Egzorcysta
– A tu, o, proszę zobaczyć – zatroskany Bobik wskazał niepozornemu, ciemnowłosemu mężczyźnie osmalone miejsce w kącie blogu – ślad jakiś taki… Kopytko?
Niepozorny pochylił się nad wskazanym miejscem i machnął lekceważąco ręką.
– Kozy – zawyrokował pewnym głosem. – W popielniczkę najpierw wlazły, a potem brykały, to i ślady zostawiły.
– No nie – zaprotestował nieśmiało Bobik – od brykania jest u nas całkiem kto inny, kozy są amerykańskie, a popielniczka stoi w Zachodnim Londynie. Czy nie myśli pan…
– Ja tu nie przyszedłem myśleć, tylko egzorcyzmy odprawić – burknął niepozorny. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego! A że kozy mogły mieć przy zostawianiu śladów jakieś trudności obiektywne, to jeszcze nic nie znaczy. Nie uwierzyłbyś pan, do czego szatan jest zdolny. Nie ma dla niego przeszkód!
To „pan” z ust wybitnego specjalisty mile połechtało Bobika, do którego jeszcze nigdy nikt w ten sposób się nie zwrócił, ale równocześnie zmusiło go do uruchomienia wszystkich swych rezerw dorosłości. Odczuł całą zawartością futra, że jest odpowiedzialny za blog i nie może dopuścić, żeby rozpleniła się na nim aromaterapia, joga i pikniki. Jakże cieszył się teraz, że w porę pomyślał o sprowadzeniu fachowca, który na pewno nie tylko z byle ajurwedą, ale nawet i z mówieniem językami sobie poradzi. Trzeba tylko przekonać go, że sprawa jest poważna, a dowody opętania blogu wystarczające.
– Wie pan – zagaił, starając się, żeby jego głos brzmiał trochę z labradorska – to się zaczęło już dawno temu. Najpierw wykazywali awersję wobec pewnych świętości i agresywnie się wobec nich zachowywali. Potem zaczęli bluźnić przeciw Prezydentowi, a w końcu nawet i samemu Prezesowi. Wyrazów używali… No, nie będę cytował, bo mi wstyd. Wstręt do relikwii narodowych wykazywali. Goleniem Kościuszki czy kością strzałkową Pułaskiego nie sposób ich było dotknąć, bo zaraz oczy stawiali w słup. I przedmioty po blogu fruwały, choć nikt ich nie dotykał. Samą siłą demona poruszane były. Takie naleśniki to potrafili dorzucić z Massachusetts do Bydgoszczy!
– Nagłe zmiany zachowań były? – zapytał sucho, lakonicznie egzorcysta.
– Były! – przyznał entuzjastycznie Bobik.
– Zboczenie płciowe i perwersje seksualne?
– Jak dotąd nie zauważyłem – bąknął Bobik niepewnie.
– Jeszcze będą! – uciął niepozorny. – Zdolności paranormalne, jasnowidztwo, znajomość spraw ukrytych?
– O, tak, – ucieszył się Bobik – tego było pod dostatkiem. I homeopatii. I bólów głowy. Aha, a czasem pojawiał się ścisk gardła, który nie daje się zdiagnozować ani wyleczyć.
– Hmmm… – zasępił się specjalista. – Nie masz pan czegoś lepszego?
– Mogą być opresje? – zapytał Bobik z nadzieją. – Znaczy te, no, niewyjaśnione zjawiska, odgłosy pukania, słyszalne kroki, przemieszczanie się, pojawianie i znikanie przedmiotów, samoczynne otwieranie drzwi i okien…
Egzorcysta zaczął się wyraźnie niecierpliwić.
– To jest co najwyżej robota jakiegoś poltergeista – obwieścił z niechęcią. – Tak zwany duch-psotnik. Zwykłe, panie, szczeniactwo.
– Ale ja wyczuwałem jakąś nadnaturalną obecność – jęknął Bobik. – Zwierzęta domowe podobno to potrafią.
– Panie! – zdenerwował się fachowiec – to wszystko, co mi pan tu opowiadasz, to jest drobny pikuś niewart wzmianki. Szkoda na to moich kwalifikacji. Gdybyś pan wiedział, czym się naprawdę zajmuje zły duch… No, ale opowiedzieć panu nie mogę. Tajemnica służbowa.
– To znaczy, że na blogu… – wykrztusił przerażony Bobik.
– To znaczy, że na blogu wszystko jest w diabelnym porządku – rzucił niepozorny już w drzwiach. – Przykro mi, ale taka jest prawda.
Bobik trwał jeszcze dobrą chwilę w oszołomieniu, nie wiedząc, jak poradzić sobie z tak nieoczekiwaną wiadomością. W zadumie pokręcił się po pokoju i podszedł do okna. Na dole ujrzał egzorcystę, który przeciął na ukos podwórko, zatrzymał się przy śmietniku, wrzucił do niego moherowy beret i końcem rękawa zaczął polerować sobie różki.
Dla Gospodarza, Emi, Niuni, Amiga, Kamy i Saby – z blogu Bartka Weglarczyka:
http://bartoszweglarczyk.blox.pl/2009/05/Nadchodzi-Krol-Psow.html
Żono, Twojej Zosi Najlepszego! 🙂
🙂 Piękny song !:lol:
Ten z kubełkiem na głowie to Mistrz Bobik, a koszyk z pluszakami napewno mój! 🙂
Dziękuję w imieniu mojej duńskiej Zosi, jeszcze miesiąc i będzie wracać do domu!
PIRSIE Drogi, fajnie że jesteś krasnalem. Podobnie jak Wandzie przypomniał mi sie krasnal Hałabała, tym razem w wersji książkowej, która czytał mi mój bardzo już wtedy wiekowy dziadzio. Tak więc z krasnalami mam miłe skojarzenia.
Wszystkim naszym Zosiom rozsianym po swiecie – hip-hip-hurra! Wszyscy:
HIP-HIP………………………….!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
hahha uśmiałam się z Alfa jak chce zjeść kota . 🙂 Zdaje się że oglądałam prawie wszystkie odcinki tego serialu. @ Mordechaju ale z Ty masz poczucie humoru….@ PIRS tak prawdę pisząc to nic nie wiem o krasnalach. 🙁 a tak w ogóle to kogo kochasz tę melisę czy sniezkę bo sie trochę pogubiłam.? @ Bobik co do łapki. No muszę Ci się przyznać, że jestem sama zdziwiona .. chociaż jak to bywa u mnie od razu wiedziałam że to ściema. Z drugiej strony muszę oddać szacunek dla drugiej strony bo choć nie byłam zaskoczona obrotem sprawy to jednak trochę uśpiono moja czujność 🙂
bardzo lubię imię Zosia. wszystkiego najlepszego dla Każdej z Nich.:) Jako dziecko tez bawiłyśmy się z siostrą w chemików, a nauczycielem był kuzyn . Nie będę podawała przepisów fajnych fajerwerków bo może ktoś to wypróbować . Nie są grożne ale jednak , Kuzyn w swojej dociekliwości to prawie wysadził piec w powietrze ale dostał lanie 🙁 i się skończyło ..
Jarzebino, Heleno – dziekuje w imieniu mojej Zosi. 🙂
A co do Melissy i Sniezki to i ja sie zastanawiam – chyba mialo tak troche zostac w zawieszeniu, bo krasnale wydaja sie w tej wersji bajki nieco ponad zwykle ludzkie uczucia…. Ale dluzej nie moge dzis o tym myslec, bo jestem w trakcie intensywnych imieninowych czynnosci, uwazajac przy tym, by nic za mocno nie wybuchlo. 😀
dobrej nocki . a tak na marginesie to wszystko jest w życiu ważne dla mnie najważniejsza była Zosia. 🙂
Wrrrrrr!!!! Usiłowałem kupić przez internet bilet lotniczy. Wszystko było w porządku do momentu kliknięcia na „kupuję”. Było to jakieś pół godziny temu i od tej pory kręci się, kręci i skończyć nie chce.
Nie mam pojęcia, czy kupiłem ten bilet, czy nie kupiłem. 👿
Bobik, sprawdz zatem czy masz potwierdzebnie w mailu. Linie tak zazwyczaj robia.
Renatce sie ostatnio zdarzylo zamiast jednego kupic trzy bilety na to samo nazwisko w tym samym samolocie. Musiala to potem odkrecac telefonicznie.
Przyszedł mail, kupiłem. 🙂
Myślę, że to się domaga uczczenia. 😉
Abolutnie!!!!!!!!!!!!!!!
Czerwone wlasnie otworzylam!
Nasze kawalerskie, Piesku!
Dołączam się! W tej samej chwili robiłam to samo 😆
Ja też czerwone. 🙂
Może być nawet nasze kawaleryjskie. Przeciw koniom nic nie mam. 😀
O, witamy Panią Kierowniczkę w dzisiejszym Zespole d/s Kupowania Biletów Lotniczych. 🙂
A dokąd to skrzydła prowadzą? 😉
A Paris…
Paris joli…
Jedno z moich rodzinnych miast. 🙂 No, joli, nie ukrywajmy.
Może drobna lekcja francuskiego? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=0do-UYWZKoY
uczciłam i uciekam – u nas się czci wcześniej 🙂 ale dziś zamiast lekcji francuskiego jakiś zespół fortepianowy, to się zobaczy czy dojedziemy jeszcze. 🙂
Wando, zapomniałem w swoim czasie zameldować wykonanie zadania, ale chyba koniec końców liczą się fakty, nie meldunki. 😉
Bobikowy w żłoby dano
Paryż tu, a tu Milano.
W wielkiej biedak był rozterce,
bo tu i tu ciągnie serce,
i to nęci, i to kusi,
ale coś się wybrać musi,
bowiem nie ma takiej siły
by psy w obu miejscach były
jednocześnie. Wybór trudny –
Paryż niewątpliwie cudny,
lecz Mediolan, jako żywo,
kusi dalszą perspektywą,
jest początkiem, ale w planach
dalszych bella jest Toscana.
Jej atrakcji nikt nie zliczy,
Gimignano i Ufficci,
ugry i palone sieny,
wśród oliwnych gajów sceny,
potem zaś, pod włoską brzózką,
scaloppini i lambrusco.
Gdyby Bobik był osiołkiem
język by mu stanął kołkiem,
mózg by całkiem się zlasował
i by w końcu zrezygnował
ze zmierzenia się z wyborem.
Ale pies, spostrzegłszy w porę
że to byłby wist dość głupi,
do Milano bilet kupił. 😆
Tak sie jakos sklada,, ze i ja wlasnie bilet zamawialam..
Ide dolac!
Swiat to teraz taka mala wies, non?
Poszukuje rozsadnie cieplego miejsca o klimacie najlepiej suchym kontynentalnym, ale subtropikalny tez obleci. Nie musi byc duze, ale wibrujace. Tez, zeby mozna bylo w tym panstwie napic sie wody i kapac w jeziorze bez strachu przed ocular worm, oraz dac sie leczyc. I zeby kobiety mialy tam rowne prawa. Taki mam emerytalny plan. Na razie przychodzi mi do glowy tylko Victoria, Bryt. Kolumbia i Bermuda. Troche tam drogawo.
Dlugie zimy sa do niczego. Dzisiaj okazalo sie, ze polowa mojego pieknegp Smoke Tree przemarzla po 6-ciu miesiacach mrozu i sniegu. To takie stare drzewo, no ale globalne ocieplenie omija moje kanadyjskie Koluszki.
Diabelska sprawka! Żeby trzy osoby na blogu w tym samym czasie kupowały bilety lotnicze? To nie może być siła czysta. 🙄
Króliku, myśmy w tym roku mieli tak ciężką zimę (chyba z minus 5, he, he), że moja winorośl zaprotestowała i do teraz ledwo, ledwo puszcza jakieś listki. 🙁 Też bym wolał nieco cieplej.
Co myślisz o Nowej Zelandii?
Joga! Musimy uwazac na przyszlosc i wybierac wylacznie bezpieczne cwiczewnia, bo diabel nie spi.
Moze i ja sobie powinnam dokads kupic bilet… Jest sezon homarowy w Atlantyckich prowincjach. Zawsze chcialam zobaczyc wietrzne Wyspy Magdaleny, a to tylko prom z Wyspy Ksiecia Edwarda…
NZ to chyba raczej wilgoc, no ale dzieki Bobiku, musze sie temu jakos przyjrzec blizej. Z NZ przychodzi przeciez do mnie moj ulubiony przeglad prasowy/ magazynowy/ksiazkowy Arts & Letters Daily… Polecam.
Wznosze toast za wasze szczesliwe wyjazdy…
Yoga jak najbardziej. Tez Tai Chi. Obawiam sie, ze moja noga juz nigdy nie bedzie sprawna, zeby rezydowac w moim obecnym pieknym, acz za surowym klimacie. Polamie sie tu do reszty.
Dziękuję, ale mój wyjazd to jeszcze nie tak od razu. Ale tym lepiej, będzie więcej czasu do potoastowania. 🙂
W Australii też ponoć są bardzo przyjemne miejsca. Przy brzegu, nie w interiorze.
Antypody zupelnie wylecialy mi z glowy, a przeciez zdaje sie, ze mamy z nimi wymienne zdrowotne ubezpieczenia. I krolowa zostalaby ta sama!
Jak mialem 2-3 lata potracil mnie samochod i procz licznych innych obrazen mialem zlamnana lape. 6 tygodni w gipsie! Zroslo sie cudowniem dzieki dobrej diecie donoszonej do wozka inawlidzkiego, ktory sobie pozyczylem od E. Teraz ma w tej lapie troche artretyzmu, ale nie narzekam, bo to nie w moim charakterze 😈
To jest taki mój trick, który bardzo polecam, że czasem cały sposób myślenia należy postawić na głowie. I wtedy wpada się np. na antypody. 😉
Zachowanie tej samej królowej ma niewątpliwe zalety. 😀
To co, dolewamy?
Mordechaju, dobra dieta istotnie jest podstawą. Nawet jeżeli na schorzenie właściwe nie ma najmniejszego wpływu, to jakże podnosi jakość życia! 😆
A co mamy nie dolewać? Czy niedolewanie jest źródłem jakichkolwiek korzyści duchowych? Czy rusza z posad bryłę świata? Albo czy ktoś nam za niedolewanie płaci?
No! 😆
A jakze dolewamy…
Mordechaju, nie chcialbys jednak mieszkac na masce samochodu ktory cie potracil do konca twoich dobrych bazancich dni?
Dobra dieta jest podstawa kazdego ozdrowienia. Losos tylko dziki, w najgorszym wypadku -organiczny. Kura – szczesliwa za zycia i nie za tlusta. Dorsz w sosie pietruszkowym. Dziczyzna wszelka.
Kazdego na lapy postawi.
Ja nie jestem za tym, żeby te łososie były zbyt dzikie. Oswojone są nieco łatwiejsze w konsumpcji. 🙄
A tu na dobranoc kanadyjski odpowiednik australiskiej P. J. Harvey
http://www.youtube.com/watch?v=hysbjX2r7GE&feature=related
I jeszcze mam nadzieje, ze Dzien Zosi w Concord uplynal szampansko.
Muzyka cool, Króliku. Wyraźnie pod wpływem szatana. 🙂
No jest ona wspaniala, nie da sie ukryc,..
Musimy dolac w tej sytuacji…
Joga?
Olaboga!
Toż to do piekła prosta droga!
Chyba lepiej już, od biedy,
uciec się do ajurwedy,
choć i ona, bez wątpienia,
nie jest drogą do zbawienia.
Lecz od jogi gorsze znacznie,
gdy się medytację zacznie,
a diabelstwa już jest szczytem
(i narodu zdradą przy tem)
takie gusło, wręcz potworne:
głosowanie na Platformę! 🙄
Doigrasz sie, Bobik. Lepiej sobie po bozemu dolej.
Nie wiem co pijesz, ale ja jutro pojde kupic tego co mam tu na podlodze cala skrzynke. Chile zeszloroczne . Very smooth. Przecenione z ?8.90 na ?4:45. Kryzys, rozumiecie.
Gran Reserva Maipo.
Tradycyjna krzywa szyjka. Ja tam konserwatywny jestem. 🙂
Whaaat? Xplain!
Myślałem, że o moim sentymencie do krzywej szyjki wszyscy już wiedzą. Proste, niedrogie, zawsze dostępne, ale trzymające uczciwy standard wino, które nalewane jest do butelek z ewidentnie krzywą szyją. Taka cecha charakterystyczna.
U nas zawsze na składzie. 😉
Dowód rzeczowy znalazłem 😀
http://www.mpreis.at/fileadmin/user_upload_general/productdb/bilder/3CEF43839E0B8F5EC125733D004A1D89_0rot.jpg
Well… shalalalala, I am in love with Jersey girl…
moj idol Tom Waits, mam jego wszystkie nagrania, jego koncerty najlepsze na swiecie, a po nich Leonard Cohen…
Wino niewazne…
http://www.youtube.com/watch?v=A5DPRmcq6cw&feature=related
Wino nieważne póki jest. Jak nie ma, to się nagle zaczyna robić ważne. 😉
Chenet – wszyscy znamy.
Swiete slowa, Bobik.
Chciałem napisać coś imieninowego dla Zosi, ale jakoś mi nie przychodziło do głowy. Ale teraz wyobraziłem sobie ją rozmawiającą z jakimś profesorem fizyki i mi przyszło. 😉 Ponieważ w Concord jest jeszcze wczoraj, to chyba mogę wrzucić. 🙂
Pan, proszę pana, nie docenia,
że naukowe doświadczenia
– gdy ma się do nich pewien talent –
skomplikowane nie są wcale.
Przyrządów tu nie trzeba wiele,
wystarczy plazma i widelec,
bo taka plazma, proszę pana,
gdy mocno jest widelcem dźgana,
ujawnia swoje możliwości.
Można ją wprawdzie z wysokości
spuścić i patrzyć jak upada,
można pośpiewać z nią, pośniadać,
do buta wcisnąć ją, do wanny…
Festiwal plazmy nieustanny
jest przyjemności ważnym źródłem,
aliści nie jest chyba pudłem
stwierdzić tu fakt znamienny wielce,
że nie ma jednak jak widelce,
gdy ktoś do plazmy chce się zbliżyć
i naukowo na niej wyżyć.
Więc przed tym wnioskiem trudno uciec:
podstawą wszelkich badań – sztuciec. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=A5DPRmcq6cw&feature=related
Rod Stewart zebral wience za te piosenke…
Jesli chodzi o czerwone wino to … chyba wlasnie sie skonczylo…
To są dwa wyjścia: albo się powiesić, albo pójść spać. Byłbym raczej za drugim rozwiązaniem. 🙂
Dobranoc, biale to juz nie to samo.
Dzisiaj sie nie spieszyłam , po czerwonym , bialym , torcikach czekoladowo-truskawkowych kto bedzie myslal o sniadaniu
najgorszy dylemat bede miała z Pirsem , nic na temat menu krasnoludków nie znalazłam musze sie zdać na intuicję
Myślę ,ze dzis na sniadanko bardzczyk czerwony dobrze wszystkim zrobi do tego paszteciki
dla lasuchów nalesniki ze świezymi owocami : truskawki, kiwi, mandarynka , winogrono i bita smietana
dla krasnoludków zrobie : pociete w plasterki ziemniaczki zasmaże na patelni na chrupiąco do tego salata z pomidorkiem i ogórkiem i sos winegret
Ryś
pilnuj dzis wszystkiego , Amigo dzis na delegacji u babci , ja wroce jak tylko bede mogla
PA
jak się obudzisz mam nadzieję ,że u Ciebie bedzie słonce
http://www.youtube.com/watch?v=dlPjxz4LGak
Przypomniałam sobie wiersz Herberta o krasnoludkach i zmartwiłam się ogromnie gdyby wieszcz poznał choć jednego krasnala nie popelnił by takiej zbrodni , cytować nie bedę ,żeby nie 😯 za to inny prosze bardzo , ciekawe co nasz krasnal dziś wypatrzy 🙂
Ukryci głęboko
we fioletowych wrzosach
Splątani ramionami
głośnym oddechem
przestraszyli sarnę
Zdziwiona wilga
przestała gwizdać
Trzmiel
schował dyskretnie głowę
w kieliszku dzwonka
Słońce
nawlekało gorliwie
na żółte nitki promieni
korale jarzębiny
Tylko krasnoludek
wszedł z lornetką
na dach muchomora( Hillar)
oczywiscie niuniu,dopilnuje glodomorow dogotuje wody,
naleje kawy uzupelnie przysmaki
do potem 🙂
Wysłuchaliśmy pięciu młodych ludzi grających z zapałem na pięciu fortepianach. Nazywają sie The 5 Browns.
Grali o zwierzętach „Carnival of the Animals” a także o duchach i szkieletach”Danse Macabre”
a my słuchaliśmy o tak:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/MuzycznyPiesek?authkey=Gv1sRgCJ-Pn_jDg-3KwQE#5336281409381122098
Dobranoc
O, Bobiku, dziekuje pieknie za wiersz o Zosi, ktory tak celnie uchwycil Zosine entuzjazmy. 🙂 Dopiero teraz tu zajrzalam, bo po plazmowo-tortowych imieninach jest nie tylko sporo sprzatania ale tez na wszelki wypadek lepiej przeliczyc sztucce. 😉 No i u nas tez byl piatek barwiacy (od srodka). 😀
Popiły się dziewczyny z pieskiem wraz, ja nie dotrzymałam kroku… bo Paryż Paryżem, ale to też dopiero za miesiąc, a dziś do Łodzi, jutro do Wrocławia itp. A tu jeszcze trzeba przed wyjazdem to i owo zrobić w domu…
Ja Bobiczka nawet nie pytałam, dokąd leci, bo Mordechaj w Londynie mi to i owo przekablował. Zazdroszczę Wam, dziewczyny i pieski… Ale Paryż też sroce spod ogona nie wypadł, a tam już naprawdę bardzo dawno nie byłam i baaardzo się już stęskniłam.
Dzięki Niuniu, to zapach Twoich ziemniaczków obudził mnie dziś rano o niewiarygodnie wczesnej godzinie. A jeszcze ten piękny wiersz Małgorzaty Hillar :))
I co powiesz na to co wyczyniają blogowicze? Kto to słyszał żeby psy i koty zalewały się winem, kupowały bilety lotnicze czy zastanawiały się nad emigracją do Nowej Zelandii? A kiedy Ty byłaś ostatnio na przykład w Wenecji?
Ale mamy coś, czego oni nie dostaną za żadne pieniądze. Dziś w Warszawie jest noc muzeów i ? uwaga! uwaga! ? będzie można zwiedzić archiwa IPN!!!!
Jeszcze mogą przebukować bilety.
Noc Muzeów jest w całej Polsce i my też będziemy zwiedzać podziemia Muzeum Miasta Gdyni, gdzie pewnie wiszą moje prace, co wcale mnie nie cieszy,bo bym, wolała „na wierzchu”, ale cóź taki los.IPN-u tu narazie nie ma.
Już się boję,czy ich mole w tych podziemiach nie ujadły.
Włąśnie z innego miejsca przywieziono mi gobelin nadżarty przez mole i mam go naprawić 👿
Kombinuję jak,bo żarłoczne owady nadżarły nie tylko wątek,ale i osnowę.
Teraz świat idzie z takim potępem,że mole jedzą nawet żelazo !:evil:
Moniko, zapomniałem Ci powiedzieć, że ulica Gagarina też oczywiście nie nazywała się tak od początku. Przed wojną w ogóle jej nie było. Po wojnie z trzech ulic zrobiono jedną i nazwano ją Nowoparkową. Przemianowano ją kiedy Jurij Gagarin obleciał Ziemię i potwierdził ostatecznie że jest okrągła. To od tego czasu Kościół Katolicki, który bardzo liczył się z osiągnięciami nauki radzieckiej, zaczął poważnie myśleć o rewizji procesu Galileusza.
Nota bene odradzałem Galileuszowi upieranie się przy jego tezach i tłumaczyłem, że Kościół ma rację odrzucając pogląd iż ?Słońce stanowi centrum świata i jest całkowicie nieruchome pod względem ruchów lokalnych?. Ale gdzie tam, uparty osioł nie chciał mnie słuchać: słońce jest centrum wszechświata i już.
W ogóle nie miał poczucia humoru. No dobra, mówię mu pewnego razu, doświadczenie rzeczywiście jest probierzem teorii, ale trzeba być ostrożnym; w końcu doświadczenie nas uczy że zawsze umiera ktoś inny. Żeby się chociaż uśmiechnął.
Wolałem już Zenona z Elei. Wymyślaliśmy sobie różne paradoksy i zaśmiewaliśmy się do łez. Czy Achilles dogoni żółwia? Oczywiście że nie. Lecąca strzała porusza się a jednocześnie stoi. Ruch nie istnieje. Dobre!
Dzień dobry. 🙂 Kto to widział, żeby w Gdyni nie było IPN-u? 😯 To niedopatrzenie jakieś czy określona robota wrogich kół?
To właśnie przez takie zaniedbania szerzy się bezhołowie i tak drastyczne metody, jak wieszanie Babki w podziemiach. 👿
Pani Kierowniczko, ja też Pani już wczoraj Paryża zazdrościłem, mimo że za skarby świata bym się tym biletem lotniczym nie zamienił. 😉
Czy to jest może PIRS?
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/CiekawostkiPrzyrodnicze#5336343507490515298
A może ten? 🙂
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/CiekawostkiPrzyrodnicze#5336343641940408610
Ależ Bobiku jest IPN,jest, tylko nie jak u Pirsa w podziemiach Muzeum, jest nawet koło mnie, jakieś km. w pięknej willi na skraju lasu.
Jak jeździłam na rehabilitację stale mnie nachodziła chęć sprawdzenia co robiła moja prawa(złamana noga) w niesłusznych czasach,czy nie donosila na lewą?
PIRS, ja nigdy zaufania do tego Galileusza zaufania nie miałem. Zawsze podejrzewałem, że on coś kręci, a krętaczy nie lubię. No, ale IPN-u jeszcze wtedy nie było i nie miał się kto z takimi rozprawić lotem błyskawicy. Inkwizycja, przy wszystkich jej zaletach, była jednak w tym czasie – przyznajmy to szczerze – tworem dość biurokratycznym i przez to nieruchawym. Zanim się wyprocesowali, zanim przesłuchali podejrzanego i świadków, zanim zapadł wyrok, to nieraz już okoliczna ludność całe przygotowane na stos drewno zdążyła rozkraść i trzeba było zbierać od nowa. Szkoda gadać… Na szczęście na tym polu poszliśmy z postępem i już się takimi rzeczami jak proces nie trzeba przejmować, od razu się skazuje i po sprawie.
Zenon to całkiem inna rozmowa. Też sobie bardzo cenię jego ostry dowcip, celne sformułowania i znakomite puenty. Jak to ktoś gdzieś u Dostojewskiego zauważył – „z ciekawym człowiekiem to i porozmawiać ciekawie”. 😉
Pani Kierowniczko, pewnie jeden to jest PIRS w godzinach urzędowych, a drugi po godzinach. 😆
Czuję się na tym blogu, jak” persona grata”!Albo grat persony?
Tyle mam tytułów,że można dostać zawroty głowy.
Nie sposób przewinąć bloga,bo posty dość długie, to i wątek gubię.
Ale jak wspomnę to byłam już:
*Bubką z dyni(u Fomy).
**Babką z Ronda Radosława
*** Teraz jestem Powieszona w podziemiach,ale nawet to sobie chwalę,
bo dla Towarzystwa Cygan dał się powiesić, a w podziemiach to ho,ho , jakie spotkać można towarzystwo!:smile:
****
W salach głównych Muzeum duża ekspozycja prac Mariana Mokwy.
Bobiku,wtedy bylo łatwiej , choć mniej rychliwie.
Teraz się oszczędza paliwo wszelkie,choć w pobliżu naszego IPN-u można nazbierać w lesie chrustu.
No nie, Doro, czytasz nieuważnie. Przecież napisałem że na pierwszy rzut oka trudno rozróżnić krasnala od człowieka.
Babko, czy przesłuchałaś już swoje nogi na okoliczność donoszenia? Może się zdarzyć, że zarzucą Ci iż w porę nie złożyłaś zawiadomienia o popełnieniu przez jedną z nich przestępstwa. Poza tym nie wiem czy będziesz mogła tak sobie żyć ze świadomością, że jedna z Twoich nóg (a może obie?!) była TW.
Masz rację Bobiku ze Świętą Inkwizycją, to nie było tak ciach-ciach. Kiedy matkę Keplera oskarżono o czary, to pięć lat trwało zanim ją posadzili, a potem jeszcze uwolnili wobec braku dowodów, jakby nie wystarczało głębokie przekonanie o jej winie. A Kepler też żył sobie spokojnie, choć przecież dla każdego było jasne że musiały go łączyć jakieś związki z matką. No ale to był okres przedipeenowski, kiedy ludzie byli mało cywilizowani.
Oczywiście odróżnić a nie rozróżnić. Przepraszam, ale wzburzyła mnie uwaga Bobika o jakichś godzinach urzędowych. U krasnala?!
Moje nogi PIRS bez przechwałek niejagorsze(były) i jak donosiły, to tylko mnie!I dalej donoszą.
Noc Muzeów u nas niezwykle atraklcyjnie się zapowiada i Uwaga!uwaga!;
Prostuje pomyłkę, (jak to ja jednym uchem słucham, a drugim sprawdzam co właśnie zmajstrował nasz domowy gangster Don Vito). 👿
*Wystawa w salach głównych Antoniego Suchanka!!
**”Dar Pomorza”(w randze Muzeum) organizuje wiele atrakcji z podwodnymi włącznie,ale będzie też spotkanie
*”Z łagodnym wampirem”(coś dla Zeena i Komisarza) 😉
** fascynujący i trochę przerażający świat nietoperzy cyt.
NIUNIA!Twoja to ma wzięcie!! 🙂
Maja być też wybuchy, detonacje, orkiestry dęte ,batyskafi itd.
A ma być też , wywoływanie gina z butelki choć rozumiem,że niejeden wolałby,żeby było:wylewanie ginu.
Naruralnie psy i koty zostają w domu, bo dla nich to okropna noc detonacji.:evil:
PIRS babka jest znad morza, to i wzburza czasem!!:smile:
Chyba wszystko juz”doniosłam”z Gdyi.
Pogoda jest raczej niesprzyjająca,a sprzyjająca wiadomość, to że mamy na kolacji przyjaciela, dawnego sąsiada) z Lodynu i nerwówka gastronomiczna w domu jest.
Razem będziemy szaleć na Bulwarze, choć systemem dwuzmianowym, bo na całą noc nie zostawimy naszych zwierzaczków w samotności.
Gdynia w każdym razie zapowiada moc atrakcji pasujących do Bobikowego”Egzorcysty”.
Babko, uważaj tylko, żeby Cię w tych podziemiach i w tej dreszczykowej atmosferze nie dorwała jakś persona rogata. Na pomoc egzorcystów, jak wiesz, zanadto liczyć nie można. 😉
PIRS, czy dajesz do zrozumienia, że krasnale zasuwają na okrągło, bez chwili wytchnienia i bez przerwy obiadowej? 😯
Wynikłoby z tego, że Wincenty Pstrowski był krasnalem. 😯
Aż strach myśleć, co tu jeszcze wyjdzie na jaw. 🙄
Bobiku, czy chcesz przez to powiedzieć, że albo siedzi się w urzędzie albo pracuje?
Swoją drogą ciekawe, co krasnal mógłby robić w urzędzie. Nie wiem nawet co robią tam urzędnicy.
Pewne dziecko z mojej rodziny z Wa-wy postanowiło mnie wyrzucić z domu, kiedy byłam w gościnie.
Na pytanie skierowane do mnie:
-Co tu robisz?-odpowiedziałam zgodnie z prawdą :
-Chwilowo tu mieszkam,Twoi Rodzice mnie zaprosili.
Na co dziecko(lat 4):
-W Warszawie się nie mieszka!
W Warszawie się urzęduje!! 🙄
Ostatnio w ub,tyg.oglądałam w Tv film”Śnieżka dla dorosłych” z Sigourney Weewer w roli głównej(chyba?).
Bardzo pouczający.
Krasnale tam harowały do upadłego!
Dzien dobry! czy Was tez troche boli glowa po wczorajszych ekscesach zwiazanych z zakupami biletow lotniczych? Tylko sie pytam.
Wstalam pozno, ale juz zdazylam zrobic sobie prasowke i sie zadumalam po przeczytaniu wiadomosci, ze w pewnym kraju, ponad dwudzisetu senatorow z pewnegpo Senatu, zwrocilo sie listownie do wladz pewnego miasta, aby te , ot tak sobie, ze swego widzimise, pozbawily pewna grupe obywateli pewnego konstytucyjnie zagwarantowanego im prawa. I pewnie zeby te wladze miejskie wziely na siebie pelna odpowiedzialnosc prawna za takie postepowanie, jesli dobrze zrozumialam.
Znaszli ten kraj?…..
Babko z G., w każdej bajce opowiedzianej przez ludzi jest ziarno prawdy, choć widziałaś z mojej relacji jak bardzo zniekształconej. W każdym razie w naszej krainie nie ma pojęcia upadłego krasnala, a tym bardziej z powodu harowania.
Może kiedyś skoryguję jeszcze coś z ludzkich wyobrażeń, ale moje opowieści są chyba przydługie na blog.
PIRSie, ja nie mam pojęcia, co się robi w urzędach. To zawsze była dla mnie dziedzina szalenie tajemnicza, takie fantasy czy non-science-fiction. I właśnie dlatego myślałem, że krasnale mogłyby mieć z tym coś wspólnego. Ale teraz zastanowiłem się głęboko i uświadomiłem sobie swój błąd myślowy. Przecież urzędy to nie bajka. 😉
Wyslalam krotkiego maila do Prezydenta Krakowa, Jacka Majchrowskiego. Tu kopia do wgladu:
Szanowny Panie Prezydencie,
Wlasnie przeczytalam w prasie, ze grupa 22 senatorow zwrocila sie do Pana, aby Pan na wlasna odpowiedzialnosc zawiesil niektore konstytucyjnie gwarantowane prawa obywatelskie jednej grupie ( a moze jest ich wiecej?) obywateli, mieszkancow Krakowa.
Domyslam sie co Pan o tym mysli i pragne zapewnic, ze nie jest Pan w tym mysleniu odosobniony.
Na przyklad ja uwazam, ze Senatorowie powinni szybko i bezzwlocznie wypchac sie trocinami. Niektorzy z nich zreszta, jak moj ulubiony historyk prof, marszalek Senatu Bender (ten od bulek z mlekiem, ktorymi karmiono wiezniow w Auschwitz) ma juz glowe pelna trocin i troche wiecej mu wcale nie zaszkodzi.
Pozdrawiam Pana serdecznie
podpis, adres
Dedykuję wszystkim uczestnikom imprezy lotniczej 😆
http://www.youtube.com/watch?v=WOrjcLJ2IE0&NR=1
Heleno, a gdzie link? Czy Ty myślisz, że ja mam dzisiaj siłę sam po sieci latać i szukać? 😉
Dzien dobry
Niuniu
Zaczalem ogladac w tV „Marley & Me”, ale zniechecilem sie. Niby jest pies, nawet labrador (moze tylko zolty, a nie czarny, ale obleci) a film nie podnieca.
To otwieralo film
http://www.youtube.com/watch?v=_gmazKyK6LA&feature=related
W troche innej wersji, ale moze to lepiej 🙂
No, juz dobrze, dobrze, Bobik! Tu:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article380571/Senatorowie_Zakazac_gejom_maszerowania_.html
W masochistycznym porywie przeczytałem wszystko, łącznie z komentarzami. Jeden mi się bardzo spodobał:
Szkoda, że konstytucja nie nakazuje chronić przed debilnymi inicjatywami rządzących.
Faktycznie, szkoda. 🙄
A Szatana dzis z rana glowa nie bolala i wyruszyl pelnic swoje szatanskie obowiazki. Chwalic Boga, ze napotkal na swej drodze mera Moskwy:
http://wyborcza.pl/1,76842,6614797,Moskiewska_milicja_rozpedzila_parade_gejow.html
To dziwne, meteorolodzy twierdzą, że w Polsce jest przewaga wiatrów zachodnich, a praktyka jakby tego nie potwierdza. Chyba że wiatry puszczane ze wschodu są silniejsze i przebijają się mimo braku przewagi ilościowej. 🙄
Tacyz to i meteorologowie!
…lodzy? Chyba …lodzy.
o! grupa gotujaca wie …ale inni chetnie poczytaja….
http://www.faz.net/s/Rub58F0CED852D8491CB25EDD10B71DB86F/Doc~E32FEB0927CD44DF48406B52FF296C991~ATpl~Ecommon~Scontent.html
Kocie,moze male szybkie tlumaczonko?
Ach, rysdiu, coz to dla mnie, ktory tlumaczy Fausta! Jedno machniecie lapa und bitte schoen:
Na ciepło z pieca Nils Schiffhauer DruckenVersendenSpeichernVorherige Edles stronę z „Gold Edge”: W herausgefräste groove pokazuje miedzi podstawowych 15-te Rano w maju 2009 ma być pan. Ale po pierwsze, Malarie McKinney prowadzi Scotch-Brite ambidextrous z gąbki stałego ciśnienia od krawędzi do środka metalową powłokę. Over and over again. Daje kuchennych właściwego grind. To się ciała stiellose nadal rodzaju koło garncarskie, aż do dna miednicy z satysfakcją Malarie o doskonałej pracy zurückspiegelt. Kiedy tydzień później jako kucharz Harald Wohlfahrt w tych pan w garść jest Tonbach zginać tworzy rodzaj ciepła między pracownikami All-Clad w Canonsburg, Pensylwania i Mistrzem Niemiec największych Koch: „Oto Rolls-Royce wśród patelni „, mówi, niemieckie wydanie neunpfündigen kulinarnej encyklopedię” Larousse „z” wielkiej ciszy „nazywa. Dajemy napowietrznych menu przegląd i przygotowanie takiej pokory pasja, kreatywność i doświadczenie, pracując jako swoje roszczenie jako składniki Teller Kunst. Nie, że te słowa po południu w Baiersbronn spadek. Nawet w Canonsburg philosophise nie. Alone ze swojej pracy, budują one symetryczne relacji między kuchennych i najlepszych kucharzy na świecie.
Wy tam wszyscy, Rysiu, Bobiku, tak rozmawiacie? I nie dochodzi do nieporozumien?
PIRS,myslalem(wstydze sie)wczoraj ze podszywasz sie tylko pod krasnala(wiesz skrzaty robia to do dzisiaj chetnie)
lecz po lekturze Twoich wpisow pozostaje mi byc wdziecznym,ze oto mamy szczescie obcowac z Prawdziwym Krasnalem
wiec po kotach,psach,ssakach nocnych,myszach,gryzoniach
( wodnikowe wzgorza)dotarl Prawdziwy Krasnal z wiedza
krasnali starsza niz znany nam swiat,swietnie
Dziendobry,
Obudzilam sie z dziwnym apetytem na zupe szczawiowa. To chyba juz pora na szczaw. Lece.
kuchnia Kocie,to bylo „oka mgnienie”
tak,tak rozmawiamy dniami calymi(Bobik do tego nocami) 🙂
Kroliku, nie jestes przy nadziei? Wiesz co sie o Krolikach mowi….
Dzis Mlodziez wylatywala nad poziomy w Krakowie:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article380914/Przeciwnicy_gejow_zaatakowali_policje.html
Myślicie, że mnie szczawiówka też dobrze by zrobiła? Szczaw w ogrodzie mam…
A u nas szczaw tylko w sloikach..
Bobik, Ty TEZ przy nadziei???????????
No, dobrze. Szczawiowka jest OK jesli nie cierpisz na artretyzm. Wiec mnie prosze nie podawac, choc Stara uwielbia.
Jakie przy nadziei, Mordechaju? Chca kwasnego po wczorajszym i tyle. Organizm domaga sie malej odtrutki. I tak tansza i lepsza metoda niz te wszystkie „detoxy” w sklepach ze zdrowa zywnoscia. 😀
Rysiu, All-Clad jest swietny – uzywam go na codzien, i musze powiedziec, ze jest nie do zdarcia, a poza tym moze sluzyc do obrony przed ewentualnymi wlamywaczami – garnki sa tak ciezkie, ze mozna przy okazji cwiczyc sobie miesnie przez ich podnoszenie. Dla poczatkujacych – podnosic bez zawartosci, dla zaawansowanych – z zawartoscia (podobnie mozna robic z Le Creuset). 😆
Sadzac z tego co tu obserwuje z kanapy, to moze lepiej, Moniko, aby Bobik sie dzis oszczedzal i nie podejmowal sie zbyt ambitnych przesiewziec, jak zrywanie szczawiu w ogrodzie, bo go zemdli. 🙄
Zawsze zostaje pogryzanie kandyzowanego imbiru – swietny na mdlosci przy zrywaniu i innych ambitnych czynnosciach the day after. 🙄
Co wy tu o jakichś mdłościach? 😯 Szczawiówka dobra jest i tyle. Artretyzmu nie mam, szczaw mam i to nie ze słoja, tylko własną łapą rwany, chęci mam – idę gotować nie przejmując się żadnymi kocimi insynuacjami. 👿
Ja tam nie o zadnym artretyzmie nie mowilam – u szczeniakow przeciez nie wystepuje taka przypadlosc. Ale kazdy nowy sposob na ewentualna wczorajszosc moze komus sie przyda… 🙄 Niestety nie znam domowych sposobow na senatorow, ktorzy nie znosza pokojowych demonstracji ze strony grupy ich wspolobywateli. 🙁
Babko
Moja zawsze miala wziecie 😆 😯
Rysiu
kurcze jaka grupa gotujaca , czy Ty zpomnialeś jak porządna psica ma na imię 🙁
ja bym wobec Ciebie jakieś sankcje wyciagnela jak w IPN , a Moja ogoreczki malosolne Ci wysyla , Hermes bedzie mial międzyladowanie tam gdzie zawsze 😉
Ja tam kilka domowych sposobów znam. Zupa z oleandra, sałatka z naparstnicy, tojad w galarecie, na deser jagoda wilcze łyko… Tylko przetworów z blekotu i szaleju nie polecam, bo senatorowie odżywiają się nimi na codzień i są już uodpornieni. 🙄
Dziękuję rysiu, przyjemność jest obopólna.
Ale co z Niunią? Od porannej sałatki cisza, nie reaguje nawet na uwagi dotyczące szczawiowej. Musi szykować coś nadzwyczajnego i nie chce się rozpraszać.
szczawiowa miksowana z jajkiem czy krojone liście z ziemniaczkami?
A tymczasem zobacz, Moniko, co ja znalazlam w Youtubie:
http://www.youtube.com/watch?v=myOF5mRdQmk&feature=related
Przypomnialo mi to moje wczesne dzoecinstwo – mialam chyba 8-9 lat kiedy widzialam (wszyscy na to walili drzwiami i oknami) Brodiage i Gospodin 420, a Radz Kapur byl nie mniejsza gwiazda niz dzis Tom Hanks czy kto tam .
I wszystkie dzieci na podworku spiewaly „Abara aaaa, abara aaaa, doroga w dal zowiet mienia, zowiot mienia aaa….”
Zostala mi w uszach piosenka, scena z przepiekna hunduska tancerka, jakies sceny ubostwa i zapylonej drogi oraz to, ze tytulowy numer 420 byl numerem paragrafu w Kodeksie Karnym za wloczegostwo.
Nie widzialam filmow z Radz Kapurem od tamtego czasu i kiedy w 1988 roku przeczytalam w Timesie, ze umarl, bylam zdumiona, ze byl jeszcze tak stosunkowo mlody.
A potem ogladajac noca jakis bollywoodzki film z jakims tlustym amantem, ktory tez nosil nazwisko Kapoor, zastanawialam sie czy to nie jest czasem syn Raja, ktory roztyl sie na zarobkach ojca. Nie wiesz czasem?
Słuchajcie co nas spotkało, poszlimyna spacer z naszym przyjacielem z Blackmoor do lasu i znaleźliśmy porzuconą suczke, ktora nie byla przywiazana , ale nie chciała odejść od drzewa.Z trudem nam się udało zwlec do nas i mamy drugiego psa.Strasznie zmaznięta i głodna.Widać,że ją ktoś celowo zostawił w lesie.Horror.
Przeyjaciel chce ją zabrać do Blackmoor,ale musimy znać przepisy i ona musi odbyć kwarantannę, ustaliliśmy,że ją zabierze w październiku.
Jeśli możecie nam pomóc w informacji, prosimy.
Bobiku,coś łotr wyrabiał z bramką, wywal jeden post.
Suczka musi miec europejski paszport i szczepienia przeciwko wsciekliznie co najmniej 6-miesiecznej waznosci i byc moze jakies inne szczepienia.
Nalezy przede wszystkim sprawdzic u weterynarza, czy nie ma wszczepionego pod skora chipa z numerem rejestracyjnym, dzieki ktoremu mozna ustalic czy nie zostala zgubiona. To sie zdarza. Good luck.
Ona nie potrzebuje kwarantanny jesli bedzie miala wazne 6-miesieczne szczepienia.
Jesli nie ma ona mikoroczipa, to musi on jej byc wszczepiony jednoczesnie ze szczepieniem na wscieklizne i jego numer musi byc na swiadectwie szczepienia.. Inaczej jej nie wpuszcza do Anglii. To sie robi, zeby ludzie nie zamieniali pieskow luib nie wwozili na cudzym szczepieniu.
Wszeczepianie mikroczipu nie jest zabiegiem bolesnym, i polega jedynie na przebiciu skory specjalnym aparatem, ktory wstrzykuje jej tego czipa.
Pirs
a czemu sadzisz ,że szykuję coś nadzwyczajnego , choć ja mam wrażenie ,że same nadzwyczajne rzeczy szykuje 😯 , ale teraz postanowiłam usiąść sobie w ciszy , przypomniałam sobie co powiedzial Galileusz matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat i teraz mysle jak to polaczyć ze światem krasnali 😉
Dziękuję Heleno!Odezwę się później idziemy wyprowadzic psy i nie wiem, jak będzie ta noc.Emi jest bardzo przyjazna
i chce ja zabawiać,ale ten piesek jest ciężko przestraszony.
BOCIAN !!! w niebezpieczeństwie.!!!!!! Vitajcie przed chwilą widziałam w televizji wiadomość, że BOCIAN obserwowany od sześciu lat przez internautów /zamontowano kamerę w gnieżdzie/ ma załamaną nogę a kość wisi na skórze !!! To otwarte złamanie. Ponieważ to gniazdo z jajkami wypowiadający się eksperci stwierdzili że aby ratować BOCIANA trzeba mieć pozwolenie . Otóż domagam się aby ktoś natychmiast wziął drabinę i opatrzył nogę bocianowi . pytam ….. czy wy ludzie kompletnie zidiocieliście ???/
czegos tak żałosnego i poniżającego gatunek ludzki nie widziałam dawno !!!!
Bobiku, menu dla senatorow popieram! 😀
Heleno, tym razem u mnie sie YouTube nie otwiera, ale spytam sie, czy moje zrodlo bedzie cos wiedzialo, czy to ten. Z tym, ze z tymi nazwiskami hinduskimi to jest tak, ze jak jest okolo miliardza ludzi, to nawet rzadkie nazwiska zdarzaja sie czesciej, nizby sie myslalo. A w poludniowych Indiach to w ogole nie ma nazwisk w zachodnim rozumieniu tego slowa, tylko powtarzajace sie imiona wskazuja na przynaleznosc do regionu i kasty. Moja tesciowa, ktora oprocz sanskrytu i rodzimego tamilskiego znala jeszcze piec jezykow indyjskich byla swietna w mowieniu, kto jest z jakiego regionu. Uwielbialam z nia chodzic na zakupy do Raja Brothers (dosc nowa siec supermaketow specjalizujaca sie w hinduskiej zywnosci), bo tlumaczyla mi dyskretnie rozmowy przechadzajacych sie z wozkami rodzin, i mowila skad sa z Indii, i jakie jest ich prawdopodobne zajecie. Nie tylko tesc uwielbial people watching.
😳 korekta: siec sklepow hinduskich nazywa sie (surprise, surprise) Patel Brothers (Dla niezorientowanych – Patel to nazwisko rownie czeste, jak Kowalski w kascie kupieckiej).
Macałam mamuta 😯
I jaki byl w bezposrednim kontakcie, Haneczko? 🙄
Ja też już nieraz macałem malamuta. Jest tu jeden w okolicy i czasem się bawimy na spacerze. 😀
Szczawiowa miksowana z ryżem i z jajkiem. Pełna rozpusta.
Jarzebino, czuje tak samo jak Ty. Czasami ludzie traca kompletnie rozum. 🙁 🙁 🙁
Pewnie wyjdę na potwora , ale z tym bocianem to nie jestem taka pewna. niestety natura jest okrutna – w naszym rozumieniu tego słowa, a bocian jest w gnieździe ( nawet z internetowa kamerą) jest częścią dzikiej natury.Niestety nie da się wyleczyć wszystkich chorych bocianów, sarenek, piskląt wypadłych z gniazd itp. w ogóle leczenie dzikich zwierząt to b. dyskusyjna sprawa. Może brzmi to okrutnie, ale tak myślę
Doczytałem teraz o bocianach. O co to chodzi? O jakie zezwolenie? Od kogo?
Z tym zostawionym psem też okropne. Bardzo wątpię, żeby był zaczipowany. Psów z czipem się tak w lesie nie zostawia, bo wiadomo, że można dotrzeć do właściciela. No, chyba że ta bidula się naprawdę zgubiła, czego nie można tak całkiem wykluczyć. Może przywiesić na tym drzewie, pod którym siedziała, zawiadomienie, gdzie psina przebywa?
No faktycznie Patel to czeste nazwisko i ze dwadziescia lat temu brytyjska prase obiegla wiadomsoc, ze na jakiejs liscie tutejszych milionerow okolo stu razy pojawia sie nazwisko Patel! To ta etyka pracy 24/7.
Z tlustym Kapurem to bylo tak, ze zaczelam sie zastanawiac czy to czasem nie syn Raja, bo nijak nie moglam zrozumiec jak ktos, kto wporawdzie ladnie spiewa, ale jest na granicy morbid obesity moze grac role amanta bardzo mlodziutjiej aktoreczki, ktora wyglada przy nim jak sarenka w obecnosci hipcia. W dodatku hipcio mial bardzo wystepna twarz, na ktorej widac bylo nader niezdrowy tryb zycia poza kadrem. Bylam nim kompletnioe zafascynowana. Zaczelam wtedy podejrzewac jakies umoterrstwo 😆 😆 😆
Moniko, bardzo kościsty i stateczny 😀
Mamy Noc Muzeów. Doczytam chyba na emeryturze 🙁
wy tu panie dziejku a mamutach a ja gore !!! pamietacie ten film ?? BOCIANA obserwuje tysiące internatów jak kona w bólach ze złamaną nogą a znający się dyskutują o selekcji . HMMMMMM to mi coś przypomina (:
Przy Nocy Muz to nawet myśl o emeryturze się nie pojawia…
Heleno, ja tak wlasnie z tesciowa i tesciem, a kiedys z niezyjaca juz ciotka, uwielbialam ogladac tego typu filmy, bo komentarz towarzyszacy i wyrazane podejrzenia, co do tego jak np. Kapur zostal hipciowaty i co robi z delikatna sarenka, ktora moglaby byc jego corka byl czesto o wiele ciekawszy od fabuly filmu. I o to przeciez chodzilo. (Zreszta starzejacy sie Harrison Ford jako Indiana Jones, choc bez nadwagi, tez moglby nasunac na mysl podobne komentarze.) 😆 😆 😆
Haneczko – dziekuje, teraz juz wiem. 😀
to bracia mniejsi którzy chcą żyć tak jak ludzie.!!! Tak samo wściekłam się po przeczytaniu artykułu o QUADACH w ostatniej Polityce . JA nie widzę żadnej drogi porozumienia . Proponuję aby każdy czterokołowiec wjechał sobie tam gdzie chce . Najlepiej ja to zrobię. Gwarantuję że będzie wesoło 🙂 Zaproszę do zabawy walce , spycharki i dzwigi które bardzo lubię . Czy ma ktoś jakiś nieogrodzony ogródek?
dziwny jest ten świat …
Nazwisko Patel oznacza, ze jest to Gujarati. Wg moich znajomych hinduskich, ludzie z tego stanu sa utalentowani handlowo i technicznie.
Sąsiadko, pewnie że się nie da wyleczyć wszystkich dzikich zwierząt, tak samo jak nie da się pomóc wszystkim głodnym na świecie. Ale o ile mogę jakoś żyć ze świadomością, że gdzieś tam daleko ludzie umierają z głodu, a ja nic nie robię, to nie byłbym w stanie nie nakarmić kogoś umierającego z głodu pod moją bramą. Tak samo „osobiście znany”” bocian, jeż czy kos w jakiś sposób „domaga się” tego, żeby się nim zająć. To nie jest kwestia rozsądku, tylko odruchu. Bo się po prostu nie może inaczej.
No i trudno też przypuścić, żeby jeden „niesłusznie” uratowany przez ludzi bocian (a nawet 20 bocianów) naruszył równowagę ekologiczną w całej okolicy.
Bobiku – wlasnie to samo zaczelam pisac i zobaczylam twoj komentarz, wiec tylko sie do niego dopisuje. 🙂
Tak, PA, ale tez jest to nazwisko przypisane okreslonej kascie, zajmujacej sie od dawna kupiectwem. A technicznie uzdolnienia wystepuja i gdzie indziej (Bangalore, hinduska stolica IT, jest w poludniowych Indiach, a IIT – Indian Institute of Technology ma placowki w roznych czesciach kraju).
@Bobiczku mądra z Ciebie psina. No to chciałam napisać, ale jak się zdenerwuję to trochę emocje mnie niosą.Staram się aby nie za mocno 🙂
Zono, RSPCA przyjedzie do kazdego dzikiego stworzenia aby je ratowac – do sroki ze zlamanym skrzytdlem, do rannego jeza, do dzikiej kaczki, ktora polknela haczyk rybacki. Przedwczoraj ogladalam w programie, ktory jest tu pokazywany codzinnie, jak RSPC przyjechalo karetka do ogluszonego NIETOPERZA, lezacego na trawie. W lecznicy zrobiono mu zdjecia rentgenowskie, odchuchano, oddmuchano i wypuszczoni dwa dni pozniej na wolnosc dokladsnie w tym samym miejscu gdzie zostal znaleziony.
RSPCA NIGDY nie odmawia interwencji i nigdy nie oozosrtawi wlasnemu losowi zwierzecia, ktoremu mozna pomoc. Dlatego tylu ludzi zostawia tej organizacji swoj spadek – bo my widzimy na codzien czym i jak oni sie zajmuja. I policja z nimi wspolpracuje.
Bocian przezyje z jedna noga, ale nalezy ja amputowac zanim zacznie sie zakazenie.
kiedyś doszłyśmy do wniosku z siostrą , która jest w moim wieku, że to co uczono nas w dzieciństwie , te wszystkie zasady i prawdy są nieprawdziwe. Ponieważ człowiek niewiele rozumie co się dzieje z jego życiem więc aby nie popaść w obłęd wymyślił jakieś zasady tylko po to aby je w ciągu swojego życie łamać po kolei .. czasami łatwiej czasami trudniej mu to idzie .. dobrej nocki 🙂 @ Heleno może i u nas będą takie służby 🙂
Pozostanę przy swoim, nie wiem czy „bocian chciałby żyć jak ludzie”, ani nawet jak bocian. Bocian jest bocianem i tyle. To nie jest Jarzębino kwestia naruszania ekosystemu, tylko akceptacja surowych ( a czasem nawet z naszego punktu widzenia – okrutnych) praw natury. Nie sądzę nawet , że te prawa są okrutne, po prostu są naturalne.
Niuniu, ach szkoda że nie znasz świata krasnali. Co tam matematyka. To tylko cecha umysłu.
A Pan Bóg niczego nie opisuje, niczym nie zarządza, niczego nie sprawdza. Mówiłem to Galileuszowi, bo on ciągle się zastanawiał, jakie zamiary miał Pan Bóg tworząc taki a nie inny świat. Eee, szkoda gadać. W ogóle nie słuchał co mówię, tylko ciągle rzucał te kule z wieży i nie mógł się nadziwić czemu spadają w tym samym czasie. Więc mówię: Leo, po co się męczysz, przecież to można opisać, i pokazałem mu wzór. No to walnął coś o tym alfabecie.
A ja melduję,ze noc muzeów nie dla mnie, bo trzeba było się zająć ewidentnie porzuconym psem,nb,kompletnie niewychowanym i przypuszczam,ze ktoś miał psa i myślał,że to figurka z porcelany i kanarki będa z niego wszystko wynosić.Noc z glowy.
Mam pecha?Chyba tak.Pogadalismy z przyjacielem, zrobiłam kolację,a co dalej z tym psem ?Muszę to jakoś przetrawić.
Koty wpadły w złość.
Przez te parę godzin udało mi się tylko doprowadzić do tego,że mogę tę suczke dotknąć.
Do azylu jej nie oddam,bo zbyt jest zestresowana.Nie sądzę Bobiku,żeby pomysł z kartką na drzewie był dobry.
Z zachowania tej suczki widać było,że ona na kogoś czeka, stawała dęba kiedyśmy ją zabierali
Nie była przywiązana do drzewa, albo się odwiązała i tkwiła tam w nadzieji,że ten bydlak,który ją tam zostawił po nią wróci. (Zwierzaki to naiwniaki, jak niektórzy ludzie).
Z cała pewnością był nim mężczyzna,bo poszła dopiero za moim przyjacielem.
Jaki palec każe mi łazić w miejsca dla mnie niewłaściwe?
Miałam plan iść w inne miejsce, jak nagle zmieniłam zdanie i polazłam tam, gdzie tkwiło to zwierzę.
Przepraszam że się wyżalam, gdyby się udała noc muzeów, pewnie nie musielibyście tych żalów czytać.Dobranoc wszystkim .Pechowa babka.
Fajna idea: ?zwierzęta chciałyby być jak ludzie?.
Otóż moja przyjaciółka jechała sobie zimą do domu i nagle jakiś samochód wcisnął się na siłę na jej pas ruchu. Skończyło się tak, że zjechała do rowu, jej samochód przekoziołkował i dachowała. Kiedy wygramoliła się z trudem, zakrwawiona, zatrzymał się obok jakiś samochód, kierowca wychylił się i zawołał: ?Nie wie pani czy dojadę tędy do Rzeszowa??.
Pirs
nic straconego , dzieki Tobie poznam ten wspaniały swiat .Mylisz się co do matematyki , to nie cech umyslu , tylko wyobrazni , matematykę trzeba widzieć jak obrazy , może Moja nauczy Cię .Co do obrazów to dziś dostałam przepiekne zdjęcia obrazów , popatrzcie .Ja zaś muszę się zastanowić jaka potrawa zbudzi Cię mile jutro 😉
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Obrazy?authkey=Gv1sRgCKbW7ZGfu8_P_QE#slideshow/5336528183332922306
Heleno
ogłuszyli krewniaka Mojej , kto ??zaraz sie z nimi policzę 😯
Babko
wyrzywaj ile się da &&&%s*@@u 👿 👿
PA
Moja Młoda lubi ich , a ja miałabym ochote krzyknąc jak ten chlopiec na końcu na ludzi : cholera obudzcie się ❗ ❗
PA
zapomniałam linka , mam nadzieje ,że u Ciebie się otworzy
Ty chyba nie jestes na liscie FBI 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=EM2a08lLXw4
PIRS ja takie teksy bardzo dobrze znam.
Warszawa, jadę tramwajem w tloku, jakaś pani wbija mi w gołą stopę okuta ćwiekiem szpilkę.Kiedy mi się udalo wyzwolić spod tego szykownego bucika, miałam krwawiacą dziurę w nodze.
Wysiadając mówię wściekła :
-mogła by pani chociaż przeprosić.:evil:
Odpowiedź:- a co, będzie panią mniej bolało? 😯
Jest w tym 100% logika.
Babko z G., no to coś sympatyczniejszego. Miejsce akcji: Warszawa. Jakiś kierowca autobusu jedzie po kawaleryjsku, tak że się wszyscy zataczają, gwałtownie zamyka drzwi na przystanku tak że trudno wysiąść itp. Jeden z pasażerów zawołał: nie może pan jechać ostrożniej, co pan tu bydło wiezie? Na to kierowca: A co, komuś ryj przyciąłem drzwiami? 🙂
I tak dobrze, Babko, ze Ci ta pani nie polamala zeber w tramwaju, bo tak sie kiedys zdarzylo mojej ciotce, w bardzo juz zamierzchlych czasach. Dwa tygodnie potem spala w fotelu na siedzaco.
A stwierdzenie „zwierzeta chcialyby zyc jak ludzie”, skrocilabym do „zwierzeta chcialyby zyc” – i takie jest motto RSPCA, i tutejszej animal rescue. Dlatego ruch na ulicy Glownej staje co jakis czas, gdy dzikie indyki zastanawiaja sie, czy przejsc czy nie przejsc przez jezdnie. Co nie znaczy, ze czasem nie trzeba dokonywac okropnych wyborow na szosie – czy jadac z predkoscia 100- 120 km na godzine omijac losia i wjechac w samochod na pasie obok, pewnie powodujac duzy wypadek, czy jednak losia wtedy nie ominac? Raz mi sie tak zdarzylo na szosie w Maine – zwolnilam, i w ostatniej chwili udalo mi sie jednak zmienic pas ruchu, ale przeciez moglo mi sie nie udac.
Myślę Moniko ze spotkanie z łosiem przy prędkości 100 km na godzinę, może skończyć sie tragicznie , nie tylko dla łosia. Instynktownie ucieka się wtedy na pas obok, myśląc raczej o własnym życiu i pasażerów niż o życiu łosia.
Wiem, ale czuje sie wtedy nienajlepiej, zwlaszcza, ze w tym przypadku pas obok byl az gesty od samochodow, ktore chyba jeszcze losia nie zauwazyly. A los nie byl nieruchomym przedmiotem, tylko tez poruszal sie w trudnym do przewidzenia kierunku. Brrr…
Skoro losia przywołano , opowiem jaką przygodę miała Moja .W biały dzien na jezdnie wyskoczyl sobie ni stąd ni zowąd kilometr od naszej miescinki łos , pedzil wprost na samochod Mojej, Tylko ,że biegl po skosie więc samochód nasz też .Efekt łoś walnąl kopytami w samochod , Moja w rowie i odzywa się : cholera nawet nie podziękowal ,że mu nic nie zrobiłam 🙄
Moniko
czy H dotarl ?? Rys się nie pokazuje , zapytałabym go kiedy przechwycił malosolne 😉
Niuniu, no wlasnie. 🙂 Malosolne jeszcze nie dotarly, H robi machlojki? 😉 Jak dotrze, objucze go zwrotnie tym i owym dzisiaj zdobytym. 😀
Bardzo nieprzyjemna historia Niuniu, ja miałam tylko spotkanie z żelastwem które spadło z przejeżdżającego tira i koziołkującąc po szosie spadło na moją maskę i reflektor. Nie dało sie uciekać, bo ruch tego przedmiotu był absolutnie nieprzewidywalny. W samochodzie miałam troje dzieci. Na szczęście, po za stratami materialnymi, mic sie nie stało. oczywiście kierowca TiRa nawet zguby nie zauważył. Z żywymi istotami spotkań nie miałam. Natomiast jeżdżąc sporo, co rusz widze martwe , bezpańskie prawdopodobnie psy na szosie.
Kiedeys w nocy i w deszczu najechałam na takiego psa. Dużego. w pierwszej chwili wydawało mi sie ze najechałam na człowieka. Zatrzymałam samochód i okazało sie , że to martwy pies, lezący w tym miejscu na pewno już od jakiegoś czasu.
Nie potrafie tego zrozumieć jak można psa porzucić na drodze. ( jak w ogóle można porzuci psa)Okrucieństwo nie do wytłumaczenia. niedawno moja chrześnica zabrała taką sukę z autostrady Kraków- Katowice. Całkiem przypadkowo znalazłam jej b. dobry i przyjazny dom.
Babko, nie rozumiem dlaczego uwazasz, ze kartka na drzewie to zly pomysl. Pies moze byc poszukiwany. MIlas mojej kumy z Gdyni byl znaleziony we wsi Kasparus, kiedy zdecydowala sie go zabrac, slyszala od sprzedwaczyni w sklepie , ze blaka sie po okolicy juz od miesiaca, dokarmiany przez nia i 9-letnia corke nauczycielki z naprzecowka.
Zabrala go, a kiedy musiala tego samego lata wyjechac na miesiac do USA, zostawila Milasa oraz swegio labradora Malego pod opieka znajonego, ktorego zainstalowala w domu na wsi. Nazajutrz po jej wyjezdzie Milas dal noge. Znajomy bal sie przyznac jak Renata dzwonila z Ameryki, wiec dowiedziala sie dopiero po powrocie. Natychmiast rozpoczela akcje poszukiwawcza, rozwieszajac kartki gdzie sie dalo i obiecujac sowita nagrode 😆 I faktycznie ktos zadzwonil nazajutrz, nagrody nie chcial, ale powiedzial u kogo pies sie zadomowil – u pani 3 km dalej ktora miala ogromna wodolazke, w ktorej malutki Milas sie zakochal. Dostal tam nawet nowe gustowne imie Murzynek
Zostal odebrany, nagrode dostala niedoszla nowa wlascicielka – obecnie bardzoi zaoprzyjazniona..
Powinnas zostawic kartke. Tak sie to robi. Ktos moze wyplakiwac oczy za zaginionym pieskiem, moze rozpaczac.
Sama z pewnoscia dalabym jeszcze ogloszenie do gazety, i dopiero gdyby sie nikt nie zglosil, zaczela sie przywiazywac do zwierzecia.
Zono, Tiry to w ogole odrebna historia. Kiedys tak sie zdarzylo, ze jechalam w samym srodku nocy z Nowego Jorku do Concord i chyba trafilam na godzine nocna, kiedy kierowcy tirow umawiaja sie przez ich specjalne radio, zeby jechac kordonami – jeden za drugim, jak pociagi dalekobiezne, i obok siebie w zwarty szyku. Co prawda nic sie nie stalo, ale jazda z tak zablokowana widocznoscia i ze swiadomoscia, ze oni rozne czesci gubia ze zgubnymi skutkami dla innych pojazdow – nalezala do malo przyjemnych.
Moniko, nie byłam nigdy w Stanach, ale byłam parę lat temu w Kanadzie. „Wasze” TIRy sa jednak dużo większe niż „nasze” europejskie ale naprawdę piękne! Choć noc jazda w konwoju TIRów to średnia przyjemność
Dzienna jazda tez nie nalezy do przyjemnosci. Moja matka zawsze prosila nas abysmy przyjezdzaly i wyjezdzaly w weekend, bo cala droga z Palm Beach na lotnisko w Miami, to nieprzerwane konwoje tirow. Wiec wolala jezdzic po nas kiedy droga byla dla nich zamknieta.
Kiedy widziałam te amerykańskie 'potwory” budziła się we mnie żyłka przygody i temperament kierowcy. Prowadzić takiego klasa to jest wyzwanie!
Moja mama tez ma (?$%” ) „temperamet kierowcy”, ale nie wtedy kiedy wiezie swoje dwie „corki” , kilka walizek i wozek inwalidzki! 😆
Ja i tak jestem zawsze sadzana z tylu, zebym nie „kierowala” obok.
niunia:
U mnie wszystko sie otwiera. 🙂
Przyznam sie, ze nie znam tego zespolu. Czy ten klip robiono w Polsce, w Krakowie?
Zona sasiada
Ulegasz czarowi filmu „Konwoj” i Krisa Kristoffersona. W moich czasach mlodosci to byl „Vanishing point” z Barry Fosterem.
Coś w tym jest, że „temperament kierowcy” ujawnia sie w samotnych podróżach. Ja zazwyczaj jeżdżę dość spokojnie, zgodnie z zasadą ,że im dłużej sie jeździ tym wolniej i drugą zasadą , że prowadząc samochód nie należy sie spieszyć. Ale przyznaję, ze kiedy jadę sama lubię czasem pojechać trochę szybciej niż zdrowy rozsądek by nakazywał…..
Tak, i nawet niektorzy truckers, ktorzy cazsem dzwonia do radia publicznego (z zastrzezeniem, ze to jest jakos samo-wyselekcjonowana grupa) maja wyraznie bardzo ciekawe osobowosci poszukiwaczy przygod i opowiesci z roznych stron kontynentu. Tym bardziej, jadac wtedy noca, z fascynacja obserwowalam, jak sie te konwoje laczyly, i jak potem na przyklad zjezdzali z autostrady w 10-15 tirow, chyba razem zjesc posilek i troche pospac w tych ogromych ciezarowkach przy drodze. Nagle sobie sdalam sprawe, ze o tej porze ta sama autostrada jest zupelnie innym miejscem, niz pare godzin wczesniej lub pozniej, kiedy tiry tez sa, ale nie wtakich grupach i prawie same na drodze.
Ulegam, PA, ulegam….
PA
klip robiony w Pradze , ja muszę znać , sam rozumiesz Moja Mloda mnie tym karmi 😉 a teraz
http://www.youtube.com/watch?v=pC1Cl9QHpn0
Monika, musze dodac, ze wczoraj odpowiedzialem dzieki Tobie na ostatnie pytanie w „Jeopardy”. Chodzilo o dom zbudowany przez Thoreau. 🙂
Mój przyjaciel we Francji ma zwyczaj zatrzymywania sie na posiłek w miejscach gdzie stoi dużo francuskich TIRów, zazwyczaj są to świetne miejsca niedrogie z fantastycznym jedzeniem! Do dziś wspominam małą knajpkę przy tzw nasionalce, czyli drodze krajowej pod Bordeaux gdzie za wtedy 100FF na głowę zjedliśmy wspaniały obiad złożony z pięciu dań i flaszki wina. Jedynymi współbiesiadnikami byli właśnie kierowcy Tirów!
niunia,
zrewanzuje sie tym przewrotnym Mickiewiczo/Kurylewiczo/Niemenem
http://www.youtube.com/watch?v=TJBxzSPjWwk&feature=related
🙂
Żono
u nas jak sie zatrzymasz gdzie stoi duzo tirow to oznaka ,że jedzonko dobre i niedrogie
Czy Ktoś widzial Bobika , posedl do piwniczki po czerwone i zostal tam , czy konczy egzorcyzmy;-)
No wlasnie, Zono, ci kierowcy sporo wiedza o „swoich” trasach i sa czasem niesamowitym zrodlem informacji. Tacy zeglarze po ladzie konca XX i poczatku XXI wieku.
PA – ciesze sie! 😀
Niestety Niuniu w Polsce to sie nie sprawdza, próbowałam nie raz. Myślę ze to jest związane z francuską kultura jedzenia. Tam każdy biedny czy bogaty przywiązuje wagę do dobrego jedzenia i zna sie na kuchni.
Chyba muszę poczekać na Babkę i Wandę by coś powiedziały na temat obrazów , teraz nakrywam się kolderka i śpię 😀
Bobik dziś jakiś nieruchawy i chyba nawet spać w miarę wcześnie pójdzie. Zupełnie nie wiadomo, skąd mu się to wzięło. 😉
No niech mie kule bija, Bobik! Ja tez dzis jakas nieruchawa bez powodu. I we lbie troche boli. Pewnie to na zmiane pogody 😉
Bobiku, Heleno to tylko lekkie przebarwienie. Przez noc zregenerujecie sily. 😀
Oj, zgadzam sie z zona, w sprawie tych knajp z tirami w Polsce. Choc mam tylko jedno doswiadczenie, ale pamietne. I nie zaryzykuje wiecej.
Jedyne dobre tanie jedzenie w Polsce ktore bym polecala, to restauracja Czytelnika na Wiejskiej, na szczycie jakiejs gory w poblizu Rytra ( ale trzeba dojsc na piechorte, czego nie polecam) i to by bylo chyba na tyle.
Choc swoja droga musze przyznac, ze znacznie czesciej zdarzalo mi sie odsylac jedzenie do kuchni w drogich restauracjach. Jedna pamietna bardzo droga chinska knajpa w Sopocie. Kelner nieopatrznie zapytal czy smakuje jedzonko. Inna bardzo droga „hiszpanska” restauracja w Warszawie. Najgorsze dla mnie, ze wysokie ceny w polskich restauracjach nie sa gwarancja czegokolwiek. W Lublinie zdrzylo mi sie zagrozic sanepidem, bo nie tylko, ze wszystko nie nadawalo sie do ludzkiego spozycia, ale widziany z otwartych do kuchni drzwi kucharz wygladal jakby spal pod mostem przez tydzien i nie przebierajac sie przyszedl sobie pogotowac .
Mam nadzieje, Moniko, ze sie zregenerujemy. Ja dzis musialam w najblizszym sasiedztwie wymyslac jakas historie o zatruciu sie taramasalata, nazywana w naszym domu salata tararam ….. Bylo sporo wspolczucia i pomstowania na sklep 🙁
😆 😆 😆 (na temat taramasalaty, nie restauracji, gdzie trzeba odsylac potrawy do kuchni i grozic sanepidem). Dobre sa tez okulary od slonca, i westchnienia o nadwrazliwosci oczu. 😀
Do „Czytelnika” to nawet ja chadzalem w 1980-81 do stanu wojennego, bo to bylo na rzut kamieniem od mojej redakcji. Jedzenie bylo tanie, dobre. No i ciekawe towarzystwo. Przychodzili tam ludzie z redakcji „Kultury”i „Tworczosci, bo to byl ten sam budynek. Pani obok sprzedawala nowosci ksiazkowe. Mile, jak wspomnienie mlodosci. 🙂
W Krakowie to byl SPATiF. Jeszcze byla restauracja SDP na Foksal w Warszawie.
Ja jadalam w Czytelniku w 1984-86. To bylo tuz przy redakcji tygodnika Przyjaciolka, gdzie pracowaqlam udzielajac porad w dziale listow i interwencji.
Ich kanapki sniadaniowe z pasta z jajek byly bezkonkurencyjne.
Dobranoc
Niuniu, przeczytałam trochę dzisiaj ale nie wiem na jakie obrazy czekasz – dziś mialam 4 godziny jazdy Dallas -Austin, 3 godziny postoju i potem zapakowana 4 godziny z powrotem. Nawet nie było kwiatków po drodze 🙁 lał deszcz rzęsisty. I dużo wypadków oraz spowolnień do 10mil/h – tylko dlatego, żeby kierowcy mogli się przyjrzeć co się stało po drugiej stronie autostrady. Dobrze, że droga powrotna suchsza, za to policji i ciężarówek moc. Tak wygląda koniec roku akademickiego.
Znowu żałowałam, że już nie jestem w tym młodym nurcie, nawet z całym apartamentowym bałaganem (jak się odważe zdjęcia jutro) – ale młodzież sympatyczna i pełna oczekiwań, otwarta na to co przyniesie życie i tylke planów.
No i jeszcze centrum Austin i głosy dochodzące zza okna – normalne miasto (nie całkiem 🙂 ) a nie nasze ciche suburbia. Ludzie chodzą! Słychać jak rozmawiają, taki zwyczajny szum miasta. Dopiero jak to słyszę, to czuję jak brakuje na co dzień.
Spać teraz – dobranoc!
I co ja biedna mam począć jednych głowa bolala mimo ,że czerwonego nie widzieli , dziwna sprawka , chyba potrzeba egzorcysty , ale z prawdziwego zdarzenia 😉 inni jeszcze po przechwyceniu malosolnych nie dotarli do koszyczka
Babko
ufam ,że chć na chwilkę zasnelaś , psiak znaleziony Ci pozwolił 🙂
Żono
ja mam jednak pozytywne doswiadczenia z restauracjami gdzie zatrzymują się tiry , ale wyglada na to ,że wyjątki potwierdzają regulę
PA
ja też CI mówię dobranoc , bo pewnie kładziesz się spać , a gdy wstaniesz oprocz piosenki słonce bedzie świecić 😀
http://www.youtube.com/watch?v=Yu6–WBPBHo
Wando
wrzucilam obrazy o 22:58
a młoda Ty jesteś duchem i to najwazniejsze kto rano i na wieczór czuje się mlodym ma zawsze 18 lat 😀
dobranoc Wando , miłych snów
Dziś makaron w sosie szparagowym.Na rozgrzanym maselko wrzucilam cebulę, szynkę pokrojoną , teraz odrobina białego wina na koniec śmietana, sól i pieprz , dorzucam pomidorka i czekam aż zgęstnieje .Szparagi mam już ugotowane osobno i makaron rownież .Na talerzu najpierw makaron , szparagi pokrojone drobno i teraz sos , wcinamy aż się uszy trzęsą , mam taką nadzieję
dla łasuchów rogaliki z rożą i makiem , oprócz kawy i hebaty dziś czekolada na ciepło specjalnie dla Haneczki po tej nocy muzeum , nalezy jej się coś cieplego do tego buleczki maślane i dżem truskawkowy 😀
piekne slonce dzisiaj,mimo to jeszcze chlodno
wstawiam wode,podbierajac maslane buleczki(truskawkowy pycha!) ,poczytam i brykne w dallllllll
niuniu, H. z ogorkamy zasiedzial sie u nas,oczywiscie poczestowalem H.domowymi Twojej i tak nam smakowalo
ze usiedlismy na dluzej do stolu(lakomstwo?)
niuniu,22.58
obrazy dla mnie troche psychodeliczne
niunia
Zaskocze Cie. Obudzilem sie po niespokojnym snie. Pewnie dlatego, ze obejrzalem wczoraj „Lektora” (The Reader, po naszemu) i nie moglem w nocy spac. Dzisiaj nastawie sie na nowego Bonda.
Zanim sie poloze spac jeszcze raz, cos dla Ciebie
http://www.youtube.com/watch?v=a4WQfkRhb30
i poniekad o mnie. 🙂
Gene Kelly nie dziala z mojej strony. Moze zostal potraktowany taserem przez policjantow z RCMP. 🙂
w berlinie mamy tez „noc” muzeow i innych (oper,teatrow i.t.p.)
swietne imprezy cieszace sie niesamowitym zainteresowaniem
zawsze tlumy(ciekawe dlaczego,toz to noc 🙂 )
PIRS,tez bylem pewien ze krasnale to wiedza i nigdy nie zadaja pytania;co Bog mial na mysli,gdy….?
czy mozna stworzyc cos bezmyslnie?
🙂
PA,”dobranoc” kurylewicza jak i cala ta plyta z w.warska i niemenem rewelacja,bardzo lubie
wlasnie wczoraj u O,Pamuka przeczytalem…”Ale jesli ma sie ksiazke,to chocby byla ona nie wiem jak zagmatwana i
niezrozumiala,gdy jej lektura dobiegnie konca,mozna zaczac
ja czytac od poczatku,by zrozumiec to,co przedtem bylo
niejasne,i na nowo pojac zycie.”
czyz nie tak………?
od dzisiaj J.M.G.LeClézio „onitsha”
milej niedzieli 😀
jestem 500!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://wyborcza.pl/1,75480,6547448,Ile_krwi_za_jednego_fistaszka.html
😀 😀 😀
Rysiu
jesteś jedyny i niepowtarzalny 😀
PA
uwielbiam ta piosenkę , ale ona poniekad o Tobie , nie zgadzam się 😉
jestes mlody ( vide Wanda)
nie zyjesz w samotnosci ( rodzina , Seneca ,koszyczek)
potrzebujesz ludzi do żartow i rozmowy
co prawda nie wykrecasz do mnie telefonu , ale gdy piszesz jestem 😀
a miłość jest w nas do konca zycia bo to wielka nadzieja
nie ogladaj już wiecej takich psychodellicznych filmów
Rysiu
mnie w tych obrazach barwy urzekły i niewymowna radość życia
Rysiu
te „rzodkiewki” to bezsilność czlowieka , juz dalej nie może i widzi przed sobą ścianę , to chyba jedno z najgorszych uczuć , ktore się może czlowiekowi przytrafić , a trwać w nim to horror , Moja tez nie potrafi mi wytłumaczyć o co ta wojna i czemu nie moze się skonczyć
odnosnie tego co przeczytałes u Pamuka nie pamietam kto ale cos takiego powiedział kiedy czytam genialne dzieło po raz kolejny, nie znajduje w nim więcej treści niż poprzednim razem,znajduje więcej w sobie
milej niedzieli Wszystkim , wracam do swoich obowiązków , musze pilnowac Mojej po tej opowieści Heleny boję się o nią 😉
Dzień dobry 🙂 To bardzo sprytnie powiedziane, „znajduję więcej treści w sobie”. Rzeczywiście, książkę tak do końca konstruuje czytelnik, jego doświadczenia życiowe, pojemność umysłowa, nastrój, w którym czyta itd. Niemcy mówią o tym „der Leser macht das Buch”. Autor oddaje światu całość zamkniętą od swojej strony, ale od strony czytelnika pozostaje ona wiecznie otwarta. I właściwie to, że jakąś książkę czytało się 10 lub 20 lat temu i odebrało tak a tak, nic nie mówi o tym, czym ta sama książka byłaby dla nas teraz.
Ciekawy byłby taki eksperyment: wybrać 100 książek, które ktoś czytałby w kółko przez całe życie i relacjonował, co za każdym razem w nich znajduje. 😉
Tylko ja się za królika doświadczalnego robić nie zgadzam, bo czasem jednak chętnie czytam coś nowego. 😎
PO wczorajszej przygodzie Babki, zadumalam sie nad moim przyjacielem Milasem i przyopomnialam sobie jakie to niebezpieczne sprowadzac pod swoj dach jakiegos przyblede, o ktorym nic sie nie wie ponad to, ze stala mu sie krzywda.
Kolega Milas okazal sie nie tylko notorycznym powsinoga, gotowym sie urwac ze smyczy na skinienie kapeluszem, z miejsca zaczal pokazywac t.zw. charakterek – absolutnie nieprzekupny i niepodatny na komplementy, uparty jak osiol, nieufny wobec konwencjonalnej medycyny, i wykazujacy wiele innych cech, swiadczacych, ze przygarniecie go bylo spora pomylka. Po wakacjach spedzonych z Renata na wsi w Borach Tucholskich, zostal przywieziony do gdynskiego mieszkania i natychmiast zabral sie do wprowadzania nowych, wlasnych porzadkow, egzekwowanych z zelazna konsekwencja. .
Po pierwsze zazadal, aby jedzenie dostawac nie w kuchni, tylko w lazience – miska ma byc zostawiona na podlodze, podajacy jedzenie musi sie wycofac i zamknac na soba drzwi. Dopiero pod odczekaniu paru minut za zamknietymi drzwiami, zabieral sie do jedzenia. Ostatnio troche ten szczegolny regulamin poluzowal i czasami zje w kuchni – jesli taka ma wlasnie fantazje.
Po druigie, po rozejrzeniu sie po domu, odnotpwal, ze lozko Renaty przykryte jest puszystym moherowym kocem, t.zw. paryskim, bosmy go razem w Paryzu kupowaly pare lat wczesniej. MIlas uznal, ze ten koc znajduje sie nie tam gdzie trzeba i polozony jest nie tak jak trzeba. Zaczal go wiec z calej sily rearanzowac w duza grude pomaranczowego moheru. Po jakims czasie Renata ulegla i wydala koc Milasowi na jedno z jego licznych poslanek. Ale i na poslanku ten koc nie ma prawa lezec schludnie zlozony.
Kiedy mu raz probowalam zlozyc i rozprostowac na poslanku, Milas przygladal sie moim czynnoscion z dezarpobata, a jak tylko skonczylam, rzucil sie na ten koc i ulozyl go po swojemu.
Spacery z Milasem po miescie Gdyni tez nie naleza do rutynowych. Prowadzony na smyczy (dlugiej, bo krotka nie wchodzi w rachube!) syneczek jest przekonany, ze to nie on jest wyprowadzany na spacer, tylko Renata przytroczona jest do psa . Uznal, ze jest odpowiedzialny za jej bezpieczenstwo i na widok kazdego przechodzacego psa, a nawet kota, wydaje z siebie tak wsciekla kanonade dzwiekow, ze wszyscy sie zastanawiaja skad w tym nedznym cialku bierze sie tyle groznych decybeli.
Najbardziej dla Renaty bolesna sprawa bylo to, ze Milas od poczatku nie byl zadowolony, ze nie jest jedynakiem. Do ogromnego schorowanego juz wtedy Malego, odnosil sie w miare uprzejmie i nieagresywnie, ale widac bylo, ze wolalby aby ten nie pchal sie na lozko, nie rozwalal na nim jak basza i generalnie zeby nie absorbowal uwagi Renaty swoimi chorobami. Natura wreszcie wyreczyla Milasa i jest juz od poltpora roku jedynakiem – tak jak sobie zawsze zyczyl.
Uprzedzalam, kiedy zadzwonila do mnie i powiedziala, ze przgarnela zakurzonego i zapchlonego przyblede. To sie musialo zle skonczyc.
Witaj Bobiku. Mam nadzieje, ze zdrowko OK.
Heleno
to jedna strona medalu , moją mamę ktoś porzucił przy drodze , dobrzy ludzie oddali ja do schroniska a 2 dni potem w schronisku znalazła się Moja Młoda i wypatrzyła ją , wyobraż sobie ,że Mojej się nie spodobała od pierwszego wrażenia , ale potem 😀 .Ponieważ moja mama po przywiezieniu przespala dwa dni i dwie noce postanowili ją zawieżc do nieludzkiego lekarza i co się okazało ,że oni znają ją , szczepili ją , potem miała podejrzenie nosówki , ale właściciele zamiast ją leczyć wyrzucili .Gdyby nie Moja Młoda i jej determinacj kto by Wam robił sniadanka;-)
Dobre spostrzeżenia H. nie przekonały mnie,że umiem sobie poradzić z obcym psem z którym się nie rozumiemy,bo go nikt nie potrafił nauczyć.
Moja Emi jest inna i nigdy nie sprawiała klopotów.
Co gorsza, ta suczka jest zaborcza i porozstawiała moją zwierzęca rodzine po katach.Jest jak niesforne, niechciane dziecko robiące na złość.
Mam zasikane, posr… parkiety, na spacerze się nie załatwi, wraca i robi to w domu.Być może to było przyczyną jej porzucenia,choc nie jej wina,że jej nie uczono porządku.
Emi w wieku 8 tyg.nalała mi może z 5 razy, a potem nosiłam ją po schodach z V p i na nie w obie strony i po tygodniu załatwiała się tylko na zewnątrz.
Żadnych kartek poszukujących właściciela nie będę wieszać, byłoby to skazywanie tej suczki na powtórkę traumy.
Ale nie wiem co zrobić, tu mój dylemat.
Narazie rozpuściłam vici w poszukiwaniu dobrych rąk , najlepiej z ogrodem inaczej się tego psa nie nauczy porządku.
I nie ważne,że to mało inteligentny piesek, bo psy , jak ludzie bywają różni, a ponadto kto miał niby z nim rozmawiać?
Dopiero teraz rozumiem to słynne:”nie chcem, ale muszem”.
Naprawdę jestem podłamana. 👿
Babko
wszystko bedzie dobrze , nim minie trzy dni nowy domek się znajdzie jak Cię znam , teraz zjedz co nieco i pamietaj uwazaj na nogę nie forsuj
Narazanie sie na traumy jest nieodlacznym atrybutem naszego zycia. Jesli zostala porzucona, to nikt po przeczytaniu kartki sie po nia nie zglosi. Jesli sama sie zgubila, ma prawo wrocic do prawowitych wlascicieli, ktorzy moga rozpaczac ze sie zgubila. Tak sie to robi. Tak sie to robi, naprawde, Kochana. Sama bedziesz sie z tym lepiej czula 😆
Niuniu, wlasnie, to jest zawsze loteria losu z tymi przygarnietymi psami. Renacie sie najwyrazniej przytrafil zly los z Milasem, ale nie moge jej tego powiedziec nie narazajac wlasnego zycia i spuszczenia ze schodow drugiego pietra. Moge jedynie zacisnac zeby i udawac, ze przytrafil sie jej – tak jak sama mysli – przecudny czarny aniolek, za ktorego dalaby sie posiekac. A czarny aniolek jest satrapa trzymajacym swa nowa mamusie w stalowym uscisku dyscypliny i narzuconych regul gry.
NIUNIU Ty niepoprawna, niereformowalna idealistko!Dobrze jest z Tobą, ale to niczego nie zmienia.
Jak mam oszczędzać nogę prowadząc dwa psy z których jeden nie umie chodzić na smyczy?
Miałam kiedyś TRZY ogromne stettery angielskie,chodziłam z nimi z Gdyni do Orlowa i zpowrotem i nie bylo takich problemów, ale byłam młoda i energia mnie rozsadzała taka sama, jak moje settery.
Ten swiat zwariował chyba i doszczętu mi zbrzydł.
Sąsiadka mi tu mówi, że miesiąc temu wyrzucono przy stawku dla kaczek cały worek z pięcioma 3 tyg.yorkami!!
Na szczęście pan,który przeprowadza dzieci przez jezdnię myśląc,że to śmieci zanotował numer wypasionego auta.
Jak się okazało,że to pieski powiadomiono policje i azyl.
Czy po czymś takim można się czuć(przepraszam za słowo) solidarnym z człowiekiem?
Babko
ja też Cię lubię , nie uzalaj się bo to do Ciebie nie podobne , widzę jak pijesz herbatke podjadasz mooje maslane bułeczki i myslisz co by z maluchem zrobić , w najgorszym razie trafi do schroniska jak moja mama , a potem znajdzie sie taki ktos jak Moja Młoda i ..słoneczko zaswieci i tylko nie e narzekaj że tylko jeden gatunek dżemu 😉
Ze smutkiem przyznaję, że nie każdy pies spełnia oczekiwania, tak samo zresztą jak nie każde ludzkie dziecko. Większość psów ma wyłącznie zalety, ale zdarzają się (z rzadka!) i takie, u których wady przeważają, albo są wymieszane z zaletami w nie całkiem satysfakcjonującej proporcji. Do pewnego stopnia można to korygować edukacją, ale niektórych neurotyzmów nie da sią do końca wyprzeć, bo są głęboko wpisane w strukturę osobowości i pies bez nich byłby już kim innym. Wspominałem już, że nasz Puszkin był powsinogą jak Milas i też miał różne swoje świry, choć mieszkał u nas od szczeniaka i odebrał należyte wychowanie, ale domownicy uważali, że pies tak wysoce inteligentny po prostu nie może być taki jak wszyscy i na jego neurotyzmy pokornie się godzili.
Kinersztuba to jedno (i każdy pies powinien ją posiadać, bo to i dla niego lepiej), a indywidualność to drugie. W tym momencie, w którym niepożądane zachowania psa nie wynikają z braku dobrego wychowania, tylko z jego nieokiełznanej potrzeby pozostania sobą, mądry człowiek powinien robić to, co Ciotka Renata – mówić trudno i kochać dalej. 😎
Kindersztube to MIlas, przyznaje, nawet ma, choc moglby sie lepiej starac – np kiedy odwiedza zaprzyjazniona Baronesse Muenchhausen, moglby uszanowac jej zamilowanie do pruskich porzadkow i nie szczac jej do szafy tylko dlatego, ze ona go nie lubi i czasami to okazuje, krzyczac : Milas! Zrujnujesz mi nowe spodnie (torebke, kurtke itp) !!!
Moje pretensje do Milaska, biora sie stad, ze odmawia on kategorycznie uznania, ze nie wszystko musi byc w zyciu wedle jego Zelaznej Woli. Taka jakas jego kaczynska bezkompromisowosc.
Babko, ja też bardzo jestem za kartką, bo jest dokładnie tak, jak Helena mówi – jeżeli tego psa ktoś porzucił, to i tak na żadne ogłoszenie nie zareaguje. Ale jeżeli pies się zgubił i ktoś za nim tęskni? My, psowie, w przypadku zgubienia mamy zwyczaj kręcenia się wokół miejsca, w którym ostatnio widzieliśmy swojego człowieka i dlatego ta suczka mogła kolędować wokół tego drzewa. A jeżeli, (co bardziej prawdopodobne, przyznaję) została porzucona i nikt się ogłoszeniem nie zainteresuje, to będziesz miała przynajmniej czyste sumienie.
Myślę tu znowu o naszym Puszkinie, który dość regularnie mylił straże i brykał, ale wracał sam albo zostawał przez nas znaleziony, o ile się ktoś nim nie zaopiekował , w najlepszych intencjach zresztą. Tylko że kiedy go odstawiano do azylu, to dzięki chipowi mogliśmy go odnaleźć, a gdyby ktoś go po prostu wziął do siebie do domu i nikogo nie zawiadomił? Nawet nie chcę myśleć! Mama by się chyba na śmierć zapłakała. 😥
Coś mi się zdaje, że Milas jest kimś, kim każdy pies chciałby być, tylko nie każdy umie. Jaka tam kaczyńska bezkompromisowość? Kompromisy on i tak zawiera, np. zgadzając się mieszkać u Ciotki Renaty, a nie tam, gdzie mu się akurat spodoba, lub wyprowadzając Ciotkę Renatę na spacer, choć niewątpliwie wolałby pójść sam. Ale równocześnie ma odwagę upomnieć się o swoje i leżeć na ujarzmionym przez siebie moherze, zamiast żyć na kolanach. Muszę go zaraz wpisać do mojej Encyklopedii Zwierząt Niezwykłych. 🙂
Zelazna Wole nalezy w sobie rozwijac i regularnie o nia dbac. Warto nawet przeprowadzac cwiczenia domownikow, takie dryle, jak te co w biurach zarzadza Naczelny Pozarnik.
Np. mozna robic dryle z natychmiastowego spelniania zadan: CHCE WYJSC! Jak domownik, otworzy klapke do wyjscia, nalezy natychmiast odwrocic sie na tylnej piecie i pojsc spac.
Albo inne: Natychmiast zmienic piasek, albo naszczam na porzucony na podlodze worek plastikowy!
PO zmianie piasku natychmiast naszczac na worek plastikowy.
Itd. Musze chyba Milasowi podrzucic opracowany przez mnie podrecznik. Moze o czyms zapomnialem, albo on zapomnial.
Bobiku ten pies czekał na właściciela nie maątpliwości, tylko właściciel nie chciał go znaleźć.Biegaliśmy po lesie w deszczu,nawołując ludzi.
Żeby Was uspokoić,że nie takam zmina- babka, suka spała dzisiaj ze mną w łóżku, czego Emi nie robi „od dziecka”. Bawcie się dobrze goniąc za egzorcystą.
No i Podstawowa Zelazna Zasada: Rzygac tylko na miekkie, wsiakliwe – bluzke, gazete, jesli nie jest przeczytana, dywan, lozko. Mozliwosci multum. Unikac twardych podlog.
Mordechaju, psy i koty chyba nie tak bardzo różnią się poglądami na Istotę Rzeczy, raczej sposobami osiągania swoich celów. Żałosne wpatrywanie się prosto w oczy, połączone z cichym pojękiwaniem jest psim odpowiednikiem rozkazu „CHCĘ WYJŚĆ!” i ma chyba nie mniejszy współczynnik skuteczności. Myślę, że możemy podejść do tego tak, jak do religii – a co to komu szkodzi, że każdy ma swoją? Najgłupsze, co psy i koty mogłyby zrobić, to wdać się w jakąś wojnę religijną z powodu różnic w, nazwijmy to, liturgii. 🙄
Babko
zabraniam Ci zimna Babka itd 👿 i czytaj moje komentarze 12:20 , a teraz ide pilnowac Mojej ( wiesz ogłuszony nietoperz Heleny ) ciarki mnie przeszły 😯
Gdyby partia Milasa – Prawo (piesci) i Sprawiedliwosc (dziejowa) wystawiala kadydatow do Eurowyborow, to moglaby isc pod haslem: Wiecej dla Milasa, wy sukinkoty! Solidarnie na kolana!
Chyba trzeba by tej znajdce jakieś imię nadać, choćby prowizoryczne. Nie możemy przecież w nieskończoność mówić o niej per „suka”. A poza tym pies z imieniem zaraz się robi jakiś bardziej zadomowiony. 🙂
A jak ta suczka wygląda?
Procz skutecznosci metod, Drogi Przyjacielu, istnieje jeszcze cos takiego jak Decorum. Decorum nie dopuszcza zalosliwego pojekiwania pod zamknietymi drzwiami. Nakazuje ryknac na caly glos: CHCE WYJSC, do qrvy-nedzy!A co najmniej stac pod drzwiami i miotac zlym wzrokiem, jednoczesnie majstrujac przy zaryglowanej klapce (bardzo drogo kosztuje instalacja nowej!) .
No tak, Mordechaju, teraz już rozumiem. Spór pozytywistów z romantykami.
To i tak lepsze, niż spór pozytywistów z negatywistami. 🙄
Raczej jak spor romantykow z neoklasykami. Osoboscie zaliczalbym sie do klasykow: Dyscyplina! Dyscyplina! Dyscyplina, nawet jak boli!
vitajcie!! dzisiaj piękny dzień. Rankiem śpiewały ptaszki i próbowałam odgadnąć jakie / wg, wskazówek przewodnika przyrodniczego/ ale nic z tego. Czy ktoś wie co z Bocianem ? @ żono sąsiada ja wiem że logika przez Ciebie przemawia ale ktoś powiedział mądry że to najgorszy doradca 🙂
dzisiaj mam trochę pracy ale lubię posiedzieć w domu . @ Mordechaju kto napisał te słowa o logice ? Zgadniesz ? Kto zgadnie dostanie ode mnie landrynkę 🙂
do wieczora 🙂
Bobik, jarzebinko?
Dzień dobry
@jarzębino
„…mądry to najgorszy doradca…”
nie powiedzieli tego 😉 :
Joseph Conrad:
„Poczucie bezpieczeństwa, nawet najbardziej usprawiedliwione, jest złym doradcą.”
Karl Kraus:
„Miłość własna jest najniebezpieczniejszym doradcą.”
Ja się na temat logiki jeszcze nie wypowiadałem. Dopiero mogę zacząć. 🙄
Karl Maus, czy jak mu tam, bredzil. Milosc wlasna nigdy mnie jeszcze nie zawiodla.
Jarzębinko
landrynki lubilam takie w puszkach chyba po kilogramie sprzedawane , najbardziel białe lanyżowe lubilam
z logiką są pewne problemy , bo tak naprawde niewielu z nas uczylo sie takiego przedmiotu , przerzucanie się cytatami od Saint-Exuprey,że logika jest ruiną ducha po Tischnera tak jak logiczne i rozumne jest to, żeby się nie zakochać… A przecież ludzie nie są w tym przypadku logiczniniczego nie da pozostaje zwsze nadzieja ,że w nas coś nielogicznego jest 😉
Jarzębino, ja tez lubie landrynki szczególnie miętowe. Nie mam na to zadnego lgicznego wytłumaczenia!
A u ciekawostka dla miłośników poezji. W dzisiejszych czasach Byron nie miałby szans!
http://news.bbc.co.uk/2/hi/entertainment/arts_and_culture/8054008.stm
Obudzilem sie po raz drugi, a tu swary o niewdziecznosci znajdy. 🙂
Seneca tez jest przygarnieta (co jej wypominamy z zona od czasu do czasu na otrzezwienie) i jest typu Milasa, stad sympatyzuje z Helena. 🙂 Ale zawsze byla czysta az do przesady i niczego nigdy nie pogryzla w zlosci lub milosci. Chyba, ze jest to pies na jej terytorium, czyli wszedzie, gdzie sie Seneca pojawi. Czasami przyniesie w zebach jakis but lub kapec, ale tylko po to, aby odciagnac wlascicieli od ogladania niepotrzebnych filmow, ktorych sama nie lubi. Co maja marnowac czas i oczy.
Chcieliście, to macie. Napisałem o logice. W nowym wpisie. 🙄