Dobry Kumpel
Bobik nie był ostatnio w najlepszej formie. Dokładniej mówiąc, czuł się jak tubka pasty do zębów w tym stadium, kiedy wyciśnięcie z niej czegokolwiek połączone jest z potem, krwią i łzami w wersji anglosaskiej, a płaczem i zgrzytaniem zębów w rodzimej. Ujmując sprawę jeszcze jaśniej: miał problemy z zawartością i to było widać. Nawet wyjście na spacer, zwykle zbawienne, od kilku dni nie przynosiło żadnych efektów. W odwodzie zostawała jeszcze tylko tajna broń interakcyjno-socjalna w postaci Dobrego Kumpla.
Zgodnie z przewidywaniem rozmowa z Dobrym Kumplem zaczęła się kleić od ręki jak mucha do miodu. A nawet jeszcze lepiej.
– Siadaj, brachu! – ryknął Dobry Kumpel i walnął Bobika w grzbiet aż zadudniło. – Nic się nie zmieniłeś! Widzę, że u ciebie wszystko w najlepszym porządku!
– No tak, mam pewne problemy – przyznał oględnie Bobik, zajmując miejsce przed ustawionym na kominku rzędem pucharów.
– Od razu wiedziałem, że zrobisz karierę – ucieszył się Dobry Kumpel. – No, opowiadaj, opowiadaj!
– Taaaa… chodzi o to, że… jakby tu powiedzieć… tak między nami, to nie jest całkiem dobrze. Dusza, myśli posępne, śmierć Boga, ból istnienia, morza szum i koty chodzą po ogrodzie jak po swoim. A konkretnie to z wyciskaniem kłopoty.
– Zapisz się do klubu sportowego – poradził Dobry Kumpel. – Sekcja ciężarowa. Rwanie, wyciskanie i te numery. Zobaczysz, że po kilku tygodniach będziesz jak nowo narodzony.
– Kiedy ja nie chcę być nowo narodzony! – jęknął Bobik. – Ja chcę być ten sam, tylko w lepszej formie. To znaczy, chciałbym, żeby było tak, jak bywało. Wiesz, kiedyś wyciskanie przychodziło mi jak z bicza strzelił albo jak kawa na ławę. W ogóle nawet nie zauważałem, że wyciskam. Do tego stopnia, że aż czasem zdarzało mi się przecisnąć. A teraz… Szkoda gadać! Cisnę, cisnę i widzę, że tylko sam sobie daję wycisk, a na zewnątrz zero. Nul. Rien de rien.
– Z tym nowym narodzeniem to tylko się tak mówi, znaczy, to taka figura retorsyjna jest – zapewnił pocieszająco Dobry Kumpel. – A klub sportowy to jest naprawdę dobre rozwiązanie. Mogę ci polecić ten, do którego sam chodzę. Fajne chłopaki tam są, w różnych sekcjach. A wiesz, jak to osobowość rozwija? Po jakimś czasie już się nawet nie zastanawiasz, tylko jak cię ktoś zaczepia, to od razu w mordę, i z drugiej strony, i jeszcze dołożyć…
– Ale czy to nie jest zanadto elitarne? – zaniepokoił się Bobik. – W końcu nie każdego na to stać. Rozumiesz, nie chciałbym się wynosić…
– Nikt ci się nie każe wynosić! – obruszył się Dobry Kumpel. – Siedź ile chcesz, nawet przenocować możesz. Zaraz przyniosę pasztetówkę, a może czystej ci nalać?
– Dziękuję, wolałbym czerwone wytrawne, jak już – szepnął nieśmiało Bobik.
W oku Dobrego Kumpla pojawiła się jakaś chłodna, nieprzyjazna iskierka. Wprawdzie pokrętna, meandrami biegnąca, nie do końca jasna, ale jednak na tyle wyraźna, że Bobik zmieszał się, pomachał niepewnie ogonem i zrobił kilka kroków w stronę wyjścia.
– To ja już chyba pójdę – wykrztusił przepraszająco.
– No właśnie, pozdrów wszystkich – powiedział Dobry Kumpel w niezupełnym związku i zaczął polerować stojące na kominku puchary.
Zamykając drzwi Bobik pomyślał z przykrością, że w którymś momencie musiał urazić Dobrego Kumpla jakąś nieprzemyślaną, idiotyczną uwagą. Należało się w końcu domyślić, że Kumpel sam należy do elity.
Heleno,
😆 😆 😆
OK…ze was uszy zwiendnom.
Witajcie!Jak Dzień Dziecka , to ja wszystkim bieżącym i byłym dziciom posyłam najcieplejsze myśli.
Sama bardzo żałuję,że dzieckiem nie jestem.
Ale z sentymentem myślę, jak moj Tata wykonał dla mnie przecudnej urody motorówkę o moim imieniu, która mogłaby służyć za pokazowy model w Muzeum Morskim, gdyby jej ktoś nie zwędził.
Spełnił pewnie swoje dziecięce marzenie o motorówce !
To bardzo ważne. 😆
**
Niuniu szukam miejsca dla „Frygi” bardzo się okazała pojętna.Jest u nas 2 1/ 2 tygodnia, już nie brudzi w domu i na trotuarze,przychodzi w lesie do nogi, a dzisiaj się nauczyła „siad „.Podgryza nieco za mocno Emi i małą kocicę.
Rozstanie będzie straszne. :mad;
***
Nie wiele piszę,ale Bobik pozwoli,że na koniec Dnia Dziecka taka historia z naszego podwórka.
Pod balkonem mamy bardzo solidna budę dla osiedlowych kotów, które wszyscy dokarmiają.
Od kilku dni siostra narzeka,że do kociej miski ktoś leje bez opamiętania mleko w nadmiarze.Koty go nie wypijają i kiśnie.Wokół walają się kartoniki.
Postanowiła spotkać dobrą duszę i delikatnie poprosić o inną forme dokarmiania.
Podejrzanych było kilka osób, starsze panie, okoliczne pijusy, itp.
A tu, jak zwykle rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Ktoś wpatrzył,że malcy z pobliskiej szkoły (1-3 klasy) przynoszą te swoje kartoniki mleka i oddają kotom.
W szkole nie pomyśleli,że wolałyby „dopalacze”.Ale jednak mleka nie wylewały!Uważam to za bradzo zdrowy objaw.
Od dzisiaj na budzie wisi duża kartka:
Prosimy zostawiać mleko w katonikach w budzie- wdzięczne koty
Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
Mleko podobno w ogóle dla kotów niezdrowe, wbrew temu, co się przez wieki uważało. Koty je wprawdzie chętnie żłopią, ale i ludzie chętnie żłopią różne rzeczy, które dla nich nie są zbyt zdrowe. 😉
Wyobrażam sobie, jak trudno się będzie z tą Frygą rozstać, jeżeli by rzeczywiście do tego doszło. Mnie się trudno rozstaje nawet z psami, które są u nas tylko na baby-sittingu. 🙄
Zaraz wrzucę kolejne kartki z dziennika podróży Basi. Dla tych, którzy byli nieobecni lub nie uważali – wrzucam do „kulinarnych”, bo to bardzo smakowite kawałki. 🙂
Zosia i Matylda tez by pewnie dokarmialy, bo one lubia mleko najbardziej pod postacia kakao, albo bardzo zimnego prosto z lodowki. Ale takie w temperaturze pokojowej (a podejrzewam, ze takie jest w szkole) na pewno chcialyby komus podarowac, i to jak najszybciej. 😉
Bobiku, dzięki!
Czytasz w moich myślach. Właśnie myślałam by znaleźć chwilę choć na wyłuskanie opowieści Wandzinej Basi. Z wielką chęcią je przeczytam. 🙂
Zdrowe i odzywione dorosle koty mleka nie tkna, tylko bardzo glodne – jak wiekszosc ssakow. Od mleka dostaja biegunki i irritabke bowel syndrom. bardzo bola ich brzuszki. Kocietom zas nalezy podawac mleko zageszczone, bez cukru, najlepiej z mieszanki dla dzieci. Zwykle krowie nie ma za duzo wartosci odzywczych.
Koty nie powinny takze jadac surowych ryb i watroby.
Koty portowe, odzywiajace sie surowymi rybami maja bardzo twarda siersc i boli ich wszelki dotyk, skora robi sie nadwrazliwa.. Nie toleruja zbyt duzej koncentracji witaminy A.
Zas watrobki czy watroba, zwlaszcza surowa zawiera wiele enzymow, ktore rozwalaja kotom ich wlasna watrobe.
Wszystkie ksiazki o kotach to podkreslaja.
Natomiast taki bazant – jak najbardziej zdrowe, naturalne jedzenie. 😈
Wando TX z trudem wielkim dobrnęłam do połowy pamiętnika twojej Basi.Gratulacje.
Na resztę brakło mi czasu- dukam powoli w angielskim, z francuskim sobie nieżle radzę.Dobranoc .
A dzis w telewizji BBC blagano, aby jezat i doroslych jezy nie dokarmiac chlebem namoczonym w mleku – inna tradycyjna ludowa „madrosc” jesli chodzi o podkarmianie. Jak chcesz podkarmiac jezowa rodzine w ogrodzie, to kocim lub psim jedzeniem , z puszki lub suchym, albo resztkami miesa. Ponoc wiecej jezy wyprawiono na tamten swiat karmiac chbem z mlekiem, niz zmarlo ich w ogrodzie z glodu.
Słyszę właśnie w wiadomościach, że samolot pasażerski wziął i zniknął gdzieś w burzy nad oceanem. A wydawałoby się, że mamy tak doskonałe środki komunikacji, że coś takiego jest niemożliwe. 😯
Ze cos takiego jest niemozliwe, bo mamy tak doskonale srodki komunikacji to tylko wersja dla dzieci… Statystycznie jest to malo prawdopodobne, ale nie niemozliwe. 🙁 U nas o tym mowia od rana.
Babko, ale gdybyśmy wybierali naszych przedstawicieli według procedury wyboru króla w Ghanie to my, starsze kobiety, miałybyśmy duży wpływ na to kto jest wybrany i jeszcze mogłybyśmy mu zrobić to „pranie mózgu” przed dopuszczeniem do rządów. 🙂
Z pania Basią jeśli jeszcze na chwilę mogę wrócić do wątku, to do tego wszystkiego co już zostało powiedziane, także o wsi, mam jeszcze krótką uwagę w sprawie dziennikarza-dlaczego on uznał ją za temat wart aż tak dużego wpisu. I dlaczego choćby nie wykropkował brzydkich słów. Czyli mam problem z przyzwoleniem.
Ze starych bowiem czasów pamiętam naszą małą miejscowość z jej strukturą społeczną (tak tak i lokalną elita) i chociaż nie wątpię, że nasz pijak K. mógł zakasować łatwo panią Basię w sposobie wyrażania się to jednak nie pamiętam by on lub jego dzieci używały brzydkich słów w rozmowach z nami. To nie było przyjęte. A się przyjęło.
„czuł się jak tubka pasty do zębów w tym stadium, kiedy wyciśnięcie z niej czegokolwiek połączone jest z potem, krwią i łzami w wersji anglosaskiej, a płaczem i zgrzytaniem zębów w rodzimej”
W tym wypadku, Bobicku, pozostońmy przy wersji anglosaskiej. Bo w wersji anglosaskiej po tym pocie, krwi i łazk miało być… pikne ZWYCIĘSTWO! 😀
A zajrzołek tutok, coby Tobie, Bobicku, jako wiecnemu sceniakowi złozyć zycenia z okazji Dnia Dziecka. Ino – kruca – spóźniłek sie o godzine. Coby w takim rozie na przysłość takie spóźnienie nie groziło, jo zyce – WIECNEGO DNIA DZIECKA! 😀
Dziękuję, Owcarecku 🙂 i myślę, że pomysł wiecznego Dnia Dziecka zostanie wdzięcznym sercem przyjęty przez cały blog. Bo w sumie to właściwie nonsens, obchodzić taki dzień tylko raz w roku, kiedy można akurat nie mieć nastroju albo mieć tzw. przeszkody obiektywne.
No to proklamuję Wieczny Dzień Dziecka i ogłaszam, że prezenty, ze szczególnym uwzględnieniem zabawek, są wobec tego mile widziane nie tylko 1 czerwca! 😆
W sumie cyz taki Wiecny Dzień Dziecka nie obowiązywoł w piknej Nibylandii? 😀
Owczraku , i Ty i Bobik przez caly rok, a nie tylko w Dniu Dziecka, nosicie w sobie nieustannie tego Inner Puppy, wiec godzina skladanoa sobie zyczen absolutnie niewazna 😆
Wando, wlasnie skonczylam czytac dwa kolejne odcinki Dziennika Twojego Dziecka. Jest on naprawde poruszajacy, ciekawy, madry. Jak dobrze, ze go prowadzi. Mam wrazenie, ze ten krotki czas spedzony na tym kontynencie, moze sie stac zupelnie przelomowym doswiadczeniem w jej zyciu. Jak dobrze, ze notuje tak dokladnie rozmowy, obrazy, wrazenia, emocje.
A podziwiam tez dyscypline, by po kazdytm tak intensywnym dniu, usiasc wieczorem i notowac. Swietna mloda kobieta. I ta jej grupa tez!
I na tym polega chyba „patriotyczne wychiowanie”, Na ksztaltowaniu swiadomych, wrazliwych, refleksyjnych obywateli, ktorzy radza sobie z historia i z terazniejszoscia.
Że jak? 😯 To patriotyczne wychowanie nie polega na recytowaniu Mickiewicza, umacnianiu cegieł w przedmurzu i wywijaniu orła? 😯
Coś mi się tu nie zgadza… 🙄
Aha, zapomniałem Królikowi odpowiedzieć na wczorajsze pytanie. O inspektorze Barnaby jest tu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Midsomer_Murders
Jak się lubi angielskie kryminały, to nie wolno przegapić. To jest bardzo angielskie. 🙂
Owszem, Bobik, wychowanie patriotyczne, to w rozumieniu niektorych wszystkpo to co wymieniles plus najwazniejsze: nie dac sobie w kaszanke dmuchac, jakiejs tfu! Lufthansie i innym Hupkom i Czajom!
Wiecej do Naszego Koryta!
Dopiero teraz miałem czas przeczytać Basiny dziennik i jedna rzecz mi się bardzo rzuciła w oczy. Wydaje się, że ta podróż do Ghany otwarła amerykańskim studentom drzwi do głębszych rozmów międzyrasowych na tematy rasowe, które przecież w ich życiu są obecne od lat, tylko chyba jakoś niewypowiadane. Ciekawe, czy odgrywał w tym rolę fakt, że tam czarni studenci nagle zaczęli czuć za sobą „zaplecze”, a biali, będąc pierwszy raz w zdecydowanej mniejszości, odważyli się na rozmowę z poczuciem, że nie są w pozycji uprzywilejowanej?
Historia z wybuchem emocjonalnym afroamerykańskiej studentki i jej poźniejsze wyjaśnienie pokazuje, jak nie należy przykładać własnych miar do innych kultur,nawet w najlepszych intencjach. Wizyta na afrykańskim pogrzebie nieznajomych, zwłaszcza z dalekiego kraju lub/i o wysokiej pozycji, jest uhonorowaniem zmarłego, rodziny i wydarzenia, podnosi jego rangę, toteż nie powinna być traktowana jak bezprawne wdarcie się w czyjąś prywatność. To jest typowo zachodnie myślenie. No i samo żegnanie się ze zmarłym też jest dla nas czym innym. W Afryce absolutnie wszechobecny jest kult przodków, nie tylko w sensie oddawania im czci, ale też wiary, że oni jak najbardziej realnie pozostają dalej z nami, biorą udział w życiu rodziny, wpływają na nie, mogą pomagać lub szkodzić, itd., toteż pogrzeb, poza uhonorowaniem życia, jest tylko pożegnaniem z pewną formą obecności zmarłego, z jego fizycznością, ale nie z nim samym. Jak się to wszystko wie i wyczuwa, to można w tym uhonorowaniu wziąć udział bez obiekcji. Jestem przekonany, że żałobnicy będą jeszcze długo o tym opowiadać: „to był wspaniały pogrzeb, nawet Amerykanie przyszli”. 🙂
Dziękuję Wam za komentarze do dziennika dziecka. Ona śle Wam pozdrowienia (dzisiejszy skype) i tak za moim pośrednictwem Was wiąże.
Nie wiem czy kiedykolwiek założy blog i kiedy zechce uporządkować swoje wrażenia i emocje. Masz rację Bobiku, pewnie ta wycieczka, jak sama pisze, zmieni nie tylko jej rozumienie Afryki ale i rozumienie jej różnorodnych kolegów i przyjaciół. Ja byłam zaskoczona reakcją tej młodej czarnej dziewczyny. Wydawało mi się, że czasy i emocje związane z niewolnictwem to już historia. Nie dla wszystkich.
Pomysł Owczarka wielce mi się spodobał Wiecny Dzień Dziecka
Wando
niech Basia pisze jak najwiecej , natomiast jej imienniczka jakaś tam królowa internetu niech zamilknie na wieki 👿
Dziś szybciutkie śniadanko : zupka wiosenne na kurzęcych piersiach mnóstwo młodego groszku , marchewki, ziemniaczki , cebulka , do smaku ociupinkę czosnku i listek laurowy
mam nadzieję ,że Królik też posmakuje
dobranoc tym zza wielkiego jeziorka
Rysiu
Moja Młoda też już duża , na pytanie co by chciała na Dzień Dziecka powiedziała „4” z historii , no ale takiego prezentu Moja dać jej nie może 🙂 W szkole Młodej ta „4” to jak gdzie indziej „6” więc proszę trzymać za nią dziś kciuki 😀
Babko
ja też bym chciała mieć towarzystwo drugiego psiaka w domu , można by się pobawić kapciami , ale Moja mówi dość już było tak i se ne wratil
Mam nadzieję ,że Fryga znajdzie dobry dom
Małgosiu
mamy coś z Weroniką wspólnego , ja też lubię wieeeeeeeeelkie lody , tylko nikt mi ich nie dał 🙁 i głaskanka też nie Moja daleko , no dobra Młoda pogłaskała ale to nie to samo 😉
dla łasuchów czekolada ciepła i bułeczki drożdzowe do tego masełko , dzem i mniód
aha słoneczko poszło do Fomy bo u mnie nie ma 🙁
Niuniu,
Może jak wspomogę w głaskanku twoją Młodą to będzie ci lżej czekać na powrót Twojej? 🙂
Przed chwilą była akcja ratowania żółwia. A może zawracania z dalekiej drogi. Nie wiemy – znaleźliśmy pod latarnią na skrzyżowaniu uliczek. I wynieśliśmy z powrotem do strumyczka. Ciekawe czy nam dziękuje czy przeklina, że zmarnowaliśmy jego podróż w nieznane?
Niuniu – zupka z młodym groszkiem! mmm troszeczkę i Dobranoc
Małgosiu
😆 😆 😆
Wando
żółw opowie o swojej przygodzie i o waszym spotkaniu innym żółwiom 😀
Niuniu, ja tez jeszcze przed snem skubne tej zupki, bo jak Wanda – lubie. Kciuki za czworke z historii bede trzymala, i przy okazji poglaszcze. I tez, jak Wanda zmykam, bo jutro musze wyjatkowo wczesniej wstac i od razu byc w biegu. 😀
Wando, dziennika nastepne czesci doczytalam na dobranoc. Opisy swietne, Basia skrupulatnie dokumentuje wszystko. Moment w ktorym jej kolezanki afrykanskiego pochodzenia tlumaczyly jak przewiduja, ze moga zareagowac na staniecie oko w oko z rzeczywistoscia ostatniego miejsca, skad schwytani niewolnicy odplywali ku strasznemu losowi przypomnial mi wzruszenie, z jakim te miejsca dobre juz kilka lat temu pokazywal Henry Louis Gates, jeden z czolowych intelektualistow w dziedzinie Black Studies. Nawet on, a moze – szczegolnie on, przez swoja wiedze, walczyl drzeniem glosu, gdy pokazywal zamki, o ktorych wspomina Basia… To byl swietny film dokumentalny na PBS, tak jak teraz niedawno swietny byl film o Indianach amerykanskich.
Moniko
dobranoc , kolorowych snów i udanego dnia 🙂
woda wrze 😀
do zachodu i po zachodzie slonca w ustepujacym nocy
cieple wylegiwalem sie na balkonie
dzisiaj bedzie cieplo (do 26°C),a od jutra zimnica tak 16-17°
bede wiec w wypasionych wolniutki brykal przez tereny
zielone,fikac tez bede mniej niz zwykle 😀 😀 😀
niuniu,Twojej Mlodej zycze 4 i wiecej 🙂 trzymam wirtualne
kciuki(lubie milosnikow historii dawno ,bardzo dawno temu
mialem duzo do czynienia z historia)
😀
Babko,sunia prawie „ustawiona” czy masz dosc sily do oddania jej w dobre miejsce?
😀
Gwoli wyjaśnienia, bo temat w zasadzie zamknięty: Pani Basia jest kreacją…
Wszelkie uwagi zatem odnosić trzeba do postaci wykreowanej, nie rzeczywistej, nawet w tym wywiadzie była kreacja. Przyczyny popularności Basi są znane: od czasu wynalezienia lustra, człowiek się w nim przegląda…
Ja sobie wypraszam, zeenie. W lustrze czegoś takiego nie widzę 👿
Ale że to kreacja, to fakt. Amatorski kabaret dla ludności.
Ależ Pani Kierowniczko….
Nie twierdzę, że to Pani tworzy fankluby pani Basi 🙂
Tak jak Bach jest nie dla wszystkich, tak też Basia – na szczęście – ma ograniczony zasięg. Jednak ktoś klika namiętnie w youtube’a i nie śmiałbym odmawiać mu człowieczeństwa… 😉
Dzień dobry 🙂 Ja dziś mam jeden z takich dni, kiedy w lustrze najchętniej w ogóle niczego bym nie widział, przynajmniej do czasu – no, wyznam ze wstydem – strzyżenia. 😯 Ale to tylko wampiry mają tak dobrze, żeby się nie odbijać. 😀
Jeżeli wywiad Pani Basi jest kreacją, to pewnie czegoś nie doczytałem i muszę wycofać osobiste uwagi pod jej adresem, jeżeli były. Ale cała reszta zostaje, bo pań Baś jako kategorii chodzi niemało po tym łez padołku. Może one rzeczywiście lubią sobie to lustro potrzymać, choć dotąd mi się zdawało, że marząc o lepszym życiu czytują harlekinopodobne opowiadania w czasopismach polskojęzycznych (bo książkowe harlekiny są za grube).
Mnie się pani Basia skojarzyła całkiem realnie, bo przypomniałem sobie realną osobę, która mogłaby być jej pierwowzorem. W Krakowie była, żyła kiedyś słynna Dzidka, modelka na ASP, uważająca się w związku z tym za skrzyżowanie artystki z profesorką Akademii (jak prowadziłam zajęcia…). Typ bardzo podobny w sensie absolutnej pewności siebie przy nader mizernym stanie posiadania, powiedzmy, duchowego. 😉 Słynęła również z dość barwnego języka, choć na dzisiejsze standardy to by pewnie była kaszka z mleczkiem. W jakiś sposób była to też postać kabaretowa, choć całkowicie bezwiednie. Czytając wywiad z panią Basią miałem Dzidkę przed oczami, aczkolwiek z niejasnym poczuciem, że w kryzysowych czasach i Dzidki zeszły nieco na… no, na seriale. 😀
Tak, zeen, lustro. 😆
Mnie tez przyszlo do glowy to, o czym napisal Bobik, ze afroamerykascy studenci poczuli sie niejako „u siebie”, zreszta wspomina o tym Autorka dziennikow , kiedy jedna ze studentek mowi, ze czuje sie na tym kontynencie „w domu”.
Przykladanie naszych miar do innych, zgola „egzotycznych” kultur jest niebezpieczne – jestem tego kompletnie swiadoma w obcowaniu np z Romami – oni zreszta tez maja glebokie poczucie trwalej obecnosci zmarlych w zyciu cidziennym, choc jest ona najsilniejsza przez pierwszy rok po smierci. Po uplywie rokui zaloby rodzina prosi Zmarlego aby zechcial laskawie mniej sie wtracac w ich zycie doczesne, wiec np wszystkie ubrania zalobne, ktore rodzina Zmarlego musiala zakupic zaraz pop smierci kogos bliskiego, sa rytualnie palone.
Pamietam jaka straszna traume przezyl 12-letni wowczas Adrian, kiedy nieoczekiwanie zmarla jego nielubiana ciotka i chlopiec strasznie sie bal, ze ona juz wie, jak jej nie lubil i teraz przyjdzie go rozliczac z emocjoi, jakie w niej wzbudzal. Rodzice nie starali sie go popcoeszac i uspokajac, bo sami uwazali, ze tak wlasnie jest.
Ale Obcowanie Zmarlych pozostaje w jakiejs mierze na zawsze z rodzina i w rocznice smierci zmarlemu na grob przynosi sie jadlo, napoje, papierosy. Jadlo sie zostawia, napoje wylewa sie na ziemie, papierosy sie zapala i kladzie sie na grobowcu. Kiedys bylismy na cmentarzu i byla straszna ulewa, nasze przemoczpne papierosy gasly, ale te tlace sie na grobowcu dopalaly sie do konca, Wszyscy sie z tegoi cieszyli , ze zmarlym nie straszna ulewa – robia swoje.
Właśnie omówiłaś Heleno przypadek pani Basi – „egzotycznej” kultury 🙂
No to, zaspiewajmy chorem:
http://www.youtube.com/watch?v=xbwNSNLPIfw&feature=related
Jesus was Jewish! 😆
Ale to prawda, że każdy w jakiejś tam mierze jest rasistą, choćby z jednego prostego powodu. Stereotypizacja odgrywa w życiu nie tylko negatywną rolę. Bez niej dzielilibyśmy każdy włos na czworo bez końca i co chwilę stawali całkiem bezradni wobec świata. Stereotyp pozwala nam nie popadać w przerażenie i zmieszanie wobec każdego nowego zjawiska, więc nieraz bardzo się przydaje. Ale co możemy zrobić, to nauczyć się konfrontować stereotypy z rzeczywistością i być uważnymi na to, kiedy włączamy automatycznego pilota, zamiast rozpoznać teren bez uprzednio powziętych przekonań. Dlatego ja nie mam ludziom za złe posługiwania się stereotypami, tylko upieranie się przy nich do końca, wbrew wszelkiej logice, faktom, a nawet własnym korzyściom. 😉
No i nie należy mylić stereotypów z uprzedzeniami, bo to dwa różne kalosze.
Przypomniałaś mi Heleno, straszną historie traumy małego chłopca po śmierci jego kochanych dziadków. Bardzo płakał opowiadając dziennikarce, że często myśli a nawet śni o tym, jak zginęli jego dziadkowie, jak płoną…. Pokazano to matce dziecka, a ona na to, że nie wiedziała i że nie było żadnego pożaru. Dziadkowie zmarli na raka. Wyjaśniła, że dziecko dopytywało się, co to za choroba ten rak, gdy palili liście na działce, na co mamusia beztrosko- wiesz synku, to takie coś co niszczy, wypala cały organizm od środka, tak jak te liście. I hyc partę liści w płomienie! 👿 👿
Niezmierzona jest beztroska i i brak wyobraźni niektórych!!!!
Malgosiu, Moi tez tacy byli…
A teraz prasowy tytul miesiaca:
http://www.dziennik.pl/swiat/article391303/Samolot_z_Polakami_zaginal_nad_Atlantykiem.html
A prawdziwa przykrosc sprawil mi dzis Bugaj, ktory raczej dotad nie posuwal sie do demagogii…
http://www.rp.pl/artykul/2,314085_Bugaj__Niezdolni_do_obrony_interesow_narodowych_.html
Bugajowi warto byloby podsunac debate spoleczna jaka sie wywiazala lala temu ( i zostala zamknieta jakims konsensem) na temat internowania w czasie wojny Amerykanow japonskiego pochodzenia. Dzis malo chyba kto w Ameryce gotow bylby bronic tezy, ze internowanie wszystkich japonsdkich Amerykanow mialo uzasadnienie historyczne i moralne.
Niestety strona o podanym adresie nie jest dostępna. 😯 Tak piszą pod tym linkiem.
Heleno, nawet jak Cię Bugaj zdenerwował, nie musiałaś posuwać się do rozprawienia się ze stroną. 😀
Słuchajcie, Basia założyła sobie blog, na którym można przeczytać jej dotychczasowe relacje i zapewne będzie można dalsze. 🙂 Podaję adres:
http://personalexperiences-basia.blogspot.com/
Na razie jeszcze przez kilka dni zostawię jej dziennik u nas na blogu, ale potem, ze względu na oszczędność miejsca, usunę, skoro jest dostępny gdzie indziej. Co nie przeszkadza, żebyśmy uwagi na temat jej podróży dalej wymieniali tutaj. 🙂
Wlozylam sobie strone Basi do Bookmarks i przeczytalam najnowszy wpis.
Nawe6t nie sadzilam, ze sie tak wciagne w jej opowiesc! 😆
A Bugaj jest na pierwszej stronie Rzepy, w ramce po prawej stronie u gory.
Zabrakło ostatniej literki w linku, powino być „html” a nie „htm”.
A artykuł Bugaja , jest dowodem na to,że prawdopodobnie długo jeszcze nie będziemy gotowi do przyjęcia i zrozumienia tego, co zdarzyło się na wschód od Odry w 1945 roku a wszczególności ci, którzy są głęboko osadzeni wyłącznie w Polsce centralnej.
Pamiętam jeszcze opowiadania ojca , który jako młody człowiek przybył tam w tych czasach i moje niezrozumienie stosunków Niemca i Polaka – oddającego i przyjmującego w 1946 roku gospodarstwo.Robili to bez emocji, z poczuciem fatalizmu dziejowego, który ich obu postawil w tej sytuacji.
Obaj już dawno nie żyją, gospodarstwo „rozkułaczone”,ślad nie pozostał , ale pamięć kładzie się cieniem. Mowić ,że nie ma problemu,nam się należało i nie do nas pretensje , może tylko ktoś , kto nie mieszkał tam gdzie w każdym zakątku widać niemieckie kamienie, niemieckie ulice, parki w miejscu niemieckich cmentarzy . I tylko ludzi już nie ma.
I jeszcze na marginesie tego co pisze o pracy pracownikow socjalnych.
Obawiam sie, ze my ( jesli nie wszyscy to wiekszpsc z nas) w tym kraju mamy jak najgorsza o nich opinie – skutek licznych glosnych incydentow, kiedy mozna latwo wyobrazic, ze tym pracownikjom (a jest to zawod zdominowany przez kobiety) po licznych szkoleniach odebralo rozum, zdrowy rozsadek, elementarny instynkt kobiety, kiedy widzi skrzywdzone, pokaleczone lub przestraszone dziecko, a na to miejsce gdzie powinien byc mozg wlozono duzo sloganow i ideolo. I ze czasami , a wrecz bardzo czesto strach tych pracownikow przed oskarzeniem, ze sie jest „jadgmental” czy sie nie rozumie jakiejs specyfiki kulturowej zamyka im kompletnie oczy i prowadzi do tragedii, do brutalnej smierci dziecka.
Chce wierzyc, ze Ameryka ma juz to za soba i z tego jak pisze Basia wydaje sie, ze tam pracownicy socjalni sa lepiej przygotowywani do radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Witajcie 🙂 Wpadam i doczytuję. Pozdrowienia dla Basi 🙂
Witam, jestem tu „nowa”, zaprosiła mnie Helena 🙂 .
wątek tożsamości:
pani Basia (git majonez), no cóż dla mnie to żeńskie wcielenie Edka z „Tanga” Mrożka, dostosowane do świata nowych technologii, wiecznie żywe zaplecze wyborcze PiS, Samoobrony, etc., żywe i czule przez nich hołubione … 🙁
Bobik, mogę uwierzyć, że jesteś, mężczyzną, kobietą, psem, ale nie uwierzę, że jesteś kotem! Skonsultowałam to zresztą z moim kotem … wróć, to kot jest panem, nie mylić pojęć!!!
Heleno, Twoja koleżanka twierdząca, że zostając w Polsce klęłabyś w bramie, najwyraźniej nie powinna się zabierać do wystawiania diagnoz psychologiczno-socjologicznych. Sądząc po Twoich wpisach na blogach, gdziekolwiek bys nie była, znalazłabyś swoje miejsce, cel i sposób żeby go realizować 🙂
„kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu”
Nawet nie zdążyłem zameldować, że opuszczam pueblo, bo mnie terminy przycisnęły i wygnały w siną dal. A teraz tylko coś przegryzę i lecę dalej. Tak mi się dziś nazbierało. 🙁
Ale pogryzając mogę Wam opowiedzieć coś bardzo a propos ostatniej tematyki. Rozmawiałem dziś przez telefon z polską panią konsul w jednym z krajów afrykańskich, która uznała za stosowne poinformować mnie bardzo wyczerpująco, że mieszkańcy tegoż kraju to banda oszustów i kłamców, którym pod żadnym pozorem nie można ufać i trzeba się mieć przed nimi na baczności. Potrafi taki jeden z drugim bezczelnie nakłamać, że chce wizę turystyczną, a w rzeczywistości jedzie do roboty albo, co gorsza, o azyl poprosić! No, w głowie się nie mieści.
Ponieważ chciałem z tą panią załatwić ważną i to nie swoją sprawę, musiałem poniekąd dać d… i nie odezwałem się w te słowa: droga pani, czyż nie pamięta pani co my, Polacy, złote ptacy robiliśmy przez 40 lat byłego ustroju? Jakim szczęściem było wyrwać się na Zachód i jeszcze może tam zarobić? Ile byliśmy skłonni w tym celu nabujać, naoszukiwać albo też przemilczeć?
Nie, nic takiego nie powiedziałem, tylko wysłuchiwałem dalej ostrzeżeń, jakimi to Murzyni są urodzonymi oszustami („o, ja ich już zdążyłam dobrze poznać, jak czegoś chcą to są niby strasznie mili” A jacy mieliby być jak czegoś chcą? Niemili? 😯 ) zastanawiając się, jak potem przetłumaczę tę rozmowę moim obecnym przy niej afrykańskim przyjaciołom, którzy cały czas patrzyli na mnie pytająco.
Ogólnie: niechęć (a może i wrogość) do kraju, w którym pani konsul mieszka i pracuje, pogarda i poczucie wyższości wobec jego mieszkańców i ani cienia podejrzeń, że rozmówca-Polak mógłby tych uczuć nie podzielać. Dość mnie to zbrzydziło. 🙁
Na temat stosunków polsko-niemieckich już teraz nie zacznę, bo czasu nie starczy. Do potem! 🙂
Konsul? 😯
Bobik, zalatw co masz do zalatwienia, ale potem nie odpusc! Napisz list do Radka! Z kopia do Otwartej Rzeczypospolitej . Zapytaj go co ma zamiar zrobic z pania konsul od siedmiu bolesci.
Jestem prawdziwie wstrzasnieta i chyba zrobie sobie scotcha, bo az mnie trzesie z oburzenia.
Heleno,pan bugaj byl jest i bedzie demagogiem
lecz dzieki powszechnemu strajkowi i poczesci jego wystapieniu w TV w (80roku-popraw mnie jesli sie myle,koteczku-)doznalismy lask wolnych sobot
Dobrze, że przed wyjściem jeszcze zdążyłem skontrolować pocztę i zauważyłem jotkę, którą serdecznie witam. 🙂 Akurat nie ma Niuni, żeby czymś poczęstowała, ani Rysia, żeby herbaty zrobił, ale gdybyś miała ochotę napić się z mojej miski, to chętnie się podzielę. Tam nie zawsze jest tylko woda. 😉
A skąd takie podejrzenie, że mógłbym być kotem? 😯 Wprawdzie czasem używam kocich mordek albo rzucę od niechcenia coś po kociemu, ale jest to dla mnie jednak język obcy. 😆
Chyba że chodzi o mój tytuł Honorowego Kota? Aaa, to inna rozmowa. Koty mi przyznały, z nimi trzeba gadać, czemu uznały za słuszne. 😀
ponadto jego sztandarowa „partia pracy” byla lekko w
programie „rozdawnicza”
co nie moje moge dac innym 🙂
o! juz wstawiam wode,a kredens niuni zawsze ma cos do
lasuchowania 😀
co do interesow narodowych,to mam zupelnie- jak wiadomo
wzorcowy berlinski niemiaszek-inne zdanie 😐
🙂
Bobik, nie wiem, co mysla o „krajowcach” pracownicy wizowi ambasad kanadyjskiej albo amerykanskiej w Warszawie, ale smiem przypuszczac, ze niedaleko im od Pani Konsul. Stad, te niekonczace sie dyskusje, czy ktos z twoich przyjaciol albo z rodziny ma prawo odwiedzic ciebie za Oceanem. Raz tego typu spor zakonczyl sie w biurze mojego posla, ale do dzis zaluje, ze nawet probowalem o czyms dyskutowac.
Bobik, to nie podejrzenia! W „szczeknięciach ogólnych” – „kim jest Bobik”, rozważasz kwestię swojej tozsamości, wspominając coś o cechach kocich. Ja jednak nie wierzę w to, że jesteś kotem 🙂
dziękuję za gotowość użyczenia mi Twojej miski, chętnie poczęstuję Cię nalewką, robię niezłe 🙂
Witam jotke!
Tak, zaprosilam, bo mi sie podobala od jakiegos juz czasu. Podebralam, mozna powiedziec, mezowi zony sasiada. 😆
Rozgosc sie, jotko, prosze.
PA, czy Ty czasem nie przesadzasz z tym stawianiem znaku rownosci miedzy zachowaniem polskiej pani konsul w afrykanskim kraju (tak jak to Pies opisal) a sprawdzaniem przez pracownika ambasady amerykanskiej czy kanadyjskiej jakie sa plany Twopich gosci w Ameryce czy Kanadzie? Mam jednak wrazenie, popraw mnie jesli sie myle, ze gdyby pracownik konsulatu powiedzial Ci, ze Polacy to banda oszustow i kretaczy, to moglaby z tego wywioazac sie spora chryja, a polskie wladze domagalyby sie glowy winowajcy i przeprosin amerykanskiej administracji wobec calego narodu polskiego, Nie uwazasz?
Helena, z calym szacunkiem, obie postawy prowadza do tego samego. Pani Konsul byla jedynie doslownie prymitywna w ekspresji swoich pogladow. Musze Ci wyznac, ze rozmawialem przez telefon z pracowniczka ambasady kanadyjskiej w Warszawie i nie bylo to najciekawsze doswiadczenie. Dodalbym jedynie, ze pracownicy korpusu dyplomatycznego sa duzo lepiej przetrenowani w mowie-trawie niz pracownicy odpowiedniej sluzby polskiej.
Powinno byc „pracownicy korpusu dyplomatycznego panstw zachodnich”. Sorry
Zgodzmy sie zatem, ze sie nie zgadzamy. 😆
Helena, moze moje wrazenie o przekraczaniu roznych granic, chociaz granica amerykanska jest w gestii innego departamentu. Czynie to codziennie, bo dojezdzam do pracy z Kanady. To chyba najgorsze doswiadczenie. Natomiast, musze to przyznac, ze odprawa paszportowa na Heathrow lub w Paryzu to czysta przyjemnosc. 🙂
Jotka, Bobik jest niestety Psem, ale porzadnym. 😈
Dlatego pozwolilem mu uwazac sie za Honorowego Kota. Mozna powiedziec : Kot psiego pochodzenia.
I trzeba powiedziec, ze on sie bardzo stara nie zawiesc pokladanego w nim zaufania. Tylko raz zdarzylo mi sie przylapac go na Zaprzyjaznionym Blogu Pani Doroty Szwarcman (gdzie jest noszony na rekach), ze wsopminal cos o gonieniu kota. Przywolany do przadku, bardzo sie zarumienil 😈
Heleno, zawsze jezeli tylko moge sie z Toba zgodzic, to zgadzam sie bez szemrania. Moze to byc czesto milczaca zgoda, chyba, ze to sie liczy ? 🙂
OK, OK, PA. All’s forgiven.
Kocie Mordechaju, Twoje rekomendacje są dla mnie całkowicie satysfakcjonujące 🙂
W naszym domu królują bardzo zgodnie pies z kotem a my dwunożni stramy się tej harmonii nienaruszać i w sumie tworzymy zgrany zespół 🙂
dobre!!!
http://www.youtube.com/watch?v=gkTUoESuQDg&feature=related
No tak, rzeczywiście przyznawałem się, że mam pewne cechy kocie, ale to chyba nie takie dziwne. Któż z nas jest tak do końca tym, na kogo wygląda? 😆
Jotka mi podrzuciła określenie pani Basi, które od wczoraj za mną chodziło, chodziło, ale nie doszło. 😀 Edek w spódnicy. To jest dokładnie to!
Gwoli uczciwości muszę przyznać, że konsulka nie wyraziła się dokładnie „banda krętaczy i oszustów”, tylko „jak oni tu wszyscy kręcą, jak oszukują…itd”. Dla mnie różnica nie tak znacząca, sens ten sam i forma też niedopuszczalna. Ale do Radka pisać nie będę, bo moje doświadczenie życiowe mi mówi, że sprawie, którą chcę załatwić raczej by to zaszkodziło niż pomogło. I widzę, że doświadczenie PA ze służbami konsularnymi też to potwierdza.
Jak chodzi o pracowników ambasad amerykańskich, to mam wrażenie, że ich mniej lub bardziej wyższościowy ton należy wręcz do obowiązków służbowych. 😉 Rozmawiałem kiedyś z kimś z ambasady w Niemczech – to samo. Ale że są bardziej wyszkoleni w poprawności politycznej, to akurat uważam za słuszne. W mojej dzisiejszej rozmowie z przedstawicielką Polski oprócz wnerwienia takiego „ludzkiego”, byłem jeszcze zniesmaczony jej brakiem profesjonalizmu. W końcu od kogo oczekiwać odpowiedniej mowy-trawy, jeżeli nie od pracowników dyplomacji? 🙄
Rysiu, przyznaj się – to Ty, na tej giętarce? 😀
Bobiku,niestety,szkoda 🙂
(chociaz gitara jakby moja)
niedawno tu wyrażane były poglądy, że świat zapomniał o ogkrągłym stole i roli Polski w upadku komunizmu w Europie
Tu CNN International przygotowało specjalny material na dwudziestolecie może już widzieliście?
http://edition.cnn.com/SPECIALS/2009/autumn.of.change/index.html
To wydanie internetowe ale ma czy też mają być programy telewizyjne.
Czy wspominają o okrągłym stole czy nie to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia, ale poświęcenie dość dużej porcji czasu naszemu krajowi chyba dowodzi, że nie całkiem świat zapomniał i nie tylko obalenie muru berlińskiego zostało w pamięci.
Jak milo!
Wszyscy poszli tak wczesnie spac?
No, sluchajcie!…. 🙄
u nas Heleno przedobiedzie 🙂 czyli czerwone plus sery za chwilę obiad a tu Basia na skype zadaje mi pytania o rozmiary bo pan w Ghanie może uszyć mi sukienkę piękną 🙂 no to się mierzę 🙂
No to powodzenia!
Zagladalam dzis do Basi, ale nic jeszcze nie bylo.
Teraz będzie dłuższa przerwa, jadą to Cape Coast, gdzie niewolnicy byli przetrzymywani przed transportem. A dziś ponoć uczyli się bębnić, na bębnach oczywiście.
Małżonek się pojawił w kuchni – dinner time!
Słoneczko chyba u Wandy , u mnie znowu deszcz .
Na sniadanko omlecik z truskawkami ( słodziutkie) do tego do picia do wyboru kawa , herbatka , czekolada , mleczko do bawarki dla Babki jest
Dla tych co nie lubią słodkości 😉 kapustka włoska przekrojona na pół a pomiedzy listkami mielone zapieczone , mniam 😀
Gdzie Amigo , nowy komp co to znaczy 🙁 a pamietnik z uruchomienia nowego kompa gdzie 🙁
Wando przyślij do nas słoneczko
Niuniu,
Starsza odnowiła pokój młodszej i tam postawiła nowy sprzet. Młodsza chwilowo się przykleiła do nowego kompa. Kuzyn jej polecił grę on-line i teraz siedzi , rozbudowuje wioskę, wymienia się surowcami z sasiadami, sprawdza, co słychać w jej plemieniu itp. W przerwach roblox, guglanie i gg (nie licząc wieczornego czytania książki z bibioteki). Starsza łapie się za głowę. Na szczęście tak wyglada sytuacja tylko dlatego , że wciąż pada a nawet leje. Wczoraj starsza wzięła mnie na spacerek 2 w 1 . Czyli moje siusiu i spacer i odebranie młodszej ze szkoły. Odległość ok. 6 min. Gdybym wiedział, co mnie czeka, darowałbym sobie tę wątpliwą przyjemność. 👿 Gdy młodsza wychodziła ze szkoły lunęło na nas tysiace pełnych wiader wody. Suszyliśmy sie wszyscy do wieczora , a młodszej plecak, książki, buty na zmianę (schowane w worku , a worek w plecaku), wciąż mokre. Ubrania trzeba było odwirować, a zeszyty nie istnieją. Rozsypały się w kawałeczki.
Wando, pięknej sukni życzę! 🙂
Dziś Niuniu trochę zmiennie – rano ponuro i burza, potem tak słońce i gorąco do podzialu. Teraz znów się gdzieś po okolicach burzy.
Przed spaniem sobie skubnę trochę truskawek 🙂
Dziś znów nad stawkami pokazały się kaczuszki, te co to ostatnio fotografowałam – jeszcze ich jest z sześć. Również podpatrzyłam moją ulubioną nieco odmienną kolorem, też prowadza małe stadko. Czyli nad strumyczkiem wszystko w porządku. Do tego żółwie gromada i egretki szare i białe.
Dobranoc i niech Wam tam świeci słońce!
To strasznie mnie wkurzyło http://wyborcza.pl/1,99219,6657428,Eurosceptycy_jednak_licza_euro.html
No jakoś nie świeci…
yhy w lodówce 🙂
vitajcie ! u mnie nie świeci miłego dnia 🙂
Lagodne oko blekitu i cyprysy.
Ide po cieple croissanty.
Dzien dobry Wszyscy.
Dzień dobry. 🙂 U nas świeci o tyle o ile, ale zimno okropnie się zrobiło. 🙁
Straszną mam ostatnio zajętość. Taką, że nawet blog muszę trochę po macoszemu traktować. Dziś jeszcze do popołudnia tak będzie, ale potem może mi się uda wreszcie przysiąść na czterech literach i trochę pokłapać.
Chyba zresztą z tą dolegliwością nie jestem na świecie sam. Ba, mam nawet wrażenie, że liczba zachorowań jest bardzo wysoka. Czyżby jakaś epidemia? 😯
Bobiku, z kumplami bywa różnie, a ten wiersz(yk) to dla Ciebie 🙂
Ludzie są, jacy są,
a jednak potrafią z tym żyć!
jak oni to robią?
napisałam to wiele lat temu i ciągle mnie zdumiewa jego aktualność – dla mnie oczywiscie.
Tak, pogoda zdecydowanie młodopolska, przydałoby się pióro Przybyszewskiego żeby to opisać.
Mimo wszystko zrobiłam chłodnik litewski – w końcu to sezon na botwinke – i chyba będę musiała zapalić w kominku żeby go jeść 🙁
Uwazaj, Piesku, na torebke. 🙄
A w moim domu fukcjonuje od lat powiedzenie: Wiesz jacy, dziecko, ludzie sa!
Jest to cytat z Jasiuni, naszej 93-letniej obecnie przyjaciolki.
A „dziecko” to, zaleznie od okolicznosci, ja lub E. -obie w wieku emerytalnym. 😆
No dobrze, ludzie to ludzie, ale psy? 😯
O psach miałem zawsze nieco lepsze zdanie niż o ludziach. 😉
Muszę w teren. 🙁 Ale obiecuję: torebka, suczka, czy inna okoliczność przyrody – będę uważał! 😆
” jak małe to genialne, a potem sie trudno na ulicy z idiotą rozminąć: mawiał mój dziadek , szczególnie wtedy ddy chwalono jego wnuki ! 🙂
Słońce wyszło, ale zimno, pogoda bardziej na krupnik niż na chłodnik!
ba, pewnie, że pies to nie człowiek, że o kocie nie wspomnę ! sorry Bobik 🙁
pogoda barowo-garmażeryjna, toteż chłodnik stoi w lodówce a do konsumpcji na dzisiaj krem z zielonego groszku na ciepło z młodym szczypiorkiem z własnego ogrodu, uparłam się na wiosne i już 🙂
jak jutro będzie taka pogoda to toast za wolność będziemy wznosić grzańcem 🙁
Życie pozablogowe bywa przesadnie absorbujące 👿
A Komisarz taki ostatnio smutny, nieoświecony i zalany 🙁
Na moja intuicje Komisarz przezywa.
Komisarz jest przed urlopem i w ogóle…
Komisarzu, spojrz mi gleboko w slepia… Kot takie rzeczy zawsze WIE… 😈
komisarzu,
powiedzcie jak to jest w tym tam… ogóle, bo nie byłem…
A tu ropucha znowu sie nadela:
http://www.dziennik.pl/polityka/article392332/Prezydent_zbojkotowal_obchody_4_czerwca.html
Heleno
myślę ,że ropuchy wszystkich krajów poczuły się dotkniete takim porównaniem 😉
Niestety, obowiązuje mnie ogólna tajemnica…
Żono sąsiada,
Powiedzenie- strzał w dziesiatkę. Bardzo mi się podoba. 😀
Na obiad u mnie gorący kapuśniak z młodej kapustki. Mam dreszcze na sama myśl o potrawach mających chłód w nazwie
Poradźcie prosze 🙁
kiedy GW ogłosiła akcję Toastu za wolność, byłam natychmiast „za” „rencami i nogami”. Stoczyłam nawet na ten temat pojedynek na argumenty na blogu red. Szostkiewicza.
Mieszkamy (mąż, pies, kot i ja) od kilku lat na wsi pod miastem. Mamy wspaniałą grupę sąsiedzko-przyjacielską, brawdziwy dar niebios albo jak kto chce bonus od losu, robię w tej grupie za kogos w rodzaju samozwańczego lidera, jestem absolutnie za budowaniem społeczeństwa obywatelskiego.
Zaprosilismy ich na jutro do nas do ogrodu żeby wznieść Toast.
Potem pomyślałam, że wypada dać feedback pomysłodawcom i wyłałam e-maila do GW. Oni o tym napisali.
Dzisiaj zadzwonił miły pan (młody głos) z TVN z pytaniem czy mogą jutro przyjść do nas i sfilmować Toast.
I tu zaczynają się schody :(. Mój mąż, człowiek absolutnie prospołeczny, o gołebim sercu jest niechętny mediom. Fakt, sporo maja za uszami, but nobody is perfect …
Nie mam „parcia na szkło” i w zasadzie w pierwszej chwili powiedziałam mężowi OK, skoro nie chcesz to odmówimy.
od początku przeciez miała to być nasza prywatna uroczystość.
A jednak zastanawiam się czy rzeczywiście należy odmówić. czy nie jest tak, że jeżeli będą odmawiać ludzie prywatni to mediom zostawać będą jedynie zawsze chętni politycy i tzw. celebryci?
Co na ten temat sądzicie ? warto wdawać się w spór z mężem? Kot i pies nie protestują, pogoda wredna, trawnik praktycznie podtopiony, z TVN zadzwonią po 18. Co robić?
Acha, „parcia na szkło” nie mam, ale też dziewictwo medialne już dawno straciłam i nie ma we mnie lęku przed przekaziorami.
w gorący spór bym z mężem nie wchodziła ( bo to mze zespuć całą imprezę), ale może warto go przekonać. Wysłanie informacji do GW było już upublicznieniem imprezy. Media mają sporo za uszami, ale bez mediów życie społeczne dziś obejść się nie może. Dobry przykład trzeba dawać, a taka impreza to dobry przykład. My wybieramy sie do zaprzyjaźnionej knajpki, mam nadzieję że będzie też sporo znajomych.
I jest jeszcze cos takiego. Te nasze toasty sa od serca, spontaniczne i nie przymuszone. Chcemy tworzyc takie tradycje, zgodnie z ktorymi obchodzimy wazne dni dla zarowno dla nas samych jak i calego spoleczenstwa ( a nie np. tylko katolikow), w ktore politycy nie wtyklaja swoich dluguch, brudnych nosow. Im wieceh bedziemy tego ogladac na ekranach telkewizorow, tym mniej ludzi bedzie sie wstydzilo ze obchodzi i czci takie rzeczy jak radosc z odzyskania wolnosci , demopkracji, mozliwosci uczestniczenia w budowaniu nowej, lepszej Polski. 😳
Wiec ja bardzo Pana Meza namawiam.
Ja bym tak Heleno wszystkich polityków tout court nie skreślała. Bez polityków i partii politycznych współczesna polityka jest mało możliwa. Jacy ci nasz politycy? trochę tacy jak my sami, statystycznie rzecz biorąc oczywiście. Ale zabrała by sie grupa z tego ostatniego 20 lecia, z która wypiłabym bym szampana bez oporów, a nawet z przyjemnością!
Przyznam się, że gdyby ekipa telewizyjna zapowiedziała chęć stratowania mojego trawnika, to w pierwszej chwili pewnie też bym miał opory, nie tylko ze względu na trawnik. Ale potem chyba dałbym się przekonać, właśnie tym argumentem – że nie powinno to być święto zawłaszczone przez polityków i w związku z tym ważne jest, żeby w mediach był prywatny jego obraz.
Gdyby to nie przekonywało męża, można mu jeszcze powiedziać, że psy i koty są za. 😆 Intuicyjnie zakładam, że mąż ma poczucie humoru. 🙂
A z tym „parciem na szkło” nie przesadzajmy. To pewnie będzie 30-sekundowa migawka. Zdecydowanie za mało na porządne parcie. 😉
jotko jeśli tylko bez zgrzytów to namwawiam – namawiam, bo ja w ogóle lubie takie pozytywne materiały w telewizji, może gdy ich będzie więcej to zabraknie miejsca na no czy ja wiem, „kronikę kryminalną”?
A ja bym skreslala jak leci – w czasie swieta ! Zwlaszcza przed wyborami do europarlamentu. Niech siedza cicho, suki Niech biora przyklad z politykow amerykanskich, ktorzy nosa publicznie nie wysadza 4 lipca. Bo to nie jest swieto partii rzadzacej, ani opozycji. To jest swieto ludzi, nasze swieto. My przy tym niczego nie ugrywamy, nie stroimy min, nie gadamy glupot. Wiec wara im od naszych obchodow. Niech sobie odstawiaja pokazuchy kiedy indziej, ale nie przy moim stole .
Sąsiadko, ja bym też prywatnie z tym i owym politykiem mógł wypić 😉 , ale w przypadku jutrzejszego toastu chyba o co innego chodzi. O pokazanie pewnej inicjatywy czysto obywatelskiej, niezależnej od politycznych podziałów i przydziałów. Możemy to jeszcze inaczej sformułować: chodzi o to, żeby ten toast nie był zawłaszczony przez bieżącą politykę, wtedy będzie jasne i bez jakichkolwiek odniesień osobistych. 🙂
Może ja na to inaczej patrzę, bo sporo ludzi ze świata polityki (raczej byłej) ale trochę i obecnej to moi znajomi od lat wielu na pewno dłużej niż 20 stu. Porównanie z amerykańskim 4 lipca, o tyle jest chybione, że współcześni amerykański politycy o niepodległość USA osobiście nie walczyli, a część naszych b. i obecnych jak jak najbardziej. Heleno, nie powiedziałabyś chyba do premiera Mazowiecko „ty suko”, jakby chciał sie z Tobą napić szampana!
czasami slonce,generalnie dziwne deszczujace chmu
i zimno,zimno,zimnica
moje wspaniale wypasione zziebniete smutne to i
brykanie jakies takie
natomiast tereny zielone mienia sie zielenia w zieleni palety
odpoczywaja przed nowa fala upalow
wstawiam wode,herbatka lub kawka z „wkladka” z niuni
przepastnego kredensa(u?)
🙂
Ja bym i do Pana Prezydęta nie powiedział „ty suko” ani „ty kocico”. 😯 Jestem przeciwny wykorzystywaniu polityki do pomiatania zwierzętami. 👿 Niunia ma rację, że nawet ropuchom takiej krzywdy nie należy robić. 🙄
Rysiu, na moje ucho kredensu. Ale tak absolutnie pewien to jestem wołacza. „A ty, kredensie, przygnieć mnie do reszty…” 😀
haneczko 8:39
to zwyciestwo demokracji !!!!!!
„nasz” pomysl na swiat wciaga i lagodzi(tak sadze)powoli
dolacza do „nas”
🙂
Bobiku 😀
chyba powinienem wziac korepetycje
Akurat pan Mazowiecki nie jest juz politykiem, wiec nic mi nie przeszkadza gdyby sie gdziekoolwierk publicznie pojawil. Mowie o politykach czynnych dzis.
Powiedz, Zono, jak mozna bylo nie stawic sie w Parlamencie, gdzie obchodzona byla rocznica wolnych wyborow? Nie stawil sie prezydent i czytalam wlasnie, ze nie stawil sie tez premier.
Suki. Oni nie powinni kandydowac nawet w Klaju Dolnym na staroste. To sa wlasnie takie gesty, ktore wywoluja we mnie pogarde do calej klasy poliotycznej w Polsce.
Parlamentarzysci, ktorzy oklaskuja Mazowieckiego i Walese, ale nie sa w stanie oklaskiwac Kwasniewskiego, Suki.
jotka,mysle,ze to mile taka obywatelska inicjatywa daleko od cemtrum wielkiej polityki,a toast za spelnione(przynajmniej
czesc jak sadze 🙂 ) marzenia sympatyczny,media czesto
potrzebne(moze doloza cos do bufetu 😳 )
🙂
Niestawienie się w parlamencie prezydenta i premiera jest rzeczywiście poniżej wszelkiej kreski, bez względu na jej grubość. Bo przecież w ten sposób oni wyrażają pogardę do instytucji o niemałym symbolicznym znaczeniu i będącej, było nie było, najwyższą władzą w państwie, niezależnie od jakości poszczególnych posłów. To i w Kłaju Dolnym nie jest do przyjęcia.
Plus ta małostkowość w oklaskach, również świadcząca o braku zmysłu państwowego, bo przecież Kwaśniewski nie był tam prywatnie, tylko jako były prezydent… Ech!
Niemniej jednak dalej protestuję przeciwko psim porównaniom. Jak dla mnie mogą być „popaprańcy”, bo w tym jest jakaś taka małość, nieudacznictwo, niedorobienie i nieumiejętność, które do polskiej klasy politycznej en bloc bardzo mi pasują.
Oswiadczenie:
Niniejszym przepraszam wszystkie suki i ropuchy,
Didn’t mean no disrespect.
Odtad – popaprancy, palanty, buraki.
jest zle,a nawet bardzo zle gdy panuje tylko jedna „prawdziwa” opcja polityczna,gdyby nie bylo partii i politykow
myslacych na prawo lub lewo ode mnie zapomnialbym o
zmianach i ewolucji nie wszystko moje jest smaczne 🙂
co do poprawnosci to zauwazylem ze moim ulubionym wiele
wybaczam innych czepiam sie o drobnostki
Heleno, to rozumiem! 😆 Idę właśnie na spacer, to powiem wszystkim sukom, że zostały przeproszone. 😀
Rysberlin, co do bufetu to zadeklarowali, że mogą przynieść truskawki 🙂
mąż wrócił z pracy, narazie go rzetelnie i smacznie nakarmiłam, podałam kawkę, siedzi na fotelu, pies obok, kot na kolanach i się relaksuje, jeszcze chwila i zacznę negocjacje 🙂
na dołożenie do bufetu raczej bym nie liczyła!
Co do nieobecności premiera i prezydenta – zgoda!
pisząc politycy, miałam na myśli wszystkich, a przede wszystkich raczej byłych. pomimo przeczytanych setek analiz, dalej nie do końca rozumiem dlaczego dzisiejsza klasa polityczna jest aż tak zdegenerowana. I to niestety nie tylko polska. Jako anglofilowi sprawia mi dużą przykrość czytania o ostatnich skandalach z wydawaniem publicznego grosza przez brytyjskich parlamentarzystów. Dziś z CNN widziałam fragment Question Time z parlamentu. Dość żenujące z obu stron.
No, no truskawki! Chyba im rzeczywiście b. zależy!!!
truskawki!swietnie!jeszcze tylko szampan i moga filmowac 😀
Ryś pisze: „co do poprawności to zauważyłem ze moim ulubionym wiele
wybaczam innych czepiam sie o drobnostki ” Też to Rysiu zauważyłam u siebie, i nie bardzo mi sie to podoba!
zono,zgadzam sie z Toba, ze politycy to my tylko w powiekszeniu
wiec:edukacja,edukacja
🙂
cd. Kiedy zajmowałam się przez wiele jako dziennikarz życiem politycznym, miałam dużo większy dystans do każdej ze stron politycznego sporu. profesjonale podejście w pracy, a i po pracy wiele z tego spojrzenia zostawało. Teraz kiedy patrze na to 'prywatnie” z dawnego obiektywizmu niewiele zostało!
zono, tak to juz jest !!!
ide gotowac
najedzony jestem lagodniejszy 🙄
do wieczora 🙂
Dlatego, Zono, mamy „rewolucje”, choc niewielu z tych poslow formalnie zlamalo prawo. Ci, ktorzy zlamali zostali de facto wyrzuceni ze swych okregow, zmuszeni do ustapienia. Jest to wszystko okropne, choc zaczynam po trosze przyznawac racje E.. ktora od pary dni powtarza, ze uprawniona krytyka poslow zamienia sie powoli w nagonke z psami. W Daily Telegraphie tytuly na pierwszej stronie od trzech tygodni pisane sa takimi wolami jakby wybuchla trzecia wojna swiatowa .
Nieszczesny Gordon Brown usmiechnal sie w ciagu ostatniego miesiaca tylko raz – po spotkaniu z Susan Boyle, ktora byl oczarowany. W sumie „rozegral” to fatalnie. Znacznie lepiej zachowal sie lider opozycji konserwatywnej David Cameron, ktory wezwal wszystkich z zarzutami naduzyc i kazal kazdemu spotkac sie w swoim okregu z wyborcami i zapytac ich czy powinien/powinna dalej ich reprezentowac w Parlamencie. Oni to wszystko zrobili i dostali czerwona kartke od wyborcow. Niektorzy wychodzili z tych spotkan bliscy placzu.
Czerwiec miesiacem melancholii, najpierw Bobik, teraz foma… tez troszeczke i ja.
W mojej prowincji wydatki sa jawne i podlegaja roznego rodzaju auditom. I ciagle sprawdzajacy oraz nasz Auditor General na poziomie federalnym znajduja skandale z marnotrawstwem publicznych pieniedzy i rozpasaniem w rozliczaniach z kosztow. Co innego jednak rozpasanie i malostkowosc, a co innego zlodziejstwo i przedstawianaie falszywych rachunkow.
Polityk musi zachowac sie przyzwoicie nie tylko wtedy, gdy mu wszyscy patrza na rece. Mnie bardziej zdziwila duza liczba tzw swietych w tym skandalu u Heleny, ze wszystkich partii. W takiej atmosferze byli uczciwi. To tak na marginesie naszej nigdysiejszej dyskusji… dobrze wiedziec, ze nawet w sprzyjajacych okolicznosciach nie wszyscy kradna, naciagaja lub korzystaja z okazji. Chapeau! Jawnosc wydatkow i okresowe kontrole zapobieglyby pewnie obecnej sytuacji.
Brown spedzil 10 lat zycia na wbijanie noza w plecy Blairowi. Moze pokazac co potrafi.
Pieknie, jak zawsze, Prof. Magdalena Sroda:
http://wyborcza.pl/1,75968,6678918,Ucieczka_od_wolnosci.html
E, przypomniala mi, ze kiedy przyszlam pracowac do korporacji, istnial u nas taki dodatek finansowy za gazety, Byla jakas lista powaznych gazet, pism i periodykow, ktore mozna bylo kupowac liczac na zwrot kosztow, do okreslonej sumy (wowczas 28 funtow miesiecznie). BYlam nieustannie ponaglana przez nasza sekretarke, abym skladala liste swoich zakupow, ktora w zaden zywy sposob nie chciala dobic do tych 28, uslyszalam nawet od niej zartobliwa uwage, ze niczego nie czytam. Nieustannie proponowalam, ze dopisze do moich zakupow Homes and Gardens albo Good Hosekeeping 😆 . Pozostali moi koledzy musieli czytac znacznie wiecej niz ja, bo do tej maksymalnej sumy dobijali, a ja nawet nie wiedzialam (ani nie chcialam specjalnie wiedziec) ile kosztuje tygodnik New Statesman.
W kocu korporacja zorientowala sie, ze te wszystkie nasze rozpiski za parse to jeden wielki pic na wode i zlikwidowala dodatek.
Odetchnelam z ulga 😆 .
Wiec oni tam w Parlamencie tez mieli cos podobnego – wydatki zwiazane z wykonywaniem obowiazkow sluzbowych i koniecznoscia utrzymywania drugiego mieszkania w stolicy.
W jaki sposob 5 funtow dane na tace w kosciele kwalifikowalo sie jako wydatki sluzbowe -no, wez mie i zabij! A jeden sobie policzyl!
Mialam w pracy kolege, ktory przez kilka lat regularnie oburzal sie, ze nasza rachunkowosc zakwestionowala mu kiedys koszty 6 butelek wody sodowej, zakupionekj w Krakowie w czasie obslugi wizyty papieskiej. Siedzielismy w jednym pokoju i niestety musialam wysluchiwac medzenia kilka razy do roku od tego kolegi, bo byl to wyjatkowy zanuda. Kiedy go wreszcie zapytalam. po jakie licho on te wode wpisywal do wydatkow, najpierw go zamurowalo z oburzenia i potem uslyszalam wsciekla odpowiedz: Bo bylo goraco!
Mysle, ze jakby korporacja zwracala za dawanie na tace, to tez by sobie odliczal ….
Nie wiem, jak sklasyfikowac kupowanie benzyny na karte kredytowa firmy przez faceta, ktory zarabia 0.5 mln dolarow rocznie? Czy to zlodziejstwo, malodusznosc, czy tez malostkowosc? Ludzie kombinuja w rozny sposob, chocby przez ukladanie swoich tras sluzbowych w tak sposob, aby odwiedzac krewnych w roznych zakatkach swiata. My w kanadzie mamy bylego premiera, ktory wzial gotowke (kilkaset tysiecy dolarow) od znanego lobbysty i od kilku lat probuje wyjasnic i przekonac publike, ze nie wiedzial, jaki byl cel tej lapowki. Po prostu wzial, chociaz osobiscie brzydzil sie dawca.
Profesor Środa pisze, że ucieczka od polityki bierze się z ignorancji, zapomnienia i złości. Ja bym coś jeszcze dodał – zniechęcenie. Wiele osób w pewnym momencie włączyło się aktywnie w politykę w nadziei, że będzie inaczej: uczciwie, naprawdę demokratycznie, że wygrywać będą wartości, a nie układy i wygryzanki, no, słowem, że będzie pięknie. A potem rzeczywistość zaczęła skrzeczeć i ci ludzie się zniechęcili, przestało im się chcieć, niektórzy uznali,że są w zdecydowanej mniejszości i ich wpływ będzie żaden, inni machnęli ręką i powiedzieli sobie „a jednak polityka to jest wielkie gie”, a jeszcze inni zaczęli czekać, aż wreszcie „będzie na kogo głosować”. Tu problemem nie jest złość czy ignorancja, tylko tak duże zbrzydzenie jakością klasy politycznej, że po prostu nie można się przemóc, a i nie bardzo widzi się po co.
A tu coś dla tych, którzy – zbrzydzeni polityką – z dwojga złego wolą się zbrzydzić w restauracji. 😀
http://wyborcza.pl/1,76842,6657509,Wasze_ciala_to_wesole_miasteczka.html?as=1&ias=4&startsz=x
Ponieważ wszyscy już protestowali, my protestujemy w imieniu wszystkich suk „burych”(cyt) też.
Niuni dziękujemy za brak selekcji przy stoliku spożywczym.
Zjemy wszystko , co poda, byle strawne, choć rozumiemy,że
ryś, jako osoba pracująca musi się posilić pierwszy. 😉
Rysiu,
ja też tak mam. Odruchowo. Ciężko się pozbyć choć nie jestem z tego dumna. Podobnie jak Żona sąsiada.
Jotka, a co na to zaproszeni sąsiedzi? O nich nie wspominasz. Rozumiem, że twój ogród, ale czy sąsiedzi byliby uprzedzeni?
Dodam, że ja w pełni rozumiem twojego męża i sama tez bym nie chciała. Za żadne skarby. Do tego gdzie tu spontan i kameralność, jak obcy z kamera łażą? 😉 Choć rozumiem, że wielu ludzi lubi. Na przykład moja córka byłaby zachwycona. 🙂
Dopiero dziś przeczytałam o rozmowie z panią konsul. Popieram Helenę. Przydałby się donos obywatelski by nikt więcej nie musiał się wstydzić za tę panią. 😈
Bobiku, ja bym obstawiała, że ze zniechęcenia przede wszystkim. Tak wynika z moich rozmów w rodzinie i wśród znajomych. Sama też pójdę do wyborów walcząc z tym uczuciem. Pierwszy raz mi się tak zdarza. Do tej pory królowała w sercu nadzieja.
Słuchajcie, jeżeli ktoś tak nie ma, że „swoim” jest skłonny więcej wybaczyć i na różne ich wady oko przymykać, niech natychmiast zrobi coming out. Chociaż nie daję żadnej gwarancji, że mu uwierzę. 😆
Małgosiu, mnie serce też popycha do naskarżenia na panią konsul, ale rozsądek mi mówi „w każdym razie nie teraz”. 😉 Może kiedyś, jak już nie będę mógł w niczym zaszkodzić.
Niestety branie nienależnych lub „trochę” należnych pieniędzy z instytucji jest niezależne od statusu finansowego i jak się okazuje ustroju w jakim te praktyki maja miejsce. Tu spinacze lub ryza papieru, tu 5 funtów, tu kasa za butelki mineralnej.
Kiedyś u nas w radiu były dodatki za benzynę, do prywatnych samochodów. Chodziło o to by dziennikarz jeżdżący własnym samochodem na nagrania miał to zrekompensowane. Jakież było moje zdziwienie kiedy zorientowałam że wielu kolegów, bierze dodatek a na nagrania jeździ samochodem służbowym ( z kierowcą) albo taksówkami ( była tez taka możliwość, bo nie wszyscy przecież mieli swoje samochody). Po jakimś czasie dodatki zlikwidowano i sprawa sie rozwiazała
ja tam na wybory zawsze chodzę z przyjemnością, to moje „prywatne” święto! Pierwszy raz w życiu głosowałam 20 lat temu, choć już od jakiegoś czasu byłam pełnoletnia. nie zawsze ( a szczerze mówiąc b. rzadko) mój kandydat wygrywa, ale zupełnie mi to nie przeszkadza cieszyć sie ze mogę głosować! Teraz glosują tez nasze córki i zawsze staramy sie zrobić z tego dnia jakiś dzień szczególny, specjalny obiad itp. Tym razem Zosia będzie glosować w Danii na duńskich kandydatów, zarejestrowała sie jako „europejski” wyborca. Zrobiła to sama, bez żadnej z naszej strony zachęty. Bardzo jestem z niej dumna!
Zono, ja tez pamietam te nasze straszne „wybory” przed 1989 rokiem. I jak sie denerwowalismy, ze nieglosowanie nam zaszkodzi, a to przy otrzymywaniu laski paszportu, a to egzaminow na studia… I moje pierwsze wybory, brrr.
Wiec ja tez wybory lubie i nawet te przedwyborcze narzekania, ze nie ma na kogo glosowac. I debaty czy glosowac strategicznie czy wedle serca. I caly ten jazz.
W Kanadzie nie ma zreszta wyborczej pompy z choragwiami, zolnierzami itp. Pamietam jak moj Tata na wizycie nie mogl sie nadziwic, ze urna wyborcza to bylo pudelko do butow z wycieta dziura, (wybory byly prowincjalne), a sala gimnastyczna w szkole bez dekoracji. Do wyborczej komisji (wejscie z tylu szkoly) prowadzily przyczepione do scian kolorowe strzalki z bristolu. God, I love this country sometimes.
Zniechecenie z pewnoscia. Ale najbardziej chyba jednak przekonanie, ze „moj glos niewiele zmieni”. I trzeba bylo dwu lat kaczyzmu, zeby ludzie sie na tylko przestraszyli, ze poszli glosowac. Ciekawe, ze 60% tych, ktorzy zaglosowaloi na PO to byly kobiety! Bylam zaskoczona kiedy przeczytalam statystyki, ale i bardzo zadwowolona.
(Wlasnie uslyszalam w tv jakiegos pana, ktory powiedzial, ze ukaralby „naszych” poslow do Parlamentu kazac im przebrac sie w kostium kota z rozowa kokarda pod szyja i kazac im latac w tym wokol Parliament Square. Trzeba ich upokorzyc tak jak my, obywatele czujemy sie upokorzeni! – powiedzial dobitnie , 😈 )
MIkrofalowki sa oczywiscie zmora dzisiejszego zbiorowego zywienia, Zdarzylo mi sie zrobic mala scene w ulubionej sieci Cafe Rouge, kiedy po dlugim czekaniu dostalam spaghetti carbonara odgrzewane w mikrofalowce – za prawie 9 funtow! Natychmiast zostalam przeproszona i obiecano, ze sie to nie powtorzy i ze nie jest to normalna praktyka zakladu. Nie wzieto tez ode mnie pieniedzy za inne danie o ktore poprosilam. Tylko za szklanke bialego wina.
BYlam tam niedawno znowu i musze powiedziec, ze siec zeszla na psy. Wiecej sie tam nie wybieram.
Absolutnym natomiast glupstwem w tym artykule jest stwierdzenie, ze dzikie ryby morskie nie nadaja sie na suszi. A tunczyk?
Generalnie suszi jadam tylko albo w bardzo drogich restauracjach japonskich, albo w japonskich barach specjalizujacych sie w suszi, gdzie widac co robi sushi chef. Jeszcze mi sie nie zdarzylo zatruc. Jak wyglada bardzo swieza ryba kazdy wie.
A w domu czesto robie albo tatara albo carpaccio ze swiezego tunczyka z supermarketu. W POlsce pewnie nie mialabym odwagi, bo wszedzie te ryby sa troche przywiedle. Choc raz zdarzylo mi sie jesc bardzo przyzwoite carpaccio z tunczyka we wloskiej resturacji w Wwie. TRoche sie balam. Ale nic sie nie stalo.
W Polsce glosowalam tylko raz – kilka dni po ukonczeniu 18 lat. „Wybieralam”, haha, do rad narodowych. Sasiadka, ktora byla w komisji (i jak sie okazalo w UB) przyszla wieczorem aby mnie ochrzanic za wchodzenie do budki. „Ledwo ich przekonalam, zeby nie wciagali cie na liste” – powiedziala mi jak wyprowadzalysmy nasze psy.
A tu nie moge glosowac, bo nie mam obywatelstwa UE. Zato E., jako niepelnosprawna, glosowala juz do eurowyborow tydzien temu, kiedy zanioslam na poczte jej wypelniona i strannie zapieczetowana karte. Nie pamietam, zeby kiedykolwiek nie glosowala. Kiedy zapytalam na kogo oddaje glos, uslyszalam bardzo slodkim glosem wypowiedziane slowa: guzik ci do tego. 😆
Heleno, miałam podobne doświadczenie jako 18latka, mój profesor od historii skomentował: Tobie Sz. się w głowie przewróciło 🙂 ale nie miałam wtyczki. Nie tylko weszłam do budki ale jeszcze skreśliłam chyba z rozpędu pierwsze 2 lub 3 nazwiska. 🙂
A tu pozytywny link o polskiej młodzieży:
http://www.dailymotion.com/video/x9gfc3_pokaymy-ye-jesteymy-europejczykami_news
Emi i sunia Znajda;
co jest grane,jak leci,jakie postepy:aport?
dziekuje,za pierwszenstwo przy stole 😀
rysiu :smile; 😆 jeśli chodzi o „postępy” to dzisiaj był regres!! 👿
Psica się robrykała na amen!Coraz mniejsze szanse na to,żeby ją ktoś zniósł w normalnym domu.Co oczywiście oznacza,że zostanie u nas ,bo babka już nie wierzy w „dobrych ludzi”.Zazwyczaj tak o sobie mówią,co niekoniecznie jest zgodne ze stanem faktycznym.
Zostalo mi 1/3 mojej sznauzerzej brody- resztę wyrwała „Fryga”.Dobranoc.
ja „niemiec” glosuje w berlinie
nigdy nie wybieralem w polsce,przy pierwszych po pelnoletnosci dla dodania sobie odwagi bo w strachu
bylismy(mowilo sie -chodza,szukaja i.t.d.)przyjaciel inicjator
bojkotu(!?),kolega z zona i ja gralismy caly dzien w brydza
nie chodzili,nie szukali-takie to byly czasy
potem wyjechalem
chcialbym Wam polecic
drastyczne
warto poczytac(to tak do rozmowy z przed kilku dniami)
http://www.klukowski.webpark.pl/tworczosc.htm
niuniu,powiedz Twojej: jeszcze nic
poczekam do jutra i dam znac
🙂 😀
najedzony,lagodny,zmeczony deszczem(lalo dwie godziny)
biore sie za grubasna ksiazke i czytammmmmmmmm
do kiedys
Zanim rozejdziemy sie spac, chcialam jeszcze powiedziec czym dla mnie jest jutrzejszy dzien.
Ledwo pamietam co sie dzialo w Polsce 4 czerwaca 1989 r, co o tym donosila brytyjska telewizja, co pisaly gazety i co sama czulam tego dnia w zwiazku z tak w waznymi wyborami w historii Polski.
Noca trzeciego czerwca bylam na nocnym dyzurze w redakcji, sama. Mialam przygotowac dwa dzienniki na wczesne rano, przeglad prasy, poprowadzic dwie wczesne polgodzinne audycje. Wkrotce po polnocy, kiedy kopie pierwszych stron jutrzejszych gazet zostaly juz dostarczone, uslyszalam komunikat przez megafon ze czplgi zblizaja sie do placu Tiananmen, na ktorym od paru tygodni zbierali sie ludzie – studenci, robotnicy, inteligencja, w tym wielu czlonkow partii. I ze Kate Adie, nasza korespondentka, bedzie za chwile na wizji. Zanim dobieglam do telewizora ona juz byla. Stala na balkonie w swoim hotelu wychodzacym na plac Tiananmen. Czolgi juz staly na wprost tlumu. I za chwile kanonada i zaczela sie masakra. Ale tlum nie uciekal. Tlum stal . Za chwile Kate byla juz na dole, w nieskazitelnie bialej i wyprasowanej koszuli, bardzo drobna blondynka. Chodzilo mi caly czas po glowie, ze ona nie moze tam stac, ze jest to naruszenie wszystkich przepisow BHP, ktore nas obowiazuja. A ona stala i spokojnym glosem opowiadala co widzi i o trupach padajacych w odkleglosci metra- dwu od niej, o zakrwawionym placu . A ludzie sie wciaz nie rozbiegali, stali w milczeniu zwroceni twarzami do czolgow.
Zostawilam otwarty telewizor i rzucilam sie do swojej pracy, opisujac co ogladam, nie dowierzajac newsroomowi, ze przysle mi na czas opis tego, co rozgrywalo sie na moich oczach.
Strzelanina i miazdzenie ludzi pod gasienicami trwalo do czwartej rano. Kate nigdy nie zadrzal glos. POtem uslyszalam z jakiej rozmowy z nia, ze wpadala do hotelu tylko aby zmienic jedna biala wyprasowana i poplamiona czyjac krwia koszule na nastepna, czysta i wyprasoiwana i po to zeby sie wyplakac.
O dziesiatej rano czolgi znow ruszyly na tlum, ktory zaczal w tym momencie uciekac i chyba kolo poludnia Kate i nasz team pokazal niesamowita scene – zalany kwia juz ospustoszaly w duzej mierze plac, kolumne czolgow i jakiegos mlodego czlowieka w spodniach i bialej koszuli, ktory wlasnym cialem probowal powstrzymac czolg. To byla zapierajaca dech w piersiach pantomima: czolg probowal go ominac skrecajac w prawo, ale ten chlopak wyrastal natychmiast przed nim, w lewo – zabiegal znowu, znow w prawo, znow w lewo. Wylaczylam telewizor.
Mam nadzieje, ze nigdy w zyciu nie bedzie mi dane ogladac scen tak szalenczej odwagi, jaka ogladalam wtedy 4 czerwca na ekranie telewizora.
Heleno, dziekuję za podzielenie się.
Jest taka kanadyjska dziennikarka pochodzenia chinskiego Jan Wong. Kanadyjka w trzecim pokoleniu wrocila jako zaangazowana maoistka do Chin i denuncjowala, rewolucjonizowala kulturalnie, az nagle, narobiwszy ludzkich krzywd, przeslo jej to jak goraczka. Potem byla korespondentem The Globe and Mail w Pekinie. Powstala z tego ksiazka, Red China Blues, opisuje min wydarzenia na T. Square, ktorych byla naocznym swiadkiem.
Znajomy z Pekinu opowiadal, ze atmosfera w dniach przed zabijaniem na T. Square byla b. pokojowa. Zolnierze bratali sie ze studentami i odwrotnie. Potem przyszedl rozkaz masakry.
Aż trudno po opowieści Heleny coś dodawać, ale jednak dodam: warto w 20 lat później pamiętać, że i u nas mogło być jak w Pekinie, przez jakiś ruch motylich skrzydeł na Kremlu albo inną złośliwość historii. I że bezkrwawo, przy stole obrad i przy urnie odzyskana wolność wcale nie jest mniej warta. Wręcz przeciwnie – każde życie, którego nie musiało się poświęcić, dodaje jej wartości. My akurat mamy co radośnie jutro świętować. Wszyscy. Niezrozumienie tego i psucie tej rocznicy nieprzystojnymi swarami i pokazami obrażalstwa jest po prostu nieprzyzwoitością, bez względu na to, z której strony politycznej sceny przychodzi.
Może pomyślmy przy jutrzejszym toaście o tych, którym nie udało się tak w sumie gładko, jak nam. I doceńmy wreszcie to, co posiadamy.
Wspominany to przeze mnie The Globe and Mail zamiescil dzisiaj artykul za Newsweekiem, ktory wsrod trzech wydarzen 4-ego czerwca 1989 (T. Square, smierc Ajatollaha Chomeiniego i wolne wybory w Polsce) jako najwazniejszy uwaza pokojowe obalenie wladzy komunistycznej w Polsce. Nie chodzi tu o stopniowanie, ale to byl b. excytujacy okres we wschodnim bloku. Jakby nagle wszyscy na raz przestali sie bac.
Dzisiejszy NYT zamiescil artykul o nieruchomosciach w Warszawie. Ceny spadly i mozna kupowac, choc nie ma komu, bo lokalni ogladaja kazdy grosz tak dokladnie jak inwestorzy z zachodniej Europy. Banksterzy nie maja juz kieszeni bez dna.
To byloby tyle na temat przegladu prasy. Jeszcze tylko dodam, pod koniec wrzesnia bede tydzien w Vence na francuskiej Rivierze, a potem dwa tygodnie z Rodzicami w Warszawie.
Na koniec komunikat o pogodzie. Ostatnie 5 lat jest ona beznadziejna, lata sa zimniejsze, zimy dluzsze, wiosny zimne. Teraz mamy w nocy prawie blisko 0 stopni. I tak ma byc jeszcze kilka dni. Musze sie rozejrzec za jakims szalasem na przyszlosc na tej Riwierze.
A ja wstaje co rano, wygladam przez okno i mysle sobie guiltily: calkiem mi sie to globalne ocieplenie podoba… 😳
Ide wlaczyc ogrzewanie.
W tym Vence do ktorego jade we wrzesniu umarl Gombrowicz.
to ja za Królikiem jeszcze raz przypomnę cnn international special edition autumn of change the new Poland:
http://edition.cnn.com/2009/WORLD/europe/05/25/aoc.newpoland/index.html
Oh Niuniu, dziś nie doczekam, więc małe co nieco z kredensu i
Dobranoc
ciemno,mokro,wietrznie,ziab
trzeba bryknac w kredensie znlezione smakolyki na stol
woda w czajiku
smacznego glodomory 🙂
dzien bedzie piekny 🙂
znam te sceny z tym mlodym dzielnym i czolgiem
niemiecka TV pokazuje czesto,pusta przestrzen,kolumna czolgow wstrzymana przez samotnego jednego czlowieka
(on czyma cos w rece,siatka z zakupami ?)
mocne
Leje 🙁
Dzień dobry. 🙂 Leje, nie leje – dzisiaj będzie piknik. Tak stoi w nowym wpisie i zmieniał nie będę. 😀 Ale we wpisie mogę też załatwić, żeby nie lało, tylko żeby nikt mnie potem nie ciągał za to, że real nie zechciał się dopasować. 😉
A w Warszawie na razie słoneczko! 😀
Jotka, co mnie cieszy ze zmnian ktore dokonywaly sie odkad zmienil sie ustroj w Polsce? Chyba najbardziej to jak sie zmienily dzieci i mlodziez. Jest znacznie mnierj zasciankowa i otwarta na swiat niz bylo moje pokolenioe. Ciesza mnie ze istnieja takie szjkoly jak ta na Bednarskiej w Warszawie i jedna taka, ktora odwiedzilam kiedys i dlugo rozmawialam az ucznianmi na Grochowie (im. KOnopnivkiej czy tez ulica na ktorej sie znajduje nosila imie Konopnickiej?) . Cieszy mnie bardzi rozwoj NGOsow, ktore zaczely powstawac natychmiast po upadku komuny i powstaja wciaz nowe. Cieszy mnie uprzejmosc w urzedach i sklepach. Cieszy mnie, ze ludzie znacznie bardziej dbaja dzis o swoje obejscia wokol domow i sadza kwiaty. Ciesza mnie sklepy ze zdrowa zywnoscia i jak bardzo zmienila sie polska kuchnia pod wplywem dostepnosci podrozowania. Cieszy mnie widok wozkow z niepelnosprawnymi na ulicy, choc wscieka stan chodnikow i zaparkowane samochody w poprzek.
Tyle naskrobalam z dna beczki, ale moze mi sie jeszcze cos przypomni 😆