Haust sąsiedzkiej pomocy
Pan Administrator rozglądał sie z rozpaczą po blogu i okolicach. Pustynia tekstowa powstała po wessaniu Bobika przez toskańską dziurę nie dawała żadnych najmniejszych powodów do optymizmu. Nawet szybkie skorzystanie z uslug fatamorgany ze wzgledu na skończenie trzeźwy umysł Pana Administratora wydawalo sie poza zasięgiem możliwosci.
Nagle zza pobliskiej wydmy wybiegl młody, prężny człowiek w mundurze i ocierajac pot z czola podal Panu Administratorowi zapisaną kartke.
Obywatel Administrator odetchnął z ulgą. Pustynia pustynią, ale policja zawsze była na posterunku.
Sam Komisarz, osobiście, pofatygował się na to pustkowie, żeby polać trochę wody i uratować spragniony blog od bezsensownej śmierci z wyschnięcia.
Nie było chwili do stracenia. Pan Administrator chwycił administrację w spragnioną dloń i wlał do niej ożywczy łyk Komisarza:
W koszyku robiło się coraz ciaśniej. Zawiesiste powietrze stało w miejscu, upał uczuć przeplatał się z burzami namiętności, a wiklina wbijała się w złożone tu i ówdzie pośladki członków Samorządu. Wszyscy czekali na coś. Niektórzy na to samo, inni na coś innego, a większość na zdjęcie z siebie odpowiedzialności za porządek w koszyku i marzyła o pojawieniu się zarządcy z prawdziwego zdarzenia.
– Przepraszam, że przeszkadzam – w tak słodko-klejące błogie środowisko wtargnął nagle Ktoś Nowy – właśnie skończyłem studia, zarządzanie i marketing.
Z wyróżnieniem. Podobno jakąś pracę na wakacje można tu dostać.
Samorząd przyjrzał się Nowemu. Jeleń. Już od wejścia złapał w zęby kawał pasztetówki, ale po jej przełknięciu otrząsnął się z niesmakiem.
– To prawda, szukamy jelenia – przyznał bez większego entuzjazmu Pierwszy z brzegu reprezentant Samorządu. – A pan to jeleń z przypadku czy z wyboru?
– Jak z wyboru? – jeleń nie zrozumiał pytania – od urodzenia. A od niedawna z dyplomem.
– Aaa – poweselał indagujący samorządowiec – znaczy się z wrodzonym doświadczeniem.
– Doświadczeniem w czym? – widać było, że Nowy gubi się w dorosłym świecie.
– Niby doświadczony, a głupio się pyta – sceptycznie, nad głową jelenia, zauważył Drugi reprezentant.
– Może nas bada? – Pierwszy na dobre zainteresował się Sytuacją. – Niby tego nie wie, tamtego nie wie, tego-śmego nie rozumie, a chodzi mu o to, żebyśmy sami określili zakres obowiązków. A nuż coś pominiemy i będzie miał mniej na głowie…
– O przepraszam – wtrącił się jeleń. – Na głowie mam piękne poroże i wolałbym nie psuć efektu jakimś nie-wiadomo-czym.
– Oczywiście, poroże to prywatna sprawa. Wymagająca delikatności. Zwykle bolesna i wstydliwa, ale jeśli ktoś się chce z tym publicznie obnosić… My nie mamy uprzedzeń. – Samorządowcy gremialni pokiwali głowami.
– Mamy za to wiele współczucia i tolerancji dla innych – z dumą przyznał Drugi.
– I różne punkty widzenia – rzucił ktoś z tyłu.
– I różnorakie doświadczenia – dodał ktoś z lewej.
– I sporo do powiedzenia – zaznaczył ktoś z prawej.
– Ale potrafimy się w tym odnaleźć – rozwiał ewentualne wątpliwości ktoś z centrum.
– Tylko, że tym wszystkim trzeba zarządzać – podsumował Pierwszy.
– To znaczy? – Jeleń próbował jakoś usystematyzować ogrom słów, który spadł na niego w jednej chwili.
– To znaczy wziąć pod uwagę, pochylić się, pocieszyć, skomentować, wyjaśnić jak kto czego nie rozumie, ugościć poezją, prozą i pasztetówką, zainspirować tego i owego, samemu dać przykład – Drugi nie chciał być gorszy od Pierwszego. – Czasem nawet pogrozić palcem i rozstawić po kątach, ale tego nie lubimy.
– Oj, nie lubimy – wyjątkowo od lewa do prawa koszyk był niemal jednomyślny.
– Za to lubimy jak się z nami polemizuje lub, jeszcze lepiej, wspiera nowymi argumentami. Ale to chyba normalne – zachęcony sytuacją Trzeci w żadnym wypadku nie uważał się za zbyt wymagającego klienta. Ot, świadomy swoich praw konsument.
– Przy zarządzaniu nie należy się nastawiać na normowany czas pracy. – zaznaczył Pierwszy. – Najlepiej byłoby, gdyby ktoś pełnił całodobowy dyżur, ale zadowolimy się pracą dwuzmianową.
– Hm, to ja się zastanowię – jeleń chyba skończył systematyzowanie jakimś konstruktywnym wnioskiem.
– Oczywiście, to odpowiedzialna decyzja – wyraził dyżurne zrozumienie Drugi.
– Nieodpowiadzialnych tu nie potrzebujemy – wyjaśnił dla zupełnej pewności Pierwszy.
Jeleń uznał, że lepiej zastanawiać się bez presji środowiska i grzecznie pożegnał się zaraz po tym, jak skończył zaserwowaną mu herbatkę z biszkoptami.
– Patrz – zauważył Drugi, gdy drzwi zamknęły się za Nowym. – Wcale nie taki jeleń. Nie dał się wpuścić.
– Ale dziwny jakiś – Pierwszy wstydził się trochę swojej nadmiernej gościnności i wylewności.
– I pasztetówki nie lubi – znalazł jakiś rzeczowy argument ktoś niewypowiadający się dotąd.
– Nie sprawdziłby się – krótko podsumował Trzeci.
Koszyk odetchnął. Powietrze było co prawda równie zawiesiste jak przed wizytą jelenia, a kto wie, czy nie zawiesistsze, ale za to swojskie. Miejsca nie przybyło, jednak można się było przyzwyczaić. A wygodniejszej wikliny próżno szukać po całym świecie.
Wando
czy taki deszcz mozwe być 😉
http://www.youtube.com/watch?v=hGLZqDXau98
Emi
czy mozsz odkopać parę kosteczek dla mnie zachomikowanych 😀
Pirs
A gdyby tak się wedrzeć na umysłów górę
Gdyby stanąć na ludzkich myśli piramidzie
I przebić czołem przesądów chmurę
I być najwyższą myślą wcieloną. . .
Jotko
Krasnala ciężko zrozumieć , ale myślę sobie ,że najwspanialsza pelna wiedzy książka warta jest tylko tyle co cena na niej nadrukowana ,zaś jedno SŁOWO potrafi dokonać cudu wprawić nas w pogodny nastrój i rozweselić
PA . Króliku
dziś Canadian Day mam nadzieję , że pogoda dopisze
a Wy odpoczniecie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=3ethtD4R1kk
relacje pełne wrażen wskazane
PIRS
rozdział ze wstrętem oddałam 🙁 generalnie tak zwane męki twórczości opisałeś, że nic dodać nic ująć 🙂
w tym jednak konkretnym przypadku cała rzecz to typowe budowanie domu od komina, pomysł książki był pomysłem szefa, podobno miała się ukazać w grudniu … 2007 roku, tak, tak!!! oczywiście nikt nas nie pytał o zdanie. Oddaliśmy konspekty, szef uznał, że nie tak to sobie wyobrażał, a my nie przejmując się tym nic a nic, czekaliśmy aż pomysł dołączy do wielu poprzednich, które zeszły śmiercią naturalną. Wczesną wiosną szef zaczął znowu o książce napomykać, ale my zachowywaliśmy stoicki spokój. Niestety gdzieś w kwietniu okazało się, że nie odpuści! Książka ma być podobno podręcznikiem … nie ma uzgodnienia co do założeń teoretycznych, konstrukcji całości, generalnie: „my z siostrzeńcem na przedzie, szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie”. Rozpacz w kratkę. Koncepcje szefa są tak gdzieś rodem z połowy XX wieku. Równocześnie szef jest po bardzo cięzkiej operacji serca, robi wszystko żeby swój organizm maksymalnie katować, więc funkcjonuje niczym bąbel na wodzie. Podręcznik pod swoją redakcją zawziął się wydać. No to jak z nim ostrzej polemizować? Moim zdaniem może z tego wyjść cos na kształt „przyczynku do”. Choć nie postawiłabym złamanego grosza, że się to wszystko i tak nie rozmyje. Niewątpliwie czeka nas masa żmudnej dłubaniny bo teraz zaczna się dyskusje nad budową kazdego zdania … taki charakter … budową, nie meritum … szkoda czasu i atłasu, ale cóż nie zawsze jesteśmy panami własnej woli …
I gdyby nie świadomość, że jest to ćwiczenie umysłu i charakteru to nie pozostałoby nic innego, jak wycie do księżyca w bezksięzycową noc.
Żeby było śmieszniej, wczoraj na dyżur przyszła panienka z V roku studiów zaocznych. Powinnam jej już trzy razy wpisać ndt i dać sobie spokój z próbą wyegzekwowania minimum wiedzy. Dziewczyna przyszła z … ciocią!!! Ciocia pełna oburzenia nie mogła zrozunieć dlaczego nie chcę z nią dyskutować o osiągnięciach naukowych siostrzenicy !!! … ludzie czy to ja zwariowałam …!!!???
teraz odpisuję na zaległe maile (nastepne mile widziane 🙂 ), porządkuję sterty porozwalanych książek, odwieszam garderobę porozwieszaną gdzie niebądź i szykuję się do sporządzenia planu na miesiąc lipiec.
Ponieważ należę do tak zwanej sandwich generation to w tych planach uwzględnię rzecz jasna przywiezienie do nas mojej 85. letniej mamy – szykuja się ciężkie zawody 🙁 i 11. letniego wnuka – ruch fizyczny zapewniony 🙂
tymczasem macham do podtopionych i niepodtopionych, życząc miłego dnia 🙂
PS. PIRS cieszę, że mówiąc o Shreku, mówisz o pierwszej jego części,
z poważaniem wiedźma jotka córka chochlika i strzygi
Niunia, w pełni sie zgadzam i posyłam Ci moje najcenniejsze SŁOWO: TIMSZEL 🙂
Bobiku,
wpis: cud, miód, ultramaryna 🙂 🙂 🙂
po takim wpisie to nawet bezsens wymuszonej bazgraniny, jakby się trochę odbezsensił 🙂
bawcie się dobrze z Heleną
my wczoraj bylismy u wnuka, który wrócił z rodzicami i furą przyjaciół z okolic Wenecji, ponieważ my ze ślubnym Nowy Rok 2009 witalismy własnie w Wenecji, to wspóle ogladanie zdjęć było prawdziwą ucztą 🙂
dajcie znać kiedy wracacie, co by zdążyć z przygotowaniem królewskiej uczty powitalnej 🙂 nie mówiąc o fanfarach i werblach !!!
Ja mam wrażenie jednakowóż, że autorem wpisu jest nie Bobik, lecz Komisarz… Jeżeli oczywiście ten Komisarz nie jest nowym rodzajem napoju wyskokowego (cyt: „Pan Administrator chwycił administrację w spragnioną dloń i wlał do niej ożywczy łyk Komisarza”) 😉
A w ogóle to ten jeleń mi się spodobał. Taki konkretny i pełen godności. Pozdrawiam go wraz z pięknym porożem 😀
Nieustające zdrowie Bobika! 🙂
Jotko, polecam Ci definicję dydaktyki sformułowaną na mojej uczelni: Jest to rzucanie sztucznych pereł przed prawdziwe wieprze.
Pisanie to jest w ogole piekna sprawa. Moze to byc pisanie podrecznikow marketingu i zarzadzania, ktore z samego zalozenia maja dostarczyc zglodnialym wiedzy wiadomosci z tej wlasnie dziedziny. Meki tworzenia, skracania i przycinania, wydluzania, i przestawiania owocuja w koncu gotowym produktem, swiezutko z drukarni. Podreczniki to szczegolny rodzaj ksiazki, bo zwykle nauczani z nich ludzie raczej z nimi nie dyskutuja, tylko spokojnie oddaja sie w rece ekspertow. Choc czasem oczywiscie zdarzaja sie klotnie i o podreczniki – na przyklad wtedy, gdy ktos, slusznie, badz nieslusznie zauwaza ukryte w nich zalozenia. Dlatego na przyklad w Stanach kazdy dystrykt szkolny uwaza wybor podrecznikow za najbardziej stresujaca i kontrowersyjna czesc pracy dla swojego zarzadu.
Ale rownie ciekawe jest pisanie historii, opowiadan i historyjek. Przy historiach i historyjkach nie sposob sie obyc bez narratora, ktory tradycyjnie, gdy pisze w trzeciej osobie liczby pojedynczej potrafi nabierac atrybutow boskosci – ten sam dystans do bohaterow opowiesci, ten sam wglad w ich dusze i uczucia, ta sama mozliwosc bycia w wielu miejscach naraz, ta sama nieomylnosc… Co prawda, gdy tradycyjna wiara zaczela slabnac w otaczajacym autorow swiecie, narracja w trzeciej osobie przestala byc dominujacym sposobem przedstawiania fikcyjnych wydarzen. Pojawila sie, znana juz od dawna, lecz na nowo ozywiona, narracja w pierwszej osobie, ceniona za to, ze nadaje opowiadajacemu glosowi bardziej bezposredni, osobisty ton, i jednoczesnie podkresla jego subiektywnosc, w ten sposob nie ukrywajac, ze autorami opowiadan sa ludzie, ze wszystkimi wlaciwymi ludziom ograniczeniami. Oczywiscie, nawet przy narracji w trzeciej osobie, teoretycznie wszyscy wiedzieli, ze autor nie byl nieomylny, ale jednak tak latwo mozna bylo sie poddac jego autorytarnemu glosowi, zartobliwie okreslanemu jako „voice of God”… Z voice of God, podobnie jak z podrecznikami, raczej sie nie dyskutuje. Dlatego, choc narrracja w pierwszej osobie ma dluga tradycje, wspolczesna literatura szczegolnie chetnie z niej korzysta. Co prawda odziera ona narratora z jego boskich atrybutow, takich jak wrazenie obiektywnosci i nieomylnosci, ale za to wynagradza te straty przez efekt wiekszej bezposredniosci przekazu, i przede wszystkim przez uznanie, ze ciekawe jest opowiedzenie tej samej historii z roznych punktow widzenia. Szczegolnie ten ostatni zabieg literacki – gdy te sama opowiesc przekazuje kilku narratorow – mnie samej jest szczegolnie bliski, i cenie go w literaturze, i nie tylko.
O narracji, punktach widzenia, wieloglosowosci w literaturze naprawde napisano juz tomy, ale na tym juz jednak skoncze, tylko przypominajac na koniec, ze niezwykle ciekawe sa eksperymenty z narratorem niespolegliwym, chyba najbardziej znanym z powiesci Forda Maddoxa Forda, „The Good Soldier”. To juz wyzsza szkola jazdy – narrator, ktory z zalozenia jest omylny, ale czytelnik odkrywa to stopniowo… Bardzo interesujacy efekt, znany tez z poezji narracyjnej. Moim ulubionym wierszem ilustrujacym wlasnie uroki narracji niespolegliwej jest wiersz dotyczacy Wloch, „The Last Duchess”, a napisany przez milosnika tego kraju, Roberta Browninga. Nie wiem, czy ukazal sie w tlumaczeniu na polski.
A teraz juz znikam, rozluzniajac w ten sposob koszyk, zyczac tylko jeszcze PA, i Krolikowi milego Canada Day. 🙂 I pozdrawiam wszystkie jelenie. 😀 Oraz perly (prawdziwe i sztuczne), jak rowniez i wieprze (rowniez w obu odmianach)… I jelenie, i wieprze tez ludzie. 😉
Dora,
jednakowóż i ja, kiedy już jedna mała szara – metodą prób i błędów – dopadła drugą małą szarą, refleks taki miałam, że to Komisarz, Panie Komisarzu: „w ręce Pańskie adwersuję”, cokolwiek by to nie znaczyło, pod warunkiem, że znaczy dobrze 🙂
a na cześć Bobika i tak królewską ucztę powitalną zrobić zamiaruję 🙂
PIRS, definicja boska 🙂 🙂 🙂
opatentowana, czy można używać bez groźby kary za naruszenie praw autorskich ?
Moniko, a propos narratorów, to własnie odebrałam maila, usprawiedliwiającego dezercję z babskiego mityngu:
” dla Wyd. Media Rodzina sprawdzam prawidłowość przetłumaczenia z języka niemieckiego fascynujacej książki pt. „Kolorowe cienie i nietoperze” napisanej przez pisarza, który w niej opisuje swoje wychodzenie z autyzmu. Książka ma się ukazać jesienią. ”
Mnie to przypomniało „Motyla i skafander”.
jak dla mnie jest to najbardziej fascynujący typ narratora.
Moniko
może to Ci się spodoba , wspaniala ksiązka o czasach wiktoriańskich , napisana feneomenalnie , gdzie autor odwowuje się bezpośredni do tego kto czyta , bez matafor
Patrz pod nogi. Nie trać głowy – będzie ci potrzebna. Miasto, do którego cię prowadzę, jest ogromne i skomplikowane jak labirynt. Nigdy przedtem w nim nie byłeś. Na podstawie innych opowieści, które kiedyś czytałeś, sądzisz zapewne, że dobrze znasz tę metropolię, ale tamte historie ci schlebiały, witały cię bowiem niby przyjaciela i traktowały jak swego. W rzeczywistości jednak jesteś tu obcym przybyszem, pochodzącym z całkowicie innego miejsca i czasu(Faber)
a jelenia …..cóż ….
Niuniu, tak prosto, bez metafor to my jednak nie mozemy zyc. 😉
Jotko, to rzeczywiscie narracja w pierwszej osobie, ale wspomnienia, autobiografie to jeszcze odrebny temat. Ja pisalam o fikcji, byc moze „natchniona” tekstem Bobika. Co nie znaczy, ze takich opowiesci w pierwszej osobie bardzo nie cenie. cenie, jak najbardziej i uwazam za fascynujace. A teraz juz naprawde rozluzniam. 😀
Cytat z felietonu Tyma z ostatniej „Polityki”:
„Oto monolog ucznia ze szkółki żydowskiej, którego nauczyciel wyrywa do odpowiedzi: – Cynamonblat! Na dzisiaj był zadany jeleń. Prosze mnie opisać jeleń. – Jeleń, pszepana profesora, to jest taki byk zamieszkujący w wielodrzewiastym lesie. Jeleń posiada rogi, na których można się w wielu miejscach mieszkania powiesić w przedpokoju razem z kapeluszem. Jeleń posiada też nos służący go do wąchać las i czy ma on aromat jak szyszka do kąpieli. Jeleń posiada też nogi – dwie z przedu, dwie z tyłu, dwie z lewej strony i dwie z prawej strony. Między nogami u jelenia nie ma najmniejszej róznicy …”
Zaczalem urlop, wiec nie tylko swietuje panstwowo. Dla potencjalnych Kandyjczykow lub wanna-be-Canadians z okazji Canada Day.
http://www.youtube.com/watch?v=FTOm7gofXnQ&feature=related
Malgosiu, cos bajecznego. Moze wzrusze tym rowniez Monike, milosniczke XIX wiecznej literatury angielskiej.
http://www.youtube.com/watch?v=BW3gKKiTvjs
Niuniu & Rysiu
Cos kanadyjskiego, chociaz nieco starego
http://www.youtube.com/watch?v=8dGNDUdtNh8
Dziekuje za pamiec o dzisiejszym kanadyjskim swiecie.
Happy Canada Day, PA!
Kanadyjskosc czesto wyraza sie w narzekaniu na pogode. A wiec dzisiaj jest chlodno i mokro, w odroznieniu od WSZYSTKICH poprzednich Canada Days jakie pamietam. Ma tez byc chlodno przez nastepny tydzien, a w nocy temperatury nawet spadna do 9-ciu stopni.
Mam nadzieje wygrzac sie we Francji we wrzesniu jesli tak bedzie dalej. To juz trzecie kolejne chlodne lato.
Na dzisiaj: http://www.youtube.com/watch?v=giOzzfg2E2k&feature=related
Jotko, śmiało używaj. Autor nieznany
Niunia o pięknej Libijce, a z Libii ….
http://www.youtube.com/watch?v=xWPmOdjEtxs
Pamietam , jak spodobał mi się ten teledysk od pierwszego wejrzenia. Och, kiedyż to było…..
PA, dzięki.
Pamietam, jak łyknęłam pierwszy raz Wichrowe wzgórza. Ostatnie strony czytałam tuz przed północą, a za oknami zbliżała się burza. Trudno wymyśleć lepsze warunki do lektury tej powieści. W domu super cisza, a za oknem wiatr, pierwsze grzmoty i krople deszczu stukające o szyby. 😀
Pragnę zauważyć, że samo otrząsnięcie się z niesmakiem po połknięciu kawałka pasztetówki dyskwalifikuje jelenia jako kandydata na jakiekolwiek ważne stanowisko w koszyku. 😉
Kanadyjczykom trochę słońca z Teksasu:
http://www.youtube.com/watch?v=tCBJLFZ5uHI
Miłego Canada Day!
Wszystkiego najlepszego dla Kanadyjczyków a w szczególności życzę trochę ładniejszej pogody do świętowania.
I jeszcze coś kanadyjskiego :
http://www.youtube.com/watch?v=X_-LeB3mILA
Udajemy sie na lunch do siostry. Sroda powinna byc zawsze wolna! Moje Dobre Piesy zostaja same w domu. To nieczesto sie zdarza.
Dzisiaj wieczorem ktos musi byc w domu, bo starsza psina panicznie sie boi odglosow sztucznych ogni, a ma slabe serce biedactwo (przechodzila tzw heartwarms). Poza tym planuje
ogrzac sie w teksanskim sloneczku przeslanym przez Wande.
Wszystkiego kanadyjskiego Kanadyjczykom!
Co do jelenia, to przypomniał mi sie bardzo stary dowcip o dziadku, jeleniu i Leninie, ale na pewno wszyscy znają!
Swietna Loreena, dzieki Kaktusie.
Dzieki tez za zyczenia, rowniez tobie, zono.
Wstyd, ale nie znam dowcipu o dziadku, jeleniu i Leninie.
-Dziadku,widzieliście Lenina??
–
Oczywiście ,że widziałem!
– A jak to było?
– Idę prz3z las, patrze, a tu na drodze -jeleń.
– Dziadku mówiliście ,ze Lenin !
– A może i Lenin….
Tramwaj, godziny szczytu,
do Kowalskiego podchodzi nieznajomy mężczyzna, mówi: rogacz i wysiada na najbliższym przystanku;
Kowalski wzrusza ramionami i szybko zapomina o sprawie;
na drugi i trzeci dzień sytuacja powtarza się;
Kowalski wraca do domu i mówi do żony: wiesz kochanie, nie to żebym, broń boze ci nie ufał, ale wiesz … i opowiada jej o swoich przygodach; żona wzrusza ramionami i pyta – a czy to mało dziwaków chodzi po świecie? no, fakt – odpowiada jej uspokojony mąż;
następnego dnia jedzie jak zwykle tym samym tramwajem i ten sam mężczyzna podchodzi do niego mówiąć: skarżypyta!
Jak to bylo w Senniku Egipskim: jelenia rogatego snic- spotkac przyjaciela domu.
Dzieki zono, sprobuje zablysnac na lunchu.
Kanadyjczykom Najlepszego Życzę , kto urlop zaczyna- niech Mu słońce świeci.Wiele serdeczności 😆
**
Moniczko, w pełni się zgadzam z Twoim wywodem !Lubię coś mądrego, a nawet jeszcze bardziej odkrywczego poczytać, ale teraz czyta się tyle „powieleń”, że naprawdę szkoda mi czasu, zwłaszcza ,że jest co robić w życiu.
Prasa krajowa dociera do nas bez opóźnień, mimo,że nas zalało.
***
Zono znamy, znamy, ale z przyjemnością przypomniałam sobie.”Dobry żart” itd
****
Gdańsk zalany ze Starówką włącznie po 30 minutowej nawałnicy, tragedia.Ludzie brodzą w wodzie w śródmieściu po kolana.
Czy myśmy Żono!!! 👿 wczoraj nie wykrakały?Pisząc o nieoczyszczonych studzienkach? 👿
Cała woda 50 l/m spłynęła ze wzgórz morenowych do śródmieścia, podmyte tory kolejowe, w pociągach mnóstwo zespołów jadących do Gdyni na wielka imprezę muzyczną, oraz ludzi jadących na Tall Ships Races 09.
Tragednia.Staty i koszta ogromne.szczęściem nie ma ofiar śmiertelnych.
Ucieszyłam się po raz pierwszy,że mieszkam na wzgórzu górującym nad lasem.U nas to trwało krótko i poszło bokiem.Ale to chyba jeszcze nie koniec. 😡
****
Niuniu, jak tam u Was,bo prognozy straszą,że i Twoje województwo zagrożone. 😡
Pozdrawiam od siebie i zwierzaków.
Kaktus:
Dzieki za przypomnienie L. Mc Kennit. Ona mieszka po sasiedzku w Stratford, ON, znanego z Teatru Szekspirowskiego i Festiwali. Bardzo urocze miasteczko artystow.
Moze cos z Maritimes, z okolic Halifaxu (NS)
http://www.youtube.com/watch?v=0LoDaxzJeg4&feature=related
Świetny wpis, widać rękę mistrza. Szkoda, że Bobik tak nie potrafi…
W ogóle to ten Bobik chyba niepotrzebny, wszyscy się tu świetnie bez niego bawią, co najwyżej wspomną z grzeczności.
Bobik to jest nieudana wersja kota i jako taka ma na wstępie przechlapane. Wiadomo powszechnie, że najwyższą formą istnienia białka jest kot, co czasem załka…
Bobik urodził się niestety psem, chociaż planowany był na kota. Przez nieporozumienie genetyczne stał się kotem pod postacią psa.
Będąc lojalnym wobec wyroków boskich, zaczął machać ogonem i szczekać, pożądać pasztetówki i sikać z podniesioną nogą.
Skłonności Bobika do przyjaznego machania ogonem są niczym innym, jak socjopatycznym odzewem zakamuflowanego kota.
Natura kocia daje na każdym kroku o sobie znać: nocne szlajanie się, duża niezależność – tego nie jest w stanie się pozbyć, co rujnuje mu program lojalnościowy – i najważniejsze: tajemniczy uśmiech…
Choćby nie wiem co i jak próbował Bobik zrobić, kocizna z niego wyłazi, jak sierść na wiosnę…
Najlepszym przykłądem jest dzisiejszy wpis: przecież gdybyż Pan Bóg zlitował się nad Bobikiem, dałby mu talent pisarski…
Ale cwany kot pod postacią psa znalzł sposób: podeprze się talentem innego kota, który pod postacią funkcjonariusza państwowego próbuje pisać, a co ważne – ma na to papiery…
I w ten oto sposób szacowne grono koszyczkowe zostało zakocione na amen. Chociaż myśli, że zeszło na psy…
A tu nic z tego…
Zono z sąsiadem!Wy sie wybierzcie w nasze okolice dopiero, jak się ustabilizuje pogoda,teraz to gehenna.W Trójmieście mnóstwo ludzi, nie ma gdzie auta zaparkować( mówię o Gdyni) Sopot, jakby trochę lepiej,ale Gdańsk to tagedia.
Tam samochody to amfibie.
Na regaty płyną najbardziej prestiżowe żaglowce na świecie, nie będzie wiatru cała impreza i inne towarzyszące wezmą w łeb.
Jak znam tutejszy klimat, kiedy jest wiatr,szybko przegania chmury i opady bardziej są rozproszone.
**
PA2155
Urlopu udanego Tobie, Małżonce życzę!
Króliku ! I Wam też. 🙂
Babko
Dziekuje. Chyba posiedzimy w domu (jak to milo wyspac i wyleniuchowac sie do syta :)), moze zdecydujemy sie na krotka wycieczke do Ottawy, Montrealu i Quebec City. Ale to prawie 1000 km jazdy.
Cos o kotach… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=fxpN2XrYDLM
W dzisiejszej internetowej gazecie, dla mnie ciekawy, artykuł o artystce prowokującej reakcje Polaków na inność.
Pewnie już tam w Polsce o tym rozmawialiście, może to nic, a może jeden z głosów, dzięki którym nasze polskie społeczeństwo nieco zacznie się otwierać, choćby poprzez częstsze rozmowy.
Nie wiem czy pomysł dobry, nie wiem jak Poznaniacy się z tym czują. Ciekawe również czy wyznawcy islamu potraktują ten obiekt jako sztukę czy może jako niezręczność wobec ich religii?
http://wyborcza.pl/1,75478,6772198,Awantura_o_minaret_w_Poznaniu.html
Kanadyjczycy, miłego świętowania ! 🙂
PA, ależ oni zasuwali! Nie znałam zupełnie. Myślę sobie, 6,5 min. takiego tempa?! ale po 5 podmianka z instrumentów na taniec. Super! 🙂
Zeen, coś tym jest. Zauważyłeś jak on się pojawia tak znikąd? Podobno Babka nie chciała podpisać rodowodu Bobika, bo tam stało czarno na białym że któryś z przodków był kotem sjamskim. Swoją drogą to dyskryminacja.
Niuniu,
na Twoja próbę (z początku „dyskusji” )kości zostały rzucone! 😉 Spożywaj!!
**
zeen 😉 u nas w domu jest nas dwa psy( ja i znajda pt.”Fryga” i żaden się nie „okocił”. Trzymamy psi fason. 😆
Ale są trzy koty i wszystkie niesetety, ku naszemu utrapieniu zepsione!! 👿
To przebiegłe sztuki! 👿
PA,za kanadyjczyka 🙂 (milego urlopowania)
a Wam tam w kanadzie 🙂 😀 🙂 😀
zeen,ciekawe,ciekawe do czego to koty sa zdolne nim zejda na psy ciekawe,ciekawe
WandoTX, niestety Poznaniacy nic na to, przykro mi o tym mówic, ale tak to jest 🙁 próbuję o tym rozmawiać, jako „poznanianka z importu”, ale bezskutecznie 🙁
wczoraj w mojej czesci berlina oberwanie
u niekturych kolegow z pracy nawet kropelki,ot tajemnice natury
dlaczego tak jest wie Krasnal,on stary bardzo
oczywiscie Kanadzie słońca i all the best 🙂
No to urodzona w Kanadzie Nelly, rytmy akurat do zabawy:
http://www.youtube.com/watch?v=nzO_ebz_Tu0
PIRS 😉
Zapewnie nie mnie miałeś na myśli, tylko Babkę Bobika ?
**
Jako niegdyś aktywny kynolog z lubię psy rasowe, bo wiadomo m/w czego się po nich spodziewać.
Na pociechę powiem,że znajdująć”Fryge” los się na moim snobiźmie okrutnie zemścił, bo mam mieszańca wszystkich ras i usiluje dojść, czy tam w rodzinie był rottweiler, niemiecki terrier myśliwski, dobnerman i może jeszcze pinczer karłowaty,w każdym razie 👿 był napewno!
**
Zepsione koty jadają to co inne dachowce,żadnych bażantów po knajpach !Dzięki takiej dyscyplinie zachwują trochę ogładyi nie wynoszą się ponad stan !
To jeszcze Kanadyjczyk:
http://www.youtube.com/watch?v=QVq7UHShlSI
Bobik spiesiony kot? Hm… Coś w tym jest. Bo, tu się z kolegą zeenem nie zgodzę, jednak pisać potrafi. Czyli kot, choć spiesiony…
Spiesiony grafoman jeden…
Jak by był pełnym kotem, o! Oooooo…. to talentu bym mu nie odmawiał, bo koci talent to czysta poezja, a tak?
Psia jego postura i brak kociego pazura.
A byłby z niego taki fajny kot….
niuniu,tu jestem
„……….-Alez sprawiedliwi musza niewatpliwie otrzymac jakas nagrode!-zawolal Henry,zaniepokojony herezja pani Fox,nie z
obawy,ze Bog sie na nia rozgniewa………………..
-Czy niebo nie jest wystarczajaca nagroda?Czy musimy jeszcze ogladac kary,jakimi sa poddawani potepiency?……..”
😀
Wando, na temat minaretu patrz blog Passenta i cała tam dyskusja.
doskonaly jest ten pan cejrowski,kazda bowiem prowokacja
otwiera oczy mediow
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article407793/Cejrowski_z_krucjata_przeciwko_Madonnie.html
prowokacyjne moje pytanie: co bardziej zniewaza uczucia religijne,koncert czy ta krucjata?
Let’s rock!
http://www.youtube.com/watch?v=UzWbeMdaXGM
na dobranoc,bo swietne 😀
http://www.youtube.com/watch?v=SYN3v_ed9Eo
rysiu,
czy to nie był Steve Winwood ?
O rany…
Czy Madonna jest postrzegana jako osoba, która obraża religijne uczucia Polaków? Czy sam koncert rockowy obraża te uczucia? Czy też samo jej imię jest niewłaściwe?
Możliwe, że organizatorzy znając polskie nastroje lepiej by zrobili organizując ten koncert innego dnia. Opisana krucjata nie tyle obraża uczucia , jak to ujął ryś, tylko zdrowy rozsądek.
Piętnastego sierpnia chciała zaaaaaagrać koncert
Trafiła na siły jej niesprzyjające….
Dnia pierwszego września, roku paaaaaamiętnego
Wróg policzył straty, z koncertu polskiego….
zeen 🙂
Pirsie, dziekuje, przeskanowalam.
Ma ryja z uśmiecheeeeem
Nadaje przez radiooooo
W fałdach strooooju kieszeń
Tam twe datki wpadą…
No pewnie, że to Steve!
Jeden z najwspanialczych muzyków/kompozytorów/wykonawców muzyki rozrywanej od lat zarabia na życie graniem w centrach handlowych.
Co się stało? Nie wiem: z nim albo światem…
Zeen, Mark Twain kiedyś opisał jak to jest w niebie. Otóż tam się np. wcale nie ceni takich wielkich wodzów jak Aleksander Macedoński czy Napoleon. Nie, tam najbardziej ceniony jest pewien szewc, który był jeszcze większym geniuszem wojskowym, tylko że nie miał okazji pokazać swego talentu. No to wasz Steve może będzie po śmierci doceniony. Ja o nim usłyszałem teraz po raz pierwszy. Występował może ze Skaldami?
Aleksander wyruszył z gronem wiernych wyznawców. Grono liczyło cały naród…
Niech to PIRSIE Ci posłuży jako lekcja do odrobienia…
http://www.youtube.com/watch?v=fWptXUblA4E&feature=related
Dobranoc
Zeen, to prawda, że nie doceniany 🙁 U nas na rynku wszyscy niby doceniają warsztat i talent Mietka Szcześniaka, ale nie lubią go dysydenci muzyczni i dlatego karierę robi taka Doda. Słyszałam taką opinię oficjalnie już ze dwa razy w radio (ze nie lubią, nie chca promować, wydawać, zapraszać etc) 🙁 🙁 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=nBgE2jOgJYc
wspanialy dzien bedzie dzisiaj 🙂
slonce,sniadanko z kredensu niuni
wada JA !!!!!!! 🙂
brykanko
fikanko
zeen,o rany …..bylem juz w wyrku! 🙂
TAK !
Biedny Bobik! Spsiały kot, skocony pies, z komisarskimi wtrętami… Miejcie litość. Toż on się nie pozbiera po powrocie 🙁
Kanadyjczykom dobrego dnia po Dniu 🙂
Ogłaszam wszem i wobec, że jestem jeszcze na wolności 🙂
piszę: jeszcze, bo wczoraj wieczorem byłam o krok od popełnienia mordu 🙁 jedyne co mnie, chwilowo jak mniemam, uchroniło przed przejściem na państwowy wikt i opierunek pod celą, to brak stosownego narzędzie mordu 🙁 ale wszystko przede mną 🙁 otóż do lasu i nad jezioro już prawie nie chodzę bo quady!!! schodzę im z drogi – bo większe!!! ale żebym we własnym domu nie tylko nie mogła siedzieć wieczorem w ogrodzie, ale nawet okna otworzyć bo jakiś szalony paralotnirz krązy nad naszą wioską!!! (wsi spokojna – ha, ha!), to tego chyba za wiele 🙁 zatem jakbym stąd znikła to znaczy, że jestem w ZK
lecę zaraz na blog Passenta, krucjata wcale mnie nie dziwi, co mnie dziwi to to, że dopiero teraz, o koncercie było wiadomo od dawna, jak tylko usłyszałam datę to sobie pomyślałam: oj będzie się działo i byłam rozczarowana, że się nie działo, ale jednak niesłusznie zwątpiłam w nasz katolicki naród, zwracam honor !
A skoro o ogrodzie, to SOS dla mojego wiązu, czy ktos może zna jakies remedium na holenderskiego wirusa atakującego wiązy? Wiosną wypuścił piękne liscie a w tej chwili są one brudno brazowe i suche. Zarówno ogrodnik, jak i pan w sklepie ogrodniczym mówią, że to już koniec wiązu (?)/wiąza(?). A mnie się serce kraje, że trzeba go wykopać i wyrzucić 🙁 więc jakby ktoś znalazł ratunek dla niego, to wdzięcznośc moja będzie go ścigała do grobowej deski i jeszcze dalej!
niniejszem ogłaszam krucjatę na rzecz ratowania nieszczęsnego drzewka- wiąz karłowaty !!!
Jotko, pokaż zdjęcie tego wiązu, spróbuję poczarować. Też bardzo nie lubię jak marnieją drzewa.
A każdemu z quadowców oraz ryczących motocyklistów oby się parasol w dupie otworzył!
PIRS
dzięki za zrozumienie 🙂
ponieważ ja, jeżeli chodzi o takie rzeczy jak wklejanie zdjęć, etc., cierpię na wybiórczy debilizm, a może tylko tak sobie pochlebiam, że wybiórczy 🙁 więc muszę poczekać ze zdjęciem aż kto mądrzejszy do domu przyjdzie 🙂
a ten parasol, to tym co nad głowami latają i ryczą niech się też otworzy!!!
Jotko, tym , co latają , lepiej niech się parasol nie otwiera. To może zwiększyc ich siłę nośną i dłużej będą Ci brzęczeć nad głową.
otwarty parasol w ……….macie tylko przyjemnosci w glowie
i to juz z dnia poczatkiem
Wando,przeczytalem o minarecie,zachecony przez PIRS
skierowalem sie do” passent”
jestem kosmopolityczny mieszkam,pracuje i brykam( 🙂 ) w
berlinie i nic co ludzkie nie dziwi mnie,po prostu jest inne jak i
ja jestem inny dla tych innych
boje sie i to bardzo lepiej wiedzacych i fanatykow idei i religi
Tak zwanych przeciętnych Poznaniaków, uff co za okropny zwrot, minaret ani ziębi ani grzeje. Zupełnie taki sam stosunek mieli jakiś czas temu do zmasowanej obrony „prywatności” sióstr Karmelitanek na wzgórzu św. Wojciecha. Awantura wybuchła o to, że chciano wybudować biurowiec w pobliżu klasztoru. Z okien tego biurowca mogły byc widziane zakonnice w czasie spacerów po ogrodzie, a jest to klasztor kaluzurowy.
Ruszyła akcja obrony „prywatności” sióstr.
Jak dla mnie, i nie tylko mnie, jedynym sensownym argumentem przeciw byłoby zdanie architekta miejskiego, ponieważ jest to stara, historyczna część miasta.
Rysiu, czyzbyś był zdania, że istnieje jakaś niestosowna pora na przyjemności ? 🙂 do tematu „skandalu” z Madonną jeszcze wróce
jotko,wlasciwie nie!oczywiscie nie!!! 😀
Rysiu, jedynie okoliczności bywają czasem niesprzyjające 🙁
spotkała się masochistka z sadystą
– masochistka, błagalnie i nie tylko: biiij mnie, kooop mnie mów mi brzyydkie słowa
– sadysta, z cynicznym uśmieszkiem: aaa, nieee
ot i problem 🙁
Rysiu – 11.33 😆 😆 😆
Możliwość bycia niewolnikiem, to porażka wolności!
**
ps. czy ktoś wie, co sie stało z zatrzymanym statkiem z pomoca humanitarną do strefy Gazy?
Nasza prasa milczy , jak grób !!Może jakiegoś linka podrzucicie? 😡
Babko, bardzo prosze:
http://www.rp.pl/artykul/242884,248645_Izrael_zawrocil_statek_z_pomoca_dla_Palestynczykow.html
Inicjatywa była „prowokacyjna i ryzykowna” ?! 😯 To Grecy też współpracują z terrorystami?
W ubiegłym roku mieszkałam przez tydzień w Betlejem. Conajmniej dwa razy dziennie przechodziłam przez punkt kontrolny pomiędzy Izraelem a Palestyną. Było to bardzo przykre doświadczenie. Z równym współczuciem patrzyłam na poniewieranych Palestyńczyków, jak i na młodych Izraelczyków, obojga płci, wyposażonych w karabiny i wielką władzę nad innymi ludzi. Pomyślałam sobie wtedy, jak ci młodzi ludzie będą żyli dalej po takich doświadczeniach? Przecież to skrzywi ich psychikę. Potem czytałam wypowiedzi młodych żołnierek, potwierdzające ich wielką traumę. Bardzo to wszystko smutne. I nie widać wyjścia z tej kwadratury koła.
zdjęcia mojego chorego drzewka są na:
https://www.blog-bobika.eu/foty/Wia-z07,09-001.jpg
https://www.blog-bobika.eu/foty/Wia-z07,09-002.jpg
https://www.blog-bobika.eu/foty/Wia-z07,09-003.jpg
będę bardzo, bardzo wdzięczna za każdą informacje, która pomoże drzewko uratować
Na holenderską chorobę wiązu (grzyb z Azji, roznoszony przez chrząszcze) nie ma lekarstwa. Choroba może mieć przebieg gwałtowny lub ciągnąć się przez kilka lat, kończy się śmiercią drzewa 🙁 Mówi się o zastosowaniu bakterii Pseudomonas syringae jako antagonisty tego grzyba… Próby z zastrzykami fungicydów w podstawę pnia też nie są obiecujące. Grzyb rozprzestrzenia się poprzez tkankę naczyniową, więc zewnętrzne opryski nic nie dadzą.
Może ktoś jeszcze nie czytał:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Sensacyjne-dokumenty-to-Jaruzelski-kazal-zestrzelic-uciekajacego-Polaka,wid,11278936,wiadomosc.html?ticaid=184ff
Jotko, punkty kontrolne to jedno, ale nędza, brak wody, leków itd wśród Palestyńczyków to drugie. 🙁 ….a uniemożliwianie innym niesienia pomocy to trzecie 👿
Zazdroszczę poznania z bliska tych terenów 🙂
Cubalibre,
bardzo Ci dziękuję, choć jest to dla mnie smutna wiadomość 🙁 nie tylko dlatego, że nie lubię kiedy mi umierają roślinki, ale też dlatego, że był to mój prezent dla męża na jedną z kolejnych rocznic naszego małżeństwa, szkoda 🙁
czy w to samo miejsce można posadzić inne drzewo i jakie, czy też lepiej nie ryzykować?
Małgosiu,
każda z tych kwestii, o której piszesz jest sama w sobie wielkim dramatem a połączone razem … no po prostu nie ma słów żeby to wyrazić 🙁
wiesz punkt kontrolny, na którym widzisz, jak nastolatka z karabinem pomiata starym człowiekiem, to naprawdę coś wstrzasającego 🙁
ja też się cieszę z mozliwości podróżowania, jest to dla mnie jedna z najcenniejszych zdobyczy przemian ustrojowych 🙂 od dawna marzyłam o podróży do Izraela, gdzieś w czasach głębokiej komuny zdobyłam, bo wtedy wszystko się zdobywało, album poswięcony Izraelowi i dopiero w ubiegłym roku mogłam z niego skorzystać 🙂
w tym roku mamy zamiar zrealizować swoje kolejne wielkie marzenie – podróż do Chin 🙂
staramy się nadrobić czasy zamknięcia w najweselszym baraku 🙁 i zdążyć przed „uziemieniem” męża przez chorobę 🙁
Jotko, trzymam kciuki by plany wypaliły. 🙂
Małgosiu
🙂 🙂 🙂
rysberlin 1 lipiec 09, 21:59
doskonaly jest ten pan cejrowski,kazda bowiem prowokacja
otwiera oczy mediow
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article407793/Cejrowski_z_krucjata_przeciwko_Madonnie.html
prowokacyjne moje pytanie: co bardziej zniewaza uczucia religijne,koncert czy ta krucjata
Moim zdaniem zdecydowanie krucjata.
Postman twierdzi, że komercjalizacja wielkich symboli, jaka ma miejsce w reklamie, ja powiedziałabym o „reklamie” instytucji religijnych, prowadzi do ich dewastacji a co za tym idzie, rozpadu i zaniku wielkich kulturowych fabuł. Powołuje się przy tym na głosy innych przedstawicieli nauki. Jego zdaniem trywializacja symboli jest dużo bardziej niebezpieczna od bluźnierstwa, bowiem bluźnierstwo stanowi swoisty odwrócony hołd składany symbolowi. Trywializacja natomiast prowadzi wprost do zobojętnienia i tym samym utraty mocy symbolu. Dwie powiązane ze sobą przyczyny umożliwiają trywializacje tradycyjnych symboli. Pierwsza opisał badacz społeczeństwa Jay Rosen, mówiący, że chociaż symbole, zwłaszcza obrazy, są nieskończenie powtarzalne to nie są niewyczerpalne. Druga polega na tym, że częste używanie symbolu osłabia jego znaczenie. Aspekt ten podkreśla Daniel Boorstin w książce ?The Image?. Rosen i Boorstin zwracają uwagę na prosta zasadę psychologiczna, podkreślają, że częste powtarzanie jakiegoś słowa zmienia je w dźwięk bez znaczenia, obraz zbyt często oglądany przestaje być praktycznie zauważany. Doskonale to widać na przykładzie słów obscenicznych, które używane nagminnie tracą moc wywoływania zażenowania i szokowania, mogą budzić, co najwyżej niesmak a z czasem nawet zobojętnieć. Trywializacja symboli powoduje, że wielkie fabuły tracą swój sens i moc.
Konsekwencje niewłaściwego obchodzenia się z narracją prowadzące do zaprzeczenia jej podstawowemu przesłaniu w piękny metaforyczny sposób opisuje nieżyjący już jezuita, psycholog i psychoterapeuta hinduskiego pochodzenia, a działający tak na terenie Europy jak i Ameryki , Anthony de Mello.
?Wynalazca?
?Po wielu latach pracy, pewien wynalazca odkrył sztukę rozpalania ognia. Wziął swoje narzędzia do pokrytych śniegiem północnych regionów i nauczył tej sztuki jeden z tamtejszych szczepów, a także pokazał im zalety tego wynalazku. Ludzi tak bardzo pochłonęła ta nowość, że nie podziękowali wynalazcy, który pewnego dnia cichutko wymknął się z wioski. Ponieważ był on jednym z tak rzadkich stworzeń ludzkich obdarzonych darem wielkości, nie pragnął aby go pamiętano, czy uwielbiano. Szukał tylko zadowolenia z tego, że ktoś skorzystał z dobrodziejstwa jego odkrycia.
Następny szczep do którego się udał, również bardzo pragnął nauczyć się sztuki rozpalania się ognia. Ale miejscowi kapłani, zazdrośni o wpływ wynalazcy na ludność, kazali go zamordować. Aby rozprószyć jakiekolwiek podejrzenia o zbrodnię, ustawiono portret Wielkiego Wynalazcy na głównym ołtarzu świątyni, ułożono również liturgię, tak aby imię jego było czczone, a pamięć o nim nigdy nie wygasła. Zadbano z wielką pieczołowitością, aby ani jedna rubryka liturgii nie została zmieniona czy pominięta. Narzędzia do rozniecania ognia zostały umieszczone w relikwiarzu i mówiono, że mają moc uzdrawiania każdego, kto z wiarą położy na nich swoje ręce.
Najwyższy Kapłan sam podjął się opisać żywot Wynalazcy. Stał się on Świętą Księgą, w której jego pełna miłości dobroć była stawiana za przykład, jego chwalebne czyny były wysławiane, a nadludzka natura stała się przedmiotem wiary.
Kapłani pilnowali by, Księga była przekazywana przyszłym pokoleniom, podczas gdy oni samorzutnie interpretowali znaczenie słów wynalazcy i wagę jego świętego życia i śmierci. Równocześnie bezwzględnie karali śmiercią lub klątwą każdego, kto nie zgadzał się z ich poglądami. Byli tak zajęci obowiązkami religijnymi, że ludzie zupełnie zapomnieli sztuki rozniecania ognia.? (A.de Mello „Modlitwa Żaby” T.1.,1992 s. 17).
Jotko, poczarowałem. Może będzie lepiej, choć trochę już późno. Miejsce na zasadzenie drzewa nienajlepsze. Daj drzewku szansę, może da sobie radę. Szkoda że drzewko nie ma wokół siebie jakiejś ściółki.
Co do p. Cejrowskiego to wątpię czy on komukolwiek otwiera oczy. Obrzydliwy facet, ale nie jest sam, tylko w tłumie mu podobnych.
Oczyma duszy zobaczyłem taki obraz: Jotka stoi przed kościołem, gdzie zbierają głosy poparcia przeciw koncertowi Madonny i odczytuje zebranym tam ludziom swój tekst, który napisała powyżej, od słów ?Postman twierdzi?? do ?? tracą swój sens i moc?. 🙂
jotko,bardzo wierze w to,ze bedzie tak jak napisalas
„…trywializacja symboli powoduje,ze wielkie fabuly traca swoj sens i moc.”Dotyka to tez bez watpienia p.cejrowskiego
chociaz watpie w wielkosc jego „fabuly” 🙂
PIRS, nie tęsknię do widoku jotki na stosie.
Mnie umiera dławisz, nagle i nie wiadomo na co 🙁
Babko 😀 😀 😀
Speców od trywializacji nie brakuje http://wyborcza.pl/1,75477,6779192,Czy_relikwie_Ojca_Pio_powinny_spoczac_w_zlotej_krypcie_.html
Haneczko, niestety tak z roślinami bywa ? nagle padają nie wiadomo dlaczego. Pielęgnowanie roślin to ogromna wiedza, z czego sobie nie zdawałem sprawy. A nawet ta wiedza nie daje gwarancji. Czasem można pomóc, szczególnei w przypadku drzew.
PIRS, albo żyją wbrew wszystkiemu. Nie tylko z roślinami tak bywa.
Miałam koszmarny dzień. Lejzorek liczył nieistniejące króliki. Ja te, które są, ale osobno każdą łapkę, uszko, nosek, włosek. Do ukichania. Pod koniec 15 plus 2 na kalkulatorze stukałam, bo mi tańczyło 🙁 . Naczalstwo chyba myśli, że od zestawiania z przestawianiem czegoś przybędzie. Nie przybędzie, choćby sobie tabelkami gabinet wytapetował 👿 Jeszcze trochę mi zostało na jutro 🙁
PIRS, zmiłuj się, czy Ty, jak pisze Haneczka, widzisz mnie na stosie 🙁 takie krucjaty najlepiej omijać szerokim łukiem … powiedziałabym Postman i jeszcze wzięto by to za obelgę … dziękuję postoję 🙁
Kiedys poszłam z koleżanką do szkoły sióstr Urszulanek (czarnych) bo chciały wyrzucic dziewczynke, której matka nie miała dość pieniedzy na pełne czesne. Matka z problemami psychiatrycznymi, tatus oddalił się w niewiadomym kierunku. Właściwie to my czuwałyśmy i nad matka i nad dzieckiem. Najpierw była rozmowa z siostra dyrektorką przez telefon a potem nasza wizyta w szkole. Poszłam tam z Biblią, z precyzynie pozaznaczanymi cytatami, w charakterze argumentów. Po kolejnym cytacie siostra dyrektorka zapytała mnie czy jestem świadkiem Jehowy – nie wzięła pod uwagę, że poza nimi i protestantami ktoś jeszcze moze czytać Biblię. Efekt był jednak taki, że dziewczynka nie została wyrzucona – zagroziłam , że mogę przyjść ponownie z Biblią 🙂 tłumem jednak rządzą inne prawa 🙁
PIRS, dziękuję w imieniu drzewka 🙂
Haneczko, dzięki, że nie chcesz mnie widzeć na stosie 🙂
Rysiu, a czy Cejrowski posiada jakąś spójną narracje?
Haneczko, serdeczne wyrazy współczucia 🙁 mnie na widok jednej tabelki robi się niedobrze, kalkulatory to dla mnie narzędzia tortur, a jak mam dwa kwity to trzy na pewno zgubię 🙁 dla mnie jesteś bohaterką 🙂
Stęskniłam się za Bobikiem ! 🙁
Jotko, w pracy nie mogę niczego gubić, bo nie moje. Kasa, zwłaszcza taka mała jak moja, jest upiornie konkretna, do grosza i do człowieka.
Prywatnie, to co innego 😉
Współtęsknię. Nie jesteś osamotniona, Żono 🙂
podobnie jak Żona i Haneczka, kiedy Bobik wraca?
Jotko, mnie tylko zauroczył widok Ciebie czytającej taki tekst ludziom pod kościołem. Już widzę te zdumione oczy, tę chęć poznania Twoich argumentów. Myślę że by Cię nie spalono, bo jak mówi tak uczenie to może coś w tym jest.
Ja też zauważyłem, że na katolikach robi piorunujące wrażenie fakt że ktoś przeczytał Biblię, a jeszcze większe wrażenie sprawiają wiadomości jakie tam wyczytał. Ale to zdarza się także w innych religiach; większość wyznawców nie zna swojej religii.
Jotko, polecam robienie wykresów. Większość naczalstwa nie umie tego odczytać, a możesz mimochodem wtrącić, że ?tu łatwiej można by zaobserwować pewnye trendy, szczególnie w kontekście długofalowym?, czy coś w tym rodzaju. Ech, gdyby Lejzorek miał komputer?
Ciekawe, że większość działań tzw. intelektualnych polega na mieszaniu łyżeczką w szklance nieposłodzonej herbaty.
Ambiwalencja taka. Bobikowi tam pewnie strasznie dobrze, co mnie cieszy. Ale jak mu tam tak dobrze, to tu tyłem będzie wracał, co mnie martwi 😉
Jotko, strasznie jestem ciekaw, jakie to były cytaty z Biblii
PIRS, mieszałam godzinami. Wcześniej pukałam palcem w istniejące już tabelki tłumacząc, że słodsze nie będzie. „Ale to nam (NAM !!!!) dostarczy danych niezbędnych do” 👿 Straszny szlag mnie trafia. Nie cierpię jałowizny 👿
Tęsknotę za Bobikiem i Heleną można „zagryźć” typowymi toskańskimi daniami i pewną dozą czerwonego wina (?)
Nie znam się, ale niektórzy byli, to może lepsze dania podpowiedzą. Ja znalazłam grzanki toskańskie pod to czerwone:
z wątróbkami drobiowymi, czarnymi oliwkami i kaparami oraz parmezanem.
Mnie zawsze smaki i zapachy przenoszą w „inne miejsca” 🙂
PIRS, cytatów nie pamiętam, to było naprawdę parę ładnych lat temu, pamiętam, że przypomniałam siostrze dyrektorce, że zawołaniem ich zakonu jest: Serviam 🙂 na pytanie skąd mają brac pieniądze, doradziłam zwrócić się do ks.Jankowskiego 🙂 najkomiczniejsze jest to, że wystraszyłam zakonnice Biblią 🙁
nie wierzę w mozliwość przekonania rozgorączkowanego tłumu żadną uczoną gadaniną, Ty zresztą też w to z pewnością nie wierzysz 🙂 a słowo Postman zostałoby uznane za przejaw postponowania albo imie jakiegoś nowego diabła 🙁
na wykresy też mnie nie namówisz, stanowczo odmawiam!!!
Wando, toskańskiego wina nie mam, ale mam ciągle nie otwartą … 3.litrową butlę czerwonego wina przywiezioną z Abruzji, może to dobra okazja żeby ją otworzyć 🙂
a ja z tej tęsknoy byłam na pizzy!
muszę iść spać, wino wstawiam do kredensu Niuni, pozwolisz Niuniu? dobranoc 🙂
kiedy to wraca zdobywca toskanski?
za pozno dla mnie
brykam do wyrka,szczelnie zakocowany bede mial kolorowe
sny
dobranoc 😀
No wreszcie mam znowu dostęp do Superstacji i mogę docenić jak bardzo różni się np. od TVNu. Zapraszają (do S.) ciekawych ludzi, zadają im pytania i ? ciekawy eksperyment! ? wysłuchują odpowiedzi. Dziennikarze nie kończą zdania za rozmówców, nie przerywają im, nie próbują pokazać że lepiej od nich się orientują w tematach i mają lepsze pomysły itp. Parę dni temu pani Olejnik zaprosiła byłego premiera Kołodką i zaczęła rozmowę na temat sytuacji w Polsce i na świecie. Ale widać odpowiedzi pana Kołodki ją specjalnie nie interesowały, bo zaraz zaczęła mu przerywać i zwekslowała rozmowę na to, że kiedyś pan Kołodką rozmawiał z Michaelem Jacksonem. Pani O. była ciekawa o czym rozmawiali i jak Michael był wtedy ubrany.
Dziennikarze S. nie podkreślają też usilnie że są bardzo prawicowi i nie odzywają się lekceważąco o żadnym z polityków, wszystko jedno czy z prawa czy z lewa. Zapraszają zresztą wielu rozmówców reprezentujących różne poglądy i jakoś udaje im się unikać oszołomów i krzykliwych demagogów oraz – co jest zmorą w TVN24 ? rozmówców, o których z góry wiadomo co i jak powiedzą. Na rozmowy przeznaczają więcej czasu niż w innych stacjach i nie muszą w związku z tym poganiać rozmówcy, bo zaraz muszą przejść do tak istotnych spraw jak powtórzenie po raz dziesiąty reportażu z tej samej wsi żeby pokazć zalany kawałek pola.
male sniadanko?
cos lekkiego i smacznego?
czajnik paruje
stol nakryty!
brykam,fikam
milego 🙂 😀
Nie brykam, bo jakaś zaraza użarła mnie w stopę od spodu. Swędzi, że no, spuchło i bąbel wielki rośnie, a chodzić trzeba 🙁
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Apeluje-do-Magdaleny-Srody-o-fakty-zamiast-pomowien,wid,11281279,wiadomosc.html
Jej, a gdzież to wszystkich wymiotło 😯
wygląda na to, Haneczko, że wszyscy wyszli tylko światła nikt nie zgasił 🙁
Małgosiu, przygnębiający jest ten artykuł 🙁
moi kochani, to wakacje! a także niestety problemy. Wczoraj właśnie się dowiedzieliśmy, że firma męża, która była podstawą naszego utrzymania jest w tak marnej kondycji, że nie przedluży z nim kontraktu poza wrzesień. To niestety poważny kryzys i blog zejdzie z konieczności na dalszy plan.
Wando, tak mi przykro 🙁 naprawdę potrafię Cię rozumieć, dziesięć lat temu zaglądnęło nam w oczy widmo bankructwa, to mała rodzinna firma, ale to by znaczyło brak środków do życia dla syna i jego rodziny, dla nas z córką. Do tego doszło wiele bardzo, bardzo powaznych problemów. Mąż przepłacił to kilumiesięcznym pobytem w szpitalu. Niemnie krok po kroku udało nam się pokonać trudności. Życzę Twojej rodzinie tego samego, obiecuję trzymać kciuki 🙂
Wando, przytoczę zdanie Emanuela Lasera, mistrza świata w szachach i filozofa. Powiedział on coś, co się odnosiło do szachów, ale jest bardzo prawdziwe w stosunku do sytuacji życiowych: ?Groźba jest często silniejsza niż jej spełnienie.?
Chodziło mu o to, że czasami na szachownicy coś zagraża naszemu pionowi czy figurze i my obawiamy się tego i z obawy robimy głupie ruchy które często pogarszają naszą sytuację. Tymczasem nawet utrata figury czy gorsza sytuacja na szachownicy nie oznaczają od razu przegranej i jeśli podejdziemy do niej spokojnie to możemy w tej sytuacji dać sobie radę.
Mam nadzieję że tak będzie i w waszym przypadku i że na blogu znajdziesz impulsy do milszego spojrzenia na życie. 🙂
Haneczko, powinniśmy rozpatrzyć Twój przypadek, mianowicie doniosłas dziś rano że Cię coś użarło. Teoria spiskowa nie uznaje przypadków; ktoś stoi za tym użarciem i o coś mu chodzi, a naszym zadaniem jest to ustalić. Podsuwam kilka prawdopodobnych wyjaśnień i proszę koleżanki i kolegów o uzupełnienie.
– Zważywszy specyfikę tego blogu, można by postawić tezę że był to kleszcz. Na pewno fachowcy (Babka?) i amatorzy udzielą Ci wszelkich rad.
– Może być też tak, że było to tzw. ukąszenie heglowskie. Oczekiwałbym tu pomocy Jotki, która w zwięzłych słowach nakreśli okoliczności w których mogło dojść do takiej sytuacji i powie jak ta sytuacja się rozwinie.
– Może też żarły Cię wyrzuty sumienia, że w taki niefrasobliwy sposób wyrażałaś się wczoraj o swoim naczalstwie i pracy którą oceniłaś jako niepotrzebną. Myślę że samokrytyka złożona w obecności życzliwego kolektywu pozwoli Ci skorygować swoją postawę, a tym samym usunąć przyczyny żarcia.
– No i wreszcie mogła Cię żreć tęsknota za Bobikiem. Tu Samorząd powinien sprawdzić karte urlopową Gospodarza i w razie potrzeby wezwać go do pilnego powrotu a przynajmniej odzewu.
Emanuela Laskera, oczywiście.
Stanowczo nie Heglowskie, nie ta część ciała ! Haneczko współczuję 🙁
PIRS, najbliżej do Bobika. Było małe, czarne i bez pancerza 😆
No nie wiem, Jotko. Według ksiąg, ukąszenie heglowskie to pogląd filozoficzny głoszący że w historii istnieją nieubłagane prawa i rozwija się ona w określonym kierunku po to aby osiągnąć teoretycznie konieczny cel. Nie ma tu mowy o częściach ciała, a zatem Twoje kategoryczne zaprzeczenie nie jest umocowane w odpowiedniej argumentacji. Nie znamy historii Haneczki (przynajmniej ja nie znam) i wahałbym się tak kategorycznie wyrokować że nie rozwijała się ona (historia) celowo w tym kierunku albo że to dziabnięcie nie przyczynia się do osiągnięcia jakiegoś nadrzędnego celu.
Już dobrze 🙂 Bąbel przekłuty, faza gojenia 🙂
Wando, współczuję. Ja pocieszam się „Jest dołek, to będzie górka”. Prostaczkowate, ale pomaga trzymać głowę nad powierzchnią.
PIRS, sprawa prosta jak konstrukcja cepa, jakby Haneczkę użarł Hegel, to by miała bąbla na rozumie 🙁 chyba logiczne!
Na rozum 😉 to Hegel byłby w stanie mnie nawet zagryźć 😆
Pozdrawiam Was z Kazimierza nad Wisłą. Piekny wieczór, pyszna kolacja w mojej ulubionej Zielonej Tawernie, piekny spacer bulwarami, a teraz wiśniówka na patio. Życie jest piekne.
Żono, jest 🙂
Żono, dobrej zabawy 🙂
Bywa…
Jakby było stale, to nie wiedzielibyśmy, że jest 😉
W tych najlepszych momentach raczej sie nie zwraca na nie uwagi, czy może, nie zawraca się sobie głowy podobnymi refleksjami…
Ja zawracam, zwłaszcza w najlepszych. To im dodaje najlepszości 😉
Starły się dwie filozofie: haneczkizm z fomizmem…
Jedna twierdzi, że życie jest piękne, skoro trafiliśmy młotkiem, a druga, że szczególnie wtedy, gdy nie trafimy w palec 😉
haneczko, od jutro slonce duze i gorace
to lekarstwo na smutki
brykam w kierunku wyrka
sennie zegnam sie
dobranoc 😀
Rysiu, ja nic a nic nie smutna 😀
Zeen, a ty z młotkiem, czy bez młotka?
http://www.youtube.com/watch?v=7SCt8JPAkgU
😆 Dobranoc 😆
idzie upal
lodowkowa torbe z piwem,wypasione wygodnie,czytanko
cos nieco z niuni kredensu(gotujaca wode zostawiam 🙂 )
brykam w lato,lato,lato czeka,razem z latem…..
fikam,brykam 😀
Rysiu, czy to Ty tak majstrujesz przy pogodzie? A nie można tak bardziej z umiarem,? Jak deszcz to nie tak w nieskończoność, jak słońce to nie takie, że tylko w piwnicy da się przeżyć? Pomyśl o tym, proszę 🙂
Haneczko życie jest piekne 🙂 taka jest moja wersaj i zamierzam się jej tryzmać 🙂 a defetystom, wszelkiej maści, stanowcze: NIE ! 🙁
Życiem pijana, wersaja tryzma się chciwie
I niech nie puszcza, bo się potłucze dotkliwie… 😉
Kongres Kobiet:stracona szansa.Gazeta Wyb.
„Feministki to największe przegrane Kongresu:oswojone i spacyfikowane zakładniczki kompromisu, który niczym pętlę zacisnęły na własnej szyi „
:lol” 😆 😆
?Feministki to największe przegrane Kongresu:oswojone i spacyfikowane zakładniczki kompromisu, który niczym pętlę zacisnęły na własnej szyi ? – piszą w GW nr 155 6068 na s. 18 -19, Agnieszka Mrozik i Piotr Szumlewicz.
„Gdyby dla Mrozik i Szumlewicza ważne było nie tylko to, co, kto i jak długo mówi oraz zaczyje pieniądze, ale też zjakim skutkiem, dostrzegliby, że właśnie głos feministek zyskała największy aplauz, to one zaproponowały wizję najbardziej poruszającą słuchaczki. Jakie będą owoce Kongresu, pokaże przyszłość, jednak Mrozik i Szumlewicz już z góry wiedzą, że żadne” – pisze w GW nr 155 6068 na s. 19, Sławomir Sierakowski.
„Maksymalizm Mrozik i Szumlewicza, który sprawia, że nie doceniają konkluzji Kongresu, w istocie służy temu, aby zamknąć drogę do realizacji jakichkolwiek innych postulatów” – GW nr 155 6068, s.19, Sławomir Sierakowski
„głos feministek zyskała największy aplauz”
Moje pytanie- czyj?
aplauz oczywiscie bo zakładam , ze nie samych feministek co wydaje sie oczywiste 😉
Nie bierz jotko tego do siebie. Co myślę o ruchu feministycznym w naszym kraju już wyłożyłam dawno temu tu na tym blogu.
Zeen 🙂
nawet chciwe trzymanie
na nic gdy świat
w szalony wpada taniec
ale nic to, że tu i ówdzie
potłuc się może okrutnie
skoro świat kusi i wabi
na szczęścia nutę
wciąż strojąc swą lutnię
Małgosiu,
największy aplauz, jeżeli w ogóle takie rankingowanie ma sens, zyskała wypowiedź Agnieski Graff.
Choć z drugiej strony nic nie przebije wspólnej radości z tego, że kobietą 20.lecia została tramwajarka, a potem matka zastepcza 12. dzieci, Henryka Krzywonos – Strycharska.
Rzecz w tym, że szukanie podziałów, rankingowanie to fatalne narzędzie do opisu tego co miało miejsce na Kongresie. Motywem przewodnim kongresu było szukanie tego co wspólne. Kongres nie był PRZECIW, był ZA tym co ludzi może łączyć.
W artykule Mrozik i Szumlewicza jest mowa o tym, że tylko około jedna trzecia pań wstała na zawołanie M.Środy : „kto się czuje feministka niech wstanie”.
Ja siedziałam. Nawet nie ze względów ideologicznych, bo tak naprawdę nie mogę powiedzieć, w sposób odpowiedzialny, czy jestem czy nie jestem feministka, za mało wiem o samym feminiźmie, ale przede wszystkim dlatego, że nie cierpie etykietowania. I nie podobało mi się to zawołanie, w tamtym konkretnej sytuacji.
Też bym siedziała.
A ja bym wstał 😎
a jak rozumiesz feminizm? 🙂
jotko,to podarunek od Babki z Gdyni czyli wypasione swietnie
wygladajace z daleka i bliska tez, przeciwsloneczne okulary
wyemancypowaly sie i majstruja przy pogodzie jak chca
ekstrema oczywista 😀 😀
ja bym wstal,a moze i siedzial,lub……………..
ale czy ktos mnie sie pytal?ja biedny nawet feministka nie moge zostac 😀
Ej rysiu, nie chce Ci się. Możesz zostać feministą, tj. obrońcą praw kobiet.
PIRS,staram sie jak moge,czekam jednak na glaskanko i
zachete(wiesz ten stary bardzo sposob Krasnali motywacji
tych co to niby chca,a nic nie robia!)
upal byl,teraz leje gesto od jutra normalne ludzkie
temperatury tak wole
😀
brykam dalej
Nie znałem tego sposobu. Ja zwykle w takich przypadkach zamieniam delikwenta w żabę i niech sobie czeka na królewicza który go pocałuje.
PIRS,draniu 😀
jezeli juz zaba to wole ksiezniczke !!!
kto lubi moze poczytac
http://www.dziennik.pl/magazyn-dziennika/article410094/Buzek_to_calkiem_udany_bohater_z_przypadku.html
Za późno, rysiu. Trzeba było zostać feministą
Dzień dobry wieczór.
TF to wszyscy, któży mówią „poszłem”. Ostatnio coraz więcej panów się ujawnia, szczególnie w telewizji i radiu 😉
W odwodzie jest jeszcze „poszedłam”…
Rysiu, zapraszam na debatę o feminiźmie przy zacnej biesiadzie
W odwodzie? foma jesteś optymistą!
Poszukałem (Google) hasło „poszedłam”,…. wynik ~9.980 🙁
„…feminiści dążą do przekształcenia tradycyjnych relacji między płciami, uważanych za zniewalające jednostkę (…) wyzwolenie kobiet jest i wyzwoleniem mężczyzn. Feministki nie chcą zamiany miejsc między kobietami i mężczyznami, nie chodzi też o naśladowanie mężczyzn…”
Nie chcę zniewalać, ani być zniewalany 🙄
Cubalibre, no to dokładnie o to samo nam chodzi: „Nie chcę zniewalać, ani być zniewalany” 🙂
dobrej nocy 🙂
niedziela,moja szara odpoczywa leniwie na balkonie w sloncu
milo cieplym
snilem sobie:ja zaba ropucha wstretna niemozliwie w oczach
moich,czy jednak feministka ksiezniczka lub feminista krol
przyszly w duchu tez feminista przylgnie wargami swemi do
sluzem pokrytej zaby
wyzwolenie to juz,czy zniewolenie jeszcze
Krasnale maja ciag do kar okrutnych ile wymagaja od
wybawcow
jotko,debaty przy obficie zastawionym stole bynajmniej i
owszem(liste zadanych potraw przesle poczta 🙄 )
😀
do za chwil kilka 🙂
cała jestem czekaniem 🙂 coś podejrzewam, nie wiem czy słusznie, że żabich udek nie będzie w menu? 🙂
Eee, rysiu, marudzisz. Bycie żabą może mieć swoje zalety. Widziałem rysunek Andrzeja Mleczki: Dwie żaby się kochają i jedna mówi do drugiej ?Jeżeli ty jesteś zaklętą ksieżniczką a ja zaklętym księciem to świetnie się składa?.
na onet.pl jest artykuł: „Czy imie człowieka ma znaczenie” – jak myślicie, ma?
Nomen est omen 😎
PIRS,jak mozesz, ja marudze,ja ofiara magicznej mocy krasnali
(mala litera to ZEMSTA)
ja marudze,to JA w formie zaby czekam na wybawce,marudzisz,rysiu marudzisz,czy byles kiedykolwiek zaba,PIRS,powiedz byles,chyba nie
ja marudze,skacze do blotka ukoic nerwy,hej wy do calowania
gdzie jestescie???
ja,ja marudze…..
Rysiu, I’m so sorry, ale obawiam się, że PIRS ma racje, ile godzin czekam, cała w nerwach, na wytyczne w sprawie menu 🙁 przecież ja nic innego przez cały dzień nie robię tylko czekam i czekam …. 🙁 tymczasem czy Ty aby nie pogrążyłeś się zbytnio w żabich rozważaniach ? no sam rozważ, prosze 🙂
Drogi rysiu, ja tylko pokazałem Ci że jest alternatywa dla głaskania i zachęty.
Ta zmiana tylko z pozoru wydaje się być krzywdząca. Przecież teraz wołasz kogoś żeby Cię pocałował! A więc Twoja natura nie poniosła uszczerbku a kto wie kto podszyje się pod księcia (królewnę) z bajki.
jotko,biedna jotko,napisalem poczta,POCZTA,a tojak wiemy trwa 🙂
zdradze jednak Tobie ze,zycze sobie by bylo smacznie 🙄
PIRSI,myslisz ze to moja naturalna sklonnosc do glaskania i
glosnego wolania o pocalunki(bez wstydu )
kto wie,kto wie!
ciemno,przyjemnie chlodno,posiedze troche na balkonie
ale juz teraz mowie
dobranoc
Rysiu, do stu tysięcy fur beczek i tyluż samo kartaczy!!! nie wystarczyło napisać: smacznie i dużo? tudzież trunkiem obficie podlane? i na cóż było mnie na to oczekiwanie nieznośne narażać?
niemniej, nie będziemy patrzeć wstecz 🙂 co oznacza, że biesiadę smaczną spieszę przygotowywać!
kto zacną kompanię ceni, humor przedni posiada, intelekta do dysputy sposobi, niechaj na biesiadę czem prędzej przybywa 🙂
Hm, Jotko, brzmi zachęcająco. A jakiż temat dysputy? Znaczenie imion, które wcześniej zaproponowałaś, jest z pozoru błahym tematem, bo od razu przechodzimy do znaczenia CZEGOKOLWIEK i wpływu tegoż na COKOLWIEK. Więc żeby nie obciążać intelektu na noc, nie zagłębię się; powiem tylko że pani Iłłakowiczówna w swoich Portretach Imion dość trafnie określiła charaktery osób je noszących.
Czy Ty lubisz swoje imię?
Yes, I do, I like my name very much 🙂 a temat dysputy? czy mamy określać jej ramy? Każda myśl, ilez niesie znaczeń i mozliwości … i od nas tylko zależy czy … chcemy, możemy … itd. … itp. … byłoby pięknie … ale to już indywidualna decyzja …
z niepoprawnym optymizmem, wbrew tzw. doświadzeniom życiowym 🙂
No to zobaczymy czy chcemy i możemy. Jestem za optymizmem wbrew.
Na razie nawiążę do imion, bo ze zdziwieniem zauważyłem, że w Polsce zaczynają być modne imiona biblijne. Kiedy córka znajomej góralki nazwała swoją dziewczynkę Sara, pomyślałem że krzywdzi dziecko bo mu inne dzieci nie dadzą spokoju. Oczywiście dziadkowie byli przeciw, ale dziewczyna się uparła i jest Sara. I nic się nie stało, Sara już chodzi do szkoły i jest OK. Spotkałem się też kilka razy z imieniem Dawid. Widać zaadaptowano imiona z Ameryki.
Zwykle rządzi moda, ale czasami zdarzają się bardzo rzadkie imiona, przeważnie komuś z rodziców spodobało się imię bohatera czy bohaterki powieści, tak jak w przypadku mojej znajomej którą matka nazwała Myszeida. Dobrze że się daje zdrobnić na Myszka.
cudownie chlodno
to jest moja ulubiona forma lata,w dzien 23-25°
w nocy przyjemny cienkosweterkowy chlodzik
wycagam co sie da z kredensu,wstawiam wode
rozsiadam sie wygodnie z plachta papieru
poniedzialek to jest to
brykajcie,fikajcie dzien czeka
Ryszard
Wywodzi sie od slowa-ten,ktory jest potezny i bogaty.
Szczery,sympatyczny,ambitny,wrazliwy.Ceni sobie w zyciu
samodzielnosc i niezaleznosc.Wszechstronnie uzdolniony
z subtelnym poczuciem humoru.Doskonaly obserwator,czasami sklonny do szyderstwa i niezdecydowania.Jego dazeniem jest osiagniecie szczescia domowego i rodzinnego,a przy tym nie zapomina troszczyc
sie o zdobywanie majatku:
zdrobnienia:prawdziwy skarb
😀 😀 😀 😀 😀
ja znaczną część życia strawiłam na ustalaniu swojego imienia 🙁 inne dał mi ojciec a inne matka 🙁
gdyby na serio traktować to co mówi Berne w sprawie scenariuszy na życie zawartych w imieniu, to można powiedzieć, że na dzień dobry zafundowano mi rodzaj schizofrenii – dwa wykluczające się nawzajem scenariusze
matczyny, dokładnie wpisany w polski stereotyp kobiecości, podparty ludową mądrością: „siedź w kącię a znajdą cię”
ojcowski, typ wojowniczki
total cheops
dużo czasu, trudu i cierpienia kosztowało mnie odkrycie, które imie jest moje, któremu chcę być wierna – włącznie z płaceniem kosztów za tę wierność, bo jak wiadomo: „nie istnieje nic takiego, jak darmowy lunch”, za wszystko w życiu trzeba zapłacić w ten lub inny sposób 🙂
Rysiu, tak trzymać !!!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 … i jeszcze więcej … do plus nieskończoności
Drogi Bobiku,
gdybyś po powrocie z wywczasów nie zastał mnie w koszyku, a chciał wiedzieć co ze mną, to mozliwości są dwie:
a) znalazłam odpowiednie narzędzie zbrodni i popełniwszy ją, z dziką żądzą mordu, wczasuję się pod celą 🙁
b) zmieniwszy nick na „Stefcia”, „zeszłam” z koszyka 🙁
* niepotrzebne skreślić
miłej zabawy, pozdrawiam 🙂
Tylko dwie możliwości? To się nazywa brak wiary w pomysłowość losu…
Ty mnie tu jotka nie podskakiwuj, bo mogę nie zdzierżyć…
Stefcia jest jedna i nie będzie sobie nią nikt wycierał.
Psia krew, aż mnie się wino rozlało…
Jotko, prosimy o szczegóły, a szczególnie o odpowiedź: kto jest na liście? (bo chyba nie warto zatrzymywać się na jednej ofierze).
Rysiu, pytałeś kiedyś czy pan Buzek był dobrym premierem. To teraz Ci coś zacytuję żebyś wiedział czy był dobrym europarlamentarzystą.
Do Przeglądu napisała czytelniczka:
?Jako europarlamentarzysta Jerzy Buzek także nie zawsze przynosił nam zaszczyt. Na przykład podobnie jak europarlamentarzyści LPR i PiS głosował PRZECIW dyrektywie równościowej (głosowanie 2 kwietnie br.), która zobowiązuje państwa członkowskie do walki z dyskryminacją wynikającą z religii, orientacji seksualnej, pochodzenia, wieku czy niepełnosprawności. Gwoli sprawiedliwości muszę dodać,że także inni europarklamentarzyści PO głosowali przeciw tej dyrektywie, w tym inne jedynki z list wyborczych PO ? Jacek Saryusz-Wolski i Janusz Lewandowski.?
Foma
albo wyobraźni 🙂
PIRS
szalony paralotniarz/motolotniarz, wrrr 🙁
Widzisz hen u góry śmigającą frygę
To tylko nasz człowiek: parainteligent…
o przepraszam bardzo, czy ja nie mówiłam, że nick „stefcia” jest znakiem zastrzeżonym? 🙁 stanowczo zastrzężonym !!!
He, he… znamy dobrze tę Stefcię…
Stefciu, mój Ty Aniele, toż Ty żyjesz, nie zeszłaś z tego okrutnego świata? Czyżbym opłakiwał Cię nadaremno?
PIRS,dziekuje
pamietam,ze ta derektywa miala tez w niemczech wielu przeciwnikow,ze niby ograniczy ona inne swobody obywatelskie i takie tam inne dziwne argumenty
osobiscie bardzo zaluje,ze parlament europejski to dla wielu polityczna emerytura,lub kara za brykanie wbrew partyjnemu naczalstwu lub miejsce do „zarabiania”(n.p.spadochroniarz
p.czarnecki,czlonek parti wszystkich)lub przyjemnej zabawy
Dora zna Stefcię. Dora zna Stefcię. Dora zna Stefcię….
Wiecie co, drodzy Państwo, zastanowiłem się i chyba rzeczywiście już do Państwa nie wrócę. Za duży tu bałagan myślowy…
Mimo to uprzejmie życzę Państwu dobrej nocy.