Powrót iluzjonisty
Bobik postawił torbę na schodku, otwarł drzwi i nie świecąc światła, żeby nikogo nie zbudzić, wśliznął się na blog. Nos mówił mu, że wszystko było na swoim miejscu. „Te same wąchał sprzęty, te same obicia, którymi się zabawiać przywykł od powicia…” – wyszeptał uspokojony i jednym przechowanym w zasobach pamięci kinetycznej susem wskoczył na kanapę. Kanapa drgnęła, zafalowała i warknęła głosem Labradorki
– Nie mogę ukryć, że znam przyjemniejsze sposoby powracania do domu. Pamiętam na przykład powrót taty… Co prawda okazało się dość szybko, że był ojcem zadżumionych, ale na grzbiet z brudnymi łapami jednak mi się nie pakował. Albo jak Litwini z nocnej wrócili wycieczki – żaden nie wpadł na taki idiotyczny pomysł, żeby na mnie wylądować. No, ale czego można oczekiwać od niedouczonego szczeniaka…
– Przepraszam – wyszeptał skruszony Bobik – nie przypuszczałem, że tu jesteś. Myślałem, że nikt na mnie nie czeka.
– Nikt nie czeka na kamienie, które nie są łzami – oświadczyła patetycznie, choć nie całkiem zrozumiale Labradorka. A na tych, co z Werony, mogą czekać na przykład dwaj smutni panowie. Albo ja.
Bobik nie bardzo wiedział jak jej wyjaśnić, że do Werony nawet się nie wybierał. Labradorka nie przepadała za podawaniem w wątpliwość jej nieomylności. Spróbował więc zejść z drażliwych tematów, zeskakując z kanapy i kładąc się pod stolikiem. Miejsce może nie było najwygodniejsze, ale za to odległość bezpieczna.
– No i jak było, jak mnie nie było? – zagadnął, licząc się z ewentualnością, że było nawet i lepiej.
– Panno święta, co jasnej bronisz Częstochowy! – westchnęła Labradorka ze znużeniem – Czy ty musisz zadawać takie durne pytania? Nie wystarczy ci, że jesteś?
– To prawda – zgodził się potulnie Bobik. – Wystarczy być. A o wszystkim innym możemy porozmawiać, jak będzie jasno…
– Pełnej jasności to nie będzie nigdy – przerwała dydaktycznie Labradorka. – Może być większa lub mniejsza, To, co szczeniaki biorą za pełną jasność, jest wyłącznie iluzją. Może i przyjemną, ale wcześniej czy później wiodącą w maliny. A w malinowym chruśniaku pies nie ma na co liczyć. Kolce się w kudły powczepiają, zębów nie ma w co wbić, a zresztą i tak nikt się tymi małymi, czerwonymi nie nasyci, bez względu na to, ilu zje… Szkoda szczekać! Na tej podstawie zresztą została sformułowana psia teoria względności. Nie ma nocy, nie ma dnia, nie ma wierzchu, nie ma dna, nie ma dosyć dużej kości, nie doczekasz się jasności… I tak dalej.
– Rozumiem – zrobił wysiłek intelektualny Bobik. – Nigdzie drogi ni kurhanu.
– No właśnie! – przyznała stosunkowo łaskawie Labradorka – Jak na ciebie to wyjątkowo bystre spostrzeżenie. Może podróże faktycznie kształcą?
Bobik za żadne skarby nie przyznałby się, że spostrzeżenie wcale nie było jego. Zwłaszcza że przekonanie o tym, czyje ono było naprawdę, też mogło się okazać tylko iluzją, aluzją, czy spuszczoną lub podniesioną żaluzją. Co mogłoby, całkiem wbrew zamierzeniom, doprowadzić do niejakiej konfuzji.
Kufa normalna, kufa nienormalna.
Kufa z wybałuszonymi oczami
Kufia kufa wykufiła się na podkufionej kufie.
UWAGA, UWAGA!!!
ogłaszam konkurs otwarty na hymn dla naszego Uniwersytetu Trzeciego Wieku 🙂
psycholog społeczny, Janusz Czapiński, uważa, że Polacy osiągnęli już swój pułap rozwojowy i dalej już tylko ściana 🙁
uzasadnienia to, mniej więcej, w następujący sposób: rozwój społeczeństw, państw jest ściśle skorelowany z tak zwanym kapitałem ludzkim – Polacy okazali się bardzo prężni w zakresie realizacji swoich celów jednostkowych – dalszy rozwój wymaga realizacji zadań wspólnych, współdziałania – do współdziałania nieodzowne jest zaufanie – poziom zaufania do innych jest w Polsce katastrofalnie niski 🙁
tyle Czapiński, myślę, że to trzeba i należy robić to budować od podstaw dobre relacje międzyludzkie
cenię miejsce, w którym mieszkam, za to, że ludziom się tu jednak coś chce, że nie odpuszczają, próbują 🙂
Wesołe jest życie staruszka 😉
żadnych plagiatów, prosze 🙁
Heleno,
wysłałam jeszcze raz, może tym razem dotrze 🙂
Doszlo, jotko, ale zalacznik jest pusty 🙁 🙁 🙁
U mnie zaledswie 9:40, a juz mnie trzesie ze zlosci:
http://wyborcza.pl/1,75478,6813884,Powstancy_za_barierka.html
jotko,czy Ty tez w latach PRL w brydza do mleczarza,ktory dzwonil do drzwi proszac o wystawienie butelki????
Dora pisze :”A jesli chodzi o tych mlodych Polakow,ktorzy
jezdza po swiecie-to niestety coraz czesciej konczy sie to tak,ze nie chca wracac do Polski,bo uwazaja,ze nie maja po co:”
Pani Kierowniczko dlaczego prosze niestety?
Co takiego jest,bo po TO?
😀
Bo fajnie byłoby, rysiu, gdyby mieli po co.
Dzień dobry 🙂 Czemu mnie nikt nie budzi? Nawet u Pani Kierowniczki tromb porannych dziś nie było. 😯
Ale dobrze przynajmniej, że Wanda zdołała chociaż na chwilę wpaść i że Rysia ten S-Bahn nie zassał już na ament.
Na hymn UTW zaproponowałbym „Hej, użyjmy żywota” 😉 , ale jak nie ma być plagiatów…
A kufy tu jeszcze są normalne, bo tu za kulisami, w programistycznych wątpiach blogu, Pan Administrator wybił się na niepodległość i proklamował niezależność od Łotra. 😆
Heleno, spróbowałam bez załącznika, wkleiłam jako tekst maila, zobaczymy
Rysiu, mój mąż jest maniakiem brydżowym, jasne, że do mleczarza 🙂
choć niesamowita historia z brydżem miała miejsce, kiedy rodziłam syna, to akurat była sesja – a co robi student w sesji (syn ma w metryce: zawód ojca – student, zawód matki – studentka), wiadomo gra w brydża, przynajmniej wtedy tak było 🙂
ja, moim zdaniem, w brydżu jestem troche lepsza od dziadka, mąż mówi, że to nieprawda, ale podejrzewam, że mi schlebia żebym się zgadzała grać, jak nie ma czwartego 🙂
wracając do urodzin syna, mąż nigdy nie krzyczy przy grze, zresztą z takimi co krzyczą po prostu nie gram , kiedy tak intensywnie graliśmy w czasie sesji, zbliżał się termin porodu
którejś nocy sni mi się licytacja, licytuję, mąż się na mnie wydziera a ja z tego bólu doznanej przykrości budzę się – okazało się, że były to bóle porodowe
poród trwał ponad 20 godzin, w czasie drzemek między skurczami, na okrągło śnił mi się brydż 🙂
Bobiku, konkurs jest na nowy, oryginalny tekst hymnu 🙂
A jakie światowe mocarstwo uznało tę niepodległość?
POOOMOOOCYYY!!! czy ktoś zna jakis powód, dla którego nie powinnam dzisiaj pracować ?
Pani Kierowniczko 😀 😀 😀 😀 😀 😀
jotka:wlasnie gralismy u kolegi jego zona z bolami porodowymi
(z drugim juz -doswiadczona 🙂 )dastala dyche na Taxi,a my
dalej,roberek i roberek 😀 😀 😀
(mlodosc)
Bobiku,
jeszcze odnosnie: „widziane z zewnątrz, widziane z wewnątrz”. Kilkanaście lat temu byłam na, organizowanym przez Światową Radę Kościołów w Genewie, kilkutygodniowym kursie. Z Europy było tylko pięć osób. Głównie Afryka, Azja, Ameryka Środkowa.
W czasie jednej z wycieczek, organizatorka kursu – Niemka i ja zaczęłyśmy rozmawiać o polsko-niemieckich ranach. Ona mówiła o tym, jak to jako dziecko nie rozumiała, dlaczego na jej przyjazne machanie, cudzoziemscy robotnicy wygrażali jej pięściami. Ja o tym, że niewykluczone, że wśród tych robotników był mój ojciec, pracujący przymusowo w Berlinie. Mówiłyśmy o potrzebie pracy nad pojednaniem. W pewnym momencie, przysłuchująca się nam, Hinduska, niezwykle aktywna na polu ochrony praw kobiet w Indiach, zapytała: a co właściwie zdarzyło się pomiędzy Niemcami i Polakami?. Beate i ja zaczęłyśmy jej tłumaczyć. Ona machnęła ręką i powiedziała, my mamy podobne sprawy do załatwienia z Anglikami.
Rysiu, mnie zabrało pogotowie, piękna – prawdziwa zima, po raz pierwszy widziałam wtedy na żywo Panie z Nocnej Zmiany 🙂
brydż i te panie wpisane są juz na zawsze w moje wspomnienia związane z urodzinami syna 🙂
czy żona kolegi nie miała do Was żalu 🙁
znikąd pomocy 🙁
idę na swoją szychte 🙁
Łykniesz wreszcie wiedzy łyk
Kiedy wstąpisz w czeci wik…
Niepodległość Pana Administratora uznały dwa światowe mocarstwa: Linux i Zanzibar*. Z tej okazji 13 lipca może być ogłoszony dniem wolnym od pracy całkowicie lub częściowo, zgodnie z upodobaniami P.T. Frekwencji.
* na pytanie „dlaczego Zanzibar” odpowiadam mocnym kontrpytaniem: a dlaczego nie?
jotka: o miala,miala
ale jak karta idzie i czlowiek brydzglupi jest
🙂
Zanim zatrzaśniesz nad sobą wieko
Uniwersytet ukończ człowieku…
Nim zalegniesz w mogile
Pokształć się chwilę…
Bliscy będą lać łzy szczere
Gdy ukończysz uniwerek…
Gdy chcesz w czecim wieku
cosik z życia mieć,
weź się za się człeku,
ogól siwą szczeć,
spakuj książkę, zeszyt,
broń na ramię weź,
po czym krokiem pieszym
idź przez całą wieś,
tam, gdzie wiedzy zagon
ściele się do stóp.
Podeprzyj się lagą –
jeszcześ nie jest trup,
jeszcze na okruszek
wysiłku cię stać!
Dziarskiś jest staruszek,
co jest… tego… żmać!
Lepiej być pochowanym
Dyplomowanym…
Zachłysną się inne dziady,
gdy polecisz na wykłady…
Załóż szczękę, schowaj kapcie,
leć studenckie zrywać babcie!
UTW pogłębia wiedzę, niechaj każdy wierzy
Jak głęboko wykształcony, tak głęboko leży…
Wiedza wszak nie zając,
Przeto mimo kuli
dokuśtykasz do niej
za pięć lat w Trzech Króli.
Piekna erupcja z poetyckiej weny!
Jotko, bedziesz komisyjnie ukarana na blogu jak nie zabierzesz tych wierszy na najblizsze spotkanie organizatorow UTW! Takie skarby nie moga sie zmarnowac!
U robaków większe wzięcie
Masz, gdyś kształcił się zawzięcie…
Mniejsza o wzięcie u roboli –
brak wiedzy jak brak włosów boli… 😥
spłakałam się ze śmiechu 🙂 🙂 🙂
aż żałuję, że zebranie dopiero w przyszły wtorek 🙁
cudnie, prosze o jeszcze 🙂
Rysiu, fakt brydż potrafi ogłupić, ale też potrafii dobrze „zrobić”, kiedyś gdzieś tak nad ranem, królował wtedy niejaki jarzębiak – pamiętasz? odnielubiłam człowieka, na którego nie mogłam przedtem patrzeć, ale w tym wyjątkowym momencie – urodziny męża – nie mogłam nie siąść do partyjki, ha, ha, partyjki! 🙂
Heleno, a może Ty też coś spróbujesz złożyć do rymu? 🙂
Zanim zażyjesz wiecznego snu,
Zadbaj o dyplom swój w UTW…
U nas dom był nie brydżowy, tylko pokerowy ew. zechcykowy. Ale też do mleczarza. 😉
Role były uczciwie podzielone, bo hazardowała się mama, a tata za to mógł się wysypiać do woli.
I wszyscy mieli udział. 😆
Od trzech cytrzystek z trzema cytrami
lepszy wiek trzeci z egzaminami.
Gdy czas małżeńskich uciech przeminął
Gdy feromonów zapach zaginął
Gdy ciało dreszczy miłych niesyte
Nie płacz. Jest sposób: Uniwersytet.
Bobiku, czy to święto Niepodległości i nic nierobienie obowiązuje na terenie całej Unii 🙂 pytam głosem niesmiałym acz pełnym nadziii 🙂
Tylko wykształcona żona
Obok męża już złożona
Jeszcze wciąż dogodzi mu
Bo ma dyplom UTW!
Gdy ci zdziecinnienie
samo nie przychodzi,
wrócić do ław szkolnych
wcale nie zaszkodzi!
Nicnierobienie obowiązuje wszędzie tam, gdzie sięga władza Linuxa i Zanzibaru. Podejrzewam, że może to być nawet globalne. 😯
Stary człowiek ciągle może,
kiedy na UTW orze.
a czy mogę to wstawić do ócz mojego karbowego?
Jotko, naucze Cie jak sie zwalniac z pracy. Skutecznie na wiele lat oduczylam swoich szefow wypytywania mnie o powod nieobecnosci. Dzwonilam do redakcji i rozmowa odbywala sie nastepujaco:
Ja: Bardzo mi przykro, ale musicie zawolac kogos na zastepstwo.
Szef (wsciekle): Bo co?
Ja: Bo jestem chora i zostaje w domu.
Szef (podejrzliwie) : Na co chora?
Ja (wsciekle sapanie w telefon): No, jesli juz musisz wiedziec, to mam bardzo bolesna i obfita miesiaczke!
Szef (uszy po sobie): Oooo, przepraszam cie, Helenko….
Bez pudla. 😯
A co, jak się nie ma szefa, tylko szefową? Może na to odpowiedzieć – ja też i co z tego? 😯
A poza tym są sytuacje, kiedy ktoś sam sobie szefem, żeglarzem, okrętem. Wtedy to już całkiem d… zbita. 🙁
Podejrzewam, że tym cyrkiem wokół Powstania Warszawskiego nasz drogi Pan Prezydęt wbija sobie kolejny gwoździk do trumny. Nasz naród jak lawa… tfu, nie to chciałem… Nasz naród bardzo chyba nie lubi, jak władza sobie zawłaszcza symbole. Jeszcze żeby to władca dusz, jakiś Mickiewicz albo co… Ale Prezydęt? 🙄
Gdy swych fałdów dziś przysiędziesz
UTW zdobędziesz dyplom
Wtedy ziemia lekką będzie
Umrzeć ci nie będzie przykro
Wiesz jak wąchać spód korzonków
Jak zachować sztywność członków
Jak z robakiem się układać
Z sąsiadami się dogadać
Jak trwać w czas wiecznego snu
Wiesz, boś kończył UTW?
Of course, Bobik, of course! Metoda uzyskiwania wolnego dnia (lub dni) na miesiaczke wymaga trzech wstepnych warunkow:
1. Szef musi byc mezczyzna.
2. Musisz sama byc w weku circa about przedklimakteryjnym (ale bez fanatyzmu w tej mierze).
3. Na terenie zakladu pracy musi istniec zwiazek zawodowy.
Spowiedź dziecięcia trzeciego wieku:
ukryłem ściągę na trumny wieku…
d… zbita, bo mój karbowy to ta bardziej zdyscyplinowana część mojego Ja – upie… jak nie powiem co 🙁
ślubny mi zawsze mówił, że nie potrzeba mi żadnego normowszczyka, bo żaden by mi tyle roboty nie wymyślił 🙁 ale czy ja muszę aż tak przesadzać, ludzie !!!
a może istnieje jakaś odwrotność turbo doładawania, jakieś turbo spowalnianie, chętnie dam sobie zainstalować, nawet bez znieczulenia 🙂
niektórzy moi znajomi pytają: nie jedziesz dzisiaj do pracy? wrrr… , znasz to Bobiku? 🙁 ona jedzie do biura więc pracuje, ja w domu … no co, poprostu siedzę, uff!!!
A, tak, znam to. Pamiętam też, jak w zamierzchłym szczenięctwie, kiedy jeszcze miewałem dużo czasu, zdarzało mi się siedzieć i myśleć, co zwykle spotykało się z wrogą reakcją otoczenia: „no co tak siedzisz i nic nie robisz?”. Nauczyło mnie to, że z myśleniem lepiej się ukrywać. 🙄
Nadmiar myślenia szkodzi!
No toż właśnie pisałem, że szkodzi, zwłaszcza w sensie socjalnym. 🙁
Nie myśl, bo skończysz na socjalu!
Komisarz dziś tak mądrze prawi, jakby co najmniej UTW skończył 😀
A tu UTW w wersji heroicznej 😆
Kiedy przyjdą pod twoje drzwi
pan Alzheimer z panem Parkinsonem,
gdy przestraszą badania krwi,
gdy choróbska ze smyczy spuszczone
cię osaczą jak armie wrogie,
gdy demencja stanie za progiem
i podstępnie skradając się nocą
sprawi, że ci ręce zadygocą,
ty, ze snu podnosząc skroń,
powiedz im: o, takiego!
Jest tajna broń –
Uniwersytet Wieku Trzeciego!
Cóż, że nieraz smakuje gorzko
nadmiar wiedzy. Ty się jej czep
i – choć bywa gorącą kartoszką –
pakuj w łeb!
Bobiku, skoro już zdradziłeś tę wstydliwą tajemnicę, to powiedzmy to głośno: komisarz jest skończony…
fajrat, na dziś, fajrant !!! 🙂 🙂 🙂
żadnych wieści na temat turbo spowalniacza 🙁
żurnalista pyta górala:
– gazdo co robicie, jak macie wolny czas?
– ano panocku, jok mom wolny cas, to se siedze i mysle
– a jak nie macie wolnego czasu
– to se tylko siedze 🙂
UTW w wersji nieustającej:
Gdy Kupidyn cię nie bawi
Kiedy coraz dłużej trawisz
Kiedy szukasz swoich szczęk
Jedno zawsze ma swój wdzięk:
Nauka, nauka, nauka!
Ten żyje, kto wciąż czegoś szuka,
Jak w maju zapach bzu
Jest zawsze UTW!
Trzeszczy ci endoproteza
I w prognozy niedowierzasz
Gdy prostata trzyma mocz
Na uniwersytet skocz:
Nauka, nauka, nauka!
Ten żyje, kto wciąż czegoś szuka,
Jak w maju zapach bzu
Jest dla nas UTW!
Kiedy wnuk cię nie chce słuchać
Miewasz czasem bóle brzucha
Gdy już słyszysz bardzo źle
To powtarzaj refren ten:
Nauka, nauka, nauka!
Ten żyje, kto wciąż czegoś szuka,
Jak w maju kiście bzu
Tak pachnie UTW!
Ceremoniał gdy cię zmęczy
Ksiądz nad trumną Twoją ślęczy
Mimo wszystko miej baczenie
Na ostatnie zaliczenie zaliczenie?
I wieko od trumny odrzucaj
Rektora UTW odszukaj
I podsuń indeks mu
Jak świeżą gałąź bzu
Nauka, nauka, nauka!
Pożyje, kto wciąż czegoś szuka,
Jak w maju zapach bzu
Jest dla nas UTW!
Turbospowalniacz był przecież zapodany już wcześniej – wieko od trumny. 😉
A Komisarz niech się nie martwi – jak jest skończony, to ma bardzo dobry moment, żeby zacząć od początku. Z czystym kontem. 🙂
UTW na ludowo:
Usua-siusia z wielgim hukiem,
nie za późno na nauke.
Niech sie kozdy dowie starzec,
na co kotom miesionc marzec,
niechaj wspomni kozda babka,
co to takie ta obłapka.
Jak się ludzi nie oświci,
to z nich bedom troglodyci,
lepso lekcjo biologiji
nawet od Radia Maryi.
Łodiridi, cego chceta,
mota uniwersyteta.
UTW w wersji kategorycznej:
Pójdźcie o starcy, ja was uczyć każę
Nieuki i dyletanty
Koniec dziś waszych o Zuzannie marzeń
Stare dewianty…
Marsz na wykłady, koniec błogiej laby
Demencjo starcza
Zjeść ją musicie choć nie chcecie żaby
Rzęzić i charczeć…
No nie, Bobiku, nie tak radykalny turbo spowalniacz 🙁
nie ma jakiejś wersji soft, dopraszam się uprzejmie 🙂
W wersji soft polecałbym morza szum, ptaków śpiew, dziką plażę pośród drzew i dyskretne sialalala la zza wydmy. 🙂
UTW w wersji zadumanej:
O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,
żeby UTW zabłądził pod strzechy,
by starowinki, które dotąd flachę
spylały nocą, dziś wzięły pod pachę
te księgi trudne, oświaty kaganek.
Żeby nad nimi je zastawał ranek,
nad ekonomią by mruczały dzielnie:
koniec z meliną, otwieram gorzelnię…
Moj ulubiony kaznodzieja, nazywany pieszczotliwie w tym domu Betonowy Terlik stanal w obronie Matki-Polki.
Krotko i do rzeczy:
http://terlikowski.salon24.pl/114756,dyskryminacja-matek-pracujacych-w-domu
pan T. ma racje wychowywanie dzieci to praca i po zaangazowaniu w prawa wychowujacych w domu smiem sadzic,ze przy drugim i trzecim dziecku on tez podja sie tej pracy biorac urlop „tatusinski”
czy moze nie?
Do matki-Polki
Rusza do garów Polka-matka,
bo w wielkiej naród jest potrzebie:
gąb tyle głodnych trzeba zatkać,
przez kuchnię tyle razy przebiec.
A kiedy już pokona gary
i wokół gąb odstawi taniec,
po mszy, cenniejszej niźli Paryż,
materac czeka ją – pohaniec.
Z nim walka ciężkim obowiązkiem,
poddanie się nakazem ścisłym
(stąd schizofrenii bagno grząskie
rozlewa się w dorzeczu Wisły).
Więc trudno – nie dla przyjemności
na łożu, miejscu tak plugawym,
swe matka-Polka złoży kości
i podda się – dla dobra Sprawy.
Da sobie na ofiarnym stosie
jeszcze kolejną zrobić gębę,
skąpaną w narodowym sosie,
przedmurza naznaczoną zrębem.
A potem, gdzieś u stóp ołtarza,
zdrzemnie się drzemką sprawiedliwej,
bo kto śpi, ten się nie naraża,
w odmęty nie pcha się zdradliwe.
Ponoć w Europie larum grają,
do rządów rwie się każda kuchta…
Co tam, Europa to nie zając!
Nam dobrze. Gary, gęby, kruchta.
tym milym akcentem meskiego feminizmu,walki o wspolne
dla obu plci prawa przy wychowywaniu dzieci w domu warto
zakonczyc dzien 😀
w doskonaly humor wprowadzila mnie jotka,wspomnieniami
brydzowymi w oparach chluby przemyslu monopolowego
najlepszego napitku alkoholowego wczesnego gierka-
JARZEBIAK-mazenie kazdego inteligenta nie lubiacego kartek niebieskich i czerwonych na butelkach NIECH ZYJE !!!!!!!!
(oczywiscie wspomnienie 🙄 )
🙂 😀 😆
Bobiku, 😀
jutro tez bedzie cieplo,tak mowi pogodynek w berlinskiej TV
swietnie
dobranoc
Rysiu, z tego co piszesz wynika, że wieczór warto by właściwie zakończyć jarzębiakiem. 🙂
Ja tam nie mam nic przeciwko, zwłaszcza że na podłodze w kuchni zostały właśnie położone płyty wiórowe i mogę przebiec od ściany do ściany nie krztusząc się pyłem. Bardzo to przyjemne. I mam za co wznieść toast. 🙂
Cieszę się Bobiku, ze remont postępuje! Z jarzębiakiem nie mam jakis specjalych wspomnień. na „moim podwórku” byla zwykła czysta. Choc przy brydżu trzeba było sie miarkować.
z jarzębiakiem skojarzyła mi się natomiast nasza Jarzębina. Gdzieś zanikła. odezwij się moja droga!
W Warszawie od jutra maja byc upały, na razie powietrze wilgotne jak w dżungli. Z zalewu Zegrzyńskiego wyławiaja tonami śniete ryby, efekt braku tlenu w wodzie.
vitajcie ! Jestem, ale nie mam twórczej weny 🙂 Caluski , może jutro…
O jak miło jarzebino , że jestes, już sie troche martwiłam o Ciebie!. Wena jak to wena, raz jest raz jej nie ma ! ( o udało mi sie prawie do rymu!)
jury w składzie i po naradzie ogłasza niniejszym: wszystkim autorom otwartego konkursu na hymn UTW, barman podaje wedle wyboru i ile kto wypić zdoła 🙂 Rysiu dla Ciebie jarzębiaczek schowany na odpowiednią okazję 🙂 prosimy składać zamówienia 🙂 przyjaciele i znajomi autorów zostaną równie serdecznie i hojnie ugoszczeni 🙂
Co tam wena! Gdybym ja pisał tylko wtedy, kiedy mam wenę, to bym nie pisał prawie wcale. 😉
W każdym razie dziś piję za płyty wiórowe. Niech im gwiazdka pomyślności… 🙂
podobno Igor Strawiński mawiał że natchnienie polega na przyjściu do gabinetu o 8 rano ,zaostrzeniu ołówków i pisaniu kolejnej partytury.
To znaczy, że jak będę miał natchnienie, to będę musiał pisać partyturę? 😯
Pomocy!!!!
Zniknal gdzie moj toast za Poete-Laureata, choc nie uzylam zadnego brzydkiego slowa! A moze nie kliknelam na „wstaw”? To z kolei swiadczyloby o tym, ze Pan Alzheimer juz puka do drzwi i dzisiejsza tworczosc wokol UTW odnosi sie w pierwszym rzedzie do wyzej podpisanej.
Zatem jeszcze raz – wznosze kielich za Autora ballady Do Matki Polki, ktory nadajac piekna forme moim najskrytszym przeklenstwom i zlozyczeniom zaoszczedza mi spopro funduszy, ktore w przeciwnym razie musialabym wydawac na psychoterapeute – z niepewnym skutkiem. Ale nawrocic sie na jakis buddyzm i dobrodusznosc. 😆
Nooo, w buddyzm jeszcze mógłbym uwierzyć, ale dobroduszność? Never! 😆
Czemu nie? Poczciwosc jest moim drugim imieniem, po bierzmowaniu.
Muszę jutro zerwać się jak na mnie dość wcześnie, więc moim drugim imieniem jest w tej chwili dobranoc. 🙂
wszystko pięknie po balandze skrzaty i niebożątka posprzatały 🙂
wstał nam nowy piękny dzień, wszystkiego dobrego 🙂
opcja jarzebiakowa w rece ,dziekuje jotko 🙂
nedzne resztki przysmakow z niuni kredensu zabieram z soba
(glupi!glupi!) S-Bahn czeka
brykam 😀 😀
Wielce Szanowny Kocie Mordechaju i wszystkie pozostałe stworzenia, ziemskie i nieziemskie, z ludźmi włącznie.
co robić? wiedźma straciła zmysły – nie wiem co to znaczy, ale chyba tak ludzie mówią, kiedy ktoś sie dziwnie zachowuje 🙁
wiedźma ciągle mówi takie niezrozumiałe słowa, które nie kojarza mi się z żadnym smakiem ani miejscem do zabawy czy do wylegiwania się 🙁
ona furt o jakieś edukacji, postępie, rozwoju i jeszcze jakimś takim dziwnym s… obywatelskim 🙁
żaden kot w okolicy nie wie o co chodzi, czy to się może porządnemu kotu do czegoś przydać? i czy jest jakieś lekarstwo na takie dziwactwa?
jak tak dalej pójdzie, to wszystkie stworzenia w okolicy blizszej i dalszej zainstalują system wczesnego ostrzegania, co by przed nią w pore zwiać 🙁
co robić?
z poważaniem, wielce zafrasowany
kot Sokrates
PS. Acha, ona jeszcze mówi, że moje imie zobowiązuje, o co jej, do stu tysięcy tłustych myszy, może chodzić ?
WENA – wątpliwy entuzjazm, no ale…
wajcha pod pache, okulary na nos i na szychte, z weną lub bez 🙁
wszystkim stworzeniom pracy cześć ! 🙂
Haneczko, czy Ciebie aby nie prztworzyło i nie wkręciło do jakiegoś słoika, licho jakie podstepne?
Dzień dobry. 🙂 Nareszcie nie leje i mogłem dziś nawet śniadanie zjeść na tarasie. Prawie jak we Włoszech, tylko oleander jakiś wątły. 😉
Teraz lecę pozałatwiać sprawy nie cierpiące zwłok, ale nie na bardzo długo. Jak wrócę, to rozejrzę się dokładniej po blogu i pewnie więcej co szczeknę. 🙂
Sandacz w testosteronie – koniec swiata!
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title,Ryba-z-zaburzeniami-hormonalnymi-terroryzowala-turystow,wid,11312595,wiadomosc.html
jak dwa lata temu byłam nad Maggiore to agresywnie zachowywała się pewna rodzina holenderska, czy oni mogli tak źle wpłynąć na rybe, że się jej hormony i charakter wypaczył ? 🙁
Żyję, ale mam kijankę 😉 Goście. Wszystko dobrze tylko mocno absorbujący. Komputer w ich pokoju. Dwa tygodnie. Nie wiem kiedy wpadnę. Wiem, że nie doczytam 🙁 Bardzo mi Was brakuje 🙁
Jotko, wszystkie słoiki i butelki w karnym ordynku, ja górą 😀
Wiadomość dla fomy: nie pada, ale będzie padało, codziennie pada 🙄
Uff, odetchnąłem z ulgą, że Haneczki jednak nie wkręciło licho, tylko goście. Można mieć nadzieję, że w tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z siłą czystą. 🙂
U mnie chwilowo nie pada, więc szybko wrzucam pranie, żeby kilka ładunków dziś obleciało. Bo wrodzona podejrzliwość wobec pogody mi podpowiada, że długo ta susza nie potrwa. 🙄
Bardzo ciekawy artykuł na temat sieci:
http://www.polityka.pl/wwwanonimkapital/Lead30,1150,295915,18/
Sam się już nieraz zastanawiałem nad kwestią profesjonalizmu i amatorstwa blogowego. Bo z jednej strony blogowanie jest rzeczą na tyle nową, że każdy jest tu, po części przynajmniej, amatorem, a z drugiej np. funkcjonowanie w publicznej przestrzeni, konfrontowanie się z oceną, regularność publikacji, itp. wymusza jednak jakiś stopień profesjonalizmu. A z trzeciej strony nawet dojście do poważnego stopnia profesjonalizmu rzadko jest tu honorowane finansowo i daje możliwość życia z tego, w czym się osiągnęło biegłość. Więc niby blogowanie jest sztuką dla sztuki, ale jednak, jak wynika z artykułu, wkręca blogujących w tryby kapitalizmu semantycznego.
Ale niezależnie od tego wszystkiego znalazłem w artykule dowód na swoje istnienie. Bo nie istnieje podobno to, czego nie ma w Guglu, a Bobik w Guglu jest. 😆
vitajcie! Bobiczek remontuje? .. Przeczytałam artykuł i muszę przyznać rację E. Bendykowi. Jak zwykle 🙂 zresztą bo mądry oj mądry..
Jarzebinko, Bobiczek remontuje swoim Tata, a sam w miedzyczasie zbija kapital semantyczny – np wczoraj napisal mase kapitalnych wierszy, zas dzis wystapil u Dory, ktorej sie tez cosik nalezy od czasu do czasu.
Tymczasem do kapitalu sematycznego doklada. Ale moze namowimy Bobika, aby wpuscil na blog reklamy, ktore przeciez i tak bedziemy starannie ignorowac, a bedzie kapalo zamiast wyplywac.
Moim marzeniem jest zeby kapalo.
muszę przyznać że internet mnie rozczarował. Okazuje się że każdy ma dostęp do mojej poczty a także do tego co piszę nawet na tym blogu czy gdziekolwiek. Skoro tak się dzieje, że można te wiadomości przesłać na dowolny komputer lub tel. komórkowy to można tez pisać bzdury aby wprowadzać ludzi w błąd 🙂 Dlatego uważam, że nick czy pseudonim powinien być tak samo chroniony jak każda poufna informacja/ sprawa Kataryny/. Skoro tak się nie stało to nasuwa się pytania czy ktoś nie zrobił tej zadymy specjalnie. Jestem za kontrolą internetu aby prawa użytkowników były chronione. Z drugiej strony ma się wrażenie jakby wszyscy udawali, że nic takiego się nie dzieje . Myślę że z czasem coś się zmieni. … trudno jednak zrezygnować z tej miłej zabawy jaką jest blog Bobika 🙂 No , chyba wena wróciła 🙂
co do reklam to biznes jest biznes ,.. 🙂 tylko nie o obliczaniu daty śmierci 🙂 brr
Bron Boze, o obliczaniu daty smierci. Na stronie Bobika bylyby tylko przyjemne reklamy – czekolady Lindta, dobrych win, butow i torebek, wakacji w Acapulco – te rzeczy.
wreszcie słońce świeci to i humory pogodniejsze 🙂 ehh Maroko. Muszę pomieszkać pa.
Podobno w Maroku swietna kuchnia?
wole taniec brzucha i beduinów 🙂
swoja drogą i na jedzenie i na taniec i na beduinów jestem za gruba. Idę rozpaczać,.. nad kanapką z pomidorem ….
Cos Ty, jarzebinko! Tam akurat grube bardzo w cenie, zwlaszcza do tanca brzucha. Tam trzeba nieustannie brzucha pilnowac, zeby od tych tancow nie schodl.
schudl, nie schodl.
Gdyby u mnie były reklamy, to przede wszystkim fłagrasów i najlepszych befsztyków w mieście. 😀 Ale nie będzie, bo wpływy wcale nie są z czystego zamieszczenia reklam, tylko z liczby kliknięć na nie. A przecież sam wiem, że żaden rozsądny zwierz ni człek, choć żyłby cały wiek, nie będzie klikał na reklamy.
Maroko… Hmmm, czemu nie? Kuskus lubię, przeciwko palmom nic nie mam, wielbłądy mi nie wadzą, o ile się trzymają w bezpiecznej odległości. Tylko to ewentualne schudnięcie brzucha trochę mnie niepokoi. 🙄
Tak Bobiku, ciężka praca daje kołacze. Kiedyś komisarz Foma pałętał się po jakiej 4-8 dziesiątce gugla, a teraz czy razem, czy osobno jest już na pierwszym ekranie. Tylko komu do głowy wpadnie wpisać w gugla łącznie albo rozłącznie: komisarz Foma? To jak rekord Guinessa w najbardziej masowym zatańczeniu krakowiaka…
Oczywiście natychmiast sprawdziłem, co wychodzi w niemieckim guglu jak się wrzuca komisaryczne hasła. Na fomę wychodzą trzy linki do jakiejś instytucji mierniczej, a potem się upiera, że mam szukać pod foomą. 😯 Przy komisarzu na pierwszym miejscu jest Rachel Komisarz, pływaczka, mistrzyni olimpijska, a na drugim Komisarz Rex ❗ Ale jak wstukać guglowi komisarz foma, to się nagle robi grzeczny i podaje, co trzeba. 😆
Bobik, z lapa na sercu obiecuje Ci klikac na reklamy jesli tylko je zamiescisz. No powiedz sam – co mi szkodzi?
Przeciez i tak klikam jak wariat na tego pajacyka drewnianego, co to nie mam najmniejszej pewnosci czy to faktycznie przynosi obiady glodnym kotom w Polsce.
Daj Panu Kotu szanse, a bedzie na Ciebie zarabial, ze bedziesz oplywal w te francuska pasztetowke z tlustych gesi.
Ale jak ja bym mógł dać reklamy, skoro mnie tak okrutnie wpirzają reklamy na innych stronach? Czasem mi się wręcz nie chce jakiejś strony otworzyć, jak wiem, że po pierwsze się tam na reklamę natknę.
Trzeba się zawziąć i powiedzieć sobie: reklamom wstęp wzbroniony. Przyjacielskie klikanie / wyszukiwanie, nabijające w guglu frekwencję to zupełnie inna sprawa
Ale powiedzmy sobie uczciwie, że gdyby ktoś zechciał blogowo przejść na profesjonalizm, to bez reklam ani rusz. Bo zaraz ten cholerny kapitalizm też będzie chciał coś z tego mieć. 🙄
Chcesz miec semantyczny socjalizm – prosze bardzo.
Ale profesjonalne wypięcie się na własny blog to coś zupełnie innego niż amatorskie olanie…
A nie ma przypadkiem jakiejś semantycznej trzeciej drogi? 😆
Semantyczny rewizjonizm.
Etatyzm. Wszystkie blogi pod państwową kuratelą, niezależnie od ustroju.
Może być jeszcze blogo-dżucze 😀
Tak tylko chciałam nadmienić, że gugiel personalizuje. Tzn. pokazuje to, co w domyśle chcesz zobaczyć, na podstawie „osobistej historii” Twojego guglania i odwiedzania stron. Dlatego innym Komisarz Foma tak łatwo nie wyskoczy jak nam, którzy często tam bywamy. Gugiel to nie taki sobie znów sierżant, to Wielki Brat…
Zapasiewicz umarł. 🙁 Jak smutno.
Tak, smutno. To byl dobry aktor.
Tu link do wywiadu z nim
http://wyborcza.pl/1,75248,6822142,Teatr_codziennosci.html?as=1&ias=8&startsz=x
Zapasiewicz – odchodzą Ci, którzy byli stałymi i ważnymi elementami naszego życia.
Dzieki, Bobik. Ladny, ciekawy wywiad.
bez sniadani bowiem niuni kredens wyczyszczony calkowicie
nawet wyschniete rogaliki „wyszly”
mimo to wode wstawiam 🙂
brykam
wypasione dzialaja 😀
Pani Kierowniczka wie,ja martwie sie i czasami obawiam
(serio!) kto z kogo korzysta i co kto o kim wie
Gugiel-Wielki Brat-Olbrzym-Podgladacz-Manipulator
Zapasiewicza szkoda,jak i calej generacji
ale glowy do gory teraz mamy nowych Wielkich:Doda,Mroczki
i innych zastepy
kazdy ma to na co zasluzyl
Dodę mogę ewentualnie sobie wziąć, ale Mroczków mi tu nie wciskać…
Mruczek? Mruczek jest OK jesli o tym samym Mruczku mowimy. Ladne futro.
Dzień dobry 🙂 To ja wobec tego wezmę Mroczka, przyda się w celach rozrywkowych.
Gałczyński gdzieś, chyba w „Listach z fiołkiem”, dawał propozycje nowych zabaw towarzyskich wraz z opisami. Jeden z nich wyglądał tak (cytuję z głowy, czyli z niczego):
Zabawa „Mroczek, co to za widoczek”.
Do zabawy tej niezbędny jest osobnik o nazwisku Mroczek.
Komisarz,prosze bardzo wspanialomyslnie oddaje Dode
zostawiam sobie jej czerwone auto na litere” F”
🙂
Ja, niestety, muszę w teren do popołudnia i nie zmienią tej smutnej konieczności ani Doda, ani nawet osobnik o nazwisku Mroczek. Tak że – do później. 🙂
rysiuberliński niezwykleś praktyczny… 🙂 a piękne nogi oddasz mnie ? ok ?
jarzebinko,oczywiscie 😀 😀 😀
A jednak:
http://wyborcza.pl/1,75478,6823741,Misja__Won_z_TVP.html
🙁 🙁 🙁
Fakt, upał…
Wlasnie dostalam wiadomosc od Bobika, ze padl mu komputer i intrernet.
Watch this space.
Nieobecny usprawiedliwiony…
u Bobika awaria,a co czynia inni tez jak Komisarz upalem
powaleni?
zostawie wypasione jutro w domu
przy deszczu wiecej wpisow(narzekanie na pogode chocby 🙂 )
teraz jeszcze smutno
dobranoc
dobranoc
Bobik awaryjny ciagle jeszcze
slonce OGROME juz
wpadne wieczorem,moze bedzie weselej
brykam,fikam do (glupi!glupi!)S-Bahn_u
Nie padało. Topiło…
Dzień dobry 🙂 Nareszcie mogłem z powrotem złapać się w sieć. I muszę powiedzieć, że bezsieciowość, jak nie jest z wyboru tylko z awarii, potrafi okropnie działać na nerwy. Już nie mówiąc o tym, co się z poczty wylewa po ponownym podłączeniu. 😉
Okazało się, że wszystkiemu winna była obywatelka pralka, która była gdzieś tam w piwnicy wrzucona do jednego rozdzielacza z internetem i aplikowała mu jakieś zwarcie. Szczegółów nawet nie usiłowałem zrozumieć, bo na szczęście nie musiałem się nimi zajmować. 🙂
W każdym razie jestem podłączony i idę ratować pękającą w szwach skrzynkę pocztową. A przestępczyni-pralka nawet nie poniosła żadnej kary, tylko jej wymieniono jakieś wtyczki i może prać dalej. 🙄
Raczej suszyć…
Pralki sa kaprysnymi i zlosliwymi stworami.
Moja wlasna, choc karmiona drogimi potrawami, ktore wedle reklam maja jej zapewnic dobre trawienie soli mineralnych, postanawia wylac sie tylko wtedy, kiedy zostawiam ja wlaczona i wychodze z domu. No i bardzo nie lubi konkurencvji wlaczonej w tym samym czasie co ona zmywarki do maszyn. Natychmiast wysadza korki.
Paskudniejszy od niej bywa tylko bojler obdarzony temperamentem Ojca Rydzyka i jego talentem psucia atmosfery i gemuetlichkeit domowego ogniska.
🙁
No kto, ja się pytam, kto rozsądny zostawia palące się ognisko i wychodzi z domu? Niech ono będzie najgemuetlichkeit na swiecie….
To ja się wcale pralce nie dziwię, że wylewa, pewnie żeby zgasić…
Poczytała sobie w internecie o powodziach i zamarzyło się jej…
zasłyszane;
„na półkach szafy bibliotecznej można ustawiać ksiązki zamiast wazonów, nie tłuką się, a jak się sklei kartki, to się nie pogniotą w razie upadku” 🙂
Wyszło Helenisko przebiec Londynisko,
zapomniało zgasić domowe ognisko.
Hej, gdyby nie pralka, co nad tym czuwała,
z pyszna by Królowa ze spółką się miała…
Do gemuet…whatsisname, najlepszy jest Kot albo Dwa.
Dom bez Kota jest jak sala gimnastyczna z meblami.
No, nie! Ledwo poustawialam wazony, to juz musze ksiazki sklepjac i ustawiac? Skad ja tyle ksiazek wytrzasne? Te co sa, to nieraz sa tak poszarpane, ze az wstyd. I co zrobic z wazonami?
Wazony należy ustawić na najwyższej półce, a potem mocno nią potrząsnąć. Problem rozwiązuje się sam, z niewielką pomocą zmiotki i łopatki.
zasłyszane;
„wiek dojrzały ma swoje dobre strony, więcej się wie i nie robi się głupstw, a jak się robi nawet zrobi, to mozna zapłacić własną kartą kredytową”
powinno być: „mozna zapłacić własną kartą kredytową”
Prawdziwa dojrzałość to płacenie cudzą kartą kredytową…
foma
100/100 🙂 🙂 🙂
Helena
wydawnictwa są zawalone książka mi na przemiał, se można kupić, se posklejać i se postawić, ot co!!!
płone gniewem i mam na pieńku, wrrr !!! 🙁
razem z Rysiem zacznę mantrować, Rysiu, mozma ?
Nie rozumiem, czemu tyle hałasu o te wazony i książki, skoro już dawno wymyślono barek ukryty za imitacją obwolut. Tylko galanto podświetlić, zadbać o zawartość i niczego więcej do szczęścia nie potrzeba. 🙄
harleqiny, znaczy likier, wykluczone !
Ja bym do baru nie wpuścił też whisky z colą, czyli Marii Nurowskiej, brrr. A wyjątek zrobiłbym dla ziołowych digestifów, które tu i ówdzie też są zwane likierami. 🙂
jotko,mantrowac na moim balkonie w sloncu pomiedzy makami
i gazdzikami bynajmniej i owszem 🙂
jednak mysle,ze Monika(nieustajaco zajeta przymierzaniem lodowek i innych takich tam w nowym domu) moglaby
byc lepszym guru od rysia WSIEKLEGO na (glupi!glupi!)
S-Bahn
„spontanicznie” wybieramy sie nad polskie morze moze bedzie
slonecznie cieplo milo
pozwolimy sobie na zanurzenie sie w tlumie mowiacym
jezykiem naszej przeszlosci sniadanie sennie przy
„wyborczej”
wypasione zabieram przemyje baltycka woda
trzymajcie sie cieplo
do powrotu wiec 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Wszystkiego najwypasieńszego nad wodą, Rysiu! 😀 Będzie nam się wprawdzie ckniło bez Twoich okularów, ale nie będziemy o tym mówić, żeby Ci nie zatruwać urlopu. Tylko się ucieszymy, jak wrócisz. 😀 😀 😀
Wpadam, wrzucam i już mnie nie ma 🙁 http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3363727
Tak się złożyło, że akurat wczoraj to czytałem. I myślałem przy tym – przyznaję – nie tyle o naszych, polskich sprawach, co o pułapkach w rodzaju Afganistanu czy Iraku, gdzie Amerykanie wygrać nie mogą, a przegrać podobno im nie wolno. Też jakoś w żywotność amerykańskich interesów w Afganistanie średnio wierzę i w związku z tym od lat powtarzam (są świadkowie!), że najlepiej by sobie dali siana i się wycofali. Pewnie, że na krótką metę skutki mogłyby być dramatyczne, ale na dłuższą afgańczycy musieliby wreszcie dojść do ładu sami ze sobą i zobaczyć, co im się najbardziej opłaca. A na dłuższą metę zawsze się najbardziej opłaca współpraca.
Tylko że jak zwykle – kto by tam psa słuchał. 🙁
To zalezy, Piesku, jakimi kryteriami liczy sie „wygranie”. Wlasnie slyszalam pare dni temu, ze przed amerykanska interwencja w Afganosatnie, w afganskich szkolach , glownie madrasaxh, uczylo sie okolo pol miliona afganskich dzieci, a scislej – afgfanskich chlopcow. W tej chwili do szkol chodzi ponad 6 milionow dzieci, w tym polowa dziewczynek.
Ale takie procesy zachodzą również tam, gdzie interwencji nie było. Jak się porówna dane np. afrykańskie z odnośnych lat, to proporcje będą podobne. Bo trend, choć z oporami, jest jednak taki, że edukacja się upowszechnia, a kobiety emancypują. Natomiast interwencja ma np. takie skutki, że tam, gdzie akurat się umocnili talibowie, do szkoły nie ma prawa chodzić ani jedna dziewczynka, bo do obrony tradycyjnej formuły islamu dokłada się jeszcze obowiązek walki ze zwyczajami wprowadzonymi przez najeźdźcę i wtedy już nie ma mowy o jakimkolwiek poluzowaniu.
Ja się w ogóle zawsze obawiam zakłócenia organicznego rozwoju społeczeństw przez siłową ingerencję z zewnątrz, bo dalekosiężne skutki są zwykle niezachęcające i trudne do usunięcia.
Co innego przekupstwo – dostaniecie tyle a tyle dularów, jak się zgodzicie na to i na to. Ta metoda jest znacznie skuteczniejsza. 😆
Gdyby w Afgabnisatnie dalej rzadzil talbian, zadnego takiego trendu by nie bylo. Verboten i koniec. Nie dopuszczanie do edukacji dziewczat i kobiet nie bylo przeciez skutkiem jakiejs „tradycyjnej kultury Afganistanu”, ktora ulegla zmianie, tylko bezposrednim skutkiem tych rzadow. Przedtem kobiety afganskie mialy dostep do edukacji. Kiedy moja E, jako bardzo mloda studentla romanistyki w Warszawie pracowala na pol etatu jako tlumaczka z Ambasadzie Krolestwa Afganistanu, spotykala tam na stanowiskach dyplomatycznych i innych calkiem sporo wyksztalconych kobiet afganskich, nawet z dyplomami Sorbony.
radny Brudziński „zawalił” scenę w Marsylii przygotowywaną dla Madonny 🙂
niestety zginął jeden człowiek 🙁
Niedopuszczanie do edukacji kobiet jak najbardziej było skutkiem tradycyjnej, wiejskiej, plemiennej kultury Afganistanu. I właśnie dzięki tej kulturze taliban mógł dojść do głosu i się osadzić. W Afganistanie zaszło to, co w Iranie i innych krajach – kopletne rozjechanie się „miastowej” elity z konserwatywną prowincją. A ponieważ elita zwykle korzystała z zachodnich wzorców i była w ogóle skierowana na Zachód, to nie dostrzegała siły konserwatystów i skłonna była ich lekceważyć. Co się zemściło dość okrutnie.
No to jeszcze wrzucę coś, od czego mi oko zbielało i pójdę spróbować przyrządzić coś na kolację w mej remontowej otchłani.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/12,93131,6827418,Czy_Ojciec_Rydzyk_jest_rasista_.html
Jak Bobik wrzucił, to ja wyrzucę. Ale kogo? 🙄
To, ze Ojciec Rydzyk powiedzial co powiedzial, juz nie ma mocy mnie szokowac, bo wiem, ze to czlowoiek na wskros prymitywny i gorsze rzeczy mawial z ambony.
Ale w dalszym ciagu szokuje mnie, ze nikt z jego przelozonych za te slowa nie przeprosil lub nie powiedzial chocby, ze byly one wysoce niefortunne. Kros z hierarchow koscielnych pownien byl to zrobic. W przeciwnym razie cale koscielne nauczanie o godnosci czlowieka i o „nie masz Greczyna ani Zyda” jest funta klakow nie warte. Jest ozdobnikiem do rzadu dusz i utrzymywania rentownej instytucji. 🙁
„Księżom zaufaj!
Zmów pacierze.
Nawróć się u wieczności progu.
Czy Bóg jest? Nie wiem.
Lecz nie wierzę
By kapłan wiedział coś o Bogu”
Tadeusz Kotarbiński „Wiązanki”
z całą pewnością są tacy, którzy wiedzą, nawet sporo, ale oni z reguły nie zostają „funkcyjnymi”
Ja zdębiałem nawet nie od tego, co ojciec Rydzyk powiedział, bo z jego strony zdziwiłoby mnie już chyba tylko, gdyby przystał do ateistów lub feminstek. Ja zdębiałem od tej późniejszej obrony Częstochowy w telewizji. I od bezsensu argumentacji: ponieważ ojciec Rydzyk jest patriotą i robi dużo dobrego, to w związku z tym o ewentualnym rasizmie jego wypowiedzi nie należy nawet myśleć, a co dopiero mówić. No i to, że wolno publicznie nazwać Murzyna nieumytym, ale publiczne powiedzenie o Rydzyku „jakiś ksiądz” to straszna obraza.
Może i temu nie powinienem się dziwić, ale pamiętajcie, że ja jeszcze szczeniak jestem. 😉