Zakupy

pt., 24 lipca 2009, 17:30

– Dzień dobry! – powiedział Bobik podchodząc do lady w ogromnym, wzbudzającym respekt obfitością towaru sklepie. – Czy mógłbym poprosić dwa kilo kracji?
– Oczywiście. A… o którą konkretnie krację szanownemu panu chodzi? – zapytał uprzejmie Sprzedawca.
– To są różne? – zdziwił się Bobik.
Sprzedawca uśmiechnął się nie bez pewnego poczucia wyższości.
– Proszę pana, są setki rodzajów. Arystokracja, biurokracja, merytokracja, teokracja, technokracja, ochlokracja, gerontokracja, pajdokracja, plutokracja…
– O, to, to! – ucieszył się Bobik. – To by chyba było coś dla mnie. Myślę, że jako pies mam z Pluto dużo wspólnego.
– Mam wrażenie, że zaszło tu drobne nieporozumienie. My na składzie mamy „pluto” przez małe p. – objaśnił fachowo Sprzedawca. – Imiesłów czynny czasu przeszłego od „pluć”.
– Hmmm… – zastanowił się Bobik – Nie brzmi zachęcająco. To może tamto, co pan mówił… pajdokracja… Czy to się nadaje dla szczeniaka?
– Tylko pozornie! – zapewnił Sprzedawca – Tak naprawdę, jak w przypadku niemal każdej kracji, rzecz sprowadza się do tego, kto potrafi sobie odkroić najgrubszą pajdę. A szczeniaki mają na ogół za mało siły i doświadczenia, żeby wygrać ze starymi wyjadaczami.
– To prawda. – przyznał Bobik bez szemrania. – A ta… piórokracja? Czy to dobre?
– Piórokracji nie prowadzimy – zmartwił się Sprzedawca – To na ornitologicznym. Ale odradzałbym panu ten typ. Ma bardzo często wady fabryczne i jest trudny w obsłudze.
– A co ma pan łatwego w obsłudze? – zainteresował się Bobik – Tak żeby się tylko podłączyć i już dalej na tym jechać. Napęd żeby dawało, a sam żebym się nie musiał wysilać.
Widać było, że Sprzedawca kocha swoją pracę i prowadzenie klientów przez przeszkody i zawiłości kracjoznawstwa jest dla niego drogą do samorealizacji. Bez najmniejszego zniecierpliwienia odpowiedział:
– Chodzi panu pewnie o trakcję. To też nie u nas. Ale zalety trakcji w dziedzinie kracji są mocno przesadzone. To jest system bardzo energochłonny i już niejednego nabywcę do ruiny doprowadził.
– O, nie dziękuję! – otrząsnął się Bobik – Ja już jestem wystarczająco zrujnowany, żebym chciał być jeszcze bardziej. Ale zaraz, słyszałem kiedyś o takiej odmianie kracji, podobno bardzo dobrej… Jak jej było?… Demokracja!
Sprzedawca nieco zesztywniał, choć nadal starał się zachować profesjonalny uśmiech.
– No tak, podobno niczego lepszego nie wymyślono. Ale… – rozejrzał się szybko po sklepie, po czym nachylił się do bobikowego ucha i zaczął szeptać – Wie pan, tak naprawdę to jest sprzedaż wiązana. Dołączają do podstawowego towaru różne takie rzeczy… Na przykład demonstracje. Pan wie, jak łatwo zostać w czasie takiej demonstracji zdeptanym, zwłaszcza jak się jest, pan się nie obrazi, niewielkiego wzrostu? Albo głosowanie. No przecież pan sobie zdaje sprawę, co to za uczucie, jak się ciągle słyszy „Daj głos!” „Daj głos!” Albo taka równość wobec prawa. Przejdzie pan odrobinę na lewo i już po równości. Nie polecam, proszę pana, nie polecam!
– Jak to miło mieć do czynienia z fachową i uczciwą obsługą! – docenił szczere ostrzeżenie Sprzedawcy Bobik – No to może da mi pan po prostu dwa kilo zwykłej, prostej kracji bez tych wszystkich frymuśności?
W oczach Sprzedawcy zaczął jarzyć się święty ogień oburzenia, a w jego piersi wzbierała najwyraźniej jakaś gwałtowna, niemożliwa do opanowania erupcja.
– Nie ma czegoś takiego! – wybuchnął z rykiem – Kracja nigdy nie jest zwykła! Ktoś, kto lekceważy niezwykłość kracji nie powinien się nawet do niej zbliżać. Wynocha ze sklepu!
Zmykając co sił w łapach Bobik zastanawiał się, czy małe, ciasne sklepiki bez zaangażowanej i wysoko wyspecjalizowanej obsługi, nie są jednak lepszym miejscem do robienia zakupów.