Szczeniakiem być
– Bycie szczeniakiem nie jest, wbrew pozorom, łatwiejsze od bycia kimkolwiek innym – oświadczył Bobik, obserwując kosa, który jak zwykle droczył się z nim i wydziobywał dżdżownice prawie sprzed jego organu węchowego.
Labradorka podniosła łeb w sposób jak na nią wyjątkowo rozbudzony.
– A dlaczego miałbyś być kim innym? – zapytała z niebotycznym zdumieniem.
– Czasem by się przydało – odparł marząco Bobik. – Gdybym był na przykład tym wielkim, szarym dogiem spod ósemki, wzbudzałbym respekt samym wyglądem i nikt by mi nie podskoczył. A gdybym był kotem, potrafiłbym łapać ptaki – dodał na tyle głośno, żeby nie mogło to ujść uwagi kosa.
– Gdybyś był wielkim dogiem, żyłbyś krócej i miałbyś dysplazję stawów biodrowych – zauważyła trzeźwo Labradorka. – A bycie kotem doprawdy nie jest czymś, co powinno przychodzić do głowy przyzwoitemu psu, nawet w wieku, w którym o życiu ma się jeszcze dość słabe pojęcie!
– Ale ja właściwie nie o tym… – zmieszał się Bobik. – Chciałem tylko powiedzieć, że bycie szczeniakiem wcale nie jest takie proste, jak by się z boku mogło wydawać. Wszyscy myślą, że taki szczeniak tylko je, śpi, bawi się i nie ma żadnych problemów. A ja przecież mam duszę! Nawet gdyby wszystkie kłopoty postanowiły poczekać, aż dorosnę, samo posiadanie duszy jest już wystarczającym kłopotem!
– Dusza? – zainteresowała się Labradorka? – Czy to się je?
– W tym właśnie kłopot, że nie wiadomo, czym to się je – westchnął Bobik. – Wiadomo tylko tyle, że to jest w środku i czasem boli.
Labradorka straciła zainteresowanie. Położyła łeb na łapach i mruknęła sennie
– Nie radzę ci się przyznawać do tego, że coś cię boli w środku. Zaprowadzą cię do nieludzkiego lekarza i tyle będziesz z tego miał. A jak się nie przyznasz, to samo przejdzie. Mnie w każdym razie przechodzi.
– No widzisz, dlatego łatwiej jest być tobą niż mną – podsumował Bobik, chcąc chociaż raz mieć rację. Nie rozwiązywało to wprawdzie żadnego z jego problemów, ale było dość przyjemne i dawało coś w rodzaju poczucia mocy. Na tyle, że Bobik, nie zważając na dotychczasowe doświadczenia, podskoczył i spróbował złapać kosa.
Kos odfrunął, nie usiłując nawet udawać, że się przestraszył. Bycie szczeniakiem, nawet takim, któremu czasem udaje się mieć rację, jeszcze raz okazało się trudniejsze, niż się wszystkim wydaje.
Pierwszy
drugi
trzeci
pudło moje, idę…
Skoro zeen zajął wszystkie pudłowane miejsca to nic tu po mnie…
Piąte miejsce masz, czego chcesz?
O! piąte – piątek, to jest dzień 🙂
A co w pudle? 😯
Nie śmiem przypuszczać, że w pudle pudle. To by chyba trochę za proste było…
Na bol duszy dobra jest kocia penicylina – wiadomy rosol z wiadomym wkladem.
Lepiej jest byc kotem niz szczeniakiem, zdecydowanie, chociaz akurat w przypadku bolacej duszy, to gorzej, bo nikt tego na czas nie zauwazy i gotow jest myslec, ze kot po prostu spi, a nie przwezywa z zamknietynmi slepiami.
Czasami pomaga waleriana na podlodze- pozwala na chwile zapomniec pociski zawistnego losu.
Ake generalnie powiem tak: cierpiec za miliony, to wpisane w kondycje kocia, w jego egzystencje – nie bojmy sie wielkiego slowa. Dlatego pozadane jest zadbac o to by cierpiec w cywilizowanych warunkach i odzywiac sie w sposob tez cywilizowany. I zeby sobie wybaczac.
W pudle?
Siedzę na pryczy, czas się nie liczy,
Czasem mi komar jakiś zabzyczy
Wtedy się lekko człek zaindyczy
Choć generalnie głównie się byczy
Aby kolejny dzień się odliczył
Jak drzewa w lesie liczy leśniczy
czasem nagrzany jak piec hutniczy
Budzi się nocą i góśno krzyczy
To wszystko pudła właśnie się tyczy
w pudle jest zmodyfikowana, udoskonalona, wszechstronna, z nieograniczonymi mozliwościami superwersja „stoliczku nakryj się” 🙂 🙂 🙂
chętnie przycupne obok pudła, byle miejsce było wygodne a jakby pod ręką jeszcze jakies szkło … no rozmarzyłam się … a obowiązki czekają 🙁
acha, na duszne boleści polecam ruch, ruch i jeszcze raz ruch a potem miłe biesiadowanie w zacnym gronie przy godnym trunku 🙂
zeen, jak o to pudło chodzi, to ja jednak dziękuję, postoję, mam ciekawsze zajęcia 🙂
O rany!
zeen zapudłowany! 😯
Choć się byczy i liczy barany,
jakby trochę jest… zirytowany,
czas mu dłuży się, na to wygląda,
bo od rana dziś piątku pożąda.
Czy lżej będzie mu od mego stwierdzenia,
że ja z kiciem też mam złe doświadczenia? 🙄
Ostrym pazurem zawadzony
Bo się dobierał
do kici żony…
Posylam Ci, Bobik, pare spisanych przeze mnie Zasad Szczesliwego Zycia, ktore nazwalem
DEZYDERATA
Przespij spokojnie hałas i pośpiech, pamiętajac ze zdrowie najwazniejsze.
O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej lapie ze wszystkimi, a jesli nie odnosi to skutku – podrap bolesniem nuiech zapamietaja.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, olewaj innych, tępych i nieświadomych, oni sie nie licza.
Unikaj głośnych i napastliwych – są udręką ducha.
Porównując się z innymi pamietaj, ze zawsze znajdziesz gorszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości.
Wykonaj swą pracę z sercem – jakakolwiek byłaby skromna i niedoceniana przez durne otoczenie.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Badz sobą, zwłaszcza nie udawaj ze kochasz wszystkich bez wyjatku.
Przyjmij spokojnie co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw kociectwa..
Rozwijaj siłę ducha, abys byl przykladem dla psow.
Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się z glodu..Popros o cos nowego w misce.
Odzywiaj sie wykwintnie i bądź dla siebie łagodny.
Unikaj jak ognia weterynarzy, te zakale kociosci.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie – wszechświat jest sprawiedliwie dla kota urzadzony .
Tak więc żyj w zgodzie z Kotem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia pamietraj o swych wymaganiaich, gdyz nie sa one wcale wygorowane..
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach ten świat zostal stworzony dla Ciebie..
Bądź pogodny, ale tylko wtedy kiedy masz na to ochote. Dąż do szczęścia i minimum zyciowego komfortu.
Noo, Czcigodny Mordechaju, bardzo twórcza ta Twoja wersja Dezyderaty 🙂
Był raz pewien młody kiciuś w Trewirze,
co się kręcił w nie swoim rewirze.
Nie był z niego ni gołąb, ni jastrząb,
lecz że kłapał gdzie nie trzeba paszczą,
z grzbietu szybko poleciało mu pirze… 🙄
Mordechaju, to wszystko brzmi bardzo rozsądnie, ale trochę mnie przeraża, że aż o tylu rzeczach trzeba pamiętać. Nie znasz jednej, prostej zasady, która by wszystko załatwiała? 😉
Ja znam
Najkrótsza Dezyderata:
Się nachapać.
Owszem, znam: Kochaj siebie samego. Cala reszta to komentarze, jak mawial moj znajomy Kot Majmonides.
Jak sie zubry spisaly, jotko? Czy dalo sie je przerobic na zubrowke?
Żył dezyderacko, stale chapał sobie.
W końcu jego chapło, teraz leży w grobie. 😥
Leży teraz w grobie
i powtarza sobie:
Ci, co nie chapali
też poumierali…
Leży, ocząt nie otwiera
i powtarza chyłkiem:
ach, ileż milej umierać
jest nie z gołym tyłkiem.
Tyłek też nie byle czym
Za życia puszczał dym…
Żubrów ani zadnych innych stworzonek bożych nie destylowalismy!!!
Korzystalismy z innych destylatów, jak również produktów szlachetnej fermentacji li tylko flory!!!
Pobyt wspaniały, udany, grono wypróbowanych ludzi. Przepiekne okoliczności przyrody: w sercu puszczy aboretum ze wszystkimi bajerami. Wygodne lokum placówki dydaktycznej. Telewizora, choc łypał na mnie okiem, nie otworzyłam ani razu, żadnej gazety nie dotknęłam, że o internecie nie wspomnę.
Jednym słowem napełniona energią puszczy, z siłą dorównujacą sile corega tabs (trzy wodospady!!!) czynię ostatnie przygotowania do przekazania do KRS dokumentów potrzebnych do rejestracji naszego UTW.
Równoczesnie dopinam plany związane z odwiedzeniem troli – wyruszamy w piatek, a także te związane z wizytą u świętych smoków – końcówka września.
Ale, Drogi Mordechaju, jakby potrzebne było towarzystwo do balangi, to melduję się z ochotą 🙂 na mnie zawsze możesz liczyć 🙂
balangi zostawiam balangami zahartowanym
droga od do przez moje „tereny zielone” oslabila moja wole
wolam wiec tylko cichutko jak przystalo:wody!wody!
ide zamknac sie w lodowce!!!!!!! 💡
Czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego spragnione wołanie Rysia przypomniało mi, że trzeba powiesić pranie? 😯
Życie jest jednak pełne zagadek. 🙄
A mnie niczego takiego, Bobik, nie przypomnialo.
Lezy sobie w pralce i niech sobie lezy. Jak przypomne sobie, to wyjme i wywiesze 👿
Sa w zyciu wazniejsze rzeczy niz domestic trivia. 😈
Domestic trivia? To brzmi jak nazwa jakiegoś pasożyta. 🙄
dzięki Bobiku, też lece do pralki
czy w pralce czycha domestic trivia?
oddam prawo prania w pralce mojej zonie,tyle lat walczylem o
rowne prawa do prac domowych(parytety 90/10 dla MNIE)
a tu domestic trivia czai sie w bebnie !!!!!
zgroza 😀
Wisi już na sznurkach, powiewa na wietrze
Od jutra nareszcie będę w czystym swetrze
Żółcie oraz brązy zblakły na bieliźnie
W czystych gaciach łatwiej zmieniać nam ojczyznę
Świeżutkie skatpety, których wisi wiele
Pozwolą zachować dobrą atmosferę
Chwałę prania głoszę w czystości wyskoku
Następne odbędzie się już w przyszłym roku…
Pasożyt trivią zwany
we wszystkich czyha kątach.
zasiedla twe barchany,
gdy pierzesz albo sprzątasz.
Tu w łeb cię bębnem walnie,
tam pożre wiktuały,
panoszy się nachalnie
w domostwie twoim całym.
Na stole, na dywanie,
a nawet w pakamerze
gdzie spojrzysz, siądziesz, staniesz,
to straszne znajdziesz zwierzę.
Więc lepiej milcz, nie zdziwiaj,
choć buntu ziarno czujesz
i ciesz się, że cię trivia
łaskawie toleruje. 😉
Opisales Bobiku, Domestic Trivia bardzo nalezycie 😈
Temat pralkowy, a mnie dopiero David i John pralke podlaczaja. To znaczy mysleli, ze podlaczyli juz w czasie remontu, ale okazalo sie, ze w calym domu jest tylko jedno gniazdko, ktore nie ma uziemienia, i jest nim gniazdko w pokoju do prania, czego nie zauwazyli, bo wydawalo im sie oczywiste, ze to wlasnie gniazdko bedzie wedlug regul sztuki elektrycznej. Okazalo sie, ze poprzednia wlascicielka latami prala uzywajac prowizorki, i jakos zyje. Jednak lektura dosc ponurej, acz swietnej prozy A.S. Byatt powstrzymuje mnie od takich eksperymentow (tam mloda matka zostaje usmiercona przez wlasna, nieuziemiona lodowke). 😉
Z duszą najlepiej do dentysty. Wyrwie i po kłopocie.
I jeszcze co do bolu duszy, zwlaszcza u szczeniaczkow, wiersz Gerarda Manley’a Hopkinsa, ktory mi zawsze przychodzi do glowy, jako prawie automatyczne skojarzenie:
MÁRGARÉT, áre you gríeving
Over Goldengrove unleaving?
Leáves, líke the things of man, you
With your fresh thoughts care for, can you?
Áh! ás the heart grows older
It will come to such sights colder
By and by, nor spare a sigh
Though worlds of wanwood leafmeal lie;
And yet you wíll weep and know why.
Now no matter, child, the name:
Sórrow’s spríngs áre the same.
Nor mouth had, no nor mind, expressed
What heart heard of, ghost guessed:
It ís the blight man was born for,
It is Margaret you mourn for.
A tu cos o autorze „Wladcy Much”, ktory dobrze opisal ciemna strone ludzkiej psychiki, bo nie tylko sam ja mial, ale uczciwie sie do niej w swoich wspomnieniach przyznawal.
http://www.guardian.co.uk/books/2009/aug/16/william-golding-attempted-rape
Golding usiłował skrzywdzić Dorę! 😯 Tego mu na pewno nie darujemy. 👿 Choćby nawet nie wiem jak dobrze było opisane!
A ten Hopkins każe swojej podmiotce lirycznej opłakiwać kondycję ludzką, ale o psiej nic nie mówi, więc może jednak do szczeniaków to wszystko nie tak stuprocentowo się odnosi? 😉
Hoko, chciałem sobie zrobić termin u dentysty, ale okazało się, że nie rwą dusz bez znieczulenia, więc zrezygnowałem. 🙂
Szczeniak, szczeniak ludzki – wszystko ssaki, Bobiku… A bez znieczulenia mozna najwyzej rwac wlosy z glowy (co i szybko sie konczy, bo bez znieczulenia). 😉
Wychodzi na to, że najlepiej jest łysym. 🙂
Ale do tego trzeba być albo bardzo małym szczeniakiem, albo wiekowym egzemplarzem, albo przynajmniej włożyć trochę wysiłku w ogolenie czaszki. 😉
Bycie lysym jest teraz zdecydowanie in. Sa nawet psie rasy, ktore od razu sa lyse – bez wkladania to zadnego wysilku. 😉 Ale skoro chciales, Bobiku, cos konkretnie juz dla ssakow marki „Pies”, to znalazlam cos o psich fobiach. O duszy w ogole nic nie pisali, nie wiem dlaczego. 🙄
http://www.time.com/time/magazine/article/0,9171,990113,00.html
No pewnie, jak się ma posłanko od Gucciego, to po co komu dusza? 🙄
Swoją drogą, co ci ludzie z nami robią. Zaczyna się od treningu czystości, a kończy na PSYchoanalizie. Od klozetki do kozetki. 😯
Mało pocieszające, że swoim własnym szczeniakom robią to samo.
No nie wiem, czy Gucci teraz nie probuje sprzedawac duszy, posrod towarow najbardziej luksusowych… Co prawda z ta dusza sa komplikacje, ale jednak jest to jakis symbol statusu, i niektorzy mimo wszystkich z nia klopotow, chca jednak ja miec. 🙄
Separation Anxiety Disorder (SAD) jest bardzo powaznym i uciazliwym zaburzeniem wystepujacym wsrod niektorych ras (np labradorow i weimaranerow) podobnie jak Rage Syndrome (najczesciej wystepujacy wsrod cocker spanielow). Autorzy artylulu zdaje sie myla te dwa. Sa to zaburzenia biochemii mozgu, i tylko pierwszwe daje sie nie tyle leczyc, co regulowac tabletkami, jesli terapie zacznie sie odpowiednio wczesnie.
SAD polega na tym, ze pies ani na chwile nie moze pozostac sam w mieszkaniu – dostaje strasznego niepokoju, placze nieustajaco, drze wszystko co mu wpadnie do pyska.
Rage Syndrome jest znacznie powazniejszy i zadna psychoterapia nie pomoze, nie mna rez naprawde skutecznych srodkow farmakologicznych. Sammy, kocker naszej przyjaciolki Leny cierpial na RS i to bylo straszne, bo on sie rzucal z groznym warczeniem i zebami na domownikow, gosci i sluzbe w najbardziej nieoczejiwanych momentach, choc wtedy kiedy byl normalny byl bardzo kochajacym i grzecznym pieskiem. Nie pomogly tabletki, nie pomoglo wykastrowanie, nie pomoglo nic. On dostawal tych atakow wscieklosci pare razy dziennie i byl wtedy bardzo grozny.
Z kolei zespol separacji mial Maly – labrador Renaty. Kiedy chodzila do pracy. musiala go zostawiac w z\aprzyjaznionej budce kwaitowej, gdzie spokojnie na nia czekal. Podobnie mogl zostac na kilka godzin zamkniety w samochodzie. Ale nigdy w domu sam. I rtak z nim bylo od szceniectwa.
„Wyleczyl sie” kompletnie kiedy w domu pojawil sie przygfarniety znajdka – MIlas. Odtad nie bal sie zostawaxc sam.
Do sklepu naprzeciwko mojego mieszkania raz w tygodniu przyjezdza biala furgonetka mloda kobieta. Wiem dokladnie kiedy przyjezdza, gdyz jej przepiekna weimaranerka , zostawiuona w samochodzie urzadza koncert tak straszliowego, przerazlowego wycia, ze zna ja cala dzielnica. Ale jak tylko zobaczy swoja mamusie” natychmiast sie uspokaja i idzie spac na tylnym siedzeniu. POwiedzialam tej dziewczynie, ze pownna miec drugiego psam a wtedy suczka nie biedzie sie bala spuscic z oka swej pani. Ale ona mi chyba nie uwierzyla, wiec od trzech lat zawsze wiem, kiedy robi zakupy.
SAD objawia sie bardzo wczesnie, kiedy pies jest pierwszy raz odebrany od matki. Natomiast RG dopiero po osiagnieciu przez psa dojrzalosci plciowej.
To ciekawe, Heleno, ze takie ciezkie zaburzenia wystepuja u ras powszechnie uwazanych za jedne z najlagodniejszych. Ale nadaktywna amygdala moze zmienic wszystko…
A tu o banknotach amerykanskich – jak sie okazuje, w 90% skazonych kokaina. Podobno dawki sa za male, zeby ci, ktorzy chcieliby to konstruktywnie wykorzystac, mieli z tego jakis pozytek. 🙄
http://www.huffingtonpost.com/2009/08/17/90-percent-of-us-paper-mo_n_261190.html
swietnie jest
mozna brykac przez zielone bez upalu
swierze 10°
do dziela 🙂 🙂 🙂
Moniko!!!a lizanie,stale nieustajace od rana do wieczora?
kokainka o kokainka 😀
Ludziom pracy cześć, a w charakterze bonusu nawet chwała 🙂
i jak zwykle miłego dnia, to już jest w standardowym pakiecie 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂 Dzień ma być miły mocą zarządzenia, bo Kierownictwo już przedwczoraj zarządziło Happy Tuesday. 🙂 Tak że dzisiaj nawet nie musimy lizać tych banknotów. 😆
Ciekawe, czy one są takie zakokainione przez konsumentów, czy po prostu 90% forsy w Stanach przechodzi przez łapy mafii narkotykowej? 😯
Nie mafii, tylko szarych szeregowych uzytkownikow, jak Ty i Ja.
Dolar zwiniety w rulonik sluzy za fifke, Szczeniaczku 🙄 .
W ramach prasówki – Paradowska o parytetach
http://www.polityka.pl/panie-prosza-panow/Lead33,933,299056,18/
I jeszcze prasówka – PiSowskie spoty
http://www.polityka.pl/reanimacje-pis/Lead33,933,299579,18/
Te spoty to rzeczywiście straszna żenua, ale nie sądzę, żeby do nikogo nie trafiały. Internauci mogą je wyśmiewać, specjaliści mogą się znęcać, ale cosik dziwnie jestem pewien, że publika na to g… się znajdzie.
Znowu ten sam problem – media nie czują się zobowiązane do kreowania i trzymania standardów, tylko usiłują się dopasować do (wyobrażonego) standardu odbiorcy. A odbiorca, widząc w mediach barachło, jest przekonany, że taki właśnie jest standard. No, bo jak w gazetach piszą i na filmach pokazują… 🙄
Artykul Janiny Paradowskiej bardzo dobry i cieszy mnie nieslychanie jej cudowne nawrocenie na tematyke dyskryminacji kobiet w zyciu politycznym, gdyz pamietam – ile to bylo temu? Dwa? Trzy lata? – jak zadeklarowala na swym blogu, ze nie wybiera sie na jakies spotkanie Osmego Marca, gdyz „nie jest feministka”. POprosilam ja wtedy aby zechcuala wyjasnic czym jest dla niej feminizm, ze sie tak zdecydowanie od niego odcina, ale nie dostalam odpowiedzi. Dobrze, ze przreszla te ewolucje, rozumna kobieta.
Nie wymienila paru znakomitych kobiet, ktore od polityki odeszly bo czuly sie tak sfrustrowane szklanym sufitem – takich jak najlepsza od czasow obalenia komuny rzecznik praw obywatelskich, prof. Ewa Letowska ( nagrodzona tytulem Kobiety Europy) i znakomita polska, ceniona w Europie ekonomistka Irena Woycicka, nie pamietam w czyim rzadzie byla ona krotko wiceministrem. Ale cieszy mnie, ze tak ladnie pisze Paradowska o Krzyzanowskiej, z ktora sie zetknelam pare razy w zyciu i zrobila na mnie wrazenie prawdziwego eurpejksiego polotyka duzego formatu.
A teraz sie zabieram za druga lekture podsunieta przez Gospodarza.
Sorry, Mordko..
Słuchajcie, słuchajcie! Tyle wieków niepotrzebnych męczarni! 👿 Zęby można sobie po prostu dać odrosnąć 😯
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,97454,6896736,Brak_zebow_nie_bedzie_juz_problemem_.html
A tu już bez żadnych żartów. Jakaś jatka w miejscowości Schwalmtal, którą znam dobrze, bo mieści się tam jeden z domów azylanckich, którymi się zajmuję. Jutro mam tam dyżur. Pewnie nikt nie będzie o niczym innym mówił, tylko o tej strzelaninie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,6939754,Niemcy__Dramatyczne_wydarzenia_w_Schwalmtal.html
Aż trudno mi sobie wyobrazić takie dramatyczne wydarzenia, bo Schwalmtal to taka maleńka, spokojna mieścina… 🙁
Smutne bardzo, Bobiku. 🙁 Jeszcze jakas mala nadzieja, ze wiadomosci w pierwszym momencie w takich sytuacjach bywaja przesadzone.
Spoty reklamowe PiS-u powalily mnie z nog prawie tak, jak dzisiejszy upal. No i nie wiem czym sie ludzie tak przechwalaja z tymi odrastajacymi zebami. I tak nagrode za sam pomysl dostana rekiny…
A propos nie tych kompetentnych poslanek opisanych przez red. Paradowska, ale np. poslanki Kruk, tu znalazlam wyniku badan z naszego Mass General Hospital, na temat nieumiejetnosci odczytania stanow emocjonalnych u rozmowcow przez nalogowych alkoholikow. Jeden z naszych przyjaciol byl zamieszany w „fizyczna” strone tego przedsiewziecia, wiec tym bardziej mnie to zafrapowalo.
http://www.latimes.com/news/nationworld/nation/la-sci-faces17-2009aug17,0,799209.story
O, to niezwykle ciekawe badania. Ta niemożność odczytywania emocji z twarzy czy mowy ciała jest często przywoływana w kontekście inteligencji, czy raczej braku inteligencji emocjonalnej, np. przez Daniela Golemana. Bardzo często np. agresja w szkołach jest spowodowana właśnie taką nieumiejętnością – małolat uważa, że inny popatrzył na niego wilkiem, albo się z niego wyśmiewał, chociaż jako żywo niczego takiego nie było. Treningi z prawidłowego odczytywania emocji innych skutkują znacznym obniżeniem agresji.
No i problem „jajko czy kura” u alkoholików też frapujący. Czy te badania będą prowadzone dalej?
Mysle, ze beda – na pewno w Mass General, a pewnie i w innych osrodkach. Nareszcie maja zabawki do badania zywego mozgu, a nie w formalinie, to i ciekawe rzeczy im wychodza.
A z ta nieumiejetnoscia odczytywania mowy twarzy czy ciala w szkolach to tez ciekawa sprawa. Nagle tyle dzieci z Aspergerem (a jesli tak, to dlaczego?), czy moze jakis brak we wczesnym rozwijaniu raczej dosc naturalnej u wszystkich przynajmniej minimalnej umiejetnosci? Zdrowe niemowle juz sobie niezle z tym radzi, choc oczywiscie z wiekiem przybywa niuansow. W razie czego, jeszcze zostana nam emotikonki z internetu…
To bardzo możliwe, że wskutek „cywilizowanego” trybu życia robi się gdzieś we wczesnym dzieciństwie jakaś dziura. Chyba nie w późniejszym, bo potem wchodzi przedszkole, szkoła, itd. Ale w tym całkiem wczesnym drzewiej bywało tak, że noworodka od razu przychodziła oglądać cała wieś, potem był w jakiejś chuścinie zabierany na wspólne łuskania fasoli, darcie pierza i inne towarzyskie przyjemności, więc widywał dużo twarzy i uczył się ich wyraz rozpoznawać. Teraz dziecko w rodzinie typu „mama tata i ja” dopóki nie pójdzie do przedszkola często nawet dziadków rzadko widuje, nie mówiąc już o całej wsi. Bo twarze w telewizji to chyba nie to samo?
Nie wykluczam, ze dawniej Asperger byl po prostu nie rozpoznawany. Uwazany byl za ceche charakteru badz skutek zimnego chowu. Ale dzis w touchy-feely society natychmiast rzuca sie w oczy.
Znam od urodzenia nastolatke, o ktorej w zyciu nie pomyslalabym, ze ma Aspergera, gdyby jej matka mi nie powiedziala. Ale odkad wiem, to tak, wszystko sie zgadza z klasycznym opisem zespolu A.
Cieszę się, Bobiku, że odezwałeś się znowu po „lekcji” labradorki -> bałem się, że jeszcze nie wylądowałeś 😉
Wracając do początku komentarzy:
Widziałem Zeeeeena cień
siedział na pudłach noc i dzień
I chociaż nie ma ADHD
po trzech pudełkach miotał się …
Badania będą trwały, bo ludzie muszą naukowo wyjaśnić wszystko, z czym nie umieją sobie poradzić .. po prostu 😉
Niewykluczone, że AHdH ma nierozpoznany zespół zeena.
To możliwe.
On widział zeena cień
Pewnikiem dzielny człowiek zeń
Wóz swój pcha
Ciężko ma
Pełno strachu w wozie ma…
Słońce wstało, siedząc przy komputerze, przez okno w oddali widzę na złotym, skąpanym w słońcu, z mgiełką szarych oparów tuż przy ziemi, ściernisku okolonym zielonym lasem, spacerującego dostojnie bociana. Ten piękny, tchnący radością, spokojem landszafcik posyłam Wam na dobry początek dnia 🙂
zespół zeena, zeena cień?
zeen, nie wspominałeś, że masz jakąś kapelę i latacie z koncertu na koncert
Dzień dobry 🙂 Landszafcik na początek dnia bardzo słuszny. Powiedziałbym, że w pewnych przypadkach nawet wolę, żeby budził mnie landszafcik niż TROMBY. 😆
A z kapelą… Kto nie ma żadnego zespołu, niech się przyzna. Załatwię mu zaraz lekarza, który mu chociaż mały zespolik znajdzie. 😀
Oddam zespol w dobre rece/lapy.
Porządny lider ma kilka zespołów…
Spoko. Jeszcze mi troche zostanie na rozmnazanie.
Niektórzy liderzy mają tylko jeden zepsuł, ale za to bardzo skuteczny… 🙄
Ja to w kwestii zespołów to bym takiego Pink Floyda chciał mieć. Led Zeppelinem też bym nie wzgardził, ale grać razem nie chcą to po co mi zespół nie działający.
Obowiązkowo SBB bym miał (taki bardziej prywatny bo mniej popularny).
Dodał bym do tego zespół indywidualistów -> Stinga, Planta i … może na tyle żeby zespołu zachłanności nie wykazywać 🙂
jak narazie śpiewam jedynie w chórze, ale zespół, oooj, pokusa niemała
A, to ja bym mógł mieć jakiś kwintet. I żeby w nim była Tromba nad Trombami. 🙂 Ale niestety, znajomości w zaświatach mam słabe… 🙁
Założył zeen kapelę,
bo w to uwierzył święcie,
że gdzie rzępolą wiele,
tam musi być i rżnięcie.
Lecz naciął się jak waleń,
stąd w oczach łzawa świczka –
to nie rżnie lider wcale,
to tylko rżnie muzyczka… 😉
napisałam: spiewam? też cos! raczej popiskuję 🙁
Bobiku, a tak detalicznie, to o co chodzi w tym wierszyku o zeenie, Szczeniaczku?
Nawalił się jak waleń
Naciął się jak cięciwa
Pokalał cały w kale
Szedł prosto lecz po krzywej…
Lecz gdy muzyczka rżnie już
Nadzieja wraz z nią rośnie
Na t?te-?-t?te dla dwóch dusz
Że wzniosą się miłośnie
W przyrodzie nic nie ginie
Że w ten sposób wyłożę
Niech koncert tylko minie
To wylądują w łożu…
Jotko, żeby nie wdać się w nieprzystojące szczeniakowi wyjaśnienia, muszę chyba odpowiedzieć cytatem z klasyków – I didn’t expect Spanish Inquisition! 😆
Ale zeen, jak widzę, zrozumiał i bez wyjaśnień. 😉
Heleno,
moja uwaga o porządnym liderze nie była reakcją na Twój wpis, na co mogło wyglądać, była skierowana do fomy.
Nigdy nie wątpiłem w Twój potencjał i świat zapełniony Twoimi klonami zapewne byłby jednym z najwspanialszych. I gdy pomyślę, że nigdy go nie zobaczę, to taka mnie ogarnia radość… 😉 😆
Mądry lider po szkodzie! – myślał zeen wkurzony.
Ruchu wszak potrzebują moje pantalony,
tedy nowe przysłowie lider sobie kupi,
że i przed graniem, i po graniu – groupie. 😆
„głupi” też się rymuje… 🙄
Ruch pantalonów jest nieunikniony
Kiedy lider właśnie bywa zagroupie’ony
Ruch jest w interesie, wszak to samo zdrowie!
No a przy okazji jest nowe przysłowie…
foma, ten rym to już Kochanowski wymyślił. Nie chciałem plagiatować, wolałem strawestować. 😉
Jaki plagiat? Można to przecież pokazać jako hołd złożony wybitnemu twórcy sprzed wieków (ergo bez następców prawnych…)
Widać nie na darmo gminna wieść tak niesie,
że zeen wciąż o swoim myśli interesie. 😀
Bez serc, bez wątrób, bez następców prawnych –
taki sprzed wieków obraz twórców sławnych… 🙁
Jak się ma interes
no, takiego drania
co wyciągnięty na wierzch cały świat przesłania
Jak nie myśleć o nim
Jak go ignorować
Aż żal to cudo znowu w pantalony chować…
No, dobra – muszę się teraz udać do tego Schwalmtalu, gdzie wczoraj tak ostro strzelano. Były trzy ofiary śmiertelne i trochę rannych. Powody były ponoć czysto prywatne – ot, rozmowa rozwiedzionych małżonków. 😯
Na wszystkie maile będę mógł odpowiedzieć dopiero późnym popołudniem – z góry przepraszam, ale nie idzie inaczej.
no i dobrze, że ten rozswawolony szczeniak oddalił się do poważniejszych zajęć, bo aż strach pomysleć jakby to sie mogło dalej rozwijać … uff, dzisiaj na drugie mam Prudencja 🙁
Drugie już zjadłem, poproszę o trzecie. 😀
Zgodnie z przypuszczeniem w Schwalmtalu zajmowano się wyłącznie strzelaniną. Na łączce przed domem azylanckim wylądowały wczoraj 3 helikoptery, więc było co komentować, zwłaszcza że życie azylantów do zbyt urozmaiconych żyć nie należy. Ale i w sklepie, na przystanku czy w urzędach wszyscy tylko o wczorajszym mówią.
Tak sobie przy tym myślałem, że gdyby taka historia zdarzyła się w Nowym Jorku, nie trafiłaby może nawet na pierwsze strony gazet, bo mogłoby równocześnie zajść coś o wiele bardziej medialnego. A dla Schwalmtalczyków jest to chyba najbardziej wstrząsające wydarzenie od 1945 roku.
No nie, Bobiku, tak zle nie jest – nawet w Nowym Jorku takie wydarzenia jednak wstrzasaja cala okoliczna spolecznoscia, nawet jesli jest to nieszczesliwie miejsce dzialalnosci gangow. Tylko nie zawsze sie to przeklada na dzialania, zeby temu zapobiec.
A skoro mowa o Nowym Jorku, to akurat teraz najbardziej mowi sie z takich wydarzen o wypadku spowodowanym przez matke dwojga malych dzieci, w ktorym zginelo kilka osob (w tym swoja i dwuletniej coreczki, oraz trzech bardzo malych siostrzenic) przy zderzeniu czolowym po mieszance wodki Absolut z narkotykami. Nowojorczycy jednak tez sie przejmuja, choc moze mniej po nich to widac…
http://www.time.com/time/nation/article/0,8599,1915467,00.html?xid=newsletter-weekly
Jotko, wymienie moj landszaft z dzikim indykiem na Twoj z bocianem. Dziki indyk chwilowo blokuje sasiadce dojscie do grzadki z ogorkami, ktore mialy byc do lunchowej salatki i u niej i u mnie. Czekamy, az mu sie znudzi to indyczenie… 😀
vitajcie! Bobiku a ciekawam dlaczego nie ma u Ciebie licznika , ja czasami lubię coś widzieć chociaż wiem że;;; ciekawemu nos urwali i do słupa przywiązali ;; to cytat z wyliczanki. Tak sobie pomyślałam że bardzo krótkie lato tego lata. 🙂 Kilka dni trochę się obijałam i przyznam że zdarza się to coraz częściej. Brak urlopu jednak spowalnia nie tylko mnie 🙂
otóż trochę się wkurzyłam w jaki sposób komentowano występy Madonny. Jako kobieta w kwiecie/ rozkwitłym/ wieku mam niesmak. Jak zwykle, chociaż na inny temat, to jednak trafnie ocenił to zjawisko Pan Groński w Polityce cyt..żyjemy w czasach inscenizacji… gdzie wszystko musi być żywe. .Nawet nieboszczycy. .. W tym momencie red . zdziwi się że Jego pożyteczny tekst patriotyczny ja zrozumiałam jako analizę głęboką zjawiska jaką jest dyskryminacja kobiet, szczególnie tych po 25 roku życia 🙂 Moja koleżanka w wieku jeszcze słuszniejszym niż ja uważa, że jest taki moment w życiu kobiet w którym stajesz się przezroczysta. Kiedy dzieje się to zbyt póżno, dla niektórych obserwatorów staje się irytujące. To ciekawe zjawisko zawsze mnie zastanawiało. …Cokolwiek by nie powiedzić o Madonnie denerwuje wszystkich to że nie jest przezroczysta a już Czas ….!!!!
dziwny jest ten świat 🙂
Nie mogę sobie odmówić przekablowania czegoś z blogu Pani Kierowniczki. Skarżono się tam, że Barańczak – wyjątkowo! – nie za dobrze przetłumaczył jeden z wierszy Eliota z kociego cyklu. Chodziło o ten fragment:
Mungojerrie and Rumpleteazer were a very notorious couple of cats.
As knockabout clowns, quick-change comedians, tight rope walkers and acrobats.
They had an extensive reputation. They made their home in Victoria Grove-
That was merely their center of operation, for they were incurably given to rove.
They were very well known in Cornwall Gardens, in Launceston Place and in Kensington Square-
They had really a little more reputation than a couple of cats can bear very well.
If the area window was found ajar
And the basement looked like field of war,
If a tile or two came loose on the roof,
Which presently ceased to be waterproof,
If the drawers were pulled out from the bedroom chests,
And you couldn?t find one of your winter vests,
Or after supper one of the girls
Suddenly missed her Woolworth pearls.
Then the family would say: ?It?s that horrible cat!
It was Mungojerrie-or Rumpleteazer!?- And most of the time they left it at that.
Okazało się, że istnieje tłumaczenie tego fragmentu uwzględniające znane osobistości blogosfery 😆 , a brzmi ono tak:
Kot Mordechaj i Pickwick, parka warta kopy dukatów,
to był duet wędrownych klownów, komediantów, linoskoczków i akrobatów.
Sławni bracia-mołojcy. Ich domem był Londyn Zachodni,
ale włóczyli się wszędzie, w stylu nader swobodnym.
W Kensington czy w Hammersmith, każdy oddawał im cześć
i – prawdę mówiąc – sławy mieli więcej, niż mogli znieść.
Gdy uchylony lufcik zdradzał cel gonitwy,
piwnica wyglądała niby pole bitwy,
gdy klepka czwarta z piątą pętała się luzem,
środek parkietu zaś był zasypany gruzem,
gdy z szuflad wyciągniętych prawie do połowy
gdzieś jedna z kamizelek zniknęła zimowych,
gdy Helena płakała, nie dojadłszy keksów,
?gdzie się podziały moje perły z Jablonexu?!?,
rodzinne grono krzyk ?to ten kot!? podnosiło,
?ten potwór, Mordechaj lub Pickwick!? I na tym się zwykle kończyło.
Muszę iść teraz przyrządzić urodzinową, „lepszą” kolację dla kogoś, kto nie cierpi, kiedy zauważa się jego urodziny. Trudne zadanie. 🙂
Swietne, Bobiku 😆 😆 😆
„Woolworth pearls” to zdecydowanie perly z Jablonexu. „Molojcy” troche moze dalej od oryginalu w siatce skojarzen, ale za to pasuja do opisywanych kotow. 🙂
Och, Bobik………..
Mowe mi odebralo………….
Jak ja odzyskam, to sie odezwe do jarzebiny.
O, to bardzo ciekawe – dzis urodziny prezydenta Clintona – nie wiedzialam Bobiku, ze mu cos przyrzadzasz (nie sledze az tak mocno urodzin prezydentow, ale te akurat zbiegaja sie z urodzinami i u nas; mimo to ciekawe, ze dwaj ostatni prezydenci z Partii Demokratow to sierpniowe Lwy). 😆 W moim domu rodzinnym tez zreszta zauwazano urodziny nie zauwazajac (ale bez niecierpienia), i tak zostalo do dzis. 😉
Dopiero w tej chwili odzyskalam mowe stracona wskutek wrazenia, janie na mnie wywarlo Bobikowe tlumaczenie Kotow. Mordka po prosrtu peka z dumy i dziekuje Poecie za jefo szczodry dar. E. tez jest zachwycona, bo Mordechaj natychmiast zataszczyl wiersz do niej.
Jarzebinka pewnie spi, ale to nic bo przeczyta sobie jutro rano. Mysle, ze uwagi o przezroczystosci sa bardzio sluszne. Ja to tez tak nazywam – stajemy sie przezroczyste po osiagnieciu pewnego wieku. I tak – duzo usczypliwosci pod adresem Madonny jest kierowane w zwiazku z jej wiekiem, choc nikomu nie przeszkadza wiek mocno podstarzalych gwiazd rokowych- mezczyzn. Jest to obrzydliwe, wlasciwie. I zgadzam sie (a bardzo mi sie tez podoba) z powiedzeniem, ze ona odmawia bycia przezroczysta.
A dzis bylam w sklepie i slyszalam koncowke rozmowy malej, moze 5-letniej dziewczynki, jak cos z przejeciem opowiadala swojej mamie. Na zakonczenie opowiesci , rozlozyla raczki i oznajmila: C’est la vie!
Okropnie mnie to rozsmieszylo, ale postaralam sie powstrzymac i nie wybuchnelam chichotem.
Zgadzam się z Heleną, choć ostatnie moje pogaduchy z przyjaciólmi lekarzami z dużą praktyką w świecie uświadomiły mi, jak wąskie to moje pojęcie humanitaryzmu i zdobyczy cywilizacyjnych miałem. Ale to opowieść na inną okazję.
Teraz anegdotka w odpowiedzi na pięciolatkę.
Dziesięciolatek z ojcem na urlopie w Chorwacji wybrali się na spacer. Mama w domu została.
Ojciec rozrywkowy, szybko nawiązujący kontakty, wszedł do sklepu, wypił dwa piwa, w tym czasie zaprzyjaźnił się ze dwiema paniami obsługi, wziął trzecie w rękę, wyszedł z synkiem i po drodze zanim dotarli do domu, zaprzyjaźnił się z dwiema kolejnymi…. wieczorem dotarli.
Gdzie byłeś tyle czasu?!
A synek w te pędy: mama! Tata najpierw zaprzyjaźnił się z dwiema paniami w sklepie, potem z dwiema po drodze do domu…
Ojciec cały w czerwieni, choć niewinne to były przyjaźnie, ty- do syna powiada – zdrajco!
A synek scenicznym szeptem: ale o piwie nie powiedziałem….
Po pierwsze primo: prosze odnotować, że ja jeszcze nie spię i daje głos o tej absolutnie nieprzyzwoitej, jak na mnie porze;
po drugie primo: Moniko, landszaft z bocianem został przekazany jako bezinteresowny dar a nie w ramach równowaznej wymiany, toteż hoduj sobie owego indora aż do świeta dziękczynienia i jeszcze dalej, chyba że chcesz żeby zamieszkał na terenie chronionym, po którym przechadzał sie dzisiaj z rana rzeczony bocian, a wtedy to jest insza inszość;
po trzecie primo: Staszek Barańczak, były kolega z pracy, niedościgniony wzór człowieczeństwa, jest moim prywatnym (on o tym nie wie), ideałem i na wszelkie próby kwestionowania jego geniuszu moge reagować w sposób gwałtowny! gwintówka i kosa na sztorc, to najbardziej łagodne środki mojej perswazji, wrrr!!!
po czwarte primo: Heleno odezwij się, „ja cię kocham a ty spisz” 🙁
acha, na trzecie było mi wczoraj: Okocim!
Prezydent Clinton był bardzo zadowolony z kolacji. Powiedział, że na przyszłość zawsze będzie u mnie zamawiał tajny catering. 😆
Z tymi gwiazdami popowymi czy rockowymi to święta prawda. Jak 60-letni Jagger skacze po scenie, to budzi niekłamany podziw. Mój zresztą też. A 50-letnia kobieta w świetnej formie, robiąca dokładnie to samo, prowokuje głupawe i chamskie uwagi. Czyli co wolno wojewodzie…
Na szczęście Madonna jest chyba ostatnią osobą, która by się tym przejmowała. 😆
Anegdotka zeena wywołała u mojej mamy rzewne wspomnienia z dzieciństwa. Jej Ojciec zwykł był ją brać jako alibi na piwne spotkanka z kolegami. Dziecko było przekupywane tatarem lub śledzikiem (słodyczy mama nigdy nie lubiła) i zawsze na temat wychylanego przez Ojca piwka milczało jak grób. Jakichś wpadek z damskimi znajomościami też nie było. Z czego wniosek, że wiele lepszym kumplem do piwka jest córka niż syn. 😆
bój się boga Bobiku, przecież ten catering był zamówiony dla mojej koleżanki/sąsiadki Basi, to jej urodziny były przed pólnocą … chwiejnym krokiem, aczkolwiek z godnoscią, udaję się na spoczynek …
Pamietam jak sie nasmiewali z Rolling Stonesow ze za starzy na rockowanie. Oni! ktorzy rockowanie wymyslili!! Dzis sa jeszcze starsi chyba nikt sie z nich nie smieje…
Mysle, ze ta przezroczystosc dotyczy tez i mezczyzn. Chyba wszystkie mlode pokolenia sa bardzo otwarte i inclusive, ale tylko w stosunku do swojej grupy wiekowej.
Ateraz, jakto sie mowi, from the hrse’s mouth…
http://www.youtube.com/watch?v=CeI17113J5Q
Madonna moze robic co chce, zasluzyla sobie. Tez Cher, jesliktos ja ogladal ostatnio, defiant, w siatkowych rajstopach(prawie tylko) jak 20 lat temu. Jak w Polsce nie do zdarcia Maryla Rodowicz
Ja nie wiem, czy mężczyźni „w pewnym wieku” zaczynają być przezroczyści. Weźmy na przykład aktorów, wciąż jeszcze uważanych za atrakcyjnych, a w każdym razie od transparencji bardzo dalekich. Pierwsi z brzegu: Robert Redford 1936, Pierce Brosnan – 1953, Robert de Niro – 1943, Harrison Ford – 1942. Na temat Seana Connery, rocznik 1930, jeszcze niedawno słyszałem westchnienia pewnej pani (chodziło o jego aktualny wygląd, nie ten sprzed lat). Kto wzdycha do kobiet po 50, a chociażby i 40? Toteż one same często starają się sprawiać wrażenie szarych myszek, żeby „nie narazić się na śmieszność”. Z wyjątkiem, oczywiście, niektórych przebojowych i mających gdzieś wypadaniewypadanie dziewczyn. 🙂
Cos w tym jest, Kroliku, z ta przezroczystoscia w ogole, choc rzeczywiscie na przyklad gwiazdom Hollywoodu niezwykle trudno jest dostac role w „przezroczystym wieku”, o ile sa kobietami. Aktorzy-mezczyzni juz tak wielkich trudnosci nie maja. Brytyjskie aktorki jakos maja tu wiecej szczescia – Judy Dench czy Maggie Smith jakos pierwsze mi przychodza do glowy…
O, znowu minelam sie z Bobikiem. 🙂
Mezczyzni sukcesu z duzym portfelem nigdy nie beda niewidoczni, pewnie kobiety tez…
Myslalam, ze wszyscy spia i sama poszlam, a tu takie trajkotanie!
Mezczyznom jest duzo latwiej, zarowno w przenysle rozrywkowytm, jak i np w telewizji.
BBC scina wszystkie kobiety, ktore przestaly wygladac jak Barbie, niezaleznie od tego jakimi sa dziennikarkami.
Tak bylo z Kate Adie, znakomita korespondentka wojenna, tak bylo z jedna z najlepszych prezenterek jakie kiedykokwiek widzialam w TV, Moira Stuart, choc wygladala fenomenalnie:
http://www.mirror.co.uk/news/2007/10/03/moira-quits-bbc-115875-19885668/
Najpierw odsunieta od prowadzenia glownych wiadomosci wieczornych i zepchnieta do malo ogladanego programu weekendowego, potem pojawiala sie tylko w telewiozji wczesnopoorannej, gdzie tylko czytala krotkie dzienniki.
Widzialam Moire w czasie kiedy odeszla (miala podobna operacje do mojej i byla w sasiednim pokoju szpitalnym), w pierwszej chwili sadzilam, ze to ktos bardzo do niej podobny ale nieco mlodszy, wygladala fenomenalnie, nawet bez makijazu i fryzury, ale pracodawca uznal, ze jest za stara! To byla swietna dziennikarka. Teraz ogladam na ekranie jakies siksy, ktiore nie maja ani jej gravitas, ani jej inteligencji i znajomosci historii dlizszej niz ostatnie piec lat.
Strasznie mi Moiry Stuart brakuje. Ale mezczyzni chocby byli siwi lub lysi nie musza odchodzic z zawodu.
C’est la vie!
Heleno, pamietam Moire, bardzo ja lubilam. Kate Adie to klasa sama w sobie (i bardzo dzielna). A panowie prezenterzy dalej sa… Chociaz BBC mogloby tego nie robic. Amerykanskie stacje sa jednak pod tym wzgledem lepsze, acz nie idealne.
To ze kobiety w telewizji musza byc mlode i urodziwe a mezczyzni niekoniecznie to prawda. Kon jaki jest kazdy widzi… Pewnie szefostwo to mezczyzni i takie maja oni wyobrazenie ze publice sie podoba to co im. Wiecej pisarzy, autorow scenariuszy, poetow etc to mezczyni i pewnie jakos lepiej umieja pisac o mezczyznach. Bo ja wiem zreszta…
Powiem, ze w kanadyjskiej polityce pod wzgledem uczestnictwa kobiet jest coraz wiekszy dramat: kobiety prawie ze zniknely. Szczegolnie z wysokich stanowisk w rzadzie i partiach.
Ciesze sie, ze pamietasz Moire Stuart! Byla swietna. miala klase. A ta podfruwajka, ktora obecnie prowadzi dziennik wieczorny zapowiedziala kiedys maletrail o nowej wystawie w Londynie slowami: Zapewne malo kto z panstwa slyszal o artyscie nazwiskiem Roy Lichtenstein…. (You probably never heard of…)
Jak Boga kocham!
Tak sie wscieklam, ze zadzwonilam i nawrzucalam najgorszymi slowami, obawiam sie…. 😳
A, to w Niemczech z kolei kobiet coraz więcej się widzi i w mediach, i w polityce. I niekoniecznie muszą mieć prezencję Barbie. A i kanclerkę Merkel trudno posądzić, że jest paprotką. Ale to pewnie efekt tej niemieckiej cechy, że jak się już coś robi (np. wpuszcza kobiety do polityki), to trzeba to robić richtig! 😀
Jak najbardziej Bobiku,
http://www.guardian.co.uk/lifeandstyle/2009/aug/19/angela-merkel-michelle-obama-forbes
dzień dobry 🙂 landszaft nadal piekny, ale bez bociana 🙁 jeżeli ktoś reflektuje, to bardzo prosze i owszem 🙂
czy ktoś widział Rysia? przeciez o tej porze już tu zwykle był, czy te glupie, glupie na S aby go czasem nie skrzywdziły? 🙁
Ryyyysiuuu, jak potrzebujesz odsieczy to krzyyyycz!!!
poznansko/wielkopalska odsiecz zawsze cenie 😀
ale to te LETNIE temperatury rozleniwiaja niesamowice!!!
ciagle jestem zajety upychaniem siebie w lodowce co przy
moim wzroscie jest dosc trudne 🙂
te glupie na S maja sie lepiej juz tylko do 10 min czekania
ujdzie 🙂
dzięki Rysiu za głos 🙂 odetchnęłam z ulgą, mogę się oddalić do swoich rozlicznych i bardzo prozaicznych zajęć 🙁
a tak na marginesie, czy Ty tez spiewałeś na rajdach:
nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego,
żółta rasa nam nie będzie pluła w twarz,
słuchaj Wania jakby przyszło co do czego,
my czuwamy ty spokojnie możesz spać!
spiewało się to na melodię tercetu egzotycznego; za tym cichym stepem miasto jest ogromne
na Germańców też mamy swoje sposoby i NASZYM krzywdy nie damy zrobić! kosa na sztorc!!!
Ja by prosiłem tu nie szerznąć defekatyzmu internacjonalnego przez zagubione w puszczy białowieszczańskiej żubry. My teraz żyjem z przyjaźniom ze wszystkimi narodami i niewskazane som żadne uwagi rasowe ani narodowe by tom przyjaźń obracać w niwecza.
Ten moherowy głos z puszczy białowieszczańskiej jest, miejmy nadzieję, wyosodobniony.
Jotko, to slynna piosenka z lat szescdziesiatych, a jej autorem jest Natek Tennenbaum, moj kolega z dawnych lat, a nawet – jeszcze wczesniej – wychowaca na obozie – ktory napisal zreszta jeszcze pare cudnych kawalkow. Mam gdzies cala starenka kasetke jego przebojow, wykorzystywanych pare razy w roznych programach okolicznosciowych.
Byl z wyksztalcenia archeologiem srodziemnomorskim, i to pomimio faktu, ze w dziecinstwie stracil prawa dlon az powyzej nadgarstwka ( wybuch niewypalu). Pare meisiecy temu zobaczylam go w filmie Dworzec Gdanski i zalamalam rece – siwy staruszek! A mial glowe pelna kruczych lokow i wszystkie dziewczyny sie w nim kochaly, a on sam kochal tylko swoja zone Kame. Slowem – grad wspomnien!
A nie pisałem? Proszę, jak się rozniesło, już Londek dosiengło…
Tu:
http://natan.sychut.com/
Bardzo smieszna wizytowka.
Dzień dobry. 🙂 A co, w Londku się spodziewano, że Natan Tenenbaum zobaczony po latach będzie siwą staruszką? 😯 Jeszcze tylko tego by mu brakowało!
zeen, czy Ty przypadkiem nie zamierzasz kneblować zdrowych ust narodu przywleczonym z cywilizacji śmierdzi bakcylem poprawności politycznej?
Oj, uważaj Ty, uważaj z bakcylami, bo trzeba Cię będzie zaszczepić jak wściekłego psa. A jak zarazisz bakcylem naroda, to kto wie, czy i jego nie trzeba będzie wysłać do szczepienia… 🙄
Ja bakcyla się nie boję
choćby śmierdział, to dostoję
jak się naród nim zarazi
patrzeć: na ludzi wyłazi…
to moherom knebel w twarz:
tę poradę darmo masz…
O, to bylo slynne, natkowe:
Sławne to były dzieła, sławne były czasy
A było, jak opowiem ? bo wszystko wiem z prasy:
Więc Wyszyński z Kuroniem, przy poparciu Mao
Mieli Żydom zaprzedać naszą Polskę całą
Izrael, w myśl tych planów sięgałby Szczecina
Zaś chłopi z Zamojszczyzny poszliby na Synaj
Naród nasz miał iść w jarzmo żydowskiego króla
Którym byłby Zawieyski, bratanek Kargula
Każdy Żyd miał otrzymać zaraz tytuł lorda
A Niemen mógłby śpiewać tylko, jako Jordan
Do tego każdy student, a zwłaszcza niechrzczony
Miał dostać Mercedesa oraz cztery żony
Dyspozycje w tej sprawie wyszły od Dajana
Via Tokio, Rzym, Biłgoraj, Pułtusk i Tirana
…A jeszcze łotry zdradę umyśliły taką:
Oddać molo w Sopocie Czechom i Słowakom
Do tego łódź podwodną, Pannę z Jasnej Góry
Szczerbiec, żubra Pulpita… i Pałac Kultury
A ? jakby mało było takiego wyzysku ?
Zabrały nam Pepiczki rekord świata w dysku!
Bauman z Brusem i Baczko ? ta podstępna szajka
Pastwiła się nad Polską, jak „czerezwyczajka”
Kazali nam zapomnieć; żeśmy są przedmurze
Kazali nam o Jasiu zapomnieć, Kiepurze
Żaden z nich stydu, żaden z nich sumnienia nie miał
Putrament z Przymanowskim mieli iść na przemiał
Oni na „Dziadach” bili najdłużej oklaski
…A jeden z nich miał w domu „Dzieła wszystkie”, Hłaski
A znowu Kołakowski, jak jeszcze był młody
To Stalina całował w rumiane jagody
A Stalin mu na lody dawał i na kino
I razem gryźli pestki i grali w domino
Natomiast Kisielewski, jak z prasy wynika
Jest synem naturalnym studenta Michnika,
Który do rewolucji wiernie służył carom
I miał sześcioro dzieci z carycą Dagmarą
Tacy to byli ludzie, dzieła takie, czasy
A było, jak rzekłem, bo wszystko wiem z prasy
Cudo nad cudami! 😆 Różne fragmenty tego mi się po głowie pelętają i to jako twórczość anonimowa, ale dopiero teraz sobie uświadomiłem, że nigdy nie miałem okazji przeczytać tego wybitnego Dzieła w całości i z podaniem Autora. 🙂
Bo wszystko bylo wtedy „anonimowe”, a pod wlasnym nazwiskiem Natek wystepowal jedynie na turnejach wiedzy UW i Politechniki. 😆
Heleno, błagam o tekst całego songu, „nie oddamy …
Zeen, spokojnie, przyjaźń jak najbardziej, ale na naszych warunkach, nie bedzie german pluł nam w twarz i Rysia nam … 🙂 ??? chyba nie zamierzasz wyprzedawać imponderabiliów za marne błyskotki tego świata ? 🙁 🙁 🙁
Heleno, czy do tego cudnego tekstu jest jakaś melodia?
zeen, a tak nawiasem, to ja jutro jadę z wizytą do troli 🙂 w połaczeniu z żubrami to moze być niezła kombinacja!!! drżyjcie narody świata i okolic, cały internacjonalizm je NASZ i naszej kosy na sztorc, że o gwintówce nie wspomnę, nikt nam Rysia z lodówki nie ruszy, ha!!!
Jotko, ja nawet nie wiem czy istnial jakis caly tekst. To zawsze bylo spiewane.
Natomaist ten dluzszy byl spiewany na jakas dziadowska melodie. Natek gral na gitarze, lewa reka. Kochal Galicza i Wysockiego. Jak wszyscy.
Rysia z lodówki nie ruszy nam nawet S-Bahn, bo przecież on u rysia jeździ po balkonie, nie po kuchni. 😀
Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego
Nie oddamy żółtym ludziom Kraju Rad
Zdrastwuj Wania, jakby przyszło co do czego
My czuwamy, Wy możecie słodko spać
Za tym pustym stepem państwo jest ogromne,
Tam na murze żółty człowiek szczerzy kły
W noc bezsenną zbudowali wielką bombę
Aby Ruskim na jej widok ciekły łzy
Nikt nie zrobi z Moskwy pola ryżowego
I na Kremlu nikt nie będzie szau chlał
Wiec Rosjanie, Wy nie uczcie się chińskiego
Język polski w zupełności starczy Wam
capy & paste oczywista…
capy… 😆
zeen, bajszoje spasiba 🙂
Uwaga, capy napastują! 😆
A „Modlitwa”, którą śpiewał Gintrowski („Każdy Twój wyrok przyjmę hardy…”) też jest Tenenbauma.
No to właściwie Tenenbaumowi spełniło się marzenie każdego autora – trafił pod strzechy i wszyscy go znają, chociaż nie wiedzą, kogo znają. 🙂
Coś się dziś bereciki ode mnie odczepić nie chcą 😉
Przejrzał się w lustrze berecik,
przy brzegu poprawił włoska:
ach, jak przykładem ja świecić,
lubię, że ło Matko Boska!
Lubię się przejść po ulicy
i napluć na bezbożnika,
albo dokopać lewicy,
niech mi zanadto nie fika,
lubię pogonić miazmata,
zakonnym starym dać w tyłek,
zrobić coś wreszcie dla świata,
co jest komedią omyłek.
Bo myli się z założenia
każdy, kto w chuście lub czapce,
tłum gołych głów bez wątpienia
też tkwi w myślowej pułapce.
A ja? Gdzież racji bym nie miał?
We mnie tożsamość Narodu.
Inne nakrycia na przemiał,
ja zaś – moherem do przodu!
Na nóżce gumiak, na główce moher
Żebyż on jeszcze umiał co trochę…
Na nóżce moher, na główce gumiak
To jest dopiero z niego nieumiak 🙄
😆
Tak mnie Hoko rozwalił, że nie mogę…
😆
Ja też nie mogie i chyba z tego wszystkiego wreszcie się wezmę do roboty 😆
Cudowne wszystko 😆 😆 😆
No i teraz wiem, ze to byl Tenenbaum. Do tego dzisiaj ma byc mniejszy upal, choc pogoda moherowa tu raczej nie grozi, nawet w zimie…
Wysluchalam teraz oswiadczenia szkockiego ministra sprawiedliwosci Kenny McAskilla, ktory oglosil, ze terrorysta odpowiedzialny za smierc 270 osob kiedy wybuchl samolot linii PanAm nad szkockim miastem Lockerbie, bedzie mogl wyjsc z wiezienia i dozyc swoich dni wsdrod roziny w Libii. Terrorysta jest w koncowym stadiu raka prostaty i zostalo mu mniej niz 3 miesiace zycia.
Wiem, ze to bardzo kontrowersyjna decyzja, zwlaszca w Ameryce , gdyz 180 pasazerow samolotu to byli obywatele USA.
Ale jestem jakios bardzo zbudowana ta deczyja i tym co powiedzial McAskill: Jako narod, powiedzial, czerpiemy wielka dume z naszego czliwieczenstwa i glebokiego poczucia milosierdzia, milosierdzia , ktorego nie mial skazany wysadzadjac samolot pelen ludzi. Ale wlasnie dlatego, ze jestesmy inni niz on, postanowilismy pozwolic umrzec mu wsrod najblizszych. Wyrok na jego zycie juz zapadl Gdzie Indziej i nic tego nie zmieni. On jeszcze bedzie sadzony, ale my postepujemy tak jak nam dyktuje nasze wlasne czlowieczenstwo.
Jak dobrze wiedziec, ze jeszcze procz „sprawiedliwosci” istnieje poczucie takie jak „czliwieczenstwo” i ze ono czasami bierze gore nad naszym ziemskim poczuciem elementarnej sprawiedliwosci.
Bardzo jestem poryszona ta wypowiedzia ministra szkockiego rzadu.
Tak, Heleno, dobrze zrobil, nawet jesli mu to nie przyniesie popularnosci. Wlasnie leci ta sama wypowiedz w naszym radiu. Wiem, ze tutaj akurat ta decyzja nie bedzie popularna, zwlaszcza im bardziej na prawo, i im bardziej na poludnie, choc przeciez i tam zdarzaja sie calkiem spore wyjatki (chocby jak te opisane Michaela McCulough w jego badaniach nad przebaczaniem, a czasem nawet juz nie przebaczaniem, ale uznaniem czlowieczenstwa tych, ktorzy nas skrzywdzili). A ja sama jakos szczegolnie te sprawe sledze, bo tego dnia, gdy zdarzylo sie Lockerbie, wlasnie ladowalam na Heathrow. I pamietam, jak wysiadlam z samolotu, zeby zaraz uslyszec o katastrofie… Dosc przedziwne wrazenie.
POdejrzewam, Moniko, ze bedziemy w bardzo malej mniejszosci.
Ja lecialam do Ameryki z Heathrow nazajutrz, ale izraelskim samolotem ElAl i kontrola byla nieslychana! Trzygodzinna.
To sie prawie minelysmy, Heleno. Nie szkodzi, ze w bardzo malej mniejszosci – juz sie przyzwyczailam. Wlasnie slysze reakcje w radiu zupelnie w druga strone, i przeciez tez je rozumiem, i wspolczuje, ale jednak zostane w tej mniejszosci…
A tu troche znakow autorstwa amerykanskiej moherowosci (ona sie troche inaczej rozklada, ale tez jest) – tu z town hall meetings na temat wprowadzenia powszechnych ubezpieczen zdrowotnych.
http://www.huffingtonpost.com/2009/08/17/the-funniest-signs-from-t_n_260838.html
Mnie sie najbardziej podobal napis na transparencie: ANGRY MOB 😆
Mysle, ze nasze polskie mohery moglyby wysjc z cztms podobny, np: WSCIEKLE BABY
Koniecznie DUZYMI LITERAMI. 😆 A ten znak z „No Pubic Option” przypomina mi napis w Newburyport, gdzie jest ladny, solidny znak z napisem „Pubic Bathrooms” i strzalka. Zdaje sie, ze nie zmieniaja go od lat albo z duzego poczucia humoru, albo dlatego, ze szkoda im bardzo solidnej metalowej tabliczki ze zlotymi literami. 😉
Mnie to przypomniało scenę z jakiegoś filmu, której nie widziałem osobiście, ale była mi przed laty opowiadana. Chodziło tam o jakiegoś kamieniarza, który dużym nakładem czasu i wysiłku wykuwa napis PUBLIC SCHOOL. Kuje tak z przerwami przez cały film, a kiedy w końcu następuje uroczyste odsłonięcie tablicy, widnieje na niej oczywiście PUBIC SCHOOL. 😆
Z ladnych napisow, to jeden ogromny wisi od dwoch lat w moim szpitalu rejonowym, zaraz przy wejsciu:
THIEVES OPERATE IN THIS HOSPITAL!
I jakos nikogo to nie smieszy procz mnie, bo juz pytalam w recepcji. Blank stare, niente ….
uwolniony (na chwile ) z lodowki przebiegam okiem szybkim po wpisach i ……….ale macie pisane !!! 🙂
jotko,dziekuje za kosy na sztorc-wyglada krwawo 😀
ide na balkon moze S-Bahn przyjedzie na czas 🙄
Rysiu, tej kosy albo gwintówki to ja zaraz użyję przeciwko liniom promowym, wrrr 🙁
siedzę w internecie, w charakterze prywatnego biura podrózy i próbuję poskładać do tak zwanej kupy plan podróży … i co? … i nie będe się wyrażać … bo jak zacznę to mogę nie skończyć, albo wręcz przeciwnie … źle skończyć … skumbria w tomacie, sledź …
sprawdzam połączenie promowe: Stvanger – Hirtshals i co i dowiaduję się, że rejs trwa 11 h 30 min … obdywa się cztery razy tygodniowo … ale jakie to są dni tygodnia ? a to wygląda na najbardziej strzeżoną tajemnicę linii promowej … albo mnie się już od tych kos, moherów i innych takich całkiem już mózg zlasował się na amen … czy ktoś mi pomoże ? czy jest tu jakiś dedektyw zdolny odkryć jakie to sa dni tygodnia? a moze to już trole zaczynaja wadzić się z żubrami? tylko dlaczego moim kosztem? pomocy!!!
http://icanhascheezburger.files.wordpress.com/2009/08/funny-pictures-cat-is-koala.jpg
niezly,mocny!
Jotka,
wtorek, czwartek, sobota, niedziela
http://www.skandinavienreisen.de/Faehrverbindungen/fjordline/fjord_line_preise.htm
Ze Stavangeru:
poniedziałek, środa, piątek, sobota
Cubalibre, wielkie dzięki, bardzo mi pomogłeś 🙂 🙂 🙂
Jest jeszcze szybkie połączenie Norwegii z Danią Larvik-Hirtshals 3h45min. Codziennie
http://www.skandinavienreisen.de/Faehrverbindungen/color-line/hirtshals-larvik/fahrplan.htm
Super, z Larvik pasuje mi znacznie bardziej, nie wiem jak mam Ci dziękować 🙂 🙂 🙂
Nie wiem na jakim ja swiecie zylam, ale nie znalam tego pieknego hymnu Tenenbauma. Bede go sobie musiala teraz pospiewac, ale co to za fun jak juz nie ma Zwiazku Radzieckiego.
A propos Tennenbauma to nie wiem czy ogladaliscie film „The Royal Tennenbaums”, bardzo dobry, mysle o nim czasem, kolory, wnetrza, ludzie.
Moja 83 letnia Mama miala dzisiaj operacje wymiany stawu biodrowego w Warszawie. Wszystko poszlo b. dobrze wiec z usmiechem na usta ch szykuje sznycle wiedenskie na obiad. Szkoda, ze bez marchewki!
życzę zdrowia Mamie 🙂 Tobie smacznego Króliku i idę spać, jestem nieludzko zmęczona, za to jutro o tej porze będę juz na promie do Ysztad 🙂 dobranoc wszystkim 🙂
Jak mi dziękować? Jotko, pod kolana podjąć, w ramię ucałować… 😀
Życzę Ci pięknej podróży, pamiętaj o ciepłym ubraniu!
I ja sie usmiecham w takim razie, Kroliku. 🙂 „The Royal Tennenbaums” swietny film, tez go lubie sobie przypominac. A czy Zwiazek Radziecki jest, czy go nie ma, to i tak zawinili ci sami, jak nie tu, to gdzie indziej, wiec piosenka sie nada, czasem moze z malymi przerobkami…
Dziekuje jotko, szczesliwej drogi do urodziwej Skandynawii…
Moniko, jeden z moich ulubionych to Rushmore, rowniez w rezyserii Wesa Andersona.
Mnie dziś też coś dobrze poszło, więc też się mogę radośnie do wszystkich uśmiechnąć, komu trzeba życzyć zdrowia, komu trzeba udanej podróży, a reszcie dobrej nocy i jeszcze lepszego następnego dnia. 🙂
A Królikowi oczywiście marchewki! 😆
Kroliku – „Rushmore” tez wysoko na liscie moich ulubionych, Bill Murray w nim on top of his form, a Wes Anderson ma niepowtarzalny styl, ktory mnie sie kojarzy jakos z pisarzami amerykanskiego Poludnia (Carson McCullers, Walker Percy, Faulkner), skad i on pochodzi. Jest tam ciemnosc i skomplikowanie, ktore moze u nich pojawilo sie wczesniej, bo w koncu do czasow Wietnamu to byli jedyni Amerykanie, ktorzy gleboko doswiadczyli przegranej wojny i przynajmniej krotkiej okupacji.
Heleno, tu nasz Barney Frank (House Representative z Massachusetts) w rozmowie z osoba, ktora podczas town hall meeting oskarzyla Franka o popieranie nazistowskiej polityki Obamy (tj. wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego). Jego odpowiedz tej osobie byla bardzo odswiezajaca. 😆
http://www.huffingtonpost.com/2009/08/19/barney-frank-confronts-wo_n_262682.html
Korzystajac z tego, ze mielismy tu burze z piorunami z ostrzezeniem o tornadach (dopadlo ono jednak tylko o 100 km oddalone Owen Sound), pojechalam do kina obejrzec znakomity skandynawski film Everlasting Moments, naprawde bardzo poruszjacy (mnie) film.
Teraz dobranoc, do poduszki czytam ksiazke kucharska Delii Smith, pre- Jamie Oliver and Nigella Lawson kulinarna bogini.
slonce juz jest,czerwone nad lotniskiem Tempelhoff bardzo
czerwone
bedzie mily cieply dzien
lodowka zarezerwowana,S-Bahn czeka(?) do dziela
brykam z gazeta pod pacha 🙂 😀
Miłego dnia dla wszystkich 🙂
Cubalibre, powiedz tylko słówko gdzie rzeczone ramie i kolano znaleźć a ja biegusiem, cała w giętych ukłonach jestem i z odpowiednią atencją i respektem szybko się sprawiam 🙂 dzięki raz jeszcze za wszystko, życie może nie, ale plan podrózy mi uratowałeś 🙂 jednak popłyniemy ze Stavanger, ale dokonałam przed chwilą stosownej rezerwacji w Billund na sobote, żeby młodemu Legoland pokazać. Młody to nasz wnuk Kacper, który dwie godziny temu skończył 11 lat i cała wyprawa jest dla niego.
To już lece do obowiązków :), jeszcze raz wszystkim wszystkigo dobrego 🙂
Ciekawe… Wczoraj przed pojsciem spac zostawilam wpis, w ktorym byly zyczenia dla Mamy Krolika aby szybko stanela na nogi (moja sasiadka Pat miala taka sama operacje w ub.tygodniu, juz jest w domu i napoisala maila, ze juz wychodzi) – a dzis zniknal! Moze jednak zaponnialam kliknac na „wstaw” – mnie sie to zdarza.
Jotce- pieknych wakacji!
Barney Frank cudownie utarl nosa tej oslicy, ktora zarzucila mu wspieranie „nazistowskiej polityki” Obamy.
Przypomnialam sobie , ze ostatni raz krzyczalam do kogos „Gestapo!”, to bylo na latnim obozie TSKZ, mialam 15 lat i jakis wychowawca zakazal nam wychodzenia z sypialni po 11 wieczorem – nawet do ubikacji. Chodzilo, jesli dobrze pamietam o to, by w srodku nocy „panie” nie odwiedzaly „panow” i vice wersa (glownie chodzilo o wspolne palenie papierosow, a nie inne rekreacje dzis tak popularne w tej grupie wiekowej) . Wtedy wlasnie grupowo opuscilysmy pokoj piec po jedenastej, a kiedy wychowawca schowany w dyzurce obok wyszedl nam na spotkanie, obrzucilysmy go inwektywami, zarzucajac mu prowadzenie polityki nazistowskiej 😳 . BYla z tego jakas rozroba nazajutrz, ale zakaz wychodzenia w nocy z sypialni zostal cofniety, po naszych nadetych przeprosinach wychowawcy. 😆 😆 😆
Dzień dobry 🙂 Coś mi się zdaję, że dzisiaj znowu będę dyskryminowany – całe słońce poszło do stolycy, a u mnie jak wczoraj zaczęło lać, tak do dziś nie przestało.
Heleno, to na pewno ten głupi, stołeczny S-Bahn wciął Ci wpis. 👿
O kongresie niezaleznej kultury, rozpoczynajacym sie w Warszawie.
http://wyborcza.pl/1,75475,6948809,Biednale__ale_niezalezne.html?as=1&ias=2&startsz=x
Nawiazuujac do wypowiedzi tej animatorki niezaleznych inicjatyw kulturalnych, dodam tylko , ze rzad brytyjski godzac sie przed laty na wydanie zezwolenia na prowadzenie Loterii czyli tutejszego toto-lotka, zastrzegl, ze spora czesc dochodow ma byc przeznaczona na wspieranie wlasnie malych niezaleznych instytucji kultury. Nikt zatem nikomu niczego nie narzuca, a kazdy kto chce uibiegac sie o grant z totolotka musi jedynie przedstawic zakres swej dotychczasowej dzialanosci, niezlezie od jej komercyjnego sukcesu.
A Pat juz chodzi bez laski! – to wiadomosc dla Krolika.
Wlasnie szla do autobusu na spotkanie z przyjaciolkami w kawiarni.
O tym, że kultura nie może funkcjonować wyłącznie na zasadach rynkowych, wiedzieli już starożytni, z Mecenasem na czele. 🙂 O tym, że łożenie na nią jest istotnym elementem piaru, kształtowania imydżu, wiadomo zapewne już od czasów prehistorycznych, tyle że źródła się nie zachowały. 😉 Toteż w wielu krajach wypracowano w miarę sensowne i nienajgorzej funkcjonujące mechanizmy, które pozwalają kulturze przynajmniej od czasu do czasu schodzić rynkowi z drogi.
Jednym z takich mechanizmów jest mecenat państwa, władcy lub jakiejś potężnej instytucji, np. religijnej. Do czego prowadzi taki zmonopolizowany mecenat też nie od dziś wiadomo, zwłaszcza po doświadczeniach XX wieku i wydawałoby się, że nie trzeba wielkiej filozofii, żeby dostrzec zalety zdecentralizowanego finansowania kultury, również niezależnej. Jest to wykonalne, właśnie ze względu na wspomnianą wcześniej piarowską funkcję kultury, ale w praktyce państwo musi w tym pomóc, poprzez wprowadzenie odpowiednich, ułatwiających takie finansowanie przepisów.
W Polsce, niestety, zbiegło się kilka niekorzystnych okoliczności przyrody. Odziedziczone po ex-systemie przekonanie, że od finansowania kultury jest wyłącznie państwo. Wychylenie się wahadła w drugą stronę, czyli budowana na opozycji do realsocjalizmu mitologia niewidzialnej ręki rynku. Brak silnych tradycji opierania piaru na kulturze. Brak „starych pieniędzy”, z reguły bardziej skłonnych do finansowania kultury niż „nowe pieniądze”. Nieumiejętność współpracy między ugrupowaniami politycznymi, co skutkuje tym, że każdy drze pod siebie i usiłuje przejąć całkowitą kontrolę nad czym tylko się da. Zacietrzewienie ideologicznie, które nie pozwala dostrzec jakichkolwiek wartości w tym, co nie pasuje do określonego obrazu świata. No i ogólna średnia zasobność kraju i obywateli, co też nie bez znaczenia.
Taka sytuacja rzeczywiście daje fory grant artowi (nie tylko zresztą artowi, np. cała nauka to w tej chwili niemal wyłącznie dzieci kapitana granta) i dobre to na pewno nie jest. Wyjście widziałbym chyba w upartym przekonywaniu wszelkich możliwych sponsorów, że finansowanie niezależnej kultury, nie tylko znanych festiwali, też się w jakiś sposób opłaca, jak również w upartym biciu w tarabany i powtarzaniu, że oddanie kultury w łapy wolnego rynku jest skazaniem jej jeżeli nie na śmierć z uwiądu, to w każdym razie na bardzo ciężkie roboty.
Jak widać, na dobrowolne zrezygnowanie przez państwo z kontroli i ręcznego sterowania, czy też na nagłe oświecenie klasy politycznej nie liczę w ogóle, bo realistą jestem, a nie fantastą. 😉
Bardzo sluszne uwagi, Bobiku.
Ja tu jeszcze dodam o zasadzkakch, ktore czekaja na Mecenasa, takich zasadzkach, ktore mi odbieraja mowe i ide sie napic wodki.
Wspomniany wyzej brytyjski totolotek czyli Lottery ma wpisane w statut, ze bedzie wspieral kulture, w tym i niezalezna. I nikt sie specjalnie nie interesowal jaki grant poszedl na co. Az do czasu. Pare lat temu otoz prasa donisola, ze Lottery zamierza obdarzyc sporymm grantem jakas opere (moze byla to Royal Opera, a moze jakas inna, nie pamietam).
I nie masz pojecia jaka wrzawa oburzoonych glosow podniosla sie w prasie t.zw. bulwarowej (Sun, News of the World, Daily Mirror i inne gazetki dla tutejszych troglodytow) oraz innych mediach „popularnych”. Strach bylo otworzyc sardynki od tych wszystkich telefonow „co wy o tym myslicie, podzielcie sie z nami koniecznie!”).
I argumentacja byla nastepujaca: my, working classes swoje proletariackie pieniadze wydajemy na totolotka, a ten totolotek chce trwonic te ciezko zarobione prezez nas pieniadze na elitarna sztuke, ktora mamy gleboko w duzej pogardzie, to jest granda, bo co my z takiej fucking opery mamy, nigdy nasza proletariacka noga tam nie postanie!
Working classes, bless’em nauczyly sie wtedy nowego slowa „elityzm” i latalo ono w powietrzu jak butelki od piwa na stadionie.
Opera pieniadze chyba jednak dostala, ale dyrektir musial sie okropnie tlumaczyc przed working classes, bardzo pilnujac sie aby sie wyrazac poprawnie politycznie i nie doprowadzac working classes do jeszcze wiekszej furii. 😆
No nie wiem, jak skonstruowana jest Helena, mnie mowę odbiera dopiero po wódce, a jej przed… Może to ten brak organu, hmmm…
A niezależną kulturę codziennie wspieram myślą, słowem i uczynkiem. Jak chodzi o myśl, to próbuję sobie zdefiniować co to znaczy „kultura niezależna”. I od czego/kogo jest niezależna i czy to dobrze, czy może niekoniecznie…
Przyznam, że mam z tym kłopot. Taki bidny debiutant siedzi w domu i skrobie swoje dzieło literackie, świat o nim nie wie, nikt go nie finansuje, to on jest niezależny, czy zależny? Fakt, nikt mu nie dyktuje co ma pisać, ale z drugiej strony w lewym zakątku mózgu czy nie tkwi mu myśl, że musi napisać coś chwytliwego i na czasie, bo inaczej go nie dostrzegą. I czy ta myśl nie jest przypadkiem uzależniająca?
Albo taki Mick Jagger – ten ma forsy jak lodu, w dupie całą opinię i ministerstwo sztuki Ugandy i okolic, może śpiewać co mu do łba przyjdzie, nikt mu niczego nie narzuca. To on jest niezależny, czy odwrotnie – siedzi mu w lewym zakątku myśl, że jak walnie knota, sprzedaż spadnie i kasy na niezależność nie będzie…
Tyle myśli wspierających kulturę niezależną, bo nie samą myślą człowiek żyje, a i oszczędzać myśli trzeba, żeby wystarczyło na później.
Jak chodzi o słowo, to wyrażam je o kulturze niezależnej codziennie i skrupulatnie. Mijane po drodze do pracy dzieła twórców niezależnych komentuję głośno, choć najczęściej nikt mnie nie słucha. Żydzew, kurwy żydzewskie, jebać ŁKS, CHWDP i wiele innych kolorowych i monochromatycznych dzieł na poły literackich, na poły malarskich znajdują we mnie komentatora.
Jak chodzi o uczynki to sporo ich poświęcone jest kulturze niezależnej. Na przykład piszę. Nie, żeby jakieś dzieła ale zawsze coś na początek, przecież na początku było słowo, czyż nie? Ostatnio uczyniłem, że mniej błędów ortograficznych będzie na świecie. Mój wkład polegał na umożliwieniu twórcy niezależnemu piszącemu na murze napis : ?Rzydzew? kontaktu z końcem mojego prawego buta, w celu zwrócenia mu uwagi, że nie tak się to pisze.
Następnego dnia widziałem efekt moich kulturotwórczych wysiłków:
?Jebać chuja z pierwszej klatki i Żydzew?
😆 😆 😆
zeen, to nieprzyzwoite! Ja mam łaskotki i nie mogę przestać się chichrać, choć niby wiem, że powinno mi być raczej i smieszno i straszno. 😆
http://www.banksy.co.uk/
😆 😆 😆
Musze przyznac, ze moj maz, ktory nie znosi bledow ortograficznych we wszystkich jezykach, poswieca zawsze sporo uwagi problemowi zasygnalizowanemu przez zeena. Od wielu lat frapuja go wlasnie polscy artysci niezalezni poswiecajacy sie szerzeniu znajomosci jezykow obcych, ktorzy a to opuszczaja c w niektorych slowach, a to podmieniaja u na a, chyba usilujac tak przyblizyc angielska wymowe chyba najbardziej znanego w swiecie angielskiego slowa… No i ta chwiejnosc ortograficzna w jezyku polskim, o ktorej napisal zeen tez mocno go meczy (z z kropka czy rz, u zwykle czy kreskowane, h czy ch)- bo skoro cudzoziemiec moze pisownie w koncu nie tak wielu slow opanowac, to czemu nie rodzimi artysci? No, ale moze to tez jest niezalezny zamierzony efekt artystyczny. 😉
A tu link do bardzo dobrego wywiadu z Anthonym Scialabba o potrzebie niezaleznych intelektualistow, ktorych tez coraz mniej:
http://www.radioopensource.org/george-scialabba-the-untethered-untenured-mind/
vitajcie! @Moniko nie tak dawno pisałam jak to jest z ortografią. Jest grupa ludzi zajmujących się literaturą lub zawodowo słowem.. istnieją też jednostki ludzkie o doskonałej pamięci ale są tez daltoniści słowa. Nie widzą różnicy a wręcz denerwuje ich ortografia bo po co ona i na co ten raban? 🙂 🙂
co do sztuki i jej mecenatu to istniał od zawsze i tak powinno zostać. Dla mnie narysowanie konia to jak lot na Marsa .. ale wolę dzieła kolorowe jakby co 🙂 a nie szare i czarno białe
to musi być ciekawe zajmowanie się przyszłością /jest nawet instytut /Ale czy tam znają wszyscy dzieła Lema bo mam wrażenie że już wszystko napisał o przyszłości .. ja Wam powiem ..że przyszłość to coraz większe różnice, wbrew globalizacji 🙂
Znam wielbiciela odcieni szarości. Życie traktuje jak dzieło sztuki. Co dnia idzie do knajpy i stara się osiągnąć odcień szarości z kolejnych dzieł Piranesiego. Niestety, jako wymagający odbiorca, rzadko bywa zadowolony…
ciekawe jaka będzie pogoda we wrześniu 🙂 czy ktoś wie?
w szarym mi nie do twarzy lubię niebieskie kolory oczywiście nie trunki :))) a Ty zeenie to masz cięty język czym się zajmujesz zawodowo ??
chciałam Was zapytać co sie stało z babką z Gdyni? nie ma kto wprowadzić kociego i psiego nastroju . Babko jak mnie czytasz to donoszę że napiszę do Ciebie jak trochę uspokoję swoje komórki nerwowe 🙂
i widzicie, chaos we mnie chaos we wszechświecie czyli normalne 🙂
Żebym to ja wiedział…., płacą nienajgorzej, muszę ich kiedyś spytać: co ja dla Was takiego robię?
co zrobić aby lato się nie skończyło ??
zeenie czy mogę być Twoją asystentką dla mnie czwarte miejsce od przecinka :)))
Przyślij swoje resume, jak z kwalifikacji – waga, wzrost, kolor włosów, 90-60-90 będzie wynikać, że spełniasz kryteria, to zobaczę co da się zrobić…
no wiesz!!! tyle się pisze i mówi o równouprawnieniu!!!!!! ok fifti fifti i będzie sprawiedliwie 🙂 moje wymiary 60-90-60 wzrost 158
wiek,, , bliżej nie znany , najstarsi górale twierdzą że wyglądam na tyle ile mam 🙂
Jak równouprawnienie to równouprawnienie, oddalam się w celu osiągnięcia wymiarów: 60-90-60/158…
kwalifikacje ;; uczę sie szybko co sobie pracodawca życzy ??/
a mówiłam ze ehh !!! strata po Twojej stronie, udaj się więc…nikt tak pięknie nie napisze kturzy jak ja 🙂
ide tyrać 🙁
Kierownik Tyrański i pracownica Tyrała? 😆
W knajpach niektórym udaje się osiągnąć nie tylko piękne szarości, ale nawet vermeerowskie zielenie.
Noo, popracować trochę trzeba… 😉
Moniko, ja w Niemczech obserwuję proces odwrotny – anglicyzacja języka zaszła tak daleko, że „fuck” w zasadzie wszyscy piszą bezbłędnie, natomiast piękne, rdzennie germańskie słowo „bumsen” bywa przez wynarodowioną niemiecką młodzież pisane per „boomsen”. 😯
No, tak, dobrze ze chociaz znaja ortografie obca, jak juz sie postanowili wynarodowic. 😆 Zreszta to slowo zdecydowanie Anglo-Saxon, wiec skuzynowane z niemieckim…
Swoja droga to ja nie wiem, jak moj maz, ktory zna polski z osluchania, oraz podrecznika kiedys przypadkowo kupionego w Londynie (ktory go ostrzegl, ze zabiera sie za jezyk niezwykle trudny i zeby za wiele sie nie spodziewal) absolutnie bezblednie zna pisownie tylu polskich slow (zdecydowanie nie tylko tych bazgranych na murach). To jest chyba jakas odwrotnosc dysleksji… 🙄
A tu cos, co by zdecydowanie zirytowalo moich tesciow, o pogrozkach dla artysty w Indiach od skrajmych hinduistow za obraze uczuc religijnych przez przedstawienie nagiego boga Ganesha. A przecie hinduska tradycja wlasnie nie bala sie nagosci, tyle ze ci „obroncy” tego nie wiedza…
http://www.telegraph.co.uk/expat/6062265/Artist-gets-death-threats-for-depicting-Ganesh-naked.html
ładne zdjęcie , mówią że słonie pamiętliwe są
stwierdzam fakt że praktyka czyni mistrza. Mistrzem nie będę ale lepiej piszę z mówieniem nigdy nie miałam problemu 🙂 nie widać ortografii 🙂 z drugiej strony tez jakbym ostatnio mówiła byle jak 🙂 pa
@ Bobiku zapytaj babki czy nic Jej nie jest ??
Babkę widuje się na innych blogach, z czego wniosek, że na szczęście nic jej nie jest. 🙂
od Bobika przyszlo
pada przy 23°
odejdzie dalej i jutro pelnia lata
wypasione w poczekalni 😀
zeen;prawdziwa niezalezna buta sie nie boi,bynajmniej i owszem
jarzebinko,teraz to juz wiem i przestaje sie wstydzic-jestem stalym,niezlomnym daltonista slowa!!! 😀
ide, moze spotkam zeena i wspolnie popracujemy nad
60-90-60 to jest wyzwanie 🙂
jarzebinko,Babka ma sie !zawsze Ciebie pozdrawia 😀
czy „Banksy” jest „kultura niezalezna”?
dopiero 19:30 a ciemno ,do tego LEJE
oberwanie chmury
woda przyda sie na „moje zielone”
😀
„Daltonista słowa” to cudne określenie. 😆
Do Rysia chyba rzeczywiście TO poszło ode mnie, bo tu już TEGO nie ma. 😉
Dziendobry,
dzieki za zyczenia zdrowie dla mojej Mamy. Mama miala operacje w prywatnym szpitalu w Warszawie, bo w publicznym sytemie musialaby czekac 3 lata na wymiane stau biodrowego. Jak pisalam Mama ma 83 lata in nie moze sobie pozwolic na czaekanie przez 3 lata. Mama z Ojcem pracowali jako robotnicy cale zycie, ale mogli sobie na te operacje jakos pozwolic. W kazdym razie naszej pomocy absolutnie nie chcieli. Moja siostra pisze dzisiaj tak:
„Wrocilismy od Mamy. Jest w b.dobrej formie, nic jej nie boli, bo jest pod kroplowka, przez ktora dostaje srodki przeciwbolowe. Operacja sie udala-lekarze sa zadowoleni, zartuja, ze teraz ma komplet w biodrach. Jest pod b. dobra opieka i dlatego troche caly czas tym zszokowana- pielegniarka czuwala przy jej lozku cala noc, jedzenie b.dobre, codziennie zmieniana posciel i koszulka. Mama mowi, ze w Otwocku operowali ja (10 lat temu-porownujac) na jakims lezaku, w komorce i wiezli naga przez szpital na operacje. Jestem spokojna. Lekarze jej powiedzieli, ze jeszcze bedzie tanczyla. Jest taka szczesliwa i pelna wiary. Dzis wieczorem przjdzie fizykoterapeuta.”
Szok z powodu dobrego traktowania… Moje biedne starenkie Matczysko.
Wygralam z ubezpieczalnia!
Banksy jest jak najbardziej kultura niezalezna. Nikt nawet nie wie jak sie nazywa. Wiadomo, ze zanim rozpoczal swoja dzialanosc na ulicach Londynu, grasowal w Bristolu i ze jest z fachu rzeznikiem.
A jego graffitti i stencile na murach sa absolutnie wspaniale. Robi je gleboka noca. Raz go ktos sfotografowal telefonem komorkowym, widac go wiec jedynie od tylu, kleczacego przy murze. Bylo we wszystkich gazetach. Bardzo dba o swoja anonimowosc, choc rozni ludzie wskazywali juz na roznych artystow ulicznych, ale nigdy nie udalo sie niczego potwierdzic na 100%.
Ach, jaka dobra wiadomosc o Mamie Krolika!
http://strasznasztuka.blox.pl/resource/bunksy_crudeoil.jpg
http://strasznasztuka.blox.pl/resource/bunksy_CCTV.jpg
http://strasznasztuka.blox.pl/resource/bunksy_bronx_bowpeep1.jpg
http://www.banksy.co.uk/menu.html
warto poswiecic kilka minut 😀
Rysiu, warto 😀
Kroliku, bardzo sie ciesze z Twojej dobrej wiadomosci o Mamie. Jak to dobrze, ze sie tym razem tak nie nacierpiala, jak poprzednio.
I gratulacje, Heleno – wygrana z ubezpieczalnia to spore osiagniecie, bo oni nie sluza do tak naprawde wyplacania czegokolwiek, tylko do zbierania wplat.
A my czekamy na Billa – nie tego najbardziej znanego, co to mu Bobik robil tajny catering, tylko na huragan albo deszcz tropikalny – zobaczymy, co do nas dojdzie. Na razie juz mamy tropiki – 32 C i bardzo duza wilgoc w powietrzu. Caly ten weekend ma byc bardzo deszczowy i cieply, wiec jeszcze musze isc na farme polowac na jagody, pomidory i marchewki, i na pierwsze jablka, bo jutro tam bedzie straszne bloto (cena za organicznosc jest blotnisty, nierowny podjazd).
http://www.dziennik.pl/polityka/article434409/Koniec_z_dyskryminacja_inwalidow_w_Sejmie.html
Zrobilam o tym program 13 lat temu! (Byla to 10-odcinkowa seria o prawach osob niepelnosprawnych zamowiona przez redakcje oswiadowa BBC)Y Do kibla trzeba bylo schodzic dwa pietra w dol, bez windy, a i tak nie daloby sie zmiescic w kabinie z wozkiem.
Zrobilam o tym wywiad z owczesnym ministrem pracy i polityki spolecznej Leszkiem Millerem, ktory uwazal, ze ja sie urwalam z choinki i ze „sa z pewnoscia wazniejsze sprawy w Polsce” niz czy w Sejmie beda jacys niepelnosprawni.
Ha!
No cóż, Miller wykazał lewicową wrażliwość… 🙄
Ta stronka z Banksym strasznie fajna. Chyba nie widziałem go jeszcze tyle naraz. 🙂
Moniko, czy w Twoim nowym domu jest schron? 😯
Króliku, zawsze mnie strasznie wzrusza sposób, w jaki mówisz o swoich Rodzicach. Nawet mnie w oczy potrafi zaszczypać… 😳
No, tak wszystkie kolory politycznej teczy cwiczyly swoja wrazliwosc przez te 13 lat (a co robily przez poprzednie 7 to tez inna historia), zanim sie zdecydowano na cos tak radykalnego jak winda, podjazd , i dostepnosc mownicy dla wozkow inwalidzkich…
Bobiku, wyobraz sobie, ze w naszym nowym domu jest cos w rodzaju schronu, tzn. bardzo solidna, wykonczona calkowicie piwnica. Nawet swiezo pomalowana w ramach remontu i wylozona dywanem. Tyle, ze jak jeszcze wiekszosc domu, na razie bez mebli, bo jeszcze nie doszly z Nowego Jorku. Mam jednak nadzieje, ze Bill, jak jego znany imiennik, skoczy gdzies w bok, i do nas nie dojdzie, wiec nie bedziemy musieli siedziec w schrono-piwnicy. 🙄
Oni wtedy jeszcze nie wiedzieli, Bobiku, ze to mozna zaliczyc do lewicowej wrazliowsci. On zreszta byl naprawde okropnym ministrem pracy i polotyki socjalnej. Duzo lepsza bylaby wtedy Olga Krzyzanowska, ktora zrobila na mnie o wiele lepsze wrazenie. 😆
Ja sie tez zagapilam na stasznie dlugo w Banksy’ego. PO raz ktorys…
ministrem pracy i polotyki socjalnej – kupuję w ciemno 😆
Chodzi o disco polotykę? 😆
O polot biega 🙂
Jestem niepelnosprawna klawiaturowo (dlatego nie jestem wybitna pianistka) i bardzo prosze mnie nie dyskryminowac, bo podam do sadu. Wtedy zobaczycie.
zeen, ja o tym samym, tylko chciałem się upewnić co do gatunku tego polotu. 🙂
znaczy: Miller nie jest idiotą, to inteligentny facet, ale polot to coś innego, coś, czego mu natura dała…. no, nie za wiele 🙂
poszlo dalej 🙂
do jutra
dobranoc 😀
Jest week-end i chce mi sie tanczyc. Zamiast na tance poszlam na dawno potrzebny manicure/pedicure. Bosko!
Upaly u nas mniejsze niz w Warszawie i w zakatku swiata Moniki.
Heleno, gratulacje z powodu zwyciestwa nad ubezpieczalnia.
Oglądałem właśnie film Woody Allena, z którego śliczny tekst mi się zahaczył. Ktoś pyta Allena jakiego jest wyznania. Allen odpowiada: początkowo to był judaizm, ale potem przeszedłem na narcyzm. 😆
😆 Vintage Allen, Bobiku. A czy to z „Hannah and Her Sisters”, czy z ktoregos z nowszych? Uwielbiam scene pt. The Big Leap w Hannah. Ogladalam to kiedys i po niemiecku takze, i „der grosse Sprung” brzmial jakos grozniej niz w oryginale. 🙂
Cichutkie dzien dobry. Ja juz wstalam, ale reszta pewnie pragnie odespac.
OK. Ide robic kawe.
Dzień dobry 🙂 Czy znacie to uczucie, kiedy wstało się już pół godziny temu z posłanka, ale mózg się jeszcze nie dobudził i wydaje mu się, że jeszcze jest wczoraj? Ja właśnie coś takiego mam, więc jeżeli ktoś powie „ten Bobik jakiś niedzisiejszy”, to będzie miał świętą rację. 😉
Moniko, to był „Scoop”, w którym Woody gra magika, poszukującego groźnego przestępcy razem z młodą adeptką dziennikarstwa, poinformowaną o scoopie przez ducha niedawno zmarłego wybitnego dziennikarza. Fabuła jak fabuła, ale gadki Allena jak zwykle genialne. Tylko za dużo, żeby się udało zapamiętać więcej niż jeden-dwa dowcipy. 😉
A po Allenie była w TV jeszcze „La mala educatión” Almodóvara, więc spędziłem wyjątkowo dużo czasu przed ekranem. 🙂
O, kawa już jest! Dawać! 😆
Mam nadzieję, że croissanty też już przygotowane.
Asertywności uczmy się za młodu! Najlepiej od Kotów. 😀
Dzis wyjatkowo zamiast croi jest chleb keksowy – z rodzynkami i orzechami kupiony wczraj na probe u Marksa i Spencera. Moze byc, ale croi sa lepsze, nie da sie ukryc.
Iiiii, chleb keksowy… 🙁 Asertywnie odmawiam. Wypiję samą kawę.
Czy przypadkiem ktoś tu nie postanowił wziąć mnie głodem? 😯
Dobrze gadacie, Psie. Asertywnosc wynalazly starozytne koty. kiedy ludzie wymyslili, ze koty beda im pilnowaly obejscia i dobytku. Wybilsny in to szybko z glowy i od tego czasu czlowiek sluzy kotu, a kot mu odplaca mruczeniem, ale i tez nie zawsze, bo inaczej ludziom sie we lbach przewraca. 😈
Pierwsza zasada asertywnosci: nauczyc sie mowic uprzejme, ale stanowcze „Nie!”.
Dokładnie tak zrobiłem! Mama pisząc dziś tacie listę zakupów na targ zastanawiała się, czy nie zrezygnować z pieczonego rostbefu, bo drogi jak cholera. Powiedziałem uprzejme, ale stanowcze NIE! 🙂
Rostbef is good for you, znaczy sie na zdrowie i na ekologie srodowiska naturalnego kota. Jesli dac do miesa duzo czosnku, to mozna nie kupowac Frontline’a na pchly, bo one same uciekaja. Podobnie rzecz sie ma z dodaniem rozmarynu. Pchly nienawidza rozmarynu. W ten sposob ratujemy nasza planete przed dzialaniem wszelkiej nienaturalnej chemii. Greenpeace sie cieszy, zwierze sie cieszy, a i pchly pozostaja przy zyciu, ale zyja w trawie i odzywiaja sie robakami zamiast kotem czy psem.
Chyba że są to BARDZO asertywne pchły… 🙄
Niestety, znam takie. 🙁
Witam,
u nas szalenstwo grillowania z roznem, ktory zainstallowalismy na grillu tydzien temu. W tygodniu nie ma czasu, ale dzisiaj bedziemy grillowac organicznego kurczaka w calowsci, a jutro moze wlasnie rostbef? Co jeszcze da sie grillowac na roznie (za wyj. schabu, bo go nikt u mnie nie lubi)?
Jak ty Bobiku, lece na targ, tylko liste zakupow musze sobie zrobic sama.
Nie zajrzalam jeszcze do gazet, mam nadzieje, ze swiat sie jeszcze kreci. Slonce wzeszlo to pewne, a jest to dobry znak…
Czuc juz rano nadchodzaca jesien. Gesi juz wszystkie po wyroku…
Na rożnie można piec: udziec barani bez kości, królika…
Pardon? Krolika? Czy nie bylby za suchy?
W westernach zawsze pieką królika 🙄
Polewać trzeba…
Naszpikować czosnkiem, smarować oliwą, piec 2h:
http://www.rn74.info/188833/275233.html
(Note: Since rabbit has so little fat in the meat, it must be cooked over low heat or it will be tough. If you can hold your hand near the grill for a count of 3-5 seconds, the fire should be about the correct temperature).
Królik ma dokonać samoupieczenia na rożnie? 😯
Ja nie wiem, czy to dobre dla zdrowia. No, chyba że dla zdrowia jagulara, o ile zgodzi się zaczekać, aż pieczeń wystygnie. 🙄 Ale dlaczego właściwie króliki miałyby tak dbać o zdrowie jagularów?
Jadłem kiedyś pieczoną na rożnie koźlinę, ale ponieważ piekła się ona baaaardzo długo, a w celu skrócenia czasu oczekiwania podawano baaaaardzo duże ilości trunków, to smak tej potrawy został mi w pamięci taki jakiś… No, prawdę mówiąc, w ogóle nie został. 😳
vitajcie! mnie grilowane szkodzi więc będę asertywna i protestuję ; nie dla pieczonych zwłok zwierzątek 🙁 na dodatek cos mnie boli w brzuchu 🙁
Kozlecia jadlem z rozna zawieszonego nad kominkiem w tarttorii na Sardynii, w gorach, to ich, Sardich, tradycyjne danie, popijane Orvietto classico, zagryzane chrupiaca carta da musica i serem peccorino, a przedtem jeszcze bylo, o ile dobrze pamietam, risotto nero, tez czyms popijane. Na deser bacci di Calgari – domowej roboty trufle czekoladowe,
Owszem, pamietne pranzo. 😈
Wlosi, a nawet Sardynczycy sa OK jesli chodzi o kulinaria 😈
Mordechaju czy jeteśmy narodem barbarzyńców ? Jak się żle czuję to wydaje mi się że nawet sok z porzeczek mówi nieee, bo rośliny tez czują. To będzie dla mnie smutny dzień 🙁
woda tez reaguje ,,, na bodżce
w Tygodniku Powszechnym jest bardzo interesujący artykuł o Madonnie , też uważam że Jej piosenki są wołaniem o miłość .
ide rozpaczać nad światem …
Never! Jarzebino, Never!
Nie jestem naturalnym jaroszem, ale na chlodnik litewski czy pierogi z kapusta i grzybami nigdy nie krecilem nosem. Dobry tort orzechowy czt makowy tez potrafi byc OK.
Byle mnie trzynmano z dala od najpsaskudniejszej rzeczy z polskiej kuchni jaka sa zupy mleczne. Za chinskiego boga nie tkne tego swinstwa.
Moze Cubalibre chodzilo bardziej o kroliczy kanibalizm? 😉 W kazdym razie, ja odradzam, Kroliku, bo kanibale zwykle twierdza, ze ich doznania smakowe byly nie wieksze niz ze zjedzenia miesa zwyklego kurczaka. A kurczaka (i to organicznego!) juz i tak masz. U nas jutro tez rozbef, asertywnnie zamowiony przez Matylde i Zosie. A na sniadanie croissanty, bo piekarz dalej w dobrej formie.
Mordechaju, a moze tez pyszny dhal platter, z roznych rodzajow soczewicy? Do tego jakis swiezy naan bread, jakis ryz biryani? A jak kasze manne, to na ostro i gesto, z chili i imbirem, cumin, orzechami cashews (choc to naprawde nie orzechy) i warzywami? Zaraz zapomnisz o tych zupach mlecznych… 🙂
Popieram: Precz z zupą mleczną!!! Na pohybel!!!
moglbym tez wykazac sie nabyta umiejetnoscia ,ale asertywnosc wymaga tez przyjmowania krytyk a to zostawiam innym!!! 😀
zupy mleczne uwielbiamcale dziecinstwo i do konca szkoly sredniej codziennie mleczna:
platki owsiane
kasza manna
lane kluseczki
i (co zadowoli „ekologiczna” jarzebine)u Babc stare bulki pokrojone na kawalki zalane mlekiem i posypane cukrem
pacha 🙂
kasza manna na gesto do dzisiaj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
co rys to obyczaj 😉
poszlo dalej, slonce i cieplo zostalo w berlinie 🙂
mozna balkonowac w wygodnym fotelu z ksiazka
Obawiam się, Rysiu, że zostaniesz w mniejszości. 😉 Ja też asertywnie oświadczam:
MLECZNE ZUPY SA DO DUPY!
Nawet wykropkowywać niczego nie będę! 👿
Zgadzam sie Bobiku, co do mlecznych zup, choc rzadko mialam z nimi stycznosc. Ale tez Rys, jako mnieszosc, bedzie teraz podlegal szczegolnej ochronie, jak to z mniejszosciami bywa… 🙂
A tu zabawny Stephen Colbert, natchniony osobami porownujacymi Obame do Hiltlera, w wywiadzie z zaradnym przedsiebiorca sprzedajcym odpowiednie wasiki do portretow Obamy z czasow kampanii, oraz inne tego typu drobiazgi:
http://www.huffingtonpost.com/2009/08/21/colbert-unveils-new-line_n_264972.html
Bobiku,za brzydkie slowa grozi strzyzenie DO SKORY 8)
Moniko,dziekuje,jestem na wyginieciu 💡 😀
Wrocilam z kurczakiem, a bez krolika na grill.
Rysiu, mnie tez karmiono zupa mleczna i jadlam bez sprzeciwu, byle mleko bylo bez kozuchow. Nie zaliczam jednak tych zup do przysmakow i dzisiaj juz ich wcale nie jem, za wyjatkiem od wielkiego dzwonu owsianki. Wogole mleko i produkty mleczne mi sa jakos coraz mniej do kulinarnego sczescia potrzebne.
Kasze manne (a???) lubie dodawac do lekkiego rosolku.
Zapomnialam na targu torby z zielona fasolka i baby greens. Nie wiem czy mi sie chce wracac.
Ryz biryani Moniko jest b. u nas popularny, i slusznie bo pyszny. Szczegolnie w Toronto gdzie znaczna czesc ludnosci jest z Indii, Pakistanu, Bangladeshu.
Jak rozumiem, Cubalibre, Kaninchen to kroliczek. Widzialam kiedys w Genewie jak w piatek wieczorem Portugalczycy i Hiszpanie wyciagneli ogromne grille na chodniki i grillowali wszystko, m in. Kaninchen. Ja jadlam tylko grillowane sardyny i popijalam cienkim czerwonym winem. Palce lizac!
Kaninchen, jak sama nazwa wskazuje, to są zwierzątka, których rolą życiową jest, żeby pies (canis) je gonił, ale nie złapywał. A nie złapywał po to, żeby dalej miał kogo gonić. Ich grillowanie jest czystą marnacją zasobów, bo znacznie lepiej wsadzać na rożno takie zwierzęta, którym zdarza się pogonić psa! 🙄
Deszcz tropikalny juz do nas dotarl, wiec zanim udamy sie do schronu w piwnicy, tu jest ladny przepis na „upma”, czyli kasze manne na gesto i ostro. Przepis jest podobny do przepisu tesciowej, acz nie identyczny (tak naprawde nie dodaje sie wody z jogurtem, tylko sama wode, chyba ze ktos bardzo lubi jogurt do wszystkiego) i pochodzi z poludnia Indii. U nas w domu pojawial sie, zgodnie z hinduska tradycja, jako male co nieco do herbaty.
http://www.youtube.com/watch?v=R1L67emHyFs
Kroliku, ja tez dodaje kasze manne do rosolu.
Mam nadzieje, ze Bill oszczedzi Concord, trzymajcie sie Moniko!
Wrocilam na targ,odebralam baby greens oraz green onions. Zapomnialam fasolki szparagowej… Ugh…
Króliku, z uprzejmości nie zadam standardowego w takich wypadkach pytania, czy głowy nie zapomniałaś, ale na wszelki wypadek sprawdź bez pytania. 😉
A myśmy dziś przytargali z targu (już wiem! Pewnie dlatego targ się nazywa targ, bo zakupy trzeba z niego targać 😀 ) morele, śliwki, truskawki, brązową marchew, kalarepę i zieloną fasolkę, za psi grosz, bo na jednym stoisku chcieli już zwijać manele i wszystko to oddawali za półdarmo. Usiłuję teraz wykombinować jakąś potrawę z wymienionych produktów. Na razie idzie mi tak sobie, ale nie tracę nadziei. 🙂
Uprzejmie prosze Bobiku,
-morele zjesc, mozna zjesc zalawszy rieslingiem lub moselskim.
-truskawki zamrozic (truskawki jeszcze o tej porze?)
-upiec drozdzowy placek ze sliwkami
-brazowa marchew ugotowac z sola i szczypta cukru, rozciapciac tluczkiem do ziemniakow rustykalnie, dodac dwie lyzki masla i parmezan, podac do sznycla cielecego, albo pieczeni wolowej
-kalarepka do zupy jarzynowej z zacierkami
-zielona fasolka to danie samo w sobie z maslem i bulka tarta, pasuje do wszystkiego, tez z sadzonym jajkiem na grzance
Króliku, wszystko prawda, ale ja leniwy jestem i się zastanawiałem nad jednym daniem z tych składników. 🙂
Oho, Bill już dmie! 😯
http://www.youtube.com/watch?v=YqB7UEdhKug
Na szczęście Coltrane to on nie jest, więc rodzina Moniki chyba się nie ma czego obawiać. 😀
Coltrane zdecydowanie nie, wiec jest nadzieja. Leje teraz u nas w bardzo spektakularny sposob – wielkie strugi cieplego deszczu. Wiatr tez dosc spory, ale najwiecej wody. Mam nadzieje, ze nie pozalewa piwnic.
Roztargnienie jest uwazane w krajach anglosaskich za urocza ceche, i niektorzy wrecz uciekaja sie do udawania, ze na nie cierpia. Dobrze maja ci, ktorym to przychodzi naturalnie… 😀
Tak czulam, Bobiku, ze chodzi ci o potrawe ze wszystkiego (Kroliku, kalarepkowa z zacierkami to jedna z ulubionych zup). Moze wszystko upiec, tyle, ze w dwoch oddzielnych brytfannach. Owoce lekko poslodzic i posypac malo slodka kruszonka z brazowym cukrem, i wyjdzie angielska crumble. A drugie bedzie roasted vegetables i tyle. Albo nic z tym nie robic, poczekac, i calosc sfermentuje, a wtedy przerobi sie na alkohol… 😀
No, sam nie wiem czemu, ale ta ostatnia opcja zdecydowanie najbardziej mi podchodzi. 😆
Nawet jeżeli z przerobienia na alkohol nic nie wyjdzie, to sama myśl, że nie będę musiał dzisiaj nic z tym wszystkim robić, wywołuje promienny uśmiech na mym pysku. 😆
Pewnym wyjściem byłoby też sprowadzenie goryla, żeby skonsumował owoce i wręczenie bukietu z jarzyn jakiejś kozie. 😉
A jakby projekt z przerobka na alkohol jednak wypalil, to nie my jedni bedziemy zalani. 😉 Wspieranie koz popieram, bo potem sa z tego spore korzysci (ostatnio „Honor Ady” prawie nie do upolowania – wakacje sobie kozy zrobily). 😀
Uwielbiam ten okres w roku: od polowy sierpnia do Swieta Dziekczynienia w pazdzierniku (w Kanadzie jesto to swieto w druga niedziele pazdziernika). Warzywa i owoce takie piekne, nie moge sie nimi najesc.
Co rzeklszy mysle, ze czas na male popludniowe conieco w postaci arbuza i kawy.
Słusznie, kawa należy również do moich ulubionych warzyw. 😀
Bobiku, czy to warzywo takze probujesz fermentowac? 😀
Kroliku, pamietam, jak zdziwilam sie, slyszac po raz pierwszy, ze ta pora roku jest w Ameryce szczegolnie piekna (zapewnialo mnie o tym pare osob). A teraz sama takze najbardziej ja lubie – takie drugie lagodne, mniej upalne i mniej uciazliwe lato po lecie. U mnie dzis byly jagody i maliny z farmy. Mam nadzieje, ze dzisiejszy ulewny deszcz im nie zaszkodzil na polu, i bede miala zapewniona ciaglosc dostaw przez najblizsze tygodnie.
do „mody” jedzenie polecam (niestety niemiecki 😳 )
http://www.sueddeutsche.de/,ra15m1/gesundheit/616/485047/text/
😀
dobranoc tu i tam 😀
dobrej nocki 🙂
Dzień dobry 🙂 Wreszcie doczytałam 🙂
Króliku, pozdrowienia dla Mamy 😀
Dzien dobry,
Czeka mnie ciezki dzien. Musze ewakuowac co moge z malej goscinnej sypialni z zalanym, ale juz wyschnietym sufitem i sciananami : polki z ksiazkami, ktore sie przelaly z mojej biblioteko-sypialni i biurko z obledna iloscia szufladek-kartotek. Lozka nie tkne, bo za ciezkie. Musze takze odnalezc w przepastnej szafie sciennej na dole zapas rolek papieru podkladowego z poprzedniego remontu i nienapoczeta pieciokilogramowa puszke Dulux Brilliant White, kilogramowa paczke zaprawy do sufitu (pewnie trzeba bedzie dokupic) i jeszcze pewnie cos tam , skrzetnie przechowane.
Na szczescie Pan Andrzej, ktory sie stawi jutro o osmej rano, nie oczekuje ode mnie zbyt wiele i to czemu sama nie podolam, zrobi jak aniol.
Dobrze, ze to on w koncu bedzie robil ten remont pokoju a nie firma wslazana przez ubezpieczenie. Do naprawy oswietlenia bede jednak musiala sprowadzic elektryka, ktory przy okazji zmieni mi wiszaca lampe w mojej sypialni, zamieniajac ja na lampe z wiatrakiem, ktora wlasnie zamowilam w internecie, znacznie taniej (o 60 funtow taniej ) niz to samo ustrojstwo kupowane w sklepie. Wiatrako-lampa powinna przyjsc na poczatku tygodnia.
Dzizaz, jak mi sie nie chce!
Heleno, nie jesteś sama 😉
O, haneczko, commiserations!
Opowiem Wam o zyciowym optymizmie, ktory rzuca mna na kolana.
Wczoraj wybieralam sie do domu towarowego Peter Jones po nowa roman blind do tej malej sypialni (czy to ma jakas polska nazwe?).
Przedtem rozmwaialam z nasza pryzjaciolka Jasiunia (ukonczone 93 lata) i wspomnialam, ze sklep chyba likwiduje duze stoisko z naprawde ladnymi, grubymi ceratkami sprzedawanymi od metra, bo jest na nim coraz mniejszy wybor.
Jasiunia bardzo sie zmartwila, bo tam zawsze kupowala ceratke na swoj nieduzy stol w kuchni – w bialo-czerwona krateczke, takie jak sie czesto widzi we Francji na ogrodkowych stolikach w kawiarni.
-O! – zmartwila sie Jasiunia. – A czy jeszcze maja te w czerwona krateczke?
– Owszem, widzialam, te jeszcze maja.
– Bo moja w kuchni ma juz z siedem lat i moze warto byloby zmienic… To kup mi, Helenko, moze dwie dlugosci – razem ze trzy metry, zmienie sobie te co mam i jedna bedzie na zapas!.
Mieli, kupilam. I tak trzeba.
Jasiunia zawsze chodzi na wysokich obcasach i nie ma w domu ani jednej pary kapci. Wiem, bo musialam jej kupic jak szla do szpitala. Po wyjsciu, wyrzucila je. 😆
Dzień dobry. 🙂 Lipiec i sam początek sierpnia w moim zakątku Europy zupełnie odzwyczaił mnie od pięknej pogody, toteż ostatni, prawie nieprzerwany ciąg pięknych dni napawa mnie zachwytem, ale i pewną taką nieufnością. Ile jeszcze się uda tego nachapać? Czy kolejny deszcz znowu okaże się tylko krótkim, wręcz pożądanym przerywnikiem, czy znowu zacznie lujać tygodniami (tfu, tfu!) i tak już do wiosny ?
Ale pewnie nie powinienem kombinować, tylko korzystać z łaskawości Wysokiego Planisty Od Pogody. 😉 Idę zaraz wypić kawę na tarasie. 🙂
Jasiunia na płaskim pewnie by już nawet nie mogła, bo jak się porobią zmiany w kręgosłupie dopasowane do obcasów, to przejście na bezobcasie potem boli i jest ortopedycznym dramatem. A tak w ogóle jestem skłonny zgodzić się z wyrażoną innym razem opinią Heleny na temat Jasiuni, że dziś takich ludzi już nie robią. 🙂
Nie robia, Bobiku, nie robia. Jak jestesmy w sklepie i ona cos przymierza, to kreci pupa przed lustrem, jak boga kocham! Jest wysoka, bardzo zgrabna, zawsze zadbana i umalowana.
I bardzo starannie oglada opakoania na produktach, tam gdzie napisane jest ile kalorii. Teraz, niestety musi prosic, aby jej odczytano, z powodu postepujacej macular degeneration. A odzywia sie jak wrobel, glownie orzechami, owocami i Leonidasami – belgijskimi czekoladkami.
A jak sie ja wola na proszony obiad, to pierwsza jej odzywka jest: Ale nic nie bede jadla, dobrze?
Udaje mi sie czasami wcisnac w nia barszczyk z uszkami albo pasztecikami.
I jest nieustajaca pensjonarka, ktora sie rumieni, chichocze i nie jest w stanie powtorzyc zasluszanego dowcipu jesli jest troszke risque, bo przy poincie jak wyzej. 😆