Szczere zeznanie

pon., 9 listopada 2009, 22:52

– Imię?
– Optymizm
– Nazwisko?
– Uzasadniony
– Miejsce zamieszkania?
– Chwilowo bezdomny
– Miejsce pracy?
– Bezrobotny. Ale ja się bardzo staram, żeby znaleźć pracę…
– To nie należy do sprawy. Proszę lepiej opowiedzieć, jak to było. Od samego początku.
– No więc na początku to było Słowo, ale tak się złożyło, że akurat czasownik i dlatego ja jeszcze nie mogłem istnieć. Ale jak Szef się zdecydował, że będzie stwarzać rzeczowniki i przymiotniki, to byłem mu niezbędnie potrzebny, więc stworzył szybko mnie. Zapewniał, że ma wielkie plany rozwoju firmy i taki współpracownik jak ja będzie miał duże pole do popisu i możliwosci rozwoju osobistego. Młody jeszcze bardzo byłem, naiwny, to się dałem nabrać. Zabrałem się do roboty, że aż furczało. Przy całym tym oddzielaniu światla od ciemności pomagałem, w wykonaniu podkładki do atlasu geograficznego uczestniczyłem, wydawanie astronomicznych sum na gwiazdozbiory nadzorowałem… A potem oczywiście rośliny, zwierzęta, ludzie. Tu dopiero byłem potrzebny! Jak Szef stwarzał człowieka, to z naliczaniem nadliczbówek nie nadążał, chociaż zapewniał wcześniej, że jest wszechmocny i w końcu mówi „wiesz, Optek, jak ci lepiej za dzieło policzę, bo inaczej nigdy do ładu nie dojdziemy”.

Teraz wiem, że trzeba sie było juz wtedy wycofać z całej sprawy, ale wtedy jeszcze naprawdę nie przypuszczałem, jak to się rozwinie i do czego mnie doprowadzi. To Szef był od przewidywania konsekwencji, a ja tylko wykonywałem zarządzenia. Pewnie, że mnie różne rzeczy zastanawiały, na przykład ta cała historia z jabłkiem i wężem, czy potem z Kainem. Ale Szef uprzedził, że ludzie to nie planety czy zwierzęta, mogą byc z nimi pewne problemy i nie trzeba sie zanadto przejmować. „To się wszystko ułoży” – powiedział. „Zainstalowalem im rozum i jak tylko się nauczą go obsługiwać, to większa połowa twojej roboty będzie z głowy”. Nigdy się nie chciał pogodzić z tym, że nie ma większej połowy. „Jak ja zechcę, to będzie” – twierdził…
– Czy oskarżony mógłby się streszczać? Nikt chyba nie ma ochoty siedzieć tu do końca świata.
– Przepraszam, juz zaraz skończę. Jak było dalej to i tak wszyscy wiedzą, bo we wszystkich mediach było. Ludzie robili wszystko, żeby mi utrudnić wykonywanie obowiązków służbowych. Szef naciskał, że juz dawno powinienem zapanować powszechnie i jak wkrótce nie będę z tym gotowy, to mi zafunduje betonowe trzewiki. A ja przecież jestem tylko optymizmem i nie mam nadprzyrodzonych sił ani możliwości. No i ze strachu, że nie wydolę, zacząłem coraz częściej wysyłać na robotę mojego kuzyna Nieuzasadnionego, który miał się podawać za mnie. Podobni jesteśmy, to się długo nikt nie zorientował. I tak naprawdę to on narobił tego całego dziadostwa, a potem wszystko spadło na mnie.
– Czy oskarżony chce coś dodać w ostatnim słowie?
– Tak. Zrozumiałem, że brałem udział w zorganizowanej działalnosci przestępczej i bardzo tego żałuję. Gdybym mógł zacząć jeszcze raz, nie miałbym tak ślepego zaufania ani do Szefa, ani do swojego kuzyna. Dołożę wszelkich starań, żeby w przyszłości prowadzić uczciwe życie i stać się pełnowartościowym członkiem społeczeństwa. Bardzo proszę dać mi jeszcze jedną szansę.