Meta

pon., 16 listopada 2009, 01:43

– Ludzie czasem mnie zastanawiają – powiedział Bobik, usiłując przybrać minę wystarczająco filozoficzną, żeby przekonała Labradorkę do zwrócenia na niego chociaż przelotnej uwagi.
Labradorka dość niechętnie oderwała się od wygryzania bryłki błota spomiędzy palców.
– Ludzie jak ludzie – mruknęła. – Słyszałam, że z prochu powstali i w proch się obrócą. Czy uważasz, że proch aż tak różni się jakościowo od błota, żebym w tej chwili musiała gwałtownie zmieniać obiekt zainteresowania?
Bobik odniósł wrażenie, że filozoficzny początek nieszczególnie mu się udał. Ale szczeniacka przekora nie pozwoliła mu gładko przejść do bardziej odpowiadającemu jego poziomowi tematu rozmowy.
– Wiesz, oni się w wielu punktach różnią od nas – powiedział, próbując tym razem do filozoficznej zadumy dorzucić niejasną mgiełkę tajemniczości.
– O, doprawdy? – spytała Labradorka tonem, który wydał się Bobikowi mieszaniną anglosaskiej uprzejmości z iście słowiańskim lekceważeniem. Ale rozpaczliwie brnął dalej, starając się nie myśleć o tym, że być może naraża się na śmieszność.
– Wiesz, im jest koniecznie potrzebne jest do szczęścia, żeby w coś dziwnego wierzyć. No, owszem, psy też do pewnego stopnia wierzą w to, że miska codziennie będzie napełniona, a spacer nie okaże się zbyt krótki, ale ludziom tego rodzaju wiara nie wystarcza. Oni się strasznie upierają, żeby oprócz tego była jeszcze jakaś meta… no, kurczę, meta…
– Chciałeś powiedzieć „metka” – pospieszyła z pomocą Labradorka.
– Nie, to było coś ze szkolnych przedmiotów, metamatyka czy metawuef. Już nie pamiętam. W każdym razie jak tego nie mają, to podobno nie do końca czują się sobą, nawet jeśli kolację jadają z regularnością szwajcarskiego zegarka.
– Sądzę, że nie wszystkich ludzi to dotyczy – zauważyła sceptycznie Labradorka. – Znam takich, którzy ograniczają się całkowicie do wiary w zbawczą moc C2H5OH. A może to właśnie miałeś na myśli? To by się pewnie nazywało metachemia.
– Ach, nie! – jęknął Bobik widząc, że rozmowa toczy się w nie całkiem przewidzianym kierunku. – To raczej miało jakiś związek z tym, że oni strasznie chcą dobiec do mety, nawet jak nie czeka ich za to żadna nagroda. I nawet jak nie wiedzą, gdzie jest ta meta. Ale chyba rzeczywiście nie wszyscy. I zresztą nie wiem, czy to prawda, a kot sąsiadów to w ogóle mówił, że wszystko, co ludzie sądzą na swój temat, jest tylko złudzeniem.
– Słuchaj, mały – rzuciła Labradorka z nordyckim chłodem w głosie. – Czy ty mógłbyś sformułować chociaż jedno zdanie, z którego jasno wynika, jaki masz problem?
Bobik przeglądał jedną szarą komórkę za drugą, ale w żadnej nie mógł znaleźć dokładnie tego, o co mu chodziło. I właściwie już wcale nie był pewien, że chodziło mu o cokolwiek. Może tak naprawdę ta myśl, która mu się pojawiła gdzieś na początku, też była tylko złudzeniem, a w rzeczywistości ludzie wcale niczym szczególnym nie różnili się od psów?