Napad

wt., 15 grudnia 2009, 23:30

– Wiesz co zdarzyło w psiej szkole? – wyszczekał Bobik podnieconym głosem, wpadając do ogrodu jak bomba i hamując koło Labradorki. – Ktoś napadł na Foksteriera! Naprawdę, mówię ci! Się działo!
– Zaraz, zaraz – spytała ze sporym jak na nią ożywieniem Labradorka – jak to napadł? Tak bez powodu? Chciał uderzyć i kij znalazł?
– Noo, całkiem tak to nie było… – zacukał się nieco Bobik. Ale zaraz zaczął opowiadać dalej. – Foksterier przystawił się do cudzej miski. Wiesz, jaki on jest. Uważa, że jemu się należy i już. No więc zjadł już kawałek tej cudzej szynki szwarcwaldzkiej i pewnie jadłby dalej, do końca, tylko że Münsterländerka to zauważyła i zwróciła mu uwagę. Foksterier zaczął na to strasznie warczeć i pokazywać zęby, Münsterländerka też pokazała i się zrobiło okropne zamieszanie. I na to przyszedł jakiś człowiek i kazał Foksterierowi leżeć. To Foksterier wtedy na niego z okropnym ujadaniem, że już raczej pójdzie siedzieć, niż miałby się położyć. No i człowiek wtedy na niego napadł.
– Z kijem? – upewniła się Labradorka
– Z jakim kijem?- zdenerwował się Bobik – Czy ja mówiłem coś o kiju? Normalnie, za obrożę go wziął i wyprowadził. Jak to człowiek. A Foksterier tak się przy tym miotał, że omal człowieka nie ugryzł.
– To żaden news, jak pies ugryzie człowieka.- ziewnęła Labradorka, tracąc wyraźnie zainteresowanie. – Gdyby było na odwrót…
– Ten człowiek wyglądał tak, jakby miał ochotę ugryźć – zapewnił Bobik. – Tylko się powstrzymał, może dlatego, że nie chciał z tym całym newsem mieć do czynienia. Nawet zaraz puścił Foksteriera, krzyknął tylko brzydki pies! Wstydził się! A Foksterier dopiero wtedy mu odwarknął! Że wstydzić to się może jakiś zwykły zjadacz kości, a nie on i żeby człowiek sobie nie wyobrażał, że może go ukarać jak każdego innego psa. No, mówię ci, kino po prostu! W naszej klasie przez kilka godzin nikt o niczym innym nie szczekał. Aha, i Foksterier powiedział, że on za karę już nigdy od tego człowieka nie weźmie pasztetówki. O, Foksterier to ostry pies jest. Nie da sobie w kaszę dmuchać, choćby była bez skwarków. Zobaczysz, on jeszcze temu człowiekowi pokaże!
– Może pokaże – zgodziła się obojętnie Labradorka. – Ale właściwie nie musi. Jak chodzi o klasę, to pokazał już dosyć. Szkoła też już chyba wie, czego się po nim spodziewać. A poza szkołą… bądźmy szczerzy, kogo to wszystko obchodzi?
– Tak myślisz? – zmartwił się Bobik. – To znaczy, że o Foksterierze nie będą pisać w podręcznikach? I na pomnik też nie może liczyć?
– Tak myślę – potwierdziła Labradorka. Tout passe, tout lasse, czyli Foksterier szczeka, a karawana idzie dalej.
– Szkoda! – westchnął Bobik. – O jedno złudzenie mniej. Znaczy, nie moje, tylko Foksteriera. Ale może on jednak tak łatwo tego złudzenia nie da sobie odebrać. O, to jest ostry pies…