Gry i zabawy

czw., 28 stycznia 2010, 23:53

– Lubię Jamniki – oświadczył Bobik radośnie. – Z nimi się tak fajnie rozmawia. Pingpongowo.
– Pingpongowo? – zdziwiła się Labradorka. – Co przez to rozumiesz?
– No, to leci tak, że Jamnik mi szybkiego bonmota, a ja mu jeszcze szybszą aluzję. On zaraz odbija cytatem, to ja rymowanką. Ping-pong, ping-pong! A jak się jeszcze zejdzie kilku innych pingpongistów i wszyscy równolegle albo na krzyż odbijają, to zabawa jest, że boki zrywać!
– To dość ciekawy punkt widzenia – przyznała Labradorka. A jak się wobec tego rozmawia na przykład z Border Collies?
– Futbolowo. Kilka długich podań, jakieś usypiające czujność kręcenie się po środku pola, a potem nagły atak i – bum! Siedzi! I trzeba kontrę obmyślać. Ale na szczęście nie taką szybką, jak w pingpongu. Można sobie dać trochę czasu na zastanowienie.
– No dobra, a z Dobermanami?
– O, z nimi to pokerowo. Najważniejsze to zachować spokój i umieć blefować. A na przykład z Pitbullami – rozgadał się Bobik – rozmawia się zapasowo. Pitbull, jak zapaśnik, tylko usiłuje złapać, nie wypuścić i rzucić na deski. To właściwie nie są przyjemne rozmowy. Cały czas trzeba sapać i kombinować, jak się tu wywinąć. To już z dwojga złego wolę gadać ze Spanielami. To jest wprawdzie jak jakaś dość głupia gra, taka stoi różyczka w czerwonym wieńcu, ale przynajmniej się pies przy tym nie zmęczy.
Labradorka znudziła się już nieco tą wyliczanką i zaczęła spoglądać tęsknie w stronę kanapy, ale przypomniała sobie, że jeszcze o coś chciała zapytać.
– To znaczy… Ty uważasz, że każda rozmowa jest jakąś grą?
Bobik zastanowił się i obwieścił z miną zastępcy Einsteina:
– No, nie każda, ale mniej więcej co druga. Grą albo zabawą. Bo albo ktoś komuś chce udowodnić swoją wyższość, albo obie strony chcą mieć z tego jakąś przyjemność.
– A Foksterrier? Jak z nim rozmawiasz, to w co grasz?
Bobik zamilkł i zaczął tylną łapą drapać się za uchem. To było trudne pytanie i szukanie odpowiedzi na nie wcale nie sprawiało mu przyjemności. I jak na złość wpatrywanie się w sufit tym razem w ogóle nie chciało być pomocne. W końcu westchnął bezradnie i przyznał:
– Z Foksterrierem to chyba nikt nie wie, w co jest grane.
Labradorka nie miała zamiaru zaprzeczać. Bobik poczuł się trochę głupio, bo przypadek Foksterriera zdawał się przeczyć tak sprytnie wymyślonej teorii. Ale zaraz poweselał, mrugnął do Labradorki i stwierdził:
– Wiesz co? Z Foksterrierem rzeczywiście nie da się ani grać, ani bawić. Ale musisz przyznać, że rozmawianie o nim, chociaż nie zawsze przyjemne, potrafi jednak czasem być szalenie zabawne.