Lekcja wartości

pt., 5 marca 2010, 21:45

– Ciekawe rzeczy tutaj piszą – zauważył Bernardyn, odkładając gazetę i patrząc z niemym wyrzutem na Bobika, który wpadł do niego z sąsiedzką wizytą – Podobno dzisiejsza młodzież z niczym się nie identyfikuje. Czasem z kimś, to znaczy z piosenkarzami, aktorami, czy sportowcami, ale żeby z czymś, z wartością jakąś, to już nie, za to młodzi uprzejmie dziękują.
Na słowo „identyfikuje” Bobik zastrzygł uchem. Dotąd w jego życiu wszelkie rozmowy, w których padał rdzeń „denty”, kończyły się patrzeniem do paszczy i obmacywaniem zębów, a tego żaden szczeniak nie lubi. Ale chyba Bernardynowi nie o to chodziło, bo nie wykonał żadnego ruchu wskazującego na chęć zajęcia się bobiczym uzębieniem. Uspokojony Bobik odważył się więc zapytać:
– A dlaczego właściwie trzeba się inden… no, robić to z tymi wartościami?
Bernardyn spojrzał na niego z niesmakiem.
– To chyba dość oczywiste – powiedział zasadniczym tonem, patrząc na szczeniaka z wyżyn rasy i wieku. – Jak się nie identyfikujesz z wartościami, to wtedy nie wiesz, kogo gryźć.
– A muszę kogoś gryźć? – spłoszył się Bobik, który znacznie chętniej gryzł coś, poczynając od kapcia, a kończąc na kości szpikowej.
– Jeżeli się identyfikujesz to musisz. W obronie wartości.
– Aha, muszę gryźć, żeby nie dać sobie ich odebrać? – zaryzykował próbę podsumowania Bobik.
– Okropnie jeszcze jesteś głupi – pouczył go łagodnie, ale stanowczo Bernardyn. – Musisz gryźć tych, którzy mają inne wartości, niż ci, z którymi się identyfikujesz. Po to, żeby wiadomo było, z kim się identyfikujesz.
– Ale przecież mówiłeś, że to chodzi o coś, nie o kogoś – zaszczekał z rozpaczą Bobik, któremu zaczęło się już kręcić w głowie od nadmiaru bezlitośnie aplikowanej mu przez Bernardyna logiki.
– No oczywiście. To, jakie masz wartości, poznaje się po tym, kogo gryziesz, a kogo ewentualnie jesteś skłonny dopuścić do miski. Chyba nie można już prościej tego wyjaśnić. Na tym polega identyfikacja.
– Tak, teraz zrozumiałem – ucieszył się Bobik. – Zaraz polecę wprowadzić to wszystko w życie.
Wybiegł w pośpiechu, prężąc muskuły i wydobywając z głębi trzewi możliwie najgroźniejszy warkot. Za chwilę z daleka dobiegły odgłosy kotłowaniny, czyjeś żałosne skomlenie i podniesiony szczek Bobika:
– Precz od mojej miski! Nie pozwolę! Ja nie jestem taki, jak dzisiejsza młodzież. Ja mam wartości! I dętą fiksację!