Bobik z jentykiem
Pod kawiarnianym, chwiejnym stolikiem
spotkał się kiedyś Bobik z jentykiem.
Jentyk był w cętki (pewnie po trawie)
A Bobik trzeźwy całkiem… No, prawie.
Jęli omawiać sieriozne sprawy
(jentyk wciąż w cętki, pewnie od trawy),
aż w świadomości nagłym wybuchu
kapnęli się, że są na podsłuchu.
To agent na nich zarzucił wędki
(jentyk po trawie, więc dalej w cętki),
żeby ze zwykłej, słownej erupcji
im sprokurować zarzut korupcji.
Bobik za łeb się złapał: o rany!
Jentyk? No dobrze, skorumpowany,
Lecz ja? No, żebym starości dożył –
oferty żadnej nikt mi nie złożył.
A przecież ze mną łatwo jak z dzieckiem,
tu niepotrzebne wisty zdradzieckie,
Starczą serdelki czy salcesony,
bym w ciągu sekund był przekupiony.
Byłby tak dalej rozprawiał z krzykiem,
lecz go zwinęli, razem z jentykiem.
Na szczęście w jednej celi zamknęli –
nie będą nudzić się przy niedzieli.
Pewnie wypuszczą wkrótce, we wtorek,
więc obaj sprawę biorą z humorem,
lecz Bobik (trudno, młody a głupi)
marzy, że w środę ktoś go przekupi.
Irek kawy nie podał, to ja w zastępstwie:
http://kawazmleczkiem.pl/wp-content/uploads/2014/12/KZM_nr4_61.jpg
Dzień dobry.
Nam wczoraj zmieniono w ostatniej chwili trasę przemarszu.Powód: granat w koszu na śmieci pod komendą policji (na starej trasie). Reakcją naszą był potężny śmiech. 🙂
U nas sporo niemieckich turystów, pytali o mijający ich tłum.(Załapałam się na udzielanie odpowiedzi).
Mam kilka przepięknych zdjęć.
Dzień dobry 🙂
Znowu przez chwilę trochę przyjemniej…
Jakby kto jeszcze nie widział, tu są wszystkie przemówienia z wczoraj z Placu Konstytucji:
http://www.tvn24.pl/marsz-kod-wszyscy-dla-wolnosci,649625,s.html
Kiedy wchodziłam na plac, Bronek już przemawiał, a nie miałam poczucia, że jestem w ogonie. Nigdy, kiedy był prezydentem, nie przemawiał tak dobrze, i to bez kartki…
Aha, i nam przecież też zmieniali trasę, bo pierwsza wersja była, że ruszamy z Królewskiej, a okazało się, że tam ponoć się szykuje kontrdemonstracja ONR. Nie wiem, czy cośkolwiek było – kiedy przechodziłam koło Królewskiej, nie widziałam śladu jakiejkolwiek kontrmanfestacji.
Alicjo, wygląda na to, że mogliśmy nawet otrzeć się o siebie na pl. Wolnica…
Na „Łyk wolności” do p. Róży już nie zdążyłem – zanim zwinęliśmy ściankę z podium, wolność się skończyła – zostały puste kieliszki 🙁
Krakowski marsz z lotu ptaka: https://youtu.be/lxyzYCTD5Lo
Co za koszmarny podklad muzyczny 😯 (12:39) Jakby to byl nie pochod KODu a pelzajaca epidemia 👿
Tetryku (11:32), moze nalezalo przyniesc troche wlasnej wolnosci z domu 😀
Z góry przepraszam tych, którzy mogą poczuć się dotknięci. Jeśli PA pozwoli, to zacytuję w skali 1:1, inaczej sens się spłaszcza:
Pan Minister Sprawiedliwości,
Zbigniew Ziobro ,
Szanowny Panie Ministrze,
niebawem miały się rozpocząć w Polsce zdjęcia do najnowszego filmu Romana Polańskiego „Sprawa Drejfusa”. Swoimi obsesyjnymi działaniami stara się Pan to uniemożliwić, z czego nie wyniknie nic, poza stratą dla kultury polskiej i światowej.
Dlatego mam uprzejmą prośbę, aby się Pan Minister wreszcie odpierdolił od mojego rodaka i wybitnego reżysera.
Z poważaniem
Maria Nurowska
pisarka
Krakowska rebelia bardzo piękna. 🙂
Lisku, pal sześć podkład, dużo większym problemem jest dla mnie hymn KODu: https://www.youtube.com/watch?v=mFr3-Pegfzs
Fakt – zanim nie dotrwałem do końcowych napisów, pomyślałem sobie, że o wiele lepiej byłoby gdyby nagrali to profesjonalni artyści w jakimś studio…
A najlepiej, gdyby profesjonalny tekściarz, napisał dobry tekst, do melodii, którą dałyby radę – i chciały – śpiewać tłumy. Bo ilu z nas da radę zaśpiewać tak? https://www.youtube.com/watch?v=RkNsEH1GD7Q
A tu chór: https://www.youtube.com/watch?v=Aor6-DkzBJ0
Fotorelacja z Lublina. Trochę szkoda, że mało nas było, ale istotne, że się odbyła.
http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/lublin/a/rocznica-wyborow-byl-toast-za-wolnosc-zdjecia,10070952/
https://www.youtube.com/watch?v=mFr3-Pegfzs&feature=youtu.be
Nie jest to dobry przeklad, ale jest, sprzed dwoch miesiecy.
Spiewa grupa przyjaciol w domu Sergiusza Kowalskiego.
Hymn rzeczywiscie do luftu (czy tak sie jeszcze mowi? 🙂 ), piosenka stara jak dziadzius hipis, zagraniczna, zle sie spiewa („dziiis”) i bez sensu – jutro jest dzis brzmi jak 35 maja; wykonanie tez takie ze nie da sie sluchac.
Kinga by napisala swietny tekst… 🙁
Też tak pomyślałam, Lisku.
Owszem, napisalaby lepiej, w 10 minut, na kolanie. Ale juz nie napisze. To nie jest zawodowe wykonanie, to sa sproszeni do Sergiusza goscie, na spotkaniu dompwym „odsloniety” zostal polski tekst i kazdy spiewa; jak umial.
I tak, Polacy nie potrafia zaspiewac nawet wlasnego hymnu w dwudziestoosobowej grupie.
Jest natomiast wiele dobrych powodow, aby byla to wlasnie ta piesn, a nie jakas inna. Po pierwsze zwiazana jest z piekna tradycje walki o prawa, po drugie jest porywajaca, jak zaden protest song rodzimy. Nawet Modlitwa o wschodzie slonca ma muzyke do d. Nie mowiac tym, ze nie pasuje zupelnie na manifestacje. I waznym elementem jest to, ze We shall overcome bylaby natychmiast podchwycona przez wszystkie zachodnie telewizje, jest „fotogeniczna” i rozpoznawalna na calym swiecie. Zaden sprawozdawca telewizyjny jeszcze sie jej nie oparl. Gdy Joan spiewala ja pare lat temu w Pradze, czesciowo po czesku, nie bylo takiej telwizji, ktora by tego nie pokazala.
Ja wam powiem, jaki z tym wszystkim jest kłopot. Niestety takie górne tematy, a – nie da się ukryć – są one górne, przyciągają kicz jak miód muchy.
Sama byłam dziś na Pikodzie świadkiem następującej scenki: przyszła pewna pani, sympatyczna zresztą i o szlachetnych zamiarach, i wyznała, że choć nie ma wykształcenia muzycznego, to właśnie parę dni temu, będąc w gorączce (dosłownie, bo była przeziębiona 😉 ) napisała hymn KOD. Pokazała tekst, strasznie patetyczny oczywiście (zaKODowani, w Polsce zakochani itp.) i zanuciła, przepraszając za wciąż ochrypły głos i pytając, czy ta melodia niczego nie plagiatuje. No i cóż zrobić. Ja powiedziałam jej, że wszystkie piosenki są jakoś do siebie podobne, bo jadą na podobnym schemacie. Koledzy z KOD-u ursynowskiego powiedzieli, że chętnie przekażą to innym, muzykalnym kolegom i niech zaaranżują i nagrają. Niech…
Okropnie też było z nową melodią do „Modlitwy o wschodzie słońca” – może byłoby lepiej, gdyby ją inaczej zaaranżować i gdyby nie śpiewała jej jakaś podstarzała Passionaria:
https://www.youtube.com/watch?v=reml3_20aGY
Nic dziwnego, że to się w końcu nie przyjęło.
Ja tego kombatanctwa nie mogę. Za „S” było podobnie, ale też nic nie dało się na to poradzić i zdarzało mi się akompaniować na pianinie ówczesny hymn „S” („Solidarni, nasz jest ten dzień, a jutro jest nieznane…”). Jest potrzeba, trudno. Jak z tym walczyć? Ja już opuściłam ręce.
Lisku, zastanowiłam się i nie przypominam sobie, żebym słyszała ludzi poniżej 40 mówiących: „do luftu”. Niecenzuralnych synonimów będących obecnie w użytku nie będę przytaczać. Z przytaczalnych, najczęściej chyba słyszę nieelegancki przymiotnik: „badziewny”, albo wyrażenie: „to jest kiepskie”, albo: „kiepściutkie”. Właśnie tak, a nie: „to kiepska piosenka” czy: „to kiepski pomysł”. Natomiast dla mnie nadal pewne rzeczy są marne, do luftu albo do kitu. 😉
A do „We shall overcome” wracając, to tłumaczenie nie jest dobre. Co to znaczy „jutro jest już dziś” i co to ma wspólnego z „we shall overcome”? No, sorry.
Komuś to się zresztą ex post skojarzyło z pieśnią kościelną. Ludzie w Polsce nie kojarzą tego kawałka, naprawdę.
Tetryk (11:32),
nie otarlibyśmy się o się, bo ja po drugiej stronie Wielkiej Kałuży, a zdjęcia robiła krakowianka, Basia a’capella, ja tylko udostępniłam, za jej zgodą.
PK, ale kiedyś był Kaczmarski, a teraz? Czy naprawdę nie ma wśród zwolenników KODu choć paru profesjonalistów, zdolnych napisać jeden porządny kawałek dla tego naszego tłumu? Moim zdaniem, ze stroną graficzną (znaczki, itp) KOD radzi sobie całkiem dobrze, natomiast z piosenkami (tak z muzyką, jak i tekstami) jest problem. Widzieliście nowy portal? http://koduj24.pl/ Są różne ciekawostki, np. kwestionariusz Prousta wypełniony przez Kijowskiego, Frasyniuka i Wałęsę, natomiast kliknąwszy na zdjęcie w prawym górnym rogu, poniżej zdjęcia balkonu, można posłuchać kolejnej piosenki – „Wolny balkon”.
Ludzie w Polsce „nie kojarza” nawet „Kiedy rane wstaja zorze” i potrafia zaspiewac bolesnie falszujac. Kiedys bylo mi potrzebne do praogramu i poprosilam kilku kolegow o zaspiewanie. Bylo rozpaczliwie zle i nie skorzystalam z nagrania. .
Ale We shall overcome spiewalismy w Warszawie na domowych spotkaniach w 1968 roku, Ci, ktorzy nie znali, podchwytywali melodie z miejsca. Gorzej, lepiej, spiewalismy.
A tu Joan Baez spiewa ulubiona piosenke Kuronia – Okudzawy. Jej rosyjski jest rozpaczliwy. Polski wychodzi jej lepeiej,.
https://www.youtube.com/watch?v=uZNoLvsr37k
Ja tez, z uwagi na wiek pewnie, uzywam do luftu.
Wlasnie sobie rano myslalam, ze fajn bylby hymn na melodie „Plonie ognisko w lesie”. Latwy do zaspiewania i zamiast czyj czuj mozna dac hej hej, albo hop hop… A melodia fajna. Podobno napisana przez jakiegos Wlocha.
Mnie tez to jutro jest juz dzis nie pasuje. Dzis jest dzis, a jutro bedzie jutro, to juz kazde dziecko wie.
Z cenzuralnych jeszcze bylo „do chrzanu” 🙂
i do kitu…
Słuchając tego wczoraj sama miałam skojarzenia z pieśnią kościelną, a dziś w wiki znalazłam informację, że, prawdopodobnie, takie właśnie były początki. https://en.wikipedia.org/wiki/We_Shall_Overcome Co do tekstu, to owszem, mogę zaśpiewać „We shall overcome” (dwa razy, na trzeci nie mam skali) – it makes sense, ale „Jutro jest już dziś – to wiem!”? No way. Wczoraj na placu ludzie zachowali się bardzo w porządku, klaskali do rytmu, choć … no, kiepskie to było. 😉 Natomiast hymn, mam wrażenie, wypadł dobrze – może PK mnie wyprowadzi z błędu. 😉
Hymn OK, bo Mateusz śpiewa czysto. 🙂
„Do luftu” i „do chrzanu” – już zapomniałam… 🙂
Ale tłum też dał radę. 🙂
Doro, a jak mowisz? 🙂
A ta polska wersja to wcale nie u Sergiusza śpiewana. Z opisu na YT: „nagrane 26 kwietnia 2016 w studio nowacki w Warszawie”.
Wczoraj zresztą były kolejne posiady u Sergiusza, ale jednakowóż musiałam się raczej napić z rodziną. 😀
Lisku, ja to mówię po prostu „do d…”, a jak już muszę cenzuralnie, to „do duszy” albo po prostu „do niczego”. 🙂
Wielki szacunek dla Krakowa i wszystkich innych miast. 🙂
Ja dzisiaj brałam udział w inauguracji projektu „Jakiej Polski chcemy” szefem jest prof. Blikle.
Wytrzymałam 4, 5 godziny.
Jak zwykle przy takich okazjach chętnych do zabierania głosu dużo i nie wszyscy do rzeczy. Dłużej nie mogłam usiedzieć, bo musieliby mnie wynosić.
Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jutro o 10-tej idę na wysłuchanie publiczne w charakterze obserwatora.
Tak, nagrano w studiu. Czy cos z tego wynika? Lepsze/gorsze tlumaczenie? Lepsze/gorsze spiewanie?
Ago, nigdy nie słyszałam tej 'pieśni’ i nic nie wiem, żeby KOD miał hymn. Skąd ta wiedza?
No, sugeruje jakąś fachowość. Nagranie studyjne to nie jest śpiewanie domowe.
Jak widać po reakcjach, które relacjonuje Aga, jest to nietrafione, i tyle. Zresztą wczoraj sprzęt się popsuł i to nagranie w ogóle nie zostało odtworzone. Ze sceny więc śpiewał Jacek Kleyff, którego śpiewakiem raczej nie można nazwać 😉 , obok Adaś M. fałszował jak opętany, bo przecież jemu słoń nadepnął na ucho, co był uprzejmy powtarzać mi tysiące razy, no i jeszcze jedna młoda Białorusinka, która wiele nie zwojowała. To jak miało być? 😈
Aga (17:38),
faktycznie, nie ma sensu, jeżeli ktoś skacze z jednego języka na drugi. Polski zapomnieć, angielskiego się nie nauczyć?
Mt7, tak zapowiedziano tę pieśń wczoraj z trybuny, zanim została odśpiewana. Odnotowała to też np. Wyborcza. http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/14,87090,20184610.html
Alicjo, ale rzeczywiście wydaje mi się, że gdyby ludziom powiedzieć parę słów o tym, czym było w swoim czasie „We shall overcome”, opowiedzieć o tradycji i roli tej pieśni, to nawet lepiej byłoby pierwszą zwrotkę śpiewać po angielsku, a dopiero potem przejść na polski. Bo ludzie naprawdę tego nie znają, dziś to już nie jest 1968 r., dużo wody upłynęło w Wiśle…
Takie tłumaczenie jest:
Zwyciężymy
Zwyciężymy
Zwyciężymy pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Będziemy iść ramię w ramię
Będziemy iść ramię w ramię
Będziemy iść ramię w
ramię pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Wszyscy będziemy wolni
Wszyscy będziemy wolni
Wszyscy będziemy wolni pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Nie boimy się
Nie boimy się
Nie boimy się, pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Nie jesteśmy sami
Nie jesteśmy sami
Nie jesteśmy sami, pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Cały szeroki świat wokół
Cały szeroki świat wokół
Cały szeroki świat wokół, pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
Zwyciężymy
Zwyciężymy
Zwyciężymy pewnego dnia
O, Głęboko w moim sercu
wierzę ..
Zwyciężymy pewnego dnia
I takie wykonanie
https://www.youtube.com/watch?v=oqT9yegqoRk
Dorobimy się też hymnu, spoko.
A, to ja już poszłam po – Jarek, zwyciężymy.
Nie byłam w stanie dłużej stać.
Władek dał czadu 😆
Piekna ta wersja Bossa.
A tu będzie transmisja tego jutrzejszego wysłuchania:
http://www.wysluchanieobywatelskie.pl/
Szambo znowu odbija. Ilu przodków wplątanych w zbrodnie trzeba mieć w rodzinie, żeby 71 lat po wojnie wpierać ludziom: „to oni sami się zabijali”.
To smutne, że najsłynniejszy i najbardziej na świecie znany protest-song nie jest znany w Polsce.
Co stoi na przeszkodzie, aby zaśpiewać po angielsku?
Światowe media podchwycą, a świat zrozumie przesłanie.
Ałła Pugaczowa i Gay Men’s Chorus of Los Angeles w Moskwie w 1999 roku
Dziś pewnie też niemożliwe.
W hindi też się da
Andsolu, wysłałam. 🙂
Dalszy ciąg wczorajszego skandalu:
http://opole.wyborcza.pl/opole/1,35086,20191526,opole-2016-tvp-ubolewa-ale-znowu-rekwiruje-flagi-widzom.html#MTstream
Alicjo (17:10) Szkoda! Miło byłoby się choć poocierać 😉
A truskawki były naprawdę pyszne.
Może nie miałbym pretensji do Adama Michnika akurat o brak słuchu czy głosu (to w końcu nie całkiem jego wina), ale czemu – co także wyszło na pl. Konstytucji – zna on pierwsze słowa polskiego hymnu w niepoprawnej wersji gen. Jaruzelskiego (pochodzącej zapewne od mjr. Górnickiego), tego już zrozumieć nie mogę 👿
Bez przesady, wersja z „póki” funkcjonowała na długo przed mjr Górnickim… zresztą i dziś nie śpiewamy oryginału Wybickiego, który się zaczynał „Jeszcze Polska nie umarła” 😛
Pani Kierowniczko, niemniej jednak oficjalny hymn ma ustalone słowa i powinniśmy się ich trzymać. http://www.mazurekdabrowskiego.pl/slowa.html Tymczasem Mateusz Kijowski regularnie śpiewa go z wypomnianym przez Ścichapęka błędem (słychać to np. pod koniec filmu „Rebelia, 4 czerwca” zamieszczonego na koduj24.pl), zmieniając też słowa w czwartej zwrotce (na: „Mówi ojciec do swej Basi, cały zapłakany, słuchaj, Basiu…”, o ile się nie mylę). Nie, żebym była zachwycona tą czwartą zwrotką w jej oficjalnej wersji, ale hymn, to hymn.
Zdecydowanie wolę oryginał, to prawda, ale trudno się przy nim dziś upierać. Przy „kiedy” jednak będę. Podejrzewam, że wersja z „póki” upowszechniła się ponad miarę właśnie w następstwie (wielokrotnie powtarzanego) generalskiego przemówienia z 13 grudnia roku pamiętnego. Mnie ona razi.
No sorry, wersję „póki” pamiętam jeszcze ze szkoły. Wielokrotnie śpiewałam hymn w chórze. Musieli „kiedy” przywrócić później, może już za wolnej Polski.
Ja do dzisiaj myslalam, ze spiewa sie poki, bo tak spiewalam od dziecka (ponad pol wieku temu). Live and learn!
Też póki.
I jeśli się śpiewało o Basi, to też w formie „Mówi ojciec…”. Mateusz też pewnie jeszcze ze szkoły pamięta, choć młodszy 😉
Czy kiedykolwiek w tekście polskiego hymnu stało „póki”? Przypuszczam, że wątpię. A jak kiedyś śpiewano w szkołach, to inna sprawa – może po prostu i wtedy śpiewało się z błędem…
Chcę przy okazji zauważyć, że we wcześniejszym poście kropkę po skrócie mjr postawiłem z powodu użycia przypadka zależnego.
Gdyby oczywiście ktoś miał wątpliwości. 😀
Znalazłam! Wygląda na to, że nie zawsze dobrze nas uczono, bo ponoć obecna wersja hymnu obowiązuje od 1927 roku. https://www.wprost.pl/307809/Mazurek-Dabrowskiego-jest-hymnem-Polski-od-85-lat Za chwilę druga linka, a potem już się odmelduję – północ minęła, a ja ciągle nie skończyłam roboty. 🙁
http://nowahistoria.interia.pl/kartka-z-kalendarza/news-26-lutego-1927-r-mazurek-dabrowskiego-hymnem-narodowym,nId,1678836
A poza tym napisałem przecież, że w tym wypadku nie uważam Górnickiego i Jaruzelskiego za pionierów, tylko za utrwalaczy. 🙂
Mnie jednak bardziej męczą flagi. W imię czego można komukolwiek odbierać barwy narodowe i dlaczego ludzie potulnie się na to zgadzają.
Ps. Nie pamiętam, jak mnie uczono w szkole, a potem nie miałam okazji śpiewać hymnu. Kiedy zaczęliśmy go śpiewać na demonstracjach, postanowiłam się do tego śpiewania trochę przygotować. I teraz się wymądrzam. 😉 Tak, jak napisała PK, Mateusza Kijowskiego pewnie nauczono w szkole tak, a nie inaczej. Widocznie nie było w nim tej niepewności, co we mnie i przed publicznym wykonem nie pobiegł do internetu sprawdzać słowa i ćwiczyć śpiew.
Publiczność opolska wygwizdała Kurskiego
Ago, pobiegłam i sprawdziłam, ale to, co utrwalone, trudno się odtrwala 🙄
Nie prackuj zbyt długo. Ja jutro mam wolne, a potem urwanie łba poniżej szyi, czego ani Adze, ani nikomu nie życzę.
Kurskiego wygwizdanie ogladalam. Nalezalo mu sie! Obejrzalam bowiem tez dziennik dzisiejaszy. Zaczelo sie od trzech koscielnych wiadomosci, potem o tym, ze KOD jest jak Palikot, potem dzieci i rodzice dziekowali pani Premier na 500 zl, bo juz im na wszystko wystarcza, a nawet troche zostaje, potem Macierewicz wykryl spisek, ze poprzednia wladza ukrywala wiadomosci o smolenskim spisku. Wiadomosci o pochodzie w postaci paru zblize, zaledwie pare osob bylo, w tym obaj poprzedni Prezydenci, jeden zachowywal sie jak pajac i nie umieli spiewac. Zadnych wiadomosci ze swiata, za wyjatkiem Watykanu, nie bylo.
My przynajmniej moglismy sluchac Wolnej Europy, zeby dowiedziec sie co sie dzieje, ale co ma dzisiaj robic Prezes?
Ja tam się nie znam, ale „kiedy” nie pasuje mi do polskiego hymnu i też, będąc generacją Dory pamiętam od zawsze „póki my żyjemy”.
A tera coś do śmichu, mnie osobiście ten pan w pilotce wpadł w oko 😉
http://memnews.pl/img/5662/czy-te-oczy-moga-klamac/
Mnie nauczono „póki” i jego też
Aaaa… wiec rozsadzone… skoro Prezes spiewa (mowi?) poki…
Jugoslawia miala hymn podejrzanie podobny do mazurka Dabrowskiego, sami posluchajcie:
https://www.youtube.com/watch?v=i-TD-zzBw6g
Ale nie wiem kto kogo tu inspirowal.
Ukonczylam liceum imienia Jozefa Wybickiego, a jednak spiewalam „poki”.
Moj Syn, majac 13 lat byl z dziadkami i kuzynami na wakacjach na Litwie. Na wycieczce do Wilna byl na cmentarzu na grobie Wybickiego oraz Pilsudskiego (jest tam pochowane jego serce chyba).Z wycieczki tej wyslal do nas do Kanady kartke pocztowa, „bylismy dzisiaj na grobie jakiegos Jozefa”. Jakis Jozef jest do dzisiaj naszym rodzinnym powiedzonkiem.
Dzieje recepcji”Mazurka Dąbrowskiego”
„Póki” pojawiło się już bardzo wcześnie. Stefan Witwicki w 1830 r. napisał:
„Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy,
Co nam obca moc wydarła, mocą odbierzemy”
Jakoś to „póki” ludziom podchodziło, a Artur Rubinstein po pamiętnym koncercie w San Francisco (kwiecień 1945)
wspominał
„Usiadłem do fortepianu i zagrałem hymn stworzony przez polską armię walczącą pod Napoleonem. Zaczyna się on słowami: „Jeszcze Polska nie zginęła,
póki my żyjemy”.
Grałem go potężnym uderzeniem i bardzo powoli, a ostatnią frazę powtórzyłem wielkim, grzmiącym forte.
Gdy skończyłem, publiczność wstała jak jeden mąż i urządziła mi wielką owację.”
Melodia i pierwsze słowa Mazurka były inspiracją do wielu różnych wersji pieśni patriotycznych, trawestacji, a nawet satyry
Pieśń narodowa polska z czasów cenzury Hurki:
Jeszcze tamta nie tamtego,
Póki my owego,
Jeszcze owo nie owego,
Póki my tamtego
(Muchy 1916)
I missed you, markot!
Wakacje, wakacje, króliku 😉
Dzień dobry 🙂
tam jest kawa
wakacje
Markot-piękne wakacje i wspaniałe zdjęcia, jak zwykle zresztą 🙂
Pozdrowienia dla Szanownej Bobikowej Frekwencji!
Super ten hymn pod cenzurą. Pasowałby do wczorajszego Opola po wygwizdaniu Kurskiego 😛
Dzień dobry,
czy mogę skorzystać z obecności markota i poprosić o przepis na lamoniadę z kwiatów czarnego bzu?
Pozdrawiam cały Koszyczek!
O, Markot też był w Porto 🙂 Jak ktoś nie zaglądał do mnie, to tutaj moje Porto:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/6289103649541568753
A tutaj jeszcze Braga:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/6289120406109199921
O, moja wizyta w Porto to tylko takie krótkie muśnięcie, za to przy pięknej pogodzie 😉 Celem był tylko ten słynny dworzec, ale się jakoś rozwlekło…
Dziwne owoce na straganie to nieśplik japoński (znane także jako miszpelnik japoński, groniweł japoński i kosmatka japońska) bardzo smaczne i zdrowe „gruszeczki”. Sezon jest właśnie wiosną. Najlepiej znam je z Sycylii, ale bywają także w tutejszych sklepach. Najlepsze prosto z drzewa, bo nie znoszą długiego transportu.
O, dzięki za info! Niestety nie próbowałam.
Gośka
Lemoniada z kwiatów dzikiego bzu
Potrzebny garnek kamienny lub duży szklany słój. Może też być emaliowane lub stalowe naczynie
Proporcje na 6 litrów świeżej, zimnej wody:
400 g cukru
4 cytryny (sok z dwu i dwie (bio lub dobrze umyte i sparzone) pokrojone w cienkie plastry)
4-5 kiści świeżo rozkwitłego czarnego bzu (ostrożnie wytrząsnąć owady).
Postawić na słońcu lub w ciepłym miejscu, mieszać raz dziennie, a gdy pojawią się pęcherzyki (zacznie fermentacja) – odcedzić, zlać do butelek (PET, szklane mogą wybuchnąć) postawić w chłodnym miejscu do dalszej fermentacji lub dobrze schłodzone pić od razu. Podczas fermentacji powstaje dużo CO2 i taka lemoniada pieni się jak szampan. Zależnie od długości leżakowania jest lekko słodka do zupełnie wytrawnej. Zawiera małe ilości alkoholu.
Niektórzy piją już na drugi dzień po nastawieniu, inni wolą musujące. Zaliczam się do tych drugich.
bardzo sloneczne Dzien Dobry 🙂
herbata? oczywiscie TAK 😀 😀
bryk fik 🙂
KODowy marsz byl przyjemny, ludzie przybywali grupowo, oznaczkowami, oflagowani, zdeterminowani (tak widzielismy i czulismy), bylo wielu, spotykalismy co krok znajomych, na drodze marszu pod komeda policji ukryto cos co moze zrobic BUM! ale tak dokladnie ze chyba nie udalo sie odkryc miejsca gdzie, mysle ze biedna (kto wie 🙄 ) policja do dzisiaj nie pracuje z obawy przed BUM!. Bylo fajnie 🙂 🙂
Markot- dziękuję bardzo.
Markot
Czemu każesz wytrząsać owady? Nie uważasz, że dodatek kilku pluskwiaków mógłby wzbogacić smak o niepowtarzalny akcent?
Szczecin zalany sloncem, ludzie rozebrani (wiekszosc) i ubrani (niestety widocznie wielu) w patriotyzm. Szczegolnie meska plec od dziecka do wieku lesnego, zeby tylko w narodowe barwy koszulki, ale opinanie piersi lub brzucha ONR? Z pobytu na pobyt widzimy tego wiecej, takie czasy widac. Co bedzie?
znikam na balkon szelescic, mamy tu tez patriotow ( Quasi auch eine Schädigung des deutschen Volkes. So nannte Gauland ein paar Tage später die Flüchtlingspolitik der Bundesregierung, eine Politik der menschlichen Überflutung. ) Co bedzie?
pstryk
Linka do cytatu: http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/medien/tv-kritik/tv-kritik-alexander-gauland-bei-anne-will-14271598.html
paradox-57
To był przepis dla wrażliwych i wegan 😎
Ewentualne dodatki wzbogacające to już opcje indywidualne 🙂
Dzień dobry.
„Obuwie pałacowe”!!! Ściągnięto ze „Szkła kontaktowego”. 🙂
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13406895_1127948657261277_6412437729227187783_n.jpg?oh=5dfba219214d5067d02bbc6f53d9eb3a&oe=57DC8F0F
Nie znoszę grafomanii, a tej narodowo-patriotycznej to już szczególnie, więc parafrazy słów hymnu spływające spod piór takich poetyckich gigantów, jak Stefan Witwicki czy Stanisław Jachowicz (litościwie pominiętego przez markota: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki w nas krew płynie”[…]) oraz wielu, wielu innych – niezbyt mnie zajmują, oględnie mówiąc. Zauważmy też, że słowa Rubinsteina z My Many Years podano za przekładem Juliusza Kydryńskiego, więc owo „póki” jest tu (wątpliwą) zasługą tłumacza – albo co gorsza „czujnej” korektorki – a nie A.R. (czy tym bardziej Józefa Wybickiego). Dodam, że gdyby obecnie zgłoszono pomysł, by przywrócić jego pierwotną wersję hymnu (z koniecznymi retuszami), z radością głosowałbym „za”.
Zdjęcia z podróży jednakowoż śliczne, dziękuję! 🙂
Litościwie pominięty, nie pominiętego.
Wracając jeszcze do „We shall overcome”. Przecież można byłoby śpiewać pierwszą zwrotkę po angielsku (żeby dla wszystkich było jasne, co śpiewamy), a potem po polsku np. tak:
Jeszcze zwyciężymy,
Jeszcze zwyciężymy,
Jeszcze zwyciężymy
Pewnego dnia itd.
I wystarczyłoby.
Pominięcie motywu zwycięstwa i wolności jest, obok wielu innych, jednym z najważniejszych błędów tej wersji śpiewanej przez Kleyffa. Przecież o te dwie sprawy przede wszystkim tu chodzi. Jakby mi się chciało i miałabym chwilę, to zabawiłabym się w podłożenie wierniejszego tłumaczenia kolejnych zwrotek pod melodię. Może jutro w pociągu do Berlina 😉
Trzeba przy tym uniknąć skojarzeń z uroczym hymnem śpiewanym przez cherubinków w mundurkach, znanym z „Kabaretu”: „Tomorrow belongs to us”…
„słowa Rubinsteina z My Many Years podano za przekładem Juliusza Kydryńskiego”
Tu należałoby zapytać samego mistrza Artura, jaką wersję (polską) miał w głowie pisząc swe wspomnienia (po angielsku) 😉
Nie upieram się przy żadnej z wersji (oryginalnie by trzeba śpiewać „Jeszcze Polska nie umarła…”) choć spontanicznie właśnie mi się natychmiast (nie tylko mnie) przypomniało „póki my żyjemy”.
Tekst naszego hymnu ogólnie jest dosyć zrozumiały, choć nie wiem, po co tu śpiewać o jakiejś Basi, jeśli nawet była narzeczoną Dąbrowskiego, bo ten z kolei przyjacielem Wybickiego…
Mieszkam w kraju, którego mieszkańcy co roku w święto narodowe ze wstydem przyznają się do nieznajomości drugiej zwrotki swojego hymnu (psalmu), o dwóch pozostałych nie mówiąc 😉
A na dodatek jeszcze czasem śpiewają
„Trittst im Morgenrock daher…” (Ty w szlafroku zjawiasz się)
zamiast „Trittst im Morgenrot daher (z jutrzenką)
I od lat trwają dyskusje nad nowym, mniej religijnym hymnem…
Kanadyjski hymn tez ma byc przerobiony, zeby oddac ducha nowych czasow, bo mowa w nim o patriotycznej milosci synow, a ani dudu o milosci corek Kanady.
Dziekuje markotowi i Dorze za podzielenie sie pieknymi zdjeciami.
Chodzi za mną „We shall overcome”. 😯 A tak nieprzyczepną mi się wydawała ta melodia…
Słuchajcie, na coś takiego nawet Monty Python by nie wpadł 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20197177,trwa-spotkanie-z-ekspertami-unesco-ws-puszczy-wtem-lesnik.html#MTstream
No tak. Robi się coraz śmieszniej i
straszniej 😯
Ateistom i bezbożnikom nie współczuję, bo sięgną po klamkę i koszmar się kończy, ale szkoda mi tych szczerze wierzących.
Dobry wieczór 🙂
Monty Python by nie wpadł, że ktoś będzie robił Monty Pythona na serio.
Markot, jesteś pracowita ponad ludzkie pojęcie, ale kiedy zdążyłaś wyrzeźbić te wszystkie skały 😯
http://aalicja.dyns.cx/news/Sen.jpg
Daj spokój, Doro. To są takie wygłupy, żeby odwrócić uwagę od istotnych działań.
Jak ktoś chce się bardzo zdenerwować, to niech posłucha nagrania z dzisiejszego wysłuchania obywatelskiego.
Zacząć trzeba od miejsca w czasie 9:20 i wysłuchać chociaż 1 część.
W drugiej udział brały osoby, które zgłosiły się do zabrania głosu.
Część z nich to były też ważne głosy.
https://www.youtube.com/watch?v=HqRXrv043WQ
To jest tak sformułowany akt prawny, że można zrobić wszystko i faktycznie znosi trójpodział władzy, wyłączył sądy i prezydenta, daje nieograniczoną władzę trzem ministrom rządu.
Część rżnie głupa, a reszta demontuje państwo.
Ci, co rżną, też demontują.
😀
Taki na przykład minister Szyszko i demontuje, i rżnie – nawet dubeltowo.
Dzień dobry 🙂
kawa
Siadasz, zamawiasz pół czarnej,
a kelner zły, że nie sarnę;
jednak niosą: jeden cukier,
drugi łyżkę z wielkim hukiem,
trzeci kawę, czwarty wodę,
piąty tacę, szósty spodek…
– Pół czarnej!!! – wołasz z przejęciem.
– Tak! tak! tak! – I zwą cię księciem.
Kiedy przyjdzie do rachunku,
we łbie masz szum jak od trunku:
Za pół czarnej, chłopcze złoty,
płacisz… osiemnaście złotych…
K.I. Gałczyński
„Pół czarnej” – tego zwrotu też już nikt nie żywa…
Dzień dobry! Fik, bryk, do Berlina zaraz myk! 😀
Nawet zwrot „małe piwo” jest coraz rzadziej stosowany… 😉
Małe nie jest w modzie, wszystko musi być największe, chyba.
Podróżującym szczęśliwej podróży.
Dzieki:)
Male piwo i owszem, pijam.
Przepraszam, że same złe nowiny donoszę.
PiS wycofał falangę – symbol ONR – z policyjnych szkoleń przeciw ksenofobii
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75398,20198226,pis-wycofal-falange-symbol-onr-z-policyjnych-szkolen-przeciw.html#ixzz4AsgsaRMr
Oni zwariowali.
Nie dość, że rżnie i demontuje, to jeszcze zataja: 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,20196365,newsweek-szyszko-zataja-informacje-w-oswiadczeniu-majatkowym.html#BoxNewsLink
Nie lubi się chwalić.
Dzień dobry 🙂
A ja może dla odmiany nie o polityce 🙂 Może pamiętacie, jak kiedyś rozmawialiśmy tutaj o kwazikryształach? Wczoraj znowu o nich usłyszałem, razem z pasjonującą historią odkrycia ich występowania w przyrodzie. To odkrycie było bardzo ważne, gdyż wcześniej przypuszczano, że takie struktury mogą być niestabilne – wszystkie wytworzone były sztucznie i całkiem niedawno. Dlatego po odkryciu kwazikryształu w próbce skały znalezionej w muzeum we Florencji, kluczowe było pytanie o jej pochodzenie. Pytanie było niezwykle trudne, ale też naukowcy mieli nieprawdopodobne szczęście i ogromną determinację. Okazało się, że ten kwazikryształ jest bardzo, baaardzo, baaaaaaaaaaaardzo stary 😀
Znalazłem artykuł (po angielsku), choć brakuje w nim agenta KGB, o którym usłyszałem wczoraj 😐 Ponieważ jednak opowieść i tak jest świetna, postanowiłem się podzielić:
https://www.quantamagazine.org/20140613-quasicrystal-meteorite-poses-age-old-questions/
Smoku, świetny artykuł, miód dla geologów … i nie tylko 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Przez czas jakiś – tylko z doskoku.
Podrzucam to:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13393996_1095723163818628_408892659159536015_n.jpg?oh=1faad56d932cb48eea478f266aee58ac&oe=57C1F5EE
Dzień dobry 🙂
Sok z buraka jak zwykle niezawodny.
Zjem śniadanko i idę fikać brykać po Berlinie. Po terenach zielonych może też – mieszkam nie tak daleko Tiergarten. Oczywiście najważniejsze, że blisko Filharmonii. 🙂
A w Lublinie niestety nie do brykania. Znów grzebanie w ranach. Warto posłuchać reportażu http://www.polskieradio.pl/9/325/Artykul/1628925,Wielki-poeta-i-skwer-niezgody
Ja trochę lepsze wieści mam.
Jutro będę gwizdać. Nie zdradzę gdzie i na kogo.
„… piękne imię, musisz przyznać
miła ma…” 🙂
Ja dzisiaj spoczęłam na laurach.
Poleniuchowałam bez wyrzutów sumienia.
Dobranoc.
Mar-Jo,
Beata? Z Albatrosa? 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Alicjo, Beata! Owszem. 🙂
Ta kawa od Irka dzisiaj boska jakaś!
W okolicach Liska kolejny atak…
„Grupa szybkiego reagowania” naszego KOD-u
bardzo kodnie przywitała panią Beatę Szydło przy wjeździe na Zamek (odbywa się tu Kongres Morski, na który pani premier wpadła).
Były śpiewy (drukuj ten wyrok!), gwizdy, trąbka, flagi, transparenty.
Mina pani premier – bezcenna. 🙂
Mamy zdjęcia, ale oglądać je mogą tylko zachodniopomorscy.
Tak Mar-Jo, i tym razem wyjatkowo krwawy. Strzelanie na wszystkie strony w kafejce znajdujacej sie w krytym targu, ciasno i waskie przejscia.
Wlasnie opublikowano dziwaczna wiadomosc na ten temat – bylo dwoch terorystow. Jeden z nich uciekal porzuciwszy bron. Policjant mieszkajacy w sasiedztwie uslyszal halasy i wyszedl sprawdzic co sie dzieje. W sieni spotkal roztrzesionego mezczyzne mowiacego z arabskim akcentem, ktory bardzo prosil o wode. Myslac ze to jedna z uciekajacych ofiar, wpuscil go do mieszkania, zostawiajac go z zona i dziecmi by go napoily, i pobiegl sie zorientowac co sie stalo. Gdy zobaczyl ze drugi terorysta jest ubrany jak jego gosc, zrozumial kim musi byc czlowiek znajdujacy sie u niego i z grupa policjantow wrocil biegiem do domu i go aresztowal 😯
Widziałam ,Lisku, w niemieckiej telewizji nagranie z tej kafejki…
Brawo Poznań 🙂
http://natemat.pl/182071,prezydent-poznania-pisze-do-macierewicza-w-rocznice-czerwca-56-nie-chce-upamietniac-ofiar-katastrofy-smolenskiej
Oj, okropność! Czy tak już będzie wyglądał nasz świat? Zamachy, gwałty, wojny, wielkie migracje.
Czy państwo Liska ma jakąkolwiek nadzieję na pokojowe, spokojne istnienie?
Myślałam, że po II wojnie pewne rzeczy są niemożliwe.
Z drugiej strony, jak czytam – nie wiem na ile prawdziwe – informacje, ile złego wyrządziły w świecie sztandarowe demokracje, bo o ZSRR nie wspominam, to wątpię, czy można komuś zaufać.
Człowiekowi potrzebne są jakieś złudzenia i wiara w sens życia, świata.
„Rzeźbiarzem nie jestem, ale rzeźbę miałem na studiach przez dwa semestry, potem dokształcałem się w pracowni artystycznej – tłumaczył Józef Henryk Heliński, autor płaskorzeźby (Lecha K.- przyp. mój).
To tak jak z dyrektorem „od koni” w Janowie Podlaskim – czuję, że to będzie moje hobby!
Dobry wieczór 🙂 Już wróciłam. Krótko było, ale smacznie.
A tymczasem „O” dostał się na główną stronę KOD. Łącznie z zerówką, czyli jednodniówką ursynowską. I najnowszym, czerwcowym numerem. Zapraszam do czytania 🙂
http://www.ruchkod.pl/obywatel/
A jak B.? Cóż, wielu miłych rzeczy już nie ma, jak owa knajpa, gdzie można było się napić ulubionego Andechsa, jak sklep z przecenionymi płytami zweitausendeins, jak niektórych fajnych sklepów z ciuchami (ale w tej dziedzinie są nowe), jak sklepiku pieskowego przy Sophienstrasse czy żyrafy na podwórku koło synagogi… Koło dawnego Tacheles jakieś wykopki, ciekawe, jaki kombinat zbudują. Koło Ostbahnhofu widoki zupełnie się zmieniły – artystyczne życie tej części miasta chyba pada, jakieś apartamentowce się budują. Gentryfikacja.
Kiedy trzy lata temu mieszkałam w B. dwa tygodnie na Wilhelmstrasse, idąc spacerkiem do filharmonii mijałam wielką budowę, z której dobiegały mnie i polskie głosy. Jakoś mnie nie zdziwiło, że ta budowa już się skończyła, a ogromny Mall of Berlin wygląda, jakby tu stał latami. Nie zdziwiło mnie również, że nie skończyła się budowa stacji Unter den Linden ani remont zabytkowej poczty na Oranienburgerstrasse koło synagogi… Jedni mają interes, inni nie. C’est la vie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Coś do poczytania przy kawie:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,title,Rafal-Olbinski-to-co-sie-teraz-w-Polsce-dzieje-jest-porazajace,wid,18372406,wiadomosc.html
Dzień dobry 🙂
„Krytycy w Polsce powtarzają, że to jest kicz” – bo jest. I to dość wtórny. Ale współczesny świat kiczem stoi i Olbiński o tym dobrze wie, co więcej, umie to sprzedać.
Ale ogólnie gada w porządku.
A propos kielczan, właśnie w pociągu czytam (bo jeszcze nie skończyłam, a zaniedługo wsiadam do kolejnego pociągu – do Krakowa) powieść napisaną przez kielczankę Maję Wolny, która kiedyś parę lat pracowała w „Polityce” (napisali nawet wspólnie z Piotrem Sarzyńskim książkę o samobójcach), a potem wyjechała do Belgii, wyszła tam za mąż i została dyrektorką Muzeum Morskiego. Ale rzuciła tę posadę dla napisania tej książki. Bohaterką jest fikcyjna młoda historyczka, która bada stosunki polsko-żydowskie w ramach ekspiacji – dowiedziała się, że jej rodzice uczestniczyli, choć biernie, w mordzie, którzy sąsiedzi dokonali na ukrywającej się rodzinie żydowskiej. Druga jednak bohaterka to postać, która żyła naprawdę i którą, w przeciwieństwie do Mai, spotkałam osobiście (było to zresztą dość szczególne spotkanie), a która faktycznie miała fascynujący życiorys. To Julia Pirotte, przedwojenna komunistka, Żydówka, fotografik, kobieta wyemancypowana. W wojnie straciła całą rodzinę; mieszkała wtedy najpierw w Belgii, potem we Francji. Ale chyba największym szokiem jej życia była wizyta w Kielcach zaraz po pogromie. Julia robiła tam zdjęcia i notatki. Maja przekopała się przez zapiski Julii, które są w ŻIH.
Jeszcze nie skończyłam książki, więc trudno mi oceniać, w każdym razie koncepcja ciekawa. A dla mnie prywatnie zabawne jest czytanie, co o osobie, którą pamiętam, pisze ktoś, kto nie widział jej na oczy…
A właściwie to nawet tu wspomnę o moim spotkaniu z Julią – to dość prywatne, ale ciekawe i wiele mówi o osobie.
To był bardzo trudny czas, lata 80., mieszkałam na kupie z siostrzeństwem i ich malutkim dzieckiem, zmarła właśnie nasza ukochana ciocia po kilku latach trudnego odchodzenia. Krótko mówiąc, nie mając wówczas widoków na własne mieszkanie ani kasy na wynajem chciałam się wyprowadzić. Znajoma skontaktowała mnie z Julią, która miała wówczas koło osiemdziesiątki, przez wiele lat była sama, ale teraz chciała przyjąć pod swój dach (mieszkanie na Mokotowie) młodą dziewczynę, której w zamian za kontakt i zapewne w przyszłości opiekę zapisałaby to mieszkanie. Nie miała uprzedzeń, ale pewnie miło by jej było, gdyby zamieszkała u niej Żydówka. Odwiedziłam więc ją. Osoba bardzo inteligentna i bardzo konkretna, trochę oschła, ale na pewno w dłuższej rozmowie mogłaby się otworzyć – tak czułam, ale wtedy obie byłyśmy dość skrępowane. Pytała mnie, czym się zajmuję, rozmawiałyśmy sobie ogólnie o kulturze i sztuce.
Więcej się nie spotkałyśmy. Przez wspomnianą znajomą Julia „dała mi kosza” – powiedziała, że życzy mi jak najlepiej i dlatego właśnie uważa, że nie powinnam się w coś takiego wplątać. Że z pewnością coś w życiu osiągnę i nie potrzebuję kamienia u nogi. Ona chce pomóc komuś, kto rzeczywiście nie ma innej drogi, a ja mam i ona to czuje.
Miała sto procent racji. Nie mam pojęcia, kto w końcu u niej zamieszkał i na ile musiał się nią opiekować – zmarła dopiero w 2000 r. Przez ten czas upadła komuna, ja miałam dwa atrakcyjne miejsca pracy z przyzwoitym zarobkiem, najpierw wynajmowałam mieszkanie, bo już mnie było stać, potem zapisałam się do spółdzielni i wzięłam kredyt, który udało mi się szybko spłacić sprzedając kawalerkę po ojcu.
Żałuję tylko, że nie miałam okazji porozmawiać z Julią o jej życiu. O jej pobycie w Kielcach dowiedziałam się zresztą dużo później.
Najbliższą, 70. rocznicę pogromu w Kielcach chce zakłócić ONR.
Jadę, żeby dać odpór poprzez samą obecność i udział.
Fragment zaproszenia
Zapraszamy do skorzystania z bezpłatnego przejazdu ufundowanego przez TSKŻ do Kielc na obchody 70. rocznicy pogromu kieleckiego.
Odjazd autokaru 3 lipca o godz. 8.00 – pl. Grzybowski. Powrót z Kielc po uroczystościach około godziny 16tej.
Prosimy o zgłaszanie chęci wyjazdu do 20 czerwca do biura TSKŻ osobiście, telefonicznie: 22 620 05 54 lub mailowo: office@tskz.pl
Z uwagi na ograniczona liczbę miejsc liczy się kolejność zgłoszeń.
Może ktoś jeszcze skorzysta.
Druga jednak bohaterka […] spotkałam osobiście. Doro, pamiętasz, że gdy trzy lata temu widzieliśmy się w Kraju, robiłem cykl nagrań z Bolkiem Gleichgewichtem? Dopiero teraz są spisywane w komputerze jako tekst przy pomocy dwóch bardzo życzliwych osób. I tam jest motyw Jefima Sokolskiego oraz Julii Pirotte – B.G. był kiedyś u nich – opowieść o tym, jak kobieta z czułością i miłością dba o niego, ale walczą ze sobą na serio bezustannie, bo Jefim po gułagu nie wytrzymywał gadania o komunizmie, a ona pozostała twardą w swej wierze komunistką i ciągle się upiera, że tylko w ZSRR jest dobrze. Zupełnie tragiczna opowieść.
Jefim to był jej drugi mąż, zresztą dość wcześnie umarł z tego poobozowego schorowania – siedział w łagrze ponad 20 lat! Nazwisko Pirotte Julia miała po pierwszym, belgijskim komuniście, który zginął podczas wojny. Ona nigdy nie była w Sowiecji, więc nie miała pewnie wyobrażenia na temat gułagu – opowiedzieć się tego nie da. W PRL akurat powodziło jej się nieźle.
Ona zresztą była z tych ideowych, co uważali, że to piękna idea, tylko jeszcze nikt nie umiał tego zrobić właściwie. Podobnie jak mój stary, który też był ideowym komuchem do końca życia (choć on akurat w ZSRR był – ale nie w gułagu). Kiedyś w stanie wojennym przyparłyśmy go z siostrą do muru („widzisz, do czego doprowadził twój komunizm”), wtedy westchnął i powiedział: ale to jest moja młodość. Uważał, że musi być jej wierny.
A w ogóle pozdro z Krako 🙂 Dziś Wagner w operze, jutro mam nadzieję obejrzeć wystawę Maxa Ernsta w MCK.
„Piękno, które jest mądre, dłużej trwa” – godna uwagi końcówka wywiadu z Olbińskim…
Witamy w Krakowie, Doro 🙂
Macham krakowianom 🙂
Odmachuję radośnie!
Dzień dobry. 🙂
Coś zamiast kawy na pobudkę:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13435299_1095707263809350_8263162267126085457_n.jpg?oh=a65f8217377d5400e534a41fef72e5bd&oe=580B558A
Dzień dobry 🙂
jednakowoż kawa dla uspokojenia
Śliczna kawa! 🙂
(A propos Julii Pirot i jej drugiego meza Jefima):
Moj Ojciec mial kolege w pracy, z ktorym sie w miare przyjaznil. Owze pochodzil z tzw. „dobrej przedwojennej rodziny”, mial za soba AK, Powstanie i co jeszcze. Wielkiej kultury osobistej i ogolnej, byl rowniez przekonanym komunista i sekretarzem POP. Nigdy za to nie byl w ZSRR. Choc w owej instytucji sporo sie jezdzilo za granice, on jak ognia unikal podrozy na wschod.
Az w koncu Ojcu udalo sie go namowic na wspolny wyjazd do Kraju Rad. W czasie tej podrozy musial raz skorzystac z toalety publicznej na dworcu w Moskwie, a moze byl to Leningrad, niewazne. Kanalizacja w tej toalecie nie dzialala i to chyba od dawna, bo cala podloga byla pokryta siegajaca do kostek wartwa g…a. Podobno jego entuzjazm do ustroju po tym przezyciu powaznie oslabl.
Nigdy nie za pozno by zarobic na znanym dziele 😈
http://www.iol.co.za/news/world/berlusconi-owned-paper-giving-out-mein-kampf-2033574
Tego „dzieła” nie wzięłabym do rąk, nawet w rękawiczkach. Świat naprawdę zwariował?
Poczytałam o zorganizowanej prze polska stronę wystawie w gmachu Bundestagu, związanej z 25-leciem niemiecko-polskiego partnerstwa.(„Polen und Deutsche – Geschichten eines Dialogs“). Nie ma ani słowa (ani zdjęcia) o Wałęsie, „Solidarności”… Jak Niemcy mogli zgodzić się na propagowanie tak wielkiego, historycznego kłamstwa? 😯
Mar-Jo, okazało się, że jednak Niemiec zaprotestował. Dla mnie nie do usprawiedliwienia jest polska strona. Z jakiej racji mamy mieć za złe gospodarzom miejsca? Mieli nie pozwolić na tę wystawę? Już widzę te nagłówki i wrzask u nas.
http://wyborcza.pl/1,75398,20221646,bawarski-posel-broni-lecha-walesy.html
Zapomniałam wkleić.
Nie bardzo mi odpowiada postawa myśmy sknocili a dlaczego inni wyrazili na to zgodę.
jrk — ciekaw jestem ile centymetrów g… trzeba w Polsce, by tzw. szary człowiek zauważył, że PiS nie pachnie różami.
Irek, kawa kawą, anioł aniołem, ale Liliana Lazarska jest z Zielonej Góry (albo myśmy jacy tacy…)
Ja bardzo przepraszam, nie my, nie Polska, ale PiS.
Jużem w Warszawie. Bardzo polecam wystawę Maxa Ernsta. Wagnera… mniej 🙂
No i odkryłam nową knajpkę na Sławkowskiej. Nazywa się po prostu Pasta Bar, ale jadłam tam interesującą pizzę, białą, z kozim serem, zielonymi szparagami i konfiturą z czerwonej cebuli. Pycha!
Miły ogródek, pewnie Kindze by się spodobał…
Doro, obawiam się że na samej Sławkowskiej knajpek do odkrywania wystarczyłoby na tydzień…
Pani Kierowniczko, przepraszam, ale jakby nie patrzeć, to są to przedstawiciele Polski. Nic na to nie poradzę, że mamy tylu durnych współplemieńców, którzy wszystkim tak wybrali.
Szara myszko,
i te osły, którym na wybory się iść nie chciało.Nie mogę pojąć, dlaczego w kraju, gdzie od lat są wolne wybory…no ale o tym już pisałam. Nie wyobrażam sobie, żeby nie skorzystać z prawa głosu, chociaż kraj w którym mieszkam jest bardzo stabilny i właściwie nie ma różnic między partią taką czy siaką.
Królik narzeka, zauważyłam…a ciekawa jestem, jak królik by się zachowywał w Polsce, tam rzeczywiście jest na co narzekać i nawet mój kot by pokazał pazury!
Póki co, mnie się podoba młody Trudeau.
Jerzor narzeka, że nic nie robi, tylko wszystkich przeprasza za przodków, którzy, co tu dużo gadać, wyrzynali tutejszą ludność w pień. Ojciec Młodego miał inne rzeczy do roboty (Quebec chciał się oderwać od Kanady) i zdenerwowany powiedział, że ma już dość przepraszania. Młody Trudeau ma łatwo, a poza tym, jeśli indianie domagają się tych przeprosin (a domagają się), to wypada ich przeprosić. Chociaż to wieki minęły i ja na przykład nie czuję się winna. Historia jest strasznie zagmatwana, gdziekolwiek by nie spojrzeć. Jeszcze trochę, a każdy będzie przepraszał, że żyje 🙄
Przepraszam, że żyję w Brazylii i nie mam ran oraz blizn po walce o Polskę. A najbardziej za to, że na ogół dobrze mi w życiu i nie bardzo mam na co narzekać, a jeśli już to na samego siebie. I jak czytam Janusza Bardacha często myślę o tym, że w istocie dziwny ze mnie Polak. Chodzi mi na przykład o ten urywek, gdzie pisze, że Rosjanie jak śpiewają to o duszy:
I rediscovered my own Russian soul, the soul of my youth, which had been immersed in gypsy music. There were no songs about the Polish soul. There were songs about honor, courage, and even lawlessness–Poles would sacrifice their lives fighting for an
honorable cause, even if the fight was hopeless. They revolted against powerful enemies not so much to succeed as to express their bravery and honor. But they hid their feelings behind a façade of formalities.
Śpiewać o odwadze i honorze to prawie tak dobre jak umierać odważnie i z honorem. Jak mi śpiewano kiedyś, że był rozkaz, żeby na dnie z honorem lec to tylko śmiać mi się chciało.
A do śpiewania wolałem Julija Kima i Galicza.
Dzień dobry 🙂
… a zielonogórskie anioły wędrują po świecie
kawa
Dzień dobry.
Dla równowagi:
http://www.kunst-luebeck.de/files/uploads/fotodatenbank/T/Teufel_Goerler_4_NilsBergmann.jpg
(Mój „ulubiony” diabeł sprzed kościoła mariackiego
w Lubece).
Dzień dobry 🙂
Diabełek świetny! Nie znałam go, bo mnie tam jeszcze nie zaniosło.
Tetryku, knajp na Sławkowskiej w istocie dużo, ale nie wszystkie wydają mi się równie godne uwagi. Ja od czasu do czasu uczęszczam do hinduskiej i właściwie do niej szłam, ale jak zobaczyłam tę Pastę po drodze, stwierdziłam: a co mi zaszkodzi zwiedzić. I nie żałuję 🙂 Oni działają zaledwie od lutego.
Doro, jasne, że nie wszystkie! Ale żeby je sprawiedliwie ocenić, trzeba by je wszystkie co najmniej zobaczyć, a większości spróbować – najlepiej kilku – potraw, i tak powstaje perspektywa długotrwałych badań! No i bez grantu się nie obejdzie…
A jak się już przebada okolice Rynku, a potem Kazimierz, to zaraz się okazuje że przez ten czas powstało kilka nowych i można zaczynać od nowa 😉
Jakub Kornhauser laureatem Nagrody im. Wisławy Szymborskiej!!! 🙂
Publicysta „wSieci” wie za co nagroda!
Za wywiad dla GW, w którym Jakub Kornhauser zaatakował szwagra (PAD) i wygłosił przypuszczenie, że owym zajmie się w przyszłości Trybunał Stanu.
!@#$%^&^!!!!!!
Myślałam o wspierającym wyjeździe do Kielc, zapodanym przez Siódemeczkę. Ale mi się kolejni zagraniczni goście zapowiedzieli.
Dzień dobry 🙂
Ja też myślę o wyjeździe do Kielc, ale nie będę na razie niczego obiecywał – ostatnio na przykład nie dotarłem na kilka spotkań zorganizowanych przez KOD, na których bardzo chciałem być 🙁
Wrrrr! Aaaaarrch!! Hhhhhhhhrrrrraaaacchhhh!!!
Ta pizza na Sławkowskiej pewnie by mi bardzo smakowała, tylko zanim tam dolecę, szparagi pewnie się skończą…
Bardzo trudno jest dolecieć na wszystkie wydarzenia, w których chciałoby się wziąć udział. Kalendarz mi pęka i w głowie się kręci, choć chodzę tylko na te warszawskie. Wczoraj była Parada Równości, za tydzień Marsz Godności… W czasie obchodów kieleckich będę akurat za granicą.
Za moment zacznie się w Warszawie głosowanie na projekty zgłoszone do realizacji w ramach budżetu partycypacyjnego. KOD zgłosił w kilku dzielnicach projekty edukacji obywatelskiej w szkołach: http://www.kod-mazowsze.pl/projekt-budzetu-partycypacyjnego-mlodym/ W poprzednich latach można było głosować na projekty w dowolnie wybranej dzielnicy, niekoniecznie tam, gdzie się mieszka. Jeszcze nie wiem, czy tak jest nadal.
W linku liska na temat edycji dzieła klasyka zwrócił moją uwagę nius, zachęcający niewątpliwie do spędzania wakacji w Katarze.
W konsekwencji bycia zgwałconą idzie się tam za kratki za cudzołóstwo.
Możemy już się cieszyć na piłkarski mundial w tym pięknym kraju.
No to trzeba by dać nowy post
Dla miłośników psoezji zaangażowanej i aktualnej – znalezione ma S.O.:
http://studioopinii.pl/jerzy-lukaszewski-naprzod-do-boju/
tylko kto to jest Andrzej Lewandowski?
A. Lewandowski to „redakcja sportowa” Studia Opinii…