Starym zwyczajem…
Pani się posunie! – burknął z niechęcią Barszcz i łypnął nieprzyjaznym, tłustym okiem w stronę Baby. – Pełno na tym stole, że widelec trudno wetknąć, a pani się rozpycha jak królowa jakaś.
– Królowa? – oburzyła się Baba – Gdybym była królową, miałabym przynajmniej coś do gadania, nie mówiąc już o służbie i biżuterii. A co ja tak naprawdę mam z życia? Gniotą mnie, wpychają w sztywną formę, ograniczają, starając się na dodatek pokryć to wszystko lukrem. Gdybym się nie rozpychała, nikt by mnie nawet nie zauważał.
– Koleżance to nigdy nie można dogodzić! – sapnął Pasztet. – Ja też poniekąd należę do wypieków i z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ogólnie wcale nie jest tak źle, jak się różnym malkontentom wydaje. Konsumpcja rośnie, a to przecież dla nas sprawa główna. Nie bardzo wiem, czego koleżanka chce.
– Żądam parytetu i wyrównania szans! – krzyknęła Baba, spoglądając znacząco w stronę Sernika. – Dlaczego wypieki męskie mają wśród konsumentów znacznie wyższe notowania? Ja wiele dłużej wyrastałam, a jak co do czego, to zawsze jestem pomijana. Wszyscy tylko mlaskają i prawią komplementy, że niby beze mnie Świąt sobie nie można wyobrazić, a potem ukradkiem nakładają na talerz któregoś z kolegów!
– Parytety! – prychnął z lekceważeniem Marynowany Grzybek. – Emancypantka się znalazła! Co to za bzdura i obraza boska! Naturalną rolą Baby jest ładne wyglądanie i pożywność. Wszelkie inne pomysły są zagrożeniem dla całego stołu.
– Nie stwarzajmy sztucznych problemów – spróbował załagodzić sprawę Sernik. – W końcu kiedy leżymy na paterze z pokrywą, wszyscy mamy nad sobą szklany sufit, bez względu na płeć.
– Nieprawda! Nie wszyscy mają po równo! – zaperzył się Przekładaniec. – Proszę sobie tylko przypomnieć, jak hołubiony jest pan Mazurek. Nie ma dnia, żeby ktoś o nim nie mówił z uwielbieniem.
– Spokojnie, kolego, spokojnie – zmitygowała go Kiełbasa. – To tylko dlatego, że jest Rok Chopinowski. Jak się skończy, to o mazurkach znowu będzie cicho.
Baba, której złość już zaczęła opadać, zirytowała się od nowa.
– Koleżanka Kiełbasa jest rodzaju żeńskiego, ale kształt ma zdecydowanie falliczny, co nasuwa podejrzenie, że leży tu na dwa fronty – oświadczyła. – Nie bez przyczyny zresztą w trawie piszczy, że Kiełbasa ma dwa końce i jak uderza do psa, to on się zaraz znajdzie.
– Chwileczkę, chwileczkę – Schab wziął Kiełbasę w obronę. – Magister Baba powtarza niesprawdzone pogłoski, dyskredytując dobre imię wędlin, a przecież wiadomo, że właśnie z wędlin nasz stół jest znany w świecie. Co sobie pomyśli Europa czy Ameryka, kiedy usłyszą, że nasza Kiełbasa jest pod psem?
– Temu Schabowi niech pani nie ufa – szepnął konfidencjonalnie Baleron do Baby. – Wszyscy tak wychwalają jego dobroć, a ja go znam od surowości, ba, chowaliśmy się razem i mogę pani zaręczyć, że to zwykła świnia.
– Ha! Od początku tak podejrzewałem! Baleron spiskuje z Babą – syknął schowany za gałązką bukszpanu Mazurek. – Nic dziwnego, obydwoje na B. Kto wie, czy nawet Baranka nie wciągnęli.
– No coś ty? – zaprotestował Przekładaniec. – Baleron to by raczej spiskował z Sosem Tatarskim. On jest wprawdzie obcy literowo i genetycznie, ale spryciarz nie z tej ziemi. Każdemu potrafi pójść w smak.
– Do chrzanu te wasze teorie – westchnęła smętnie Szynka. – Aż się płakać chce. Sama nie rozumiem, co ja robię w takim towarzystwie.
– Uwaga! – wrzasnął nagle Marynowany Grzybek. – Gospodarz Pisanki niesie! Zaraz się okaże, że wszyscy jesteśmy nieważni, bo one jak zwykle zgarną dla siebie całą symbolikę.
– To oburzające! – zaszemrał cały stół. – Kto je tu prosił? To już lepsze byłyby zajączki w głowach. Przynajmniej nie rzucałyby się w oczy.
– A państwo czego się spodziewali? – zachichotał Chrzan. – To jest tradycyjna polska Wielkanoc i z góry było wiadomo, że bez jaj się nie obejdzie.
* * *
Kochani, nie dajcie się wiktuałom! Wesołych Świąt! 🙂
Już nawet deszcz zaczyna padać w znaczącym momencie 😯
http://wyborcza.pl/1,105766,7768972,Na_Wawel_zywym_daleko.html
Pieknie napisala. Tez o tym myslalam, ale poniewaz nie bylam nigdy w tym miejscu sarkofagow i grobow, to nie bylam pewna jak sie tam wchodzi.
Sorry, nie zmienilam wizytowki Mordce.
Dzwoni staruszek do radia: Znaj proprcjum, mocium Dziwisz…
Słuchajcie, niestety nie widziałam tego, ale Sąsiad musiał coś fajnego powiedzieć w Polsacie, bo na jego blogu wylały się właśnie pomyje 😯 🙁
Jeśli powiedział mniej więcej to samo, co napisał w zalinkowanym przez Żonę artykule, to się nie dziwię. Musiało chlusnąć 😈
Nie mam Polsatu 🙁
Passent też zaraz oberwie http://passent.blog.polityka.pl/
Sluchajcie, ja od razu proponuje Santo Subito, brat dozywotnio na prezydenture (dynastii nie stworzy, chyba ze…), mamy z glowy wybory prezydenckie, a pozostal jeszcz jeden tupolew rzadowy.
Chcialabym niesmialo zaznaczyc, ze w tej katastrofie na zyczenie zginelo jeszcze 95 osob, w tym generalicja, o ktorej nie slychac, w tym pare osob kluczowych do funkcjonowania panstwa. Mowi sie tylko o LK, swiec Panie nad Jego uparta dusza, ale moze jednak dobrze byloby, zeby rozszerzyc troche te teksty.
zapomnialam o teorii spiskowej:
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,7767743,Pacierz_za_kare.html
Tereso,
w Polsce jest jeszcze 140 generałów, wojny nie ma, to co się rozpisywać… 🙄
Cubalibre, i nie ma, i jest. Dowódca Sił Operacyjnych generał Bronisław Kwiatkowski był odpowiedzialny między innymi za wojskowe misje zagraniczne, czyli naszych żołnierzy w Iraku i Afganistanie. Nie wiem kto wpadł na pomysł, żeby wpakowac do jednego samolotu zwierzchnika sił zbrojnych i dowódców wszystkich formacji. ABW teraz musi węszyć po smoleńskim lesie i szukać, czy sie gdzieś nie zapodział czyjś laptop z „danymi wrażliwymi”. Komediodramat.
Ale cyrk
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7768306,Prokuratura__Udalo_sie_juz_odczytac_glos_z_nagrania_.html
Niezależnie od śledztwa rosyjskiego już w sobotę Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie „nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi”.
Kodeks karny stanowi, że jeżeli następstwem takiego nieumyślnego czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, „sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. Czynności śledztwa prowadzone są w Polsce i w Federacji Rosyjskiej.
A to śledztwo to przeciwko komuś, czy w sprawie? I skąd założenie, że nieumyślnego, a może jak najbardziej umyślnego? W końcu Ojciec Rydzyk uważa, że to zamach stanu, a jeszcze tak nie było, żeby zamachowiec zamachnął się sam na siebie, zwłaszcza jeśli sam jest stanem.
Ale prawdy możemy się nie dowiedzieć, trzecia czarna skrzynka została już zabrana do Polski. Jeśli tam będzie coś niedogodnego, może zachowają w tajemnicy? 👿
Dlaczego prokuratura w Warszawie sledzi co zdarzylo sie w Smolensku? Toz Smolensk jest dwa panstwa dalej.
Choc pewnie zamach stanu mozna sledzic i z Torunia, bo cala alcja odbywa sie i tak w glowie Ojca R. No coz, chwala Bogu, ze to nie jest moj ojciec.
vesper, cudny komentarz, cudny
jezeli zamachowiec zamachuje sie sam na siebie, z reguly nazywane jest to samobojstwem, jezeli jest zarazem stanem, stanobojstwem, a jezeli pociaga za soba innych?
Dorotko, prawda chyba po prostu wisiala w powietrzu, a cala reszta po prostu byla nieudanym ladowaniem w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. No, chyba ze Dagestanczyk w krzakach siedzial z bazooka, ale to musial szybko uciekac.
Skład osobowy na liście pasażerów aż się prosił o gościa z bazooką.
Tereso, stanobójstwo rozszerzone?
vesper, no wlasnie nie wiem, moze raczej innobojstwo gesiego?
A to na pocieche, mamy szczescie ze to konkurs chopinowski, a nie lisztowski, bo zakazano by grac rapsodie wegierskie (a bo to bo i Chopin to taki smutny jest, prawda? a ile do szpasu narobil w etiudach na przyklad):
http://www.rp.pl/artykul/9145,460973_Przepustki_do_chopinowskiej_ekstraklasy_.html
– Zastanawialiśmy się oczywiście, czy nie zmienić terminu – powiedział Andrzej Sułek, dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. – Wspólnie z ministrem Bogdanem Zdrojewskim uznaliśmy jednak, że muzyka Chopina wpisuje się w nastrój żałoby i refleksji.
How reassuring 😈
Posikalem sie na persa ze smiechu czytajac Wasze komentarze 😈 😈 😈
Etiudy jak etiudy, ale walczyk minutowy jaki żałobny 😉
Dla kontrastu, marsz pogrzebowy, pogrzeb znanego tubisty w Nowym Orleanie,
http://www.youtube.com/watch?v=krJW2qMVv4M&feature=related
Udalo mi sie odkopac materialy instruktazowe”Jak urzadzic ladny Pogrzeb Panstwowy”. Niestety brakuje rozdzialu dotyzcacego przewodniej roli Kosciola Katolickiego w miedyznarodowych uroczystosciach.
http://www.youtube.com/watch?v=LN6kcYuaPzs
Zmęczenie kontrowersyjnymi mężami stanu. Czy dla odmiany nie dałoby się czegoś bardziej konsensualnego, np. in vitro albo aborcja?
ciemno,chlodno
sroda 🙂
brykam przegladac pozycje,to szczescie miec ciekawe zajecie
zamknac sie z problemami tytulow,autorow,ilosci
odreagowac
brykam,fikam 🙂
tereso (00:59), to jest pociąg do stanów
zaś tak w ogóle to mam smutne wrażenie, że Bobikoblog dał się wmanewrować w pułapkę niepotrzebnego rozemocjonowania i neutralizuje tvp tym samym, tyle że a rebours :/
Fomo, genialne
Nie wiem, czy dalismy sie wmanewrowac. Nie jestem pewna, po prostu – przynajmniej jezeli o mnie chodzi – owa histeria doprowadzila do smiesznosci. I banka pekla.
Neutralizowanie tvp, nawet z pomoca Areboursa – to jest to co Koty lubia najbardziej . Nie trza bylo nas prowokowac.
We’re back in business. 😈
Cyrk do kwadratu:
http://wiadomosci.onet.pl/2154859,11,panstwowe_loty_nie_byly_ubezpieczane,item.html
Foma, po prostu gdzieś musimy odreagować, skoro nawet zajęcia jogi odwołane*.
_________________
* to akurat nie był żart, więc proszę zachować należytą powagę
A wiecie, dlaczego Kaczyńskich chowają na Wawelu? W hołdzie dla ofiar zbrodni katyńskiej 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7769538,Gowin__Panstwo_Kaczynscy_na_Wawelu_to_hold_dla_oficerow.html
Dorotko, to akurat sposob na wywazenie tej hucpy.
Tym bardziej, ze przy takiej intepretacji juz nikt nie bedzie protestowal. Ja tylko nie rozumiem, dlaczego w tym naszym kraju wszystko musi przybierac takie kabotynskie proporcje.
Czy ktos wie gdzie sa wydawane zaswiadczenia o patryjotysie?
http://www.dziennik.pl/katastrofa-smolensk/article586781/Ci_ktorzy_protestuja_nie_sa_patriotami.html
vesper,
nie neguję potrzeby odreagowania, chodzi mi o styl, o nobless i pozytywne odróżnienie się, ech…
Dzień dobry. 🙂 Oczywiście, że jak ktoś ma świadomość absurdu pewnych sytuacji, kabotyństwa niektórych gestów i wypowiedzi, jak widzi polityczne wisty wykonywane pod obszernym płaszczem patosu, to ma potrzebę odreagowania. I nie jest to przecież wymierzone w ofiary katastrofy, tylko w tych, którzy nie znają umiaru w rozdymaniu tragedii i nie wyczuwają tej granicy, za którą nieuchronnie zaczyna się śmieszność.
Noblesse? Owszem, ja rozumiem, co to jest, ale z tym też nie należy przesadzać.Bo w końcu wychodzi na to, że w imieniu tych szlachetnie milczących ci niemilczący mogą sobie pozwolić na wszystko – na każdą odzywkę, każdą decyzję, każde uzasadnienie. A ja np., mimo ogólnie znanej psiej wielkoduszności, w którymś momencie nie mam jednak ochoty, żeby pewne rzeczy odbywały się rzekomo i w moim imieniu.
No to ja jeszcze dodam pare slow bardzo serio.
Tak, jestem za tym aby odreagowywac w naszym przytulnym i ekskluzywnym salonie, ale jeszcze bardziej za tym aby reagowac tak gdzie trzeba.
Dodalam dzis swoj podpis do listy ludzi protestujacych przeciwko pochowkowi Panstwa Kaczynskich na Wawelu.
I potem dopiero przeczytalam zalaczony wyzej prasowy material o tym kto jest patriota.
Ta wypowiedz prezydenckiego ministra Andrzeja Dudy mnie wzburzyla swa arogancja i przekonaniem, ze jakis pierdolony minister, o ktorym w zyciu nie slyszalam, ma czelnosc oceniac moj patriotyzm i stawiac sie w roli mojego wychowawcy.
Wiec napisalam krotki i dobitny list do p.o. Prezydenta Bronislawa Komorowskiego, w ktorym wyrazilam nadzieje, ze tragiczne idejscie ze sceny politycznej Lecha Kaczynskiego polozy kres praktyce pouczania ze strony Panstwa kto jest patriota, a kto stoi po stronie ZOMO.
Bobiczku, no właśnie. Ci szlachetnie milczący, a nawet przeżywający, ale w wymiarze czysto ludzkim (tylu ludzi zginęło, tylu znanych ludzi, no i pierwszy raz w wolnej Polsce prezydent), zostali bezczelnie zlekceważeni i zmanipulowani przez tych, którzy już wcześniej przecież pozwalali sobie na wszystko, walili na rympał. Jeśli ktoś nie zobaczy w tym nauczki i nie podniesie głowy w porę, to to może się źle skończyć.
Nie namawiam, żeby milczeć w każdych okolicznościach, proszę tylko, żeby nie wyrywać sztachet z płotu i nie walić mi nimi po głowie przy okazji nabierania zamachu.
Ja się już nie będę uzewnętrzniać na temat miejsca pochówku, bo skoro decyzja już zapadła, czułabym się niezręcznie. To jest pewnie przejaw noblesse z mojej strony. Choć podobnie jak Bobik uważam, że taktowne milczenie ma swoje granice. Mogę taktownie znosić pewną dozę hipokryzji, kabotyństwa, a nawet udawać, że nie widzę, jak tragedia rodzin setki ludzi jest zawłaszczana przez jedno środowisko dla politycznego interesu. Mogę, ale do pewnych granic. Gdy zostaną przekroczone, właśnie noblesse nie pozwala milczeć.
Zapewne ingerowanie w życie prywatne sąsiadów też nie bardzo daje się pogodzić z noblesse. Ale jeśli zaczynamy nabierać podejrzeń, że biją dziecko, to zaczynamy się interesować, co się u nich dzieje, ryzykując posądzenie o wścibstwo. Chęć zachowania własnego szlachetnego wizerunku nie powinna nam przeszkadzać w opowiedzeniu się po tej stronie, którą uważamy za słuszną.
A ja nie chcę być bezczelnie i brutalnie szantażowana.
Zgoda, Vesper.
vesper, dokładnie o to mi chodziło.
foma,
może stoisz za blisko płotu… 🙁
Dystans, tylko to może nas uratować 🙄
No cóż, słowo szantaż padło nie bez powodu. Ja propozycję pochówku wawelskiego odebrałem absoutnie jako szantaż emocjonalno-moralny ze strony pomysłodawców. Wiedzieli przecież, że na ten temat na pewno nie będzie narodowej jednomyślności, ale nie zawahali się przed wykorzystaniem sytuacji, jeszcze do tego obłudnie opowiadając, że ta decyzja powinna Polaków połączyć.
Jeżeli się przeciwko temu protestuje, to przecież nie o zmarłego prezydenta tu chodzi, a o Dziwisza, Kracika, JK i innych, którzy – jak zwykle – próbują zawłaszczyć patent na narodowość, patriotyzm, społeczeństwo, przyzwoitość i co tam jeszcze.
Moje poczucie przyzwoitości każe mi nie robić scen podczas pogrzebu, więc na pewno w niedzielę na Wawel z transparentem protestacyjnym nie pójdę. Ale powiedzenie, co myślę o tych, którzy zaczynają taniec na trumnie, licząc na to, że ze względu na powagę chwili nikt nie ośmieli im się tego wytknąć, nie wydaje mi się szczególną nieszlachetnością.
To nie byla decyzja do konca krakowska. To rzad zaproponowal Jarkowi trzy mozliwosci – Powazki, Archikatedra lub Wawel – slyszlam o tym w radiu jeszcze wczoraj rano. Ktos tu zostal wpuszczony w maliny (gdyby mi zaproponowano czy chce pochowac Kota Pickwicka na Wawelu czy na ekskluzywnym cmentarzu zydowskim w polnocnym Londynie, moj Kot niewatoliwie spoczalby wsrod krolow, bez chwili namyslu).
POtem slyszalam, ze „nie ma jeszcze decyzji wladz koscielnych w Krakowie”, potem, ze juz sa, potem wystapil Dziwisz („bohaterska smierc” mnie zaskoczyla nawet w jego ustach i nakaz „pojednania”), potem bylo doniesienie, ze Jarek zmagal sie decyzja, bo choc serce mowilo „Powazki”, to jednak nie! – bo jest tam pochowany Boleslaw Bierut 😆 . Wiec tak ja to rekonstruuje.
Ktos gdzies na jakims blogu sugerowal, ze wladzom RP moglo chodzic takze i o to, ze zorganizowanie na za piec dwunasta ochrony bezpieczenstwa zagranicznych notabli byloby najlatwiejsze na Waelu, bo i na Powazkach, i w Archikatedrze bylby to absolutny niewyobrazalny koszmar dla organizatorow.
W tej chwili nie wykluczam, ze wladze RP zalozyly sobie, ze bedzie to pochowek tymczasowy, zas po uplynieciu przyzwoitego czasu, „na prosbe rodziny” trumne przeniesionoby gdzie indziej.
Najsmieszniejszy komentarz przeczytalam na blogu Passenta: Po co chowac, jak za chwile i tak trzeba bedzie robic ekshumacje….
Cos w tym jest…
W radiu Komorowski mówi właśnie, że strona rządowa nie miała żadnego udziału w decyzji co do miejsca pochówku. Zdecydowała strona kościelna i rodzinna.
IPN na pewno będzie chciał ustalić prawdziwą przyczynę śmierci 😎
A to kuriozalne! To Wawel jest wlasnoscia rodziny i Kosciola?
Mysle, ze moze lgac. To znaczy – faktycznie „nie miala udzialu w decyzji”, ale moga mocno zasygnailowac jakie sa mozliwosci.
Skad we mnie tyle cynizmu, ciekawe?
Pewnie, ze bedzie chcial. Nie ma glupich. Bedzie ekshumacja.
Ech, Bobiku! Mam nadzieje, ze juz do szuflady piszes odpowiednie kuplety. I ze je niebawem przeczytamy, po zdeciu czarnej woalki.
Tak potrzebuje teraz glosu poety – „chocby ten glos byl cienki jak wlos, jak jeden wlos Giulietty”… (Rozewicz)
Decyzja zostala podjeta. Nie musimy sie z nia zgodzic, ale jest legalna i nie wypada jej zmieniac, bo to byloby niepowazne, moim zdaniem. Tez nie fair wobec zmarlych, ktorzy nie mieli z ta decyzja nic wspolnego.
Wawel podobno jest własnością kurii i ona decyduje, kto może wejść i… zostać 😎
Z ostatniej wizyty latem pamiętam, że kasa i wszystko jest obsługiwana przez księży i zakonnice.
„Pan się posunie…” 😯
Czy to nie słowa prorocze? 😯
No, nie wiem. Moze byc wlasnoscia kurii w sesnsie formalno-parwnym, a jednak wydaje mi sie, ze jest wlasnoscia historyczna tego narodu. I ze ze zdaniemtego narodi nalezy sie tu liczyc. A konsternacja jest across the board, takze w PiSie.
Oczywoscie kurii nie wypada zmieniac. Ale rodzona Zmarlych ma prawo zmienic zdanie, wlasnie w imie pojednania, o ktorym drewnianym i nieszczerym glosem grzmial kard. Dziwisz. .
No nieeeee. Jestem mamą dziecka w wieku przedszkolnym. Rozmawiam z córką o wypadkach, chorobie, śmierci, jeśli jest ku temu sposobność i na tyle, na ile ona jest w stanie przyswoić te informacje. Nie uważam, że dzieci należy chronić przed przykrą stroną ludzkiej egzystencji, ale rozmowy na takie tematy muszą się odbywac z uwględnieniem indywidualnej wrażliwości dziecka. Dostałabym szału, gdyby zdarzyło się coś takiego:
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,7770285,Przedszkolakom_pokazali_przejazd_konduktu__Czterolatka.html
Heleno, zmiana miejsca pogrzebu nie bylaby w imie pojednania. Te masy ktore sa teraz za, a sa to masy, bylyby bardzo zawiedzione.
W pewnych sprawach konsensus jest niemozliwy, pogrzeb juz za dni kilka.
Rozumiem krytycyzm, rozumiem niesmak po ostatnich zachowaniach, rozumiem potrzebę ich odreagowania, ale adresatem zastrzeżeń nie jest Lech Kaczyński tylko kilka osób z jego otoczenia.
Dlatego może warto trzy razy pomyśleć nim się coś publicznie napisze.
Pewnie wychowawczynie nie chciały przepuścić transmisji, więc i dzieciakom nie zaoszczędzono widoku. Jeśli do tej pory temat śmierci był w przedszkolu i domach tych dzieci tabuizowany, to mógł być dla nich szok, ale życie to jest taka straszna bajka bez happy endu i dobrze by było przygotować dzieciaki również na smutne wydarzenia.
Wiec wlasnie zdalam sobie sprawe, ze termin „zaloba narodowa” zostal wmanewrowany w manipulacje spoleczenstwem.
Ze w imie zaloby narodowej nie wolno sie sprzeciwiac nieprzemyslanym decyzjom, ze nalezy ze spokojem patrzec na absurdy, wysluchiwac naciaganych argumentow. Ze nie uchodzi. A gdzie R.I.P.?
– Po decyzji o Wawelu, w moim przekonaniu okres żałoby mamy za sobą – podsumowała prof. Magdalena Środa.
TAK!
Cubalibre, masz rację, ja widziałam Komorowskiego w tvp info, kiedy to właśnie mówił, decyzja o Wawelu była wyłącznie decyzją rodziny i władz kościelnych, nikt inny do tego się nie mieszał. A szkoda!
Gdzieś na którymś portalu przeczytałam:
PiS = Pycha i Szaleństwo
Powstała strona: Też chcę na Wawel
Robi się cyrkowo.
Tereso! Oficjalny okres żałoby właśnie przedłużył Komorowski do 24 w niedzielę.
Foma, ale ja np. powiedziałem expressis verbis, że zastrzeżenia nic nie mają wspólnego z Lechem Kaczyńskim, który już się bronić nie może, tylko właśnie z innymi osobami, nawet niekoniecznie z jego najbliższego otoczenia.
Niemniej jednak podpisuję się raczej pod zdaniem, że skoro decyzja została już podjęta, to można wyrazić opinię na ten temat i tyle, bo kwestionowanie jej w tej chwili nie odniesie żadnego skutku, czyli będzie już tylko pyskówką. A na pyskówkę na pewno nie zasłużyły wszystkie ofiary tej katastrofy.
Ja jestem nawet skłonny przyjąć tę wersję, że para prezydencka będzie chowana niejako „w imieniu” pozostałych ofiar i w ten sposób znacznie łatwiej będzie mi ten Wawel przełknąć.
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7770987,Kaczorowski_obok_Kaczynskich_na_Wawelu_.html
Wiec wlasnie, Bobiku ze nie, bo jak widac kwestionowanie przynosi jakies skutki.
Kiedy umarl Josif Wissarionowicz Stalin mialam 5 lat i 10 miesiecy. Wiedzialam juz po obydzeniu sie rano, ze umarl, bo stal nad moim lozkiem usmiechniety Ojciec (zamiast jak normalnie Mama) zadajac mi najbardziej kretynskie pytanie, jakie w zyciu padlo z jego ust: A czy wiesz kto umarl? Zamarlam z wrazenia, ale zaraz uspokoilam sie, kiefy okazalo sie, ze nie Mama, tylko Stalin.
Odprowadzal mnie do przedszkola na skroty, przez bloto i topiacy sie snieg, pamietam, ze moje kalosze na butach zostawaly w odcisnietych stopami rowach i musialam nieustannie je stamtad wylawiac.
A w przeszkolu zobaczylam zaraz taka scene: wszystkie dzieci leza rzadkiem na seledynowym chinskim dywanie i wyja, podgladajac innych spod przykrytych dlonmi twarzy.
A po srodku pokoju siedzi nasza ukochana przedszkolanka, Jelena Wassiljewna – mam ja na zbiorowym zdjeciu – na niskim krzeselku i obszywa czarna wstega czerwona flage. Z oczu jej leja sie ogromne lzy. POdstawilam sobie drugie krzselko i chcialam ja poglaskac. Ale Jelena Wassiljewna powiedziala mi, zebym poszla na seledynowy rozowy dywan i tam tez plakala.
Chyba poszlam. Nie pamietam. Nie pamietam tez zbyt duzo z tego co sie tego dnia dzialo, ponad to, ze cisza dzienna byla odwolana, ze dostalismy wszyscy czarno-czerwone opaski na rekaw i ze dawano nam tego dnia dwa razy po cukierku – jakos uwazalam, ze musze go zjesc, choc tych landrynkowych nie lubiilam, ale zwazywszy na smierc Josifa Wissarionowicza zjadlam.
I wszystkich nas odbierano z przedszkola bardzo pozno, bylo juz zupelnie ciemno. Ojciec przyszedl po mnie i w drodze do domu opowiadal, ze w pracy, w san-epidzie wszyscy musieli zostac dluzej, bo obszywali czerwone flagi czarna wstazka i riobili kwiaty z bibulki, i ze byly jakies specjalne uroczystosci.
Pochwalilam sie, ze tego dnia nauczylam sie nowego slowa – „trawier” (traur – zaloba), ale myslalam, ze „trawier” to te opaski czerwono-czarne.
W domu byla juz bardzo rozdrazniona Mama, bo mieszkajac dosc blisko san-epidu, zostala wyekspediowana po dodatkowe nozyczki z domu, do tych kwiatow z bibulki. Nie znosila aby jej nozyczkami cieto papier, potrzebowala ich do szycia, ale nozyczki przyniosla.
I te nozyczki zostaly ukradzione w zamieszaniu! Jej jedyne porzadne nozyczki. Zdobycie nowych w malym miasteczku w Donbasie, gdzie nie dowozono niczego, graniczylo z cudem.
Wiec ona sie nieustannie wsciekala, narzekajac na swoj zly los i utrate nozyczek.
I ja wreszcie nie wytrzymalam i powiedzialam: jak mozesz zalowac nozyczek, kiedy Josif Wissarionowicz Stalin umarl i zostalismy bez ojca narodu! Cos w tym duchu powiedzialam.
Rodzicow na moment zamurowali i wtedy Ojciec powiedzial – pamietam jak zimny byl jego glos: Do lozka! Natychmiast!
Pamietam tez, ze w lozku plakalam zanim zasnelam. Plakalam, bo mialam wstretnych, niczego nie rozumiejacych rodzicow.
,
Helenko, napisz z tego opowiadanie, napisz, blagam! Przecudne!
Tereso, miałaś rację. Zaczyna się http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35590,7770283,Prezydent_Kaczynski_patronem_mostu_w_Bydgoszczy.html
Ta historia miala pointe… w Nowym Jorku!
Mieszkalam juz na wlasnem, ale kiedys przyszlam do domu Rodzicow, na caly weekend.
Byl niedzielny poranek i znow Ojciec mnie obudzil, w moim starym pokoju, rzucajac mi na lozko niedzielnego New York Timesa. Wydlybalam z tej grubej cegly, spod plastykow kolorowy mazagyn. Na okladce byl dyzy portret Stalina i zapowiedz cover story jemu poswieconej, z okazji przypadajacego wlasnie 25-lecia smierci.
Wiec obejrzalam w lozku obrazki i wyszlam do kuchni, gdzie mama przygotowywala sniadanie . Usiadlam przy stole z ojcem powiedzialam: Wiecie, ze dzis mija dokladnie 25 lat od smierci Stalina?
Ojciec wzruszyl ramionami.
– A czy pamietasz – zapytalam – jakimi slowami mnie wtedy odbudziles?
Ojciec znow wzruszyl ramionami. – Pewnie powiedzialem: Jos’ke wreszcie szlag trafil.
– Akurat! – powiedziala rozsadnie Mama. – Mysmy takich rzeczy przy dziecku nie mowili.
Spjrzalam na nia, stojaca przy oknie i patrzaca na ogrod. I wiedzialam! wiedzialam co za chwile powie!
Powiedziala:
– Pamietam, ze mi tego dnia nozyczki ukradli. Bardzo dobre nozyczki…
W zasadzie to już jest opowiadanie. Oj, ale nie opublikuj tego teraz, bo jakiś ajatola ogłosi fatwę.
Gdybyś jednak chciała umrzeć natychmiast, razem z Kotem i ze mną i życzyłabyś sobie przedruku w moim blogu, ślij na mój adres instrukcje.
Nie dlatego, że uwielbiam prowokacje i szum, wręcz odwrotnie, myślę, że na ogół tiszie jediesz, dalszie budiesz. Ale stało się coś okropnego w Kraju, zrobiono farsę z gwałtownej śmierci mnóstwa ludzi, o których można powiedzieć wiele dobrych rzeczy. Ta nieuświadamiana nawet, niewysłowiona pogarda dla pozostałych to hańba i przylepi się ona na długo do tych, którzy śmiercią frymaczą.
Any time, andsol, ale musialabym poprawiac.
W moim domu faktycznie nie mowiono przy mnie o Stalinie, kiedy bylam mala, gdyz bylam gadula, ktora lubila wylac serce na podworku – zwlaszcza do innych doroslych.
Ale zauwazylam, ze kiedy przychodzil do ojca jego przyjaciel, Alosza Sokolow, to oni nieustannie mowili o jakims Jos’ce. Wiec raz nie wytrzymalam i wlasnie kiedy toczyla sie rozmowa przy stole o Jos’ce, zapytalam kto to jest. A kiedy zapadla nieco zaklopotana cisza, podsunelam odpowiedz: Czy jest to Jo’ka Furtawek? Bo pamietalam, jak ojciec przy goleniu zawsze spiewal: Jos’ka, Jos’ka, Jos’a furt awek….
Dorosli natychmiast zgodzili sie, ze przedmiotem ich rozmow jest pewien Jo’ka Furtawek.
– Ale kto to jest? – dopytywalam sie dalej.
– Kolega z pracy – odpowiedzial obojetnym glosem ojciec. I na tym sprawa sie skonczyla. Skonczyly sie takze rozmowy o Jo’ce w mojej obecnosci.
Ladna historyjka, Heleno. U mnie w rodzinie tez jest historyjka o smierci Stalina, kuzyna Jozka (zabawna ta zbieznosc imion), ktory ja przezyl w polskim wiezieniu, jako wiezien polityczny. Opowiadal, ze wiedzieli, ze cos zlego musialo sie stac, bo caly dzien musieli stac na dziedzincu wiezienia na apelu, i dopiero pod koniec im powiedziano, ze to na czesc Wielkiego Jezykoznawcy (pewnie na to, zeby wiedziec od razu nie zasluzyli)… Jeszcze pare lat po tym jednak przesiedzial, ale to juz zupelne inna historia.
A w ogole, to zgadzam sie z foma – mozna sobie spijac z dziobkow w kazdym kierunku. Ja tam przeczekam az fala emocji w obu kierunkach przewali sie przez polska psyche i wszyscy przestana sobie nawzajem skutecznie przyciskac czule guziki, choc czasem wydaje mi sie, ze to wlasnie najbardziej lubia… A internet prawdopodobnie to zjawisko jeszcze poglebia.
A tymczasem zas – jaka piekna u nas wiosna! Pozdrawiam wiec wszystkich cierpiacych na niesmak – this too shall pass, tak jak fala emocji po smierci Diany. W koncu tak niewiele wspomnien po niej teraz zostalo, bo nawet najwieksza zaloba nie zmienia na dluzej sceny politycznej. Jak polityk byl ogolnie lubiany, to takim pozostanie, a jak nie, to to takze wkrotce wyjdzie w praniu, bo to wszystko sa krotkofalowe emocje. Moze nawet lepiej fale wspolczucia, a nawet masowej histerii, skanalizowac przez pochowek na Wawelu (juz trudno, choc to decyzja i tak raczej strzelajaca tej opcji politycznej w stope), i calotygodniowa zalobe, a potem spokojnie przejsc do business as usual. To takie moje malo emocjonalne, malo slowianskie trzy grosze…
Gdy już opadnie kurz bitewny,
ucichnie łopot wszystkich flag
nie pozostawiaj mnie wciąż gniewnym,
że nie chciał ugiąć się mój kark.
Ja nie potrafię iść w szeregu,
w gęstwinie tłumu nurzać się,
zrywam samotnie się do biegu,
chcę wybrać sam kto obok mnie.
Nic nie chcę wiedzieć o twym bólu,
odwagę miej go przeżyć sam
i nie dam zerwać swego tiulu
za którym twarz schowaną mam.
Gdyby nie głośne twe lamenty
i reżyserski rozdział ról
nie byłbym niczym zasłonięty
i niepotrzebny byłby tiul
Nie pozostawiaj mnie wciąż gniewnym
innego dnia odwiedzę grób
wybacz, że wolę w stroju zgrzebnym
i mieć zamknięty nad nim dziób…
No, nareszcie, zeen!!! 🙂 🙂 🙂 Zaraz lzej na duszy.
Moniko, niemal identyczna historie z obozu slyszalam pare lat temu z ust straszego kolegi z rosyjskiej redakcji, Loni Finkelsteina. Leonid byl w obozie, gdzies na Kolymie, bardzo mlodym chlopcem i tez musieli stac na podworku caly dzien i nikt im nie chcial powiedziec co sie stalo…
Zgadalismy sie kiedys tak przy kolejnej okraglej rocznicy, bodaj piecdziesiatej.
Ja jeszcze dodam a propos Joszki Furtaweka, bo tez znam tego faceta, ale może nie wszyscy wiedzą o kogo chodzi 😉 Otóż jest taka stara piosenka żydowska, z czasów poborów do carskiego wojska, a wiadomo, że carskie wojsko odsługiwało sie długo i ciężko. Powstało na ten temat wiele piosenek. Jedna z nich była właśnie o młodym Joszce, którego żegna rodzina: „Joszkie furt awek”, czyli w jidysz: Joszka odjeżdża.
w locie,poczytam po powrocie
http://www.sueddeutsche.de/,tt4l2/politik/302/508447/text/
Vatikan: Pädophilie hat mit Homosexualität zu tun
co jeszcze wie Watykan?prawde na stol,prosze!!!!
Zgadza sie, Pani Kierownoczko! Pamietam te piosenke dobrze z dziecinstwa.
Ten wywiad z Richardem Taylorem, długi i bardzo, bardzo niewesoły. Alzheimer. Skąd mi wiedzieć czy pewnego dnia to nie będzie i moim losem? To nie zawsze idzie tylko do innych…
Dłuższa rozmowa z przyjacielem od dawna mieszkającym we Frankfurcie. Martwi się, że jego mieszkanie w Krakowie jest wynajęte, bo teraz to za noc by dostał fortunkę.
Powiedział coś, co wydaje mi się nader trafną interpretacją tego, co przeradza się w festiwal nienawiści. Niby proste, ale nie przyszło mi do głowy. No, zanikli wrogowie, nie ma kogo nienawidzić. Dookoła spokojnie, bezpiecznie. A Rosja jednak jest troszkę od nas oddalona, obwód Kaliningradzki nie jest dobrym straszakiem.
Ktoś z przyjaciół komentował kiedyś nikłe postępy wojsk włoskich w WWII, że po tych 2 tysiącach lat wojen po prostu stracili do tego serce, wolą żyć. Czy nam kilkaset lat sporów i wewnętrznych wojen nie wystarczy, żeby zacząć cenić sobie spokój?