O cieszeniu się

czw., 22 kwietnia 2010, 23:24

Bobik odstawił torbę z takim rozmachem, że aż jęknęły kilogramy ciasno upchniętego w niej kabanosa. Odczepił z ogona kawałek cumulonimbusa, strząsnął z futra resztki islandzkiego pyłu i szczeknął – jestem!
Przebiegająca wzdłuż listwy podłogowej mysz zatrzymała się koło komody, popatrzyła na Bobika z miernym zainteresowaniem i pobiegła dalej. A komoda nie raczyła obdarzyć szczeniaka nawet przelotnym spojrzeniem.
– Nie to nie! – mruknął Bobik pod nosem. – Wcale nie mam zamiaru wygłaszać pompatycznych przemówień o obojętności świata. Jak ktoś się nie cieszy z mojego powrotu, to jego problem. Zupełnie mi wystarczy, że ja się BARDZO cieszę.