Chrystus Król (Jeszcze Nowszy Testament)
Uboga, cicha stajenka licha
wśród mazowieckich pól,
w niej się przed laty, uważasz, Krycha,
narodził Chrystus Król.
Sama Rzepicha wodą go chrzciła
święconą, z polskich rzek,
rzewne mazurki jemu nuciła,
wieprzowy smażąc stek.
Matka Maryja swoją osobą
dała mu przykład cnót,
a ksiądz kardynał oraz ksiądz proboszcz
uczyli co to knut.
Straszne Herody za nim ganiały –
lewica, Rusek, Żyd,
lecz serca ludu go ochraniały,
by wstał dla Polski świt.
Przed obowiązkiem on się nie wzbraniał:
gdy już raczkować mógł,
zaraz zapisał się do powstania,
bo wciąż zagrażał wróg.
Jako niewinne, słodkie pacholę
knowaniom odpór dał
mówiąc, za którym krzakiem był Bolek
i w co ten łajdak grał.
Gdy do męskiego wieku już doszedł,
nauczać zaraz jął,
że te srebrniki to z Moskwy grosze
i wie on, kto je wziął.
Z pieśni nabożnych potem zasłynął:
mocarny jego śpiew
dał tym z Brukseli wycisk rabinom,
co żłopią naszą krew.
Potem, uważasz, go ukrzyżować
raz chciało KGB,
ale ostrzegła go Nowakowa
i uratował się.
Po tych przeżyciach wszystkich okropnych
chodził, jak nosi wieść,
przez zboża łany oraz śnieg kopny,
w lud patryjotyzm nieść.
Ze względu na te zebrane racje
musimy, Krycha, dziś
załatwić jemu tę koronację.
Nie, jaka dobra myśl?
Prezydent z PD odwiedzili Yad Vashem. „Nie może być zgody na nienawiść, nie może być zgody na antysemityzm”. Ciekawe w ustach notariusza dobrej zmiany. Ja nigdy bym czegoś takiego nie powiedział po odwiedzeniu tego muzeum. Muzeum nie ukazuje niczego nieznanego, ale obrazując rzeczy znane wywiera tak wielkie wrażenie, że po wyjściu stamtąd nie jest się w stanie ubierać w słowa doznanych wrażeń. Po prostu czuje się miałkość tego, co jest się w stanie sformułować. Zasługa to nie tylko zebranych materiałów (to nie tylko eksponaty, ale sposób ich zestawienia, interaktywność, obiektywizm, reżyseria – np. Pomnik Pamięci Dzieci). Czytając słowa AD czuję miałkość tej wypowiedzi, ale też rozumiem, że trudno w takiej sytuacji powiedzieć cokolwiek mądrego.
Na marginesie. Uważam, że każdego potencjalnego dyrektora muzeum należy wysłać do Vad Yashem, żeby zobaczył, jak powinno wyglądać muzeum. Przy okazji samo muzeum dostarczy nauki historii. Znanej ale niedostatecznie rozumianej. I tak nikt nie zdoła jej pojąć w stopniu dostatecznym.
Rząd chce ponoć ograniczyć obrót gotówkowy upowszechniając karty płatnicze.Upowszechnienie kart to dobry pomysł, choć nie wydaje mi się, aby karty nie były upowszechnione. Mam jednak punkty obserwacyjne głównie w dużych miastach. Co do ograniczenia obrotu gotówkowego, upowszechnienie kart go nie ograniczy. Albo ograniczy, ale tylko w legalnym obrocie. W szarej strefie nadal będzie obrót gotówkowy. W Indiach znaleziono na to sposób poprzez unieważnienie banknotów o większych nominałach, tj. 500 i 1000 rupii. 1000 rupii to niespełna 70 zł. Do końca grudnia można było takie banknoty deponować w bankach i na poczcie, a po wyjaśnieniach źródła posiadania otrzymać równowartość. Pamiętam coś podobnego z 1950 roku w Polsce. Wtedy unieważniono wszystkie pieniądze krajowe. Jako siedmiolatek wymieniałem 100 złotych na 1 zł w kasie teatru. Kto miał udokumentowane środki na książeczkach oszczędnościowych, dostawał za 100 zł trzy złote. Efektem było wycofanie z obiegu, a dokładniej z prywatnych kieszeni, około 60% zasobów pieniężnych. To sposób znacznie skuteczniejszy niż upowszechnianie kart płatniczych. Akcję przygotowano starannie. Nowe banknoty drukowano w Szwecji, a na wymianę dali bardzo krótki okres czasu, nie pamiętam już, jaki. Tylko w Indiach zrobiło się piekło, bo potracono fortuny. Do pilnowania porządku zmobilizowano coś w rodzaju naszej obrony terytorialnej.
Dzień dobry. (?)
Już hulają http://wyborcza.biz/biznes/1,147582,21258862,rachunki-do-wgladu-sluzby-dostana-szeroki-dostep-do-informacji.html
Wracają lata „50 – 89” ub.w. http://wyborcza.pl/7,75398,21258397,policja-poszukuje-21-osob-ktore-protestowaly-pod-sejmem-80.html
Stanisław
U nas za to rząd chce wprowadzić do obiegu banknot 500-złotowy.
Masz rację, Stanisławie,(10:23), są miejsca i momenty, w których najgłośniej i najmocniej mówi milczenie.
Ale czego można się spodziewać od „pana” udającego prezydenta? Co najwyżej nocnego twittowania z „leśnym ruchadełkiem”.
Czas trwanie rządów PiS i ePiSkopatu przewiduję na 20 – 30 lat. Jak na razie moje kasandryczenie spełnia się z naddatkiem, niestety.
Dzień dobry.
Pan Krzysztof Łoziński, jak zwykle bardzo mądrze:
http://wyborcza.pl/7,75398,21260632,pomyslodawca-kod-kijowski-pogarsza-swoja-sytuacje.html
Przechodniu, nie będzie 20 lat, chyba, że w mamrze. Jak tylko umocnią swój despotyzm, przestaną rozdawać pieniądze. A tych będą potrzebowali coraz więcej. Na policję i inne służby, a także na coraz bardziej niewydajne spółki państwowe, których nie można sprywatyzować, bo zapewniają swoim synekury. Wtedy zaczną drenować nasze kieszenie. I wtedy wreszcie obudzą się dotychczas zadowoleni. Wtedy nawet bratnia armia węgierska (jeżeli jeszcze nadal będzie bratnia) nie zapewni dalszego panowania.
A tymczasem ogon kręci psem jak mu się żywnie podoba.
Pan Łoziński jest mądrym człowiekiem, do którego mam zaufanie.
To co pisze, jest mądre i logiczne, ale czy bierze pod uwagę, przy otwartej formule KOD-u, to, kto jest u władzy w państwie?
Że tu całe rzesze cwanych lisów grają swoje gry. Czy ktoś wierzy, że PiS zostawił nas w spokoju?
Faktury Mateusza, to jest oczywisty błąd, ale ten Zarząd i jego kompletny brak zainteresowania i brak działania organizacyjno-informacyjnego, to pachnie na milę sabotażem.
Póki co, Mateusz powinien postąpić zgodnie z radami pana Łozińskiego.
On ma szanse na powołanie rady mędrców, gdyby okazało się, że Mateusz nie działa, a dalej nic nie można, sprawy byłyby jasne.
Chociaż, jak czytam, co ludzie piszą i jakie wnioski wyciągają z tym samych przesłanek, to zaczynam dopuszczać, że jesteśmy 'ciemnym ludem’.
Nie tylko w Polsce, w innych krajach nie jest lepiej.
Zgadzam się ze Stanisławem.
Problem w tym, że ludu, na przykład to http://studioopinii.pl/jerzy-lukaszewski-zegnaj-prezesie/ , nic a nic nie obchodzi. Ludowi trzeba odebrać kiełbasę, wtedy ruszy.
Przeczytałem i wszystko prawda, tylko nie lenistwo jest przyczyną pozostawania szkodnika przy władzy.
Władza jest legalnie wybrana. Na drodze prawa nie da się usunąć. Żeby usunąć siłą bez wojny domowej, trzeba wielkiej siły. Usunięcie komuny było tak trudne, że nikt poza Moczulskim w taką możliwość nie wierzył. Jednak się udało. Żeby się udało, trzeba pełnej jedności działania. W 1968 roku walczyli studenci i intelektualiści, ale reszta ludu ich nie poparła. W 1970 i 1976 robotnicy, ale studenci i intelektualiści ich nie poparli, choć w 1976 intelektualiści już przynajmniej się trochę solidaryzowali i zaraz potem zaczęli pomagać. Narodził się KOR. Trzeba było kolejnych 4 lat żeby wszyscy zadziałali razem. KOR, który odegrał wówczas wielką rolę organizacyjną nie był partią. To była po prostu grupa ludzi o wrażliwości społecznej i zdolnościach organizacyjnych. Potem powstało parę innych grup działających jawnie. Duże znaczenie miał Ruch Młodej Polski wydający Bratniaka i Komitet Samoobrony Społecznej wydający Biudol, czyli Biuletyn Dolnośląski. Oba ugrupowania wymieniały się częścią nakładów, dzięki czemu mogłem w jednym źródle prenumerować oba te pisma. Z Biuletynem współpracował, a właściwie nim współkierował, Kornel Morawiecki. Szkoda, że tak daleko odszedł od wyznawanych wówczas idei. Myślę, że teraz też trzeba docierać do szerokich mas z wydawnictwami i ostrzegać, że po rozdawnictwie pieniędzy nastąpi ich odbieranie, gdy władza się umocni. Tak, tylko widmo odebranej kiełbasy jest w stanie ruszyć nasz lud
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Jeśli kawa nie obudzi, to może takie zdjęcie?(Dzisiaj obchodzą ,m.in. w Ukrainie, Водохреща (forma „na Ukrainie” Ukrainie nie bardzo się podoba).
https://imagecdn1.luxnet.ua/zaxid/resources/photos/news/456x257_DIR/201701/1415424.jpg?201701190844
Dlaczego się nie podoba. Mówi się po polsku na Mazowszu, na Podolu, na Podhalu, na Litwie. To nie oznacza, że się traktuje te obszary jako własne krainy, ponieważ mówi się na Łotwie, na Węgrzech. A o własnych też mówi się na przykład w Wielkopolsce czy w Małopolsce a nie na Wielkopolsce. Kiedyś, gdy te formy kształtowały się jako powszechnie używane, na ogół „na” dotyczyło bytów niesamodzielnych, natomiast „w” niepodległych państw. Teraz nie ma to już znaczenia, bo trudno zmieniać język, gdy ktoś się usamodzielni. Do tego zawsze były wyjątki. Wielkopolska i Małopolska nigdy nie były niepodległymi księstwami o takich nazwach. Istniało samodzielne przez pewien czas Księstwo Mazowieckie, ale akurat mówimy „na Mazowszu”.
Wczoraj z cyklu ” Wszystkie kolędy świata” śpiewali Lublinowi kolędnicy z Huculszczyzny . Dzisiaj u oo. Dominikanów wernisaż wystawy fotograficznej o prawosławiu z udziałem abp Abla. Dzieje się ekumenicznie 🙂
Kolędnicy z Huculszczyzny to jest mistrzostwo! 🙂
Przeczytałam przed chwilą oświadczenie mera Lwowa w związku z nierozwiązanym od bodajże 8 miesięcy problemem braku zastępczego wysypiska śmieci (stare zapchane kosmicznie, był zawał i pożar).
Mer próbuje porozumieć się z polskimi miastami-partnerami i prosić będzie o przyjęcie lwowskich śmieci. Jak wyglądają śmieci na Ukrainie – widziałam.Przyjmowanie ich byłoby szczytem bezmyślności. O ile wiem, Lublin jest miastem partnerskim?
Sadoviy (i jego partia) nie jest pupilem obecnych ukraińskich władz. Chyba tym śmieciowym paraliżem (ukraińskie wysypiska nie chcą przyjmować lwowskich śmieci; policja zawraca lwowskie transporty ze śmieciami) chcą „uwalić” tego bardzo samodzielnego mera.
Tez sie mowi na Kubie, na Madagaskarze, na Jamajce, na Slowacji, (ale w Slowenii), na Litwie, Lotwie i Bialorusi… Kaprysy jezykow!
W San Escobarze.
Na Jawie i we śnie 😉
Dokładna mapa
„Na” wiąże się chyba też z wyspami …
Na Antarktydzie…
… i w Arktyce
Na strychu i w piwnicy.
Do Słowacji, Litwy i Łotwy od biedy też można pojechać (choć dla mnie nie brzmi to dobrze – i stanowczo wolę tradycyjne „na” 🙂 ), ale już do Ukrainy, Węgier, Moraw czy Białorusi – w żadnym razie. Tylko na Ukrainę, na Ukrainie; na Białoruś, na Białorusi… Tutaj nie ma innej opcji. Choć z taką na przykład Islandią sprawa jest bardziej złożona; pewnie dlatego, że poza znaną wszystkim większą wyspą do tego państwa należą też mniejsze wysepki; czyli jadąc do Islandii nie zawsze musimy zarazem jechać na Islandię. Z tej racji zapewne dopuszczalne są obecnie obie formy.
Tzn. obie formy dopuszczalne są na pewno; „zapewne” dotyczyło przyczyny. 🙂 Choć ja i w wypadku Islandii jestem tradycjonalistą – wolę „na”.
Samolotami lata się do Islandii i do Irlandii.
Dlaczego mer Lwowa? To nie mówi się już burmistrz?
We Lwowie jest mer. Używam „ichniej” terminologii.
„W Ukrainie” – tak mówi się poprawnie w języku ukraińskim.Kiedyś ,niejako z rozpędu, mówiłam w rozmowie z Ukraińcami „na Ukrainie”. Zwrócono mi uwagę, że forma poprawna to: „w Ukrainie”.
Ukraińcom forma „na Ukrainie” musi być wszakże doskonale znana, skoro językiem rosyjskim (statystycznie rzecz biorąc) posługują się o wiele chętniej niż własnym. 😉
Ścichapęku, nie śledziłam statystyk. Próba ludzka, z którą ja mam w Ua do czynienia, zdecydowanie woli mówić po ukraińsku.
Od granicy z Polską do Kijowa przeważa język ukraiński, od Kijowa na wschód rosyjski. W czasach ZSRR poczucie narodowe we wschodniej części Ukrainy było bardzo słabe. Po przemianach sytuacja na wschodzie się dość spolaryzowała, ale nie potrafię określić właściwych proporcji. W każdym razie jakaś część ludności rosyjskojęzycznej nie chce do Rosji i poczuła przynależność do narodu ukraińskiego. Wcześniej nie bardzo się nad tym zastanawiali
markot, na mapie rzeka Vice Versa płynie w niewłaściwą stronę, do oceanu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry. 🙂
Takiej kawy jeszcze nie piłam.
Strach wchodzić na wiadomości z kraju i ze świata…
Dlaczego strach?
Byłam na Islandii i na Madagaskarze – dla mnie brzmi jakoś poręczniej.
Mieszkam w Vancouver, ale płynę na Vancouver Island.
A jeszcze lepiej: mieszkam w Vancouverze (albo na Vancouverze) 🙂
Tak też można, ale ja nie odmieniam nazw własnych, może dlatego, że mieszkam w Kingston, a nie w Kingstonie 😉
Obie formy są poprawne.
Och, ceremonia koronowania nowego króla świata, Donalda Trumpa, a ja tu przed komputerem wysiaduję…
Wprawdzie ciągle jeszcze nie możemy pojechać do Southamptonu (choć może kiedyś i ta twierdza padnie…), ale do Kingstonu już zdecydowanie tak, i to od lat.
Czyli musu nie ma, lecz wybór jest, a nieodmienianie jest tu raczej kwestią (zrozumiałego) przyzwyczajenia. 😀
W przemówieniu „koronacyjnym” każdy frazes z książki frazesów został wykorzystany.
Parole, parole, parole…zobaczymy, co się sprawdzi.
Mam znajomych, co już w latach 70. mieszkali w Toroncie 😎
A inni znajomi mają na Mazurach żaglówkę z kingstonem 😉
Każda porządna żaglówka czy jacht ma kingston Dla mnie to brzmi lepiej niż „ma kingstona”) – nauczył mnie tego pewnien kapitan, jak po raz pierwszy w życiu weszłam na jacht. Oczywiście on miał sporo uciechy z tego, że gości dwa szczury lądowe z Kingston 🙂
Jak się kto nauczy, to śpi i mruczy…ja się przyzwyczaiłam do formy nieodmienialnej, bo estetycznie „na moje oko” mi to pasuje
No ale przecież nie powiem po polsku „Amerykanie właśnie pożegnali Barrack Obama, powitali Donald Trump” 😯
No właśnie… – jest takie nazwisko, jest ksiądz Oko. Jak odmieniać?
Kogo-co: Ksiądz Oko
kogo-czego: księdza oka nie ma?
komu czemu: księdzu Oku?
itd – z księdzem Okiem? 😉
„w Toroncie” już nikt nie mówi, a jeśli mówi, to uważa się za bardzo złe posługiwanie się językiem polskim, nawet w środowiskach, które same źle posługują się tym językiem.
Dzisiaj były u mnie dwie panie – Lisa z Kingston (Kingstona, Kingstonu?) oraz jej córka Denise z Zurich, Zurychu, Zurycha.
A może ktoś spróbuje po polsku odmienić imię żeńskie Denise? 😉
Denise mieszka 16 lat w Szwajcarii i właśnie zamierza się ubiegać o obywatelstwo, bo wtchodzi na to, że jeszcze dobrych parę lat pomieszka…
Tfu…Kto-co – ksiądz Oko 🙄
Ścichapęku,
widocznie Tobie blisko do Kingston upon Thames, ode mnie bliżej z mojego Kingston w Ontario niż w Wielkiej Brytanii jest Kingston na Jamajce (w Jamajce 😉 )
Oj, z tym Torontem/w Toroncie to przecież tylko żart był… Można tak powiedzieć, ale wyłącznie z dużym przymrużeniem oka, 🙂 bo normatywnie z Toronto mamy na razie sytuację jak z Southampton.
Wszyscy odmieniają dr. Wojciecha Oczkę (mówi się w końcu: szpital na Oczki, nie na Oczko), więc nie wiem, skąd akurat problem z ks. Oką, który deklinuje się wedle tego samego wzorca. Podobnie jak Kościuszko, Moniuszko czy Owsianko 😉 Nawiasem mówiąc, bodaj wszystkie gazety pisały kiedyś o gangu „Oczki”. Błędnie, bo akurat gangsterska ksywka to jednak co innego niż nazwisko. Powinno się zatem mówić i pisać tylko o gangu „Oczka”. O ile w ogóle warto mówić i pisać o takich osobnikach…
Denise zupełnie nie ma jak zdeklinować (choć z kolei pana Denisa nie sposób byłoby zostawić bez odmiany!). W polskiej wersji jest tylko Zurych, Zurychu. Wszystkie Kingstony (przynajmniej te bez dodatków) można traktować tak samo – odmieniając jak rodzimy Fordon 🙂
Ja „estetycznie” mam problem z „księdzem Okiem” 😉
Poza tym nie znam zasad gramatyki polskiej, regułek z książki, tylko „na oko” 🙂 To się nazywa pamięć wzrokowa podobno. Podobnie z pisownią języka angielskiego nie mam kłopotów, zapamiętuję „naocznie”.
Zasady ortografii też mi są znane z widzenia, oprócz słynnego „-uje nie kreskuje i skuwka, zasuwka! 🙂
„z ks. Oką” zupełnie mi nie pasuje – jak zresztą prawie wszystko, co ma związek z tym księdzem 😉
Oczywiście, że to był żart z tym Torontem, ale tak mówiła z dumą cała rodzina leśniczego z okolic Lubawki o swoim przyszłym zięciu, który był przyjechał na wesele z onego miasta.
Nikt o nim inaczej nie mówił, jak o Jaśku z Toronta 😉
Żeńskie imiona obce zakończone na -a odmienia się jak polskie, zakończonych na -e lub spółgłoską – nie odmienia się.
Męskie odmienia się zależnie od końcówki z apostrofem lub bez.
François się nie odmienia. Nie odmienia się też Hugh, Andrew, Matthew…
Nie odmienia się też większości krótkich imion męskich zakończonych na -o (Udo, Ugo, Leo, Mao, Theo)a także Delano, choć nie jest krótkie.
Niektóre nazwy geograficzne mają polskie wersje językowe – Lucerna, Lozanna, Zurych, Solura, Monachium, Paryż, Rzym, Akwizgran, Londyn, Argowia, Gryzonia itd. Wtedy nie ma problemu z odmianą, może być problem ze znalezieniem na mapie 😉
Chociaż, czy ja wiem… 🙄
Zdarzyło mi się raz opowiedzieć Rosjanom z Krasnojarska stary szwajcarski dowcip o strefach językowych w tym kraju, i że większość etykietek i napisów utrzymywana jest co najmniej w 2 językach, a np. na banknotach nawet w czterech, zaś miasta mają nazwy w trzech wersjach np. Lausanne po niemiecku nazywa się Luzern a po włosku Lugano 😎
A oni, zamiast się roześmiać, powiedzieli całkiem poważnie: To są trzy różne miasta. My to wiemy z internetu 😎
Jest jeszcze odmiana w stylu margrabiego Hodona (jak wuja Leona) 😉
I cesarza Ottona… Hugona (np. Kołłątaja) też.
Czytam, że niektórym dzieciom w Polsce wpisuje się do książeczki zdrowia, że są z in vitro i rodzice muszą walczyć z taką stygmatyzacją ich potomstwa.
Był wprawdzie fachowiec rozpoznający je na pierwszy rzut oka (po bruździe), ale może wszystkie noworodki trzeba będzie dla pewności odpowiednio oznakować?
Przecie rozumiem, że żart…
Chyba sobie żartujesz z wpisywaniem do książeczki zdrowia dziecka takich szczegółów, markot.
Nie wiem, czym się zasłużyłam na akceptację albo i nie na tym blogu.
Spadam zatem.
Ech, dziś już mało kto jeździ do Akwizgranu, większość do Aachen. Takie czasy 🙁
Ale są i zmiany na lepsze: kiedyś słyszało się w mediach raczej o Bruno Schulzu, obecnie najczęściej jednak o Brunonie. Itd.
A z ks. Oką nikt chyba na tym blogu nie chciałby mieć bliżej do czynienia… I słusznie!
Alicjo, to nie żart http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/7,137474,21271233,stempel-z-in-vitro-cd-jak-usunac-wpis-z-ksiazeczki-zdrowia.html
Ani do Akwizgranu, ani do Ratyzbony, a tę Argowię to aż musiałam u Wuja Gugla sprawdzić…
Się nie jeździ do Akwizgranu, ale do Moguncji, długo nie wiedziałam co to za miasto. Internet nie był wtedy jeszcze do powszechnego użytku. Naidziwniejsze są dla mnie te spolszczenia szwajcarskie, po co? Jak pisze Markot na mapie znaleźć ich nie można. Ostatnio czytałam o wypadku samochodowym w Szyfuzie. Czy zegarki firmy Schaffhausen też się przemianowuje?
Interesuje mnie jeszcze dlaczego Alicja (którą lubię) tak źle odmienia imię swojego Jerzora?
Jak już trzeba to można odmieniać księdza ale Oko zostawić. Brzmi lepiej z księdzem Oko, albo bez księdza Oko.
Evo47
Szafuza, Solura, Gryzonia, Argowia itd. przyszły do polszczyzny za pośrednictwem języka francuskiego, dlatego takie dziwne albo zabawne. Nie wiem, czy to z powodu języka dyplomacji, którym był francuski, awersji do niemieckiego, czy może z innego historycznego powodu. Faktem jest, że nawet tablica upamiętniająca zasługi polskich internowanych w czasie II wojny światowej i umieszczona w niemieckojęzycznym kantonie (przy zbudowanej przez Polaków drodze na przełęcz Susten), ma tekst po polsku i… francusku 🙄 Ja to odbieram jako wyniosłą arogancję, a miejscowi wzruszają ramionami traktując jako niezrozumiałe dziwactwo.
O spolszczaniu zegarków jakoś nie słychać, ale chyba tylko Polacy noszą „Schaffhauseny”, inni używają skrótu IWC czyli International Watch Company (Schaffhausen)
Dzień dobry 🙂
kawa
Akwizgran, Ratyzbona, Moguncja, Trewir – to chyba jednak z laciny. Ogolnie to, wydaje sie, faktycznie niechec do niemieckiego.
Co zas do Alicji i jej specyficznej odmiany Jerzors 🙂 to taka czulostka malzenska, ktorą juz znamy, wiec nas nie dziwi. To cos podobnego jak odmiana „piesa” czy „koty” 😉
Monachium tez z laciny 🙂
Oczywiście, że z łaciny, ale te szwajcarskie spolszczenia to z francuszczyzny. Szwajcarzy sobie rzymskie Augusta Raurica „zniemczyli” do Augst, z Turicum zrobili Zurych, z Aventicum – Avenches, z Vitudurum – Winterthur etc.
Solothurn (Soleure, Soletta) czyli Solura wywodzi się podobno z Salodurum.
Genewa (Geneve, Genf, Ginevra) pochodzi z celtyckiego genaua czyli ujście i powinna się po polsku nazywać Rodanoujście, tyle że vice versa, bo Rodan tam uchodzi z jeziora Lemańskiego 😉
Celtycką etymologię ma mieć także Bryzgowia.
Dzień dobry.
Króciutko: dzisiaj o godz.20.15. w 3sat retransmisja koncertu otwarcia Elbphilharmonie.
PS. Na Podlasiu dość często słyszy się, że ktoś pochodzi „z Suwałek”. 🙂
___________
przyp. PA:
http://www.ardmediathek.de/tv/live?kanal=5900
Tylko radośni optymiści mogą mieć nadzieję, że dzisiejszy świat nie wygląda jak w latach 30. XX wieku, kiedy w Europie mościł się faszyzm.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21272346,donald-trump-wysoko-na-skali-rzadza-nami-psychopaci.html
I tylko „radośni optymiści” mogą wierzyć w to, że w Polsce nie potrwa to równie długo, jak w Niemczech 🙁
Ciągle zastanawiam się jak to jest, ze ludzie w większości wierzący i religijni wybieraja kogoś kto ze względu na całe swoje życie, na brak jakiejkolwiek moralności, na gardzenie ludźmi , zasługuje na miano współczesnego antychrysta?
To samo dotyczyło Niemiec w latach trzydziestych, to samo dotyczy Ameryki, w podobny sposób dotyczy Polski gdzie największe poparcie wierzących i Kościoła ma człowiek dla którego krzyż może być substytutem?
Niestety jestem coraz większym pesymistą. Wczoraj była 75 rocznica konferencji w Wannsee, W jednej z niemieckich telewizjii był to temat dnia. Po raz kolejny oglądałem z przerażeniem filmy o samej konferencji i jej uczestnikach.
Z jednej strony wydawałoby sie normalni ludzie , ojcowie rodzin a z drugiej potwory skazujące miliony ludzi na śmierć w atmosferze dowcipów, pozbawionych emocji szczegółów technicznych mordowania ludzi, jak by były to insekty i szkodniki. Czy Oświęcim, Srebrenica i Aleppo nauczyły nas czegokolwiek?
Przecież wiesz, że nie, Marku.
http://studioopinii.pl/andrzej-c-leszczynski-bedzie-jest/
Podczas, gdy w Hameryce część publiczności powyborczo kontestuje Trampka (czy nie jest nam to bliskie i znajome?), ja tu wrzucę something completely different.
Ludzie nie chodzą do wyborów, a potem kontestują 🙄
Miałabym do siebie wielkie pretensje, gdybym nie uczestniczyła w wyborach, nawet jeśli to jest tak fajowy kraj, jak Kanada. Nie chciałabym na innych cedować tego, żeby wybierali za mnie. Bo jakże potem mieć pretensje, jeśli coś będzie nie tak i mój kandydat nie wypełni tego, co obiecał? Pilnuję moich baranów 🙂
Abstrahując, oglądałam zdjęcia z balu prezydenckiego – Ivanka Trump (córka) wyglądała przepięknie (słowiańskie geny!), a wieść gminna od dawna niesie, że jest to bardzo inteligentna kobieta, uroda po mamie, a zmysł biznesowy po tacie. Melania też Słowianka, i też nie w ciemię bita.
Ciekawa jestem tej prezydencji i nie sądzę, żeby Polska była priorytetem, jeśli chodzi o „załatwianie” spraw typu zniesienie wiz i tak dalej. Trump obiecywał na spotkaniach z Polonią we wrześniu ub. roku w Chicago gruszki na wierzbie, przecież wiadomo, że chodziło mu o głosy Polaków. Ale i tak miałby je, bo Polacy w Hameryce z zasady i większości głosują na Republikanów.