Duże sprawy

śr., 26 maja 2010, 20:12

Labradorka odłożyła zabazgrany niezdarnym, szczenięcym pismem kajecik i zmarszczyła z dezaprobatą nos.
– Wiesz, Bobik – powiedziała z nietajonym wyrzutem w głosie – odniosłam wrażenie, że to, co piszesz jest często odległe od prawdziwego życia.
– Jak to, odległe? – speszył się Bobik – Mnie się wydawało, że ja cały czas o życiu piszę.
– E, tam o życiu. No, może trochę, czasem, ale takich naprawdę ważnych życiowych tematów unikasz. Dlaczego w ogóle nie wspomniałeś, no, powiedzmy, o powodzi? To jest coś, czym ludzie teraz żyją, a nie jakieś tam kandydatury.
Bobik nieznacznie zaczerwienił się pod futrem.
– No bo – przyznał cichutko – ja mam zawsze poczucie, że do takich dużych spraw to ja jeszcze nie dorosłem. Cóż ja bym mógł sensownego powiedzieć na temat powodzi czy wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej?
– Przecież często się wypowiadasz na przykład o polityce i to nawet o tej centralnej, nie lokalnej. Czy to nie są duże sprawy? – zdziwiła się Labradorka.
– A, to co innego – zaprotestował Bobik. – Ja się wypowiadam nie o polityce, tylko o politykach. A politycy to są wprawdzie grube ryby, ale jako ludzie to oni potrafią być mniejsi od Yorków. Tyle, że jeszcze nie słyszałem Yorka wyszczekującego takie głupstwa, jak niektórzy…
– Spokojnie, spokojnie – powstrzymała go Labradorka. – Nie podpalaj się tak. Nigdy nie słyszałeś, że mniejszymi należy się opiekować i nie dopuszczać, żeby im się działa krzywda? A ty zaraz z zębami!
– Chyba będę musiał nad tym jeszcze popracować – zgodził się Bobik. – Prawdę mówiąc, mam w ogóle obawy, że coś z moją percepcją jest nie tak. Nieraz mi się wydaje, że zaczynam szczekać na dużą figurę, a za chwilę okazuje się, że to był cienki Bolek, albo na odwrót.
– No widzisz? – warknęła karcąco Labradorka. – A gdybyś szczekał o prawdziwym życiu, to byś zobaczył, że są rzeczy na niebie i ziemi, które polityką się wcale nie przejmują i nie mają najmniejszego zamiaru na jej użytek zmieniać rozmiarów.
Bobik westchnął ciężko. Chwilami miał wrażenie, że Labradorka nie do końca go rozumie.
– Ja nie twierdzę, że rzeczy zmieniają rozmiar – wycedził powoli i wyraźnie. – One tylko w moich oczach są czasem duże, a czasem małe. I staram się tak dobierać ich kaliber, żeby mnie nie przerastały. Bo jak mnie coś czy ktoś przerasta, to zaraz widzę samego siebie mniejszym, niż jestem w rzeczywistości, a to wcale nie jest przyjemne.
– Ja cię przecież też przerastam i to znacznie – skonstatowała rzeczowo Labradorka.
– No właśnie! – szepnął Bobik i zaczął się zastanawiać, do której ze znanych mu mysich dziur najlepiej będzie się schować. Już nie miał wątpliwości, że do każdej z nich bez problemu się zmieści.