Bałagan
– Straszny tu masz bałagan – zauważyła Labradorka, rozglądając się po dawno niewidzianym domostwie Bobika. – Istne pobojowisko.
Szczeniak niechętnie oderwał się od wylizywania resztek bigosu z garnka.
– Pewnie jakaś husaria tędy przecwałowała, albo co – rzucił od niechcenia.
– Jasne! – warknęła Labradorka. – Najlepiej zwalić na husarię. Albo na krasnoludki. Albo kosmitów. Albo… – urwała, przypomniawszy sobie, że wyliczenie wszystkich wrogich, zagrażających domowi Bobika sił właściwie nie do niej należy. – Wziąłbyś po prostu posprzątał, zamiast szukać winnych.
– Tak po prostu posprzątać? – zdumiał się Bobik – Bez ustalenia, co to za drań tak tu narządził? Bez oplucia jego przodka oraz przetrzepania tyłka? Bez powieszenia na nim psów, po uprzednim znalezieniu suchej gałęzi? Czy ty aby nie przesadzasz?
– A co by w tym było złego? – sapnęła Labradorka, odgarniając na bok stertę zapleśniałych kości i sadowiąc się w fotelu.
– Noo… jakoś bym się tak czuł… obco – odparł niechętnie Bobik. – Jak kosmopolita jakiś, albo takie byle zapatero, co tradycji nie szanuje. A tradycja to okropnie ważna rzecz. Słyszałem w telewizji. Bez tradycji nie ma się tych, no, korzeni.
– A co ty, roślina jesteś, żebyś musiał mieć korzenie? – spytała sarkastycznie Labradorka. – Zresztą, mam wrażenie, że z korzeniami trudniej jest sprzątać, niż bez nich.
– Nie pouczaj mnie, jak mam sprzątać! – zezłościł się Bobik. – W końcu mój dom, nie? Jak zechcę z niego zrobić chlewik, to zrobię i żadne tam głosy rozsądku mnie nie powstrzymają. A jak zechcę posprzątać…
Nie dokończył i nerwowo zaczął obgryzać frędzle dywanu. Labradorka przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, po czym zadała jeszcze jedno pytanie:
– Ale o co właściwie chodzi?
Bobik zmarszczył czoło i przyznał:
– Wiesz, chodzi o to, że tak naprawdę ja wcale nie mam ochoty sprzątać. Bałaganienie jest znacznie łatwiejsze. I zwraca uwagę. Gdyby był porządek, to nikt by się mną nie zajmował. A tak, to sama widzisz – jest jakiś ruch w interesie.
Żono, serdeczności 🙂
Bobiku, 99% pewnosci to w przypadku grzybów za mało.
z cmentarza przyszły, na cmentarz wrócą… 🙄
Mama w Londynie do pierwszych dni wrzesnia.
Potem pokoj dla gosci stoi otworem!
Na wszelkie ostrzeżenia już za późno, grzybki zostały zeżarte. 🙄
Jeżeli przeżyję, będzie z tego jedna duża korzyść: wiem, gdzie te grzybki rosną i nikt poza mną ich nie zbiera. 😀
Poseł Janusz Piechociński: chcę być słyszany wszędzie tam […], gdzie dzieje się dziś i jutro ukochanej Ojczyzny. Poeta. Ale za publikowanie tego typu poezji trzeba płacić wydawcy, bo czytelnik nie da grosza.
Dobry wieczór Wszystkim 🙂
Ja na chwilkę, bo pora późna i zaraz przestanę funkcjonować na jawie, bo wstaję o 5.00.
Bobiku, te grzybki na zdjęciu, to podgrzybek złotawy, bardzo smaczny i nietrujący, pycha 🙂
W zeszłym roku nazbierałam cały koszyk tego świństwa na terenie Stadniny Koni w Janowie Podlaskim. Zaświadczam uroczyście swoją obecnością, że grzyby są zdrowe i jadalne!
Pozdrawiam 🙂
Och, andsol, nie strasz Piechocinskim whoever he is. Mam dosc muzakow w ulpchanych sklepach, gdzie dzieje sie dzis i jutro mojej szafy ubraniowej.
ukochanych – wlaczylam lampe.
Bobiku, jeżeli nie będziesz się kontrolnie odzywał, to diabli mnie wezmą, a potem wyślę ich do Ciebie 👿
Zaraz usmaże moje podgrzybki złotawe i zjem. Bobiku, do zobaczenia w lepszym świecie.
Świecie ludzi smacznie POJEDZONYCH.
To od tych grzybków ja się dostanę do świata ludzi? 😯
Nisiu, nie miałaś przypadkiem na myśli tych innych… no, tych specjalnych, poszerzających wyobraźnię grzybków? 😆
Ewo, Ty tak codziennie o 5.00? 😯
A podobno tortury są w Polsce zakazane… 🙁
Przeciwnie, ostatnio są w modzie 🙄
zono, 😀 ze wpisalas sie, 🙁 do reszty…….
ewa* – witam w klubie wstajacych i brykajacych ( jak sadze)
o czasie dla innych nie istniejacym 🙂
dobra wiadomosc, Bobiku, na grzyby czas……..
i to na tyle na dzisiaj, akku wyczerpane………
Żono Sąsiada, współczuję z powodu choroby Twojego taty. Życzę siły i spokoju.
Bobiku, zjadłeś? Co widzisz, jaki to ma kształt i czy jest bardzo kolorowe? 😎
😈 😈 😈
Heleno, czy Tobie też te grzybki wydały się podejrzane? Bo ja kojarzę podobne, z nieco różowymi nóżkami, udające borowiki. Pełno ich było pewnego lata w szwedzkich lasach. Mojemu mężowi tak się podobały, że chciał wszystkie zbierać, ale po polizaniu okazywały się makabrycznie gorzkie.
No tak, po kieliszku wina trudno jest dodawać …
Tak, Vesper, to sa t.zw. szatany, tez z rodziny boletus.
One nawet podobno nie sa smiertelnie trujace, tylko okropnie gorzkie.
Żono Sąsiada,
wyrazy współczucia. Mam podobną sytuację za ścianą u państwa sąsiadów.
andsol,
cd – http://piechocinski.blog.onet.pl/
http://www.bossowski.pl/prywatny-atlas-grzybow/grzyby-trujnce-i-niejadalne/borowik-szatanski/
Czytam ze zdumieniem, ze rzadko wystepuje w Polsce. W Anglii natknelam sie pare razy. I on nie koniecznie jest taki czerwony pod kapeluszem. Ale noga rozowa lun czerwona, fakltycznie
Teresko, dlaczego uwazasz, ze andsol chcialby sie katowac Piechocinskim? 😯
Heleno, ten w Szwecji, to był goryczak żółciowy, jak wynikałoby z teksti i zdjęć.
http://www.bossowski.pl/prywatny-atlas-grzybow/grzyby-trujnce-i-niejadalne/goryczak-zolciowy/
Bobiku, to był skrót myślowy. ISTOT, miałam na myśli.
Ja wciąż żyję.
Ciekawostkę Wam powiem taka grzybową, że oprócz szatańskich borowików – znanych trucicieli – bardzo podejrzanie wyglądają borowiki ceglastopore.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Borowik_ceglastopory
Przy uszkodzeniu (nożem je!) natychmiast sinieją strasznie. Ale kiedy je wrzucimy do gara, to grzecznie odzyskują barwę i są bardzo smaczne. Warto się ich nauczyć.
Mają też drugą nazwę: pociece. Kto co – pociec.
W poprzednim sezonie grzybowym zjadłam ich trochę, bo mi się raz trafiły.
Bobik, ale teraz już bez jaj, żyjesz?
Te goryczaki zna;az;lam pare razy w Borach Tucholskich – na zczescie Renatka natychmioast je rozpoznala i kazala wyrzucic. Bylam niepocieszona, bo slepa kura malo znajduje takich grzybow, ktore sie kamufluja w podlozu, wiec jak przyniosla, pol; koszyka tych goryczakow, tio bylam juz spuchnieta z dumy.
A te drugie – jadalne rzekomo, przyniesione przez Nisie, bardzo mui podejrzanie wygladaja, wiec pewnie bym uznala je za szatany.
Kiedys wiele lat temu chodzilam na grzyby pod Londynem z przyjezdna matka jednej naszej sekretarki. Byla ona wspaniala grzybiara i potrafila uzbierac bardzo duzo, kiedy ja lecialam po kazda surojadke (ktora ona mi z kosza wyrzucala). Chodzilysmy sobie po Richmond Parku i bylysmy czesto zaczepiane przez miejscowa ludnosc, ktora usilowala wypytac te pania czy ona napewno wie, ze te grzyby nie sa trujace. Ja musialam byc za tlumkaczke.
Otoz po paru naszych ekspedycjach na grzyby, ilekroc ktokolwiek nas zaczepial, mama kolezanki bila sie w piersi i wypowiadala jedno zdanie, ktore sobie po angielsku ulozyla: Sixty four old – no dead!
Do dzis tego uzywam.
SEZON GRZYBOBRANIA
Czy to już sezon grzybobrania,
bo grzybobrania to ma mania
i wybrałbym się w las bez żalu?
Zadzwoń, zapytaj się w szpitalu,
mają najświeższe notowania.
Helenko, andsol przeczytał poprzedni materiał i się do niego odniósł. Ja przeczytałam dwukrotnie, bo dostałam go dwa razy i za każdym razem nie mogłam uwierzyć że taki jest. Po tym drugim (dziś) czytaniu poszukałam źródeł (ja dostałam w formie załącznika do maila) i ponosiłam, no bo więcej takich i zwątpię w swoje możliwości percepcyjne, nie żeby jakieś ekstra, jedynie te które mam – skromne.
A Bobik nadal się nie odzywa, kurczę blade, nooooo …
Bobisław, hop, hop! Musiał sie napychac tymi grzybami, żarłok jeden?
Bobik?
Bobiiiiiiiik!
Nikt nie ma telefonu do Bobika?
Mordka pewnie ma. Mordko, wyślij Helenkę na balkon na papierosa i zadzwoń do tego szczeniaka, co?
To materiał który miałam za tło do poselskiego – http://forum-kkwit.oho.com.pl/viewtopic.php?id=124
Sie robi.
Telefon nie odpowiada.
Albo wszyscy pojechali do szpitala albo wyszli na spacer 😯
Albo śpią, co byłoby jeszcze dziwniejsze 😯 Teraz to już się na serio niepokoję 🙁
Komórkowego Bobik nie ma?
Ale sytuacja 🙁
Kocie, dzwoniłeś ponownie?
Jutro rano leci do roboty. Moze jednak wszyscy poszli spac?
Zostawilem message na sekretarce.
Dzwonilem przed chwila.
Jak go jutro dorwę całego i zdrowego, to (poza tym, że się bardzo ucieszę) wytarmoszę za te czarne kudły, a potem za karę ogolę na łyso. Mam nadzieję, że się nie pochorowali po tych grzybach 🙁
Bede siedzial i czekal.
Też czekam. Nie sposób inaczej…
Ja jeszcze pewnie tylko pół godziny.
Helenko, czy ja dobrze pamiętam że hodujesz w donicach hortensje? Jeśli tak napisz mi proszę, gdzie je przechowujesz zimą.
Mam dwie duze hortensje w sporych donicach po obu stronach dzrwi wejsciowych. Nigdzie je sprzed domu nie zabieram, nie obcinam az do wczesnej wiosny, kiedu na suchych galeziach pojawiaja sie zalazki lisci. Wtedy obcinam tylko glowki kwiatow i wszystko co uschlo.
Ale nie sa to wskazowki na mrozne polskie zimy, tylko lagodne angielskie.
Moze jednak wszycy domownicy u Bobika poszli spac, a z sypialni, wiem, ze telefonu nie slychac.
Bobik wczesnie wstaje w srody.
Dzięki za hortensje.
Może więc trzeba czekać ranka?
Tymczasowo przyjmuję wersję optymistyczną i kładę się spać. Mam nadzieję, że jutro Bobisław pojawi się cały, zdrowy i wesoły jak szczypiorek. Co go oczywiście nie uchroni przed kocówą, prawda Kocie?
O rany, gdybym wiedział, że tu taka afera, to bym w życiu nie przysnął na kanapie, albo wcześniej się obudził. 😳
Żyję, ale istotnie jutro wcześnie wstaję, więc idę spać dalej. 🙂
Bobiku, jak miło 😀
Co za pies bez poczucia humoru. Mógł pomilczeć trzy dni.
Hehe, moge isc spac.
Bob iku, ja rozumiem wszystko, ze takie emocyje i te de, ale zeby szekspirowski dramat w akcie i z odslona à la Goldoni robic, to zaiste nieludzkie. Pogonie szczeniaka, pogonie, dokola klombu mi marsz
Bobiku, mysle cieplo z nadzieja ze wszystko jest OK.
Acha, wiec tu jest pies pogrzebany, na wlasnej kanapie! Zeby mi to bylo ostatni raz!
data: sroda
pogoda: rozslonecznia sie
nastroj: doskonaly
brykam,fikam 😀
Bob iku (u teresy odkrylem-swietne), wiec Bob iku zasypianie na kanapie szarga nerwy blogowiczow…………
wez sie w garsc – spij w poscieli
Vox populi – doskonale!!! na ulice wiec i krzyczec
Wir sind das Volk
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8237340,Odpowiedz_obroncow_krzyza__marsz__I_kolejne_happeningi.html
Dzień dobry. 🙂 Andsol mi zarzuca brak poczucia humoru, a nie wpadnie na to, że mógł to być – z jego podpuchy zresztą – zwykły test na to, jak jestem kochany. 😈
Nawiasem mówiąc, nic się jeszcze całkiem nie wyjaśniło, bo te najgorsze zatrucia grzybowe potrafią się dopiero po kilku dniach ujawnić. 🙄
Ale już bez wdawania się w motywacje, kulisy i medycynę – grzybki były pyszne, widziałem po nich kolorowe krowy i omal nie zostałem człowiekiem. A wszystko za friko. No, czy można nie kochać grzybów? 🙂
Smutna wiadomość dla Kota Mordechaja 🙁
http://wyborcza.pl/1,75248,8236668,Precz_z_whisky_imperialistow.html
Tylko konsumpcja nieznanych bliżej grzybków blaszkowych zapewnia odpowiedni suspens 🙄 Jeśli następnym razem Bobik nazbiera dzikich „pieczarek lub gołąbków” to napięcie nie spadnie przez 24 godziny 😉
Uwaga!
Praktykowane przez niektóre rodziny wypróbowanie grzybków na psie (koty się nie nadają, są na ogół rozsądniejsze od swego personelu 😎 ) powinno być przeprowadzone fachowo z odpowiednią karencją. W sytuacji, gdy pies wypróbowuje grzyby na rodzinie, powinien mieć zapewnioną rodzinę zastępczą. Oszczędzi mu to dłuższej tułaczki po schroniskach 🙄 Dotyczy także kotów z niepewnym (eksperymentującym) personelem 😎
To dziwne. 😯 W kociectwie przerabialem w szkole, ze coka-cola jest tym napojem po ktorym sie poznaje kapitaliste.
Ale zarzadzenia Chaveza mnie nie przerazaja, gdyz otwoeraja nowy interesujacy kanal zbijania kapitalu. Bedzie sie oplacalo kup[ic bilet na samolot, aby w hotelowym lobby opylic pare butelek whiskacza, nie mylic z zywnoscia dla ubogich kotow Whiskas.
A tu jest narodowy taniec kotow w ogrodku harmonicznym acz zaniedbanym (il Giardino Neglectico di Catto):
http://www.youtube.com/watch?v=VF9v-6B_O0A&feature=related
@ rysberlin – powyzej 06:57
do Twojego linku „Wir sind das Volk”:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8237340,Odpowiedz_obroncow_krzyza__marsz__I_kolejne_happeningi.html
dorzucilbym od siebie inny przykladzik marszu z pochodniami (2. zdjecie od konca):
http://antifo.wordpress.com/2009/05/05/kirill-jermak-wessen-erben-waren-eigentlich-die-nazis/
Estimado, podanie więcej niż jednego linku w poście zawsze się kończy czekaniem na akceptację. A ponieważ nie zawsze jest na miejscu ktoś, kto może wpuścić, to lepiej podawać każdy link w poście osobnym . 🙂
Cubalibre, takie miejsce z dzikimi pieczarkami też już wyczaiłem. Tak że suspensu w najbliższym czasie nie zabraknie. 😀
oooo, 2 linki w tekscie i juz idzie do moderacji….
Tak jest, 2 linki i szlaban na gary. Tako rzecze Łotrpress i mimo teoretycznej możliwości wstawienia innej opcji, w praktyce nie udało mi się tego przeprowadzić. 🙁
Przystępuję teraz do terenowej części roboty, czyli do wieczora wyłączam się z sieci. Bawcie się dobrze, pomimo – nie wątpię – rozdzierającej serca tęsknoty za mną. 😆
http://wyborcza.pl/1,75515,8234700,Gorszaca_tradycja.html
@Krzysztof R.,
jeżeli o mnie chodzi, to chętnie z Tobą na pewne tematy podyskutuję. Trudno jednak o dyskusję kiedy na jednym oddechu poruszasz tyle ważnych spraw. Nie da się jednocześnie dyskutować „o wszystkim”, bo to jest dyskusja o „niczym”.
Nie przeszkadza mi różnica zdań, pod warunkiem, że zachowana jest elementarna kultura dyskusji. Liczy się też jej strona merytoryczna. Mam tu na myśli, dla przykładu, nie mylenie empatii z caritas (agape).
Interesują mnie Twoje argumenty na poparcie tezy: uważam Radio Maryja, przy wszystkich wadach, jak wszystkie ludzkie dzieła, za błogosławieństwo dla Polski
Wkleję tę wypowiedź również pod bierzącym wpisem Bobika, zeby łatwiej było dyskutowac wszystkim.
@Cubalibre,
nie podoba mi się Twoje zachowanie w stosunku do Krzysztofa R.
Fido,
napisałbym, że mnie się nie podoba Twoja ortografia, ale podobno dorosłym nie wypada tego wytykać 😉
Krzysztof R. ma własny blog i na pewno się niezmiernie ucieszy, jeśli ktoś tam zajrzy i podejmie dyskusję na temat Radia Maryja, czy co tam akurat jest na tapecie.
Tutaj aktualnie tematem jest bałagan, grzyby i zatrucia, tańce kotów i kaftany dla nich etc.
@Cubalibre,
nadal nie podoba mi się Twoje zachowanie. I to wszystko w tym temacie. Nie zamierzam więcej odpowiadać na Twoje zaczepki, etc..
Bardzo tu brakowało wujka (cioci?) co ma za złe 😉
@ fido 13:53 Interesują mnie Twoje argumenty na poparcie tezy: uważam Radio Maryja, przy wszystkich wadach, jak wszystkie ludzkie dzieła, za błogosławieństwo dla Polski
Też mnie to bardzo interesuje. Wyniknęła nawet z tego wspólnego zainteresowania klasyczna łajza, tylko że międzywpisowa, bo ja zamiesciłam swój komentarz pod poprzednim wpisem Bobika
Drogi Kocie Mordechaju,
Tylko z Twojego powodu łamię swoje przyrzeczenie dane Bobikowi i Cubalibrze, że znikam.
Przeczytałem Twój komentarz na temat Norwida.
Twoje skojarzenie z Gombrowiczem zaiste oryginalne i zwiastujące pasjonującą wymianę zdań.
.
Chętnie z Tobą podyskutuję.
Jednak tu zaczynam się na razie czuć niedobrze.
Nie jest to absolutnie jakakolwiek krytyka towarzystwa.
Zwłaszcza czujnej Dory, którą jeszcze raz serdecznie pozdrawiam i dziękuję za uściślenia.
.
Jakkolwiek nie NIE MAM ŻADNEJ pretensji do Cubalibry dziękuję za wstawienie się, które coraz bardziej zwiększa moja sympatię do tego kółka przyjaciół. Ponieważ staje się czymś w rodzaju Waszą specialite de la maison. (Doro, dobrze? 🙂 A propos – moja uwaga o empatii i caritas miała sens metaforyczny, ale po tych dwóch wpadkach pewnie nie uwierzysz 🙂 )
Nie liczę na wzajemność. Jestem po prostu dla większości z Was – kosmitą.
Jeśli chcesz pogadać o Norwidzie, zapraszam na mój blog.
Ale dopiero za parę dni. Mam jeszcze coś do roboty a kilka wpisów już od dawno jest przeterminowanych i grozi im nieświeżość.
Ogłoszę wpis o tej naszej wymianie zdań o Norwidzie, jako zagajenie do dyskusji OK?
Bobiq, u Laudate, poza rozwazaniami natury ogolniejszej, znajdziesz tez moj glos w dysqsji o braqjacych ogniwach etc.
Krzysztofie,
nie bądź aż taką mimozą, ja tam żadnego przyrzeczenia od Ciebie nie odbierałem 😉
Póki nie każesz wypełniać ankiet celem przestudiowania mojego oblicza ideowego, nic mi do Twoich komentarzy i obecności gdziekolwiek. Skoro są chętni do wysłuchania Twoich argumentów o błogosławionej roli Radia M. dla Polski, to nie powinieneś kazać im czekać 😎
Dla porządku wklejam tutaj to samo, co wpisałam z rozpędu pod poprzednim wpisem. Będzie łatwiej dyskutować.
Abstrahując od krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, bo ten temat jest już zdecydowanie za długo i zbyt intensywnie wałkowany, a przechodząc do różnic światopoglądowych pomiędzy dwiema połówkami wspołczesnej Polski. Zasadnicza różnica, w uproszczeniu tak wielkim, że być może nieco trywializującym, jest taka, że nie moga się dogadać co do sposobu rozwiązania bardzo istotnych problemów. Bo co do tego, co stanowi problem, z grubsza chyba jest zgoda, a przynajmniej co do części.
Jedni jednak uważają, że należy sobie z problemami radzić w ramach systemu, drudzy woleliby system rozwalić i zbudować na nowo. Niestety, nie ma wśród nich osób o charakterze budowniczych, większość to destruktorzy. Nie wykluczam, że czasem lepiej coś zrównać z ziemią i zbudować od podstaw niż remontować, ale do tego trzeba koncepcji, jak to zrobić, co ma nastąpić po destrukcji. Jeśli takiego całościowego zamysłu brak, to majstrowanie przy systemie jest zwykłym szkodnictwem. Właśnie dlatego działalność Jarosława Kaczyńskiego oceniam jako szkodnictwo. Jego diagnoza wielu o patologiach życia społecznego, politycznego i gospodarczego jest prawdziwa. Ale to jest tyle warte, co twierdzenie, że białe jest białe. To żadna sztuka. Poza jednak stwierdzaniem oczywistych oczywistości, pan Jarosław proponuje podłożyć pod system tonę plastiku i zrobić wielkie bum. A co po bum? Powszechna szczęśliwość pod rządami PiS, to jasne, ale konkretnie co właściwie? Nie dostrzegam żadnej pozytywnej wartości demontażu WSI oraz powstania CBA, a to były sztandarowe sukcesy PiSowskich rządów. Nie dostrzegam żadnego pozytywnego skutku tzw. becikowego. Uważam, że ma potencjalnie większe szanse generowania patologii niż skłaniania Polaków do powiększania rodzin. Jarosław Kaczyński ma wybitny talent do skłócania wszystkich ze wszystkimi. Jego nieufność, skłonność do paranoi, ma jakąś dziwną zaraźliwą właściwość i zatruwa całą społeczną przestrzeń. Jego obecność sprawia, że wokoło robi się toksycznie.
Niedawno pisałam o tym, że nie można lekceważyć postrzegania państwa przez obywateli i podawałam przykłady, dla których obywatel ma pełne prawo czuć się przez swoje państwo traktowany jak worek treningowy, na którym państwo wyładowuje swoje kompleksy. Krzysztof R. również wspomina o podobym sytuacjach – areszt dla ucznia i pobłażanie dla zbrodniarzy. Czyli co do identyfikacji problemów w miarę się zgadzamy. Nie zgadamy sie co do sposobów radzenia sobie z nimi. To już jakaś płaszczyzna dyskusji.
Krzysztof wspominał o błogosławieństwie, jakim dla Polski jest Radio Maryja. Chętnie posłuchałabym argumentów, jakież to jego cechy są tak zbawienne dla polskiego społeczeństwao. Dostrzegam, że Radio Maryja odpowiada na potrzeby grupy ludzi, która znalazła się w kompletnej izolacji od reszty społeczeństwa – osób w średnim i starszym wieku, samotnych, religijnych w sposób, powiedzmy, tradycyjny. W większości kobiet. Osobiście wolę jednak sposób, który osobom w starszym wieku propoponuje Uniwersytet Trzeciego Wieku. Ale jest to propozycja trudniejsza, bardziej wymagająca. Pewnie przez to niszowa. Oferta Radia Maryja jest prosta, łatwo przyswajalna, podaje proste odpowiedzi na trudne pytania, a czy prawdziwe, o to już mniejsza. Nie wymaga od odbiorców żadnego wysiłku intelektualnego, z góry zakładając, że są oni do niego niezdolni. Nie spotkałam się jeszcze z tak w gruncie rzeczy pogardliwym stosunkiem medium do odbiorcy, tak cynicznie manipulującym. Demagogiczny pop dla seniorów, w religijnym sosie. Po to tylko, żeby zdobyć rząd dusz nad zagubionymi ludźmi.
No i mi wysłało komentarz, zanim kliknęłam na wstaw, z porządku przez ż. Czy Miłosierna Moderacja może mi to poprawić? Bo mnie szlag trafi na sam widok.
Vesper, nie przejmuj się (ortografią) 😉
Twoje poglądy na Radio Maryja podziela mnóstwo osób, również starszych, nie poddających się cynicznej manipulacji, która rzeczywiście znakomicie odzwierciedla pogardliwy stosunek wielkiej części polskiego kleru do tzw. plebsu. Tradycyjny już feudalny system polskiego kościoła znajduje swe odbicie i wzmocnienie w tej rozgłośni, część słuchaczy dostrzega to bez trudu. Ale może ja widzę tylko wady? 🙄
Bobiq…
w zwiazku z zacnym (cudzym) anagramem katolik-kotAlik
wpadl mi do glowy drugi, wlasny:
Palikot-patolik (co chyba sugeruje jakas patologie)
Krzysztofie – dzeki. Moze i jestes kosmita, ale tu kazdy cywilizowany kosmita jest mile widziany, co jest starannie wylozone w blogowej ustawie zasadniczej pt Dyktatura Psoletariatu:
https://www.blog-bobika.eu/?page_id=2
Zatem spoko – rozmawiamy tu o wszystkim i zdarza nam sie nie zgadzac. 😈
PS A jesli chodzi o to, ze Norwid jest pre-Gombrowiczem, to jak bazanty kocham, bylem i jestem przekonany, ze jest to dla wszystkich wielbicieli Norwida oczywista oczywistosc.
;le prztyjmuje do wiadomosci, ze moge sie mylic (choc rzadko sie myle – kazdy na tym blogu poswiadczy 😈 )
Patolik – ślicznie!
Moim zdaniem to powinien być taki patologiczny katolik. Obrońca krzyża (spod Pałacu). Patolicy pod Pałacem.
Czy ktoś mądry i bywały mógłby mnie uświadomić, o co chodzi z łajzą??? Mam wrażenie, że znaczy ona coś innego niż znaczy…
Pogarda wobec plebsu, przy czym desygnat plebsu zależy od poglądów pogardzającego, jest dość powszechnym zjawiskiem w Polsce. Pamiętam do dziś posłankę Nowinę-Konopczynę, która „życia nienarodzonych” nie chciała powierzać w referednum „jakiemuś przypadkowemu społeczeństwu”. A ostatnio Kurski ze swoim „ciemny lud wszystko kupi”. Oczywiście można zakładać, że podobne postawy są charakterystyczne dla elit wszelkiej proweniencji, ale tak się jakoś składa, że wyraźniej jej widać u tych, którzy mają poczucie misji dziejowej do spłenienia.
Wymyslone bodaj przez Alicje z blogu Adamczewskiego.
Lajza minelli oznacza – rozminalem sie z podobnym komentarzem, nasze podobne komentarze ukazaly sie rownoczesnie.
W skrocie – lajza.
Zjawisko łajzy stanowi dowód na to, że great minds think alike 🙂
Stara gra słów z jakiegoś kabaretu:
– Spiewam jak Liza (Lajza) Minelli.
– Łajza to może jesteś, ale z talentem to żeście się minęli.
Popularne w Polsce od czasów filmu „Kabaret” czyli wczesnych lat siedemdziesiątych.
Wróciłem i nie wiem od czego zacząć, bo tyle różnych rzeczy leciało pod moją nieobecność. A ponieważ tak naprawdę największą ochotę mam zacząć od przekąski i herbaty 😉 , to na razie nie będę wchodził w sprawy polityczne, które zajmują dużo czasu i atłasu, tylko zacznę od konkretnego konkretu, czyli ortografii. Słuchajcie, nie czepiajmy jej się, bo znacznie ważniejsze jest to, co kto ma do powiedzenia, niż to, czy jakiegoś tam słowa źle nie napisał. Każdemu zdarzają się „przejęzyczenia”, czy zwykłe literówki. Wiecie, ile razy mi się klawisz z r lub c nie docisnął i zamiast rz wychodziło mi z, a zamiast ch samo h? Ale ja mogę sobie to po wpuszczeniu komentarza i zauważeniu błędu poprawić, a inni nie mogą.
A nawet jeżeli nie jest to pomyłka, tylko ktoś naprawdę nie wie, jak się pisze? No i co z tego? Z ortografią na bakier byli Leonardo da Vinci, Einstein, Roosevelt, Hemingway, Lennon, Agatha Christie i wielu innych. Jakoś im to nie przeszkodziło. 😉 Tylko że jak coś publikowali, to redaktorzy poprawiali im wszystkie błędy, a ja nie mam czasu i poprawiam jedynie niektóre. 😆
powoli rysiu, powoli
ciagle slonce, deszcze dopiero od jutra i to podobno OGROMNE
bywa………
Patolik to jest bardzo dobry wynalazek 😀 przy czym ja bym go też rozumiał tak jak Nisia, w sensie patologicznego, wynaturzonego katolicyzmu (tu rozważania o plemienno-pogańskim charakterze części polskiego katolicyzmu da się podłączyć).
I wyobraźcie sobie, jaką świetną zmyłę można by robić z transparentem „nie chcemy w Polsce patolików!”. Dałoby się chyba z nim zmylić straże i dumnie wmaszerować do samego matecznika patolicyzmu. 😆
estimado, 10:58
tak to jest w marszu, najpierw jedna, potem dwie i kiedys tam cala ulica w pochodniach i pod palac………….
p.s. ciekawe blogi czytasz 🙂
lubie Hnryka M. Brodera nie zawsze, ale czesto, nie lubie
„Die Linke” zawsze, albo prawie zawsze
Czy to o tych patolików biega?
http://www.ruchpoparciapalikota.pl
Bobik 11 VIII 11:05 napisal:
” (…)w razie wątpliwości odwołujemy się do zdania większości i mniejszość mu się podporządkuje, a do momentu rozstrzygnięcia po prostu wszyscy przestrzegamy prawa. (…)”
dodam,
w dobrej demokracji wiekszosc DBA o prawa i szanuje „mniejszosc” mniejsosci
dobrej oczywiscie 🙂
Wszyscy jesteśmy kosmitami 🙄
Fido, raczej jednak nie o tych. Ci to palikotycy. Nie jest to to samo. 🙂
przenosze od brazylijskiego przyjaciela
http://siostramalgorzata.blog.onet.pl/myslenie,2,ID412338877,n
tez kosmitka
Zgadza się, haneczko. I to kosmitami z różnych planet. 😉
Mnie chyba najbliżej do Alfa. 😀
Ale Mordce już niekoniecznie 😉
Właśnie ze względu na Mordkę staram się, tak samo jak Alf, powstrzymywać różne swoje… hmm… skłonności. 🙂
Eeee, Fido. Nie uwazales na lekcji. Patolik to ten tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=akNs5JOhPVU
Acha, a mnie się wydawało, że ten z gustowną obrożą – ciekawe kocią czy psią – to piroman 😯
Patolik-piroman. Są różne podkategorie patolików. 😉
Bardzo jestem wdzięczny Estimado za wprowadzenie słowa „patolik”, bo pozwala ono uniknąć wielu nieporozumień. Czasem, krytykując katolicyzm, czuję się niezręcznie, bo wiem, że jest to nadmierne uogólnienie – w końcu w katolicyzmie są różne nurty i różne osoby (jak choćby myśl ks. Tischnera, czy wspaniała, wspomniana tu przed chwilą siostra Chmielewska). A dzięki pojęciu patolik mogę od razu wskazać na to, który nurt mam na myśli. 🙂
Poniższa historia nie ma związku z polatolikami, lecz z rzekomymi chrześcijanami. W szkole (protestanckiej) synów od paru dni przygotowywali się do cięcia robala, żeby zobaczyć jak bije mu serce (czy „pseudoserce” czy nie wiem jak to zwą). Robak miał szczęście, bo mu serce przed przekrojem pękło i cięli po trupie i podobno było to jednak ciekawe. Pytałem, czy nikt z młodych (klasa 17-latków) nie zemdlał. Nie, choć niektórym coś sie w środku obracało. Myślałem, że takie lekcje robi się tylko przed wysyłką z bronią do Afganistanu.
Nic tam nie zrobię, bo już i tak wiedzą, że synowie mają pecha czyli tatę bezbożnika i dyrektor (zresztą używający słownictwa, którego w moim kościele Jego Spaghettowości unikamy) widząc mnie zawsze wie, że będzie miał niemiłą rozmowę – a jakbym ich stamtąd wyciągnął, to może w innej szkole będą cięli myszki…
Wiem, że zgodnie z Biblią mamy zagospodarować Ziemię i że stwory są pożyteczne oraz szkodliwe a także nierzadko (w akcie samoobrony) kończę życie ciężarnej komarzycy, ale nawet tej obrzydliwki na sucho, bez potrzeby, z przygotowaniem skalpela i waty to bym nie ciął. Skąd w szkołach te barbarzyńskie pomysły?
Chyba nawyk starych lat, kiedy polowa uczniow w klasie umiala juz zgrabnie ukrecic leb kurczakowi lub asystowala przy uboju zwierzyny chlewnej -zanim zaproponowano jej sekcje zaby czy robaka.
Dzis mozna chyba przygotowac bardzo dobre pomoce naukowe albo robic to na ekranie kompa.
Chociaz moja Stara pamieta bardzo dokladnie jak w wieku lat 9-10 znalazla wraz ze swym kumplem Edz’ka zdechla kure w krzakach i z pomoca scyzoryka postanowila , ze razem przeprowadza sekcje. Co uczynili. I bardzo to ponioc bylo ciekawe, zwlaszcza jajka w srodku jeszcze bez skorupek, same zoltka. . 😈
…znaczy sie postanowila bez pomocy scyzoryka… no, wiecie o co mi chodzi… 😳
Chyba powinienem najac sie do Gazety Wyborczej….
t.zw. hanging modiefiers… 😳
Mam już względną jasność w temacie patolików.
Oczekuję na odpowiedź na pytanie: czy koloratka pochodzi od obroży psiej czy kociej? Jest to pytanie całkiem serio, zwłaszcza do Szanownych Przedstawicieli świata psiego i kociego.
Mordko, ale andsolowi chyba nie chodziło o krajanie nieżywizny, tylko wręcz przeciwnie. 😉
Ja mam podejrzenie, że akurat jak chodzi o sekcje zwierzyny w szkołach (znam też takie opowieści ze Stanów), to tu dużą rolę odgrywa swoiście pojęty kult nauki. Znaczy, żeby bachorstwo nauczyło się „prawdziwie naukowego” podejścia, ma być eksperyment i sam rozum, żadnych emocji. Emocje są nienaukowe.
Poza tym, że jest to podejście nieetyczne (gdyby kierowano się nim w eksperymencie stanfordzkim, to by go dokończono) i nierealistyczne (emocji nie da się wyeliminować całkowicie), to jeszcze jest dość archaiczne. Współczesna nauka (psychologia, biologia, fizjologia mózgu, etc.) raczej podkreśla związek myślenia z emocjami, zamiast wprowadzać tu sztuczny rozdział.
Oj, bardzo dobry ten Kuczynski:
http://wyborcza.pl/1,75515,8234662,Piromani_nad_Wisla.html
A dobry dlatego, ze JA tez uwazam, ze nie ma w tej chwili wazniejszej sprawy politycznej w Polsce niz rozrabiactwo PiSu i proby podpalenia kraju. Od tygodni to powtarzam.
Koloratka pochodzi oczywoscie od psa, jak wskazuje jej angielska nazwa – dog collar. 😈
Mam wrażenie, że ani Psiość, ani Kociość nie będzie się chciała przyznać do żadnych związków z koloratką. 😈
Zbigniew Herbert
Pan od przyrody
Nie mogę przypomnieć sobie
jego twarzy
stawał wysoko nade mną
na długich rozstawionych nogach
widziałem
złoty łańcuszek
popielaty surdut
i chudą szyję
do której przyszpilony był
nieżywy krawat
on pierwszy pokazał nam
nogę zdechłej żaby
która dotykana igłą
gwałtownie się kurczy
on nas wprowadził
przez złoty binokular
w intymne życie
naszego pradziadka
pantofelka
on przyniósł
ciemne ziarno
i powiedział: sporysz
z jego namowy
w dziesiątym roku życia
zostałem ojcem
gdy po napiętym oczekiwaniu
z kasztana zanurzonego w wodzie
ukazał się żółty kiełek
i wszystko rozśpiewało się
wokoło
w drugim roku wojny
zabili pana od przyrody
łobuzy od historii
jeśli poszedł do nieba –
może chodzi teraz
na długich promieniach
odzianych w szare pończochy
z ogromną siatką
i zieloną skrzynią
wesoło dyndającą z tyłu
ale jeśli nie poszedł do góry –
kiedy na leśnej ścieżce
spotykam żuka który gramoli się
na kopiec piasku
podchodzę
szastam nogami
i mówię:
– dzień dobry panie profesorze
pozwoli pan że panu pomogę
przenoszę go delikatnie
i długo za nim patrzę
aż ginie
w ciemnym pokoju profesorskim
na końcu korytarza liści
nie lubie kroic, nie lubie byc prawdziwym naukowcem 😳
Wiem, ze chodzi o zywe.
Nie pamietam juz (skleroze im kop) czy w Ameryce czy Wlk. Brytanii uczestnicza w sekcji tylko te dzieci, ktore same i ich rodzice wyraza na to zgode, zaby sa zamrozone, ich funkcje organizmu sa spwolnione, tak jak w zamarznietym stawie. Gdzies to czytalem tylko nie pamietam gdzie 🙄
W mojej szkole eksperymentowano tylko z cienka skorka cebuli – ogladalismy pod mikroskopem strukture komorki roslinnej. Mysle, ze chetnie obejrzalbym zabe w srodku 😳 .
Muszę Cię zmartwić Bobiku. Idea koloratki pochodzi od psiej obroży. Obroża, pamiętaj, że chodziło o psy „łańcuchowe”, miała symbolizować całkowite poddanie i posłuszeństwo księdza, na wzór poddania psa na łańcuchu jego właścicielowi, Bogu.
Taka jest geneza kolratki. Kto o tym pamięta?
I nie należy tu mylić idei koloratki z nazwą zakonu: Dominikanie, czyli psy Pana. Nie o uległość i podporządkowanie tu chodziło, ale o polowanie na „heretyków”. O tropienie ich przez wierne „psy Pana”.
Ot, takie rozważania na temat różnorodności i nie tylko.
rysiu, to bardzo piekny wiersz. Dawno go lubie, a nawet znam jednego (wowczas) chlopca, ktory choc jest wnukiem pary znanych polskich poetow, to poezji nie cierpial – tak ten wlasnie wiersz strasznie, strasznie mu sie spodobal. I nawet ladnie o tym mowil.
Szkoda, ze jak wymyslano koloratke, to nie dodano do niej smyczy. Krotkiej. 👿
tez bardzo lubie ten wiersz, Kocie
uslyszalem na akademii z okazji dnia nauczyciela, malo komu sie podobal, taki jest malo uroczysty, bez kwiatow i wiwatow, a mnie
otworzyl oczy na Herberta………… bywa 🙂
zmeczony mowie cicho: do jutra
a na dobranoc jeszcze jeden wiersz Mistrza
Pan Cogito a perła
Czasem przypomina sobie Pan Cogito, nie bez wzruszenia, młodzieńczy swój marsz ku doskonałości, owe juwenilne per aspera ad astra. Otóż zdarzyło mu się pewnego razu, gdy spieszył na wykłady, że wpadł mu do buta mały kamyk. Umiejscowił się złośliwie między żywym ciałem a skarpetką. Rozsądek nakazywał pozbyć się intruza, ale zasada amor fati – przeciwnie, znoszenie go. Wybrał drugie, heroiczne rozwiązanie.
Z początku wyglądało to niegroźnie, po prostu doskwieranie i nic więcej, ale po jakimś czasie w polu świadomości pojawiła się pięta, i to w momencie, kiedy młody Cogito mozolnie chwytał myśl profesora rozwijającego temat pojęcia idei u Platona. Pięta rosła, nabrzmiewała, pulsowała, z bladoróżowej stawała się purpurowa jak zachodzące słońce, wypierała z głowy nie tylko ideę Platona, ale wszystkie inne idee.
Wieczorem przed udaniem się na spoczynek wysypał ze skarpetki obce ciało. Było to małe, zimne, żółte ziarenko piasku. Pięta była przeciwnie duża, gorąca i ciemna od bólu.
Tak czy siak, przez te koloratke krew z utrudnieniami dociera do mozgu, a dalsze skutki, to juz wiadomo…
A moja Stara przetlumaczyla Perle i jeszcze kilka przypowiesci Pana Cogito na rosyjski, kiedy wraz z Natasza Rubinstein (redaktorka z redakcji rosyjskiej) przygotowywaly dwa godzinne programy o Herbercie. Gdzies to sie ponoc pozniej ukazalo, ale Stara nie pamieta w jakim grubym miesieczniku.
Tez mamy perle wielkosci arbuza.
vitajcie! Lato się kończy a ja w dalszym ciągu wyglądam jak przysłowiowa córka młynarza. Do tego zero kondycji , kilka kilogramów do przodu i nastrój pod’; zdechłym Azorkiem”” 🙁 Jednakowoż jakby tak głębiej się przyglądnąć całości to tak całkiem żle nie jest a może i nawet jest całkiem lepiej hmm 🙂
Mam Mordechaju pewnego kota na oku. Biały w czarne łaty. Bardzo mi się podoba. Nawet zagadywałam co nieco w domu ale wszyscy popatrzyli na mnie z oburzeniem więc na razie poczekam chwilkę, aż zapomną .. 🙂
Tutaj widzę po staremu a nawet aby nieco pogłębić nastrój grozy doszły nowe tematy czyli grzyby trujące. Co do koloratki, to właśnie ten wiadomy kot ma taką, tylko puszystą 🙂
Znam jeden sposob na zniesienie do domu zwierzyny, ktorej inni domownicy nie bardzo chca.
Mlodszy braciszek kolezanki Starej przyprowadzil kiedys do domu podrosnietego szczeniaka, Opowiedzial rodzicom straszna historie: w bramie stali dwaj Murzyni i sie nad psem znecali.Tu nastapil; dokladny opis tortur jakim pies byl poddawany. Braciszek dzielnie tym dwom groznym dryblasom psa odbil.
Rodzice zalamali rece i sie zgodzili na psa.
Poten ta kolezanka odkryla, ze jej skarbonka zostala do czysta oprozniona. Dluzsze dochodzenie wyjasnilo, ze braciszek oproznil skarbonke, aby kupic psa od kolegi.
Kolezanka dostala zwrot forsy od rodzicow, ktorzy juz bez tego psa zycia sobie nie wyobrazali.
Namawiam Cie, jarzebinko, zebys wymyslila jakas podobna historie. Nie masz tam w bramie jakich Murzynow? Moga to tez byc Zydzi, a nawet Eskimosi.
Poprawic prosze zwiazki zgody, Piesku!
sama nie wiem czego chcę 🙂 A tak na serio to zjadłam kawałek pizzy i zle się teraz czuję , czyli jak zwykle 🙂 Spotkało mnie coś pozytywnego , tak czy owak radujmy się Wszyscy . Serdecznie pozdrawiam i idę coś głyknąć, jak to mawiała moja Babcia 🙂 dobrej nocki
Dominikanie jak Franciszkanie (psy Franza?) wywodzą swoją nazwę od twórcy zakonu Dominika Guzmana (św. Dominika) z Kastylii. Zakon powstał w XII w. w celu nawracania katarów i innych „odszczepieńców”. Jego nazwa to Ordo Praedicatorum czyli Zakon Kaznodziejski.
Koloratka wywodzi swą nazwę od łacińskiego collar = kołnierz poprzez francuskie collerette (kołnierzyk). Po włosku collarino ecclesiastico.
Została wprowadzona w XIX w. w celu odróżnienia kleru od reszty plebsu.
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1507982,1,pies-czyli-kot.read
Wyznam coś. Kroiłam żabę.
Ja też różne rzeczy kroiłem, ale one wtedy już nie żyły. I nikt mnie nigdy nie namawiał do krojenia żyjących.
nówka nieśmigana:
KRZYŻ NA KRAKOWSKIM
Kościół, tak rozumny,
a zbłądził w rachunku:
dwie deski ratunku,
jeden gwóźdź do trumny.
Tę, którą kroiłam, kolega najpierw znieczulił przez przecięcie kręgosłupa. Pani adiunkt najpierw poinstruowała, jak to zrobić szybko i bez przedłużania bólu. I niby ok, ale to było zupełnie niepotrzebne. Już przedtem wierzyłam w przewodnictwo nerwowo-mięśniowe, więc eksperyment do niczego mnie nie przekonał. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek w mojej grupie ćwiczeniowej miał wątpliwości, które rozwiałyby się dzięki podłączeniu żabiej nogi do prądu. Można było sobie to po prostu darować.
Jeszcze jedna dobra rada dla Jarzębiny: moja mama wprowadziła w dzieciństwie pieska do domu, dając go swojej – niezbyt prozwierzęcej – Rodzicielce w prezencie na imieniny. Nie wypadało prezentu od dziecka z domu wyrzucić. 😉
Nie kroilam zaby, ale za to cale liceum na biologii siedzialam kolo szafy z wielkim slojem a w nim „Glista konska w formalinie”. Cale 45 minut wysilalam uwage, zeby na nia nie spojrzec!
Patolik swietny i bardzo porecznie kojarzy sie jak trzeba.
Zalety Radia M. Hmmm… Kon ma duza glowe, niech on wymysli te zalety.
Bobiku, przez te twoje testy na to jak bardzo jestes kochany, kiedys bedziemy dzwonic prosto po Polizei.
Ide poczytac Herberta.
Kościół może umny,
ale co to da mu,
kiedy gwóźdź do trumny
wziął za gwóźdź programu? 🙄
Gramy w anagramy
Gdybyśmy inaczej poukładali
litery w słowie „katolik”
to by z nich wyszedł „kot Alik”;
jednak Ala – jak wiadomo – miała psa. Atoli,
gdyby tak wziąć „Palikota”,
to nas podobna z literkami robota
prowadzi do słowa „patolik”
i niekoniecznie są to literki patoli,
które ktoś z kimś gdzieś kiedyś wygolił,
lecz raczej, od czego wątroba też boli,
skrót od słowa „pato-katolik”…
i mniejsza już o to, od czego rozum mu się tak po…dolił.
Jak to miło, że jeszcze ktoś lubi Herberta bo lubi.
Ja też, ja też!
Patolik pod Pałacykiem
z pobożnym bardzo okrzykiem
rzucił się na ziem i leży,
krzyżem, tak jak się należy.
Leży, a ciągle pomstuje,
że spisek, zamach i zbóje.
Przedwieczny wyjrzał zza chmur
i spytał: co to za gbur?
Piotr rzucił okiem na dołek.
To, Panie, Katomatołek.
Dr Stanislaw Krajski z Radia Maryja poczul obecnosc szatana pod postacia golej baby w czasie przedwczorajszej manifestacji pod Palacem:
– W pewnym momencie, gdzieś koło północy, otaczały nas jakieś takie czarownice na podwyższeniach, które wykrzykiwały jakieś dziwne słowa, jakieś kabalistyczne znaki czyniły, nad nami w oknie hotelu się pokazała goła kobieta, która się wyśmiewała, naprzeciwko człowiek przebrany za papieża, który też jakieś znaki kabalistyczne … Czuć było obecność szatana.
I gdzieś koło północy zaczęła się przepychać, ale tak bardzo brutalnie młoda elegancka kobieta z mężczyzną i moja żona ją zatrzymała własnym ciałem. Ona się tak pchała, krzyczała: „Jest demokracja, mogę stać gdzie chcę!” Tam ktoś krzyczał: ”Niech pani się tam nie pcha, bo tam są ludzie starsi”. I jakaś młoda dziewczyna, która stała obok nas, złapała tą kobietę za rękę i zaczęła odmawiać ”Aniele boży stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój”. I też ona w tym momencie się uciszyła.
I jeszcze taki jeden młody człowiek podpity zaczął atakować tak bardzo brutalnie i polali go święconą wodą i on zaczął się modlić i zaczął śpiewać. Więc to już było takie wyraźne przegrywanie szatana. I przed pierwszą w nocy wszystko się zaczęło uspokajać.
(RM, środa 11.08.10, godz. 00.30)
Kochani, nie chciałabym psuć nikomu zabawy, ale zbliżamy się chyba do granicy przyzwoitości. Ci ludzie mogą mieć rozmaite powody, by stać pod krzyżem, od szczerej wiary, że to bardzo ważne, przez radiomaryjne pranie mózgu, po zaburzenia psychiczne, ale to chyba nie powód do drwin na granicy. Ja wiem, oni przeginają, ale nie trzeba zawsze pięknym za nadobne, a już zwłaszcza jadąc po bandzie.
Szatan bardzo często przybiera postać gołej baby, każde dziecko to wie.
Jak nie bede drwil to bede drapal i kasal. Bo sie boje. Naprawde jestem przestraszony pierwszy raz odkad komuna upadla. Ze wraca.
Gdyby czytać tylko to, co piszą gazety, oglądać tylko to, co pokazuje tv, to rzeczywiście można narobić w pieluchę ze strachu. Ale zapewniam Cię, Kocie, że zwykła, normalna Polska żyje jednak czymś innym. Ludzie bardziej się przejmują swoją własną codziennością, tym że VAT wzrośnie, że zabrakło miejsca w przedszkolu dla dziecka, że rodzic choruje, że koleżanka się rozwodzi. Takie tam … Czyli normalność. Normalność przeważa liczebnie, choć o niej media nie wzmiankują.
Alez oczywoscie, ze ludzie zyja normalnie i kazdy niemal ma na glowie wieksze problemy niz oszolomy pod Palacem. I dlatego potrzebny jest byc moze dystans od coziennoscvi aby sie przestraszyc, bo dzieje sie cos naprawde groznego – zagluszane „normalnoscia” . Jak na tym obrazku z upadajacym Ikarem w Musee des Beaux Arts .
A ja boję się oszołomów pod Pałacem, boję się ludzi, którzy poruszają sznurkami od tych biednych marionetek, boję się takiej postawy: bądźmy mądrzejsi, szlachetniejsi itd. Bezpośrednio po katastrofie nikt z delikatności nie przypominał, jak słabym prezydentem był Kaczyński – w rezultacie wyrósł on niemal na „prezydenta tysiąclecia”, któremu trzeba pomniki stawiać. Jarek i jego hunwejbini naprawdę są groźni i trzeba z nimi walczyć siłom oraz godnościom osobistom. Wężykiem.
I nie sądzę, żebym pojechała po bandzie. Po bandzie jeździli panowie Ziobro, Kurski, Brudziński. I co? I nic. Dalej grzeją motorki.
A jeżeli ktoś dał sobie wyprać mózg i przestał odróżniać światło od ciemności, i stał się narzędziem w rękach bezwzględnych graczy – to ja mu nie współczuję. Może mam brzydki charakter. Coś mi się jednak wydaje, że ci spod krzyża nie zawahaliby się pobić i zabić. I jeszcze mieliby poczucie spełnianej misji. Niech mi wolno będzie przynajmniej mówić, co o tym myślę.
Tak. Oni juz polozyli chrust pod Polske i to sie juz tli. 🙁 🙁 🙁
Zniszczenia po powodziach beda odbudowane w pare lat. Znacznie trudniej bedzie sobie poradzic z tym co rozpetala ta oblakana banda destruktow.
Obawiam sie, ze to jest juz znacznie glebsze niz widac golym okiem. I powtarzam to od tygodni, zas kazdy uplywajacy dzien pozostawia coraz mniej watpliwosci czym to sie skonczy.
Kocie, jestem z Tobą.
Chyba jednak pójdę spać. Czego i Tobie, i Wam życzę oraz pięknych snów aż do rana…
Może i macie rację, a mi się niepotrzebnie włączają skrupuły, nie po raz pierwszy zresztą. Ale jestem do moich skrupułów przywiązana. Dzięki nim powstrzymałam się kilka razy przed powiedzeniem czegoś, czego bym później z pewnością żałowała. Pozostanę więc przy nich, ale nie będę więcej przynudzać 😉
Powiem też tylko co myślę. Otóż myślę, że cała ta afera krzyżowa umarłaby śmiercią naturalną, gdyby nie chore zainteresowanie mediów 24 godzinnych z ich całodobowymi relacjami na żywo spod krzyża. Ile tak by jeszcze ci krzyżowcy stali, gdyby nie poczucie dziejowej misji? A te wszystkie protesty, wyrazy oburzenia, pielgrzymki polityków, połajanki polityków, zatroskane cmokanie medialnych autorytetów (a gdzie nasza ukochana Pani Profesor, by the way?), to wszystko sprawia, że ci ludzie czują się jak pierwsi chrześcijanie w czasach rzymskich prześladowań.
Kocie, wspomniany przez Ciebie obraz „Upadek Ikara” (jak i wiele innych obrazow Breughela starszego pieknie „spiosenkowal” Jacek Kaczmarski. Jest to ostatnia, pozegnalna piosenka na ostatniej, pozegnalnej plycie, wydanej za zycia Jacka – „Mimochodem”. Notabene motyw Ikara klamruje te ostatnia CD – zaczyna sie ona od wzlotu Ikara, a konczy upadkiem, a tak naprawde – tym, jak malo zmienia sie swiat w zwiazku z nasza smiercia:
http://www.youtube.com/watch?v=qDjmO_NT17s
Skoro tu dzis oprocz naszych wlasnych rymowanek mowa o wielkich poezji, pozwole sobie wrzucic tez wiersz Brodskiego, poniekad na ten sam temat:
PIEŚŃ NA POWITANIE Josip Brodski, 1992 (tł. Stanisław Barańczak)
Oto twój tato z mamą. Rodzina.
Krew z krwi, kość z kości. Nie twoja wina.
Co, smętna mina?
Oto masz jadło, oto napoje.
Oto refleksje i niepokoje.
Wszystko to – twoje.
Oto twój rejestr. Nic w tym rejestrze
Na razie nie ma, prócz: „No, jest wreszcie”.
Bierz go i ciesz się.
***
Oto zarobki, oto koszt życia.
Znikoma między nimi różnica.
W tym tajemnica.
Oto ul, w którym rój pięciu (ponad)
Miliardów żywych tak jak ty monad
Ma swój pensjonat.
Oto jest książka telefoniczna.
Tajny cel demokracji to liczba.
Prymat w niej kicz ma.
***
Oto ślub (najpierw) i rozwód (potem)
Jedyna w świecie rzecz stała to ten
szyk. Inne – potęp.
Oto żyletka, oto twój przegub.
Uderz terrorem w pierwszego z brzegu:
Siebie samego.
Oto w lusterku blask dentystyczny.
Oto sny twoje o ośmiornicy.
Dlaczego krzyczysz?
***
Oto masz ekran telewizora.
Przed chwilą twój kandydat w wyborach
Przegrał, nieborak.
Oto weranda. Czytaj tygodnik,
Patrz, jak twój jamnik, bezczelny szkodnik,
Obsrywa chodnik.
Oto herbatka, w której zapłonął
Odblask żarówki łzą zasuszoną.
To – nieskończoność.
***
Oto pigułki w fiolce. Migrena
Po wywołaniu kliszy rentgena.
Następna scena:
Cmentarz, trawniki jego zadbane.
Przejedź się jeszcze raz karawanem,
Nim zabrzmi „amen”.
Oto testament i spadkobiercy.
Oto świat, żywszy i przestronniejszy
Po twojej śmierci.
***
A oto gwiazdy. Lśnią z dawną siłą,
jak gdyby ciebie nigdy nie było.
Może tak było?
Oto pośmiertny byt, w którym nie ma
Ni śladu ciebie. Twego istnienia
Brak w tych przestrzeniach.
Witaj w ich mroku, gdzie gaśnie tchnienie,
Gdzie zastępuje jasne zbawienie
Saturna wieniec.
Bardzo Ci dziekuje, estimado. 👿 Zebym juz kompletnie nie zasnal, tak? 👿 Zebym polazl do kuchni po te pol butelki whisky, zapomnianej wstawic do lodowki, tak? 👿 Zebym wypalil trzecia paczke bensonow? 👿
Dobic mnie do reszty, tak? 👿 👿 👿
Brodskin na sam koniec?!!!!
Tiaaa… jak zwykle, obrywa najsłabszy. Pojechali po bandzie wszyscy, którzy zdemonizowali osoby ze specyficznym nakryciem głowy. Przez kilkanaście lat jedyne posłanie rządowe do całej grupy wiekowej brzmiało drop dead, ale oni jeszcze mieli nieco energii. I poszli tam, gdzie (jak sądzili) ich szanowano.
Niestety, z czasem niektórzy z nich stali się groźni. Niekoniecznie przez swą wybuchowość. Ale przez tendencję do trwania w tłumie. A tłum jest zawsze wybuchowy.
Ech, gdyby choć Kościół zaproponował im pójście do ciepłych, miłych sal, jakiegoś Katolickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku… Ale u nas Kościół to nie Kościół a Partia. I trzeba planować strategie jak wygrać wojnę z klerem, zamiast uprzejmie na ulicy kłaniać się Rodakom.
vesper (22:48): Można było sobie to po prostu darować. Tak, wtedy można było. Dziś, z obfitością komputerów, programów, filmików, animacji – należy.
Bobik (20:09): Współczesna nauka (psychologia, biologia, fizjologia mózgu, etc.) raczej podkreśla związek myślenia z emocjami, zamiast wprowadzać tu sztuczny rozdział.
(Redaktor andsol sugeruje: można sztuczny usunąć 🙂 ). Jasne. Zrobić wykład o odkryciach Vilayanura Ramachandrana – to jest tak zadziwiające, że nikt nie przyśnie i może trochę niepokoju religijnego wprowadzić, lecz lepsze to niż skłonność do wymiotowania i trening w okrucieństwie.
wstaniety, brykam w tereny zielone 🙂
szkoda ze jazda S-Bahnem trwa tak szybko. mam tyle do czytania 🙁
brykam zostawiajac Wam Jana Wolka z ostatniej (chyba?)
prawdziwej FAMY
http://www.youtube.com/watch?v=QBgcmw_56l4
ciescie sie dniem 😀
Mam skrupuły, jak Vesper i boję się jak Nisia i Mordka.
W ostatniej Polityce jest tekst o pani Joannie, która jest najbardziej rozpoznawalną twarzą wśród „obrońców”, która 3 sierpnia przywiązała się do krzyża. Gołym okiem widać, że jest to kobieta z bardzo poważnymi problemami psychicznymi. Nie pracuje i nie chce powiedzieć skąd ma środki na utrzymanie. Współczuję pani Joannie i wielu ludziom, którzy są w „obozie obrońców”.
Równocześnie boję się tak jak Nisia i Mordka. Boję się o siebie, o moją rodzinę, przyjaciół i o ten kraj, który jest również moim krajem. Współczucie wobec pani Joanny i jej podobnych nie zwalnia mnie z obowiązku myślenia i z odpowiedzialności. Mam obowiązek przeciwstawić się jej i prawo do obrony własnej.
Śmiech jest jednym ze skuteczniejszych narzędzi obrony. Śmiech pozwala rzeczywistość, wobec której jesteśmy bezradni, wziąć „w ontologiczny nawias” (J.Puzynina). I czasem nie pozostaje nam już nic innego żeby, tak jak pisze Mordka, nie doszło do czegoś gorszego.
Tak, to jest jazda po bandzie, ale to na tej bandzie rozgrywa się dramat. Pytanie: kto wybrał miejsce i czas akcji?
Co ze skrupułami, o których pisze vesper?
W moim prywatnym odczuciu nie wolno o nich zapominać w imię własnego komfortu. Uwiera? Trudno, niech uwiera. Jeżeli zapomnimy, jeżeli odrzucimy to uwieranie, przejdziemy na ….
Nade wszystko trzeba z ludźmi rozmawiać, nawet z tymi, którzy w naszych oczach, zgodnie z naszą wizją świata wydają się nam „głupcami”. Oni też mają swoją opowieść .
Trzeba rozmawiać, przy zachowaniu pewnych warunków brzegowych, ze wszystkimi. Rozmawiać również na tym blogu.
Mnie ta opowieść dawno przestała ciekawić.
Ja mogę rozmawiać z kimś, kto kieruje się racjonalnością, logiką, a przy tym przyzwoitością. Nie da się rozmawiać z kimś, kto składa się wyłącznie z kłębka emocji.
„Nie zaznałam w życiu ramion ojcowskich, więc Bóg stał się moim tatą niebieskim” – no, to przecież już wszystko wiadomo. Jeżeli Pani Joanna ma problemy ze sobą, to czy naprawdę musi urzędować przed Pałacem Prezydenckim? Wybacz, fido, ale naprawdę zaczynamy krążyć w oparach absurdu.
No i to bezczelne żerowanie na tych nieszczęsnych:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8242121,Blaszczak__Pomnik_w_miejscu_krzyza__Watpliwosci_tez.html
Wola milionów ludzi, proszę bardzo
PS. W dzisiejszym Dużym Formacie, dodatku do GW, jest reportaż zatytułowany POkrzyżowani. Autoryzowana rozmowa z pięcioma, sposród 17 „stałych” członków ruchu obrony krzyża. Poplątane, pełne cierpienia życiorysy. Własna, hermetyczna, wizja świata, w którą wierzą z całym przekonaniem. Poczucie misji, które nadaje sens ich egzystencji. Celowo używam słowa egzystencja .
Tym ludziom nie da się, ani nie należy tego odbierać. Oni potrzebują pomocy. Nie wolno się też z nich śmiać. Ośmieszać trzeba Jego Napuszoność i Jego Namaszczoność . Głośno mówić o ich problemach psychiatrycznych i o sojuszu dwóch sekt.
KK przypominać, że ci nieszczęśliwcy pod krzyżem, to ich, potrzebujace pomocy, „owieczki”. Nie wolno ich ani traktować instrumentalnie, ani „umywać rąk” i zostawiać na pastwę manipulatorów.
Nie zmienia to faktu, że stanowią poważne zagrożenie dla nas wszystkich. Właśnie dlatego, że są tak „prawdziwi” i że są manipulowani przez złych ludzi.
Oni są równie niebezpieczni jak zamachowcy z 11 września.
Dora,
zgadzam się. Powiem więcej: my nie „zaczynamy krążyć w oparach absurdu”. My w tym już jesteśmy. Czy sądzisz, że ten absurd przestanie istnieć kiedy odwrócisz się do niego plecami?
Oczywiście, masz święte i nienaruszalne prawo rozmawiać lub nie rozmawiać z kim chcesz. Ja jedynie przedstawiam swój punkt widzenia, z całym szacunkiem dla Twojego odrębnego zdania.
Dzień dobry, przyniosłam – http://gala.onet.pl/0,1622187,1,1,weronika_marczuk,tematy.html . Dyskusja (powyżej 🙂 ) warta upowszechnienia, dosłownie, jak np tabliczka mnożenia. Jak to zrobić?
Dora,
nie mam również cienia watpliwości co do tego, że Pałac Prezydencki, Krakowskie Przedmieście to nie klinika psychiatryczna czy gabinet psychoterapeutyczny – właściwy adres dla tych nieszczęsnych ludzi.
Ale co z tego wynika w kwestii zagrożenia bezpieczeństwa nas wszystkich?
A no wynika. Przede wszystkim ze strony tych, którzy ten dramat – tak, to nieszczęśni ludzie, nie mówię, że nie – chcą wykorzystać. A tu trzeba już powiedzieć bardzo ostre NIE.
Oni są tylko narzędziem.
O czym rozmawiać z narzędziem?
I co teraz?
Mnie ta opowieść, podobnie jak Kierowniczkę, też nie interesuje. Przynajmniej nie na tyle, by jej wysłuchiwać. Zakładam, że każdy z obrońców krzyża takową ma, ale wysłuchac tych opowieści powinien raczej specjalista. Nie pochylam się z ckliwym miłosierdziem nad tymi ludźmi, ale daleka jestem od kpin. Nie jestem zachwycona określeniami patolik ani katomatołek, bo jakkolwiek błyskotliwe, są jednak przejawem pogardy. Rozumiem motywacje, by sobie w ten sposób spuścić żółć z wątroby, ale sama staram się bardzo pilnować i nie pozwalać sobie na to, by moim dominującym uczuciem do kogokolwiek była pogarda.
Tu jest trochę więcej:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8242501,Konserwator_zabytkow_zgodzila_sie_na_tablice.html
No i faktycznie, co dalej? 😀
Dzień dobry. 🙂 Muszę przyznać, że ja sam też jestem pełen wahań i wątpliwości, więc skrupuły Vesper oraz Fido bardzo mi z tym współbrzmią.
Z jednej strony widzę, rzecz jasna, opary absurdu i tu moim (naturalnym?) odruchem jest odparowanie również absurdem, bo to najlepszy sposób, żeby uświadomić sobie, gdzie jest jaka taka normalność. Słowo „odparowanie” wydaje mi się tu bardzo na miejscu, bo naturalną reakcją na nadmiar napięcia jest potrzeba upuszczenia pary, a odśmianie się bądź wybzdyczenie na blogu taką właśnie funkcję pełni.
Z drugiej strony wykopanie nieprzekraczalnej przepaści między „nimi” i „nami” kłóci się z moją wizją stosunków społecznych opartych na szacunku i dialogu. I nie jest tu dla mnie żadnym usprawiedliwieniem fraza „ale oni…”. Nie jestem wyznawcą zasady „oko za oko”. Nie uważam, żeby na zło (jakkolwiek rozumiane) należało odpowiadać złem. Mam przekonanie, że skrupuły, wahania, a w związku z tym i niekonsekwencje, są przywilejem istot myślących. No a jako zawodowy m.in. mediator konfliktów wiem, że najgorsze, co się w sytuacji konfliktowej może zdarzyć, to odmowa rozmowy.
Z trzeciej strony zdaję sobie sprawę, że przyjęcie nazbyt spolaryzowanej optyki prowadzi często do tego, że zaczynamy niejako automatycznie „firmować” również rzeczy, które nam się nie podobają. Np. skoro jestem za usunięciem krzyża, to zapewne „z urzędu” popieram PO w całej rozciągłości, a każdego, kto za PiS-em chciałbym pożreć na śniadanie. A przecież ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
Nie bardzo mam ochotę dać się wmanewrować w taki dwubiegunowy schemat, dlatego nie poczuwam się do obowiązku alboalbizmu, mam zamiar bronić prawa do skrupułów, niekonsekwencji i widzenia spraw w 3D 😉 , wyciągać łapę także do nieswoich, jak również, tradycyjnie, unikać wypowiedzi sprowadzających się wyłącznie do obrzucania obelgami (co z tego, że różni „oni” często tak robią?). Bo w razie wątpliwości zawsze wolę się hamować, niż chamować. 😉
Sprobuje zebrac do kupy czego ja sie boje w tej chwili njajbardziej, ale mam malo czasu, bo musze leciec do swoich kocich spraw.
Najbardziej w tej chwili boje sie rosnacego i umacnianego po tamtej stronie przekonania, ze prawo w demokracji jest tylko i wylacznie kwestia indywidualnego sumienia i wyboru. Chce je przertrzegac – przestrzegam, nie chce – olewam i zadnych konseklwencji z tego pwoodu nie bede ponosil. Ze procedury i obyczaj demokratyczny mnie nie obowaizuja.Ze nie musze uznawac werdyktu wiekszosci wyborcow.
Boje sie, ze wladze wychodzac z poczucia, ze nie warto jest zaogniac sytuacji, przyzwalaja na lamanie prawa. To bedzie tamta strone tylko jeszcze bardziej utwierdzac w przekonaniu o wlasnej bezkarnosci i powadzic do eskalacji zadan i radykalizacji postaw.
Boje sie, ze najwazniejsza instytucja Panstwa – parlament czostanie zawlaszczona, zakrzyczana przez oszolomstwo, przez psychicznych takich jak Macierewicz, bona fide jurodiwyj, a w dodatku becwal.
Tak, najbardziej boje sie nie tych, co odganiaja szatana sprzed palacu, ale tych co pociagaja za sznurki, probujac odebrac legitymacje zwyciezcom wyborow i przejac wladze z pomoca ciemnej tluszczy, motlochu. Tak, motlochu. A ja sie motlochu boje, bo przeczytalem Sasiadow.
Tp, moim zdaniem, w powstalej sytuacji, najwieksze zagrozenie dla spolecznego ladu. Nawet nie to, ze „Polska jest krajem wyznaniowym!, a to, ze Polska jest jak gotujacy sie kociol namietnosci, nieufnosci, podejrzliwosci i nienawisci.
vesper, mnie się wydaje, że ten patolik dotyczy nie akurat tych niektórych ludzi spod krzyża, którzy są ewidentnie psychiczni, ale tych, którzy psychiczni nie są, a wykoślawiają wiarę (najchętniej cudzą) w coś, co nie jest nią, tylko raczej instrumentem władzy…
Zgadzam się z Kotem.
Dora – TAK!
Zdrowy rozsądek niech żyje.
Vesper, Fido – my z Kotem wraz nie jesteśmy ludźmi pozbawionymi skrupułów. I dlatego zapewne nie zrobilibyśmy krzywdy „obrońcom”. Ani nawet ludziom, którzy nimi manipulują. Ale musi istnieć jakieś prawo do obrony własnych dóbr – a ja czuję się właśnie przez nich (jednych i drugich) zagrożona. Ład mojego kraju rozlatuje się na moich oczach. To już nie są opary absurdu, to paranoja podszyta bezwzględną polityką. Skrupułów nie mają ani Jarek, ani jego wyznawcy.
Vesper, ja inaczej odebrałem określenie patolik – nie jako wyraz pogardy, tylko podkreślenie, że nie musi być znaku równania między katolicyzmem a „obrońcami krzyża” (cudzysłów celowy, a rozumienie rozciągnięte również na pociągaczy sznurków)). Że to, co się dzieje pod Pałacem, jest wynaturzeniem katolicyzmu, patologią i w związku z tym nie ma powodu, żeby każdy katolik miał się za to wstydzić lub poczuwać do odpowiedzialności. Dlatego wręcz mi ulżyło, że dzięki takiemu doprecyzowaniu można uniknąć stawiania w jednym szeregu wszystkich osób wierzących z wyznawcami, niech się posłużę określeniem Mikołejki, katolicyzmu plemiennego.
Oczywiście każde słowo może zmieniać odcienie znaczeniowe w zależności od tego, jak się go używa. Więc ja oświadczam, że używam w w/w znaczeniu, a nie takim, że samo bycie katolikiem jest jakowąś patologią.
To dobre pytanie: co teraz? No, no, ciekawa sytuacja. Dzięki za link Cubalibre 🙂
Dora,
fakt, narzędzie, ale to narzędzie to człowiek. O czym z nim rozmawiać? Na przykład o jego bólu i możliwości poradzenia sobie z tym bólem.
Od razu zaznaczam, że od nikogo imiennie nie oczekuję, że będzie chciał, umiał to zrobić. Mam w tej materii poważne wątpliwości co do własnych chęci i umiejętności.
Wiem. Łatwo tak moralizować siedząc wygodnie i bezpiecznie przed monitorem komputera. Mam świadomość, że łatwo, w takich rozważaniach, otrzeć się o ckliwy sentymentalizm. Nie chcę tego. Zależy mi jedynie i aż na tym, żeby nie stracić z oczu pewnych wartości.
Myślę, że to są te wartości, którymi kierowała się Vesper, pisząc o swoich skrupułach.
Jeszcze raz podkreślam, że to co piszę nie stanowi najmniejszej nawet próby wywarcia nacisku na kogokolwiek. Po prostu dzielę się tym co myślę i czuję.
Generalnie wierzę w sens rozmowy, która jest dialogiem.
Sorry, w moim wpisie z 9:57 wyboldowane miały być trzy słowa: sens, nich i złych. Coś się pozajączkowało.
Bobiku, czy zechciałbyś to poprawić, proszę.
… gdy chcesz sobie życie poprawić, wystarczy tylko poprawić poduszkę …
dobre i to, jak nie da się więcej 😆
Bobiczku, ależ tak! Nie dajmy się zwariować i nie tłumaczmy się z każdego użytego określenia. Idąc tym tropem, trzeba by zrobić potężne, wielotomowe przypisy do wierszy Tuwima na przykład… ten ci sobie nie żałował.
Chyba że chcemy być absolutnie political correct i żeby wszyscy wiedzieli, jacy jesteśmy światli, mądrzy i przebaczający.
Well spoken, Nisiu 😈
Rozumiem intencje. Co więcej, podzielam. Ale piętnujące słowo to potężna broń, której nie należy używać przeciwko słabszym. Patolik i katomatołek w stosunku do JK, proszę bardzo. Jest silny, niebezpieczny, jest psujem, szkodnikiem i manipulatorem, na dodatek sam doskonale tą samą bronią się posługuje i wycina nią wszystkich, którzy staną mu na drodze. Myslę, że jako inteligentny człowiek, doskonale wie, gdzie jest prawda, ale woli ją omijac szerokim łukiem, jeśli mu z nią nie po drodze do obranego celu. Mocne określenia dlaopisu postawy i działalności JK, most welcome.
W stosunku do pani Joanny i jej współtowarzyszy byłabym mocno powściągliwa w doborze słownictwa. Może i trzymają nas oni w oparach absurdu, ale to jednak wina władz, że na rozwój tej sytuacji pozwoliły. Ludzi z problemam emocjonalnymi wszędzie jest pełno i zawsze można ich zmanipulowac do swoich celów, co nie znaczy, że na tych ludziach powinien sie skupiać nasz gniew. Raczej na obrzydliwych cynikach, którzy nie wahają się posługiwać tymi osobami, by utrzymać się w na powierzchni. Bez Smoleńska i awantur o pomniki PiS zatonie (czego serdecznie sobie i Wam życzę), stąd ta cała afera.
watpliwosci fido i vesper sa mi bliskie, ale mam jak Dora i Mordka obawy czy moje watpliwosci zostana jako empatia
odebrane, a nie jako pozwolenie do zawladniecia obszaru
wspolnego dla kazdego
co teraz? zobaczymy………..
a tutaj cytat z linki Teresy St.
Byłam w szoku, kiedy okazało się, że po 15 minutach cała Polska wiedziała o moim zatrzymaniu. Dziś jedno jest dla mnie pewne: to nie była akcja, która miała cokolwiek wyjaśnić. A mówiąc wprost – był to doskonały PR CBA. Zgodnie ze swoim planem wykazali się ,,sukcesem”. Zrobienie z mojego zatrzymania medialnej szopki uważam za nadużycie władzy, podłe i niemoralne zachowanie. Można się chwalić publicznie, kiedy złapie się przestępcę. Tymczasem, póki co, to legalność działania agentów stoi pod największym znakiem zapytania. Już sam fakt, że mój pierwszy kontakt z Tomkiem nie był spowodowany tym, że CBA miało jakieś podejrzenia co do mnie jako obywatela tego kraju, powinien budzić sprzeciw. Procedura była taka: zaprzyjaźnię się z nią, na pewno coś na nią znajdziemy. Niech mi pani powie, czy na tym polega prowokacja? Prowokację stosuje się wtedy, gdy są dowody na popełnienie przestępstwa. Tomek i jego ,,wspólnik” fałszowali dokumenty, okłamali mnóstwo ludzi, że o marnotrawieniu dużych pieniędzy nie wspomnę. Najpierw wyznaczyli cel, a potem na siłę go realizowali. Mam nadzieję, że ktoś za to odpowie.
psauje do moich watpliwosci
No, co poradzę, że ja JESTEM światły, mądry i przebaczający? 😈 😈 😈
http://www.gazeta.tv/plej/0,107457,8033369.html
Punkt dla Komorowskiego! Tak trzymac!
Doro, Nisiu, Kocie,
przecież ja się z Wami zgadzam niemal w całej rozciągłości. W życiu nie posądzam Was o brak wrazliwości. I zgadzam się z Vesper, że w tej całej, słusznej niezgodzie na to co się dzieje, należy zadbać, przepraszam za górnolotność, o własne człowieczeństwo.
Podobnie jak Bobik chcę uniknąć „alboalboizmu”.
To tyle.
PS. Z wrażenia, po dodaniu 8 do 6 wyszło mi 86 😆
Rysiu, posiadanie skrupułów absolutnie nie jest negacją prawa do samoobrony. Ja też uważam, że trzeba się bronić. Tylko przy tym gdzieś „w zatyłkie” głowy mam takie pojęcie prawne, jak przekroczenie granic obrony koniecznej. Po prostu do tego nie chcę się posuwać. 😉
Bobiku,
nie zapominaj o wielkoduszności i pracowitości 😆
Dziękuję za poprawki w tym nieszczęsnym boldowaniu 😎
To zamontowanie tablicy jest bardzo sprytnym wistem. 😀 Teraz będzie już całkiem jasne, czy w tych awanturach chodzi o obronę pamięci, czy o co insze.
Bardzo łebskie było również wymienienie Kaczorowskiego. Trudno „obrońcom” się tego czepić, a dzięki temu nie jest to tablica ku czci św. Lecha. 😈
Durny, durny, durny i tchorzliwy ruch z ta tablica!
Przypomina nocne zawieszenie krzyza w Sejmie.
TAK SIE TEGO NIE ROBI.
Tak moze dzialac artysta Banksy, ale nie glowa panstwa!
A mnie się wydaje, że z tą tablicą to tragiczna pomyłka.
Primo: Jest na niej napis, który mniej więcej mówi to samo, co w dużym skrócie powiedział na swoim słynnym już obrazku Marek Raczkowski („W tym miejscu stał krzyż”).
Secundo: zrobiono to na chybcika, całkowita partyzantka. To robi jak najgorsze wrażenie.
Tertio: zawieszono tę tablicę w niedobrym miejscu. W dalszym ciągu jest PRZED Pałacem, a nawet już i przed Bristolem; ludzie będą się tam nadal gromadzić.
Quarto: tzw. obrońcy z marszu zaczęli znów protestować i jątrzyć. To ich nie zadowala. Ich zadowoli tylko wieża Eiffla z krzyżem, piramica Cheopsa z krzyżem albo co?
Łajza, Mordko… -(
I jeszcze jedno. Nie zgadzam sie, ze ci pod Palacem sa „slabsi”. Oni sa silniejsi i wiedza, ze sa silniejsi od Bezjajowego Dupowatego, ktory sie zagonil w kozi rog.
I ich „narraja” jest w tej chwili silniejsza, glosniejsza niz kogokolwiek innego w tym kraju.
Tu się, Kocie, nie zgadzam, co zresztą już przed chwilą wyraziłem. W polityce liczy się skuteczność, a ta tablica bardzo rozszerza pole manewru władz. Za 2 dni nikt nie będzie pamiętał,o jakiej porze dnia czy nocy została zamontowana, a jest świetną okazją do wykazania złej woli tych, którzy jeszcze będą chcieli ciągnąć sprawę.
B, Bezjajowego. Bo jestem wzburzony.
Już Szczypińska robi zadymę w sejmie 👿
Dorotko, przyjda jesienne sloty i ostudza rozpalone emocje.
Nie, nie rozszerza, Piesku. POkazuje jedynie i utwierdza w przekonaniu, ze rzad trzesie portkami i nie bardzo wie jak wyjsc z twarza z sytuacji. Rzad nie chce ROZMAWIAC ze spoleczenstwem, nie chce odslonic kart, wykreca sie sianem.
Gest z tablica jest obrazliwy zarowno dla jednej jak i drugiej strony.
I wcale sie nie zdziwie jak uslyzy: wsadz se swoja tablice w d… Bo my nie o tym.
Narracja głośniejsza w dłuższej perpektywie niekoniecznie musi okazać się silniejsza. Przy drastycznym spadku poparcia możliwy jest nawet wewnętrzny bunt w PiS-ie. Już zresztą pewne jaskółki tego były. Przypominam, że Jarek zebrał głosy dzięki pokazywaniu spokojnego, koncyliacyjnego i zbolałego oblicza. A jego oblicze agresywne i awanturnicze zwykle odbierało mu zwolenników.
Dałbym sobie łapę uciąć, że teraz spora grupa tych, którzy dotąd opowiadali się za jakąś formą uczczenia pamięci i to właśnie pod Pałacem, powie: no, czegóż, kurczę, jeszcze chcą. Jest tablica, jest uczczenie, a ten Jarek ze spółką to przegina.
Kocie, wybacz, ale z krzykaczami rozmawiac sie nie da. Juz Boniecki o tym w Tygodniku zaznaczyl. W pewnych sytuacjach musi byc podjeta decyzja bez konsultacji spolecznej. Dlatego brawo dla Komorowskiego.
Teresko, za decyzję tak, za sposób wykonania – nie.
Na dodatek jeszcze to się odbyło bez niego.
Miecugow powiedział w TVN24, że zrozumiałby, gdyby chciano ukryć nowy termin przeniesienia krzyża, ale żeby ukryć termin odsłonięcia tablicy – to błąd. I ja się z tym zgadzam.
Ja nie mowie o „spolecznych konsultacjach” w sprawie upamietnienia. Ja mowie o tym by nie kompromitowac swego urzedu dzialaniami pod oslona nocy. Ja mowie o tym, aby wyjsc przed kamery i wyglosic oredzie: zamierzamy postapic tak i tak, dycyzka w tej sprawie zapadla. Jestem gotow poddac sie ocenie opinii publicznej. Odslonic przylbice i wystawic sie na ciosy. Za to mu placa.
A ie krecic i bawic sie w kotka/myszke. Miec troche cywilnej odwagi. Zadbac o decorum.
Mordko, a ja się dalej upieram, że rozszerza. Bo grupa, nazwijmy to, zwolenników krucjaty (w szerszym planie, nie tylko tych tkwoących pod krzyżem), wcale nie była jednorodna. Byli w niej tacy, którzy uważali, że trzeba polec w obronie symbolu religijnego, byli tacy, którzy uważali, że ofiarom katastrofy należy się jakiś znak pamięci, byli tacy, którzy po ludzku współczuli Jarkowi… No, różni, ale zbratani pewnym wspólnym celem. Teraz ta grupa może zacząć się sypać i dzielić, bo jej część uzna, że sprawa jest załatwiona i nie ma się dalej o co szarpać.
Pewnie, że ekstremistów nie przekonałoby nic-a-nic, ale właśnie dlatego nie o nich tu chodzi. W pewnych sytuacjach dla władzy musi być ważniejsze rozwiązanie poważnego konfliktu społecznego, niż pokazanie swojego autorytetu przy użyciu siły. Czy trzeba przypominać, jak przejechały się na rozwiązaniach siłowych np. władze PRL-u?
Wiem, wiem, pani Thatcher. Ale ona miała jednak do czynienia z Anglikami, a nie z Polakami. 😉
Im bardziej kurczyć się będzie grupa obrońców-za-wszelką-cenę, im wyraźniej będzie widać, jak duża większość ma tego dość, tym łatwiej będzie rządowi coś z tym począć, bez eskalacji wojny polsko-polskiej.
Tak szybko piszecie, że nie nadążam. 😉 Owszem, zgadzam się z tym, że może dałoby się załatwić to lepiej i „zadbać o decorum”. Chociaż wtedy pewnie zaczęłyby się wrzaski, że nie tablica tylko pomnik, koniecznie taki a nie inny, itd. i całej sprawy nie dałoby się przeprowadzić. A tak zrobił się fakt dokonany, który „obrońców” stawia w dość głupiej sytuacji. No bo walczenie z tą tablicą zaraz pokazuje, że nie chodzi wcale o upamiętnienie. A przy tym wytrąca się broń z ręki tym, którzy twierdzą, że Komorowski chciał zatrzeć ślady po swoim poprzedniku. Jak chciał zatrzeć, skoro tablicę wmurował? 😉
Po to by spoleczne konflikty rozwiazywac, nalezy je zdefiniowac. Przeciez wiemy, z nie chodzi o upamietnienie, ale o wizje Polski – jesli nie na caly XXI w., to przynajmniej na najblozsza dekade.
Wlepienie tabl;ocy tego nie rozwiazuje, natomoiast osmiesza i owszem.
Bardzo bym chcial. Pisku, abys mial racje. Ale sadze,. z jestes zbytnim optymista i moj klebek w zoladku tylko sie zwiekszyl po tej wiadomosci o tablicy, a nie zwiekszyl.
Za chwile posypia sie komentarze powaznych komentatorow. Podejrzewam, ze nie beda pochwalne dla Dupowatego.
TAK SIE TEGO NIE ROBI.
A pani Thatcher miala do czynienia nie z babciami moherowymi, ale z gornikami i zwiazkami zawodowymi. Rozlozyla ich na lopatki. Bo byla nieustraszona i uczciwa.
A Dupowaty jest tchorzem i kretaczem.
Margaret Thatcher o „obroncach krzyza”:
http://www.youtube.com/watch?v=WMKIPssMF2E
Rzucił tablicę tym ludziom jak ochłap. Chcecie, to macie, wypchajcie się. Oficjalne odsłonięcie tablicy powinno zostać poprzedzone wystosowaniem zaproszeń dla wszelkim możliwch zainteresowanych środowisk i instytucji oraz rodzin ofiar wypadku wymienionych na tablicy. Przyszliby, czy nie, ich sprawa. Ale zaproszenia z kilkunastodniowym wyprzedzeniem powinny być. Prezydent powinien być obecny podczas odsłonięcia, powiedziec kilka słów. Teraz wygląda to tak, że wyniesienie krzyża potrafił zapowiedzieć miesiąc wcześniej, a tablicę odsłania cichcem. Komorowski ppotwierdził wszelkie nieżyczliwe opinie na swój własny temat.
Mordko, tu się zaczyna trochę inna rozmowa. Tak, koniec końców chodzi o wizję Polski, ale nie da się realizować swojej wizji przeciw połowie, czy choćby tylko 1/3 narodu. Trzeba tych z inną wizją jakoś przekonać, jeżeli już nie do współpracy, to przynajmniej do niechętnego „wstrzymania się od głosu”, na zasadzie pożiwiom, uwidim. A to można zrobić tylko w atmosferze względnego spokoju społecznego, nie ostrego konfliktu. Bo nie da się nawet dyskutować w stanie skrajnego zacietrzewienia, a co dopiero skłaniać do współpracy.
Obawiam się, że jakimkolwiek rozwiązaniem siłowym po 3 sierpnia władza odebrałaby sobie wszelką możliwość uspokojenia nastrojów i nawiązania dialogu. Czyli nawet gdyby wygrała, to byłoby to pyrrusowe zwycięstwo.
Co wcale nie zmienia faktu, że dalej szlag mnie trafia na lekceważenie prawa, na dyktaturę krzykaczy, na słabość państwa, itp. Tylko że jestem realistą i widzę, że w płynnej rzeczywistości te środki, które byłyby dobre jeszcze tydzień temu, dziś już najlepsze być nie muszą.
To jest żenujące, że nawet rodzin ofiar nie zawiadomili. P. Deresz twierdzi, że nikt do niego nawet nie zadzwonił. A jego przecież mieliby po swojej stronie, on jest za upamiętnieniem, ale nie przed Pałacem Prezydenckim.
Jak już sobie potencjalnych sprzymierzeńców zrażają, to przepraszam, nie powiem głośno, co o nich nyślę… 👿
Hmm… Wskutek Waszych komentarzy zacząłem się wahać (strasznie wahliwy mam dziś dzień), czy na moje widzenie spraw nie wpływa mój dość zdecydowany brak zamiłowania do decorum. 😉 Naprawdę, strasznie mi to mało ważne, czy coś odbędzie się z biciem w tarabany, czy bez. Ale ponieważ widzę, że innym jest ważne, to muszę jeszcze nad tym podumać i może nawet zmienić zdanie. 🙂
Nie zmieniam natomiast opinii, że zdecydowane, w razie potrzeby siłowe usunięcie krzyża było możliwe tylko 3 sierpnia, a potem już nie, bo groziłoby to nieprzewidywalnymi konsekwencjami.
W tym ostatnim (powiedzmy, dzisiejszym) fragmencie rozmowy wyraz znajduje – poza slusznymi niestety konstatacjami i slusznym wspolczuciem dla tych i tamtych ciezko zmanipulowanych biedakow – taka specyficznie polska (co najmniej w tym natezeniu) sklonnosc do rozczulania sie nad kazdym, komu uda sie zajac pozycje ofiary, najlepiej „ofiary wladzy”. i dalej – do przyznawania mu racji, wbrew wszelkim argumentom i reprezentowanym wartosciom.
Dlatego oplaca sie wystawic, sprowokowac. Siniak czy otarcie naskorka, zwlaszcza w zmaganiach z policja, wciaz jeszcze, po 20 latach niczym niezakloconej wolnosci, daje patent na racje, malo tego – na status bohatera narodowego. I dlatego ten szantaz moralny jest tak skuteczny, wladza boi sie nawet dotknac wszelkiego bandyte, a juz bron Bozy, wystapic z czymkolwiek twardszym niz lagodna perswazja, a my sami stajemy sie zakladnikami roznego rodzaju jawnych bandytow.
Tutaj aresztowany matko- i ojcobojca to biedny, poniewierany przez policje sierota.
Tutaj nie jest uwazany za chama oszczerca i oszust.
Tutaj za chama i agresora uznawany jest ten, kto odmowi podania mu reki albo jego samego, a chocby tylko jego postepowanie, nazwie po imieniu – oszczerca i oszustem.
Ludzie, psy i koty, prosze, blagam, nalegam – opamietajcie sie i przestancie sie tak rozczulac, bo sie rzygac chce…
Pozdrawiam
No wlasnie, Bobiku. Ale oni nie chca wyjsc i powiedziec jak widza rozwiazanie konfliktu. Skoro uslyszeli, ze „za wczesnie” zapowiedzieli przeniesienie krzyza, to posatnowili to naprawic i umiescic tablice cichcem.
Czy da sie wprowadzac wizje wbrew nawet sporej czesci zainteresowanych? Da sie. Naprawianie panstwa prawa, rizwiazywanie konfliktow spolecznych tak wlasnie czesto sie odbtywalo. Bylem sam tego swiadkiem przed laty, w Ameryce.
Estimado, widzisz mnie albo Nisie albo Dore rozczulajacych sie?
Nie powtarzam to ja az do sinosci na mordzie i piany na pysku, ze z motlochem opetanym zadza krwi (cudzej i wlasnej) sie nie rozmawia. tylko sie pilnuje aby nie rozwalala panstwa i przestrzegala prawa?
Sąsiadowi też się manewr z tablicą nie podoba:
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1508032,1,krzyz-tablica-pomnik.read
Estimado, ja mam wprawdzie skłonność do rozczulania się 😉 , ale w tym przypadku raczej staję na pozycji pragmatycznej. Nie ma to żadnego znaczenia dla rozwoju sytuacji, czy ja, Bobik, się rozczulę, czy warknę. Ale ma znaczenie tzw. społeczny odbiór, który doraźnie może się przełożyć na wrzask medialny,demonstracje, awantury, zamieszki, itd., a w dalszym planie na glosy wyborcze. I władza, która by się z tym w ogóle nie liczyła, byłaby władzą dość durną.
Jeżeli, jak sam mówisz, Polacy mają ogólną tendencję do rozczulania się, to należy wziąć pod uwagę, czyli nie produkować ofiar czy „ofiar”, nad którymi można by się zacząć rozczulać. Czasem wręcz skuteczniej samemu ustawić się w roli ofiary, co dowodnie pokazał Jarek w ostatniej kampanii wyborczej. 😉
No i spiralna się rozkręca…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8243101,Obroncy_krzyza__To_nie_tablica__to_czekoladka.html
Spiralka miało być 👿
Pani Kierowniczko, że obrońców spod Pałacu i Jarka z otoczeniem nic nie zadowoli, to było jasne. Ale ja jestem bardzo ciekaw reakcji tzw. milczącej większości.
Tylko jak to sprawić, żeby ona przestała milczeć? 🙄
Estimado, nikt się tutaj nie rozczula na bidulkami spod krzyża. Moje watpliwości pojawiły się w związku z zaczątkami pogardy dla nich, wyrażonej w dosadnych, choć inteligentych określeniach. Sprzeciw wobec działań, nawet zdecydowany, jest jednak czym innym niż pogarda. Uwazam ją za uczucie wyjątkowo odrażające, dehumanizujące ak naprawdę gardzącego niż pogardzanego. Włączył mi się antypogardowy czujnik, gdy przeczytałam wierszyk Nisi z katomatołkiem w poincie. Choć przyznam, wierszyk zabwny, a Nisi przecież nie uważam za osobę pozbawioną skrupułów. Samo określenie tez adekwetne, ale na granicy. Trzeba się kontrolować, jakie uczucia i motywacje sie za nim kryją, bo co innego krytykować, co innego sie sprzeciwiać, co innego nawet uzywać siły do obrony porządku, a co innego brać do ręki cep i walić nieprawomyślych po głowach z poczuciem prawomocności takiego działania.
Tiaaa. Skutecznosc juz widac 👿
Zgadzam sie z Sasiadem.
Mordko, nie mam teraz czasu uzasadniać zbyt szczegółowo mojej opinii w sprawie realizowania wizji wbrew sporej części społeczeństwa, ale jedną uwagę zrobię: nie można doświadczeń ze społeczeństw anglosaskich automatycznie przenosić na sytuację w Polsce, choćby ze względu na ogromną różnicę w poszanowaniu dla prawa i instytucji państwowych. W takiej samej sytuacji Anglik czy Amerykanin powie „no cóż, nie zgadzam się z tym, ale skoro wprowadzono to jako zasadę prawną, to ja się jej podporządkuję”, a Polak (Afgańczyk, Meksykanin, etc.) odwoła się do gestu Kozakiewicza. Dlatego w niektórych krajach przeciągnięcie jak największego procentu na swoją stronę jest ważniejsze niż w innych.
@ Kot:
Odmiana „rozczulania” stanowi w moim rozumieniu takze uwarunkowana wyzej opisanymi emocjami sklonnosc do oskarzania (czyli przynajmniej czesciowej odmowy racji) np. policji, ze nie musiala strzelac ostra amunicja, bo przeciez nie bylo jeszcze wiadomo na 100%, czy bandyci w swojej broni takowa tez maja…
A przykladem takiego procesu, zeby daleko nie szukac, jest moim zdaniem ponizszy cytat z bardzo niedawnej wypowiedzi Dory:
„To jest żenujące, że nawet rodzin ofiar nie zawiadomili. P. Deresz twierdzi, że nikt do niego nawet nie zadzwonił. (…)
Jak już sobie potencjalnych sprzymierzeńców zrażają, to przepraszam, nie powiem głośno, co o nich myślę…”
Z calym szacunkiem i sympatia, podawanie emocji w miejsce, gdzie powinny byc mysli, i nieodroznianie jednych od drugich, to moim zdaniem odmiana zidiocenia, smiet twierdzic, ze ogolnonarodowego.
Nawet jezeli tak chce powiedziec rozzalony maz Joli Sz.D., mojej kolezanki jeszcze z czasow studiow w Lodzi i potem pracy zawodowej w Warszawie. On ma prawo do emocji, ale ich tez nie powinnismy przedstawiac jako plodow intelektu. Pomijam juz watpliwosci, zwiazane z jego sympatiami politycznymi i zapowiedziami zaangazowania sie w polityke (SLD)…
Wspomne jednak, ze w zaistnialej sytuacji bynajmniej nie chodzi, i nawet nie moze, o zadowolenie wszystkich.
Otrzezwiejcie prosze, i powiedzcie – KTO, kiedy etc. zdecydowal, zadeklarowal i obiecal, ze (a) centralnym miejscem pamieci o tragicznej smierci 96 osob bedzie wlasnie przestrzen przed budynkiem wladzy publicznej?, (b) forma tej pamieci bedzie wystawienie monstrualnych rozmiarow pomnika oraz (c) wielka narodowa feta wlasnie w tym miejscu i wlasnie w tej chwili???
Przyjmujemy fakty dokonane albo chocby slowa glosno wypowiedziane) przez garstke ludzi zdeterminowanych za prawo obowiazujace tu i teraz.
Lech Kaczynski jest swietym meczennikiem, wiec lezy na Wawelu. A ze lezy na Wawelu, jest swietym meczennikiem, CDBO, QED, amen.
Sheer idiocy.
Dotychczas obowiazywala raczej zasada, ze swietym nie oglasza sie i na Wawelu, w miejscu przeznaczonym dla krolow, bohaterow i wieszczow, nie chowa sie jeszcze cieplych trupow. I podobnie – nie stawia sie pomnikow. Moze tu tez warto byloby poczekac, przynajmniej dopoki w toku sa dochodzenia dotyczace przyczyn katastrofy?
Masz rację, że nie stawia sie pomników żyjącym, ani niedawno zmarłym. Tablica upamiętniająca osoby, które poniosły śmierć w wypadku, pełniąc urząd publiczny i w związku z pełnieniem tego urzędu nie jest jednak tym samym, co stawianie pomnika. Nie sądzę, by było wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wbrew przeciwnie. Sądzę, że może co niektórym przypomnieć, że kariera polityczna to nie tylko synekury.
Emergency!!!
O 14. konferencja prasowa Nycza.
@ Nisia
Posluchaj prosze, jak jestesmy tam nazywani ja, Ty, my wszyscy, a nawet ksiadz katolicki w stroju sluzbowym.
Otoz owszem, przyznaje sie do pogardy dla motlochu, i nie mniejszej do tych inteligentnych i wyksztalconych, ktorzy go podburzaja w celu przechwycenia wladzy. Ci ostatni zreszta to najczesciej zbrodniarze – spelnieni, jesli zdolali przejac wladze w ten sposob, lub niedoszli, jesli im sie to nie powiodlo.
Powyzsze jednak bynajmniej nie oznacza pogardy dla ludzi prostych, ale zachowujacych sie w granicach chocby najprosciej pojmowanej przyzwoitosci.
Estimado, salwa poszła trochę obok 😉 , bo akurat sprzeciw wobec Wawelu, pomnika, narzucaniu treści i formy dyskursu politycznego, zawłaszczaniu symboliki, przekonaniu o jedyności i lepszości racji, chuligaństwu pod Pałacem, itd. był tu na blogu obecny chyba od momentu katastrofy, aż po dziś dzień. Ale czym innym są teoretyczne rozważania na blogu, gdzie łatwo sobie powiedzieć „trzeba by ich wszystkich…”, a czym innym decyzje działania, których konsekwencje mogą być bardzo poważne.
Chyba wszyscy tutaj, jak jeden mąż, jedna żona, jeden pies i jeden kot, jesteśy za państwem prawa. Jak dotąd wszyscy, oprócz Krzysztofa R., opowiadali się przeciw radiomaryjnemu terrorowi umysłowemu i nie tylko. Ale już na pytanie, czy władza powinna wejść pod Pałac i rozpędzić, a w razie czego strzelać, trudno dać odpowiedź jednoznaczną, bo nikt do końca nie wie, co z tego mogłoby wyniknąć. A jak się nie wie, to lepiej rozważyć różne warianty (i temu właśnie służy dyskusja), niż sięgnąć po na oko słuszniejszy, ale obudzić się z ręką w nocniku. 😉
Toz ja Bobiq o tym wlasnie.
Rozwiazania bezbolesne w ogole nie byly przewidziane w tym scenariuszu, nie po to wzieto tych nieszczesnych talibow i nie po to zrobiono wszystkich pozostalych zakladnikami tego szantazu.
Sytuacja zostala postawiona tak, zeby maksymalnie podzielic. Juz od samego poczatku nie wystarczyloby nawet zaoranie Palacu i postawieniu na jego miejscu 150-metrowej piramidy wraz ze sfinksem trzymajacym krzyz w pysku.
Tym bardziej nie ma zadowalajacych rozwiazan teraz, kiedy sprawy zaszly tam, dokad zaszly.
A doszly do punktu, w ktorym trzeba zaczac myslec, a nie tylko sie rozczulac nad zmierzwionymi uczuciami tego czy innego zalobnika, trafionego czy to osobiscie przez los, jak p. Deresz, czy tylko przez propagande i napedzana przez nia histerie.
Trzeba myslec, zimno i cynicznie jak chirurg przy stole, o sumarycznej minimalizacji strat. Ze swoimi wlasnymi emocjami chirurg upora sie dopiero po operacji, w swoim gabinecie ma juz zapewne odpowiednia butelke.
Trudno (i bez sensu) komuś dyktować, jakie uczucia powinien mieć, a jakich nie. Co najwyżej każdy na własną rękę/łapę może sobie zadać pytanie, z jakim uczuciem mi dobrze, a z jakim źle, które chciałbym zatrzymać i „podkręcić”, a któremu wolałbym nie podbijać bębenka. I jak chodzi o pogardę, to mnie z nią na ogół źle, choć przyznaję, zdarza mi się ją odczuwać wobec zbrodniarzy, kłamców, oszustów, rasistów i kilku jeszcze przypadków. Tych, którzy świadomie wybierają zło i krzywdzenie innych. Natomiast nie czuję pogardy w stosunku do ludzi po prostu głupich, zbałamuconych, czy takich, którym jasność widzenia najwyraźniej nie jest dostępna. Nawet jeżeli wiem, że oni gardzą mną. Bo oni nie potrafią inaczej, a ja potrafię i chcę.
estimado,
chyba się nie zrozumieliśmy.
Owszem, mogę powiedzieć, co myślę o tym, co zrobiła, już kiedy minął mi pierwszy odruch użycia brzydkiego słowa 😉
Myślę, że władzom zabrakło – czego? Inteligencji emocjonalnej. Że nie taka tablica, nie z takim tekstem, nie w tym miejscu – o tym już pisałam. Ale jeśli wspomniałam o p. Dereszu, to dlatego, że szukanie sprzymierzeńców powinno być elementem strategii. Ja ze swej strony też cały czas myślę o p. Ewie Komorowskiej (wdowie po Stanisławie), która mieszka prawie naprzeciwko tego wszystkiego. Takich ludzi władze powinni – i mogliby przecież! – mieć po swojej stronie (wiadomo, że Gosiewskiej czy Mertowej nigdy mieć za sobą nie będą) i zadbać o ich uczucia. Oni rzeczywiście przeżyli straszną traumę i tego im chyba nie odmówisz.
Zawiadomić ich o odsłonięciu, żeby byli na nim obecni, to nie tylko byłby gest wobec nich, ale argument dla drugiej strony. Są rodziny ofiar, przystają na to, więc o co chodzi? To straszna krótkowzroczność.
P.S. Zwroc prosze uwage, ze Wawel zaprezentowalem nie jako przedmiot protestu tu i teraz, czyli nie jako cel mojej salwy, lecz tylko jako przyklad sposobu funkcjonowania logiki faktow dokonanych wg modelu „sancto subito”, ktorej, co poddaje rowniez pod Twoja rozwage, nie ulegl nawet Watykan w sprawie JP2….
Estimado, a czemu nie można robić i jednego, i drugiego? 😉 To znaczy myśleć i rozważać, jak najlepiej wybrnąć z sytuacji (i tu naprawdę warto rozważać najróżniejsze warianty, choćby na zasadzie adwokata diabła), a równocześnie nie popadać w skrajnie negatywne emocje wobec drugiej strony i w jej demonizowanie?
Mnie się wydaje, że właśnie ustrzeżenie się zbyt wrzących uczuć wobec przeciwnika pozwala na trzeźwiejszy, a już na pewno chłodniejszy ogląd sytuacji. 😉
Przekonaliście mnie co do sposobu odsłonięcia tej tablicy. Rzeczywiście, po uwzględnieniu wszelkich aspektów, zostało to strasznie spartaczone. 🙁
Luuuudzie!!! To już prawie druga, a ja kłapię na blogu, zamiast wziąć się do roboty. 😯
Muszę się chyba wyciągnąć z kontaktu, bo inaczej nie będę miał za co nabyć pasztetówki, padnę z głodu i tyle będziecie ze mnie mieli. 😎
Hihi, sukienkowi obudzili się rychło w czas…
Mówią to, co powinni byli powiedzieć co najmniej miesiąc temu 😆
Może i lepiej, że tak się stało, bo nie byłoby tego katharsis sprzed kilku dni 😉
Ja akurat uwazam, ze napis na tablicy nie jest zly. Bo faktycznie, jesli juz, to niczego innego procz „bolu i troski wielu Polakow” nie sposob upamietniac na gmachu siedziby prezydenta, nie to miejsce. No i oczywiscie kazdy pomnik upamietniajacy ofiary katastroify powinien poczekac na zakonczenie sledztwa kto za nia ponosi odpowiedzialnosc, a entre nous, wiemy przeciez, ze ponosi ja ten, kto wsiadl do samolotu z POLTORAGODZINNYM opzonieniem, a potem bal sie osmieszenia spowodowanego spoznieniem na uroczystosci. On i nikt inny te odpowiedzialnosc ponosi i mam nadzieje, z sie smazy w specjalnym piekle dla aroganckich bubkow, grajacych zyciem tylu ludzi.
Wiec zeby pozniej nie obalac pomnikow lepiej z nimi zawsze poczekac pare lat, chyba, ze mowimy o osobach kompletnie swietych jak prof. Jan Karski. Nawet zastrzelony prezydent Kennedy musial na swe pomniki i tablice czekac.
Co do pogardy. Nikt nie ma pogardy dla biednych i zmanipulowanych . Pogarda jest dla dzikich i wstretnych, zle zyczacych wszystkim innym. Rezerwuje sobie prawo do pogardy.
Sukienkowi miedzy wierszami potwierdzili moje przypuszczenia, ze ta tablica jest wynikiem konsultacki miedzy KK a Kancelaria, a trzeba bylo sie spieszyc przed powrotem z pielgrzymki warszawskiej (a propos, mamusia dzisiaj wyskoczyla na wielkie zakupy, bo powiedziala, ze nie ruszy sie z domu, dopoki kompania sobie nie wyjedzie precz). Mamusie uwielbiam za to trzezwe spojrzenie na katocyrk.
I coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze dobrze stalo sie, ze ten 3 sierpnia byl taka totalna porazka wszystkich stron;
Tereniu, a co w tym dobrego?
Chyba że chodzi o ten „cyrk” sprzed paru dni, a z którego i ja się cieszę 😉 I widzę, że sukienkowych tak naprawdę dopiero to wkurzyło 😈
Pani Joanna (na pytanie, a gdyby to arcybiskup Nycz przyszedł zabrać krzyż): 1. co znaczy jeden arcybiskup wobec całego kościoła; 2. kościół został „wciągnięty” 😈
Co dobrego? A jawne ukazanie spolecznego i nie tylko konfliktu, bez zamiatania pod dywan.
Tak, sukienkowych wkurzyla Akcja Krzyz. Moze nawet jej sie gdzies tam wystraszyli. No i miedzy Akcja Krzyz a powrotem pielgrzymki cos drgnelo.
Apele to oni dzis moga posylac na Berdyczow.
Nalezaloby przysjc pod krzyz i tam zwrocic sie (tak, tak wlasnymi slowami, we wlasnej osobie) do „obroncow” i ich pisowskich nakrecaczy. Z odpowiednia pokora, posypaniem glowy popiolem i powiedzeniem tych zblakanym baranom i ich pisowskim nakrecaczom, ze Kosciol ich zawiodl, nie roztoczyl odpowiedniej opieki duszpasterskiej i dlatego zbladzili, bo Kosciol zbladzil. Wziac wine na siebie.
Dotknac ich, popatrzec im w oczy, pokazac czym powinno byc chrzescijanstwo.
Nie zdziwie sie, jesli „odpowiedzia” obroncow na ten apel bedzie powiedzenie im glosne i dobitne, aby go sobie wsadzili w tluste niewymowne.
Kochana, pani Joanna jest najslynniejszym polskim przypadkiem paranoi (to nawet ma swoje naukowe wyjasnienia, nazwy, kategorie i terapie) i niewatpliwie niedlugo stanie na czele jakiegos komitetu wyborczego. Nie szkodzi. Kto jaka bronia walczy…
@ Dora
Sukienkowych nic nie wkurzylo. Sukienkowi graja w to, w co wygrywaja, i z reguly im sie udaje. Ale pare razy w ciagu tych 2000 lat solidnie poparzyli sobie paluchy – np. w Wittemberdze, a kiedy indziej znow w Paryzu. I tu tez dotarlo do nich (jako do instytucji, nie mowie o poszczegolnych katabasach), ze takie kolejne poparzenie, na skale lokalna, ale bardzo istotna, jest juz niebezpiecznie blisko. No i w panice, bo za pozno, dali na wsteczny, az im kola buksuja.
@ Teresa
Owszem, nikt nie wygral, ale przegrane – i ich skutki – nie sa i nie beda rowne. Dlatego osmielam sie kwestionowac te ryczaltowa „wycene”
@ Kot
Ciesze sie, ze rezerwujesz sobie prawo do pogardy, tym samym uznajac rowniez i moje do niej prawo.
@ Bobiku
Emocje sa wlasciwe wszelkim tlumom, czy w zwiazku z histeryczna egzaltacja pseudoreligijna, czy np. sportowa. I co, jako dowodzacy sil porzadkowych mam sie rozczulac? Nie – przede wszystkim mam osiagnac cel w postaci zapewnienia spokoju i porzadku. Jasne, ze przy mozliwie najmniejszych ofiarach i kosztach.
Dlaczego pisze o tych uniesieniach jako o ppseudoreligijnych ? Zwroc Bobiq uwage w wypowiedziach samych „obroncow”, ze juz zupelnie nie chodzi im o przedmiot kultu w postaci krzyza, lecz w zasadzie wylacznie o przedmiot kultu w postaci LAK+95.
Zreszta – czy aby za czasow pontyfikatu JP2 i zwiazanego z nim wzmozenia to krzyz byl obiektem kultu? Tez nie! Byl nim przede wszystkim sam JP2. Tutaj katolicyzm, owszem kwitnie. ale chrzescijanstwo jest rzadkoscia.
ech, widzę, że moje nieudzielanie się za barem skutkuje na coraz to inne sposoby…
Bobik zamiast grzecznie sączyć sok ananasowy z martini (mój ostatni, letni wynalazek: dużo soku, nieco martini i dwie kostki lodu) błąka się po coraz bardziej rozpolitykowanych blogach i pisze. I pisze. I pisze. Nawet u Janiny Paradowskiej pisze. Chyba że to nie nasz Bobik 😯
Nie mam zastrzeżeń do treści tablicy ani do odsłonięcia. Nie upamiętnia ofiar katastrofy, ale to, co działo się przed pałacem po 10 kwietnia.
O przeciwwadze dla „obrońców” nie może być mowy, bo coś takiego nie istnieje, chociaż wizja piramidy z krzyżowym sfinksem jest kusząca 😉
Dobrym pomysłem jest tablica w kaplicy pałacowej.
Pomnik ma stanąć na Powązkach i wtedy będzie czas na zaproszenie rodzin, obecność prezydenta i premiera.
Władza nie musi i nie powinna dąć w trąby, bo tamtych nie zagłuszy, tylko spokojnie robić swoje. Komorowski nie staje do zawodów w czczeniu ani w nadawaniu rangi przedmiotom. Tablica nie konkuruje z krzyżem, ani nie ma go zastępować. Pojawiłaby się także bez wojny krzyżowej. Nie ma potrzeby dmuchać balonu pt. dogonić, a nawet prześcignąć.
To nie nasz Bobik. Wlasnie bardzo sie zdziwil.
Rum z ananasem to mariaz zawarty w Niebie.
dzisiejszy wyrób (inne w toku produkcji):
BILLBOARD
Napis głosił ‘Zimny Lech’
U przechodniów budził śmiech,
aż ktoś wrzasnął, że to grzech,
bo Lech poległ, a nie zdechł.
Napis zniknął. A to pech.
Był to tylko tekst o piwie,
jednak zdolny ktoś, szczęśliwie,
zdołał wywieść, by go wywieźć.
Lecz wnet, czym Was nie zadziwię,
znów tam doszło do wykrzywień:
Nowy napis głosi ‘Ożyj!’
Ten, co darł się, znów się sroży.
Ożył jeden. Acz był to Żyd.
Wódz więc zbiera już lud Boży,
bo czas na noc długich noży.
Wkrótce więc wymusi horda,
zakrzyknąwszy ‘Sursum Corda!’
‘Precz Ustawy!’, ‘Precz Konkordat!’,
że się zjawi na billboardach
Lecha albo Jarka morda…
Bobik z blogu Pani Janiny też jest z Krakowa 😯 Podpisał się zresztą imieniem i nazwiskiem – Bogusław S. 😆
a ja w robocie 😳 gdy tu dyskusja taka 🙂
dziwna jest akcja przykrecania tablicy ad hok
moze przemyslana ?
brykam dalej 🙂
W moich zylach chyba jednak plynie Krew Prorokow:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8244382,_Obroncy_krzyza___Po_krzyz_powinni_przyjsc_arcybiskupi_.html
Eee, długo z tym wyciągnięciem z kontaktu nie wytrzymałem. 🙄 Ale ja, oczywiście, tylko na chwileczkę. 😎
Estimado, mnie nie chodziło o emocje tłumu, tylko o nasze własne. Nienawiść, pogarda, wściekłość, to są uczucia o bardzo wysokiej temperaturze, która może zakłócić chłodny ogląd, więc o ile się da, to lepiej się ich wystrzegać, a próbować prowadzić życie emocjonalne w strefie umiarkowanej. 😉
Poza tym chcę jeszcze raz podkreślić, że jakkolwiek mam wrodzoną skłonność do rozczulania się, to tym razem się nie rozczulam, tylko rozważam za i przeciwy. 😎 Gdybym był dowódcą sił porządkowych, nie mógłbym sobie na to pozwolić, bo dostałbym określone zadanie i decydować mógłbym tylko o metodach zrealizowania go. Ale gdybym był politykiem, a zwłaszcza władzą, wolałbym się dobrze zastanowić, jakie zadanie temu dowódcy zlecić. 😉
Wiadomo, w życiu nie zawsze wygrywa ten, kto ma najsłuszniejszą choćby rację, tylko często bezczelniejszy i bardziej dożarty ale czasem i ten, kto lepiej i wszechstronniej przegłówkuje sprawę. Ponieważ na bezczelność i dożartość PO i tak z PiS-em nie wygra, pozostaje tylko przegłówkowanie. 😉
Jak chodzi o pseudoreligijność to jasne, jasne. 🙂
Foma, ja i polityka? 😯
Noo, dobra, może czasem. Ale nie u Janiny Paradowskiej. Tam to jakiś całkiem nie ten Bobik. 😉
Foma, czy wypróbowałeś także odwrotne proporcje?
haneczko, ja nie lubię martini 😆
Dlatego póki bar był otwarty codziennie, ja dostawałem martini z sokiem, a barman sok z martini. A teraz to już w ogóle nie wiadomo, kto ma co dostawać. 🙁
Piłat umył ręce i odesłał …
Przy całym swoim przekonaniu o potrzebie rozmowy z każdym, wolę jednak tłuc kamienie na drodze niż rozmawiać z panią Joanną. Ale może są tacy zdolni, którzy potrafią. Ja nie.
Coś mi się wydaje, że haneczka zachowuje najwłaściwsze proporcje.
Czy aby my wszyscy nie daliśmy się wywindować na podpałacowy poziom emocji? To pytanie adresuję również do siebie.
znając odpowiedzialność barowych gości mógłbym powiedzieć „bierzcie i pijcie…” ale ktoś by mi jeszcze nieobyczajność zarzucił i zamurował pod tablicą 🙄
Bobiq. Moje wlasne ze wszech miar prawidlowe (w tej sprawie) emocje nie sa (przynajmniej w zalozeniu) determinujacym wyznacznikiem sposobu dzialania zewnetrznego, a tylko – chyba usprawiedliwiona – czescia opisu sytuacji wyjsciowej, do dzialania zmuszajacej.
Zapewne nie ma tu pelnej nieprzenikalnosci i – ktoz jest bez grzechu – gdyby to do mnie nalezalo wyprowadzenie paru osob spod Palacu, to byc moze wykrecilbym te czy tamta raczke z sila nieco przekraczajaca konieczne minimum.
A gdyby sie tam znalazl co poniektory polityk, to nie wykluczam, ze spadlby ze schodow albo przewrocil sie podczas proby ucieczki…
Pozdrawiam
Teraz jest jeszcze oswiadczenie Konferencji Biskupow – kretackie wlasciwie, bo zastawiajace miejsce do pozostawienia krzyza tam gdzie jest do czasu „upamietnienia Lecha Kaczynskiego i pozostalych osob”. POIniewaz tablica nie upamietnia ( a jedynie zbieranie sie w bolu i trosce) no to nie ma powodu zeby sie rozejsc.
Inne watki oswiadczenia, nawolujace do pozostawienia symboli religijnych w przestrzeni publicznej i demonstrowania wiary przez politykow (tak to zrozumialem) , az sie nie chce komentowac. 👿
To pierwsze oficjalne wystąpienie „obrońców krzyża”.
Co to, kurczę, jest za instytucja ci „obrońcy krzyża”, że dziennikarze donoszą o ich oficjalnych wystąpieniach? 😯
Chyba że od dziś każdy obewatel jak sobie wytrze nos, to będzie zawiadamiał, czy było to prywatnie, czy oficjalnie, a media będą o tym informować. 🙄
Ponieważ ja w tym wahliwym dniu nie jestem tak pewien słuszności swoich emocji, jak Estimado 😉 to na wszelki wypadek od czasu do czasu wkładam łeb do lodówki, żeby mi nadmierną gorącość waporów wyrównało. 😀
Fakt, że martini trzymam właśnie w lodówce jest, rzecz jasna, całkowicie przypadkowym zbiegiem okoliczności. 😈
Bobiku,
zgodzisz sie, ze – przynajmniej u ludzi – zarowno szacunek, jak i wspolczucie naleza do rodziny emocji. No i one, widzisz, maja tak, ze jak sie im stawia wymagania wyraznie zawyzone w stosunku do ich faktycznej wydolnosci, to one kapituluja i prosza o zalatwienie sprawy swoich moze niezbyt niesympatycznych, ale za to krzepkich i energicznych krewniakow. Coz poradzic. Czy u psow jest podobnie?
Ponieważ mam wielki szacunek do proporcji i empirii, zgłębię odwrotne martini. Szkoda, że foma (z nadwyżką jednego ze składników) i Bobik (z lodówką) są tak daleko 🙁
Estimado,
odczuwam silną estymę dla Twoich poglądów.
Dziś rozmawiałem z dwoma Holendrami, którzy odwiedzili Warszawę w ostatnich dniach. Przywieźli niezatarte wrażenia i pewną znajomość polszczyzny, ograniczoną wprawdzie, ale skoncentrowaną:
„Spierdalaj!” i „No co, kurwa, no co?!” Jedyne słowa skierowane do nich bezpośrednio, bez żadnej zaczepki, z prostej ludzkiej życzliwości…
Excusez le mot!
Cubalibre, a jak mowia do Holendrow bez prostej ludzkiej
zyczliwosci… 🙄
http://wyborcza.pl/1,86116,8244867,To_byl_tylko_urzedniczy_gest.html
Sewek nie ma racji, ze to TYLKO urzedniczy gest. Owszem, urzedniczy, ale takze bardzo tchorzliwy.
Psie emocje (i myśli) na razie biegają w popłochu po bezdrożach, bo się zorientowały, że nowy wpis jest konieczny, a chwilowo bardzo niewyraźnie wyczuwają trop, który by do niego mógł prowadzić. 😉 Ale jak przestaną kłapać po komentarzach, tylko się skoncentrują na zadaniu bojowym, to może coś z tego będzie. 🙂
@ Dora 12 sierpień 10, 13:32
„(…) Myślę, że władzom zabrakło – czego? Inteligencji emocjonalnej. Że nie taka tablica, nie z takim tekstem, nie w tym miejscu (…) że szukanie sprzymierzeńców powinno być elementem strategii. (…) myślę o p. Ewie Komorowskiej (…) przeżyli straszną traumę i tego im chyba nie odmówisz.
Zawiadomić ich o odsłonięciu, żeby byli na nim obecni, to nie tylko byłby gest wobec nich, ale argument dla drugiej strony. Są rodziny ofiar, przystają na to, więc o co chodzi? To straszna krótkowzroczność.
@ Bobik 12 sierpień 10, 15:16
„mnie nie chodziło o emocje tłumu, tylko o nasze własne. Nienawiść, pogarda, wściekłość, to są uczucia o bardzo wysokiej temperaturze, która może zakłócić chłodny ogląd (…) tym razem się nie rozczulam, tylko rozważam za i przeciwy. (…) gdybym był politykiem, a zwłaszcza władzą, wolałbym się dobrze zastanowić, jakie zadanie temu dowódcy zlecić.”
Sorry, ze nie odpowiedzialem Wam wczesniej – przeoczylem te posty, bo w obu chwilach pisalem wlasnie swoje wlasne.
(1) Doro, zaproszenie/zawiadomienie tylko tych „zaprzyjaznionych” krewnych nie byloby chyba tym „inteligentnym emocjonalnie” wariantem. Krzyk bylby z tego od Uralu po Pireneje. Czyli albo nikogo, albo wszystkich. A jesli wszystkich, to mamy na 100% „ubogacona” powtorke z 3.VIII. Czy taki obrazek spod tablicy odpowiadalby Twojej inteligencji emocjonalnej? Co do krewnych „zaprzyjaznionych”, to mozna np. „dopiescic” ich w wiekszej dyskrecji i nie wiemy, czy tak nie bylo lub nie jest.
(2) Bobiq, pozwol i Ty na pare spostrzezen:
(a) Moje/nasze emocje sa nie gorzej uprawnione, niz te drugiej strony. Zaryzykuje, ze bardziej, nawet znacznie bardziej. To nie ja jawnie zaklocam spokoj publiczny, to nie ja nazywam innych – mnie, Prezydenta mojego panstwa, duchownych wlasnego (?) wyznania etc. – Zydami, masonami, zdrajcami, kurwami itp.
Ja zostalem nolens volens postawiony wobec szantazu moralnego, polaczonego z innymi przejawami agresji, gwaltu i przemocy. To mnie ewentualnie przysluguja dobrodziejstwa „obrony koniecznej”, lagodniejszej kary w razie „przekroczenia jej granic”, „stanu silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznosciami” etc. etc.
(b) Dzieci bic nie wolno, to prawda. Ale inne srodki wychowawcze pozostaly wg mojej wiedzy dozwolone. Za dzikie wrzaski i obelgi w celu wymuszenia czegos ode mnie moje dziecko nie zostaloby skatowane ani nawet pozbawione obiadu. Ale zapewne zostaloby pozbawione deseru, jak tez, przynajmniej przez jakis czas – niektorych innych przyjemnosci. Nie wykluczam wiec, ze stosujac opisane wyzej metody wymuszania moje dziecko, nawet moje wlasne dziecko, uzyskaloby znaczaco mniej, niz bardziej pokojowymi metodami. To a propos tresci inskrypcji, a tez i zaproszenia/niezaproszenia.
(c) Napisalem kiedys w 2008 taki jeden wierszyk, juz byl publikowany w internecie w zwiazku z inna zawzieta dyskusja, w ktorej stronom brakowalo danych, ale przescigaly sie w roznych kategorycznych twierdzeniach. W Twoim poscie doczytalem sie twierdzenia/zarzutu, jakoby wladza, dokonujac wyboru formy „uczczenia”, nie rozwazyla przedtem wszystkich znanych jej za i przeciw. Cisna sie na usta przerozne hipotezy, zamiast nich przytocze ten wierszyk:
NIEMIŁY INCYDENT W TEATRZE
Rzecz rozgrywała się w teatrze.
Gościa postukał sąsiad w ramię:
„Ech, piękna sztuka, rozkosz patrzeć!”,
a gość mu na to: „Spadaj, chamie!”
No cóż, niemiły to incydent.
No cóż, są ludzie bez kultury.
Lecz ja o zakład z Wami idę,
że się mylicie, kto jest który.
Bo to, kto z gości tych był bucem,
dopiero wtedy się okaże,
gdy ten szczególik Wam dorzucę,
że było to przy pisuarze.
Z tej przypowiastki płynie morał,
żebyście się nie wygłupiali,
bo na osądy nie jest pora,
dopóki nie zna się detali…
😆
Bobiq, na blogu Romskey’a wlasnie dal mi wsparcie Zbyniek, ex-gornik srednio-starszego pokolenia. Ostatnio czesto sie z nim zgadzam, a on ze mna, mimo ze ja nie fedrowalem, a one nie grzebal w paragrafach. Zacytuje go, pozwolisz?
Sierpień 12, 2010 o 09:43:21 #2
Ja stary pierdzioch Zbyniek rzygam krzyżem rzygam Kaczyńskich rodem, chcę obejrzeć choćby jak za Gierka wiadomości z kraju i ze świata.
Podły był tamten ustrój ale ludzie nie byli dewiantami,walczyli z nim ale nie ze wspólobywatelami ponieważ nawet zatwardziali komuniści nie wyrażali się tak o Kościele i reszcie wspołobywateli jak ta kaczystowska hołota.
Jesli nie ja, to moze chociaz Zbyniek, proletariusz badz co badz, nie zaden tam wyksztalciuch jak ja, ma prawo do pogardy i innych emocji?
Estimado, ależ ja nie mam zamiaru odbierać ani Tobie, ani Mordechajowi, ani Zbyńkowi, ani Vesper i Fido, ani komukolwiek innemu prawa do jakichkolwiek emocji. One są jakie są i nawet gdybym chciał, nie zmieniłbym ich swoimi komentarzami. 😉 Ja tylko mówię, że moje emocje wobec tej sprawy są nieco inne niż np. Twoje, choć poglądy z grubsza takie same, stwierdzam, że z niektórymi emocjami mnie jest źle, więc osobiście staram się raczej od nich dystansować, zamiast je sobie podkręcać, jak również zastanawiam się nad tym, czy decyzje polityczne powinny być podejmowane pod wpływem wzburzonych emocji, czy jednak lepiej na bazie pogłówkowania. W żadnym miejscu nie powiedziałem, że kto czuje (lub myśli) inaczej niż ja, ten od razu zły czy głupi. Wręcz przeciwnie. 🙂
Odrębną od posiadania takich czy innych emocji jest kwestia ich wyrażania. I tu rzeknę tylko, że przecież wszyscy się z tym mniej lub bardziej hamujemy w imię tzw. współżycia społecznego. Nie tylko zresztą my, czyli ludzie i psy. Nawet szympansy też konwencjonalizują i ograniczają wyrażanie emocji, żeby się wzajemnie nie powyniszczać.
Ja ten blog uważam za miejsce bezpieczne, gdzie można sobie porozważać różne warianty i hipotezy, niekoniecznie dając się za nie posiekać, lub z chęcią posiekania innych. Gdzie mniej chodzi o to, kto ma rację, a bardziej o przyjemność przebywania w miłym towarzystwie, bez konieczności ciągłego pokazywania zębów. I bardzo bym chciał, żeby tak się tu czuli moi Goście. Dlatego staram się samoograniczyć i raczej prezentować emocje umiarkowane, niż wzburzone, bo wiem, że w ten sposób łatwiej jest rozmawiać. Do takiej postawy też mam swoje święte psie prawo, nieprawdaż? 🙂
A jeżeli przy okazji czasem uda mi się przekonać Kota Mordechaja, że lepiej powiedzieć jedno słowo za mało, niż jedno za dużo, to już tylko uboczny, aczkolwiek bardzo przyjemny bonus. 😆
A wierszyk o teatrze cudny. 😆
Aha, i proponuję Szanownym Wszystkim, żeby się przenieść pod nowy wpis, bo ten już pęka w szwach. 🙂
A to zrob Bobiq jakas nastepna prowokacje, pardon napisz cos madrego na blogu…
Ja jestem wprawdzie szczeniak, ale nie aż taki, żebym się nie umiał powstrzymać od niepotrzebnych prowokacji. 😛
A jak ega (liczba mnoga od ego, właśnie przed chwilą wymyśliłem wystają nadmiernie poza ubrania, to efekty są mniej więcej takie. Uwielbiam skandale.
Chyba coś pokićkałem w lince, więc idzie jeszcze raz.
Jak miło spotkać na jakimś egzotycznym blogu starego kumpla 3M, który myśli tak samo, jak ja 😀
http://www.youtube.com/watch?v=6VzsT5OswHk
Ślicznie opowiadanie 🙂 .