Numer z kością
Dawno niewidziany Dobry Kumpel otworzył Bobikowi drzwi i od razu zalał go potokiem pretensji.
– Już od godziny na ciebie czekam! Wszystko mam przygotowane, przećwiczone, dopracowane i przez ciebie nie mogłem zacząć. Wchodź szybko, siadaj – o, tu, w tym miejscu – i nie odzywaj się, póki nie skończę.
Bobik zwiesił uszy, podkulił ogon, wyrażając w ten sposób skruchę i posłusznie zasiadł przed niewysokim podium, na którym leżała olbrzymia, ociekająca tłuszczem kość. Tło stanowiło coś w rodzaju kurtyny, a wysoko ponad kością umieszczonych było kilka różnego rozmiaru reflektorów. Dobry Kumpel pobiegł za kurtynę, włączył wesołą muzyczkę i szczeknął: zaczynamy!
Kość ożyła i zaczęła skakać po scenie, robiąc zdumiewające wygibasy. Błyskała przy tym to na zielono, to na niebiesko, to na czarno w cętki a chwilami nawet mieniła się wszystkimi barwami równocześnie. Dobry Kumpel zmienił muzykę na liryczną i kość w mgnieniu oka zaczęła obrastać mięsem. Bobikowi wydawało się, że rozpoznaje znajomą, krwistą różowość rostbefu i zaczął entuzjastycznie klaskać, kiedy nagle muzyka znów się zmieniła, tym razem na dramatyczną, światła przygasły i zamiast kości na podium pojawiła się smętna, przywiędła główka kapusty. Szczeniak zawył z oburzeniem, a wtedy kapusta powoli, z ociąganiem poczęła się zmniejszać, aż do maleńkiego, ledwo widocznego punkciku. Światła zgasły całkiem, żeby za chwilę rozbłysnąć z całą mocą i oświetlić wielki portret Dobrego Kumpla. Pod portretem widniał dobrze czytelny napis: tylko ja wiem, gdzie jest ta kość!
Przedstawienie najwyraźniej skończyło się, przynajmniej na razie, ale Bobik nie śmiał się ruszyć, póki Dobry Kumpel nie wyszedł zza kurtyny.
– No i co? Dobry byłem? – zapytał, wypinając dumnie klatkę piersiową.
– Nooo… – zająknął się Bobik i prawdomównie przyznał – mnie się właściwie kość najbardziej podobała.
– Głupi jesteś jak mops w jarzyniaku! – zezłościł się Dobry Kumpel. – A kto pociągał za sznurki? Beze mnie człowiek z kulawą nogą by nie wiedział, że ta sama kość może być za każdym razem inna, zależnie od potrzeb i okoliczności. Nie mówiąc już o tym, że tylko ja wiem, gdzie jej szukać.
Bobikowi zaświeciły się oczy. Spektakl było na tyle sugestywny, że szczeniaczy żołądek zaczął się cicho, ale stanowczo domagać kontaktu z jego wykonawczynią.
– Jak wiesz, gdzie ta kość, to dałbyś chociaż polizać – zwrócił się przymilnie do Dobrego Kumpla.
Kumpel roześmiał się z perwersyjną uciechą.
– Dałeś się nabrać. Każdy mógłby bez trudu tę kość znaleźć, ale po co miałby to robić, kiedy ona jest gumowa? Ja ją tylko tak oświetlam, żeby robiła wrażenie jadalnej.
– Naprawdę? – jęknął zawiedziony Bobik. – A nie mógłbyś robić przedstawień z prawdziwą kością? Przy twoim stanowisku, twoich możliwościach na pewno udałoby ci się taką skombinować.
– Nie ma mowy. Prawdziwą trudniej jest manipulować – powiedział ze znawstwem Dobry Kumpel. A widząc nieszczęśliwą minę Bobika dorzucił – Nie przejmuj się. Mądrzejsi od ciebie też się dają nabierać. I na kość, i na to, że tylko ja wiem, gdzie ona jest. A jak ktoś lubi się dawać nabierać, to czemu ja nie miałbym z tego skorzystać?
http://alfaomega.webnode.com/products/piotr%20moszy%C5%84ski%20%28pary%C5%BC%2c%20rfi%29%3a%20krajobraz%20po%20prezesie/
Witaj Mar-Jo, a co do reszty, to już napisałem. 🙂
Andsol, Mordechaj – dość tego teoretyzowania! 👿 Chyba już sobie dawno wyjaśniliśmy, kto tu jest Prezesem, Przywódcą, Inżynierem Dusz, Pomysłodawcą, Gurą i Etceterą. 👿
No, chyba nie chceta, żebym Wam powiedział, co NAPRAWDĘ o Was myślę. 🙄
Kwestia sztucznych kwiatów jest szalenie prosta do wyjaśnienia. Sie sind so uuuuuunheimlich praktisch… 🙄
Kocie i Bobiku, zapewne…
Ale kto wie, moze bociany beda wily gniazda na Jezusie? Niech tylko uwaza na nisko przelatujace samoloty! I zeby go ptaki nie upstrzyly, jak muchy portret Najjasniejszego Cesarza u wojaka Szwejka.
Wydaje mi sie, ze Jezus bedzie wymagal przynajmniej dwoch kapieli rocznie: wielkanocnej i bozonarodzeniowej. Nie wiem czy Swiebodzin przemyslal sobie to wszystko logistycznie. No ale jeden lubi sztuczne kwiaty a drugi jak mu Jezus cien rzuca na miasto.
Ale żeby jednak tych Niemców tak całkiem nie postponować, a nawet oddać im sprawiedliwość – niektórzy poczucie humoru jako żywo mają, a nawet używają. Od dzisiaj przyszedłszych znajomych dostałem bardzo kulturalny prezent – solniczkę w formie Goethego i pieprzniczkę w formie Schillera. Dużą część wieczoru poświęcliśmy rozważaniom, które pieprzenie/solenie jest lepsze. 😈
Niektorzy w Ameryce juz zaczeli zazdroscic nam Swiebdzianskiego Krola i sugeruja niedwuznacznie, ze jego korona zostala wypozyczna od Burger Kinga.
Bocianie gniazda na Jezusie,
i wszystko dalej w tym uzusie,
barwione Polską i Papieżem.
Ach, niech se Rio to zabierze… 🙄
Skoro możemy mieć w Polsce
Radyjko, które Ma Ryja,
Chrystusa też mieć możemy
Większego od tego z Ria…
Heleno, widzę, że tam, u Szostkiewicza, masz jakieś przyjaciółki na śmierć… Moim zdaniem jest tylko jedno od nich zbawienie: powiadomić, że tych dwóch dwudziestoletnich kochanków tak Ci bezostannie rozprasza uwagę, że w zestawieniu to ogonki u polskich liter zaczęły Ci zupełnie wisieć.
Budujące.
Nie należy gadać w złą godzinę. Ja tam przez ten Świebodzin parę razy w roku przejeżdżam; rodzina i znajomi też – widzielim, że coś dużego się robi no i tak sobie żartowalim, że się pewnie krzyż będzie stawiał. Cha, cha.
Mam złe przeczucia, niestety. On stoi na takim kurhanie mamaja tuż przy drodze krajowej nr 3. Jak w niego ten piorun szczeli, tfu, tfu, to on ma szansę polecieć prosto na samochody na tej drodze.
Chyba w kiepską pogodę będę stosowała objazdy…
Królik jakże słusznie podnosi kwestię nisko latających aeroplanów. Zgodnie z przepisami, obiekt tej wielkości musi mieć światełka na czubku. W tym przypadku mogłyby one grać rolę rubinów w koronie naszego Króla.
Wyborcza zrobiła sondę na temat figury ze Świebodzina…
Tak wyszło:
49%
”To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo” (1110)
34%
To marnotrawstwo, trzeba było wydać te pieniądze na cele charytatywne (779)
11%
To wspaniały hołd, owoc głębokiej wiary osób zaangażowanych w budowę pomnika (259)
5%
Ten temat mnie nie obchodzi (110)
Liczba oddanych głosów: 2258
Nisiu, czy pomniki mają nazwy? Gdyby był jakiś konkurs, to wchodzę z hasłem Déjà vu.
Andsolu, powinny mieć. Pytanie: kto zatwierdza?
Idę spać. Może mi się nie przyśni.
Pa!
Link o andsola jest bardzo smieszny, nie przegapce.
No nie wiem, Nisiu, czy tej trasy przy pomniku nalezy unikac przy brzydkiej pogodzie. Co prawda moze wtedy byc mniej bezpiecznie, ale za to widocznosc bedzie ograniczona, co w tym przypadku przyjelabym z ulga.
A sam pomnik ma tak prefabrykowany wyglad, ze niestety mam wrazenie, ze zaraz pojawi sie ich wiecej, bo juz gdzies jakas fabryka produkuje gotowe elementy do nastepnych. Tez mam nadzieje, ze mi sie to nie przysni…
Bardzo dobry Bill Maher na temat, ktory wczesniej wspomnial Krolik (Partia Wariatow vs. Partia Ludzi Mniej Wiecej Zdrowych na Umysle).
http://www.huffingtonpost.com/2010/11/06/bill-maher-vs-jon-stewart_n_779944.html
I jeszczs jeden pomysl, tym razem ustawodawczy, do skopiowania nad Wisla – malzenstwa dla zwierzat, oczywiscie wylacznie heteroseksualnych… 😉
http://www.huffingtonpost.com/mark-c-miller/religious-right-insists-a_b_776398.html
Happy Diwali Moniko & Family!
B. dobry ten Maher. To jest b. amerykanskie, podzielic wina, bo to moze doprowadzic do porozumienia. Zapewne obrzucanie sie wina wzajemnie do porozumienia nie doprowadzi, wiec jest to bardzo praktyczne podejscie. Jednak consensus i zblizenie stanowisk nie sa mozliwe w pewnych sprawach.
Trzeba twardo trzymac kurs. W koncu trudno przypuszczac na serio, ze symbolem liderow wspolczesnego swiata moze byc 300 funtowy jegomosc z semi automatycznym karabinem, polujacy na niedzwiedzie? Co mi przypomina moja historie a niedzwiedziami w Parku Yellowstone w 1998 roku, ale juz czas na sen…
zimno 1°
tak powinno byc, listopadowa niedziela, mgla gesta, swietnie 🙂
Jotko, w garach mieso 😕 mialem ograniczyc i co? jem ciagle!!!!
pogratulowac Bobikowi i Mar-Jo wychowanych Niemcow (moze
to Alte Bundesländer)
Berlinczyczy imprezuja do switu 🙂 😀
co zle: kazdy pije „swoj” alkohol , a co zostaje to widac
co dobre: wiekszosc chetnie zabiera „nadwyzki” jedzenia
Bobiku, a takie cos do kuchni masz ?
http://lh5.ggpht.com/_rxdnqitjQpQ/TNZWEj_4wrI/AAAAAAAACRw/Cz88YsZiIE0/merkelsauer.jpg
niemieckim na niedziele
http://www.youtube.com/watch?v=Uh7nctZ7leo&NR=1
brykam
Dzień dobry 🙂
Jak się te czasy, moja pani, zmienili. Dawniej jak impreza się kończyła, to się kończyła, a dzisiaj telefonicznie może sobie trwać dalej w najlepsze. 😉
Skutkiem ubocznym telefonicznej kontynuacji jest, niestety, odłożenie sprzątania po imprezie na następny dzień, czyli na teraz. 🙁
Link od andsola istotnie prześmieszny. 🙂 Dołączyłem blog do ulubionych, co mi się już od dość dawna nie zdarzyło.
Hy hy… sprzątanie po imprezie… to już wiem, skąd te podogonne nastroje 😉
No… jakby to powiedzieć… we środę przybyło mi wieku, a wczoraj w związku z tym garów do zmywania. 😉
Rysiu, Angeli do cytryn nie mam, ale o mały włos byłbym miał. 😀 Koleżeństwo przyznało się wczoraj, że brało pod uwagę również taki prezent, ale w końcu padło na Goethego i Schillera. 😉
Niemcy jako tacy nie bardzo mnie zaskakują.
Podczas ostatniej wizyty w Duesseldorfie zaskoczyły mnie papugi żyjące w parkach oraz ewidentnie krzywa wieża jednego z kościołów (krzywa zdecydowanie; zdjęcia robiłam z kilku miejsc). Jakby efekt pracy pijanego cieśli.
Bobiku, ponieważ przybyło, obdaruję Cię i ubogacę http://www.youtube.com/watch?v=Y8chhTSHIdI&feature=related
Haneczko, uważasz, że już dorosłem do aktów sakramentalnych? 😯 😆 😆
Mar-Jo, gdyby nasz poprzedni dom nie był już zburzony, mógłbym Ci pokazać, jak względne było dla tutejszych budowlańców pojęcie kąta prostego. 😉
W głowę zachodziłem, skąd się wzięła legenda o niemieckiej superjakości. 😯
Bobiku, czy jest szansa na obfotografowanie solniczki i pieprzniczki? Pokazałabym studentom, na pewno by się ucieszyli 😉 Ostatnio niektórzy trochę mieli za złe Schillerowi zakończenie „Zbójców”.
Ooo, a ja myślałam, że orgazm należy do kategorii: przyjemne 😯 Nic podobnego, orgazm należy do kategorii: pożyteczne 🙄
Czyli, jak ktoś mi zaproponuje: zróbmy coś pożytecznego, to … no co ja mam wtedy mysleć? 👿
Rysiu,
z mięsem to ja też tak mam. Ale jesień i zima, to chyba nie najlepsza pora na przechodzenie na jarzyny 😉
Jotko, ja bym się sakramencko wkurzyła 😉
Bobiku (z 10:45), niestety Polandianie w niektórych wpisach są bardziej boleśni niż śmieszni – np. w opisującym jak Polandian, mąż Polki, załatwia sobie bumażki pobytowe. Gdyby to było o Kazachstanie, bardziej bym się ubawił. Widać, ze peerel jest jak Lenin – wiecznie żywy.
Beato, nie muszę nawet własnołapnie fotografować. Wszystko jest w sieci. 🙂
http://www.berlinstory-shop.de/product_info.php/info/p1781_Goethe—Schiller-zerstreut–Salzstreuer-Pfefferstreuer-.html
Jak studentom się jakieś zakończenia nie podobają, to niech dopisują własne. Świetne ćwiczenie językowe. 😀
Bobiku, dzięki 🙂 Trochę inaczej ich sobie wyobrażałam w roli solniczki i pieprzniczki, a tu proszę – pełnia dostojeństwa 😉 A sól / pieprz leci im z głów?
Warianty zakończenia już omówiliśmy i studenci sami doszli do wniosku, że strasznie im to, co wymyślili, Hollywoodem trąci. No i okazało się, że ten Schiller wcale nie taki zły 😉
vitajcie! Ja jeszcze w sprawie pomnika kota. Te dwa projekty sa okropne. Proponuje aby zdecydowanie mialy namalowane oczy i oczywiscie wasy. Koloru moga byc szro- burego, ostatecznie jakby sie dalo to moglyby mruczec. Nie znam sie na sztuce ale niechby te koty do kota podobne byly. No chyba ze to albinosy ale zdaje sie ze i one oczy maja. 🙂
np. w szkole mowi sie na nauczyciela profesorze i dobrze, wszak niech dzieciska wiedza ze z madrym maja do czynienia. Co do innych zawodow to tez niech zostanie po staremu. Z drugiej strony czemu by do pani w rybnym nie mowic pani magister ? hmmm 🙂
Dosyc slabo juz pamietam Zbojcow, ale wydaje mi sie, z studenci nie powinni krecic nosem, zwazywszy, ze Schiller napisal na bardzo aktualny dzis w Polsce temat. Kiedys gdzies czytalem, ze XVIII-wieczny pierwowzor tego gorszego braciszka – Franek wyladowal zreszta w POLSKIM wiezieniu.
oto moje przemyslenia niedzielne 🙂
Mordechaju czy to obiad Ci nie smakowal ze taki fatalistyczny komentarz dajesz.
Zgadzam sie calym swym jestestwen z opinia Jarzebinki ib podtrztymuje jej pomysl. Niech mruczy, sukinkot, ale nie przypochlebnie! 😈
Haneczko,
to może też zależeć od tego, kto złoży propozycję 😉
hah masz racje Mordechaju. 🙂 smacznej myszki 🙂
Ha, blogowanie metodą przygotowywania się do prowadzenia zajęć dydaktycznych.
Beata znalazła materiały do Schillera i jego Zbójców.
Ja od tygodnia śledzę blog Mimiki czyli Anonimowej Parafianki i znajduję tam gotowy materiał do zajęć. Temat zajęć to postawa etyczna redaktora Pacewicza, który zaproponował tej kobiecie prowadzenie bloga.
Witojcie 🙂
Jak zwykle w pracy. Wykładowcy już zaczynają pytać czy kiedykolwiek mam wolne. Jak mówię, że tylko w sobotę, wybałuszają oczy. Wczoraj i dzisiaj siedzę tu od 8 do 21 🙄 A to warszawska Praga, i to jeszcze ta gorsza…
Simcha została dostarczona wczoraj, razem z miskami, żarciem, kuwetą, drapakiem i poduszką oraz lekami, do których podania niezbędne są 2 osoby. Wczoraj siedziała cały dzień za lodówką, a dzisiaj się tak rozbrykała i rozfikała, że boję się, czy mój blok jeszcze stoi. Żarcie wsuwa jak odkurzacz.
Też chcę taką pieprzniczkę i solniczkę! 😈
P.S. Dzisiaj siedziałam na stronie Uniwersytetu Karola w Pradze (czeskiej) i ich struktura jest jak czeski film: filologie są na wydziale Sztuki i Filozofii, a ponadto mają osobny Instytut Estetyki. Link z zasadami rekrutacji odsyła do pustej strony 😀
Alienor – technika podawaia lekarstw.
Robimy to na siedzaco w GLEBOKIM fotelu, w ktorym kolana podajacego lekarstwo sa nieco wyzej niz pupa. Kota bierzemy na kolana i wywracamy grzbietem do siebie, by byl w pozycji pollezacej, nieustannie przemawijac lagodnym, serdecznym tonem. Przytrzymujac lokciem lewej reki biodra i brzuch kota, trzymajac w prawej rece tabletke (schowana), rozwieramy pyszczek, miotamy tabletke i natychmiast chwytamy obie szczeki w garsc, przetrzymujac az polknie.
PO jakims czasie Kot nauczy sie „trztymac tableke w mance” i wypluwac ja dyskretnie w jakims kaciku lub pod kredensem.
Wtedy nalezy nieco zmodyfikowac Sposob – trzymac mu buzie zamknieta, az tabletka sama sie rozpusci.
Pamietaj – jak slusznie zauwazyla nasza byla australijska weterynarka – Kot jest zawsze jeden krok przed toba i nalezy dostosowac sie do jego forteli, gratulujac sobie, ze sie ma tak Madre Zwierze w domu.
👿 👿 👿
My sie jeszcze policzymy – masz to jak w banku, sadystko. 👿 👿 :evl:
Kot Mordechaj: przyjacielu, jesteś tutaj? Jak nigdy, dziś musisz przeczytać Bobika. Otworzy Ci to oczy, zobaczysz jakim Potworem jest ta Helena. I cynicznym. Jeszcze chwali się swoją techniką. Chyba jedyna rada gdy ona Cię zawoła na głęboki fotel to, hop! na żyrandol.
Wyrazy współczucia.
@ Heleno a czy nie lepiej po milym przemowieniu do kotka, jednorazowa strzykawka bez igly oczywiscie, wstrzyknac do pyszczka rozpuszczone lekarstwo a w ostatecznosci nafaszerowac nim myszke i podac ja na podwieczorek. ?
Polecam film: Czekając Na Sobotę – http://vimeo.com/16238575
oraz na temat:
– http://wyborcza.pl/1,75480,8566181,Kogo_poniza_wiejska_dyskoteka__Mnie_nie.html
– http://wyborcza.pl/1,75480,8543260,My_sie_nigdy_nie_nudzimy.html wraz z ośmiominutowym filmikiem na czwartej sttronie tego reportażu.
Mordechaju, Helena napisała, że ma w domu Mądre Zwierze 🙂
A co do Schillera i Goethego – bardzo lubię się nimi zajmować na zajęciach, bo wywołują emocjonalne reakcje i burzliwe dyskusje, pod warunkiem że już przy pierwszym kontakcie zdejmie się ich z cokołów 😉 W przypadku Schillera studenci b. przejęci są jego wieloletnim i przymusowym pobytem w Karsschule, w której przebieg dnia był następujący:
05.00 Uhr Wecken, Frühappell, Gebet, Frühstück aus Brot- oder Mehlsuppe
07.00 Uhr Unterricht
11.00 Uhr Putz und Flickstunde des Paradeanzugs, Herrichten des Zopfs
12.00 Uhr Mittagsappell, Einzug in den Speisesaal, schweigende Einnahme der Mahlzeit
13.00 Uhr Spaziergang, bei schlechtem Wetter Exerzieren
14.00 Uhr Unterricht
18.00 Uhr Putz und Flickstunde des Paradeanzugs, Herrichten des Zopfs
19.30 Uhr Reichhaltiges Abendessen
21.00 Uhr Nachtruhe
Nie było wakacji, prawie nie było możliwości odwiedzin…
Ta solniczka i pieprzniczka byłyby idealne na egzamin, do rozładowania atmosfery 🙂
Co to jest Zopf?
I jak oni sobie regulaminowo zalatwiali schlehte Wetter na Spaziergang?
http://www.antykwariat.waw.pl/ksiazka,1046591/julio_cortazar_gra_w_klasy,154034.html
Zakochałam się. Wyję do monitora. Akurat teraz, jak wypłatę przesunęli mi o 10 dni. Schlag.
Heleno, kot bierze biostyminę (płynna, w szklanych ampułkach, ćwierć 1ml ampułki naraz) i krople do oczu. Tak że problemu z połykaniem tabletek nie ma. Ale biostymina bardzo niedobra musi być, bo kotka wydaje przy jej braniu dźwięki podobne do dzikiego lwa.
schlechte.
Mordechaju,
Zopf to warkocz, tutaj nawet peruka z warkoczem
Schlechtes Wetter raczej sobie nie załatwiali, bo zamiast spaceru mieli wtedy musztrę.
Ooo, to gorzej. Dwie osoby jak nic – w ochronnych kombinezonach.
Dzwieki podobne do dzikiego lwa znam bardzo dobrze. Sa PRZERAZLIWE i potrafia nieboszczyka z trumny wyploszyc. A z pewnoscia sasiadow z mieszkan, ktorzy natychmiast biegna skladac donosy do RSPCA. Mordka sam nie jest od tego, by nie zadzwonic do kompetentnych organow ze skarga.
No to rozumiem teraz, Beato, dlaczego pozniej budowali koncentraki.
Ja zreszta tez w tym domu nie mam duzo lepiej. Ale chociaz peruki z warkoczem nie musze nosic.
Vitaj Teresko ! Twoje linki czasem zwalaja z nog. Tym razem ani reportaz ani film mnie nie zdziwily. Tak jest i nawet trzeba dodac ze przedstawiony obraz jest, ze tak powiem europejski a nie polski. Co to oznacza ? Oznacza lepsza wersje. Jak w kazdym temacie sa rozne odcienie sprawy a ten wcale nie taki zly. Maja prace i czyms sie interesuja . Ocena nie nalezy do nas bo nic nie mamy im innego do zaoferowania w zamian. 🙂
wlasnie czytalam na blogu anymatrix o ciekawej inicjatywie mlodych ludzi. Czas wolny ktory moga zapelnic ciekawymi sprawami wymaga czesto pieniedzy. Takze zaangazowania wielu osob czesto bezinteresowanie. Ile osob na to moze sie zdobyc .??
Tereso zawstydzilas mnie, ide cos robic ? Pozdrawiam i milej niedzieli . pa 🙂
A ja, suka wredna, odszukalam ten filmik z Kurskim, ktory tak ladnie opisuje Piotr Moszynski:
http://www.youtube.com/watch?v=e70dXQ-8pDI
Mordechaju, tę Karlsschule założył książę Karl Eugen von Württemberg w 1770 roku. Wcześniej prowadził hulaszczy tryb życia – nałożył na mieszkańców swojego księstwa około 400 różnych podatków, żeby mieć na swoje wydatki. A wieku 42 lat postanowił zadbać o dobro poddanych, no i dał im szkołę… Kazał wszystkim dyrektorom szkół przysłać do niej swoich najzdolniejszych uczniów. Chciał sobie wyhodować elitę – oficerów i urzędników. Schiller chciał studiować teologię, której w Karlsschule nie było, więc ojciec próbował go wybronić, ale nic to nie dało. Szkoła była nazywana „plantacją niewolników”, rodzice tracili wszelkie prawa z momentem przestąpienia progu szkoły przez ich dziecko. Od 1775 roku to był już uniwersytet, a rektorem był oczywiście sam książę. A że wszystko w życiu robił z wielkim zaangażowaniem, to studenci nie mieli lekko… W nocy Karl Eugen snuł się po korytarzach i wypatrywał przypadków łamania ciszy nocnej. Wszystkie wykroczenia były zapisywane na kartkach, które uczniowie musieli nosić na piersi. Podczas obiadu książę czytał sobie te kartki i wyznaczał kary… W cenie było donosicielstwo, książę przygotował nawet specjalny zestaw pytań, taki kwestionariusz, na podstawie którego uczniowie mieli obsmarowywać kolegów.
Helenie dzieki za linke 🙂
jak w opisie 😀
” (…) bo to rzecz zwykła, codzienna i normalna, a może nawet godna pochwały. ” cytat z Moszynskiego tlumaczy wiele.
jak zmienic to?
Alienor, tez placze 😳
stary dobry Julio 🙂
(te papierowe okladki-piekne)
Mehlsuppe-wstretne 😕
Brotsuppe, robila moja Babcia (z suchego chleba), lubilem 🙂
No, to moje kanoniczki to byly wcielone anioly w porownaniu z Jego Blagorodijem. Chociaz tez mialy wielka slabosc do donosow. Ale bez wiekszego powodzenia. Udalo nam sie ( w mojej klasie) wypracowac jakis etos w ramach ktoego pokatne donosicielstwo konczylo se smiercia cywilna i towarzyska.
I z Żuljem wróci moda w Koszyku na ciepanie plackami z kisielu? To ja idę na dłuższy spacer.
To tu już kiedyś była moda na ciepanie plackami z kisielu? 😯
Czemu nikt mnie o tym nie zawiadomił? 👿 Lubię sobie czasem czymś ciepnąć.
schweigende Einnahme der Mahlzeit… 😥
Po czymś takim nawet lata psychoanalizy chyba by nie pomogły. 🙁
Bobiku, moda na ciepanie? Nie podam strony, ale to ważny moment w Grze w klasy… Chyba po polsku mówi się o jakichś bombach, nie pamiętam, tyle lat…
Co to jest „ciepac”? TYlko prosze nie udzielac mi odpowiedzi w stylu Radia Erewan (Drogie Radio Erewan! Jak zapobiec wypadaniu wlosow z salopy?
– Droga Sluchaczko! Nie wemy wrawdzie co to jest ta salopa, ale odradzamy jazde na rowerze…)
Jarzębinko, film trwa godzinę i dziesięć minut. Widziałaś go wcześniej?
Nowy, genialny w swej prostocie pomysł Jarosława:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8626611,Kaczynski__Trzeba_opodatkowac_wielkie_media__by_pomoc.html
A tymczasem jakis pisowski samobojca z Rudy Slaskiej ponowil zaproszenie dla JKR na konwencje PiSu (juz po jej wyrzuceniu). Ona sie ucieszyla i zapwiedziala swe przybycie.
Mozna sie chyba juz zakladac, ze ow Rudyslazak dlugo w Sekcie miejsca nie zagrzeje. Przyjdzie walec….
Moje ulubione Radio Erewań: A u was Niegrów linczujut…
Uniwersalne.
Kocie, uczymy się na przykładach: prezes wyciepał koleżankę z piaskownicy, bo było za dużo babek.
Andsolu, pytałem, czy tu, w Koszyku była moda na ciepanie, bo jak coś ma wrócić, to znaczy, że już kiedyś było. 😉
Nie, o ile wiem, ciepanie kisielem było u Cortazara.
Haneczka 11:33, bylas na poradach przedmalzenskich? podobny
styl a bylo to (w moim przypadku) lata swietlne wstecz 🙂
swietne 🙂
Tereso, przeczytalem oba teksty, dotrwalem do konca filmu
nie moj swiat ale nie jestem ani zalamany ani zgorszony
kisiel ugotowany, guziki nanizane (beda potrzebne!-kto czyta ten
wie)
znikam 🙂
Ja nie mogłem tego filmu od Teresy obejrzeć, bo mi się za każdym razem program zawieszał.
Mój poczciwy laptok nie jest już, niestety, pierwszej młodości. 🙁
Dowiedziałem się dziś czegoś ślicznego: kiedy Schopenhauer był wściekły na swojego ukochanego pudla za jakieś psie występki , wymyślał mu słowami „ty człowieku jeden!”. 😆
Ja już wcześniej miałem niezłe zdanie o tym Schopenhauerze, który napisał coś takiego: nicht Gnade, sondern Gerechtigkeit sind wir den Tieren schuldig! Czyli – jesteśmy winni zwierzętom nie łaskę, a sprawiedliwość.
Bobiku nie rozumiem. Mysle ze nic nie jestesmy winni zwierzetom jestesmy przeciez od siebie zalezni. Wystarczy o tym pamietac:) @ Tereso nie widzialam wczesniej filmu a teraz tylko czesc. Byc moze nie zrozumialas o czym napisalam ale trudno mi pisac dluzsze wypowiedzi. 🙂 Tak czy owak pochodze z malego miasta. 🙂
Nie wiem, czy jest piękniejszy i milszy widok niż psinka na twojej, człowieku, kanapie, rozwalona najedzonym brzuszkiem i czterema łapami do góry oraz posapująca przez sen. Aktualnie posiadam takowe zjawisko w pobliżu.
Tak sobie napisałam, żeby i Wam zrobiło się przyjemnie (no, nie wiem, jak Mordka, ale blog psolubny, a wręcz psi…).
dobrej nocki 🙂
Nisia 🙂
Jarzębino, „jesteśmy winni” oznacza w tym przypadku, że sprawiedliwość należy się zwierzętom jak psu zupa. 🙂
Nisiu, ja nie tyle posiadam takie zjawisko w pobliżu, co sam jestem takim zjawiskiem. 😆
„Woran sollte man sich von der endlosen Verstellung, Falschheit und Heimtücke der Menschen erholen, wenn die Hunde nicht wären, in deren ehrliches Gesicht man ohne Mißtrauen schauen kann?” Arthur Schopenhauer
🙂
Nasze zwierzęta są nieustannym źródłem naszej radości i wzruszenia. I z tego powodu, jakkolwiek by to nie zabrzmiało egzaltowanie, czujemy się ich „dłużnikami” 😆
Bobiku, pogwizdujesz i popiskujesz przez sen? I przebierasz łapami?
Popiskuję, przebieram i głęboko wzdycham. 😀
A nie mówiłem, Beato, że ten Schopenhauer był gość w porzo? 😆
To ten, co gosposię zrzucił ze schodów? Taki naturalny, nie?
i jak zwykle (ostatnio) z rana pada 🙂
ciepla kurtka, szalik (ponownie w modzie) puszysty, brykam
brykam fikam 😀
czy to prawda z tym zrzucaniem ze schodow?
moze byla to wina wyrazu twarzy pani Gosposi?
moze nie miala „ehrliches Gesicht” ?
zycie 🙂
z rana pozostaje przy jezyku Dichter und Denker
„Bücher sind die stillsten
und beständigsten Freunde:
sie sind die zugänglichsten
und weisesten Ratgeber
und die geduldigsten Lehrer.”
Charles W. Eliot
dlatego tez brykam do przegladu pozycji
brykanko fikanko 🙂 😀
Dzień dobry 🙂 Po przeleniwionej niedzieli z wielką niechęcią przypominam sobie, że bez pracy nie ma pasztetówki. I na razie nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie ten smutny stan rzeczy miał się zmienić. 🙁
Nie mógłby mi ktoś, kurczę, zostawić jakiegoś spadku? Tylko dużego, bo mały szybko przehulam. 😎
Myślałem, że na śniadanie ucieszę Was sensacyjnym newsem, ale okazało się, że tytuł zwiastujący odejście Kaczyńskiego z polityki, to tylko taka metafora. 🙄
http://wyborcza.pl/1,75968,8625555,Kaczynski_odszedl_z_polityki.html
A wczoraj liczyłem na to, że Królik opowie o swoim spotkaniu z niedźwiedziem, ale nie doczekałem się. 😥
Andsolu, z tą zrzuconą ze schodów służącą to była tylko próba doświadczalnego potwierdzenia założeń schopenhauerowskej teorii filozoficznej, zwłaszcza w tym miejscu, gdzie mówi ona o tym, że życie jest kręgiem cierpień i każdy ruch człowieka skutkuje cierpieniem zadawanym drugiemu człowiekowi. Służąca po prostu poświęciła się (może niekoniecznie chcący, ale to nie umniejsza jej zasługi) na ołtarzu Nauki.
No cóż, takie czasy byli. 🙄
Swoją drogą, do personelu domowego mogł Sch. mieć jakiś uraz z dzieciństwa, co, jak wiadomo, jest okolicznością wysoce łagodzącą. Jego rozrywkowa, a nudząca się z depresyjnym mężem mamusia, postąpiła wedle słów anonimowej pieśni
matka noce całe musi tańczyć, pić,
bo ma dziecko małe, ma dla kogo żyć!
i przekazała wychowanie Arturka niańce oraz służącej. A kiedy miał 9 lat na jakiś czas w ogóle wykopała go z domu, bo urodziła córkę i dwójka bachorów pod jednym dachem to już jej było stanowczo za wiele. Co się dziwić, że dzieciątko dorósłszy wolało pieski niż ludzi? 🙄
UWAGA!!! UWAGA!!! UWAGA!!!
Do Potencjalnych Darczyńców
Wielce Szanowni Potencjalni Darczyńcy!
uprzejmie donoszę, że wcale nie musicie uprzednio spadać, 😳 To znaczy schodzić z tego świata żeby podarować mi swój WIELKI MAJĄTEK. W przeciwieństwie do psa Bobika, nie nalegam na spadek. Może to być darowizna. A Wy żyjcie sobie długo i szczęśliwie i cieszcie się z dobrego uczynku, hojnego serca i pozbycia się kłopotu zarządzania majątkiem.
Wielce zobowiązana
Jotka
Polecam uwadze – http://wyborcza.pl/1,76498,8590502,Jestem_ze_wsi__Jestem_wsciekla.html?as=1&startsz=x#ixzz14du4hd8z
Zawstydziłem się 😳 kiedy Jotka mi uświadomiła, że wcale nie musi się czekać na czyjąś śmierć, żeby zająć się jego forsą. Z drugiej strony – doświadczenie życiowe wskazuje, że nieżywi trochę mniej niechętnie rozstają się z majątkiem niż żywi. Najlepszy dowód, że o spadek żrą się zwykle żywi spadkobiercy, a sam szanowny nieboszczyk zachowuje wobec tej kwestii wyniosłą obojętność, nawet kiedy sprawy idą nie całkiem po jego myśli z okresu niczym niezakłóconej żywości.
Z trzeciej strony w przypadku darowizny żaden spadkobierca nie może podskoczyć i współdziedziczącego bliźniego po sądach ciągać. Dar to dar i co komu do jemu.
Tak że każda wersja ma haki i w sumie mniejsza o to, czy do tego Wielkiego Szmalu dojdzie się przez spadek, czy przez darowiznę. Jedno jest dla mnie pewne pewne – nie przez ciężką pracę. 😈
Pozwalam sobie (bez porozumienia z Gospodarzem – sorry!) wkleic lekko skrocone zawiadomienie otrzymane w nocy w sprawie tego zapowiadanego protestu w Warszawie (i innych miastach) przeciwko Brunatnym Marszom 11 listopada.Sam wystapilbm bardzo chetnie, ale tak sie sklada, ze nie moge przyjechac – slowo honoru. Moze da sie namowic tych co mieszkaja blizej?
Tu:
FASZYZM TO NIE PATRIOTYZM!
Komunikat Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’
8.11.2010
11 listopada ulicami Warszawy po raz kolejny ma przejść marsz neofaszystów. Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ protestuje przeciwko wydawaniu zgody na manifestacje, podczas których w poprzednich latach dochodziło do łamania prawa.
W 2009 roku uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez Obóz Narodowo-Radykalny skandowali antysemickie hasła i wznosili ręce w geście hitlerowskiego salutu ‘Sieg heil’. Wszystkie dochodzenia przeciwko hajlującym demonstrantom zostały umorzone przez prokuraturę.
Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ i związana z nim Grupa Anty-Nazistowska [GAN] przystąpiły do koalicji ‘Porozumienie 11 Listopada’, która czynnie sprzeciwia się bezkarnym manifestacjom faszystowskim. W proteście wezmą udział przedstawiciele blisko 40 organizacji społecznych, znani dziennikarze, artyści i politycy.
‘Protestujmy przeciwko wykorzystywaniu Święta Niepodległości przez faszystów. Faszyzm to nie patriotyzm!’ – mówi Wiktor Marszałek, koordynator protestu Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’ i redaktor magazynu pod tym samym tytułem. ‘Tego dnia manifestacje skrajnej prawicy odbędą się również w Bytomiu, Gdyni, Krakowie oraz we Wrocławiu. Będziemy je uważnie obserwować, a wszystkie zajścia zostaną odnotowane w prowadzonym przez nas monitoringu incydentów neofaszystowskich i rasistowskich’ – dodaje. (…)
Działania Grupy Anty-Nazistowskiej z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem odbędą się także między innymi w Białymstoku, Bydgoszczy, Olsztynie, Pile, Poznaniu, Rzeszowie i Słubicach. 6 listopada w Poznaniu podczas koncertu Indios Bravos, Izraela, Tiltu, Armii, Lao Che, Martyny Jakubowicz, Renaty Przemyk i Arki Noego w Hali ‘Areny’ miejscowy GAN zorganizował dużą akcję informacyjną. Jednym z celów wszystkich tych działań jest zachęcenie do współpracy nowych wolontariuszy.
Więcej informacji na temat możliwości włączenia się w realizację kampanii ‘Muzyka Przeciwko Rasizmowi’, ‘Wykopmy Rasizm ze Stadionów’, ‘Racism Delete’ oraz redagowania magazynu ‘NIGDY WIĘCEJ’, prowadzenia monitoringu incydentów rasistowskich i wielu innych akcji antyfaszystowskich można uzyskać, pisząc na adres: redakcja@nigdywiecej.org
Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ jest niezależną organizacją antyfaszystowską, która od 1996 roku monitoruje incydenty na tle rasistowskim oraz wydaje jedyny w Polsce magazyn antyfaszystowski ‘NIGDY WIĘCEJ’.
Dodatkowe informacje:
tel.: 607 10 46 66
Twój Wielki Majątek nieodpłatnie zaadoptuję! 😉
Jotko, a może po prostu zmusić Michnika i Waltera, żeby nas zaczęli finansować? 😈
Absolutnie jestem za Bobiku 😆
Wydaje mi się dość zdumiewające, że w Niemczech faszystowskie demonstracje, zwłaszcza tak jawnie odwołujące się do hitlerowskich haseł i gestów, wywołują protesty, kontrdemonstracje i natychmiastową aktywność Staatsanwaltschaftu, a w Polsce prokuratura beztrosko olewa i umarza sprawy. Czyżby ze względu na małą szkodliwość społeczną? 😯
pozwalam sobie jako komentarz do Bobika 12:20 ponownie
zacytowac pana Moszynskiego
” (…) bo to rzecz zwykła, codzienna i normalna, a może nawet godna pochwały. ”
radio podalo ze w „totolotka” rozdano dwie wygrane po
10 000 000€, Jotka kieruj tam apel 💡 😐
Niemcy potrafią być, jak chodzi o faszyzm, nawet nadaktywni. Przypomniałem sobie, jak to mój ludzki brat w pięknym wieku 10 lat dostał od kumpla CD z prawicoworadykalnymi przeróbkami znanych przebojów. Na teksty nie zwrócił najmniejszej uwagi, ani w ogóle na to, że nie były to oryginalne wersje, tylko uznał, że zestaw melodyjek jest cool i zabrał cedesa na klasową zabawę. Nauczycielce oczywiście teksty rzuciły się w uszy i nie wystarczyło jej solidne opieprzenie gówniarza, ani nawet wezwanie rodziców (oni tej płyty nie widzieli, nie słyszeli, więc nie mogli sami zareagować), tylko doniosła do prokuratury, która również nie zwróciła uwagi na szczenięcy wiek sprawcy i wszczęła dochodzenie. Cała rodzina musiała gęsto się tłumaczyć, że naprawdę nie mają nazistowskich poglądów i żadnych kontaktów z tym środowiskiem. Uwierzono im w końcu (nie bez udziału małego szantażu moralnego ze strony Starych – „w końcu, do cholery, czyi przodkowie siedzieli w Auschwitz, nasi czy wasi?”) ale skończyło się nie jakimś tam umorzeniem, a udzieleniem małolatowi oficjalnego „pouczenia i ostrzeżenia”. ❗
Chyba, Bobiku, chodzi o taki glebszy mechanizm, polegajacy na tlumaczeniu zjawisk wstydliwych slowem „margines”. Margines, a wiec nie wazne, nie grozne, najlepiej spuscc nad tym zaslone milecznie, a samo sie rozwieje. Nawet wtedy kiedy predstawicele brynatnych partii wchodza do Sejmu czy Senatu, mowi sie o tym polgebkiem lub nie mowi wcale. Przez wiele lat (nawet nie wiem czy to sie zmienilo, ale jeszcze piec lat temu bylo aktualne) w polskim prawie nie istnialo, NIE ISTNIALO pojcie prstepstwa popelnionego na tle raswym, narodowosciowym czy wyznaniowym – co fantastycznie utrudnialo wszelki monitoring tego zawiska (choc akuat Stowarzszenie Nigdy Wiecej oraz Otwarta Rzeczpospolita taki monitoring usilowaly prowadzic – pelen dziur).
Chodzilo o to by statystyki takich przestepstw nie przeciekaly do wszelkiego rodzaju miedznarodowch raportow i zeby POlska nie musiala sie tlumaczyc na miedzynarodowych forach. Zdarzalo mi sie rozmawiac z komendantami lokalnych policji ( w Zabrzu i gdzies pod Warszawa, bodaj Mogilnie), ktorzy z cala stamowczscia utrzymywali, ze pogrom Romow tu czy tam jest dzielem lokalnych podpitych chuliganow (czytaj skinow) i nie ma nic wspolnego z rasizmem.
Bo nie bylo takiej kategorii prestepstwa. Byl tylko pijany margines, a nawet „polska racja stanu” – co slyszalam nie tylko od komendantow, ministra d/s mnejszosci w MSW, ale nawet od… kolegow -dziennikarzy we wlasnej redakcji.
To byl moj wpis, a nie Koci.
Biedny Brat Bobika, gluptas! 🙂
Ludzki Brat był rzeczywiście jeszcze głuptas i nie bardzo rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi i skąd taka afera o głupiego cedesa z piosenkami, ale prokuratorom chodziło raczej o upewnienie się, czy nie mają do czynienia z jakimś zorganizowanym faszystowskim kręgiem, który postanowił taką drogą zdobyć serca i umysły niewinnych dzieciątek.
Prawdę mówiąc, Starych z jednej strony ta historia wpieniła, bo zupełnie wystarczyłoby załatwienie sprawy na poziomie szkoły i domu, ale z drugiej strony poczuli pewną ulgę, że prokuratura takich rzeczy nie lekceważy. 🙂
Sposób na skinów: 😎
http://www.blog.zoozoom.com/zoozoom/skinCare2008_dno_email.jpg
Właśnie przeczytałam z radością, że w Świebodzinie mocno dzisiaj sypnęło śniegiem.
Nie czekali długo na znak….
Długo to niektórzy czekają na znak pokoju. 😆
Dostalem wlasnie zaproszenie na organizowane w Londynie miedzynarodowe sympozjum (!!!) The Jewish Love-Affair with Krakow over the Centuries … 13 grudnia.
Nie musicie czytać całego tego artykułu
http://wyborcza.pl/1,75248,8627782,Plan_B___nowa_partia.html
tylko jego fragment, który zwrócił moją uwagę:
Nieoficjalnie działacze PiS mówią, że zdarzają im się problemy z dystrybucją materiałów wyborczych – odmawiają małe sklepy czy punkty usługowe. – Ludzie zaczynają odbierać PiS jak kiedyś LPR. Wstydzą się naszych ulotek – mówi jeden z kandydatów na radnego. Nie rozumie, dlaczego posłanki wyrzucono i dlaczego prezes zrobił to akurat teraz, w kampanii. – Biedne kobity – komentuje.
Jest to interesujące zjawisko, że PiS według kandydata na radnego zaczął się robić obciachowy właśnie kiedy wyrzucono „biedne kobity”. I ja tu mam taką teorię, że mimo widocznej w polskiej polityce wrogości i agresji, nie jest też całkiem nieprawdziwe stwierdzenie „Sławianie, my lubim sielanki”. W końcu dzięki stwarzaniu pozorów sielanki Jarosław poszybował w sondażach i wskutek zakończenia gry pozorów zaczął w nich tracić. Liczni Polacy w gruncie rzeczy lubią myśleć o swoim narodzie w kategoriach jedności moralno-politycznej i nie przepadają za mącicielami, którzy im hodowanie tej iluzji utrudniają.
Jeżeli miałbym się pobawić w proroka, to bym rzekł, że PiS bez swoich „łagodnych, ludzkich twarzy” będzie obciachowy coraz bardziej, ale twardy elektorat szybko sobie z tym poradzi, sięgając po mit dobrego króla i złych doradców. Co król bez skrupułów wykorzysta, rzucając w pewnym momencie Kurskiego czy Błaszczaka na pożarcie.
Potem znajdzie sobie nowe zderzaki i tak się to dalej będzie kręcić, o ile w sprawę nie wda się Biologia albo Przypadek. 🙄
Ze beda nowe ofiary rzucane na pozarcie, to mamy jak w banku. I bardzo, bardzo prawdopodobne, ze znajdzie sie wsrod nich w pewnym momencie Ziobro i inni potakiwacze. Jesli ktos tu ma faktycznie jakas strategie czy taktyke, to Ziobro w pierwszym rzedzie. Ale i jemu moze sie noga powinac – ktos cos na niego doniesie, gdzies sie krzywo usmiechnie, cos powie nie tak jak powinien i adieu, Ziobro.
A ze obciachem jest miec w sklepie ulotki PiSu, to bardzo fajna wiadomosc. Bardzo fajna.
Wiecie, jakoś tak fajnie pomyśleć o przeżutym i wyplutym Błaszczaku-cyborgu. I Ziobrze… i Kurskim też…
A dziewczynek wcale mi nie żal – pani K-R z pełną świadomością oszukiwała nas w kampanii wyborczej. Nie mam do niej za grosz zaufania i uważam, że łże, kiedy mówi, że uwierzyła w przemianę Jarka. Przecież to stara, wytrawna, cyniczna polityczka.
Urodził mi się właśnie pomysł do wkorzystania przez stowarzyszenie „Nigdy więcej”, ale najpierw Wy powiedzcie,co o tym myślicie.
Ponieważ internet w dużym i coraz większym stopniu wpływa na kształtowanie się poglądów i postaw, nie jest obojętne,czy treści faszystowskie, rasistowskie, ksenofobiczne,homofobiczne, etc. będą w nim tolerowane, czy nie będą. Nie da się, rzecz jasna, sprawdzać w całej sieci, jak jest naprawdę, ale ma taką możliwość każdy gospodarz blogu czy moderator forum. Nestety, gospodarze różnych miejsc w sieci czy to z lenistwa, czy przez niezrozumienie, czym jest wolność słowa w granicach prawa i przyzwoitości, nieraz tolerują wypisywanie przez gości najgorszych, często podpadających pod odpowiednie paragrafy obrzydlistw, nawet jeżeli sami od faszoidalnych myśli są jak najdalsi. I zdarza mi się podczas błądzenia po sieci odkrywać blogi, które w części autorskiej czytam z przyjemnością, ale kiedy wejdę na komentarze, futro mi się jeży i uciekam z głośnym szczekiem.
Tak sobie w związku z tym pomyślałem, że Stowarzyszenie mogłoby przydzielać coś w rodzaju „pieczęci”, znaczka z napisem np. strefa zdefaszyzowana albo podobnym, tym moderatorom, którzy zobowiązywaliby się dbać u siebie o prawo użytkowników sieci do nienurzania się w g…. i jasno stawiać sprawę: posty przekraczające granice prawa i przyzwoitości będą niewpuszczane lub wyrzucane. Byłaby to zarówno pewna gwarancja,że wchodząc na jakieś forum nie wdepnie się w jakąś ohydę, jak i zachęta dla autorów i komentatorów, żeby sami dbali o kształt netu, nie czekając, że zrobi to za nich jakaś siła wyższa.
Oczywiście zgoda na korzystanie z takiego znaczka musiałaby się wiązać z jakimś stopniem kontroli i społecznej, i ze strony Stowarzyszenia, ale to jest chyba wykonalne.
Pierwszy bym o ten znaczek poprosił. 😆
http://wyborcza.pl/1,75968,8630397,Twarze_falszywej_kampanii_za_burta.html
No, jażęż to mówię właśnie, co i pan Kuczyński.
Oj Bobiku, brzmi to dobrze, ale chyba troche niebezpiecznie przyznawac komus takie uprawnienia. Stowarzyszenie moze zmienic statut, mandat, uprawnienia, zakres dzialania, zakres kar za przekroczenia. Takie twory sie z natury rozszerzaja. To sie moze tak skonczyc, ze potem trzeba prosic o pozwolenie, zeby z przeproszeniem otworzyc gebe na z gory niezaaprobowany temat. Wydaje mi sie, ze jestem przeciw.
Niestety, Bobiku, nie ma letko, musisz dalej sam stac na bramce i odsiewac ziarno od plew osobiscie, jak ten Kopciuszek. Chyba tak bedzie lepiej.
Ja w ogóle nie rozpatruję sprawy wywalenie „biednych kobit” w kategoriach żałowania ich bądź nieżałowania. I nawet, prawdę powiedziawszy, nieszczególnie interesują mnie ich motywacje. W polityce nie ma „chciałem dobrze”. Płaci się zarówno za nieumiejętność, jak i za naiwność. Mnie bardziej interesuje, jakie to wywalenie może mieć konsekwencje dla PiS-u i dla polskiej polityki w ogóle.
A jakieś mieć może, bo i w samej partii, i w elektoracie jest wiele osób, które mechanizmy czy prawidłowości nie bardzo wyłapują, za to na przeróżne soap opery reagują bardzo emocjonalnie. Nie da im do myślenia powtarzalność partyjnych losów wszystkich, którzy Prezesa ośmielą się skrytykować, ale jękną boleśnie, kiedy On przestaje kochać Ją, choć to taka miła i poczciwa dziewczyna, co mu rosołki nosiła i pyłki z klap zdmuchiwała. A jeszcze kiedy w tle jest Intrygant, który zawzięcie rył i starał się Ją Jemu obrzydzić, żeby podstępnie pozbawić Ją należnego dziedzictwa… No, ślozy się leją i słychać powszechne wycieranie nosów.
Dlatego nie uważam, żeby to był nieważny epizodzik, którym nie warto się zajmować. JK już nieraz pokazywał swoją prawdziwą twarz, ale jego elektorat nie bardzo to zauważał, dopóki nie walnęło w „tę kochaną Joasię” i „tę dobrą Elżunię”.
Jak jeszcze wywalą „tego sympatycznego pan Pawełka”, to może się okazać, że w co miększych kręgach elektoratu chusteczek zabraknie. 😈
Króliku, ale ja i tak bym dalej stał sam na bramce. Wręcz o to w tym pomyśle chodzi, żeby każdy sam stał. Tylko żeby przy okazji zwiększyła się w necie świadomość, że można, a nawet należy stać. 🙂
Kar nie przewidywałbym żadnych, poza odebraniem znaczka, jeżeli gospodarz wbrew własnej, dobrowolnej deklaracji o kontrolę na bramce by nie dbał.
A jeżeli Stowarzyszenie zmieniłoby się na tyle, że jego działalność zaczęłaby być sprzeczna z ideą znaczka (czego na razie nie podejrzewam), to każdy mógłby też dobrowolnie z niego zrezygnować.
Cały wic byłby tu w dobrowolności pilnowania, jak i w dobrowolnym poddaniu się kontroli. A znaczek byłby tylko pewnym sposobem zawiadomienia: „tu się uważa na to, co się pisze”. 🙂
A niezależnie od tego – co z tym niedźwiedziem z Yellowstone? 😀
Piosenka z dedykacją dla wszystkich wyrzucanych z PiS-u teraz, w przeszłości i w przyszłości. 😈
http://www.youtube.com/watch?v=Mi0PbXjNbVA&feature=related
najwieksza na swiecie figura Jezusa patrzaca w moja strone
(tak, tak, on patrzy na Berlin) obsypana pierwszym sniegiem tej zimy
pokora dla znaku
mila wersja (jazzowa) Jana Kaczmarka
http://www.youtube.com/watch?v=dl7FHcNGTdQ&NR=1
Bobiku, wybacz,że spóźnione,ale szczere Życzenia Urodzinowe!
W upominku ,żeby spór o kość zakończyć – posyłam:
http://www.youtube.com/watch?v=aHUuUjuo2XI
Każdemu wolno kochać, …. znaczy się kandydować 😉
http://wybory.onet.pl/wideo/87-letnia-kandydatka-na-radna,7857516,1,klip.html#
Ależ Koniu, nie było żadnego sporu, tylko drobne sprostowanie. Zresztą, to by było wbrew naturze, żeby Koń z Psem o kość się spierał. 😀
Za życzenia bardzo dzięuję. 🙂
Wydaje mi sie, ze domyslam, o co Ci chodzi, Bobiku – o rodzaj antyfaszystowskiego „Good Housekeeping seal”, ale tez mysle, ze w praktyce to mimo wszystko malo mnie przekonuje, z powodow podobnych do tych, ktore wyrazil Krolik. Monitorowanie moderowania rozmow przypadkowych osob w internecie to wielkie przedsiewziecie, bo tyle sie teraz tego przeciez generuje, i latwo mozna byloby to uproscic w kierunku zbytniej cenzury (autorzy mogliby przesadzac, byleby tylko tego juz raz uzyskanego znaczka nie stracic). Moze juz bardziej uzasadniona bylaby lista miejsc, ktore odautorsko wyrazaja ksenofobiczne tresci – ale o tym osoba dorosla dowiaduje sie dosyc szybko i tak, bez pomocy organizacji tlumaczacej mu, co „autor chcial przez to powiedziec”. Natomiast mnie podobaja sie uczciwie, i nie zanadto owijajace w bawelne zasady moderowania pod wzgledem ogolnego minimum wymogow netykiety, podawane jasno przez samych autorow blogow, co w przypadku co ciekawszych anglojezycznych autorow jest raczej norma (moze to polnocno-amerykanski legalizm, ale tu akurat mi to odpowiada), z tym ze i tu przeciez wiele zalezy od indywidualnej interpretacji (przyklad znanych nam wszystkich blogow Polityki i GW pokazuje jak bardzo wiele zalezy od samego autora). Ale tez jakos moge to wytrzymac, pamietajac, ze internet to jeszcze ostatnie miejsce, gdzie przezyla idea Dzikiego Zachodu. 😉 I moge sobie wyobrazic, ze jedni moga miec chec na bijatyki w lokalnym saloon’ie, a inni na co innego – i wszystko sie jakos w koncu samo przesortuje, i kazdy bedzie zagladac i odzywac sie tam, gdzie zechce… Bo internet, zwany czesto two-way medium, jest w pewnym sensie odpowiedzia na tzw. media mainstreamowe, ktore spelniaja tez wazna role, ale czesto im sie zarzuca wlasnie spore zawezenie pola widzenia – byc moze czesciowo wlasnie przez chec utrzymania etykietki „Good Housekeeping”…
A na opowiesc Krolika o niedzwiedziu z Yellowstone i ja czekam ze sporym zainteresowaniem. 🙂
Jeszcze chwilę będę bronić idei znaczka, bo sama dyskusja wokół tego wydaje mi się ciekawa. 🙂
Wprawdzie nie przepadam za instytucjonalizowaniem i ujmowaniem w w ramki wszystkiego, co się da, ale w tym przypadku chodziłoby o co innego, nie o samą instytucjonalizację. Raczej o sprowokowanie – być może – dyskusji w sieci, nie tylko na jednym blogu, czy musimy się zgadzać na nieograniczoną obecność w niej oszołomów i nienawistników, czy też możemy indywidualnymi i wspólnymi siłami zacząć jakieś granice stawiać.
Nie znaczy to, że chciałbym krążyć po necie z mieczem ognistym, tropić ślady oszołomów i zewsząd ich wyrzucać. Ale mogę nie zgadzać się na ich obecność w moim skrawku blogosfery, albo wpuszczać ich zaraz dając im odpór. I jakiś znak graficzny, symbolizujący moją niechęć do pewnego typu komentarzy, byłby równocześnie czytelnym sygnałem dla różnych „-fobów”: tu nie masz się co wysilać, bo i tak zostaniesz wywalony. Na dłuższą metę to zniechęca do zamieszczania chamskich postów.
Oczywiście, mógłbym sobie sam taki znaczek wymyślić i zamieścić. 😉 Ale gdyby on był przyznawany przez jakąś znaną organizację,to w praktyce miałby większą wartość. A równocześnie byłaby to pewna reklama dla tejże organizacji. 🙂
Bardzo podkreślam, że w moim pomyśle znaczek powinien być przyznawany na wniosek samych moderatorów, bo istotnie ktoś może uwielbiać mordobicia w sieci i wcale nie chcieć, żeby nienawistnicy jego działkę omijali. Ale ja na przykład bym wolał, żeby omijali, bo miałbym mniej roboty z administrowaniem. 😉 A przeciwko zaliczeniu mnie do mainstreamu nic bym nie miał – zawsze twierdzę, że jestem urodzonym centrystą. 😉
I jeszcze co do praktycznego zastrzeżenia, że moderowanie całej sieci jest niemożliwe: to jasne, ale ja nie o tym myślałem, tylko o pilnowaniu wyłącznie własnego kąta, co w końcu wykonalne jest.
Jotko, przychodziły mi do głowy związane z Tobą złazki i zjazdki, ale nigdy, przenigdy spadki. Wiem, że tego w Koszyku się nie robi.
Bobiku, najbardziej w pesymistycznych filozofach lubię to ich lekkie poczucie humoru. No przecież ta pani, którą on zjechał ze schodów, została zapamiętana we wdzięcznym aforyzmie: „Anus obit, onus abit” – ta cudowna rubaszność, prawie jak gdyby był z naszego plemienia. Takiej filozofii stosowanej potrzeba nam w naszych szkołach!
Bobiku, nie, nie, nie
siec jest, powinna byc miejscem bez wielkiej cenzury
co to znaczy „znana organizacja”, jaka miara ma ona mierzyc
zlo, chamstwo, oszolomstwo
ja lubie to pismo:
http://www.titanic-magazin.de/uploads/pics/Der-neue-Obama.jpg
wielu (bardo wielu) sadzi ze jest zle, chamskie, oszolomskie
Śmiecia do zde- jest znacznie więcej 🙁 Zgadzam się z Królikiem i Moniką. No i jest jeszcze nieśmiertelne „Każdemu mądremu stempelek na łeb…” 🙁
Centryzm, Bobiku, to jest tez bardzo ciekawy temat do rozmowy, o ktorym zreszta tu przedwczoraj krotko wymienilysmy poglady z Krolikiem. Jak ostatnio powiedzial jeden z komentatorow amerykanskich, najpierw nalezy zdefiniowiac, co to jest centryzm, zwlaszcza, ze srodek, w zaleznosci od sytuacji ma zwyczaj sie przesuwac to w te, to w druga strone (ostatnio bardziej w druga). Wystarczy sobie pomyslec o polskiej scenie politycznej w ostatnim dwudziestoleciu, zeby zauwazyc przesuwanie… Ale to dlugi temat, a zycie krotkie, i madrzy ludzie juz sporo na ten temat przemysleli napisali (chocby wlasnie Lakoff i Westen, ale przeciez nie tylko). 😉
A przeciw mainstreamowi to ja tez nic nie mam, oprocz tego, ze lubie tez miec miec inne, niemainstreamowe zrodla wiadomosci i pola do przemyslen, bo inaczej istnieje niebezpieczesntwo obracania sie w kregu zawsze tych samych pomyslow i rozwiazan, bez zastrzyku rzeczy oryginalnych i nowych, ktore zwykle mainstream podlapuje jednak skadinad i z pewnym opoznieniem, i wlasnie je… mainstreamuje. A ja lubie czasem oryginalne pomysly wylapywac wczesniej, kiedy jeszcze nie sa mainstreamowe, choc oznacza to, ze przy okazji natykam sie na pomysly zupelnie nietrafione i wziete z sufitu (przynajmniej w moim mniemaniu). 😉 I za to takze lubie internet. I lubie obserwowac, jak rozni ludzie roznie do niego podchodza. 🙂
Ha ha rysiu, no wlasnie, prawdopodobnie moderator tego pisma, ktore zlinkowales, zbanowal by nas wszystkich na tzw zbity pysk. Bo jego stempelki od Bobikowych stempelkow bylyby odlegle jak plusy dodatnie od minusow ujemnych.
Ta historia z misiem nie jest dramatyczna, ale do nie jeszcze wroce. Na razie wracam na lono mojego pracodawcy.
andsolu,
😆
Prof. Jacek Tittenbrun – http://lewica.pl/?id=22780
Widzę, że dyskusja na wywołany przeze mnie temat jednak jest potrzebna, bo nawet tutaj, w gronie w dużej części od dawna się znającym, które przegadało sieciowo już niejedną godzinę, mam wrażenie, że nie całkiem mówimy o tym samym. Więc jeszcze kilka uwag, przy czym uprzedzam, że tak naprawdę nie tyle chodzi mi o znaczek, bo bez niego świetnie żyć można 😉 , co o współkształtowanie zasad cywilizowanej rozmowy w necie.
Słowo cenzura źle się kojarzy i przez to wywołuje – zwłaszcza na wschodzie Europy – automatyczne protesty. Ale jest to słowo bardzo nieprecyzyjnie rozumiane. Czy niedopuszczanie np. treści faszystowskich czy rasistowskich to jest cenzura? Przecież głoszenie ich jest niezgodne z prawem, więc każdy praworządny bloger powinien dbać o to, żeby u niego niczego takiego nie było, jeżeli oczywiście poczuwa się do odpowiedzialności za swój blog. Czy wywalanie postów sprzecznych z netykietą to jest cenzura? A czy jest cenzurą moja prośba o powstrzymanie się na blogu od wulgaryzmów, nawet inteligentnie zastosowanych, żeby nie przyciągały prawdziwych chamów?
Jeżeli to wszystko uznamy za cenzurę, to może warto by zrobić rozróżnienie między „dobrą” i „złą” cenzurą, albo jakoś je inaczej nazwać? Bo przecież chyba sami nie chcielibycie, żeby blog zamienił się w onetopodobny ściek? A jeżeli nie protestujecie przeciwko moim ingerencjom, to czy oznacza to, że godzicie się na jakąś formę „dobrej” cenzury?
Rozumiem Rysia, który w pierwszym odruchu woła „nie, nie, nie, żadnej cenzury!”. Ale jestem niemal pewien, że gybym pokazał mu niektóre niewpuszczone przeze mnie posty, z równym przekonaniem zakrzyknąłby „nie, nie wpuszczać!” 😉 Bo gdybym tej „cenzury” nie stosował, to już nie byłby ten sam blog.
Owszem, wiem, że śmiecia w necie jest mnóstwo, ale z cudzym śmieciem nie mnie się rozprawiać. Tu wychodzę z założenia „nie jestem stróżem brata mego”. 😉 Wolność w sieci rozumiem tak, że każdy gospodarz ma prawo sam dbać o to, żeby u niego rynsztoka nie było. Ale jakiejś formy porozumienia blogerów nieżyczących sobie chamstwa w swoich kątach (i ewentualnego podkreślenia tego wspólnym znakiem graficznym), nie uważam za nonsensowną. Jak również nie wydaje mi się, żeby bez sensu było opowiadanie się za społecznym naciskiem na „czyszczenie sieci” z myślowych i słownych odpadów.
Nie sądzę też, żeby spowodowało to zastój myślowy i jedność poglądów. Bo przecież nie chodzi o eliminowanie odmiennych poglądów jako takich, tylko ich niewielkiej, nienawistno-faszyzująco-dyskryminującej części, co jest zresztą zgodne z prawodawstwem bardzo wielu krajów. No i o wyeliminowanie chamskiej formy przedstawiania choćby i najcudniejszych poglądów, co też raczej wielkiego wyłomu w rozkwitaniu tysiąca kwiatów nie zrobi. Jak kto ma coś mądrego do powiedzenia, to potrafi to wyrazić i bez chamstwa, a jak nie ma, to mała szkoda, krótki żal. 😉
Andsolu, trzeba było od razu mówić, że chodzi Ci o tę obitą przez Artura za przeszkadzanie w myśleniu. 😉 Ona nie była gosposią, tylko krawcową, co nasuwa podejrzenie, że nie chodziło tu o traumę z dzieciństwa. 🙂
Bobiku, mam awersję do znaczków, umundurowań itp. Gospodarz powinien dbać o własne podwórko dla dobra własnego i gości. Ty to robisz i Pani Dorota też, a ja ufam, że nie działacie jak nawiedzeni cenzorzy, tylko chronicie to, co musi być pod ochroną. Znaczek nie zwiększy mojego zaufania. I tak sama zechcę sprawdzić, co w jakimś blogu piszczy. Możliwe, że głupio myślę i zaraz mi to udowodnisz, ale sieć daje mi więcej swobody niż real. W realu nie mam wpływu na to, z czym się spotkam. W sieci wybieram. To mój świadomy wybór. Jestem tam, gdzie i z kim chcę być. Cenię to sobie ogromnie. Ale jednocześnie wiem, że nie mogę odbierać tego przywileju innym, nawet tym, najbardziej mi innym. Tak jak w realu, jesteśmy na to skazani.
Żałuję bardzo, że nie możemy sobie pogadać na ten i inne tematy oko w oko, bo w przelewaniu na papier jestem kiepska 🙁
Haneczko, ja broń Boże nie chcę udowadniać nikomu, że głupio myśli. 😯 Biorę tylko udział w wymianie argumentów. 🙂 Przyznam się zresztą bez bicia, że czasem celowo przerysowuję swoje stanowisko, żeby sprawdzić, co się stanie, kiedy się w jakimś sposobie myślenia pójdzie konsekwentnie dalej. Nawet nieraz dalej, niż byłbym skłonny pójść rzeczywiście.
Za znaczek, jako rzekłem, nie jestem gotów polec. 😉 Ale zależy mi na tym, żebymy się dobrze rozumieli, dlatego jeszcze dokłapuję. Według mnie decyzja, że np. wypowiedzi chamskich sobie na swoim blogu nie życzę, nie odbiera nikomu prawa do zamieszczania takichże wypowiedzi na swoim blogu. I nie odbiera też mnie (lub komukolwiek innemu) prawa i możliwości osobistego sprawdzenia, czy na innym blogu ktoś takie wypowiedzi toleruje, albo wręcz hołubi. Nawet gdyby istniało jakieś powszechnie znane „antychamskie logo” i ja bym je tu umieścił, to dalej nie znaczyłoby, że ja komukolwiek chamstwa zabraniam. To by była wyłącznie informacja, że ja tego nie lubię i będę wywalać. Co zresztą stoi napisane w moim psim regulaminie, tyle że regulaminów nikt nie czyta, a powszechnie znany znaczek bardziej rzucałby się w oczy. 😉
Trochę inaczej przedstawia się sprawa z czymś takim jak podżeganie do nienawiści rasowej, bo w to już może wręcz wejść aparat prawa, ale zanim wejdzie, gospodarz blogu też może dawać sygnał, że sobie nie życzy i tolerować nie będzie.
Ja machając tym znaczkiem w gruncie rzeczy stawiam pytanie, czy sieć jest od początku do końca przestrzenią publiczną, w której musimy godzić się na to, że będzie stał obok nas przepocony, niedomyty, rzucający paniami lekkich obyczajów osobnik, czy też są w niej wyodrębnione sfery prywatne lub półprywatne, w których możemy sobie ustalać własne zasady i takich osobników po prostu nie wpuszczać. Czy mój blog jest moim domem, gdzie pewnych rzeczy mówić zwyczajnie nie wypada i nikt nie nazywa tego cenzurą, czy jest maglem, gdzie każdemu wypada pleść wszystko, bo taka jest właściwość magla. Czy może jest czymś pośrednim, dla czego należy wypracować jakieś nowe zasady.
Wcale nie uważam, że odpowiedź na te pytania jest prosta i niewątpliwa, dlatego widzę potrzebę rozmawiania na ten temat. 🙂
Do oka w oko, mam nadzieję, kiedyś dojdziemy. 🙂
Ciekawy temat, Bobiku, i w sumie chyba nikt sie z Toba nie nie zgadza co do Twoich praw decydowania w sprawach dopuszczania/niedopuszczania do glosu na wlasnym blogu (obawiam sie, ze to sie zawsze bedzie laczyc z mniej przyjemnymi stronami moderowania, ale tez, dla rownowagi, prowadzacy blog w sumie ma najwiekszy wplyw na wybor tematow, ktore uzna za interesujace). Chodzi o cos nieco innego – znaczki, logo i standardyzacja pomiedzy blogerami moga istniec, ale takie inicjatywy czesto zaczynaja zyc wlasnym zyciem, i stad – chyba wcale nie taka niesluszna niechec do dazenia do standardyzacji w internecie, nawet w zboznych celach, bo tyle jej juz wszedzie, jak juz zauwazyla Haneczka (czasem z dobrodziejstwem zapewnienia minimalnego standardu, a nawet wysokiego standardu, a czasem nawet bez tego – wystarczy pomyslec o „Tancu z gwiazdami” itp.).
Natomiast Twoja polityka na Twoim wlasnym blogu musi nam w sumie odpowiadac, skoro sie tu dosc regularnie pojawiamy. 🙂 I to pomimo to, ze i w naszej wrazliwosci na temat tego, co dopuszczalne w ramach (n)etykiety tez pewnie sie troche roznimy, i co do tego, co jeszcze dopuszczalne, a co juz nie gdy chodzi o rasizm czy ksenofobie takze, ale nie na tyle, by nie miec przyjemnosci ze wspolnej rozmowy. 😉
Dzięki, Moniko, za zauważenie, że los moderatora wcale nie jest godny pozazdroszczenia. 😉 Gdyby nie włanie ta przyjemność blogowej rozmowy, pewnie miałbym czasem skłonność do załamywania się, bo tyle różnych interesów i widzeń świata trzeba w tej moderacji uwzględnić, że stale w niepewności tkwię, na ile mi się to udaje. 🙄
Od razu uprzedzam, że nie szczekam tego po to, żeby mnie wszyscy teraz zaczęli pocieszać i zapewniać, że wszystko jest cacy. 😎 W sumie pewnie i z tymi wahaniami jest mi jakoś tam dobrze, skoro wcale z blogowania nie mam zamiaru rezygnować. 😆
You are welcome, Bobiku.:-D A tak naprawde, to czy nie uwazasz, ze najladniejszym znaczkiem i logo dla Twojego blogu jest sama historia jego powstania? Bo ja szczerze mowiac tak uwazam, i zawsze, przy rocznicowych okazjach mysle sobie o tym, jak to sie wszystko zaczelo. I dlatego mam szczegolna czulosc dla tego miejsca… 🙂 A z tym moderowaniem i jego uciazliwosciami, to nie widze powodu, zebys nie mial choc od czasu do czasu troche sie nam poskarzyc i pomyslec razem na te tematy na blogowym lonie. Przeciez nawet gdy sie odrzuci przypadki skrajne – otwartej ksenofobii, rasizmu i chamstwa, to moderowanie i tak na pewno bywa chwilami uciazliwe, zwlaszcza w przypadkach nie do konca oczywistych, bo wtedy wlasnie najtrudniej rozstrzygac czy ktos juz przekroczyl granice, czy jeszcze nie, czy ktos inny jest nadwrazliwy, czy tylko czujny. Jezyk nie jest przeciez zupelnie jednoznaczny, do tego blogowe komentarze powstaja na goraco, w przerwie pomiedzy innymi zajeciami, zas czytelnicy tego samego tekstu moga sie roznic w jego interpretacji, i w odczytywaniu intencji piszacego. No i jak wspomniala Haneczka, sa tez ograniczenia zwiazane z niepatrzeniem wspolrozmowcy w oczy i z niewiedza, czy rozmawiamy z kims, kto moze akurat mial ciezki dzien, i w zwiazku z tym reaguje inaczej niz zwykle. Ale w nagrode za te wszystkie niedogodnosci i wahniecia sa jednak regularne uczty z pasztetowka w roli glownej, i jest wlasnie ta przyjemnosc z rozmowy, o ktorej wspomniales… 😀
duzo gesto napisane od wczoraj 🙂
a i tak gazeta lekkie sniadanie brykanie
brykam fikam 😀
Smutne 🙁
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/sprzedana-owieczka,1,3772976,kiosk-wiadomosc.html
Bobiku,
popędzam i popędzam te moje małe, szare, ale one jakieś nieruchliwe. Zresztą niewiele ich. Mój pierwszy odruch w sprawie znaczków jest taki, jak większości Przedmówców. Napis strefa zde… kojarzy mi się z pana Radkową strefą zdekomunizowaną.
Generalnie, wszelkie tego typu deklaracje, to nie moje klimaty.
Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że na zasadzie przekory, a nawet złośliwości, znaczek przyciagałby tak zwany element i miałbyś huk roboty.
To trochę tak, jak z poleceniem: zabrania się myśleć o różowych słoniach!
Piesku, przykro mi, że mnie zaliczyłeś do kategorii „nikt”: „tyle że regulaminów nikt nie czyta”. Ja z reguły czytam. 😉
Na Twój blog zostałam zaproszona przez Helenę, z którą spotykałam się na blogach Polityki. Polityka to dla mnie wystarczający „znak firmowy”, a mimo to na jej blogach bywa różnie. Zanim na Twoim blogu „dałam głos”, uważnie przeczytałam regulamin, etc..
Uważam, że blogosfera jest przestrzenia publiczną. Ja decyduję, w których jej miejscach chcę, a w których nie chcę bywać. Oczywiście czasem przychodzą nieproszeni goście. Tak było, jest i będzie. Samo życie 👿
Dzień dobry 🙂 Zimna szarówka, a w planach na dziś dużo takiej roboty, której nie lubię i muszę odwalić tylko z obowiązku. Brrrr… 🙁
Dobrze, że chociaż chwilami można na blog uciec. 😀
A gdzie nie lękajcie się?
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/joanna-mazurkiewicz-ma-dzieci-dzieki-in-vitro-jest_158755.html
Kochani, po takiej dyskusji należy się choć odrobina podsumowania, a może międzypodsumowania, bo nie mogę wykluczyć, że jeszcze ktoś zechce głos zabrać. 🙂
Chyba zorientowalicie się, że znaczek był tylko pretekstem do przegadania znacznie ważniejszych i ciekawszych rzeczy. Tak naprawdę ja jestem na wszelkie stemple dość oporny i – jak widać – dotąd udało mi się niczego poza pajacykiem na blog nie wstawić. 😉 Ale to oczywiście nie znaczy, że wykonałem jakąś pustą prowokację, bo przez moment rzeczywiście się zastanawiałem nad tym, czy byłbym sobie gotów wstawić jakieś logo sygnalizujące, że tu nie wszystko wolno i doszedłem do wniosku, że to mogłaby być jedna z niewielu przeszkadzajek, jaką byłbym skłonny zaakceptować. Niemniej jednak, jak już napisałem, nie jest to dla mnie sprawa tak istotna, żebym był gotów za nią polec.
Co naprawdę pobudziło mój zapał do dyskusji, to kwestia proporcji publiczności bądź prywatności w blogosferze i co z tego wynika w praktyce.
Tak mi się widzi, że tu wcale nie jest łatwo dojć do wniosków jednoznacznych i zdania są dość rozbieżne. Wystarczy choćby jeden przykład: Jotka napisała uważam, że blogosfera jest przestrzenia publiczną. Ja decyduję, w których jej miejscach chcę, a w których nie chcę bywać. Z bywaniem okej, ale jeżeli jest to przestrzeń wyłącznie publiczna, jak ktokolwiek prywatny może uzurpować sobie w niej prawo do moderowania, czyli np. upominania lub wyrzucania kogoś z tej przestrzeni? A przecież robią to tysiące lub miliony blogerów i społeczności nieraz wręcz się od nich tego domagają. Dużojesttakich sprzeczności, z którymi nie wiadomo, co począć.
Kolejna trudność: moderator po prostu nie da rady być „sędzią sprawiedliwym”, który będzie dzielił i rządził, precyzyjnie posługując się paragrafami. 😉 Mnóstwo jest w moderowaniu uznaniowości, choćby się nie wiem jak chciało tego uniknąć. Odruchowo zupełnie inaczej traktuje się starego bywalca, którego akurat poniósł temperament, niż kogoś, kto swoje pierwsze wejście na blog zaczyna od miłego zawiadomienia „wszyscy jesteście bandą platformerskich kretynów”, albo – z innej mańki – oświadcza „Jarowi czeba ucionć jaja i tyle”. Ale takie nierówne tratowanie, zrozumiałe i do przyjęcia w stosunkach towarzyskich, zaczyna mieć nieco inny wydźwięk w sferze publicznej, gdzie równość praw jest zasadą podstawową. Wracamy więc do pytania: ile publicznego, ile prywatnego? Czy mój blog jest moim domem, w którym ustalam zasady i mam w razie czego prawo do wyrzucania nieproszonych gości, czy autobusem, w którym jestem kierowcą i muszę zabierać wszystkich pasażerów, nie po uważaniu.
Jak ja to widzę? W moim własnym odczuciu net jest jakąś nową jakością, miczurinowską krzyżówką publicznego i prywatnego i dlatego, mimo istnienia netykiety czy blogowych regulaminów, trochę jeszcze w tym wszystkim pływamy i daleko nam do rzeczywistej precyzji zasad. Bo ona tworzy się nie tylko przez „literę prawa”, ale i tradycję jej interpretacji, precedensy, społeczną obróbkę.
No i po to nam te wszystkie dyskusje. Nową, świecką tradycję wyrabiamy. 😀
Jotko, wiadomość, że ktoś jednak czyta regulaminy, wzbudziła najpierw moje zdumione niedowierzanie, a potem nieopanowany zachwyt. 😆
raczej wałkujemy… o, Bobik z wałkiem w pozie Rejtana byłby i dość prywatny, i wystarczająco publiczny, i dawałby tyle możliwości interpretacyjnych, że aż nie tylko zabiorę, ale i oddam głos (choć o pożyczaniu głosów chyba w regulaminie nie stało (czytałem kiedyś, jak trzeba, to sobie odświeżę)
Nic nie poradzę na to, że w związku z fomowym zabieraniem i oddawaniem głosu przyszła mi do głowy dziecięca rymowanka „kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera”. 😆
Z namawianiem mnie do pozowania z wałkiem radzę ostrożnie. Mam ciężki, marmurowy i nie daj Boże, żebym przekroczył granice obrony koniecznej… 😉
Ta pani, którą dręczą koszmary z powodu posiadania invitrowych dzieci, ma bez wątpienia ciężką nerwicę i zamiast jej problemy psychiczne upubliczniać, należałoby polecić jej dobrego terapeutę.
No i widzisz Bobiku, świat pełen jest dziwolagów! I jak tu ustalac jakies reguły 🙄
no tak, w piekle trzeba konkretnie do celu: jeden kocioł, drugi, trzeci, madejowe łoże, czwarty kocioł, piąty… a nie tak bez przydziału się szlajać
przygarbiony od ciężkiego wałka Bobik przekraczający kolejne granice na drodze do raju – o, to może nawet lepsze niż Bobik na grzbiecie, turlający w powietrzu marmurowy wałek, choć może jednak gorsze 🙄
Bobiku, blog jest twoim domem. A nawet gdyby byl twoim autobusem to i tak nie wpuscilbys do niego nikogo z maczeta, albo kogos kto by wyklinal innych pasazerow. Zreszta w sferze publicznej tez obowiazuja zasady, nie mowiac juz o kodeksie karnym, ktory tez reguluje pewne zachowania.
Nie ma po co wchodzic do bikerskich barow, tylko dlatego, ze drzwi tam sa otwarte. Tak samo przychodzenie do czyjegos domu, zeby naublizac, ale tylko tam, gdzie sie na pewno nie dostanie w pysk, jest tylko dla amatorow! Byc banda platformerskich kretynow jest w sumie obelga dosc lagodna i swiadczy o polepszaniu sie manier w zyciu wirualnym/publicznym. Andsol kiedys zauwazyl podobna poprawe, kiedy profesor antysemitka zwymyslala kolezanke z uniwersytetu: ” Ty zydowo, niech sie pani stad wynosi”, ze dawniej na pewno nie zwrocilaby sie do niej na per Pani.
Szapo, Bobiku, za twoja prace na bramce. Nawet sedzia najsprawiedliwszy moze miec jakies watpliwosci od czasu do czasu. Ale teraz, po dwoch latach, to ty jestes pro i ja sie ciesze, ze nie ma tu komentarzy o tym co by tu komu ucionc. By the way, jedna pani u Szostkiewicza chciala Helenie uciac jezyk za to ze pisze bez ogonkow i nie mieszkala w Polsce odpowiedniej ilosci lat. Niektorym podpasc bardzo latwo.
A propos, Helene wcielo?
Nie, nie wcielo, siedzi i podglada odrabiajac cwiczenia zadane jej przez sw. Augustyna („Udowodnij, ze nie musisz miec zdania w kazdej sprawie”).
Bardzo se zdziwila, nawet stanela jak wryta, kiedy przecztala, ze Bobik nikogo nie wpusciby na blog z meczetu, ale potem zaczela myslec, ze moze chodzilo o taka siekierke.
Jesli o mnie chodzi, to calkiem chetnie wchodzilbym na blogi pozabobikowe, wiedzac, ze nie spotka mnie tam przykrosc i nie przczytam niczego, co potem za mna chodzi i chodzi, i kladzie sie ciezarem na sercu i w sumie czyni ze mnie gorszego Kota. Nic na to nie poradze, ze taka jest moja konstrukxja psychiczna, ze zle slowa i mysli napotkane w blogosferze, zaczynaja we mnie zyc. Dlatego przestalem czytac w koncu nienajgorszy w blogosferze blog Daniela Passenta, ograniczajac sie do rzucenia okiem tylko na te nicki, ktore znam i po ktorych sie nie spodziewam niczego zlego.
Czy myslicie, ze jestem jakims wyjatkowo wrazliwym kotem? Bo osobiscie podejrzewam, ze jest nas wiecej. Dla mnie zatem taki, za przeproszeniem kotylion przy wejsciu na blog, bylby cenny.
Przeczytalem ostatnio kawalek zdania: „Kuron, Michnik, Geremek, Bierut i inna swolocz…” i bylem tak tym zasmucony, ze nie zasnalem do piatej nad ranem. Co ja na to poradze, kiedy slowa sa dla mnie wazne.
macheta of course, dzieki kocie.
to co mialam na mysli
http://en.wikipedia.org/wiki/Machete
Drogi Kocie,
słowa są bardzo ważne. Na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo.
Słowo ma moc sprawczą. Wrażliwość na słowo to zarazem i dar i przekleństwo. Wysoka jest cena za ten dar. Czasem się nie sypia po nocach. Czasem ma się tego daru powyżej antenki od beretu 👿 Ale czy warto z tego daru rezygnować? Tu bilans każdy musi zrobić sam. Życie czasem boli. Czasem mocno boli. Czym byłoby bez tego bólu? Nie wiem. Wiem natomiast, że szukanie odpowiedzi na to pytanie i tak nie ma większego sensu.
Dla Heleny:
http://longer19.wrzuta.pl/audio/9A86YvYqZcn/dzem_-_w_zyciu_piekne_sa_tylko_chwile
I dlatego każdy powinien na jakiś czas stracić głos. Bardzo pozytywne doświadczenie 😆
Dla Heleny once more:
Dżem
W życiu piękne są tylko chwile
Kiedy byłem mały,
zawsze chciałem dojść na koniec świata,
kiedy byłem mały,
pytałem gdzie i czy w ogóle kończy się ten świat…
W życiu piękne są tylko chwile,
w życiu piękne są tylko chwile
Kiedy byłem mały,
pytałem co to życie,
co to życie mamo,
widzisz życie to ja i Ty,
ten ptak, to drzewo i kwiat,
odpowiadała mi…
W życiu piękne są tylko chwile,
w życiu piękne są tylko chwile
Teraz jestem duży i wiem,
że w życiu piękne są tylko chwile,
dlatego czasem warto żyć,
dlatego czasem warto żyć…
W życiu piękne są tylko chwile,
w życiu piękne są tylko chwile,
w życiu piękne są tylko chwile,
w życiu piękne są tylko chwile,
tylko chwile
Kiedyś byłem mały…
Człowiek uczy się mówić do trzeciego roku życia. Milczeć uczy się przez resztę życia. 😯
przerwa 🙂
zamiast byczo siedziec w „firmowej kuchni” czytam i mam
pytanie
jak subiektywnie postrzegamy samych siebie?
czy jestescie pewni ze nigdy i nigdzie nie zachowalismy sie tak jak ci o ktorych mowimy ze zlo i barbarzynstwo?
Monika, ja tez czasami wspominam, dlaczego i jak tu zawitalem 🙂
ide gotowac wode na herbate 🙂
Przepraszam, że dziś będę w dużej mierze pięknym nieobecnym 😆 ale straszna żaba mnie dorwała. 🙁
Rysiu,
jak subiektywnie postrzegamy samych siebie?
przecież wiesz, że książki napisane na ten temat trudno byłoby pomieścić w jednej księgarni!
czy jestescie pewni ze nigdy i nigdzie nie zachowalismy sie tak jak ci o ktorych mowimy ze zlo i barbarzynstwo?
z całą pewnością tak się zachowaliśmy i to nie jeden raz, rzecz w tym czy zrobiliśmy to celowo, czy wyciagamy wnioski z własnego postępowania i czy staramy się zmieniać
a teraz idę uczyć się milczeć
Bobiku,
pieknym i skromnym 😉
A propos: http://wyborcza.pl/1,75248,8635367,Internetowy_troll_z_biura_posla_Prawa_i_Sprawiedliwosci.html
Mogłabym mówić dłużej, bo zaczęłam dopiero w trzecim roku życia, ale też pomilczę 😉
Oj! Kaczka do towarzyszy w terenie – o piatej kolumnie wyhodwanej na piersi PiSu:
http://www.rp.pl/artykul/2,561473-Kaczynski-do-dzialaczy–Atak-na-PiS-mial-wewnetrzne-wsparcie.html
A mwilem! A mowilem wiele meisiey temu, ze te 10% co nie glosowalo za Kaczorem na kongresie partii, jeszcze tego pozaluje.
Ktory skrzywdzziles Kaczora Wielkiego
Podle glosujac na kogo inneego {…)
Nie badz bezpieczny! Kaczynski pamieta!
Spisane beda czyny i rozmowy…
Mordko, pamiętaj o zielonym świetle dla prezesa 😉
Jurgiel mówił, że panie wbiły od środka nóż w plecy 😆
było też coś, że nie można być w PiS i atakować PiS od środka. zastanawiam się jak można atakować PiS od środka nie będąc w PiS 🙄
Byle nie za długo, foma, bo Ci zaszkodzi 🙄
foma,
człowieku małej wiary i takiejż wyobraźni, skoro to zrobiły, to widac można! 😎
A kiedy zacznie się retuszowanie zdjęć z kampanii prezydenckiej i na miejscu Kluzik-Rostkowskiej pojawi się biała plama albo gustowne drzewko bobkowe w kuble? 😆
No nie wiem, czy my jestesmy tu tak zaawansowani, ze juz dotarlismy do siodmej tezy Wittgensteina („o czym nie mozna mowic, o tym trzeba milczec”). 😉 Wiec ja jeszcze przez moment jednak nie pomilcze, choc dzis akurat milczec byloby mi latwiej, bo w innym okienku wisi jak wyrzut sumienia cos, co powinnam pilnie skonczyc. 😉
Mysle, ze pytanie Rysia, choc mozna odpowiedziami na nie wypelnic cala ksiegarnie, jest bardzo dobrym pytaniem do zadawania sobie regularnie i indywidualnie (bez koniecznosci zwierzania sie z odpowiedzi, bo nie zyjemy w czasach Rewolucji Kulturalnej). W ogole przeciez bardzo czesto sie zdarza, ze walczac bardzo ostro o bliskie nam wartosci, robimy im niechcacy niedzwiedzia przysluge, i wynik naszych dzialan potrafi byc odwrotny od zamierzonego. Sposobow robienia niedzwiedziej przyslugi jest wiele, ale pozycze sobie ladny przyklad od Jotki, ktora slusznie ostrzegla przed upartym zabranianiem myslenia o rozowych sloniach. Wszyscy tez chyba mielismy doswiadczenie ogladania rozzloszczonych, naburmuszonych twarzy w telewizji „walczacych o pokoj” czy dopominajacych sie o uprzejmosc wobec siebie, ale nie stosujacych tych samych wymogow do siebie. I pewnie trzeba sie pogodzic, ze te rozzloszczone twarze nie znikna zupelnie z tego swiata, i nie warto z tego powodu tracic snu, bo i tak niewiele to pomoze sprawie. Pewnych ludzi sie nie przekona, do pewnych barow lepiej nie wchodzic, chocby drzwi byly szeroko otwarte, jak napisal Krolik. Ale mozna robic swoje, kazdy w zakresie jaki odpowiada jego osobowosci i talentom, zeby ta grupa rozzloszczonych sie niebezpiecznie nie rozrastala. Czasem oznacza to takze zdobycie sie samemu na zadanie szerszego pytania o to co, co ich naprawde zlosci, bo bywa ze ich zlosc jest rzeczywiscie uzasadniona, tyle ze kanalizuja ja, czesto z pomoca tych, ktorzy usluznie podsuwaja sluzace ich interesom kalki myslowe w kierunku tym co zawsze (Zydzi, imigranci, „Bierut, Michnik, Kuron i spolka”, albo „atheists and Northeastern elites”, itp.), zwlaszcza, jesli przez dekady lub wieki wyrobili sobie/odziedziczyli juz taki nawyk myslowy.
I to tyle na razie. Tez sobie zrobie herbaty, jak Rys, i zabiore sie wreszcie za to drugie okienko. 🙂
W dobie Photoshopu powinno to byc latwa operacja. Przy okazji wszystkie naburmuszone grymasy Prezesa, mozna zmienic w promienny usmiech – ale nie na tyle promenny, aby zelazny elektorat zaczal podejrzewac, ze Kaczka zamienia sie w mieczaka.
Zauważyliście, że nic nie mówiłem o nic-nie-mówieniu? Nie moje pólko. Milczałem do 3go roku życia (smuciła się rodzina, że niedojdę bocian zrzucił). Zacząłem od zdań pełnych.
Z życia moderatora (nieurozmaiconego, bo zazwyczaj zaciskam zęby i nic nie wyrzucam) miałem wczoraj inowatorskie podejście do niepożądanej reklamy, zajrzyjcie, doceńcie (możecie nawet nie chwalić, jakoś to przetrzymam).
Przeczytawszy linkę od Kota Mordechaja (14:27) nieswojo się czuję: to Putin i Tusk nie byli sami w tym swoim… no wicie… ?
„Szczęki nie wykształciły się do zdobywania pożywienia, ale dla ułatwienia kopulacji – wyjaśnia John Long z Natural History Museum of Los Angeles County.” Aha. A jak doświadczenia domowe wykazują (bijemy ręką dzieci po pupie), płetwy, a potem kończyny, wytworzyły się po to, żeby rekiny mogły wprowadzić spokój w rodzinie.
Przeczytałam list w pdf, jest lepiej niż myślałam.
A tego nie mogę się już doczekać http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/kaczynski-chce-pomocy-usa-ws-katastrofy-misja-foty,1,3782423,wiadomosc.html
Jak maja sie zwracac do republikanskich kongresmenow, Haneczko, to beda mieli w czym wybierac, bo sa wsrod nich przypadki zaskakujacej flory i fauny. Ja osobiscie stawialabym na Michele Bachmann z Minnesoty, ktora wszedzie tropi socjalizm/komunizm (z wypowiedzi mozna wnosic, ze niespecjalnie je odroznia). Ostatnio Garrison Keillor za nia przepraszal w imieniu mieszkancow skadinad raczej rozsadnej i zrownowazonej Minnesoty.
A z tym Photoshopem, Mordko, to raczej chodzilo mi o to, zeby nie musiec w koncu samemu sie fotoszopowac, mimo wlasnych mocno zboznych celow (bo Prezesa to juz dwie ostatnio wyrzucone z partii panie sfotoszopowaly, tyle ze na czas ograniczony). A w kazdym razie nie za czesto znajdowac sie w sytuacji, gdy potrzebuje sie pomocy Photoshopu, bo wtedy w odbiorze moze sie zatrzec roznica miedzy „nami” a „nimi” (nie mowiac juz o innych deliberacjach, natury etyczno-psychologicznej). Tak sie domyslam, ze i o to chodzilo Rysiowi, choc moge sie mylic. 😉
Mnie akurat chodzilo o wyretuszowanie z rodzinego albumu PiSu zdjec „Aski” i „Elki”, zeby sladu po nich nie zostalo. Jak po Trockim. 😈
ja małej wyobraźni? 😯 no to jest cios w serce! ale że jestem małej wiary w wielkie intencje, to nie uwierzę, że chodziło o coś złego i zmilczę 😎
Kurczę, ja nawet nie wiem, kiedy zacząłem szczekać. 😯
Ale podobno jak zacząłem, to z pytajnikiem na końcu każdego zdania. Wreszcie otoczenie miało na tyle dosyć moich pytań, że przestało mi udzielać odpowiedzi i musiałem nauczyć się czytać. 🙂
Foma, muszę z przykrością przyznać, że w sprawie środka PiS-u istotnie nie wykazałeś się nadmiarem wyobraźni. Ale nikt nie powiedział, że nie możesz tego nadrobić, wyobrażając sobie początek i koniec PiS-u. 😆
Udało mi się trochę dogonić czas, więc choć jeszcze nie powrócę do pełni obecności, to nowy wpis mogę już wrzucić. 🙂