Ciepłe uczucia
Dobry Kumpel jak zwykle promieniował pozytywną energią i optymizmem.
– No, już wszystko na Święta przygotowane? – szczeknął wesoło od progu, omiatając lustrującym wzrokiem bobikowe włości.
– Aaa… to jakieś święta mamy? – zdziwił się Bobik, dyskretnie kopiąc za szafę wylegującą się na samym środku dywanu kość szpikową.
– No wiesz! – obruszył się Dobry Kumpel – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie masz łap przednich startych od pucowania i tylnych od wystawania w kolejce po karpia. Hej-ho, hej-ho, Święta za pasem, wszystkie łapy na pokład!
Bobik szybko zamerdał ogonem, żeby odwrócić uwagę od swoich zbyt widomie niespracowanych łap.
– Może usiądziesz? – zaproponował grzecznie, podsuwając Dobremu Kumplowi najmniej zakurzony fotel.
– Dobre sobie! – roześmiał się Kumpel – Tak jak ja bym miał czas siedzieć, kiedy Wigilia na horyzoncie. A śledzie? A barszczyk? A kapusta z grzybami? A bombardowanie wieszaków, tfu, chciałem powiedzieć, wieszanie bombek? A pisanie całej masy kartek do średnio znajomych, którym poza tym jednym dniem w roku nie poświęca się ani jednej myśli? A szukanie prezentów, które tobie się podobają, żeby uszczęśliwić nimi tych, którym one się nie podobają? To wszystko, za przeproszeniem, pies? A czyszczenie rodowych sreber…
– Dobrze już, dobrze – wpadł mu w słowo Bobik, przypominając sobie, że w żaden sposób nie będzie w stanie doczyścić rodowych sreber skradzionych mu już dobrych kilka lat temu. – Rozumiem, że absolutnie nie możesz usiąść. Ale wobec tego po co przyszedłeś?
Dobry Kumpel spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem.
– No, jak to? Przecież Boże Narodzenie się zbliża. Święty obowiązek. Tradycja. Obyczaj. Ciepłe uczucia chciałem ci okazać.
– Aaa!!! – powiedział znowu Bobik, tym razem z odcieniem ulgi. Ciepła uczucia na zimę. Kapuję. To bardzo miło z twojej strony, że przyszedłeś okazać.
– No właśnie! – ucieszył się Dobry Kumpel – Też myślę, że to było miłe z mojej strony. I tradycyjne, że tak powiem, do szpiku kości – dodał, zerkając odruchowo w kierunku zaszafia. – No, to ja już polecę, bo czas goni. Tylko jeszcze powiedz, tak w dwóch zdaniach, co u ciebie. Do Świąt wszystko przygotowane…?
Bobiku,
pogoń tę wredotę 👿
Bobiku,
ja się wizytami tużprzedświątecznymi przestałam przejmowac dawno temu. Jakieś 10 lat temu moi berlińscy Przyjaciele zapowiedzieli się z wizytą w Wielką Sobotę.
I było super!! Siedzieli do wieczora, tak dobrze nam razem było.
Kulinarnie rzez ujmujac Wigilia jest najnudniejszym swietem w roku. Przewidywalna do bolu. No i ten przymus picia, tfuj, kompptu z suszu. Prosze mi pokazac jednego kota, ktory przez reszte roku marzy o kompocie z suszu?
Osobiscie wprowadzilbym Wielka Reforme Stolu Wigilijnego.
Ostrygi zamiast sledzika. Homara lub kraba zamiast karpia. Rybe po grecku – do przytulku dla bezdomnych kotow. Zamiast tego – bazanta w calej okazalosci (nie, nie ma zadnego prrymusu wigilijnej bezmiesnosci w prawie kanonicznym!), Zamiast mazurkow i pieniczkow – uczciwe turamisu, albo tort kawowo-orzechowy -1000 kalorii na centymetr szescienny. Kompot z suszu – za okno dla ptactwa i szczurow.
No i zamiast wodki, duzo win, zwlaszcza czerwinych i zwlaszcza francuskich.
Nazajutrz – confit z gesi, grzyby i kapusta. Albo choucroute. Mont blanc. Plywajaca Alaska albo cos rownie wystepnego.
Pewnie Kosciol by mnie wyklal. ale maiajc wybor miedzy dogodzeniem duszy czy cialu, zawsze wybiore mniej dla Kosciola oczywiste. 😈
W poprzednim wpisie już swoje credo wyłożyłem 😉 , więc tylko krótko przypomnę, że ja przedświąteczne wariactwo już od jakiegoś czasu przestałem brać na serio. A samo Boże Narodzenie lubię, nawet bardzo, właśnie ze względu na jego ciepłouczuciową zawartość 🙂 I staram się taką zawartość w tych kilka świątecznych dni wnieść, ale bez wprzęgania się w wymuszony kierat.
Ale jak kogoś przedświąteczne przygotowania akurat bawią, to hulaj dusza. W końcu trudno żebym ja, szczeniak, nie rozumiał, jaką frajdą dla wewnętrznego dziecka jest ubieranie choinki czy wycinanie foremkami ciasteczek. 😆
Mordko, u mnie na Wigilię będzie bez mięs, bo po prostu wszyscy kochają ryby, a niektórzy nawet wszystko, co z morza. 🙂 Jako danie główne przewidziałem suma z Jeziora Wiktorii, a na przystawkę coquilles St.-Jacques na sałacie z balsamico crema. Barszczyk i owszem, do tego paszteciki z grzybami. Na deser do wyboru – tiramisu albo mousse au chocolat, nabyte oczywiście drogą kupna. Szacuję, że wykonanie tego menu zabierze mi ok. 1 godziny we czwartek (głównie gotowanie grzybów i zrobienie z nich farszu) i 2 godziny w piątek.
Czy Bardzo Wybredne Koty byłyby skłonne zaakceptować ten program? 😉
To ja wyskocze rozejrzec sie na miasto w ramach nie przygotowywania sie do Swiat.
Kocie, ja ja w ramiona Heleny, tak Ty pójdź w me objęcia 😆
Od przyszłego roku począwszy, czyli po zadomowieniu się w swoich czterech kątach w Gdyni, Wigilię robię po swojemu. Drzwi otwarte, niech się ludzie gromadzą, ale uprzedzam, że karpia, ryby po grecku (skąd to się u licha wzięło na wigilijnych stołach), uszek i kompotu z suszu nie będzie 😈 Nie wiem jeszcze, co będzie. Ale smacznie będzie. I wino będzie, choć to w moich rodzinnych kanonach w ogóle się mieści (żadnych alkoholi na wigilijnym stole, ale pepsi popijac można – niech mi kto wytłumaczy, gdzie tu sens i ta tradycja)
No sluchajcie. Te Ruskie podstepnie i na zlosc powymienialy rozpoznane juz w Smolensku ciala i powtykaly do niewlasciwych trumien. Wiec na Wawelu spoczal jakis inny nieboszczyk, a nawet dwa:
http://wyborcza.pl/1,75248,8845477,Kaczynski__W_Smolensku_to_byl_brat__W_Polsce_nie_poznalem.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f3d4cb6347ccf1c&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120.
Musze sie jednak przewietrzyc.
Coquilles St.-Jacques bedziesz mial Bobik takze i tutaj, obawiam sie. Bo juz zakupione – wczoraj 😳 Wiec sie nie przejadaj w domu.
Bobiku,
to co zostanie z coquilles St.-Jacques, plus kapelusz, plus kij –
i można iśc do Santiago de Compostela! 😆
(Jak dobrze, że umiem wklejac mordki!).
Ja kilka lat temu byłam prawie gotowa do przejścia tzw. drogą portugalską! Ale się zniechęciłam po różnych takich tam…..
Z tymi swietami to chyba jest tak, ze kazdy rzeczywiscie musi znalezc swoja wlasna odpowiedz na to, jak i ile tradycji zechce uznac za warte jego czasu i wysilku. No i potem jeszcze nie tylko samemu wprowadzic to w zycie, ale jeszcze tolerowac, ze kto inny, gdzie indziej inaczej to widzi i przezywa (najtrudniej rzeczywiscie bywa z najblizsza rodzina, bo zwykle nie sa gdzie indziej). W ogole swieta, zwlaszcza podczas ciemnych i mrocznych zimowych miesiecy, to nie tylko tradycja katolicka, polska, czy nawet chrzescijanska, choc pewnie w Polsce istnieje mocniejszy spoleczno-rodzinny przymus swietowania na pewien sposob (dodatkowo jeszcze pewnie wzmacniany przez reklamy, i sklepy, ktore christmasuja zawziecie w okresie przedswiatecznym). W kazdym razie, swieta, takie czy inne, duze, albo minimalistyczne (do ktorych ja osobiscie sie sklaniam), rozumiane nawet w tej samej tradycji przez kazdego troche inaczej, zawsze z nami beda – bo to taki czas poza czasem zwyczajnym, ktory chyba rzeczywiscie jest nam jakos emocjonalnie potrzebny. Ale to nie znaczy, ze tradycja swietowania nie powinna ewoluowac, bo jesli tego nie zrobi, to zrobi sie zupelnie pusta i przytlaczajaca niezrozumialymi obowiazkami. A przeciez sam pomysl, zeby sie spotkac z rodzina i przyjaciolmi, zjesc cos dobrego (w rozumieniu zainteresowanych), ogrzac sie przy kominku czy swieczkach, nie jest wcale taki zly. 😉
A poradami Dobrych Kumpli, ktorzy niepytani zawsze oferuja swoja opinie na kazdy temat, i to jako ostatnie slowo, nalezy sie tak przejmowac, jak opiniami telewizyjnych „ekspertow od wszystkiego” (niektorzy zlosliwie nazywaja ich opinion whores). 😉
Nisiu i Doro, dziekuje za wczorajszego Bacha. (Co do dyskusji, kto jest najlepszym trebaczem, lub choby jednym z zupelnie pierwszej ligi, to mam to na codzien w domu, i mysle, ze inni muzycy robia to z wielkiej milosci do muzyki, a nie dlatego, ze chca jej przycinac skrzydla). 🙂
Kroliku, mnie tez szczegolnie podoba sie moda z lat 30-tych i 60-tych, np. taka, jaka nosila Audrey Hepburn. Chyba po prostu lubie klasycyzm formy. Troche tego stylu wraca, a nawet sporo nigdy nie do konca zniklo, np. w wersji preppy, ktora tez zreszta wraca.
Widział kto, żeby się przejeść jakubkami (uznałem, że to ładniejsze słowo niż przegrzebki) ? 😯 Jeszcze nigdy mi się ta sztuka nie udała, bez względu na to, ile było na talerzu. 😳
Gdyby nagle ich zabrakło w okolicy, byłbym gotów do nich pielgrzymować, a niechby i do Composteli. 😀
Stawianie na wigilijnym stole pepsi zamiast wina uważam za czyn głęboko niemoralny, który zasługuje na dobrych kilka latek czyśćca. 😈
Te ruskie to już naprawdę przeginają. Całego prezydenta może nam nie podmieniły, ale rękie to na pewno tak, jeśli była z blizną, a jest bez. 👿
Oczyma duszy widzę dwóch zamaskowanych osobników włamujących się ciemną nocą do pomieszczenia z ciałami. Stąpają bezszelestnie, noktowizorami ślipią, prezydenta szukają. I nagle… na agenta agent mruga i szepce wśród nocnej ciszy: weź pan te rękie! 😈
A jeśli oni sobie tę rękę zostawili? I potem go z tej ręki sklonują? 😯
A moze wlasnie w tym celu zrobil to sam PiS ❓
Gdzieś coś już było o klonowaniu dinozaurów. I chyba źle się to skończyło. 🙄
Moze ekshumacja to taki nowy trend w prezentach pod choinke… Mam nadzieje jednak, ze nie bedzie to poczatek nowej tradycji. 😉
A tu troche z mysla o tym chlopczyku, opisanym jakis czas temu przez Helene, ktory bardzo wczesnie dzielil sie Larkinem w londynskim sklepie. Ale tez jakos mi sie to laczy z dzisiejszym wpisem Bobika, i dyskusja powyzej, moze przez opis zbawiennych skutkow chicken tenders (a przy okazji mozna sie dowiedziec, ze narcyzm przestal byc jednostka chorobowa w DSM-V, i co o tym myslj praktykujacy psychiatra). 😉
http://www.huffingtonpost.com/judith-acosta-lisw-cht/narcissism-the-new-normal_b_793173.html
Narcyzm jest zdrowy? A to się Mordechaj ucieszy! 😈
To zalezy, Bobik. Nie jestem zadowolony, ze za narcysystyczna osoboswosc mozna bylo dostac odszkodowanie od firmy. A teraz – okazuje sie – przeszlo mi kolo nosa. Not happy bunny.
Kolejny prezent pod choinke? 😆 Ale chyba nie tak szybko – narcyzm nie tyle jest zdrowy, co poddano sie, jesli chodzi o placenie za jego leczenie. Na pocieche, nie bedzie mozna sie takze wybronic w sadzie niewyleczonym narcyzmem. 😉
U Allena chcieli sklonować przywódcę posługując się jego nosem, to nasi też mogą, ręka jest większa 😈
Popieram olewanie przygotowań do świąt. Stwierdziłam, że błądząc gdzieś między ateizmem i agnostycyzmem obchodzenie ich i łamanie się opłatkiem jest pustym rytuałem. Oczywiście, jak ktoś mi składa życzenia, odwzajemniam się. No i uczestniczę w wielkim obżarstwie, bo
a) pierogi
b) śledź
c) ciasta mojej mamy
d) pigwówka babci
Ale sądzę, że jak będę miała własny dom, świąt wyprawiać nie będę. Zaprę się i się nie dam!
A można było? Czemu nikt mi nie powiedział? 👿 Broniłbym się do upadłego.
Biorąc przykład z polityków, którzy też się bronią mężnie. Nie oddadzą ani guzi… eee, tego… ani immuniteta!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8846871,Jaroslaw_Kaczynski__immunitetu_nie_oddam.html
A tak poza tym: od trzech godzin ślęczę nad esejem o Louisie MacNeice. Wszystko byłoby pięknie, gdybym przeczytała cokolwiek z jego wierszy. A teraz uprawiam dzikie ewolucje z tekstami źródłowymi i dotarłam do 2/3 ale wena mi się skończyła. Jeśli studia humanistyczne czegoś uczą, to improwizacji i wytwarzania mądrze brzmiącego słowotoku 🙄
Frakcja nieprzygotowujących tak zaczyna puchnąć, że Święta nam z tego wszystkiego dość postne mogą wypaść. 😯
Ale problem da się szybko i sprawnie rozwiązać. Zwalimy się całą blogową hurmą na Wigilię do przygotowującej frakcji szczecińskiej, a potem na pigwówkę do Jotki. 😆
Z tym mądrze brzmiącym słowotokiem to prawda. I najgorsze, że potem ci wykształceni już humaniści wchodzą do wszelkich mediów i tam ten słowotok zaczynają lać. Co powoduje przekonanie, że właśnie tak jest mądrze i słusznie, kolejni humaniści (bądź kandydaci na) zaczynają ten słowotok naśladować i kółko się zamyka… 🙄
Zdaje sie ze w propozycji DSM-5 oprocz narcyzmu brakuje takze innych poprzednio uznawanych zaburzen osobowosci – paranoicznej, histrionicznej i zaleznej; ogolnie zaburzenia osobowosci sa tam inaczej ujete.
Czytajac tu o swiatecznych przygotowaniach czuje sie jak Puchatek utkniety w otworze Krolikowej nory, ktoremu Krzys ku pokrzepie czytal co ciekawsze kawalki ksiazki kucharskiej; juz przy samej lekturze mozna sie rozmarzyc:)
Oprócz pigwówki mam nalewkę świąteczną, zrobioną na bazie bakalii, i parę innych. Przygotowane uszka z grzybami, pierogi z kapustą, zakiszony barszcz czerwony, „uduszony” bigos. A wszystkiego na kompanię wojska 😯
Można wpadać 🙄
Ja dziś przedświątecznie byłam na proszonym obiedzie. Serwowano smakowity udziec jagnięcy duszony w czerwonym winie oraz barszczyk 🙂 I śledź był w majonezie z czerwonym kawiorem. Wczorajszy eksperyment makowy zaniosłam polany czekoladą i się spodobał do kawy bardziej niż placek z cukierni 😆 Zrobię następny, z podwójną porcję masła.
Częśc frakcji szczecińskiej wróciła z zakupów (podziębiona jakoś, chyba rum trzeba z herbatą?).
Zapraszam nieprzygotowujących się! Czem chata i szafa bogata!
U mnie jedzonka sporo będzie.
Na Sylwestra powtórka, w nieco innej wersji.
Hej, Narodzie! Czy czujesz sie zniewazony slowami Brodzinskiego o „dziadowskim Kraju”?
Przeczytalem wlasnie kuriozlna wiadpmosc, ze twor o nazwie „Mlodzi Demokraci” zlozyl w sadzie skarge Narodu na Brudzinskiego:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8847037,Brudzinski_zniewazyl_narod__Jest_doniesienie.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f2cd36d4247d3a4&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=1
Curiouser and curiouser.
Tak uż izwinitie wy mienia, tradycję zniosę (szczególnie, jak będą śliżyki), katakumby zniosę (bo może będą kolędy?) ale ekshumacje to nieszczególny przedświąteczny pomysł, nawet gdyby to był LK złożony po połowie z Łokietka i Chrobrego. To ja spadam.
Bobiku, ja jestem jak najbardziej zagorzałą przeciwniczką słowotoków. Brzytwa Ockhama! Do wspomnianego wyżej eseju mam opracowanie liczące sobie 17 stron. Czytałam je na kacu, wyłączyłam się na piątej, obudziłam kolo czternastej i nie zauważyłam braku pozostałych dziewięciu.
No ale niestety, zazwyczaj na zajęciach z pisania o części oceny decyduje to, czy się student zastosował do wyznaczonego mu limitu (u mnie mają wyjść 3-4 strony Timesem New dwunastką, podwojna interlinia, czyli ok. 1000 słów). I takim sposobem ktoś, kto pisze zwięźlej, ale bardziej na temat dostanie ocenę podobną do kolegi, który napisze 5 stron o niczym, okraszając od czasu do czasu trafnym cytatem.
Andsolu,
jeśli Rosjanie są w „to” zamieszani, to ja nie wykluczam , że na Wawelu mamy zestaw: Jurij Dołgorukij, Iwan Groznyj, caryca Katarzyna II. (Szczecinianka!). 🙂
Mnie się do szczególnie bezczelnych słowotoków zdarzało nawet stosować Brzytwę Od Chama. 😈
Nie powiem, skuteczniejsza była, niż wszelkie mięczakowate, inteligenckie aluzje. 😎
O żarciu ja też uwielbiam czytać, więc kulinarne opisy PP (Przygotowań Przedświątecznych) muzyką są dla mej duszy. 🙂 Mnie tylko relacje sprzątaniowo-zabieganiowe źle robią, bo się zawsze obawiam, że mi guziczek z nieczystym sumieniem nacisną. 😉
dostałem, to się dzielę
http://www.pustamiska.pl/
Czlowiek to zaiste przedziwne stworzenie. Jedni przemaiwaja w imieniu Ducha Swietego czy Narodu, inni nie potrafia zasnac jak nie ida do lozka z suszarka do wlosow:
http://bodyodd.msnbc.msn.com/_news/2010/12/20/5670822-not-without-my-blow-dryer-reality-show-uncovers-strange-addictions?GT1=43001
Najpierw się oburzyłem, że foma się chce dzielić pustą miską, ale jak zobaczyłem o co chodzi, to sobie pomyślałem, że podstawię tę linkę pod tego pieska z boku blogu. Bo tamta akcja już się skończyła, a ta chyba jest stała. Więc od jutra w pieska z boku znowu warto klikać. 🙂
Witajcie przedświątecznie!
Krótki meldunek z frontu przedświątecznego:
posprzatane ( zasłga pani J)
prezenty prawie kupione ( pakowanie jutro)
W zamrażarce: uszka , pierogi, karp i sandacz – pokrojone do smażenia
Barszcz kiszony zakupiony ( na szczęscie jestem w Krakowie; w Warszawie ( ale też w Poznaniu!) takie dobro prawie nieosiągalne
W planach: Gołabki z grzybami, kutia, kompot z suszu ( b.lubimy!)
powidlaki ( czyli strucla drożdżowa z powidłem sliwkowym i migałami) tort orzechowy
Piersi z kaczki w drugi dzień świąt i zupa cytrynowa ( obiad proszony dla przyjaciół)
W pierwsze swięto tradycyjne lenistwo i wyjadanie resztek
Generalnie z latami coraz bardziej lubię, tylko nas coraz mniej przy stole, to będą pierwsze święta bez mojego Taty, który był naszym strażnikiem tradycji, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jedząc gołąbki czy kutię i popijąc kompotem z suszu myśle zawsze o moich dziadkach i pradziadkach którzy pewnie tez to robili. Choc trzech zup, o których opowiadał mój Tato, juz na wilię nie robię….
Jak dobrze Cie widzuec znowu, Zono! Bo juzem wielce steskniony.
Jestes pewna z tym kompotem? Jesli tak, to chlusnij przynajmniej do niego troche rumu albo cos zeby gp rozweselic…
My ze Stara zyczymy Wam fajnych Swiat, milych i wesolych.
Ach witaj nam, witaj, wieki niewidziana Żono Sąsiada. 😀
My w ostatnich latach mniej chętnie jeździmy do Krakowa na Boże Narodzenie, właśnie ze względu na tych wszystkich, którzy tam z nami już nie siądą przy stole. Tutaj nie jest to tak dolegliwe, bo tu nigdy nie siedzieli.
Ale oczywiście myśleć o nich będziemy. Jak również o wielu nieobecnych żyjących. 🙂
Kaczka u nas też będzie. Wygrała w rodzinnym głosowaniu. 🙂
Dzieki Kotku za zyczenia!
Kompot jest OK, nawet bez wspomagaczy, byleby był dobrze schłodzony. Do śledzia mamy wódeczke, do ryb rizlinga, do słodkości nalewki. To jest chyba jedyna tradycja ( wilia bez alkoholu) z która się rozprawiłam bezwględnie od kiedy zaczełam urządzać święta we własnym domu ( czyli juz ponad 20 lat temu) O dziwo starsze pokolenie , wtedy jeszcze silnie reprezentowane, przystalo na zmiany niezwykle ochoczo!
Pewnie z ulga.
Muszę się na godzinę czy dwie wycofać z czynnego udziału, bo mi laptoka odbierają 🙁 ale potem wszystko pilnie doczytam. 😎
Mam nadzieje, ze Bobik wróci jak nie dzis to jutro!!!
A zjedzenie kolacji wigilijnej bez pewnej ilosci alkoholu to prawie niemożliwe, a na pewno bardzo niezdrowe!
Zono, od razu swiateczniej sie zrobilo, gdy Cie tu znow zauwazylam. 🙂 A z tym kompotem z suszu, to jest tak, ze on sie teraz u nas w Stanach nagle ogolnie trendy zrobil, w ramach powrotu do do prostszych, niewymagajacych, i zdrowych deserow. 😉
Witaj Moniko!
O to jestesmy trendy! Bardzo się cieszę. W ogóle ostatnio wspólne domowe biesiadowanie zrobiło sie trendy co jest bardzo miłe. W latach 90tych kiedy w Krakowie zaczeły sie otwierać nowe restauracje w tempie dwie na tydzień, spędzalismy w knajpach mase czasu. A ostatnio bardziej w domu, czasem na wspólnym gotowaniu. Choć czasem mysle ze bardzo tradycyjna instytucja domowej „kucharci” to nie był głupi pomysł. pani dochodząca nie rozwiązuje problemu!
Wiesz, Zono, o domowej kucharci i ja juz od jakiegos czasu mysle z pewnym rozmarzeniem. Nie zawsze, bo gotowac lubie, ale jak mam czas i nastroj. Ale czasem by sie przydala, kiedy nie ma czasu/ochoty/skladnikow. Na szczescie, oprocz restauracji, jest jeszcze pare innych sposobow, nawet bez domowej kucharci, np. swietne gotowe potrawy zza „goracej lady” w Whole Foods (siec sklepow z zywnoscia niechemiczna, a wrecz organiczna).
A w ramach trendy jest jeszcze pakowanie prezentow w brazowy papier i obwiazywanie ich zwyklym sznurkiem, ale tak daleko jednak nie pojdziemy. 😉
O nie! Stanowcze nie dla papieru pakunkowego, pamietam jak mi obłkadano nim zeszyty w dawnych czasach!
Niestety oferta tzw dań gotowych w Pl jest jeszcze ciagle na dośc niskim poziomie. Ja nie jestem jakos szczegónie wyczulona na „organic”, ale po prostu nie jest to zbyt smaczne. Więc marząc o kucharci trzeba samemu mieszac w garnkach!
Bobiku, jakubki bardzo ładnie. Zupełnie jak ten neurotyczny facet z „Samotności w sieci” demona seksu Janusza Leona W. To znaczy Cielecka tak do niego pisała. W filmie. Ostatnio był w tv i widziałam połowę. Książki też widziałam połowę, ale dawno i nie pamiętam, czy ona mu tam jakubkowała, czy nie.
Vesper (chyba Ty to pisałaś… nie chce mi się sprawdzać) – rybcia w jarzynach, czyli po grecku znalazła się na wigilijnych stołach – przeprowadziłam badania naukowe! – bo dobre to jedzonko jest… Nie lubisz? Bo jak lubisz, to wpadaj, frakcja szczecińska pewnie narobi tego towaru w opór.
Idę do uszek. Pierniki wyszły pięknie (trochę się lepią do foremek, może nie lubią w foremkach), pachną nieziemsko, bo napchałam do nich moc przypraw. A zamiast lepić uszka popadłam dzisiaj w pisanie wierszyków z szanciarzami. Mamy taką frakcję kolędową.
Alleluja.
Zeszytow w papierze pakunkowym nie pamietam, ale pamietam ksiazki biblioteczne, nieodmiennie brazowe (ale chociaz bez sznurka!). I tak, zauwazylam podczas ostatnich wakacji, ze nawet w calkiem przyzwoicie wygladajacych warszawskich sklepach dania gotowe byly srednio jadalne. A tu jest tak, ze sa albo okropne, albo wlasnie zupelnie smaczne, jak robione w domu, w zaleznosci od rodzaju sklepu. Whole Foods nalezy do tej drugiej kategorii. Za to wedliny kupione w polskim sklepie organicznym byly naprawde pyszne.
Mar-Jo, pocztmajster był u Ciebie!
No to moja Stara byla okropnie trendy od dawna, bo ona uwielbia pakowac w szary papier (wlasciwie bezowy), ale musi byc piekna wstazka – w szkocka krate klanu campbellow, albo royal stuartow, macdonaldow i takie tam. Zawsze kupuje te wstazki w kratke, roznej szerokosci. Pakowniczy papier
ze wstazka w kratke – tres chic!
Ale kompotu nie wezmie do ust, chyba, ze bardzo chora.
A tak, to jest ladny kontrast, Mordko. Troche jak artysci-zlotnicy w naszym miescie (ze stemplem Rhode Island School of Design), ktorzy wystawiaja przepiekne zlote drobiazgi na zwyklym, szarym lnianym plotnie. Bardzo ladnie to wyglada, zwlaszcza o tej porze roku roku. Ale taki troche kostropaty sznurek jest takze trendy, a brazowy papier moze byc lekko wygnieciony (co dodatkowo sugeruje, ze sie niczego nie wyrzuca, tylko wykorzystuje raz jeszcze). 😉
ciemno i zimno, snieg zalega, na naszej ulicy (99 stopien odsniezania 🙄 ) wiekszosc samochodow stoi uwieziona w sniegu 🙂
witam 🙂 zone sasiada 😀
Nisiu, u Ciebie też był! Przed chwilą, może nawet 2 razy, bo się zgapił.
Wszystko OK.
a ja to lubie swieta i przedswiateczna krzatanine, plany co i jak,
czego wiecej a czego mniej ugotowac i upiec, jaka choinka i w co ubrana, szopka duza czy malutka miniaturka……….
lubie te rodzinna wielopokoleniowa tradycje wspolnego swietowania do bolu watroby 😉 8) i wspolne rozpakowywanie prezentow, z koledami w tle….
tak malo mamy czasu, tak czesto kazdy zyje w innym miejscu i czasie, w locie zjada cos tam gnajac do bardzo waznych spraw, a
swieta zwalniaja, wyciszaja, pozwalaja w spokoju powspominac,
usmiac sie z przezytach dni……. to wynagradza „malutki” stress
przygotowan
kocham swieta 😀
urywam sie 🙂 😀
zostawiam Wam noc na brykanie, ja w sen udaje sie 🙂
Hm, hm, tylko mezczyzni przygotowanie swiat nazywaja przedswiateczna krzatanina. 😈
Właśnie tak Rysiu, ja też znikam!
Rysiu,
no to Ty jesteś prawdziwa frakcja szczecińska!!!!
Mistrzynią w powodowaniu bólu wątroby u gości byłą moja mama. Ale robiła takie smakołyki, że wszyscy żarli jak wołoduchy z przerażeniem w oczach i jękiem rozpaczy, że nie mogą przestać.
Mar-Jo, zapomniałam Ci zapodać, że spekulatiusy bardzo lubimy obie z Szantą. Niech no ja tylko chrupnę, a ona siada kolo mnie, wodzi oczkami ode mnie do ciasteczka i znacząco mlaska mordką.
Bobik, czy Ty też znacząco mlaskasz mordką, jak masz coś na widoku?
To ja tez mowie Dobranoc, bo jutro wczesne wstawanie i jazda do centralnego Londynu na dwunasta.
Nisiu,
Spekulatiusy w moim domu zostały pożarte w ilościach strasznych. Cieszę się, że Wam smakują.
Ostatnia paczka czeka na moje starsze dziecko, które już w środę wieczorem powinno byc w domu.
I zacznie się granie!!!!
I będzie J.S. Bach live. I kolędy….
Cyrkowo u Lisa: Terlikowski broni biskupów, księża wręcz przeciwnie. Księża proponują poddać biskupów praniu mózgu czytając im na okrągło ich własne listy do wiernych.
Jeden z księży mówi, że gdy odwiedza matkę, półtora dnia traci na odtruwanie jej z Radia Maryja.
Księża współczują Terlikowskiemu, że ma takie pogądy!!!!!!!!!!!!
Pojechałam dzisiaj do miasta samochodem i stwierdziłam, że służby drogowe poddały się. Ulice nie odśnieżone, auto zamiast jechać, ślizga się, maksymalna szybkość 20 km/godz. W sklepach tłumy, na ulicach też, w dodatku trzeba uważać, żeby nie wywinąć orła. Przyjemności żadnej!
Musiałam ten stres zajeść piernikami. A w tureckim sklepie kupiłam świetne mandarynki, słodkie, soczyste i bez pestek.
Jeszcze dziś się pojawiłem i – jak się okazuje – miałem nosa, bo wpadłem wsam raz na kabarecik opowiedziany przez Pannę Kotę. To musiał być niezły ubaw! 😈
Nie wiem, jak to się dzieje, ale ostatnio po przeczytaniu kilku postów na blogu natychmiast muszę iść coś zjeść. 😯
Ale ja w sprawie żarcia nie mlaskam znacząco mordką, tylko wzdychająco pojękuję. To jest gwarancja, że nie zeżrą sami, tylko coś odpalą, bo tych pojękujących dźwięków nikt w domu nie jest w stanie wytrzymać dłużej niż 30 sekund. Sprawdzane z zegarkiem. 😆
Szanta głównie patrzy, ale patrzy strasznie. Przed chwilą patrzyła strasznie w sprawie chleba z masłem i kiszonym ogórkiem. Póki człowiek nie widzi tego wzroku, to daje radę, ale raz spojrzeć w oczka i koniec.
Pójdę spać o rozsądnej porze, jutro muszę wstać w nocy, czyli o ósmej. Masakra.
Bawcie się ładnie, nocne marki.
Coś mi się zdaje, że dzisiaj markować będzie co najwyżej druga półkula. Nawet ja mam zamiar iść spać wcześniej, czyli już wkrótce. 🙂
It will not, as far as I am concerned. G’night and dream of bigos.
Melduje sie druga polkula. Swiateczne tradycje, jak pisze zona (fajnie ze wpadlas zono) i Monika, zmieniaja sie w zaleznosci co sami z nich chcemy zachowac. Ale przynajmniej pamiec o roznych tradycjach pozostaje dopoki jest znami starsze pokolenie, ktore je pamieta.
Na mojej wigilii tez beda przegrzebki! Moja Mama wspominala o slodkim krupniku z suszu owocow z kasza jaglana, ktory jako dziecko lubila, a byl podawany na kolacje wigilijne jej dziecinstwa. Tej tradycji pozwolila sama mama popasc w zapomnienie.
Poniewaz moja rodzina (za wyjatkiem zony siostrzenca, przy ktorej wszyscy jestesmy on our best religious behaviour) nie jest religijna, to zastanawiam sie czy w przyszlosci bedziemy nasze wigilie kontynuowac. Moze po prostu bedziemy wyjezdzac na poludnie, do slonca? Milo wspominamy nasza wigilie na Bermudach 12 lat temu. Swordfish, tomato chowder i rum swizzle w pubie w St. George, spacery i totalny relaks.
Ale poki co w Wigilie jestesmy najczesciej razem, moja i mojej Starszej Siostry rodzina, i zawsze jest w sumie bardzo przyjemnie. Wciaz lubimy spedzac z soba czas.
A na Labradorze cieplo, plus dwa stopnie C, zamiast bardziej normalnych minus dwudziestu stopni o tej porze. Mieszkancy Mud River odcieci od swiata. Zwykle zamarznieta Chrchill River byla ich autostrada do Goose Bay. Tam nie ma drog; latem sie plynie do Goose Bay lodzia, a zima samochodem terenowym lub snowmobilem. A teraz klops!. Za duzo w rzece kry, zeby plynac lodzia, a za malo lodu, zeby rzeka stala sie przejezdna droga. Konferencja w sprawie globalnego ocieplenia powinna sie byla odbyc wlasnie w Mud River, ale odbyla zie w goracym Cancun.
Zapomnialam podac link o Labradorze:
http://www.nationalpost.com/news/first+green+Christmas+leaves+Labrador+town+stranded/4005369/story.html
zimniej niz zapowiadano 🙂 cale -10° 😀
bierzemy to z humorem, glowa w czapke, rece w rekawiczki, reszta
w pierzynie i do S-Bahnu 🙂
brykam fikam 😀
Nie odzywałam się, bo się trochę potłukłam i byłam zniechęcona do wszystkiego, ale powoli wracam do istnienia.
Podaję przepis na galaretkę z kompotu z suszonych owoców (z dodatkami), może to być fajna odmiana:
składniki:
20 dkg suszonych śliwek
10 dkg suszonych moreli
10 dkg suszonych jabłek
10 dkg suszonych fig
5 dkg suszonych gruszek
średnia pomarańcza
spora cytryna
kawałek kory cynamonu
5 goździków
1-3 łyżki miodu
4 galaretki pomarańczowe
Suszone owoce opłukać, osączyć i zalać przegotowaną wodą, odstawić na 3-4 godziny. Pomarańczę i cytrynę sparzyć, pokrajać w plastry. Dodać do napęczniałych owoców. Wrzucić cynamon i goździki, gotować na małym ogniu około 25 minut, uważając aby owoce się nie rozpadły. Doprawić miodem. Owoce wyjąć z kompotu, najładniejsze przełożyć do salaterek. Kompot przecedzić, zagotować i rozpuścić w nim galaretki, po czym zalać owoce. Można podawać z lodami.
Dzień dobry 😀 http://www.polityka.pl/galerie/1501833,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2010-r.read Duszą widzę wersję z bałwanem 😉
A ja z Leszkiem na Jarku albo Jarkiem na Leszku.
Dzień dobry 🙂
Słuchajcie, dziś Pan B. powinien nam dać. 😀 Wszyscy zacięci długospacze pozrywali się jak skowroneczki albo Rysie, nawet Kot Mordechaj pewnie już w drodze do Londka Centralnego.
Oczekuję od Pana B. spełnienia obietnic powyborczych! 😆
Jeszcze nie, ale juz lada moment. Ktos musial przeciez wyprowadzic Panicza o stosownej porze.
A ja , niestety, widzę to co w Świebodzinie!!! 😳
Poplakalem sie ze smiechu nad Mleczka.
U nas, milionerow odsniezanie idzie cala para. Gdy wyszedlem o osmej, sluzba byla juz cala w pogotowiu z lopatami, ktorymi dziarsko machala odgarniajac spod drzwi i wjazdow do garazu. Zyc nie umierac.
Czuje sie troche jak Tewje Mleczarz powtarzajac nieustannie: gdybym byl Rotszyldem….
Nie wstydź się, Mar-Jo. Niektóre genialne wizje artystyczne narzucają się tak silnie, że po prostu już nie sposób widzieć świata inaczej, niż przez ich pryzmat. 😆
Dziekuję, Bobiku. 🙂 . Idę do sklepu (maleńki, sympatyczny) po rewelacyjny twaróg na sernik (w wersji: skubaniec, znaczy: Zupfkuchen). Zawsze piekę z 2,5 kg twarogu, cześc wędruje do krewnych. Będzie jeszcze tradycyjny makowiec, który upiecze moje starsze dziecko.
Chodzi mi po głowie (nie dosłownie) kaczka.Zobaczymy.
Kocie, moje ulubione sceny ze „Skrzypka”: monologi Tewje- Mleczarza kierowane do Pana B.
Może na Święta zrobimy solidarnie, całym blogiem, jak jeden mąż i jedna żona, kaczkę, żeby w ten symboliczny sposób pokazać, że umiemy się wznieść ponad uprzedzenia i podziały polityczne? 😎
Do Pana B. ja też czasem kieruję monologi, bo przystąpienia do dialogu on stanowczo odmawia. 👿
„Skrzypek” to frajer. Powiesc jest lepsza. 😈
Ja w zasadzie popieram frajerów. Sam jestem niewąskim frajerem i stale ktoś z tego powodu kręci mi kółka na czole. Rotszyldem też pewnie właśnie przez to nie zostałem. Ale co mam zrobić – zapłakać się na śmierć, że mi cwaniactwa bozia nie dała? To już wolę twierdzić, że frajerstwo jest cool. 😎
No, w końcu Szolem-Alejchem. 🙂
Ja tam kaczki robić nie bede, o, co to, to nie 😆
A wczoraj zezłościłam się na Londkowego Borisa, który, rozkoszniaczek, z uśmiechem opowiadał, jak to trzeba siły Herkulesa, żeby wydostać śnieg spod samolotów i zmusić je do ruszenia. Psiakrew, naród eksploratorów, ale żeby sobie z głupią zimą nie radził 👿
Przeczytalem o te rozmowie u Lisa wczoraj. Nie rozumiem zapraszania do takich rozmow rozmowcy tak skrajnego jak Terlikowski. O czym wlasciwie mozna z nim rozmawiac, skoro on jest jak nakrecana papuga, skoro wiadomo co powie , skoro jat tak niesaklonny do WYMIANY pogladow? Do tego stopnia, ze chyba nie reprezentuje juz nikogo poza samym soba – w sferze pogladow.
Terlikowskiego nalezy zostawic kompletnie na boku i zapraszac ludzi, z ktorymi mozna jednak dyskutowac, Z pewnoscia nikogo, kto uwaza, ze prawo stanowione tego kraju powinno pochodzic nie od organow ustawodawczych, ale od Boga. Wiem, ze np BBC trzymaloby go na odleglosc stu mil od kamer i mikrofonow, bo jest zapisana w statucie zasada, ze nie zaprasza sie fanatykow. Fanatycy nie maja wstepu do studia, bo po co? Chyba tylko jako folklor nagrany gdzie indziej, jako t.zw. „actuality”.
Kierowniczko, wszystko przez to, że w tym Londku nie mają wystarczająco dużych kanap. 🙄
Ja teraz, jak wychodzę z domu, też natychmiast jestem dosłownie obrośnięty zbitym śniegiem, a nawet lodowymi soplami. Wczepia się to cholerstwo w futro, bryli, lodowacieje i nijak otrząsnąć się nie daje. Ale świetnie się wyciera w kanapy.
Jakby takiego samolota wpuścili na kanapę, zaraz by się elegancko w nią wytarł i byłoby po sprawie. 😈
Nie zapraszanie fanatykow do studia… zaczelam sie zastanawiac ilu poslow do mojego parlamentu trzeba by trzymac z daleka od kamery gdyby sie chcialo to wprowadzic w zycie, i jak wyglada okreslenie fanatyzmu ktore ich jednak dopuszcza, bo chyba tez oficjalnie taka zasade mamy.
Zastanowiłem się nad tym, co napisał Mordechaj i się nie całkiem zgodziłem, a dlaczego zaraz wyłożę.
Zasada niezapraszania fanatyków, którzy reprezentują tylko siebie, wydaje mi się rozsądna. Ale już nad niezapraszaniem fanatyków, którzy reprezentują jakąś liczącą się w życiu kraju grupę poważnie bym się zastanowił. Bo to jest jednak takie zmiatanie pod dywan, udawanie, że tego nie ma. Z tego tylko w kociołku zbiera się para i potem wybuchają jakieś Sarraziny. Ja bym takich skrajnistów raczej zapraszał (o ile nie nawołują do rzezi, samobójczych zamachów, itp.) i pozwalał się skompromitować. Dokładnie tak, jak Lis to zrobił.
Terlik jest wyrazicielem poglądów katolickiego, radiomaryjnego betonu, który nie składa się wcale z pięciu osób, zamkniętych na oddziale psychiatrycznym. To w Polsce jest jednak pewna siła społeczna i polityczna, której nie da się nie dostrzegać i nie należy jej lekceważyć. I pokazanie w programie telewizyjnym o dużym zasięgu, że nawet niektórzy księża uważają Terlika za nawiedzonego, że wcale nie jest on wyrazicielem stanowiska całego KK, jest bardzo dobrą robotą. To idzie w miasta i wioski, i a nuż da temu i owemu do myślenia. 😉
I rzeczywiście jest jeszcze ten aspekt, o którym Lisek pisze – określanie przy pomocy standardów BBC, kto w Polsce jest fanatykiem i nie należy go dopuszczać przed kamerę, mogłoby niezłego bigosu w mediach narobić. 😈
Z drugiej strony daje mu to estrade do nawracania; na dodatek e dopuszczeniu go jest przekaz ze taka postawa jest „legitimate”, salonowa…
Bobiczku, a w Duesseldorfie samoloty już się w Twoją kanapę wytarły? 😉
O fanatykach to już mi się nie chce, ale zgadzam się, że nie wolno udawać, że ich nie ma, bo kiedy się tak robi, kończy się to tak, jak w dzisiejszej Holandii, z której każą wyprowadzać się Żydom, bo nie da się im zapewnić bezpieczeństwa. Obawiam się, że już nigdy tam nie pojadę
Podejrzewam, że Lis to lisek, robi to specjalnie, aby tacy jak Terlikowski mieli okazję publicznie skompromitować się do końca. Bo to był prawdziwy kabaret, ksiądz przeciwko T.
Najbardziej podobało mi się to stwierdzenie księdza, że on musi odtruwać matkę z Radia Maryja.
A tu w dzisiejszej Polityce: http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1511464,1,cel-tusk-czyli-premier-w-ogniu-krytyki.read
Ciekawe, że w Niemczech nikt nie oskarża Merkel o zimowy chaos a w Polsce znowu Tusk winny. A pretensje musiałabym mieć, bo parę dni temu wywaliłam się jak długa, autem ledwo da się poruszać, pokonanie paru metrów do sklepu na przeciwko to cała wyprawa przez zaspy i po lodzie.
Oczywiście, to niebezpieczeństwo legitymizacji istnieje. Ale moim zdaniem należy tu również uwzględniać specyfikę lokalną. W Polsce beton katolicki i tak ma sporą „platformę legitymizacji” i ani sam siebie nie uważa za salonunfähig, ani nie jest przez wszystkie media za takowy uważany. Czyli w przestrzeni medialnej będzie się pojawiał i tak, tyle że w mediach probetonowych bez żadnej kontry.
Pokazanie takiego fanatyka, ale z natychmiastową ripostą, i to pochodzącą z wnętrza Kościoła, jest dla mnie świetnym wistem. A nawracanie przez Terlika w momencie, kiedy sami księża dają mu kontrę, robi się dość problematyczne. Bo on to jednak tylko jakiś pismak, a oni – było nie było, urzędnicy Pana B. 😈
He, he, chyba powtórzyłam za Bobikiem, bo dopiero teraz wskoczyło
Pani Kierowniczko, ja Düsseldorfu na razie nie sprawdzam, bo co sobie mam nerwy szarpać. 🙂 Do niedzieli i tak jeszcze wszystko się może zmienić.
Doro, wynika z tego ze i ja do Holandii nie pojade… Ale taka szkoda, ze sie jeszcze zastanowie 🙂
Bobiku, masz oczywiscie racje. Sprzeciw z wewnatrz kosciola to najmocniejszy przeciwko niemu argument. Zreszta nie myslalam tylko o Polsce, bo jestem raczej liskiem pustynnym, po tz. swietej ziemi chodzacym. Eksponowanie liczacych sie fanatykow oraz ich osmieszanie to najlepszy sposob rozprawiania sie z nimi i trzeba to robic. Legitymizacja tez jest, pewnie jako zlo konieczne; widze jak rozne krancowe opinie ktore poczatkowo budza oburzenie, po pewnym czasie staja sie czescia przyjetego spektrum, po prostu dlatego ze ludzie sie przyzwyczajaja do ich istnienia. Oczywiscie lepsze to niz o nich nie wiedziec.
To Ziemia Święta nie mieści się między Świebodzinem a Licheniem? 😯
Lisku, wywracasz do góry nogami całe moje pojęcie o geografii, zaczerpnięte z „Naszego Dziennika”. 😆
Być może kilkanaście lat temu też byłbym skłonny sądzić, że wystarczy pewnych poglądów nie wpuszczać na salony i sprawa będzie załatwiona. Ale różne wydarzenia i procesy w ostatnich latach przekonały mnie, że (może na dzisiejsze czasy?) nie jest to słuszna polityka. Fanatyzm i oszołomstwo od przemilczania ich wcale nie znikają. Więc trzeba się z nimi spierać, choćby i z obrzydzeniem, a najlepiej chyba ośmieszać. Im bardziej nadęty jakiś ideologiczny balon, tym skuteczniej ośmieszenie go przekłuwa. 😉
Tak się domyślałam, że lisek jest pustynny 😉 Może fenek?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fenek
No, Ziemia Święta to trudny przypadek w tej dziedzinie. Fanatyzmów może być tam wiele różnych… A swoją drogą chyba nigdzie nie spotkałam takich ostrych – jak ich nazwać – antyreligiantów – i też trudno się dziwić 🙂
A wiecie, że mnie też ostatnio do Holandii jakoś nie ciągnie, chociaż mam ją pod nosem, muzea w niej wspaniałe i ryb w sklepach wielki wybór. Ale taka się tam obrzydła atmosfera zrobiła, że mnie odrzuca od granicy. 🙄
Fenki przecudne są. 🙂 I hecne, z tymi olbrzymimi uchami. Dokładnie to, co lubię – połączenie cudności i hecności.
Prawdę mówiąc, tylko dlatego zgodziłem się zaakceptować Pręgowaną, że u niej też to połączenie występuje. 😉
A tak kiedyś lubiłam ten kraj… I Amsterdam po prostu uwielbiałam… Miałam tam przyjaciela i jeździłam do niego. Wiele lat temu.
Dostałam właśnie mail z życzeniami świątecznymi od Muzeum Historii Żydów Polskich 😯 Na tle bryły muzeum w budowie stoi choinka w kształcie menory, z Gwiazdą Dawida na szczycie. Amerykanie nazwaliby to drzewkiem chanukowym 😆 Tyle że już dawno po Chanuce, placki zostały niestety pożarte 😛
Mieliśmy zamiar większą grupą pojechac wiosną na kilka dni do Amsterdamu. Pomysłodawcą (jakiś rok temu) był nasz kolega mieszkający od lat w Holandii. Według Niego (rozmowa telefoniczna z wczorajszego dnia) – Polacy od jakiegoś czasu mają bardzo niedobrą prasę, oceny podobne do Marokańczyków, uznawanych przez Holendrów za przyczynę zła wszelkiego. Większośc Polaków widzi negatywne reakcje Holendrów po odpowiedzi na pytanie o kraj pochodzenia.
Więc nie wykluczone, że do Amsterdamu się nie wybierzemy większą grupą.
http://preclowastrona.blox.pl/2010/12/Dwudziesty-stopien-oddalenia.html
To na drzewku chanukowym wiesza się placki zamiast pierniczków? 😆
Rzeczywiscie fenka mialam na mysli 🙂
Polaczenie symboli trzech religii w jeden widzialam wlasnie na pomniku w miescie Ramla, co jest zupelnym wyjatkiem; niestety w konfrontacju z rzeczywistoscia wyglada to gorzej.
Placki chanukowe wlasciwie nalezaloby chyba jesc wlasnie teraz, poniewaz caly symbolizm zwyciestwa swiatla nad ciemnoscia swietowany o tej porze roku robi wrazenie zwiazanego z przesileniem zimowym, tz. wlasnie z ostatnia noca 🙂
i to jest, lisku, doskonala wiadomosc, ze od dzisiaj dzien zdobywa przewage nad noca 🙂 gdyby tak jeszcze sloneczko nad berlinem twarz pokazalo, a tu zima zimowa 🙂
przerwa, odpoczanek, herbata i slodycze na stress od „wodzostwa” firmy, dbaja o nas BEZINTERESOWNIE 🙄
kuchnia, juz mnie wolaja 🙂 😀
Słodycze na stres? Hmm… W moim przypadku to by chyba było w sensie wywołania stresu. 😉
Zdecydowanie wolę od kierownictwa firmy Rysia naszą Panią Kierowniczkę, która mi czasem kawałek pasztetówki podrzuci. Też całkiem bezinteresownie. 😀
Na mój dusiu! To i tak wielkie scynście, Bobicku, ze ten cały Dobry Kumpel nie popytoł Cie o co-łaska jako dowód wdzięcności za okazanie tyk ciepłyk ucuć. I jesce by sie obraził, ze ta co-łaska mo za niski nominał!
Jo byk chętnie wpodł tutok w Wigilie, ale nie wiem, cy dom rade, bo bede musioł bacy i gaździny pilnować, coby Święta wyryktowali nalezycie. Tak więc juz teroz zyce Bobickowi i syćkim jego blogowym Gościom piknyk Świąt, a Bobickowi dodatkowo – choinki, na ftórej bedom wisiały bombki z pastetowej i coby te syćkie bombki były do dyspozycji Bobicka 😀
Dziękuję, Owczareczku, w imieniu swoim i Wszystkich. 🙂 I oczywiście wzajemnie odżyczam Świąt najmilszych, najsmaczniejszych i – tam, u Ciebie – należycie zaśnieżonych, bo do Owczarków Podhalańskich śnieg pasuje jak mało co. 🙂
Bombki z pasztetówki na pewno nie będą wszystkie do mojej dyspozycji. Niestety, musimy spojrzeć prawdzie w oczy – w górnych partiach choinki Pręgowana ma wiele większe szanse ode mnie. 😉
Ale niech już jej tam będzie. W końcu Boże Narodzenie jest tylko raz w roku. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WlI5jQfxUwM
Skoro Pręgowana mo więkse sanse w górnyk partiak, to jo zyce Ci jesce tego, Bobicku, coby ta choinka na dole miała gałęzi straśnie duzo, a na wierchu – ino kapecke. Nie to cobyk był złośliwy dlo Pręgowanej. Idzie mi racej o wyrównanie sans 😀
O! A Teresecka tymcasem linka dała. Skoda ze jaz 10-minutowy. Ale moze kapecke później udo mi sie obejrzeć, w przerwie między wykradnięciem gaździnie sernika a wykradnięciem bacy pastetu 😀
No nie, nie, nie, chlopaki. Z ta Holandia to troszke jednak inaczej. Tam nie „kaza sie Zydom wyprowadzac”, byl to raczej dramatyczny apel do wladz Holandii jednego nader przyzwoitego dziennikarza – do nich raczej skierowany niz do Zydow – ze , jego zdaniem, nie potrafia zapewnic Zydom bezpieczenstwa przed muzulmanskimi fanatykami. Facet jest absolutnie OK, on wybral taka foreme wstzrasniecia wladzami, bo wlasnie uwaza, ze za malo robia. Tytul w Gazecie Wyborczej byl… jakby to powiedziec… chamski, jak coraz tam czesciej, stawiajacy na sensacje, a nie na rozumnie podana informacje.
Wracajac zas do Terlikowskiego. Nie, nie uwazam, ze on reprezentuje jakas znaczaca grupe opinii publicznej. On idzie znacznie dalej niz Radio Maryja – wystarczy przypomniec jego oblakana filipike pod adresem Alicji Tysiac, potem jak zlozyla ona juz skarge do sadu na Goscia Niedzielnego – filipike wzywajaca do zaszczuwania „niedoszlej morderczyni” i wzywajacy ja aby jego tez podala do sadu. Nikt taki nie bylby zaproszony do panelu w BBC. Sa w tej sprawie zdecydowane zapisy w Producers’ Guidlines – skrajne opinie moga byc cytwoane i sa cytowane, ale nie zapraszamy ich do zadnych dyskusji.
Mysle, ze wlasnie marginalizacja fanatykow w mediach powoduje, ze nie sa oni czescia mainstreamu w UK. A terlikowski jest z klucza zapraszany ilekroc nalezy glos oddac katolickiej konserwie. On nie jest konserwa, on jest skamielina sredniowiecza. I zeby to stwierdzic nie potrzebne sa zadne komisje orzekajace. Wystarczy odrobina zrdowego rozsadku, ktora ma sie kierowac dziennikarz.
Jestem zmeczoona transportem, ktory trzeba bylo trzy razy w jedna strone zmieniac. I mam poczucie winy, ze na stacji Waterloo nie oparlam sie Mac Donaldowi (double whopper meal – z frytkami i pepsi) .
Jeszcze czeka mnie dlugawy spacer popoludniowy z Tobiaszkiem. Ale musze najpierw dojsc do siebie.
Heleno, rzeczywiscie bylo to oswiadczenie obliczone na shock therapy, lecz wygloszone przez Frederika „Fritsa” Bolkesteina, przez wiele lat przewodniczacego Parlamentu i partii rzadzacej, bylego ministra i czlonka Komisji Europejskiej, i dlatego bylo tak glosne.
Tak, chodzilo o to by rzad zawstydzic, a nie Zydow wystraszyc.
Wlasnie to znalazlam, nie wiem czy juz znane:
http://www.youtube.com/watch?v=pfOWLfD02pg
No nieee… tak elegancka kobieta, bliny z kawiorem, przegrzebki, w najgorszym wypadku bażant dla ulubionego koteczka – i DOUBLE WHOPPER MEAL u McDonalda? 😯
😈
😳 😳 😳
I jeszcze dosc lapczywie pozarte 😳 😳 😳
Wedle bozego rozkazu:
(…)
Kto nie dotknal ziemi ni razu
nie moze znalezc sie w niebie.
No dobra. To powiedzmy, że ja to załatwiłam we wczesnej młodości, gdy zdarzyło mi się pożreć plebejską kiełbasę z rusztu pod piwsko 😆
Ok. Jak na swietej spowiedzi:
tam na Waterloo bylo sporo wspanialych stoisk , np z bagietkami i prosciutoo i duza iloscia rukoli i platkow parmezanowych.
Byly cudowne wypieki ciastkarskie etc.
Ale tylko w Mc Donaldzie bylo cieplo. I dlateo dlugo sie nie namyslajac zanurzylam sie w tych specjalach. Zagrzalam sie i doczytalam ksiazke.
Śnieg dziś u nas nie bimbomuje, co z lataniowego pinktu widzenia nawet mi na łapę. 😉
Z tą Holandią to mnie akurat nie chodziło o rzeczywiste, fizyczne zagrożenie dla Żydów, tylko o narastanie ogólnie ksenofobicznej atmosfery, która zniechęca do wszelkich odwiedzin.
A z Terlikiem – dalej się będę upierał, że on reprezentuje wcale nie taką całkiem nieznaczącą grupę społeczeństwa (czy też uważany jest przez tę grupę za jednego z reprezentantów), więc zamiatanie go pod dywan niekoniecznie byłoby działaniem najrozsądniejszym. Nie cały świat jest Anglią i nie wszędzie dokładnie te same sposoby muszą się sprawdzać. Bo zresztą dany sposób w innej sytuacji zaczyna być już całkiem innym sposobem. 😉
Ale mam tez dobra wiadomosc. Jeszcze dzis rano grozilo mi, ze „moi panstwo” nie wroca jutro jak zaplanowano z powodu zamknietego lotniska Heathrow. Zapewnilam Adele, ze zabiore Panicza (Young Toby) do siebie (jak mi postawia taksowke) , niechaj posiedzi dzien czy dwa w slumsach zachodniego Londynu, bo MUSZE byc w czwartek w domu. Jeszcze dzis rano wszystkie loty z Davos do Londynu byly odwolane. Po poludniu Adele zadzwonila zeby mi powiedziec, ze udalo im sie przebukowac samlot na lotnisko London City, chyba specjalnego dla milionerow. Wiec jutro wroca w okolicach kolacji (mam wyjac z zamrazalnika z rana), Toby zostaje w domowych pieleszach i juz nie bedzie wiedzial how the other half lives.
Też mam za sobą takie epizody fastfoodowe 🙂 Najgorzej było, jak jeździliśmy z chórem po Stanach. Pierwsze 10 dni to była tułaczka – praktycznie codziennie w innym miejscu. No i zdarzało się, że nie było czasu zjeść czegoś na spokojnie, kilka razy mieliśmy mało czasu przed koncertem. Najgorsze objawy mieliśmy po Taco Bell, po 2-3 godzinach dosłownie trzęsionka – wilczy apetyt na kolejnego fastfooda. Taki (wybaczcie Bobiku i Mordechaju) zwierzęcy zew. Doszłam do siebie podczas drugiej części pobytu, bo trafiłam do rodziny odżywiającej się zdrowo. Pan domu (na wczesnej emeryturze) wstawał bladym świtem, wyciskał dla nas soki, kroił melony, piekł chleb bananowy i inne takie. Do dziś czule go wspominam. No a widok całych kurczaków i stosów frytek na tacach studentów w stołówkach (jeździliśmy po uczelniach i zwykle tam jadaliśmy obiady, zresztą całkiem w porządku, bo był duży wybór różnych rzeczy) też był dla nas dość wstrząsający. Plus Coca Cola tak słodka, że robiło się ciemno przed oczami, lana prosto z węża…
Bobik, o roznych rzeczach mowimy i ja chyba nie dosc jasno sie wyrazilam. Nikt tu fanatykow pod dywan nie zamiata – o nich sie mowi i pisze, ale jak dlugo fanatyk uzywa fanatycznego jezyka i glosi ekstremistyczne tresci , nie zaprasza sie go do studia wespol z innymi goscmi. Nie daje sie mu forum i nie stwarza sie wrazenia, ze jest to miarodajny glos w debacie publicznej, rownowazny glosom nie ekstermalnym. I tak np. na co czwartkowy panel Question Time, na ktory sprasza sie co tydzien innych gosci reprezentujacych wszystkie opcje polityczne, nie zaprasza sie imama, ktory glosi, ze nalezy w Europie rozpetac dzihad, a zamachy samobojcze sa uprawniona forma walki politycznej. Raz Question Time mial pomysl aby zaprosic jakiegos ekstremiste i outcry ( w mediach, parlamencie i wsrod telewizdow) przed progranmem byl tak potezny, ze redakcja zrezygnowala. Podobnie nie bylby zaproszony ktos pokroju Terlikowskiego, gdyz uwazany jest za offensive, jego poglady sa offensive, takze dla wielu normalnych katolikow.
Nie mogę powiedzieć, żebym ja nigdy nie tykał fastfooda. Są takie chwile w życiu psa, że ma być przede wszystkim fast i wtedy McD jest jakimś wyjściem. 😉 Ale zjedzenie hamburgera nie wzbudza we mnie chęci zjedzenia następnego, tylko raczej tęsknotę do czegoś uczciwego. Oczywiście zdecydowanie wykraczającego poza ramy wegetarianizmu. 🙂
Idąc za myślą Owczarka zamówiłem sobie choinkę bardzo szeroką u dołu i kikutowatą u góry. Ciekawe, czy taką znajdą.
Julka nie wpadła na to, że trzeba wyrazić życzenie dokładnie odwrotne, bo to będzie jej pierwsza choinka w życiu i jeszcze nie wie, czym to się je. 😈
I jeszcze – BNP (British National Party) ksenofbiczna i generalnie paskudna, nigdy nie jest zapraszana. Ale jak sie ich ostatnio slucha, to mozna pomyslec, ze jest to partia bardzo zdroworozsadkowa i zgodliwa. Bo oni kompletnie zmienili JEZYK swoich wypowiedzi – podobnie zreszta jak uczestnicy tegoroczndgo Marszu Niepodleglosci, kiedy sie im przeciwstawiono i zaczeto nazywac po imieniu – faszysci. Choc w latach poprzednich przychodzili na swe zadymy uzbrojeni w kije i kamienie. Tym razem obeszlo sie tez bez rzymskich salutow. Wiec to naprawde dziala. Ale ekstremosci musza uslyszec, ze ich poglady sa abominacyjne.
A propos rozmów z Panem B.: http://www.daily.art.pl/img/2008-10-07_1223326565.gif
Ja mogę co najwyżej zrobić tofukaczkę. Amerykańce mają tofuindyka (zwanego uroczo tofurkey), to tofukaczkę też można. 😉
Simcha mi się próbowała dorwać do ryżu po meksykańsku. Bezmięsnego. 😯 Ale się obroniłam.
Uważam, że media się zagalopowały w szukaniu sensacji. Oni nie zapraszają ekstremistów po to, by zaprezentować i ośmieszyć ich poglądy, ale dlatego, że będzie krwawa jatka. A od czasów antycznych wiadomo, że ludzkość lubi krwawe widowiska. I szokujące nagłówki w gazetach. To, co pod nagłówkami, czytają rzadziej, tak samo jest z przemyśleniem tego, co w dyskusji zostało powiedziane.
Piekny rysunek! Samo zycie.
A tak, fanatyków nawołujących do, powiedzmy ogólnie, czynów niezgodnych z prawem i ja uznałem za niezapraszalnych. Ale w pozostałych przypadkach myślę, że sytuacja angielska na polską jednak nie ma bezpośredniego przełożenia.
Wic z Terlikiem (i jemu podobnymi) polega na tym, że w Polsce podniósłby się krzyk raczej właśnie w przypadku konsekwentnego niezapraszania go. Bo on przez wiele osób wcale nie jest widziany jako esktrema. Albowiem w naszym kraju wystarczy się często zasłonić słowem „katolicki”, żeby dostać status świętej krowy. Jeszcze dokładniej mówiąc: są ludzie, którzy pewnie nawet zbyt dokładnie nie wiedzą, co ten Terlik na piśmie bredzi, ale wiedzą, że to „publicysta katolicki” i to już wystarczy, żeby ruszyli do jego obrony. I dopiero takie programy jak wczorajszy mogą temu i owemu uświadomić, że coś tu jednak nie jest w porządku i że Terlik nawet wśród katolików może budzić abominację.
Póki ten status świętej krowy będzie istniał, póty za skuteczniejsze będę uważał ośmieszanie przez publiczne zaprezentowanie idiotyzmu terlikopodobnych poglądów niż kompletne pomijanie. Co oczywiście nie znaczy, że chcę widzieć Terlika w co drugim programie. 😉 Ale w takim, gdzie się go pokazuje jako kuriozum- czemu nie?
A jak się już skompromituje doszczętnie, to i tak przestanie być zapraszany. 😈
Eeeech! Przynioslem Wam jeszcze cieplutkiego Terlika.
Drzyjcie na strzepy, niechaj nagie swieca koscie!
http://lubczasopismo.salon24.pl/aelita/post/261427,szalenstwo-bozej-milosci
No, u nas to by sie extremalne nie nazywalo 😀
Mordechaju, ja uważam, że Terlik robi nam okropne świństwo. 👿 Coraz bardziej uniemożliwia nam darcie go na strzępy, ponieważ pisze teksty będące more and more swoją własną parodią. Po prostu nie potrafiłbym lepiej wykpić terlikowego tekstu, niż cytując go in extenso.
W każdym razie myślę, że propagowanie 21-dzietności, w 13 częściach pozostałej przy życiu, ma szansę na olbrzymi oddźwięk społeczny. Przekonamy się już za niecały rok, do ilu komórek jajowych trafiły słowa Betonowego Redaktora. A co dopiero za 21 lat… 😈
Bardzo wspolczuje Pani Terlikowskiej, ktora ten lobuz rozplodowy moze zmusic do urodzenia jeszcze osiemnastki dzieci. Bo co mu tam! To nie jemu beda sie kosci lamaly z odwapnienia.
U Was, Lisku, widocznie spełnia się Królestwo Boże z terlikowego snu. 😉 Głośne chwalenie Pana, płodność i martyrologia.
Aha, o postach zapomniałem. Taki jeden ramadan starczy za 28 piątków. 😉
Mordko, jeżeli pani Terlikowska ma tyle lat, co jej małżonek, to litościwa biologia może jej nie pozwolić zdążyć z jeszcze siedemnastką. 😉
To cos slabo sie starala za mlodu? Czy ona cichcem tabletek nie lykala?
Bobik: Bo zresztą dany sposób w innej sytuacji zaczyna być już całkiem innym sposobem – o, a gdzieś Ty się załapał na wykłady z funkcji?
Helena: jego poglady sa offensive, takze dla wielu normalnych katolikow – myślę, że są offensive tylko i wyłącznie dla wierzących, dla niewierzących to nie poglądy a bełkot i kpiny z rzeczywistości.
Określenie grupy go popierającej to trochę skomplikowane. Myślę, że mnóstwo ludzi goni do ekstremów (Rydzyk, LPR, JK, Terlikowski) nie dla poparcia ich poglądów, bo zapewne w większości wypadków zupełnie nie znają albo nie rozumieją o czym mowa – np. ten toruński antysemityzm jest jednocześnie zabójczy i naskórkowy, wielu z tych ludzi mogła nie mieć żadnego w życiu kontaktu z Żydami – ale żeby być Przeciw Temu Co Jest. Jak jest to jest złe, kto przeciw, jest dobry. Ostatnie stadium wszechpolskości czyli delirium coltunis.
Bobiku, wlasnie chcialam napisac ze wysmiewanie extremow moze byc problematyczne, bo systemy wartosci bywaja tak rozne, ze gdy Ty bedzesz takiego wysmiewac, on moze nie zauwazyc powodu do urazy…
W zydowskich ortodoksyjnych rodzinach trzynastoro dzieci, choc nie czeste, juz nie dziwi, a 8-9 to pestka, szczegolnie w okresie gdy panstwowe dotacje per dziecko byly wysokie. W rezultacie zwierzal mi sie pewien dziadek ze nie pamieta imion wlasnych wnukow, tak wielu ich ma.
O dziwo okazuje sie ze liczne ciaze w warunkach dobrej medycyny kobietom nie szkodza, pod roznymi wzgledami na odwrot, a instytucje gminne odciazaja je z opieki nad produktem.
Wiec w sumie mozna Terlika przyslac tu, zniknie w tlumie i przestanie szkodzic 🙂
Lisku, uważaj co piszesz 😯
Och, dzisiaj, po odsniezaniu, to i ja moze bym zjadla takiego double whoppera, jak by mi nagle pod nosem zapachnial. 😉 Ale musialabym pojechac gdzies dalej, bo moje miasto nigdy tej sieci nie wpuscilo (i tak sa ustyskiwania, ze pozwolilo na Starbucks, co prawda troche z boku, w poblizu stacji benzynowej). A, i dodam jeszcze do tego, co napisala Beata we wspomnieniu peregrynacji po Stanach, ze tak wlasnie teraz tutaj jest z zywnoscia: albo straszna (choc przynajmniej Michelle Obama upomina sie o zdrowe posilki w szkolach, i o to, zeby zamiar deseru na codzien dawac owoce, bedac zreszta oskarzana przez Palin, ze chce Amerykanom odebrac „prawo do deseru”), albo bardzo dobra i swieza, bez zadnych podejrzanych dodatkow, takiej jakosci, o ktora szczerze mowiac trudno w Europie.
A co do Terlika, to chyba jestem gdzies po srodku – zbyt czeste zapraszanie jest jakas forma legitymizacji, niezapraszanie w ogole jest chowaniem glowy w piasek, i zabiera mozliwosc ustawienia go we wlasciwym miejscu spektrum opinii katolickich. A chcialoby sie, zeby wlasnie to spektrum mimo wszystko bylo i wieksze, i lepiej reprezentowane w swojej roznorodnosci, bo religia z dnia na dzien mimo wszystko nie zniknie, choc powtarzane czesto w mediach opinie fundamentalistyczne powoduja radykalizowanie sie jednych, i zupelne odchodzenie drugich. Tylko potem zawsze zostaje problem, co z tymi zradykalizowanymi dalej zrobic, zwlaszcza, ze glosuja i wplywaja na ogolna atmosfere polityczna.
Tu podrzucam link do blogu Tadeusza Bartosia, ktory bardzo ciekawie mowil na temat roznych odmian katolicyzmu, i szerzej chrzesijanstwa, w TokFm (sam siebie zlinkowal). Naprawde slucha sie tego, jak powiewu swiezego powietrza, chociazby dlatego, ze powoluje sie na teksty szeroko dyskutowane i rozwazane na Zachodzie, a w Polsce, jak on sam zauwaza, niestety nie.
http://tadeuszbartos.blog.onet.pl/Wielosc-drog-wiary-w-katolicyz,2,ID418371900,n
A ja tymczasem udam sie po nowe swiatelka na choinke, bo poprzednie ostatecznie oddaly ducha. 😉
i pomyslec ze tak 25lat temu kazdego nas odwiedzajacego
bralismy na spacer po Ku‘Damm z obowiazkowa wizyta w
„hamburgerowni” 😳 😀
teraz do Sarah Wiener/Hamburger Bahnhof/ na liscie salaty i podobne trawy czy korzonki 🙂 😀
mysle (wierze w to chyba), ze ludzie o pogladach podobnych do pana T. naleza do mniejszosci, i nawet bedac zwolennikiem daleko idacej wolnosci slowa i czynu w mediach, osobiscie nigdy nie prowadzilbym rozmow z nim w obawie, ze uwiarygodnie jego poglady, na szczescie nie mam takiego problemu nie jestem dziennikarzem 🙄 🙂
p.s. olewanie takich dupkow to nie jest zamiatanie pod… lub zamykanie… tylko kwesta wyboru 🙂
jest bardzzzooooo zimno, ciemno, do tego jestem najedzony
pyszna czekolada Leysieffer pojde wiec spac 🙂
owcarku, Tobie tez co najlepszego w Swieta 🙂 posztetowka na choince Bobika 8) korzystaj 🙂
Andsolu, ja się kiedyś usiłowałem załapać na wykłady z funkcji kuchcika, ale nie oparłem się, porwałem mięsa ćwierć, a głupi kucharz…
Dalej to już nawet nie chcę opowiadać… 🙄
Wiecie co? Chwilowo mam gdzieś Terlika i aberracje prezesa. Świętuję 😀 Wszyscy w domu 😀 Ja pichcę, reszta współpichci i zjada 😀 Każdy robi co chce i wszystkim jest z tym dobrze jak nie wiem co 😀
Żono Sąsiada, czy żeby zaspokoić popyt na pierniczki, też pieczesz 8 blach?
@lisek 20:14
Już tu kiedyś wspominałam, że teoretycznie to ja mam wielką rodzinę w Izraelu. Moja nieżyjąca już ciotka miała troje wnuków chowanych ortodoksyjnie (ku jej bólowi zresztą, bo sama przed wojną komunizowała), każde z nich mieszka w innej ortodoksyjnej dzielnicy – jeden wnuk w Mea Shearim, drugi w B’nei Brak, wnuczka w Hajfie – i każde ma jakieś tłumy dzieci. Nie mam zielonego pojęcia, ile ich jest. Nie poznałam nikogo z nich, tylko raz z wnuczką rozmawiałam przez telefon. Ale w ogóle to ja nie jestem dla nich żadna Żydówka, żyję całkowicie niekoszernie, więc po co im ze mną się zadawać, nawet to pewnie byłby grzech.
Wracając do zapraszania fanatyków do tiwi, całkowicie zgadzam się z Alienor. To prymitywne szukanie sensacji – o, dadzą sobie po pysku. Jak na takie powszechne i totalne szczucie, to i tak u nas jest wersal – wystarczy porównać zachowania w naszym parlamencie z tym, co dzieje się w ukraińskim (blisko) albo meksykańskim czy koreańskim (daleko). Ale kto wie, jak tak dalej pójdzie, to może i to nas czeka 😛
Ponaparzać się, a nawet pomordować można o wszystko
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8851486,Mezczyzna_zabil_sasiada_lopata_do_odsniezania.html
A czy to tylko fanatykówzaprasza się, żeby robili sensację i oglądalność? Wiadomo, że cielę z dwiema głowami jest wiele bardziej interesujące od laureata Nobla. 👿
Ale to się ani nie zaczyna, ani nie kończy w telewizji. To jest system naczyń połączonych, gdzie nie ma że Stasiek, że koń, że drzewo. Tu się zbiega mnóstwo elementów, mniej i bardziej ważnych, ale należących do tej samej struktury – jakość życia publicznego, jakość edukacji, finansowanie kultury, polityka kulturalna, psychologia ludzka, Zeitgeist, mody, owcze pędy, konkurencja między mediami, indywidualne upodobania czy ambicje, itd, itp, itd, itp… 🙄
Kublik:
Prokuratura mówi, że nie ma żadnych wątpliwości, kto został pochowany na Wawelu.
Brodzinski:
– Te wątpliwości powinny być rozstrzygnięte nie dlatego, że o tym mówią politycy PiS, ale dlatego, że to polska racja stanu. Nie ma dziś ważniejszej sprawy – w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym – jak wyjaśnienie tych wątpliwości. –
–
Czasami zamast laureata Nobla chetnie obejrze ciela dwuglowego’
Ciele jest OK. Ale Terlikowskiego faktycznie nie zaparasza sie, zeby cos ciekawegp pwoiedzial, tylko zeby bylo wesolo. To ja wole ciela.
Goodnight!
Czyżbym w głosie Mordechaja wyczuwał niedowierzanie, a może nawet przekąs? Czyżby Mordechaj uważał, że jest jakaś ważniejsza sprawa od tego, czyja ta nózia, czyja? Czy chciałby, żeby Naród na wieki wieków pozostał z wątpliwościami, uległ wskutek tego dziecięcej traumie i nie mógł się dobrze rozwijać? Tego by Mordechaj naszemu Narodu życzył?
A poszedł do kąta i wstydził się! 👿
To już taka pora, że Puchala może kręcić się po okolicy, więc rzucę w sieć pytanie – groźne to potłuczenie było?
Mam w każdym razie nadzieję, że przynajmniej bez trwałych następstw.
Kompot z suszu dla mnie, niestety, odpada, w jakiejkolwiek postaci. Nie jest to winą Swiąt, tylko szkolnej stołówki. 🙁 Ale jacyś amatorzy suszu się tu meldowali. 🙂
Mordko, chyba nie masz wątpliwości, że osobiście też wolę cielaka z dwiema głowami od Terlika, wprawdzie z jedną głową, ale za to bez rozumu? 😉
Ale to nie o moje osobiste upodobania chodzi, niestety. Czy myślisz np., że największa polska partia opozycyjna uznaje Terlika za jakowąś ekstremę, czy też za obrońcę „naszych” poglądów? Albo czy prawicowe media są skłonne przestać go zapraszać, bo nie jest to zgodne ze standardami BBC?
Polska rzeczywistość polityczna, społeczna, medialna jest, jaka jest. Oszołomstwo, zwłaszcza to podpinające się pod katolicyzm, prawdopodobnie jeszcze długo będzie w niej hulać i będzie przez wielu uważane za mainstream. A ja jestem pies praktyczny – jak mam do wyboru, czy z Terlika robić męczennika, którego do „tych mediów” nie wpuszczają, czy go właśnie wpuścić i ośmieszyć, to wolę to drugie. I nawet się przyznam, a co tam: sam bym chętnie popatrzył, jak księża kogoś takiego przerabiają na mielone. 😈
No wlasnie, Bobiku, chodzi m.in. o to, zeby nie robic meczennikow, bo to jeden ze sposobow wykorzystywany skrzetnie przez wszelkich fundamentalistow. A poza do wielu wymienionych przez Ciebie czynnikow o 00:42, dorzucilabym takze czasem opacznie rozumiana obiektywnosc mediow: najlepiej dac jednego rozmowce bardzo z prawa, drugiego bardzo z lewa, a jakos sie to wyposrodkuje i bedzie obiektywnie. Nie zawsze to jest obliczone tylko na slowna wersje zapasow, czasem naprawde (i to jest ponure) dziennikarze mysla, ze na tym polega dbanie o wywazenie roznych pogladow. Dla ogolnego poziomu dyskusji jest to bardzo niebezbieczne, wprowadzajac w zero-jedynkowy swiat.
Puchalu, mam nadzieje, ze juz wracasz do zdrowia. Nie pomyslalam, ze mozna tez zrobic galaretke z suszu, jako wariacje na temat. 🙂
Andsol @20:23 ” wielu z tych ludzi moglo nie miec zadnego kontaktu z Zydami”- jakim cudem mily andsolu? przeciez wisi na krzyzu wszedzie i mowi sie o jednym z nich ciagle, w kazdym kazaniu.
Ja rowniez uwazam ze Alienor trafila w sedno, fanatykow zaprasza sie dla awantury i sensacji, jaka dzieki nim powstaje, a to sie oglada jak Jerry Springer Show niegdys, o tym sie pisze i o tym mowi sie na tzw miescie. Marketing, wiadomo.
Dopoki nie ma alternatywy dla takich programow, czyli TV publicznej, choc niewielkiej, ale alternatywy.
Marketing jak najbardziej, zwlaszcza w mediach komercyjnych – if it bleeds it leads, i to nie tylko w odniesieniu do kroniki wypadkow, tylko wlasnie awantur i utarczek, ale tez sa i inne czynniki, przynajmniej jak obserwuje tutejsze media publiczne, np. ostatnio NPR zmagajace sie pomiedzy checia do obiektywizmu (i ze zrozumieniem, co to oznacza) a grozba, ze im republikanska wiekszosc odbierze resztki finansowania przez podatnika. Na szczescie, sluchacze, zrzucajacy sie nich tez ich jednak pilnuja.
A tym, ze Jezus byl Zydem, wiele osob, nie tylko w Polsce jednak bys zaskoczyla, Kroliku… Niestety.
B. lubie NPR i mam nadzieje, ze sie uchowa. PBS rowniez, chociaz tam w ostatnich latach mojego ogladania bylo tyle „fundraising”, ze sprawialo to dosc desperackie wrazenie. Jednak byl to jedyny amerykanski program TV bez reklam i nadajacy w sumie dosc ciekawy program. Tu mamy jeden newsowy program bez reklam CBC i jeden prowincjalny, tez zreszta niezly.
Jezus i jego Matka przewracaja sie w grobach sluchajac co sie wygaduje o ich narodzie. Ze nie wspomne nieszczesnego Jozefa, ktory to choc ojciec rodziny i maz matki (zatem, wedle tutejszego dzisiejszego prawa, putative father) jest w zasadzie, za wyjatkiem szopek wigilijnych, zupelnie pomijany. Joseph who?
No, ale nie bede sie juz niczego i nikogo czepiac, bo staram sie wprawic w radosny swiateczny nastroj. Mam nadzieje Moniko, ze ta republikanska fala sie cofnie. Moze gdy ekonomia sie poprawi? Czy slyszalas ostatnio Clintona pomagajacego Prezydentowi przepchac jego programy? Musze powiedziec, ze Clinton wraca do moich lask. Pewnie dzis by znowu zostal wybrany. Larry King powiedzial kilka dni temy, ze Clinton to jego ulubiony Prezydent (a robil wywiady z szescioma), poniewaz „he touched the American people”. Mysle, ze bardzo trafnie to okreslil. Ja nawet nie jestem American people a tez czuje sie touched przez Clintona.
Mysle, ze w takiej czy innej formie NPR sie uchowa, Kroliku. A swoja droga, PBS, z tak skromnym finansowaniem, mimo to robi swietne programy dla dzieci, i historyczne, i popularno-naukowe. Jak to porownac z polska telewizja publiczna, to trzeba sie niestety rumienic. Ale tam pracuja ludzie nie dla kariery czy pieniedzy (znalam dlugoletniego kierownika lokalnej stacji, bardzo oddanego wlasnie misji publicznych mediow).
A co do Clintona, to ja mam wobec niego mieszane uczucia – podziw dla inteligencji, optymizmu, sily przebicia, i szczegolnej umiejetnosci do komunikowania sie ze zwyklymi ludzmi (ktorej Obamie niestety na codzien brakuje). A z drugiej strony – zmarnowane szansy przez ryzykowne w tym kregu kulturowym biurowe romanse, i odpowiedzialnosc za zniesienie bardzo przydatnej regulacji bankowosci, wprowadzonej w wyniku Wielkiego Kryzysu, wlasnie w celu zapobiegania nastepnym. Gdyby tych regulacji nie zniesiono (o to walczyla z grupa ekonomistow zwiazanych z wielkimi bankami Brooksley Born, o ktorej wzmianke kiedys tu zlinkowalam) to bysmy nie byli tam, gdzie jestesmy w dziedzinie ekonomii…
No ale ja tez, szczerze mowiac, wole sie swiatecznie relaksowac, i rozwiazac zagadke swiatelek na choinke, ktore mialy nie mrugac (tak twierdzilo opakowanie), a okazalo sie, ze mrugaja. Jutro pojade wymienic, bo od tego mrugania miga nam troche w oczach. A poza tym przez pare ostatnich dni czytamy piekne, nowe wydanie „Basni tysiaca i jednej nocy”, z interesujacym wyborem mniej dotad znanych opowiesci. Zosia stwierdzila przy tym, ze Szecherezada opowiada noca, bo trzyma sie writer’s hours (jak Bobik, dodala). 🙂 Za to Zeus, nie bog grecki, tylko nasz sasiad z jednej strony (z drugiej mamy Galileusza) – skrzyzowanie zoltego labradora z czyms jeszcze, co trudno do konca okreslic, dzisiaj znowu szczekal w ogrodku przed snem dokladnie o 10:00, wprawiajac nas w kompleksy swoim. Iezwykle regularnym trybem zycia. Naprawde mozna wedlug niego regulowac zegarki (ale zdaje sie, ze za to nic lub bardzo malo pisze). 😉
No tak, ta deregulacja bankow Clintona… Ale w tamtych latach nie widzialo sie konca dobrych czasow. Clinton mial przeciwko sobie i Izbe i Senat (w sensie wiekszosci republikanskiej)… No i ciagle procesy: Whitewater, Travelgate etc, nigdy nic z tego nie wyszlo, ale Newt G. i Republikanie rzucili sie na Clintona z cala armia srodkow. No jasne, ze Clinton sobie rowniez szkodzil swoim ryzykownym seksualnym zachowaniem. Ale rzeczywiscie patrzac do tylu: Obama, George W., Clinton, George B, Reagan, Carter, chyba Clinton sie niezle prezentuje w tej szostce?
Pora i mnie cos poczytac zanim zasne.
Padłam po prostu na podłogę, co mi się czasem zdarza. Potłukłam się średnio, coś tam sobie w nogach ponaciągałam i jeżdżę na starym wózku, który się mieści w mieszkaniu. Ale największy problem to to, że nie mogę sama wstać. I tak sobie przemyśliwam, co z tym zrobić na przyszłość, bo zawsze mogę zadzwonić na policję, oni chętnie w takich wypadkach pomagają, ale kto im otworzy, jak będę w domu sama. Oto jest pytanie. Nie mogę zakładać, że się w każdych okolicznościach doczołgam do drzwi wejściowych.
Jeśli chodzi o Terlikowskiego, to nie zgadzam się, niestety, z Bobikiem, że on sam się ośmiesza tym, co mówi i wystarczy pozwolić mu mówić. Obawiam się, że większość telewidzów nie bardzo rozumie to, co słyszy w telewizorze, natomiast wyznaje pogląd, że jak ktoś występuje w telewizji, to znaczy, że jest ważny i mądry.
Jeśli zaś chodzi o święta, to te akurat święta bardzo lubię i zawsze lubiłam. I ma być jak najbardziej tradycyjnie, to znaczy tak jak zawsze. Co roku te same potrawy, w dodatku te same, które robiła moja mama (oprócz kutii, której my dzieci nie znosiliśmy), choinka (do 2 lutego, a nie zaledwie do 3 króli), kolędy, prezenty.
Mam już zamrożone pierogi z kapustą i grzybami oraz jarzyny do ryby po grecku oraz upieczone makowce (masa makowa z puszki z Polski). Tylko tzw. ryby faszerowanej w tym roku sama nie zrobię, ale mąż kupił gefilte fisch w słoiku prosto z Izraela.
Moi synowie wigilię też sobie bardzo cenią ze wszystkimi tradycjami, choć nie mam złudzeń, że sami już tych tradycji nie będą kultywować.
🙂
😀
brykanko srodowe, juz tylko kilka dni i…………….. co kto lubi 🙂
brykam fikam 🙂 😀 (S-Bahn czeka cierpliwie…. w zajezdni, a ja na peronie 😀 😀 😀 )
brykanko fikanko 🙂
Dzień dobry(?),
wczoraj okazało się, że elektryczny piekarnik się rozregulował.
Okazało się w trakcie pieczenia a nie przed.
W związku z powyższym piekarnikowi musiałam poświęcic nie trzy a sześc godzin…
Króliku, zgodnie z doktryną KK, Jezus i Jego Matka z pewnych względów nie mogą przewracac się w grobach…
Miłego Dnia Wszystkim!!!!
Dzień dobry 🙂 Spotkała mnie przyjemna niespodzianka, okazało się albowiem, że jutrzejszy dzień będę miał już wolny od wszelkich obowiązków służbowych, czyli będę mógł rzucić się w wir prywatnego doprowadzenia chałupy do ładu i może nawet profilaktycznego upichcenia czegoś na Wigilię. 😀
A jak się nieco czasu zyskało, to trzeba go chociaż trochę zlechmanić (to coś w rodzaju ofiary dla mściwych bóstw czasu), więc gwałtownie poszukuję towarzystwa do odbycia rytuału Leniwej Kawy. 😆
Kolejny odcinek Kabaretu Prezesa. Tym razem z udziałem tłumacza. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8854842,_Kaczynskiemu_chodzilo_o_zabiegi_kosmetyczne__ktorym.html
Leniwa kawa to w moim przypadku jeszcze abstrakcja, ale szybką roboczą mogę wypić 🙂
Pogadała sobie druga półkula…
Galaretka z suszu – ciekawy pomysł. Ja tam nie miałam pod tym względem obciążenia stołówkowego, u nas raczej królował rabarbab i jabłko, a suszone owoce do dziś są ulubioną moją przegryzką. Kompot, why not – a jak już figi dodać, to jest wręcz wykwintnie.
Szkoda, że nie można wirtualnie pomóc puchali… 🙁
Ja już, kurtka na wacie, mam wyżej uszu tej nekrofilii
A kto nie ma dość? Ale ja się zdecydowałem traktować to w kategoriach czysto kabaretowych. Poważnych nerw na takie numery już mi szkoda. 🙄
Kawa szybka robocza lepsza niż żadna. Dla mnie całkiem w porzo. Nie wiem tylko, czy mściwe bóstwa czasu poczują się usatysfakcjonowane. 😉
Przyłączam się do rytuału herbatą chińską, którą wczoraj przyniósł kurier od chińskiego męża mojej kuzynki 🙂 Cudowna pod każdym względem, nie da się jej pić szybko. W dodatku domaga się ponownego zalewania wodą, więc i pół dnia na takiej herbacie może człowiekowi zejść 😉
Do rozmów drugiej półkuli o Clintonie się nie włączałem, bo z europejskiej perspektywy na ogół zna się kwestie kolejnych prezydentur wiele mniej szczegółowo, ale tak prywatnie to mnie czasem też ogarnia irytacja, że gość do tego stopnia rozporka nie potrafił upilnować. Nie jest to irytacja z zakresu moralności seksualnej, bo nic mi do cudzych kołder (z wyjątkiem tych, na których się wyleguję), tylko wnerwienie na gówniarską głupotę wykazaną przez Clintona w tej całej historii.
A może to jednak nie samo gówniarstwo, tylko również arogancja władzy? Mnie wszystko wolno, stoję ponad jakimikolwiek zasadami, więc chyba jasne, że praktykantki są do mojego użytku i możecie mi skoczyć. Jeżeli tak, to należał mu się kubeł zimnej wody.
Choć z drugiej strony nie mogę nie zauważyć, że większości rządzących taka arogancja uchodzi całkiem na sucho. 🙄
Zdenerwowałam się:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8854383,Pilot_dalej_nie_leci__Bardzo_dluga_podroz_z_Londynu.html
Też mam wracać WizzAirem z Luton, i też wieczorem (19:45)…
W samą porę, Beato. 🙂 Nawet bardzo leniwa kawa w pewnym momencie ulega wyżłopaniu i trzeba przejść na herbatę. Podłączam się do tej cudownej chińskiej. Bo herbatę, w odróżnieniu od kawy, to ja mogę bez ograniczeń. 😀
Mysle, ze wolno nam juz chichotac na calego. Bo inaczej sie nie da. Sami tego chcieli.
Zwracam uwage na jeszcze jeden szczegolny stylistyczny zabieg wypowiedzi Brudzinskiego i reszty, nowy jakby. O Kaczynskim nie mowi sie juz pan prezes, tylko premier Kaczynski.
No, Pani Kierowniczko, TO jest rzeczywiście powód do prawdziwych nerw. 🙁 Które i mnie się zaczynają udzielać, choć do tej pory udawało mi się w ogóle nie panikować.
Może to wszystko przeze mnie? 😯 Jakoś tak się ostatnio dzieje, że te terminy lotów, które ja sobie wybieram, są obarczone podwyższonym ryzykiem gwałtownego ataku sił natury, co się i na innych pasażerach odbija. 🙁
Jeżeli ktoś chciałby na tej bazie wypracować jakąś zgrabną teorię spiskową, to proszę bardzo – nie stawiam tamy wyobraźni. 😈
Bobiku, zaparzyłam duży czajniczek, żeby na dłużej starczyło. Pięknie pachnie 🙂
Za wszelkie przeloty będziemy mocno trzymać kciuki 😀
Z zyczeniami milego dnia, piosenka ktora, jak widac juz w 24 sekundzie i dalej, zostala napisana dla Bobika. Mam nadzieje ze da sie spiewac przy wsiadaniu do samolotu 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=wb7D-W-QW-8&feature=related
(p.s. To bylo o szczesliwym dniu, a nie o dalszej czesci zdania! )
Jutub nie wpuszcza do piosenki. 🙁 Nie w moim kraju. 🙁
Lisku, zdradź przynajmniej tytuł – a nuż znam i sobie w myśli dośpiewam. 🙂
„Oh Happy Day” w wykonaniu Arethy Franklin, ktora to spiewa jako :Oh Hau hau hauuu happy day 😀
Spokojnie, Goscie, spokojnie. Wszystko bedzie OK, Mordka czuwa i kombinuje. 😈
O, oczywiście, że znam i bardzo skutecznie sobie dośpiewałem. 🙂 Jako osobnik niezwykle skromny nie będę się puszył i powiem, że moje wykonanie było tylko odrobineczkę lepsze niż Arethy. 😀
Dla niepolitycznego rozweselenia duszy – prześmieszny wpis na blogu o Chinach znalazłem. 😆
http://zachinyludowe.net/general/does-the-pot/
Choinka przyszła.
Na barkach zaprzyjaźnionego Ogrodnika, który ją przytaszczył sam, bo nie mógł podjechać pod moją górkę.
Nekrofilia kwitnie, to prawda. Mnie to przypomina jedną Zieloną Gęś, gdzie ktoś, nie pamiętam kto, stale wchodził do trumny i wychodził z trumny.
przerwa !!!!!!!!! 😆
herbata 🙂 😀 😆
nekrofilia, prezesopremier i jego zapowiadacze prawd 😛 😛 😛
😛 – to oczywiscie BRDZO BRZYDKO pokazalem 🙂
O, moja ulubiona bxy. Bardzo fajny blog. Poczytam później, teraz wybiegam 🙂
Nisiu, i jeszcze skakano przez trumnę, śpiewając „śtucne zęby, śtucny świat, lecz tyś moja, tyś mój kwiat”. 😀
Zaraz poszukam. 🙂
Nisiu, bo ta Twoja górka nie byle jaka jest.
A mnie dzisiaj strasznie wnerwiły rozmowy pt. Kto ma prawo do spuścizny po Lechu Kaczyńskim?
Ludzie, jaka spuścizna???!!!!
Obecne trendy w bombkach: linia owocowa, w przyszłym roku linia ogrodowa! My lubimy skromne, Ameryka bogate, z brokatem
Lecę dalej.
O, tu jest o trumnach – „Nieznany rękopis Stanisława Wyspiańskiego”.
Skakano przez trumnę jednak przy innej frazie, ale tyz piknie. 😆
http://galczynski.kulturalna.com/a-6664.html
Engrishe sliczne, ciekawe co oni rozumieja gdy sie do nich mowi w tym jezyku 🙂
Wchodzenie i wychodzenie z trumny aktualnie kojarzy mi sie bardzo milo 🙂 dzieki pieknej imprezie p.t. Sutra w choreografii Sidiego Larbiego Cherkaoui, podczas ktorej mnisi ze swiatyni Szaolin m.i. wchodzili i wychodzili z trumien by pokazac ze dla nich to sprawa codzienna. Wystep byl piekny.
Mar-Jo, ja bym powiedział, jaka spuścizna, ale zbyt eleganckie by to nie było. 😳 W każdym razie miałoby związek z waterclosetem. 🙄
Panno Koto, co to za najnowsze trendy w bombkach, jeżeli nie uwzględniono w nich zaprojektowanych przez Owczarka bombek pasztetowych? 😉
Jeszcze szybko coś makabrycznego. Pomyślałam sobie, że teraz prezes i Marta K. szybko wycofali się ze swoich wątpliwości, bo pomyślcie, gdyby okazało się, że to jednak nie LK leży na Wawelu. Gdzie by go szukali? 94 ekshumacje? I może trafiliby dopiero przy ostaniej? No i co potem? Jeszcze jeden pogrzeb w Krakowie?
Z drugiej strony mu nie zazdroszczę, on będzie miał wątpliwości do końca życia, ale nie będzie miał odwagi tego sprawdzić, żeby nie stracić tego grobowca w krypcie wawelskiej
Bobiku, trzeba zaproponować fabryce dodatkową linię pasztetową, bo inaczej ich zbojkotujemy.
Lisku, „Sutrę” uwielbiam pod każdym względem – niesamowite przedstawienie! Muzykę popełnił mój kolega 🙂 Zjechał dzięki niej już kawał świata.
http://www.youtube.com/watch?v=BRdB0Efc4ys
Panno Koto, to przypominaloby fabule ukochanej powiesci z koncowki radzieckiego NEPu – „Dwanascie krzesel” Ilfa i Pietrowa w wersji 96 trumien do rozprucia.
Bobik, mysle, ze jest bardzo wlasciwy moment do napisania stosownego Poematu. Nie musi byc w t.zw. „dobrym guscie”.
Beato, od razu po spektaklu popedzilam do kasy kupic bilety na nastepny dzien, ale niestety ten moj byl ostatni. Wszystko tam wyjatkowe – koncepcja, choreografia, muzyka, rekwizyty i wykonanie.
Sutra, Zielona Gęś – no, czego Wy chcecie od tych trumien? 😆
A Sutra rzeczywiście przepiękna. Zwłaszcza ten moment, kiedy już wszyscy weszli do swoich trumien, tylko jeden osobnik jeszcze się przymierza, popatrując na tych wejdzionych, zrobił na mnie niesamowite wrażenie, bo sam coraz bardziej tak się czuję – z każdym rokiem coraz bardziej wychylony w przymierzanie się do niebytu i spoglądanie w kierunku tych, którzy już tam są.
Nie mogę pisać poematu, bo muszę lecieć w teren. Już jestem spóźniony. 🙁
Beato, świetna ta Sutra na tubie.
O, Lisku, miałam to samo. U nas były tylko dwa przedstawienia, no i strasznie żałowałam, że wybrałam się dopiero na drugie i nie miałam już szans na powtórkę. Wiele osób było po dwa razy, a było i kilku recydywistów, którzy widzieli już wcześniej w Berlinie.
Cieszę się, że się Wam podoba 🙂 Nie dość, że to przedstawienie perfekcyjnie dopracowane, to jeszcze z jakąś (słabo definiowalną) wartością dodaną. Trącające rzadko używane struny w duszy.
Dorzucam coś do poczytania, pisane po przedstawieniu w Berlinie: http://www.ruchmuzyczny.pl/PelnyArtykul.php?Id=859
od dzisiaj dzien kupowania „co sie da” – ma tylko na „cos
ciekawego” wygladac 🙂
oczywiscie poszukiwane pozycje z listy Bestsellerow
(w tym ten wstetny Sarrazin)
herbata, aromatyczna
praca, praca, praca, praca 🙂 🙂 🙂
Dora ma szczęście, że się zajęła muzyką, bo gdyby chciała być krytykiem od poezji, to konkurentów by miała setki tysięcy. Nowa fala ocen grafomanki, morderczyni biskupów i – co najgorsza – wiadomego pochodzenia, chlusta tutaj, wiadomo z jakiej okazji.
Ciekawe jak zapadają w pamięć wiersze z roku 1954, a genialnych poezji nieco późniejszych (pół)móżdżków się nie trzymają.
„Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy się bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.”
😛 😛
Ręce i nogi opadają…
Reakcje na orly jest juz do przewidzenia, nawet bez czytania wpisow.
Papugi nasze przetrwaly -4C. Widzialam na spacerze jak objadaja przenarzniete, slodkie owoce jarzebiny.
Takze w lesie dosc wysoko nad ziemia glowki przebisniegow – puszkinianow. Lada moment rozkwitna.
Nie wiem czy dotarlo do Was, ze w Europie zapanowal kryzys penettonowy? Tam gdzie co roku kupuje panettone w kazdym rozmairze i kolorze pudla, ani jednego. Zastanawialam sie czy wloscu piekarze nie oglosili jakiego sciopero – strajku w tym roku. Ale nie! Udalo mi sie natrafic przypadkowo na wloskie delikatesy, a tam wrecz rozpusta panettonowa! Zlapalam dwa pudla majac cicha nadzieje, ze Pani Doch. sprezenruje mi trzecie z okazji swiat – tak jak w zeszlym roku, zamiast znienawidzonej poinsecji, ktora w moim domu wpada w stan agonalny 10 minut po przekriczeniu progu – pewnie jej za sucho, za cieplo i nawet spryskiwanie nie pomaga. Wiec jak Pani Doch dala mi w zeszym roku panettone, to ja chwalilam pod niebiosy i mam nadzieje, ze zasialam ziarno: Penttone- si, poinsecja – no!
Bez panettone nie wyobrazam sobie swiat i Nowego Roku. Bo kojarzy mi sie z jakimis bardzo wzruszajacymi obchodami nowego 1969 roku w Rzymie, w domu naszej padrony di casa Anny i jej rodziny – wszyscy stawali na glowie aby tym zgnebionym uciekinierom z Polski zapewnic optymistyczne i radosne powitanie nowego, lepszego roku. Wiec na czesc Anny musi byc panettone.
http://www.sasiedzi.art.pl/muzyka/3
A propos tematu poranka – kliknijcie, proszę na NR 3 – Korsarze Republiki.
Jest w klimacie!
Nie widze zadnego numerka.
Heleno, jest spis piosenek i trzecia z kolei to Korsarze Republiki. Kliknij w strzałkę.
Urocze dzieciaki to są, nawiasem mówiąc, ci Sąsiedzi.
A u nas panettone wszedzie widoczne, moze za duzo wyslali za Ocean?
Poza tym, jak milo sie obudzic, zjesc przedswiateczne sniadanie, z zielona herbata w roli glownej, i do tego posluchac, a potem poczytac o „Sutrze”. 😉 Ciekawa postac autora, bardzo na miare naszych czasow i przenikania sie wplywow roznych kultur. No i przy okazji, przeczytac sam termin „sutra”, dosc czesto akurat uzywany w moim domu. W rodzinie meza, z powodow podanych w Wikipedii, ten termin ma szczegolne znaczenie, przez przynaleznosc do Gotra i Sutra. Przy okazji zajrzalam do polskiej i angielskiej wersji Wikipedii, i zadziwilam sie nad wyjatkowo spora roznica przy tlumaczeniu tego terminu (polski bardziej koncentruje sie na sutrach buddyjskich). Tymczasem jednak nie wiedziec, ze prozaiczne „szycie” i egzotyczna „sutra” sa ze soba spokrewnione to, moim zdaniem, strata, wiec podrzucam wersje angielska.
http://en.wikipedia.org/wiki/Sūtra
Cos ten link nie wyszedl, sprobuje jeszcze raz, ale nie wiecej, bo czas troche goni (ale w przyjemny sposob). 🙂 W razie czego wystarczy wrzucic „sutra” do Wikipedii i szukac wersji angielskiej.
http://en.wikipedia.org/wiki/Sūtra
Strasznie mnie zapraszali na tę „Sutrę” do Berlina, ale moja redakcja nie wyraziła jakoś zainteresowania, więc nie pojechałam 🙁 Za to pojechała koleżanka Kozińska z „Ruchu Muzycznego” i przynajmniej był jakiś ślad na papierze.
Panettone kupowaliśmy na przecenie rok i dwa lata temu, bawiąz na wywczasach we Włoszech. Też mi się miło kojarzy 🙂 Ale poinsecję nawet dość lubię (zwłaszcza odkąd widziałam w naturze w formie dużego krzaka), tylko niestety została zbanalizowana przez Święta.
W zeszlum roku jak i poprzednich wszedzie byly panettone, a w tym roku jak na lekarstwo. Moze faktycznie wyslano wszystko do Concordu, Conn.
Widzialam gdzies poinsecje w ksztalcie duzego drzewa (bylaz to Portugalia?) . Nie lubie jej glownie przez to, ze jest to wzajemna antypatia i nigdy nie udalo mi sie jej trzymac dluzej niz cztery dni. Zdycha zaraza. Co roku musialam sie ostro tlumaczyc przed Pania Doch, ze pomimo wysilkow. Za duzo stresu powoduje ten kwaitek. A naszej Jasiuni poinsecja ma czerwone (lub czesciej biale i rozowe, bo takie Jasiunia woli) liscie sa jeszcze w lipcu. Jasiunia ma zielone paluchy i mozna jej podarowac kazda roslinke, nawet gardenie i bedzie u niej latami kwitla w domu lub na zimnym ganku.
Biale pelargonie – to jest to! Ulubiony domowy!
SORRRYYYY! Mas! nie Con! Tfu, tfu…
Zdjęcia na tle gwiazdy betlejemskiej na dziedzińcu Bazyliki Zwiastowania w Nazaret, styczeń 2008.
Trzecie zdjęcie to przygotowanie do procesji pierwszokomunijnej.
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Jotka_Izrael#
Dora@ 21 grudzien 10, 23:16
Dla ortodoxyjnego Zyda zadawac sie ze swieckim nie jest grzechem. Teoretycznie maja problem bo swieccy Zydzi przeszkadzaja w przyjsciu Mesjasza, wiec wlasciwie powinnin probowac Cie nawrocic, ale tylko co glupsi tego probuja, bo i oni zauwazyli ze swieckich jest wielu. W Izraelu sa bardzo mocne podzialy i animozje miedzy roznymi grupami i kontakty sa minimalne, ale mnie te bariery irytuja i ciagle je przelaze. Mieszkam na granicy dzielnicy swieckiej (coraz mnie), ortodoksyjnej (coraz bardziej) i arabskiej, i mam dobre stosunki z sasiadami, mimo ze jestem swiecka, niekoszerna i niewierzaca a nawet posiadam psa 🙂 Mam osobistych znajomych Palestynczykow po obu stronach granicy i Zydow ortodoksyjnych po mojej, i zapraszamy sie wzajemnie. Swojego ateizmu nigdy nie ukrywam i jest to jeden z tematow, ale nikt mnie nie probuje nawracac. Prawda ze aby zaprosic do siebie tych ostatnich musze kupic nie tylko jedzenie z odpowiednia pieczatka koszernosci lecz takze jednorazowe nakrycia, ale to jest do zrobienia. Nie tak dawno np. wyswietlali w Filmotece film dokumentalny o pewnej wybitnej rodzinie rabinackiej i zaprosilam na to pare znajomych wlasnie ortodoksyjnych. Bardzo im sie podobalo i okazalo sie ze pierwszy raz w zyciu byli w kinie, wiec i ja mialam frajde 🙂
Chce powiedziec ze Twoja niekoszernosc niekoniecznie jest przeszkoda dla kontaktow z rodzina; zalezy jacy oni sa. Ogolnie mozna powiedziec ze lepsze kontakty sa z ortodoksyjnymi z dziada-pradziana niz z nowo-nawroconymi, i z tz. Litwakami o wiele lepsze niz z Chasydami.
Herbaty!!! A nawet niech już będzie cherbata, byle było mokre i gorące!
Może Beata ma jeszcze trzeci albo czwarty napar? 🙂
Tak sobie przy poście Liska uświadomiłem, że mnie też – mimo notorycznych multikulturowych i multireligijnych kontaktów – nikt jeszcze nie usiłował nawracać, poza ukochanymi rodakami (nie wszystkimi oczywiście, tylko niektórymi). A jak już widzieli, że z nawracania nic nie wyjdzie, to przynajmniej próbowali zawstydzić, albo traktowali ostentacyjnie wrogo.
Co w nas takiego jest, że tak ciężko nam się zgodzić na czyjąś odmienność? 😯
herbata! prosze 🙂
cieplo, tylko -2° 🙂
w nocy bedzie zero i deszcz, ostrzegaja w radio przed „szklanka”
kolacja
Herbata, kooomu herbaty, koooomu, morze herbaty, dla Bobika, Rysia i wszystkich chętnych.
Jak to, Bobik? Nawet misjonarze-swiadkowie Jehowy?
Musze powiedzuec, ze istatnio w sobote i niedziele coraz rzadziej spotykam w dzrwiach swiadkow Jehowy, a coraz czesciej jakiegos dupka, ktory chce aby zmienila dostawce pradu i gazu. I na tego nie ma sily, bo on wsadza buta w drzwi. Uprzejma odmowa nie wystarcza. Lodowata odmowa nie wystarcza. Dopiero wrzask: go away! czasami pomaga.
Ale wraca miesiac pozniej.
Panstwo dzwonili z lotniska. Wracam do domu.
Hej ho, hej ho, do domu by sie szlo!….
Coś za coś 🙂
Pamiętam, jak próbował mnie nawracać mój pierwszy chłopak w III klasie podstawówki 😆 Uczył mnie pacierza, a ja nawet z ciekawości raz poszłam na religię – wtedy była w kościele – i stwierdziłam, że to jakieś nudziarstwo, rysują jakieś głupoty i w ogóle nie wiem, o co chodzi. To był więc pierwszy i ostatni raz 😈
lisku @17:14, to rzeczywiście bardzo różnie bywa. Kiedyś moja siostra ze szwagrem odwiedzili ciotkę w Tel-Awiwie, akurat zmarł jej mąż (nie mówię wuj, bo go nigdy nie poznałam), więc przyjechał do niej wnuk z Jerozolimy. Ciotka mieszkała w tzw. starym Tel-Awiwie, w takim bauhausowskim domu, tak fajnie pomyślanym, że można było całe mieszkanie obejść loggią, do której wychodziło się z każdego pokoju. No i jak moje siostrzeństwo tam było, to ten wnuk myk do loggii i tak jakoś ich wciąż wymijał, żeby nie znaleźć się z nimi w jednym pokoju. Bo siostra kobieta, a szwagier goj 🙁
Ale ja też oczywiście jestem za otwieraniem się na innych. Tylko żeby oni też chcieli, i żebyśmy się mogli przyjmować nawzajem tacy, jacy jesteśmy…
O! To coś lata! I nawet ląduje… 😀
Doro, rozumiem ze wnuk z Jerozolimy to ten o ktorym pisalas ze z Mea Szearim? To zupelnie przegrana sprawa, extra-ultra-ortodoksi, chasydzi, u nich mezczyzni i kobiety nie przebywaja w ogole w jednym pomieszczeniu i nie patrza na siebie wzajemnie, podczas sziw’a (okresu zaloby po zmarlym) siedza w oddzielnych pokojach. I tak bardzo ladnie z jego strony ze przyjechal do Tel Awiwu, musial to byc dla niego powazny stres.
Kroliku, chyba trudno jest pamietac ze wg Nowego Testamentu Jezus i Maria byli Zydami, tak jak Zydom jest trudno pamietac ze wg Starego Testamentu Abraham byl takze ojcem Arabow. Tylko w Hiszpanii chyba to wyglada lub kiedys wygladalo inaczej, bo w malarstwie hiszpanskim czesta jest scena obrzezania Jezusa, co mnie bardzo zaskoczylo.
Do towarzystwa tez sobie zaparze chinska herbate 🙂
Pytanie z innej dziedziny: czy ktos ma moze doswiadczenie z deformacja stawu biodrowego u psow?
No wiecie co? 😯 Skoczyłem kupić zaplanowanego na Wigilię suma, bo się bałem, że później nie dostanę. Suma nie było już dziś, ale za to były filety z karpia. 😯 Po raz pierwszy w tym kraju coś takiego widziałem. 😯
No i będę miał na Wigilię karpia. 😯
Vitajcie! Serdeczne Życzenia z Okazji Świąt . Smacznego tego co lubicie 🙂 Miłych chwil i odpoczynku od pracy a także wesołego nastroju. I oczywiście dużo zdrowia 🙂 🙂
Summa summarum Karpfen.
Nie dla slabych nerwowo i nie koniecznie w “dobrym guscie”:
http://www.liiil.pl/link/?url=minister.blox.pl%2F2010%2F12%2FPuzzle-Nozka-Kaczynskiego-Uloz-sobie-prezydenta.html
Już miałem napisać, że nie mam niestety żadnych doświadczeń z dysplazją stawu biodrowego, ale po namyśle muszę to jednak sformułować inaczej: na szczęście nie mam żadnych takich doświadczeń.
A liskowemu pieskowi coś w stawie nawala? 🙁
dziekuje, jarzebinko, Tobie tez na miare Twoich zyczen 🙂 😀
Bardzo dobry artykul na ten temat:
http://www.peteducation.com/article.cfm?c=2+2084&aid=444
Też dzięki za życzenia dla Jarzębiny i życzenia wzajemne. Wszystkiego najsmaczniejszego, Jarzębinko. 🙂
o psich biodrach nie wiem nic
przed spaniem dowcip ksiegarzy (ha, ha ,ha, ha 🙄 )
http://lh6.ggpht.com/_rxdnqitjQpQ/TRJfGRp2S6I/AAAAAAAACbI/K5Nj8li2Rnk/DSC_3429.jpg
Zrodlo: „Beste Bilder” von Lappan
Rysiu
😆
Sutry nie widziałam, ale przyjaciółka owszem. Byłyśmy na Babel (wyszłam nieprzytomna) i ona twierdzi, że jeszcze lepsze.
Doczytuję i wpadam pośpiesznie, bo tarzam się na łonie kompletnej rodziny. Liverpool na razie lata. Bardziej martwi mnie dojazd do Poznania w poniedziałek.
Za zjazd Lądkowy trzymam z całej siły 🙂
Wszystkim życzę gwiazdek nadziei 🙂 misek pełnych ulubionych conieców 🙂 i butelek zawsze do połowy pełnych 🙂 Wesołych i dosiego 🙂
Bardzo dziekuje Kocie, rzeczywiscie bardzo dobry artykul. Moja suczka ma jak sie okazuje bardzo zdeformowane oba stawy biodrowe, ma siedem lat, jest wielkosci owczarka alzackiego i wlasnie zaczely jej sie objawy, wiec staram sie spowolnic proces. To bedzie duzy problem… A w ogole to najmadrzejsza, z wyjatkiem Bobika oczywiscie 🙂 psina jaka kiedykolwiek spotkalam.
Bardzo warto badac na to wszystkie szczeniaki, bo to wcale nie rzadkie a wczesne rozpoznanie moze pomoc.
Mam nadzieje, ze ona lubi mule nowozelandzkie. A glukosamine z tym drugim skladnikiem zaczalbym jej dawac. Tu wszyscy (lekarze tez) bardzo wierza w glukosamine. 😈
Haneczko, radosnych Swiat dla Was wsyzstkich i zebys sie do woli nacieszyla dalek rodzina. Nie przekarmiaj. 😈
Ladne, Rysiu. 😆
Dzisiaj jakos caly dzien w biegu, pomiedzy jednym opadem sniegu a drugim, ale i tak przy okazji zdazylam posluchac swietnego fragmentu programu mojego lokalnego publicznego radia – o jedynym w calych Stanach schronisku dla bezdomnych prowadzonym przez studentow w Cambridge, Mass. Nawet powstala o tym ksiazka, napisana przez bylego studenta, a obecnie wykladowce Uniwersytetu Bostonskiego. Wlasciwie ten program dobrze chwyta ogolna atmosfere teraz tu panujaca, podobnie jak nowy film Bena Afflecka, „Company Men”…
http://www.hereandnow.org/2010/12/22/homeless-shelter-students
A co do zyczen, to ja jeszcze troche czekam, ale tym, ktorzy juz teraz znikaja w swoje swiateczne nisze ekologiczne zycze jak najmilszych Swiat juz teraz. 🙂
P.S. Powinnam jeszcze dodac, ze ten program pomocy dla bezdomnych, choc nie hurra-optymistyczny, naprawde napawal otucha, choc mogloby sie wydawac inaczej.
😈
Pali Kot:
. „Nie będę zdziwiony, jeżeli 24 grudnia, w Wigilię, Jarosław Kaczyński ogłosi, że jest Lechem”.
Mordko, dawno dawno temu, na prześwietnej akademii, bardzo małoletni syn znajomej miał wygłosić Inwokację. Wyszedł na biało-granatowo, stanął w reflektorze i zapodał: Lytwo, ojczyzno moja… … … nie umiem…
No nie umiem 😆
Haneczko, mam nadzieje, ze biedne dziecko nie dostalo sie po tym incydencie w lapy dra Hugo Fairbairna, psychotrerapeuty i autora pracy naukowej: Shattered to Pieces: Ego Dissolution in a Three Year Old. Psychoterapeute od malych zmartwionych dzieci edynburskiej elity uwiecznil po wsze czasy ukochany szkocki pisarz Alexander McCall Smith (ten on Botswany i mma Ramotswe)
Mordko, dostał się w łapy Mamusi, której dr mógłby buty czyścić. Ale słyszałam, że gdy dorósł, odleciał najdalej jak się dało
Ja życzenia też tradycyjnie składam dopiero 24, ale za wszystkie już składane bardzo dziękuję i odżyczam nawzajem. 🙂
Haneczce przede wszystkim nacieszenia się kompletem rodzinnym aż do spodu. 😀
Chciałem dziś zaopatrzyć się w angielską walutę i okazało się, że w mojej mieścinie moje banki (dwa są) nie miały ani funta. 😯 Muszę się jutro przejechać do jakiejś metropolii. 🙂
Biedny Bobik. A nie mozesz zdac sie na karte do przyjazdu?
Biedna liskowa suczka. 🙁 Niestety, dużym psom ta dysplazja wiele częściej się zdarza niż niewielkim. Będziemy trzymać kciuki, żeby leczenie dawało skutki.
A jak ta mądra psina ma na imię?
Mordko, ja tym wszystkim kartom i maszynom tak nie do końca wierzę. Wolałbym mieć chociaż trochę gotówki w łapie. 😈
Don’t be silly, Bobik.
No, to moja rodzina w komplecie!
Ponad trzy miesiące nie widziane starsze dziecko właśnie dojechało. Wygłodzone, wychudzone….
Ale zadowolone z życia bardzo.
Jutro od rana: zakupy i potem już tylko praca w kuchni!
Czyli sama przyjemnośc.
PS. Dziecko przywiozło płytę z kolędami nagranymi przez góralską kapelę! Oj będzie wesoło.
Bobiku, maz, ktory czasem czesciej bywa w podrozy niz w domu, caly czas polega na karcie debitowej, jesli chodzi o wyciaganie ze sciany gotowki, i jeszcze nigdy nie mial z tym zadnych problemow, w UK takze. Choc rzeczywiscie nie ma to jak szeleszczace banknoty i troche monet w kieszeni, jak sie chce miec zupelna, absolutna, niezachwiana pewnosc (no moze tez niezupelna, bo i te monety i banknoty tez mozna zgubic). 😉
Takie banki Bobiku sa funta klakow nie warte. U mnie na polce lezy waluta wszelaka: amerykanskie, bermudianskie, szterlingi, euro, zlotowki, a nawet szylingi austriackie (te ostatnie dobre tylko na makulature), bo ja tez lubie miec przy sobie rozne drobne pieniadze w pieniadzach.
Puchalo, mam nadzieje, ze ten upadek byl bardzo bardzo wyjatkowy i ze juz czujesz sie lepiej po tych potluczeniach. Czy mozesz miec telefon komorkowy przy sobie? Nawet na szyi. Wydaje mi sie, ze najwazniejsze to moc zadzwonic/ zawolac po pomoc. Sposob na sforsowanie drzwi sie zawsze znajdzie.
Milo miec bliskich w komplecie i im dogadzac. Dogadzanie bliskim to jak mowienie „kocham was”. Moze taki jest naprawde sens swiat.
Mar- Jo, mowisz, ze Matka jezusa tez sie nie moze przewrocic w grobie? Widze, ze tylko Jozef w takim razie zostal i tutaj pominiety.
Króliku,
z dogmatami KK nie da się, chyba, nic zrobic. 🙂
Z tym dogadzaniem bliskim to masz, Króliku, absolutną rację.
Ja, tak na wszelki wypadek, czasami dodaję werbalnie….
Nie da się ukryć – mnie już też wzięło. 😳 Zrobiłem bigos i kapustę z grzybami. 😀
W telewizji znowu straszą śniegiem, ale za to dają nadzieję, że tradycyjne żarówki jeszcze mają szansę pozostania na rynku. I dobrze. Nie cierpię tych oszczędnościówek. Takie sraczowe światło dają. 👿
U mnie już prawie wszyscy śpią. Czuwam ja i oba koty.
Dopiję herbatę i w łóżku już będzie doczytywany I.Babel.
Mam w tej książce piękną zakładkę – bilet z Muzeum Czekolady w Koeln.
Przyznaję Wam absolutną rację. Moim bliskim na pewno sprawia szaloną przyjemność dogadzanie mi, a zwłaszcza w Święta. 😀
Ja, Bobiku, czułam, że się złamiesz i będziesz w kuchni „nieco”
więcej czasu spędzac, niż zapowiadasz…
Dostałam przed chwilą piękne życzenia ze wsi Duessel…
Wieczorem dużo rozmów telefoniczno-Skypowych mnie czeka.
Mam nadzieję, że Skype wyjdzie z awarii.
Dobranoc.
To chyba perspektywa jutrzejszego, niespodziewanie wolnego dnia rozwinęła mi kulinarne skrzydła. 🙂
A może i ten niespodziewany karp odegrał w tym pewną rolę? 😉
Coś na pewno jest na rzeczy. 🙂
Mnie niespodziewany karp nie grozi: po prostu nie lubimy karpia jako rodzina w tzw. całokształcie. Ale ryby będa w ilościach dużych.
Chodzą za mną „te” jakubki. A jak coś za mną chodzi, to wychodzi. Ale raczej na Sylwestra….
Króliku, ten mój bank (Sparkasse) jest właściwie – jak na bank – dość przyzwoitą instytucją. W każdym razie w statucie ma wpisane, że jego głównym celem nie jest zysk, tylko pewne ideały społeczne. 😈 I dlatego właśnie w nim chciałem te funty pobrać, że ze swoich klientów minimalną prowizję zdziera. Gdzie indziej musiałbym wiele więcej za samą operację zabulić.
Ale ponieważ Sparkassy są zdecentralizowanymi, lokalnymi bankami, to zapewne nie czują się zobowiązane do trzymania na podorędziu wszelkich walut. A w każdym razie nie zawsze. No i akurat we mnie trafiło. 😉
W jakubki jestem zaopatrzony już od kilku dni. One nawet nie muszą za mną chodzić. To ja zwykle za nimi bezwstydnie biegam. 😈
A karpia u nas w zasadzie zawsze się lubiło, ale teraz właśnie sobie przypomniałem, że raz jedyny, bardzo dawno temu, udało mi się go w Niemczech upolować i okazał się dość okropny. Mulisty ponad wszelką miarę. 🙁
No, trudno. Jeżeli i ten karp (belgijski) okaże się niejadalny, to w zamrażalniku są jeszcze jakieś krewety. 😆
„ten mój bank (Sparkasse) jest właściwie – jak na bank – dość przyzwoitą instytucją”
Bobiku, nie wierzę! Zdzierają z Klientów, jak wszystkie banki… (coś na ten temat akurat wiem, lata pracy …)
„Czymże napad na bank wobec jego założenia…?” – to , zdaje się cytat z B. Brechta?
A u mnie, po 20 letnim karpiowym poscie, nagle zakupione dwa kilogramowe karpie. Dzisiaj nastawilam z wloszczyzny, glow, ogonow i rodzynek rosol, do ktorego na koniec dodalam reszte karpia. Teraz sie to studzi. Gotuje tez jajka na twardo i planuje z tego wszystkiego zrobic karpia po zydowsku, ale w galarecie. Nasza mlodziez tego nie tknie na pewno.
Bigos zostawiam na Nowy Rok, bo dodam do niego rozne poswiateczne pozostalosci. Moze kapuste z grzybami? Ale do czgo ja podac? Do przegrzebek? Ryby w galarecie? Smazonego pstraga?Zupy grzybowej?
rodzynkow?
Dobranoc i kolorowych snów. 🙂
Uprzejmie zawiadamiam, że myślałem, że na odczucie jak wygląda wyrywanie nóg z zadka najlepsza jest gimnastyka z rozciąganiem (taka z lekka indyjska, minus filozofia, która mi skręca jelita) oraz pilates. Okazuje się, że takie tenisówki typu „shape-ups” są jeszcze straszniejsze, w związku z czym nie mam nic do powiedzenia oprócz obolałego dobranoc.
Andsolu, a na bolące biedro, które sprawia, ze człowiek chodzi jak kaczka… rozumiecie: jak KACZKA!!! Jest na to jakieś cwane ćwiczenie? Tylko ma być dla starszych pań. Grubych.
Ja kapustę (kiszoną oczywiście) z grzybami daję do smażonej, panierowanej ryby. Ale nie twierdzę, że w każdy smak to musi trafić. 😉
Mar-Jo, ja o Sparkasse piszę po prostu z własnych, dobrych w porównaniu z innymi bankami doświadczeń. Jasne, że z tych „społecznych ideałów” sam się natrząsam, niemniej jednak ich bezwzględność wydaje mi się mniej rekinowata niż innych, bo w paru trudnych finansowych sprawach udało się mnie i moim znajomym dogadać wyłącznie ze Sparkassą, z żadnym innym bankiem. No i jednak S. usiłuje odgrywać jakąś pozytywną rolę w lokalnych społecznościach, co jej się czasem udaje. Może i wbrew woli, ale skutki się liczą. 😉
Ale jak chodzi o prowizję, to nie w tym rzecz, że w S. generalnie mniejsza, tylko ja w niej jestem klientem, więc dla mnie mniejsza niż tam, gdzie klientem nie jestem. 🙂
Na bolące biedro nie znam niczego poza masażem koniakowym. Masować trzeba oczywiście żołądek i liczyć, że biedru się udzieli.
Nie wykluczam, że może się udzielić i całym nogom, aż po stopy. 😉
Jeżeli jest ten rodzynek (w cieście) to na mój rozum musi być „tych rodzynków”. Tak samo – ten przegrzebek, tych przegrzebków. 🙂
Nisiu, jak powiedziałem dobranoc, to znaczy, że śpię, więc nawet gdybym wiedział to i tak bym Ci nie powiedział. Ja jestem słowny człowiek i dobranoc znaczy dobranoc i ani słówka i ponieważ skype w istocie zdechł, to mi żaden pies po powiedzeniu dobranoc nie naszczeka do komputera.
Ale jednego jestem pewien, jeśli chcesz, żeby Cię bolało wszystko, drugie biodro, uda, pośladki i brzuszek, koniecznie nałóż „shape-ups”. Najnowsza technologia na usługach auto-tortur.
Czy tu przypadkiem ma się psu za złe szczekanie na skypie? 👿
Och, Nisiu, bardzo ci wspolczuje. Biodro moze bolec min. z powodu zapalenia w stawie, tzw bursitis, i wtedy antybiotyk pomoze. Ale czasami, czasami, trzeba po prostu wymienic staw biodrowy na lepszy i nie do zdarcia. Ortopeda powinien doradzic najlepiej. Moja Mama miala wymienione obydwa stawy biodrowe i bardzo to poleca, bo brak bolu jest lepszy niz ciagly bol.Nie mowiac juz o latwiejszym chodzeniu.
A na dzieńdoberek procedura następująca jest zalecana. Chyba ktoś na Buzz-ie to pokazywał. Ale jeśli nie, a było to w Koszyku, to grzecznie przepraszam i sennością się wykręcam.
O, uderz w skype’a a Bobik się odzywa. Nie, to jest pokrętny sposób na wyrażenie rozczarowania, że nic mi się tu dziś nie wyzwierzy (wypsi, wykoci).
Andsolu, a co robić, jak się nie ma braciszków i siostrzyczków? Czy aniołek pokazuje wtedy o, takiego i na noc nie utula? 😥
A w Polityce moj ulubiony super ciekawy Profesor Bauman:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1511368,1,rozmowa-z-zygmuntem-baumanem-socjologiem.read
Przed chwilą zakończył się pojedynek senność kontra profesor Bauman. Wygrała senność, przez nokaut. 😉
andsol 2:16: „taka z lekka indyjska, minus filozofia, ktora skreca mi jelita”? One of the last prejudices that’s OK to have? Owszem, moze nawet to zabawne, ale przyznam uczciwie, ze nie dla mnie. Ja sie nie bede zwierzac co mnie skreca jelita, ale szczerze mowiac, andsolu, zagladajac czasem na Twoj blog, i czytajac czasem zabawne i trafne Twoje tutaj komentarze, nie tego sie po Tobie spodziewalam. No, ale takich rzeczy nie jest sie zawsze u siebiejswiadomym, n’est-ce pas?Moze troche Polish na odmiane, to sie jeszcze bardziej posmiejemy?
Przykro mi bardzo.
Moze tym bardziej, ze myslalam dzisiaj o moich delikatnych, uprzejmych, wyksztalconych od pokolen indyjskich tesciach, i gdy ubieralam z dziecmi choinke, przypominalismy sobie Swieta spedzone z nimi, i wlasnie rozmowy o indyjskiej filozofii. I pamietam jak mowili o Innych. Mieli klase w mysleniu i mowieniu o Innych, andsolu, na co nie kazdego stac.
A indyjska filozofia jest skomplikowana, interesujaca, trudna, i mysle, ze bardzo niewiele o niej wiesz. I nie musisz sie nia wcale zajmowac, jak Ci tak szkodzi na zdrowie…
Polish jokes – oczywiscie.