Wesołych!
Biały obrus leży na półkulach obu,
gdzieś zaszczęka talerz, łyżka mignie oczom…
Świecie, czy śpisz jeszcze? Teraz już się obudź,
czas życzenia złożyć, czas Święta rozpocząć.
Biały obrus leży na półkulach obu,
gdzieś zaszczęka talerz, łyżka mignie oczom…
Świecie, czy śpisz jeszcze? Teraz już się obudź,
czas życzenia złożyć, czas Święta rozpocząć.
Wszystkiego najlepszego, Drogi Piesku!
Radosnych i szczesliwych Swiat, Koszyczku! Na wszystjuch Polkulach i Kontynentach, pod kazda dlugoscia szerokoscia geograficza – aabymy jezcze dlugi mogli tu spotykac i wzajemnie sie cieszyc z tych spotkan.
Gloria!
Ja też Drogim Wszystkim radości życzę, z wszelkich możliwych powodów. A nawet i bez powodu. Czy też może szczególnie tego ostatniego, bo cieszyć się, jak się nie ma powodu, to dopiero sztuka. 😀
@Dora -00:00
Nie mialem oczywoscie pojecia, ze Carol of the Bells to ukrainska piosenka ludowa – Szczodrzyk! Az sie prosi aby to spiewac a capella jak ta pani:
http://www.ffn.ub.es/~oleg/schedryk/mp3/song%20-%20Shchedryk.mp3
Ale oni, kurka wodna, maja te ludowe piesni! Bardzo muzykalny narod!
Carol of the Bells byla od lat moja ulubiona koleda.
Ja też: zdrowych, smacznych, przyjemnych, Szampaństwu 😀
Bobiku, Tobie i wszystkim na tym blogu spokojnych, zdrowych, pachnących choinką Swiat zycze, aby nam nigdy nie zabraklo tego, co na wigilijnym stole oraz tematow do rozmow.
Kompotu z suszu moze smialo zabraknac – I don’t mind jak zabraknie.
No to jeszcze ości stoją w kolejce do zabraknięcia. 😆
Kochani, Swiatecznie, Wigilijnie, radosnie, nadziejnie i tak w ogole choinkowo, niech Wam sie spelni wreszcie, cholera, niech Wam sie spelni (a i Nam przy okazji).
No bo co ja bede zyczyc nadaremno! Niech sie spelni i basta!!!
Niebiosa! Do roboty, a nie tu mi sie obijac po krzakach!!!
Dobranoc Wszystkim.
Cudownych Świąt, wszystkiego Naj… krótko i długoterminowo!!!
Wesołych Świąt!
Mordka @0:44
A ja z kolei nie wiedziałam, że „Szczedryka” przerobiono na jakąś „Carol of the Bells”… 😆 To jeden z największych przebojów ukraińskich chórów i właściwie można to śpiewać w kółko 😀
Najlepszego, najlepszego i jeszcze raz najlepszego! Tako rzecze PK ziewając i idąc w piernaty 😉
Gwiazdka ma jeszcze troszkę czasu…
Bobiczku, na Twoje łapki – wszystkiego dobrego dla Ciebie, Twojej rodziny oraz dla wszystkich bywalców Koszyczka.
Najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności, dużo zdrowia i spokoju na Święta dla wszystkich, a dodatkowo dla Bobika, Dory i Heleny szampańskiej zabawy w Londynie!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję i nawzajemuję. 🙂
I chyba sam też się udam w piernaty, bo jutro po pieczywo to trzeba strasznym skoroświtem. 😉
Obrus śnieżnobiały na świątecznym stole,
sianko przypomina wszystkim o Maleńkim,
radość zabrzmi w głosach przy śpiewaniu kolęd,
biel opłatka błyśnie w w cieple mojej ręki…
Dzielę go dziś z Wami, jakże mi bliskimi,
niech życzenia płyną, wolno, krok, po kroku,
niechże Wam się spełnią słowami moimi –
te mówione głośno i szeptem… w półmroku…
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Całej Koszyczkowej Rodzinie pięknych, głębokich, radosnych przeżyć w rodzinnym gronie, wewnętrznego spokoju, zadumy nad płomieniem świecy, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego, co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami. :)))
Wesołych Świat Wszystkim Bywalcom koszyczka, a przede wszystkim Gospodarzowi – Bobikowi! 🙂
Dzień dobry 🙂 Jak miło się obudzić i od razu widzieć, że wszyscy wszystkim dobrze życzą. 🙂
Dziękuję w imieniu wszystkich i wszystkim życzę trzech cudownych dni, a po nich jeszcze lepszych następnych. 🙂
I cieszę się bardzo z pojawienia się dawno niewidzianej Małgosi. 🙂
Na balkonie mam +5’C, chmury odpływają, słońce świeci, chyba pójdę na pole 😆
Wszystkim Czytającym dobrych Świąt, smacznych pod każdym względem 😀
W prezencie specjalna Gazeta
Beato, chętnie bym przeczytał tę gazetę,ale chyba zapomniałaś ją podlinkować. 😉
Gazeta jeszcze raz 😉
Bobikowi, wszystkim Bywalcom Koszyka, aktywnie piszącym i tylko czytajacym, zawsze obecnym i chwilowo nieobecnym, tym z bliska i tym z daleka.
Z najlepszymi życzeniami: żeby nie tylko w tę noc nie zabrakło w naszych sercach miłości i żeby w sercach ludzkich nie zabrakło miejsca dla nas 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=BHKue-Jccc4&feature=related
Szczególnie ciepłe życzenia dla wszystkich dzisiejszych solenizantów 🙂
Ach, rzeczywiście, niektórzy dziś imieniny obchodzą! W tym urodzinowym kraju zupełnie o tym zapomniałem.
No to dla solenizantów dodatkowa porcja pa… tego, no… pasztecika z grzybami. 😆
Bobiku, dziękuję. 🙂
Przyznaję, że czasem zerkam i podczytuję. Tak więc mimo, że niewidzialna to bywam. 😎 Jeszcze raz Wesołych Świąt i gazet tylko z dobrymi wiadomościami! 😀
Syćkim syćkigo słodziutkiego.:)
Jeszcze raz – najlepszości 😀 Radosne hej hej Wszystkim 😀
Jaśku, czy wędlina mogłaby nie być słodziutka? Aha, i wino też lepiej wytrawne. 😆
No dobrze, dobrze. Zrozumiałem metaforę. 😉 Dziękujemy i wzajemnie serdecznie odżyczamy. 🙂
Haneczce oczywiście jak również. 🙂
Trzecia polkula sie do zyczen dolacza – dla wszystkich samych smacznosci ( dla K-M bez kompotu!) i wesolosci wszelakiej w doborowym towarzystwie blizszych i dalszych krewnych i przyjaciol.
Tutejsze marsupiale juz po Wigilii, objedzone do wypeku, opite slonecznym australijskim winem, ale z nosem na kwinte, bo pada i ze spaceru nici, z rozpaczy rzucily sie na najbardziej nam znana gre hazardowa – Chinczyka! Emocje rosna…
A ja mam jeszcze szczegolne spod glebokiego serca zyczenia dla tych wszystkich udreczonych przygotowaniem swiat i pracowaniem obrusow kobiet – przyszlego roku na Bahamach! Pod palma! Z kieliszkiem czegos puszystego pachnacego ananasem i wystajaca miniaturwa prasolka. Z homarem skwierczacym na grylu. Z opalonym mlodym tubylcem od pedikiuru! Staruszek- portier z usmiechem daje klucz. Eeech!
Szczecin pozdrawia Wszystkich, na całym świecie, Blogowiczów i Przyjaciół, a Solenizantów-tki, niepotrzebne skreślić, dubeltowo – z życzeniami pięknych Świąt, wesołych i troszkę rzewnych, z dobrymi myślami i dobrą nadzieją…
Święta rozpoczęte, w dół poszła lawina
życzeń, paczek, potraw, stół dzielnie to znosi,
ponad stołem tłumek, Wilia się zaczyna,
już się dzieje, bim-bom, tylko chcieć się wprosić.
Koślawo, bo koślawo, ale ciepło wszystkim Zaglądającym, Udzielającym Się Lub Nie, dobrych Świąt. I pełnej miski ;]
A kolo mojeo domu na rogu stoi grupa maluchow (6-7-letnich) podstepnie oferujc zrobione przez siebie tradycyjne swaiteczne ciasteczka (mince pies) i zbierajac grosiki na organizacje samopomocy chorych na motor-neuron desease,
Zostaly obsypale zlotem, bo takie slodkie i z takim entuzjazmem zaczepiajace nielicznych przechodniow biegnacych po papierosy przed zamknieciem kioskow.
Ciasteczka bardzo krzywe, ale od serca ulepione. 😈
Wcoraj mnie w supermarkecie tez dopadli ladnie ostrzyzeni kadeci ze szkoly lotnictwa, pakujacy przy kasie zakupy do plastikowych toreb. Mysle, ze zbierli na piwo, ale tez byli bardzo cute.
Kolejna porcja życzeń i kolejna porcja podziękowań. 😀 Dla wszystkich Zwierzaków, dla wszystkich Człowieków – niech Wam będzie dobrze, a nawet jeszcze lepiej. 🙂
Mordechajowa wersja Świąt zostanie rozpatrzona w przyszłym roku. Niewykluczone, że pozytywnie.
Podpisano:
Nie Bardzo Udręczona Komisja
Niewyprasowany Obrus
Karp
Bobiku i Wszyscy – wesolych i ciekawych, albo spokojnie nudnych, albo minimalistycznych, albo wystawnych swiat, kazdemu na jego wlasny najlepszy sposob! 😀 (O czym takze napisalam pod poprzednim wpisem, jesli komus sie chce zagladac, ale wcale nie musi.) 😉
I ja przylaczam sie do serdecznych zyczen dla Gospodarza i Blogowiczow.
Bobiku, tez srobilam kapuste z grzybami do ryby. Ciekawe jak bedzie to smakowalo naszej mlodziezy? Moje wigilijne menu:
-losos wedzony z bagietka (wszyscy lubia);
-sledzie w oleju i sledzie w czerwonej cebuli;
-karp w galarecie (udal sie nadzwyczjnie);
-zupa grzybowa z groszkiem ptysiowym;
-przegrzebki w bialym winie z makaronem udon;
-ziemniaki russet;
-smazony pstrag na masle;
-rzeczona kapusta kwaszona z grzybami;
-ceasar salad;
-szarlotka z bita smietana.
Bobicku, Tobie i syćkim: – syćkigo słodziutkigo.:)
Cosik mi sie pokopało, ale lepi dwa razy niźli roz.:)
http://www.youtube.com/watch?v=Yuesz7Vzk1U
Na kulig do zaśnieżonego lasu, a kto chce – na Pasterkę
osobiście dowiozę ruszajac z kopyta. 😉
Bobiku!
Wesołych, Spokojnych,Zdrowych Świąt.
Pierwsi goście byli z życzeniami świątecznymi 🙂 Siedmioletni sąsiad z mamą przynieśli czekoladowego, ale w srebrnej szacie bałwanka i zatwierdzili piernik boczkowy i chleb makowy. Sami świętują za dwa tygodnie.
@ Jasny Gwint – http://passent.blog.polityka.pl/?p=787#comment-188582
Mordechajowa wersja Świąt…
To co, zaczynamy sie umawiać? 😉
Mnie się trafiło jak w Radiu Erewań: nie Boże Narodzenie, tylko Wielkanoc, i nie na Bahamach, a na Karaibach. Mieliśmy jajeczka, śledzika, żurek i dużo rumowych drinków.
Wigilii poza domem w ogóle sobie nie wyobrażam. To jedyne święto, które zawsze musi być takie samo.
http://www.youtube.com/watch?v=gRdfX7ut8gw
I jeszcze raz dziękuję za wszystkie nadejdzione w międzyczasie życzenia, odżyczając oczywiście z merdaniem. 😀
Czy ktoś mógłby wpłynąć na karpia, żeby sam wskoczył w panierkę? Cosik mam lenia na panierowanie. 😳
Miauuu! Hauuuu! Muuu! Beeee! Piiiii!
PS. Zurek na Karaibach? A czy to nie jest sprzeczne z prawem? Powinno byc.
Mordko,
równie surrealistycznie wyglądały tydzień choinki na Kubie 😯
O, widzę, że Mordka już zaczął mówić zwierzęcym głosem. 😆
Chyba trzeba się będzie trochę pospieszyć z tym nakrywaniem stołu. 😎
Ale nie tak dobrze, by mi kto wymowy nie poprawial 😈
Ano. 😆 Przed korektą nawet w Wigilię nie mogę się powstrzymać. 😈
Ja sama wiersza napisać nie umiem, to podrzucam Gałczyńskiego, i biegnę prasować obrus, bo Kot Mordechaj przypomniał o prasowaniu niestety, a jest jeszcze na to czas…
Oprócz wiersza mam jeszcze dowcip dla Bobika:
Q. What’s a dyslexic agnostic insomniac?
A. Someone who lies awake all night wondering if there really is a dog.
a teraz już wiersz:
A podobno jest gdzies ulica
(lecz jak tam dojsc? ktoredy?)
ulica zdradzonego dziecinstwa,
ulica Wielkiej Koledy.
Na ulicy tej takiej znajomy,
w kurzu z wegla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w ktorymzes sie urodzil.
Ten sam stroz stoi przy bramie.
Przed brama ten sam kamien.
Pyta stroz: „Gdzies pan byl tyle lat?”
„Wedrowalem przez glupi swiat.”
Wiec na gore szybko po schodach.
Wchodzisz Matka wciaz taka mloda.
Przy niej ojciec z czarnymi wasami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co mial okaryne.
Potem zmarl na szkarlatyne.
Wlasnie ojciec kiwa na matke,
ze juz wzeszla Gwiazdka na niebie,
ze czas sie dzielic oplatkiem,
wiec wszyscy podchodza do siebie
i serca drza uroczyscie,
jak na drzewie przy lisciach liscie.
Jest cicho. Choinka plonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
blask swieczek zlotem zasnuwa,
a z kata, z ust brata plynie
koleda na okarynie:
Lulajze, Jezuniu,
moja perelko,
Lulajze, Jezuniu,
me piescidelko.
Święty Mikołaj już zaprzągł sanki,
do dźwięków dzwonków skaczą bałwanki,
pachnie piernikiem, pachnie choinką,
wesoło grzeje się grzane winko 🙂
Cieplutkich Świąt Bobikowi i jego Gościom życzy podczytująca Basia 🙂
Jak to miło, że święta sprowadzają nawet tak rzadkich Gości jak vierablu i BasiaBe. 🙂
Dziękuję, że pamiętacie i życzę Wam (i wszystkim innym) tylu radosnych chwil, ile na blogu nazbierało się od początku jego istnienia. A to jest BARDZO dużo. 😀
Z dowcipu się uśmiałem, Gałczyńskim się wzruszyłem, wierszyka od Basi się nawąchałem, pora teraz pogadać poważnie z tym karpiem w sprawie panierki. 😎
Dowcip rozeslalem po swiecie.
Galcznskiego przypomnialem sobie z przyjemnoscia (skad ja to znam na pamiec? Przeciez nigdy swiadomie sie nie uczylem? )
Wszystkich pozdrawiam z pierwsza Gwiazdka na niebie!
Bobiku, a może się nie męcz? Ja otaczam ryby tylko w mące i jest gites majonez.
Rodzina se zażyczyła w panierce z szykanami. 🙄
To niech rodzina panieruje. Co jest?!
Cieszcie się choinką,
cieszcie się uszkami,
śniegową pierzynką
miększą niż aksamit,
cieszcie się rozmową
nad gorącym barszczem,
ja nie powiem słowa,
choć brew rybią zmarszczę.
Niby młody wilczek
w wanniem wczoraj pluskał,
a dziś? Lepiej zmilczę,
bo aż świerzbi łuska.
Radość? Dla mnie bujda!
Cieszcie się piernikiem,
a ja się dziś pójdę
uchlać ze śledzikiem. 👿 😥
Ja tu zaglądam wcale nie tak rzadko, tylko nie mogę nadążyć za komentarzami, dlatego mało się odzywam.
U mnie w tym roku Wigilię gotuje siostra. Robi to pierwszy raz w życiu, bo dotąd dawała się zaprosić, tak że nie mam wyrzutów sumienia.
That’s the spirit, Karpie! You are my sort of fish! 😈
U nas zawsze idzie kilka watkow jednoczesnie, vierablu i nie istnieje cos takiego jak spoznienie. Siostre zagonic do urzadzania swiat, to popieram. Jeszcze bardziej popieram zagonienie brata.
To sie nazywa Equal Opportunieties Policy. 😈
Mordechaju, u nas babiniec jest. Nie ma ani brata, ani syna, ani nawet siostrzeńca, że nie wspomnę już o mężu 🙂 .
Tak nam jednak dobrze i żadnych parytetów nie zamierzamy wprowadzać.
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=6dW6t3U1LbM&feature=related
24 lata temu, dokładnie w Wigilijny poranek, odszedł mój Ojciec. 48 lat temu, na pięć dni przed Wigilią, zginął w katastrofie lotniczej nad Okęciem Ojciec Włodka.
Pamięci tych, którzy odeszli:
http://www.youtube.com/watch?v=Ajix6Qkaxkg&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=LuaU080bFZM
Kolędę fajną napisali moi przyjaciele – Andrzej Mendygrał, kapitan słowa, a jego żona Ania – muzykę. Muzyki Wam nie prześlę, a słowa są takie:
PROSTA KOLĘDA O FUTRZAKACH DOMOWYCH – ANIA – MUZYKA I ANDRZEJ – SŁOWA
Gdy nadchodzi Wigilija nawet Szanta – pies
Może Kotom wytłumaczyć, kto tu ważny jest.
Głupie koty, Kubuś, Mika, macie słuchać Przewodnika,
chociaż on jest z innej rasy, lecz z lepszej klasy.
Ty posłuchaj mnie, Belzebub, chociaż masz w ogonie przegub
Nie uznając moich racji, nie masz kolacji !!!
Koty się zebrały w kupę – A to psia jej mać !
Rzadko ci ją bili w … ogon, trzeba odpór dać.
Bo nie będzie psia hołota w Wigiliją gnębić kota
Co go starzy Egipcjanie tak szanowali.
I nie będzie pieska nacja udowadniać, gdzie jest racja
Bo nam, kotom, już w Egipcie cześć oddawali.
Na to Szanta odpowiada, ach, psie życie me!
Dookoła kocia zdrada, trzeba ugiąć się !
Idźmy razem do Stajenki – i posłuchajmy Panienki,
Która nam dziś wytłumaczy, co Prawda znaczy.
Koty w lot to zrozumiały, do Stajenki dyla dały
Przed Majestat sprawę wnoszą, o wyrok proszą.
„ Ach, nieszczęsne wy futrzaki ” rzecze Maryja.
Gdybym była zwykłą babą dałabym kija.
A – że jestem Matka Boska, co się o żywiołę troska
Krótko powiem – każda stwora ma protektora.
On ci właśnie w żłóbku leży, każdy, który tu przybieży
Może liczyć na poparcie, oraz na żarcie!
Każdy człek, każda gadzina może liczyć wciąż na Syna
U którego nie ma złego, tylko miłość jest
POWTÓRZYĆ.
Życzenia dostałam mailem od jednego Pana Posła:
„Niech te Święta Bożego Narodzenia
przyniosą Nam wiele radości,
Niech uśmiech zagości
w sercach i domach,
Niech ogarnie Nas
ciepło wigilijnej świecy,
Niech Dobry Bóg namaluje
szczęście na twarzach ludzi,
Niech Jego miłość
czas cały nas dotyka,
Niech marzenia z dzieciństwa płyną wysoko w górę i Niech się spełniają
każdego kolejnego dnia…” koniec.
Nisiu, czy to aby przypadkiem moi krewni…? 😯 Bo duch jakiś taki znajomy mi się zdaje..
A właściwie, krewni czy nie krewni – hej, ramię do ramienia, itd. Z najwyższym szacunem i najwyższą radochą bym twórców tych wiekopomnych strof tu powitał. Jakoś nosem czuję, że jest to towarzystwo kompatybilne. 😈
Hej, podnieśmy…
To był oczywiście test na kompatyilność Towarzystwa. 😈 A swoją drogą co podniosę, to podniosę 😆
Bobiku, nie wiem, czy przy odrobinie wysiłku jakiegoś pokrewieństwa nie dałoby się doszukać. W każdym razie jak się towarzystwo pobudzi jutro-dzisiaj świtkiem koło południa, to przekażę ciepłe słowa, na pewno się ucieszą.
Słodkich snów!
Oj, obudziły mnie te rozśpiewane futrzaki 🙄
Ale nic to, idę spać dalej marzeń na jutro trzeba namarzyć.
Kolorowych snów 😆
Dospałam. Miłego świątecznego dnia 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/naukowcy-odkryli-latwy-sposob-na-zdrowe-zycie,1,4090869,wiadomosc.html
http://www.youtube.com/watch?v=fFPHIK9ann8&feature=related
Najlepszego dla Wszystkich!!
http://www.youtube.com/watch?v=jyPMDD8fGeA
Teresa Stachurska @10:49
To jest sto procent racji! Coś wiem o tym 😀
Dzień dobry. Mam nadzieję, że wszyscy spędzają w rzeczy samej radosne Święta. 🙂
Ja tak, bo mało jest na świecie radośniejszych rzeczy niż barszcz na śniadanie, marynowanym grzybkiem zagryziony. 😆
A do tego niezwykle radosna perspektywa popołudniowej wizyty u Panny Koty, która już zapowiedziała jakeś regionalne, śląskie specjały. No, aż się psu chce śpiewać ze szczęścia. 😀
A tu artykuł pozwalający używać używek – wprawdzie w miarę, ale za to bez najmniejszych wyrzutów sumienia. 😀
http://www.polityka.pl/nauka/zdrowie/1511538,1,kieliszeczek-dymek-kawka.read
My w ramach dochodzenia do zdrowia jedziemy kolędowac do krewnych. Śpiewu będzie dużo, grania też.
Pod choinką znaleźliśmy dużo książek.
Nisiu, jedna z nich jest o pewnej zatoce…..
Weselcie się wkoło…
Kawka dzisiaj była, kieliszeczek będzie, na dymka nie dam się namówic… Od kilku potraw jestem autentycznie uzależniona.
(Śledzie w każdej postaci, kurczak w galarecie, uszka, a dzisiaj okazało się , że również od mojej wersji kaczki z jabłkami…)
Kot tez jest bardzp zadoowolony, bo coz moze byc lepszego z rana w dzien Bozego Narodzenia niz program w radiu o Dickensie z domu Dckensa. Nie byl to niestety program mojej Starej sprzed paru lat pt. „Ozez Dickens!”, ktory tez tam nagrywala z prawnukiem pisarza , panem Cedrickiem. Jej program byl iewatpliwie zabawniejszy, ale ten tez byl bardzo ladny. Dowiedzielismy sie z niego, ze Dickens napisal w latach czterdziestych libretto do dawno zapomnianej opery, ktora byla z powodzeniem wystawiana w Drury Lane – „Wiejskie kokietki” (Village Coquettes) i nawet mial troche problemow z cenzura, ktora kazala mu wykreslic z arii o uciechach zimowego wieczoru, kiedy „panny udaja sie do lozka” – samo wzmianowanie lozka w kontekscie panien i uciech bylo nieprzystojne. Dickens zgodzil sie zmienic lozko na sypialnie, ale odmowil zastosowania sie do innych interwencji. Jedna szczegolnie ladna piosenka (raczej niz aria) z tej opery byla zaprezentowana, niestety YouTube o niej nie slyszal. No przyznaje, z chetnie bym sie zapoznal z tym librettem, jesli nie cala opera.
Z Nisiowego konta dziś się dopisuję
Bo własnego jeszcze nie mam, lecz zarejestruję.
Cieszy nas, że o futrzakach opowiastka mała
Z miłym i wdzięcznym przyjęciem u Was się spotkała.
Jak znajdziemy mądry program – nutki dopiszemy.
Bo w dobranym towarzystwie znaleźć się umiemy.
Więc życzymy w Nowym Roku samych Wspaniałości,
Kassy, i końskiego zdrówka i mnóstwa miłości.
Jack Tar – czyli Andrzej Mendygrał
Kocie Mordechaju, libretto:
http://home.earthlink.net/~bsabatini/Inimitable-Boz/etexts/Village%20Coquettes.html
Jacek Mendrygał, znany nam dzięki Nisi 🙂 , mam nadzieję dotrzyma obietnicy i będzie uczył śpiewania skoro Dora zaświadcza, że takie słuszne 😀 😆
Tymczasem „…Uczeni brytyjscy odkryli ostatnio, że szczury karmione junk foodem, czyli hamburgerami, pizzą, chipsami, już po dwóch tygodniach nie umieją znaleźć wyjścia z labiryntu! A szczur jest prawie tak inteligentny, jak my! Załóżmy, że u ludzi to trwa dwa lata, czyli koło ósmego roku życia dziecko tak karmione już poniosło te straty…” – Jacek Żakowski Piotrowi Najsztubowi na sześciu stronach o jedzeniu tylko raz, ale skoro pora taka, że od stołu odchodzi się mało to trudno było nie umieścić – http://polki.pl/zycie_gwiazd_znaniilubiani_artykul,10015739,0.html
A tu dysk z dwiema piosenkami z Village Coquettes:
http://www.bejo.co.uk/bejo/html/albdict.htm
No proszę, czy nieprawdę mówi ludowa mądrość, że te liski to straszne spryciule? Spod ziemi libretta i arie potrafią wykopywać. 😀
Witaj Jack-Tar-Andrzeju-Mendrygale, wszystko jedno z jakiego konta. 🙂 Święta są, to pasztetówki mamy pod dostatkiem – siadaj i częstuj się, ile wlezie. 😆
Jak coś będzie śpiewane, to ja się chętnie podłączę, bo jestem znaną psią artystą wokalną. Pani Kierowniczka może zaświadczyć. 😈
Nawet tradycje rodzinne posiadam. Dziadek mojego taty był jednym z założycieli krakowskiego Towarzystwa Śpiewackiego „Echo”. W czasach… no, już trochę podickensowskich, ale jeszcze poważnie przedwojennych. 😉
No. wielie dzieki, lisku. Zasiade za czytanie, jak tylko uda mi sie odkorkowac zatkany zlew kuchenny, ktory z najwiekszym wysilkiem wlasnie odkrecilem od reszty kuchni.
Jest to najwyrazniej oznaka swoistego poczucia humoru PB, ktory dokladnie rok temu na pare godzin przed przyjazdem Goscia pozbwalil mnie ogrzewania. A teraz zatkal zlew. Albo PB albo Pani Dochodzaca. Albo jestem wyjatowo niefartownym Kotem 👿
Jeżeli Panna Kota tu zajrzy, to mnie już tu nie ma, bo jestem u niej. 😈
No, może jeszcze nie całkiem, ale za jakieś 20 minut będę. 😉
Zlew szczesliwie znow przepuszcza. Uznalem, ze muse to doniesc, bo moze czekacie z zapartym tchem na najnowszy biuletyn z frontu hydraulicznego. .
Teraz jeszcze to i owo przed przyjazdem Gosci i bede mogl sie zabrac za te dickebsiana, jakze uprzejmie wyszperane przez liska. 😈
To jeszcze dorzucę stronę, gdzie mozna przesluchac próbki piosenek z Dickensowego dysku, klikając w strzałki przed odpowiednimi tytułami. Village Coquettes to piosenki nr. 2 i 13 🙂 (Uwaga, po prawej sa guziki do kupna).
http://www.amazon.com/Music-Dickens-His-Time/dp/B002I5PRIK/ref=sr_shvl_album_1?ie=UTF8&qid=1293292982&sr=301-1#mp3TrackPlayer
Lisku, dzieki serdeczne! 😈 .
Wyslychalem teraz radiowej rozmowy z Priscilla Noble -Mathews, ktora jest adwokatem, lekarzem i… doktorem teologii. Teraz bedac na emeryturze po pracy w szpitalu, pracuje w zespole helikopterowych ratownikow medycznych.
http://www.bbc.co.uk/programmes/b00wqhy6
Jest takze katoliczka, ktora kazdy dzien zaczyna od modlitwy za swych pacjentow, a pozniej jeszcze wiele razy w ciagu dia modli se w innych sprawach.
Prowadzacy zapytal ja czy jako chrzescijanka czuje sie atakowana przez sekularyzm i nastepnie co mysli o publicznym noszeniu krzyza – np w pracy, kiedy jest w lekarskim fartuchu.
Powiedziala cos bardzo ciekawego: zeby bardzo z tym publicznym deklarowaniem wiary uwazac i nie robic z tego ostentacji. Bo chrzescoajnin, powiedziala Proscilla N-M powiniem swiadczyc o swej wierze uczynkami i postepowaniem, a nie ostentacyjnym obnoszeniem sie z symbolami.
Nie mozna byloby jej zatrudnic jako doradcy Episkopatu Polski, jak sadzicie?
Mordko, toż to KOBIETA 😯 Apage satanas 😯
W Święta niech Wam będzie sytnie,
niech Wam życie numer wytnie
i tuż po nich niech Was spotka
niespodzianka: milion w totka…
Zapisuje sie na milion w totka.
A Benedykt XVI ponoc powiedzial, ze jest prostym zrebakiem. 😯
Ja będę kciuki za ten milion trzymać. 😀
Życzenia serdeczne dobrych spotkań, pełnych życzliwości i interesująch rozmów, pokoju w sercach, smacznych jedzonek, prezentów cały worek.
Milionów poświątecznych nie liczę.
Całuję serdecznie koszyczkowe Towarzystwo! 🙂
Dzień dobry 😆 Kawa 🙂
http://wyborcza.pl/1,76498,8863908,Bog_z_instrukcja_obslugi__Uzyj_i_wyrzuc_.html
Dzień dobry. 🙂 Reflektuję i na kawę, i na miliony. I bardzo proszę, żebym nie musiał wybierać, na czym mi bardziej zależy, bo mógłbym przy tym przepracować moje małe szare, a one mi są potrzebne do sprawdzania, czy mój lot jeszcze stoi na tablicy, czy też śnieg go zasypał. 🙄
Dziękuję za wczorajsze życzenia, ciesząc się z ujrzenia dawno niewidzianych oblicz mt7 i zeena. 🙂 Oczywiście odżyczam merdająco. 😀
Bobiczku, tu też sypie – takie drobne, błe… ale stąd samoloty jak na razie tfu, tfu, wylatują. Życzę Ci tego samego 😉
Dzień dobry 🙂
Prószy. My cali już w nerwach, bo córasek jutro odlatuje, pobudka ciemnym świtem i oby Ławica działała. Trzymam za wszystkich latających 🙂
Ja lecę Ryan Airem, a oni lubią sobie ułatwiać życie kosztem pasażerów. 🙄
Ale sypać teraz przestało. 🙂
Ona też 🙄
Bartoś po bandzie http://www.wprost.pl/ar/223237/Przez-smierc-do-zycia/?I=1455
Nie wiem, dlaczego dzisiaj niektórzy już na nogach. Moja druga połowa rodziny siedzi o tej nieludzkiej porze w salonie i czeka, aby zjeść ze mną śniadanie.
Bobiku, widzę, że Ty też już urzędujesz. Snieg topnieje, samoloty na razie kursują, kawa zaparzona, czyli dzień dobrze się zaczyna.
Mam nadzieję, że wczoraj dobrze dotarliście do domu. Zajrzyj do poczty.
A tu świąteczne cuda: http://deser.pl/deser/1,83453,8865978,Cud__Szesc_osob_ozdrowialo_w_trakcie_promocji_w_Realu.html
Panno Koto, jestem w pracy, czyli siedzę nie wiadomo po co w pustym muzeumie 😆
Magdalena Środa – http://www.wprost.pl/ar/223217/Straszne-swieta/
No, nie wiem, nie wiem dlaczego kicz globalny lub amerykanski z jego piosenkami o sniegu jest gorszy od kiczu rodzimego z szopkami w witrynach sklepow.
A juz gdyby minister kultury podjal jakas akcje „ochrny przed kiczem”, to bym poszed pierwszy szyby wybijac. Nie od tego sa ministrowie aby niechetnemu spoleczenstwu zabraiac niewinnych uciech z walsnj kieszeni oplacanych. Niec sie kazdy bawi tak jak mu najlepiej pasuje, jesli nikomu kzywdy nie czyni a jedynie obraza znysl esetyczny warstw wyksztalconych.
Bede bronil prawa do kiczu jak wlasnej miski.
Dzien dobry. Zwijam sie jak w ukropie. Kto i gdzie schowal Starej nowo zakupiona farbe do wlosow? Przeszukalem juz cale mieszkanie.
Wcześnie dziś wstałem, bo torbę trzeba spakować i rodzinę dopieścić. 😉
Panno Koto, dzięki za fotki. Jak również za wczorajszą kolację. Zwłaszcza gęsina będzie powracać w moich psich snach… 🙂
Dzień dobry,
zapowiada się piękny dzień.
Kciuki będą , oczywiście, trzymane!!!!
Kot czekajacy na Gosci:
http://wylegarnia.com/22/b1a2b7141fb6a40ee512c2afe5f80efa/Baltazar-Multikolor-zegar-drewno-koty.jpg
(tylko cyferki moglby troche poprzekrecac)
Dalszego dobrego świętowania 🙂
Pogoda wspaniała. Lekki mróz, słońce, biała sceneria. Tańczące w słońcu drobne płatki śniegu. Spacer ze zwierzętami udał się nadzwyczajnie.
Jesteśmy gotowi do popołudniowej tury świetowania.
Kciukotrzymanie za latające psy, ludzi i inną zwierzynę, za szybkie odnalezienie farby „Starej” i ogólnie za właściwy bieg spraw wszelkich 🙄
Teresko,
zrobiłam keks makowy według Twojego przepisu. Smakuje wybornie, ale podczas krojenia rozpada się kompletnie 😯
Czy Twój też się tak zachowuje?
Na Wigilię przygotowałam po raz pierwszy karpia w ziołach i śmietanie. Smakował, ale „czegoś jednak brakowało”. „Czegoś”, czyli smaku karpia smażonego w sposób tradycyjny. Szczególnie panom. Wiem teraz, że na przyszłość mogę wprowadzać nowe „smaki”, pod warunkiem, że wszystkie tradycyjne „wigilijne smaki” pozostaną.
Haneczko, siedzieć w pustym muzeumie to też może być przyjemne, szczególnie w takim jak to z filmu.
Mordko, ja też za kiczem! Swięta bez aniołków, mikołajków, tych wszystkich świecidełek, kolęd w tle, ależ by to było smutne.
Bobik, Ty się spokojnie pakuj, samoloty na razie latają, H. sprawdza co jakiś czas na teletekście.
vitajcie ! Serdeczne Życzenia Pomyślności i Milości życzę- ja /2 razy 🙂 🙂
Dokladnie tak w tej chwili wygladam, lisku.
Samolot Pani Kierowniczki jest opozniony o 10 minut. Za pol godziny wyrusze wraz z taksowkarzem do Luton.
Pewnie uda mi sie pojechac takze do Stansted po Bobika, ale wtedy kolacja bedzie opozniona o cale 30 mnut (sprawdzilem na opakowaniu 😈 ). Albo wyekspediujemy taksowka Pania Kierownik. W przeciwnym razie taksowkarz odezwie sie przez komorke i powie gdzie go znalezc.
2 razy bo juz raz skaładałam Zyczenia czyli razem 3 razy a więc spełnią się na pewno bo jak najstarsi górale twierdza do 3 razy sztuka 🙂 / wyraznie sie przejadłam 🙂 /
nic nie robię jem i jest mi fajnie 🙂 czego i Wam Wszystkim Zyczę pa!
No i gwaltownie wietrze mieszkanie z papierosow. Wszystkie okna pootwierane. Pogoda cudna.
A u mnie juz trzeci dzien leje. Ja sie tak nie bawie! 10 lat suszy + 1 rok deszczu, statystycznie wyjdzie dobrze, ale czy to o to chodzi?
Na razie dmuchamy ponton. 🙁
Co do linki podanej przez Pannę Kota, Sześć osób ozdrowiało w czasie promocji w Realu, jest coś dziwnego. Cudownie materiał znikł choć są jego ślady w google’u. Tylko w
http://www.bookmarks.warszawa.pl/1463 zachowało się zdjęcie rybek w sieci. Czy o to chodziło? Jakaś cenzura, żeby uszanować PB?
Kto nie chce czytać komentarzy pod artykułem M. Środy (banalnie oczywistym w warstwie opisowej, przy ukłonie do Kota M., żeby nie poniewierać kiczem ze Stanów, bo ludzie lubią), przepisuję bez majuskuł i formy rozstrzelonej jeden z nich, służy za wyciąg z reszty, coś w stylu „40 w 1”:
Ta stara sado-masochistyczna lezbija Środa marzy o święcie rewolucji październikowej, o miłym skopaniu buciorami przez NKWD-zistę oraz lesbijskiej czystej miłości z młodą aktywistką leninowskiego komsomołu. Precz z paskudną hetero-rodziną, nudnymi radosnymi dzieciakami bawiącymi się prezentami przy choince. Precz z normalną miłością małzeńską – niech żyją doodbytnicze i dopochwowe zboczenia, środowy onanizm oraz komucho-libero-lewactka miłość do eksponatów
i zwierząt 🙂
andsolu litości 🙂 wszak świetujemy 🙂 Prawdą jest, że poza negacją wartości Chrześcijańskich z czym sie nie zgadzam to reszta jest prawdą, niestety. Bolesną prawdą.
Dzień dobry. Podróżnikom – szczęsliwych lotów.
Poniżej dzielę się czymś, co mnie zainteresowało, ponieważ porusza sprawy, o których nieudolnie próbowałam pisać przed świętami. Może kogoś zainteresuje:
http://wyborcza.pl/1,75480,8863440,Niewolnicy_krainy_szczesliwosci.html?as=1&startsz=x
Andsolu, wejdź na http://www.deser.pl i zjedź po artykułach na dół strony, tam jest zdjęcie z tekstem. Ja tego też nie byłam w stanie otworzyć z linka.
vesper 🙂 ciekawy artykuł , jednak wnioski stawia ktoś kto ma do Świat raczej przyjazde nastawianie. 🙂 Ja nie lubie ani świąt ani imienin ani urodzin. Lubie zwykłe dni 🙂 pa ide świetować 🙂
jarzębino, nie wiem z czym się nie zgadzasz i co Twoim zdaniem jest bolesną prawdą (środowy onanizm?), ale po pierwsze to nie strzela się do listonosza a po drugie to zerknij na mapę gdzie jest jeszcze X-mas. Polacy krajowi mają szczęście, że w ich kraju niepokalany poród trwał ponad dobę, ale gdzie indziej jest zwykła niedziela.
Już za chwilę chwycę torbę w łapę i zacznę przemieszczać się w stronę Londynu. Wcześnie, ale droga na lotnisko zajmie mi prawdopodobnie wiele więcej czasu niż sam lot. Warunki jazdy samochodem, jak wczoraj sprawdziłem, są koszmarne.
Ale za to dzięki różnicy czasu może mi się udać dokonać cudu i dolecieć wcześniej, niż wylecę. 😆
Melduje sie z wywietrzonej rezydencji Kota Mordechaja 😉 Jestem rozkosznie najedzona i popijam winkiem rozowym 😉 Buzi wszystkim! Czekamy na Bobika, bo biedna psina dopiero wieczorem przybywa.
Milego balowania w wywietrzonym Zach. Ladku! Ach ta globalna wioska. Szkoda, ze nie mozecie tutaj wpasc. Z uwagi na roznice czasu zdazylibyscie na podwieczorek. Mamy dzisiaj idealny zimowy dzien: minus 5, slonce, niebieskie niebo, bezwietrznie. Ide na spacer, niestety narty musialam odwiesic na kolku juz dwa lata temu, po urazie kolana. Przekazuje uprzejme hellou mojej Krolowej. Bardzo jej bylo do twarzy w futrzanej czapce wczoraj.
Mordko, donieś Bobikowi po przylocie, że miał szczęście. Nasze lotnisko było dzisiaj czynne, natomiast w Moskwie zamknięte. Wczoraj właśnie Bobik zazdrościł Rosjanom, że dla nich taka zima to pikuś i latają sobie we wszystkie strony.
Dziwne rzeczy opowiadacie… jaka zima, przecież jest prawie 30 stopni… Nawet teraz, blisko 8 wieczór, a słoneczko przygrzewa jakby mu za to płacili.
andsolu bolesna prawda jest to co jest nieprawdą. Czyli.. sztuczne Chińskie ozdoby i uśmiech 2* w roku. Reszta mnie nie obchodzi. Zastanawia mnie co takiego ekscytujacego jest w wypowiedziach Pani Środy ze podgrzewa atmosferę. Pisze Ona tylko o swoich odczuciach a takie ma kazdy, Być może trochę inne gdy wierzy sie w sens Świat Bożego Narodzenia . Coś sie zaczyna ale w nędznej stajence nie w markecie ozdobionym świecidełkami. Trudno mi zrozumiec o co Wam chodzi.? Czy o coś innego? . Pozdrawiam i życzę tego nowego co się dobrego urodzi 🙂 🙂
Uprzejmie donosze, ze Tercet Egzotyczny juz w komplecie – Pies Bobik zostal przywieziony z lotniska (w taksowce pojadal schab, bo w tym paskudnym Ryanairze nie karmia) 😀
Jotko,
nie kruszył się ten keks. Może za krótko miksowałaś? Ja tymczasem upiekłam drugi ( po tamtym śladu nie ma) i trochę go zmodyfikowałam żeby był bardziej makowy.
Dałam:
– 250 g zmielonego maku
– 100 g zmielonych orzechów włoskich
– 150 g roztopionego masła
– 6 jaj (330 g)
– 30 g cukru
– 30 ml nalewki na wanilii (przepis od Panny Koty)
– szczypta soli
– szczypta gałki muszkatołowej
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia
– 50 g suszonych wiśni
– 50 g rozdrobnionych suszonych moreli
– 50 g pokrojonych śliwek kalifornijskich
Bardzo dobry 🙂 Boczek też super, a i chleb makowy znalazł uznanie.
Bobiku, dobrze wiedzieć, że masz znowu ziemię pod łapami.
Andsolu, mógłbyś coś z tych 30 stopni podesłać. Tutaj tyle śniegu podobno napadało po raz pierwszy od 100 lat.
Zlotowi w Londynie – Wszystkiego Najlepszego 🙂
Przyłączam się do życzeń Teresy – miłego biesiadowania i plotkowania.
Kapitalizm nie upadnie, ponieważ już dawno nie żyje. Dawno już nie czytałem tak trzeźwej oceny sytuacji. To Krzysztof Nawratek.
No itraz idziemy spac, ewentuaknie.
Blogowe trzymanie kciuków kolejny raz zadziałało!
Miłego pobytu w L.!!
Przebywającym w Lądku życzę miłej zabawy 😀
W Betoniarni słoneczko, mrozik. Aż się chce pobrykać po Polach Mokotowskich.
W lodówce wałówka taka, że światło zasłania. Święta przeżyłam, ale w ślady Tomasza Brzozowskiego nie pójdę i barszczu Knorra na wędzonce nie polecę.
(w ogóle nie mogę się otrząsnąć z szoku, że właściciel Czułego Barbarzyńcy reklamuje w tiwi zupki instant)
Wszystkiego Dobrego Poświętach, gdziekolwiek by się nie odbywało.
Prowokacyjnie powiem, że jest to najlepszy czas na pracę. Mało kto przeszkadza, głowa aż prosi się o pretekst do czegoś innego niż przedświąteczna krzątanina i świąteczne leżakowanie, a do tego można się odwrócić i wyjąć coś do łasuchowania, co zostało z poprzednich dni. Pracować nie umierać.
Trzymam kciuki za Londyn, żeby przetrwał… 😉
No właśnie, Fomo, śwęte słowa, też zastanawiam się, czy nie runąć w wir pracy NIEKUCHENNEJ.
A dla mnie to właśnie czas błogiego nic nie robienia, z niepodawaniem na stół włącznie. Wolnego przechodzenia ze stanu krzątaniny świątecznej w wir krzątaniny codziennej. Bardzo miłe POMIĘDZY 😆
Dzien dobry. 🙂 Melduje sie z pieknego miasta Londek – obzarty, opity, odespany i ogolnie zadowolony z zycia. Dzieki za trzymanie kciukow, ktore mi to wszystko umozliwilo. 🙂
Zaraz ruszymy w miasto na jakas kulture, a potem na tradycyjna angielska herbatke. Zamelduje sie znowu pewnie dopiero wieczorem.
Uwaga, uwaga, prawica szykuje się do ataku:
Należy powołać do życia platformę informacyjną w stylu http://www.huffingtonpost.com której misją będzie społeczna krytyka rządu i kontrola partii rządzącej oraz urzędującego Prezydenta ze wszystkich możliwych stron.
No, właśnie tego Prawdziwym Polakom trzeba do życia. Jeśli dobrze pamiętam, 24²=576, ale jak wygląda Janke²?
Andsolu,
właśnie miodem dwójniakiem wypiliśmy tym Prawdziwym Polakom na pohybel. Przerażające komentarze!
Też przeczytałam sporo, będzie się działo? Jak do kwadratu, to będzie.
Chyba zasypalo Concord ze szczetem, a u mnie nie tylko nic nie pada, ale nawet idzie odwilz na Nowy Rok. Moniko, trzymaj sie! Aby do wiosny!
W poswiatecznym lenistwie zaczelam myslec o planach urlopowych na przyszly rok i zdaje sie, ze sie krystalizuje Florencja na Wielkanoc. Swietnie.
Niedlugo obiad, kino, spacer z Piesami juz zaliczony. Latwo byloby mi sie przyzwyczic do takich bezpracowych dni. Jutro tez wolne!
Czego i Wam życzę 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/badacze-na-starosc-ludzie-staja-sie-szczesliwsi,1,4091375,wiadomosc.html
W ramach londynienia sie bylismy dzis na bardzo ciekawej wystawie o Diagilewie, a nastepnie usilowalismy napic sie a cup of tea u Fortnuma z Masonem, ale okazalo sie, ze to wcale nie takie proste. Herbate trzeba tu rezerwowac na kilka dni naprzod. 😯 Nam sie udalo na srode.
Bardzo mi sie podoba w tym miescie, ze tu psy nalezy nosic na rekach. Przy ruchomych schodach do metra sa nawet tabliczki nakazujace to. 😀
Jutro prawdopodobnie Tate Britain. Z przepieknymi ponoc Turnerami. 🙂
Nie ponoć. Moją przyjaciółkę zauroczyły. Mam wielką nadzieję zobaczyć w przyszłym roku 🙂
Dziewczętom, Kotu i Psu (kolejność alfabetyczna 😉 ) nieustająco miłego Londkowania 🙂
Ha! Nie bylo juz biletow na The King’s Speech, wiec obejrzalam najnowsze dzielo braci Coen, True Grit, z Jeffem Bridgesem. Czasami jest strach ogladac braci Coen, ale ten film, choc trup sie sciele gesto jak zwykle, jest b. pieknie sfilmowany. Uwielbiam te Teksasko-Arkansasko- Nowo Meksykanskie zimowe krajobrazy.
Na dodatek rozgrzalo mnie czerwone wino Roberta Mondovi i malenkie przemeblowanie w domu.
Na obiad znowu przegrzebki (i lobster) w winnym sosie z makaronem.
Dobranoc… nikt nie bryka?
Miłego dnia w Londku i w innych pięknych miejscach!
http://www.youtube.com/watch?v=elgDBiYyWC0&feature=related
Dzien dobry. 🙂 Moze Rys nie bryka (zapowiadal, ze sie urlopuje), ale w Londku jest brykane jak najbardziej. Do tego stopnia, ze ja wczoraj zmeczylem, padlem o nieprzyzwoicie wczesnej porze i wszyscy sie ze mnie nabijali. 👿 Nawet jeszcze dzis sie nabijaja. 🙄
Jedyna przeszkoda w brykaniu jest to, ze Kot Mordechaj nieprzyzwoicie dobrze karmi i chwilami ruszyc sie trudno. 😈
Londek dzis zadeszczony, ale w lataniu po galeriach to nie przeszkadza. Posniadamy wiec w spokoju ducha, a potem polecimy na te Turnery.
Merdam do Wszystkich b. radosnie i wiele pogodniej, niz jest za oknem. 😆
4 godziny u Bobika bez ani jednego komentarza? 😯 Lądek dobrze się bawi widać 😀
A ja, jak Foma, pracuję. Nad pracą seminaryjną: na zmianę Foucault, Zizek i opracowania „Aniołów w Ameryce”. W tle Irena Urbańska & The Klezmers. Simcha po szaleństwach poranka układa się do snu na moich goleniach. Kubek z gorącą herbatą.
Za to lubię zimę 🙂
Tym, którzy pracują – owocnej pracy, tym którzy się ukulturalniają – przyjemnych wrażeń, tym, którzy leniuchują – przyjemnego leniuchowania.
A my ze znajomą z Vancouveru, która za trzecim podejściem wylądowała szczęśliwie w Europie, rzucamy się dzisiaj w szpony hazardu, to znaczy, udajemy się do kasyna pograć rozrywkowo w ruletkę.
Bobiku, czy Tobie przy tym nadmiarze wrażeń przypomniało się o czym rozmawiałyśmy w sobotę u nas?
Zajrzyj do poczty.
Pozdrowienia dla brykających londkowiczów!
Piotr Ikonowicz – http://www.artykul2.pl/site/home/14/n.html
Tereso, historyjka o liście wśród listków sałaty fajna, ale w całości opowiada on w szczegółach to, co krótko powiedział w cytowanym przeze mnie wpisie Nawratek: to nie jest żaden kapitalizm. Korporacje bardziej przypominają najbogatszego człowieka wszechczasów, Marka Licyniusza Krassusa i jego techniki wzbogacania się.
Nie mam nawet czasu przeczytac o wzbogacaniu sie materialnym, tak intensywnie wzbogacam sie duchowo. 😀
Dzisiejsze Turnery istotnie rzucily mnie na kolana, co dla psa nie jest najwygodniejsza pozycja, ale trudno, czego sie nie robi dla kultury. 😉 Dla odtrutki probowalem potem pozwiedzac wyprzedaze na Covent Garden, ale niewiele pomoglo – zostalem z tymi Turnerami w oczach. I ze smakiem wspanialego tajskiego zarcia w calkiem przypadkowo odkrytej knajpce. Grilowane krewety byly godne Turnera. 😉
Reasumujac:
bieganie gdzie da sie do granic embolii,
kultura, i soldy, i blask metropolii,
wieczorne rodakow rozmowy przy winie
i tak nam przyjemnie czas plynie w Londynie. 😆
Bobiku, zazdraszczam Ci Turnerów. A Constable’a jakiego nie spotkałeś po drodze? Ja bo mam słabość do jego krajobrazów. Z reprodukcji, oczywiście. Ale jakiegoś oryginała w Luwrze trafiłam. Pięknyż on, piękny.
A Turner namalował http://www.penwith.co.uk/artofeurope/turner.htm swego czasu odprowadzenie słynnego liniowca Temeraire na wieczny spoczynek w doku, o czym jest przepiękna ballada napisana przez niejakiego Artura Sczesnego, prywatnie ortopedę… i śpiewana przez co ambitniejszych szanciarzy z Sępem z Dwudziestek na czele…
Liniowiec, co się zwał Temeraire
nie wróci już do domu,
u kresu swej drogi zapadł w sen,
w cichym doku, niepotrzebny już nikomu.
Skończył się liniowców czas,
odpłynęły w porty zapomnienia,
maszty nocą nie muskają gwiazd,
huk dział już tylko we wspomnieniach.
Z burt nie słychać: „God save Queen”, „Vive la France”…
Nie ma już liniowców na La Manche.
Ja niestety nie moge sie skupic na kulturze ani niczym innym tylko na tym, ze po 5- ciu dniach odpoczynku jutro jest dzien roboczy. Wrrrrr!
Piekny liniowiec Nisiu.
Coraz bardziej mi sie podoba ten wczorajszy film braci Coen, True Grit. Aktorstwo tez super. Krajobrazy podobno wszystkie krecone w Teksasie. Jak tam roznorodnosc! Wanda Tx wie najlepiej.
Króliku, a ballada jaka piękna…
Chyba Kroliku musze obejrzec film 🙂 – wiesz ta roznorodnosc jest rozsiana 🙂
Ale prawda sa piekne miejsca
No i jesli chodzi o Turnery to one do nas sie jakis czas temu same pofatygowaly – podobaly mi sie bardzo, to sa intymne, delikatne obrazy; wolalabym miec na nie nieco wiecej czasu.
Ballada Dr. Szczesnego bardzo piekna, Nisiu.
Wando, sceny w tym filmie niby dzieja sie w Teksasie, Arkansas i Nowym Meksyku, ale wszystko bylo krecone w Teksasie. Krajobraz od prerii, po lasy i gory, bardzo surowy i piekny. Akcja dzieje sie zima. Wszystko, lacznie z ludzmi, jest sfilmowane bardziej realistycznie, bo pierwszy True Grit, ten z Johnem Wayne, byl bardziej taki w stylu musicalu Oklahoma, if you catch my drift, choc tez go pamietam doskonale, bo mi sie podobal.
Moje wszystkie wyjazdy do miejsc, o ktorych marzylam byly za krotkie. Zwykle obiecuje sobie, ze to jest tylko taki rekonesans i jak znow tam wroce to obejrze sobie wszystko bardziej dokladnie, ale jak do tej pory, za wyjatkiem Nowego Jorku i Warszawy, to byly takie obiecanki cacanki. Coz, obejrze sobie wszystko dokladniej w nastepnym zyciu, ktore moze bedzie mniej spieszne i mniej wypelnione praca. W ktorej to pracy mam sie stawic juz za 10 marnych godzin! Dobranoc blogu, Londku, swiecie…
Kroliku, znam ten bol, kiedy za malo, za malo na wszystko czasu. A Teksas otwarty – jak sie kiedys zdecydujesz, czekamy!
W Londynie po raz pierwszy wylądowałam jako osiemnastolatka, w drugiej połowie lat 60, na prawie 10 miesięcy. Od tej pory bywałam tam, głównie w latach studenckich i trochę później po parę miesięcy, tygodni i dni. Ostatni raz, wbrew wszelkim spodziewaniom, 5 lat temu. I jest to moje najulubieńsze miasto na świecie, w którym się najlepiej czuję, mimo że trochę po świecie pojeździłam i gdzieniegdzie pomieszkałam, nawet dłużej niż – w sumie – w Londynie.
I dlatego zazdroszczę Bobikowi i Dorze, a dodatkowym powodem do zazdrości jest towarzystwo Heleny.
Dzień dobry Wszystkim.
Nisiu,
ballada piękna. Znalazłam jedno nagranie, ale technicznie nie najlepsze.
Aż chciałoby się ją zagrac.
Może dzisiaj nam się uda? U nas w domu bowiem duże zgromadzenie, kilkoro muzyków będzie też…
O Turnerach poczytałam,pooglądałam,… i zazdraszczam!
Znalazłam piękne nagranie audio tej ballady…
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymac…
http://www.youtube.com/watch?v=Pe_-VLAi6jQ
Wsliznalem sie przez szparke do sypialni Starej, gdzie Bobik spi jeszcze snem sprawediwego.
Constable’e tam oczywisce byly i je obejrzelismy , ale oddawna nie umywaja sie one dla mnie z sala Tunera, w ktorej spedzilismy najwiecej czasu, bo nic, absolutnie nic ne przygotowuje kota/psa na spotkanie z tymi plotnami, ktore nie wychodza najlepiej na najlepszych nawet reprodukcjach. Potem juz nie ma wlascwie sily na ogladanie czegos innego, zwlaszcza ze byla jeszcze dodatkowa wystawa o tym jak powstawaly jego rysunki i akwarele.
Dzis bedzie dzien bardziej konsumpcyjnym, by wybieramy sie na cywilizowana herbate do Fortnuma i Masona, co jest fajnym parogodzinnym rytualem.
Mordko, bardzo Wam tam dobrze się dzieje 😀
Andsol, Krzysztof Nawratek OK, niemniej Ikonowicz też dobry. Umie detalicznie wyłożyć kawę na ławę. Szkoda, że go mało w przestrzeni publicznej. Czy Ruch Sprawiedliwości Społecznej akurat powstający (artykul2.pl ) to zmieni?
Witam,
Turner piękny. Aż szkoda, że finanse studentki nie pozwalają na wyprawę do Lądka, bo bym wzięła Filozofa za fraki i zaciągnęła na Turnery 😈
Simcha nie szczędzi mi atrakcji. Nauczyła się wskakiwać na szafki w kuchni i dzisiaj z rozpędu wskoczyła mi na kuchenkę na której grzał się mój analogowy czajnik. Na szczęście skończyło się na spalonych wąsach i kilku żarcikach weterynarza.
Alienor, „analogowy czajnik” to czajnik nie-dygitalny, tz. w przenosni nie-elektryczny…?
😀
Moja Kiciusia kiedyś o mało co byłaby położyła ogon na zapalonej świecy. Od tamtej pory żadnych świec w domu się nie używa.
Dobrze kombinujesz, lisku. 😀
Ja mam nadzieje, że Simcha nauczy się nie skakać po kuchence. Bo w płytę indukcyjną raczej właściciel mieszkania mnie nie wyposaży.
http://www.artykul2.pl/site/home/17/n.html
Mar-Jo, jak się ładnie uśmiechniesz, to Ci tę płytkę spiracę. I to bez wyrzutów sumienia, bo śpiewają moi przyjaciele, a oni bardzo lubią, kiedy piracimy ich płyty, bo nam wtedy nie muszą dawać oryginałów…
Kocie, to nieważne, czy się umywają, czy nie. Ja je lubię. To wszystko.
Turnera też lubię, jedno drugiemu nie przeszkadza.
Moje słonieczko (słoneczko+słoń) tak szczeka na świece, że z Chanukowego lichtarza musialam zrezygnowac 🙂
Wczoraj Constable i Turnery,
Dzis przy herbatce godzin cztery.
Bo gdy zasiadziesz u Fortnuma
(z Masonem), to turysty duma
odejsc od stolu nie pozwala,
nim sie nie nazresz jak ta lala.
Lecz kto mi wytlumaczyc ma to,
czemu to wszystko zwac „herbata”?
Rytual ten nas nieco znuzyl,
a w metrze takze tlok byl duzy,
lecz gdy chwil pare odetchniemy,
do pubu obok zajrzec chcemy –
bo Kierownictwo, Pies i Kot
zawsze gotowe sa do psot! 😀
Psotna Trójca Pubowa 😆
Dzien dobry wieczor. 🙂 Dzis rano tak mnie pogoniono, ze nawet porannie zamerdac nie zdolalem. Ale merdam wieczornie – tez zreszta dosc na chybcika, bo jak juz napisala Kierowniczka, zaraz zostane pogoniony do naszego ulubionego pubu Rose and Crown. 😉 Ale zdazylem przeczytac wszystko, co bylo pisane.
Constabla owszem, spotkalem, pozdrowilem go serdecznie od Nisi, a on, uprzejmy jak prawdziwy Anglik, poprosil, zeby przekazac od niego najnizsze uklony. 🙂
No to lece na to piwo, bo Towarzystwo juz przebiera nogami. 😈
Facet, który malował takie pejzaże, po prostu musi być dżentelmenem. Ktoś w rodzaju niezrównanego pana Darcy.
Fajnie im w tym Londku. Turnery, puby, Fortnumy i Masony…. Też zazdroszczę.
Nisiu, szanty wspaniałe, i tak dobrze się podkładają pod te Turnery.
Alienor, niestety, u nas też kuchnia tylko pod kontrolą, szlaban na świeczki, żadnej lamety na choince, odkrytego jedzenia, szczególnie masła, na stole, otwarte okno pod stałą obserwacją, tudzież balkon, natomiast jeżeli chodzi o meble i tapety, to należy udawać, że proszę bardzo, nam wcale na nich nie zależy…
Ciekawe jaką partyturę dopasują do Turnera i po której pincie 🙄
Panno Koto, nie wiem, czy Turner namalował kiedy wyspę Mingulay, ale ja jestem ostatnio na etapie tej balladki:
http://www.youtube.com/watch?v=U_5H0xMCPsM
Jeśli wyjdą mi plany na lat. popłynę na te wody.
A balladka bardzo piękna i dobranocowa.
Ta wersja też sympatyczna.
http://www.youtube.com/watch?v=WgkGrm5516k&feature=related
Nisiu,
płytkę bardzo chętnie!!!!
Goście już wyszli. Było dużo grania i śpiewania.No i jedzonko. I pijadełko z Chile.
Wypróbowany został przy okazji „rejestrator dźwięku i obrazu”, który starsze dziecko dostało pod choinkę.
Podpytałam delikatnie o możliwośc „wrzucenia” na tubę nagrania
Orkiestry Perkusyjnej (wspominałam jakiś czas temu o koncercie orkiestry osób z upośledzeniem umysłowym). Padły klarowne argumenty przeciw. Zrozumiałam i nie dyskutowałam.
Ach, bo w ogóle najpiękniejsze są ballady szkockie…
http://www.youtube.com/watch?v=86egt8PDmos&feature=fvw
To jeszcze tylko jedno małe dzikie ziółko.
http://www.youtube.com/watch?v=hKvB3g3HEPQ&feature=related
Mar-Jo, to musimy się kiedyś umówić na piracenie, drogę do mnie już znasz. Niech tylko puszczą te arktyczne śniegi!!!
Nisiu, bardzo chętnie, jak sytuacja na drogach się poprawi.
Moje wyjazdy, planowane na pierwszą połowę stycznia, będę chyba zmuszona odwołac.
Nisiu, naprawdę fajne te szkockie ballady, a historia wyspy Mingulay tajemnicza i romantyczna.
Mój ojciec, który pod koniec wojny znalazł się w Szkocji, długie lata przechowywał zeszyt z takimi fajnymi kawałkami.
Panno Koto, proszę, opowiedz tę historię. Ja znam ino tę jedną balladę, ale tam oni tylko płyną i płyną „sailing homeward to Mingulay” i boją się Białego Mincha. Jak się wszystko uda, to popłynę w tym roku przez Minch, mam nadzieję, że nic nie walnie…
Podejrzewam, że wszystkie te Hebrydy, Orkady i Szetlandy są do oporu romantyczne i tajemnicze. Co do jednej!
Och, znalazłam! Szantymaniacy są niezawodni!
http://www.szantymaniak.pl/artykuly/mingulay-wczoraj-mingulay-dzisiaj/
Drugą dobę pada mi śnieg 🙁 Trudno wyjść z osiedla do ulicy, co praktykowałam już wczoraj. Na dziś się, wczoraj zresztą, umowiłam w księgarni po nową książkę prof. Grzegorza Kołodki, której tam jest raz i do południa jest dla mnie odłożona, więc mowy nie ma żebym sobie mogła ten wyjazd przełożyć. Nie mogłaby ta zima być raz na dziesięć lat, żeby dzieciom pokazać?
Dzien dobry 🙂 Cala noc snilem o jakubkach, ktorymi zostalem nakarmiony kolacyjnie. Bardzo to byly przyjemne sny i wstalem po nich radosny i gotow do wiekopomnych czynow, a nawet do zjedzenia sniadania.
W Londku o zimie juz zapomniano, od dwoch dni jest absolutna wiosna, cieply deszczyk kropi, forsycje rozkwitaja i dziewczyny usiluja sobie przypomniec, na ktorym pawlaczu leza sandalki.
Nasz Tercet Egzotyczny udaje sie najpierw na soldy, zeby jakies upominki dla rodzinki tanim kosztem nabyc 😈 a potem sprobujemy jeszcze przywitac sie z National Gallery, ktorej nalezy sie przynajmniej kurtuazyjna wizyta. A jak starczy czasu i na dluzsza, to tym lepiej.
Czyli znowu kroi sie bieganie az do starcia lap. 😉
Właśnie się dowiedziałam, że w UK mają znowu grać w kinach „Wielki Sen” od jutra.
Zna ktoś sposób na darmowy przejazd do Lądka?
Alienor, może jak się jakaś firma połapie, ile towaru może sprzedać po drodze w samolocie, to będzie fundować przeloty i do Nowego Yorku, jak dziś wycieczki np do Częstochowy?
„Świat na wyciągnięcie myśli” Grzegorza Kołodki jest na moim stole 🙂
Jestesmy okropnoe zajeci, ale pamietamy i kochamy.
A to powyzej to nie byl wcale Pies Bobik. tylko ja, Kot M.
No, kurcze, ten Kot M. takie zamieszanie robi, ze ni cholery nie wiadomo who is who. 😯
Oczywiscie, ze pametamy i kochamy. 😀 Ale niezwykla intensywnosc bytu, nader stadnego na dodatek 😉 szalenie utrudnia nam dojscie do kompa. Bo zanim ustalimy, czyja teraz kolej, to juz Mordechaj serwuje cos do zjedzenia, o popitce nie mowiac. 😈
No, co tu duzo gadac. Do kultury nijakiej dzisiaj nie doszlo. Skonczylo sie na soldach i wyzerce. 😳
Najgorsze, ze mam z tego duuuza przyjemnosc… 😈
Z ostatniej chwili: Tercet Egzotyczny ustalil, ze zarowno herbatka u Fortnuma z Masonem, jak i soldy, to jest kultura zycia codziennego i w ogole nie mamy powodow do wstydu. 😈
A ja postanowilem dolaczyc do tego przemyslenie – wprawdzie cudze, ale zawsze. 😉 Zakupy nie tylko sa rodzajem kultury, ale na dodatek jakze trwalej… 😈
http://www.poezjaa.info/index.php?p=2&a=20&u=381
Zajętość po soldach jest zrozumiała 😎 , ale wszystkie soldy oddam za pogawędkę z PP. Arnolfini i z tą panią od Ruth (tu mordka wyjąca z tęsknoty).
A prawdziwe zakupy robi się tak 😀
http://i4.ytimg.com/vi/ci9aEqK9mGc/default.jpg
Dobranoc Wszystkim.
http://www.youtube.com/watch?v=ci9aEqK9mGc
Sorry, ostatnia próba.
Bobiku, nasza tv ogłosiła, że u Harrodsa wyprzedaż, to tak gwoli doniesienia. Przywieź z sobą trochę wiosny!
Dobry wieczor z Tomem Waitsem
http://www.youtube.com/watch?v=8aTvELXNXNU
Dzień dobry 🙂
http://biznes.onet.pl/glapinski–umiarkowany-optymizm,18490,4094748,1,news-detal
Cokolwiek przyniesie nam nadchodzący, rok żyjmy tak, żeby za rok zaśpiewać razem z Edith 😆
http://woj461.wrzuta.pl/film/2HW4AmeTyl9/edith_piaf_-_non_je_ne_regrette_rien
PS. I niezależnie od okoliczności nośmy w sobię … 😆
http://www.youtube.com/watch?v=Tkrrrwow8Bs
Takiego tanga życzę wszystkim:
http://www.youtube.com/watch?v=f3KONiUlwOI
Reszta życzeń u mnie 😉
W Nowym Roku nieumiarkowanego optymizmu życzę Wszystkim!
I jeszcze: żeby się okazał uzasadniony.
Do Siego Roku, Blogu!
Dzien dobry. 🙂 Wcale nie spalem do tej pory, ale nie zdazylem rankiem dorwac sie do klawiatury, bo musialem pilnie udac sie z Kotem Mordechajem po dawno juz zamowione i dzis czekajace na nas ostrygi. Kierownictwo tez nami poszlo, ale nie po ostrygi, ktorych nie tyka, tylko po szparagi i salate.
Tak wiec sprawy brzucha mamy zalatwione, teraz mozemy zajac sie duchem, ktory poczul sie troche niedopieszczony. 😉 A wieczorem idziemy na Sylwestra do naszego ulubionego pubu, gdzie zaprosil nas pewien border collie, w tymze pubie poznany.
Zyczenia noworoczne skladam na razie nieoficjalnie i po raz pierwszy, a oficjalnie zrobie to za ktoryms nastepnym razem. 😉 Wiec tak calkiem nieformalnie – zycze wszystkim, zeby ten Nowy umial sie przyzwoicie zachowac i nie dawal nam zadnych powodow do zmartwien. 😀
Mieszkancom i Bywalcom Koszyka Roku Szczesliwego, Zasobnego, Przyjaznego i pelnego Dobrych Niespodzianek 🙂 ❗
Najlepszego Koszyczku w nowym roku!
Wszystkim życzę wspaniałego 2011 Roku!!!! 😀
I żeby Wszyscy uwierzyli , że życie jest piękne. 😀
I żeby Ono, to Życie znaczy, było piękne! 😀
Dosiego Roku!!!!!!!!!!!!
PS. Wracam do kuchni.
Wszystkim życzę, żebyśmy dali radę 🙂
Na Nowy Rok 2011:
Oby się dobrze działo i marzenie się spełniało 🙂
Niejedno, i nawet te uznawane za abstrakcyjne 🙂
Spełnienia marzeń tych jawnych i tych bardzo skrytych wszystkim bywalcom Koszyczka, a w szczególności naszemu kochanemu Bobikowi – w Nowym Roku!
Coś optymistycznego, można pięknie http://wiadomosci.onet.pl/kraj/hold-dla-ofiar-katastrofy-tu-154-zagral-premier,1,4095063,wiadomosc.html
Ze Szczecina – http://biznes.onet.pl/szczecin-dziewieciu-oskarzonych-ws-prywatyzacji-lo,18490,4094931,1,news-detal
No, my lada moment wychodzimy do ulubionej pijalni Rose and Crown, gdzie jestesmy umowieni z naszym nowo poznanym najlepszym przyjacielrm , border collim imieniem (nazwiskiem?) O’Reilly. Bardzo piekny (jak na psa) i madry (jak na psa).
Chyba nie wloze zakietu z lamy. Ma byc burleskowo, jak zapowiedzial Gospodarz pubu.
Zycze Wszystkim cudnego Sylwestra i bardzo bardzo dobrego Nadchodzacego Roku, w ktorym Wszyscy bedziemy rok mlodsi bo zrobimy sobie operacje plastyczne. Jestem po pierwszej butelce szampana i sam nie wiem co pisze. Ale zyczliwie i serdecznie.
Czego Kot Mordechaj nie napisal – do tego szampana byly ostrygi, od czego poczulem sie rozrzewniony, uszczesliwiony i – o ile to mozliwe – jeszcze bardziej kochajacy swiat niz przedtem. 😆
I w takim wlasnie nastroju zycze Wam wszystkim, Kochani, zebyscie w nadchodzacym (a gdzieniegdzie juz nadejdzionym) roku mieli jak najwiecej szczesliwych momentow. Zebyscie mieli sie czym cieszyc. I dziekuje Wam za to, ze odchodzacy rok moglem z Wami spedzic.
Merdam ogonem i wszystkim wokol
zycze radosnie – dopsiego roku! 😀
Zwierzaki, jak widać, już się dobrze bawią 😉
Wszystkiego dobrego, kochani.
I ja milemu Koszyczkowi zycze na ten Nowy Rok samych milych wiktualow do znalezienia i w Koszyczku, i w zyciu 😀
Najlepszego!
coby Was głowy przez cały 2011 nie bolały 🙄
Dużo zdrowia wszystkim życzę i spełnienia marzeń, a przede wszystkim ich posiadania.
http://www.youtube.com/watch?v=G4Lyhs9vbiY
Takie proste życzenia noworoczne…
Foma slusznie prawi, dlatego ja w tym dniu zglosilam sie na ochotnika jako kierowca bombowca czyli szoferowac bede meza i syna. Syn oczywista bawi sie oddzielnie. A jutro zaczynam moja pierwsza klase Hot Yoga. Jest na to szal tutaj ostatnio i ja sie do tego szalu podlaczam.
Rowniez podlaczam sie do zyczen spelnienia marzen i wielu szczesliwych momentow kulinarnych, i innych w 2011.
Bim Bom! Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Juz o rok starsi, madrzejsi moze, 😉
dalej mowiacy „o kur…”, „o Boze!”,
dalej nie tacy znowu modele,
choc i nie z dwiema glowami ciele,
dalej watpiacy, dalej wnerwieni,
dalej patrzacy czy sie odmieni,
dalej majacy jakiegos chysia,
ale z nadzieja – przynajmniej dzisiaj. 🙂
Dzień dobry 🙂
http://wyborcza.pl/1,75515,8887439,Lagowski__Majstersztyk_i_bubel_2010.html
Dzień dobry. 😀
Bardzo dobry! Właśnie Przyjaciele z Kamieńca Podolskiego pomachali nam spod choinki stojącej na placu przed Ratuszem!!!
Jest tam zamontowana kamera. Druga kamera nakierowana jest na twierdzę.
Umówieni byliśmy na godz. 12.00 czasu polskiego.
To będzie bardzo dobry rok! 😀
Dla Wszystkich!
Za kilka minut ZDF transmitowac będzie Koncert Noworoczny z Wiednia!
Dzien dobry. 🙂 W Londku rok zaczal sie swietnie – nasz Tercet Egzotyczny obudzil sie w znakomitej formie, co ma zreszta ten skutek, ze udajemy sie na tereny spacerowe w Richmond.
O, juz na mnie krzycza, zebym sie pospieszyl. To na razie. 🙂
Dotarłam dopiero teraz. Wszystkim wszystkiego najlepszego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aby nam się dobrze działo, a że działo to armata, więc żeby nam się dobrze armaciło – pamięta ktoś jeszcze to porzekadło sprzed pół wieku?
BUUUUUUUUMMM!!!
Nisiu, 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/aktoreczka,1,4094169,kiosk-wiadomosc.html
Interesujące:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8888153,Po_co_dwie_dziewczyny_wziely_slub__Zeby_cos_zmienic.html
Och, zebyscie wiedzieli, jak ten Kot Mordechaj dobrze karmi. 😀
Niestety, ubocznym skutkiem tego jest niejaka ociezalosc, ktora przejawia sie m.in. trudnosciami w podejsciu do klawiatury. 😳
Niemniej jednak, co sobie uzyje kulinarnie, to moje. 😈
A poza doznaniami brzusznymi – dzis byla urocza wycieczka do Richmond, polaczona z wizyta w (no, psiakrew, jakos nie moge wyjsc z tych kulinariow) opisywanej juz przez Helene nalesnikarni bretonskiej, rzeczywiscie rewelacyjnej.
Richmond… Smakowita architektura, nastrojowa Tamiza, przecudnej urody ptactwo w duzej obfitosci, zadowoleni z zycia ludzie, te numery. Miejsce, w ktorym chyba bardzo przyjemnie zyc.
Kot Mordechaj nawet zapowiedzial, ze jak wygra kilka milionow w totka (kilka, bo jeden na pewno nie wystarczy), to sie przeniesie do Richmond. 😈
Bobiku, mysle, ze ta przeprowadzka do Richmond to raczej pewnik – w swietle tylu interesujacych propozycji dziedziczenia milionow po osieroconych przez rodziny milionerach, ktore Mordechaj dostaje przeciez regularnie przez internet. 😉
A ja wpadam tylko na chwile, posrod swiateczno-noworocznego rozgardiaszu, zeby z malym poslizgiem zyczyc Tobie i Wszystkim tu sie spotykajacym szczesliwego Nowego Roku, a przy okazji podrzucic noworoczny wiersz, napisany przez jedna z moich ulubionych wspolczesnych poetek amerykanskich (kiedys tu juz wspominalam o innym jej bardzo znanym wierszu, pt. „Kindness”). 🙂
Letters swallow themselves in seconds.
Notes friends tied to the doorknob,
transparent scarlet paper,
sizzle like moth wings,
marry the air.
So much of any year is flammable,
lists of vegetables, partial poems.
Orange swirling flame of days,
so little is a stone.
Where there was something and suddenly isn’t,
an absence shouts, celebrates, leaves a space.
I begin again with the smallest numbers.
Quick dance, shuffle of losses and leaves,
only the things I didn’t do
crackle after the blazing dies.
Naomi Shihab Nye, “Burning the Old Year”
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/klopot-z-pania-sklodowska,1,4092460,wiadomosc.html
Dzien dobry. 🙂 Mordka niezwykle sie ucieszyl, ze Monika przypomniala mu o tych milionach z internetu, bo zupelnie wypadly mu z glowy.Moze z nadmaru kawioru. 😆
A wiersz bardzo piekny.
Nie bede pisal, gdzie sie dzis wybieramy, zeby nie zapeszyc, bo juz dwa razy mielismy tam pojsc i cos stanelo na przeszkodzie. Ale w kazdym razie wybieramy sie, choc oczywiscie dopiero po napelnieniu brzuchow. 😀
Udalo sie! Dotarlismy dzis wreszcie do National Gallery. 😀
Wrazen tyle, ze pod koniec oczy zaczely mnie bolec, takie byly napatrzone. 😉
Trudno mi powiedziec, co po pierwsze bym stamtad ukradl. Moze van Eycka, moze ktoregos Holbeina czy Rembrandta, moze Vermeera, moze jakiegos Wlocha, moze Turnera czy kogos z impresjonistow… Naprawde trudno wybrac. Ale najwiekszym osobistym odkryciem byl dla mnie Velazquez. Na reprodukcjach nie widzialem dostatecznie, jak cudownym on jest kolorysta. No, co tu duzo gadac, chyba sie w nim nieco zakochalem. 😳 I w Cezannie (ale w nim to wlasciwie bylem zakochany od dawna). I jeszcze w takiej jednej madonnie Tycjana, jak rowniez w facecie w berecie Halsa. 🙂 Tutaj oni sa:
http://www.nationalgallery.org.uk/paintings/titian-the-virgin-suckling-the-infant-christ
http://www.nationalgallery.org.uk/paintings/frans-hals-young-man-holding-a-skull-vanitas
A teraz, niestety, z duzym smutkiem zaczalem zbierac porozrzucane po domostwie Kota Mordechaja bety, zeby upchnac je do podroznej torby, sprawdzilem, jak musze jutro dojechac do lotniska, no i w ogole zaczalem sie czuc dosc przedwyjazdowo. Ech, lezka sie w oku kreci. 🙁
No, ale trzeba myslec pozytywnie. Po powrocie bede wiecej bywal na blogu, co tez jest korzyscia i przyjemnoscia. 😀
Bobik, żeby Ci się w głowie od tych Tycjanów i Rembrandtów nie poprzewracało tutaj portret najwłaściwszy do podziwiania:
http://www.spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Plik:Moja_prawda.jpg
Kto widzi Tycjana,
nie zasnie do rana.
Kto widzi Rembrandta,
jakby dostal granta,
kto widzi Cezanne’a,
nie mysli „to banal”,
kto widzi Jarka,
kicha i smarka. 🙁
co wlasnie Kotu Mordechajowi sie przydarzylo. 🙄
Z dzisiejszego spaceru dla krolika. To pewnie nie te tereny filmowane ale tez bylo ladnie. Chlodno, slonecznie, od jeziora wialo. Swietny dzien na spacer. Musielismy sciezke dzielic z rowerzystami gorskimi i to nieco uciazliwe, jednak mozliwe.
http://picasaweb.google.com/wincentyb/TeksasDlaKrolika#slideshow/5557744638287127458
Dzieki Wando i prosze o wiecej przy okazji.
Ja dzisiaj tez bylam na dlugim spacerze. Snieg nam stopnial, ale jest sucho. Bylo troche slonca, a troche pieknych szarych chmur. Drzewa bez lisci. Minus piec. Zimno troche w policzki, ale bardzo pieknie sie spacerowalo. Crisp, ze tak powiem (rzeski?). Taka pogode tez mialysmy z siostra w Paryzu w listopadzie.
Monice rowniez dzieki, za kolejny piekny wiersz. To moj plan na 2011: czytac wiecej poezji.
Naomi jest moja „sasiadka”, pamietajac o teksaskich odleglosciach, rowiesnicą i starsza kolezanka Magdy z uniwersytetu w San Antonio 🙂 .
Pozyczylam sobie jej wiersz, Moniko
http://lewica.pl/blog/ikonowicz/22712/
http://www.onet.tv/edyta-gorniak-bylo-w-miare-dobrze,6853483,5,klip.html#m=7742909,c=6
Dzien dobry. 🙂 Merdam z niejakim reisefiebrem, zwlaszcza dotyczacym podrozy na lotnisko, bo bedzie dluga i z przesiadkami, a torba od tych londynskich soldow jakos mi dziwnie przytyla. 😉
Londek na pozegnanie postanowil przyzwyczaic Kierowniczke i mnie do nieco chlodniejszych temperatur, w ktorych sie wkrotce znajdziemy, ale w porownaniu do Polski czy Germanii i tak tu jest wiosna. No wiec jeszcze haust tej chlodnej wiosny, jeszcze ostatni mordechajowy obiadek (juz czujemy boskie zapachy z kuchni) a potem do metra i dalej.
Razem z wszystkimi czekaniami i dojazdami, 8 – 9 godzin taka szybka podroz samolotem trwa. 😯
Bobiku, czyli jeszcze dziś w domu? Miłej podróży 🙂
http://lewica.pl/blog/bakalarczyk/23136/
Podroze samolotem maja w sobie ostatnio coraz mniejsza zawartosc „samolotu” a coraz wieksza „podrozy”, moze z wyjatkiem dlugich lotow miedzykontynentalnych, wiec tym bardziej bon voyage, Bobiku i Doro. 🙂
A tu wywiad z sasiadka Wandy z Teksasu, przeprowadzony przez Billa Moyersa z PBS. Na samym koncu ma jeszcze jeden z jej wierszy, „The Art of Disappearing”, ktory tak sie Moyersowi podobal, ze nosi go ze soba caly czas w portfelu (jak sie okazuje, nie Ty jedna, Wando, pozyczasz wiersze).
http://www.pbs.org/now/transcript/transcript_nye.html
Bobik i Pani Kierowniczka wlasnie udali sie na swe lotniska pozostawiajac mnie w nieutulonym zalu. Bylo nam dobrze. 👿
No to kciuki za lot Bobika i Pani Kierowniczki trzymam!!!
I żeby żal Kota został jakoś utulony.
Piekne w tym wywiadzie slowa o babciach 🙂 no i Billa Moyersa lubie.
Z blogu red. Passenta film „9 Kompania” – http://www.youtube.com/watch?v=TJeZ480YQqM
Oj, dobrze było, Koteczku… 😀
😈 😈 😈
Miaaaauuuu 😈
Teraz ciekawe, kiedy Bobik dotrze… Teoretycznie lądowanie naszych samolotów miało się odbyć z grubsza w tym samym terminie. Mój przyspieszył aż o kwadrans 😉
Bobik musi jeszcze jakąś dobrą godzinę jechać z lotniska do domu, ale drogi są czarne, więc chyba niedługo się zamelduje.
Melduję się i to nawet z polskimi literami. 😀
U Koteczka było absolutnie pysznie. 🙂 Obawiam się, że Pręgowana tak dobrze dbać o mnie nie będzie. 🙄
Ale trzeba przyznać, że powitała mnie nawet dosyć przyjaźnie. A teraz nawet poszła mi herbaty zrobić.
Ciekawe, jak długo wytrzyma w tej przyjazności… 😉
No, Goscie szczesliwie w domu. Moge nareszce spokojnie zwinac sie w klebek. 😈
No, dodreptał się piesek. To mogę już spokojnie iść spać, powtarzając raz jeszcze, a nawet zwiększając stopień:
BYŁO SUPER!
A teraz dobranoc 🙂
Podróże samolotowe, poza tym, że coraz mniej w nich latania, a coraz więcej dojazdów i czekania, jakoś się strasznie zbanalizowały, wyzbyły romantyki i egzotyki, nie mówiąc już o poczuciu pewnego luksusu (jeżeli się leci tanimi liniami).
Mnie z dawnej oprawy lotu szkoda nie tylko drinków serwowanych na pokładzie, ale i coraz bardziej zanikającego obyczaju zaklaskania pilotowi po wylądowaniu. Ale dziś pierwszy raz trafiłem na pewien ersatz tego obyczaju, który może się stać nową świecką tradycją. Kiedy wylądowaliśmy, rozległ się dziarski głos trąbki, takiej capstrzykowo-pobudkowej. 😆 Publika była tym tak rozbawiona, że niektórzy nawet o klaskaniu sobie przypomnieli. 🙂
to trzeba było lecieć balonem 🙄
Dzień dobry 🙂 Bardzo dobry, powracający w pieleszach domowych.
http://vod.onet.pl/taka-milosc-sie-nie-zdarza,taka-milosc-sie-nie-zdarza-malgorzata-niezabitowsk,417,7,7343,odcinek.html
czy gdzie indziej po zaćmieniu świat dalej stoi? bo u mnie stoi, i nawet się obraca 🙄
Bardzo ladne zacmienie; widzialam pare chwil miedzy chmurami 🙂
Dzień dobry,
ja zwykle latam normalnymi liniami na normalne lotniska i wczorajszy pobyt na Lutonie, gdzie tylko tanie linie operują, było dla mnie niejakim szokiem. Przede wszystkim przez głośnik bez przerwy nadawano komunikaty po angielsku, niemiecku i polsku, że trzeba mieć kartę pokładową, bo bez niej się nie wejdzie, i że na pokład można wnieść tylko JEDEN bagaż podręczny, a komputer i „torebka osobista” uważane są za drugi, i jak będziesz próbował wejść z dwoma, zostaniesz cofnięty do powtórnej odprawy. No i że płyny trzeba mieć w przezroczystej torebce plastikowej, co jest oczywistą oczywistością, ale nie oznaczało dla mnie, że ja tę torebkę (tj. moją specjalną samolotową kosmetyczkę) muszę z walizki do tego rentgena WYJĄĆ! Tak, jakby nie było jej widać w maszynie. Pierwszy raz się z tym spotkałam. Na szczęście pan kontroler po pouczeniu mnie pomógł mi zamknąć walizę z powrotem 😀
No i faktycznie spędza się tam trochę czasu, najpierw w kolejce do odprawy, potem w kolejce do rentgena, wreszcie w kolejce do samolotu (z dworca Victoria wsiadłam na wcześniejszy EasyBus, w którym było dużo miejsc, i okazało się to czasowo w sam raz). Kiedy już przejdziesz wszystkie te kolejki, zbiegasz z sześć pięter w dół i wyłazisz bezpośrednio na płytę lotniska, do samolotu.
Po tym, jak już człowiek poczuł się potraktowany jak idiota z każdej strony, nic innego nie pozostaje, jak siąść z przodu, ignorując pokrzykiwania stewarda, żeby przynajmniej poczuć się jak w business class 😆
Tak więc, Bobiczku, „dawna oprawa lotu” jest jak najbardziej aktualna, ale nie dla tych podludzi, którzy podróżują tanimi liniami. W końcu wiedziały gały, co brały… 😉
A obyczaju klaskania osobiście nie znoszę i uważam za totalny obciach. To już dziś tylko Polaków specjalność. U mnie klaskali 😈 Wolałabym oczywiście TROMBĘ 😉
Nie tylko Polaków. Przy lądowaniach w Tel Awiwie nie tylko się klaszcze, ale jeszcze śpiewa Hewenu Szalom Aleichem 🙂
No, to to już prędzej zrozumiem – każde lądowanie tam wydaje się cudem. Nie tylko ze względu na urodę miejsca… 🙁
Byłam raz świadkiem takiego wydarzenia, ale nie w samolocie, tylko w autobusie. To było w latach 80. i jechałam z Kairu do Tel-Awiwu (bezpośredniego połączenia z Warszawy jeszcze nie było). Przez całą drogę przez Synaj było cichuteńko. Potem Rafah, i przekroczenie granicy. No i co się wtedy zaczęło… Radość w Izraelu 😆 „Hewenu Szalom Aleichem” jak najbardziej, no i ludzie się rozgadali, otworzyli, ktoś mnie od razu zapytał, gdzie jadę i do kogo… 😆
Też nie zauważyłam, żeby te oklaski to była akurat polska specjalność. Słyszałam je po wszystkich dalekich lotach, a pasażerowie byli z różnych nacji. No ale tromba bardziej spektakularna 🙂
Lisku, masz szczęście z tym zaćmieniem, u nas gruba warstwa chmur, zaćmienia nie widać 🙁 Koleżanka właśnie przeczytała, że następne widoczne ma być u nas dopiero w 2153 roku. Bardzo chciałaby doczekać. Poradziliśmy jej gimnastykę i zdrowe odżywianie (przecież nie zaszkodzi…) 😉
ciekawe gdzie przeczytała 🙄 onet daje większą nadzieję na dożycie
http://wiadomosci.onet.pl/fotoreportaze/zacmienie-slonca,4096562,0,fotoreportaz-maly.html
Źródła nie podała, w dodatku to było wcześnie rano… Przypuszczam, że tak optymistyczna prognoza może ją nawet skłonić do porzucenia zdrowego trybu życia 😉
Klaszcze Bobikowi i PK za szczesliwe wyladowanie w pieleszach. Osobiscie widzialam klaskanie tylko w polskich samolotach.
Dzisiaj wybieram sie do pracy do noworocznej przerwie i jestem w nastroju wrrrr wrrrr.
Wczoraj bylam w sasiednim miescie z wizyta u kolezanki. Jest w tym miescie kasyno. Otwarte 24/7. Bylam a kasynie pierwszy raz w zyciu. Sami starsi ludzie (o 14-ej). Gralam na „jednorekim bandycie” 5-centowkami. W godzine przegralam $15, wygralam $27. Niestety, to za malo, zeby przestac chodzic do pracy.
Prysznic, jajko na miekko, toast, herbata i poszet.
Doro, tak to wlasnie wyglada 🙂 choc wlasciwie i tu mija. A autobus miedzy Tel Awiwem i Kairem jak sie okazuje nadal kursuje (dwa razy w tygodniu), choc bardzo malo osob nim jezdzi. 14 godzin jazdy !
Pare faktow o Chinach, ktorymi ja jestem zafascynowana. Moze ze wzgledu na duza obecnosc Chinczykow w mojej okolicy. W mojej pracy stanowia ok 15 %, wciaz mniej niz Hindusi i Pakistanczycy!
zaspalam z faktami, sa tutaj.
http://www.businessinsider.com/amazing-facts-about-china-2010-12#chinas-economy-grew-7-times-as-fast-as-americas-over-the-past-decade-316-growth-vs-43-1
Dzień dobry. 🙂 Przespałem zaćmienie słońca 😳 i chyba nawet tromby jerychońskie bym przespał, tak się okazałem padnięty. Do pracy na szczęście mogę się jeszcze dziś zabierać dość łagodnie, ale już ten pierwszy łagodny poryw pozwolił mi połączyć się z Królikiem w nieutulonym wrrr!!!!
Klaskanie spotykałem wśród bardzo różnych nacji i jest to w sposób oczywisty pozostałość z czasów, kiedy awiacja była Wielką Przygodą, a każde lądowanie – oparte głównie na umiejętnościach pilota, nie maszyn pokładowych – Wielką Niewiadomą. Ono wyrażało nie tylko uznanie dla pilota, ale i łączyło pasażerów w radosnym „uff! Udało nam się wyjść cało!”. Zupełnie jak w tym izraelskim autobusie. Mnie to odwołanie do pionierskich i romantycznych początków latania w jakiś sposób wzrusza, chociaż rozumiem, że trudno o nich stale myśleć, kiedy się lata często i rutynowo. W każdym razie – niech mówią co chcą o mnie, a mnie jest żal… 😉
W Germanii śnieg, chociaż bez jakiegoś okropnego mrozu. Ale już sam śnieg powoduje, że czuję się, jakbym wrócił z ciepłych krajów. 😀
Dzien dobry. Pan Kotek jest chory i cala noc kaslal, smarkal i pociagal goraca tizanke z miodem i cytryna na przemian z lekarstwami.
Na szczescie zostal jeszcze ogromny zapas panettone, z ktorym zawsze weselej chorowac.
Bobiku, dla mnie lądowanie to nadal radosne „uff” bo mam trochę klaustrofobii i latania nie znosze …
A czy sprawdzałeś może emaile ?
Mnie tez sie zdarzalo klaskac po wyladwaniu odkad spotkalem sie z tym zwyczajem, w Ameryce. Jak inni klaszcza to ja dolaczam. Ale zawsze dziekuje odbsludze przy wychodzeniu z pokladu, bo wiem, ze sprawia im to przyjemnosc. W Londynie jesli ktos wychodzi z auobuseu przednim wyjsciem, zawsze dziekuje kierowcy. Jest to dosc powszchna pozostalosc z dawnych „gentlier times” jak mawial Tony Blair.
Ja tez zawsze dziekuje przy wyjsciu z samolotu, tym bardziej ze zaloga stoi przy drzwiach i sie usmiecha, wiec „dziekuje, do widzenia” jest reakcja oczywista. W autobusie czasem sie to tu praktykuje na liniach miedzymiastowych, ale wiekszosc kierowcow reprezentuje taki poziom ze osobiscie wole uchylac sie od jakiegokolwiek kontaktu z nimi; „gentlier times” zupelnie sie nie nasuwa na mysl 🙁
Tez na Bermudzie spotkalam sie z witaniem przy wsiadaniu (good morning/ afternoon/envening) i zegnaniem przy wysiadaniu („have a good day, sir/madam/miss/master!) z autobusu miejskiego. Bardzo przyjemne oczywiscie.
Off I go…
Zmarł Jerzy S. Sito, bardzo w naszym domu ceniony za Szekspira 🙁
Pocztę gdzieś przed godziną zacząłem sprawdzać i okazało się, że mam.. hmm… niejakie zaległości. 😳 Na pewno wszystkich naraz tak szybko nie nadrobię, ale teraz przynajmniej drogą blogową podziękuję serdecznie wszystkim, którzy przysłali mi życzenia świąteczne i noworoczne. 🙂 Też najlepszego Wam wszystkim! 😀
A noworoczną kartkę od Liska muszę koniecznie opisać. Otóż siedzę na niej ja, Bobik, taki sam jak w rogu blogu, w otoczeniu blogowych zwierzątek, wśród których bez wątpliwości rozpoznałem dostojnego Mordechaja, szylkretową Pannę Kotę, Królika i samego Liska. Na olbrzymim półmisku pyszni się pasztetówka, w kieliszkach perli szampan, a wśród baloników tu i ówdzie przemykają się pięciolinie z nutkami. 😀
Kartka cudna, a przy tym wiem, ile się trzeba napracować przy wycinaniu tych wszystkich postaci, więc chciałem, żebyście chociaż przez opis ją zobaczyli. 🙂
Biedny Kotek M. dalej chory? 🙁
Bardzo mnie to smuci. Ale przy okazji bardzo proszę Kotka, żeby na przyszłość nie udawał syberyjskiego chojraka, który na bosaka może zasuwać po lodowatym podłożu. Kot ma być w butach i kaszmirach, nie tylko na weselu! 👿
Mordko, zmieniłem Ci mordkę w poście o śmierci Jerzego S. Sity, bo mi się wydawało, że ta śmiejąca była przez pomyłkę. Mam nadzieję, że nie popełniłem jakiegoś fopasa.
Jeszcze jest tam „jarzebina” oraz „ansol” w postaci sloneczka 🙂 . Wycinac musialam tylko Ciebie, Mordechaja i siebie, reszte znalazlam na jednolitym tle ktore mozna zrobic przezroczystym 🙂
Potwierdzam, Jarzębina z Andsolem też na kartce są. 🙂
Wycinanie zwierząt, czyli i mnie, jest szczególnie pracochłonne. Wszystko przez te kudły. 😳
Tak, miala byc mordka smutna, a wyszla wesola z rozpedu. 🙄
U nas w domu Sitę też się bardziej ceni za przekłady niż za twórczość oryginalną. Ale że umarł oczywiście smutne, bez względu na to, za co był ceniony. 🙁
Dawno już blogowej kawy nie piłem. Jeżeli są jacyś chętni, to zaraz lecę po filiżankę. 🙂
Bobby, jak Kot chodzi w butach, to sie od niego pozniej roznych bohaterskich czynow oczekuje:
http://video.google.com/videoplay?docid=-2963043092286289467#
A czy od Kota nie oczekuje się tak czy owak bohaterskich czynów? 😯
Od psa natomiast, jak mi się wydaje, można już było oczekiwać nowego wpisu 😉 , więc pies postarał się sprostać oczekiwaniom. Nowy wpis już jest gotowy do konsumpcji. 😀