Sami złodzieje
– Nie ma w tych władzach ani jednego uczciwego psa – oświadczył z przekonaniem Dobry Kumpel, nalewając Bobikowi prawie pół szklanki ciepłej żytniówki. – Sami złodzieje! I debile. Uchch, jak ja bym ich…
– Rozumiem, że jesteś raczej za opozycją – spróbował podjąć się tłumaczenia Bobik i dyskretnie przestawił szklankę daleko od swojego rozbestwionego noworocznym szampanem nosa.
– Jaką tam opozycją? – zdenerwował się jeszcze bardziej Kumpel. – Toż większych kretynów i niedołęgów świat nie widział. Gdybym ja był w opozycji, to bym dopiero dał tym rządzącym bandytom czadu. Ale nie warto. W tym kraju nic nie warto.
Opuścił ciężko ogon, przysunął z powrotem bobikową szklankę i dolał do niej jeszcze kilka łyków ciepłego płynu.
– No, napijmy się – rzucił ponuro i jednym haustem wychylił zawartość swojej szklanki. – Masz tam w rogu stołu zapitkę, jakbyś potrzebował.
– Rozumiem, że jesteś zdegustowany rzeczywistością polityczną – ponownie przetłumaczył słowa Kumpla Bobik, chowając swoją szklankę za wazonikiem z wysłużoną gerberą. – Ale wiesz, może nie ma co tak czarno wszystkiego widzieć. W końcu na polityce świat się nie kończy. Można sobie na przykład ciekawie pogadać ze zwykłymi, szarymi psami…
– Zwykłe psy?! – wrzasnął kumpel, wypijając swoją, hojnie nalaną czystą i z nerwów zapominając tym razem o dolaniu Bobikowi. – Ta banda nierobów, półgłówków i chamów, co tylko patrzą, jak by tu innemu psu świnię podłożyć? Chyba nie chcesz, żebym ja się zadawał z tą hołotą?
– Noo, ja myślałem o zwykłych, ale kulturalnych psach – sprostował nieśmiało Bobik.
– Kultura? Co ty, szczeniaku, wiesz o kulturze? – warknął Dobry Kumpel i dla zaoszczędzenia czasu napił się prosto z butelki.
– A wiesz, – ożywił się Bobik – ostatnio to się nawet trochę dokulturalniłem. W Londynie byłem, po galeriach się przeleciałem. Van Eyck, Velazquez z Turnerem, te rzeczy. Możemy o tym…
– Nawet ty, Bobik, przeciwko mnie? – chlipnął Kumpel, nagle rozżalony do łez. – To ja do ciebie z sercem, a ty we mnie żelazkiem z felerem? I widzę, że nawet napić się ze mną nie chcesz.
– Ależ skąd – zmieszał się Bobik. – Chcieć to bym chciał. Tylko muszę zachować pewną przytomność umysłu, żeby cały czas tłumaczyć z polskiego na nasze. No bo jakbym przestał tłumaczyć, to – nie daj Boże – jeszcze jakieś nieporozumienia między nami mogłyby się pojawić. A tego chyba obydwaj nie chcemy?
Foma – chyba w dlugosci gotowania owocow i kosystencji gotowego produktu. Marmolada jest bardziej jednorodna niz konfitura (marmolada z pomaranczy, ale z wisni konfitura). A z truskawek moze byc albo krotko gotowana konfitura, albo gesciejsza i gladsza marmolada. Dzemem mozna nazywac wszstko, choc mnie bardziej sie kojarzy z dluzszym gotowaniem, pozwalajacym na przechowywanie latami.
Najnowszy komunikat z frontu hydraulicznego. Barry ma byc u E. o wpol do czwartej, po czym ewentualnie z pomoca Allaha etc. etc. wstapi w nasze progi aby OBEJRZEC pacjenta lazienkowego.
Panie Boze, nigdy z o Tobie zlego slowa nie wypowiem, choc doswiadczyles mnie srodze jak Hioba..
Podpisałam! Słów brakuje (cenzuralnych).
Jotko,
oczywiście, że możesz się przyłączyc do Frakcji Szczecińskiej! Zapraszam w imieniu frakcji. 😀
A swoją drogą, to chciałabym kiedyś zagrac na takim instrumencie.
Bobik: kiedyś uczono mnie na przedmiocie zwanym Encyklopedia prawa: „Nie ma prawa bez sankcji”.
Ha! Dzięki przestudiowanemu niegdyś wiekopomnemu dziełu z czasów głębokiego PRL-u, pod wiele mówiącym tytułem „Przetwory domowe”, jestem jak najdokładniej poinformowany. 😀 Konfitura to są całe owoce zawieszone w syropie, zawartość cukru w przetworze bardzo duża, zwykle w proporcji 1:1 do owoców. Dżem to owoce częściowo (mniej lub bardziej) rozgotowane, o konsystencji glamdziatej, co pozwala np. na nakładanie dżemu na pieczywo. Mniejsza zawartość cukru, 2:1, a nawet 3:1. Marmolada to owoce całkiem rozgotowane i przetarte, konsystencja równej, galaretowatej, zwartej papki, zawartość cukru różna, może być nawet całkiem niewielka, bo wskutek długiego zagęszczania następuje koncentracja fruktozy i papka jest sama z siebie dość słodka.
Mogę nawet sam z siebie, niepytany, dodać, że powidła to marmolada nieprzecierana, doprowadzona do równej papkowatości samym podgrzewaniem i mięszaniem.
Fachman, tfu, fachhund jestem, a co. 😆
Mordko, muszę, niestety, zakrakać: nie mów hop! 🙁
Jeżeli terapia miałaby polegać na pociągnięciu drania za samochodem (nawet wiem, za co go uwiązać 👿 ), to jestem za 👿
No właśnie, andsolu, mniej więcej to napisałem, choć innymi słowy 😉 – nasz system prawny opiera się na sankcjach. A te sankcje nie są przecież (przynajmniej nie powinny być) zemstą, tylko zmuszeniem do ponoszenia konsekwencji swoich czynów tych, którzy za mało mają własnego poczucia odpowiedzialności, żeby prawa, czyli pewnej umowy społecznej, nie naruszać.
Teoretycznie można sobie wyobrazić inny system, ale nie słyszałem, żeby gdziekolwiek w praktyce on się sprawdził i funkcjonował. 😉 Zresztą, gdyby nawet (znowu czysto teoretycznie) zmienić system tak, żeby przestępców wyłącznie terapeutyzować, to przecież zaraz ta terapia zaczęłaby też być odbierana jako sankcja.
Toz nie mowie hop, Bobik.
Powtarzam nawet porzekadlo wymyslone przed laty przez przyjaciela Starej z teatru (obecnie w Danii) Julka Pilpla:
Zug nyszt hop poka nie pierieskoczisz!
Wrzucam ten link z powodów wspomnieniowych. 😉 Cytowany w artykule były brytyjski minister spraw zagranicznych Jack Straw tydzień temu pił (jadł?) herbatę przy sąsiednim stoliku u Fortnuma i Masona. Tercet Egzotyczny miał okazję dobrze mu się przyjrzeć. 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8919071,Brytyjski_minister__Pakistanczycy_postrzegaja_biale.html
Ten sam, ten sam. Jacek Slomka. Byl z zona. W najnlizszym sasiedzwie stolikowym.
Andsol,
dziękuję za uwagi. W Polsce obecnie też się ochoczo buduje mit dobrodziejów, np pracodawców. Im gorzej płacą tym się za większych dobrodziejów mają/podają. Niestety, bo nie jest to ośmieszane, a jest temu przyklaskiwane, także prawnie.
Co do terapii pozostanę przy swoim. Więzienia nie wychowują, kodeks karny również nie, niestety. Za to więzienia demoralizują i są bardzo kosztowne, o wiele za bardzo w obu aspektach.
Tereso, więzienia i kodeks karny nie wychowują, bo w ogóle nie są od tego, żeby wychowywać. Kodeks jest zbiorem „zapowiedzi”, jakie się poniesie konsekwencje w przypadku zrobienia tego a tego. Wymiar sprawiedliwości jest zobowiązany do tego, żeby owe zapowiedzi były sprawiedliwie i skutecznie realizowane. A więzienie jest po prostu jedną z tych zapowiedzianych konsekwencji. Na tyle dolegliwą i wstydliwą, że ze strachu przed nią ten i ów przed czynem zakazanym się zawaha.
Owszem, w interesie społecznym leży nie tylko karanie, ale i resocjalizacja i jest to również jedno z zadań wymiaru sprawiedliwości. Ale tych dwóch zadań nie należy mieszać ze sobą, albo uważać, że jedno drugim można zastąpić. Ktoś, kto nie ponosi żadnych konsekwencji swoich kryminalnych czynów, nie jest szczególnie skłonny do poddania się resocjalizacji, bo niby po co? Jeżeli dalej może kraść, gwałcić i mordować bezkarnie, to po cholerę mu jakaś terapia?
I dalej. Terapia wszystkiego nie załatwi, bo są osobniki socjopatyczne w żaden sposób się jej nie poddające. A terapia jako kara w ogóle mija się z celem, bo jednym z warunków skuteczności terapii jest jej dobrowolność. Dlatego zrezygnowano np. z przymusowego leczenia alkoholików, bo było to wyrzucanie w błoto czasu i pieniędzy.
Jestem jak najbardziej za tym, żeby terapia dla sprawców czynów kryminalnych była dostępna i żeby każdy, kto pod wpływem sankcji karnych puknął się w głowę i doszedł do wniosku, że coś w życiu robi nie tak, mógł z niej skorzystać. Ale przekonanie, że wyłącznie terapią można załatwić sprawę przestępczości wydaje mi się nie tylko naiwne, ale właśnie – szkodliwe społecznie. Bo w jakiś sposób zwalnia z osobistej odpowiedzialności. „W gruncie rzeczy nie zrobiłem nic złego, bo jestem taki chorutki, mamusia mnie nie dopieściła i do szkoły miałem pod górkę”.
Odpowiedzialność (nawet nie mówię tu o winie) oznacza, że się ponosi konsekwencje tego, co się robi, koniec, kropka. Faceci zakatowali psa, mają wziąć za to odpowiedzialność i ponieść przewidziane prawem konsekwencje. A dopiero jeżeli dojdą do wniosku, że jakaś „siła fatalna” pcha ich do takich czynów i chcą się od tej siły uwolnić, to owszem, bardzo jestem za tym, żeby wtedy mogli pójść na terapię.
Kwestii demoralizacji przez więzienia nie lekceważę, dlatego absolutnie nie byłbym skłonny do niego posyłać smarkacza, który z głupoty ukradł gumę do żucia w supermarkecie albo został złapany z jointem. Ale czy ktoś, kto dla zabawy, w wyjątkowo okrutny sposób zabija żywą, cierpiącą istotę, nie jest aby już poważnie zdemoralizowany? Czy można na serio myśleć, że to w gruncie rzeczy dobry człowiek, którego dopiero kara uczyni złym?
No i jeszcze tak zwyczajnie, po ludzku, bez filozofowania – czy ktoś, kto popełnia jakiś czyn wyjątkowo odrażający i nie okazuje żadnych wyrzutów sumienia, żadnej refleksji nawet, naprawdę zasługuje na czułe pochylenie się nad nim, pogłaskanie po główce, odesłanie na leczenie i nic poza tym? Dla mnie nie. Jak miał trudne dzieciństwo, mogę zrozumieć, nawet współczuć, ale za to, co zrobił, powinien beknąć. I to tak, żeby popamiętał.
Zgadzam się z Bobikiem. Także dlatego, że człowiek okrutny dla zwierząt jest zagrożeniem dla ludzi. Taki typ będzie się znęcał nad wszystkim, co od niego słabsze.
Ach Bobiku, wystarczy przyjrzec sie wieziennej polulacji, zeby zobaczyc, ze siedza zwykle ci co nie mieli finansow na dobrego prawnika, ze ktorymi nie stoi ustawiona rodzina i zawodowe srodowisko, tzw zaniedbanych spolecznie, na ktorych system tez postawil kreske. Czesto dodatkowo niedostatecznie zdiagnozowanych, przez te zaniedbanie, i nie leczonych. Wiezienna populacja, jak pisze Conrad Black, kanadyjski gazilioner odbywajacy kare w federalnym wiezieniu na Florydzie na szwindle finansowe, zdumiewa jak wiele osob siedzi tam za tzw niewinnosc i takze jak gleboka moze byc deprawacja niektorych, ktorzy szczesliwie dla spoleczenstwa at large, ktorzy sie tam znalezli.
Te wszystkie tricki prokuratury: przyznaj sie do kradziezy to nie bedziesz wisial za gwalt czy morderstwo, a tylko posiedzisz i voila! do tej pory czytamy o ludziach co odsiedzieli po 20 lat i wiecej za nie swoje czynny. Znakomity motyw dla tylu filmow. Nawet ten niedawny z Hilary Swank.
Obawiam sie, ze zgadzam sie Teresa. Systemy wiezienne sa opanowane przez najbrutalniejszych wiezniow i kreuja brutalnych wspolwiezniow. Jak mafia w Neapolu i jej mlodzi „zolnierze”. Wiezienia zostawic dla najgorszych, ktorych trzeba naprawde odizolowac od spoleczenstwa.
Wiecej terapii i poezji dla wszystkich! wiezniow w szczegolnosci.
Eee, kroliku, rehablitowac poezja to mozna byloby Conrada Blacka – czlwieka wszestrinie wyksztalcnego, oczytanego, dowcipnego, znakomtego dzenikarza i wydawce najlepszg dzienika w Anglii.
A nie troglodytkow z cwiartka mozgu , ktorzy bawia sie dobrze dopiero wtedy iedy zadaja cierpienie.
Króliku, ja nie twierdzę, że więzienia są wspaniałym i pod każdym względem doskonałym wynalazkiem. Napisałem też, że nie pakowałbym do nich za przestępstwa drobne, np. popełnione z głupoty, czy też będące próbą wyjścia z trudnej sytuacji, np. finansowej. Jestem też za wielką starannością w udowadnianiu winy i ostrożnością w przypadku jakichkowiek wątpliwości. I za resocjalizacją. Ale nie widzę powodów, żeby społeczeństwo miało całkowicie pozwolić uniknąć kary tym, którzy bez wątpienia popełnili czyn okrutny i świadczący o już daleko posuniętej demoralizacji.
Przy czym przyznaję, że to, co piszę, odnoszę głównie do Europy. Północnoamerykański system prawny to jest bardzo specyficzna para kaloszy i tam rzeczywiście te wszystkie układy między prokuraturą a podejrzanym, czy inne kruczki prawne powodują nieraz popełnianie oczywistych niesprawiedliwości w majestacie prawa. Sądownictwo w krajach islamskich też niekoniecznie zgadza się z naszym poczuciem sprawiedliwości, itp, itd. Ale w Europie, zwłaszcza zachodniej jednak zdecydowana większość przestępców siedzi za czyny popełnione, a przy tym poważne. Drobiazgi idzie się odpracować społecznie albo buli się grzywnę.
No i nie zapominajmy o jeszcze innej funkcji więzienia – izolacyjnej. Społeczeństwo broni się, izolując tych, którzy są dla niego zbyt dużym zagrożeniem. I ma do tego prawo. Czy rzeczywiście należy puścić wolno kogoś, kto popełnił kilka morderstw i zapowiada, że gdyby mógł, popełniłby jeszcze więcej, a pójścia na terapię odmawia? A przecież są takie przypadki.
Cały czas mówię, że nie sadzałbym bez opamiętania. Ale w pewnych przypadkach – jednak tak. A tych drani od psa – bezwzględnie, chociaż na krótko, żeby innym dać znak: tak nie wolno. Grzywna to jest w tym przypadku kara po prostu śmieszna.
Zgadzam sie z Bobikiem. To ze wiezienia sa problematyczne to powod do ich reogranizacji, a nie anulowania. Musi byc jakis system odstraszania i zniechecania ludzi do brutalnosci przeciw innym, ludziom i zwierzetom, a szczegolnie przeciw tym ktorych zaatakowac najlatwiej, ze zwierzetami wlacznie. U nas niedawno po serii napadow na ludzi starych, a szczegolnie po jednym wypadku wlamania i parogodzinnego torturowania 70-letniej kobiety (metody oraz wykonawcy importowani z Rosji) maksymalne kary za wykroczenia przeciwko slabym (dzieciom, starcom, niepelnosprawnym) zostaly bardzo zaostrzone i zdaje sie ze to pomaga.
Takze prawa zwierzat wygladaja ostatnio lepiej, dzieki pewnej pani doktor z Ministerstwa Rolnictwa, ktora wziela to za glowny cel i m.i. przepchnela nowe prawo, w ktorym jest nawet okreslone ile minimum kubatury wodnej ma miec dla siebie rybka w akwarium (po tym jak zobaczyla u kogos rybke w zarowce). Oprocz tego zorganizowala konfiskate katowanych zwierzat; byl o tym bardzo ladny artykul p.t. „Raj dla smutnych osiolkow”. Osly sa tu czesto traktowane wyjatkowo brutalnie, glodzone itd. Takie osly sa przez Ministerstwo Rolnictwa konfiskowane, przetrzymane 3 tygodnie w utajonym miejscu (by wlasciciel nie usilowal odebrac) gdzie sa specjalnie karmione, dostaja witaminy i nawet chyba srodki uspakajajace, by je przywrocic do wagi i rownowagi, i potem oddawane nowym opiekunom, m.i. do pewnego kibucu specjalizujacego sie w rolnictwie naturalnym. Osiolki chodza sobie tam naokolo stawow rybnych i zjadaja chwasty ktore przeszkadzaja kibucnikom, i to jest ich jedyna rola (maja tam juz ponad 40 sztuk).
Slyszalam tez wywiad z rodzina ktora dostala w ten sposob za darmo konia (z tym ze byl to wtedy raczej szkielet konia, ale wyszedl z tego).
dziękuję uświadamiającym i wielkodusznie nie wspomnę, że wiedza albo rodem z prl, albo ze zgniłego zachodu ;]
Byl tu kiedys glosny wypadek faceta. ktory notorycznie katowal i znecal sie nad zona i reszta rodziny. Sedzia wynegocjowal z nim i z zona , ze albo wiezienie albo kursy „zarzadzania agresja”. Zona nie chciala sie zgodzic, ale zostala w demokratycznm glosowaniu w mniejszosci. Maz ukonczyl Anger Managment z dyplomem na piatke z plusem. Poczem wrocil do domu i zabil zone jednym strategiznie wymierzonym ciosem mlotka. Nie zdolala nawet powiedziec: a nie mowilam!
Nie, nie bedę dzisiaj rozmawiała o żadnych złych rzeczach.
Dzisiaj są urodziny mojego syna i tym chcę żyć, o tym myśleć.
Kiedyś pisałam tu na blogu, jak to śniła mi się rozgrywka brydżowa, jak się obudziłam i tuż po północy pojechałam do szpitala rodzić swoje pierwsze dziecko.
Ryś napisał wtedy o koleżance, która dostała na taksówkę, żeby pojechac rodzić, bo mąż i reszta towarzystwa, nie chcieli przerwać interesującej rozgrywki 😯
Mar -Jo,
dziękuje za zaproszenie do Frakcji Szczecińskiej 🙂
Szampan wypity, dobranoc 😆
Wszyscy strasznie huzia na Jacka Strawa za te wypowiedz o pakistanskicH mezczyznach. Z stereotypizuje. Straszny jest skandal. Na drugim miejscu w dziennikach, po postrzeleniu kongresmenki.
A on zawsze BYL TAKI POSTEPOWY!
Heleno, @22:14, ja wlasciwie nie o tym pisalam. W wiezieniach jest b. malo mordercow. Np futbolista/ podwojny morderca OJ Simpson wogole nie siedzial w wiezieniu za sprawa swojego prawnego Dream Team. To taki przyklad w odpowiedzi na twoj przyklad. Przyklad zawsze sie znajdzie. Ale ogolnie wiezienie lamie i deprawuje charakter. Dlugie i codzienne przebywanie z bardziej zdemoralizowanymi, szczegolnie przez mlodych ludzi, ktorych charakter sie dopiero formuje przez doswiadczenia, nie moze dac innych resultatow. Nie oznacza to nawolywania, zeby mordercy chodzili wolno po ulicach.
Kocie M., sorry, ze przypisuje twoje mysli Helenie, ktora zniknela juz dosc dawno z tego blogu. Musze cwiczyc czytanie ze zrozumieniem i uwaga.
Za to gwalcacy prezydent chyba jednak siadzie 😈
Oby sie tam nie zdemoralizowal!
niedzielny ruch?
krolik, lisek, Kot M, oraz, co oczywiste jest – DZIENDOBRY SWIAT berlinskirysiek
brykamy 🙂
szaro za oknem, tu i tam polace starego sniegu i poranna cisza 🙂
brykam fikam 😀
Jotka, noc o 23:00
tak bylo, tak bylo 🙂
ach, te brydze do „mleczarza”
to jak to jest wlasciwie z tym bylym prezydentem, siedzi czy nie?
a jak siedzi to czy w „normalnym” wiezieniu dla gwalcicieli, czy w
specjalnym dla znanych i waznych
trudno rozmawiac o prawie i sankcjach majac okreslone przypadki
przed soba, nasz mozg pozbawia nas obiektywnosci (fizjologicznie).
„ukarany” osobnik, wraca ponownie w „swoje” srodowisko do swiata
jemu podobnie myslacych ludzi
kara tak, terapia tez, ale koniecznie OSWIATA, OSWIATA
(a co mysla krewni i znajomi tych mlodych ludzi „od psa” – widza w nich jajcarzy, idiotow, durnowatych glupkow bo przylapano ich czy
mowia „on jest takim dobrym chlopcem, ostatniej zimy przynosil mi ziemniaki ze sklepu, a ten pies, ot chlopiecy wybryk”, czy mysla –
odrazajacy zboczency?)
Dzień dobry 🙂
Też chciałabym to wiedzieć, Rysiu.
Dzien dobry berlinski Rysiu 🙂 U mnie niedziela to poczatek tygodnia, leniuchujemy w piatki i soboty 🙂
Prezydent narazie nie siedzi, bo bylo tylko orzeczenie o winie, a jeszcze nie ogloszono wyroku. Mozliwe tez ze sie odwola do najwyzszego (sadu 🙂 ). Jesli usiadzie, to przypuszczalnie w wiezieniu Maasijahu, przeznaczonym dla nie-recydywistow, nie niebezpiecznych, bialych kolnierzykow, “lagodnie ideologicznych” oraz wiezniow przeniesionych z innych wiezien gdy uznano ze dojrzeli do rehabilitacji. Warunki jak na wiezienie b. dobre – kwitnące klomby, wiekszosc dnia poza cela, dobre traktowanie, zajecia kulturalne i socjalizujace, spotkania z rodzina bez przegrodek oraz regularne urlopy. Siedzial tam m.i. , za przyjmowanie lapowek oraz lewe dotacje z panstwowych funduszy dla ortodoksyjnych instytucji zwiazanych z jego partia, byly minister Arie Der’i. (Przez zwolennikow nadal zreszta uznawany za swietego meczennika).
Prezydentowi na poczatku zaproponowano uklad (zmniejszone oskarzenie w zamian za przyznanie sie oraz lekki wyrok), ktory on w koncu odrzucil; gdyby przyjal, dostal by zawieszenie.
Co do zakatowania psa, oswiata konieczna oczywiscie. Ale moze ciezszy wyrok tez bedzie forma wytlumaczenia ze to wiecej niz wybryk, ze to sie traktuje powaznie. Moze tez z samego wyrachowania sasiedzi zawahaja sie nim zrobia cos podobnego.
Dzień dobry 😀 .
Dobry nastrój do mnie wrócił, „gdy tylko śnieg za radą słońca zginął”. Iglaki bez białych czap, studzienki drożne, garaż nie zagrożony, chodniki bezpieczne… Jezdnią płyną dwa strumyki z wolna…
Jadę do Empiku odebrac podręcznik do angielskiego…
Nieobecnośc Heleny odczuwam boleśnie…
Dzień dobry 🙂 Oglądam właśnie dokumentalny film o Kennedym, pełen różnych drobnych, ale fascynujących smaczków. Ależ to majstersztyk PR-owy był, ta jego prezydentura.
Taki drobiazg na przykład – oficjalnie wystrojem Białego Domu zajmowała się architektka amerykańska, ale potem cichcem wchodził Francuz i poprawiał, żeby było bardziej światowo. Materiały też miały być oficjalnie wyłącznie amerykańskie, więc jedwabie z Paryża sprowadzano w najgłębszej tajemnicy. Dzieciom przy kamerach pakowano butelkę coki do łapek, żeby piły to, co zwyczajni Amerykanie. I takie tam różne… 😉
Jeszcze jedna ciekawostka: wyrażenie „głosowanie nogami” zostało wymyślone przez prasę w związku z masowym przechodzeniem w Berlinie, jeszcze przed zbudowaniem muru oczywiście, na zachodnią stronę. 🙂
Helena wcale nie zniknęła, tylko zatrudniła Mordechaja jako rzecznika prasowego na pełny etat. 😆
Odkryłam swoją nową zwierzęcą miłość: szopy pracze. W Polsce można je bez problemu legalnie trzymać w domu. Jest nawet hodowla 😀 Tylko trzeba mieć spore mieszkanie dla takiego stwora… 🙄
No i Simcha musiałaby dobrze pilnować miski, bo skubańce przebiegłe są.
http://www.youtube.com/watch?v=aJZMunpgOtI
Tak, przykładów na każdy argument jaki jest nie zabraknie.
Ja wiem o takim, kiedy wieloletni alkoholik został w latach siedemdziesiątych przymusowo skierowany na leczenie (18-letnia córka wystąpiła do sądu w tej sprawie pod nieobecność mamy) i po powrocie trzeźwy był około dwu lat. Pojechał na pogrzeb brata, wrócił pijany i już nie trzeźwiał. Ta sama córka jak tylko mama wyjechała na saksy (tak jak poprzednim razem) udała się do sądu, kolejny pobyt w szpitalu i pomogło już na stałe. Mówił potem ów pan, że nie pamięta wielu lat swego życia i strasznie mu ich żal. Okazał się świetnym dziadkiem, choć ojcem – w pijanym widzie – był fatalnym. Nie spodziewałam się że wytrzeźwieje, ni za pierwszym razem, ni – tym bardziej ❗ , jakże niesłusznie – za drugim.
Upominałam się w 2007 i 2008 roku nie tylko na blogach „Polityki” o powszechną edukację emocjonalną i jak wiadomo nadal jej nie ma, a byłaby znacznie przydatniejsza od budowania kilejnych więzieni.
Dobry początek może być w parlamencie 😉
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/wyruguja-chamstwo-z-sejmu,70163,1
Oo, jakieś starania, żeby rybka nie psuła się od głowy? 😈
Ale o czym prasa będzie pisać, jak posłowie przestaną się obrzucać obelgami? 🙄
Nie mam nic przeciwko przymusowej terapii tych przestępców, których czyny sugerują jakieś zaburzenia osobowości, ale nie za bardzo podoba mi się tendencja, by koncepcję dobra i zła całkiem zastąpić podziałem na normę i zaburzenie.
Swoją drogą, Tereso, przymusowe leczenie alkoholików to już wyjątek, nie rutynowe postępowanie. Szkoda, swoją drogą, bo skarga udręczonej rodziny nie zawsze wystarcza. Jeśli wszyscy jej członkowie są dorośli, alkoholik nie popełnia wykroczeń ani przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu lub mieniu, ani nie demoralizuje nieletnich, to możliwości ratowania go przed nim samym są praktycznie żadne. Taka sytuacja dotknęła bliską mi osobę, która jako niepełnoletnia wniosku do sądu składać nie mogła, a gdy już 18 skończyła, nie można było mówić o tym, że pijąca matka ją demoralizowała. Mogła więc tylko patrzeć, jak mama zapija się na śmierć i przepuszcza majątek zgromadzony przez trzy pokolenia, doprowadzając wszystkich na skraj nędzy.
Vesper bardzo celnie to ujęła, proponując rozdzielenie opozycji dobro/zło i norma/zaburzenie. Zaburzenia należy, oczywiście, leczyć (a i profilaktyka, o której pisze Teresa, bardzo by się przydała), ale tam, gdzie ktoś mający zdolność odróżniania dobra od zła (albo przynajmniej czynów dozwolonych od bezprawnych), decyduje się popełnić zło, sankcja jest zarówno formą społecznej samoobrony, jak i ostrzeżenia dla innych – tak nie rób, bo cię to samo spotka.
Z profilaktyką tak już jest, że zwykle nie jest ona skuteczna w stu procentach. Można dzięki niej wyeliminować wiele przypadków choroby, ale co robić, kiedy mimo najlepszej profilaktyki choroba jednak zaatakuje? Walczyć z nią, czy pozwolić jej zeżreć organizm, nawołując tylko do zwiększenia wysiłków profilaktycznych?
Podobnie jest z przestępczością. Oczywiście, że warto jej zapobiegać i nawet dużo w to zapobieganie inwestować. Ale kiedy okaże się, że w danym przypadku profilaktyka była nieskuteczna, organizm społeczny broni się przed chorobą (przestępstwem) przy pomocy limfocytów (sankcji prawnych) 😉 i trudno mieć mu to za złe. To dość naturalna reakcja. 😉
Przypomnę zresztą, że cała dyskusja zaczęła się od tego, czy sąd rozpatrujący sprawę oprawców psa powinien „dać sygnał” w postaci surowej kary. Sygnał oznajmiający „nie traktujemy okrutnego zabicia zwierzęcia jako błahostki; nie chcemy, żeby torturowanie zwierząt było uważane za drobne wykroczenie w rodzaju rozbicia szyby”. Pytanie czysto praktyczne – czy wysłanie tych typów na terapię byłoby daniem takiego sygnału? Czy tak byłoby przez społeczeństwo (i ewentualnych naśladowców) odebrane? Czy w ten sposób sąd przeciągnąłby jasną granicę między dobrem a złem?
Bo chyba głównie takie jest zadanie prawa w cywilizowanych społeczeństwach, czy też mnie się tylko tak zdaje?
Moze nalezalo by dodac dodatkowe kryterium: skutecznosc alternatywnej interwencji? Gdyby bylo jasne ze w okreslonych wypadkac re-edukacja daje lepsze wyniki niz uwiezienie, oceniajac wg stopnia recydywy, to pewnie nalezalo by to robic (takie dzialanie nie odstrasza co prawda innych).
Jest takze pewien problem z zaburzeniami osobowosci, bo leczenie niekoniecznie jest skuteczne, albo jest tylko do pewnego stopnia.
Mnie się wydaje, że takie pytanie, czy w danym przypadku skuteczniejsza i właściwsza będzie jakaś forma reedukacji, zadośćuczynienia, czy też surowa kara, sędziowie powinni rozważyć za każdym razem indywidualnie. I narzędzia do tego zwykle w kodeksie są dane („widełki”). Ja zresztą jeszcze raz powtórzę, że sam wcale nie jestem za nagminnym wsadzaniem wszystkich, jak leci. Trudno mi tylko zgodzić się z inną skrajnością, że więzienia należy zlikwidować i wszystkich jak leci wysyłać na terapię. Obawiam się, że bardzo źle by się to skończyło, bo ludzie jednak raczej są zjadaczami chleba, niż aniołami. 😉
lisku (9:32), dziekuje, tez tak sobie myslalem, ze nie tylko w niemczech sa specjalne wiezienia dla „specyficznych” pensjonariuszy 🙂
leniwy dzien, czytanie, gotowanie, czytanie, nic nie robienie, czytanie, bez spacerowania przez podmokle tereny zielone, wiec
czytanie, jedzenie, czytanie……
niedziela jest OK 🙂
Wycofalem sie troche z dyskusji, bo zle sie wciaz czuje i nie mam cierpliwosci do koherenego wykladu i porzadkowania tego co mysle. Wiec powiem w najwiekszm skocie i prosze sie moich slow nie czepiac, bo warkne.
Nie wierze w przymusowe lecznie od uzaleznien i nie znam ani nie slyszalem o nikim. kto zostalby w ten sposob uleczony – chyba ze w dlugoetnich warunkach wieziennych, ktore nie daja dostepu do uzywek.
Gdybym byl rodzicem, bylbym szczeglnie podejrzliwy gdyby mi Panstwo chcialo uczyc kocieta na sile „emocjonalnej inteligenji”, gdyz nie mam za grosz zaugfana do panstwowych nauczycieli od duszy i nie jest to zadaniem panstwa. Panstwo niech pilnuje granic, gospdaki,. troszczy sie o slabch i uklada stosunki z sasadami, a nie troszczy sie o dusze moich kociat. I niech sie najpierw samo nauczy emocjonalnj intelgencji, a od mojej wara. Wystarczy ze sa obowiazkowe lekcje religii.
Osoby naruszajace nietykalnosc innych ludzi czy zwerzat, pozbawiajace ich zycia czy zdrowia powinny liczyc sie z tym, ze spolecznstwo zechce ich odizolowac od reszty i ze poniosa ciezkie konsekwence swoich czynow.
Nie jesem za zaostrzazniem kar ilekoc gazety cz opinia publicxna tego zazada, ale jestem za tym by przewidziane w kondeksie sankcje byly przedtrzegane. I aby byly adekwatne (patrz Ksiega Powtorzonego Prawa)
Po przeczytaniu doniesienia, ze rozwazana jest mozliwosc wprowadzenia kar pieneznych za nieprlamentarne zachowanie sie poslow, opadly mi lapy, bo mozna w tej hwili pwooedziec na sto procent ze nic to nue da. Nic. Parlamentarnego zachowania powinien pilnowac marszalek – to jest jego glowne zadanie w parlamencie. I ten kto narusza normy parlamentarne powinien byc na okreslony czas zawieszany w obwiazkach posla. Nie moze sie pojawiac, nie moze glosowac. Nie potrzebne sa do tego komisje, Potrzebne jest tylko slowo marszalka. A jesli ktos z jego werdyktem sie nie zgadza, moze miec prawo stanac przed komisja.
Jednak po to by marszalek mogl wykonywac swe podstawwe zadanie – pilnowanie porzadku w parlamencie – musi byc wybierany inaczej niz sie to dzieje w Polsce. Musza to byc autentyczne, ponadpartujne wybory osoby, ktra sie cieszy powszechnym szacunkiem i sama potrafo sie zachowac jak nalezy. nue partyjna nominacja za zaslugi w kampanii wyborczej.
Nie mówcie zbyt mądrze, bo nie zrozumiem. Okazuje się, że mi się szara masa podtapia już przy przekraczaniu 30 stopni. Całe szczęście, że tym razem dodawanie (1+1) nie wymaga ode mnie zbyt wiele.
Ojj, taką liczbą dodatnich celsjuszów można się w chłodniejszych krajach narazić na atak, dzikiej, nieopanowanej zawiści. 🙄
Uderzenie posłów po kieszeni mnie wcale nie wydaje się takim głupim pomysłem. Wiadomo, że bliższa koszula ciału, ale kieszeń najbliższa. 😈 A ponadpartyjny marszałek i cywilizowane standardy w sejmie to na razie chyba i tak bajki o żelaznym wilku. 🙁
Bobiku, a propos tej zawisci, ilustracja z ksiazeczki Bertranda Russela i Franciszki Themerson:
http://observatory.designobserver.com/slideshow.html?view=808&entry=5177&slide=8#slide
🙂
Obejrzałem sobie oczywiście wszystkie rysunki, co jeden to ładniejszy. 😀
Szczególnie wzruszyła mnie tym razem definicja bolszewika jako kogoś, kto ma odmienne zdanie, bo właśnie dziś jakaś, niewpuszczona przeze mnie ze względu na agresywny ton, osoba nazwała nas wszystkich m. in. pogubionymi intelektualnie komuszkami. 😈
Pomyślałem sobie, że jak taki pogubiony intelektualnie jestem, to nic nie mam do stracenia – wrzucę nowy wpis, który już bez najmniejszych wątpliwości moją komuszość udowodni. 😆