Krótkie i długie historie

pt., 18 lutego 2011, 11:12

– Gdzieś ty się włóczyła? – ofuknął Bobik Labradorkę, nie zważając na to, że jego niewątpliwe młodszeństwo nakazywałoby bardziej kurtuazyjne formułowanie pretensji.
– Coś ty taki nafutrzony? – zdziwiła się Labradorka. – W barze byłam. Tobie wolno, to czemu ja sobie miałam odmawiać? A tam akurat trafiłam na dłuższą historię o krótszych i dłuższych historiach, więc czytałam do kawy, no i tak mi zeszło. Aha, bo jeszcze przy tym zastanawiać się zaczęłam…
Bobik spojrzał na sąsiadkę podejrzliwie. Z jej miny wnioskował, że zaraz padnie jakieś pytanie, na które wcale nie jest przygotowany. I rzeczywiście, długo nie musiał czekać.
– Bobik, a powiedz, dlaczego ty zawsze takie krótkie historie piszesz? – zagadnęła Labradorka niby-to-obojętnie, ale z niedwuznacznie wyczekującym podtekstem.
Szczeniak sam sobie zadawał to pytanie już nieraz, ale jakoś zawsze od odpowiedzi na nie ważniejsza okazywała się piłeczka albo kość. Tym razem czuł jednak przez skórę, że Labradorka nie da spokoju, póki nie zaserwuje się jej jakiegoś konkretu. Skoncentrował się więc i capnął za koniec ogona odpowiedź, która właśnie miała się wymknąć i schować za nogą od fotela. Przyjrzał jej się uważnie i szczeknął z namysłem:
– Wiesz, mnie się wydaje, że to nie ma znaczenia, czy historie są długie, czy krótkie, jeżeli tylko kończą się we właściwym miejscu. Problem jest tylko, kiedy ktoś – z nieświadomości czy przez pomyłkę – umieści koniec historii w jej środku, albo tam, gdzie już dawno, dawno nic. Potem taka historia chodzi, płacze, labidzi albo wścieka się i rzuca słowami, szukając właściwego końca we właściwym miejscu, ale szanse na znalezienie ma niewielkie. No, chyba że wydawnictwo Życie, pod wpływem nieoczekiwanego sukcesu pierwszego wydania wśród publiczności, zdecyduje się na drugie, przejrzane i poprawione.
– No tak, tylko że publiczność takie nowe końce starych historii niekoniecznie musi polubić – zauważyła przytomnie Labradorka. – A bohaterom historii zwykle niewiele one już dają. Zwłaszcza jak są zmęczeni.
– To prawda – zgodził się Bobik. – Dlatego ja się mniej przejmuję rozmiarami, a bardziej tym, żeby wszystko było tam, gdzie trzeba. Bo potem, przez niewłaściwie ulokowany koniec historii, znowu będzie wszystko na mnie.