Krótkie i długie historie
– Gdzieś ty się włóczyła? – ofuknął Bobik Labradorkę, nie zważając na to, że jego niewątpliwe młodszeństwo nakazywałoby bardziej kurtuazyjne formułowanie pretensji.
– Coś ty taki nafutrzony? – zdziwiła się Labradorka. – W barze byłam. Tobie wolno, to czemu ja sobie miałam odmawiać? A tam akurat trafiłam na dłuższą historię o krótszych i dłuższych historiach, więc czytałam do kawy, no i tak mi zeszło. Aha, bo jeszcze przy tym zastanawiać się zaczęłam…
Bobik spojrzał na sąsiadkę podejrzliwie. Z jej miny wnioskował, że zaraz padnie jakieś pytanie, na które wcale nie jest przygotowany. I rzeczywiście, długo nie musiał czekać.
– Bobik, a powiedz, dlaczego ty zawsze takie krótkie historie piszesz? – zagadnęła Labradorka niby-to-obojętnie, ale z niedwuznacznie wyczekującym podtekstem.
Szczeniak sam sobie zadawał to pytanie już nieraz, ale jakoś zawsze od odpowiedzi na nie ważniejsza okazywała się piłeczka albo kość. Tym razem czuł jednak przez skórę, że Labradorka nie da spokoju, póki nie zaserwuje się jej jakiegoś konkretu. Skoncentrował się więc i capnął za koniec ogona odpowiedź, która właśnie miała się wymknąć i schować za nogą od fotela. Przyjrzał jej się uważnie i szczeknął z namysłem:
– Wiesz, mnie się wydaje, że to nie ma znaczenia, czy historie są długie, czy krótkie, jeżeli tylko kończą się we właściwym miejscu. Problem jest tylko, kiedy ktoś – z nieświadomości czy przez pomyłkę – umieści koniec historii w jej środku, albo tam, gdzie już dawno, dawno nic. Potem taka historia chodzi, płacze, labidzi albo wścieka się i rzuca słowami, szukając właściwego końca we właściwym miejscu, ale szanse na znalezienie ma niewielkie. No, chyba że wydawnictwo Życie, pod wpływem nieoczekiwanego sukcesu pierwszego wydania wśród publiczności, zdecyduje się na drugie, przejrzane i poprawione.
– No tak, tylko że publiczność takie nowe końce starych historii niekoniecznie musi polubić – zauważyła przytomnie Labradorka. – A bohaterom historii zwykle niewiele one już dają. Zwłaszcza jak są zmęczeni.
– To prawda – zgodził się Bobik. – Dlatego ja się mniej przejmuję rozmiarami, a bardziej tym, żeby wszystko było tam, gdzie trzeba. Bo potem, przez niewłaściwie ulokowany koniec historii, znowu będzie wszystko na mnie.
Dzień dobry 🙂
Żle spałem, bo co już-już miałem wpaść w objęcia Morfeusza, to sobie przypominałem jakieś pół- i własny chichot mnie ze snu wyrywał.
Temu zeenowi ja za to też mogę powyrywać! 👿
No, ale nie chcę tylko narzekać i smęcić. Trochę dziarskości też się przyda. Zaczynamy dzień od porannej gimnastyki 😆
http://www.youtube.com/watch?v=g4mwoGoZq0g&feature=related
Czy ściąganie abonamentu ze wszystkich jak leci nie jest aby sprzeczne z jakimiś ustawami wyższej rangi? Z konstytucją jaką albo prawami człeka?
Nie wiem, tak tylko rzucam pytanie w odmęty świata… 🙄
Z telewizorem i pilotem to jest jakoś tak dziwnie. Jak się już to duże ustrojstwo ma, to zawsze się tym małym nieopatrznie tak kliknie, że to duże coś nerwy szarpiącego pokaże. A znowuż tak całkiem nie mieć, to jakoś wbrew naturze, czyli przyzwyczajeniu. Więc tam na psi rozum, to naklepiej telewozor mieć, ale w piwnicy albo na dachu, żeby diabli nie podkusili do włączenia go. 😈
Państwu Babilasostwu przyjemnego mimo wszelkich wieści z telewizora pobytu Tam, Gdzie. 🙂
Zwierzaku, ja nie mam problemu, bo w razie konieczności pisania przerzucam Czymanie na dwie łapy tylne plus ogon. Ale jak sobie z tym radzą ludzie, to – prawdę mówiąc – nie do końca wiem. 😉
Babilasie, jak milo! TV nie mam od parunastu lat, ale dotychczas znalam jeszcze tylko dwa takie domy.
Czymanie ogonem – tylko dla wybranych 😀 Popelnilam kiedys taka gafe – nowe miejscu pracy, przygotowania do seminarium z zakaska, dwie panie i ja (jeszcze nikomu nieznana) znosilysmy tacki z ciastkami, gdy doszla jeszcze jedna i spytala mnie uprzejmie czy mozna pomoc, a doslownie – Do you need one more hand? Na co (poniewaz poprzedniego wieczoru ogladalam akurat rysunki Lema w Dziennikach Gwiezdnych) odpowiedzialo mi sie „Nie, ale za to przydal by mi sie ogon” (myslalam o chwytnym trzypalcym). Pani wyraznie wziela to do siebie i zbladla… Troche potrwalo zanim odezwala sie do mnie znow 😳
A Helenie trzymam i czymam wszystkim czym sie da.
Jak to liskowi przydałby się ogon? Przecież ma kitę 😀
Ja nie mam ogona (z bardzo rzadka koński włosowy, ale nim się nie da czymać), jednakowóż czymam za Helenę bardzo, czym tylko mogę.
Lisek ma ogon, ale nie trzypalcy. Takiego to nawet ja nie mam. 😈
Link znowu trochę sterujący w stronę rozmów na Dywaniku (tam też zaraz wrzucę), ale i tu mogący wzbudzić emocje. 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9157104,_Zimo_wypier___j___Plakat_za_pieniadze_z_ministerstwa.html
lisek, aligator za kanapą? To chyba dlatego intuicja mi zabroniła kupować kanapy.
Zeznanie Babilasa przypomniało mi jak to kiedyś – prawie czterdziesta wiosenka mi goniła – jedna pani porzuciła mnie i chyba z zemsty swój tv mi zostawiła. Bez pilota i bez instrukcji obsługi, sąsiadów musiałem pytać jak to się włącza. Potem rozwinąłem się, nauczyłem się wuanczać, przeuanczać i wyuanczać.
Ale ja mocno czymam na czterech, Bobiku 🙂 A ogonem sie czymam, coby nie zleciec z galezi.
http://www.anbg.gov.au/anbg/mammals/b-possum.jpg
No, andsolu, zostawić faceta z telewizorem bez pilota, to naprawdę wyrafinowana złośliwość! 😯
Mam nadzieję, że nie posiadasz odroczonych objawów tej traumy? Że kobiety i telewizory są względnie bezpieczne w Twojej obecności? 🙄
Zwierzaku,
😆
U PK odezwali się „prawdziwi” obrońcy genialnych planów
p. Struzika.
I górnicy i hutnicy
protestanci, katolicy
metalowcy, rastafany
punki, dresy, zwykłe chamy
pielęgniarki i lekarze
i obsługa w mlecznym barze
zwykły plebs i celebryci
wszyscy trzeźwi i podpici
impotenci i docenci
ci co mogą, lecz brak chęci
alfons, dziwka, burdelmama
Zosia co to robi sama
autystyczni, dyslektycy
facet z dziurą w potylicy
cały oddział położniczy
ten, co leży już i kwiczy
Pan Tadeusz, Antygona
woda słodka, woda słona
Ząbkowice Śląskie, Maków,
Krosno, Jasło, Brzeg i Kraków
głupi, mądry, młody, stary
nawet łap… szuwarary
piąta zwrotka szóstej pieśni
ser nie wyłączając pleśni
pan profesor, baca prosty
balejaże i odrosty
doktor habilitowany
ten, co zdał i ten oblany
pingwin, niedźwiedź, puma szybka
rybak oraz złota rybka
i kapusta co się kisi
ten co stoi, ten co wisi
Ameryki wszystkie stany
Azja co jest fest nadziany
I Europa, Oceania
Star, Iveco oraz Scania
oligarcha i emeryt
D co ma litery cztery
palec co się stuka w głowę
oraz ten, co jest fakjowy
pasta Buwi, proszek Persil
w pracy i nauce pierwsi
ci co będą ostatnimi
brak limitu oraz limit
wolni, szybcy, ślamazarni
łosoś co to zwiał z wędzarni
dzięcioł co to w drzewo stukał
ten co zgubił, teraz szuka
Magdalena Środa w piątek
co zgubiła w czwartek wątek
radio, telewizja, prasa
zamknięta na głucho kasa
pan komendant (czapki z głowy)
oraz pan posterunkowy
Ojdyr, piernik – też z Torunia
jeśli tylko będzie umiał
wszyscy i to bez wyjątku
ciągnąć mogą dalej wątek…
zeen 😆 😆 😆
Tymczasem posluchalam sobie w radiu BBC (malo jestem telewizyjna, acz nie cierpie na zadna post-telewizyjna bezpilotowa traume), jak watek ciagnie Kadafi, i musze powiedziec, ze jedna z niezwykle nuzacych cech dyktatorow jest calkowita nieumiejetnosc streszczania sie (Castro tez jest na to dobrym przykladem). W kazdym razie dowiedzialam sie – parokrotnie, a byl to tylko fragment ponad trzygodzinnej przemowy – ze za wszystko nalezy winic mlodych ludzi i alkohol, alkohol i mlodych ludzi, mlodych ludzi i alkohol…
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/naukowcy-jazda-na-rowerze-grozi-atakiem-serca,1,4192868,wiadomosc.html ,ze względu na wnioski, a już szczególnie jeden 🙂
Ale jak tu ciagnac taki piekny watek po zeenie, kiedy talentu brak. Lepiej juz zostawic watek jak jest, wracac do niego, napawac sie i wciaz odkrywac nowe watku mozliwe podwatki…
Przepraszam Tereso, nie Twoja wina lecz tlumacza na polski – ale w rezultacie artykul wrecz bzdurny. Po pierwsze nie jazda na rowerze lecz jazda w godzinach szczytu miedzy spalinami, i o spaliny plus stres tu chodzi a nie o sport; po drugie, mowa nie jest o powodach do atakow serca, tylko o trigerach, a to cos zupelnie innego.
Moniko,
a co z seksem? 🙄
Niewinny!? 😯
Nie, Jotko, jednak Kadafiego nie podejrzewam o tak latwe uniewinnienie trzeciego podejrzanego. 😉 Mysle tylko, ze albo o seksie krepowal sie wspomniec i podlaczyl go w domysle pod pozostale dwa pietnowane zjawiska (pokazywal sie jako nieutulony w zalu tradycjonalista) albo lecialo o zgubnych skutkach seksu w pozostalych dwoch godzinach tego meandrycznego marudzenia… 🙄
Koń, co łeb ma rozłożysty,
włosień kręty, kuzyn glisty,
skunks, śmierdzielem czasem zwany,
pyton w kłębek zawijany,
szakal z panią szakalową,
wielbłąd z garbem, cielę z krową,
brzuchorzęsek (część planktonu),
dzwoniec od wielkiego dzwonu,
perłopławy i omułki,
mole z kredensowej półki,
psotne dziecię szympansicy,
stado wróbli wprost z ulicy,
ubłocone lekko prosię
i tasiemca metrów z osiem –
tyle może na początek,
by był pociągnięty wątek. 😉
Kadafi rację ma. Młodym ludziom alkohol szodzi. Należy szybko dać im kompociku i wypuścić na trawkę, bo to dla zdrowia, również społecznego, znacznie lepsze.
Po odpowiednich dawkach nawet się seksu zarazie nie będzie chciało uprawiać. Leżeć tylko będą grzecznie, bezgrzesznie i czekać, aż Wielki Przywódca dostarczy im czego trza. 🙄
Podejrzewam ze Kadaffi nie wspomnial o seksie, bo gdyby ten byl szkodliwy, Libia juz dawno bylaby wolna i od niego, i do jego synalkow.
No nieee, Lisku, przecież każdy prosty dyktator wie, że co wolno wojewodzie… 🙄
No to jestem uspokojona w kwestii tego okropnego seksu!
Młodym alkoholikom uprawiającym seks mówimy stanowcze nie! 👿
Dziadek z babką oraz rzepką
Bez dna beczka, za to z klepką
Figa posypana makiem
Omar Sharif z Pasternakiem
Decydent z inkontynencją
Unia z polską prezydencją
Czy to piątek czy to świątek
Heroicznie ciągną wątek
To nie swiat chrzescijanski, seks nie jest grzechem, jesli uprawiany przez prawowitego wlasciciela w domowym zaciszu 😀
Co sie w Polsce robi przeciw naduzywaniu petard w okresach swiatecznych?
Cubalibre z coca-colą,
tonic (chociaż to dziwoląg),
sok z porzeczki, kwaśny dosyć,
kawa z mlekiem (jak poprosić),
mineralki pełna balia,
fanta, sprite, spirytualia,
i opasły sagan wrzątku –
to należy też do wątku. 😉
A prawowitym właścicielem czego trzeba być? 🙄
Eeee, z tym rowerem to znowu jakaś onetowa tytułowa ściema – to tylko w ruchu miejskim grozi 🙂
Hoko, chyba nie przypuszczasz, że w Libii osobniczka może być prawowitym właścicielem osobnika? 🙄
Nawet jeżeli tym osobnikiem jest, sorry, pies? 🙄
Pies ponoć ugryzł kiedyś Mahometa, więc nie jest zwierzątkiem szczególnie przez muzułmanów hołubionym. 🙁
Ale całkiem niezależnie od tego, gdyby nawet jakaś libijska osobniczka namiętnie zapragnęła zaposiąść psa, to i tak nie mogłaby zostać jego właścicielem. Z przyczyn gramatycznych. 😀
Znalazlam filmik tanca Tuaregow z Sahary (m.i. Libijskiej); niestety, poniewaz sa to urywki, ktos podlozyl pod nie inna muzyke :msgreen: . Ale poniewaz tu tancza o wiele piekniej niz na innych filmikach w tubie, mimo wszystko go wrzuce:
http://www.youtube.com/watch?v=4BMo_VOoXyw&NR=1
Tu z oryginalna muzyka
Bobik,
18:52, „z przyczyn gramatycznych” 🙄
„kocham pana, panie Sułku” 😆
To ja prosze (o kawe z mlekiem 😀 )
Czy ten wątek to jest nić?
Ciągnąć trzeba go czy pić,
Śledzić go, a może pleść?…
Ech, kolację trzeba zjeść.
Temu wontku
mówiem dość!
powiedz bratku
coś za gość?
Kto metrykę
twoją sprawdził?
z ipeenu dał swiadectwo!
z kim kopałeś piłke w błocie,
w internecie ty hołocie,
czy nie dałeś się omamić?
gdzie ty stoisz
wontku dziś ….?
Ano, właśnie,
precz, akysz!
Tek dotknięty jest i zranion
że mu “won, tku!” powiedziano.
“Cóż wam złego wyrządziłem,
toż tkiem jestem bardzo miłym!
Po zeenowej sie twórczości
jak przewodni motyw plątam
i pół-inteligentowi
oferuje tu pół won-tka” 🙂
Kiedy wontek jest nieświeży,
ciężko nam na wontpiach leży,
jest wontpliwy dla wontroby,
inne niszczy też podroby,
wtedy całkiem jest w porzontku,
żeby mu powiedzieć „won-tku!” 🙄
Spostrzegawczosc Prezydenta Obamy
Mialo byc z linkiem:
http://www.reuters.com/article/2011/02/24/us-libya-usa-rights-idUSTRE71N60X20110224
No coś takiego! To widoczność już tak się poprawiła, że z Białego Domu Libię można dostrzec? 😯
Lisku, Prez. Obama jaki jest kazdy widzi, ale Sen. John McCain nie bylby lepszym prezydentem. Pani Clintonowa ma chyba dosc wolna reke w sprawach zagranicznych. Amerykanie sa tak zaskoczeni tym co sie stalo na Bliskim Wschodzie, ze przynajmniej nikt nie bedzie ich podejrzewal o super duper tajne/poufne spiski, co juz bylo nudne.
Widze, ze watek zeena zostal godnie pociagniety choc poprzeczka byla niewontpliwie ustawiona wysoko. Brawo!
Trochę od rzeczy, pardon, od wontku, ale tego hymnu trzeba posłuchać: http://www.youtube.com/watch?v=Tw1WgA6a214
Kroliku, nie mam watpliwosci ze McCain bylby o wiele gorszy. Bez wzgledu na moje lokalne interesy mnie sie Obama b. podobal, wlasciwie az do momentu kiedy zaczal sie otwarcie wtracac w sprawy Egiptu podczas ostatnich demonstracji na placu Tahrir; a nawet jesli chodzi o moj zakatek, uwazam ze Obama jest lepszy, bo ma lepsze kontakty z druga strona, co mogloby pozwolic dojsc do jakiegos porozumienia… W tym co napisalam nie chodzilo mi o niego, tylko o sam fakt ( u nas swego czasu bardzo naglosniony), ze Libia zostala przyjeta do ONZtowej komisji do spraw czlowieka ( ❓ ❗ 👿 ) i ze dopiero teraz doszli do wniosku ze to moze nie zupelnie pasuje…
(moze bez tego „b.” 🙂 )
Dzień dobry 🙂
Cieplej, ale co mi z tego, kiedy szarzej i mokrzej. 🙁 W ogóle się nie chce nosa wyściubić bez koniecznej potrzeby.
I jeszcze ostatnio jakiś niedobudzony codziennie się czuję. To chyba przez brak berlińskiego rysia. 🙄
Chcę, żeby była wiosna, słońce i żeby zakwitły rysie. 🙂
Realistyczny do bólu i wskutek tego dość przerażający obraz polskiej sceny politycznej:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1513082,1,oni-rzadza-polskimi-partiami.read
Szaro, zimno, mokro i mgliście! Gaddafi terroryzuje dalej naród, wymyśla coraz bardziej psychopatyczne metody, dziwne, że jego dotychczasowi „przyjaciele” nie orientowali się, że mają z psychopatą do czynienia. Dopiero teraz się zorientowali?
Na równi z Libią Niemcy podniecają się aferą z Guttenbergiem. I po co mu to było, przecież równie dobrze mógł egzystować bez tytułu doktora.
Gaddafi jest psychopata uznanym, znanym i przyslowiowym, w doslownym tego slowa znaczeniu, od bardzo dawna. Tyle ze ostatnio jakos rozrabial mniej na arenie miedzynarodowej to i fama przycichla, ale nikt z ludzi ktorzy kiedykolwiek mieli z nim jakis kontakt (np w jego goscinnym namiocie) nigdy w to nie watpil. Dlatego tez kazde spotkanie na ktorym zachowywal sie normalnie zawsze budzilo przyjemne zdziwienie, bo typ jest zupelnie nieobliczalny.
Bobiku, ta analiza polskiej sceny politycznej rzeczywiście dość porażająca, szkoda tylko, że ci, których to dotyczy może i czytają, ale i tak mają to „gdzieś”.
A Nisia „szantuje” w Krakowie, ale jej zazdroszczę!
(10:19) Bardzo ciekawy artykul.
Afera z Guttenbergiem jest może poza Germanią mało znana, więc z grubsza wyjaśnię, o co chodzi: Guttenberg to minister obrony, któremu wyłowiono w jego pracy doktorskiej (sprzed kilkunastu lat zresztą) obszerne „cytaty”, tyle że w żaden sposób jako cytaty niezaznaczone. Minister bronił się najpierw dość idiotycznie, że „zapomniał” zaznaczyć cytaty i podać źródła, a potem jeszcze idiotyczniej – labidząc, że oprócz licznych obowiązków zawodowych miał jeszcze rodzinne (no, kto by pomyślał!) i za duży to był Lwów na jego głów. Dość w sumie żałosne przedstawienie.
Ale jest to oczywiście problem wiele szerszy, niż jeden oszust na stanowisku. Internet sprawił, że pojęcia prawa własności umysłowej i praw autorskich, zwłaszcza w odniesieniu do słowa pisanego, bardzo się zaczęły rozmywać. Metoda kopiuj i wklej jest tak powszechnie i tyle razy dziennie używana, że młodzieży (również studenckiej) często już nawet do głowy nie wpada, iżby w pewnych sytuacjach było w niej coś niewłaściwego.
Więc ja z tej afery Guttenberga widzę nawet pewne korzyści – zaczęło się głośno mówić o tym, że cudzymi tekstami nie wolno się posługiwać w sposób dowolny, że może to nawet po latach zostać wykryte i że grozi poważnymi konsekwencjami (bo Guttenbergowi tytuł doktorski odebrano).
Dzień dobry,
świeżo po kawie z WDR. Tych aus Versehen „niezaznaczonych” cytatów było niemal 70%!!! Degrengolada , i ta rodzina w radzie nadzorczej uniwersytetu , i te „datki” na uczelnię.
Zdaje się, że ta „zaraza” rozchodzi się na świat cały….
Czuję się fatalnie, chyba przestanę oglądac TV z satelity, odetnę Internet, wyrzucę telefon. Kupię sobie tam-tam, albo chociaż bongosy…. 🙂
Ale zaczęłam od wizyty u fryzjera. 🙂
Mar-Jo, w takim stanie ducha lepiej nie czytaj poniższego artykułu. W ogóle zresztą odradzam osobom o słabych nerwach.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9163317,Duszenie__polewanie_wapnem__palenie___masowe_mordowanie.html
Nawet skomentować nie potrafię…
Musiałem w pewnej sprawie zadzwonić do polskiego konsulatu w Kolonii. Już po przeklikaniu się do odpowiedniego działu pół godziny czekania, aż ktoś odbierze, a w słuchawce cały czas mazurek a-moll Op. 68 Nr 2. Co się skończy, to od nowa. I jeszcze raz. I jeszcze raz.
Uch, gdyby mi się wtedy Chopek pod łapę nawinął… 👿
mlodziezy (rowniez studenckiej)
A nierzadko nawet wpada, ale i tak przepisuja liczac ze sie nie wykryje…
Czy oprocz odebrania mu tytulu ktory i tak de facto nie byl jego, Guttenberg poniesie jakies konsekwencje?
Sprawa się dopiero rozkręca, więc nie wiadomo, czym się skończy. Merkel już sobie pluje w brodę, że na początku za nim stanęła. Teraz dopiero zacznie się dochodzenie w sprawie tych dotacji dla uczelni. A uczelnia już teraz nazwała go oszustem. A Bundestag ostatnio zupełnie przypominał polski sejm w czasie debaty o spr. MAK
Znikam, bo lecę na gimnastykę.
W WDR mówiono, że prowadzone jest postępowanie na uczelni,
kary mogą domagac się autorzy „skopiowanych” prac.
Natomiast Pani Kanclerz oświadczyła, że ma całkowite zaufanie do ministra. Opozycja wykorzystuje każdą okazję, żeby ministrowi dokopac. Widziałam fragment wystapienia szefa SPD, zgryźliwego w treści dot. von G., a tenże von G. w czasie tegoż wystąpienia „pilnie odczytywał” komórkę…Minę miał pod tytułem „wy mi możecie…”. 🙂
Guttenberg reprezentuje w całej okazałości to, co się nazywa arogancją władzy i dlatego mam nadzieję, że jak najmocniej dostanie w tyłek. Chociaż jako polityk może nawet nie był taki zły. 😉 Ale arogancja władzy, nawet tej nienajgorszej, jest czymś, czego organicznie znieść nie mogę (a oszustwo intelektualne też mi na wątpia idzie), więc jestem w tym przypadku za całkowitym wykopem Guttenberga z polityki.
Z dwojga złego wolę już takich polityków, którzy nam się interesownie podlizują, niż takich, którzy nas ostentacyjnie mają gdzieś. 😎
Peloponez z bogactw słynie, bujność traw i rzeki dwie
owiec, koni liczne stada tam szczęśliwie pasły się
nad tym wszystkim pieczę trzymał Augiasz król, co leniem był
i zapomniał, że prócz pyska trzoda zaposiada tył
bilans musi wyjść na zero więc przez trzewia licznych stad
przechodziło, co połknęły i co wciąż wydalał zad
tak dobytek niewątpliwy: owca, krowa, osioł, koń
wciąż obrastał w dość wątpliwą, że się tak wyrażę – woń
na pastwiskach oraz w stajniach hałdy łajna rosły wzwyż
że już przejść się nie dawało i oddychać trudniej tyż
Eurysteus król był zadał herosowi tuzin prac
w tym oczyścić wszystkie stajnie oraz przed stajniami plac
Heraklesa Eurysteus upokorzyć pracą chciał
na robotę cwana gapa jeden dzionek tylko dał
herosowi motywację Augiasz wzmocnić bardzo chciał
przyrzekł, że mu za robotę część dziesiątą stada da
wszelka władza się wywyższa oraz kijem goni lud
nie przewidzi nigdy jednak, że możliwy bywa cud
nec Herkules contra plures prawda ta to dla nas chleb
z tą poprawką, że choć mięśniak, to Herakles nie był kiep
u Norrisa Chucka ciosów z półobrotu lekcje brał
dzięki temu z grubym murem szybko sobie radę dał
wyrwy w murze przepuściły dwa strumienie obu rzek
że przez chwilę stajnie z łąką były niczym brudny ściek
całe łajno popłynęło aż do morza wpadło hen
przed wieczorem czyste stajnie to już piękny krowy sen
Fyleus to syn Augiasza, Heraklesa stronę brał
i domagał się od ojca by zapłatę swoją dał
po robocie ani myślał Augiasz płacić, kazał precz
pognać syna, Heraklesa i wyciągnął na nich miecz,
że Herakles już dwie lekcje z Chuckiem był za sobą miał
to w Norrisa stylu łupnia Augiaszowi z kumplem dał.
Tak pogarda z jednej strony, chciwość z drugiej biorą w łeb
kiedy lud ma dosyć zła i nie da się już brać na lep,
że historii bezustannie koło toczy wielki krąg
to niejeden już satrapa kończył żywot pośród mąk
męki ludu, pamiętajmy, poprzedzają zawsze to,
bo na kole oprócz dobra jest niestety także zło.
Pisał o tym mistrz Młynarski że najwyższa pora już
mieć dwa noże wtedy, gdy zło swój wyciąga jeden nóż.
Tu Chuck Norris w mitologię wkroczył z półobrotem by
być nam wzorem kiedy dobry ma wygrywać a nie zły.
Tak namęczył się Herakles i sił przy tym zużył wiele,
a mógł jeszcze przemyślniejszym wszak posłużyć się fortelem,
który dawno już zwierzęta – zwłaszcza lisy – dobrze znają,
jako że im stale różne lafonteny o nim bają.
Otóż ponoć każdy władca to tak durna jest figura,
że wystarczy mu powiedzieć „ach, jak piękne twoje pióra”,
by napuszył się z zachwytem, kadzidlaną wonią owian,
i pochlebcę puścił wolno, dając mu na drogę prowiant,
słowem, lubi każdy tyran, czy to Smyrny, czy Efezu,
żeby był po piętach smyran wśród gromkiego pochwał dżezu.
Myśleć możesz o satrapie co ci tylko do łba włazi,
ważne tylko, żebyś głośno dobrze o nim się wyraził,
a gdyś z dala już od niego, gdyś już tyłek uniósł cało,
wtedy możesz to wykrzyczeć, co ujawnić by się zdało.
Od dziś więc powinna rada ta do szkolnych wejść wypisów:
zamiast od Norrisa Chucka lepiej uczyć się od lisów. 😈
Te lisy to chyba nie ja 🙄
Witam,
pozdrawiam z domu Rodzicieli. Przeciągam się po kociemu na kanapie po całym dniu lenistwa. A jutro drugi dzień nicnierobienia. 😀
Nam nawet prace semestralne sprawdzają oprogramowaniem antyplagiatowym. Nic się nie przeciśnie.
Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że Kaddafi to zło wcielone, ale z drugiej obawiam się, że świeżo wyzwolone spod dyktatur kraje muzułmańskie staną się pożywką dla Al-Kaidy. Do tej pory kraje takie jak Tunezja czy Maroko były bezpieczne właśnie dlatego, że tatmtejsi władcy duzili wszelkie przejawy ekstremizmu.
Jakoś trudno mi uwierzyć w zapanowanie tam szybko demokracji jaką znamy z Europy Zachodniej. To zbyt odległa kultura. Ale może się uda. Może.
Lisku – toteż ja w bajce uczciwie przyznałem, że chodzi o lisy, nie liski. 😉
Alienor, Ty na razie w żadną leniwą kociość nie wpadaj, bo okazję przegapisz. Zapraszam mianowicie Szanownych Wszystkich na piwo, które właśnie zakupili mi moi Starzy 😀
http://www.petshop.de/prodpics/3/18980g.jpg
Oryginalny Schwanzwedler! 😆
Wyguglałam sobie, że ten Schwanzwedler jest bezalkoholowy, i bardzo drogi. Ale niektóre psy wypijają całe 330 ml z zachwytem !
Jak smakuje? 😀
Jak powiem, że smakuje rosołowo, to nie będziecie chcieli się ze mną napić. Wobec czego idę w zaparte i twierdzę, że ma smak chłodnego Bittburgera albo Warsteinera. Zdrówko! 😀
Doczytałam: „eine profane Rinderbrühe”. 😀
Zdrówko! 😀
Na zagrychę mam suszony żwacz. Ktoś reflektuje? 😎
Dziękuję, nie. 😀
Bobiku, wracając do von G., on w sondażach wychodził na wielką polityczną gwiazdę, z szansą na kanclerstwo. Teraz zapewne poleci na twarz. Takie „produkty” wypuszczają w świat wydziały prawa! (vide: u nas p. Marcin D, z tych bardziej skrajnych przypadków).
Moje koty pytają, czy w Niemczech produkowane jest piwo dla kotków?
Z okazji czterolecia blogu Andsola pozwoliłem sobie na małą laudację:
http://poradnikwebmastera.blox.pl/2011/02/Cztery-lata-migotania-sloacutew.html
Dawali już? Jak nie dawali, to obejrzyjcie 🙂
http://www.wykop.pl/link/641723/kociaki-czekajace-na-obiad/
Uuu… nie tylko dawali, ale jeszcze dalej dają, codziennie. Wprawdzie tylko w jednym egzemplarzu, ale za to większym. Tak samo nachalnie na obiad napalonym. 🙄
O kocim piwie dotąd nie słyszałem. Na szczęście, bo ci miauczący dostatecznie już potrafią rozrabiać na trzeźwo. 😉
Andsolowemu blogowi na razie tylko najlepszego, bo mnie już sen okropnie morzy. Ale jutro wzniosę uczciwy toast za Dostojnego Jubilata. 😀
Dzień dobry 🙂
Niech ten Ryś wreszcie wróci do obowiązków, bo przez jego nieobecność ja się muszę coraz wcześniej budzić, żeby otworzyć wrota blogu. 👿
Okej, dzisiaj i tak bym już wstał, bo to dzień targowy i trzeba mój fanclub ze straganu wędliniarskiego odwiedzić, ale zawszeć to jednak przyjemniej, kiedy obowiązki można zwalić na innych, a samemu ograniczyć się do przyjemności. 😈
postawiony do raportu- to jest szybka reakcja, Bobiku 🙂 –
melduje sie 😀
wczoraj doczytalem
teraz juz w pracy ❗ przegladam pozycje 🙂
jest pieknie 😯 nawet S-Bahn mial tylko 15minutowa
zadyszke, mroz odchodzi i jest nadzieja ze lod na Baltyku
pusci 🙂
jest bardzo pieknie 😀
Dzień dobry 🙂 Kawa 😆
Krupy Kiciusia ma „na stałe” w misecze i jeszcze tak nie było by od niej nie odchodziła, albo tylko często przy tej misce się kręciła. Do lodówki prowadzi mnie gdy chce mięsa. Krup jest niewiele, daję je zamiast trawy, bo nie wychodzi na pole. Je ich też niewiele. Preferuje mięso i jajko, i ilekroć ma na to chęć prowadzi mnie do lodówki. Jest szczupła i nigdy nie chorowała, co przyjmuję za dobrą monetę. Mięsa zjada ca 50 g na dobę. Krup zaś może 15-20 sztuk.
wstawac, pielesze na balkon, do piekarni, po gazetke i
leniwe przy sniadaniu o modzie i sportowewyniki, bez nerw toz to SOBOTA 🙂 😀 😆
Rysiu, Twoje stawienie się do raportu wprost odrzutowe było. 😆
W nagrodę zapytam Cię, czy coś już słyszałeś o tej S-Bahnowej inicjatywie? 🙂
http://www.dradio.de/dlf/meldungen/computer/1365868/#oben
Gdy jeszcze żyły moje kocice, zawsze rano musiała być świeża miseczka, bo ta z nocy była już nieważna. Tak więc pobudka była przymusowa, co sowom na zdrowie nie wychodzi.
Tereso, Twoja Kiciusia może nie jest z tych drapieżnych. A nasza Pręgowana jest i to bez dwóch zdań. Ona o jedzenie nie prosi, tylko jak homo peerelus żąda, bo się należy. 😉 Ale i tak największą radochę sprawia jej żarcie nie dostane, a zrabowane. Potrafi porzucić swoją michę z pstrągiem w galarecie, żeby wykonać skok na kawałek chleba z margaryną, nieopatrznie pozostawiony przez kogoś bez dozoru. Zapomina o pasztecie, kiedy jest szansa na wydarcie komuś z rąk niewielkiego fragmentu wegetariańskiej pizzy. Kiedy dostęp do talerzy jest bacznie chroniony, w ostateczności uprawia błyskawiczny, niespodziany wyrzut łapy spod stołu, żeby przynajmniej zamaczać ją w sosie, uciec i gdzieś na boku oblizać, spoglądając przy tym prowokacyjnie na resztę jedzących.
Jedyną możliwością spokojnego spożycia posiłku jest wyrzucenie Pręgowanej za drzwi i niezwracanie uwagi na jej wściekłe dobijanie i dodrapywanie się. Ja bym to robił regularnie, bez najmniejszych wyrzutów sumienia, ale moi ludzcy domownicy mają miękkie serca i notorycznie rozpuszczają tę rabuśnicę. 👿
Minelli z Bobikiem 🙂 i z Rysiem 🙂
To, co pisze Paweł, to prawda szczera. Data ważności żarcia w kociej misce wynosi mniej więcej 1 godzinę. Po tym czasie muszę już ja się tym żarciem zająć. 😈
Kiciusia w większości jest łagodna, rzeczywiście. Krupy zaś posądzam o to że są zaopatrywane (przemysłowo) w jakiś atrakcyjny kotom zapach, szybko w otwrtej przestrzeni się ulatniający. Tym tańszym wystarcza otworzyć pudełko by się ulotnił, bo Kiciusia już na drugi dzień po otwarciu opakowania nie jest nimi zainteresowana. Idąc tym tropem w zasadzie się od nich odżegnuję, a odżegnałabym się na amen gdyby Kiciusia mogła mieć dostęp do trawy, albo gdyby lubiła pogryzać listki z jakiegoś kwiatka doniczkowego 🙂
Dzień dobry,
Andsolowi gratuluję 4-lecia Blogu 😀 . A Wimmerowi dziękuję za nakierowanie na wspomnienia prof. Gleichgewichta na blogu Andsola!!!! Ludzie, nie mogę się oderwac od tej LEKTURY!!!!
Andsolu, jesteś Wielki!!!! 😀
Z kulinarnych „przestępstw” moich kotów, największym było wejście kotki (dosłowne, całą sobą) w tort urodzinowy mojej Mamy. Pokój z przygotowanym stołem został zamknięty przed kotką, jak się okazało z kotką w środku.
Tereso, listki z kwiatka doniczkowego mogą być trujące. Lepiej zasiać sobie w doniczce pszenicy albo trawy, da się to w domowych warunkach hodować 🙂
Bobik 10:28, nie, nie znalem, duze zainteresowanie, co przy
„problemach” berlinskiego s-bahnu nie dziwi 🙂
do pozycji! do pracy!! dalej, marsz!!! 🙂
Tak, tylko jeszcze trzeba przekonać Kota, że ta pszenica jest lepsza niż trujący oleander. 🙄
Z Pręgowaną na razie mi się to nie udało. Chromoli pszenicę i rzuca się na niezdrowego oleandra (który zimę musi spędzać we wnętrzu). Fakt, że w celach zabawowych, nie konsumpcyjnych, niemniej jednak faktem jest również, że pszenica stoi nieskoszona. 👿
Dawno już nie było niczego o Smoleńsku…
I właściwie dobrze, ale teraz pojawiły się informacje, które nieco przesuwają akcenty w całej sprawie, więc z kronikarskiego obowiązku o tym wspominam:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9169106,Awantura_przed_Smolenskiem_.html
Zaczyna wyglądać na to, że głównym winnym jednak nie był LK, który o rzeczywistej sytuacji nie został poinformowany, tylko nadambitny, zadufany, niekompetentny i w najgorszy sposób wykorzystujący swoją władzę generał. W dodatku na cyku.
Czy ktokolwiek z lecących zdawał sobie sprawę, w czyich rękach jest tak naprawdę jego życie? 🙁
Tiaa… W tej chwili zrobiłem się wielki, tak się napuszyłem. Zaraz sprawdzę w lustrze jak wyglądam. Pawłowi wielkie dzięki za ciepłe słowa, i wyjaśniam skąd to i owo wiem (już kiedyś o tym pisałem, ale co mi szkodzi powtórzyć). Ja mam taki typ kanapowej inteligencji, siedzę w fajnym miejscu na kanapie i słucham co ciekawi ludzie mówią. A potem powtarzam. Najważniejsze to wybrać sobie wygodną kanapę i najpierw słuchać, a dopiero potem gadać.
A z Bolkiem Gleichgewichtem to jest zupełnie niesamowite. Nie policzę ile to godzin słuchania go – i on ani razu nie stęka, nie zapycha czasu jakąś watą słowną; rzucone słowo i popłynie opowieść pięknej jakości, złożona z pełnych zdań. A refleks… przecież on się zbliża do 92 urodzin, a reaguje tak szybko jak komputer.
Niestety, „wesołe jest życie staruszka” to nastawienie, nie relacja. Nie powiem o jego trudnościach, bo by przestał rozmawiać ze mną. A ma ich wiele i to bardzo poważnych. I NIGDY nie słyszałem go narzekającego na los. Czasami wiem z jego głosu, że kłopoty atakują, ale on NIGDY o tym nie wspomni. Dokładnie tak jak z poufnymi informacjami o dawnych zdarzeniach. Ani drobnej aluzji gdzie chował się przez parę lat przed ubecją. Klasa i kultura w każdym szczególe.
Wrzucam i znikam: http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/792132,krakow-katoliccy-aptekarze-nie-chca-sprzedawac-kondomow,id,t.html#14a5d2be64fb3f1f,1,3,3
Nie bój nic, andsolu, ja Cię już za chwilę jubileuszowo zdemaskuję. 😈
Na razie mam tylko pomysł jak, ale zaraz go wcielę w życie. 😆
Klawiatura już pomyka,
Bobik skrobnie wnet wierszyka,
🙂
Ha! Zawiadomić muszę ze zgrozą,
że nie wierszykiem będzie, a prozą. 😈
Przy okazji o pomyśle krakowskich farmaceutów: dlaczego właściwie ograniczać klauzulę sumienia tylko do aptek? Niech sprzedawcy-wegetarianie odmawiają sprzedawania mięsa, a weganie nawet jajek. Niech purytańscy listonosze odmawiają dostarczania listów wyrażających jakiekolwiek pozamałżeńskie uczucia. Niech katoliccy urzędnicy odmawiają obsługiwania kogokolwiek bez świadectwa chrztu, a urzędnicy muzułmańscy wszystkich petentów, którzy nie zgodzą się na wypowiedzenie formuły aschhadu an lā ilāha illā ʾllāh(u) wa-aschhadu anna Muhammadan rasūlu ʾllāh. Itede, itepe. Jak wolność sumienia w swoim domku, to wolność! 🙄
No, nareszcie prawda o andsolu wypłynęła jak oliwa w moim nowym wpisie. 😀 Możecie ją poznać, a następnie zdecydować, czy chcecie wziąć udział w jubileuszowym wznoszeniu toastów. 😆
Jak ja tego Bobika dorwę, to mu wszystkie cztery łapy powyrywam! Całą misterną, wielowiekową intrygę w drebiezgi mi rozwalił. 👿
Chyba jakichś inkwizytorów trzeba będzie na tego psa nasłać… 🙄 A w każdym razie na mój mecenat niech on nie liczy.