Krótkie i długie historie
– Gdzieś ty się włóczyła? – ofuknął Bobik Labradorkę, nie zważając na to, że jego niewątpliwe młodszeństwo nakazywałoby bardziej kurtuazyjne formułowanie pretensji.
– Coś ty taki nafutrzony? – zdziwiła się Labradorka. – W barze byłam. Tobie wolno, to czemu ja sobie miałam odmawiać? A tam akurat trafiłam na dłuższą historię o krótszych i dłuższych historiach, więc czytałam do kawy, no i tak mi zeszło. Aha, bo jeszcze przy tym zastanawiać się zaczęłam…
Bobik spojrzał na sąsiadkę podejrzliwie. Z jej miny wnioskował, że zaraz padnie jakieś pytanie, na które wcale nie jest przygotowany. I rzeczywiście, długo nie musiał czekać.
– Bobik, a powiedz, dlaczego ty zawsze takie krótkie historie piszesz? – zagadnęła Labradorka niby-to-obojętnie, ale z niedwuznacznie wyczekującym podtekstem.
Szczeniak sam sobie zadawał to pytanie już nieraz, ale jakoś zawsze od odpowiedzi na nie ważniejsza okazywała się piłeczka albo kość. Tym razem czuł jednak przez skórę, że Labradorka nie da spokoju, póki nie zaserwuje się jej jakiegoś konkretu. Skoncentrował się więc i capnął za koniec ogona odpowiedź, która właśnie miała się wymknąć i schować za nogą od fotela. Przyjrzał jej się uważnie i szczeknął z namysłem:
– Wiesz, mnie się wydaje, że to nie ma znaczenia, czy historie są długie, czy krótkie, jeżeli tylko kończą się we właściwym miejscu. Problem jest tylko, kiedy ktoś – z nieświadomości czy przez pomyłkę – umieści koniec historii w jej środku, albo tam, gdzie już dawno, dawno nic. Potem taka historia chodzi, płacze, labidzi albo wścieka się i rzuca słowami, szukając właściwego końca we właściwym miejscu, ale szanse na znalezienie ma niewielkie. No, chyba że wydawnictwo Życie, pod wpływem nieoczekiwanego sukcesu pierwszego wydania wśród publiczności, zdecyduje się na drugie, przejrzane i poprawione.
– No tak, tylko że publiczność takie nowe końce starych historii niekoniecznie musi polubić – zauważyła przytomnie Labradorka. – A bohaterom historii zwykle niewiele one już dają. Zwłaszcza jak są zmęczeni.
– To prawda – zgodził się Bobik. – Dlatego ja się mniej przejmuję rozmiarami, a bardziej tym, żeby wszystko było tam, gdzie trzeba. Bo potem, przez niewłaściwie ulokowany koniec historii, znowu będzie wszystko na mnie.
Najważniejsze żeby historia nie była o „niczym” 😉
Dobrze, na przyszlosc bede sie streszczac 🙂
Bo ja wiem, Jotko? O niczym też można bardzo ciekawie. 😉
No co Ty, Lisku? Przecież właśnie o tym pisałem, że nie rozmiar ma znaczenie, tylko technika. 😈
nic czy nicość? oto jest pytanie! 😉
Bobiku, bo jak bajki maja miec same srodki, a jakis koniec sie bardzo upiera, to w srodku musi o sobie zasygnalizowac 🙂
A czy nicość to nie jest Bardzo Dużo Niczego? 🙂
I tak wracamy do nieważkości ważki 🙂
Bobiku,
(12:43) trafiony, zatopiony 😉
Oddalam się do weekendowych żab, bawcie się dobrze 🙂
Oczywiście z grzecznością też nie należy przesadzać 😉
http://www.youtube.com/watch?v=AMiA2yB2iF0
To nagranie jest lepsze 😉
http://www.youtube.com/watch?v=x5FYkSO2a98&feature=related
Bobiku,
mnie wydawnictwo Życie przysyła czasami nie zamawiane przeze mnie scenariusze… 🙂
Myślisz, że tylko Tobie, Mar-Jo? Oni Dział Sprzedaży Wysyłkowej Niezamawianych Scenariuszy mają bardzo rozbudowany. 🙄
Bardzo prężny są też działy Rozpowszechniania Zmarnowanych Szans, Promocji Niewłaściwych Decyzji oraz Kontaktu Z Daremnymi Żalami. Aha, i Dział Odwracania Kota Ogonem.
Działalność charytatywną też prowadzą. Na przykład zbiórkę dobrych chęci na rzecz Piekła…
To już znacie? To posłuchajcie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,9127643,Niepelnosprawny_przegral_w_sadzie__Jest____zbyt_silny.html
Oj, właśnie to miałem wrzucić, bo mi zęby same zaczęły zgrzytać w sposób niekontrolowany i chciałem chociaż część tego zgrzytania zwalić na innych.
Tu już nawet określenie „kuriozalny wyrok” jest za słabe. To jest taka kpina z praworządności, że mój łeb jest za mały, żeby to się w nim pomieściło. Tu by jednak potrzebny był łeb słoniowy. 🙄
Może jak wespół w zespół spróbujemy, to nam się pomieści. Choć wolę, żeby mnie się jednak nie mieściło. Mam wówczas złudne być może poczucie moralnej wyższości nad tymi, którym sie mieści.
Przynajmniej u nas nieznajomosc prawa nie zwalnia z obowiazku jego przestrzegania. W tym wypadku zwalnia i to nawet sedziow 🙄 Nie wiem co sie gdzie miesci, ale ktos tu upadl na glowe.
Przypomina mi się w kontekście stary żarcik, jak to stary kocur wyciągnął młodego kociaka na wieczorny spacer: – chodź, pójdziemy się połajdaczyć -.
Pogoda straszna, siąpi, wieje, więc po pół godzinie kocur mówi: – mam dość, wracam do domu. – Na to młody: – a ja jeszcze kwadrans się połajdaczę i też wracam 🙂
Żarcik ładny, ale ja o łajdaczeniu się kotów wolę nawet nie myśleć, bo marzec wkrótce, a Pręgowana już powoli na dorosłą kocicę zaczyna wyglądać… 😉
Lisku, nie tylko u Was. Zasadę ignorantia iuris neminem excusat, jak łatwo spostrzec nawet gołym, nieprawniczym okiem, znali już starożytni Rzymianie i jest to jedna z zasad, na których wszystkie systemy prawne zachodniego kręgu kulturowego zostały zbudowane, a i przez systemy niezachodnie dość powszechnie została przejęta.
O ile się nie mylę, prawo rzymskie jest jednym z przedmiotów obowiązujących na studiach jurystycznych. Może sędziowie, którzy napisali to uzasadnienie, wyjaśniliby, gdzie byli podczas wykładów? 👿
Ale dlatego właśnie mnie ten wyrok tak oburza. Bo to nie jest już nieznajomość jakiegoś tam konkretnego paragrafu, tylko brak podstawowej kultury prawnej. Więcej, wręcz zakwestionowanie fundamentów własnego systemu prawnego. Przez sędziów!
Bobiku, o Pręgowaną się nie bój. Autorka nowego podręcznika o seksie uważa, że takie młode panny nie są zainteresowane marcowaniem 🙄
http://wyborcza.pl/1,82709,9117128,Dwa_swiaty__jeden_seks.html
No tak, ale Pręgowana nie jest ani Polką, ani katoliczką. Nie odebrała też należytego wychowania, co z bólem serca muszę moim Starym wytknąć. 🙁 Na przykład nikt jej nie powiedział, że powinna nie chcieć Niemca. A tego towaru tu akurat na pęczki… 🙄
Bobiku (14:47) wiem, to byla ironia… 🙂
Autorka zdaje się sugerować, że opisywane przez nią prawidłowości są dość uniwersalne, niezależne od pochodzenia, światopoglądu i odebranego wychowania. Ba, nawet o przynależności do ludzkiego gatunku nie wspomina w ograniczającym kontekście. Nie czyni w każdym razie zastrzeżeń, że niby tylko Polki i katoliczki.
No patrzcie, do czego polski wymiar sprawiedliwości potrafi mnie doprowadzić. Nawet ironię przestaję łapać. 😳 👿
Vesper, jeżeli reguła, że normalne młode panny nie mają potrzeb seksualnych, jest uniwersalna, to muszę trochę zmienić swój obraz świata. Świat składa się w znakomitej większości z panien nienormalnych. Normalne panny są w zdecydowanej mniejszości. Co zresztą powinno od zaraz zmienić również nasze poglądy na to, co jest normą, a co odstępstwem od niej.
Zasługi pani Król dla myśli ludzkiej i psiej wydają się być po prostu nieocenione. 🙄
Wejdźcie, proszę , na blog PK.
Trzeba ratowac Studio Koncertowe im. W. Lutosławskiego.
Ja swój protest do PR wysłałam.
Toteż przyniosłam do Koszyka, bo to perełka przecież jest 🙄
Mysle ze bez wzgledu na to co jest statystyczna wiekszoscia, dziewczyna powinna miec poparcie do robienia tyle ile ma ochote, ani mniej ani wiecej, nie ulegac inhibicji ale presji takze nie.
Polski wymiar sprawiedliwosci moze rzeczywiscie wprowadzic w stan dlugotrwalego szoku. Ale ja tu widze i kompromitujaca wpadke systemu sprawiedliwosci, i – poczynajac od poczatkowego incydentu, czyli wyproszenia ososby niepelnosprawnej z lokalu, bo chciala tam pozostawac z psem-przewodnikiem – duzo wieksza wpadke ogolnej przyzwoitosci… Dobrze, ze jest prawo, ktore reguluje kwestie sporne w takich sytuacjach. Jego nieznajomosc nie jest oczywiscie zadna wymowka, ale w poczatkowej sytuacji, i potem w wyroku sadu, zawiodlo cos wiecej niz tylko slaba kultura prawna.
Ukryte zalozenia w podrecznikach dla dorastajacych panienek od dawna byly zrodlem wielkiej radosci dla tych, ktorym chcialo sie w nie zaglebiac… 😉
Lisku, to jasne, ale w Polsce jest jednak bardzo silne parcie, żeby dziewczyna robiła tylko to, na co pozwala Kościół i nie robiła tego, na co on nie pozwala. A Kościół w praktyce nie pozwala nie tylko na stosunki przedmałżeńskie, ale i na edukację seksualną, sensowną antykoncepcję, tudzież w ogóle realistyczne patrzenie na sprawę ludzkiej seksualności. I w tej chwili w kraju to mi się wydaje problemem poważniejszym, niż np. zbytnia presja środowiska na przedwczesne rozpoczynanie łajdaczenia się 😉 , co może być z kolei istotne w Niemczech, w Anglii czy w rozwiązłej Skandynawii. 😈
Moniko, o zwykłej ludzkiej przyzwoitości to mi się już czasami nie chce pisać, bo łapy opadają. 🙁 Ale niby od tego jest prawo, żeby chronić słabszych tam, gdzie przyzwoitość zawodzi. A jeżeli nawet prawo przeciw przyzwoitości i samemu sobie się zwraca…
Ech, szkoda gadać. Chyba się na spacer muszę wyprowadzić, żeby trochę odparować, bo się boję, że mi rozsadzi kociołek. 😉
Tak, Bobiku, mnie lapy tez czasem opadaja. Dobrze chociaz, ze w tym przypadku jest prawo broniace slabszych. Ale nawet najpiekniejsze prawa zawodza w niesprzyjajacym kontekscie kulturowym (mozna cytowac szokujace przyklady z nie tak odleglej historii), wiec i o prawa, i o zmiane kontekstu trzeba sie dopominac jednoczesnie, wlaczajac przy tym obie polkule… 😉
Odnośnie z góry przyjętych założeń co do seksualności dziewcząt, to największym problemem wydaje mi się nie wymuszona inhibicja, czy też presja przeciwna – na wczesną inicjację, lecz odrealnienie przekazu, który z założenia ma służyć poznaniu, w tym głównie samopoznaniu.
Vesper, czy mozesz wytlumaczyc co masz na mysli?
Chodzi mi o to, lisku, że podejście do wychowania dziewcząt zawsze było nacechowane wewnętrzną sprzecznością. Z jednej strony zakładano, że kobiety potrzeb seksualnych nie mają, z drugiej nacisk na tłumienie kobiecej seksualności był zawsze niezwykle silny. Troszkę straszno i troszkę smieszno, że takie myślenie nadal wyraźnie widać w podręcznikach szkolnych. Czy nikt z aprobujących te książki dla szkół nie widzi tej wewnętrznej sprzeczności?
A teraz back to work 🙁
Zeby nie bylo smutno, ze tylko w Polsce. Dostalam dzis link z NYT o edukacji w moim stanie. (Zapowiadaja zamykanie szkol, zwolnienia nuczycieli, ciecia).
Tu urywek o edukacji seksualnej:
Besides reducing services to children, Texas is doing as little as possible to help women — especially young women — avoid unwanted pregnancy.
For one thing, it’s extremely tough for teenagers to get contraceptives in Texas. “If you are a kid, even in college, if it’s state-funded you have to have parental consent,” said Susan Tortolero, director of the Prevention Research Center at the University of Texas in Houston (chyba Austin jest troche inne 🙂 WB ).
Plus, the Perry government is a huge fan of the deeply ineffective abstinence-only sex education. Texas gobbles up more federal funds than any other state for the purpose of teaching kids that the only way to avoid unwanted pregnancies is to avoid sex entirely. ….But the state refused to accept federal money for more expansive, “evidence-based” programs.
“Abstinence works,” said Governor Perry during a televised interview with Evan Smith of The Texas Tribune.
“But we have the third highest teen pregnancy rate among all states in the country,” Smith responded.
“It works,” insisted Perry.
“Can you give me a statistic suggesting it works?” asked Smith.
“I’m just going to tell you from my own personal life. Abstinence works,” said Perry, doggedly.
* * *
Jeden z komentatorow napisal: abstynencja naprawde sprawdzila sie w przypadku Perry’ego. Nie zaszedl w ciaze.
Dodam jedynie, ze wg Magdy, ktora przeszla przez teksaski system szkolny w latach 90tych panie pielegniarki mialy „na skladzie” prezerwatywy i dzieciaki dostawaly je chcialy czy nie chcialy. O cala reszte musial zadbac dom ale troche tej edukacji bylo. Wtedy gubernatorem byla jednak Ann Richards.
i przed momentem rozmawialam z Basia – na UT wydaja na żądanie studenta 3 prezerwatywy dziennie 🙂 🙂 🙂
Wando, czy ten Perry to nie jest przypadkiem krewny… a, już mi się nawet nie chce po nazwiskach, zwłaszcza że w tym przypadku musiałoby ich być dużo. 🙄
Coraz bardziej mnie przekonuje idea terytorialnego podziału krajów czy stanów – niech w jednej połowie siedzą sobie konserwatyści, a w drugiej liberałowie i niech jedni nie muszą podlegać prawom drugich oraz vice versa 😉 Bo inaczej zawsze ktoś będzie się czuł pokrzywdzony.
3 prezerwatywy dziennie i tak codziennie? 😯
Sława teksaskich byczków rozpłodowych nie bez powodu sięga daleko… 😆
🙂 podobno codziennie. Jest jakas pani na UT (wspolpracuje z nia Basia w niegdys tu opisywanym specjalnym pokazie mody), ktora robi co moze aby nieco sie oficjalnemu trendowi przeciwstawic. Ma blog How to have sex in Texas jesliby kogos to bardzo bardzo interesowalo.
Może by interesowało, gdybym się wybierał do Teksasu. Ale ponieważ się nie wybieram, to co mi z tego, że będę wiedział how to have sex in Texas? 😆
Goraco? 🙂
Rozmawialam o pracy i dobrze mi sie rozmawialo ale juz tyle tych rozmow bylo 🙁
A moze bys sie wybral wlasciwie, Bobiku. Kama ma duza bude 🙂
Ja mam skądś przekonanie, że w Teksasie małe budy są wręcz zabronione. 😀
Ale wybranie się tam nie jest, niestety, takie całkiem proste. 🙁
No, w Teksasie to duze jest piekne. 😆 A z tym, ze wybranie sie tam nie byloby dla Ciebie takie proste, to prawda chociazby dlatego, ze musialbys sie zatrzymywac przynajmniej w paru punktach kontynentu (np.Concord, okolice Toronto…). 😉
Wando, bede trzymac kciuki, zeby w koncu jedna z tych rozmow zakonczyla sie tak, jakbys tego sobie zyczyla. 🙂
U mnie dzisiaj nie pada snieg, nie jest zimno i nie wieje wiatr. Temperatura dzis w okolicach 10 stopni, wiec na ganek i patio wyszlam w klapkach i krotkich spodniach do jogi – jak przystoi w takich okolicznosciach w Nowej Anglii. 😉
A, właśnie – w sprawie Wandowej pracy należy koniecznie zarządzić solidne, nieprzerwane CzCz. Pora wreszcie coś z tym zrobić! 😎
Na razie to potrzymajcie troche kciuki prosze za Basi maraton w te niedziele od siodmej rano(!) naszego czasu 🙂
Czymamy calym stadem!
Na chwileczkę wrócę do Grossa. Szukałam książki w internecie, kiedy weszłam na Allegro, z ciekawości zerknęłam na Złote żniwa, okazuje się, że oferują tam dobrych kilkaset egzemplarzy, rekordzista ma ich 500 do sprzedania (oczywiście wszyscy zastrzegają, że wyślą dopiero po ukazaniu się książki na rynku). Przecież ci sprzedający dobrze wiedzą, jakie będzie zainteresowanie książką. Oj coś wydaje mi się, że Prawdziwym Polakom bojkot książki nie wyjdzie, aż im prawie współczuję :).
Za Basi maraton tez. 🙂
Przed chwila widzialam sasiadke w krotkich rekawach, sprawdzajaca poczte w skrzynce po niedlugim spacerze. Jakby temperatura podniosla sie jeszcze o pare stopni, to czuje, ze cala nasza ulica ubierze sie plazowo. Nastepny snieg podobno w niedziele, wiec trzeba sie cieszyc latem, poki trwa. 😉
Czymam, czymam, ale mię zgroza ogarnia. Biegać o siódmej rano, to trzeba mieć zdrowie! 😯
Ja też, ze zgrozą 😯
A ja to niby bez zgrozy? 🙂
Nawet podwójnej, bo od tego concordzkiego plażowego latania też mnie zgroza bierze. 😉
W Polsce to bedzie juz druga po poludniu, u mnie chociaz osma rano… 😉
Bobiku, to sie z anglosaska nazywa going berserk – z powodu paru delikatnych promieni slonca, i braku sniezyc i mrozu… Od tego moze sie tutaj zakrecic w glowie, ale przynajmniej jest to zjawisko grupowe, jakos uzasadnione klimatem. 😆
Śnieżyce są, mróz jest, klimat w sam raz do spanka 🙂 Dobranoc 🙂
Spanko? W nocy? 😯
Eeee…. 😉
Trzymam za Basie!
Prezes JK zalozyl bloga.
Internauci proponuja mu zalozenie kaftana bezpieczenstwa. 🙂
Bobiczku please, usun poprzedni wpis, bo namotalam. 🙁
Zwierzaku, wlasnie posluchalam sobie o artykule o ktorym pisalas – Kosciol poszedl w las – w omowieniu ostatniego numeru na stronie Faktow i Mitow.
Może jeszcze konto w banku założy 😯
W pracy okres taki, że pracują najmniej chorzy. Za oknem zawieja śnieżna. A popołudniu wyprowadzka 😀
Dzień dobry,
polecam „Polityki” rozmowę z prof. Janem Woleńskim!!!
Też dzień dobry 🙂
Targ już załatwiłem, z głodu przez weekend nie umrę, więc mogę się teraz przez chwilę oddać sprawom ducha. No, przynajmniej do lunchu. 😉
Dla wszystkich serdeczne pozdrowienia i niedwuznaczne wyrazy się stęsknienia od Heleny. 🙂
Bobiku, czy długo jeszcze wzajemnie potęsknimy?
To zależy od rozwoju sytuacji. W zasadzie Helena planowała powrót na koniec lutego/początek marca, ale przy – odpukuję! – niekorzystnym obrocie spraw może się to przesunąć. Na razie jeszcze wszystko jest otwarte.
U mnie znowu śniegu, a śniegu, stopni -5. I może dopada jeszcze, bo bardzo chmurno.
Dziędobrywam.
Smuteczki po mnie łażą. Dobrze, że jest Bobikowo i Koszyczek przyjazny.
Cmok.
Nisiu, ja mam taki sposób na smuteczki. Może i u Ciebie by podziałał? 😉
Bobiku, słodkie!
Nie wiem jednak, czy podziała na smuteczki tego mniej więcej kalibru: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Merkava-2-latrun-2.jpg&filetimestamp=20051121094311
Niemniej spróbuję, dzięki.
Nisiu, on stoi mniej wiecej dwadziescia minut ode mnie. Poskocze i wsadze mu klin w gasienice.
🙂
No tak, klinowanie jest tradycyjną, sprawdzoną metodą walki ze smuteczkami. 🙂
Nisiu,
smuteczki łażące po Tobie należy palcyma pozdejmowac z siebie i wyrzucic to obrzydlistwo….
Mojego Młodszego nie było tydzień w domu (było na feriach u Starszego). Wiesz jak nam było smutno?
Nie poddawaj się!! Na koncert nie dałam rady dotrzec, ale częśc wysłuchałam z samochodowego radia. Dobrzy są!!!
Lisku, bosko, tylko zrób mu zdjęcie, ciekawa jestem, jaką będzie miał minę…
Mar-Jo, palcyma to ja się brzydzę… Fajne Mechaniki, nie? Po antenie był regularny koncert życzeń. Szkoda, że Cię nie było.
Bobiku, na razie zgryzłam jedną szpilkę.
Na małe smuteczki i wielkie smutczyska
podobno sprawdzonym sposobem jest whiskacz,
lecz znam też i takich, co do dusznych bolów
i smutków straszenia wybiorą Absolut
a inni znów twierdzą, że znaczną poprawę
przynosi im tokaj lub Egri Bikavér,
Pominąć też nie chcę wyznawców opinii,
że w kwestii nastroju rum cuda wręcz czyni,
lub tych, którzy klną się z wieczora i z rana,
że smutek na skutek jest braku szampana.
Niezgorzej psychiczne poprawia się zdrówko
tequilą, koniakiem lub zwykłą żytniówką,
w Normandii zaś można za dobrą pójść radą
i przy odsmucaniu zatrudnić calvados.
A kiedy już w barku posucha i puchy,
lecz łezki uparcie skapują w poduchy,
to wciąż jeszcze wyjście jest jakieś, o dziwo –
zadzwonić do kumpla i pójść z nim na piwo. 🙂
Nisiu, wpierw mine bedzie mial nietęgą, ale potem przyjmie zmiany pogodnie 🙂
Nooo! To robota Liska???
Bravissimo!!!
Dziś piwa nie piję, bom dziś nie chmielowa,
lecz stoi w kąciku nalewka śliwkowa…
Przerabianie czołgów na pogodne to nawet lepsze niż przekuwanie mieczy na lemiesze. 🙂
Smuteczek nie znika, nie znika, niecnota,
lecz mam ja na niego Nuara Pinota…
Gdy Pinot nie zdoła odporu dać mu,
to może da radę Rózowe z Anjou?…
A jeśli i wtedy nie zniknie cholera,
to może pomoże rezerwa Madera…
A skoro Madera pomóc mi nie zdoła,
to rąbnę w smuteczki likierem Passoa…
Gdy smutków pojawi się zaś cała seria,
toż stoi w lodówce słodka Panteleria…
Gdy wskoczy na głowę całe świata zło,
to może nie wadzi spróbować Cointreau?
Ach, pchają się, pchają, smuteczki za próg,
lecz tu na nich czeka zacny rum James Cook…
Smuteczków już pełno jak mięska w gulaszu,
a jakby spróbować Tokajem w nie, Aszu?
Smuteczków zbiór wielki, sypią się z klasera,
lecz w szafce się śmieje kropelka Pussera!
A komu ten zestaw radości nie czyni,
to jeszcze zapraszam na małe Martini!
Wlasciciele tego kota to dopiero maja klopoty 😀
Moze i smuteczki wykradnie… ?
Na smutnawe, pieskie życie
nie masz jak to klepto-kicie…
Martini na pewno nie gorsze od piwka,
szczególnie gdy tkwi w nim wesoła oliwka,
lecz byłbym doprawdy nie pieskiem, a świnią,
gdybym nie przepędzał smutków caipirinhą. 😉
Kiedy puszka piwa pusta jest znienacka,
gdy się zapodziała gdzieś na muchy packa
gdy z kieszeni znikły ostatnie dwa złote,
wiesz, że w okolicy twej był kleptokotek.
Problem to jest pewien dla finansów stanu,
lecz nim kotka spłoszysz, lepiej się zastanów,
bowiem gdy zwierzątko to obłowić chce się,
przy okazji smutki z domu ci wyniesie.
http://www.pudelek.pl/artykul/30444/maz_jopek_afrykanki_sa_jak_zwierzeta_prosza_by_je_pokryc/
Zawsze wiedziałam, że to palant. A miał takiego eleganckiego tatę. 👿
Ale tata odebrał jeszcze wychowanie krakowskie, a synek już warszawskie. 😈
No dobra, tylko żartowałem. 😛
No coz, balwan niejedno ma imie…
A mnie toto wpadło w rękie i Wam przekazuję jako ten znak pokoju (równie dobre na ponurość jak kleptokotek)
http://www.youtube.com/watch?v=-XQybKMXL-k
Kochani, już gotowa petycja w obronie Studia Koncertowego. Zapraszam.
http://www.petycje.pl/petycja/6614/petycja_w_obronie_studia_koncertowego_polskiego_radia_im._witolda_lutoslawskiego.html
Pod tymi petycjami.pl ja daję swój adres krakowski, żeby nie było, że jacyś nieprawdziwi Polacy się w wewnętrzne sprawy mieszają. 😆 Ale ponieważ krakowski meldunek wciąż jeszcze posiadam, to chyba nie popełniam żadnego fałszertwa. 😉
Wiele cennych szczegółów o tym odkrywcy seksualnej Afryki jest w komentarzach i linkach wpisu zatytułowanego „Ohyda” w blogu Sporothrix.
A mnie sie wydaje, ze to nie jest tylko sprawa indywidualnej osoby, wszystko jedno czy z krakowskim, czy z warszawskim wychowaniem, meza znanej piosenkarki, czy kogos zupelnie nieznanego:
„The homology between sexual and political dominance which Western colonialism invariably used – in Asia, Africa and Latin America – was not an accidental by-product of colonial history. It had its correlates in other situations of oppression with which the West was involved, the American experience of slavery being the best documented of them. The homology, drawing support from the denial of psychological bisexuality in large areas of Western culture, beautifully legitimized Europe’s post-medieval models of dominance, exploitation and cruelty as natural and valid. Colonialism, too, was congruent with the existing Western sexual stereotypes and the philosophy of life they represented. It produced a cultural consensus in which political and socio-economic dominance symbolized the dominance of men and masculinity over women and femininity.”
(Ashis Nandy, „The Psychology of Colonialism”, in The Intimate Enemy. Loss and Recovery of Self under Colonialism)
Kydrynski po prostu powtarza – pewnie nie zdajac sobie z tego tak do konca sprawy – jeden z tropow, ktorego uzywano do usprawiedliwienia kolonializmu. Czesto zreszta nie zatrzymywano sie tylko na samym teoretycznym usprawiedliwianiu, i analogia zamieniala sie w rzeczywistosc wobec kobiet z obszarow podlegajacych kolonizacji. Wewnetrzna negatywna konsekwencja takiego podejscia w krajach posiadajacych kolonie byla promocja hyper-masculinity, czyli super-meskosci (charakteryzujacej sie m.in. agresywnoscia, konsekwentnym promowaniem konkurencji zamiast wspolpracy, dazeniem do osiagniecia celu wszelkimi srodkami, oraz dazeniem do wladzy i kontroli). Pogrobowcow tego tropu mozna do dzisiaj znalezc i w Polsce, choc nie miala kolonii – a wrecz mozna ja uznac za „bliska kolonie” krajow sasiednich. Ciekawe zreszta, o czym pisze Nandy, ze Indie w koncu skutecznie pozbyly sie swoich kolonialnych ciemiezycieli odnoszac sie do idealu meskosci istniejacego w ich wlasnej bogatej tradycji, o wiele mniej przerysowanego i z hyper-masculinity niewiele majacego wspolnego. Ale to juz inna, i dluzsza historia…
María Jesús Galán
Dzień dobry,
petycję podpisałam.
Nisiu,
dziękuję za przypomnienie Orkiestry Glenna Millera.
Mam 2-płytowy album tejże, nie słuchany od lat. Teraz leci od godziny…. 😀
Dzień dobry 🙂 Marzyłem o leniwej niedzieli, ale chyba nic z tego nie będzie. Musiałem się umówić na dziś z doradczynią podatkową (nie miała innego wolnego terminu) i trzeba się jakoś na jej przyjście papierkowo przygotować. 🙁
O tej zakonnicy wywalonej za fejsbuka już czytałem w polskiej prasie. A ponieważ nie jestem na FB, to nawet zacząłem się zastanawiać, czy do zakonu nie wstąpić. Przynajmniej nie mieliby mnie za co wywalić. 😛
Ciekawostka? Podpisałam petycję, dostałam informację że nr 42, a tymczasem jest pod tym numerem ktoś inny. Podpiszę jeszcze raz, może nie zniknie.
Teraz nr 128.
Pani Doroto,
drugiego też na liście nie ma. Nie znalazłam na stronie opcji KONTAKT , więc nic nie mogę zrobić.
Tereso, opcja „kontakt” znajduje sie na samym dole strony.
kontakt (petycje)
http://www.petycje.pl/petycjeKontakt.php
Kontakt jednak jest 🙂 Wysłałam pytanie na adres pomoc@petycje.pl :
Dzień dobry 🙂
Podpisałam petycję w obronie studia koncertowego Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego – http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=6614 . Na monitorze przeczytałam że mój wpis ma nr 42.
Po może dwu godzinach okazało się, że wśród podpisów pod petycją mego podpisu nie ma. Podpisałam ponownie i teraz otrzymałam numer 128. Ku memu ogromnemu zaskoczeniu i drugiego mego podpisu na liście nie ma.
O co chodzi? Czy mogę prosić o odpowiedź?
Pozdrawiam,
Teresa Stachurska
Wracając do młodego Kydryńskiego z wczoraj: pewnie, że można szukać naukowego opisu do jego wypocin i wstawiać je w szerszy kontekst, ale w tym przypadku po prostu nie wiem, czy warto. Płody jego talentu wzbudziły chyba dość powszechne zniesmaczenie, co do zainteresowanego najwyraźniej dotarło, więc można by z politowaniem pokiwać głową i na tym sprawę zamknąć. Po prostu nie wiem, czy to nie za duży zaszczyt i reklama dla tego pojedynczego, narcystycznego palanta, żeby się nim na poważnie zajmować. Choć oczywiście, jeżeli takich palantów znalazłoby się teraz więcej, to na pewno warto by się zająć zjawiskiem.
A z niedalekiej półki: prokurator generalny postanowił wreszcie zająć się wyrokami w sprawach rasistowskich:
http://wyborcza.pl/1,75248,9133507,Scigajcie_rasistow.html
Ciekaw jestem, czy pomógł tu medialny szum wokół ostatnich, skandalicznych wyroków i głos opinii publicznej? A jeżeli tak, czy to oznacza, że klimat społeczny się zmienia i przyzwolenie dla rasizmu będzie jednak coraz mniejsze?
No, nie mogie. 😆 W Świętokrzyskiem narodził się kult Gosiewskiego:
http://glosrydzyka.blox.pl/html
Nawet kult cargo przy tym wysiada. 😈
Patrzac na artykul o karaniu ksenofobii, w polaczeniu z poprzednim o procesie w sprawie niepelnosprawnego ktorego nie wpuszczonego do restauracji z psem, zastanawiam sie czy nie ma tu ogolnego problemu niskiego poziomu sedziow w sadach rejonowych?
Na pewno jest, Lisku. A być może w ogóle jest problem z kształceniem prawników w Polsce. Nie wiem, czy wymagania są za niskie, czy też za duży nacisk położony jest na stronę „techniczną”, a za mały na kulturę prawną, czy jeszcze coś innego, ale na mojego nosa sprawa rzeczywiście jest.
Kult Gosiewskiego – kazdy lubi miec reprezentanta w niebie, a poznany osobiscie i zmarly smiercia meczenska powinien byc szczegolnie efektywny. Ludzie prosza w modlitwach o wstawiennictwo zmarlych czlonkow rodziny, Piotra Skarge i zmarlych cadykow z Kazimierza (widzialam karteczki z prosbami, po polsku, na grobach Skargi i Mojzesza Isserlesa w Krakowie). Mysle ze to jest to samo.
Bardzo ładne słówko pani Ireny od śp. Gosiewskiego: omadlam [razem z nim] 😈
Wszystko piknie, ale kudy Gosiewskiemu do Isserlesa, a nawet cadyka Skargi. 🙄
Jakoś mi się przypomniał dowcip o Żydach spierających się, który cadyk ważniejszy i przytaczających różne dowody na popularność własnego cadyka. Wygrał ten, który powiedział – to jeszcze nic. Jak nasz cadyk był w Rzymie i pokazał się pulicznie z papieżem, to wszyscy ludzie się pytali: kto to jest ten facet w białym koło cadyka z Hrubieszowa? 😆
Omadlam istotnie cudne. Aż się zastanowiłem, co mógłbym tak na szybkiego omadlić, żeby wykorzystać ten wspaniały nowotwór językowy. 😛
Ja to znam jako 'omadlac i okadzac’ 🙂
O cadyku sliczne! A przy okazji sprawdzilam w guglu i dowiedzialam sie z oficjalnej strony miasteczka ze „Hrubieszów to najpiękniejsze miasto na wschodniej granicy Unii Europejskiej” ! Czy aby nie dzialalo tam kiedys Miedzywyznaniowe Kolko Wychwalania? 😆
(A propos papieza i cadyka, to gdy pokazywali w TV wspolna modlitwe Jana Pawla II i rabina Malki’ora pod Sciana Placzu w Jerozolimie to nawet mnie zakrecilo sie w oku 😳 )
A jeszcze o sądownictwie, przypuszczam ze (nie urazajac nikogo, bo na pewno byly wyjatki) na uczelniach ustroj komunistyczny najmocniej chyba wplywal wlasnie na wydzialy prawa? Teoretycznie powinien byl takze odbic sie na wydzialach ekonomii i szkolach dziennikarskich, ale wplywow tego akurat chyba nie widac?
Bobiku (12:01), jednak nie, nie bardzo tu moge sie z Toba zgodzic. To nie jest tylko sprawa pojedynczego palanta, choc dobrze, ze akurat te nieszczesne wypociny wywolaly ogolne zmiesmaczenie (pewnie tez zalezy u kogo). Ale mysle, ze nie nalezy tak latwo zwalniac sie z zastanawiania – mimo wszystko, choc nie musi to byc akurat w mocno zajeta niedziele, jak to jest i w moim przypadku. 😉
Dobrze chociaz, ze do mnie nie przychodzi doradca podatkowy… 🙂
No i ciekawa jestem jak Basi pojdzie maraton (kciuki w dzialaniu). 🙂
Moniko, mnie nie chodziło o to, że pokręcony wzorzec męskości ma tylko jeden palant 😉 tylko o to, że akurat ten palant jest (na moje oko) tak narcystyczny, że mówienie o nim – jakiekolwiek – jest poniekąd laniem wody na jego młyn.
Są tacy ludzie, wobec których najlepszą metodą jest zlekceważenie. I mnie się widzi, że to jest taki przypadek. 😉
Co, jak już napisałem, nie oznacza, że lekceważę zjawisko.
Kciuki, kciuki! CzCz! 😀
Kaszlące i półgłuche dzień dobry 🙂
Lisku, mnie też się wtedy zakręciło…
Reszty nie komentuję, bo szlag mnie trafia, a i tak jestem na ciśnieniowych prochach 👿
Poor haneczka… 🙁
Czyżbyśmy za słabo czymali? 😳
Nie jestem poorowata tylko wściekła 👿 Nie mam cierpliwości do chorowania 👿
Trzymać nie trzeba, kciuki potrzebne w ważniejszych intencjach, moje dzierżę z całej siły 🙂
Witam ja Was i omadlam co należy.
Liskowy wpis o niepełnosprawnym, którego nie wpuszczali z psem do sklepu przypomniał mi o walce, jaką toczyła znana Wam już Magda – przede wszystkim z własnym proboszczem, który uznał, że pies w kościele – niedopuszczalne! Kiedy była na wakacjach, Igor chadzał z nią do kościoła bez kłopotu. W końcu zwróciła się do biskupa i psisko dostało glejt na diecezję katowicką. W sklepach też miewała problemy zresztą.
Pamiętam jak kiedyś dawno pani profesor Łętowska pisała, że ona i jej mąż oceniali restauracje biorąc pod uwagę m. in. stosunek do mopsa Kluchera, który chadzał z państwem na wytworne obiadki.
Na miejscu wielu ludzi wolałabym zobaczyć takie przyjemne stworzonka jak Igor, czy dany Klucher, że nie wspomnę o Szantusi.
W niektórych sklepach problem z wejściem mają nawet matki wożące dzieci z zwykłych dziecięcych wózkach. W naszym kraju, jeśli można komuś utrudnić życie, to raczej się to robi 🙁
No, tak Bobiku, niby tak, ale jak sie pisze juz o szerszych zjawiskach (a wydawalo mi sie, ze to miales na mysli, mowiac, zeby sie za tego akurat palanta nie zabierac „naukowo”), to juz sie jednak nie karmi czyjegos indywidualnego narcyzmu. Nawet powiedzialabym ze wprost przeciwnie… 😉
Pies z glejtem na cala diecezje, Nisiu… Mozna na to spojrzec optymistycznie (jednak dostal), albo pesymistycznie (przeciez w ogole nie powinno sie prosic o papierek)…
Temperatura jest dzisiaj o 20 stopni nizsza niz dwa dni temu, wiec skonczyla sie concordzka plaza… Tylko jeszcze cztery tygodnie oficjalnej zimy. 😉
Moniko, no właśnie.
Kiedy dopisali nowe przykazanie: „Do Pana Boga nie podchodź bez glejtu”? Mało kościelna jestem, coś przegapiłam?
Pies w kosciele bardzo mi sie podoba. Za to w restauracji musze powiedziec ze nie – zdaje mi sie zreszta ze tak w Polsce jak i tu Sanepidy na to nie zezwalaja i chyba jednak slusznie. Tu zwyczajowo dozwolone sa psy w kafejkach jesli kafejka ma ogrodek czy taras na ktory sie wchodzi bezposrednio.
Moj zwierz przewaznie czeka na mnie przed sklepem (budzac ogolna uwage, bo duza i bez smyczy), z wyjatkiem jednej ciastkarni, zreszta ortodoksyjnej, do ktorej co pewien czas wyrusza zdecydowanym krokiem ciagnac mnie za soba, wchodzi i dostaje ulubione ciasteczko z suszonymi owocami 🙂
Wiecie, że nawet nie wiem, jakie są w Niemczech przepisy dotyczące psów-przewodników? Chociaż to, że nigdy nie słyszałem o tym, iżby jakiś niepełnosprawny miał z tym problem, nastraja raczej optymistycznie. 😉
Mogę natomiast powiedzieć o czymś, co znam z autopsji – jest u nas sieć supermarketów z żarciem i akcesoriami dla zwierząt, pod tytułem Fressnapf. Zwierzyna ma tam nie tylko wolny wstęp, ogólnodostępne miski ze strawą i piciem, jak również prawo np. do wypróbowywania zabawek, ale też może do woli buszować po – specjalnie ustawionych nisko – pojemnikach z suchą karmą i smakołykami. No i słusznie, bo jak tych smakołyków jest 30 rodzajów, to skąd Starzy mieliby wiedzieć, na które jestem szczególnie łasy, jeżeli nie dano by mi spróbować? 🙂
No proszę, jaki miły sklepik…
http://www.youtube.com/watch?v=en1yndYXigI&feature=related
No comments!
A dlaczego no? 😆 Ja tam sobie skomentuję – ci wszyscy pręgowani skończyliby jak ludzie, gdyby nie my, psy. 😈
Ludzie pracy pozdrawiają Wypoczywających i Piszących Weekendowiczów 🙂
A ja wrócę do uwag Moniki, zapisanych wczesnym (polskim) rankiem, o 6:25, wokół przygłupa Kydryńskiego (lepiej wyjaśnić szybko: przygłup kiedyś, dziś można by to pominąć, bo ilu to młodych ludzi miewa najdurniejsze poglądy o innych ludziach – ale jeśli mija 15 lat i on trzyma się szczeniackich fantazji o kopulacji odmiennej niż miał w Polsce, to jednak przygłup zaszpuntowany na fest). Monika mówi: Kydrynski po prostu powtarza – pewnie nie zdajac sobie z tego tak do konca sprawy – jeden z tropow, ktorego uzywano do usprawiedliwienia kolonializmu – i widzę w tym ujęciu pogłos „obiektywnych agentów reakcji”, którymi byli czyniący nie to, co należało, bowiem gdy świat idei jasno opisywał zdarzenia, czyny owe były obiektywnie ujmując wyrazem wrażej filozofii. No i to jest stały ton w naukach społecznych, nie tylko tych z odcieniem marksistowskim, ale dostrzegam to w wielu artykułach z socjologii czy antropologii: gdy pewna cecha wielokrotnie pojawia się i prowadzi w miarę stale do pewnych skutków, dostanie swą nazwę i wtedy jej nosiciel nie jest osobą coś czyniącą ale wyrazicielem (niekoniecznie świadomym) pewnej ideologii.
Wiem, że sprawa nie jest prosta, ideologie wzmacniają przesądy czy animozje. Nie będę rozwodził się nad czymś co jest opisane w tomach. Gdyby sprawa była w globalnej recenzji polskich publikacji o Afryce, myślę, że na miejscu by były uwagi o kolonializmie, bilardowym (z odbicia) imperializmie i innych cechach związanych z dominowaniem uzbrojonych awanturników w poza-europejskim świecie. Ale tu sprawa biega chyba na dużo niższym poziomie, fantazje seksualne trzynastolatka, sprzężone z ideą seksu bez odpowiedzialności, no co najwyżej odpłatnej – więc nawet jeśli Kydryński powtarza jeden z tropów, to mówienie o tym może dodać do aktu oskarżenia kolonializmu, ale przypadku ogłupionego młodego Polaka z inteligenckiej rodziny wyjaśnić nie pomoże.
Zgadzam się z andsolem. Doszukiwanie się w myślach pana Kydryńskiego jednego z tropów, których używano dla uzasadnienia kolonializmu świadczy o dobrej woli doszukującego się, ale nobilituje zwykłą głupotę. Przyjęłabym raczej, za andsolem, że pan Kydryński plecie androny na własny rachunek.
Nisiu (19:17), swietny pies! (A swoja droga, nie ma to jak wspolny wrog do zaprowadzenia pokoju miedzy zwiasnionymi 😀 )
Co do Kydrynskiego jr. , tez uwazam ze zagadnienie kolonializmu nie jest tu odpowiednia ramka, z trzech powodow. Pierwszy, jak pisal Bobik, to fakt ze te opinie tak bardzo odbiegaja od opinii otoczenia ze trudno je traktowac jak bardziej ogolne zjawisko. Drugi, ze jesli kazde zachowanie bialego w stosunku do nie bialego bedziemy analizowac z punktu widzenia kolonializmu, to kolonializm staje sie wytrychem tak ogolnym ze traci wartosc poznawcza. Trzeci, ze wyobrazenia o tz dzikich czy egzotycznych krajach istnialy w Europie takze przed epoka kolonialna; kazda kultura ma jakies wyobrazenia nieznanego i dalekiego innego. Wlasnie na samych poczatkach kolonializmu, gdy Hiszpanie dotarli do Poludniowej Ameryki, zastali tam rozne narody bardzo rozniace sie kultura materialna; niektore budzily przynajmniej na poczatku ogromny podziw; w stosunku do innych, wlasnie tych skapo ubranych, widac we wczesnych kronikach opisy ze sa „jak zwierzeta.” Wiecej: po odkryciu tych krajow wystosowano oficjalny list do papieza z zapytaniem czy te nieznane dotychczas narody sa ludzmi!! Odpowiedz brzmiala ze owszem, sa ludzmi, choc pod pewnymi wzledami sa troche jak dzieci ktore potrzebuja opiekuna. Ale wydaje sie ze element porownywania ludow o pewnej specyfice ze zwierzetami byl czescia myslenia przedkolonialnego.
…czescia europejskiego myslenia przedkolonialnego. …
Nie wiem, czemu piszecie o myśleniu. Do tego służy zupełnie inny organ.
Na marginesie. Czy temu durniowi przyszło do głowy, że kryjąc jest wyłącznie zwierzęciem?
Sorry, ja dziś w ogóle do poważnych rozważań niezbyt się nadaję, bo oprócz doradczyni podatkowej jeszcze i coś pilnego do zrobienia mam na głowie, więc się do dyskusji kolonialnej nie włączę, choć temat ciekawy.
Stać mnie natomiast na krótkie sprawozdanie kulinarne – zrobiłem takiego kurczaka po Jotkowemu, z bakłażanami i suszonymi pomidorami. Wprowadziłem drobne zmiany, m. in. filety kurczacze obsmażyłem, tak samo jak bakłażany (bez uprzedniego trzymania w soli, bo nowsze odmiany bakłażanów już tego nie wymagają), sypnąłem dużo zielonej pietruszki, trochę posiekanego peperoni, ale z tych średnio ostrych i co nieco rozmarynu.
No, naprawdę przepyszne to jest. 🙂
Haneczko, może dlatego, że w odniesieniu do przedmiotów byłoby to juz kompletnie bez sensu (i nawet Kydryński o tym wie), a w odniesieniu do ludzi są fajniejsze terminy – „począć nowe życie” na przykład 🙄
Faktycznie, Bobiku, przepyszne!!!
Bakłażany mogę jadac codziennie, a w formie wg przepisu Jotki
jeszcze częściej….
Na jutro mam zamówienie rodziny na drożdżowy placek z owocami i kruszonką. Wiem, że to nie Bobikowe jedzonko.
Mój mąż jest w stanie w bardzo krótkim czasie samodzielnie skonsumowac blachę tego dobra.
Dobranoc. 🙂
A co on wie o poczynaniu 😯 i przyległościach 😯
W naszym świątobliwym kraju głównie takie się słyszy, więc mu się zakonotowało
Na szczescie ksiazek Kydrynskiego nikt nie czyta. Mama i zona pewnie tez nie czytaly! No i Kydrynski nie startuje na zadne publiczne stanowisko. W ogole nie wiem na jakie stanowisko bedzie mogl wystartowac, bo dzieki internetowi jego poglady staly sie publiczne.
Inny dziennikarski polglowek polecial ze stanowiska i musi sie wstydzic dzieki szybko stukajacym paluszkom. Dla angielskojezycznych felieton Muareen Down w NYT:
http://www.nytimes.com/2011/02/20/opinion/20dowd.html?src=me&ref=homepage
Haneczko, nie daj sie chorobskom. Kazdy ma swoje lekarstwo na chorobe. Ja wierze w rosol i „herbatke” z zalanych wrzatkiem plasterkow korzenia imbiru i miodkiem. Miodek dla polepszenia smaku.
No więc widać co się stanie gdy miliony małp dorwą się do klawiatur: “This is what happens when dumb sexy female reporters want to make it about them.”. Prawda, że female reporter. Czy jest sexy czy not sexy to jedyny wybór dla bałwana, który usłyszawszy female już wie wszystko, co chce wiedzieć. Nawet gdyby była najlepsza w gronie wszystkich reporterów, dla takich ludzi będzie ważne tylko ustalenie: sexy – not sexy. Wystawiałbym tego koczkodana na 4godzinną wachtę w klatce w muzeum, gdzie kobiety bezustannie by czyniły komentarze na temat owłosienia, krzywizny nóg, szerokości warg i podejrzeń, że w takim ciałku musi być dumb male.
andsol, jak najbardziej z toba.
Hmm, co prawda dzisiaj i przez pare nastepnych dni bede miala mniej wiecej tyle luzniejszego czasu, co dzisiaj Jotka i Bobik, ale jednak zasygnalizuje w najwiekszym juz skrocie moje podejscie do tego, czy warto – a nawet, czy nie jest to jakas wersja marksistowkiego dopatrywania sie wszedzie „wrogow klasowych”, jak widzi to andsol – rozpatrywac ksiazke, w ktorej mlody Europejczyk, przy okazji sprawozdania z podrozy do Afryki fantazjuje na tematy seksu z Afrykankami (przy okazji podkreslajac ich „zwierzecosc” i je uprzedmiotowujac) odnoszac sie do perspektywy post-kolonialnej, czy tez nalezy widziec jego wynurzenia wylacznie z perspektywy biologii i „boys will be boys”. Otoz, niezaleznie od tego jak slaba jest ksiazka, i czy ma wielu czytelnikow, uwazam, ze chyba jednak trudniej w tym kontekscie wytlumaczyc dlaczego wlasciwie do historycznego kontekstu kontaktow Europejczycy-„tubylcy” mielibysmy sie nie odnosic… Bo jesli nie w takim przypadku, to wlasciwie kiedy? Przeciez np. gdy slyszymy przemila starsza pania weszaca wszedzie zydowski spisek, nie winimy wylacznie mozliwych konsekwencji demencji starczej, ale tez identyfikujemy szybko mozliwe ostateczne, choc byc moze jej samej osobiscie nie znane zrodla wyglaszanych przez nia pogladow. Czy czyniac to jakos je nobilitujemy? Mysle, ze jednak nie. Czy tak czyniac postepujemy tak jak marksistowscy tropiciele wrazych pogladow? Takze mysle, ze nie. Podobnie zreszta spostrzezenia na temat „dumb sexy female reporters” stawiamy w kontekscie seksizmu, i tak jak np. przed chwila andsol stosujemy perspektywe wypracowana przez feminizm. Podane przeze mnie przed chwila przyklady zostaly po prostu wczesniej wlaczone do zbioru perspektyw, z ktorych przyzwyczailismy sie patrzec na rozne zjawiska, a podejscie nacechowane wrazliwoscia post-kolonialna jest, zwlaszcza na gruncie polskim, calkiem jeszcze nieoswojone i swieze – o czym zreszta niedawno przenikliwie napisal Domoslawski w Wyborczej w zlinkowanym przez Terese artykule.
Maureen Dowd czytalam juz rano, Kroliku, i nawet chcialam podrzucic, ale juz nie starczylo czasu. Celnie pisze, odwolujac sie zreszta do dwoch ksiazek, ktore zrobily na mnie w ostatnim roku wrazenie. Zdaje sie, ze „The Shallows” Nicholasa Carra zostaly wyjatkowo szybko przetlumaczone na polski, ale tez mi sie wydaje, ze duzo wieksza dyskusje ta ksiazka wywolala tutaj, zreszta jak najbardziej zasluzenie.
Haneczko (00:00) o moim powyzej – moze termin „wyobrazenia” bedzie trafniejszy. A co do tego czym Kyd. jr. jest w takiej sytuacji, masz stuprocentowa racje.
Co do wplywow ustroju komunistycznego na wydzialy prawa na uczelniach rozmawialam dzis z przyjacielem z Polski i pytalam co o tym mysli; jego zdaniem to nie zupelnie tak, bo np. prawo karne bylo prawem karnym, ale to co rzeczywiscie ucierpialo to myslenie i nauczanie wlasnie tematow dotyczacych praw jednostki.
Mam nadzieje, ze wszyscy trzymajacy kciuki domyslili sie, ze maraton nie trwa dluzej niz szesc godzin. Basia dobiegla 4:25 szczesliwa choc obolala.
Tu 22 mila, kiedy dolaczyl kolega z wyprawy na Alaske i podtrzymal ja na duchu. Tak bylo umowione a zgodnie z przewidywaniami od 18 mili miala kryzys. Ten jej entuzjam najlepiej podsumowuje moje dzisiejsze obserwacje.
https://picasaweb.google.com/wincentyb/201102Basia22Mila?authkey=Gv1sRgCI7xhO7Ky6TXCA#slideshow/5575995148244969826
Swietna wiadomosc, Wando, i zdjecie. 🙂 Zas co do dochodzenia do komputera, to wiadomo z praktyki, ze czasem zajmuje to wiecej czasu niz niejeden maraton… 😉
Podrzucam jeszcze troche a propos mojego poprzedniego komentarza (ale tylko troche):
http://www.huffingtonpost.com/albert-raboteau/black-history-meditation-_b_825285.html
Dzień dobry,
melduje się poranna zmiana 🙂
A gdzie jest Rysiu? 🙁
Za oknem pięknie. Biało, słonecznie i bardzo mroźnie. pan Celcjusz krzyczy miiiiinusss 16 stopni!!!
Bardzo się cieszę, że Wam smakuje kurczak z bakłażanem i przyległościami. My też to danie bardzo lubimy.
Miłego dnia, udanego tygodnia 😆
Oj, nie zwalajcie wszystkiego na ten komunizm ktorego nie bylo. Budowalismy socjalizm, nie pamietacie? 🙂
To tak a propos prawnikow kulejacych na prawa jednostki. Bo moim zdaniem ow bywszy ustroj mial mniej wplywu na sposob myslenia niz obecna a raczej wszechobecna religia. To ona odbiera czlowiekowi wszelkie prawa czlowieka. 🙂
To i prawnicy zostali omadleni calkiem.
Jotko,
dziendobry i jak juz jestes to powiedz – obierac je ze skorki czy nie?
Wando, gratulacje Basi 🙂 Pięknie zadowolona 😀
U mnie też mroźno, ale się przejaśnia i do drugiej kawy prawdopodobnie mogę mieć w oknie słońce 🙂 Prawda, że dobra wiadomość?
Zwierzaku,
nie obierać!!! 🙂
Zwierzaku,
za bywszego ustroju uważałam, że KK ze swoimi ambonami psuje tu charaktery 🙂 , na straży niemalże w każdej rodzinie mając mamy/teściowe-babcie, „strażniczki tradycji”. Partyjnym sekretarzem też rządziła teściowa, jak to miała zalecane z ambony: dziecim chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub w kościele (znałam młodych, którzy bardzo nie chcieli i musieli zapić to zimną wodą), post w piątek, itd, a przy okazji wszystko co było relacji między ludźmi nie pomijając. Rządzący krajem z KK się nie mogli równać, bo to KK zarządzał sercami ludności miast i wsi.
A teraz KK jest o wiele, wiele więcej 😉
Dzień dobry,
Zwierzaku , ja bakłażanów nigdy nie obieram.
– 6 stopni na dworze, nie lubię… 🙂
Dziewczyny!
Tak jest! Nie obierac! 🙂
No to fajno, jutro mam chwile wolnego to zadzialam, produkty juz nabyte.
Dzień dobry 🙂 A kto by tam obierał bakłażany? 😯 Przecież skórka jest z nich najlepsza.
Hej, tam w kraju – nie przeginacie Wy aby z tymi minusami? Potrzebne Wam aż tyle? 😯
U nas też dziś minusy zainstalowano, ale jednak z umiarem, w ramach przyzwoitości. 🙄
Na dobry początek dnia i świetne samopoczucie przy minus sześciu stopniach C.
http://www.youtube.com/watch?v=FjlyQEWyhQ8
Niech ja tylko dorwię tego przesadzacza (?), nadal – 12!!! 👿
Sokrates nawet nosa dzisiaj na dwór nie wystawił. Śpi na parapecie nad kaloryferem 🙄
Bobiku,
wspominałeś niedawno o badaniach, według których germańskie dzieci życzą sobie surowych rodziców 🙄
Czy możesz coś wiecej na ten temat doszczekać? 🙂
Tereso, nie ma co zwalac wszystkiego na kobiety (tesciowe/babcie). Dopiero co Monika (i andsol w pewnym sensie) pisala slusznie o zdobyczach feminizmu, ktore nie pozwalaja w pewien sposob pisac o kobietach.
Nie ma tez co generalizowac z tym psuciem charakterow przez KK za komuny. (Komuna sie po prostu lepiej skraca niz socjalizm, Zwierzaku, jak nazwa pewnej epoki, moj ojciec zawsze na ten system mowil komuna). PZPR psula charaktery lepiej, a na pewno nie gorzej, niz Kosciol. Zobaczmy tez jak w Rosji, gdzie nie bylo kosciola, sam ustroj zepsul charaktery w ciagu 70-ciu lat.
Obudzilam sie przed switem.
Jotko, ja nie szczekałem o badaniach naukowych, tylko o mojej własnej rozmowie z młodocianymi uczestnikami projektu, który prowadzę w pewnej szkole ponadpodstawowej. Jakoś nam zeszło na dyskusję na temat „jacy powinni być rodzice” i wszystkie odpowiedzi były jednoznaczne – mają być streng, czyli właśnie surowi. Próbowałem nawet robić jakieś podpuchy i podpytywać, czy w pewnym sytuacjach liberalizm i danie dzieciom własnego wyboru jednak nie byłyby lepsze, ale młodzi stanowczo odpowiedzieli, że nie. Dobry, dbający o dziecko rodzic ma je krótko trzymać. 😯
Rozmawiałem potem z kolegą, który w tej szkole uczy i on potwierdził, że to jest ogólny trend, chociaż też na podstawie swoich rozmów z uczniami, a nie formalnych badań.
Podobno niektórych ludzkich szczeniaków nic bardziej nie irytuje, niż rodzice próbujący być ich kumplami 🙄
Na pytanie, czy dla charakterów i umysłów gorszy był PZPR, czy gorszy jest KK, odpowiedziałbym: a czy musimy to rozstrzygać? 😉 Myślę, że jest to porównywalne, bo w końcu mowa tu o dwóch instytucjach mających cechy totalitarne, głoszących jedyną słuszną prawdę, tudzież mających wiele pięknych założeń, do których w ogóle nie czują się zobowiązane stosować (OK, jedna w czasie przeszłym); więcej – w praktyce realizują nieraz dokładną odwrotność swoich własnych zasad.
KK w jego obecnej postaci mniej więcej tyle robi dla realizacji Królestwa Bożego na Ziemi, co PZPR zrobiła dla realizacji teoretycznego komunizmu. Ściśle, naukowo i w procentach zapewne nie wyliczymy, kto ile czego, ale mnie zupełnie wystarcza proste stwierdzenie faktu – zarówno wpływ realnego socjalizmu paczył dusze i głowy, jak i wpływ realnego katolicyzmu. Tyle że ten drugi paczy nadal, więc obecnie jest chyba większym problemem.
Moniko, o frazie i tak jak np. przed chwila andsol stosujemy perspektywe wypracowana przez feminizm, ona chwyta chyba istotną różnicę naszych narracji. Mówisz naukowo, jak będzie mówił ktoś za sto lat przy analizie rzeczywistych motorów społecznych indywidualnych działań. A ja mówię, że zanim motor zostanie zidentyfikowany, muszą być ludzie, którzy go utworzą. Otóż może i my stosujemy perspektywę wypracowaną przez feminizm, ale malutki andsol jej nie stosował w pierwszych latach szkolnych (bo było to tak okropnie dawno temu, że wtedy o feminizmie nikt w otoczeniu nie słyszał) i miał z grubsza nastawienie takie jak i dziś, bo sobie uświadamiał, że mógł urodzić się jako własna młodsza siostra, a ona mogła być nim i mało mieliby w tym wyboru. Z podobnego motywu, elementarnego używania głowy, nie wierzył gdy miał 10 lat, że Żydówki mają na poprzek, bo wiedział, że są na świecie pół-Żydówki i miał trudności z wyobrażeniem sobie, że one by miały na skos. Podobnie mając lat 13 (kolonie w Podgrodziu, więc data odtwarzalna), gdy starszy doświadczony kolega, chyba 16latek, opowiadał o zboczeńcu, który poszedł z dziewczyną do łóżka i zaświecił lampkę, żeby ją oglądać, choć kilkunastu leżących w sypialni zgodnie potwierdzało, że to szczyt zboczenia, on leżał cicho (nie chciał być bity) ale myślał, że oni są głupi, bo to musi być bardzo fajne leżeć nago z dziewczyną i oglądać jej ciało. Tu też nie była to antycypacja osiągnięć mającego nadejść wyzwolenia seksualnego, a brak skłonności do ulegania banialukom.
Więc proszę, nim ujrzysz andsola jako produkt i konstrukt społeczny, wyrażający tendencje epoki (co może być pełną prawdą) dopuść, że to jest jednostka z pewną dozą tego, co zdaje się chrześcijanie nazywają wolną wolą. I jemu wolno woleć myśleć, że urodził się jako chłopka w Kenii, a młodemu Kydryńskiemu wolno woleć wyobrażać sobie dzikie kopulacje z 12letnimi czarodziejkami. Ale Kydryński powinien był mówić o tym tylko swojemu psychiatrze.
UWAGA, KONKURENCJA!!! 👿
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/blog-prezesa-omija-matrix,1,4189517,wiadomosc.html
Bobiku,
dzięki za wyjaśnienia 🙂
W Libii straszne rzeczy sie dzieja: plona budynki rzadowe, banki rozgrabiane (wg roznych Tweeterow) bodajze przez jednostki wojskowe ktore dolaczyly sie do protestujacych, a teraz (wg Al Jazeery) samoloty wojskowe zbombardowaly glowny plac z demonstrantami.
Coś doszczeknę abstrahując już od młodego K., a sprowadzając na tory ogólniejsze. Dlaczego czasem uważam, że nie tyle nie warto dyskutować o kolonializmie, co lepiej ujmować sprawę w innych kategoriach.
Dyskurs kolonialny czy postkolonialny nie jest w Polsce zbyt żywotny, z dość chyba oczywistych względów. Po prostu nie mieliśmy armat, czyli kolonii. 😉 I nawet kiedy elementy myślenia postkolonialnego w polskich głowach się pojawiają, brakuje nam pewnych teoretycznych podstaw, odniesień, odwołań, czasem wręcz aparatu pojęciowego, żeby na tej płaszczyźnie problem rozważać. Dlatego bardziej jesteśmy skłonni mówić o rasizmie, feminizmie, czy dyskryminacji. Bo to są pojęcia już bardziej oswojone – kiedy się nimi posługujemy, wiemy, o czym mówimy, mamy jakieś myślowe zaplecze. Więc przeniesienie rozmowy z kategorii kolonialnych do np. rasistowskich czy feministycznych nie jest, według mnie, zwekslowaniem tematu, tylko próbą przejścia na bardziej znany teren. I nie uważam, że to źle, bo przecież dzięki temu o problemie dalej się mówi. A gdyby wszyscy mieli nagle wejść na ten teren niezbyt sobie znany, to prawdopodobnie rozmowa szybko by się skończyła, albo ograniczyła się tylko do tych, którzy w tym nieznanym większości terenie umieją się poruszać.
Przy czym polska rozmowa o rasizmie często w końcu schodzi na antysemityzm, co też chyba zrozumiałe. To jest ta nasza „koszula bliższa ciału”, coś, co znamy z setek przykładów, z setek opracowań, z wciąż jeszcze skrzeczącej rzeczywistości. Ale ja bym się tym zawężeniem tematyki nie martwił nadmiernie. Wszelkie poważne i nieuprzedzone dyskusje o wykluczeniu mogą prowadzić w efekcie do wspólnego mianownika – do wniosku, że coś z tym trzeba zrobić. A ktoś, kto samodzielnie doszedł do takiego wniosku w sprawie jednego wykluczenia, wcześniej czy później dojdzie do niego i w sprawie innego. 😉
Rzeczywiście makabra w tej Libii… 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9139943,Radio_i_TV_w_Trypolisie_spladrowane__Rewolta_w_Libii_.html
Szybkim krokiem Prezes w cudną przyszłość bieży,
patrzy – a na drodze Matrix jakiś leży.
Jak śmie ten typ podły zagradzać mi drogę?
Ale wiem, co zrobię: ominę go blogiem!
Zawył Matrix głośno, z głowy włos wyrywa:
oj, doloż ty, dolo moja nieszczęśliwa,
gdy ten blog mocarny weźmie mnie w obroty,
zaraz z tożsamością będę miał kłopoty,
już mnie przerażenie ogarnia najczystsze,
bo w tworzeniu fikcji nie ja – Prezes mistrzem.
Nie boisz się Bobiku konkurencji? 🙄
O Libii strach myśleć.
Zrezygnowałam z planów odwiedzenia w marcu Synaju i Jordanii.
– 8, w ndchodzących dniach ma być chłodniej 👿
Konkurencji Prezesa? Jasne, że się boję. Jeśli nawet Matrix wpadł w popłoch… 🙄
Czy kandydat na pierwsze 3 miejsca na liście PiS-u będzie miał egzamin ze znajomości wiadomego bloga?
Doro, czeguścija nie rozumiem. Petycja powinna mi wysłać mejla do zweryfikowania a jak dotychczas tego nie zrobiła. I jak ja mam żyć taki niezweryfikowany, już nie członek Komsomołu ale jeszcze nie w Partii?
andsolu, w pospiechu, wiec krotko, bo potem juz bedzie zupelnie niemozliwe. Mysle, ze jestes pesymista, twierdzac, ze tak jak ja mowie, bedzie sie mowilo za sto lat. Tak juz w wielu miejscach sie mowi, i przeklada sie to takze na popularny sposob mowienia, nie posrod „naukowcow”. Oczywiscie, sa i inne zrodla narracji (telewizja Fox, Rush Limbaugh, ktory mowi uparcie mowi o „feminazich”), ale jednak widac wyrazne zmiany.
A relacja o przemysleniach dwunastoletniego andsola o rownouprawnieniu bardzo ladna (w trzeciej osobie – tak mowil u nas bardzo dowcipny Bob Dole, nawet to sie teraz nazywa tutaj „doleism”). Az chcialoby sie ja podrzucic do polskiego odpowiednika innej szacownej amerykanskiej instytucji – the Story Corps, ktora wlasnie takie indywidualnd opowiesci zbiera…
I jeszcze Bobiku – masz racje, ze mozna przenosic rozmowe i i szukac blizszych Polakom analogii, ale jednak zgadzam sie z Domoslawskim, ze trzeba takze o temacie mowic wprost, z wielu powodow. Chocby i takich, ze mozliwosc dalszych podrozy do innych kultur czyni z Polakow juz nie tylko Europejczykow, ale takze obywateli swiata (podobnie zreszta zmniejsza swiat internet). I to szybko zmieniajacego sie swiata, gdzie od swiadomosci laczacej i dzielacej przeszlosci, czesto bardzo bolesnej, jednak sie tak zupelnie nie ucieknie. Marzenia o zupelnej niewinnosci poznawczej skazane sa w tym kontekscie jednak na niepowodzenie. Po prostu rosnace we wplywy inne kraje nam nie dadza, jak nie daly nam wewnatrz naszej kultury feministki, czy osoby zajmujace sie antysemityzmem, kulminujacym w Shoah, choc wiele osob do dzisiaj bardzo niechetnie podejmuje i te tematy. No a jak Polacy chca sie przyznawac do europejskosci, to dobrze tez zdawac sobie sprawe, ze oprocz licznych i niekwestionowanych osiagniec, byly jej ciemniejsze, dzisiaj chetnie zapominane strony. Tu widzialabym analogie z Twoim czestym nawolywaniem, zeby nie bac sie patrzenia na ciemniejsze strony polskiej historii. Moim zdaniem nie ma co sie bac podobnych cwiczen poznawczych w kontekscie europejskim.
No a teraz definitywnie znikam do obowiazkow, bo juz i tak jestem prawie spozniona. 😉
andsol (w sprawie braku weryfikacji): W tej transgresji dialektycznej (pomiędzy konsomołem a partią) liczy się przede wszystkim osoba członka wprowadzającego. Jeśli niewystarczający, to kłopoty co najmniej na najbliższą pięciolatkę. A tak poważnie – sprawdź gmailową spamołapkę.
Ugryźliwy Bobik dobrał się do mięska wydawnictwa „Znak Serca” u telemacha. Ciekaw jestem co będzie dalej, bo choć telemach ostro kroi po współczesności, nigdy jednak jej imienia w blogu nie wymawia.
Ubiło mi linkę. Chyba jakąś kropkę postawiłem za wysoko albo za nisko.
babilas: nie, w „spamołapce” była tylko tania viagra, a że szósta dzisiaj, z żalem musiałem ją wytłuc, żeby się nie przesamczyć.
Moniko, myślę, że w wielu przypadkach to nie lęk powoduje przetransponowanie kategorii kolonialnych na inne, tylko świadomość własnych ograniczeń. Po prostu trudno mówić na temat, na który ma się niewiele do powiedzenia, albo też ma się poczucie „braku moralnego prawa” do wypowiedzi, ze względu na brak własnych doświadczeń w danej materii.
Jeżeli ktoś daje do zrozumienia „chcę dalej mówić na ten temat, ale w języku, który wszyscy mamy dostatecznie opanowany”, to nie jest to wyraz lęku czy złej woli, tylko raczej chęci porozumienia się na wspólnej, dostępnej płaszczyźnie.
Mówiąc tylko o kolonializmie musielibyśmy pozostać prawdopodobnie na poziomie pewnych oczywistości, bo do subtelniejszych analiz brak nam w naszym, polskim doświadczeniu podstaw. Możemy sobie oczywiście do takich napisanych przez kogo innego analiz sięgnąć i nieraz to robimy, ale nie jest to to samo, co dyskusja „od siebie”. 😉
Zwracam przy tym uwagę, że ja nie używam kwantyfikatora ogólnego, tzn. nie mówię „w ogóle nie należy”, tylko „czasem jest lepiej”. Nie „zawsze jest”, tylko „bywa że”. Co zakrętami myśli prowadzi mnie do takiej propozycji – pozwólmy każdemu wypowiadać się na tej płaszczyźnie, na której czuje się pewniej, zachowując świadomość, że te płaszczyzny mogą się nawzajem na siebie przekładać. 🙂
Andsolu, czyżbym strzelił u Telemacha jakieś psaux pas? 😳
I co teraz będzie? Dostanę tylko gazetą po nosie, czy też całkowity zakaz pasztetówki na najbliższą pięciolatkę? 🙁
Andsolu,
czy dostałeś również oferty na viagrę light?
Podobno nie ustawia, ale układa ładnie w spodniach 😎
To do układania w spodniach kaczan kukurydzy już nie wystarcza, tylko zaraz potrzebna farmakologia? 😯
Kaczan lub zrolowane skarpetki mogą wypaść w najmniej pożądanym momencie 🙄
No tak, a trudno nieustannie bić się z wątpliwością „nie wiem, czy mi wypada…”. 🙄
Cubalibre, mnie tu dostawcy viagry poważnie traktują, nie jakieś tam jogurtowe light. Co mi przypomina historyjkę (nie spomnę skąd wziętą), jak to młody człowiek chciał zakłopotać kasjerkę w drogerii i poprosił głośno o paczkę prezerwatyw. „Jaki numer?” równie głośno zapytała dziewczyna. Zbity z tropu wybąkał: „trzy”. „Bardzo przepraszam” rzekła kasjerka „ale dziecięcych numerów nie mamy”.
Bobiku, u telemacha jest świetne miejsce na psaux pasy, chateaux pasy i inne tańce, bo tam jest dużo miejsca.
A tu jeszcze jeden nawrót do afrykańskich rozkoszy – właśnie mi doszedł Eco z Królową Loaną, macie to po polsku, a ja nie, więc muszę tłumaczyć, z portugalskiego:
Z pięknymi Abisynkami należało czynić co widać było w winietach [reżysera] De Seta, gdzie pojawiali się włoscy legioniści kupujący na rynku niewolników młode półnagie Murzynki, wysyłając je potem do ojczyzny jako paczki dla przyjaciół.
oraz (z obrazka) z włoskiego:
Chcę wysłać do mego przyjaciela jako pamiątkę z Afryki Wschodniej.
vitajcie! Zimno a miało byc ocieplenie klimatu. Pewnie na słońcu? .. Andsolu super linka o Oli.. ciekawe co tez mnie wydawnictwo by odpisało? Bardzo rozśmieszyła mnie sama o tym myśl … Tak, to byłby zabawny list .
pa!
a ! fajna małolata z mojej rodzinki stwierdziła że faceci lubią
młode dziewczyny lub telewizję 🙂 🙂 czyz to mozliwe!!???
Andsolu, a odpowiedz od Ciebie otrzymam?
Oj, przepraszam, już się spisuję.
Kadafi w drodze do Wenezueli?
Jarzębino, jako facet nie potwierdzam. Telewizję lubię tak średnio, a od młodych dziewczyn wolę suczki. 😆
Zmarł Jerzy Nowosielski. Genialny, tragiczny człowiek. Nigdy w życiu nie spotkałam większego pesymisty.
smutne jotko ::(
A tak.. Bobiczek rację zawsze ma 🙂 Ja też lubię pieski i tv srednio.
Dla tych, co lubią pieski oraz kotki:
http://wyborcza.pl/1,75478,9138121,Stek_z_psa__A_moze_kocie_zeberka_.html
Przepraszam za makabryczny żart, ale to jakaś makabra. Wiem, że w innych kulturach itd, ale w innych kulturach rytualnie oddawano się kanibalizmowi, więc to żadne uzasadnienie.
W naszej też – mam Kanibala na blogu Pozbyłabym się go, ale to za łatwe rozwiązanie…
No tak … Kanibal 🙄 Właściwie należałby mu się soczysty ignor, ale czasem aż swędzi.
Andsolu, napisz do nich na kontakt, że ty to ty. Pomogło i wreszcie uznali mnie za mnie.
To jeszcze na dobranoc takie coś:
http://wyborcza.pl/1,75248,9144747,Terlikowski_u_Lisa__Moglem_nie_miec_dzieci__Wiara.html
Pierwsza refleksja: jak dobrze, że tak rzadko oglądam tv 🙄
Refleksja druga: ciekawa konstrukcja logiczna – mogłem nie mieć. Właściwie każdy może nie mieć. Z tych, którzy mogli nie mieć, część ma, bo chciała, część ma, choć nie chciała, część nie ma i nie chce, a część nie ma, choć chce. Jak sądzę, każdemu mogą jednak pomóc relikwie. Pomóc w chceniu lub możeniu 🙄
To jeszcze jedna refleksja: a da się, kurczę, całkiem inaczej… 🙄
http://wyborcza.pl/1,75515,9127597,Zakaz_sluchania_Radia_Maryja_moze_byc_pokuta.html
Usiłuję tego Wietnamczyka od jedzenia psów jakoś zrozumieć i tak na rozum znajduję całkiem sensowne argumenty, ale moje wątpia i tak się burzą. Pewne emocje jednak bardzo trudno przeskoczyć.
Jeżeli ktoś wybiera sobie nick Kanibal, to już samo to świadczy o skłonności do prowokacji i uważania siebie za kogoś wyjątkowego, kto nie musi się starać, żeby spodobać się otoczeniu. Ale wtedy musi się liczyć z tym, że istotnie się nie spodoba. 😛
haneczka: jak fajnie! Wyobraź sobie zostać CEO z premią 50 milionów rocznie i musieć udawać, że CEO to Ty! Przecież w środku by Cię skręcało w złoty korkociąg.
Obiecujesz fajne plotki?
vesper: czyli pan T. był po prostu bardzo nieszczęśliwy. A gdy z tego wyszedł,odbiło mu. Ale szkoda, że w stronę wojującego patriotyzmu, wojującego katolicyzmu i wojującego jalepszyzmu. A jest tyle innych sympatycznych bzików…
O Wietnamczyku: w jego byłym kraju jest tyle wspaniałych i ciekawych z naszego punktu widzenia tradycji i obyczajów – ten też chyba jest nieszczęśliwy, jeśli wybiera coś, co na pewno nie zostanie uznane za wspaniałe ani ciekawe. Ale każdy ma prawo po swojemu spieprzyć swoje życie.
Niech mi katolicy łaskawie wybaczą uwagę o ich wewnętrzych sprawach: Bobiku, ani razu nie słyszałem zmarłego abp Życińskiego mówiącego tak prosto i rozsądnie jak Paweł Gużyński. Aż ma się ochotę na zamknięcie na tym rozmowy z nim, żeby móc odejść z szacunkiem i bez zadr.
Każdy ma prawo po swojemu spieprzyć swoje życie.
Bardzo dobre. Powinno byc jako pierwsze przykazanie.
Az strach sie bac…
Idac za sladem podanym przez NIE, znalazlam takie cos i az mi sie cos tam zjezylo w srodku.
Zwierzak: że zacytuję klasyka – Amongst our weaponry are such diverse elements as: fear, surprise, ruthless efficiency, an almost fanatical devotion to the Pope, and nice red uniforms!
andsol, vesper: biografia pana T. w pewnych elementach przypomina mi biografie pana Pospieszalskiego; też jest silny bodziec, tragedia życiowa jako czynnik wywołujący oszołomstwo.
Dzień dobry 🙂 Tych 16 czy 18 minusów nie zamierzam nikomu zazdrościć, ale ze dwa rozsądne minusiki u siebie nawet popieram, bo z nimi przeważnie słońce przychodzi. A w przedziale plusowym do 10 to albo leje, albo szarzy.
No więc dziś zimno, ale słonecznie. I jakoś kawowo na duszy. 🙂
Babilasowy cytat w odpowiedzi na link Zwierzaka uświadomił mi, że jednak polski katolicyzm nieco różni się od hiszpańskiej inkwizycji – nie ma tu właściwie elementu surprise. 😉 Czasem się na różne zagrania Kościoła czy wiernych pienimy, bo rozmiarami wykraczają poza zwyczajowy zakres idiotyzmu, ale powiedzmy uczciwie – czy nas to jeszcze dziwi?
Przynajmniej tyle naszego, że nie damy się zaskoczyć. 😆
Haneczko,
mnie na mail te „petycje” nie odpowiedziały. Zamieściłam go w końcu na ich stronie w komentarzach pod petycją Dory i też nic 🙁
Czytałem właśnie wywiad z Nowosielskim i meandry pamięci zaprowadziły mnie do pewnej knajpki w Krakowie przy ul. Topolowej, w której pan profesor bywał regularnie (mieszkał gdzieś tuż za rogiem). Bardzo to dziwne miejsce było, ta knajpka. Ulokowana całkiem na uboczu, z dala od typowych knajpianych tras, obskurna, nastawiona na wyszynk raczej niż na kuchnię, znana – oprócz okolicznych mieszkańców – tylko wtajemniczonym. A zestaw tych wtajemniczonych był zaskakujący: menele, literaci, plastycy, dziennikarze, cinkciarze, prywatna inicjatywa, pracownicy pobliskiego konsulatu radzieckiego… Niemal każdy interes można tam było ubić i niemal każdą sprawę załatwić.
Właściciel, pan Franek, był więc z dużymi nazwiskami, tytułami, czy stanowiskami otrzaskany i byle profesor mu nie imponował. Ale Nowosielski był u niego na specjalnych prawach i cieszył się jakimś nadzwyczajnym szacunkiem. Czasem się zastanawiałem, czy pan Franek, człowiek niezbyt kształcony i osobiście na kulturę mało podatny, wyczuwał w Nowosielskim jakieś metafizyczne napięcie, które odróżniało go od innych bywalców i było powodem tego specjalnego traktowania? Who knows. Pan Franek nie żyje od dawna i nikt go już o to nie zapyta.
Zwierzaku, po co bać się, przecież „Wojownicy Pana walczą duchową amunicją”, co przełożone na polski brzmi: „nudziarze nudzą”.
Ale dla lasów są bezlitośni, jeśli wierzyć Wikipedii:
Dotychczas Gedeonici rozpowszechnili 600 milionów egzemplarzy Nowego Testamentu, w tym na terenie Polski – ok. miliona.
Niesprawiedliwość. Polska jak zwykle pokrzywdzona. Powinniśmy dostać 0,5% egzemplarzy, 3 miliony. Oraz 100.000 drzewek od Yad Vashem.
Tereso, mnie też nie odpowiedziały, ale wreszcie wzięły w nawias, czyli zweryfikowały.
Haneczko,
w komentarzach pod petycją Pani Doroty piszą, że odpowiedzieli 😕
http://wiadomosci.onet.pl/regiony/regionalne2/warszawa/msz-promuje-chopina-wulgarnym-komiksem,1,4190265,wiadomosc.html
Tereso, pisałam na pomoc@petycje.pl i poskutkowało.
Andsolu, prędzej rozsieję 50 baniek, niż plotki 😉
Eee, Haneczko, plotki fajne są. 🙂 Przecież nie muszą być zaraz wredne. A czymże by było nasze życie socjalne tak całkiem bez plotek… 😉
Tak całkiem bez plotek się nie da 🙂
Łajza, Bobiczku 🙂 A jak już ustaliliśmy, Łajza zawsze ma rację 😉
I na dodatek wiadomo, kto kolację dziś stawia. 😀
Ja się tam wcale nie wstydzę tego, że lubię poplotkować. Jeżeli tylko przy tym zważam, żeby nikomu nie zaszkodzić, to powodów do szczególnych wyrzutów sumienia nie widzę. 😉
Toteż pisałam o rozsiewaniu, a nie o ploteczkach 😉
Lubię zwłaszcza takie:
Mówiono mi, żeś u niej trzykroć
Powiedział jemu, że
Choć im to wielką sprawia przykrość,
Niestety pływam źle.
Bobiku, krociutko, i znowu w biegu, ale jednak. 😉 To co piszesz o swiadomosci wlasnych ograniczen i braku w polskim doswiadczeniu podstaw do myslenia o kolonializmie (jako glownej przyczynie niezastanawiania sie nad roznymi zjawiskami w tych kategoriach) to oczywiscie prawda. Ale tez prawda jest, ze przy mozliwosci czytania ksiazek z calego swiata, znajomosci jezykow, czytania gazet dostepnych chocby przez internet, to wszystko mozna (przynajmniej w przypadku „polskiego inteligenta”) dosc latwo nadrobic, bo publikacji, chocby w formie blogow i artykulow w gazetach jest naprawde sporo, a bedzie pewnie wiecej. Jednym slowem, nie jestem taka pesymistka jak Ty, choc na poziomie indywidualnym zgadzam sie z Toba, ze kazdy ma prawo mowic z wlasnych doswiadczen (wlaczajac to doswiadczenia czytelnicze, bo przeciez nikt z nas nie zyl w tamtych czasach, i dla kazdego to jest historyczna rekonstrukcja).
Milego plotkowania, podobno przedluza zycie… 😀
Bardzo ciekawy artykuł, którego nie zdążyłem jeszcze porządnie przemyśleć, więc nie komentuję, tylko polecam. 🙂
http://www.polityka.pl/rynek/1513014,1,jakie-sily-i-procesy-uksztaltuja-przyszlosc.read#axzz1Ec40AULv
Bobiku, na dywaniku napisales Ciekawe, że we wszelkich wypowiedziach na temat kółek wzajemnej adoracji na ogół nie pada taka myśl: jeżeli te kółka nie są po linii śwagrowskiej czy kumpelstwa-jeszcze-ze-szkoły, to na bycie adorowanym trzeba sobie w nich jakoś zasłużyć. Wiedzą, błyskotliwością, trafnością spostrzeżeń, dowcipem, kompetencjami socjalnymi, użytecznością dla innych… Niechby to była nawet umiejętność pięknego milczenia i uśmiechania się we właściwym momencie, no – jakieś cuś
Nie masz racji. W wielu wypadkach takie kluby sa oparte na wzajemnych/wspolnych interesach, na instynkcie kliki i podobnych rzeczach 👿
(Wyraznie Lotr nie lubi gdy ktos sie z Toba nie zgadza: trafilam do poczekalni :lol:)
(ach, juz wiem dlaczego: literowka w adresie 😀 )
Ogadaliśmy Bendyka z panem mężem. My też czujemy, że wiatr się zmienia. Przemyśl i skomentuj Bobiku, bo nam wychodzi na początek i na długo – chaos.
Lisku, tak w ogóle to prawda, że TWA bywają różnego rodzaju i nie zawsze potrzebne w nich cechy są z przyjemnej półki. Ale ja ten komentarz pisałem z wyraźnym odniesieniem do konkretnego przypadku. 😉
A jak chodzi o uogólnienie, to również w tych „nieładnych” kółkach czymś się trzeba zasłużyć – choćby lojalnością, czy bojowością wobec wspólnego wroga. Nie ma darmowych obiadów. 😆
Na Dywaniku po prostu wydało mi się absurdalne, że ktoś, kto właściwie cały czas zachowuje się wobec innych niegrzecznie, arogancko i wszystko zawsze wie lepiej, równocześnie oczekuje, że będzie traktowany z równą sympatią jak wszyscy zachowujący się – już nawet nie z jakimiś nadmiernymi lansadami, ale „normalnie”. Coś takiego to może w niebie, wśród aniołów, ale wśród zwykłych śmiertelników – bez szans. 😈
Moniko, jaki tam ze mnie pesymista. 😉 Chciałbym czasem nim być, bo pesymiści są bardziej interesujący, ale niepoprawny szczeniaczy optymizm i tak mi zaraz którymś bokiem wyłazi. 😆
Haneczko, zacznę przemyśliwać, jak się uporam z obowiązkami, co wcale nie musi nastąpić już tak zaraz. 🙄
A ogólnie to jest super.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9143742,UMCS__Koniec_sprawy__zydowy___Odwracanie_kota_ogonem.html
Sprawa z „zydowa” smieszna – kobieta ktora uzyla tego jako inwektywy jest profesorem na wydziale kulturoznawstwa ! 🙂
Parokrotnie spotkalam sie w Polsce z pejoratywnym uzyciem terminu 'zyd’. Jeden byl wrecz wzruszajacy – kwiaciarka w Warszawie wzdragala sie przed nazwaniem mnie Zydowka, poniewaz szczerze chciala byc dla mnie mila i nie chciala mnie urazic terminem ktory wydawal jej sie obrazliwy. W innych wypadkach byl to po prostu termin ujemny okreslajacy wyzyskiwacza (zawyzone ceny), ktory z zydowstwem nie mial kompletnie nic wspolnego, co dla mowiacego bylo zupelnie oczywiste.
Bobiku, z tym pozeraczem ludzi wydaje mi sie ze bylo troche inaczej. Zaczelo sie od tego ze on wyglosil (na pismie 😀 ) bardzo niepopularne i irytujace (a nawet ciezko strawne) opinie b. stanowczym tonem, ale nie bylo to skierowane do zadnej osoby. Na to dostal odpowiedzi b. pogardliwe w stosunku do siebie, i dalej juz polecialo.
…wyzyskiwacza, w stosunku do czlowieka ktory z zydowstwem nie mial…
Lisku, ale z pożeraczem to nie dziś się zaczęło. On już od jakiegoś czasu grał na nerwach, czasem wygłaszając niegrzeczne uwagi również w stosunku do konkretnych osób (fakt, nie do mnie, ale ja już tak mam, że cudze krzywdy potrafię jak własne odczuwać 😉 ), albo przyjmując ogólnie ton arogancko-wyższościowy i dziś po prostu ten i ów nie wytrzymał.
Bobiku, ja wlasnie pisalam o tym jak sie to zaczelo, nie dzis. Fakt ze niektore opinie ma niestrawne, ale ton wyzszosciowy zaczal sie do niego, a nie od niego… 🙁
Przynajmniej tak to pamietam.
Z pożeraczem od początku było tak, że było to wygłaszane dość autorytatywnym tonem: jest tak, a nie inaczej, ktoś jest genialny, a ktoś beznadziejny. Każdy z nas, zwłaszcza w ferworze konkursowym, wygłaszał różne takie zdania, ale może nie aż tak ostro. Zresztą na początku mieliśmy to samo zdanie co do Koli (i to on pierwszy się nim na blogu zachwycił), więc konfliktów wtedy jeszcze prawie nie było. Ale on ma właśnie taki styl wypowiedzi, że nawet jak mówi o czymś dobrze, to może to człowiekowi obrzydnąć, bo to jest zawsze przeciwko czemuś innemu, np. genialny Liszt, o ileż więcej warty od Chopina; beznadziejna Bacewicz, o ileż lepszy Martinu. Miałam już na blogu podobny przypadek, niejakiego Szymona, który uważał, że tylko muzyka współczesna typu Warszawska Jesień, no, może jeszcze np. Bartók czy Strawiński, a reszta to kicz. Ja kocham to wszystko, co on uwielbiał, ale kiedy on przemawiał, gotowa byłam to zniecierpieć. W końcu musiałam go oddalić, bo i blogowicze na to naciskali.
A poza tym pożeracz jest takim niemądrym lewakiem, że po prostu słuchać hadko – choć mu się zdarza w różnych sprawach powiedzieć coś słusznego. Ale zaraz za chwilę jest taka głupota, że nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
W żaden sposób nie znajdę teraz czasu na sprawdzenie, jak to dokładnie było z wejściem pożeracza na Dywanik, ale w pamięci mi się to zachowało tak, że zaczął on od tego bezbrzeżnego entuzjazmu dla Koli, a równocześnie ostro wyrażanego lekceważenia dla pozostałych uczestników Konkursu. Na pewno ktoś tam mu zwrócił uwagę, żeby nie przesadzał, może nawet dość ironicznie, ale nie przypominam sobie tonu pogardliwego. Kłopot zaczął się dopiero wtedy, kiedy oprócz konkursowych zaczęły się uwagi na różne inne tematy, wypowiadane z ogromną pewnością siebie, a nieraz pełne błędów merytorycznych. Wtedy zaczęto mu te błędy wytykać, w czym celował Piotr K., mający encyklopedyczną wiedzę o muzyce. Na co pożeracz od pewnego momentu reagował już tonem bardzo niegrzecznym, w stylu „panie K., pan się mnie znowu czepiasz, a ja sobie to wypraszam, bo najmądrzejszy to ja jestem”. No, naprawdę to już uszami wyłaziło.
Owszem, Piotr K. potrafi być bardzo złośliwy, ale jest to złośliwość ironiczna, inteligentna i bardzo głęboki merytoryzm za tym stoi, więc mu się ostry jęzor wybacza. 😉 A złośliwości toporne wybaczyć wiele trudniej, więc na pożeracza coraz bardziej zgrzytano zębami, aż zgrzytnęło na całego.
I nie chodziło o to, że wygłasza niepopularne poglądy. Są osoby, które wręcz uwielbiają pójść pod prąd, ale robią to z wdziękiem. Tutaj zabrakło wdzięku, wyczucia i choćby minimum umiejętności socjalnych. Do których należy również świadomość, kiedy tak się towarzysko przegięło, że lepiej przez jakiś czas nic nie mówić i zaczekać, kiedy wszystkim wnerwienie przejdzie. 😉
To wszystko o pożeraczu było oczywiście w ramach ćwiczeń z plotkowania. 😆
Plotki to sól życia.
No dobrze, już dobrze. Od dzisiaj zaczynam bardziej solić 😉 Ale tylko trochę, bo dla mnie sól życia to konkret.
To pisałam ja, przyziemna haneczka.
O, niewiele trzeba, żeby namówić na plotki. To znaczy na solenie.
Znowu w biegu, ale podrzucam dla optymistycznych szczeniakow i nie tylko (dobre na wieczor). 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vRX17iDrrgQ
A co do artykulu Bendyka to ja opisywany przez niego trend obserwuje juz od jakiegos czasu. Dlatego jak mnie wspolpasazerka w pociagu Krakow-Warszawa zapytala o amerykanskie nowinki, to pierwsza mysla, ktora mi wyskoczyla w glowie byla moda na metalowe menazki (ekologia!). 😉
Zas na plotkowanie niestety po pierwsze trzeba miec czas… 😉
I pamiętaj: ja tu leżę dla swojej, nie dla twojej wygody!
Aha, czegoś mi tu brak. Rysiu, gdzie Ci się zanikło?
Andsolu 🙂
Ryś chyba zamarzł 🙁
Dobranoc 😕
Żartownisie w akcji, podpis nr 1748 na liście…
Zimno, – 19 według pana Celcjusza 👿
A mimo to panu Stalinowi chciało sie fatygować ze słonecznej Gruzji 😯
Miłego dnia 😆
Z powodu mrozu? 🙄
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/krzyz-sprzed-palacu-nie-gromadzi-juz-ludzi,1,4191434,wiadomosc.html
Dzien dobry 🙂
Kontynuujac rejony muzyczne linkowane przez Monike (00:56),
http://www.youtube.com/watch?v=bGdsYMtS5qM&feature=related
Dzień dobry 🙂 Ładną muzykę puszczacie, ale łagodną, a ja akurat potrzebowałem dzikiej krwiożerczości, bo musiałem zebrać wszystkie siły, żeby zawalczyć ze Stalinem. No, ale zebrałem i zniknąłem go całkowicie, co – o ile wiem – nikomu poza mną się nie udało. 😎
Teraz mogę powrócić do krainy łagodności i wypić w niej poranną kawę. 🙂
Ryś, jak zauważyłem, cierpi na okresowe zapadanie się pod ziemię, ale potem jak ten feniks z popiołów powstaje i oświadcza, że doczytuje. Więc liczę na to, że i tym razem tak będzie. 🙂
A Helenie potrzebne dziś szczególnie mocne Czymanie. Ale pamiętajcie, że to Ameryka, oni dopiero gdzieś za 4 godziny zaczną się budzić, więc na razie można tylko ustawić kciuki w pozycji bojowej, a uruchomić później. 🙂
Z nowego Borowitza – jak zwykle celne i zjadliwe. 😆
– As pro-democracy protests spread around the world, the US State Department today issued its strongest words to date about the situation, offering “to stand by whichever side winds up winning.”
That pro-winning-side message, articulated today by Secretary of State Hillary Clinton, was intended to send a clear signal that the United States is willing to put all of its power and prestige on the line as soon as matters are settled by others.
Joining her at the State Department press conference, President Barack Obama echoed her statement, telling reporters, “I am behind Secretary Clinton’s mixed message one hundred percent.”
“To dictators who think they can get away with oppressing their people, let me say this,” President Obama continued. “The United States of America is standing by, thousands of miles away, to see how this mess turns out.”
Aj, czemu nie zacytowałeś i tego: “We will remain consistent in our policy of issuing meaningless statements at random intervals.”
No problem. Nawet jak ja czegoś nie zacytuję, to ktoś to za mnie nadrobi. 😆
Coś mi się zdaje, że mróz odciął wszystkim dostępy do kompów. Tylko ciepła Brazylia zdołała się jakoś uratować. 😉
Dzień dobry,
mróz umiarkowany, słońce świeci. 🙂
Rozliczyłam podatek dochodowy za 2010, jest OK.
Wydawnictwo ŻYCIE nadal zasypuje mnie niezamawianymi scenariuszami, ale się nie poddaję. 🙂
Czymam kciuki za Helenę!!!
Trochę strach zabierać głos, wobec perspektyw bycia poddanym analizie na tym blogu 🙄
Najpierw nick:
kanibal = lewak i mięso- a nawet ludożerca
Bobik = wieczny szczeniak
-isie, -iski = stęsknione pieszczoty?
cubalibre = ani chybi alkoholik i też lewak 🙄
Strach, normalnie 😯 😉
Ty chyba nie z tych bojacych, Cubalibre?
Kanibal to dosc niefortunny nick. Pewnie, ze lepszy niz np childmolester, ale wciaz. Czytalam jego/jej wypowiedzi u PK i rzeczywiscie brzmi jak lewak proklamujacy nieco trzy po trzy. Moze ma dopiero 16 lat? W takim wieku sie wie wszystko i na pewno.
U PK wolnoc Tomku w swoim domku, ale chyba tylko PK, reszta jest tam tylko w gosciach.
No ale dosyc blogowych plotek, bo praca wola.
Kadafi jeszcze nie w Wenezueli! Jak bedzie dalej strzelal do swoich, to Wenezuela go nie wezmie!
Króliku,
ja z bojących? Eee, nie… Ale kończy mi się rum… 🙄
Rum konieczny, ale ta coca-cola hmmmm… ta zawartosc cukru w cukrze i wlasciwosci odrdzawiajace…
How ’bout Cuban Breeze:
http://www.cocktailtimes.com/rum/mojitoclub_cubanbreeze.shtml
Hmm, wygląda zachęcająco… nie mam cranberry juice i nie wiem, czy gdzieś dostanę. Ale do tego mam prawie wszystko, tyle że jagody mrożone, ale to chyba nie szkodzi?
Rum za to kubański 😎
Króliku,
dzięki za tę stronę. Pod wieczór zabiorę się za testowanie 😉
Witam Koszyczek cieplutko w taaaaaki mróz.
A oto Zły Kot:
http://asset.soup.io/asset/1580/8095_cf17.jpeg
Chyba sie do ciebie wtedy podlacze jesli mozna, mam swietny bermudzki rum Goslinga.
Teraz jednak hej ho, hej ho (juz spozniona) i kciukotrzymanie za Helene.
Hej ho, Króliku! Już mi raźniej 🙂
Kciukotrzymanie za Helene (znowu w przelocie).
Lisku, bardzo ladne, niezaleznie od tego, ze Bobikowi byl bardziej dzis potrzebny marsz Walkirii (przypomina mi sie jeden z bohaterow Woody’ego Allena, ktory stwierdzil, ze musi wyjsc w trakcie opery Wagnera, bo obawia sie, ze jeszcze chwila, a najechalby Polske).
Ja to bym czasem chętnie najechał Polskę nawet bez Wagnera. 😆
Dajcie tych rozgrzewających koktajli, bo w terenie zmarzłem, zesztywniałem i mogę mieć pewne trudności ze swobodnym plotkowaniem. 😉
Gdyby rumu zabrakło, to chyba u Nisi są nieograniczone zapasy. 😎
Kongregacja Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu WRAK zawsze służy pomocą, co ma zapisane w statucie Organizacji (oby żyła wiecznie). Od jutra zapewne zaczną się intensywne zajęcia w grupach i podgrupach, na zjeździe w Krakowie. Pani Wiesia w barze hotelu Wyspiański (kongregantka od trzech lat) na pewno już się cieszy.
Zaznaczam, że Kongregacja nasza (oby żyła wiecznie) w żadnym stopniu nie dyskryminuje innych trunków.
http://www.youtube.com/watch?v=R0TBwFLW4GY
Poza wyż. wzmiankowanym hotelem zbieramy się też dorocznie tu:
http://www.klimatypoludnia.pl/winiarnia/onas_pl.html
Jak powiadam, poza trunkiem kongregacyjnym, statutowym, szanujemy również wszystkie inne.
Nisiu, ja się przy moim tacie kompletnie zbiesiłem. 😳 Jak na stronie internetowej nie działa coś, co działać powinno, to zaraz powarkiwać zaczynam. A na stronie winiarni niby są podane 3 wersje językowe, a działa tylko angielska (sprawdzone w 3 przeglądarkach). To od razu robi złe, nieprofesjonalne wrażenie, o czym donoszę z czystej życzliwości, żeby można to było zmienić. Lepiej dać tylko angielską chorągiewkę, a te niedziałające usunąć, albo zrobić tak, żeby wszystkie wersje działały.
Poza tym w menu (bardzo atrakcyjnym) jest kilka błędów i niezręczności, co moje korektorskie oczko zaraz wyłapało. 😉 Gdyby ktoś w winiarni miał ochotę się tym zająć, chętnie podam, co trzeba poprawić.
Ja to naprawdę z dobrego serca, nie z wrodzonej wredności. Bo to są rzeczy, które poprawić łatwo i zaraz poziom strony o oczko się podniesie. 🙂
Bobiku, polska wersja też nie zadziałała? Tamte dwie może są w remoncie, bo działały.
Ja tam widziałam niepoprawne gnocchi.
Ale miejsce jest cudne i właściciele też. Na okres szant nie przyjmują rezerwacji, bo czekają na nas. Dzwonią żeby zapytać, z czym lubimy pierogi, to zrobią. Itd.
Polska działa. Niemiecka i francuska nie działają.
Absolutnie wierzę w cudność miejsca. 🙂 Ale wtedy tym bardziej szkoda, żeby takie drobiazgi psuły obraz. 😉
Piesku, z takim poziomem wymogów nigdy nie spotkasz idealnej suczki. A to ucho będzie miała przekrzywione, a to drugi paznokieć z lewej tylniej łapy (dobrze mówię?) będzie z zadrapanym lakierem, albo będzie szczekała z głupich dowcipów. Obraz to jest to, razem z drobiazgami. W końcu, idziesz do restauracji na czytanie czy na gryzienie?
No, przecież mówiłem, że przy tacie się zbiesiłem jak chodzi o wymogi co do stron internetowych. 🙁 A błędy w menus, to już od dawna mój hopel – w co drugiej knajpie przechylam się dyskretnie do kelnera i szepczę „o, tu, to trzeba poprawić”. Ale nie krytykuję dla krytykanctwa, tylko wskazuję, co można zrobić. To chyba pół biedy? 😉
A tu, z całkiem innej beczki, nowoczesne metody walki o demokrację. 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9144620,Wydano_fatwe__zolnierze_maja_obowiazek_zabic_Kaddafiego.html
Idę drogą, niby nic,
a tu nagle taki wic:
tu pół drogi a tam cała,
gdzie się reszta zapodziała?
W lesie było dużo drzew,
słychać było ptaków śpiew,
teraz idę lasem w lewo,
patrzę: jest co drugie drzewo…
Przyszło żyć mi w takich czasach,
że już rąbią nas na lasach?
Na wieżowiec zerkam śmiało
widzę, że cuś pięter mało,
naliczyłem ich połowę,
wymieniają? Będą nowe?
Doczłapałem do rozdroża
a tam panie sama zgroza,
były świata strony cztery,
jest połowa do cholery!
Były cztery a są dwie,
kto tu w konia robi mnie?
Ja nie jestem wszak matołem,
ukończyłem wyższą szkołę,
pięter osiem miała aż,
stąd inteligenta twarz,
windy brak nie był nieszczęściem,
dzięki temu mam dziś mięśnie…
Już nie idę, ruszam biegiem
po poradę do kolegi
a on taka sztuka chytra –
proponuje mi pół litra!
Trza mi z tym iść do lekarza
widzę pół, co mi pokażą,
trafiam na kolejkę krótką,
daję usiąść swym półdupkom,
przysiągłbym, że były całe,
nawet tu pół dupy dałem?
Przed oblicze profesora
wreszcie trafiam, jak to chory,
chyba z wojska słyszę słownik,
patrzę, a to jest półkownik…
– Telewizję pan ogląda?
– Czy do gazet też zagląda?
– Internetowe nałogi ?
– Wchodzi czasem pan na blogi?
Mózg szczególnie szybko znika
po lekturze u Bobika…
Wpadłeś pan i to ze szczętem,
jesteś półinteligentem…
Wyłóżmy karty na stół:
mózgu zżarło panu pół.
Odstaw pan to wszystko wartko
bo zostaniesz jeno z ćwiartką…
Widzisz pan ilu mam chętnych,
do widzenia więc –
– Następny!
😆 😆 😆
Ślad inteligenckiej pychy
od wierszyka zeena pryska,
ale… miast z psiej, zwykłej michy
będę dzisiaj jadł z półmiska. 😀
brawo brawo zeennie 🙂
kto wyznacza inteligenta a kto jego połowę? Czy pan AJKJU? A ja kim jestem zennie?
Już zdjęcia przebijają się z Libii w takim zalewie, że Der Spiegel robi trzykrotnie dłuższą niż zazwyczaj wystawę. Oczywiście fajnie będzie, jeśli trzeci z kolei dyktator weźmie sobie plecaczek i pójdzie na wyprawę, ale zdjęcie nr 20 (jak i wielość zdjęć z kałasznikami) sugeruje, że różne nieciekawe rzeczy mogą nastąpić.
Zbijanie się w kupki, dla lepszego ujęcia przez fotografa pokazuje jak bardzo te protesty są odmianami Cargo Cult – gdzieś daleko Wielki Dobry Człowiek (ale nie Amerykanin!!) zauważy i demokrację dostarczy…
zeen, przypomniałeś mi jakiś mój bardzo stary protest song o tym jak w szpitalu
pan profesor i pan docent położyli mnie na stół,
ustalili, że mnie zrobią (tak mówili) pół na pół.
andsol nie ma sie tak znowu powodu cieszyć z wypraw dyktatorów. Jakos trudno mi sobie wyobrazić kto w zamian.
Raczej nie wygląda to dobrze .
W tymże samym szpiglu ciekawy artykuł o Kraju, wcale nie w stylu Kartoffelland, typowe zdanie:
Almost a quarter century after the collapse of the Soviet bloc, the country of 38 million has become a respected regional power.
Pan Ajkju z wyznaczaniem inteligentów, niestety, niewiele ma wspólnego, co widać po wielu osobnikach wyznaczanych na teoretycznie inteligenckie stanowiska, do ministerskich włącznie. 🙄
jarzębino, czasami zbijasz mnie z tropu, wprawdzie znam francuskie zaprzeczające potwierdzenie mais si, ale wygląda na to, że Ty wymyśliłaś potwierdzające zaprzeczenie. Ja mówię różne nieciekawe rzeczy mogą nastąpić, a Ty to przyszpilasz: nie ma sie tak znowu powodu cieszyć […] Raczej nie wygląda to dobrze.
dobrej nocki:) nie andsolu mówimy o czyms innym ja o przyszłośći a Ty o terażnieszości. Zbijanie z tropu to moja zaleta 🙂
Ja się w krajach arabskich obawiam nawet nie tyle tego, co nastąpi za rok czy dwa, ale za 5, 10, 15, 20… Kiedy pamięć demokratycznego poruszenia przyblaknie, a na wierchuszce usadowią się jacyś spryciarze, którzy nauczą się świetnie posługiwać dla swoich celów półdemokratycznymi mechanizmami, jakie pojawią się po obaleniu dyktatur.
Tylko co mi wtedy z tego będzie, że okażę się prorokiem… 🙁
Bobiku, „Events are only inevitable after they happen.”, twierdzi znany amerykanski historyk, Eric Foner. A poza tym to zawsze jakos projektujemy na ogladane zjawiska wlasne oczekiwania, doswiadczenia, etc. Moze dlatego dajemy sie jednak od czasu do czasu zaskoczyc? 😉
zeenie – bull’s eye, right on target, trafiony i zatopiony 🙂 A jesli juz rzeczywiscie polowki, to ja stawiam jednak na prawa polkule, bez ktorej niemozliwe sa poezja, empatia, paradoks i poczucie humoru… 😉
W niebieskim berecie byłoby mi lepiej…
Moniko, ale ja właśnie bardzo lubię być zaskakiwany, tylko że im dalej w życie, tym rzadziej mi się to zdarza. 😉
Andsolu, niebieskich beretów akurat nie mam na składzie. Ale gdyby różowa, szydełkowa czapeczka z pomponem też Cię urządzała… 😈
Ależ to nie dla mnie, to była mowa zależna, czy jak Wy to, wśród piesków, nazywacie.
Chociaż… Różowa czapeczka, mówisz? Karnawał coraz bliżej…
Dzien dobry 🙂
Andsolu, wlasnie przeczytalam ze u Was mozna znalesc aligatory za kanapa ? 🙂
Dzień dobry! W Poznaniu -19C, ale za chwil parę lecimy tam, gdzie, przy pewnej dozie prawdopodobieństwa, przypłynie zaraz dużo Libijczyków. Za to dzisiaj przeczytałem w GazWyb smutki posła Wiklińskiego na tle abonamentu telewizyjnego:
Marek Wikiński z SLD, wiceszef sejmowej komisji „Przyjazne państwo”, zachęca do tzw. modelu czeskiego. Każdy miałby płacić abonament razem z rachunkiem za prąd. – Dzięki temu w Czechach niemal 100 proc. osób płaci za telewizor czy radio – tłumaczy poseł.
A jeśli ktoś nie ma telewizora? – Spotkałem się w życiu tylko z jedną rodziną, która nie miała telewizora, ale mieli radio – odpowiada Wikiński.
Panie Pośle! Nie mamy telewizora od sześciu lat! Nie ma lepszej metody na zachowanie zdrowia psychicznego!
Ja nie wiem jak wy mozecie pisac czymajac! 🙂
Internet mówi, że w Poznaniu jest teraz – 5. Mój termometr, ustawiony w słońcu, pokazuje – 10, a o siódmej rano pokazywał – 21. 👿
Kciuki za Helenę rzetelnie czymane ❗
Babilasie,
przyjemności 😆
Z prognozami na przyszłość bywa różnie. We Francji, w czasach przedautomobilowych, powstał rzetelnie sporządzony, w oparciu o dane empiryczne, raport zawierajacy dokładną datę upadku Paryża, spowodowanego zwiększającą się ilością pojazdów konnych w mieście.
Życie zakpiło sobie z futurologów. 😉
Z kolei, w roku 1964, ówczesny prezes jednej z wytwórni filmowych w USA, obliczył żywot telewizji na nie więcej niż pół roku! Opierał się w swoich przewidywaniach na ewidentnych przewagach odbioru filmu w kinie nad odbiorem z małego ekranu. Nie wziął pod uwagę przesłanek psychologicznych, z wygodnictwem na czele, i socjologicznych 😯
Nie przewidział też tego, jaki wpływ będzie miała telewizja na urządzanie mieszkań 🙄
Zwierzaku,
i to jest właśnie ta Wyższa Jazda Blogowa 😉
babilas,
my mamy telewizor, ale MAMY również pilota, którym sami możemy operować, wedle własnej woli 😆