Gwiazdor
– Myślisz, że mógłbym zostać gwiazdorem? – zapytał z nadzieją Bobik, krygując się przed lustrem i poprawiając nażelowany kosmyk nad uchem. – Jakimś Pazurem albo kimś takim?
Labradorka spojrzała na niego z powątpiewaniem.
– Myślisz, że masz ku temu predyspozycje? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
– A co bym miał nie mieć! – napuszył się Bobik. – Fotogeniczny jestem, uśmiech mam olśniewający, futro spektakularne… I na pewno potrafiłbym śpiewać jak Mandaryna, albo być śmiesznym i strasznym zarazem, tak jak ten… no, zapomniałem, ale w każdym razie wielki gwiazdor. Różne rzeczy bym potrafił. Żeby tylko wpuszczono mnie do telewizji, to ja już bym wszystkim pokazał!
– Obawiam się, że to ci się tak tylko wydaje – sprowadziła go na ziemię Labradorka. – Jak cię znam, zaraz byś się zaczął wymądrzać, ba, może nawet spróbowałbyś dać do zrozumienia, że książkę jakąś czytałeś. A gwiazdorowi tego nie wolno. Gwiazdor ma świecić, nie mądrzyć się. Publiczność nie lubi wymądrzalskich.
– A co publiczność lubi? – zainteresował się Bobik.
– No widzisz? – powiedziała Labradorka, usiłując nie okazać zbyt jawnie zadowolenia, że jednak wyszło na jej – Gdybyś miał zadatki na gwiazdora, nie musiałbyś pytać, co publiczność lubi. Po prostu byś to wiedział. Jakoś tak sam z siebie. Instynktownie.
Bobik poczuł, że ogarnia go złość. Właściwie nie dlatego, że rozwiały się jego marzenia o gwiazdorstwie. To jeszcze nie było takie straszne. Nowe marzenia mógł sobie szybko znaleźć. Wiele bardziej złościło go, że Labradorka znowu miała rację. On też bardzo nie lubił, kiedy ktoś był mądrzejszy od niego. Zwłaszcza jeśli to robił notorycznie.
Mar-jo, ciesze sie ze nalesniki smakowaly. Francuzi sie znaja na rzeczy, ja tylko od nich sciagam.
Dla sekcji germanskiej;
skandal von czy zu Guttenberga dotarl na lamy NYT
http://www.nytimes.com/2011/03/15/books/merkels-possible-successor-resigns-in-plagiarism-scandal.html?_r=1&pagewanted=all
Cieple pozdrowienia dla Heleny, Bobiku.
JOTKO, mam nadzieje ze S. jest na antybiotykach i srodkach przeciwbolowych i pije wode, sen w okresie oslabienia to chyba dobry objaw.
O wystepach (raczej:wystepkach) panstwa i owej (nie)slawnej Komisji majatkowej od dawna pisze i NIE i Fakty i Mity. Ale oba te tygodniki nie maja namaszczenia „inteligencja”. 🙂
A jezeli myslicie, ze rozdawnictwo sie skonczylo to pare drobiazgow:
– We wsi Kidow (Pilica) zlikwidowano szkoley tzw. tysiaclatke. „Sprzedano” niepotrzebny budynek i ponad 5500 m2 dzialke Caritasowi za 30 tys zlotych.
– Wola Lychowska ( mazowieckie) zlikwidowany budynek szkolny zostal wygrany w przetargu przez Caritas ( jedyny startujacy w przetargu!) na prowadzenie osrodka opieki. Koszt remontu ( 300 tys zl) wzial na siebie Urzad Wojewodzki…
-Stary Wielislaw ( powiat klodzki) Caritas dostal budynek po zlikwidowanej szkole na utworzenie Warsztatow Terapii Zajeciowej.
-Blizno ( kujawsko-pomorskie) w budynku bylej szkoly nad jeziorem powstal Osrodek Rekreacyjno-Szkoleniowy Diecezji Torunskiej.
Jest tego duzo wiecej, nie chce mi sie przepisywac.
Czy glupota i serwilizm maja swoje granice?
calo gebowe 🙂 😀 😆
wstawanko przy sniadaniu czytanko brykanko 🙂
to jest zycie 😀
brykam
ciekawi mnie KTO (jaka osoba, jaka partia) i KIEDY w imieniu spoleczenstwa wymyslil i podpisal dokumenty w sprawie Komisji Majatkowej?
przeciez nie „panstwo” – kto konkretnie?
w tereny zielone
brykam fikam
Ryś, przyjemnego brykanka!
Pewnie ci, którzy wymyślili Komisję Majątkową i podpisali dokumenty, dzisiaj siedzą już na „zasłużonej” emeryturze.
Dla niemieckojęzycznych: http://www.welt.de/print/welt_kompakt/print_politik/article12871500/Die-Kamikaze-von-Fukushima.html
Witam 🙂 Odnośnie powstania i autorów Komisji Majątkowej znalazłem taki zapis:Pierwszy etap kościelnej rewindykacji znalazł swój wyraz prawny w ustawie uchwalonej u schyłku PRL, dnia 17 maja 1989 r. o stos. Państw. Kość., w której Dział IV Rozdział 1 pt. „Regulacja spraw majątkowych Kościoła” w art. 61 ustanowił szczególny tryb postępowania w tych sprawach — tzw. postępowanie regulacyjne, które stworzyło podstawy rewindykacyjne dla dóbr, które w różnych okolicznościach i okresach Kościół utracił na rzecz państwa w sposób uznany w ustawie za bezprawny lub niesłuszny (np. nieruchomości przejęte w drodze egzekucji zaległości podatkowych; nieruchomości przejęte od zakonów bezhabitowych, które wcześniej znalazły się w ich władaniu dzięki zakładaniu fikcyjnych stowarzyszeń celem obejścia cesarskich przepisów antyzakonnych; mienie zniesionych fundacji kościelnych; mienie utracone na skutek wywłaszczenia, w którym strona kościelna nie przyjęła odszkodowania; mienie przejęte pierwotnie bez podstawy prawnej, a następnie konwalidowane prawnie). Postępowaniem regulacyjnym zajmuje się ustanowiona art. 62 Komisja Majątkowa, która działa przy ministrze spraw wewnętrznych i administracji, w jej skład wchodzą po połowie przedstawiciele rządu i episkopatu. Tzw. regulacja polega:
a) albo na przywróceniu kościelnym osobom prawnym własności nieruchomości;
b) albo na przyznaniu nieruchomości zamiennej, gdyby przywrócenie własności było trudne w praktyce do wykonania;
c) albo przyznaniu odszkodowania wnioskodawcy, w wysokości odpowiadającej przepisom o wywłaszczeniu nieruchomości (bez względu na to, czy nieruchomość ta została utracona w drodze wywłaszczenia, nacjonalizacji czy w inny sposób). Strony przed Komisją mogą zawrzeć ugodę. Od orzeczenia zespołu orzekającego Komisji nie przysługuje odwołanie.
Kościelno-państwowa Komisja Majątkowa, która zajmuje się rozpatrywaniem wniosków o zwrot kościelnych nieruchomości, została powołana decyzją szefa URM, Jana Ambroziaka (wcześniej pracował w Sekretariacie Episkopatu Polski).
Zimno, mokro, pochmurno 🙁
Sokrates dziękuje za wyrazy 🙂
O Komisji Majątkowej nic nie powiem, bo jeszcze chcę pożyć. A jak zacznę, to mnie może, nie powiem co, trafić 👿
Panno Kota, można dostać leki dla zwierzątek. Sokrates dostał antybiotyk o przedłużonym działaniu. Dzisiaj dowiemy się czy nie potrzebuje czegoś ekstra na wzmocnienie.
Jotko,
Sokratesowi na wzmocnienie dawałabym żółtka na zmianę z wątróbką i innymi podrobami 🙂
Komisja Majątkowa to czysty obłęd. I jako obłęd powinny być jej działania unieważnione, tyle że KK prawdopodobnie świadomy absurdu sytuacji wiele z tego co „odzyskał” to sprzedał i już kto inny (Kraków ma klekcjonera takich dóbr, czytałam w POLITYCE) jest ich właścicielem. Z drugiej strony jeśli KK sprzedawał to uzyskiwał zapłatę, czyli pieniądze, ale tych pewnie tam nikt nie znajdzie. Obrzydliwa historia, nie ma co.
Tereso,
dziękuję, zaraz to zrobię. W jakiej formie podawać? Surowe, gotowane, smażone? 🙂
No, popatrzcie co ci paskudni żurnaliści wyprawiają. Ośmieszają nam kolejnego pana prezydenta. Czy pan prezes nie powinien ich ostrzec, że istnieje bardzo logiczny ciąg przyczynowo – skutkowy między ośmieszaniem … a ….
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kolejna-wpadka-komorowskiego-bul-polakow,1,4213928,wiadomosc.html
Dzień dobry 🙂 Chociaż bo ja wiem, czy dobry, jak się od Komisji Majątkowej zaczyna? A na dodatek zgadza się to, co pisała Jotka, że zimno, mokro i ponuro. 🙁
Zwierzaku, na tę Komisję my tu warczymy nie po raz pierwszy i różne źródła były cytowane, z „Nie” włącznie, ale dotąd to było o pojedynczych ekscesach, a ten artykuł w „Polityce” jest podsumowujący i dlatego nam się tak paszcze zazieleniły.
A że stylistyka „Polityki” mnie osobiście bardziej odpowiada od „Nie” czy „Faktów i mitów”, ale również wielu innych pism, to już insza inszość. 😉 Nie sposób czytać wszystkiego, więc każdy sobie wybiera coś, co mu najbardziej pasuje. Ale na szczęście inni linkują i co insze i dzięki temu ma się przegląd. 🙂
Tak sobie myślę o tych, którym tego potworka prawnego w postaci Komisji Rabunkowej zawdzięczamy… Obawiam się, że nawet jeżeli jakieś nazwiska wyjdą, to niekoniecznie te, które pociągały za sznurki. Irek dokopał się do Ambroziaka, ale wiadomo, że on pojedynczo żadnej decyzji nie podejmował, co najwyżej był bardzo chętny do podpisania. To musiał być pewien zestaw na wierchuszce, który tak strasznie marzył o wlezieniu Kościołowi w cztery litery, że był gotów przepchnąć każde sukinsyństwo, byle zadowolić „władców”. Musiało tam być mnóstwo zakulisowych ustaleń, subtelnych – albo i mniej subtelnych – nacisków i przepychanek na jedyną słuszną stronę. Zapewne większość tych, co naciskali i popychali, teraz umyje rączki, bo przecież niczego nie sygnowali i w ciele ustawodawczym ich nie było.
Pewnie, że warto byłoby znaleźć i postawić pod pręgierzem opinii chociaż kilku tych, którzy z całą pewnością w lepieniu Frankensteina mieli udział, choćby jako ostrzeżenie na przyszłość, dla innych, że jednak spisane będą czyny. Ale jak chodzi o rozmowy, to mam podejrzenie, że ich nie poznamy, choć to one zapewne odegrały w tym wszystkim największą rolę. 🙄
Tego potworka zawdzięczamy nieboszczce przewodniej sile narodu. Przewodnia siła chciała w ten sposób przekupić swiętą matkę naszą. Liczyła na to, że ta powstrzyma owieczki i barany przed pokazaniem przewodniej sile środkowego palca. Święta matka nasza, jak zwykle zresztą, wzięła co jej oferowano, poczem ją wy …, jak zawsze, jak każdego. Podobna gra prowadzona była ze wszystkimi kolejnymi rządami, które wszak mogły się jedynie powoływać na, pożal się boże, jakieś tam prawo stanowione. Święta matka nasza mogła, w każdej chwili, powołując się na, jedynie suszne, prawo naturalne – czytaj boskie, zmobilizować wszyskie owce i barany przeciw żałosnej władzy świeckiej.
I tak się ten ku … karuzel, panie dzieju kręcił 👿
A w ogóle to się od … od świętej matki naszej 👿
Nawet te wredne żurnalisty nie są w stanie udowodnić, że na skutek działania ww. komisji, straciła życie choć jedna zygota 😯
Czyli wszystko w porzo 😎
Jotka, masz rację. Tę ustawę uchwaliła przewodnia siła narodu 18!!! dni przed wyborami 4 czerwca.
he, he, czyli jak zwykle, wszystkiemu winne komuchy
Wiadomo, że nie KK co świętą matkę naszą mo.
Jotko, dałabym te żółtka i podroby takie jakie przypadłyby Sokratesowi do podniebienia. Próbowałabym gotowanych i surowych, i nawet z patelni, byle pod nią ogień był mały 🙂
To może wróćmy (tu pisałam, czy gdzieś indziej?) że w ludem PRL-u rządził KK, a to z tej przyczyny iż ambony miał i ich intesywnie używał w swoich, i tylko swoich, „zbożnych” celach, za co zresztą bohaterem w III RP został. I znowu mu się należało wszystko czego chciał, co zresztą działa jak szwajcarski zegarek do dziś.
Znalazłem ciekawy fragment wspomnień Jacka Kuronia do wątku Komisji:Okoliczności przyjęcia zwrotu kościelnych majątków po latach wspominał Jacek Kuroń: „W Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu wszyscy poza mną byli katolikami. Ja jeden byłem chrześcijaninem, ale nie należącym do żadnego Kościoła. W tym sensie ja jeden byłem niezależny. W każdej sprawie moi koledzy ministrowie oglądali się na mnie i — paradoksalnie — mój głos stał się decydujący, bo tylko ja mogłem biskupom powiedzieć nie! Jeszcze jesienią bardzo szanowany przeze mnie biskup postawił ostro dwie sprawy: zwrot kościelnego majątku i wprowadzenie religii do szkół. Już zwrot majątku stanowił problem, bo wiele osób uważało, że reprywatyzacja powinna dotyczyć wszystkich właścicieli na jednakowych zasadach. (…) może jest pewna niezręczność w tym, że dla jednego właściciela robi się wyjątek, może jest to niezręczne i dla samego Kościoła, ale trudno. Świat przez to nie zginie, a ja nie mogę być rycerzem obrotowym wojującym ze wszystkimi o wszystko. I tak komisja przyjęła pełny zwrot kościelnego majątku.”
Panna Kota,
(10:49) i Tusk z Putinem 😉
Tereso,
dziękuję 🙂
Pod adresem przewodniej siły narodu to ja już swoje w życiu odwarczałem 😎 , więc może tym razem powarczę na tych, którzy przez ponad 20 lat nie zauważyli, z jakim koszmarnym bublem prawnym mamy do czynienia. A dlaczego nie zauważyli, chyba nikt nie ma wątpliwości. 👿
Oczywiście, że o samo wprowadzenie ustawy o KM pretensje należy mieć do państwa. Ale czy o sposób robienia z tej ustawy użytku nie można się czepiać również świętej matki (nie piszę „naszej”, bo mojej na pewno nie)? A już szczególnie tam, gdzie nie było to tylko wykorzystanie litery prawa do zaspokojenia niebywałej pazerności, ale oczywiste, niezgodne nawet z tą kaleką ustawą, przekręty.
Jotko, dorzucę jeszcze jedną radę w sprawie jadłospisu kota, który nie ma apetytu. Niemieccy ochroniarze zwierząt, którzy przeprowadzają akcje kastracyjne w południowych krajach, zwabiają bezdomne koty przy pomocy tuńczyka. Zwykłego, z puszki. Po prostu nie ma kota, który by się tuńczykowi oparł. 🙂 Nasi koci domownicy też się nigdy nie opierali, wręcz przeciwnie. 😉
rok `89, kazdy bral co mozna bylo, inni leka reka dawali, a niektorym (jak przez Irka zactowany Kuron) bylo glupio sie stawiac 🙁
a inni jak pani Suchocka w „nagrode” siedza na ambasadorstwie (spiskowe swiata sa mi obce)
lekka, lekka, lekka 😳
W tym cytacie z Kuronia coś mnie uderzyło. Nawet nie to, że w KWRiE był tylko jeden niekatolik (w kraju jeszcze nominalnie „socjalistycznym”, he, he). Chodzi mi o ten fragment:
…wiele osób uważało, że reprywatyzacja powinna dotyczyć wszystkich właścicieli na jednakowych zasadach. (…) może jest pewna niezręczność w tym, że dla jednego właściciela robi się wyjątek, może jest to niezręczne i dla samego Kościoła, ale trudno. Świat przez to nie zginie…
Uderzające jest dla mnie to lekceważące machnięcie ręką na naruszenie jednego z fundamentów systemu legislacyjnego, czyli równości podmiotów wobec prawa. Skoro nawet człowiek tej miary co Kuroń nie rozumiał, że podział na równych i równiejszych zawsze się boleśnie mści, to co mówić o innych…
To właśnie nazywam brakiem kultury prawnej w społeczeństwie – ten brak instynktownego odruchu, że fundamentów jurysdykcji pod żadnym pozorem nie ruszamy, bo wcześniej czy później źle się to skończy. No i brak świadomości, co jest takim fundamentem, a co jakimś prawnym drobiażdżkiem, który bez większych konsekwencji można zmienić jednym pociągnięciem długopisu. 🙄
no ale zginął świat? nie zginął
a przy okazji tego ciągłego przywoływania KK skojarzyło mi się: skąd kk? – nie z tego świata – można by odpowiedzieć…
foma – świat jeszcze nie zginął. Ale jak chcesz się dowiedzieć, kiedy zginie, to zaraz mogę Ci poszukać absolutnie pewnych informacji, kiedy dokładnie koniec świata nastąpi. 😆
foma,
oczywiście, że z tego świata, krew z krwi naszej, kość z kości naszej, ale nade wszystko z naszego warcholstwa, które Bobik, w dobroci swego szczenięcego serca nazywa „brakiem kultury prawnej społeczeństwa”. Ja to nazywam dosadniej, ale nie będę się wyrażać w porządnym towarzystwie.
Bobiku,
dzieki za porady kulinarne dla Sokratesa 🙂
Prognozy krótkoterminowe 😉
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/jasnowidz-czeka-nas-wojna-i-rzad-kaczynskiego,1,4212826,wiadomosc.html
To ze szklanej kuli można wyczytać to samo, co z serwisów prasowych? 😯
Phi, tylko tyle katastrof potrafił ten jasnowidz wykombinować? Ja mogę od łapy znaleźć więcej i lepsze – UFO praśnie w Watykan, książę Harry ożeni się z Dodą, paszetówka w całej Europie zapadnie się pod ziemię i będziemy po nią latać do Hameryki, a Kaczyński zostanie monarchą dziedzicznym i wielkim wezyrem ustanowi Błaszczaka.
Gwarancje na spełnienie się moich przepowiedni daję takie same, jak każdy inny jasnowidz. 😎
Czemu jasnowidz skoro tak ciemno widzi?
Zapomniałem się pochwalić, że – zapewne pod wpływem mojego wpisu – błyskawicznie się zostałem za gwiazdora, a przynajmniej za coś w rodzaju prominencji. Poproszono mnie o wygłoszenie dzisiaj mówki na otwarciu wystawy ze śtuką. Oprócz mnie przemawiał będzie jeszcze burmistrz, więc nie będę podkreślał, że wystawa niewielka, lokalna i w gruncie rzeczy bez znaczenia, tylko się napuszę, a co. Doceńta prominenta. 😆
Muszę sobie teraz przygotować tę mówkę, bo jak sknocę sprawę, to mnie już więcej nie poproszą i z całego gwiazdorstwa nici. 🙄
Faktycznie, haneczko, powinno się wprowadzić podział na jasnowidzów i ciemnowidzów. Od razu moglibyśmy korzystać tylko z usług tych, których przepowiednie są zgodne z naszym zapotrzebowaniem. 😈
Ojej, Bobik, przypomniało mi się coś. Śniło mi się, że wychodziłam za mąż za Ciebie. Zażyczyłeś sobie, żeby do ślubu jechać wozem drabiniastym i żeby wszystkie panie były ubrane w sari. Grzybów żadnych przed snem nie jadłam 🙄
Vesper, jeżeli w prezencie ślubnym nie zażyczyłem sobie pasztetówki, to skąd pewność, że to byłem ja? 😆
http://wyborcza.pl/1,75478,9276209,Poeta_zaprasza_na_proces.html
Bez komentarza >:o
To będzie chyba śtuka płócien, bo do śtuki mięs nie musiałbyś się przygotowywać 😉
Byłeś dokładnie taki, jak na zdjęciu
ja bym sobie zażyczył, żeby nie były ubrane… 🙄
Oto przyczyna, dla której pies bywa bardziej zabawny od mężczyzny.
Ryzykant… 🙄
No, to już wiecie, czemu ja tak przesiaduję po nocach. Czekam aż ludzie zasną, a potem myk – po ich snach zaczynam się włóczyć. 😆
Groza bierze od tego opisu procesu Rymkiewicza. Rzeczywiście, słów na skomentowanie brakuje.
no ok, z apaszkami na szyi i odrobiną biżuterii. i pomalowane paznokcie…
A kółko w nosie i piórko wiadomo gdzie to nie łaska? 🙄
Robię się widząca 😆
Tutaj ciekawy reportaż z dzisiejszego Czernobyla: http://mojasd.ovh.org/ghosttown_classic/index.html
Jotko 11.20 – i oczywiście jeszcze Komoruski!
Sokratesowi rzeczywiście możesz dać tuńczyka lub sardynki z puszki, wątrobę lub mięso dałabym raczej gotowane lub smażone, surowe ma coś w sobie szkodliwego dla kotów, poza tym w sklepach z jedzeniem dla zwierząt są specjalne pasty i kaloryczne pożywienie. Jeżeli jajko, to tylko żółtko, i raczej nie surowe. Przerabiałam to wszystko z moją Vicki.
dla frakcji „germanskiej” 🙂
http://www.faz.net/s/Rub469C43057F8C437CACC2DE9ED41B7950/Doc~E13CFA0B5F70C4D0C9A700AB77B2C9876~ATpl~Ecommon~Scontent.html
w sensie tego o czym Bobik o 11:44
Bobiku, w moich życzeniach bez kółka i piórka jednak
A tutaj wywiad z prof. Jaworowskim, który kompletnie bagalizuje niebezpieczeństwo wynikające z katastrofy atomowej. http://www.nienalezna.pl/articles.php?article_id=89
Ej, to mój sen! Foma może sobie przyśnić własny. W moim mają być w sari i już 👿 😉
vesper, bo jeszcze takie rzeczy sobie przyśnię, że wolałabyś odpuścić sobie sari ;]
Wolność fomku w swoim … śnie 🙄
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/807168,wybierz-najbardziej-wplywowa-kobiete,galeria,id,t,tm.html#6675d07fb60b8255,1,3,10 . Konkurują: Henryka Krzywonos i Marta Kaczyńska.
ach, gdybyż tak umieć zakradać się w cudze sny… 🙄
Bobik potrafi
Vesper, gdybys chciala wiecej sari do nastepnych snow, to prosze, wlasciwie wprost ze zrodla 😉
http://www.thehindu.com/arts/crafts/article1458609.ece
Teresa,
O tempora, o mores! 👿
Śliczne, Moniko. Myślę, że foma też by nie narzekał 😉
no nie wiem… ci panowie z wąsami i w okularach psują efekt ;]
Ano, Jotko 😕
Przepadam za jedwabiem 🙂
Vesper, ten Twoj sen troche mi przypomnial rozne niewysnione wesela i sluby, przeszle i przyszle. Na moim mialam – oczywiscie – sporo gosci w sari (a i sama je mialam na sobie przez czesc uroczystosci), zas moja maid-of-honour/swiadek byla w pieknym jedwabnym kimono. Teraz zas syn przyjaciol, o korzeniach jak najbardziej europejskich, po powrocie z podrozy narzeczenskiej do Indii, planuje kolejny ciekawy slub, ze wspolnym spacerem po Walden i piknikiem w domu Emersona zamiast tradycyjnego przyjecia weselnego, zas jego narzeczona zastosuje indyjskie jedwabie w swojej slubnej kreacji. Ciekawa jestem, czy ktos wpadnie na pomysl z wozem drabiniastym, ale mnie sie on bardzo podoba. Z pewnoscia to duzo mniej oklepane niz ogromne biale limuzyny, ktore widzialam w Warszawie pod kosciolem Sw. Anny. 😉
Z wielkim wstydem uświadomiłam sobie fakt, że nie podziękowałam Panu Administratorowi za umieszczenie podsumowującej notki pod naszą Deklaracją 😳
Panie Administratorze, przepraszam, że tak późno i bardzo dziękuję 😆
Lecę teraz wygłaszać tę mowę tronową. 😆 Nie mam nic przeciwko temu, żeby blogokciuki były w robocie tak gdzieś od 19. 15. Na wszelki wypadek, żeby mi ozór kołkiem nie stanął. 😉
Prosze bardzo, Bobiku, ale beda to kciuki astralne, bo fizyczne sa chwilowo wlasnie potrzebne do prowadzenia samochodu. :-;
Czymam, czymam z całych sił ❗
No i jak, Bobiku? Klapło? Też czymaliśmy!
Bobiku, powiodło się?
http://wyborcza.pl/1,75477,9275022,Tanzanska_niewolnica_londynskiej_emerytki.html
No, dzięki, dzięki za czymanie, bo chyba w sumie cool wyszło. 🙂 Publiczność cały czas reagowała tak, jak było przewidziane w moim scenariuszu, to znaczy tam gdzie trzeba się śmiali, a tam gdzie trzeba przybierali inteligentny wyraz twarzy. 😛 Artyści (w il. szt. 2) po przemowie podchodzili do mnie, żeby mi powiedzieć, jak są szczęśliwi, że ktoś tak dobrze rozumie ich sztukę, a znany mi z widzenia działacz kultury zgłosił się z pytaniem, skąd pochodził użyty przeze mnie cytat z Goethego, bo jak ulał by mu pasował do jego planowanego kiedyś tam wystąpienia. A główna organizatorka dziękowała długo i wylewnie, a raczej nalewnie, bo szampana było mnóstwo wiele. 😀
Znaczy, gwiazdorstwo było. Wprawdzie na razie bez telewizji, ale – you never know. 😈
Rzucam niemieckojęzycznym hasło:” Buchmesse Leipzig – das blaue Sofa 2011″ (na ZDF można wyguglac). Niesamowicie ciekawe rozmowy z wieloma autorami (m. in. z autorem bardzo dobrej biografii Liszta).
Wszystkim życzę dobrej nocy.
Buchmesse Lepipzig jutro. 😉 Dziś moje nieodmiennie pierwsze skojarzenie z sofą, czyli Frank Zappa:
http://www.youtube.com/watch?v=XYgf0HL_5mQ
Jako bonus może być jeszcze a modified dog tegoż 😀
http://www.youtube.com/watch?v=nINYjuPsHbo&feature=related
vesper, ja własnym oczom nie wierzę, to Ty mówisz o jechaniu wozem drabiniastym? Przecież to JA mam o tym napisać… Nie napisałem wcześniej, bo wróciłem z tej fabryki, w której tłumaczę z tego i tamtego na inniejsze, tak padnięty, że Sokrates przy mnie to Kotus Erectus. Ale za chwilę zbiorę się w sobie i za chwilę Wpis Stanie.
A męczący jest hałas hali. I to trafiło właśnie na mnie, który – nie chwaląc się – jest Pekińskim Jamnikiem w sprawie warunków pracy. Spokój, kawa, woda mineralna, nic nie mruczy poza komputerem. Na przyszłość bardzo proszę o chałtury wraz z hurysami i cichutkim barokiem we tle. Na instrumentach, których nazwy nie są szybo lotami.
Czy na blogi padła dziś jakaś zaraza? 😯 Gdziekolwiek spojrzę, tam nikt nie pisze. 😯
To ja się postanawiam wyłamać z tego nagłego obyczaju i przekazuję Wam ucałowania oraz wyrazy od Heleny. Bardzo by już do nas chciała, ale warunki nie sprzyjają jej. Ale ostrzega, że jak już będzie mogła, to wszystko przeczyta, a Kot Mordechaj tym wnikliwiej. 😈
O, Łajza doniosła, że andsol na blogozarazę jest odporny. 🙂
I to machniecie reki zostaje nam do dzis… Jakos to bedzie przeciez.
Dla mnie Bobiku, Polityka jest za bardzo poprawna. Owszem doceniam poziom i kulture, ale trudno walczyc rapierem, kiedy ktos uzywa topora. Pewne rzeczy musza byc powiedziane wprost i bez oslonek, ale na to trzeba odwagi i determinacji.
Spijcie spokojnie.
Bobiku, niektorzy przeniesli Patryka na weekend, przynajmniej tutaj, wiec moze swietuja. No i jeszcze wez pod uwage oslabienie wiosenne, zwlaszcza jesli np. ktos musial dokonac pilnych zakupow odziezowych dla dzieci. Uff. 🙂 Ale za to dzisiaj spod sniegu wychynal w koncu zagubiony szalik, oczywiscie gdy juz absolutnie nie byl potrzebny. Indyki okazaly sie jednak calkiem niewinne. 😉
A u mnie jutro Holi, wiec z Patrykiem sie zbiegnie, jak to amerykanskie skladanki. 😉
I ucalowania dla Heleny. 🙂
To jest bardzo ciekawy punkt widzenia, Zwierzaku. Tylko u mnie już jest trochę za późno, żeby się nad nim poważnie zastanowić. 😉 W związku z tym przyjmę zasadę Scarlett O’Hara: pomyślę o tym jutro. 🙂
No i oczywiście: niech żyją zakwitające szaliki! 😆
Uprzejmie proszę o usprawiedliwienie nieobecności z powodu że się duszę bo muszę. Więc nie piszę tylko oglądam śmieszne filmy ale staram się nie śmiać bo wtedy duszę się bardziej. I w ramach protestu nie używam przecinków piszę niegramatycznie i kto mi zabroni błond ortograficzny zrobić hahaha.
Ale snów pięknych i drabiniastych Wszystkim życzę szczerze.
James Błond. Bohater Jutra.
Ja nic nie mówię. Ja tylko sugeruję, że można by zrobić sobotę z Jamesem Błondem. Bo to mnię się wydaje temat nader rozwojowy. Na takie różne strony można jego rozwinąć, że czaszka się obsuwa i o rany boskie.
Wy w każdym razie Jamesa Błonda nie zlekceważcie. No bo niby dlaczego lekceważyć, jeżeli człowiek pracy i w ogóle, hę? 🙄
Dzisiaj jest świętego Józefa, opiekuna dziewicy i dzieciątka, patrona rodzin, Bobiku, a nie jakiegoś kosmopolitycznego Błonda, choć by nawet był i Jaśkiem czy tam Jamesem 👿
Zwierzak ma rację, dość tej poprawności 😯
Póki wszyscy śpią ja tu zrobię porządki ❗
Święto można zacząć od pogadanki poglądowej na temat: jak nie należy:
http://www.youtube.com/watch?v=vwu-RaCjRvg
Dalej można przejść do wychowania w rodzinie:
http://miglanc82.wrzuta.pl/audio/5h76k3nqmz5/violetta_villas_-_jozek
Dobrej zabawy z Józkiem 😆
hallloooo!!!!!!!!!!!!
Hasło na dzisiaj:
Nie pozwolimy Narodowi Błondzić w bulu bez nadzieji 💡
a ja Joto, czy wygladam na spiacego? do Jozka Sw!!!!
🙂
Witaj Rysiu,
wpadniesz na śniadanie?
Nawet nie brzmisz na śpiącego 😉
haslo biore sobie do serca 😀
brykam
zielone juz rozgadane glosami ptakow
brykam fikam
wpadne, kanapki w locie 🙂 i do pracy!!! narud bez bulu przed
Blondzeniem bronic (kagankiem oswiaty – znaczy sie 🙄 )
do S-Bahnu
brykanko fikanko 😀
Miłego dnia Rysiu 😆
Miłego dnia Koszyczku 😆
Szczególne serdeczności dla Nisi 😆
Nisiu, nie daj się choróbsku ani żadnym innym paskudztwom. Czymam kciuki za Twoje zdrowie 🙂
I jeszcze Józia do pary i dla równowagi 😉
http://www.youtube.com/watch?v=sHrOV8YorHI&feature=related
James Błond to jest bohater dnia dzisiejszego! Wystarczy poczytac rozne takie tam forumy 🙂
Nawet Gazeta.pl Jamesow ma pelno, az czasem strach sie bac. 🙂
Zwierzaku i Ty przeciw mnie ? 😯
To może kompromisowo Józek Błond? 🙄
Dzień dobry,
piękny przykład na uświęcenie Jamesa Błonda (Jerzy Illg „Mój Znak”, str.34):
” Kielce Szykowny Pa nie Reaktorze Nacielny (bo chuba nie Naumyślny)
Z nieopasanym zgumieniem przeczy tyłam stek st mooich przykładuf w Wszym poczytalnym (?) czasopasmie. Tęgo je szczenię było!=+_;To jest napraw de coś noego. Dostojna popowaga włorzyła koron ę na bakieró izro biła perskiego oka.
[…]”
Dalej nie dałam rady przepisac, łzami się zalewając.
Jotka,
alez oczywiscie, ze to jest Jozek! 🙂
Zwierzaku,
kamień spadł mnię z serca 🙄
Ostatecznie Józek czy Kuba, to nie powinno stanowić aż takiego problemu. Jednakowóż kalendarz mówi o Józku 😆
A Błond jak najbardziej ❗
Mar -Jo,
jak się odśmiejesz, podrzuć więcej 😉
Jotko, może później. Teraz praca w ogrodzie…
Nisiu, trzymaj się!!!!
Dzień dobry 🙂 U mnie też wygląda na to, że trzeba będzie popracować w ogrodzie. Lać przestało i nie mam już żadnej wymówki. 😉
Przemianowanie Jamesa na Józka uważam za postępek suszny i narodowy z ducha, albowiem w porę przypomniałem sobie, co powiada Pismo: prędzej Błond przejdzie przez oko korektorskie, niż obcy James wnijdzie do królestwa niebieskiego.
To teraz mi tylko powiedzcie, na co ten Józek Błond ma licencję. Bo chyba nie franczyzę?
Nooo, wiesz cooo Booobik!? 😯
Ty się pytasz na co on ma licencję? 🙄
Jak to na co!? Na prafdziwom odfage i menstfo! Ot, co!!!
http://www.youtube.com/watch?v=Q844kmcodh4
Dzień dobry 🙂 Mam dużo świeżego śniegu 😆 Podrzucić?
Nisiu, przestaw się na rosół z żółtkami i masłem w dużych ilościach (żóltek może być kilkanaście na dobę, masła ze 100 gram) do tego jarzyny z patelni z masłem (powyższej porcji 100 g starczy i na to), ale żadnych zbożowych i żadnych cukrów prostych. Zobaczysz, że pomoże, nie ma lepszego lekarstwa 🙂 W drugiej kolejności podroby, na zmianę z żółtkami oczywiście. Nie masz być głodna, jak i przejedzona. Przeszłam w życiu z dziesięc zapaleń płuc, angin nie policzę, zapaleń oskrzeli również, wyzwoliła mnie zmiana zasad żywieniowych. W ciągu ostatnich pięciu lat rozchorowałam się dwa razy, za każdym razem chorowałam po jednej dobie przy gorączce dochodzącej do czterdziestu stopni. Następnego dnia było jak ręką odjął, 37′ i 2-4 kreski rano, koło południa już poniżej 37, koniec kropka. Pierwszy raz nie wierzyłam, że to nie sen, drugi już taki zaskakujący nie był.
Organizm trzeba wzmocnić jak wyżej i będzie dobrze, zaręczam 🙂 Oczywiście nie potrwa ta kuracja dobę, a dłużej, ze względu właśnie na ogromne osłabienie, z którego skutkiem masz do czynienia.
Helence najserdeczniejsze pozdrowienia.
Błond wszedł do gospody Ludowej w Łaziskach Górnych dyskretnie rozglądając się na boki. Wczesnym popołudniem wiejskie knajpy rzadko wprawdzie bywały skrajnie niebezpieczne, ale po tylu latach pracy na stanowisku starszego referenta zachowywanie ostrożności zdążyło mu już wejść w nawyk. Przelotnym spojrzeniem omiótł dogorywających nad Tyskim stałych bywalców i zatrzymał wzrok na kobiecie z rozwrzeszczanym dzieckiem, siedzącej tuż przy drzwiach, tak jakby chciała zostawić sobie możliwość ucieczki. Nerwowym ruchem odgarniała z czoła tlenione pasemka i powtarzała półgłosem „Kewinek, uspokój się, no proszę, uspokój się. Wszyscy na nas patrzą. No, kupię ci już tom fante, Kewinek, tylko się uspokój”.
Instynkt ostrzegł Błonda, że coś tu jest nie w porządku. Nieznacznym ruchem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i namacał legitymację służbową. Wiedział, że posłuży się nią tylko w ostateczności, ale sama świadomość jej posiadania miała na niego kojący wpływ. Uśmiechnął się szeroko, wiedząc, że roboty swojego protetyka nie musi się wstydzić i sprężystym krokiem podszedł do baru. Z zaplecza wychynęła rozłożysta brunetka i zachęcająco błysnęła do niego dziesięciokaratowym złotem dentystycznym.
– Dwie pięćdziesiątki czystej – rzucił niedbale Błond. – Ciepłej, nie z lodówki.
– Pan chory na gardło? – zapytała ze współczuciem barmanka.
– Eee – machnął ręką Błond. – Gdzie tam. Przyzwyczajenie. Całe życie ciepłą piłem, to już mi teraz taka zimna nie smakuje. Wie pani, jak to mówią: przyzwyczajenie drugą maturą.
– Zaraz widać, że inteligiętny pan przyjechał – rozpromieniła się brunetka.- Zawsze to mówię: za towarzysza Gierka my ciepłą pili i lepiej było. Tatuś dwie butelki za wieczór potrafił obalić, ale z pracy go nikt nie wyrzucał. Kierownik jeszcze sam nieraz po piwo posłał, żeby ludzie na pierwszej zmianie dojść do siebie mogli. Nie to, co teraz. Z lodówki chcom, z kolom czy ze sokiem, a roboty i tak nie ma.
– Oj, tak to jest- potwierdził w zadumie Błond i bez skrzywienia, machinalnie wychylił pięćdziesiątkę. Otarł usta papierową serwetką, po czym nachylił się do rozmówczyni.
– A ta pani z tym bachorem to często tu przychodzi? – zapytał konfidencjonalnie? – Zwariować można od tego wrzasku. I cały stolik gówniarz zaświnił.
Barmanka spojrzała na niego z nagłą podejrzliwością.
– Pan chyba nie kontrol? – wycedziła badawczo.
Błond zrozumiał swój błąd. Zapomniał się przedstawić. Nie wiedział, czy jeszcze potrafi zyskać zaufanie tej niewątpliwie doświadczonej życiowo kobiety, ale postanowił zaryzykować.
– Błond jestem – oznajmił, patrząc barmance głęboko i znacząco w dekolt. – Józek Błond…
Jotko, czy Jozef nie byl przypadkiem mezem dziewicy, a nie jej opiekunem?
Tworcza wena od rana.
Jest dzisiaj piekny wiosenno zimowy dzien. Snieg prawie stopnial, jest zimno, ciemnoszare piekne chmury i troche slonca. Bardzo lubie te brazowo-szaro-niebieskie kolory.
Józef ożenił się z tom dziewicom co była przy nadzieji, ale potem podobno pozwał Ducha św. o alimenty 🙄
– No patrz pan! – wykrzyknęła brunetka z mieszaniną osłupienia i zachwytu. – To ja przecież o panu w telewizji widziałam. W tej chyba… „Sprawie dla raportera”. Albo może w „Plebanii”? Nie, czekaj pan, już wiem. Film taki ładny był, „Kot Leon nagra”. To tam pan był, co?
W głowie Błonda gorączkowo zaczęły kłębić się myśli. Dekonspiracja nie leżała w jego interesie. Jeszcze nie. Należało zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. Żeby zyskać na czasie z zagadkową miną wyciągnął paczkę Klubowych.
– Nie wolno palić – westchnęła barmanka. – Zabronili. Za towarzysza Gierka nikt nie zabraniał. Teraz zabraniają i niby mówią, że to dla zdrowia, a naród i tak choruje. Moja babcia to ma takie bule…
Błond zerwał się z miejsca i odbezpieczył ó kreskowane. Wycelował je w kobietę za barem i wycedził zimno:
– Nie ze mną te numery! Dobrze wiem, kto się przebrał za babcię. W takiej sytuacji żarty z gajowego są całkowicie nie na miejscu.
Barmanka zastygła wpół słowa z rozdziawionymi ustami. Na jej czole odmalował się widoczny wysiłek umysłowy. Przełknęła ślinę i powiedziała z wyrzutem:
– No co pan tak… Taż ja nic złego nie chciałam. Lepiej pan wypij i powiedz pan… To w końcu pan występował za tego Kota?
Bobiku, jak prace w ogrodzie?
Jeźli nie popraco wałeź, to błond!
Ja po czterech godzinach intensywnej pracy (sekatory, piły, opryskiwacz i drabina) padłam.
Brzoskwinia zabezpieczona przed kędzierzawością.
W przyszłym tygodniu w ruch pójdzie glebogryzarka i areator.
No to wiemy do kogo na brzoskwinie wybierzemy się tego lata 😉
króliku,
nie ośmielam się wnikać zbyt głęboko w niektóre tajemnice 😉
Dziędobry i na wstempie dzienkuje za rzyczliwość.
Tereniu luba, do Twojej kuracji czeba mieć wątrobem, a moja jest won-troba, czyli paszła won i więcej nie wruciłą. Nie mam też gorączki, biedna sierota, ani odporności za grosz. Podejżewam, że nie mam ruwniesz czustki.
Wogule zostało mi tylko poczucie humoru, ale ono nie umie trawić rzułtek.
Ludzie, co Wy z tym śniegiem? U mnie wiosna jak ta lala.
Fajna zabawa z tymi błendami.
Wynajmiemy Jemsa Błonda,
rzeby nam począsnoł rzonda…
Wynajmiemy i policje,
rzeby wszcząsła opozycję…
Lalala!
Othodze, sie dusić w konciku.
Starszy referent czuł wzbierającą w nim falę próżności i ze wszystkich sił próbował jej się przeciwstawić. Na próżno. Chęć wzbudzenia podziwu okazała się o wiele silniejsza od lęku przed dekonspiracją. Błond miauknął rozdzierająco, szybkim ruchem przeczyścił wąsy i jednym susem wskoczył na półkę nad barem, gdzie obok butelek żytniej i bułgarskiego wina Sofia kuliła się doniczka z osowiałą paprotką. Wylądował tak nieszczęśliwie, że trącona od spodu doniczka wyrzuciła w górę zeschniętą grudę ziemi z zielonym wiechciem na czubku. Zielone zawirowało i spadło na głowę Błonda, osiadając tam jak przefarbowana fryzura rasta.
Bachor przy drzwiach przestał wrzeszczeć i z szacunkiem popatrzył na Błonda.
– Mama, transformers! – powiedział nieomal ludzkim głosem. – Zielony.
– Kewinek, uspokój się! – jęknęła matka. – Loda chcesz? Już ci kupię, takiego zagranicznego. Tylko nie rób mi wstydu, Kewinek, ja cię bardzo proszę.
Błond pochylił się nad ladą i szepnął konspiracyjnie do barmanki:
– Powiem pani pod jednym warunkiem…. – tu zawiesił wyczekująco głos i spojrzał jej głęboko w dekolt – jeżeli zdradzi mi pani, kim jest ta kobieta z dzieckiem.
Dziecko w tym czasie zsunęło się z kolan matki i podpełzło do lady. Uświnionymi czekoladowym kremem łapkami uczepiło się jasnej nogawki Błonda i wysepleniło:
– Tatussssu…..
Bobiku, to druga wersja dalszego ciągu
Nisiu, współczuję, ja też zdycham, może tylko w łagodniejszej formie, na razie dycham, za to łeb chętnie włożyłabym w jakąś obręcz, żeby mi nie pękła, nie migrena, tylko takie przeziębieniowe bule
Do mnie można na brzoskwinie i morele! 😀
Jeśli obrodzą latoś. 😀
Bżoskfinie.
Panno K. – czym sie.
Czymam. Wpełzam z powrotem pod kordłe.
Ten bul bardzo do naszego Prezydenta pasuje, troche ja potatoe do viceprezydenta Dana Quayle, bless ’em.
Ach, jotko, to dlatego w mojej wsi wszystko zamknięte… bo to São José… Ale jak (z zatkanym nosem) przejść nad kanałem to już jest Florianópolis i wszystko otwarte. No, do czasu, bo to sobota.
Ile kosza tuje pełne wydanie przygód starszego referenta Błonda?
Błond zeskoczył zgrabnie z półki nad barem – nie było to najbardziej godne go miejsce –
– Ach, gdzie te czasy, gdy na półkach stała moja ulubiona z czerwoną kartką – pomyślał w locie, odczepiając jednocześnie przyczepionego do nogawki bachora. Wylądował bezszmerowo na podłodze, zdjął z głowy i powiesił na wieszaku udającą kapelusz paprotkę, skłonił się szarmancko przed kobietą przy stoliku i podając jej wierzgające dziecko rzekł wytwornie:
– Madam, oto pani progenitura. Mniemam, zdrowa na umyśle, chociaż po tym, co usłyszałem, mam pewne wątpliwości.
Kobieta zerwała się od stolika, porwała dziecko w objęcia i sycząc do Błonda:
– Józek, nie daruję ci tej nocy!!!!!!!!
opuściła pospiesznie lokal.
Andsolu, to pełne wydanie będzie, gdy koszyczek się zmobilizuje.
http://www.youtube.com/watch?v=EnkvQmihvkE
Żućcie okem i uchem łaskawem…
Wątki równoległe mogą, a nawet muszą być. To wynika z tego, że w przypadku blogowych powieści zawsze współautorką jest Łajza. 😉 Ale dzięki temu autorzy następnych odcinków mogą sobie wybrać, do czego chcą się podłączyć. A poza tym takie rozpełzanie się wątków na różne strony jest bardzo postmodernistyczne czyli cool. 😀
Nie wiem, jak się Mar-Jo do tego przyznać, ale w ogrodzie bardzo niewiele dziś zrobiłem. 😳 Co chwila coś mi przerywało roboty ogrodnicze i zmuszało do całkiem innych wysiłków. Ale może jutro nadgonię. 😉
Nisiu,
wątrobie to akurat też pomożesz 🙂 , niezbadane są wyroki niebios. Na dowód – http://nowadebata.pl/2011/01/14/zderzenie-paradygmatow-czyli-coraz-mniej-konsensusu-w-naukach-o-zywieniu/#more-758 oraz inne tłumaczenia i streszczenia na tej stronie.
Nie umiem, no nie umiem tak pięknie pisać 😥
Już się zaczyna: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,9285532,Mysliwce_nad_Libia__Sarkozy__Jestesmy_gotowi_rozpoczac.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_TokFm
Niestety do watkow rownoleglych nie moge sie dolaczyc, bo dzis dzien kulinarno-towarzyski u mnie. Ale z radoscia sledze przygody prowincjonalnego Blendnego Rycerza (epizodycznosc nalezy do gatunku, wiec absolutnie nie nalezy sie nia przejmowac). 😆 Pozdrowienia dla Wszystkich, a zwlaszcza zdrowiejacych, z Krainy Kwitnacego Szalika. 😀
(A z ta prowincjonalnoscia i przebraniami to nigdy nic nie wiadomo. Wlasnie dowiedzialam sie z dobrze poinformowanego zrodla, ze najmodniejszym daniem w restauracjach w San Francisco sa swojskie buraki. Najczesciej sa podawane w salatkach z kozich serem i salatka z roznych zielonych lisci, obficie podlane octem balsamicznym – ale nadal je mozna w tym przebraniu rozpoznac, nawet gdy zmieniaja kolor na zolty lub w paski. Zrodlo jadlo taka salatke nie dalej jak trzy dni temu w znanej restauracji „The Boulevard”, a obok taka sama salatke ze sporym apetutem spozywal byly burmistrz San Francisco wraz ze swoja swita.) 😉
Na półce nad barem Błond przybierał uwodzicielskie pozy i mruczał kokieteryjnie.
– A nie mówiłam? – ucieszyła się barmanka. – Takiego z telewizji to ja zawsze poznam, choćby nie wiem jak się przebrał. Oko po prostu mam na to. No, ale jak się tyle lat stoi za barem, to musowo trzeba mieć oko na różnych. Z telewizji, nie z telewizji, a rachunek zapłacić musi.
Za oknami gospody pojawił się korowód ubranych na biało dzieci. Dziewczynki poprawiały wianki na głowach, chłopcy szurali odświętnymi bucikami, wzbijając w górę chmury pyłu.
– Komuniści! – zawył Błond i zeskoczył z półki, momentalnie porzucając pozory przymilności. – Walczyłem z nimi przez wiele lat i dobrze znam się na tych gagatkach!
– Za towarzysza Gierka komuniści nikomu nie przeszkadzali – zauważyła kwaśno barmanka. – Każdy sekretarz dzieci do komunii posyłał. A teraz nie wiadomo, skąd wziąć sekretarza. Tylko sekretarka w gminie została, ale to już nie to samo.
– Gdzie się podział mój zegarek z miotaczem jądrowym? – zdenerwował się Błond, spoglądając na swój pusty przegub. – Jeżeli nie znajdę go w ciągu najbliższych 15 sekund, będę musiał zadzwonić do Q…
– Się nie wyrażaj przy dzieciach, szmondaku – zaperzył się nagle rozbudzony konsument Tyskiego, wskazując wymownie na znowu rozwrzeszczanego bachora. – Q to se możesz do swojej mamusi, jeżeli takie będzie miała życzenie. A tu jest lokal z kulturą i nie będzie jakiś wyteran słowami rzucał. Niby wielki atrysta, a jaki burak!
– Dobrze mówi! – poparła go barmanka. – Z telewizji, nie z telewizji, a zachować się musi. Chociaż jak Amerykan, to może być przyzwyczajony, że w lokalu brak kultury jest. Widziałam na jednym filmie, co tam się wyprawia. W samo południe już tacy zaprawieni, że stołkami zaczynają się naparzać. I nawet paniusie za kudły się targają. A wrzeszczą przy tym! Viva Jezus! Viva Maryja! Ale nadaremno, bo na końcu i tak cały bar jak jedna ruina się zostaje. No, ale ja na takie rzeczy nie pozwolę. Amerykan, nie Amerykan, mnie tu nie będzie wyczyniał.
– Mama! – ryknął bachor, wskazując na uczepionego u żyrandola Błonda, który palcem u nogi usiłował nacisnąć spust kałasza – Ja też chcę takom zabawkę. Kup mi!
– Cicho, Kewinek – odpowiedziała zmęczonym głosem kobieta i nawinęła utlenione pasemko na palec. – Tata wróci z Irlandii, to na pewno ci kupi. Tylko uspokój się, na litość boską.
http://facet.interia.pl/forma/zdrowie/news/cala-prawda-o-masle,1611356,2633
Ja nawet doczytać nie mam kiedy, bo gościmy u siebie wnuka.
Pewnie po niedzieli. Póki co, cieszę sie, że zabawa trwa w najlepsze 😆
Co, tak naprawdę, dzieje się z Libią?
Haneczko, Francja, Anglia i Ameryka zaczęły już bombardować z samolotów i okrętów wybrane cele. Prawdopodobnie zniszczyli jeden samolot i 4 czołgi rządowe. Libijska tv podała, że zbombardowali zamieszkałe osiedla. A w co naprawdę trafili, będzie dopiero wiadomo za kilka godzin, bo teraz tam jest noc. Kanadyjczycy też się przygotowują do udziału.
Tutaj wiadomości z GW: http://wyborcza.pl/1,75477,9285275,Salwa_110_amerykanskich_i_brytyjskich_Tomahawkow_.html
Tutaj jeszcze niem. wiadomości: http://www.zeit.de/politik/ausland/2011-03/libyen-kampfjets-flugverbot-nato
W tym momencie palec się wyzwolił, sięgnął spustu i rozległo się złowieszcze syknięcie Błonda: ssssssskim do czorta muszę pracować…
Wbrew pozorom nie było to skierowane do palca, raczej do służb MI6.
Jako że nie ma tego złego, co na jeszcze gorsze wyjść by nie mogło, palec obrażony na swego właściciela z godnością opuścił but prawy i udał się na emigrację do braci z lewego.
I w tym momencie Józef zdał sobie sprawę, że coś tu nie gra i nie była to stacja radia toruńskiego.
Przecież – szybko myślał – komuniści zawsze atakowali w maju, a Bogu dzięki mamy marzec, co jest?
Właśnie w tym momencie mijała go kolumna chłopców w bieli, z których każdy potrząsał trzymanym w ręku zegarkiem… wypisz-wymaluj jak ten od Q.
I w jednej chwili wszyscy wycelowali swoje zegarki w stronę Błąda, Józefa Błąda…
Panno Koto, widzę co się dzieje, ale nie wiem dlaczego. Nie wierzę w żadne prewencje i różne takie humanitarne. Szukam drugiego dna. Najbardziej mnie zastanawia, że błogosławi to Liga Arabska.
Zegarki zadziałały bezbłędnie. Na Błonda chlusnęła fontanna lodowatej wody i ściągnęła go z żyrandola na ziemię.
– Nie ze mną te numery – wrzasnął sopelkowym głosem, żadne komunisty nie będą mi tu lać wody, a najlepsze kasztany są i tak na Placu Pigalle
haneczko,
jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o dobrą libijską ropę, której do zagospodarowania jest sporo a przecież gospodarzyć to potrafią rozwinięte cywilizaje a nie jakieś tam prymitywne Araby i do tego – tfuj! – islamiści…
Zeen, ropa ropą, ale to mi jeszcze mało. Dlaczego Arabowie popierają taki precedens? O matko, jak ja nie lubię myśleć, gdy nic sensownego mi się nie wykluwa 👿
A inteligencja od Jozia Blonda starannie pominela tresc transparentow jakie nosili opozycjonisci: „Nie dla interwencji”.
Haneczko,
bo one inne kadafie boja sie tego samego u siebie.
Bahrajnowe kadafie wezwały saudów i żaden zachód nie ruszył ratować „postępowych ruchów oddolnych”. Czyżby pozostałe kadafie dostały gwarancje nieinterwencji białego człowieka, gdyby i u nich komuś sie zamarzyło obalać? Coś mi tu strasznie śmierdzi.
Liga Arabska nie popiera żadnej inwazji na Libię.
Prócz tego, że to organizacja luźna jak za długie szelki, to politycznie nieskuteczna. A Bahrajn to przy Libii pikuś i Saudom pilnować tam swoich interesów Wielki Brat pozwala od dawna, sam interesy z nimi robiąc od dawna.
Zapętlenie sytuacji w krajach arabskich jest spore, ściera się tam różnych wpływów sporo i nie ma prostego wytłumaczenia dla obecnych postaw, nie Ty jedna z tym kłopot masz. Jak ktoś powie, że potrafi to prosto wytłumaczyć, to doooobry jest…
Ale cicho siedzi. Wiem, że pikuś, ale brzydko wygląda.
Pan mąż mówi, że zaczynam gonić w piętkę. Muszę się z tym przespać. Dobranoc 😕
haneczko, z całą Ligą Arabską 😯
Bój się Boga…
Pewną wskazówką mogłoby tu być to, że władcy w rodzaju Mubaraka, jakkolwiek by byli uciążliwi dla własnych obywateli, w polityce zagranicznej stanowili pewną wartość w miarę przewidywalną. A Kadafi to jest autentyczny wariat, z którym nikt nie może być pewny dnia i godziny.Toteż nikt szczególnie nie będzie go bronił, bo niemal każde państwo, obojętne z jakiego obozu, wolałoby mieć w Libii kogoś, z kim idzie się jakoś sensownie dogadać i z kim z grubsza się wie, na czym się stoi.
Chociaż… po nocy spędzonej przez Haneczkę z Ligą Arabską niejeden układ polityczny może się zmienić. 🙄
To chyba dosc dlugo Haneczki tu nie zobaczymy 😀
Czy przyjrzeliście się dziś księżycowi? Tak blisko Ziemi nie był od tysiąca lat.
Ja się napatrzyłem, bo druga taka okazja prędko się nie powtórzy. 😉
A Józkowi chyba na razie dam spokój, żeby jeszcze na jutro trochę pisania zostało. 🙂
Na księżyc nie mam szans – u mnie mżymżawka 🙁
Piękny był tej nocy księżyc. Po nocnym przymrozku wstało słońce. Zapowiada się piękny dzień. Dla nas podwójnie piękny, bo z naszym ukochanym wnukiem 😆
Wieczorem przyjęcie imieninowe naszego sąsiada i przyjaciela … Józka 😯
Miłego dnia 🙂
Doczytałam 😆 😆 😆
Przygody Józka fascynujące Z niecierpliwością czekam na dalszego ciąga 🙄
Czy my rozpoznamy jeszcze haneczkę? Całą w złocie, klejnotach, szatach bogatych i arabskiej ropie z ligą we włosach? 😯
Haneczko daj jakiś znak, że to Ty 💡
Zwierzaku,
mżymżawka na antypodach? To jaką Ty masz teraz porę roku? 🙄
O Libii nie mam dzisiaj siły myśleć. Nie ma wątpliwości, że sprawa cuchnie, jak każda zbrojna bratnia pomoc 👿
No, to już biegnę na rodzinny memłon, bawcie się dobrze 😆
rzeczywiscie, na bezchmurnym berlinskim niebie ksiezyc wisial
ogromny jak lampa nocna, teraz slonce zaglada juz w okna
brykamy?
japonczycy trwaja w walce
podobno strzelamy rakietami i zrzucamy bomby na pozycja
Kadafiego zeby bylo LEPIEJ, podobno
zycie jest subiektywne
Lisku, co i jak oceniaja to w Izraelu?
zapowiada sie prawdziwie wiosenna niedziela 🙂
tereny zielone zapelnia sie brykaczami i to swietnie tak 😀
brykam fikam
Jestem jestem. Jakie złoto 😯 jakie klejnoty 😯 Takie coś na rozum szkodzi i spać nie daje, stanowczo sobie wypraszam!
Liga do kitu, zero efektów po przespaniu 😕
Zwłaszcza wschodzący księżyc wyglądał niesamowicie pięknie.
Jotka,
Urzedowo to mamy juz jesien od 1 marca, a klimatycznie to wlasnie konczy nam sie pora deszczowa. W tym roku wyjatkowo deszczowa.
Haneczko,
no to bikini z petrodolarow 😀
Dzień dobry,
mnie się udało ten księżyc sfotografowac.
Był tak piękny, że spac się nie dało.
Dzień dobry 🙂 Mam nadzieję, że wszyscy się uczciwie, niedzielnie wyspali i wstali w rysiowym humorze.
W Germanii dziś pora zdecydowanie słoneczna 😀 Może mi się uda w ogrodzie zrobić trochę więcej niż wczoraj, nawet jeżeli przygody Józka Błonda miałyby na tym nieco ucierpieć. 😉
Haneczko, z tą Ligą to jak zwykle: nie chodzi o to, jakie były rzeczywiste efekty, tylko o to, czy się znajdzie Szeherezadę, która potrafi je odpowiednio podkoloryzować. 🙄
Jotko, pozdrówka dla wnuka. 🙂
Zwierzaku, czasy bikini bezpowrotnie minęły…
Bobik robi krecią robotę 🙄
To zależy. Wczoraj raczej zajmowałem się ścinaniem i grabieżą, Ale dziś chyba rzeczywiście będę musiał się zabrać do rycia. Ale najpierw oczywiścia kawa i croissanty. 😉
ZDF info live: „Das blaue Sofa”.Bardzo interesujące!
Podczas kiedy w Łaziskach Górnych Błond toczył zażartą walkę z komunizmem, w odległym o setki kilometrów gabinecie kilku osobników w garniturach wpatrywało się smętnie w stojące przed nimi szklaneczki whisky.
– Nie ma się co łudzić, panowie – zagaił w końcu Łysiejący. – Bez zlikwidowania Błonda nie mamy najmniejszych szans na zrealizowanie naszych planów. To powinno być w tej chwili naszym absolutnym priorytetem.
– Dobre sobie! – sapnął ironicznie Grubawy. – Zlikwidować Błonda! – Znaczy co, tak do niego podejść i pif-paf? Czy może uprzejmie go poprosić, żeby raczył kopnąć w kalendarz, bo nam by to bardzo ułatwiło życie?
– Spokojnie, spokojnie – zmitygował go Brzuchacz. – Nie będziemy robić żadnych numerów, których mogliby się czepić dziennikarze. Wszystko zostanie załatwione po cichutku i niby bez naszego udziału. Trzeba tylko opracować dobry Plan.
– Może nasłać na niego egzorcystę? – wtrącił się Wąsaty. – Modlitwa jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Kto się w opiekę…
Łysiejący wymownie popukał się w czoło.
– Starszy referent, z wieloletnim doświadczeniem w spławianiu petentów, miałby się przestraszyć egzorcysty? Każe mu po prostu przyjść za tydzień, z dodatkowymi załącznikami. A sam szybciutko ulotni się do jakiegoś Honga czy Konga i szukaj wiatru w polu. Nie, to nie wypali.
– A gdyby tak spróbować go otruć? – rzucił z błyskiem w oku Wymoczek. – Mam dojście do producenta ojczyźnianu łzawego. Zatruwa niepostrzeżenie, ale bardzo skutecznie.
Łysiejący zastanowił się i pokręcił przecząco głową.
– To trochę za powolna metoda. Ojczyźnian łzawy trzeba sączyć powoli, przez dłuższy czas, żeby zadziałał. Jeżeli pierwsze dawki będą za duże, mogą spowodować tylko przemijające ataki rechotu. A na zatruwanie przez kilka lat nie możemy sobie pozwolić. Musimy działać szybko.
– To co? Nie ma nadzieji? – jęknął Wąsaty, ze zdenerwowania zapominając o włączeniu automatycznego korektora ortografii.
Pykający dotąd bez słowa fajkę Elegancik zrobił wystudiowany ruch ręką i wycedził przez zęby:
– Sprawa jest oczywista. Cherchez la femme.
Wąsaty, Grubawy i Wymoczek spojrzeli na niego nierozumiejącym wzrokiem.
– Chodzi mu o babę- wyjaśnił Łysiejący, patrząc na Elegancika z niechętnym uznaniem. – Błond jest podobno pies na baby. Można by mu podesłać taką, która sobie go okręci wokół palca i albo usunie, albo nawet przeciągnie na naszą stronę.
– Wykluczone! – krzyknął trzymający się dotąd na uboczu Kościsty i z oburzeniem poprawił muchę na szyi. – Baby są od garów i dzieci, nie od poważnych zadań. A poza tym, jakby to wyglądało, gdybyśmy nasz los złożyli w ręce jakiejś spódniczki? To po prostu… To po prostu przeciwko naturze!
– Zgadzam się z przedmówcą – oświadczył zdecydowanie Grubawy. – Nie wyobrażam sobie mojej żony, która porzuca nagle szóstkę zesłanej nam przez niebiosa progenitury i leci uwodzić jakiegoś Błonda. Może jeszcze wijąc się półnago wokół słupa? Tfu!
Miny pozostałych zebranych świadczyły dowodnie, że również nie są w stanie wyobrazić sobie tego koszmaru. Tylko Elegancik znowu niedbale machnął ręką.
– Kto powiedział, że musiałaby to być polska kobieta, żona i matka, zakonnica, czy inna podpora społeczeństwa? Możemy przecież wykorzystać to, że jesteśmy w Europie i wziąć do takiej roboty jakąś cudzoziemkę. Nie splamimy ani rąk, ani narodowego honoru, a cel osiągniemy.
W gabinecie zapanowało radosne ożywienie.
– Świetny pomysł! – przyznał nawet Grubawy. – W najgorszym razie niech sobie tego Błonda weźmie do jakiejś Anglii czy innej Francji, byle nam tutaj nie kalał. Ale oczywiście likwidacja byłaby jeszcze lepsza. Już widzę te tytuły w gazetach – „Błond unieszkodliwiony”, albo „Błond już nigdy nam nie zagrozi”. Serce rośnie!
Łysiejący był człowiekiem czynu i wiedział, kiedy trzeba do niego przejść.
– No, panowie, dość naradzania się! – oświadczył stanowczo. – Musimy rozejrzeć się za odpowiednią osobą…
Bo trzeba dwóch do tanga (tak mówią Rosjanie).
Helga wyszła z rozmowy z Angelą rozpromieniona. Kiedy zdecydowała się zostać agentką Unii, oczyma duszy wyobrażała sobie takie właśnie zadania – niebezpieczne, ekscytujące, jak z filmu akcji. Rzeczywistość szybko sprowadziła ją na ziemię. Praca w unijnym wywiadzie polegała na wypełnianiu niezliczonych formularzy i produkowaniu kolejnych załączników do załączników. Śmiertelność wśród agentów była wprawdzie bardzo wysoka, ale praktycznie nigdy nie udawało im się szybko i przyjemnie polec na polu chwały, tylko przez kilka lat w straszliwych męczarniach konali z nudów.
Helga była młoda, chętna i przez naturę obdarzona dużymi, niebieskimi oczami. Nieraz przychodziła jej do głowy myśl, że marnuje wszystkie te atuty pracując dla Unii. Ale dzisiejsza propozycja Angeli dawała jej życiową szansę. Wszystko w jej życiu mogło się zmienić. Miała zostać dziewczyną Błonda!
Angela dała jej drobiazgowe instrukcje. Rzekomy casting na aktorkę domowego porno, w którym miała wziąć udział po przyjeździe do Rozbabrzyna, był tylko przykrywką dla operacji „Tfu!”. Nie chodziło o jej zwycięstwo w tym castingu, tylko o uprawdopodobnienie szpiegowskiej legendy. Zwykła, prosta dziewczyna z niemieckiej prowincji, która przyjeżdża do europejskiej stolicy rozpusty, zwabiona wizją wielkiej kariery w branży zgrzebnych pornosów. Nie wątpiła, że Błond da się na to nabrać. Jak również na jej duże, niebieskie oczy.
Słoneczny dzień wydał się Heldze jeszcze słoneczniejszy. Wstąpiła do taniego tureckiego sklepu, żeby zakupić chińską bieliznę, którą miała zamiar zdejmować podczas castingu. Najlepiej coś różowego – pomyślała. Róż jest wystarczająco domowy i będzie się świetnie prezentował na mojej zdrowej, germańskiej tężyźnie.
Biały miś Knut z berlińskiego ZOO nie żyje. Najpierw jego opiekun, a teraz on sam. http://www.spiegel.de/fotostrecke/fotostrecke-65919.html
Wczoraj już czytałem o misiu. 🙁
Od początku był biedak jakiś pechowy, mimo że gwiazdor. I – jak się okazało – do końca życia go ten pech nie opuścił. 🙁
W kwestii porzuconego kotka każdy poradzi sobie bez słownika portugalsko-polskiego, choć dobrze wiedzieć, że malvados z nazwy witryny to „złośliwi, przewrotni”.
Andsolu, przecież wiadomo, że zwierzęta są milsze nawet od dzieci. A co dopiero od jakiegoś zarośniętego, woniejącego menela… 🙄
– Co za dureń – wycedził Łysiejący, odkładając słuchawkę
Wszyscy zgromadzeni w Pokoju Narad wiedzieli, z kim właśnie rozmawiał i poczuli się nieco zażenowani, bo żeby o Bulu Wąsaczu per dureń, to już jednak przesada, nawet jeśli są wątpliwości, czy Bul potrafi się prawidłowo podpisać*
_______________
* http://wprost.pl/ar/236531/Kulisy-Wawelu/
Oj, Vesper, tak jakbyś nie znała prostej zasady. Jak prezydent jest nasz, to on reprezentuje majestat Rzeczyospolitej i nie wolno się o nim wyrażać. A jak jest ich, to reprezentuje wyłącznie ich i wyrażać się wręcz należy. 🙄
Brzydki, brzydki Tusek! Nie dał Jarkowi pójść na wojenkę! 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9289434,Anna_Fotyga_demaskuje_rzad_Tuska_uzywajac_Libii.html
Koniec łikenda! Było pięknie i intensywnie.
Bobiku,
Kacper bardzo dziękuje za pamięć. Przesyła wyrazy Tobie i Twojej Rodzinie 😆
Dobranoc 🙂
Wiecie co, a mnie jest jakoś nieprzyjemnie, kiedy tak sobie wszyscy używają na prezydencie. Te dwa błędy ortograficzne to przecież duperel. Oczywiście, każdy powinien pisać ortograficznie, ale przecież wiemy, że nobody itd. W rezultacie przestaje być ważne, że prezydent w imieniu Rzeczypospolitej wyraża kondolencje ludziom innej nacji, których spotkało nieszczęście, tylko słychać wokół taki rechocik satysfakcji znanej pod nazwą Schadenfreude.
Coraz częściej zdarzają się dziś takie przeniesienia znaczeń. Rzeczy mniej ważne przesłaniają rzeczy ważniejsze – i te aktualne, i historyczne. Tymczasem zachowanie proporcji jest, moim zdaniem, bardzo ważne.
I nie ma znaczenia, czy aktualnie przerabiany prezydent jest nasz czy nie nasz.
Nisiu, dla mnie ważniejsze od błędu jest to, jak umie się z tego wybrnąć. A Komorowski przeprosił, sypnął trochę pokutnego popiołu i trochę pieprzu. Nie napurchlił się jak mimozowaty poprzednik. Moda taka, żeby na obecnym używać i łapać za wszystko. Jedno z dwóch: albo z nadmiaru krytyki oleje krytykę, albo zuważnieje.
Miałam dzisiaj zwariowany dzień Bobiku, a Ty mi jeszcze tą nie będę się wyrażać pchasz przed oczy?
Polityk jest już takim zawodem, że się jest stale podszczypywanym przez różnych żartownisiów. Nie wydaje mi się, żeby takie podszczypywanie przesłaniało to, co jest naprawdę ważne. Raczej jest to wentyl bezpieczeństwa, który pozwala właśnie takie rzeczy szybko odfiltrować i nie przywiązywać do nich większego, a w każdym razie poważnego znaczenia. Ale oczywiście może się też zdarzyć, że pewne śmieszne zachowania polityka są symptomem czegoś istotniejszego, co wcześniej czy później będzie się domagało jakiejś poważnej analizy.
W przypadku Komorowskiego wydaje mi się, że to nie my obniżamy rangę jego kondolencji, tylko on sam ją poprzez te błędy obniżył. I facet na jego stanowisku powinien brać takie rzeczy pod uwagę. Jeżeli jest dyslektykiem, to niech przed pisaniem czegoś, co potem będzie publicznie oglądane, dobrze sobie tekst przećwiczy, albo nawet dyplomatycznie zabandażuje sobie rękę i podyktuje komu innemu. 😉
A ja się przyznam, że ja na razie z potknięć prezydenta się śmieję, ale wkrótce mogą mnie one zacząć ostrzej wnerwiać. On nas w końcu reprezentuje, więc te gafy i byki rąbie również w naszym imieniu, nie tylko swoim własnym. To jest nie tylko nasze prawo, ale wręcz obowiązek, żeby żeby nie bagatelizować nadmiernie takich rzeczy, bo można w końcu dojść do „modelu włoskiego”, w którym polityk może sobie pozwolić niemal na wszystko, a i tak zostanie wybrany. Więc ja na razie Komorowskiemu daję jeszcze trochę czasu, w którym będę tylko żartował, ale niech on się liczy z tym, że w pewnym momencie zacznę na niego warczeć bardzo serio. 😉
Pewnie, ze nie mozna byc w polityce mimoza. Bill Clinton musial rzadzic krajem po skandalach z wieloma kobietami a na koniec z Monica Lewinski. Coz to jeden blad ortograficzny. Chiciaz na moim kursie francuskiego,jak sie ogonek postawi w lewo a nie w prawo to cale slowo jest napisane zle. Jeden bul jakos przejdzie, ale nastepne juz naprawde beda obciachowe.
Mam nadzieje, ze jak jutro rano wstane do pracy to Kadafiego juz nie bedzie u wladzy.
Jutro pierwszy dzien wiosny. Czy to nie jest pora topienia marzanny.
slonce takie 😀 😀 😀
OGROMNE
i to w poniedzialek 😉
nowy tydzien zapowiyda sie ciekawie
sniadanie z widokiem przez okno 🙂
brykam
brykamy fikamy 😀
Wydaje się, że na Kadafiego wymyślili sposób (dziwne, że tyle lat na to potrzebowali), może teraz wymyślą coś na Berlusconiego – niestety w Polsce zapadnięcie na berlusconiose jest bardziej prawdopodobne niż na kadafię.
Witam wiosennie 😆
W kwestii błędów prezydenta Komorowskiego mam dokładnie takie zdanie jak Bobik. Nie podzielam niestety zdania Haneczki, że wybrnął z sytuacji z klasą. Moim zdaniem wypominanie Kaczyńskiemu, że napisał gdzieś, kiedyś „obiat” było małostkowe. Zaleciało mi smarkaterią: „psze pani, a on …”.
Należało przeprosić, a złośliwości prezesa pominąć milczeniem.
andsol? przed czy miedzy spaniem 🙂
Mam pytanie. Czy Cypr jest w tej chwili bezpiecznym miejscem dla turysty?
http://www.youtube.com/watch?v=i-6y-Yl9Fr0
dla lubiacych Niemena 🙂
helo, wiosennie, Jotko 😀
http://www.youtube.com/watch?v=KvdNyMgA16E
i wiosna Grechuty 🙂
Witaj Rysiu 😆
Co myslisz o aktualnym bezpieczeństwie turystów na Cyprze?
dla frakcji niemieckiej
Hans Magnus Enzensberger
Schade
Gut, daß wir unter uns sind.
Schade, daß die anderen nicht Bescheid wissen.
Gut, daß wir einander verstehen.
Schade, daß wir nie auf das hören,
was die anderen sagen.
Gut, daß wir Bescheid wissen.
Schade, daß uns die anderen nicht verstehen.
Gut, daß wir uns einig sind.
Schade, daß die anderen nicht hören können,
was wir zueinander sagen.
Das, worauf wir uns längst geeinigt haben.
Immer dasselbe.
Schade.
Wielka jest potęga myślenia magicznego 😯
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/magiczna-mikstura-interweniowala-policja,1,4213822,wiadomosc.html
Jotko, na stronie niemieckiego MSZ nie znalazlem zadnych ostrzezen o niebezpieczenstwie
Dzień dobry 🙂 Już się zaczęło. Słońce tak świeci przez okno w dachu, że prawie nic na monitorze nie widzę.
Będę się musiał przenieść z kompem w inne miejsce, albo to okno przysłonić. 😉
Cypr jest całkowicie bezpieczny, pod warunkiem, że omija się płoty i wózki widłowe. 😎
Dziękuję za informacje na temat Cypru.
Nie chcesz się opalać Bobiku? 🙄
dla FRAKCJI 🙂
http://www.zeit.de/2011/12/Arendt-Fest
Ein Viertel der Fraktion wird o/e Text am Nachmittag durchlesen. 😀
Miłego dnia Wszystkim. 😀
A w Szczecinie wiosna trwa… 😀
Znowu się pies czegoś nowego nauczył. 😉
Nie wiedziałem, że „Eichmann w Jerozolimie” był tak strasznym skandalem, że aż żydowscy znajomi stosunki z Arendt zrywali. 😯 Ale jest to pewien dowód, do jakiego stopnia jej sposób pisania o Zagładzie na późniejsze pokolenia wpłynął, jeżeli dzisiaj trudno już właściwie zrozumieć, na czym polegała skandaliczność jej tekstów.
???
a możecie streścić dla niemieckojęzycznych analfabetów? 😳
Arendt od dawna mnie fascynuje.
Mogę nie tyle streścić artykuł, co opowiedzieć własnymi słowami w czym problem. 😉
Chodzi mniej więcej o to, że do pewnego momentu o żydowskim losie podczas WWII mówiło się wyłącznie w tonie patetycznym i podniosłym, a zbrodnie nazistów widziano obowiązkowo w kategoriach demonicznych, jako Wielkie Zło. Arendt już w podtytule „O banalności zła” wyłamała się z tej konwencji, a dalej było jeszcze „gorzej”. Zarówno stylistycznie, bo ośmielała się ironizować czy pisać „po prostu”, jak i w warstwie myślowej, gdzie przewróciła dotychczasowy paradygmat, obdzierając zło z jego demonicznego wymiaru i wskazując, jak było ono w gruncie rzeczy głupawe, tępe, naiwne, looserskie – po prostu banalne. Część Żydów i nie tylko Żydów nie mogła jej tego darować, uważając, że banalizuje nie tyle zło, co Zagładę. Ale – jak mi się wydaje – czas przyznał rację jej, a nie im.
Dziękuję Bobiku. Podlądy Arendt znałam, ale nie wiedziałam dlaczego Żydzi się na nią obrażali.
Sokrates najwyraźniej wrócił/wraca do formy. Goni Sunię i kłóci się ze mną 🙄
Ja też jestem po stronie Arendt.
Z innej beczki: Królik przypomniał, że trzeba dziś utopić Marzannę. Zabrałem się do tego i…
No, zobaczcie w nowym wpisie, co z tego wynikło. 😆