Gwiazdor
– Myślisz, że mógłbym zostać gwiazdorem? – zapytał z nadzieją Bobik, krygując się przed lustrem i poprawiając nażelowany kosmyk nad uchem. – Jakimś Pazurem albo kimś takim?
Labradorka spojrzała na niego z powątpiewaniem.
– Myślisz, że masz ku temu predyspozycje? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
– A co bym miał nie mieć! – napuszył się Bobik. – Fotogeniczny jestem, uśmiech mam olśniewający, futro spektakularne… I na pewno potrafiłbym śpiewać jak Mandaryna, albo być śmiesznym i strasznym zarazem, tak jak ten… no, zapomniałem, ale w każdym razie wielki gwiazdor. Różne rzeczy bym potrafił. Żeby tylko wpuszczono mnie do telewizji, to ja już bym wszystkim pokazał!
– Obawiam się, że to ci się tak tylko wydaje – sprowadziła go na ziemię Labradorka. – Jak cię znam, zaraz byś się zaczął wymądrzać, ba, może nawet spróbowałbyś dać do zrozumienia, że książkę jakąś czytałeś. A gwiazdorowi tego nie wolno. Gwiazdor ma świecić, nie mądrzyć się. Publiczność nie lubi wymądrzalskich.
– A co publiczność lubi? – zainteresował się Bobik.
– No widzisz? – powiedziała Labradorka, usiłując nie okazać zbyt jawnie zadowolenia, że jednak wyszło na jej – Gdybyś miał zadatki na gwiazdora, nie musiałbyś pytać, co publiczność lubi. Po prostu byś to wiedział. Jakoś tak sam z siebie. Instynktownie.
Bobik poczuł, że ogarnia go złość. Właściwie nie dlatego, że rozwiały się jego marzenia o gwiazdorstwie. To jeszcze nie było takie straszne. Nowe marzenia mógł sobie szybko znaleźć. Wiele bardziej złościło go, że Labradorka znowu miała rację. On też bardzo nie lubił, kiedy ktoś był mądrzejszy od niego. Zwłaszcza jeśli to robił notorycznie.
Przypomniało mi się, jak to kiedyś TV4 zaprosiła do jednej audycji Jana Nowickiego i Jolę Rutowicz, która nie potrafiła nawet zapamiętać nazwiska swojego rozmówcy. To była chyba prowokacja Figurskiego. Nowicki parskał co chwila śmiechem, bo trudno mu było znieść kretyństwa Joli.
Paweł W. (Przypomniało mi się, jak to kiedyś TV4 zaprosiła do jednej audycji Jana Nowickiego i Jolę Rutowicz)
Jest na Jutubce. To naprawdę trudno znieść.
Swoją drogą, nie mogę zrozumieć dlaczego na Buzzie i Ty i Włodek Holsztyński i cała masa innych osób wdajecie się w rozhawory z antysemickim indywiduum (żeby nie robić reklamy – inicjały TP)? On mnie się trochę właśnie z Jolą Rutowicz kojarzy.
niedzielny dzem na niedzielnych bulkach, herbata, gazeta
brykam 🙂
jestem optymista
jestem optymista
jestem optymista
te dziesiatki tysiecy ogladajace na jutubie Jole to blad licznika
brykam fikam
co pani spiewa, czy cos? nie, ja jestem!!!!! ➡
Niestety, samo „dostanie się do telewizji” nie rozwiązuje problemu gwiazdorstwa 🙄
http://youcandance.plejada.pl/47,20586,1,ycd_6_exclusive_mariole_wyprowadzila_ochrona,2,wideo.html
juz wtedy zalem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=FYtHMyDylik
🙂 😀
zalem = zylem 😳
Jola jaka jest, kazdy widzi, wiec co sie dziewuchy czepiacie?
A to jest inteligencja…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9244386,_Kto_panu_dal_tytul__wiesniakowi_jednemu___Naukowcy.html
Zwierzak (re: profesory z kłonicami) – Nie znam się na przedmiocie rozmowy, nie mam doświadczeń uprzednich z obydwoma panami, więc mogę mówić tylko o swojej precepcji. Czy więc nie mamy do czynienia ze zjawiskiem wstrząsów wtórnych, znaczy jeden pan sympatyzuje z jedną partią na P, a drugi z wręcz przeciwną, i im się te sympatio-antypatie rozlały na inne dziedziny życia?
A z tym bezpieczeństwem energetyki jądrowej (żeby trochę do meritum nawiązać) to jest tak, jak z lataniem samolotami. Statystycznie najbezpieczniejsze, ale jak już się wydarzy cokolwiek, to skutki spektakularne.
A poza tym, no cóż, nie pomogą doktoraty, kiedy człowiek chamowaty.
Dzień dobry 🙂 Coś mi się zdaje, że Wy tak samo jak Labradorka nie chcecie, żebym tym gwiazdorem został. 👿 Wynajdujecie takie przykłady, którym rzeczywiście bardzo trudno dorównać, nawet kiedy ma się takie predyspozycje jak ja. 🙁
Nie wiem, czy jednak nie postanowię zostać profesorem. Taki profesor też jest w telewizji, ale wolno mu się wymądrzać i wcale nie musi być cały czas grzeczny. Idealne zajęcie dla szczeniaka.
Najlepiej profesórką czerwonoustą, sukces murowany 😆
Ale wtedy by się okazało, że rację mają ci, którzy twierdzą, że Bobik jest kobietą. A ja nie lubię, jak inni mają rację. 😈
Skoro Kopernik też była kobietą …., co Ci zależy piesku? 😯
Pierwsze symptomy gwiazdorstwa już prezentujesz! 😉
Suką być…
Gwiazdora się też naśladuje…
http://www.youtube.com/watch?v=bEfu1fCsYY0
Tylko pierwsze symptomy? 👿 A ja się łudziłem, że mam już solidnie rozwinięty syndrom gwiazdorski i mogę zacząć pisać w „Polityce”, jak jaki Kuba Wojewódzki. 🙄
Ja piszę w „Polityce” i nie mam syndromu gwiazdorskiego, a przynajmniej tak mi się wydaje 😛
@Paweł W. – Tomek P. to naprawdę inteligentny, rozgarnięty facet (z gatunku korwinoidów), który uwielbia prowokować. Mimo mojego generalnie stoickiego spokoju w tego rodzaju dyskusjach przyprawia mnie czasem o pianę na ustach.
Ale na ogół jest tak, że Tomek włącza się do jakiegoś wątku, trochę się poprztykamy, ale dyskusja idzie dalej.
No dobra, akurat Kierownictwo się dostało do tej „Polityki”, bo się na czymś zna, a nie dzięki gwiazdorstwu. Ale dla tych, co się na niczym nie znają i na dodatek są wiecznymi szczeniakami, gwiazdorstwo jest jedyną drogą do zabłyśnięcia w poważnym piśmie. 😈
Ja w zasadzie przeciwko prowokacjom jako takim nic nie mam i potrafię się nimi bawić, a nawet, przyznaję, samemu zdarza mi się ten gatunek uprawiać. 😳 Ale bywają prowokacje, które ani zabawne nie są, ani niczego świeżego i ciekawego do rozmowy nie wnoszą, tylko wyłącznie irytują, a po czasie już nudzą albo wzbudzają politowanie. I takie właściwie najlepiej pomijać milczeniem, bo jakakolwiek odpowiedź jest tzw. młynem na wodę prowokatora.
Zaznaczam, że ja to tak ogólnie, bo o Tomku P. nic mi nie wiadomo poza tym, co tu było. 😉
Syndrom zwierzęcia utalentowanego widoczny jest w twórczości poetyckiej Szczeniaka. Co do symptomów telewizyjnego gwiazdorstwa, to ujawnił się, jak narazie jeden, w postaci grymaśnictwa tegoż.
Podpisano:
Prezes do Spraw XYZ 😎
Mam taka kolezanke – urocza, skromna, spokojna dziewczyna, ktora faktycznie zawsze ma racje! 😆 Wcale sie zreszta z ta racja nie pcha, ale zawsze gdy jest w gronie roznica zdan, okazuje sie ze racje ma ona; od powazniejszych rzeczy po drobiazgi (nazwa ulica, data czegos tam). Bez pudła, od lat. W pewnym momencie to juz rzeczywiscie troche irytowalo, ale przyzwyczailam sie i przyjmuje z pokora 😀
Dzień dobry 🙂
Lubię takie gwiazdki http://wyborcza.pl/1,75480,9232061,Krzeslo_przemyslen.html
Mogę ujawnić jeszcze jeden symptom mojego gwiazdorstwa, zanim zrobi to Kierowniczka – przed wyjściem na ulicę zawsze starannie pindrzę się w alkierzu. 😈
Lisku, takie stałe manie przez kogoś racji chyba dość zniechęca do jakiejkolwiek dyskusji z tym kimś. 😉 Bo powiedzmy sobie szczerze – nie zawsze dyskutujemy po to, żeby dojść do jakichś wniosków. Czasem chcemy tylko mieć przyjemność pomania sobie tej cholernej racji. 😎
Ale jeżeli ta Twoja znajoma jest skromna i spokojna, to i tak jako kandydatka na gwiazdę odpada. 😉
Dzień dobry,
elektrownie atomowe w Japonii- strasznie ich dużo:
http://www.heute.de/ZDFheute/s_img/98/0,6994,7199458-render-A6-,00.jpg
Bobiku, wg Twojego wpisu i tak mienie racji i gwiazdorstwo to dwie odwrotne rzeczy 🙂
Mienie racji chyba nie zniecheca do dyskusji, bo dotyczy glownie faktow; jesli chodzi o opinie, to w ogole czesto nawet w retrospekcji nie wiadomo kto mial racje, i dyskusja jest raczej po to by przyjrzec sie roznym mozliwym wariantom; tak przynajmniej to widze.
Tak twierdzi Labradorka, Lisku, że gwiazdor nie może być mądrzejszy od swojej publiczności. 😉 I sądząc po jakości obecnych gwiazd, pewnie ma rację. 🙄
A co do dyskusji, tak na serio – w idealnym przypadku oczywiście że ona jest po to, żeby się przyjrzeć wariantom. Dlatego ja czasem nawet do niektórych dyskusji wchodzę z wariantem, którego w duchu wcale nie popieram, ale uważam, że powinien być reprezentowany, a jakoś nikt inny reprezentować go nie chce. 😉
Ale wszyscy chyba znamy przypadki, kiedy widać wyraźnie, że w dyskusji nie o rozważenie wariantów chodzi, tylko o to, kto kogo. Czasem jest to niewinne i można machnąć na to łapą, np. kiedy widać, że rację za wszelką cenę usiłuje mieć jakiś strasznie zapalczywy młodziak, który jeszcze się nie nauczył, że można inaczej. A czasem jest wręcz groźne, zwłaszcza kiedy dyskusja nie jest tylko czysto towarzyska, tylko może mieć jakieś poważne, życiowe konsekwencje.
Bobik wypindrzony i zadowolony z życia:
https://picasaweb.google.com/PaniDorotecka/Bobik#5324172862687894210
No, czy to nie jest gwiazdorskie spojrzenie? 😉
Ten szeroki usmiech to po oproznieniu kieliszka widocznego na stole? 😀
publiczność nie lubi też takich, którzy zawsze mają rację, o ile znam się na publiczności 🙄
O, zapomniałem zupełnie, że Kierownictwo te zdjęcia z Krakowa posiada. 😆
Aż się zacząłem usilnie zastanawiać, czy jednak jakimś cudem nie udałoby mi się wyrwać na Wielkanoc tamże. 🙂
Foma, wniosek z tego byłby taki, że jak się chce być gwiazdorem, to koniecznie od czasu do czasu trzeba rzucić publiczności na żer coś, co jest w oczywisty sposób niesłuszne. Choć się dobrze wie, że niesłuszne. 😎
Ja też mam kłopoty z zapamiętywaniem imion – tam były trzy osoby, jedna siedziała a dwie wygłupiały się. Która z tych dwóch to Tomek P.?
W naszym ogrodzie zakwitły pierwsze, żółte krokusy. Na polach skowronki śpiewają do upojenia, słońce swieci! Wiosna panie sierżancie 😆
Wiosna w gwiazdorskiej obsadzie 😆
e-e, Bobiku, trzeba SIĘ rzucić na żer. jakieś kompromitujące cóś w brukowcu, jakiś gwiazdożerca w tokszole, albo gleba w tańcu z kometami. wtedy jest wszystko git, ryzyko boskości przegnane i pasi
Chodzi Ci o tę scenę z profesorami, andsolu? Ja myślę, że żaden z nich nie jest Tomkiem P. Przecież Paweł pisał, że to inteligentny i rozgarnięty facet. 🙄
haneczko, zauważyłaś w tym artykule to zdanko: Punkty przedszkolne w Poniatowie i Lubowidzu powstały i funkcjonują za pieniądze z Unii? Parę lat temu przemknęło mi przez głowę w jakiejś prowincjonalnej krajowej restauracyjce, że dzięki pieniądzom z Unii rodacy nauczyli się myć ręce…
Nie, Bobiku, myślę o tym nagraniu, gdzie siedzący to Jan Nowicki.
Jotko, nie chciałbym wyjść na lepszego 😎 ale u nas krokusy już przekwitają, a teraz na tapecie są pierwsze azalie i żonkile.
Ale każda lepszość jest względna. W takim Londynie to już pewnie i tulipany kwitną, a o Teksasie, Florydzie czy Floripie przez uprzejmość nawet nie wspomnę. 🙂
Ob oziu. Tylko pierwsze zdanie jest cytowane. Italiki w drugim to mój błąd charakteru (pisma).
Andsolu, zawsze mówię – nie trza się od razu denerwować i usprawiedliwiać, tylko cierpliwie poczekać na cud. 😆
Ale to są moje, najmojsze krokusy, pierwsze, najpierwsze i cieszę się nimi 😆 niezależnie od tego, że na zgniłym zachodzie już przekwitły 😉
i słusznie, że przekwitły, nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, choćby i krokusem 👿
co do zdemoralizowanego, kosmopolitycznego Londynu, to skwitujemy to wyniosłym wzruszeniem patriotycznych ramion 😎
Zauważyłam, Andsolu. Widzę dużo rzeczy za pieniądze z Unii i jak mnie kto wkurza, robię wypominki.
vitajcie! Przesympatyczne zdjęcie Bobiczka 🙂 ciekawe widok psa i kury wywołuja u mnie dobre samopoczucie. Dziwne bo nic wspólnego ze soba nie mają 🙂 U mnie nic nie zakwitło 🙁 Czy na wiosnę obowiązkowe jest wypindrzenie? 🙂 🙂
jak widać nie nadaje się na dziennikarza ani nikogo takiego . Bo w trzech zdaniach poleciałam od Sasa do lasa 🙂
andsolu u Ciebie na blogu staruszek napisał że ma dowód na nieistnienie Boga , ciekawe jaki ? Bo ja mam na istnienie 🙂
Jam gwiazdor jest z gwiazdorskich sfer,
publice rzucam się na żer,
tu jakiś błąd,
tam przykry swąd,
lub bzdura o teorii gier…
Kochanki mam trzydzieści dwie,
o każdej w „Pudlu” jest ple-ple,
każda z tych suk
uwielbia druk
i w druku o mnie mówi źle.
W Gali, na fotce numer sześć,
jest moja żołądkowa treść,
by ujrzał fan,
że też jest pan,
to samo co ja mogąc jeść.
Gdy mi piruet pójdzie w bruk,
go nie podnoszę, choćbym mógł,
każde faux pas,
to szansa ma,
czuję się z tym jak młody bóg.
W kompromitację mknę jak w dym,
żywiołem ona wręcz jest mym,
gdy dam po szkle,
to zaraz się
rozlega wokół: i tak trzym!
U łap mych cały leży świat,
cenny jest skrawek moich szmat,
cudny to traf –
za każdą z gaf
publika mnie całuje w zad.
Umiem życiorys swój zagwazd-
rać i być z ostrych znanym jazd:
co tydzień gniot
z najnowszych plot,
i tak zostaję pośród gwiazd. 😎
Jarzębino, pindrzenie się nie ma nic wspólnego z porami roku. To już po prostu takoj charaktier. 😆
Jotko – na pocieszenie: u mnie krokusów jeszcze nie ma! 🙂
Bobiku, chyba „u łap mych cały leży świat”? 🙂
Okej, Mar-Jo, głos publiczności jest dla mnie święty – poprawiam na łapy. 😆
🙂 łapa łapie nie równa to fakt. nie chcem ale muszem i tez sie wypindrzem 🙂 pa idę na kawkę miłej niedzieli. 🙂
Nie mówcie mi, że nie ma takiego źwirza. A właśnie że jest! 😀
http://www.beobachter.ch/typo3temp/pics/Nasenaffe_Bjoern_Christian_Toe_ba24cd97b7.jpg
Taki też jest:
http://www.siski.de/~max/fun/koboldmaki/koboldmaki1.jpg
I ptak z dwoma dziobami jak również 😯
http://www.wissen.de/wde/generator/substanzen/bilder/sigmalink/m/ma/mal_/malaysia_borneo_sarawak_nashornvogel_9657221,property=zoom.jpg
Nie mam pojęcia, jak oni wszyscy się po polsku nazywają. 😳
No, jak ktoś się już zaczyna pindrzyć na mój wzór, to znaczy, że do gwiazdorstwa dziś mi znacznie bliżej niż wczoraj. 😈
ja też jestem chyba gwiazdniorem 🙂 hha fajne zdjęcia 🙂
Ten drugi dziób to nie dziób, tylko radar 🙂
jotka, jakiś baryton mi mówi: przepraszamy, ale wybierany przez ciebie numer jest nieosiągalny. Przeniosłaś się na dno morskie?
andsolu, sorry, nigdzie się nie przeniosłam, ale telefon sfiksował 👿
jarzebino, dowody na istnienie i nieistnienie to jak yin i yan na okrągłych marcepanowych ciasteczkach, a ja nie jestem pewien czy mi marcepan robi dobrze na zdrowie.
dla Kierownictwa 🙂
http://www.ardmediathek.de/ard/servlet/content/3517136?documentId=6705268
😀
Nosacz sundajski, wyrak upiór i dzioborożec
Polecone przez PK “Hochleistungssport Operngesang” w ARD
obejrzałam. Pan Piotr Beczała ma nie tylko wspaniały głos, ale pięknie i mądrze o swojej profesji potrafi po niemiecku opowiadac.
Ciężki zawód, porównanie z różnymi dziedzinami sportu- jak najbardziej uprawnione.
Fragment o dyrygentach, którzy są w stanie zniszczyc dobrego śpiewaka, zmuszając go do 5-6 krotnego odśpiewania bardzo trudnej arii na próbie, jakby to było 5-6 krotne odegranie partii skrzypiec….
Pani Kierowniczko, wielkie dzięki. 😀
Jasny gwint (albo i gorzej)! Nastawiłem sobie budzik na 16, żeby tej polecanej przez Kierownictwo opery nie przegapić, tylko nie zauważyłem, że trzeba było komórkę podładować. I siadła mi, i przegapiłem. 👿 😥
O, dzięki, Rysiu! 🙂
Rzeczywiscie Bobiku na zdjeciu podsunietym przez PK wygladasz super wypindrzony, ze chcialoby sie jesc ciebie lyzkami.
Ostatnio przegapiam opery. Mam tez bilety na opere, ktora przegapie w przyszlosci. Aida, 29-go kwietnia we Florencji, dyryguje Zubin Mehta, dwa bilety do wziecia, bo jak sie okazuje to wylatuje z Florencji 28-go kwietnia.
No, żeby przewidzieć, że się przegapi operę w przyszłości… 😆
Super program, dzięki jeszcze raz rysiowi (już dziękowałam też u siebie). A moje polecenie zawdzięczacie samemu Piotrowi Beczale, który mnie mailowo powiadomił 😀
Był i drugi polski akcent w tym filmie – chwila śpiewania Andrzeja Dobbera 🙂
Cubalibre (16:44), chapeau!
A na Kubie wsadzono ze szpiegostwo Amerykanina ktory obdarowal pare osob laptopami i telefonami komorkowymi 😯
Jarzębino!
Przecież napisałem, że mi nie zwrócili.
Kilka dni później stwierdziłem, że w moim notesie są puste linijki w miejscu gdzie był adres Onych. Pospiesznie zacząłem przeglądać bibliotekę. „Myśli” Pascala nie znalazłem. Ki diabeł?
– pomyślałem. I wtedy z kieszeni wypadły mi bilety na spektakl Krzysztofa Jasińskiego na motywach Mistrza i Małgorzaty.
Namiot na rogu Towarowej i Chlodnej na Dzikim Zachodzie ówczesnej Warszawy. Namiot cyrkowy, a pomiędzy drewnianymi ławami przechadza się smutas i żali: „Księgi żłamały mi głowę!” Podszedlem by zajrzeć do jednej z tych trzymanych pod pachą. Podał mi szepcząc: „Strach! Strach! Bracia w Literze!” Ku mojemu zaskoczeniu było coś tam robaczkami. „Persi” stwierdza smutno złamany i zwichrzony.
Z książki wypadła złożona kartka całkiem pusta. „Jest twoja.”
jeszcze smutniejszym szeptem stwierdził przewracając oczyma. „To uratowane z płomieni.” stwierdził. No i na spektaklu był ogień i strażak i … nie pamiętam.
Kartka była czymś nasycona. Długopisem nie dało się pisać.
Pamięć mi nigdy nie dopisała i nie odtworzyłem dowodu.
Gugiel nie pomógł odszukać tamtego adresu.
Pokarało mnie niepamięcią.
hahaha struszku jak zwykle jestes super. A ze smutasami tak to bywa .. dumają i dumają i nic. A wesoły to co innego śmieje sie i idzie dalej. ..
tak czy owak aby temat zakończyć ; zimno 🙂
ja się zapominam tylko na 11 minut . Zwykle wiem co robię. 🙂 fajna dzisiaj dyskusja o zwierzątkach . Gorzej z moim odchudzaniem . Od jutra znowu zacznę. Wszystkiego Najlepszego dla dzisiejszych solenizantów .:) pa!
Pamiętaj, że z jutrem nie ma się co spieszyć, ono jest zawsze.
in saecula saeculorum 🙂
Króliku, czy nie było przypadkiem takiej piosenki „Bobik, ach ten Bobik, człek by go łyżkami jadł…”? 😉
To prawdziwy pech, że nie będę we Florencji 29 kwietnia. 🙁 Ale z drugiej strony – nie będę w tym dniu jeszcze w tylu innych miejscach…
Staruszku, słyszałem, że puste linijki można podgrzewać nad świecą i wtedy czasem pojawiają się słowa, a nawet Słowa. Niestety, nie mogłem tego sprawdzić w tym czasie, kiedy posiadałem puste linijki, bo myszy zeżarły mi świecę, a wtedy jeszcze nie było w domu kota.
Chodziło mi po głowie, że jest jakieś takie słowo, którym chciałbym określić Piotra Beczałę, ale nie mogłem sobie przypomnieć. Aż w końcu samo wyskoczyło z zakamarka – on jest dystyngowany. Ponieważ dystynkcja staje się powoli cechą niemal całkowicie zanikającą, należałoby chyba Piotra B. uznać za ginący gatunek i wziąć go pod ścisłą ochronę. 😉
Wszedzie sie nie da byc, czasem to nawet na dobre wychodzi. Zawsze chcialam zwiedzic Japonie…
Jutro poniedzialek, zaczynam drugi tydzien w nowej pracy. Mala Firma wychodzi mi bardzo dobrze na zdrowie psychiczne, na dodatek nowa szefowa jest super. Jesli ktos sie chce uczyc na moich bledach: unikajcie Wielkich Korporacji, sa jak na filmie, heartless bastards.
Wróciłam z imprez imieninowych (2).
Nisiu, jak było na koncercie?
O tak, Króliku, Wielkie Korporacje są odpowiednim miejscem dla ludzi, którzy potrafią je traktować równie bezdusznie, jak one ich. To wspaniale, że w Małej Firmie dobrze się czujesz. Cieszę się, że się cieszysz 🙂
Bobiku!
Tak jak w Czarnobylu, tak w Nipponie ktoś z fizyków chciał obrócić pierścień pani Amalie Emmy Noether tylko w jedną stronę. Przekładając to na Twoje: machając ogonem tylko w lewą stronę zacząłbyś się kręcić w kółko według pionowej osi.
Groziłoby to nieprawidłowym kręćkiem, pędem oraz zakłócało popęd. Bez teorii prymarnych psowaci tego nie pojmują.
Pani Emma nasuwa mi na myśl sztuczkę jaką ująłbyś publikę:
Podskakujesz w lewo i bez odbicia o podloże zaczynasz się poruszać w prawo. Po odziajaniu na zapleczu natomiast Twój ogon kiwa Tobą w lewo i w prawo. Dla niezbędnej symetrii Labradorka kiwa głową przęcząco. Publika na stojaco rzuca wam parówki z mięsa pumy.
Kurtyna się zacina. Publika wyje. Księżyc nie chce zajść.
Dobranoc.
kroliku, cieszę się z odzysku uśmiechu w godzinach biurowych, a ja sam odzyskuję wiarę w czymanie się k’ciukom.
Hm, a może przejechać by się jednak do tej Florencji… 😆
Piotra B. należy wziąć pod ochronę nie tylko z powodu dystynkcji, ale przede wszystkim z powodu przepięknego głosu. Arii Leńskiego nikt tak nie śpiewa…
Tyle ostatnio miałem różnych złych wiadomości, że tak optymistyczny rozwój sytuacji u Królika jest jakby nagle słońce zaświeciło. A jednak świat nie jest wyłącznie okropny. 🙂
Swoją drogą, wielkich korporacji unikałem tak czy owak, jak dotąd całkiem skutecznie. 😉
Piękne głosy, Pani Kierowniczko, nie są jeszcze (na szczęście) tak całkiem ginące, więc to mógłby nie być wystarczający powód do wprowadzenia ścisłej ochrony. Ale jak Piotr B. będzie pod ochroną z jakiegokolwiek powodu, to i jego głosowi nie zaszkodzi. 😉
Ja mam jeszcze taki pomysł na jego zagospodarowanie, żeby go używać do promocji Polski zamiast komiksu z Chopkiem. Podejrzewam, że sprawiłby znacznie lepsze wrażenie. 😆
Doro, nie słyszałaś, jak z moją przyjaciółką Dasią śpiewałyśmy arię Leńskiego, zbiegając z góry Chojnik! I jeszcze dużo innych pięknych arii, a same ruskie. Nie wiem, czy pan B. naprawdę był lepszy od nas. W każdym razie emocjonalnie…
Mar-Jo, szkoda, że Cię nie było, chłopaki pokazały klasę.
Na dziwne zwierzątka i roślinki obcojęzyczne jest jeden prosty patent – oczywiście jeśli mamy jakąkolwiek nazwę. Wpisujemy do wyszukiwarki, znajdujemy nazwę łacińską i już mamy drania. Nasenaffe = Nasalis larvatus = nosacz sundajski = Proboscis Monkey i tak dalej…
Disce puer latinae, a znajdziesz swoją małpę!
Dobrej nocy, zacni Blogowicze.
🙂
🙂 🙂
tak rozpoczyna sie nowy dzien 😀
brykam
pada, to dobrze, dla rpslin (w lacinie tez 😉 )
brykam fikam
Dzisiejszej nocy uganialiśmy się po całym domu, trzy kondygnacje, za obcym, czarnym kotem 👿
Wślizgnął się wieczorem niepstrzeżenie za Sokratesem, któremu zostawilismy otwarte drzwi na taras. W nocy szalał. Fuczał, rzucał sie z pazurami, ale wyjść nie chciał. W rezultacie kilka rozbitych doniczek, połamanych kwiatów, mnóstwo bałaganu i zmęczenie po nieprzespanej nocy 👿
Tymczasem dzień zapowiada się bardzo pracowicie. Cały tydzień pod znakiem wielkiej żaby 😯
Ze względu na wyjazd łykendowy, przeoczyłem (nieomal) poruszony przez Bobika, jakże w gruncie rzeczy ważny problem gwiazdorstwa telewizyjnego.
Poczuwam się do obowiązku w.s. zabrania głosu w tej sprawie, bo od lat noszę się już z zamiarem kupna odbiornika TV.
Obejrzane fragmenty programu (dziękuję wszystkim komentatorom, którzy udostępnili linki do szerokiej palety) utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinienem kontynuować moje starania w celu znalezienia odpowiedniego sprzętu. A może nawet je nasilić.
A nawiązując do tekstu pt „Gwiazdor”:jeszcze bardziej obrzydliwi (od notorycznie mądrzejszych) są ci, którzy notorycznie zawsze powtarzają: „a nie mówiłem!” Nawet gdy nie mówili, to powtarzają.
Dzień dobry 🙂
A właściwie nie taki dobry. W Japonii makabra. U Jotki szaleją czarne koty. Choróbska trapią. Okoliczności nie sprzyjają. Deszcz pada.
Codziennie trzeba wymyślać, jak się uśmiechać mimo to wszystko i żeby to uśmiechanie wychodziło mimwszystkoicznie, a nie po prostu głupkowato. 🙄
Bobiku!
Kochanki w marcu to byle kot potrafi.
Gwiazdor musi się rozwiązać z labradorką i związać ze szkocką owczarzycą, bo dla gwiazdora rodzina jest najważniejsza. Ważny także jest honor, a więc wysokość alimentów nie może być wyższa niż kałuża. Gwiazdor powinien mieć także gwardię awatarów i armię botów na fb oraz szczeniaka blogującego dla gwiazdorowego samozadowolenia.
No i brakóje Ci […] w […] znajomoźci tego […] polskiego bynajmniej stety. Gdy chcesz gwiazdować to ucz sie od Runiego jag się te […] bramki […] […]. Aczkolwiek przeciesz z łaciny kumasz […] mało. Zostań w tej swojej […] budzie tY wrarzo szczekający kóndelku na usłukach polskojęzycznych mediuw!
Co to smutków mamy za mało?
Nie rozumiem, czemu Łotr za każdym razem Staruszka zatrzymuje do akceptacji? 😯 Normalnie to tylko pierwszy raz jest z oporami, a potem już samo idzie. 😉 Muszę sprawdzić, gdzie leży przyczyna tych zatrzymań.
Związanie się ze Szkocką zdecydowanie rozważę. O ile się nie mylę, już Kot Mordechaj kiedyś mnie do tego namawiał. Jego pojedynczy głos nie do końca mnie przekonał, ale dwa głosy to już, za przeproszeniem, vox populi, któremu jako potencjalny gwiazdor muszem sie potpożontkować, a nawet hcem.
Telemachu, tak po prawdzie, to ja nawet nie chciałem ograniczać się we wpisie wyłącznie do gwiazdorstwa telewizyjnego. Pod wpływem pewnej blogowej rozmowy 😉 rozmyślałem trochę o popularności, o ałtorytetach, o wyborze sposobu autoprezentacji, no, o różnych tam takich. A potem, bobiczym zwyczajem, połaskotałem lekko ten temat, zostawiając jego ewentualne rozwinięcie P.T. Publiczności, od której – broń Panie B. – nie chciałem być mądrzejszy. 🙂
To wszystko oczywiście nie znaczy, że chciałbym Cię odwodzić od zbożnej myśli zakupienia odpowiedniego, a choćby i nieodpowiedniego odbiornika TV. 😈
Szkocka może być, ale on the rocks trzeba uważać na łapy. W nadmiarze może zaszkocić, wtedy separacja 😎
Na razie stwierdziłem niezbicie, że (Sz)kotka w domu bardzo szkoci meblom i roślinom. Jej szkotliwość dla psów nie została udowodniona ponad wszelkie wątpliwości, ale kto to wie, co wyjdzie na jaw jutro czy pojutrze? 🙄
A jednak dzień nie jest najgorszy. Udało mi się dzisiaj rozwiązać problem księgowości w UTW. Kamień spadł mi z serca 😆
Czy ktoś ma ochotę na pigwówkę? 🙄
Mogę podać pyszna kaszankę, co razem nie koniecznie, ale osobno czemu nie. Dla wybierających kaszankę może być inny trunek 😉
Dzień dobry,
obiad nastawiony. Ja bardzo proszę o odrobinkę pigwówki.
Jeśli tak dobra jak białostocka, to nawet więcej niż odrobinkę.
Kaszankę pyszną jadłam ostatni raz ….? 😕
– Po pierwsze kaszanka, bo kaszanka może być zawsze.
– Po drugie kawa.
– Po trzecie muszę skończyć coś pisać.
– Po czwarte jak skończę, to może być pigwówka, bo wtedy odstęp czasowy od kaszanki chyba już będzie wystarczający. 😆
Dla mieszkańców Warszawy i okolic:
http://www.znak.com.pl/wydarzenie,nazwa,1108,tytul,Premiera%20ksi%C4%85%C5%BCki%20%22Z%C5%82ote%20%C5%BCniwa%22
Witojcie 🙂
Bobicku, cytom i cytom, az zem dosed do pindrzynio i mus mi
zadać Ci pytanie: cy pindrzynie bierze sie łod pindy cy łod
cegosi innygo? Bo jak łod pindy, to jo juz do swoi baby nie
bede się pindrzył. 🙂
A żebym to ja wiedział, Jaśku, od czego to pindrzenie się wzięło. Może od Pindara? Chociaż nie, wtedy to by było raczej pindarzenie. 😉
A może o pewnych rzeczach lepiej nawet nie wiedzieć, skąd się wzięły? 😈
To niechta juz tak łostanie, jak godos i do miłygo. 🙂
Ciekawe kombinacje drinkowo-kulinarne tu sie szykuja. 😉 Co do gwiazdorstwa, to temat nie musi sie ograniczac do telewizji. Dzisiaj akurat urodziny Einsteina, ktory tez sie na tematy gwiazdorskie wypowiedzial: „With fame I become more and more stupid, which of course is a very common phenomenon.” Oczywiscie, dobrze zaczynac glupiec od poziomu, ktory mial Einstein… 😉
Tymczasem podczas weekendu udalo mi sie skontaktowac z moja japonska przyjaciolka, wiec w szczegole moge takze odetchnac z ulga – ze u niej wszystko w porzadku, na ile to w ogole mozliwe w zaistnialej sytuacji. Wszystko w ogole jest dosc relatywne, bo japonski wspolpracownik meza, mieszkajacy w Sendai tez szczesliwie przezyl, razem z rodzina, ale po jego domu nie zostalo ani sladu… Wczoraj pierwszy raz dostali z rodzina (dzieci w wieku przedszkolnym) pierwszy pelny posilek.
Kroliku, ciesze sie, ze Mala Firma okazala sie miejscem nieobciazajacym psychicznie, nie zawodzac oczekiwan. 🙂
O, kurczę! To chyba jednak łatwiej już będzie mi nie zostać gwiazdorem, niż startować z poziomu Einsteina. 😆
Przy katastrofach wszelkiego rodzaju (tzn. nie tylko żywiołowych) rzeczywiście bardzo się relatywizuje poczucie, co można uznać za łut szczęścia. Przypomniały mi się różne relacje moich klientów, zwłaszcza tych dotkniętych wojnami, którzy używali wyrażeń „na szczęście” czy „miałem szczęście” w takich momentach, które za szczęśliwe bardzo trudno byłoby uznać. Ale oczywiście w kontekście tych opowieści było zrozumiałe, dlaczego stratę „tylko” dwojga dzieci, a nie wszystkich pięciorga, można było uznać za dar losu.
Tak, Bobiku, takie doswiadczenia, nawet z drugiej reki, uzmyslawiaja, ze uzywamy tego samego jezyka do sytuacji codziennych i niecodziennych. W roznym kontekscie te same slowa nabieraja zupelnie innego znaczenia…
A z tym gwiazdorstwem, to standardy bywaja rozne, i nie wszystkim to glupienie, o ktorym mowil Einstein, przeszkadza. Zwlaszcza, ze wspolczesnie ma byc demokratycznie, kazdemu po pietnascie minut slawy, a talenty niestety nie sa rozdzielane wedlug takiego rozdzielnika. 😉
Wycofuję dzisiejsze wyrzuty pod adresem Łotra. To Staruszek pomylił się w adresie mailowym i dlatego nie chciało go wpuścić.
Staruszku, te komputery to w sumie dość głupie maszyny. Jedna literka zjedzona i już nie rozpoznają, że swój idzie. 😉
Gwiazdy za złotówkę http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/55,80273,9251076,,,,9251107.html
Może kłopot z wpisami brał się z mego statusu u Łotrpressa.
Zarejestrowałem się i zalogowałem kwadranse temu.
Może Pomorze jak Krupówki Kaszubowi.
Nie, ze statusem nic to nie miało wspólnego. Chodziło o banalne literówki. Po prostu nick i adres mailowy zawsze musi być napisany co do grosza tak samo, żeby maszyna go rozpoznała. Wystarczy jedna, choćby najdrobniejsza różnica i już się znowu czeka na akceptację.
Mylić się jest podobno rzeczą ludzką, ale najczęściej w poczekalni siedział Kot Mordechaj. 😯
Haneczko, trzeba przyznać, że drogo za parę nie biorą. Pięćdziesiąt groszy za sztukę wypada. 🙄
Dziędobrywieczór.
Kurza twarz, nic nie mam do powiedzenia.
To przynajmniej się przywitałam.
to jest nas dwoje, Nisiu
jedynie brykanie wychodzi
💡
brykam fikam
znikam 😛
Nisiu, możesz jeszcze zatańczyć. Przy tym się nic nie musi mieć do powiedzenia. 🙂
Zwłaszcza jak jest to taniec z gwiazdami. 🙄
Bobiku, w tańcu mówi się dużo i taktownie 😉
Nie mogie zatańczyć, bo mnie nogi rąbiom.
Zrobię sobie jakiegoś gripexa, fervexa albo inne świństwo.
Rysiu, uwielbiam Twoje brykanko. Dobrze mi robi na samopoczucie.
Haneczko, a tak w ogóle to jestem Ci dozgonnie wdzięczna za Maciejkę! Z powodu wiosny odstawiłam czerwone buty i założyłam turkusowe półbuty. Turkusowe, rozumicie. Turkusowe. No.
(Haneczko, bo od Ciebie mam Maciejkę, prawda? Ach, skleroza jedna…)
Moje też pięknie się noszą 🙂
Zazwyczaj nie używam katastrof do relatywizowania własnych kłopotów, ale dziś poczyniłam wyjątek i przyznaję, że pomogło 😳
A było to tak: właśnie miałam zadzwonić do męża z dobrą wiadomością, kiedy to on zadzwonił do mnie. Z dobrą wiadomością, of course.
– Cześć, rura w pionie poszła i mamy zalane mieszkanie* Ale ja też coś miałam 😈 Może nie takie grube, ale zawsze coś – wszystkie letnie opony okazały się popękane i właśnie wykoczyłam z okrągłej sumki na nowy komplet.
Ale przynajmniej ziemia pod nogami się nie rusza, za oknami marzec, a w sercu maj 😀
_____________
* to właśnie wyremontowane, bo gdyby jakieś inne, to by było o połowę mniej śmiesznie)
Bobika chyba też coś grubego dopadło, bo niepokojąco milczy 🙁
Może jakiś kuplecik majstruje
Moje Maciejki też się pięknie nosiły caluteńką zimę! 😀
Rysiu,
żałuj, że nie dałeś się namówic na te buciki! 😀
Nic się nie dzieje, milczę tym razem pokojąco. 🙂
Może to zapach Maciejki tak mnie tylko chwilowo oszołomił… 😈
A może mi mowę odjęło na wieść, że Vesper wobec rury i opon potrafiła jednak zachować maj w sercu? 😯 🙂
Poczuwam się do psiego obowiązku zlinkowania tego Bendyka: 🙂
http://www.polityka.pl/nauka/natura/245170,1,jej-krowosc-moja-ludzkosc.read
Uprzejmie zawiadamiam, że przeżyłem pierwszy dzień zajęć w nowym semestrze. Przetrwanie reszta tygodnia może być trudniejszym wyzwaniem, bo popołudniami będę znowu w fabryce jako improwizowany tłumacz (dziś tam nie byłem z powodu seminarium owego logika, Newtona da Costa, niestety mówił tak mądre rzeczy o fizyce, że prawie nic nie zrozumiałem, ale byłem tam z synem i jemu to się podobało), ale czego się nie robi dla pieniędzy.
Nie, ludzie, ja żartowałem. Ja tłumaczę, żeby wzmacniać więzy międzyludzkie, żeby być bliżej ludu fabrycznego i strona materialna jest zupełnie nieistotna. O pieniądzach nie mówmy. Może w ciszy rozmnażają się lepiej.
A na Buzzie ktoś podrzucił linkę do zaskakującego spojrzenia na japońską tragedię kogoś, kto tam żyje.
Haneczko,
i jest juz pierwszy komentarz 🙂
Moneta z Tupolewem uderzającym w drzewo…
Jak zwykle jesteśmy pierwsi w świecie.
Tylko w czym…???
A da się taką monetą, tak z czystym sumieniem, zapłacić np. za prezerwatywę???????
brykamy 🙂
przetanczylem cala noc z kulturalna konwersacja w tle 8)
brykam fikam 😀
Miłego dnia 🙂
U mnie pochmurnie choć dość ciepło.
Zapowiada się nudna administracyjna praca na „prawdziwej” uczelni. I ciekawy wykład na uczelni trzeciowiekowej, na temat historii mody 🙄
DONOS
Wielce Szanowny Psie Bobiku,
uprzejmie donoszę, że korzystając z porannej pory i ciszy na Twoim blogu, dopuściłam się kradzieży. Skradłam mianowicie Twój wierszyk o pierogach i zaniosłam Panu Gospodarzowi od Łasuchów, który powątpiewał w możliwość powstania polskiego wiersza na temat pierogów bądź kołdunów.
Skruchy nie wyrażam. Deklaruję gotowość poddania się stosownej karze.
Z wyrazami
Jotka 🙄
Dzień dobry 🙂 Widzę, że Ryś postępuje według sprawdzonej recepty
http://www.youtube.com/watch?v=rXLi2tVyXXg
Wiadomo – ktoś tańczy, żeby spać mógł ktoś. 😆
Dlaczego nie dziwi mnie to, że takie rzeczy dzieją się w najbardziej oddanym PiS i KK regionie Polski?
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/oddaj-dlug-ktorego-nie-ma,1,4204355,kiosk-wiadomosc.html
Jotko, chyba nie znajdę na Ciebie paragrafu, bo ten wierszyk o pierogach właśnie u łasuchów po raz pierwszy ujrzał światło dzienne (tak samo jak wiele innych bobikowych wierszyków kulinarnych), więc trudno tu o kradzieży mówić. Można by natomiast pomyśleć o karze dla Szanownego Gospodarza Gotowalni, z paragrafu „cudze chwalicie, swego nie znacie”. 😉
A jak mowa o rodzimej poezji opiewającej rozkosze podniebienia, to trzeba oczywiście koniecznie wspomnieć o mickiewiczowskim bigosie.
Znaczy, nie ma takiej znowu czarnej dziury w polskich kulinariach poetyckich. Ja z Adasiem na przedzie i jakoś to będzie… 😆
Koniecznie w tej kolejności 😆
Dzień dobry,
druga kawa, oczy same się zamykają. Długo się zastanawiałam,
rozwaga zwyciężyła. Do Germanii najwcześniej w czerwcu.
A było kilka ciekawych propozycji… Jedna nawet z pewnej wsi…. 🙂
Nie tylko w Polsce….
„Gubernator Tokio publicznie kaja się w mediach. Burza wybuchła po jego wypowiedzi, w której nazwał to, co zdarzyło się w kraju, „tembatsu”, czyli „boska kara”. Japończycy, według polityka, mieli na nią zasłużyć swym egoizmem.”
Mar-Jo, w każdym razie jest blogowe zlecenie, żebyś przy wyborze oferty kierowała się bliskością Düsseldorfu, a jeszcze lepiej Mönchengladbach. No, ostatecznie i Krefeld wchodzi w grę. 😀
Te historie ze spłacaniem nieistniejących długów w jakimś stopniu są skutkiem znanego skądinąd braku nawyku „przestrzegania procedur”. Ja poza kręgiem ścisłych przyjaciół, do których mam pełne zaufanie, nie wchodzę w żadne umowy na gębę. Wszystko z papiórem i pokwitowaniami, choćby o drobiazg chodziło. A jak idzie o większe rzeczy, to jeszcze potwierdzenie notarialne. Kiedy wszyscy wokół są do tego przyzwyczajeni, to się o taki sposób załatwiania spraw nie obrażają, w razie jakichś problemów wymiar sprawiedliwości ma łatwiejszą robotę, no i takich przekrętów na bezczelnego jest mniej. Bo przekręciarz jednak też ma świadomość, że jest na niego bicz.
Ale przyznaję, że takiego biurokratycznego podejścia dopiero w Germanii się nauczyłem. 😳
Mżące dzień dobry 🙂
Gdy dzień się zaczyna siąpiącą mżymżawką,
wiadomo już z góry, że pójdzie coś nie tak,
policjant obwieści „poproszę o prawko”,
lub znów o Prezesie doniesie gazeta.
Co z tego, że lepiej kiełkuje pszenica
i jakby wyraźniej zieleni się trawka?
Nie cieszy, nie bawi i – cóż – nie zachwyca
siedząca na rzęsach przebrzydła mżymżawka.
Okular zasnuty wilgotną wartewką,
w obuwiu masz wody tak gdzieś z pół karafki,
nie hukniesz znienacka ludową przyśpiewką,
boś cały rozlazły jest od tej mżymżawki.
Rzecz jedna pociesza w tym mokrym horrorze –
że wiesz chociaż, komu przypisać tę sprawkę,
że krople strząsając z fryzury rzec możesz:
ech, diabli nadali tę całą mżymżawkę! 👿
Gdy na nosie wyrośnie brodawka
Albo w sercu nawala zastawka
W aparacie się psuje migawka
W okularach ci pęknie oprawka
Szyb zaleje podstępna kurzawka
W stawie przylgnie do ciebie pijawka
Westchniesz wtedy od Tatr do Włocławka
Już bym wolał, by była mżymżawka 🙄
Lecz gdy jakaś wodnista jest kawka,
to wiadomo, że winna mżymżawka. 👿
Niepotrzebna strażacka sikawka
Przed pożarem uchroni mżymżawka
Zazieleni się ładnie murawka
Kiedy wiosną popada mżymżawka
U mnie halny, susza w megadawkach
Ja poproszę, niech choćby mżymżawka… 🙄
W dokumencie brak ważnej parafki,
siniak podczas ulicznej ruchawki,
w luźnych gatkach odpięcie agrafki,
także skutkiem być może mżymżawki. 🙄
Znacznie piękniej wyrośnie purchawka
Kiedy grzybnię nawilży mżymżawka
Moralności sprzyja w parku ławka
Gdy odstrasza majowa mżymżawka 😎
Kiedyś jest pod wpływem nastroju huśtawki
Gdy cię omijają radości okrawki
To się nie poddawaj w Gdyni czy Lubawce
Bo czyste powietrze masz dzięki mżymżawce
Mówił Mieszko do swojej Dubrawki:
wszystko zniosę z wyjątkiem mżymżawki,
kiedy pierwsze jej widzę objawki,
spadam, biorąc z podwórka zabawki. 🙄
Gdy pluskwa przewietrza swoje płucotchawki
A komar prostuje i ostrzy swe ssawki
Odwijaj rękawy, uszczelniaj nogawki
Nie przywoź malarii do polskiej mżymżawki
W telewizji dziś leci zajawka,
że przez cały dzień będzie mżymżawka,
zmoknie od niej i kredens, i szafka,
i popłynie z talerza przystawka. 😯
Na krzyżówce stanęła dekawka
Ledwie dycha ta stara pyrkawka
Motor rzęzi, rura cała w drgawkach
Ani chybi powodem mżymżawka 🙄
Hej, Gerwazy, daj pukawkę,
niech ustrzelę tę mżymżawkę,
wnerwia mnie, że w zarękawkach
już suchego nie mam skrawka! 👿
W cichym gniazdku gruchała turkawka:
nie ma to, mój luby, jak mżymżawka,
bo gdy inne boją się mżymżawki,
ja brać mogę wtedy wyższe stawki. 😛
Czy do perfum to psikawka?
Czy kichanie pana Sławka?
Czy rozprysła się sadzawka?
Lub wybuchła nam truskawka?
Nie to wiosny wczesnej sprawka
To marcowa jest mżymżawka 😉
Narzekała raz Agnieszka Graff, kę-
dzior odgarniając, na mżymżawkę:
jak tu pisać genderowe wprawki,
kiedy płci nie widać zza mżymżawki? 👿
Do Orawy mówiła Orawka:
czyś się utuczyła na wypławkach,
czy też stułbie jadałaś w potrawce,
żeś wyrosła jak grzyb po mżymżawce?
Gdy ogarnia tak głupawka
Że aż grozi ci rzucawka
To Haneczce masz bić brawka
Bo to od niej ta mżymżawka 🙄
Kiedy w zdaniu „mokra mży mżymżawka”
mam określić (Jezu, gdzie ściągawka?),
w którym słowie kryje się przydawka,
zawsze trwożna bierze mnie trzęsawka. 😯
Mżymżawka, mżymżawka, mżymżawka
pełna snu,
gdzie spojrzysz mżymżawka,
mżymżawka tam i tu,
mżymżawka pełna snu.
Już wszystkich uśpiła,
posłała w Orfea objęcia,
i tylko nie przewidziała
wyjatkowego zacięcia
do wierszowania
kapitana i pewnego psa.
Mżymżawka, mżymżawka …
A kiedy już tak mżyć przestanie,
pojawią się znowu panowie i panie,
dyskretnie ziewając
i się rozglądając,
czy aby w Koszyczku się nie przyczaiła
mżymżawka pełna snu.
Gdy strugami spływała Ostrawa,
docent mżawkologii Gęś Gęgawa
wyjaśniała wszystkim – z lewa, z prawa –
nie mżymżawka to, raczej mżymżawa. 🙄
Byłam u „zakładowego” pana doktora na okoliczność „badań okresowych” celem stwierdzenia „zdolności do wykonywania pracy na ww. stanowisku” 🙄
Pan doktor stwierdził moją zdolność do ww stanowiska. Niestety nie dał się namówić do stwierdzenia trwałej niezdolności do wypełniania unijnych kwitów 👿
I jak się ma do tego mżymżawka?
U mnie słońce przepędziło mżymżawkowe chmury 😉
Mżawa, czy to znaczyć ma
Że przytulić się próbujesz do doktora?
Mżawa, firma będzie zła
Gdy wyłudzisz zaświadczenie, żeś jest chora 👿
Nie jest to początek dnia zbyt znakomity,
gdy widzisz, że Unia ma na ciebie kwity… 🙄
Lecz wyjścia z tunelu drobne światło błyska:
trwale się niezdolnym stań do stanowiska. 😈
Z góry pozwalam kolportować na wszelkich uczelniach. 😎
Kiedy we wtorek cię meczy czkawka-
znak, że nadchodzi wielka mżymżawka.
Zaraz chora! 👿
Po prostu trwale niezdolna do wypełniania kwitów 😯
Za takie zaświadczenie gotowa jestem sie przytulić do pana doktora, zwłaszcza, że miły i przystojny i znieść niezadowolenie firmy ❗
Kiedy unijne kwity
odbiją ci się czkawką
jeszcze zatęsknisz za mżymżawką 😉
Kwity unijne, unijne kwity –
nie dla rozsądnej one kobity!
PS. Już się wyłączam; cieszę się, bo moje Starsze szczęśliwie wylądowało we Francji!!! 😆
Mar – Jo,
a w dodatku wszysto to jakies okropnie naciągane 👿
Tadeusz Chyła
Ballada o Zenku Dreptaku
Na basztę wlazłszy, chrobry kneź
Zawołał po łacinie:
Drużyno! Nowe szaty weź
I przybądź na dziedziniec, hej,
I przybądź na dziedziniec!
Ożywił się kneziowy dwór,
Już zbiega się rycerstwo,
A każdy silny niczym tur,
I każdy twarz ma czerstwą, hej,
Bardzo a bardzo czerstwą!
A kneź nerwowo zmierzwił wąs
I zadął w róg specjalny,
I spytał:
– Czy już wszyscy są?
Niech sprawdzi personalny, hej,
Niech sprawdzi personalny!
A gdy sprawdzono cały dwór,
Rzekł tonem zatroskanym:
Najstarsza z moich licznych cór
Dojrzała dziś nad ranem, hej,
Dojrzała dziś nad ranem!
Tu się na zamku zrobił szum,
Brzęknęły miecze w pięściach…
– Kogo dojrzała? – pytał tłum.
Dojrzała do zamęścia…hej!
Dojrzała do zamęścia!
A ten jej mężem będzie mógł
Mienić się w sposób hardy,
Kto napnie ten prastary łuk
Niewiarygodnie twardy, hej,
O, patrzcie, jaki twardy!
Już ktoś wyciąga krzepką dłoń
Wierząc, że cel osiągnie,
Ujmuje zabytkową broń,
Zapiera się i ciągnie, hej,
O rany, jak on ciągnie!
A wtem się rozległ głośny trzask…
Lud chciał zawołać „hurra”,
Ale zawodnik podniósł wrzask:
– Joj, wyszła mi ruptura, hej,
Wylazła mi ruptura!
Lecz oto drugi stawa w szrank,
Naciągnie łuk azaliż ?
Drży cały… stęka… a wtem bang!
I trafił go paraliż, hej!
I trafił go paraliż!
A kneź na ganku blady stał
I było mu niedobrze,
A trup się na dziedzińcu słał
Tak gęsto niczym w „Kobrze”, hej,
Dosłownie tak jak w „Kobrze”!
Lecz nim zaczęto serię styp,
Wystąpił na arenę
Cherlawy i szabrawy typ,
Niejaki Dreptak Zenek, hej,
Niejaki Dreptak Zenek!
Odłożył chleb, co właśnie żuł,
Odchrząknął, brzucho wciągnął,
I łuk palcami chwycił wpół,
I ciach! I go naciągnął… hej…
Bez nikakich naciągnął!!!
Następnie czknął, dokończył chleb,
Poprawił zgrzebne gacie,
Piękną kneziównę wziął za łeb
I zamknął się z nią w chacie, hej,
I zamknął się z nią w chacie!!!
A kneź o mury głową bił
I głośno biadał z płaczem:
Któż mógł przewidzieć, że on był
Aż takim naciągaczem, ha???
Aż takim naciągaczem?
Jej, ale się porobiło 😯 Tyle wycisnąć z odrobiny wilgoci 😯
Mar-Jo 😀
Jotko, masz w prezencie walczyk, który może zostać hymnem kadry naukowej w systemie bolońskim. 😈
Czy to noc ciemna, czy blady świt,
umila życie unijny kwit,
ileż radości co dzień z nim masz,
kwity i kwita, to żywot nasz.
Nieważny stopień, nieważna płeć,
każdy unijny kwit musi mieć,
Czyś doktor prosty, czy docent aż,
kwity i kwita, to żywot nasz.
Dawniej przypuszczałbyś – jaki wstyd!-
że masz nauczać, nie pisać kwit,
dzisiaj nareszcie wiesz już, w co grasz,
kwity i kwita, to żywot nasz.
Oh, what a pity, Anglik by rzekł,
że późno kwity tak dostał człek,
Francuz dorzuciłby c’est dommage!
Kwity i kwita, to żywot nasz.
Odwalisz kitę, złożą cię w grób,
Unia skwituje: to co, żeś trup?
Bądź produktywny, w rubrykach strasz…
Kita i kwity, o kurza twarz!
😆 😆
Rozbiła się z poezją bania –
nie macie dość już tego mżymżania???
Dość, nie dość, ale w pewnym momencie rymy się kończą… 😉
Ciekawy wywiad z Guy Sormanem:
http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1513532,1,rozmowa-zakowskiego-guy-sorman.read
Szczególnie mnie zastanowiła ta wypowiedź Sormana:
Meczet sunnicki przypomina raczej Kościoły protestanckie niż Kościół katolicki czy islam szyicki. To sprawia, że społeczeństwo arabskie jest bardziej indywidualistyczne i lepiej przystosowane do pluralizmu, odmienności, różnorodności nowoczesnych demokracji rynkowych
Z tym, że islam sunnicki nie kłóci się z wolnym rynkiem chętnie się zgodzę. Ale z tym pluralizmem już mam pewne wątpliwości. To znaczy, myślę że sunnici mogą zaakceptować pluralizm obyczajowy w pewnych granicach, ale bez przesady, a z pluralizmem światopoglądowym jednak mieliby kłopot. Jeszcze dokładniej – różni znajomi sunnici bez problemu akceptują odmienne światopoglądy niemuzułmanów, natomiast u swoich zbytnich odstępstw od doktryny wcale nie lubią. A w sferze obyczajowej nie mają np. nic przeciwko temu, żeby kobiety chodziły bez chustek i pracowały, dopóki w domu uznają tradycyjną hierarchię i władzę pana małżonka.
Uogólniam, oczywiście, bo w pojedynczych przypadkach różnie to bywa, w jedną i w drugą stronę i są też różnice między społecznościami, ale średnia, jak wynika z moich doświadczeń, jest mniej więcej taka, jak opisuję.
od jutra na kilka dni w berlinie oczekiwana mżymżawka 🙂
bedzie mokro na terenach zielonych 😀
dzisiaj bede siedzial przy TV ARTE i ogladal od 20:15
http://www.arte.tv/de/programm/242,day=4,dayPeriod=evening,week=11,year=2011.html#anchor_3720036
program o jedzeniu (jak zwykle :8) jedzenie )
kto ma polecam
znikam 🙂
p.s. a w nocy ponownie tance? kto chetny? 🙂
Bobiku,
dziękuje za walczyka 😆
Rysiu,
jeżeli to będzie walc … 😉
Gmła to wiadoma, czy mocna „trawka”?
Nie to blogowa, słynna mżymżawka! 😀
Rysiu, dzięki za ARTE. 😀
Na 100% wiosna już u nas. Dziś pod wieczór nad naszym domem przeciągnął lecący z południa klucz bocianów (albo żurawi?), udało mi się zrobić zdjęcie. Bobiku, masz to zdjęcie w pryw. poczcie.
Zwracam szanowną uwagę P.T. Towarzystwa, że w związku z ukazaniem się „Złotych żniw” w księgarniach, pod naszą deklaracją ukazało się krótkie podsumowanie. Tym samym oficjalnie uznajemy akcję za zakończoną.
Proponuję, żeby przy tej okazji beatyfikować, albo i kanonizować naszego Pana Administratora (oby żył wiecznie), który znowu pół nocy wczoraj i kawałek dnia dzisiaj zmagał się z pewnymi problemami technicznymi, ale w tym czasie tylko dwa razy użył słów powszechnie uznawanych za obelżywe i ani razu nie zagroził, że już nigdy nie ma zamiaru kiwnąć palcem przy bobikoblogu i okolicach. 🙂
Dzięki, Panno Koto. Rzeczywiście przylecieli, chociaż na zdjęciu nie da się stwierdzić, którzy to. 🙂
Temperatury też dziś były u nas wiosenne, w porywach do 20 stopni. Donicę z oleandrem wyniosłem w związku z tym do ogrodu, bo już nie powinna przemarznąć.
A trawka to już rośnie jak głupia. Na szczęście bez gmły. 😉
Bobiku, tez ten wywiad z Sormanem czytalam, i wydawalo mi sie, ze jemu w sumie chodzilo nie o wyjatkowa kompatybilnosc islamu w wydaniu sunnickim z pluralizmem wspolczesnego swiata, a o to, ze ma on wieksze pluralistyczne predyspozycje w porownaniu z wydaniem szyickim. Porownanie z protestantyzmem chyba tez dotyczylo tego, ze nikt np. nie moze mowic w imieniu calego protestantyzmu, w odroznieniu od tego, jak to jest u katolikow (hierarchicznie). Niedawno byl wywiad w Polityce z prof. Wolenskim (’Blask Talmudu’), w ktorym mowil m.in. o polskich oczekiwaniach, zeby, parafrazujac, „ktos sie wypowiedzial w imieniu religii zydowskiej” , i wskazywal dlaczego to niemozliwe – i to chyba podobny trop myslowy. Co oczywiscie nie podwaza Twoich osobistych spostrzezen i doswiadczen ze znanymi Ci sunnitami. :-; Zreszta w protestantyzmie tez sie wiele zmienilo nawet na przestrzeni ostatnich dziesiecioleci, choc inaczej w kazdym wydaniu, i ze znamiennymi wyjatkami.
U mnie tymczasem jasne slonce, nie zadna mzymzawka, snieg topnieje, ale jeszcze nie na tyle, zeby w ogrodku wylonil sie spod niego dziecinny szalik, ktory zaginal tuz przed najwiekszymi sniezycami, a potem juz nie sposob bylo go odzyskac. Mam nadzieje, ze sie wkrotce pokaze, chyba ze jakis indyk juz go zdazyl wydziobac spod sniegu. 😉
vitajcie! Ten Bendykowy Alex to wiecej umie mówic po angielsku niż ja 🙂 zabawny tekst. 🙂 Jestem zmeczona ale cóz to oznacza wobec kataklizmu w Japonii. Tak czy owak odniosłam sukces i bardzo sie cieszę . pa !
Dziwaczna debata o książce Grossów w TVP1 – zaproszeni Grossowie i Machcewicz, ale w zewnętrznym kręgu jeszcze masa ludzi. W sumie dyskusja zupełnie się rozmyła, najważniejsi goście mieli za mało czasu na powiedzenie czegokolwiek, bo redaktorzy spieszyli się do następnych.
No i jeszcze kretyńska sonda SMS-owa, wedle której 84% głosujących uważa, że książki Grossa nie są Polakom potrzebne. Szkoda, że nie było pytania, ilu z nich cokolwiek czytało.
Wimmer, czytalo nie czytalo, szkoda, ze nie bylo w sondzie pytania, a jakie ksiazki bylyby Polakom potrzebne.
Bobiku, kobiety sunickie, ktore opisujesz maja tak dobrze jak zona Jana Korwina Mikkego. Tez chodzi bez chustki i pracuje, a w domu uznaje tradycyjną hierarchię i władzę pana małżonka.
Moj Boze, przewalilam dzisiaj gory pracy, a na koniec usmazylam nalesniki i zrobilam sos salsiccia e pomodoro (wlasne pomidory, ktore zamrozilam we wrzesniu) na jutrzejszy obiad.
W moim zakatku zadnej mzymzawki. Sniegu pieknie dopadalo. Ale co tam, i tak wiem, ze idzie wiosna na calego, widze po sloncu…
Ale przyjemnie blo o mzymzawce poczytac i pospiewac.
No, przecie mówiłem, że w telewizji nie można za mądrze, bo publika tego nie lubi. 🙄
A już przeprowadzanie idiotele na poważne tematy, zwłasza w jedynce… chyba sobie daruję komentarz. 🙄
Ale najgorsze, że z drugiej strony takie programy są jednak konieczne, żeby Grossowie mieli gdzieś szansę powiedzieć swoje również do szerszej publiczności, nie tylko do tej już przekonanej.
Króliku, nie wiem, czy śpiewanie o mżymżawce wśród padającego śniegu nie jest jakimś rodzajem perwersji. 😆 Ale ja tam nic przeciwko perwersjom nie mam, jeżeli są interesujące a nieszkodliwe. 😉
A tu przepis na moje perwersyjnie nieszkodliwe nalesniki (wyrazne wplywy francuskie, ale to moja specjalnosc):
szklanka mleka, szklanka wody sodowej, maki ile plyn wchlonie na cienkie nalesniki, szczypta soli, 4 cale jajka i 50 gram roztopionego masla zamaszyscie rozbic, wlozyc do lodowki, zeby odpoczelo 30 minut.
Nalesniki smazyc bez tluszczu.
Nalwesniki wychodza pyszne. Troche bardziej dekadenckie niz nalesniki mojej mamy, ktore sa mniej jajeczne. To taki kompromis pomiedzy nalesnikami mamy a crepes Suzette.
Rzeczone crepes S.
http://www.cuisine-campagne.com/index.php?post/2011/02/05/Cr%C3%AApes-Suzette
brykanko fikanko 🙂 🙂
optymistycznie zapowiadam udany dzien 😀
brykam 😀
kroliku, SMSuje wiec (jestem uprawniony?) PRAWDZIWYCH
HISTORYCZNIE I PRAWDZIWIE PATRIOTYCZNYCH (prywatnie lubie duzo duzych zdjec)
tereny zielone, S-Bahn (moze nie bedzie strajkow 🙂 ) wolaja
brykam fikam
Rysiu pobrykał. Ja zadzieram kiece i lece szkolić się przez cały dzień z Bezpieczeństwa i Higieny Pracy 👿
Co dwie godziny nowa lista obecności 😯
Skoro Rysio zamówił udany dzień, to ja też nie bedę się (zbytnio) krzywić tego ranka 😉
Jeszcze jedno słowo o tematyce ” Żniw”. O grabieniu i mordowaniu Żydów przez chłopów lub z inspiracji niektórych księży pisała już prasa podziemna w 1942 r. Obszerne fragmenty np. autorstwa Zofii Kossak z „Pręgierza” umieszczone są w książce W. Bartoszewskiego „Życie trudne lecz nie nudne”
Dzień dobry 🙂 Dziś bez mżymżawki i całe szczęście, bo dużo latania z żabami mam. Chociaż tym żabom mżymżawka pewnie by się podobała, ale niedoczekanie ich! 😈
W ramach udanego dnia mam ciepło, przyjemnie, wiosennie. To lubię. 😀
Witaj Irku 🙂 Dzięki za informację.
Z tego, co ja wiem, ludziom zawodowo lub z innych powodów bliżej zajmującym się tematem, problematyka grabienia i mordowania Żydów w czasie wojny i po wojnie była znana już dawno. Dlatego niektórzy z nich dziś wzruszają ranionami – phi, Gross, też mi historyk, cóż on powiedział takiego, o czym wcześniej nie było pisane. Przecież to „wszyscy” wiedzą.
Dla mnie takie podejście jest objawem dość szczelnego zamknięcia się w wieży z kości słoniowej. „Wszyscy” to znaczy w tym wypadku ta grupa specjalistów, który spotykają się na korytarzach uczelni, sympozjach i konferencjach. Którzy czytają te same, na ogół hermetycznym językiem napisane i w małym nakładzie wydane książki, niemające szans przebicia się do powszechnej świadomości. Bardzo względni „wszyscy”.
Tak od strony psychologiczej mogę nawet pojąć, co tych ludzi wnerwia – „to my od lat się tym zajmujemy, mówimy o tym, ale człek z kulawą nogą się tym nie zainteresował. A przyszedł taki Gross, który nawet mniej dokładnie od nas wszystko udokumentował i nagle cały naród tylko o nim”. Po prostu zazdrość. Ale nie biorą oni przy tym pod uwagę, jaką cenę Gross musiał zapłacić za to, że to właśnie jemu udało się tę sprężynę powszechnej świadomości poruszyć.
a jaką cenę trzeba zapłacić, żeby utrzymać przy życiu biurową paprotkę, którą codziennie atakuje kombajn do drukowania ❗
Uuu, foma, to raczej nie do mnie pytanie. 🙁 Ja mam w domu takie pręgowane ustrojstwo, które notorycznie atakuje wszelkie paprotki, drukarkę, plus jeszcze kilka innych rzeczy i też nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
Najgorsze, że i Starzy wydają się nie wiedzieć. 👿
Jeszcze raz witam:). Tak, ta wiedza była zawsze, ale nie docierała do tzw. ogółu. Książka Grossa ją upubliczniła. I to jest Jego zasługą. Pozdrawiam przedwiosennie.
Bobiku, to był tylko przykład innych tematów, które czekają na swoje książkowe upublicznienie. bo przecież ktoś już musi tę wiedzę posiadać, przy całym szacunku dla B, wcale niekoniecznie Bobik i Jego Starzy
Mogę odpozdrowić całkiem wiosennie. 🙂 Wyszedłem do ogrodu i co widzę? Liście na różnych krzakach chyba przez całą noc pracowały bez wytchnienia, bo dziś się nagle w średnich partiach zielono zrobiło. Jeszcze tylko te górne, drzewiaste, golizną świecą.
Chyba z radości sięgnę do zapasów. Ekstra wiosenna porcja pasztetówki dla wszystkich! 😆
Foma, czy myślisz, że każdy temat domaga się upublicznienia?
Bo ja znam kilka takich, których sam wolałbyś nie upubliczniać. I chyba nawet zgodziłbyś się za ich nieupublicznianie sporą cenę zapłacić. 😈
No dobra, na mnie możesz liczyć jak na Czarnego Zawiszę. Nie upublicznię za friko. 😛
Wczoraj nad ogrodem krążyły 3 bociany. Kwiaty nadrabiają zaległości. A pasztetówka ekstra z żurawinówką 😉
ale to nie zależy od tematu, tylko od naruszenia czyichś interesów. a to już zupełnie inna bajka i konflikt wartości. poza tym kogo obchodziłaby mroczna strona fomy i jego tajemnice… 🙄
” Najwyżej mnie zamkną. Ogłoszę wtedy, kiedy będę miał iść do więzienia.” – powiedzial O. Rydzyk
tutaj http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9257174,O__Rydzyk__Nie_zaplace_kary__Bo_nie_mam_pensji.html
mam nadzieje ze jego zyczenie spelni sie 😐
bociany? wysokole oko, moze nad terenami zielonymi tez juz
🙂
Ha, ha! Tajemnice fomy kogoś by tu miały nie interesować! No, chyba mi zajady popękają. 😆
Ja się, niestety, zobowiązałem takowych nie zdradzać, ale jak kto inny wymyśli mroczną tajemnicę fomy i ją upubliczni, to nie będę miał nic przeciwko. 😈
A ja teraz – szybki łyk żurawinówki na stojąco i lecę sprawdzić, czy w terenie też już o wiośnie słyszeli. 🙂
Jest spora szansa, że dziś z zajęciami terenowymi w miarę szybko się uwinę, więc piszta, piszta, a ja to już wkrótce przeczytam. Zwłaszcza jak o tajemnicach fomy będzie. 😎
Będzie o tajemnicach fomy? To i ja chętnie poczytam. Może się dowiem czegoś, czego nie wiem 🙄
a ja to dopiero się dowiem… 😆
Właśnie wróciłem ze spaceru. Przyleciały pliszki a w rozlewiskach Bystrzycy aż niebiesko od żab. 😀
Wiosna, wiosenne porządki …
zmywarkę można okazyjnie kupić, stare telefony wrzucić do podstawionych koszy na elektrośmieci…
Nowiutkie: ze słownika wyrazów obcych Prezesa:
1) oktrojowanie
2) komprymowanie
Czy ktoś wie, co to znaczy BEZ słownika?
Ja zaraz zajrzę.
Dzień dobry 🙂 ,
W kwestii Prezesa: „Żeby wyjaśnić katastrofę smoleńską, musimy przejąć władzę. By ją przejąć, musimy zdecydowanie wygrać – powiedział Kaczyński. Tylko zwycięstwo PiS może zagwarantować ustalenie prawdy o smoleńskiej tragedii”.
Słownik języka polskiego WN PWN
komprymowanie n I
rzecz. od komprymować
Uwaga: to hasło pochodzi z nieaktualnej wersji słownika. [sic!]
cholera, wszystko się wytłuściło… 😐
Prezes wymiata, Nisiu 😆
Foma, można też iść do fryzjera, ale czy się będzie zadowolonym, to już kwestia szczęścia. Może lepiej te telefony powyrzucać.
vesper, można dziecko zaprowadzić do fryzjera, zadowolenie jest wtedy zdecydowanie gdzie indziej umiejscowione niż przy pójściu indywidualnym
Nie wiem, czemu się tak dziwicie. Ja to już nieraz od pisowców słyszałem, że polityka w wydaniu peło to jest jedna wielka komprymacja i że nawet Ojczyznę naszą biedną te tuski i komoruski stale komprymują. No to chyba jasne, że trza by tych platformersów nareszcie solidnie obtrojować, żeby se nie myśleli. 🙄
Czy ktoś pozbierał te wyrzucone przez fomę telefony? W nich na pewno niejednej tajemnicy można się dokopać. 😈
Gdyby na przykład okazało się, że foma rozmawiał z bratem… To dopiero byłaby sensacja! 😛
Bobiku – wszystko razem „Szpital na perypetiach”. Prezesochiatryczny (nie będę szkalować żadnych psów).
Fakt, że ja nigdy nie rozumiałem, dlaczego psom zarzuca się jakąś chiatrię, której nawet nie ma w polskim słowniku, jak – nie przymierzając – litery V w polskim alfabecie.
Ale to właściwie zawsze robią ludzie (nigdy jeszcze żaden szympans ani chomik w rozmowie ze mną nie użył słowa psychiatria), a u ludzi to już bardzo niewiele – i coraz mniej – mnie dziwi. 🙄
Czy żaby na wiosnę są niebieskie? Bo Irek pisał, że niebiesko od żab, a ja zażabienie kojarzę raczej w tonach brązowawych, oliwkowych, zielonych (pomijając zażabienie robocze, które można widzieć czarno), ale niekoniecznie niebieskich.
A może w rozlewiskach Bystrzycy są jakieś specjalne gatunki żab? 🙂
Przepraszam, znalazłem jednak i u ludzi coś, co mnie zadziwiło do spodu. Naród, w którego języku nie ma słowa „grabież”, bo praktycznie nie istnieje jego desygnat. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9257579,Japonia_po_katastrofie___godnosc__spokoj_i_poszanowanie.html
Już wiem o co chodzi w walce o prawo do tzw. spuścizny! 😯
http://p.web-album.org/a3/4d/a34d6b62afa0829dbcb8ce962c2a9c90a,3,1.jpg
Pilne!!! Na stronie GW na żywo dyskusja o „Złotych żniwach”
Nie jestem pewien, Mar-Jo, czy należycie zrozumiałaś wyrafinowaną symbolikę spuścizny. Czapkami, zgodnie z tradycją, nakryjemy wrogów. A kubek w kubek podobny jest Kto do Kogo? No!
Idę zerknąć do GW.
Wiesz, Bobiku, to ze takiego slowa nie ma, jest rzeczywiscie zadziwiajace, ale w sumie, moze dzieki osobistej dlugoletniej przyjazni z Japonka – od wspolnych studenckich dlugich rozmow w akademiku, przez lata utrzymywania stalego kontaktu i uczenia sie od siebie nawzajem – jakos mnie to nie dziwi. A przy tym, ostatnio jestem ciagle pod wrazeniem swietnej ksiazki z dziedziny psychiatrii/psychologii (ludziochiatrii jesli tak wolisz) 😉 oraz neurofizjologii, pt. The Master and His Emissary Iaina McGilchrista, w ktorej autor tak pisze o roznicach miedzy mentalnoscia japonska i zachodnia:
„The Japanese word for self, jibun, implies a share of something which is both separate and not separate, individual and yet still shared. It is a common Western misconception that Japanese culture does not value the individual. On the contrary, originality, self-direction, and autonomy are all highly prized. In fact, if anything the Japanese have a more highly developed sense of private self-consiousness than their American counterparts, with at least as much concern for hidden thoughts, feelings and motives. But they are also more sensitive to their obligation to belong, rather than seeking only to feel good because of unique qualities that make one stand apart from others.”
Dzień dobry po rozjazdach 🙂 W Warszawie w niedzielę było +18, u mnie kwitną krokusy, po sniegu slad nie został. Wiosna!
Jak dobrze, Tereso, że Cię nie całkiem rozjechało i możesz nam się pokazać uradowana wiosną. 😀
Mar-Jo, dzięki za cynk w sprawie rozmowy. Bardzo była ciekawa.
Do postu Moniki akurat – jak na zamówienie – znaleziony dodatek:
http://wyborcza.pl/10,82983,9267343,Japonczycy.html
Ten kawałek McGilchrista interesująco się czyta. Ale pewnie u nas i tak go nie ma. 🙁
McGilchrist jest jedna z ksiazek, ktora przetrwa test czasu, i mam nadzieje, ze bedzie dostepna w innych jezykach niz tylko angielski (krotki rzut okiem w Google powiedzial mi, ze na razie nie jest dostepny). A po angielsku ta ksiazka ma juz wlasna spora strone w Wikipedii, ze streszczeniem i pochwalami od filozofow, psychologow, neurofizjologow, historykow literatury i poetow…
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Master_and_His_Emissary
A to, co mowi polski japonista rzeczywiscie dobrzd sie w cytat z McGilchrista wcelowalo.
Rozmowy w GW niestety nie moglam sledzic, ale licze, Bobiku, na chocby krotkie streszczenie. 😉
No i ciesze sie, ze Teresie udalo sie zlapac w Warszawie wiosne. 🙂
Bobiku, rozmowa była ciekawa. Wzruszyła mnie pani,która jako ostatnia zadała pytanie.
Kubek w kubek podobny jest kubek do kubka!Zgadłam? 😀
Tereso, a u mnie krokusów nadal nie ma! 😀
Moniko, znalazłam maleńki fragment rozmowy, mam nadzieję, że pojawi się całośc.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88722,9268738,Polacy_mordowali_Zydow__incydenty_czy_norma_.html
Miałam jeden po drugim dwa wyjazdy do W-wy i obydwa dosyć przygnębiające. Wiosna okazała się więc lekiem na całe zło jakiego się tam napatrzyłam i nasłuchałam.
Krokusów wszystkim i wszędzie! U mnie na Plantach one każdej wiosny w dużych ilościach kwitną w trawie zanim jest pora by pierwszy raz tę trawę kosić. Łany krokusów 🙂
C.d.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88722,9268787,Jan_Tomasz_Gross.html
O, dziekuje, Mar-Jo, za linki. 🙂 Pojde je obejrzec do wiekszego urzadzenia, bo na iPadzie niestety nie moge tego odtworzyc.
A po drodze wyobraze sobie lany krokusow u Teresy. 🙂 U mnie dzis leje, a szalik dzieciecy spod sniegu jeszcze nie wychynal (a trawa tylko na brzegach).
Zabójcze sformułowanie Revelsteina: „Bełkod Kaczyńskich”.
Dość trudno mi tę rozmowę streścić, bo po pierwsze nie oglądałem jej ani od początku, ani do końca (mniej więcej wtedy, kiedy zaczęły się pytania z sali musiałem na pół godziny wyjść), a po drugie taki tok rozmowy, w którym padają jakieś zarzuty lub uwagi, następnie odpowiedzi na te zarzuty, a potem jeszcze odpowiedzi na odpowiedzi, niełatwo sprawozdać, jeżeli się nie robiło notatek.
W gruncie rzeczy najważniejsza wydała mi się konstatacja (chyba) prof. Tokarskiej-Bakir, że obecna rozmowa na temat książki Grossa toczy się już na zupełnie innym poziomie niż przed 10 laty. Wtedy jeszcze kwestionowano fakty i absolutnie nie chciano ich przyjąć do wiadomości, teraz naukowcy właściwie już nie spierają się o fakty (jeżeli, to o drobne szczegóły), tylko o interpretacje.
Wniosek, który sam sobie dopowiadam – być może za kolejne 10 lat obejdzie się również bez awantur przy wydawaniu Grossa i innych podobnych książek. Może społeczeństwo przyzwyczai się do myśli, że nie byliśmy tacy świetni i bohaterscy, jak to głosiła okupacyjna legenda, a antysemityzm nie był (i nie jest) wymysłem wrogów narodu, tylko wstydliwą rzeczywistością. I ja naprawdę w to wierzę, że kiedyś dojdziemy i do tego poziomu.
O, widzę, że w międzyczasie namiary na rozmowę się pojawiły. 🙂
Mar-Jo, trafienie – kubek istotnie jest bliźniaczo podobny do kubka. 😀
Za bełkod Kaczyńskich Revelstein może ode mnie dostać całe pół metra pasztetówki. 😈
O ile oczywiście wiadomość o tytule nie była zmyłą i nie miał on w rzeczywistości brzmieć „Kot Kaczyńskiego” 😛
Foma jest po amputacji r.
Ta sugerowana tajemnica to zmyła. Foma jest odformowany! To widać! Skażeni treścią jesteście, co niniejszym Wam wykrzykuje zdziecinniały stary, co dzieckiem był w kołysce!
Na Warszawskiej Ochocie pierwsze pierwiosnki i nierozchylone główki krokusów.
Prezes ma słownik staropolskiego bełkotu otwierany na przypadkowej stronie. To sztuka takie przypadkowe słowo wstawić do bieżącego kontekstu. Wy tak nie potraficie!
Czy będziemy płacić podatek od czytania Bobika?
Podatek? 😯 Nie my płacić, tylko nam – odszkodowanie! Gdzież to, jak nie u Bobika, można się zarazić antywolskością?!
He,he. Odszkodowanie! Ciekawe, jak je chcecie wyegzekwować. Ja nic nie zarabiam, nie mam żadnych pieniędzy i o, takiego Wam cokolwiek zapłacę. 😛
W razie czego do więzienia pójdę, za męczennika zacznę robić i wtedy dopiero zobaczycie! 😈
Jakbym słyszała głos z Torunia! 😆
Dobrej nocy Wszystkim.
Dla nocnych marków na cyji wygina Lelo Nika
http://www.youtube.com/watch?v=fMgoFrSDAN4
Nie wiem, cyja ta cyja, ale fakt, że nieźle wywija. 🙂
A wieczorem w remizyi
bendom pieknie grać na cyi…
A jak im sie cyja stłuce,
to zagrajom i na suce. 🙂
A jak sukę pies posarpie,
zagrajom na nykelharpie…
http://www.youtube.com/watch?v=a35GZ8CeE5A
A jak już suka sie wyliże,
zagrajom na korbowej lirze.
Co do suki, Bobiku, to nie podniecaj się, a sukaj odskodowania, bo vesper mi uswiadomiła. I teraz nie odejdę póki mnie nie odskodujes. Tsy i pół to jak dla (psu)brata.
Wiki podaje, ze na suce bilgorajskiej gralo sie tzw piesni dziadowskie. Oj nie sa to piekne piesni. Przynajmniej te cytowane w Wiki. Musze to obgadac z Mama, bo ona opowiadala, ze przed wojna bylo wielu tzw dziadow, czesto inwalidow, zebrzacych od wsi do wsi. Wojt przydzielal im rodziny do noclegow. Chodzili od wiosny do jesieni, znikali na zime.
Zdecydowanie za duzo jedzenia jest do dyspozycji na moim kontynencie. Te dania, gdzie wrzuca sie masy skladnikow bez ladu i skladu. Dzisiaj jadlam kurczaka `po texansku„, nie wiem czy nasza Wanda kiedys o tym slyszala, ale byl to kurczak zapieczony z nachos, serami, warzywami, nie do rozpoznania! Wydaje mi sie ze prawdziwi Txanczcy maja dostep do swietnego miesa i pysznego jedzonka meksykanskiego, po co zaraz zapiekac wszystko ze wszystkim. Ja mam wiare w dania proste, ze swiezych skladnikow, ktorych im mniej tym lepiej, najlepiej nie wiecej niz palcow jednej reki (nie licze przypraw).
No tak, jak całe blogowisko zacznie ode mnie ściągać odszkodowania, to wyłącznie kariera dziada mi pisana. 😥
Od jutra zacznę sobie dziadowskie pieśni układać, żebym w razie czego miał jak znalazł. Grunt to nie dać się zaskoczyć. 😎
Bobiku,
możesz jeszcze i tak gwiazdorem zostać 🙂 Wcale nie musisz pieśni dziadowskich układać 🙂
A kiedy lira grać przestanie,
zagrajom na teorbanie.
A zaś po teorbanu zgonie
zagrajom na psałterionie.
Psałterion trzaśnie w międzyczasie –
zagrajom se na burczybasie.
Jak burczybasa już nie stanie,
to se zagrajom na bodhranie.
Jak „jutro” wstanę z łózia, to mam nadzieję na insze smakowite a dziwne instrumenta.
Dobranoc!
(Wiecie, co mi Łotr powiedział? Że wysyłam komentarze trochę za szybko i żebym zwolniła…)
Ten Retriever z linki od Zwierzaka mnie kompletnie załamał. 😯 Nie wiem ile lat bym musiał ćwiczyć, żeby dojść do takiego mistrzostwa. 😳
Ty, Golden! Szacun bez końca!
Na zakończenie upierdliwej a pilnej robótki nie ma jak kilka wierszyków w remizie. 😀 Ino szkoda, że burczybas już wzięty. 🙄
Jak zechcom dobrze wymiatać,
zagrajom na tarapatach.
Jak pobijom syćkie szklanki,
to sie wezmom za mazanki.
Jak im sie już świat rozmaże,
to pociongnom na dutarze.
Zasię, nim wzejdzie pszenica,
drutnom na polskich skrzypicach,
a potem w sybkich podskokach
zaiwaniom na złóbcokach.
Tu im jesce tony sielskie
wydadzom skrzypce diabelskie,
ale krótko, bo do snu
zagro im digeridoo.
W związku z czym dobranoc albo dzień dobry. Jak kto woli. 😆
w zwiazku z czym dzien dobry, Bobiku 🙂
brykaj na poslanie 😀
za oknem ptaki wariuja, idzie wiosna?
brykam 🙂
koniec belkodu 8)
brykam fikam
tutaj na wszelki wypadek Banku namiary (na odszkodowanie
za Bobikowa czytanie)
– berlinski bank terenow zielonych brykaczy
– nr 1234567890
dziekuje za wplaty 🙂
Witam 🙂 Dopiero teraz mogę odpisać w kwestii żab. Kawalerka żabia na ślubnym kobiercu jest zawsze niebieska. Im bardziej niebieski tym lepsza partia. A suka biłgorajska jest cudownym instrumentem nie tylko do pieśni dziadowskich. 😀
Bobiku, z gwiazdorstwem nie wyszło, to może kosmonautą zostaniesz 🙂
http://mrauhau24.pl/24-star-dogs-trek.html
Cudowna suczka tanczacy ze swoja pania:
http://www.youtube.com/watch?v=HqbVbPvlDoM&feature=fvsr
Diewczyna zaczela z nia ten trening jako fizjoterapie dla siebie – miala problem ze stopa. Wynikiem byla wielka przyjazn i wieloletnie wspolne wystepy 🙂
Dzień dobry 🙂
Bełkod prześliczny, zaraz puściłam dalej jęcząc z żalu, że nie mój 😉
A teraz moi mili kołki w zęby i apteczka w zasięgu, bo naprawdę szlag może trafić http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1513722,1,pozbawieni-majatku-przez-komisje-majatkowa.read
Żeby całkiem nie trafił – psi obrazek z Japonii:
http://deser.pl/deser/1,111857,9269852,Japonia__pies_najlepszym_przyjacielem____psa__WIDEO_.html
Dzień dobry na pewno nie dobranocne 🙂
Tańczących psów jest dość dużo, zwłaszcza border collies mają tu ogromne zasługi, ale w tym Goldenie z latynoską duszą było coś szczególnego. Zwróćcie uwagę, że on praktycznie cały czas tańczył na dwóch łapach! Dobrze wiem, jaka to jest dla psa niewygodna pozycja, więc wobec takiego wyczynu mogę tylko zdjąć czapkę z głowy i zastygnąć w psodziwie. 🙂
Wiadomości o żabiej kawalerce fascynujące. 🙂 Naprawdę dotąd nie wiedziałem, że żabi młodzian niebieszczeje, jak chce tentego. No, ale do końca życia się pies uczy. 😉
A ten Japończyk wzruszający niezwykle. Żałuję, że nie mogę osobiście uścisnąć mu łapy.
Apteczka nie pomogła, Haneczko. Pręgowana Julka próbuje mnie reanimować, ale ja bym tam wcale nie liczył na mój następny post. 🙄
Cześć i czołem. Pada.
Dla porządku chciałam dodać, że ta cyja jest z Grześkowiaka i miałam nadzieję, że ktoś to wykryje i powie mi, z której piosenki, bo nie pamiętam.
Pies jest koroną stworzenia – tak uważam. Człowiek niekoniecznie.
Kawa.
Reanimacja jednak się powiodła, ale jak ja mam teraz, jako ten OMC umrzyk, iść skutecznie dręczyć młodzież? 👿 Nie mówiąc już o zostaniu kosmonautą, co ponoć wymaga sporej tężyzny fizycznej.
No, nie mogie na razie nic na serio o tej Komisji napisać, bo mię zaraz znowu trzepie.
Od Grześkowiaka nie jestem wielki fachman, więc nic nie wykryję. Do kawy tylko się podłączę, bo powinna mi dobrze zrobić na rekonwalescencję. 🙄
To o psach i koronie oczywiście popieram, ale wrodzona skromność nie pozwala mi tego nadmiernie podkreślać. 😳
Bobiku, jeśli możesz, co u Heleny? Bardzo stęskniłam się za nią i za Mordką 🙁
Cyja to z ” Panien z Cicibora” Grześkowiaka
Hen na Podlasiu stoi dom zielony,
Co tydzień się plakat na dębie kołysał.
Aż jeden z nich został cichaczem skradziony,
a oto treść tego afisza:
„Czy znasz słodycz panien z Cicibora?
Ich urok i namiętność?
Nieprzeciętny zmysł organizacyjny
i tp. i td.
Jeżeli nie, to pryjdź na zabawę taneczną
Dnia 6 listopada 1966 roku,
Godzina 18, w świetlicy w Ciciborze dużym.
Zaprasza Cię Kółko Rolnicze.”
Kiedy ranne wstają zorze
W Ciciborze, w Ciciborze,
Budzą się dziewczęta hoże
Cicibora kwiat od lat
Swój poranny koncert życzeń pieją kury po opłotkach,
a dziewice, krasawice marzą co je dzisiaj spotka.
Bo wieczorem w remizyj
Będą hucznie grać na cyji
Będzie bęben czyli dżaz. Intymności przyjdzie czas.
Warczy motor z każdej strony, kłują oczy non-irony.
Na okrasę we puentę chłopcy z jednostki N-tej
Tak dziewice, krasawice marzą co je dzisiaj spotka.
Uwaga, jeżeli zachęcony treśćią tego afisza zechcesz się
udać do Cicibora Dużego, zapamiętaj: jedziesz do
Białej Podlaski, stamtąd w kierunku Janowa Podlaskiego
6 kilometrów szosą państwową pierwszej klasy.
Środek komunikacji państwowy, cena PKS – 3 złote.
Lub prywatnie, taksi – 22,50,
albo gratis – ścieżką, pieszką.
Gdy wieczorne gasną zorze,
W Ciciborze, w Ciciborze
Pustką razi każde łoże
W Ciciborską noc ad hoc
Szumią jodły ode dwora dziedzic protoplasta straszy
A dziewczyny z Cicibora znów kolejny tworzą afisz
Że wieczorem w remizyj
Będą hucznie grać na cyji
Będzie bęben czyli dżaz. Intymności przyjdzie czas.
Warczy motor z każdej strony, kłują oczy non-irony.
Na okrasę we puentę chłopcy z jednostki N-tej
Tak dziewice, krasawice marzą co je dzisiaj spotka.
Tak dziewczyny z Cicibora znów kolejny tworzą afisz:
„Czy znasz słodycz panien z Cicibora?
Ich urok i namiętność?
Nieprzeciętny zmysł organizacyjny
i tp. i td.
Jeżeli nie, to pryjdź na zabawę taneczną
Dnia 6 listopada 1969 roku,
Godzina 18, w świetlicy w Ciciborze dużym.
Zaprasza Cię Kółko Rolnicze.”
Co do żab to ja też zostałem uświadomiony jak już byłem duży piesek. Tylko do tego sam doszedłem przez ich podglądanie 😀 😀 😀
Zaraz polecę w teren, ale jeszcze rzutem na taśmę chciałem Haneczce odpowiedzieć. Od Heleny nie ma, niestety, nazbyt pocieszających wieści. A tych niepocieszających Helena nie chce upubliczniać, co dość zrozumiałe. Więc mogę powiedzieć tylko tyle, że chyba jeszcze trochę na nią poczekamy. 🙁
No tak, tego się obawiałam 🙁
się uśmiałem z
http://czerski.soup.io/post/115673597/Image
O, Irku, dzięki za wspomożenie pamięci. Na tubce Cicibora nie ma , więc mi się nie skojarzyło.
Dzień dobry!!
Foma: 😀 😀 😀
Króliku: moja rodzina dziękuje za naleśnikowy przepis. Wersji z masłem nie znałam – smażą się rewelacyjnie. Nie wiem, na czym to polega, ale „zwykłych” naleśników zjadam 3, „tych” zjadłam 8! 😀
Mar-Jo, rzuć naleśnikiem… albo chociaż przepisem… albo powiedz, gdzie Foma go rzucił…
Naleśnik, naleśnik… 😆
Też bym mógł dostać naleśnikiem. Wróciłem trochę zmarznięty i bardzo głodny. Zjadłbym co, ale musiałbym sobie zrobić, a okropnie mi się nie chce. Sytuacja niemal jak w greckiej tragedii. 😥
Wreszcie mi się trochę odblokowało i jestem w stanie wykrztusić coś na temat Komisji Majątkowej. Niewiele , bo mogłoby mnie znowu zablokować. Tyle szczeknę, że właściwie w nowoczesnym prawodawstwie europejskim potrafię sobie przypomnieć zaledwie jedną instytucję, od której decyzji nie było odwołania i były to różnego autoramentu trybunały rewolucyjne czy sądy doraźne. Nawet w tym cholernym PRL-u praktyka była jaka była, ale teoretycznie instancje odwoławcze przynajmniej do czasu stanu wojennego istniały.
Tym samym Komisja Majątkowa postawiła się, czy też ją postawiono w jednym, chlubnym rzędzie z tak zasłużonymi instytucjami jak Czerezwyczajka. I myślę, że z tym samym sentymentem będzie się ją wspominać.
Osobiście za niezwykłe osiągnięcie Komisji uważam sprowokowanie mnie do użycia w jednym dniu tylu zielonych mordek, ile przeciętnie zużywam w ciągu jakichś 2 lat. Upraszam o wpisanie tego niebywałego osiągu do światowych annałów, inaczej anus mundi.
Nisiu, przepis jest od Królika (z wczoraj)!!! Rzucam naleśnikiem (farsz: filet z kurczaka + duszone jarzyny). 😀
Bobiku, rzucam! Naprawdę pyszne! 😀
Wystarczy dla Wszystkich! 😀
Bobiku, skoro i tak zieleniejesz…
W Trybunale Konstytucyjnym od dwóch lat czeka na rozstrzygnięcie kwestia, czy brak możliwości odwołania jest zgodny z konstytucją, czy nie.
Do artykułu w Polityce nie wiedziałam, że decyzjami Komisji dotknięte zostały także osoby prywatne.
Większe pretensje mam do państwa, niż do KK.
O masz, znowu cholera mnie bierze 👿
Naleśniki z pasztetówką…
Mam zielony sweterek i stosowny kapelutek 🙂 Piwię 🙄
Mój zeszłoroczny kapelutek patrykowy stoi smutnie na szefie, a ja nie piję, nie śpiewam, tylko rzężę…
Nie na szefie. Na SZAFIE.
Jakaś freudowska pomyłka. Przecież ja już nie mam szefa!
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, skąd się wzięły irlandzkie tańce:
http://www.youtube.com/watch?v=m0rrLdWLu_0
Nisiu, pikne!! 😀
Sokrates chodzi już na czterech łapach. Jest jeszcze bardzo słaby. Większość czasu spędza u nas w łóżku albo, dosłownie, pod kaloryferem. Bardzo schudł. Skóra i kości. Jutro będzie miał zdjęte szwy.
O, biedny Sokrates. Miał chłop pecha. 🙁
Będę twardo trzymał kciuki, póki się całkiem nie wyliże.
Jotko, zapytaj weterynarza, istnieją specjalne środki wzmacniające dla kotów po operacji lub poważnej chorobie.
Czy w polskich aptekach można kupić lekarstwa dla zwierząt?
Nisiu, irlandzkie tańce wspaniałe! I jeszcze o Grześkowiaku. W Opolu kiedyś, oprócz tego znanego festiwalu piosenki, istniał też festiwal piosenki studenckiej. Byłam wtedy na drugim roku studiów, gdy po raz pierwszy na ten festiwal przyjechał Grześkowiak, wtedy studiował chyba jeszcze w Lublinie. Niewysoki, w za dużym garniturze, z wielką muchą w kropki, budził ogólną wesołość, tak samo, jak jego piosenka. I to były chyba wtedy „Panny z Cicibora”, którymi zdobył nagrodę i możliwość występu na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Tak zaczęła się jego kariera. Podobnie Sipińskiej i Rosiewicza.
Sokrates miał szczęście. Jest w kochającym domu. Jotki go wyliżą.