W swojskim klimacie
Pod Marzanny apartament
napaleni lecą chłopi –
znudziłaś nam się na amen,
zaraz cię będziemy topić.
Rozwrzeszczana bab gromada
Z drugiej strony mknie z przytupem –
niech paniusia nic nie gada
i do rzeki wsadza… hmm… kuper.
Inteligent czy mafioso,
z wątłym czy mocarnym ciałem –
nikt nie wstrząśnie się ze zgrozą,
każdy topić chce z zapałem.
Nie przekupisz ich kopertą,
nie postawisz im przeszkody –
krzyczą „pani się nie certol,
rączki w małdrzyk i do wody!”
Pierwszy do niej już dobiega,
mocno ją za kudły chwyta,
za nim skacze zaś kolega –
oj, nie wyrwie się kobita.
Baby zasuwają mowę:
trzeba takiej gębę zatkać,
toż to truchło jest zimowe
i należy mu się jatka!
Tu Marzanna w łeb się puknie,
tłum powstrzyma władczym gestem
i z najgrubszej rury huknie:
wy nie wiecie, kto ja jestem!
Kto mi szwagrem, kto kuzynem
i kto za mną murem stanie.
Wy się zastanówcie krzynę,
nim zaczniecie to taplanie.
Pospuszczali wszyscy głowy:
niby racja, w nurt ją popchniesz,
po czym kłopot masz gotowy
i w coś wkopiesz się okropnie.
Taki szwagier… Głupia sprawa.
Kto wie, jaka to figura?
Jeszcze zablokuje awans,
albo zrobi koło pióra…
Człek udzieli się społecznie
i napyta sobie biedy.
Czy to warto? Czy bezpiecznie?
Ja mam żonę, dzieci, kredyt…
Może lepiej ten pan z prawej,
albo pani, ta z tapirem,
mołojecką zyskać sławę
zechce i przytopi zdzirę?
Prawda, wiosna by się zdała,
są korzyści z niej, bez ściemy,
ale lepiej już dać ciała,
niż pakować się w problemy.
Jeden, drugi zwinął żagle,
tłum się rozszedł od niechcenia
i nie było jakoś nagle
żadnych chętnych do topienia.
Czas na morał już się zbliża,
trzeba jasno więc napisać:
Polak może bronić krzyża,
ale klimat to mu zwisa.
Dzień dobry 🙂 Stopni zero, słońce w pełni, pójdę na pole 😀
Zwierzak,
jestem osoba nieduża, znaczy niewysoka, więc 100 g takiego sernika starcza mi za cały posiłek 🙂 , taki treściwy, a może on być także z orzechami w miejsce śliwek i moreli, czyli zawierać jeszcze mniej węglowodanów. Może on też być bez dodatków „ozdobnych”. Za każdym razem będzie odchudzający (tyje się od nadmiaru węglowodanów lub/i nadmiaru białka), gdy komuś trzeba 🙂 Piekę duży, bo mam się z kim podzielić, a i zamrażam na inny raz też.
Podobno w PL nawrót zimy, ale panowie robotnicy zasłonili mi okno styropianem i rusztowaniem i udali się na weekendowy odpoczynek, więc mogę tylko sprawdzić w internecie :/ . Co za czasy 🙄 No i mam styropian w całym domu, bo nieopatrznie zostawiłam rozszczelnione okna. Simcha wygląda jakby wlazła w miskę po popcornie.
A propos krzyżówek: http://pl.wikipedia.org/wiki/Mieszaniec
Zebrula i tigon mnie rozbrajają 😆
Czymam kciuki za dokumenta i cieszę się z wieści od Heleny. Brakuje mi jej i Mordki.
Dzień dobry :-D.
Bobiku, Twoje „na świętego Prota…” przypomniało mi cudne”Gdy w Sylwestra ślisko-Nowy Rok blisko”. 😀
Dzień dobry 🙂 Popieram Białystok jeżeli tam się chodzi na pole nie na dwór. 😆
Zwierzaku, do TWA każdy przyjmuje się sam, poprzez wyraziste adorowanie innych. W odpowiedzi sam szybko zaczyna być adorowany i mechanizm TWA się uruchamia. 😀 Zepsuć go można właściwie tylko w ten sposób, że się na kogoś z TWA lub ogólnie, na całe zbiorowisko, zaczyna niemiło warczeć (nie mylić z posiadaniem innego zdania) albo nadmiernie się ważnić czy szarogęsić. Tego żadne TWA nie lubi i zwykle w odruchu obronnym samo warczy, albo i zębami chapnie. Czyli w gruncie rzeczy wypisać z TWA można się też tylko własną decyzją. 😉
Psy ten cały – nieskomplikowany w sumie – przebieg dobrze znają i stosują, bynajmniej się na TWA nie wybrzydzając, dlatego ich społeczności funkcjonują wiele lepiej niż ludzkie. 😎
Dokonane. Przyjelam sie!
Teraz bede adorowac. 😀
Bobik: Jestem skłonny zaakceptować wychodzenie na dwór (bo, co tu dużo mówić, sam tak wychodzę), ale nie ścierpię bycia na dworzu. Pytałem kiedyś, ze zbolałą miną, użytkownika idiolektu, dlaczego nie „na dworze”? Na co użytkownik uśmiechnął się wyniośle, a przynajmniej pobłażliwie, i rzekł, że na dworze, to najwyżej może być królewskim.
Mogę wychodzić na pole też – znaczy od jednej strony mam ulicę, od drugiej las, od trzeciej sąsiada, a od czwartej właśnie pole. Ale pole musi być obsiane! A przynajmniej zaorane!
Znowu spanie na styropianie? 😯
Nie wiem, czy cała historia rzeczywiście kołem się toczy, ale polska na sto procent. 🙄
Mar-Jo, służę jeszcze jedną przepowiednią pogody: jak na święty Marcin gęsiną się zatkasz, bedzie zima ostra, libo bedzie gładka.
Sprawdza się na mur! 😎
Babilasie, na dworzu na mnie też działa jak zgrzyt żelaza po szkle. Brrr!!!
Przyznaję, że dawno, dawno temu również „na dworze” brzmiało mi jakoś dziwnie, ale dość szybko zrozumiałem, że ci, którzy tak mówią, to przecież tacy sami ludzie, jak ci od „na polu”. 😈
Dziś w sytuacjach wymagających poprawności politycznej używam precyzujących określeń „na ulicy”, „w ogrodzie”, lub skrajnie dyplomatycznego „wyszedłem na zewnątrz”. 😆
Słuchajta, słuchajta! Niech no któren migiem skoczy po pół litra! Nawet nie musi być pełne. Mniej niż pół flaszki starczy, byle pieronem to donieść jak najbliżej Prezesa. Bo Prezes zapowiedział, że po setce odda władzę. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9326001,Kaczynski_odda_wladze_w_partii__jak_dojdzie_do_setki.html
Dostarczyłam! (dla zmyłki podano w kuflach):
http://www.fakt.pl/m/Repozytorium.Obiekt.aspx/-580/-500/faktonline/634114307457376867.jpg
Tak sobie mysle,
ze Prezes to maly pikus, ale ci wyborcy… Oni zostana.
Psiakrew, Zwierzaku! Musisz mieć tak przykrą rację? 👿 Ja tych wyborców cały czas staram się wypierać ze świadomości, bo zwalenie wszystkiego na Prezesa daje przynajmniej nadzieję, że kiedyś to się skończy… 🙄
Doszedłem teraz do obejrzenia sobie tej stronki od Alienor, z bastardami. Cudne! 😆 Z nazwy chyba najbardziej podobał mi się leopon i zebryna (która oczywiście skojarzyła mi się z Lemową dobryną). A z wyglądu niebywałej piękności jest to zwierzę, pod tytułem ashera:
http://www.shinyshiny.tv/070531_ashera_vmed_1p.widec.jpg
Zresztą kotom Savannah, które już tu i ówdzie widywałem, też pod względem urody niczego zarzucić nie można. 🙂
Jesli komus jeszcze malo przemowien Prezesa, to tu jest cos podobnego w wydaniu amerykanskim (jedna z moich ulubienic w polityce amerykanskiej, za granica chyba mniej znana od Palin). 😉
http://www.huffingtonpost.com/2011/03/25/the-craziest-things-miche_n_840503.html#s257566&title=Enforced_Homosexuality
U mnie dzis sniadanie nieco oparte na zwariowanej herbatce w Alicji w Krainie Czarow, tzn. co jakis czas ktos sie pojawia, mowi, ze jest glodny, i na stole pojawiaja sie a to smazone kielbaski, a to jajka sadzone, a to bekon, a to zgrilowane pomidory, itd. Czuje, ze lunch dzis nie bedzie potrzebny… 😉
Ja się tym niepotrzebnym lunchem mogę zająć. Wiadomo, że jestem Psem Skłonnym Do Poświęceń. 😎
Wiadomo, Bobiku, ze nikt sie tak nie poswieca w dziedzinie usuwania niepotrzebnych lunchow jak Ty. 😆 Bo tak w ogole, to nie nalezy tez zapominac Mordki, ktory jest Niezwykle Poswiecajacym Sie Kotem, i to w wielu dziedzinach. 😀
Mar-Jo, zlituj się, zamiast iść do synagogi mam oglądać w sobotę ten dziób?
Andsolu, to była reakcja na prośbę Bobika o dostarczenie flaszki Prezesowi. Przepraszam!!!! 😀
Uznałem, że TWA zasłużyło dziś na sobotnią opowiastkę pt. „Jak zostałem właścicielem Babilasa”. Uprzedzam, że opowieść, chociaż skracająca prawdziwe wydarzenia do niezbędnego minimum, będzie pełna niespodziewanych zwrotów akcji, a nawet ilustrowana.
Wczoraj pod ostatnim wpisem Telemacha pojawił się Salonowiec24 o nicku referent, domagając się od Gospodarza udzielenia odpowiedzi na pytanie: a co to jest ten „pragmatyczny patriotyzm”? Gospodarz odpowiedzi zaczął udzielać, z właściwym sobie spokojem i opanowaniem, a mnie jakieś licho podkusiło, żeby wmerdać się w rozmowę. Oczywiście szybko i salonowo zostałem pouczony, jaki patriotyzm jest właściwy, a jaki niewłaściwy. Ponadto referent zapewnił mnie, że jak co do czego, to właśnie on będzie dokonywał patriotycznych czynów również za mnie, dekującego się po kątach. I tu (uwaga, moment wysoce dramatyczny!) wkroczył Babilas z zakulisową informacją, że Wielkiego Czynu nie będzie. 😯
Zmartwiłem się okropnie, no bo jakże tak, bez Wielkiego Czynu? Zapytałem nawet Babilasa, czy te wieści są pewne. Zanim jednak tenże zdążył zaspokoić moją ciekawość, znowu zwrócił się do mnie referent, ze znamiennym sformułowaniem (uwaga, moment kulminacyjny opowieści!) – „Bobik, jako że podążasz za swoim Babilasem…”
Nie będę już relacjonował, w jaki szał radości wpadłem poczuwszy się właścicielem Babilasa i co wskutek tego nawyczyniałem. 😳 Mam nadzieję, że Wysoki Sąd weźmie pod uwagę, w jakim to było afekcie. Mogę natomiast zrelacjonować reakcję Babilasa, bo w niej nastąpi (uwaga!) moment ilustrowany. Babilas napisał mianowicie:
Poważna sprawa, Bobiku, co referent złączył, człowiek niech nie rozłącza. Przypomniała mi sie, oczywiście zupełnie nie a propos, pewna juwenilna próba poetycka (Szymona Kobylińskiego?). Miało to zdobić cokół pewnego pomnika, a szło mniej więcej tak: Z żołnierzem radzieckim na wieki się sprzągł, by z bratem tym wolność wywalczyć wśród mąk. Jednak nasz pomnik, to widziałbym mniej więcej tak (z boku miejsca dla PA i Mojej Ślubnej).
Gdyby ktoś się zastanawiał, kiedy będzie puenta, to zawiadamiam, że już była. I to niejedna. 😆
Bobik. Pies, który chciał mieć Babilasa … Z tego zaczyna się wyłaniać pewien trend
Czyżby zapanowała wśród piesków moda na posiadanie człowieka? 😯
Oczywiście, Vesper, że zapanowała, zwłaszcza wśród trendowych seterów. Ale co poniektóre kundle też kroczą w awangardzie. 😎
Francuzi tez rozliczaja sie z przeszloscia, z udzialem Vichy w wysylaniu Zydow do obozow koncentracyjnych. Po wojnie Francuzi schowali sie za plecy generala de Gaulle’a, dzisiaj przyszla pora zeby porozmawiac o tym jak bylo naprawde. Ksiazka o ktorej mowa w zlinkowanym ponizej artykule wywolala fale ogromnej krytyki autora.
http://online.wsj.com/article/SB10001424052748703858404576214741442415776.html
Na szczescie my mamy referentow gotowych do wielkich czynow, ktorzy by nie dopusicili, a przynajmniej po swoim trupie, do zadnego zla.
Jako świeżo i szczęśliwie ubobiczony, czuję się w obowiązku objaśnić, że fotografia wykonana została w holenderskim miasteczku Woerden (pod Utrechtem) i przedstawia instalację (rzeźbę? – to jest z ceramiki) artystki Ingrid Mol, zatytułowaną „Familieportret”. Miejscowi na to mówią „Joods monument” – co chyba dostatecznie objaśnia oryginalny kontekst i sens dzieła.
A potem Babilas zwrócił mi uwagę, że referent nie znajdując zrozumienia u telemacha wyłożył swoje racje na swój sposób u Nicponia. Wierzcie, niewierzcie, poszedłem w ślad i nawet nie zostałem zbanowany ale dowiedziałem się, że próby zrozumienia jak miałoby wyglądać pojęcie patriotyzmu w innych nacjach (bo założyłem na podstawie własnych doświadczeń, że takie istnieją) prowadzą do metafor o krowach i koniach. Nie wypytywałem jak Polacy stoją w tej taksonomii, bo tam ludzie mocnych wyrażeń używają, więc lepiej bardzo cicho mówić.
Mrożkowi się raczej z trzodą chlewną kojarzyliśmy 🙄
Eee, jakie tam mocne wyrażenia. To kraina łagodności przecie. Pierwszy z brzegu cytacik:
Komunikacja między Narodem, a hołotą (wolę ten podział sklasyfikowac tak. IMHO ludzie, którzy tej potrzeby posiadania Polski nie mają, nie czują, to po prostu hołota), jest niemożliwa. Ani żaden konsensus.
To się musi rozwiązać siłowo w sumie. Nie widzę innego wyjścia. Nawet, jeśli jakimś cudem chłopcy Tuska nad urnami przysną i nie oszukają, przez co ogólnie pojęty obóz patriotyczny wygra (czy będzie to PiS, czy jakakolwiek niepodległościowa siła), to i tak to się prędzej czy później skończy bijatyką. Różnice w widzeniu spraw są tak wielkie, że na równych prawach te dwa plemiona żyć ze sobą nie mogą i któreś z nich musi zostać zdominowane przez to drugie.
Co się dziwić, że tak życzliwie zachęcani referenci już się sposobią do Wielkich Czynów?
Swoją drogą podziwiam zawsze niepohamowany optymizm tych, którzy – jak andsol – zapzszczają się w takie miejsca, licząc najwyraźniej na coś w rodzaju nawiązania normalnej rozmowy. Ja aż tak optymistyczny być nie potrafię. 😳
Fakt, że Francuzi też bardzo nie lubią, kiedy ktoś próbuje ich zdjąć z piedestału. Oni też w jakiś sposób uważają się za naród wybrany, aczkolwiek nie przez Pana, tylko przez siebie samych, pod wodzą Marsylianki. 😉
A jak PB chciał ratować Sodomio-Gomorię jak mu jednego niesodomitę tam znajdą, to mu, Bobiku, też się dziwiłeś?
A dziwiłem się, dziwiłem, pytania zadawałem, ale było jak zwykle – gadał pies do obrazu, a obraz do niego ani razu. 🙄
Rozmowa z andsolem wydaje się się jednak nieco bardziej efektywna. 😉
Pracowicie doczytałam, także linki z przyległościami, żeby dowiedzieć się na końcu, że jestem hołotą 😯 Czuję się niedowartościowana. Dlaczego przez małe h?
Słuchajcie, musimy się jakoś ogarnąć, albowiem
Więc podzielmy się tematami (ja biorę intoksykację) i jak przyjdą odpytywać to niech się przygotowani zgłaszają do odpowiedzi.
Dobranoc!
haneczko, lacze sie z toba we wspolnej holowatosci. Jestem holota w dobrym towarzystwie, a to juz cos.
Choc wcale nie chce prowadzic dyskusji to moze warto wziac sie za studiowanie pojęć podstawowych, takich jak sofizmat, erystyka, logomachia i intoksykacja, bo jak przyjdzie taki czynownik od Wielkich Czynow i odpyta, to dopiero nam kapcie pospadaja. No ale wtedy po prostu pojde bawic sie do innej piaskownicy.
holowatosc=holotowatosc, kazede dziecko wie.
Tak samo jak Królik z hołotowatości, ja ucieszyłem się z zarzutu prześmiewczości, bo gwarantuje to należenie do dobrego towarzystwa. A już bycie i prześmiewcą i hołotą zarazem… cymes! 😀
Z tych trudnych słów to ja się zgłaszam do sofizmatu. Jest to pojęcie szachowe – kiedy ktoś gra z szachistą bułgarskim, mieszkańcem stolicy i dostaje od niego mata, to właśnie to się nazywa Sofiizmat.
Logomachia za to brzmi prawie jak telemachia, co wskazuje na duży stopień niepatriotyczności. Nie wiem, czy nie lepiej od razu na drzewo, zamiast się bawić w jakieś wyjaśnienia. 🙄
Ja mysle ze sofizmat to od sufizmat – tanczenie tanca sufijskiego (=derwiszowskiego) na macie ; ewentualnie w towarzystwie kota stojacego na glowie 😀
Logomachia – sztuka machania przyrządem pomiarowym określający prędkość poruszania się jednostki 🙂
Rozumiem Wasze pogodne relatio refera.
Póki co, nie wcielają i nie strzelają w plecy.
Zgłaszam się do obsługi przecinków oraz „i” .
Lista pojęć podstawowych jest zdefiniowana, skończona i liniowo uporządkowana. Zatem abyśmy zrozumieli którędy do patriotyzmu, wystarczy przypomnieć: ,,i.
Liczba ról jakie pełni Bobik jest też skończona i występuje w tekstach liniowo. Nie od dziś podgryzamy Naszą Wspaniałą Prawdziwą Królową Narodów, więc listę epitetów mamy zgrubsza znaną i uporządkowaną. Zatem dla osczędności ekranu naprowadzanie Gospodarza na właściwe służenie i wskazanie mu gdzie jego miska może być przedstawione tak (bez utraty ogólności):
Ty kundlu , , , , zaprzańcu Babilasowy, , , , i .
Jutro Cię […] i […].
Między przecinkami są wartości domyślne, a w kwadratach opcjonalne.
Jako pomoc dydaktyczną proponuję Helę i Mariana:
H: ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
M: Noo!
H: ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
M: Nooo!
Prawdziwi dostają kociokwiku gdy im się coś potwierdza.
Każde takie no kryje wraży spisek pochłaniający czas na rozgryzienie. Rozgryzienie jest trudne bo chouta jest rzelazna, a przełamanie żelaznego hamstfa jędzykowego męczy czouo.
Śniadanie niedzielne można zjeść spokojnie. Trochę czasu im zajmie otrząsnięcie się z niearyjskiego wezwania: „kochaj bliźniego swego”.
Bobik kwestię ożywionej reakcji niektórych wyjców na zbliżenie Księżyca i Ziemi pozostawił umysłom gości. Dziękuję.
Panie i Panowie! Księżyc Polsce ucieka a wam rzardy w ogonie?
Dzień dobry,
Erystyka=sztuka łączenia er (i tryndów). 🙂
Dzień dobry 🙂
Się macie z rana, hołoto? 😆 Wszyscy wystarczająco zintoksykowani? Czy trzeba Wam jakimś sofizmatem przyłożyć, żebyście napędu erystycznego dostali? 😈
Dla logomachii mam wyjaśnienie alternatywne (choć liskowe też mi się zdaje dość prawdopodobne): są dwie firmy, jedna ma jakieś logo i druga ma jakieś logo. Jak te dwa loga zaczynają się naparzać, to jest właśnie logomachia. Inaczej mówiąc, chodzi o ostrą konkurencję między Corporate Identities.
A erystyka wydaje mi się jakąś kuzynką perystaltyki, ale dla pewności możemy sprawdzić w Almanachu Gotajskim. 😎
Bobikowo ma jakiś inny czas? 🙂
Inny, bo na blogu czas nie przestawia się automatycznie. Trzeba to zrobić własnołapnie, a chyba zrozumiałe, że aby do tego dojść, muszę najpierw dojść do siebie.
Kawy!!! 😀
„Zaprzaniec babilasowy” tak mi się spodobał, że chyba sobie to dopiszę do tytułów na wizytówce. 😎
Kundel dypl. Pies Bobik
Docent, dodolar, doeuro i dofrank ogonologii stosowanej
Zaprzaniec babilasowy nadzwyczajny
Kierownik Katedry Pasztetówki Uniwersytetu Wędliniarskiego im. Suchej Żywieckiej
Underchairdog of the Blog
P.O. Zastępcy Naczelnego Wroga Narodu
Szczeniak Honorowy
Prezes Stowarzyszenia „Hopsasa, Byle Równo”
Kumpel Kumpla
E-mail, telefon, adres służbowy
Słuchajcie, bo mnie pomocy trzeba. Sprawa jest dość drażliwa politycznie – ale myślę, że tutaj panzwierzętyzm panuje, więc miejsce jak najbardziej a propos.
Otóż dawnymi czasy doszło do domestyfikacji kotów, bo ludzie chcieli mieć coś miękkiego i żywego do pogłaskania, ale przede wszystkim chcieli nie mieć w domu myszy. Tak przynajmniej czytałem. Ale uwierzyć w to nie mogę, bo mój kot (a w zasadzie kotka) przynosi mi do domu myszy. Więc mam myszy z powodu kota. I te myszy są przeważnie żywe. I całkiem często się zdarza, że ona te myszy wypuszcza, żeby je potem złapać. Ja oczywiście wierzę głęboko (i innych myśli do siebie nie dopuszczam), że ona ma to wszystko policzone i liczba myszy wypuszczonych równa się licznie myszy później złapanych.
Myszy, nawet jeśli dostarczone są do domu w stanie żywym, później, w jakichś dramatycznych okolicznościach, z udziałem kota rozstają się ze światem. I tutaj zaczyna się kłopot, bowiem kot nie ma dobrych obyczajów funebralnych. To już nawet nie chodzi o to, że nie ma przemówień i wieńców, najgorsze to, że nie ma stałych miejsc pozostawiania zwłok. Bywa na podłodze, ale bywa i na kanapie, bywa też na fotelach. Do czasu, kiedy nauczyliśmy się zamykać szczelnie sypialnie, bywało i w naszym łóżku. (To chyba była jakaś groźba, ale nie potrafiliśmy jej zrozumieć.)
Nie ma też consensusu co do kompletności mysich truchełek. Czasami są bardzo kompletne, a czasami mniej. A to półtuszka, a to łepek tylko, a to ogonek i nóżka. To wprowadza sporą nerwowość, wydaje się, że Moja Ślubna znacznie lepiej znosi widok myszy żywych niż nieżywych a rozćwiartowanych – i ja ją rozumiem bardzo dobrze.
Sytuacja nasila się jesienią i wiosną (czyli teraz), jak utarg dobry, dochodzimy do dwóch myszy dziennie. Nie wiadomo jak z tym walczyć, instynktu nie chce wykorzeniać, bo myślę, że naturze się przeciwiać nie należy. Próbowałem powoływać moją matkę do rady i pomocy – ale się sparzyłem: przyszła zobaczyła i oświadczyła “No co ty opowiadasz za głupoty, to nie jest mysz, tylko nornica. Nornica!”. Zaczem wygłosiła piętnastominutowy wykład na temat rozróżniania myszy od nornic (pokrótce: chodzi o proporcje pomiędzy kadłubkiem a ogonkiem oraz różnice w umaszczeniu) i wyszła. Tyle pożytku z fachowca w rodzinie.
No więc, szto diełat’, djadja, kak żyt’?
Babilasie, problem trudny do rozwiązania, bo fakt, że znosi wam myszy do domu świadczy o tym, że uznaje was za ważniejszych i chce uznania. Więc jak nie uznacie, to możecie kota tym skrzywdzić. No a resztki myszy walające się po domu to widok straszny…
U mnie niedziela słoneczna, na youtube leci Cohen. Praca.
http://sichumor.tumblr.com/ – ktoś pracujący w wydawnictwie cytuje kwiatki od nieudolnych autorów. Do pobrykania 🙂
He, he. Dobre pytanie. Gdybym znał odpowiedź, natychmiast bym jej udzielił. Sobie.
Nasza Pręgowana do niedawna zachowywała pewne pozory przyzwoitości funebralnej i utrupione myszy grzebała głównie w obuwiu. Ponieważ było to ogólnie znane, natrafienie na kolejne mysie zwłoki w bucie nie wywoływało niczyjego szczególnego zaskoczenia, spazmów, ani omdleń. Niestety, wydaje się, że wiosna, połączona ze wzmożonym poznawaniem świata, niekorzystnie wpłynęła na obyczaje Kocicy. I też mamy problem, bez najmniejszych perspektyw na jego rozwiązanie. Raczej zaczynam nabierać przekonania, że na to jest wyłącznie taka rada, jak na komary. Polubić. 🙄
Cholera! Ona teraz zaczęła wychodzić na pole i może oprócz myszy zacząć znosić również nornice!
To jak się w końcu jedne od drugich odróżnia? 🙄
Dzień dobry 🙂
Jedyny sposób, to nie wpuszczać z pełnym pyskiem za próg. Praktykujemy z powodzeniem. Nie mamy klapki i kocica musi powiedzieć, że chce wejść. Personel uchyla lekko drzwi i bada sytuację dla pewności pytając „Aurycja, morda pusta?”. Jeśli pełna, chwali głośno i zamyka drzwi. Aura jest szybka i po chwili może już wejść do domu 🙂
Chciałam bardzo podziękować Staruszkowi. Wszystko zostało błyskawicznie rozdrapane i zostało tylko to, co najtrudniejsze. Z „i” nie dałabym sobie rady. Dziękuję, Staruszku 🙂
Haneczko, ale u nas mniej więcej od kwietnia do października wszystkie drzwi (z wyjątkiem furtki na ulicę) niemal bez przerwy stoją otworem. Ludzie i zwierzęta wchodzą i wychodzą jak chcą. I nie bardzo można to zmienić, bo ja w ciepłych miesiącach potrafię się domagać wpuszczania i wypuszczania 3 razy na minutę. Starzy twierdzą, że oszaleliby, gdyby chcieli mi za każdym razem otwierać. 🙄
Bo u Ciebie muchi nie lizą 🙄 U nas hordami i drzwi muszą być zamknięte.
I Honorowa Trójogoniasta Stonoga.
Zastanawiam się nad założeniem stowarzyszenia (akcenty na pierwszych sylabach) Babilasove Zapřance.
O, ja bym chętnie do tego stowarzyszenia się zapisała 😀
A to taka ciekawostka z Pakistanu: http://hrtbps.com/post/4068370525
No, po prostu ta natura jest niezmierna… 🙂
Stowarzyszenie nie jest złym pomysłem, tylko przy Babilasovych Zapřancach ja będę miał kłopot z ciągłym szukaniem, skąd ściągnąć to ř. Czy nie moglibyśmy założyć stowarzyszenia z błędem ortograficznym w nazwie? 😆
Tak: ř się pisze ř i myślę, że bez ř to ne je ono, ta společnost.
Trzeba z odstępami uczyć 🙂 & # 3 4 5 ;
Stara prośba w oczach:”Zaproście mnie do stołu!” – nie wiem czy została kiedykolwiek odczytana przez Bobika.
Ach wspomnień czar!
(a tak z braku marginesu: otworzyć takiemu drzwi to się ze swoim Ctrl+F pcha! o czasy! o obyczaje! co za psienie!)
http://andsol.blox.pl/2007/10/Obiecanki-niecacanki.html
Staruszku, przecież ja notorycznie zapraszam do stołu. Powiedziałbym nawet, że to należy do moich ulubionych zajęć. 🙂
A sam siedzę pod tym stołem i czekam, kiedy coś spadnie. 😀
§#345
Nie działa 🙁
Jestem po wywiadzie Torańskiej z Brudzińskim w Dużym Formacie. Linki nie wrzucam, bo toksyczne. Jakoś mało przyjemne rzeczy ostatnio czytam 🙁
Piesku, na początek „ampersand” a nie paragraf, a na koniec średnik.
ř
ř
Ślepota ze mnie nieziemska, andsolu. 😳
ř
😆
Poszukałem.
wpisałem: ampersandpłotek345średnik
Wspomogłem się stroną:
http://www.kurshtml.boo.pl/generatory/unicode.html
Cierpliwie przechodząc przez kolejne podtabelki trafisz tam Bobiku na to co chcesz. Możesz zaznaczyć komórkę tabelki interesującą Ciebie. Pokaże się w lewym górnym rogiem znak, który poprzez Ctrl+C pobrać do schowka, a nastepnie poprzez Ctrl+V wstawić do komentarza. Zobaczysz coś podobnego do tego co tu wyżej w drugiej linii.
Gdy wstawisz komentarz, to pokaże się r z daszkiem.
W twym komentarzu powiadamiającym powyżej o niepowodzeniu brak końcowego średnika.
Ja mam więcej odwagi w poszukiwaniach sieciowych.
Badź odważny! Zapytaj googla o skośnookie dziągle.
Napewno nie zobaczysz rozłożonych rąk w geście niemego echa.
Wybacz łopatologię. Wolę być oskarżony o obrazę cudzej inteligencji niż o obojętność. Niestety medium blogowe nie pokazuje czy machasz w poziomie czy w pionie. Więc trzeba nadmiaru. Jeślim pomógł, to kładę się brzuszkiem do góry po należne podrapanie po brzuszku.
Powodzenia!
Ten brazylijczyk wpędza mnie w depresję!
On szybszy, zwięźlejszy, i beznadmiarowy.
Dobrze, że jeden z podstawowych moich aksjomatów jest:
są lepsi od Ciebie i ty ich sśij ile się da!
Tylko mnie nie wydobywajcie z tej depresji!
Pożartować łacno po prognozie ocieplenia na niżu środkowoeuropejskim!
Czy te wszystkie ř to z powodu er-ystyki? 😀
(W ramach odrabiania zaleglosci (Bobikowych 02:06), wydaje mi sie ze interakcje miedzyludzkie sa bardziej wzajemne niz opisany tu jednostronny mechanizm zegnania sie z amerykanska firma lotnicza… 🙂 )
Eřystyka z akcentem na pierwszą sylabę brzmi nieźle. Założę się, że nawet u Nicponia by nie wiedzieli, co to takiego. 😆
Staruszku, wobec ogromu Twojej dobrej woli uczciwość nakazuje mi się do czegoś przyznać. Ja bym o te literki od raz mógł zapytać nawet nie tyle Sierżanta Gugla, co Pana Administratora, albo nawet zwyczajnie użyć takiej opcji, co się na moim kompie nazywa „Landeseinstellungen”, tylko że czasem okropnie leniwe ze mnie zwierzę. 😳 I tyle razy dziennie muszę przestawiać ustawienie z polskiego na niemieckie, że już odruchowo unikam jakichkolwiek innych komplikacji.
Ale naprawdę bardzo doceniam to, że od razu pospieszyłeś z radą, zwłaszcza że kiedyś mogę mieć również takie problemy, w których PA nie będzie mi mógł pomóc. 🙂
My tu adoracje, kosi kosi łapci a na podwórzu marzec i wróg sprawdza naszą gotowość bojową:
http://www.youtube.com/watch?v=o6oRuC_iUjQ&feature=related
Lisku, pogubiłem się chyba. Jest na pewno jakiś komentarz o 2.06? Nie znalazłem.
Nasza gotowość bojowa nie ustępuje tej wrogiej! 😎
http://www.youtube.com/watch?v=AKGPvul8FXc&NR=1
Taka gotowość mnie przerasta 😉 Dobranoc 🙂
Zwycięstwo! Udało mi się drania-komputra wyonacyć i mimo pożartych dokumentów robotę wykonać. Właśnie postawiłem ostatnią kropkę w części zasadniczej, jutro tylko jeszcze jeden formularz wypełnię i mogę oddawać. 😀
Uprzejmie proszę nie budzić mnie za wcześnie, bo psu pracującemu należy się kilka godzin odpoczynku. 😎
Teraz będziesz mógł się zemścić, kupić nowy komputer, a ten żarłoczny wsadzić do budy.
Eee, tam. Już od kilku lat zawsze jest coś ważniejszego niż nowy komputer. 🙄 A poza tym ja go w zasadzie lubię, tylko na niektóre jego zagrania muszę sobie czasem trochę popsioczyć. 😉 Ale kto ma kompa bez zagrań, niech pierwszy rzuci… cholera, już mi się pod łapy pchało „ziemię, skąd jego ród”. 😯
Tak jeszcze doszczekuję, bo jednak z rozpędu postanowiłem ten formularz (długaśny) od razu wypełnić, żeby mieć całkiem z czapy i spokojniej oraz dłużej pospać. 😆
Witam przy porannej herbacie zielonej zaparzonej w czajniczku. Nadrabiam zaległości z neto- i blogosfery. 🙂 Odnośnie dyskusji ” na polu” czy „na dworze” przypomniał mi się z czasów krakowskich taki dialog:
Student 1 – Wiesz, chciałbym nauczyć się pływać.
Student 2 – A to prosta sprawa. stajesz na brzegu basenu i
ciul do wody.
Student 1 – No dobrze, a co z resztą ciała?
Pytanie na śniadania: Który student był z Krakowa, a który ze Śląska?
To teraz ja : ř
A co to za litera? 🙂
Ѡ
Dzień dobry 🙂 Słońce dalej cudne, ptaszki śpiewają i w ogóle przyroda zasuwa z robotą aż miło. 😀
Co to za litera u Zwierzaka wolę nawet nie myśleć, bo jakoś bardzo nieprzyzwoicie wygląda. 😆
A ze studentami wolę nie rozstrzygać który skąd, bo ja liczną rodzinę na Śląsku miałem i spędzałem dużo czasu u różnych cioć i kuzynów, od najwcześniejszego szczenięctwa. Jak ja mam pamiętać, czy po raz pierwszy ciula usłyszałem tam, czy w Krakowie? 😉
No, patrzcie, jak się ładnie z wszystkich zadań wykręciłem. 😆
Dzień dobry 🙂
Ja króciutko w trzech sprawach:
– w sprawie litery Zwierzaka: uważam, że to są zdecydowanie cztery litery;
– słowo „ciul” w znaczeniu „ptaszek” 😉 nie funkcjonuje poza Śląskiem;
– dzisiaj widziałam drozda śpiewaka po raz pierwszy tego roku.
Pozdrawiam wiosennie, chociaż na trawnikach są jeszcze resztki sobotniego śniegu. 🙂
Dzięki Ewie nastąpiło cudowne rozmnożenie liter. 😀
Muszę zaraz iść zobaczyć, czy kręci mi się po ogrodzie jakiś drozd. Bo kosów jak zwykle od groma. 🙂
Za prawidłowa odpowiedź proponuję dla Ewy pasztetówkę ekstra :-). Mam licznych znajomych na Śląsku i zawsze starannie unikam pewnych słów, które w innych regionach mają obojętne znaczenie.
Z pasztetówką ekstra nie ma sprawy, mogę nawet w przypływie dobrego humoru zadysponować dla wszystkich, a dla Ewy ekstra ekstra. 😀
Słuchajcie, kociarze. Czy Was nie niepokoi, że koty tak jakoś… wsiąkają? Pies jak się kręci po ogrodzie, to go widać i słychać. A kot wsiąka w okoliczności przyrody i nawet nie bardzo wiadomo, czy on tam jest, czy go nie ma.
Dla mnie to bardzo niepokojące, bo lubię mieć sprawy (zwłaszcza kocie) pod kontrolą. 🙄
Tu bardzo ciekawy materiał do zastanowienia się, czym jest norma psychiczna 😉
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1514022,1,bogdan-g-czyli-klewki-wiecznie-zywe.read
Ewo,
tam jest tego wiecej i jakies podobne, myslalam, ze ktos rozpozna jezyk. A wyglada rzeczywiscie podejrzanie.
Taki jest : ѽ i taki tez : Ѿ, o! i jeszcze taki: Ѯ
A no właśnie z tymi kotami w okolicznościach przyrody jest problem. Nakarmione lub dokarmiane przez dobrych ludzi realizują swój instynkt łowiecki i ciągle coś noszą w pysku. U nas w ogrodzie ( ok. 6 ha) praktycznie wyniosły się ptaki za sprawą stada kotów. Prośby o niedokarmianie nie przynoszą rezultatu. Słyszałem, że już w niektórych regionach Anglii jest podobno zakaz wypuszczania luzem kotów w okoliczności przyrody właśnie z powodu szkód jakie wyrządzają. Polscy ornitolodzy też już biją na alarm. O to fragment artykułu ” W Azylu leczy się i rehabilituje corocznie około dwóch tysięcy ptaków (informacje za Ewą Kominek – http://www.stop.eko.org.pl/portal/ index.php?module=pages&id=7). Każdy ptak może liczyć na to, że znajdzie tu schronienie, fachową opiekę lekarską, prawdziwą czułość i troskę. Zwykle trafiają tu ptaki okaleczone w wyniku zderzenia z samochodem czy rozbicia o szybę oraz – najczęściej – poturbowane przez koty. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, ile szkód może wyrządzić ich podopieczny czworonóg – wypuszczając kota do ogrodu, tłumaczą sobie, że polowanie na ptaki leży w naturze kota. Później bez wyrzutów sumienia przynoszą ptaki do Azylu. Kiedy Kruszewicz pyta: „Co by pani powiedziała o człowieku, który z wiatrówki strzelałby do ptaków w swoim ogrodzie?”, odpowiedź jest jedna: „To bestialstwo”. Kiedy natomiast Kruszewicz, kontynuując wątek, pyta: „A jeśli ktoś zabija chronione ptaki przy pomocy swojego kota, to co, jest niewinny?”, zwykle otrzymuje odpowiedź, że nie lubi kotów etc. Tymczasem Niemcy i Anglicy świetnie radzą sobie z tym problemem, gdyż za złamanie zakazu wypuszczania kotów bez nadzoru właściciela, przewidują surowe kary. Rozwiązanie jest dla obu stron korzystne: ptaków jest więcej, a koty są zdrowsze.
To rzeczywiście mam problem, bo z jednej strony popieram ptaki i nie chciałbym im robić krzywdy, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie, jak miałbym utrzymać kota w domu. Mała do pewnego momentu wychodzeniem sama nie bardzo się interesowała, ale jak zaczęła, to już było przechlapane. Zawsze znalazła jakąś szparę, którą się wymknęła. Zresztą, jak już pisałem, my stoimy w lecie całkowitym otworem i nie bardzo sobie wyobrażam zrezygnowanie z tego, bo przeróbki w domu były właśnie pod tym kątem, żeby z ogrodem stanowił jedną całość.
Czego nie zrozumiałem, to czemu karmienie kotów szkodzi? Na zdrowy rozum kot nakarmiony mniejszą ma motywację, żeby się za ptactwem po drzewach uganiać, a głodny większą. Ale może są jakieś nieznane mi aspekty sprawy.
Jedno muszę sprostować: o surowych karach w Niemczech za wypuszczanie kotów bez nadzoru jako żywo (przynajmniej w moim landzie) jeszcze nie słyszałem. Jeżeli nawet istnieje taki przepis, to jest on martwy. Zdecydowana większość znanych mi kotów jest bez żadnego nadzoru wypuszczana do ogrodów i żaden Ordnungsamt się tego nie czepia. Oni się czepiają tylko luzem biegających psów. 👿
Fakt, że tutaj problem kotów bezpańskich nie jest zbyt dolegliwy, bo sprawnie i na bieżąco rozwiązywany ( adopcje, przyzwoite azyle, a przede wszystkim niedopuszczanie do niekontrolowanego rozmnażania się), więc na kota w obróżce przemykającego się za krzakiem na ogół nikt nie zwróci szczególnej uwagi. Ale naprawdę nic mi nie wiadomo, żeby tej uwagi zwrócenie powodowało jakieś srogie kary.
Ѡ albo ѽ jest literą z wczesnej cyrylicy, odpowiadającą greckiej literze omega. W późniejszych tekstach Ѡ występowało czasem na mejscu O, ale właściwie wyłącznie w celach stylistycznych. Tyle mądrości znalazłem. 🙂
A tak w ogóle, to czy jakaś zaraza zapanowała na blogu? 😯
Wprawdzie prosiłem, żeby mnie nie budzić, ale nie aż do tej pory. 😆
Chyb mocno, Irek, przesadziłeś. W jaki sposób koty miałyby być zdrowsze nie wychodząc na dwór (no dobrze, na pole)? Poza tym, w jaki sposób kot miałby być wypuszczany pod nadzorem właściciela? Na smyczy? Mam za nim chodzić? Poza tym nie rozumiem, co ma wspólnego z tym wszystkim dokarmianie kotów? Needless to say, mój kot je kiedy ma na to ochotę, dlaczegóż miałbym go nie dokarmiać? Czy głodny kot nie będzie polować? Chyba wręcz przeciwnie.
Irek:
Mam około pół hektara ogrodu. I kota. Moja mama (dom obok) ma dwa koty. Sąsiad ma kota również. W ogrodzie cały czas mnóstwo ptaków (wróble, sikorki, sójki, para dzięciołów, kosy, słowiki). Kot, jak pisałem, woli nornice. Podobnie jak u Bobika, gdy tylko pogoda pozwala otwieramy się ze wszystkich stron. Co mamy z tym kotem zrobić, w klatce trzymać? Poza tym te opowieści o surowych karach w Niemczech i Anglii to chyba jednak nie do końca factual?
walesajace sie po moich terenach zielonych koty maja (prawie bez wyjatku) obroze z dzwonkiem delikatnym 🙂
witam Bobikowo 🙂 😀
szczecin zalamy sloncem, Jasne Blonia (frakcja szczecinska wie)
zaslane krokusami
z wiekiem radykalizuje sie bardzo (choc sa tacy co twierdza ze jest odwrotnie 😐 ) w Kraju wlasnie bedac bylem przypadkowym ogladyczem programu dyskusyjnego pana Tuska z „Tworcami Kultury” pomiedzy ktorymi to siedzial sobie, zabieral glos, a nawet otrzymal premierowskie pochwaly, pan Pawel Kukiz!
wsrod wybranych rozmowcow, jako przedstawiciel Spoleczenstwa popieracz glosny i bez wstydu, Obozu Narodowo-Radykalnego!!!
jestem zaskoczony i oburzony, ze takiego pana z jego pogladami, Pan Premier LEGITYMIZUJE
Pan Premier, inni przy stole siedzacy i stacja TVN24
Babilas, (25 III o 21:10)
ciekawy wpis, ale mysle ze ulozy sie jak zwykle inaczej
Rysiu, mnie ten Kukiz też zbił z pantałyku (chociaż nie oglądałem, znam tylko z relacji). Zapewne miała to być taka demonstracja, że proszę bardzo, premier również z przeciwnikami ideowymi będzie rozmawiał, nie tylko z samymi swoimi, ale nie mogli mu, kurczę, innego przeciwnika znaleźć? 🙄
Witam Wszystkich,
polskiej telewizji nie oglądam siódmy rok. 🙂
Rysiu, dzięki za informację krokusową. Trzeba będzie zrobic kilka zdjęc. 🙂
Ja nie powiem, który rok nie oglądam polskiej telewizji, bo tyle to psy nie żyją, a nawet co do ludzi można mieć wątpliwości. 😆
Krokusy u nas już całkiem przekwitły, ale mają tylu zastępców, że robota kwitnieniowa na pewno będzie dalej wykonywana. 🙂
Dzień dobry wieczór 🙂
Kukiz mocno udzielał się medialnie, ostro atakując PO i w szczególności premiera. Pozostali panowie również wypowiadali się bardzo widowiskowo kontra rząd. Skład mnie nie zdziwił, bo cała czwórka dęła w jedną trąbę, fakt – Kukiz najmocniej, z pozycji i z fanatycznym zacietrzewieniem. Nie, nie mogli mu znaleźć innego przeciwnika i nie, nie mogli Kukiza nie zaprosić. Natomiast mogli go nie zapraszać do wcześniejszych programów, a zapraszali.
A na temat kotow.
No, kota co prawda nie mam, ale sa one dookola. Kocie lobby jest silne, bo mozna miec 2 psy, ale kotow nikt nie liczy 🙁
Pies musi byc albo na smyczy albo zamkniety na terenie posesji, a koty laza gdzie chca. Do mnie przychodza dwa 🙂
Zdziczale koty, produkt nieodpowiedzialnych wlascicieli, sa u nas realnym zagrozeniem dla ptactwa i mniejszych zwierzatek. Bo te nasze jeszcze sobie nie wyrobily odruchu uciekania i sa dosc ufne. Nie ma tu tak naprawde drapieznikow, bo krokodyle sie nie licza 😉
Koty nasze dosc przekarmione i nie sadze, zeby lapaly z glodu, ale instynkt to instynkt, lapac trzeba, Chyba dobrym rozwiazaniem jest kastracja, bo zapobiega wzrostowi populacji niechcianych zwierzatek.
Z psami zreszta mamy podobny problem. O krolikach nie wspomne.
Ostatnio nad stawikiem rezyduje sobie dorodna ges. Jedna. Znaczy ktos podrzucil, bo to wyraznie „nietutejsza”. Sama o zgrozo! podrzucilam do stawiku Mietka, dorodnego raka, jak mi poobgryzal ryby w akwarium.
Pan mąż na koci temat niezłomnie: „Koty muszą być wolne”.
Ach, koty i psy a wolnosc… Trudny temat, ale sprobuje. Co mnie b. w Polsce rusza jak jezdze samochodem po drogach i drozkach, to jak duzo widze zabitych przez samochody psow i kotow. U siebie tez widze zabite zwierzeta na drodze: swistaki, szopy, jeze, skunksy, ale koty b. rzadko, a psa nie widzialam chyba zabitego nigdy. Nie wykastrowane koty i psy szukaja sobie partnera, odchodza za daleko, gubia sie i nie potrafia wrocic. Jesli ktos ma ogrodzony ogrod to moze koty by nie uciekaly, ale moj kot Felix wskakiwal nawet na dach garazu i uciekal. Polowal na myszy w calej okolicy, ale niektorzy sasiedzi mieli mu za zle, ze siusia pod ich oknami (lubia koty jak wiadomo zalatwiac sie do piasku a nie na trawe). Jak sie kocisko troche zestarzal do najbardziej lubil spac na kanapie. Zyl z nami 16 lat.
Moich psow nie wypscilabym z domu bez opieki nigdy. Psy sa zwierzetami o bardzo malym rozumku (sorry Bob) i moga udac sie nagle w pogon za ptaszkiem, wiewiorka, papierkiem itd.
Króliku, uściślam. Pan mąż mówi o naszych kotach, stuprocentowych dachowcach, z ciągiem na świat. Nie mielibyśmy serca ich więzić.
Ależ oczywiście że nie, dlaczego koty miałoby się więzić. Dlaczego człowiek miałby prawo iść na spacer, a kot nie? Załóżmy nawet, że to źle wychowany kot. Czy źle wychowany kot może zrobić tyle złego, ile źle wychowany człowiek?
Z psami to już trudniejsza sprawa, szczególnie tymi dużymi, trzeba zadbać o ich właściwe wychowanie, zanim pozwoli im sie swobodnie biegać wśród, mniejszych psów, kotów, ludzi i innej zwierzyny.
Wiecie, mnie się zdaje, że tak naprawdę kluczem do problemu jest utrzymywanie kociej populacji w rozsądnych granicach. Jakkolwiek okrutnie by to brzmiało, w przyrodzie robienie sobie krzywdy, ze śmiertelną włącznie, jest na porządku dziennym i jest też dość istotnym czynnikiem selekcji naturalnej. Kot jest drapieżnikem i wiadomo, że jak się go wypuści, będzie polował. Ale polują także różne inne drapieżniki (w tym również ptasie) i nikt nie lansuje pomysłu zamykania ich w domach czy w klatkach, bo zabijają inne zwierzęta. Tyle że populacja tych drapieżników zwykle jest ograniczana przez inne drapieżniki lub warunki życia, więc wszystko utrzymuje się w równowadze. A o kontrolowanie populacji psów i kotów muszą zadbać ludzie i tyle.
Kiedy kotów czy psów nie ma nadmiaru, to przecież nie są one w stanie wytępić całego życia w okolicy. Ptactwo wcale takie głupie nie jest i szybko uczy się z kotem czy innym drapieżcą należycie obchodzić. A kto się nie nauczy, ten – zdaniem natury- na przeżycie nie zasługuje.
Wiem, to okrutne, ale nie ja to wymyśliłem. 🙁
Króliku, ja może istotnie mam rozumek nie za wielki, ale żebyś znała naszego Puszkina! 😆 Nigdy się zresztą podczas swoich słynnych ucieczek nie zgubił.
No i oczywiście Klara ma rację, że człowiek to jest dopiero szkodnik. W porównaniu do rzezi urządzanej ptactwu np. przez Włochów, koty to jest naprawdę mały pikuś. 🙁
Zapewne Puszkin szczekal wierszem.. hle hle. Natura regulowala tez ludzka populacje. Jest to jednak sposob dosc brutalny. Piesy i koty sa udomowione, zalezne od czlowieka, nie dzikie. A przeciez koni, krow, gesi nikt nie puszcza na spacer bez nadzoru. Udomowione zwierzeta chronimy przed natura w postaci drapieznikow, pasozytow, chorob i zlch ludzi (piesek Nisi otruty na smierc, jotki kot Sokrates postrzelony srutem).
Bobiku, ty jestes za to przecudnej urody. Mam nadzieje, ze nie masz kompleksow przed tym Sppinoza Puszkinem.
Zli ludzie i pies
http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,9331782,Gmina_pomogla_zabic_psa____bo_sie_walesal.html
Klaro,
pies, zeby mogl zrobic krzywde doroslemu kotu musi byc specjalnie tresowany (albo specjalnie uzdolniony 😀 ), bo z mojego doswiadczenia kilkudziesieciu lat z psami i kotami wynika, ze raczej odwrotnie – to pies powinien sie obawiac kota zabijaki. 😉
Macie racje, ze kota sie utrzymac nie da. Ale z dzwonkiem to sie on latwiej zniecheca do polowania, a wykastrowany nie ozeni sie z jakas dachowa ladacznica 🙂
Zawsze staralam sie, zeby moje zwierzeta mialy nadzor, bo nigdy nie nalezy miec do zwierzecia stuprocentowego zaufania a juz wymaganie od zwirezecia, zeby myslalo jak czlowiek jest absurdalne, ale dosc popularne dzieki roznym filmom. Na przyklad taki Rex najmadrzejszy z calej policji 😀
Jak sie pisze „na jednej nodze” to wychodzi to co wyszlo 🙁
A moje zwierzaki mozecie obejrzec jak klikniecie w nicka.
czas letni, ciemno ponownie o godzinie co to jej nie ma 😮
z kotopsow najbardziej lubie dzikie lisy buszujace po moich terenych zielonych 🙂
brykamy?
oczywiscie 🙂 poranne brykanie fikanie 😀
fajne nioski masz zwierzaku (komputerowe jak na XXIw przystalo 🙂 ), ale to dlugie w piwnicy (?) budzi strach, psy
wygladaja przyjaznie 🙂
brykam fikam 😀
Witam 🙂 Już herbata zaparzona. Nadrobiłem zaległości blogowe. Po pierwsze chapeau bas pour Monsieur Bobik za profesjonalizm w prowadzeniu bloga i wrzucaniu tematów do dyskusji. Oczywiście zaraz prześledzę europe lex odnośnie zapisów prawnych o których pisał Kruszewicz. Może to faktycznie mit chodzący wśród dziennikarzy a nie factual. Oczywiście główny problem to niekontrolowane populacje bezpańskich kotów i psów. A teraz coś o korupcji http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/385382,wicemarszalek-sosnowski-odwolany-i-ponownie-wybrany,id,t.html
Co prawda pan marszałek deklaruje darowiznę ze swojej odprawy na rzecz hospicjum, ale ja sobie w majestacie prawa odpisze od podatku! 🙁
Dzień dobry :-),
zdjęcia krokusów pod platanami zrobione.Ok. 8 rano były owe krokusy nie do końca obudzone, ale wyszło nieźle.
Kawa!!!
Rys,
to tylko pyton z wizyta. 🙂
Dzień dobry 🙂
Głupi by był taki krokus, gdyby już o 8 rano się budził. W końcu do roboty nie musi. 😀
Mnie, chociaż wstałem trochę później niż o 8, wnętrze dalej śpi. Próbowałem je obudzić porannym spacerem, ale albo za krótki był, albo co…
Chłodny bardzo ten ranek, ale ponieważ słoneczny, to już mu wybaczę. 😉
Psy i nioski Zwierzaka urocze, ale to jest fauna dobrze mi znana. 😉 Ja się najbardziej podekscytowałem tym ogoniastym, co kaktusy obgryza. Od razu zażądałem od Starych, żeby mi takie ogoniaste skądś załatwili, a oni na to, że się nie da, że tu takich nie ma, że tego, że owego…
Nie wiem, czy to prawda, czy tylko tak się wykręcają, bo brak im wystarczającej motywacji do spełniania moich zapragnień. 👿
Tego długiego w ciapki kupować mi nie muszą. 🙄
Sorry do wpisu z 7:40 winno być ” blogu” :-[. U mnie tez szał ciał krokusowy, ale najpiękniejsze są dopiero po lunchu. Zakwitły pierwsze zawilce i różowa przylaszczka 😀
Ogoniasty byl na wychowaniu, bo to sierotka. Uff! gehenna to byla ale i radosci wiele. Z tym, ze podrapani bylismy niemozliwie, bo jak sie tylko ktos zbyt gwaltownie ruszyl nasza sierotka wskakiwala na niego wczepiajac sie pazurkami. Wszystko co jedlismy bylo nam wydarte z rak i sprobowane. Sernik smakowal nadzwyczajnie, ale i lodami Pusiaczek nie gardzil. Jak urosl wypuscilismy na wolnosc, tzn. meznie nie wpuszczalismy go z powrotem do domu. Possumow i zadnych tutejszych zwierzat nie wolno „udomawiac”, one sa zbyt latwowierne. I potem cierpia.
Sa przeurocze po prostu – mieciutkie i ladnie pachnace. Aktualnie mam kilka zaprzyjaznionych, przychodza na kanapki z dzemikiem.
Dzień dobry 🙂
Mnie też ogoniasty bardzo się spodobał, w przeciwieństwie do tego drugiego, co to ma wyłącznie…
Niebo błękitne, pełne słońce, wiatr arktyczny, krokusy na stanowiskach, bocianów niet.
Nie będę się już przechwalał, co u nas kwitnie, bo nie chcę Was narażać na płacz i zgrzytanie zębów. 😉
Przeczytałem właśnie streszczenie wywiadu z majorem Pietruczukiem:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9337823,Pilot_o_locie_z_L__Kaczynskim_do_Gruzji__Mialem_wrazenie_.html
Bardzo to znamienne, że w rozmowach z nim nie próbowano odwoływać się do żadnych argumentów merytorycznych, poprzestając wyłącznie na politycznym chciejstwie. Nie wiem tylko, czy zaliczyć to do objawów myślenia tunelowego, niepozwalającego dostrzec równocześnie różnych aspektów spraw, czy też uznać, że to częsty u ludzi władzy (nawet niewielkiej) efekt sodówki, czyli niemożność wyobrażenia sobie, że ktokolwiek lub cokolwiek – maszyna, zjawisko meteorologiczne, sytuacja – nie zechce się przedstawicielowi władzy podporządkować. 🙄
Zdzierżę brak merytoryzmu, ale braku odpowiedzialności darować nie mogę.
Bobiku, wyslales nas do Telemach, ja poszedlem dalej do
„referat” i dalej do „nicek.info”, poczytalem i ………..
cytat:
„referent: Marzec 27, 2011 at 16:16 –>Andsol
PS. Na bohatera typują cię koledzy. Co na to poradzę, że wy tacy egzaltowani. Mówię serio.”
andsol , czy moge zostac Twoim kolega?
Bobiku, a jak daleko Ty zaszedles 😉
tutaj podaje Wam linke o Grossa ksiazce…….. i znikam na pare godzin (tylko pare 🙂 )
http://fzp.salon24.pl/
To jest chyba powiązane, Haneczko. Ktoś z poczuciem odpowiedzialności raczej wysłucha argumentów merytorycznych, właśnie wskutek tego poczucia.
A ja bym jeszcze u polityków (i w ogóle wszelkich decydentów) wprowadził obowiązkowe badania na okoliczność posiadania wyobraźni. Bo podejmowanie decyzji powinno się przecież odbywać przede wszystkim na podstawie wyobrażenia sobie możliwych jej skutków. Więc za brak wyobraźni lub zbyt wąską – dożywotni zakaz zajmowania stanowisk decyzyjnych. Wiem, że to dla rasowego polityka kara najgorsza z możliwych, ale trudno; po pierwsze mój ogonek, a dopiero później polityczny. 😎
„Złote żniwa” – czytam po kilka, kilkanaście stron. Muszę robic długie przerwy. W zasadzie wszystko wiedziałam, ale dusza boli okrutnie…
Bobiku, ja myślę, że Zjawiska Biologicznego intelektem nie ogarniesz. 🙄
Argument merytoryczny był jeden: za sterami siedzi pilot, nie lokaj.
Mar-Jo, zasmucę Cię, po przeczytaniu nie przestaje boleć.
Ja przeczytałem w linku od Rysia całą pierwszą stronę komentarzy i na dalsze nie miałem już siły, bo też mnie bolało. Właściwie też prawie żadnych prób merytorycznej dyskusji, tylko honor i szarganie, szarganie i honor, pokryte sprayową warstwą niechęci lub nienawiści.
Podczas takiej lektury zwykły, niezacietrzewiony rozum wydaje się czymś w rodzaju lodów albo wejścia do basenu we wściekle gorący dzień. Fizyczną ulgą.
I dlatego tak boję się października.
Ja musze powiedziec, Bobiku, ze za czesto sie w takie regiony nie zapuszczam, wlasnie dlatego, ze przeczytanie jednej strony zupelnie na dlugo wystarcza. Co nie znaczy, ze nie uwazam, ze oprocz wyrazow ubolewania, ze takie myslenie istnieje, nie nalezy robic cos wiecej. (Bardzo ladnie ostatnio o podobnych zjawiskach – w tym przypadku chuliganstwa na stadionach polaczonego z mocno nacjonalistycznymi elementami – napisal Sasiad.)
Ale zeby nie bylo tylko pesymistycznie, podrzucam artykul z BBC, ale piora amerykanskiego badacza opinii publicznej i trendow spolecznych, James’a Zogby, na temat zmieniajacego sie oblicza i pogladow na zycie mlodych ludzi w Stanach. Bardzo czesto mi sie zdarza, ze czytajac prase innych krajow, w tym polska oczywiscie, mam wrazenie, ze te zmiany, tak widoczne na codzien, from the ground, nie sa jeszcze zauwazane, wiec ciesze sie, ze powoli to sie przebija na zewnatrz (z oczywistym zastrzezeniem, ze sa jeszcze roznice regionalne, calkiem przeciez spore).
http://www.bbc.co.uk/news/world-us-canada-12839437
A choc krokusow u mnie nie za wiele, delikatnie mowiac, to i tak nie jest zle. W sklepie hinduskim pojawily sie najlepsze, dojrzale zolte mango. Kupuje sie je tam oczywiscie wylacznie na skrzynki. 😉 Mam nadzieje, ze na Florydzie Helena tez bedzie miala do nich jakis dostep, bo pamietam, ze tez bardzo je lubi (zasadzona nielegalnie pestka mango moze juz wyrosla, ale nie wiem, ale chyba jeszcze nie zaowocowala). 😉
Bardzo mnie ten artykuł Zogby ucieszył, bo szczerze mówiąc american dream typu z pucybuta do milionera zawsze mi się wydawał jakiś taki… mało perspektywiczny ;). No dobra, zarobię te miliony i co potem? Do czego je mam zamiar wykorzystać? Jak chcę żyć po ich zarobieniu? Czy też tłuczenie coraz większej forsy ma być dla mnie już do końca życia celem samym w sobie?
Więc tej zmianie paradygmatu ja się przyglądam z dużą życzliwością. 🙂
Przy okazji – nie miałbym nic przeciwko temu, żeby P.T. TWA z życzliwością przyjrzało się nowemu wpisowi i przeniosło tamże. 😆
To dokładnie tak, jak z tym blogiem.
Ani imienia, ani nazwiska.
Człek udzieli się społecznie
i napyta sobie biedy.
Czy to warto? Czy bezpiecznie?
Ja mam żonę, dzieci, kredyt…
Stanisławie, zarzut tchórzliwej anonimowości jest zarzutem bardzo poważnym i gdybym miał poczucie, że mnie dotyczy, na pewno zdjąłbym natychmiast futro i pokazał się z imienia i nazwiska. Ale nie mam tego poczucia, ponieważ moje bobiczenie nie bierze się z lękliwości, tylko jest pewną konwencją, wspólną zabawą z czytelnikami. Zresztą, większość komentatorów tego blogu zna moją ludzką tożsamość, a jeżeli ktoś nie zna i pragnie poznać, to wystarczy, że napisze do mnie przez skrzynkę kontaktową. Natomiast ostentacyjne zamieszczenie moich danych na blogu uważałbym po prostu za zepsucie zabawy. Ten blog prowadzi postać literacka, Pies Bobik i tak ma zostać.
O żonę, dzieci i kredyt się nie obawiam, bo mieszkam w Niemczech, a tutejszym władzom, instytucjom, jak również mojemu otoczeniu, jest najdoskonalej obojętne, co ja sobie na bobikoblogu wypisuję. 😈
Natomiast tam, gdzie niechowanie się za konwencję jest istotne (np. na liście poparcia dla „Znaku”, na mojej „poważnej” stronie, itd.) podpisuję się imieniem i nazwiskiem bez najmniejszych oporów czy obaw, bardzo wyraźnymi literami.
Dla mnie sprawa jest czytelna. Każdy wchodząc tu zapoznał się ze ” Szczeknięciami ogólnymi” i wpisując się , podpisał je. A skrzynka kontaktowa działa ” Stanisławie” 😀