Doniesienie świąteczne
Jak donosi Polska Agencja Psowa, tegoroczna Wielkanoc wzbudziła spore zainteresowanie w kręgach zbliżonych do stołu. W uroczystościach wzięły udział liczne delegacje jajek, ciast i wędlin. Szczególną radość zgromadzonych wzbudziło przybycie słynnej Kiełbasy Jałowcowej, którą powitano hucznym mlaskaniem.
Niestety, nie udało się uzyskać żadnych informacji o losach również zapowiadanego na obchodach pasztetu. Indagowany na tę okoliczność Bobik zamerdał wykrętnie ogonem i udzielił odpowiedzi wymijającej, choć jednoznacznej – Wesołych Świąt! 🙂
Byli raz pan i pani
zbyt dobrze wychowani
(tu bla,bla)
a w domu panowały:
…… bon ton, savoir vivre, pardon.
Bobiku, ludzie kochani, co tam było przed bontonem? Zapomniałam i teraz mnie żre, a nie chce mi się grzebać po książkach…
Ratunku!
Nisiu, „high life”.
Och, Lisku, dzięki! Oczywiście. Te dziury w mózgu okropnie denerwujące.
Mogę teraz – już spokojnie – zrobić sobie jakiś obiadek.
Może kiełbaskę w sosie pomidorowym… Bobiku, wpadniesz? Zostawię dla Ciebie kiełbaskę nieutaplaną w pomidorze.
Podkarmiałam wczoraj – wiem, to karygodne! – Szantę przy obiedzie. Kawałki kotleta brała jednym zębem, ale kiedy przyszło do sałaty, takiej zwykłej, zielonej, oczka jej wyszły na słupki i aż się trzęsła, tak jej smakowało.
Może miała w rodzinie królika?
Nisiu nie masz pojecia jak jestem wdieczna ze reagujemy podobnie na ten kicz. Takze Alienor.
Andsolu. dlaczego uwazasz ze kapelusze sa tu kupowane do jednorazowego uzytku? Kapelusze nosi tu wiele kobiet na wszelkie formalne okazje jak sluby. pogrzeby. wyscigi. paady wielkanocne itd.
Kapellusz ktory upilam sobie gdy szlam na garden party w Palacu Buckingham sluzy mi juz od prunastu lat choc musze go za kazymrazem odkurzac bo stoi na szafie. A kosztowal chyba osiemnascie fumtow. A ilez razy moglam wspomniec rzucaja od tak sobieod niechcenia ze JKM zaprosila mnie mnie do ogrodu na letnie rzyjecie gdzie znalazlm sie w eksklywnym towarzystwie paru tysiecy innych osob…
Ostry ton zas bierze sie stad chyba ze ja z trudem faktycznie toleruje ignorancka krytyke konstutucyjnego ladu ktory fantastycznie zdaje egzamin i ktory nauczylam sie szanowac wbrw poczatkowym republikaskim sentymentom i ironicznemu podejsciu. Zwlaszcz krytyke imprezy ktorej sie nie widzialo a informacje i oceny pochodza z brukowcow jak Inercja.
Ogladalysmy z mama slub od czwartej rano tutjszego czasu i byl to rzadki od trzech juz miesiecy moment odprezenia i usmiechow i dobrego samopoczucia.
Heleno, mam wrażenie, że bierzesz to wszystko zbyt osobiście i utrudnia Ci to usłyszenie, o czym mówią ci, którzy ślubem stulecia nie byli oczarowani. Nikt tu nie miał za złe ani tego, że ludzie się wzruszali, ani tego, że się dobrze bawili, ani też tego, że Brytyjczycy poczuli się dumni i zjednoczeni. Po prostu kilka osób wyjaśniło, dlaczego nie podzielały zachwytu i wskazało, że można sprawę widzieć z innych perspektyw. Nie jest to chyba powód do urazy?
Słowo Kopciuszek cały czas było używane jako pewna kategoria antropologiczna, a nie jako obelga. Kilka razy wyjaśniałem, jak rozumiem (współczesny) kopciuszkizm i dalej nie widzę, dlaczego nie miałby się on do opisu niektórych osób, również z rodziny królewskiej, stosować. Przecież to nie o to chodzi, z jakiej rodziny była Diana czy jest Kate, tylko, bardzo już upraszczając, o kobiety, których w gruncie rzeczy całym pomysłem na życie i na awans jest zamążpójście. Dla których najważniejszym, kluczowym momentem w życiu jest ŚLUB. I stąd było przejście do ślubizmu. I o tym traktował „bęcwalski artykuł na Interia pl.”, a nie o roli kobiet w UK. Nawiasem mówiąc, nie bardzo widzę, dlaczego wskazanie na rosnącą grupę młodych kobiet, które wpadają w ekstremalny już kopciuszkizm i ślubizm, ma być bęcwalskie, a podsumowanie wczorajszego wydarzenia przez Daily Telegraph „It’s nice just to have fun – and just be British” bardzo głębokie. 😉
W każdym razie, wychodząc od kopciuszkizmu i zauważając, że – przynajmniej poza granicami UK – wczorajszy ślub był głównie żerem dla tabloidów i przez tzw. szeroką publiczność był głównie tabloidalnie odbierany, wyraziłem obawę, że może on tendencje kopciuszkowskie jeszcze wzmocnić, co nadal nie wydaje mi się problemem wyssanym z palca. Ale nie twierdzę, że temu jest winna brytyjska monarchia i w związku z tym powinna natychmiast przejść na śluby w dżinsach. Zauważam tylko pewne zjawisko i staram się zastanowić, skąd się bierze i jakie może mieć skutki. Tyle.
Że nie przepadam za pompą? No, nie przepadam. Niektórzy po prostu tak mają. Dlatego kiedy DT pisze, że monarchia potwierdziła swój zmysł decorum i ceremoniału, mogę się z tym zgodzić, ale nie muszę paść na kolana. To nie jest moja bajka. Już prędzej fikuśne kapelusze. 😉
Kiedy Jotka pisze o kiczu czy PR-ze również stara się tych słów używać w sensie opisowym, nie emocjonalnym. Dlatego tu też nie widzę powodów do irytacji. Można się z Jotką czy ze mną nie zgadzać i szukać kontrargumentów, ale nie ma się co złościć i rzucać określeniami w rodzaju „bęcwalski”, „kretyński”, „ignorancki”. Sorry, ale to nie są żadne argumenty i to raczej potraktowaymi tymi określeniami może się zrobić nieswojo.
Jeżeli zaczniemy odczuwać przykrość czy irytację przy kategoriach opisowych i reagować na nie emocjonalnie, to uniemożliwimy sobie wszelką dyskusję. W ogóle nie będziemy mieli jak wyrazić odmiennego zdania, bo zaraz komuś się może zrobić przykro. A ja sam jednak chciałbym mieć prawo do odmiennego zdania i dać je innym. 🙂
Bobiku, Jotko, nie wywialy mnie tornada, ktore niestety bardzo dotknely pare innych stanow, ale dopadlo mnie zupelne przycisniecie przez Okolicznosci, na szczescie juz powoli przechodzace, choc nie tak szybko, jak bym chciala.
Przy okazji, bardzo dobrze rozumiem tesknoty zeena i Alienor za elegancja, samodyscyplina i manierami, i odwaga bycia soba – kojarzacymi sie czesto z arystokracja (nie dziwia na pewno u kogos, kto zaluje winylowych plyt). 🙂 Mysle, ze w polskim kontekscie ktos taki jak np. Giedroyc bylby dla mnie dobrym wyrazem takich tradycyjnych wartosci, i zwiazanej z nimi zasady noblesse oblige, a jest i wiecej przykladow, z tym, ze jak wiadomo, nie zaistnieja one w szerszej swiadomosci spolecznej bez wspolpracy mass mediow, a te maja z kolei maja zupelnie inne cele i wartosci. Ale jest i druga strona medalu dziedziczonych przywilejow, i nie chodzi tylko o to, co zawieraly prymitywne opisy tej warstwy dla celow propagandowych przez misjonarsko nastawionych wyrownywaczy starszej lub nowszej daty (ktorzy czesto, jak Cromwell swego czasu, potrafili lekko przechodzic od skrajnego krytycyzmu do stawiania siebie na czubku nowo ustalonej hierarchii). Juz bardziej daje do myslenia ciagle istnienie oksfordzkiego Bullingdon Club, ktorego zamozni, i w duzej mierze arystokratyczni czlonkowie nie zajmuja sie wcale eleganckim zachowaniem czy kultywowaniem noblesse oblige, a zabawianiem sie brutalnym demolowaniem lokali, by potem wielkopanskim gestem zaplacic zszokowanemu wlascicielowi za wyrzadzone szkody, jak by jedyna szkoda w takim przypadku byla wylacznie szkoda materialna.
A co do rodziny krolewskiej, czyli Firmy, jak slusznie zauwazyla Jotka (z ktorej wywodami w duzej mierze sie zgadzam), to sa skomplikowane uwarunkowania historyczne, dla ktorych jest tym, czym jest w chwili obecnej (chocby podswiadoma pamiec wlasnie czasow Cromwella), wspierane kampania PR trwajaca juz od dziesiatek, jezeli nie setek lat (choc wtedy to sie inaczej nazywalo). Inne kraje europejskie tez maja swoja arystokracje, i rodziny krolewskie, ale nieco inaczej ustawiaja akcenty. Anglicy smieja sie, twierdzac, ze sa to „monarchie rowerowe” (zwlaszcza skandynawskie), podczas gdy oni celebruja pompe wymyslona na potrzeby wiktorianskie przez owczesnych PR-cow imperium, ale mnie jakos blizej do wartosci arystokratycznych typu „noblisse oblige” niz do tych wyrazajacych sie w wielkich widowiskach, choc to nie znaczy, ze odbieram wartosc ich widowiskowosci.
A dla rownagi artykulu zlinkowanego Daily Telegrapha (gazeta konserwatywna odzwierciedlajaca wartosci Home Counties), podrzucam artykul Jonathana Freedlanda, pisujacego dla Guardiana (left-leaning), napisany dla New York Review of Books. Moim zdaniem bardzo dobry, i podajacy analize zjawisk, o co slusznie dopominali sie Jotka i Bobik.
http://www.nybooks.com/articles/archives/2011/apr/28/windsor-knot/
I jeszcze na koniec – Lisek mial zupelna racje, moim zdaniem, podnoszac relatywnie slaba mobilnosc spoleczna spoleczenstwa angielskiego. Sami Anglicy, gdy nie piknikuja z okazji slubu krolewskiego, otwarcie wspominaja o tym. A co do radosci w krajach Commonwealthu, to zagladam regularnie do The Hindu i The Times of India. I nie – nie widze tam wielkiego entuzjazmu ani dla tego slubu, ani dla brytyjskiej monarchii, ani teraz, ani przy innych okazjach. Podobnie jak tego entuzjazmu nie widze u licznej rodziny meza (jezeli cos widze, to analizy podobne do tej, zrobionej przez Jotke). Ale jest juz dosc dluga tradycja zakladania a priori przez Europejczykow z czego nie-Europejczycy maja sie cieszyc. W kazdym razie, nie wszystkim the sun never sets over the British Empire kojarzy sie tak dobrze i romantycznie jak Nisi (prawdopodobnie dlatego, ze znaja historie tego niezachodzacego slonca w szczegolach, i co tu duzo mowic – z innej perspektywy), zas uczestnictwo w Commonwealth jest w duzej mierze sprawa kalkulacji, jak slusznie zauwazyli i andsol, i Bobik.
Nisiu, kiełbaska – zawsze. Zwłaszcza jak pod łapą jest ktoś, kto zajmie się sałatą. Bo inaczej ona leży na tym talerzu i spogląda na mnie jak wcielony wyrzut sumienia. 😆
lisku (10:37), cieszę się, że podałaś reżysera i tytuł tego filmu, zacznę go szukać. 10 lat temu siostra (australijska) opowiadała mi o nim i była nim wstrząśnięta, myślę, że żaden inny element nie wstrzyknął w nią tyle pesymizmu społecznego co ten dokument.
To ja się już może na temat samego ślubu nie wypowiem, bo i na mnie Helena nafuka 😉 Szanuję brytyjskie podejście do państwa i jego instytucji, ale drzewka w katedrze nie muszą mi się podobać.
Natomiast odrębna sprawa, to komentatorzy tegoż wydarzenia na tvn24. Po raz kolejny dowiedziono, że gdy w głowie siano, kręcenie non stop jęzorem powoduje, że z ust sieczka leci, aż słuchać hadko. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu dobrowolnie włączyłam telewizję publiczną.
Uff, jak dobrze, że Moniki nie wywiało. 🙂 Wprawdzie Okoliczności to też na ogół żadna radocha, ale chyba jednak coś mniej dramatycznego od tornada. 😉
Artykuł z NYR przeczytam później, bo teraz ogród się domaga, żeby mu to i owo przystrzyc. Właściwie już od kilku godzin się domaga, ale dorąd jeszcze mi się udawało go zwodzić, a teraz już się zaparł. 🙂
ALe wytlumacz mi Bobiku skad to przekonanie ze kobiety poslubiajce nastepce trnu robia to jedynie z checi poslubienia ksiecia. Czy zagladalysmy imdo serc? Skad odruchowa pogarda dla ich wyboru drogi zyciowej. Skad prEkonanie ze robia to dla spolecnego awansu.
Bycie zona krola a nawet mezemkrolowej oznacza niemal kompletne wyrzeczenie sie prywatnosci i Sluzbe o ktorej juz pisalam. Krolowa Matka bylazdruzgotana kiedy okazalo sie ze musi pelnic t role po abdykaccji swego durnego szwagra. Tym niemniej nie spooczela w wykonywaniuswych obowiazkow az do smierci kiedy miala juz pponad sto lat. I nikt kto ja stuletnia ogladal jak przez trzy godziny na stojaco odbieral parade starych weteranow nigdy tego nie zapomni. Jak nie zapomniano w tym kraju jej zachowania w czasie wojjny i zachowania jej corek.
Mowienie w kopciuszkach kore jedynie chca miec odpowiedni tu
tul jest kompletmym nieporozuieniem. Bo jest to sluzba a nie tylko palac i bizuteria. I kobiety ktore to wybieraja bardzo dobrze o tym wiedza. I dlatego kazdy ewentualny nastepca lub nastepczyni tronu musi konstytucyjne uzyskac zzgode panujacego monarchy na zawarcie slubu -czy jesto Diana Camilla czy Kate.
A tak na marginesie, to pociesza mnie pewna myśl, choć pewnie nie powinna, ale taka moja wredna natura. Otóż jeśli powściągliwi Brytyjczycy bywają podatni na masowe histerie, te bardziej pozytywne, jak wczorajsza, jak i te zupełnie irracjonalne i konwulsyjne, jak po śmierci Diany, to czego wymagać od nas? Wszak z pragmatyzmu i flemy w świecie nie słyniemy 🙄
Heleno – znów jestem z Tobą.
Na dodatek godzina Twego wpisu – 16,18 – bardzo miło mi sie kojarzy. To coś jak Puchatkowe Conieco zawsze o tej samej porze… Swego czasu na wyciągu w Karpaczu zepsuł się zegar i stanął na 16.18. Stał tak ładne kilka lat. Zawsze więc, gdy nieopodal (nad)używaliśmy napojów rozrywkowych, była ta 16.18. Do tej pory kiedy dzwoni do mnie ktoś z tamtego kręgu przyjaciół i melduje, że jest 16.18 – wiem, co chłopcy właśnie robią i żałuję, że mnie tam nie ma.
W podziękowaniu więc i żeby utrzymać się w klimacie arystokratycznym, a wręcz cesarskim – róża dla Heleny (taką mi właśnie ogrodnicy wkopali):
http://www.agel-rosen.de/Kaiserin-Farah/1356/rose.do
Nie jest to, to podejście do problematyki kiczu, z którym mi najbardziej „po drodze”, ale pokazuje, że określenie „kicz” nie jest inwektywą, nie trzeba też myć zębów i języka po wypowiedzeniu słowa „kicz”.
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6119
Tutaj głos z „Wyborczej”: http://wyborcza.pl/1,76842,9510768,Nie_taka_zla_monarchia.html
Zgadzam się z Heleną (16:18). O ile Diana nie była najinteligentniejszą osobą na świecie, a tabloidowy szał dopiero się w latach 80. rozpoczynal, o tyle Catherine, osoba trochę bardziej rozsądna i obeznana z realiami współczesnego świata, wie w co się pakuje. Dlatego pisałam tu o swoich ewntualnych wyborach – może ona po prostu tak wolała? Możliwości jej nie brakowało, ale żoną przyszlego króla Anglii nie może być osoba, która codziennie będzie wychodziła do pracy i realizowała własną karierę. Niestety. Ja bym chyba nie chciała wyjść za księcia.
A propos emancypacji: zauważyliście, że nawet bajki Disneya zmieniają wymowę? Zaczynali od Śnieżki i Kopciuszka, teraz mamy bohaterki takie jak Mulan. Ostatnio odświeżam sobie te animacje i zmiany w postawie dziewcząt są niesamowite 😉 .
Jotko – zastanawiasz się nad wyborem Kate i pytasz: a może ona po prostu tak wolała?
Kochana, naprawdę myślisz, że ktoś ją zmusił?
Nisiu,
nie zastanawiam się nad wyborem Kate, bo mnie to nic a nic nie obchodzi i nie przypominam sobie żebym jej wybór w jakikolwiek sposób komentowała 🙄
Kompletnie nie rozumiem Twojego pytania, jego związku z moimi wczesniejszymi wypowiedziami 😯
Odniosłam się do samego wydarzenia jakim był „ślub stulecia”.
O Kate praktycznie nic nie wiem. Nie mam potrzeby wiedzieć. Życzę jej, jak każdemu, szczęścia. Tyle jeżeli chodzi o moje „zastanawianie” sie nad K&W.
Bobik, czy Pręgowana z pewnego domu pochodzi?
http://www.videobash.com/photo_show/Cute-buddies-3265
Jotko! Oczywiście, masz rację. „Jesteś zawsze blisko mej pamięci” – najwyraźniej… bo przeczytałam wpis Alienor i odpowiedziałam Tobie.
Ależ mi ta wiosna robi kaszankę z mózgu…
Co do kiczu: uwielbiam. Może nie zawsze, ale…
Widziałam kiedyś tak umiejscowione dwie tęcze w Tatrach, że gdyby ktokolwiek ośmielił się to namalować, to by go ludziska śmiechem zabili. Albo taki wschód słońca w Beskidach, gdzie mgły słaniały się jak te słonie po nizinach, niebo płonęło, a w krzakach siedział Józef Broda o wyglądzie proroka i grał na fujarce „Kiedy ranne wstają zorze”. Nie ośmieliłam się tej fujarki dołożyć do reportażu – z powodów jak wyżej. Ale co przeżyłam, to moje.
Nie ośmieliłabym się też wsadzić sobie na łeb większości tych kapeluszy z wczoraj – ale jaka rozkosz była na nie patrzeć!
Czasami człowiek ma ochotę na słodki krem z czekoladową polewą. Choć generalnie jestem zwolenniczką kotleta, galaretki z nóżek i pasztetówki.
Nisiu,
ja też Cię „w sercu noszę” 😆
a kicz każdy w taki czy inny sposób kocha a przede wszystkim go potrzebuje, bez porządnego powzruszania się serca by nam na kamień stwardniały 👿
Ciekawy i rozsądny artykuł.
http://alfaomega.webnode.com/products/azrael-spektakl-rzymski/
Bobiku, Okolicznosci jak wiadomo zawsze sa troche zaskakujace albo niewygodne, ale juz z nich powoli wychodze, wiec jest i dobra wiadomosc ode mnie. 🙂
A tu jeszcze podrzucam bardzo dobry i krotki artykul z Salon.com na dzisiejszy temat, z tym ze pod troche innym katem – na ile media odpowiadaja na zapotrzebowanie spoleczne zarzucajac wszystkie kanaly jedna jedyna wiadomoscia, a na ile albo to zapotrzebowanie same ksztaltuja, lub wrecz ignoruja brak zainteresowania ze strony publicznosci (w przypadku publicznosci amerykanskiej, dzieki badaniom opinii publicznej, wiadomo dosc dobrze ze raczej chodzi o druga opcje).
http://www.salon.com/entertainment/tv/2011/04/28/royal_wedding_media/index.html
Jotko (17:46), bardzo fajny artykul. Sa rozne proby zrozumienia co to jest kicz (choc wydaje sie ze rzadna nie jest pelna, ale chyba w estetyce niczego nie mozna dobrze zdefiniowac), i rzeczywiscie bywa fajny 🙂 Tak jak Nisia od razu pomyslalam o zachodach slonca 😀 Z tym ze mam niejasne wrazenie ze kiedy sie wie ze cos jest kiczem,to on od razu przestaje nim byc (?)
Jeszcze na temat stosunku do wyzszych sfer – Zeen ma racje ze ich istnienie powoduje ze pewien styl zachowania jest szanowany i nasladowany i narzuca chec „samodoskonalenia”. Z drugiej strony – wpaja czolobitnosc, ktorej zupelnie nie umiem strawic. Np.: podczas wizyty w Polsce w 1988-tym zwiedzalam pierwszy raz Lancut. Oprowadzala nas po palacu przewodniczka, ktora o panu Potockim mowila, z duma i emfaza, per „nasz pan”. (O ile sie nie myle sam pan Potocki byl juz wtedy od 30-tu lat w Kanadzie). Dla mnie to bylo wstrzasajace.
lisku,
nie mogę znaleźć, do zlinkowania, artykułu, który pokazuje, jak ważny jest „kicz” w przypominaniu o elementarnych wartościach w okresach ich kryzysu. Patrzymy na „kicz” z perspektywy „kultury wysokiej” i dlatego boimy się mieć z nim cokolwiek wspólnego.
Definicje są płynne i w dużej mierze umowne 🙂
A propos kiczu. Wiele razy trafialiśmy, robiąc różne reportaże, na straszliwe kiczory wykonane przez naturę – te wszystkie zachodziki, wschodziki, iskierki na wodzie, kropelki na kwiatkach i inne takie. Z reguły podskakiwałam i wołałam do operatora, żeby mi to zrobił!!! On spoglądał na mnie z politowaniem i prychał: tandeta! Po czym dopinał się do kamery i nie mógł od niej oderwać. Zjawisko zyskało u nas prywatne miano „piców”. Potem inny operator z delikatności przemianował pice na koper, żeby ewentualnie nie ranić niczyich uczuć.
Koper jest solą życia!
Fragment rozmowy z jezuitą o. Wacławem Oszajcą z dzisiejszej GW. Oszajca mówi o dwóch schematach literacko-haliograficznych, stosowanych przy pisaniu biografii świętych. Uważa, że w przypadku JP II wchodzi w grę drugi schemat:
… od początku był człowiekiem świętym, już w łonie matki robił znak krzyża, a w piątki nie ssał piersi, bo pościł…
@Nisia
Dziękuję za odesłanie do wpisu Azraela w Studio Opinii.
Wynotowałem z niego końcowy fragment mojego pasujący do mego konika – prognostycznego gdybania:
„Za kilka dni wszystko wróci do normy.”
Nie wiem co autor określiłby jako norma. Można mniemać, że czytelnik powinien z wcześniejszych fragmentów artykułu taką normę utworzyć. Cokolwiek byśmy w ten worek pojęciowy włożyli, to po niedługim czasie stanie obiektem muzealnym.
Ostatnie lata to okres rozwierania się nożyc między zbiorowością laickich członków katolickiego kościoła polskiego a zbiorowością jego kapłanów. Kościół instytucjonalny w trybie protekcji odzyskał majątki w atmosferze przekrętu finansowego. Natomiast grupa wiernych kojarzona z silnym przywiązaniem do kościoła w dużym stopniu pokrywa się ze zbiorowością skrzywdzonych ekonomicznie i społecznie w ostatnim dwudziestoleciu.
Zdolność do wypełniania zadania posługi pasterskiej przez polski kler osłabła a jednocześnie młodzi wierni silniej odczuwają opresyjność nauk kościoła. W kręgu duszpasterstwa akademickiego wiodącego jeszcze 30 lat temu mamy sytuację mniej wiecej taką: nominalnie wykształceni wierni są sprawniejsi intelektualnie od swych pasterzy.
Jednocześnie w ujęciu socjologicznym można wskazać, że wzmożenie religijne jest obserwowane wśród osób wykształconych, których ambicje są wyższe niż możliwości.
Ida Prawdziwego Polaka jest przez kpiarzy kojarzona z nieudacznikami.
Rola matecznika katolicyzmu przydzielona Polsce kłóci się z doświadczeniami ekumenizmu i kosmopolityzmu emigracji ostatnich dziesięciu lat.
Zwrócie Panstwo uwagę na kontrast wyrafinowanej, z rysami szlachetności, obrony polskiego katolicyzmu przez zeena z obroną wiary przez krzykaczy spod Namiestnikowskiego.
Obrzędowy katolicyzm polski zderzy się z prozą życia najbliższych miesięcy. Unia Europejska od dwóch lat ogranicza dopłaty do rolnictwa. Zapewne UE będzie dążyła do większej dyscypliny wydatkowania dotacji. Kryzys ekonomiczny słabszych członków UE nie pozwoli pomóc Polsce w odparciu ataku inflacji. A kler bezpośrednio nie starczy. Zanim kościół instytucjonalny się ocknie lud zobaczy swój głód i sytość kleru.
Nawet jeśli Żniwa będą udane, to stanie się to za 3 miesiące.
A zasoby i cierpliwośc ludu polskiego zaiskrzy gdy w Dniu Dziecka nie będzie na lizak.
Od 1989-go do 2010-go żaden rok w Polsce nie był normalny.
Żyjemy w ciekawych czasach!
Dobranoc.
Staruszku, co to znaczy, że od 1989-go do 2010-go żaden rok w Polsce nie był normalny. Czy sugerujesz, że przed 1989 było lub choćby bywało w Polsce normalnie? Trzeba by chyba najpierw zdefiniować tę normalność.
Widzę, że przez prace ogrodowe i odrobunę towarzyskości w realu zacząłem odstawać od głównego nurtu życia blogowego, które nader wartko się toczy. 🙂 No to najpierw odpowiem szybko Helenie jeszcze w sprawie starego tematu, a potem mam nadzieję przejść już do jakiegoś nowego. 😉
Heleno, przekładanie mitu, baśni czy metafory na dosłowność jest zajęciem dość karkołomnym, ale dla Ciebie – wszystko. 🙂
W serca oblubienic książąt nie ma po co zaglądać, bo w ogóle nie o tym bajka, że Kopciuszek jest wyrachowany i tylko dla forsy czy kariery za jakiegoś wiekowego, zużytego piernika wychodzi. Nie ma wątpliwości, że Kopciuszek kocha księcia szczerze i wice wersa. 😉 Chodzi o podmiotowość Kopciuszka w tym układzie, o to, czy ma jakiś pomysł na siebie, poza byciem zawodową żoną i przystawką do męża. Dlatego np. hiszpańska Letycja w kopciuszkizm się nie wpasowuje, chociaż niearystokratka, a dobrze urodzona Diana się wpasowywała. Potem zresztą zaczęła próbować poza te ramy wychodzić i wtedy zaczęły się schody. Ale to jeszcze inna bajka. 😉
Mam nadzieję, że to skrótowe wyjaśnienie wystarczy, bo mi się wydaje, że i tak już się nieco zakłóciły proporcje. Ja widziałem kopciuszkizm jako jeden z wielu aspektów sprawy, ale wskutek gwałtowności polemiki rozrósł się on niemal do głównego wątku. No więc królewsko-satrapim gestem przywracam niniejszym właściwe proporcje. 😈
O kiczu nie będę teraz zaczynał na serio, bo to temat-rzeka i musiałbym do wczorajszej mało przespanej nocy dodać dzisiejszą całkiem nieprzespaną. Kątem pyska tylko zauważę, że w stosunku do natury o kiczu mogę mówić wyłącznie żartem. Kicz jest dla mnie absolutnie ludzki, z matki-kultury zrodzony, jego istotą jest m.in. wtórność i kliszowość, więc natura po prostu nie spełnia kryteriów i odpada z castingu. 😆
Zeen, 19.17 – ja się bardzo o to staram, żeby Pręgowana nie pochodziła, tylko pobiegała. 😈
Jej metryki urodzenia, prawdę mówiąc, nikt na oczy nie widział. Co ją sytuuje, przynajmniej według kryteriów amerykańskiej prawicy, gdzieś w okolicach Baracka Obamy. 😆
jotka (22:26) – niestety wszystkie pośrednie kroki między rzeczywistością a parodią można odnaleść w Sieci. W źle zrobionym OCR artykułu Uwagi o języku listów Karola Wojtyły do Mieczysława Kotlarczyka końcówka mieści się na połowie drogi, jest rzetelną relacją i jest takim stężeniem manieryzmu, że niewierzący ma trudności, by traktować to przynajmniej obojętnie:
[…] wielka litera służy w listach do wyróżniania pojęć dla młodego Karola Wojtyly najbardziej ważkich. O wyczuleniu na słownictwo aksjologiczne świadczy lista słów kluczowych dla duchowości mlodego studenta polonistyki, słów zapisywanych zawsze wielką literą. Na tej znamiennej liście oprócz najważniejszego słowa Bóg znajdują się następujące:
– Wiara, Nadzieja, Miłość;
– Dobro, Piękno, Prawda, Wolność;
– Pokora, Łaska;
– Nauka, Sztuka, Poezja, a także Ewolucja, Postęp;
– Ojczyzna, Naród, Kultura Narodu;
– oraz Życie i Macierzyństwo.
Te właśnie slowa jak drogowskazy wyznaczyły późniejszą drogę życiową młodego autora i doprowadzily go na tron papieski. Tym słowom pozostal Karol Wojtyła wierny.
Miałam pracowicie zatracony dzień, ale już idzie ku nowemu 🙂
Kopciuszkizmu nie widzę, bo obowiązków za dużo. Ciężka praca czeka oboje Młodych, jeśli chcą sprostać Służbie, a tak mi wygląda, że chcą. Nic nie jest tak proste, jak się wydaje. Także przed i podmiotowość. Jeżeli ci Młodzi zdecydowali się służyć godnym zachowania wartościom, które czuję, choć bez patosu nie umiem ich nazwać i zawalczyć przy tym o własne, prywatne, to z całej siły życzę im jak najlepiej.
Na marginesie. Byłam bardzo aktywna zawodowo, byłam matką dzieciom, kurą domową, kobietą pracującą, żoną przy mężu. Nigdy nie czułam się przedmiotem ani przystawką. Jak byłam odbierana, to zupełnie inna bajka.
Andsolu, nie rozumiem, dlaczego drogowskazy i tron są z małej 😯
Haneczko, pamiętasz baśń o Kopciuszku? Przecież ona, biedactwo, obowiązków miała aż za wiele. I bez protestu (w przeciwieństwie do rozrywkowych sióstr) je na siebie brała. Jak to porządna kobieta. 😉
Gdybyś miała jakieś wątpliwości, ile jest w Tobie z Kopciuszka, przeprowadź prosty test. Oblicz, ile czasu w życiu poświęciłaś (w sumie) na wyobrażanie sobie swojego ślubu, planowanie go i wybór ślubnej sukni.
Przy wyniku poniżej pół roku i okolicznościach obciążających w postaci nieabonowania żadnego ślubnego pisma, nie możesz, niestety, startować nawet w przedbiegach. Co najwyżej możesz być kandydatką na złą siostrę. 😈
Ja nie rozumiem, czemu w tekście o listach Wojtyły słowo autor jest z małej litery. Czy to aby nie jest widomy znak, że tekst był pisany na jednym tylko kolanie? 🙄
Bobiku, a znasz zjawisko lubowania się w obowiązkach 😉 ? O coś takiego mocno podejrzewam kopciuszki 🙄
Porwałam pierwszą kieckę, która na mnie pasowała, a szczęśliwie pasowała pierwsza. Nie ukrywam, także cenowo 😆
Moja rodzina chyba jeszcze gorsza. Mama nawet specjalnej kiecki nie kupiła, tylko wzięła coś z szafy, a tata, jak już wspominałem, w pierwszy dzień obrączkę zgubił. A do ślubu jechali nie wynajętą lemuzyną, tylko starą Syrenką, która w połowie drogi się wzięła i zepsuła, więc dalszą podróż do USC odbyli autobusem linii 124. 😈
Szliśmy piechotą 😆
Jutro do pracy. Co ja tu jeszcze robię 😯
Dobranoc 🙂
O majuskułach: autorce artykułu, pani Renacie Przybylskiej, ich brak wybaczę, bo to jej komentarze a nie tekst Wiadomo Czyj, ale jeśli Wiadomo Kto z dużej litery pisał Ewolucję to jak pan Ratzinger śmiał przed paru dniami krytycznie o Niej się wypowiadać i tak ją przekabacać, że wyglądała jak dodatek do jednej z Ewangelii?
A tak. Sluzba niewiele ma wspolnego z kariera zawodowa. samospelnieniem czy luksisem podmiotowosci. Wiele natomiast z poczuciem obowiazku. oddaniem. samozparciem. Matka ktora cale zycie poswieca opiece nad sparalizowanym dzieckiem. Poborowy ktory musi uczestniczyc w dialanich wojennych. . Monarcha XXI wieku. Oni swego losu nie wybieraja i ty sie roznia od zawodowej opiekunki od niepelnosprawnych. zawodowego zolnierza czy polityka. Tak sie sklada ze w systemie brytyjskiej monarchii parlamentarnej konsort monarchy czy monarchini z chwila poslubienia jej czy jego musi tez zrezygnowac ze swej podmiotowosci i zaczac sluzyc innym. w tym wypadku narodowi. spoleczenstwu. Mieszka wprawdzie palacu ale on do niego nie nalezy. Nosi bizuterie ktora tez do nigo nie nalezy. Ani obrazy mistrzow ani antyczne meble.Bo one sa jego czzy jej tylko nominalnie. Moze zarabiac jak np rolnik ksiaze Karol. ale byloby bardzo zle widziane gdyby swe zarobki przeznaczal na wlasne p potrzeby czy przyjemnosci. Wiec zdecydowana wiekszosc zarobkow z jego gospodarstwa Duchy of Cornwall przeznacza na fumdacje charytatywna The Princess Trust ktora daje facgw rece nieuuprzywilejowanej mlodziezy.
Czy kopciuszkie jest dziewiecdziesiecioletni Ksiaze Filip ktory jest wciaz prezesem kilkunastu orgnizacji charytatywch i poswieca im bardzo wiele czasu. Czy kopciuszkiem byly Krolowa Matka. Diana czy Camilla ktorych dzialalnosc w sluzbie spoleczenstwu jest nadto dobrze znana.
Nazwac ich wszystkich zawodowymi zonami i mezami jest niespawiedliwe i malostkowe. To triche tak jak nazwac Matke Terese zawodowa dzialaczka koscielna. Choc mozna i tak ja widziec.
Ech te pory dnia na odwrot to pozbawiaja mnie mozliwosci zabierania glosu. A potem to sie okazuje, ze inni zrobili to lepiej i madrzej, wiec juz nie ma po co sie wysilac. 🙂
Granica miedzy wola a przymusem jest bardzo nikla i plynna w szczegolnosci w spoleczenstwach tradycyjnie patriarchalnych.
Mnie sie kiedys wydawalo, ze jako kobieta w Polsce jestem szanowana i czczona i niedyskryminowana, bo w lapke mnie cmokaja i puszczaja przodem i w ogole „nasze piekne panie”.
A potem pojezdzilam po swiecie i nauczylam sie, ze mozna i inaczej i zyczliwiej i z wiekszym szacunkiem.
Wstyd mi sie zrobilo za poprzednia glupote i zaslepienie.
A teraz im starsza jestem tym bardziej radykalnieje moj feminizm. 🙂
Kiczowatymi widoczkami to Australia stoi. I wlasnie: w naturze to kiczem nie jest tylko czyms duszoszczypacielnym, a na zdjeciu jak w morde: kicz!
A moze fotograf do niczego…
O rany, Heleno, przeciez tu nie o to chodzi!
Chodzi o zjawisko szersze niz slub Wiliama i Kate, choc tenze byl punktem wyjsciowym dyskusji.
Jak ja zrozumialam, chodzi o tradycyjne ustawienie roli kobiety jako strony biernej i podleglej mezowi. I ze takiego wzorca nie pownno sie propagowac, bo to podejscie niewlasciwe.
A taka histeria medialna wokol slubu ksiecia i dziewczyny z ludu, niejedna dzieweczke zaplodni marzeniami.
Oj, zreszta Bobik napisal to doskonale i jak uwaznie przeczytasz, to stanie sie to zupelnie jasne. Za szybko czytalas 🙂
Dzien dobry 🙂
Bobiku i Zwierzaku, zupelnie sie zgadzam co do kiczu, widokow i zdjec. Ale to czasem myli. Gdy pierwszy raz bylam w Szwajcarii, mialam wrazenie ze okna w pociagu sa wylepione pocztowkami, bo prawdziwy krajobraz nie moze byc tak dokladnie jak z kiczowatych zdjec 😀
Witam majowo. W przeciwieństwie do aury witam ciepło.
Aura wita raczej chłodno – 3 stopnie w plusie 🙄
Jesteś tam jeszcze Zwierzaku? Macham do Ciebie 🙄
Witaj lisku, jaka pogoda u Ciebie? Czy wiesz, że zaraz po przebudzeniu myslałam o Tobie? 😯
Dzien dobry Jotko 🙂 Pogoda troche dziwaczna, goraco i chmury 🙄 Mam nadzieje ze myslalas o mnie dobrze? 🙂 🙂
Jotko,
ze wstydem przyznaje, ze przysnelam i machania nie dostrzeglam. Ale odmachiwuje zapamietale teraz.
lisku,
no jasne, że dobrze 😆
Myślałam w związku z ubiegłotygodniową rozmową z moją studentką. Dziewczyna przyszła na dyżur z prośbą o możliwość wcześniejszego zaliczenia przedmiotu. Pod koniec maja leci do Izraela robić kwarendę do swojej pracy … doktorskiej. Praca na temat opieki nad niepełnosprawnymi w Izraelu. Okazuje się, że to jest trzeci kierunek jaki studiuje.
W Tel Avivie będzie przez miesiąc. Wcześniej była na stypendium przez rok w Jerozolimie. Zna oczywiście hebrajski. Nie ma żadnych korzeni żydowskich.
Rozmawiałyśmy na temat naszej fascynacji Izraelem, o trudnych relacjach polsko – żydowskich. Niezwykła dziewczyna. Dla takich studentek warto się wysilać.
I jakoś tak zaraz po przebudzeniu zaczęłam myśleć o niej.
A jak Izrael, to już tylko krok do Ciebie 🙂
Miłego dnia 😆
„Nauki papieża są fundamentem programu PiS”. 😯
Ja, jak zwykle , czegoś nie rozumiem???
Miłego dnia Wszystkim życzę! 😀
Dzień dobry 🙂 Ja mogę dziś powitać ciepło, bo zapowiadane przez pogodystów oziębienie gdzieś zabradiażyło. 😀
Zwierzaku, dziękuję za odwalenie za mnie roboty. No, dokładnie o to mi chodziło. I strasznie by mi się już nie chciało pisać tego jeszcze raz. 😆
Podejrzewam, że ten ukryty pod cmokaniem i przepuszczaniem polski patriarchalizm bardzo wiele kobiet zaczęło odkrywać dopiero z czasem. Aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że po pierwsze były środowiska rzeczywiście bardzo dla dam nieopresyjne, po drugie dzięki temu zachowywaniu pozorów kobiety w Polsce miały dość duże pole manewru, do pewnego momentu nawet większe niż np. w Niemczech. Ale potem świat poszedł naprzód, a myśmy się zatrzymali przy cmokaniu.
Samo cmokanie mi zresztą w ogóle nie przeszkadza i nie uważam go za symbol patriarchalnej opresji. Nawet mnie jak ktoś będzie chciał cmoknąć w kosmatą łapę – nie zaprotestuję. 😈
Lisku, ja w Szwajcarii nie mogłem myśleć o pocztówkach, a właściwie w ogóle nie mogłem myśleć, bo mam okropny lęk wysokości. 😉 Ale tak w ogóle to dobrze znam ten numer, kiedy na widok jakiegoś wyjątkowego estetycznego osiągnięcia natury jęczy się „no nie, to nie może być prawdziwe!
U nas w domu mamy specjalne określenie dla takich nieprawdopodobnych widoków: mroczki. O, zobacz, jaki mroczek. 🙂 Bierze się to oczywiście z Gałczyńskiego „Gier i zabaw w dawnej Polsce„, a konkretnie z tego fragmentu:
„MROCZEK, CO TO ZA WIDOCZEK?”
Do powyższej zabawy potrzebny jest w pierwszym rzędzie osobnik nazwiskiem Mroczek, O ile takowego nie ma, zabawa nie udaje się, a nawet (zachowaj, Boże) wywiązać się mogą zupełnie niepotrzebne konflikty.
Dzisiaj chyba powinniśmy bardzo uważać, żeby przypadkiem nie zagrać w Lari-Fari. 😈
Mar-Jo, nic dziwnego, że nie rozumiesz, bo autor się przejęzyczył. Powinno być: program PiS był podstawą nauk papieża. Bez wątpienia.
No, widzę, że dzień się zaczął na dobre. Jotko, daj tej kawy. 😆
Poranek powitał widokiem dzieci spieszących do pierwszej komunii. Wszystkie okoliczne dzieci w albach. Chłopcy wyglądają normalnie. Ale dziewczynki … 😯 Myślałam naiwnie, że ualbowienie dziewcząt położy kres komunijnemu ślubizmowi, ale okazuje się, że w ramach stroika na głowę i pelerynki też można poszaleć. Nie chcę wiedzieć, czym te dzieci zostaną obdarowane przez rodziców i krewnych. Laptop to juz chyba absolutne minimum.
Ja ślubną kieckę zamówiłam w miarę wcześnie, żeby nie było problemu, a i tak spoglądano na mnie w sklepach, jak bym z Księżyca spadła – ślub za 6 miesięcy, a pani dopiero teraz sukienkę zamawia? Może brzuszek będzie? Bo wiecie rozumiecie, to trzeba uwzględnić przy doborze kroju.
No i jak przyszło do realizacji zamówienia i dopasowania kiecki do mojej wątłej postury, to tak tę kieckę sknocili, że wyglądałam w niej po prostu śmiesznie. Sklep się nie przejął, bo przecież wiadomo, że w ostatnim tygodniu przed ślubem panna weźmie kieckę bez protestu, najwyżej pozgrzyta zębami. Uniosłam się więc swoją konsumencką godnością i stwierdziłam, że prędzej trupem padnę niż zapłacę za taki bubel. No i na trzy dni przed ślubem zostałam bez kiecki i z prespektywą paradowania do ołtarza w dżinsach, ale za to z nienaruszoną ambicją. A sklep został ze sknoconą kiecką, dopasowaną do wzrostu krasnala z talią 52 cm 😈 Może wcisnęli potem komuś jako kreację komunijną.
Do ślubu w dżinsach nie poszłam. Wzięłam pierwszą lepszą kieckę w innym sklepie, mimo że planowałam z dużym wyprzedzeniem (albo tak mi się przynajmniej wydawało)
Czy ta historia umieszcza mnie jakoś w nurcie kopciuszkizmu? 🙄
Kawa? Ależ oczywiście, sużę upszejmnie 🙄
Gdyby ktoś życzył sobie … do kawy 😉
nie ma sprawy 😆
Właśnie przeczytałam na onecie, że pani Merkel pojawiła się niezapowiedziana na placu św. Piotra 😯
dyplomatycznie świetny wist 😎
Germańce przyjechali a Jarka niet, koniec świata 👿
Do vesper i do historii beznadziejnej
Od 1989 zaczęliśmy tęsknić nadziejnie aby wreszcie było bliżej normalności.
Starałem się być jak najmniej rozwlekły.
Słowa o powrocie do normy jakoś takoś zawęziły me domnimanie Azrealowego wieszczenia. A tu psiakość historia nóżkę wsunęła w niedomknięte drzwi. Jej z uzurpacji Królewska Jejmość Oczywista Oczywistość jest jak ruski hel – otacza i zwala z głów.
He, he, Vesper. Czy Tobie się wydaje, że każdy może tak od łapy zostać kopciuszkizowany? Najpierw musiałabyś udowodnić, że przez te pół roku co najmniej 2 godziny dziennie poświęcałaś na marzenia o księciu, godzinę na planowanie ślubu, a pozostałą część dnia poświęcałaś ciężkim i brudym robotom. Konieczne jest też choćby symboliczne posiadanie złej macochy, a wskazane dwóch rozrywkowych sióstr. Spieprzoną suknię możemy od biedy zaliczyć jako zgubiony trzewiczek.
I nic na wiarę – papiery, dowody rzeczowe, zeznania myszy, które ciągnęły karetę z dyni… My tu robimy porządny przewód kopciuszkizacyjny, a nie jakieś leum-polelum, lari-fari albo tutti-frutti. 🙄
Staruszek o normalności… Ja już przedwczoraj kwitnące róże widziałem. W kwietniu! 😯 Takie coś może być normalne w jakimś Londynie, ale nie w (jeszcze) Mitteleuropie!
A dziś zakwitł mój niebieski klematis, chociaż należało mu się dopiero pod koniec czerwca.
Jak już nawet okoliczności przyrody świrują, to co się ludziom, słabym istotom, dziwić… 🙄
PiS nawiedził Rzym ubogacając Głowę Kościoła Prawdy i Słuszności. Aniołowa choć protestująca z szamponem przyleciała dla przypomnienia rodakowi o co Panu wedle Pisma tak naprawdę chodziło.
Po „Pokój z Wami” PiS członkom watykańskich kongregacji rekolekcji udzieli. Bo zasłużyli. A Niemcowi wieki pamiętać będziemy, że portretu Lecha nie wywiesił. Czech się zbiesił, Rus zdradził a Niemiec głupa obłudnie rżnie.
Och bieda! Bieda Najbardziej Narodowemu Narodowi!
Ale trzeba przyznać, że nudno nie jest… 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9523842,Awantura_u_Olejnik__Spor_o_pontyfikat_papieza___Wmanewrowal.html
Ani trochę. Bardzo duży ruch mam dzisiaj 😕
Ale chyba Haneczka sie nie bojom we wsi ruchu…? 😉
Wsiowemu dostoję 😉 , ale dzisiaj lud mi wali do instytucji.
Zwierzaku. Ja jak na Polke mam nieskazitelne feministyczne credentials. Jak na Amerykanke no… musialabym pewnie nad soba popracowac… Niemniej o drugorzednym miejscu kobiet w patriarchalnym spoleczenstwie moglabym rozprawiac godinami. Ale sformulowania o kopciuszkizmie padly w kontekscie Tego Slubu i brytyjskiego Dworu co jest jakims kompletym pomieszaniem z poplataniem, gdyz golym okiem widac jakie miejsce zajmuja kobiety w tej rodzinie, na czele ktorej stoi od ponad szescdziesieciu lat kobieta ktora nie zamierza abdykowac. Jesli ktos ma na tym Dworze problemy ze swoja rola to raczej mezczyzni. Choc akurat nie dotyczy to Williama nieodrodnego syna Diany.
Tylko dla osób o silnych nerwach!
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/reportaze/1515108,1,jak-powstaja-relikwie.read
Naprawdę warto przeczytać!
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,9512005,Wielki_omylny_papiez.html
Heleno,
owszem w kontekscie slubu ale nie na temat slubu. A to roznica.
Jotka,
litosci nie masz. Ja obrzydliwa jestem! 🙂 Juz to cialo Chrystusa zniechecilo mnie dostatecznie, relikwie moga dobic.
Zwierzaku,
przecież ostrzegałam! Mimo to sorry 🙁
W żaden sposób nie mogę pojąć takiego barbarzyństwa 👿
Ale drugi artykuł naprawdę warto przeczytać. Daje nadzieję, że jeszcze nie wszyscy powariowali 😉
Mniejsza o nerwy, trzeba mieć stalowe wątpia 🙄
Odwdzięczę się. Jotka, a widziałaś zdjęcie B16 całującego ampułkę z krwią?
Heleno, ja już nie bardzo mam siłę tłumaczyć, że bardzo szanuję królową Elżbietę, nie mam zamiaru obalać siłą porządku konstytucyjnego Wielkiej Brytanii, a w ogóle to nie jestem wielbłądem. Nie oglądałem – poza 10-minutowym skrótem – ślubu stulecia, bo mnie takie imprezy śmiertelnie nudzą i ponad 10 minut nie jestem w stanie znieść. Wolno mi, zwłaszcza że nikomu, kto lubi, oglądać nie zabraniałem. Zauważyłem, że przynajmniej w Niemczech (a i w Polsce chyba też) media i ulica traktują ten ślub niemal wyłącznie tabloidowo, nieustanie odwołując się, mniej lub bardziej wprost, do bajki o Kopciuszku. Stwierdziłem też, że niektóre osoby z królewskiej rodziny w schemat Kopciuszka się wpisują, w tym również Kate, więc kobietom i tak już mających skłonność do kopciuszkizmu przekaz płynący z królewskiego ślubu te tendencje może wzmocnić. Nie ma to nic wspólnego ze stosunkami na angielskim dworze (które zresztą wcale nie są tak znowu przesadnie feministyczne, mimo że kobieta jest głową), ani z czekającą młodą parę ciężką służbą dla społeczeństwa, etc, etc. Bajka o Kopciuszku w momencie ślubu się kończy, ważne jest w niej to, co było przed. A była, że polecę osobowymi przykładami, Waitie Katie, a nie Letizia Ortiz.
Że ten ślub był olbrzymim, wyreżyserowanym (świetnie zresztą) widowiskiem PR-owym chyba trudno zaprzeczyć. Że poza Wielką Brytanią nie będzie miał dalszego znaczenia dla nikogo poza producentami ślubnych sukni, raczej też jest dość jasne. Więc mnie osobiście nieco dziwiła ilość poświęcanej mu uwagi. No, ale powinienem pomyśleć o tym, że ludzie lubią widowiska, a psy nie lubią, bo przy nich zwykle są jakieś fajerwerki czy wystrzały i trzeba się chować pod łóżko. 🙄
O tych relikwiach czytałem i sam miałem wrzucić, ale Jotka mnie uprzedziła. A chciałem się przy okazji pochwalić, że sam raz w życiu całowałem relikwię. Jakiś szczątek imama Alego, zięcia Mahometa, w meczecie w Teheranie. 😈
A było to tak, że zabrała mnie do tego meczetu jedna Iranka, otulając szczelnie burką, żeby nie było widać, że jakiś niewierny Burek do świętego przybytku włazi. Kazała się nie odzywać i robić to, co wszyscy, a właściwie wszystkie, bo to kobieca część meczetu była. No to dreptałem i posuwałem się z prądem (dość tłumnie było), aż w pewnym momencie zauważyłem, że w jednym miejscu robi się drobny zator, bo wierne przystają, kłaniają się nisko przed czymś i to coś cmokają. Zacząłem kombinować, jak by tu tego obowiązku uniknąć (wyjść z szeregu się nie dało), ale kiedy doszedłem do cmokanej świętości, jedna ze stojących przy niej strażniczek, widząc że się waham, złapała mnie za łeb i przycisnęła mi pysk, gdzie trzeba było. Nie mogłem się z nią szarpać, bo moja niewierność mogłaby się wtedy ujawnić w całej okazałości. Ba, nawet skrzywić się nie odważyłem.
No i w ten sposób jestem od Was bogatszy o wstrząsające doświadczenie ustnego kontaktu ze Świętymi Szczątkami. 😆
Że też Bobika piorun nie poraził 😯
Ślub stulecia dla branży okołoślubnej był wydarzeniem marketingowo bezcennym. No i wprowadził do ślubnictwa branżę dotychczas tam zupełnie pomijaną – szkółkarstwo leśne. Teraz wprawdzie maj, miesiąc bez r, więc skutki będą widoczne najwcześniej za miesiąc. Swoją drogą to dziwne, że dotąd nikt nie postulował zmian nazwy miesięcy, żeby koniunktura nie ulegała nieuzasadnionym spadkom. Styrczeń, lurty, kwiercień, majer, lirpiec, listorpad …
haneczko,
nie widziałam, a warto było? 😉 🙄
Muzułmanie nie wzywają piorunów do rażenia niewiernych, tylko rozprawiają się z nimi sami. Po to został wynaleziony dżihad. 😈
Majer chyba najbardziej mi się podoba. Chociaż styrczeń też niezły. 😆
Aaaa, to gwoli prawdzie historycznej przypomne jeno ze dyskusja zaczela sie od odpowiedzi Gospodarza na moje jedno radosne zdanie: Nie byloz to Ladne? W odpowiedzi uslyszalam- procz coprosze, solenne zapewnienie Psa w imieniu calego (?) P.T. Towarzystwa zw nikogo (?) to tu nie interesuje.
A potem juz poszly inne glupstwa.
Stad moj zly humor….
Heleno,
proszę, take it easy!
Mnie jest naprawdę przykro, że uraziłam Twoje uczucia. Jeszcze raz przepraszam.
Heleno, było bardzo Ładne. Zupełnie szczerze. Fajnie, że Londyn ma królową i może sobie od czasu do czasu popatrzeć na jej malownicze przejazdy z pałacu w inne miejsca. Warszawa może się przyglądać kolejnym zmianom warty narodowo-obywatelskiej pod krzyżem czy tam pod brakiem krzyża.
Na poważnie, bardzo szanuję podjeście Brytyjczyków do państwa i jego instytucji oraz tychże instytucji do ich własnej roli w państwie. Kwestia kopciuszkizmu to zupełnie osobny temat.
Jotko, nie chciałam, samo mi w oczy wlazło 🙁 I stoi 🙁
Heleno, niech to będzie ostatnie pufnięcie na ten temat. Proszę 🙂
Heleno, cytuję swoją odpowiedź jak najdosłowniej, podkreślając tylko to, co mi się wydaje istotne
jeżeli chodzi o Słynny Ślub, to obawiam się, że wśród P.T. Towarzystwa niezbyt wielkie wzbudził zainteresowanie. Tak że chyba mało kto docenił, albo i nie docenił. 😉
Obawiam się, chyba, niezbyt wielkie, mało kto i do tego mordka, nie są raczej wyznacznikami ani nadmiernej solenności, ani wypowiedzi w imieniu literalnie całego Towarzystwa. A ponieważ przed Tobą nikt o Ślubie słowa nie wspomniał, były pewne podstawy do przypuszczania, że nie jest on na blogu tematem numer jeden.
O tym, co jest głupstwem, a co nie jest, każdemu wolno mieć swoje zdanie. Nigdy jednakowoż nie możemy wykluczyć, że to właśnie my sami opowiadamy głupstwa i że ktoś nam właśnie to zarzuci. Dlatego, choćby we własnym interesie, bezpieczniej pozostać przy formule „nie zgadzam się ze zdaniem mojego szanownego przedmówcy”. 😉
Skończmy już na tym sprawę, bo szkoda się wzajemnie wpędzać w złe humory. Nawet angielska monarchia nie jest tego warta. 😆
To jakaś nowa odmiana łażących relikwi? 😯
A co jest łażącą odmianą, Jotko, bo już się pogubiłem? 😯
Bobiku,
haneczce, całowane relikwie wlazły w oczy i stoją 👿
a jak wlazły, to pewnie są łażące 🙄
Ja też się już gubię między tronem a ołtarzem, jak pijane dziecko we mgle 🙁
Może się napijemy żeby uczcić 7 rocznicę przystapienia Polski do Unii?
Ja stawiam! Może być wino, nalewki lub inne trunki 😆
To sobie przeczytałam:
http://wyborcza.pl/beatyfikacja/1,114290,9501693,Panowanie_mezczyzny_jest_zle.html?as=1&startsz=x
Może były w podejściu JPII idee nowe i przełomowe. Pewnie na tle pism poprzedników były, ale jakoś nie potrafię docenić 🙁
To co podać?
http://www.youtube.com/watch?v=LpvaBbIq7KE
Mogę się napić, ale – albo rybki, albo pipki. Albo będę na trzeźwo analizować idee JP2, albo zajrzę do kieliszka.
To poproszę czerwone wytrawne. 😆
vesper,
też tak mam 😉
Bobiku,
Chyba jednak wolę się napić. Już podaję. Może być hiszpańskie?
Witam,
całą beatyfikacyjną histerię przespałam po wczorajszej imprezie.
(tamtą poprzednią histerię też skrzętnie ominęłam)
Właśnie zaczynam dzień… 🙄
Jeśli chodzi o prezenty komunijne, to kuzynowi kupiliśmy 2 lata temu Playstation ileśtam (nie znam się). Co obowiązuje w tym roku, nie wiem.
Co do kopciuszkizmu to nie wiem jak wyjdę, ale sukienkę mam już w głowie, wiem mniej więcej czym chcę jechać i wiem, że nie chcę w kościele. No i wesele nie w domu weselnym. Większej ilości szczegółów i księcia na razie brak. Nie wiem gdzie mnie to plasuje.
Może być hiszpańskie. A potem ja mogę podać francuskie. A jakby co, to mam jeszcze włoskie. 🙂
Alienor, Ty się najpierw upewnij, czy myszy ciągnące dynię będą zeznawać na Twoją korzyść. Bez tego i tak nie masz szans na kopciuszkizację. 🙄
Telemach u andsola kazał widzieć beatyfikację pozytywnie. No to ja mam pozytywny wierszyk, który – uprzedzam – w żaden sposób nie odnosi się do uczuć religijnych, tylko do otoczki eventu. Rrrraz na ludowo… !
Wpadła w radość nasza nacja,
bo odbyła się fikacja.
Hop, siup, dyna, dyna,
jak się cudnie maj zaczyna.
Fiknął stary, fiknął młody,
żołnierz i projektant mody,
przy majowej, przy niedzieli,
wszyscy wzięli i fiknęli.
Fiknął świecki i duchowny,
i chłop mowny, i kot łowny,
dziatwa, tatuś i mamusia,
dyna dyna, usia siusia.
Nawet sam prezydent fikał,
tudzież jego magnifika,
nawet papież w Watykanie,
choć nie Polak to, mospanie.
Lud się cieszył: co za gracja,
cudna beła to fiksacja,
każden naród neptek przy nas,
pamparampa, dyna dyna.
Hu-ha! 😈
Bobiku, jesli to tak lubisz, w meczecie Omara u mnie na Starowce w specjalnej szafce przechowuje sie wlos z brody Mahometa. Calowac nie daja, ale slyszalam ze dwa razy do roku pozwalaja popatrzec 🙂
Eee, patrzenie zamiast całowania. I może jeszcze łapki na kołdrze? 👿
vesper
Wiesz coś o angielskim szkółkarstwie i ogrodnictwie?
Poza wielkością tych klonów w katedrze ja nie odczuwałem nic szczególnego. Nic bliżej o brytyjskim szkółkarstwie nie wiem, ale nie sądzę aby było tam one niszowe.
Warszawskie Krakowskie Przedmieście podczas niedawnej modernizacji zostało obsadzone dojrzałymi drzewami na stanowiskach z wyrafinowanym nawadnianiem korzeniowym.
Heleno
Nie będę cukrzył. Wymienię kilka obserwacji potwierdzonych na blogach. Nikt nie przebiegał i nikt nie wchodził na grządki rozdzielające dwa pasma chodnika. Wszyscy się bawili w poczuciu wspólnoty. Nie było nieeleganckich strojów.
Nie wiem dlaczego lekceważący ślubną uroczystość w swych komentarzach w większości nie potrafili od akcesoriów przejść do ideii. Ślub był świętem państwa brytyjskiego. Młoda para to byli tylko lokalni w czasie aktorzy.
To był teatr na poziomie. Znacie? Znamy. To obejrzyjcie.
14 lipca nie ma tego szyku i dostojeństwa. No cóż!
Republika. Pozdrawiam.
Staruszku, może niektórzy potrafili przejść od akcesoriów do idei, tylko mają paskudny zwyczaj oglądania rzeczy z różnych stron i od tej idei przeszli do jeszcze jednej, i do jeszcze jednej…? 😉
Zakochałam się 😳
Posłuchajcie tego patryjoty i wszystko stanie się jasne 😎
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/martin-lechowicz–baron-z-internetu,75905,1
Pamięam, że o tym patryjocie było kiedyś w komentarzach u andsola:
http://andsol.blox.pl/2011/04/Patriotyczne-tony.html
Bobiku!
Nie odczułem abyś zlekceważył ślub za 50 mln funtów. Nie Twoja córka, nie Twój syn i na miejscu Heleny brak wzrusznia rozumiałbym i przełknąłbym nawet „phi”. Wielość idei jest cenna, zwykle przeze mnie zauważana, wręcz przepadam za drugą strona drugiej strony. Nie tylko tu, nie tylko teraz, spotykam się z reakcją karzącą mi domniemać, że swymi słowami kogoś uraziłem. W swym tekście o lekceważonych co najwyżej odnajduję brak słowa „niektórzy”. Wystrzegam się jak ognia określeń „wszyscy”, „każdy”, „prawie wszyscy”, …
A odnoszę wrażenie, że w mych wypowiedziach i mych tekstach inni często te słową słyszą jakby w tle. Winię siebie za to. Nie ukrywam, że często muszę wziąć dodatkowy oddech po opisywanym echu mego.
Ja pisałem o dość powszechnym wybrzydzaniu, kręceniu nosem itp itd. I nie odnosiłem tego głównie do tekstów tutejszych.
Od lat wielu w przypadkach narzekań takich jaki rodzi ślub w rodzinie królewskiej lub podnosłość watykńska pytam o to czy pilot telwizora się popsuł. Jeśli nie powstają siniaki, nie leje się krew, nie szalęją bandy na ulicach i nie ma godziny policyjnej wybrzydzanie przypomina mi archetyp ciotki siedzącej na kanapie i mającej za złe. Wzmogę ostrożność.
Łagodnie traktuję także wszelkie egzaltacje i inne wzmożenia emocjonalne. Jeśli jest mi coś takiego nie w smak, to przechodzę dalej. Dopóki wzmożony nie kieruje do mnie
„musisz” lub „powinieneś”, dopóty jestem wyrozumiały.
Bardzo czuwam także nad ciszą jako echem. Ona często wiecej mówi niż gromadka słów.
Jeśli rzesze coś traktują jako ważne, a dla mnie to jest błache, to co najwyżej szukam kompana do przełamania grozy samotności. Kiedyś chciałem wyłapać wszystkie żaby i myszy.
Nie zmądrzałem. Już za żadną nie nadarzam. Ale mój dom omijają. Wciąż gnębi mnie myśl, ze silnie truję.
Na dobranc coś z mego(?) portofolio.
Na statku na oceanie zauważono tratwę. Podpłynięto.
„Hej tam! Na tratwie!” A z tratwy: „No to co, że na tratwie?”
Miło było, nudno nie było. Wypiłem ciut winka za Twe zdrowie Bobiku kierowany mym pragnieniem. Na działkach dużo roboty. Dobrze, ze już można wrócić do spraw mniej obezwładniających.
Dobranoc.
Staruszku,
ostrożnie z tymi działkami 😯
http://uwaga.tvn.pl/168328,,dramat_w_ogrodkach_dzialkowych,wideo_detal.html
Nie było gmły, helu,….
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9527730,Awaria_pociagu_z_poslami_PiS__Zapalily_sie_hamulce.html
Co to było?
Naczynia połączone? Przecież oni nie mają hamulców. No może jeden – prezesa, ale prezesa z nimi nie było.
„Zaraz po ustaleniu daty beatyfikacji na 1 maja zarezerwowaliśmy duży samolot, aby móc planować wspólny wylot wszystkich posłów i senatorów. Nie było pozytywnego odzewu ze strony posłów PiS – podkreślał marszałek Grzegorz Schetyna”.
Dobranoc. 🙂
Myśli są jak koty. Chodzą własnymi drogami i czasem wszystko im jedno kędy 🙂 Bardzo je lubię za to chodzenie, od tego są 🙂 Przyglądam się cudzym myślom z życzliwością, a gdy różnią się od moich, staram się równie życzliwie nie zgadzać. Gdzie indziej bywa różnie, ale tu jest takie miejsce, gdzie nieźle mi się to udaje. Czasem coś przemilczę, ze świadomością, że ktoś inny litościwie przemilcza mnie. Tu nie ma miejsca na złą wolę, chęć poniżenia i najmojszą rację. I nikt nikomu nie chce własną racją zaleźć za skórę tak, żeby bolało. A burze też są potrzebne. Czasem trzeba walnąć piorunem, byle celować nie w człowieka, a w problem. Tutaj jest to możliwe 🙂
vesper (17:00), o ideach nowych i przełomowych JPII słyszę od lat i trochę gotuje się we mnie gdy mowa o tym jak stosunek do Żydów się z nim zmienił. No i co z tego, że wszedł do synagogi i powiedział „przepraszam”? Wydaje się, że to kopia starego szmoncesu „Tu jest dom barona Rothschilda? Nie? A to ja bardzo przepraszam„. Cieszę się, że dzieci wykrwawione na macę już nie są świętymi męczennikami i już nie sądzi się, że poszły do macy, i że to jest oficjalne stanowisko Watykanu, ale czemu zapomniał powiedzieć o tym ludziom z UKSW? Bo katolicyzm to nie tylko encykliki po łacinie ale i bełkot antyżydowski tego skończonego *#&@% czyli ks. prof. dr hab. Waldemara Chrostowskiego. I jego kilkudziesięciu kolegów współprofesorów.
Mar-Jo, jak to, co to było? Tusk grzebał przy hamulcach.
Staruszku, ja się w ogóle bardzo rzadko obrażam, bo uważam to za reakcję niezbyt produktywną. Nawet jeżeli coś mnie dotknie (a w Twoim komentarzu akurat niczego takiego nie było), stosuję najchętniej następujące strategie: albo podchodzę rzeczowo, albo przechodzę do porządku dziennego (co może się zdarzyć i w nocy), albo obracam w żart. Kiedy z jakichś powodów żadnej z tych strategii zastosować mi się nie udaje, bywa, że się wściekam, ale po pierwsze z dużym wysiłkiem, bo jestem szczepiony, a po drugie to łatwo rozpoznać, bo wtedy nie robię uśmiechniętych mordek, tylko głośne „wrrrr!”. 😉
A co do przełączania kanału zamiast narzekania czy wybrzydzania – niby można, ale wspólne ponarzekanie może być również świetną zabawą. Dlaczego mielibyśmy się tej przyjemności pozbawiać? 😆
Do idei JP2 – uważam, że wyraźne odcięcie się przez JP2 od antysemityzmu było przełomowym gestem, ale przełomową ideą? Bez przesady. Nawet jeżeli ograniczyć się wyłącznie do myśli chrześcijańskiej, trudno tę ideę uznać za nówkę prosto ze sklepu. Kto to – dawno, dawno temu – powiedział „nie masz Żyda ani Greka”? Nie chrześcijanin aby? 😉
W początkach chrześcijaństwa traktowanie żydów jako starszych braci w wierze było pewną oczywistą oczywistością. Istniało poczucie „kulturowej ciągłości” między tymi dwiema religiami. Nie mówiąc już o tym, że najpierwszymi chrześcijanami, z natury rzeczy, byli właśnie Żydzi. Antysemityzm chrześcijański jest późniejszym wynalazkiem. Więc można co najwyżej mówić, że JP2 wrócił do źródeł, a nie że wykombinował coś, na co jeszcze nikt nie wpadł.
Ale jego gest należy docenić, bo jednak nie każdy papież, jak wiadomo, potrafił go wykonać.
Z tym pociągiem to ja nie wiem, czy uda się zwalić na Tuska. Tym razem wygląda to na osobistą interwencję PB, w rewanżu za to, że przywódca PiS-u nie stawił się na wezwanie. 🙄
Dzien dobry 🙂
W początkach chrześcijaństwa traktowanie żydów jako starszych braci w wierze było pewną oczywistą oczywistością. Istniało poczucie “kulturowej ciągłości” między tymi dwiema religiami. Nie mówiąc już o tym, że najpierwszymi chrześcijanami, z natury rzeczy, byli właśnie Żydzi. Nie znam sie zupelnie na historii wczesnego chrzescijanstwa, ale wydaje mi sie ze jako nurt odlamujacy sie od zydowstwa z duzej i malej, nie przyjmujacy autorytetu jego instytucji (znow z malej i duzej), oczekiwalabym raczej obustronnego antagonizmu.
(przepraszam za metne sformulowanie, moje szare sie jeszcze nie dobudzily 😳 )
Dzien dobry! Maslanke mam, moze wam sie przyda po wczorajszej degustacji? 🙂
Maślanka, maślanka, maślanka!!! 😆
To znaczy, bardzo proszę Zwierzaku 🙂
Ogólne dzień dobry 🙂
Popsuty pociąg PiS – no jasne, że za tym stoi ryży Donek z Bronkiem Komoruskim, rencami agentów to zrobili, tem razem do spółki z Merkel 👿
Bobik, Ty u tych Germańców szczekasz, też Cię trzeba będzie wziąć pod poryjotyczną lupę 😯
Maslanke podano! 🙂
Z koperkiem i ze szczypiorkiem, plus odrobinka soli.
Doniesienie dnia:
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1515546,1,osama-ibn-laden-nie-zyje.read
Dzień dobry wszystkim!
Zwierzaku,
ratujesz mi życie 😆
moja wdzięczność będzie Cię ścigać aż … 😉
Jak na antypodach zareagowano na zabicie bin Ladena?
Jotka,
tak naprawde to nie wiem, jeszcze nie wlaczalam newsow, bo grzebalam w ogrodku. Potem zobacze.
Zwierzaku, i ja prosze o maslanke, jesli nie dobrnelam za pozno 😀
Dzień dobry 🙂 Maślanka z rana zamiast herbaty? Nooo… czemu nie?
(Nie wszyscy muszą znać ten dowcip, więc opowiem. Sąsiad do sąsiada niedzielnym rankiem zachodzi i mówi: sąsiedzie, wódki bym się napił. A sąsiad na to: wódki? 😯 W niedzielę? 😯 😯 Rano? 😯 😯 😯 Nooo… czemu nie? )
Dużo koperku, odrobina soli i może być jeszcze pieprz. 😀
Maslanka dwa razy! Jedna z pieprzem!
Podano 🙂
Sernik sie piecze a ja dyrdam gubic kalorie 🙂
Ja poproszę maślankę do obiadu, do podsmażanych ziemniaczków. Rozmarzyłam się… 🙄
W Polaczkowie zimno, buro, a ja biegam po lekarzach. Ziemniaczki z maślanką to byłby dobry poprawiacz nastroju.
Lisku, nawet antagonizm nie musi wykluczać poczucia ciągłości kulturowej. 🙂 Ja w mojej kulturze mam wiele rzeczy, wobec których zajmuję pozycję antagonistyczną, niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że one do mojego bagażu kulturowego należą i muszę je przynajmniej znać, choć niekoniecznie być zwolennikiem. 😉
A całkiem serio – kiedyś, z okazji pisania czegoś tam, musiałem przestudiować kilka grubaśnych dzieł naukowych, odnoszących się do stosunków wczesnych chrześcijan z Żydami. Sam się trochę zdziwiłem, ale wynikało z nich, że istotnie w początkach chrześcijaństwa nie było jakiegoś powszechnego antysemityzmu. Mogły się zdarzyć przypadki pojedynczych, osobistych animozji, ale to inna para kaloszy. Ogólnie Żydów i żydów w gminach chrześcijańskich przynajmniej tolerowano, a czasem nawet cieszyli się pewnymi przywilejami. To się zaczęło zmieniać dopiero pod koniec IV wieku.
Z tym Osamą to jest spory news. Już kilka osób do mnie zadzwoniło z pytaniem „no i co powiesz na Osamę”? 🙂
A cóż ja mogę powiedzieć? Pewnie na początku nawet to Al-Kaidę wzmocni, bo będą się chcieli zemścić, a potem się okaże. Ale pewnie szybko się znajdą nowi kandydaci na duchowych przywódców. Tak działa jamniczek. 🙄
ta porażka nas wzmocni. po niej będziemy silniejsi niż kiedykolwiek… 🙄
Intryguje mnie jeden fakt: dlaczego pochowali go w morzu?
Z innej beczki: http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1515008,1,o-rodaku-ktory-zbudowal-palac-w-londynie.read
Alienor,
zeby muzulmanie nie latali z pielgrzymkami 🙂
Ale dlaczego tak szybko?
Dzień dobry tym o świcie,
Dzień dobry tym u których jeszcze kur nie pieje,
Dzień dobry tym u których noc zwyciężyła.
No więc nie po kolei.
Nie mam działki. Ci którzy mnie dialogu ze światem uczyli, mówili: „A na działkach nic się nie dzieje.” Wykorzystanie tego miłego memu sercu zielonego sztafażu ubarwianego kwiatkami na Niżu Środkowo-Europejskiego jako punktu odbicia do skoku w dramat Pani Barbary jest przednim pociągnięciem w sztuce dialogu. Kraftówna jest cacy nawet w rozpaczy. Dziękuję!
Może rozdrażnię otwartością: w ciągu ostatnich kilku dni
odbył się pewien ślub; ogłoszono kogoś błogosławionym. Wcześniej tak międlono oba wydarzenia aż do znudzenia.
Podziękowania serdeczne Bobikowi składam za pytanie – dlaczego mielibyśmy się przyjemności wybrzydzania pozbawiać? Bliźni zdążyli mnie zmęczyć narzekaniem oraz wybrzydzaniem. Dało by się wyżyć, gdyby nie wyraźne(!) oczekiwanie abym w tym grymaszeniu się wykąpał.
Przeczytać przeczytam. Kąpać się w kiepszczyźnie nie będę.
Przytaczam zwykle dla zobrazowania tego zmęczenia wspomnienie sprzed laty. Mieliśmy między Bugiem a Odrą wiele lat braków. I codziennie słyszałem, że butów nie ma. A bosych nie było. Tamtej rzeczywistości mam głównie do zarzucenia to, że z wybrzydzania uczyniła powszechne upodobanie.
I odnoszę wrażenie wejścia schorzenia w stan chroniczny.
Akapit adresowany do Heleny został bez oczekiwanego(!) przeze mnie echa. Nie lekceważenie wzruszenia Heleny było tam główną ideą. Chodziło mi zderzenie blichtru monarchii brytyjskiej z nowożytną oprawą świąt francuskiej republiki. Tam szlachta na swój własny sposób religijna, a tu plebejski państwowy laicyzm potomków królobójców i księżobójców.
Wnuk królowej okazuje pogardę przyszłej żonie nakładając jej obrączkę i nie chcąc nałożyć sobie. Wziął dziewkę z plebsu za żonę i ona od pierwszej chwili ma pamętać jaki ją spotkał zaszczyt. Nie sądzę aby głowa kościoła anglikańskiego nie znała wcześniej elementu oprawy: obrączka będzie jedna.
Najwyższy kapłan zgodnie z rytem wzywa do nałożenia obrączek (liczba mnoga!) Obłuda na oczach świata.
Świeży mąż obrączkuje swą świeżą żonę siłą. Co to? Obyczaj nie pozwolił wcześniej sprawdzić czy obrączka pasuje.
W obecności ojca, który zdradzał matkę, pan młody przyrzeka wierność. A świat wie, że to żona księcia ma być wierna, bo królom od wieków przysługują nałożnice. Brat pana młodego ma fryzurę jak kura co przed chwilą stoczyła walkę o pozycję w hierarchii dziobania. Całość trwa, twa i trwa. Główną pieśń państwową oficjele śpiewają z książeczki z tekstem i nutami.
Zapewne nie znali, bo taki ślub to raz na pokolenie. Przywilej punktualności nie obowiązuje brytyjskiej rodziny królewskiej – tak to z przywilejami jest. Na zamożnej pannie młodej wcześniej wymuszono odebranie jej możliwości uczenia swych dzieci zabawnych wierszyków oraz ewentualnego filuterstwa. Do katedry wstawia się drzewa, tak coby budowlę smętną w wyglądzie ożywić. Po dwóch dniach bez słońca zwiędną. A może nie zwiędną? Może dla chwały korony brytyjskiej podpisały intercyzę o wyrzeczeniu się chlorofilu?
Pani Lordowa, żona kopacza piłki, skupia na sobie uwagę kamerzystów i telewidzów: kiedy jej ten kapelusz spadnie wreszcie, bo niewiele brakuje. Od czasu do czasu pokazywana jest pani osładzająca mi widok sztywnych manekinów wypełnijących katedrę. Żonie premiera jest ładnie z kosmykiem włosów spiętych nad prawą skronią kolorową dyskretną spinką bez kapelusza.
Królowa ta sama, synowa z odzysku brzydsza, kareta ta sama. I ta okrutna podświadoma wiedza, że żyjemy za krótko aby obejrzeć następne zaćmienie słońca.
I ci normalni ludzie po ślubie bawiący się biesiadnie na ulicach.
Rozbawieni, weseli. A nie smutasy jak elita narodu z plastikowymi uśmiechami. Oczekiwałem, że Księżna Kentu (od rana) przed wejściem do katedry zrobi dyg kłaniając się narodowi. On jest suwerenem i jemu głównie należało się ugięcie kolan tej, której kopciuszkonizm przypisywano.
I stało się. Świat obdarzył większym uczuciem siostrę panny młodej oraz mającego ADHD brata pana młodego.
Oprócz żony premiera, to były jedyne niemanekiny.
No i co? Czy teraz moja aluzja do Marsylianki jest jaśniejsza? Czy już jestem zwolniony Bobiku z prztaknięcia ideom wywiedzionym z ideii wcześniej przede mną wystarczająco rozpatrzonych, jak na rozbłyskami bonmotów ozdobiony Koszyczek?
Cieszę się ze spotkań z Tobą Bobiku. Gdybym siniaka otrzymał szczeknę jak przystało w gromadce rozbawionych szczeniąt.
A gdy nie będzie obawy przerażenia, to i zawyję dla pucu.
Miłego popołudnia.
Zwierzaku, Obama powiedzial ze Bin Ladena pochowali szybko bo wg tradycji muzulmanskiej pochowek ma sie odbyc w przeciagu 24h od smierci.
Dzieki za maslanke 😀
Słuchajcie no, foma, Wy się lepiej nie wzmacniajcie porażkami, tylko uczciwym koniaczkiem. 😆
Bobiku, poczucie ciaglosci kulturowej u wczesnych chrzescijan nie-Zydow? Nie bardzo widze dlaczego.
Myślałem głównie o tych najpierwszych chrześcijanach-Żydach, Lisku. 🙂 A u tych innych na początku było jeszcze poczucie, że chrześcijaństwo właśnie z judaizmu się wywodzi, co później było coraz bardziej wypierane i zamazywane.
Ale właśnie dlatego dałem „kulturową ciągłość” w cudzysłowie, że nie rozumiałem tego całkiem dosłownie, tylko jako np. poczucie chrześcijan, że z żydami, w przeciwieństwie do, powiedzmy, wyznawców Izydy, „coś nas łączy”.
No, nareszcie i ja mam kłopoty hydrauliczne. 😈 Bateria w kuchni walnęła. Lecę realizować hasło „ratuj się kto może i co może”. 😯
Staruszku, ale o jednym zapomniałeś. Panna młoda nie życzyła sobie w przysiędze ślubnej wersu o posłuszeństwie mężowi. I ten kawałek został wykreślony. Teraz tylko pytanie, czy będzie mogła sobie pobrykać, jak nie przymierzając, Rysiu?
My sentiments exactly, staruszku. Powiedziale to lepiej niz bym umiala.
Racja, Lisku, w niemieckiej tv też mówią o szybkim pochówku ze względu na muzułmańską tradycję, podobno jego prochy rozsiali nad morzem, ale w wiadomościach użyto właśnie tego sformułowania – podobno-. Za pół godziny ma oficjalnie wystąpić w tv Merkel.
Nie umiem się cieszyć, ani czuć jakiejkolwiek satysfakcji z powodu zabicia człowieka.
Mnie się wydaje, że po prostu śmierć bin Ladena nic nie zmieni. Al Kaida bez niego będzie hulać tak samo jak wcześniej.
Haneczko,
i slusznie.
Haneczko, odczuwam podobnie. I nie sądzę, żeby świat przez tę śmierć stał się lepszy.
Staruszku, czy przypadkiem nie chodzilo Ci o ksiezna Cambridge, gdy pisales „Ksiezna Kentu (od rana)”? Bo ksiezna Kentu jest kuzynka Krolowej, starsza juz pania, i do tego – oh, dear – katoliczka, wiec zupelnie do tej narracji nie pasuje. 😉
Wyrazy wspolczucia, Bobiku – klopoty z hydraulika potrafia oslabic organizm. Mam nadzieje, ze zakonczenie bedzie szybkie i szczesliwe dzieki obecnosci i wybitnym zdolnosciom Twego Taty. Ale zawsze klopot…
A co do pierwszych chrzescijan, i antysemityzmu, lub raczej jego braku, to masz oczywiscie, Bobiku, racje. Kosciol przedkonstantynski nie byl monolitem, i wiele ciekawych rzeczy tam sie dzialo, zapomnianych pozniej, lub wymazanych z premedytacja (stad np. niezwykle trudno poznac poglady uznane za heretyckie z pierwszej reki, bo aktywnie niszczono teksty, i czesto do dzisiaj musimy polegac na relacjach o tych pogladach znalezionych w pismach ich przeciwnikow, co pociaga za soba spore trudnosci przy ich rekonstrukcji). Z grubsza mowi sie o tradycji piotrowej (uznanie nowo powstalej religi za kontynuacje, acz dysydencka, religii zydowskiej) i tradycji pawlowej, ktora dazyla do wiekszego uniwersalizmu, i nie przewidywala – w odroznieniu od tradycji Piotra – nawrocenia na judaizm przed przyjeciem do wspolnoty chrzescijanskiej (i co za tym idzie, zerwala z wieloma obrzedami zwiazanymi z judaizmem, np. obrzezaniem). W kazdym razie na poczatku, nawet w wersji Pawla, mozna pierwszych chrzescijan widziec jako radykalnych dysydentow judaizmu, i dopiero po jakims czasie funkcjonowania oddzielnie, zaczely sie problemy z wrogoscia do Zydow, zwlaszcza, gdy chrzescijanstwo stalo sie religia panstwowa rzymskiego imperium.
A o smierci Osamy mozna napisac rozsadnie jednak w wiecej niz jednym zdaniu, wiec na razie nie napisze, oprocz tego, ze rzeczywiscie, chyba to niewiele zmieni sytuacje na swiecie, oprocz jednego – o ile pamiec nie okaze sie krotka, polepszy to mozliwosc re-elekcji prezydenta Obamy.
Swiat jest lepszy po smierci masowych mordercow at large: Hitlera Stalina Pol Pota Amina Bokassy.
Stosowne było wystąpienie Tuska. Powiedział wprost, że trudno odczuwać radość z powodu smierci jakiegokolwiek człowieka. Niemniej odczuliśmy ulgę na wiadomość o śmierci bin Ladena.
I co o tym sądzić?
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wikileaks-w-europie-ukryto-bombe-na-wypadek-smierc,1,4260041,wiadomosc.html
To znaczy, jeśli dobrze rozumiem, że nie wypada okazywać zadowolenia z powodu zlikwidowania takiego czegoś? Z naciskiem na „nie wypada”? No to nie okazuję, bo jeszcze mnie ktoś zaliczy do starszych, niewykształconych z małego miasteczka. 😎
Wielki Wodzu,
jest pewna acz subtelna różnica pomiędzy „zadowoleniem” a demonstrowaniem euforycznej radości, entuzjazmu.
Piszesz o zlikwidowaniu takiego czegoś.
To był człowiek. Człowiek, który zrobił wiele złego, ale człowiek.
Siła złego na Bobika:
głód oraz hydraulika… 😥
E, tak naprawdę wcale nie jest tak źle. Hydraulika już naprawiona, a głód zaraz zaspokoję. Tylko tak niezobowiązująco ponarzekać sobie chciałem. 😆
Tak, niestety – on człowiek, ja człowiek…
I nie mam zamiaru udawać, że miłuję wszystkich bliźnich swoich. Niektórych miłuję, ale muszą zasłużyć.
Ja chyba jestem średnio wykształcony, z miasteczka średniej wielkości, bo z powodu śmierci Osamy nie odczuwam żadnych szczególnych emocji. Jest to dla mnie pewna wiadomość, która może pociągnąć za sobą pewne skutki i nad nimi się zastanawiam. Nie jest mi przykro, bo bin Laden sam postawił się poza granicami mojego współczucia (i zapewne nie zależałoby mu na nim). Nie jest mi radośnie, bo nie jestem przekonany, że od tej śmierci świat stanie się lepszy – raczej, jak już napisałem, wydaje mi się, że szybko pojawi się zastępstwo. Mogę tak na rozum uznać, że jakiejś tam sprawiedliwości dziejowej stało się zadość, bez osobistych silnych odczuć w tę czy inną stronę.
Ale gdybym stracił kogoś bliskiego w WTC? Gdybym żył w ciągłym lęku, że przez bin Ladena znowu kogoś mogę stracić? Gdybym był członkiem społeczności naznaczonej tym zamachem? Czy wtedy nie byłbym skłonny do euforycznej reakcji? No, nie wiem…
Nie jest lepszy i nie czuję ulgi. Nie pięknoduszę, tylko uwiera mnie satysfakcja, gdy bardziej na miejscu jest bezradność.
Lepszy pewnie nie jest, no może o taki kawałeczek, że i tak nie robi różnicy. W każdym razie mniej o jednego typa, który zabiłby mnie bez skrępowania, filozofując przy tym.
Bezradność? Tylko w tym sensie, że zostało ich jeszcze sporo i mają skłonności do rozmnażania.
Jeszcze podzielę się obserwacją z małego miasteczka. Naród u nas pobożny, do kościoła chodzi, księdza przyjmuje, takoż puszcza w obieg cudowne obrazy. Dawniej, kiedy Nasz Bł. był jeszcze na chodzie i przyjeżdżał, na prawie każdym domu wisiała biało-żółta flaga, a z okna patrzył Karol naturalnej wielkości. Teraz flagi wiszą rzadziej, niż leżą kupy na chodniku (a miasteczko raczej schludne). Co więcej, samochodów z flagami naliczyłem kilkanaście, a jak ostatnio brali baty nasi futboliści, to co drugi jeździł z dekoracją, aż w Lidlu zabrakło. Nie podejmuję się wyciągać wniosków z tego.
Można spróbować wyciągnąć wnioski w nowym wpisie, w którym mowa o rozmawianiu, więc chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tam przenieść rozmowę. 🙂
Moniko!
Dziękuję za skreślenie z tytulatury nowej pary książąt Kentu z mojej nominacji. Wbiło mi się pamięć stwierdzenie o „nadaniu dziś rano tytułów książąt Kentu młodej parze”. Zazwyczaj staram się o sprawdzenie swego tekstu. Tu zostało echo stwierdzenia komentatorki telewizyjnej. Choć kontekst nie został zakłócony; niezręczność towarzyska stała się.
William Arthur Philip Louis Mountbatten-Windsor, His Royal Highness The Duke of Cambridge (hrabia Strathearn, baron Carrickfergus) pleno titulo. Sorry His Royal Highness.
Przepraszam Cię Katarzyno. Bądź szczęśliwa!