Gry i zabawy

pon., 2 maja 2011, 17:12

– Czerwone – powiedziała Labradorka.
– Zielone – odszczeknął z przekonaniem Bobik, merdając przy tym ogonem z wyraźnymi oznakami zadowolenia.
– Przecież to jest mak – westchnęła Labradorka. – Maki są czerwone. Pod Monte Cassino i w ogóle. Czerwone.
– Popatrz od dołu – zaproponował Bobik. – Tam, przy samej ziemi, co widzisz? No, przecież zielone, jak – za przeproszeniem – w pysk strzelił.
Labradorka wzniosła oczy ku niebu, powołując je na świadka swego pedagogicznego męczeństwa i zawołała do siedzącej na pergoli Pręgowanej:
– Ej, ty tam! Jaki kolor ma ten kwiatek?
– Zielony – miauknęła Pręgowana, dyskretnie puszczając oko do szczeniaka.
– A nieprawda, bo czerwony! – krzyknął radośnie Bobik, zanim Labradorka zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować. – To jest mak, więc chyba jasne, że musi być czerwony.
– Bobik! – jęknęła Labradorka. – Jak z tobą można w ogóle dojść do ładu? Czy ty tak na złość…?
– Ale skąd! – zmieszał się szczeniak. – Ja tylko nie lubię się przywiązywać do jednego stanowiska. Widuję czasem przywiązane psy łańcuchowe i zawsze mi wtedy jakoś tak nieswojo. Nie chciałbym sam być w takim położeniu.
– No, ale chyba mi nie powiesz, że ci tak całkiem wszystko jedno, co mówisz?
– Tak całkiem to nie – przyznał Bobik. – Kiedy mówię to moja pasztetówka, jest to stwierdzenie jak najbardziej serio i nie zamierzam tej sprawy widzieć z żadnej innej strony. Ale jakieś mniej fundamentalne rzeczy… Wiesz, to jest tak, jak z zabawą w psy policyjne i złodziejskie. Jednego dnia jestem psem policyjnym, więc staram się jak najlepiej tropić tych, którzy zwędzili mięso z jatki. A drugiego dnia trafiam do grupy złodziejskiej i wtedy patrzę, jak tych policyjnych najskuteczniej wykołować. W sumie zabawa jest tak samo ekscytująca, po tej czy po tej stronie.
– No tak… – zawahała się Labradorka. – Ale są takie zabawy, w których podział ról wcale nie jest równie przyjemny dla wszystkich. Każdy chce być Psinnetou, a nikt nie chce psitlerowcem.
– Oj, też mi problem – lekceważąco machnął łapą Bobik. – Jak mnie nie zechcą wybrać na Psinnetou, to zawsze mogę pójść na inne podwórko.