Wielki projekt
– Trzeba zbudować nową psinteligencję! – szczeknął Foksterier i znacząco rozejrzał się po sali.
Zebrane Psy ze zrozumieniem pokiwały głowami. Foksterier wyraził to, co każdy z obecnych widział i czuł. Stara psinteligencja nie była w stanie sprostać wyzwaniom czasu. Wykazywała niepokojące, ba, wręcz zbrodnicze tendencje do nonszalanckiego traktowania kości i oddawania jej bez walki w obce zęby. Ponadto była skłonna podawać łapę różnym ideom, którym łapy z całą pewnością podawać nie należało i nie umiała dbać o porządek w budzie tak jak trzeba. No i – rzecz najgorsza ze wszystkich – była bliżej miski, co budziło zrozumiałe rozgoryczenie tych, którzy byli dalej. Tak, nie ulegało wątpliwości, że jak najszybsze rozpoczęcie budowy leżało w dobrze pojętym interesie psizmu.
– Ja mogę się postarać o zezwolenie. Mam znajomego w gminie – zaproponował dobrodusznie wyglądający Mops.
– Jakie zezwolenie?! – warknął ostro Doberman. – Nikogo pytać nie będziemy. Zbudujemy, a w razie czego szablą odbierzemy. Były już precedensy.
– Szablą! Szablą! – zaskomlały w podnieceniu Ogary.
Doberman nie potrafił ukryć uśmiechu zadowolenia. Bojowy zapał Ogarów dobrze wróżył planowanej budowie. Postanowił pójść za ciosem i wyciągnąć najcięższe działa.
– Państwa stan jest katastrofalny… – zaczął …
Słowo „katastrofalny” wzbudziło niebywały entuzjazm zebranych. Niektóre Bernardyny zaczęły dyskretnie ocierać załzawione wzruszeniem ślepia, głębokim szczekiem basując przy tym prelegentowi. Foksterier skinął łaskawie głową, dając do zrozumienia, że kto jak kto, ale Doberman do budowania nowej psinteligencji na pewno jest predestynowany.
Do mikrofonu dobiegła zdyszana Wyżlica i odsunęła na bok dotychczasowego mówcę.
– Pomówmy o tym, kto za tę katastrofalność jest odpowiedzialny! – zaszczekała z wyrzutem. – Zapewne wszyscy wiedzą, że mam analityczny umysł i jak już analizuję, to analizuję. Również tym razem wszystko zanalizowałam i jestem pewna, że to Oni. Oni narzucają nam etykietki, co jest nowoczesne i eleganckie, a co nie jest. Doszło do tego, że naśmiewają się z moich obróżek! A nie widzą, że im samym pękł idealistyczny gorset koncepcji. To jest po prostu dyktat mocy!
– Słusznie prawi! – zawrzeli ze zrozumieniem obecni. – Dykta z nocy nie jest odpowiednim posłaniem dla szanującego się Psa.
– Najbardziej zaszkodziła ta bezrefleksyjna Parada Szemrana – rozległ się anonimowy głos ze środka sali.
– No, może nie tylko ona – zauważył refleksyjnie Foksterier. – Nie zapominajmy o pozostałościach komupsizmu. To przez nie zaginął etops…
– Odbierzemy! – wyrwał się któryś z młodszych Ogarów, ale szybko zamilkł, skarcony wzrokiem przez Dobermana, który właśnie wskazywał miejsce przy mikrofonie kolejnemu mówcy. Owacyjnie witany Buldog uspokoił gromkie brawa machnięciem ogona i postawił krótką, a nieomylną diagnozę.
– Nie mamy zaufania do naszych psinstytucji, a na arenie międzynarodowej nie odnosimy ekscesów – oświadczył z zatroskaniem. – Na dodatek podzieliliśmy się na dwa obozy, psatriotyczny i niepsatriotyczny i wiadomo, który jest który. To wymaga czegoś więcej, niż tylko publicznego happeningu.
– Szablą! Szablą! – zawyły niecierpliwie Ogary.
Foksterier znowu skinął potakująco głową, popatrzył na zegarek, oblizał się do swoich myśli i pochwycił mikrofon.
– Zostało tu powiedzianych wiele rzeczy ważkich i przełomowych – oświadczył z przekonaniem. – Pozwala mi to z optymizmem stwierdzić: projekt nasz widzę ogromny. Od dziś chyba dla wszystkich powinno być jasne, że podwaliny dla zbudowania nowej psinteligencji zostały przez nas położone.
Jotko,
oczywiscie nie dokonczylam 🙁
A chcialam Ci napisac, ze to bardzo dobre, to co robisz 🙂
O, kurczę, to na protestowaniu można zarobić? 😯
To ja też chcę taką fuchę! 😛
http://en.wikipedia.org/wiki/John_Wojnowski
Bobiku, przecież protestowanie to Narodowe specialite de la maison.
No tak, ale dotąd mi się wydawało, że żyć z tego nie można, a jeżeli już, to nader tak sobie. 😈
To zależy, jako prosty protestant się nie dorobisz i możesz dostać pałą po nerkach, ale na stanowisku kierowniczym to owszem.
Równocześnie kierowniczyć i protestować? To chyba tylko Pani Kierowniczka tak potrafi. 😆
Srednia biblioteka w jednym elektronicznym urzadzeniu – jakos mi sie zrobilo smutno. Czy papierowe ksiazki czeka zaglada?
A to wszystko dlatego, ze na Dzien Matki dostalam kindle z taka zawartoscia. Kiedy ja to przeczytam? 🙂
Rysiu, ja i leżak? Ja i ogród? A ponadto, czy możemy ponierozmawiać (nieporozmawiać?) o kupowaniu książek? Niestety, słownikowo kupować i kupa są cholernie blisko, a bardzo daleko od oszczędności…
Jak co roku, po trzech tygodniach wiosny nastapilo gorace wilgotne lato. Jeszcze nie wszedzie liscie sa na drzewach, ale klimatyzacja juz chodzi, bo przy wysokiej wilgotnosci nawet nie za wysokie temperatury sa nie do zniesienia. Klimatyzacja nie tylko chlodzi, ale odciaga wode z powietrza, dzieki czemu latwiej jest oddychac. Mowie wam, nie jest to klimat dla mimozy. No, ale jestesmy wcisnieci miedzy Wielkie Jeziora i co zrobisz. Zima nie mamy ochrony (w postaci gor) przed zimnem z Labradoru, a latem jest tu jak w Singapurze. Za tydzien otwieramy basen. Jak sobie pomysle jak ciezko sie tu zylo ludnosci aborygenskiej. Takie Czarne Stopy na Preriach: bardzo mrozne dlugie zimy, a potem krotkie niezwykle upalne lato, zadnej ulgi. Rozpietosc temperatur prawie 80 stopni!
Z tej wilgoci w powietrzu (dobrej dla skory) nie jestem w stanie myslec o literaturze. Probuje czytac pamietniki Mrozka (wyniosl sie do Nicei, skubany), ale za trudne. Moze powinnam pojsc do zawodowki…
Z tym wyzszym wyksztalceniem to jest tak, ze zamoznym jest ono dane jako cos co sie nalezy (mlodszy Bush ma magistra z prestizowego uniwersytetu), a biedny musi byc geniuszem, zeby przekonac wszystkich, ze nie powinien byc slusarzem. Tak samo na moim Uniw. Warsz., nikt nie wysylal corki profesora, zeby byla ekspedientka, tylko sie jakos wszyscy starali ja rownac w gore. Zreszta to wcale nie latwe nauczyc sie slusarstwa czy customer service.
No, ale genialnosc nie jest potrzebna do kazdej kariery. Nikt nie sledzi zapewne wyborow w Kanadzie, ale super wyksztalcony, z doskonalej rodziny, harvardzki profesor Ignatieff pograzyl historycznie Liberalow w wyborach na dlugie lata. Po prostu nikt temu kosmopolicie o niepospolitym rozumie nie ufal. JA TEZ NIE! Wyniki wyborow sa super, ale to zupelnie inna historia.
Na razie juz nie truje, tylko ide spac, bo jutro same zaby.
Pozdrawiam towarzystwo! Bardzo fajnie jest poczytac znow zeenowskie ciete kuplety!
zaspaem 😉 😆
do tego na oczy nie widze 🙂
(w zatrzymanym w poczekalni przyznalem sie do zaspania 😆 )
z basenow to u mnie tylko duza wanna (i natrysk tez 🙄 )
ale nasz balkon tez na powietrzu i dzisiaj bedzie pogoda
bakonowa i moze mieszczansko obsmazymy kawalek miesa
do sosu czosnkowego
teraz leniwie z PAPIEROWA gazeta 🙂
brykam fikam
Leniwe brykanie? 😆
To chyba tylko rysberlin tak potrafi 😉
A tak swoją drogą, nie wiem, czy przyzwyczaiłabym się do kindla czy innego iPada, ja jednak wolę wziąć książkę w dłoń, móc ją kartkować, porównywać fragmenty z odległych stron. To o wiele poręczniejsze. Nie jestem chyba jakąś straszną konserwatystką, oderwaną od dnia dzisiejszego, ale w tej dziedzinie tak. Mam właśnie książkę do przeczytania w kilka dni, ale w formie pdf na kompie. Nie będę drukować kilkuset stron, a poza tym w najbliższych dniach będę sporo jeździć przez kraj, więc będę czytać w netbooku. Specjalnie nie jestem zachwycona tą perspektywą, całe szczęście, że książka ciekawa.
PS. Ja mogę protestować i kierowniczyć jednocześnie, bo Kierowniczką jestem tylko z ksywki 😉
Dzień dobry, 😀
Czy prezes ma prawo jazdy? 😯
„- Mama prosiła mnie, żebym nie latał samolotami i bardzo uważał też, jak jeżdżę na drodze – mówił na posiedzeniu komitetu politycznego prezes PiS”.
Czy też jest to wypowiedź w stylu tej o „pokoleniu moich dzieci”? (dosłowny cytat z JK).
Ja zawsze wolałam papierowe formy, ale odkąd muszę przeczytać na zajęcia około 80 stron tygodniowo plus lektury własne plus literatura do pracy seminaryjnej, łatwiej mi to wszystko wsadzać w pdfy i nosić ze sobą na pendrivie albo trzymać na komórce (mam czytnik pdfów), szczególnie że w pracy zabronili nam czytać książek 😯 . Ale takie czytanie jest mało efektywne w przypadku dłuższych rzeczy, bo pod ręką mam cały Internet i trudno mi się skupić.
Jest esej Dukaja „Google zeżarło nam mózgi”, w którym pisze właśnie o niezdolności nowowczesnego człowieka do skupienia się na długiej narracji.
Co do studiowania/zawodówki: może źle się wyraziłam. Nie chodzi mi tylko o brak inteligencji u tych osób, ale też o pewne podejście do sprawy. W dzisiejszych czasach „cool” jest nie lubić czytania książek i filozofii i pół biedy jak ktoś taki studiuje informatykę, ale jeśli studiuje psychologię albo filologię? Mam takich paru znajomych na roku, jeden kolega szczyci się wręcz tym, że nie przeczytał w życiu ani jednej książki. Mam też koleżanki, które po 3 latach studiów nie znają podstaw gramatyki. Po co się męczyć i wydawać 7000 rocznie w takim razie?
Też się zastanawiałam, czy nie iść do szkoły fryzjerskiej, miałabym zawód po 2 latach i nieźle platną pracę. No ale rodzice mnie przymusili i chyba dobrze. Chociaż okaże się, gdy będę szukać „prawdziwej” pracy po magisterce.
A co do dzieci profesorów, to też jest kwestia wyrastania w pewnym środowisku. W moim domu stoi ogromna ilość książek, które do dzisiaj podkradam rodzicom, w dzieciństwie bawiłam się w salach wykładowych i katedrach rodziców. Zamierzam robić w innej dziedzinie niż oni, ale dzięki nim wiem jak to zrobić i na co uważać.
A teraz wybaczcie, muszę napisać pracę z etyki o imperatywie Kanta koleżance studiującej biologię.
Dzień dobry 🙂 Strasznie mam dzisiaj zalatany ranek, bo się zwaliło kilka spraw, które do 14.00 trzeba załatwić (potem zamykają). Więc na razie tylko merdam, już ciesząc się na ten moment, kiedy usiądę sobie z kawą na blogu i będę mógł szczekać bez ograniczeń. 🙂
No, słuchajcie, ten Lublin… Co chwila jakieś skandale. 😯
http://wyborcza.pl/1,75478,9596136,Hanba_na_KUL_u.html
Nawet jeżeli się nie było gorącym wielbicielem abp Życińskiego, to trzeba przyznać, że ta historia to jednak obrzydlistwo dużego rzędu.
Bobiku,
jaki katolicyzm, taka uczelnia!
Nikt nie protestował, były oklaski… 😯
Na lepszą nutę:
http://www.tvn24.pl/-1,1703027,0,1,kacza-rodzina-w-potrzasku,wiadomosc.html
Ostatnie ujęcie mnie rozczuliło 😆
„W sobotę w Rzeszowie lider PiS Jarosław Kaczyński przez szefa rzeszowskiej „S” został uznany za człowieka „Solidarności” i obdarowany repliką Krzyży Gdańskich”.
Co ja ,@#$%^, wiedziałam o historii najnowszej?
Alienor, wybacz moja nocna zlosliwosc. Jasne, ze rozumiem co mialas na mysli. Chcialam sie troche ujac za niektorymi moimi przyjaciolmi z tzw trades; wiem jak wiele trzeba umiec i uczyc sie, zeby byc dobrym w ich zawodach. Nauka, choc nie akademicka, tez wymaga pewnych zdolnosci i sprawnosci, nie mowiac o talentach. Rowniez fryzjerstwo.
Jesli chodzi o afere na KUL-u to nie nalezy mylic wolnosci slowa z rozpowszechnianiem oszczerstw i klamstw oczym p. Braun mam nadzieje bedzie mogl sie przekonac na wlasnej skorze.
Na pozyttywna note: zapowiadany kataklizm w Rzymie, surprise, suprise, sie nie sprawdzil. Jeszcze jeden koniec swiata, ktory nie nastapil.
Oczekiwanie na koniec świata jest bardzo ekscytujące, ale właśnie pod warunkiem, że on nie nastąpi i będzie można kolejny raz oczekiwać. 😈
Oczywiście, że w wielu zawodach nieakademickich też trzeba się uczyć i to nieraz latami. Mój tata chciał kiedyś nauczyć się cudnego tynkowania gliną od pewnego Japończyka, który tu dawał coś w rodzaju warsztatów. Ten Japończyk, Kusumi mu było, wielką specjalistą był, m. in. tynki w pałacu cesarskim w Tokio robił. Tata za nim łaził, podpatrywał, naśladował, aż kiedyś chciał się dowiedzieć czegoś również od strony teoretycznej i zaczął pytać, jak to trzeba, żeby te tynki takie perfekcyjne wychodziły. Kusumi, który z niemieckim był dość nietęgo, zastanowił się głęboko i odpowiedział zwięźle: immer probieren. 15-20 Jahre. Dann wieder probieren.
Z czego wynika, że recepta na japońskie tynki jest mniej więcej taka, jak na angielskie trawniki. 🙂
Wiesz, Kroliku, ja dobrze Twoje ujmowanie sie sie za tradesmen rozumiem, bo czesto sie mowi o nich ze sporym poblazaniem, troche do tego jeszcze podszytym zazdroscia (dobry hydraulik potrafi przeciez zarabiac wiecej niz niejeden profesor uniwersytetu). Zreszta teraz ludzie, ktorzy sie tymi sprawami zajmuja na powaznie oponuja przeciwko okreslaniu inteligencji wylacznie w tradycyjnej formie (stad mowa o inteligencji emocjonalnej, spolecznej, itp). A z drugiej strony, mamy bardzo bliskiego przyjaciela, ktory pochodzi z rodziny zajmujacej sie wylacznie trades, ktory czesto czuje sie wyalienowany w swoim rodzinnym gronie, ze swoim wyzszym wyksztalceniem. A i tak wlasciwie mowimy o formalnym wyksztalceniu, ktore dzisiaj i tak nie zawsze oznacza wyksztalcenie ogolne, i czesto jest wlasciwie bardzo waskim wyksztalceniem wysoko-zawodowym. Tymczasem to ogolne wyksztalcenie, wyrazajace sie m.in. umiejetnoscia krytycznego myslenia, jest jednak w spoleczenstwie potrzebne, chociazby dla funkcjonowania demokracji (a takze dla zapewnienia pewnej ciaglosci kulturowej).
A wybory w Kanadzie ja jednak troche sledze, choc chetnie bym o nich wiecej sie dowiedziala (zdaje sie, ze Ignatieff zatopil Liberalow, partie, o dziwo, Mrs. Linde z „Ani z Zielonego Wzgorza”). 😉
A co do czytania na iPadzie, to gazety i blogi jakos mi bardziej do niego pasuja, a ksiazki wole jednak papierowe (choc mam i te i te wersje). Zas o skakaniu z miejsca na miejsce w internecie ladnie tez napisal w zeszlym roku Nicholas Carr w „The Shallows” (finalista do Nagrody Pulitzera w tym roku, juz wyszlo to po polsku jako „Plycizny”). Rozdzial o skakaniu po internecie i rozumieniu szeroko, lecz powierzchownie nazwal ladnie „The Juggler’s Brain”…
Pan Braun ma bardzo głębokie (i równie pozytywne) długie zamilknięcia i widać jak mu słowo do myśli woła „już gonię” a myśl mu odpowiada „w ogonie” i rzeczywiście.
z cyklu with a little help from my friends, czy ktoś z Szanownych Koszykarzy może mi powiedzieć, co to za ptak?
https://picasaweb.google.com/komisarz.foma/TheWorldOutsideTheWindow#5606633980702675330
Foma, czy to nie jest lelek…
http://ptaki.luzik.proste.pl/lelek-kozodoj
Mnie sie zdawalo ze to szpak:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szpak_zwyczajny
moze turkawka
http://pl.wikipedia.org/wiki/Turkawka_wschodnia
Chyba jednak szpak 🙂
Tu z innego kata
szpak jak najbardziej, żółty dziób i plamki na grzbiecie jedyne w swoim rodzaju. wielkie dzięki 😀
Niemcy wybili,panie, Niemcy….
http://www.newsweek.pl/bins/Media/Pictures/d9/d9b7/d9b72233818d4fad99f64636c00fcf21_pgi.jpg
🙂 🙂
Zęby 😀 😀
Ale pewnie za wolność wybili. 😈
Dość zdecydowanie wygląda ten ptak fomowy na szpaka.
Oj, sorry, dopiero teraz zauważyłem, że już kilka szpaczych wizerunków było.
Łajza, jak widać, nawet w weekendy zasuwa z koksem. 🙂
Dobranoc Wszystkim . 😀
Muszę jutro wstac w środku nocy. Ok 7.00 wpadają przyjaciele z Berlina (w drodze na Rugię!). 😀
W odpowiedzi królikowi 😉
jak przeczyta, to się dowi,
że ambicją rozsadzony
uderzam też w wyższe tony:
Był poeta, z Bogiem wadził się o dusze
perorował na najwyższym diapazonie
odpowiedzią była cisza
gdy poeta ciągle dyszał
Bóg się modlił o oracji rychły koniec
Gdy milczenie przedłużało się nieznośnie
i poeta z sił już opadł był doszczętnie
Bóg odezwał się w te słowa:
przestań wreszcie perorować,
idź pisz wiersze, tylko rób to umiejętnie…
Omijajac pieknego szpaczka i bardzo mniej pieknego prezesa ( to chyba niechluj?) wroce do ksiazek papierowych i elektronicznych. Tez wole papierowe, ale mam domowy problem -pan maz jest uczuleniowiec. A w tym moim klimacie cosik je podjada jakby, zakrystia zalatuja ostro, czesc sie rozpada, szczegolnie ta klejona klejem kostnym, czasem widac jak po nich laza sobie takie jakies. Nie wiem jakie bo jak dolece z lupa to juz ich nie ma. Zamykane biblioteczki pekaja w szwach.
Musze przejsc na elektroniczne, nie ma rady.
Inny pismak, co chciał zasiąść po prawicy,
w buntowniczy sposób ozwał się do Pana:
umiejętność? Też mecyje!
Lepiej, kiedy dusza wyje,
pisać trzeba, proszę Pana, na kolanach.
Że jest miłosierdzie pańskie nieskończone,
wziął na stronę Bóg pismaka, mówiąc zdanie:
zgoda, sprawię więc po pierwsze
to, że będą że twoje wiersze
wyglądały jak pisane na kolanie.
A propos „coś podjada” – Babilas niedawno twierdził, że takich naprawdę skutecznych środków na ślimaki nie ma. Otóż niekoniecznie, przynajmniej u mnie. Moje ślimaki są piwnymi opojami (czyżby dlatego, że niemieckie?) i do słoika z piwem lezą jak głupie, topiąc się masowo. Cukinia na razie trwa i pręży dumnie liście do księżyca. 🙂
Książki u mnie wyłącznie papierowe, prawdopodobnie wskutek skrytej niechęci do gadżetów. 😉
A jak cukinia urośnie, to można ją wykorzystać do srogiej pomsty
http://www.slimaki.com.pl/przepisy/przepis.php?function=show_all&no=41
Ibidem:
24 maja – Dzień Ślimaka
Purytanskie slimaki z Massachusetts tez bardzo lubia piwo, Bobiku. Podobno na Mayflower pito piwo zamiast skislej wody (nawet dzieci!), i jakos widac zostal tu do niego sentyment, nawet wsrod slimakow (chyba jakos z purytanami skuzynowanych). 😉
O ptakach chwilowo nie moge, bo niedawno mialam smieszno-hitchcockowska przygode z ptakiem w domu, i jakos ich na razie unikam, dopoki nie zapomne. 😉
Straciłam głos i padam na twarz, a przecież mam najlżejszą pracę. W naszej niewielkiej instytucji w remoncie prawie 1800 osób. Z roku na rok skokowo więcej 😀
Bobiku,
niechec i u mnie jest, bo okulary ciagle zmieniac musze, ale niechec niechecia, a koniecznosc wkracza w moje progi. Taz meza nie ukatrupie…
Piwo postawie na wszelki wypadek, z ciekawosci i zobacze co sie na nie zalapie. Ale glownie to grasuja u mnie pasiogiery, no bo jak inaczej nazwac 8 cm pasikonika?
A po drugie – tu Pan nieco zniżył głos swój –
byś widoczny był na firmamencie nowym,
wśród krytyki puszę wieści,
że niejeden tam się zmieści
specjalista od poezji kolanowej
Zatem zgodnie z prawdą odpowiadać będziesz
kiedy pytać Ciebie o twe dzieła zaczną,
że i owszem, talent także,
wiedzieć trzeba też jednakże,
sam Bóg Ojciec do tych dzieł cię kiedyś natchnął…
Pożartowaliśmy, teraz poważnie:
Jak żyć?
A jak już życie określimy to czy pić?
I z kim?
Bo nie każdemu chyba ze łba idzie dym?
Czy jeść?
I jeśli już, to jakie bzdury po tym pleść?
Czy chcieć?
Co lepsze w chceniu, lepiej być jest też czy mieć?
Czy spać?
A kiedy zasnę już, to kiedy ja mam wstać?
Czy myć?
Dla zdrowia nie jest czasem lepiej w brudzie tkwić?
Gdzie iść?
A gdy już zajdę i posiedzę, kiedy wyjść?
Mieć psa?
A jak jest wredny i popalić zdrowo da?
A kot?
Czy taki futrzak nie za dużo robi psot?
A pchły?
Fakt, jakieś życie może się przydałoby?
Kto wie?
Może odpowiedź na pytania znajdzie się?
Jak nie?
To idę stąd, oszczędzam prąd i mam to w de…
Zeen,
cudo 😉
Bogu co boskie… poetom dawac tu najlepsze kaski.
Poemat egzystencjalny `Jak Zyc„ bardzo inspirujacy, choc w ostatnim zdaniu dekadencki. Naucze sie go na pamiac.
A tu na potwierdzenie moich wczorajszych wywodow na temat wody w powietrzu w Toronto, popatrzcie tylko jaka to byla ta wczorajsza gmla:
http://photogallery.thestar.com/991511
O, zeen do ontologii mnie przekonał. A w kwestii ptaszków, to już Biblia wyjaśniała: „po barwie mięsa rasę jego poznasz”. Oraz po długości okresu na zmiękczenie charakteru w garnku, bo jak długo, to krukowaty.
Oddziałowa przychodzi i mówi, że pani B. płacze i nie da się jej uspokoić.
Idę więc do pacjentki ustalić co się stało.
Okazało się, że ksiądz przychodzący do nas na oddział powiedział pani B. że jej choroba to kara za rozwód i parę innych jeszcze rzeczy. Ponoć powiedział jej, że „Bóg karze swoje krnąbrne dzieci”.
To w blogu, który podsunął mi Babilas.
Nawiasem, widzę prosty przepis na oszczędzanie pieniędzy oraz czasu. Najpierw udusić rysberlina, a potem Babilasa.
Koniec wiersza zeena dekadencki, ale jednoczesnie pro-ekologiczny. 😆 A na te gmle toroncka musialo pojsc sporo helu… 😉
„Najpierw udusić rysberlina, a potem Babilasa.”
Dlaczego udusić? Boisz się huku?
Tak Moniko, jak juz robic gmle to porzadnie, cala geba, zeby zasnula cale wielkie miasto na caly dzien. Zeby ja wszyscy widzieli i mogli dotknac. A nie byle jaka, na pol gwizdka, gmla wielkosci chustki do nosa co pojawia sie i znika w 30 minut. Jakby ten hel bylo tak trudno dowiezc.
Zjedlismy wlasnie bardzo ludyczny onbiad: chudy zurek, do tego salata z vinaigrette mojego wynalazku, tluczone ziemniaki z ziel. pietruszka, opiekana kielbaska typu weisswurst (u nas sie mowi monachijska), a do tego wszystkiego francuskie biale Anjou…
Nie chce sobie psuc niebianskosci w zoladku czytaniem babilasowego linku, moze potem….
Przez godzinę mnie na własny blog nie wpuszczało. Cholerna technika! 👿
A chciałem po pierwsze do zeena się dopisać.
W ontologii wdał się zeen odmęty,
pytał więc i pytał jak najęty,
przeszedł wszystkie problematy,
z panem B. wręcz przeszedł na ty
i odbębnił przynależne kiszek skręty.
Gdyby wcześniej zaskoczyła mu synapsa,
by nie pytał wcale, tylko zdał się na psa,
który z filozofii zwodów
umie zgrabnie przejść do głodu
i zapewnia, dusznym bolom dając klapsa:
jeść
i cześć! 😈
Muszę z góry przeprosić za wymowę następnych zdań, a następnie je wypowiedzieć jednakowoż. 😳
Uduszenie, czy nawet wykończenie z hukiem Rysia i Babilasa, niestety nic nie da. Zawsze się znajdzie jakaś zaraza, co człowieku czy psu podsunie coś do przeczytania, a co gorsza, do przegłówkowania. Lasciate ogni speranza. Od TAKICH nie ma ucieczki, kiedy się ma skłonność do TYCH nałogów. 🙄
Wojciech Tochman, „Jakbyś kamień jadła”. Zupełnie odbiera chęć rozmowy. I nie wiem co jest najstraszniejsze. Może data. To prawie teraz.
Mimo wszystko spróbuję odszukać Ryszarda Bilskiego „Urodziłam się z łopatą”. Bohaterką jest Ewa Klonowski. Wygląda na wyczerpany nakład. Jeśli nie znajdę, będzie lżej. Ale to jakby obowiązek, przynajmniej tyle można zrobić dla tych ludzi. Wiedzieć, że byli.
A potem była Ruanda.
Dzien dobry Koszyczkowi Poetyckiemu 🙂
Mam nadzieje ze odpowiedzi na pytania sie znajda i zeen nigdzie sobie nie pojdzie 🙂
Gmla z helu – wiec to dlatego tak PiSzcza ? 😀
Zwierzaku, przechodzac z biblioteki papierowej na elektroniczna, czy bedziesz skanowac to co masz?
Lisku,
staram sie odkupic, bo z tym skanowaniem to chyba jestem na to za glupia. 🙂
Ale ceny sa straszne. Ebooki w cenie ksiazki papierowej, to troche przesadne. No i nie wiem ile z tego ten kundel przyjmie. Wlasnie usiluje sprawdzic, ale jakby go zatkalo 🙁
Zwierzaku, moze na skanowanie jestes raczej za madra, bo to zajmue bardzo duzo czasu. Ale czy wszystko juz mozna kupic w formie ebookow?
Wlasnie w tym problem Lisku, ze nie mozna. Usiluje sie cos na ten temat dowiedziec. Z pozycjami angielskimi nie ma wiekszego problemu, ale po polsku to juz i owszem. Sporo ebookow mozna kupic na Allegro, ale te ceny ! 🙁
Kundel dużo przyjmie, z 2000. Tu jest dobry instruktażowy wątek http://swiatczytnikow.pl/ Skanowanie to jest dobry pomysł dla tekstów bardzo cennych, bo aby wykonać to dobrze trzeba się bardzo napracować, niestety. Kundel nie przyjmie albowiem samego skanu (tzn tak, ale będzie co najmniej nieporęcznie). Trzeba zamienić w literki. I tu jest dużo pracy.
Myślę, że najprościej zrobić rachunek sumienia i biblioteczki: czy aby na pewno mnie to wszystko potrzebne…. polecam do tego przeprowadzkę 👿
Nałogowi czytelnicy sobie organizują wymianę książek w postaci elektroniczej, ale to już trzeba samemu poszukać…
Dzień dobry 🙂
Wcale nie jestem pewien, czy mi się to podoba… Przez jakieś cholerne e-urządzenia zasłużenie dobra opinia kundli może zostać w szybkim tempie zrujnowana. 🙄
Dotąd z czystym sumieniem mogłem każdemu chcącemu poprawić sobie jakość życia zalecić: spraw sobie kundla. A teraz? Czy ja za takie e-kundle mogę ręczyć?
Eee…. 👿
Czy jest tu na blogu jakiś target?
Jak jest, to niech uważa na klikery. Wkrótce przy ich pomocy może zostać wyszkolony bezwzględnie i na-u-ko-wo. 🙄
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1515540,1,pozytki-z-tresury-kury.read
Ponieważ podzielam zdanie o kundlach, nazywam owego czytnika kindel. Co się ładnie rymuje ze szwindel. Można jeszcze chyba kitnik?? Co znowu z kitem. Oj ten marketing amazonowy… szwindel i kit wciskają.
A moje psy są typu parrez-rasse.
My wszystkie som targety, ino nie zawsze w fokusie, albo nie w tej grupie targetnej. Tak uczony w piśmie rzekł jeden.
Och, po francusku wszystko tak wytwornie potrafi zabrzmieć. 😆
Od dziś na pytanie o moją rasę będę odpowiadał, że jestem melange exceptionnel. 😎
Niemieckojęzycznym kindel może się też kojarzyć z dziecinnością. Czemu bez trudu można przypisać jakieś głębsze znaczenie – w końcu takie czytniki to pewnie będzie gadżet bardziej dla młodszego targetu, niż dla tego lgnącego do papieru siłą drugiej natury. 😉
Hi hi, ja tez go nazywam kindel. Kundel wyszedl niechcący….
A kury i bez klikierow sa bardzo madre. Nauczylam sie tego, jak mialam Bohuna. Co to byla za kura! No, sokol po prostu 🙂
O, jak ja sobie kindla chwale! Odkad go miesiac temu dostalam od E. w prezencie, przeczytalam osiem powiesci. Z czego chcialabym bardzo miec w papierze tylko Zajaczka o bursztynowych oczach Edmunda de Waala i moze jeszcze Guernsey Literary and Potato Pie Club. A wszytko za pol darmo lub za darmo – jak dwie ukochane od dziecka a dawno zagubione powiesci Wilkie Collinsa – Ksiezycowy kamien i Kobieta w bieli.
Ponadto dla slepego bardzo fajne jest ustawianie wielkosci literek.
Jak skoncze Zajaczka to chyba strzele sobie ku pokrzepieniu serca Klub Pickwicka juz cztery lata nie czytany…. Ech!….
Faktycznie, ustawianie wielkości liter to może być duży plus tego czyndla. Ja o tym nie pomyślałem, bo jestem ślepy na odległość, nie z bliska, ale czuję sprawę, jako że w otoczeniu mam takich, którzy mogliby czytać gazety, gdyby tylko ręce mieli dłuższe. 😉
I ten nowy ma bardzo wyraźne literki, i nic nie mryga, co sprawia też ulgę zmęczonym oczkom. Bo ja z tych długorękich. Stary miał gorsze literki. Cała klasyka za darmo jest…
Aaa, czyli opłaca się być opornym na gadżety, bo jak się w końcu złamie i kupi, to już udoskonaloną wersję. 🙂
No to testujta, testujta, a ja potem przylecę na gotowe. 😈
Antek Jurodiwyj ma juz wstepne ustalenia w kwestii Gmly – patrz Rzepa.
Winni som Komoruski, Tusku Wilcze Oczy oraz Kilch.
Calosc zamierza oglosic w czasie wyborow aby wstrzasnac suminiami Narodu, a przynajmniej jego zdrowgo rdzenia.
ukrywam sie, andsol bezglosnie a telemach z
hukiem, takie byly nocne plany
ukrywam wiec sie 8)
dla Heleny:
http://wyborcza.pl/1,75480,9580787,Mariella_Mehr__Raz__dwa__trzy__dzisiaj_umrzesz_ty.html
Zaloze sie ze i Michnik maczal w Gmle swoje brudne parchate paluchy….
nie lubie tych „kindli”
czytajac zanurzam nos w ksiazce, chlone zapach papieru
jak trobic to z metalowymplastikem
brykam 🙂 😀
O, Boze,rysiu, jaki straszny los tej Marielli i jej ludu.
Zamyslilam sie nad zdaniem o powietrznych korzeniach, ktore wyrastaja w slowach.
Tak wlasnie. Bardzo trafne.
No właśnie. Wpadłam sobie na miły. pogodny blog i przeczytałam o Marielli. Nie wiem dlaczego, ale jakoś się nie dziwię, że to właśnie w Szwajcarii. Takie ze wszech miar doskonałe społeczności potrafią czynić różne rzeczy, aby tylko swoją doskonałość utrzymać. Podobnie mają ludzie uważający sami siebie za doskonałych – jak im coś nie pasuje, walą po oczach bez skrupułów.
Kawę sobie strzelę i popracuję ciutkę albo co.
Naprawdę doskonałe są psy.
Na przykład mój.
Czyściutkie, solidne zadbane domki… W takich bardzo często upiory siedzą po piwnicach. Bo dla właścicieli liczy się tylko fasada.
Ciekawe, jaki udział w tych wszystkich potwornościach miał ponury duch Kalwina?
Przecież można kindla włożyć w kartkę papieru, a wcześniej go przetrzymać np. w piwnicy, albo przy winie, i chłonąć…. na papierze są ale-ergeny!
Jeszcze o skanowaniu – wiele skanerow ma w oprogramowaniu funkcje OCR, tz przetwarzacz literki=obrazka na literke=informacje; z regularnymi fontami dzialaja niezle. Z tym ze do samego czytania to nie jest potrzebne.
Ale nie do konca rozumiem w czym wyzszosc kindla nad malym laptopem?? (Wyzszosc kundla rozumiem jak najbardziej, z doswiadczenia 😀 ).
To nie tylko Jenische, Szwajcarzy takze – co prawda troche lagodniej, ale tez w roznych zakladach psychiatrycznych i karnych miejscach odososobnienia – traktowali mlodych ludzi, ktorzy jakos sie wychylili (ciaza u nastolatki, dlugie wlosy u chlopcow i zabawa w hippisow). To trwalo do polowy lat 80-tych. Przeczytalam o tym pare miesiecy temu na stronie BBC, bo ofiary w koncu zaczely o tym mowic.
I czy tylko Szwajcarzy? U nich to trwalo dluzej i z wieksza dokladnoscia, a przeciez cwiczono to najpierw w koloniach… Tak naprawde to jest wszystko jeszcze malo obecne w szerszej europejskiej swiadomosci, bo wszystkie podobne sprawy latwiej bylo zaszufladkowac na konto nazizmu, i zamknac rozdzial tej ksiazki, uzyskujac w ten sposob spokoj i pogode ducha.
A juz odrebnym tematem jest rola lekarzy, kosciolow, pedagogow. Oczywiscie, „naukowe” teorie na temat wyzszosci rasowej sa w stanie przebic wszystkie przysiegi Hipokratesa…
Maly laptop, Lisku, nie jest tak poreczny, jak mala elektroniczna tabliczka, przynajmniej, gdy sie czyta na kanapach, na plazy czy w metrze… No i czy Kindle, czy iPada, mozna wrzucic do sredniej wielkosci torebki, i juz ma sie przy sobie sporo ksiazek, nie mowiac o gazetach, nawet jak sie jest z dala od domu.
Przypomina mi się nie wiedzieć czemu Kosiński. Polska to taki straszny kraj, za brudnymi fasadami brudne wnętrza… cóż, kiedy on to wszystko wymyślił.
O Jenischach… Ciekawe, to mogły być dla człowieka dużo straszniejsze rzeczy, niż życie w komunizmie… Można było żyć w Szwajcarii – cały problem w tym kim się było.
na niedzieli koniec kolejny odcinek szczecina 🙂 😀
https://lh6.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/Tb2CWxj9qNI/AAAAAAAADA8/9uSBu0D0VLU/s912/DSCN1322.JPG
troche rytmu:
http://www.youtube.com/watch?v=1UPlyQow2rI&feature=related
Nacht Bobikowo 🙂 😀
Przeczytałam o Marielli. W głowie się nie mieści. Przy okazji mi się przypomniało, jak w latach 80-tych przekraczaliśmy szwajcarską granicę i nasz przyjaciel żartowniś powiedział coś żartem do szwajcarskich celników. Kazano nam wysiąść z samochodu, rozbebeszyli nam bagaże, przekopali samochód, wszystko to przy akompaniamencie krzyków i niewybrednych uwag. To nauczyło nas trzymać buzie na kłódkę na wszystkich przekraczanych granicach. Nie ma to nic wspólnego z artykułem, ale tak jakoś mi się skojarzyło z Szwajcarami.
Psiakrew, ledwo się przyzwyczaiłem do sieci, już zapowiadają jej śmierć 👿
http://wyborcza.pl/1,98077,9512007,Czy_wolny_internet_sie_skonczyl_.html
Ale masz problemy. Przedwczoraj zdaje się był koniec świata, a oni o jakichś internetach.
Koniec świata ma się zacząć w przyszłą sobotę.
Robicie coś w tej sprawie?
Bo może zamiast pracować warto iść na tygodniową wódeczkę???
http://wyborcza.pl/1,97863,9553927,Z_niewola_Polakowi_do_twarzy.html
Denerwują mnie przed spaniem!
Dobranoc.
Nisiu, zamiast się denerwować przyznaj, że jeśli Uroczy Jareczek do władzy wróci i Donalda każe zaaresztować (nie za zabicie brata, oczywiście, a za to, że był w 1989 dużo wyższy i śmiał się często), to słusznie zrobi i Donaldowi będzie się to należało, bo mieć tyle lat władzę i tak okropnie się okindalać, że aż ją Uroczemu Jareczkowi za darmo oddać, to takiego czegoś nikt nam od czasu Stasia Poniatowskiego nie odstawił.
slonce 🙂 tak powinien zaczynac sie poniedzialek 😀
ptaki rozmawiaja glosno
papierowa przyniesiona, czeka
herbata, pieczywo, konfitura figowa
spokojne sniadanie 😀
brykam fikam
od andsola przenosze
http://www.city-journal.org/2011/bc0511gs.html
Witam. Za oknem bezsłonecznie 🙁 .Tym razem nie udało się zamieść sprawy pod dywan http://www.konserwatyzm.pl/artykul/454/abp-jozef-zycinski-byl-klamca-i-lajdakiem—skandal-na-kul-u
No i coś pozytywnego http://www.mos.gov.pl/artykul/7_aktualnosci/15161_bezpiecznie_w_otulinie_br_calkowity_zakaz_polowan_w_strefie_ochronnej_bialowieskiego
Dzien dobry, sloneczny i rzeski 🙂
O zamiataniu pod dywan – powod banu : „wszelka krytyka biskupa ze strony laikatu musi mieć granice”
A wiadomosc o otulinie Bialowiezy bardzo dobra (swoja droga ciekawe ze ambona jest okreslona jako urzadzenie lowieckie 😆 ); ale czytalam tez o wyrabywaniu drzew w samej puszczy, i to nie w ramach opieki nad nia ?!
Andsolu, w sprawie filmu dokumentalnego 7 Up/ 28 Up o mobilnosci spolecznej w Anglii, okazuje sie ze projekt trwa nadal i byly, a takze beda, nastepne rozdzialy:
http://en.wikipedia.org/wiki/Up_Series
z linki Irka:
” Rozumiem ideę takiej wypowiedzi, ale bon tonu z racji prezentowania wyższej od lewactwa kultury prawicowiec winien przestrzegać.”
😯
teraz juz wiem ze jestem nizszy kulturowo 🙂
lisek 9:06
dobra wiadomosc, projekt (film) swietny-jeszcze raz dzieki za linke 🙂
takie „projekty, filmy, dokumenty” bez jutuba przepadlyby w
mokach archiwow
@lisek. Wędrując po puszczy spotykałem ambony z naklejkami ” Zabijam, bo lubię” . Niestety jest poważny problem z polowaniami. Lobby myśliwskie niezwykle jest silne http://wyborcza.biz/biznes/1,100969,8903983,Dewizowe_polowanie_w_Mazurskim_Parku_Krajobrazowym.html
Mam nadzieję, że ostatnia decyzja w sprawie otuliny białowieskiej będzie przełomem w sprawie
Irku, nie rozumiem Ciebie, nie po raz pierwszy zresztą. Powiadasz tym razem nie udało się zamieść sprawy pod dywan, a ja nie potrafię odczytać, czy są w tym zdaniu żalu nuty, czy raczej fanfary triumfu.
No dobrze, to idę za linkiem: Portal myśli konserwatywnej. Uhu, będzie hardkor, czuć Frondą. No ale dobrze, czytam. Z tej racji, że organizatorem imprezy byli nasi koledzy (…) mieliśmy tej kompromitującej sprawy nie nagłaśniać. Niestety, mleko się wylało i piszą już o tym wszystkie media. Czyli jednak żal. Nie, że wygadywał niegodziwe głupoty (z którymi komentatorzy się en bloc zgadzają), ale że przyłapali. Taka etyka prawicowa.
Dzień dobry 🙂 Zimno mi, słońca nie mam (poszło do Berlina), więc nie jestem skłonny do ciepłych uczuć, zwłaszcza wobec myśliwych. To ich należałoby wystrzelać. 👿
Okropną obłudą wydają mi się opowieści o szczytnych celach łowiectwa, ochronie przyrody, eliminowaniu słabszych i chorych osobników, bla, bla, bla. Myśliwi strzelają, bo lubią sobie popukać (i te napisy na ambonach tylko obnażają rzeczywistą ideę współczesnych polowań). A ochrona? Kiedy natura sobie lepiej radziła? Przed wynalezieniem prochu, czy po? 👿
Mnie w tym linku od Irka komentarze szalenie zaciekawiły, bo zjawisko krytyki Kościoła i duchowieństwa z pozycji ultrakonserwatywnych jest mi mało znane. Na ogół konserwatyści starają się z KK iść rąsia w rąsię, bo to przecież „ostoja polskości” i takie tam, a tu nagle czytam takie rzeczy:
Może rzeczywiście wystąpienie było za ostre, ale nikt temu prawdy nie odmówi. Abp. Życiński nagminnie występował ramię w ramię z elementem antypolskim i powinno się piętnować takich ludzi inaczej znajdzie się w panteonie wielkich ludzi i autorytetów razem z JPII, Geremkiem itp.
Od komentarzy tych ultrasów powiedzonko „bardziej papieski niż papież” nabrało dla mnie nowego zabarwienia. 😈
Wybacz Irku, wiem ze problem jest powazny, nawet bardzo. Po prostu sa dziedziny w ktorych nie nie znam dobrze polskiej terminologii i w pierwszej chwili ambony skojarzyly mi sie z kosciolem.
Istnieje odstrzal w ramach pielegnacji stada tak jak istnieje zrab drzew jako czesc kultywacji lasow, to czesc lesnictwa, ale w obu wypadkach nie o tym mowa.
ale to dobrze, że z Geremkiem, czy źle? 🙄
@babilas. Cieszę się , że sprawa wyszła i to dzięki mediom mi bliskim. Mam nadzieję, że sprawa z Życińskim pokaże prawdziwe oblicze i język tzw. ” narodowo- katolickiej prawicy” http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9604657,List_otwarty_po_spotkaniu_na_KUL_z_Grzegorzem_Braunem.html @lisek.Twoje skojarzenia z amboną są jak najbardziej prawidłowe 🙂
Mnie również ten „odstrzał w ramach pielęgnacji” nie do końca przekonuje. Ekosystem z tym zwykle radzi sobie sam – osobniki słabsze i chore padają ofiarą drapieżników, które dzięki temu też mają co do gęby włożyć. A chyba aż takiego nadmiaru wilków, niedźwiedzi czy rysi nie mamy, żeby drżeć przez ich ewentualnym rozmnożeniem się.
Jeszcze najprędzej rozumiem profilaktykę epidemiologiczną. Jeżeli grozi jakaś zaraza, izolowanie czy, no niech tam, eliminowanie osobników toto roznoszących, można rzeczywiście uznać za ochronę populacji. Ale poza tym przypadkiem, zającami lub sarnami zwyczajnie słabszymi, powinny się zająć wilki, nie myśliwi. 👿
A jak nie ma dosyć wilków, to tradycyjnie, kruki i wrony. 🙄
Foma, jeżeli ultrakonserwatysta wymienia JP2 w towarzystwie Geremka, to chyba jednak chciał przyłożyć. Z prawej strony, żeby nierówno puchło. 🙄
Najlepszy dowód, że ekosystem doskonale sobie radzi jest właśnie rezerwat ścisły w Białowieży. Piękna puszcza bez oprysków, cięć sanitarnych, odstrzałów w ramach pielęgnacji itd. Stąd ważność tej decyzji o zakazie polowań w otulinie, która służyła myśliwym wyłącznie dla zaspokojenia ich ambicji i emocji . Mam nadzieję, że to obejmie pozostałe obszary. Przełom w myśleniu jest.
Foma, oczywiście JPII nie jest chlubą dla ultrakonserwatystów, tylko nie mówią tego głośno w obawie o elektorat.
JP2 nie? 😯 o cholera… to kto jest?
Irku, zdawalo mi sie ze sa w Bialowiezy odstrzaly, ale wykonywane tylko przez lesnikow.
Jak się zastanowię nad tym JP2 od ultraskiej strony, to faktycznie, podejrzany z niego gościo. Ten cały ekumenizm, jakieś modły z rabinami, pewne pretensje do kapitalizmu, popieranie różnych, za przeproszeniem, Tischnerów, no a przede wszystkim konszachty z Jaruzelskim i przejażdżka z Kwaśniewskim. Skrajnie prawicową prawdę mówiąc, zdrajca i tyle. 🙄
A kto jest chlubą? Też pytanie… Ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Lisku, w rezerwacie na pewno nie. Są tam nawet fragmenty pozostawione naturze, że wg informacji uzyskanych od przewodników nie będzie interwencji na wypadek pożaru. Ale mam nadzieję, że takich doświadczeń ten las nie dozna.
Foma, myślę że http://pl.wikipedia.org/wiki/Inkwizycja
Odnośnie Tischnera. Kiedy zachorował na raka krtani to w tych środowiskach padło takie stwierdzenie. ” Pan Bóg ukarał go tym, czym najbardziej grzeszył”
Tak, tak, konserwatyści znani są z miłości bliźniego. 🙄
Tu dodatkowe informacje o panu Braunie, który – przyznaję – nie był postacią zbyt mi znaną, a zasługuje chyba na podobne uwielbienie, jak Betonowy Terlik.
http://wyborcza.pl/1,86116,9599854,Ciemnota_w_publicznej_TV.html
Jaka szkoda, że takich artykułów nie czytają ci, którzy właśnie powinni je przeczytać… 🙄
http://alfaomega.webnode.com/news/krzysztof%20łoziński%3a%20bomba%20prożniowa%20i%20prożnia%20mozgowa/
Gmła i hel to już stare numery, ale lampa na ciemność mnie zaskoczyła i zrobiła na mnie spore wrażenie. 😛
Znakomity wybór zaskakujących tekstów źródłowych, jeśli jeszcze o tym nie wiecie, można znaleźć tu:
http://dlaczegonienapalm.wordpress.com/
A rzeczywiście, jeszcze nie znałem. Dzięki, Wodzu. Ubogaciłem się wręcz fizycznie. 😀
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/335983,rektor-kul-przeprasza-za-slowa-brauna-o-abp-zycinskim.html
cytat: ” Ks. Wilk dodał, że w piątek społeczność KUL weźmie udział we mszy św. „w duchu zadośćuczynienia, za obrazę osoby zmarłego arcybiskupa”.”
czepiam sie, ale wiadomo msza w intencji zalatwia, i moze jeszcze spowiedz tak do tego
teksty zrodlowe, zrodlem dobrej zabawy 🙂 😀 😆
a slonce Bobiku, to powedrowalo sobie dalej, dalej, dalej 🙂
w przyniesionych wczoraj z piwnicy ostatnich kartonach ksiazek wylowilem Jerome K. Jerome „trzech panow w lodce nie liczac psa”
kartkuje, mam ubaw (jestem przy transporcie sera pociagiem z Liverpoolu do Londynu) 😆
O seru, mój seru!
Rysiu, a nie wyciągnąłeś przy okazji „Numeru 17”, rozkosznej opowiastki o Benie z Floty Handlowej, panie admirale proszempana, Boziu, bo jak się pogniewam, to zwątpiem?…
Są książki, które zawsze niosą nam pociechę w tym niełatwym świecie!
Montmorency wiecznie żywy!
Wiecie, że te teksty źródłowe tylko w czarną rozpacz wpędzają, nawet lampa do mroku niepotrzebna…. jakoś nie potrafię wykrzesać humoru z siebie 😥
Ale może to po całym dniu zajęć 😆
Rysiu, Jerome K. Jerome to moje dzieciństwo. Nie pamiętam kiedy ukazało się po polsku, ale mam wrażenie, że mój ojciec używał do słuchowiska w radio szczecińskim swego tłumaczenia, które był sporządził jeszcze jako speaker (tak się wtedy pisało) w Wilnie.
A teraz na dużo poważniejszy temat, to sprzed miesiąca, dopiero teraz napotkało mi się. Czy wiedzieliście o tym?
Rysiu, ser literacki najlepszy z robakami 😀 (Ginzburga)
@Andsol
Czy tłumaczenie zostało opublikowane? Chętnie bym się zapoznał.
Andsolu, mnie się coś obiło o uszy, ale bez szczegółów.
Kuroń to niezwykle twardy facet był i może właśnie dlatego nie bał się i nie wstydził okazywać miękkości. Powiedziałbym, że to był prawdziwy chrześcijanin. Mniejsza o to, że nie bardzo wierzący.
Jak mowa o książkach, które są pociechą, to ja zaraz myślę o „Podróżach z moją ciotką” Greene’a. Very english. I w takim rodzaju angielskości, przed którym gotów jestem klękać. 🙂
To ciezka sprawa, klekanie na cztery lapy 😉
O, ja nie takie cyrkowe sztuczki umiem odstawiać. 😀
Żebyście na przykład widzieli, jak kota ogonem potrafię wykręcić… 😈
padam 🙂
czlapie do lozka 😀
Podróże z ciotką – yes, yes, yes.
Kiedy mam już kompletny dół, sięgam po Bertiego Woostera, czyli „Wielce zobowiązany, Jeeves” Woodehouse’a – w absolutnie genialnym tłumaczeniu Juliusza Kydryńskiego.
😆
Andsolu, wiem, kim jesteś… To znaczy, kim był Twój Tata w szczecińskim radiu…
Moze ktos rozpozna ksiazke po tresci (nie moge sobie przypomniec ani tytulu ani autora): ksiazka mlodziezowa greendlandzkiego autora, o +- dziesiecioletnim synu ciezko pracujacego, malomownego rybaka pracujacego w duzym przeciebiorstwie rybnym, ktory znajduje i adoptuje malego lwa morskiego, przyjazn chlopca ze zwierzeciem i rozstanie gdy lew staje sie za ciezki i duzy na wykarmienie. Byla tlumaczona na polski.
Andsolu, wiem kim jesteś… Brzmi całkiem jak z kryminału. Aż się prosi, żeby dopisać dalszy ciąg. 😆
Bobiku, powinno być „wiem, kim jesteś, Kloss”.
A poza tym dopisz, oczywiście, dopisz, ino wierszem.
Moze byc i proza 🙂
Dopisz, dopisz Bobiku. Najlepiej w nowym wpisie, bo juz strasznie dlugo czekam na ladowanie :)0
No dobra, nowy wpis jutro obiecuję. 🙂 A nad wierszowanym kryminałem też pomyślę, ale jutro. Dzisiaj czuję prace ogrodnicze nie tylko w – za przeproszeniem – krzyżach, ale nawet w szarych komórkach. 🙄
Ciemno wszędzie, chłód i gmła:
coś się złego zdarzyć ma.
Dreszcz przenika psa Bobika:
gdzieś tu czuję nieboszczyka…
Ziąb zawiewa od ogona:
martwy ON czy martwa ONA?
Na ulicy trwa cichosza –
zaraz wpadnę na truposza!
Dzielny Bobik zęby szczerzy
i do domu pędem bieży,
gdzie w bezpiecznym kącie łóżka
własna czeka go poduszka.
Nos w poduszkę pies zanurzył:
alem sobie dzisiaj użył!
Trup się czai w każdym krzaku,
a ja spoko: leż, pętaku!
Jutro przyjdą stróże prawa
i tak skończy się zabawa.
Teraz będzie spokój w mieście.
Jam to sprawił, ja, nareszcie!
Dzielny Bobik paszczą kłapnął,
mruknął, pisnął oraz chrapnął.
Teraz psinka sobie śpi.
Nie budzimy! Sza i ciiii…
wyspany, wysniony, brykam 🙂
padalo, pada, bedzie padac
wtorek 😀
brykam fikam
zagladam do Jerome
wydanie IV (naklad 80 000 egz.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
Warszawa, listopad 1988 r.
tlumaczyl, Kazimierz Piotrowski
Ksiazka i Wiedza w serii „Koliber”
p.s.
Andsolu, wiem, kim jesteś… To znaczy, gdzie pracowal Twoj Tata w Szczecinskim radiu 8) 🙂
https://lh4.googleusercontent.com/_rxdnqitjQpQ/TGLcTaJEVDI/AAAAAAAAAH8/IgLwYamlhJQ/s640/DSCF3965.JPG
Nisiu (02:23), piekne!!! 😀 😀
Witam 🙂 Słonecznie, ale zimno.+6. W Tatrach 0.5 m świeżego śniegu i zagrożenie lawinowe. Coś to lato się ślimaczy. Może utopione w piwie przy cukinii 😉
Przeciez zima jest…
Andsolu, wiem kim jesteś usłyszał w słuchawce.
Potem cisza, pustka. Kątem ucha złapał
szurnięcie buta. I tyle. (…)
Hallo! Hallo! powtorzyl w cicha juz sluchawke, zaskoczony
jednoznacznoscia uslyszanych slow.
Andsolu, wiem kim jesteś brzmialo w glowie.
Zlowieszczo sie robi. 🙂
Kiedy amplituda złowieszczości zeszła do znośnego poziomu, Andsol zaczął spokojnie analizować. „Wiedzą kim jestem więc znają też mój numer telefonu. Strach pomyśleć, co by było, gdyby było inaczej”.
Chowający się po kątach Strach wykrzywił się rażony niegramatycznością wywodu. „Znowu 'strach pomyśleć’! Co to ja? Kali? Nie można: strach pomyślał, strach pomyśli?”.
Dzień dobry 🙂 Dzięki Nisi wyspałem się znakomicie i beztrupowo, ale dziś chyba ten porządek w mieście trzeba będzie trochę rozbebeszyć. Skoro i tak w sobotę kolejny koniec świata, to przynajmniej sobie trochę kryminalnie poużywajmy. 😆
Ale zgodnie z obietnicą – już w nowym wpisie, żeby łatwiej było nawijać. 🙂