Pochwała Dywanu
Przypominam sobie, jak to było. Zaczynałem dopiero kręcić się po sieci i dowiadywać, co to takiego czat, co blog, a co forum. No, nie ukrywajmy – byłem wtedy szczeniakiem bardzo niewielkim, nieopierzonym (to mi zostało do dziś) i niezorientowanym. Odkryłem dość przypadkowo jakiś blog i zobaczyłem, że odbywa się tam spontaniczna, niezwykle zabawna twórczość wierszykowa. O, to coś dla mnie – pomyślałem sobie i postanowiłem sprawę dokładniej obwąchać. Wszedłem, zamerdałem grzecznie ogonem, przedstawiłem się i…
I wsiąkłem. Nie tylko dlatego, że przez Kierownictwo blogowe zostałem bardzo fachowo posmyrany po brzuchu i za uchem. Nie tylko dlatego, że wspólne wierszykowanie okazało się nawet lepszą zabawą, niż myślałem. Był powód ważniejszy i poważniejszy. Ten blog uświadomił mi rozmiary mojej muzycznej ignorancji, ale równocześnie zachęcił do wypełniania dziur w edukacji i dostarczył do tego materiału. Zacząłem więc bezwstydnie korzystać z nagromadzonej tam zbiorowej mądrości muzycznej i korzystam do dziś.
Zapewne skorzystałbym jeszcze więcej, gdybym tych nieszczęsnych dziur w edukacji nie miał. Znawcy i koneserzy mogą sobie na Muzycznym Dywanie porozmawiać na takich merytorycznych wyżynach, o których ja nawet nie śmiem śnić. Podczas tych napadów merytoryzmu mogę tylko siedzieć cicho w kącie, zazdrościć i potajemnie się dokształcać. Ale – na szczęście dla mnie – od czasu do czasu merytoryzm udaje się na zasłużony spoczynek, a ja wtedy wślizguję się na blog i rozpoczynam szczenięce figle. O dziwo, Pani Kierowniczka nie tylko na to zezwala, ale bywa, że i zachęca, co jest dla mnie powodem nieustającej radości.
Dziś blog Doroty Szwarcman, przez bywalców zwany czule Dywanikiem, obchodzi kolejną, już czwartą rocznicę powstania. A ja mam nadzieję, że będzie ich obchodził jeszcze wiele. Bo gdzieś tak przy dwudziestej albo trzydziestej rocznicy, dzięki Dywanikowi będę już tak wyedukowanym muzycznie psem, że może nawet uda mi się coś merytorycznego szczeknąć.
Oczywiście, że wysłanie zaproszenia na dwa dni przed wydarzeniem jest bardzo nieeleganckie. Jeżeli Pałac tak zrobił, zachował się skandalicznie i nie ma powodu, żeby tego też nie wyrazić głośno. Ale ponieważ Obama nie bywa w Warszawie co 2 tygodnie, można było przełknąć urazę i powiedzieć sobie „zawalili, palanty, ale moja fotka z prezydentem USA będzie dla kraju niezłym piarem, więc pójdę i dam ją sobie zrobić. A co myślę o tych z Pałacu, to jeszcze potem powiem.”
Obama w końcu nic nie winien, że urzędnicy w Pałacu głów nie mają. A nie było też tak, że Wałęsę zaproszono tylko dla picu, w gruncie rzeczy wcale sobie nie życząc jego obecności – najwyraźniej komuś na niej bardzo zależało, skoro proponowano mu rządowy samolot, żeby i na Festiwal Biblijny zdążył.
Dla polityka spotkanie z prezydentem sporego państwa to nie to samo, co imieniny u cioci Jadzi, na które się nie pójdzie, bo ciocia zaprosiła za późno. 😉 I w ogóle kierowanie się w wielkiej polityce urazami, obrazami tudzież fumami nie jest cechą męża stanu. Mąż stanu opieprzyłby Pałac na czym świat stoi, po czym wykazał wielkoduszność i na spotkanie poszedł, żeby gościowi nie czynić despektu.
A mnie przyszło do głowy, że to jest rewanż L.W. za obsadzenie szefa Europejskiego Centrum Solidarności.
Nie zgodziliście się na człowieka wskazanego przeze mnie, to ja wam wytnę numer w ostatniej chwili. I nic nie będziecie mogli zrobic…. 😕
Nawiasem mówiąc – samemu zdarzyło mi się przy wysyłaniu zaproszeń na pewną rodzinną uroczystość pominąć pewną bardzo ważną dla mnie i reszty rodziny Osobę. Przez roztargnienie, czy przez urwanie głowy związane z organizowaniem uroczystości, sam nie wiem. Ocknąłem się na dzień przed i natychmiast zadzwoniłem do Osoby, tłumacząc się, przepraszając i prosząc o przyjście mimo wszystko. Osoba obraziła się jednakowoż na ament i odmówiła, co sprawiło mnie i nie tylko mnie ogromną przykrość. Pewnie, że sam byłem winien, ale czy swą szczerą skruchą nie zasłużyłem na chrześcijańskie wybaczenie? 🙁
Bobiku, też mam takie coś na sumieniu 🙁 😳
Formy muszą być dopięte na ament bo jak nie to ojoj, szczególnie jak gnojnik obrazy wisi w powietrzu. Wiem, bo kiedyś w Zakopanem przypomniałem sobie o cioci (twice removed) z Bydgoszczy, która nawet raz mnie przenocowała, więc w kiosku wziąłem kartkę i skrobnąłem serdecznie i wysłałem. No i była obraza i zadyma rodzinno dyplomatyczna, bo co to znaczy jak ten człowiek wysyła w lipcu kartkę z ośnieżonymi Tatrami.
Z tego co mówią liczni komentatorzy w przekaziorach, to sytuacja była bardziej złożona. Pałac miał wpływ na dobór gości na spotkanie z „polską demokracją”. I wśród osób zaproszonych był LW. Natomiast to strona amerykańska decydowała o tym, z kim Obama spotka się w cztery oczy. Wałęsę nie satysfakcjonowało spotkanie grupowe ( do zdjęcia, nie ma szans na poważną rozmowę). Zaproszenie na spotkanie w cztery oczy strona amerykańska, bo tylko ona była do tego upoważniona, wystosowała zbyt późno.
Tyle zrozumiałam.
No właśnie, kochani, każdy ma coś na sumieniu, każdemu się zdarza gafę strzelić przez roztargnienie albo co. Osobiście mam spore osiągnięcia, zwłaszcza jeśli idzie o te przysłowiowe rozmowy o stryczku w domu powieszonego. Oblewam się natychmiast zimnym potem, ale słowo już wyleciało. Jestem za byciem wielkodusznym w stosunku do gapiszonów – chyba że wiemy, iż ktoś chciał nam zrobić afront. Dlatego nie lubię „politykowania” – w tym sienkiewiczowskim znaczeniu: domyślania się cudzych motywów do dwudziestego miejsca po przecinku, kombinowania, czy już opłaca się obrazić, czy jeszcze nie i tak dalej. Zakładam dobrą wolę drugiej strony i ryzykuję rozczarowanie, ale dla mnie to gra warta świeczki.
„Domyślanie się cudzych motywów” jest na ogół tym co się w psychologii nazywa „projekcją”, a co zwięźle wyraża przysłowie: „każdy sądzi według siebie”! Nie cierpię 👿
Generalnie jestem za asertywną, jasną komunikacją. Niestety często myloną z nieuprawnionym skracaniem dystansu, arogancją i chamstwem. Wierzę, że z czasem nauczymy się, jako społeczeństwo, i wielkoduszności i otwartości a nade wszystko dystansu do siebie samych i poczucia humoru w relacjach 🙂
W Londynie Obama byl witany niezwykle serdecznie i entuzjastycznie sadzac z komentarzy i zdjec po obu stronach Atlamtyku. Nie dlatego ze Londyn jest pudlem Waszyngtonu- jest wiele puktow spornych w ich stosunkach, bodaj najwazniejszym w tej chwili jest Libia, ale dlatego ze laczy «nas» wszystko- historia, jezyk, kultura. Brytyjczcy nie maja zadnych kompleksow wobec Ameryki i wiedza ze w czasie panstwowych wizyt niczego sie nie zalatwia tylko sie umacnia przyjazn. Wiedza tez, ze nie moga «prosic» prezydenta USA zeby cos dla nich «zalatwil», na co ma znikomy wplyw, gdyz jest on wladza wykonawcza a nie ustawodawcza.
Wiedza tez bardzo dobrze co to jest British interests,natomiast nie spotkalam sie jak dotad z wyrazeniem British raison d`etat, choc zapewne takie tajemnicze zwierze istnieje w przyrodzie.
Byly tez jakies protesty przeciwko czemus tam, ale prawie niezauwazalne. Zaloze sie ze byly jakies jadowite kmentarze, ale nie zauwazylam bo rzadko zagladam do tej akurat prasy.
W sumie byla to badzo przyjemna wizyta i jedyne co mnie irytowalo, to nieliczne opisy jakiej marki sukienki mialy na sobie panie Pierwsza Dama i Glowa Panstwa. O Michelle pisano z szacunkiem i ogromna sympatia. Pobila znaczaco w ocenach pania Kennedy.
No tak, Jotko, ja tez tak ogolnie mysle. 🙂 Ale jest jeszcze pare „ale”, takich na przyklad jak wieloznacznosc jezyka i jego nasze interpretowanie – czy tego chcemy, czy nie – wedlug jakichs zalozen (wynikajacych z kontekstu, ale i z zalozen co do intencji rozmowcy). Jest to moze i wada, ale z drugiej strony dzieki tej wieloznacznosci mamy cos takiego, jak poezja, ktorej osobiscie nie oddalabym za nic. 😉 A drugim „ale”, juz w tej konkretnej sytuacji jest to, ze protokol dyplomatyczny z zalozenia opiera sie na pewnych regulach, w sklad w ktorych wchodzi odpowiednio pielegnowana hipokryzja, bez ktorej byloby trudno mu funkcjonowac, wiec trudno szukac zupelnej analogii miedzy naszymi roznymi codziennymi zyciowymi sytuacjami a mocno skodowanym zyciem dygnitarzy panstwowych, obecnych i bylych. Co nie znaczy oczywiscie, ze im takze nie zdarzaja sie wpadki, i ze tez nie musza sie czasem poslugiwac zasobami wielkodusznosci, o ile je maja.
A juz co do samego Walesy, to mysle, ze to skomplikowane, bo znamy go z roznych okresow zycia, i to czasem od podszewki, i jednoczesnie i dumni z niego jestesmy, i troche zazenowani. Tym niemniej to ciekawe zderzenie – dwaj laureaci Pokojowej Nagrody Nobla, ktorzy moga przeciez rzeczywiscie sie nie zgadzac co do tego jak ten pokoj osiagnac (sa inni laureaci, ktorzy tez sie zreszta z Obama nie zgadzaja, wiec Walesa nie jest tutaj osamotniony). Moze lepiej byloby gdyby wyrazil swoja niezgode przez odwolanie sie do jakichs wyzszych wartosci, a nie tylko utylitarystycznie – typu „jak nie mam nic do uzyskania, to nie biore udzialu”. Ale moze cos w jego ostatnich wypowiedziach opuscilam, bo mam w domu weekend urodzinowy (urodziny Zosi), a poza tym podobne do Jotki podejscie do niedzielnych sniadan i lunchow. 🙂
Ale ta biała kiecka na przyjęciu źle jej robiła na figurę (atletyczne ramionka), a kok z lat sześćdziesiątych kiepsko na urodę. W pierwszej chwili nie poznałam jej – gdzieś się zapodział swobodny wdzięk, z którym jej tak do twarzy. Coś by ci jej styliści mogli wymyślić dla swojej pięknej Michelle.
U nas z kolei pani Kluzik-Rostkowska błysnęła kolorową, wzorzystą, dziewczęcą sukienusią na oficjalnym baaaaardzo spotkaniu. Oj, warto czasem czytać książeczki pani Kwaśniewskiej – mój syn dostał od przyjaciół jedną taką na imieniny i sama ze zgrozą stwierdziłam, że nie miałam dotąd pojęcia o różnicy między butami „oxford” i „derby”. Gdybym była facetem, musiałabym popełnić seppuku na myśl o wszystkich królewskich przyjątkach, na których wystąpiłabym w butach „derby”… gdybym je w ogóle miała i gdyby ktoś mnie zapraszał na królewskie przyjątka.
No, w każdym razie te dwie kiecki były niehalo!
Sienkiewicz nader słusznie został przywołany, bo te całe muchy w nosie i przepychanki, kto będzie przed kim wymieniony w sprawozdaniu, którego nikt nie przeczyta, bardzo „postszlacheckie” są. Niby szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, ale jak co do czego, to najważniejsze, żeby nie chybiano względu. 🙄
Mnie nadmiar ceremonialności nudzi i śmieszy, więc zdecydowanie lepiej się czuję w krajach i środowiskach, które sobie tym szczególnie głowy nie zawracają. Ale nie przepadam też za przesadną bezceremonialnością – taką, która świadczy już o braku szacunku albo o kompletnym niewychowaniu. Czyli – jak to już nieraz zauważyłem – w centrum mi najwygodniej. 🙂
Dla Zosi urodzinowe merdnięcie ogonem, Baaardzo Specjalne. 🙂
Łapę też mogę Bardzo Specjalnie podać. 😀
Z niesmakiem doszedłem do wniosku, że różnica oxford a derby jest mi głęboko obca… ostatnio się dowiedziałem, że mam mokasyny, chociaż jako żywo nie noszę do pióropusza… z drugiej strony ekscentryczność ubioru angielskiego jest dość dobrze znana i mnie się ta strona ich kultury bardzo podoba!
W Guardianie nawet był wiernopoddańczy artykuł, rodzaj inwokacji do Michelle, z dziarskim wnioskiem, że zasłużyła na to, by być prezydentem.
Coś spóźnione te imieniny Zosi 😯
Niemniej serdeczności przeogromne 😆
Aaaa, już wiem czym to się różni! Ale nie jestem w stanie powiedzieć, na którym szczeblu dressiness jestem, bo nie pamiętam co jest na moich mokasynach! Ależ to cała nauka, ta butologia. A teraz mam nadzieję, że szybko to zapomnę…. chociaż nazwa Blücher na buta mi się podoba, tym bardziej, że miał intymne związki z moim miastem (pan Blücher, nie but).
No właśnie i ja się przyłączam! I do pracy znowu…
Oj, mówiłam: pustynia intelektualna 😳
Przecież to urodziny. Imieniny Zosi były dwa tygodnie temu.
Do urodzinowych życzeń też się przyłączam!
Z Blücherem ja chyba też mam jakieś związki gatunkowe, bo tak się nazywał czyjś mopsik. 🙂
Czy nie pani profesor Łętowskiej?
Dziekuje za urodzinowe zyczenia, kochani. 🙂
Rosnie mi ta Zosia jak na drozdzach, sukienek i spodenek nie nadazam je kupowac, nie mowiac o butach (niezaleznie od stylu). Ramionka ma atletyczne, ale nie az tak jak Michelle, lubi czasem wzorki, czasem gladkie, wierzy w bezposredniosc i eksperymentalnosc. I zaczela najwyrazniej dokladniej sledzic wiadomosci. Wiem, bo przypadkowo podsluchalam jej rozmowe ze starsza siostra, w ktorej porownala DSK do Zeusa, a zone DSK do Hery, z tym, ze „Hera byla bardziej zazdrosna”. No i sa jeszcze ulubione wybuchy, ktore potrafi zorganizowac na wiele sposobow. 😉
A ja niestety w tak wysokich sferach się nie obracam… ja tylko o marszałkach…
Dobrze mi idzie ta robota.
Zosi very, very Happy Birthday i trzymam kciuki za Nobla z Fizyki w najblizszej dekadzie!!!
A ja w odpowiednich dawkach bardzo sobie ceremonial cenie. Zycie byloby znacznie bardziej szare bez ceremonialu, stylu wysokiego, haute couture czy skladania przysiegi na wiernosc Konstytucji. Co roku wczesna jesienia zasiadam przed telewizorem aby jeszcze raz obejrzec uroczystosc otwarcia nowej sesji Parlamentu , ktorego scenariusz powstawal przez osiemset lat. Jak ja im wtedy zazroszcze!!! Tej radosci i swobody opowiadania o sobie. Przegladania rodzinnego albumu.
Mopsik pani profesor Ewy Łętowskiej nazywał się Klucher. Być może von. Pisywała o nim sympatycznie w felietonach. O ile pamiętam, państwo Łętowscy mieli dwa mopsy, ale jak się nazywał drugi?
Pamiętam też, ze restauracje państwo Łętowscy kwalifikowali w zależności od wykazywanej tam życzliwości dla psów. Klucher i jego koleżka oczywiście uczestniczyli w obiadkach. No i to jest głęboko słuszne.
Ach tak, rzeczywiście, Klucher. To Blücher musiał się wobec tego nazywać jakiś inny pies. Może nawet wcale nie mopsik.
Mnie do restauracji zwykle nie zabierają, bo podobno jestem za bardzo rozbrykany i zbyt przyjazny, wskutek czego co chwilę usiłuję na kogoś się wspiąć. Wyjątkiem jest jazda do Krakowa, kiedy to nie chcą mnie zostawiać w aucie, zwykle dość nagrzanym. Więc te restauracje na trasie do Krakowa też są klasyfikowane według psolubności. 🙂
Co do dwóch pokojowych noblistów to zgryźliwie zauważę, że tylko jeden z nich wysłał ekipę za ocean, żeby mu wroga narodu ukatrupili. Czyli dawniej te noble były dużo bardziej pokojowe.
I dlatego zamiast prasy (narzędzia do ściskania głowy) wolę zwariowany Słownik etymologiczny Andrzeja Bańkowskiego, z którego właśnie dowiedziałem się, że niewłaściwie naleśniki dotychczas robiłem, bo naleśnik, „placek pieczony na liściu (kapusty)”. A potem odkryłem, że nauczycielka „około 1495 (w tzw. modlitewniku Nawojki: nauczycielko apostolska = dotrix apostolorum, o Najświętszej Marii Pannie)” i w związku z tym mam pytanie do obecnych Pań: a kto tu nauczycielką w gronie jest?
Widzialm niedawno w ksiegarni brytyjski przewodnik po miejscach dog friendly: restauracjach, hotelach; penjonatach i nawet hospicjach , co ze wszech miar sluszne i humanitarne. Oczywiscie wiekszosc pubow zezwala na psy.
A tu na Florydzie przed restauracjami czesto stoja miski ze swieza woda.
Takze ode mnie jak najserdeczniejsze zyczenia dla Zosi z okazji urodzin 🙂
Dziekuje Lisku i Heleno. 🙂 I uciekam na razie do urodzinowych obowiazkow.
Coś pocieszającego dla nieprawdziwych Polaków. Ci prawdziwi są najprawdopodobniej też nieprawdziwi. 😈 No, przynajmniej częściowo. Takie zwierzę jak całkiem prawdziwy Polak prawie na pewno nie istnieje.
http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1515824,1,o-gotach-wandalach-i-herulach.read
No, nie. Wszystko mu sie pomylilo. Goci zamieszkuja ziemie wschodniego Londynu.. Poznac ich po tym ze nosza wszystko czarne nabite gwozdziami, glany, czarny makijaz i maja czarne wlosy wypomadowane na sztorc. Wygladem budza groze, ale serca maja golebie. I lubia jak sie ich mamusia wstydzi. Nie wiem dlaczego.
Ale mowia o sobie Goths.
A vontrompka wariacje sobie robi na temat Jezusa i bieli jeszcze bielszej…
Witam 🙂 Z porannego przeglądu prasy. Aktyw partyjny wiecznie żywy. Wrrrrrrrrr 🙁 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9690026,Na_ublizaniu_politykom_mozna_zarobic__Nawet_2_zl_za.html
No na razie tylko w fachowszych drukach piszą dyskretnie, że ta mnogość Słowian się skurczyła. Biskupin, nie Słowianie, Ślęża, nie Słowianie, nawet starożytni Ślężanie, prasłowiańscy, waleczni wielce, mieszkańcy Śląska, okazują się być najprawdopodobniej Silingami jednak, z rodu Wandalów. Nawet o aniołach Piasta Kołodzieja (czy całej tej strefie prapiastowskiej) pisują, że to Chazarowie byli, czyli nawet, o matko, nie chrześcijanie! Nic dziwnego, że pojawiają się nowe mity założycielskie, oparte na istotach z nieba (samolot), etc. Bo przecież ci Chazarowie, uwaga, dla ludzi o mocnych nerwach, to judaizm wyznawali, aczkolwiek z potomkami Izraela nie mieli nic wspólnego. Uch.
A w Vontrompce do osobistej pielgrzymki doszlam i tu dopiero mnie zatchnelo!
Tylko cichutko pozwole sobie zakwilic – ojejunciu, ojejunciu…
Dzień dobry 🙂 W świetle takich nowości archeologicznych można łatwiej zrozumieć legendę o Wandzie, co nie chciała Niemca. Najprawdopodobniej był to sąsiad z wioski, znany ze skąpstwa i awanturnictwa. Głupia by Wanda była, żeby się za takiego wydawać. Ale nigdzie nic nie było o tem, że nie chciała również z Gotem. Albo z Chazarem. 😈
Gdyby wskutek zmian w świadomości etnicznej prawdziwi Polacy byli skłonni rozważyć również zmianę opcji religijnej, to proszę pamiętać, że ja zawsze byłem zwolennikiem kultu cargo. 😎
Ci londyńscy Goci o gołębim sercu wcale mnie nie dziwią. Skoro byli Ostrogoci, to dla równowagi powinni być i Łagodnogoci.
Ja też sobie pochodziłem po Vontrompce do tyłu i okropnie się uśmiałem przy tym: 😆
http://www.vontrompka.com/blog/2011/04/telemirakiel/
Ciekawy przyczynek do tematu Wałęsa – Obama http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110530/KRAJSWIAT/186521854
Wiecie, że zdębiałem, przeczytawszy o wynajmowaniu przez partie polityczne fachowców od lżenia w internecie? 😯 W swej świętej szczeniaczej naiwności nigdy bym nawet nie dopuścił do siebie myśli, że coś takiego jest możliwe. 😳
Ja się nie nadaję do takiego świata. Ma ktoś może na zbyciu jakiś inny? 🙄
Sancta simplicitas – odmiana szczenięca…
Bobiku, człowiek jest bardzo pomysłowy jeśli chodzi o organizowanie różnych świństw…
Jadę kupić róże.
Co mi się zaczyna wydawać, że się znam na ludziach, to się zaraz okazuje, że znam się nie na tych ludziach… 🙄
jestem zmęczony polityką
jestem zmęczony polityką http://www.zdelegalizowany.blo9.eu/wp-content/uploads/2011/05/ATT00101.jpg
I to jest w zasadzie słuszne podejście, nie tylko do polityki, ale w ogóle do życia. 🙂
Zwłaszcza jak są takie afrykańskie temperatury jak u mnie dzisiaj…
Nie mogłem obejrzeć tego filmu, „ponieważ jesteś poza granicami kraju”, ale może kogoś w kraju zainteresuje:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,110500,9681333,_Krolestwo_zdechlych_myszy___FILM___Tak_zyje_sie_w.html
Poza tym podczas dzisiejszej prasówki nazgrzytałem się zębami widząc tu i ówdzie, że Ratko Mladic kreuje się na uciśnioną niewinność. I że „ze względu na stan zdrowia” może nawet nie dotrzeć do Hagi. Tego typa wyjątkowo chętnie widziałbym na ławie oskarżonych. Jego żołnierze wyprawiali rzeczy straszne, a nawet najstraszniejsze. I to nie w ramach jakiejś bezdusznej, anonimizującej ofiary machiny śmierci, tylko oko w oko, własnymi rękami. Strasznie miałbym za złe panu B., gdyby mu pozwolił spokojnie umrzeć we własnym łóżku.
Bobiku,
z ludźmi mam tak samo 🙁
Irek,
😆
Irku, z tego wprawdzie jeszcze nie wynika, że jesteś psem, ale w każdym razie idziesz w słusznym kierunku. 😎
Nie pozwoliłam Sokratesowi chodzić po klawiaturze. I co? Obsikał mi ją 👿
Nie macie pojęcia ile się musiałam namęczyć żeby wywabić zapach 🙄
Ale jak wracam z pracy do domu to wszyscy mówią ” O, pies już wrócił” 😀
Hmm… w tym wypadku nie wiem, czy nie należałoby na wszelki wypadek zaserwować rodzinie tego utworu. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=LlS-7SRYoFg
Jotko, gdyby w okolicy był Mordechaj, na pewno usłyszałabyś wykład na temat zabraniania czegokolwiek Kotu. 😎
Jest wprawdzie taki specjalny sposób warczenia… Ale ludziom to słabo wychodzi. 😉
To moze jakis tambylec ogladnie i opowie?
Jotko, to byla zemsta filozofa 🙂
Juz dawno zauwazylam, ze lzenie w internecie musi byc sterowane, ale nie wpadlam na to, ze platne. Ideowca ze mnie, ha!
Sokrates ma poglądy identyczne z Mordechajem 😉
Warto było patrzeć w jakiej kolejności Sokrates obsikiwał literki. Musi chciał coś powiedzieć. Ale ludzie tak reagują na kontakty trzeciego rodzaju: umywają ręce i klawiaturę.
Ciekawe… Koty chyba muszą mieć do przekazania całkiem inne treści niż psy. Ja się wprawdzie też czasem komunikuję przy pomocy obsikiwania, ale używam do tego drzewek lub granic mojego terytorium, a nie klawiatury. 🙄
Ooo!!! O tym nie pomyślałam, Andsolu 😯
Rzuciłam się do mycia klawiatury! Mój błąd 😳
No, już mi się ckniło za genialnymi pomysłami Prezesa, bo chyba ze 3 albo 4 dni ich nie prezentował. Ale ta kreatywna przerwa dobrze mu zrobiła. Teraz znowu błysnął formą i ujawnił, jakie byłyby priorytety polskiej prezydencji w EU, gdyby rządził PiS.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9692393,Prezydencja_Polski__jak_rzadzilby_PiS.html
Idea obrony chrześcijan, którzy są prześladowani jak nigdy w dziejach, niezwykle do mnie przemówiła. Idę zaraz wykręcić łapę jakiemuś lwu i dokopać gladiatorowi. Ja też chcę zrobić coś dla prześladowanych chrześcijan! 😎
I ktoś puszcza wiatry 😯 http://wiadomosci.onet.pl/kraj/fotyga-jaroslaw-kaczynski-bedzie-wkrotce-premierem,1,4401375,wiadomosc.html
Panią Fotyżankę kocham od pierwszego wejrzenia.
Zdaje się, że Madame wyobraża sobie, że teraz Obama każe i Jarek zostanie premierem. No bo jak to, czy można nie słuchać Obamy? Czy Obama może nie posłuchać Jarka?
Tak czy siak, dobrze, że jest bezpieczniej.
Zastanawiam się, czy w główkach pani Fotyżanki i Prezesa nie snują się myśli o interwencji amerykańskiej w Polsce, w obronie demokracji, rzecz jasna. Być może nawet w ramach NATO skieruje się do nas jakiś batalionik naszych własnych chłopców przegrupowanych z Afganistanu.
Nisiu, bardzo Cię proszę, nie wgryzaj się w panią Fotygę. Mnie do dzisiaj, na myśl że była szefową MSZ, robi się słabo 🙁
Haneczko,
i jest to bardzo prawdopodobne, niestety.
Siedzac w ekskluzywnym towarzystwie ludzi myslacych zapomina sie o tej rzeszy glupkow, ktorzy suma sumarum zadecyduja o wyniku wyborow.
Ale (moze to moje wrazenie) rzad jakis nieruchawy i nawet jak cos dobrze robi to nie umie tego sprzedac. Jak chociazby ostatnia sprawa z pania minister Kopacz. Moze przegapilam, ale nie zauwazylam „wystapienia w obronie” i „odparcia wroga”.
Zwierzaku, nie strasz 🙁
Wiecie co? Złamałam się. Trzymajcie proszę. Dzisiaj, od 15 do 18 córasek pisze gramatykę opisową celtyckich. Ona jest heroicznie nieprzytomna, a ja tak samo albo odwrotnie, ale w dygocie 🙁
Usłyszałem właśnie w wiadomościach, że w Bułgarii do tego stopnia brakuje krwi do transfuzji, że powstał czarny rynek. Pod szpitalami stoją „koniki” od krwi i wypatrują zdesperowanych. Jak wypatrzą, to wołają jednego z dawców, którzy kręcą się w pobliżu, ten idzie z potrzebującym do kliniki, podaje się za krewnego, oddaje krew „ze wskazaniem” i za drzwiami kasuje. 😯
A my myślimy, że to z polską służbą zdrowia jest tak fatalnie. 🙄
Dobra, Haneczko, bedziem czymać. 🙂
Może nawet Wielki Wódz poczyma, bo już wie, co to za straszne zwierzę ta gramatyka opisowa. 😈
Uważam, że handlowanie sobą to jednak świństwo, a krew to fatyga niewielka, szkoda na zdrowiu żadna. Fuj 👿
Czymam!
Haneczko, ja za Fotyżanką jakoś specjalnie się nie upędzam, ale jak już mi się trafi, to oka (i ucha) oderwać nie mogę. Któreś węże tak mają, czy nie kobry. Kipling coś o tym pisał.
Zwierzak, niestety, ma mnóstwo racji co do PT Elektoratu, więc nie wiadomo jeszcze, co nas czeka.
Jakby co (ODPUKAĆ!!!), trza się będzie wycofać na jakieś z góry upatrzone pozycje i odwalić kolejną emigrację wewnętrzną.
Łomatko.
Jej 😀 Dobranoc 😀
Powyższe było do Zwierzaka 🙂
Nisiu, tuszę, że nasze upatrzone pozycje będą zbieżne 🙂
Padam poziomo 🙄
Jotko, czym myłaś klawiaturę? Ściereczką czy karcherem???
Zdaje się, że ostatnio rzesza głupków wybrała PO, czy się mylę?
Bo może rzesza głupków wybiera tylko innych- Zwierzaku?
Samo siedzenie w ekskluzywnym towarzystwie ludzi myślących to mało, wypada jeszcze pomyśleć samemu.
Żeby nie było, że odwołuję się „ogólnie” do wpisów, mamy przykład elegancji w stosunku do wyborców – chyba jednak PiSu, bo kogo?
Nisiu, zadaj sobie pytanie, jak odbyła się zmiana w 2007r. Czy Tusk potrzebował batalionów do oderwania od premierostwa Kaczyńskiego?
Czy PiS nie uszanował wyniku wyborów? Czy to aby nie w Twojej głowie snują się pomysły obrony polskiej demokracji?
Co mam nie poczymać? Poczymam.
I pomyśleć, że taki Celt musi to umieć sam z siebie. Straszne.
Zeen, bez przesady. Trudno chyba na serio przypuścić, że Nisia przewiduje odwołanie polskich chłopców z Afganistanu, żeby w ramach NATOwskiej interwencji bronili demokracji w Polsce. Tu chyba nawet bez mordki widać, że to taki sarkastyczny żart był. 😉
Gdybym ja się ze wszystkich swoich sarkastycznych żartów musiał tłumaczyć… Łojezu, to by dopiero było. 😈
zeen, pytasz: Czy PiS nie uszanował wyniku wyborów? Będąc jednym z tych, którzy czytając systematycznie prasę polską i bezustannie powtarzane przez JK i jego otoczenie, tak w miejscach publicznych jak i na spotkaniach z dziennikarzami, wyrażenia dezawujące obecnych ministrów, premiera i prezydenta, znam odpowiedź na to pytanie.
No właśnie, bez przesady…
Przypisywanie nielubianym politykom pomysłów od czapy jest dopuszczalne, niedopuszczalne jest zwracanie „ekskluzywnemu towarzystwu ludzi myślących” uwagi, że właśnie za to „ekskluzywne towarzystwo ludzi myślących” może być nielubiane przez rzesze głupków…
Sorry, dezawuujące.
Wodzu, taki Celt właśnie wcale nie musi. On może zasuwać po temu celtyckiego bez najlżejszego cienia świadomości, czym jest gramatyka opisowa. Ale Polak rzadko tak potrafi, nawet jak jest córaskiem Haneczki. 😉
Zeen, jeżeli mówisz „możecie za takie a takie żarty być nielubiani”, to oczywiście jest to rzecz do rozważenia. 😉 Ale jednak nie bierzmy żartów poważnie i nie każmy się z nich na serio tłumaczyć. Bo w końcu wszyscy się zaczną bać napisać cokolwiek.
To wspaniale, że rozważyć możesz nielubienie za żarty.
Czy możesz również rozważyć pogardę i chamstwo wobec wyborców i polityków opozycji wypływające z tych „żartów” ?
Sorry, panuje nastrój dobrej zabawy i żartów, a ja tu wchodzę i judzę, przepraszam, już się zamykam.
Zarzucanie uczestnikom rozmowy rzekomej pogardy i chamstwa pominę, bo tu nie ma zawartości rzeczowej, a są tylko i wyłącznie emocje. Natomiast może zostać poddana chwili rozwagi zbitka mówiąca, że te czy inne nastawienia są kierowane wobec wyborców i polityków opozycji. W tutejszych rozmowach uczestnicy mają zdolność odróżniania zupełnie odmiennych zjawisk i nie sądzę, by ktokolwiek utażsamiał czy miał za jednorodne zjawiska polityków PiS (bo o nich zapewne chodzi z tą „opozycją”) i ich wyborców. Ich wyborcy tworzą bardzo, bardzo różnorodne środowisko, i spora jego część ma racjonalne motywacje. Natomiast czołówka PiS-u od paru lat (nie tylko od przegranych parlamentarnych wyborów) regularnie ośmiesza Polskę, funkcję polityka i reprezentowane społeczeństwo. To nie zaczęło się dziś, z programem ochrony chrześcijaństwa na świecie, które zwycięski PiS będzie miał za rządowy priorytet, to już kwitło gdy w 2005 PiS zapowiadał budowę 3 milionów mieszkań, czyste delirium tremens.
Zeen,
a toz wlasnie siedze i poganiam siebie : myslec! myslec!
I z tego myslenia tak mi wyszlo, ze tzw. demokracja to niezbyt fortunny pomysl.
Nie wymyslilam jeszcze lepiszego sposobu, to znaczy wymyslilam, ale nie do zrealizowania. 🙂
A nie mozna powiedziec, ze PO zostalo wybrane glosami wystraszonych intelektualistow? 🙂
Zartuje sobie oczywiscie, chociaz w pewnym stopniu tylko.
Wiadomo jest, ze kazda partia ma swoj zelazny elektorat a walka wyborcza toczy sie o te rzesze niezdecydowanych.
Z tej rzeszy czesc rzeczywiscie nie wie na kogo glosowac, czesc ma wyrazne polityczne sympatie ale ogolnie olewa, czesc w ogole nie wie o co chodzi.
Po wygralo, bo ruszylo czesc z tej czesci olewaczy. A co ich teraz ruszy? Strach przed PiS spowszednial, a jak bardzo spowszednial niech mowia dane z wyborow prezydenckich.
Musze sie wytlumaczyc pewnie ze slowa „glupek”, ktore cie ubodlo. Fakt, ladne nie jest, ale za to prawdziwe! I dotyczy czesci kazdego spoleczenstwa. Stanowczo zaprzeczam, ze sa to tylko wyborcy PiS, bo tego nie powiedzialam, nawet na mysli nie mialam. To jest tak naprawde ta duza czesc spoleczenstwa, ktora poprzez rozne uwarunkowania jest podatna na manipulacje. A nie da sie ukryc, ze to oni zadecyduja 🙁
Bo z tych 3 czesci niezdecydowanego elektoratu jakie roboczo wyodrebnilam, PiS ma szanse na zagospodarowanie dwoch.
Tak jest, PiS nie uszanowal wyniku wyborow. Twierdzenia o nielegalnosci wladzy, o nielegalnosci prezydenta sa tego przykladem.
Osobiscie czuje do PiSu i jej lidera szczera i spontaniczna nienawisc i pogarde.
Do PO czuje wylacznie pogarde.
Dalabym w tych wyborach szanse SLD, choc troche mnie mierzi, ale mnirj niz dwie partie powyzej. Zamierzam dawac temu wyraz na tym blogu jak mi Gospodarz bedzie dalej pozwaal.
Do wyborcow nie czuje raczej nic, chyba ze urzaszaja arsze z pochodniami albo domagaja sie wywieszania krzyza w instytucjach swieckiego pnstwa.
Alors, zeen?
Dzień dobry, 😀
Haneczko, czymam!!!!
SLD miałby większe poparcie wyborców , gdyby sternik był inny.
http://www.youtube.com/watch?v=0WoFYG1nIWY
Nigdy nie zrozumiem, dlaczego wytrawni gracze z SLD dali się wyautowac panu G.N.?
Dzień dobry 🙂 Czujemy się podtrzymani, dziękuję 🙂
Tak Zwierzaku.
Na marginesie. Nielubienie mi nie przeszkadza. Nie ma obowiązku lubienia haneczek. Za to bardzo przeszkadza mi wykluczanie, a dla lewej Polki w pisowskiej Polsce nie ma ani miejsca, ani racji bytu.
Zeen, judź, lubię Twoją krwistość 😎
Dzień dobry,
„arsze z pochodniami”? Słabo znam niemiecki, ale… 😆
Judzenie zeena rozumiem, jego potrzebę bycia na przekór i spojrzenia z drugiej strony. Ale nie wiem, czemu próbuje wmawiać nam coś, czego nie ma, jak z tym uszanowaniem przez PiS wyników wyborów, kiedy gołym okiem ten szacunek widzimy 👿
Dzien dobry 🙂
Haneczko, trzymam mocno!
Dzień dobry, chociaż przy tej wiadomości to niekoniecznie http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9695139,Po_co_zabawy_w_mierzenie_nosow.html
I to jest jasne postawienie sprawy, żadnej hipokryzji Heleno.
Wolność czucia pogardy i nienawiści na szczęście jest niezagrożona i znacznie większa od wolności słowa, co z jednej strony cieszyć może, z drugiej wszelako martwi, bo życie trawione nienawiścią i pogardą chyba nie ma dobrej jakości.
Jak chodzi o krzyże, to jestem podobnego zdania. Jedną z różnic między PiS a PO jest stosunek do instytucji KK, o ile PO klęka na oba kolana przed, to Kaczyński traktuje go instrumentalnie, czego najlepszym przykładem było rozegranie sprawy bp Stanisława Wielgusa.
Pamięć cosik koleżeństwo zawodzi, PiS grzecznie i bez oporów przekazał władzę w 2007 zwycięskiej partii, czym uszanował zasady demokracji i wygadywane teraz liczne głupoty na temat „przypadkowego prezydenta” itd. tego nie zmienią.
Bo zupełnie czymś innym jest szacunek do władzy, na który władza musi zasłużyć i nie mieszałbym tego z dochowaniem zasadom demokracji.
A teraz poproszę o trzymanie kciuków, bym się nie rozpuścił, idę w skwar i spiekotę, jak przeżyję, to jeszcze pojędzę 😉
Oj, nie wiem czy takie wyjaśnienie z psem chłodno handlującym swoim przywiązaniem jeszcze bardziej by nie zasmuciło dzieciaka.
Dzień dobry 🙂 Mogę dziś zacząć dzień nietypowo – jest szaro, chłodno i leje jak z cebra.
Tej wiosny jest to naprawdę bardzo nietypowe, bowiem, jak stwierdzili meteorolodzy, miała ona najwięcej dni słonecznych od czasu rozpoczęcia pomiarów, czyli jest absolutną rekordzistką. 🙂
Octalu, wiadomo przecież, że się wygłupiałem i udawałem Kota. 😉 W rzeczywistości każdy normalny pies jest emocjonalną przylepą i okropnie mu na uczuciach swego ludzkiego stada zależy. Ale też każdy pies ma bardzo silne, wrodzone poczucie hierarchii i słucha tylko tych, którzy w domowej hierarchii stoją od niego wyżej. A dzieci rzadko potrafią sobie wypracować taką pozycję, żeby pies je uznał za wyżej postawione. Inaczej mówiąc, traktuje je jak rodzeństwo, nie starszych i raczej obdarzy przyjaznym kuksańcem, niż będze słuchał ich poleceń.
O sile uczuć to w żaden sposób nie świadczy. 🙂
„Arsze z pochodniami” to literówka zaprawdę godna Heleny. 😆
Dobrze, że już spałem i nie mogłem z rozpędu poprawić. 😈
Szkola zachowala sie moim zdaniem wybitnie glupio. Zamiast machac uczniom przed nosem paragrafami lub sie tlumaczyc ze byla to zabawa, nalezallo incydent w ktorym uczestniczylo wielu uczniow jakos zdyskontowac. poprosic badacza o przedstawienie wynikow badan rasowych, ilu kolegow z klasy do gazu, ile kolezanek do hodowli aryjczykow, wylonic zespol profesorow Instytutu HIgieny Rasowej i poproszenie np o genetyczne uwarukowanie wyzszosci rudych i blondynow nad brunetami, prawnikow pracujacych nad jakims zagadnieniem ustaw norymberskich etc. Dzieci musialyby siegnac do jakichs materialow zrodlowych, cos przeczytac i byc moe lepiej zrozumiec historie. Przezyc ja troche glebiej. Ale jak widze polska szkola wciaz nie zachec do myslenia., tylko straszy sankcjami i karami.A w dodatku jest sama tchorzliwa.
Trzydziesci kilka lat temu po obejrzeniu programu w amerykankiej tv tez pszlam i zmerzylam sobie caszke i inne parametry rasy. Bo bylam ciekawa cz ym przezyla. Raczej nie.
Czymam za gramatyke opisowa.
Heleno, mysle ze szkola nie powinna uczestniczyc w takich zabawach nawet pozornie i nawet w celach edukacyjnych.
Nie mowiac juz o tym ze ktos moze poczyta, ale wiekszosci utkwi w pamieci na przyszlosc sam fakt przyzwolenia.
Luuudzie pomocy! Wyglada na to, że pisane mi „robienie w kocim departamencie” 😯
Pojawił się następny kot. Wyglada jak pręgowana Julka od Bobika. Jest zadbany, przyjazny. Przychodzi od kilku dni. Ma obróżkę. Bardzo chce być w domu.
Dzisiaj udało mi się zdjąć obróżkę i odczytać numer telefonu (s.o.s i słuchawka telefoniczna).
Wygląda to tak: (D)o282299176
Dzwoniłam, ale słyszę, że: nie ma takiego numeru. W informacji telefonicznej też mi nie potrafia pomóc 🙄
Co robić? Trzy koty, plus pies to jednak sporo. I pewnie ktoś za tym pręgowanym tęskni 🙁
haneczko,
oczywiście czymam mocno ❗
Umknął mi spory kawałek nocnej dyskusji i teraz nie wiem, od czego zacząć. Wobec tego spróbuję nie po kolei. 😉
Najpierw przypomnę coś, o czym wszyscy dobrze wiemy, ale czasem zapominamy albo nie bierzemy tego pod uwagę. Wygłoszenie w jakimś – znającym się już – gronie jakiejś negatywnej „uwagi ogólnej” (np. „wszyscy wyborcy Partii Chomików Syryjskich są durni”) jest odbierane całkiem inaczej, niż wygłoszenie takiejż uwagi pod adresem kogoś z grona (np. „Bobik jest durny”). Tak po prostu działa życie społeczne. I dobrze, bo dzięki temu możemy prowadzić najbardziej nawet zażarte dyskusje, nie tracąc przy tym wzajemnego szacunku i sympatii, pod warunkiem, że przestrzegamy zasady nieatakowania osobiście rozmówców. W praktyce wygląda to tak, że jeżeli na negatywną uwagę o wyborcach PChS ktoś odezwie się nieśmiało „ale przecież ja głosuję na PChS”, usprawiedliwiamy się zaraz „ojej, ciebie wcale nie miałem na myśli”, a nawet dorzucamy „to wobec tego zmieniam zdanie o wyborcach PChS”. 😉 Jeżeli ktoś w naszym gronie zapędzi się i warknie „Porozumienie Mrówek to szmondaki i kryminaliści”, zwraca mu się ewentualnie uwagę, że nie ma podstaw do takiego niegrzecznego i nieprawdziwego twierdzenia, ale nie mówi mu się „skoro tak twierdzisz, to jesteś chamem i bydlakiem”. Itp, itd.
Oczywiście, gdyby tę samą uwagę wygłosił „nie nasz” i na innym forum, bylibyśmy może oburzeni i zareagowali wiele ostrzej. Ale zapewne wiele osób byłoby skłonnych złagodzić ton, gdyby przeciwnik pojawił się tutaj i rozmawiał twarzą w twarz. Bo przestałby być anonimowy, też by się w jakiś sposób „oswoił”.
Przyznawanie rozmówcom z własnego grona specjalnych praw i przywilejów nie jest może dziejowo sprawiedliwe 😉 ale – podkreślam- umożliwia dyskusję. Dlatego ja tam dalej mam zamiar być stronniczy, Tu Obecnym wiele więcej wybaczać i nawet jeżeli mówią coś, z czym się głęboko nie zgadzam, wystrzegać się używania wobec nich epitetów powszechnie uważanych za niemiłe bądź nieuprzejme. Ament. 🙂
Za nieroztopienie się zeena czymam, wkładając od czasu do czasu łapy do lodówki, coby było skuteczniej. 😆
Jotko, czy literka (D) nie sugerowałaby, że chodzi o telefon w Germanii?
Jotko, zadzwoń do schroniska, może go szukają. Są też strony poszukiwawcze.
Mar-Jo,
tak zrozumiałam, ze w Germanii i dzwoniłam: 0490282299176, ale słyszałam (po polsku, że nie ma takiego numeru) 🙁
Kot nakarmiony kocią karmą rozłożył się przy oczku wodnym i poluje na złote rybki 🙄
Jotko, a 0049282299176?
Ja bym zrobił tak: po pierwsze rozwiesiłbym w okolicy ogłoszenia. Słyszałem kiedyś, że koty poruszają się na obszarze o promieniu 15 km, kotki trochę mniej, chyba 10. Po drugie, poszedłbym na policję i poprosił o pomoc w sprawie odszyfrowania numeru telefonu – oni chyba powinni mieć w takich sprawach trochę doświadczenia. Po trzecie – schroniska. A po czwarte – niektóre koty lubią się wprosić z wizytą, ale wcale nie mają zamiaru zostawać na stałe. Więc może na razie potraktować tego kota jak gościa, którego do stołu się zaprasza, ale jednak licząc na to, że w końcu pójdzie do siebie. 😉
D nie musi koniecznie oznaczać Deutschlandu. Może ktoś np. oznaczył tak swoją miejscowość (np. Dobrzyń czy Dąbrowę), nie przypuszczając, że kot może się wyrwać poza jej granice.
Nie wiem, czy w Polsce istnieje coś takiego jak TASSO. To jest taka ogólnoniemiecka organizacja, zajmująca się m. in. rejestracją zagubionych zwierząt (prowadzi też centralny rejestr chipów) i zgłoszeniami uczciwych znalazców. Gdyby mnie zginął zwierz w Niemczech (albo mi się przyplątał), przede wszystkim zgłosiłbym się do TASSO. No, ale żeby się zgłosić, najpierw ono musi być.
Sprawdziłem jeszcze niemiecki numer kierunkowy 02822 – to jest Emmerich, na samym okołoholenderskim skraju Nadrenii, gdzie diabeł mówi dobranoc, a kapusta odpowiada smętnym szemraniem. Mam poważne wątpliwości, żeby ten kot stamtąd przywędrował. 😉
Diabeł mówi dobranoc, a kapusta odpowiada smętnym szemraniem…
Toż to arcydzieło metafory. Od razu mam w oczach i uszach tę kapustę.
Bobiku, dzięki za obronę mojej szczątkowej inteligencji. Owszem, z Afganistanem to był żart.
Równie wyraziste jak smętne powiewy kapuścianych liści jest wyobrażenie, jak też PiS mógłby nie uszanować wyniku wyborów – powiedzmy – technicznie. Okopaliby się chłopcy do pozycji stojąc w swoich gabinetach? Wytoczyli działa? Zbudowali barykady?
Jedyne, co mogli, to pogadać, zasiać niepewność i nienawiść. Nie lubię.
Pogardy też nie lubię i uważam za uczucie niszczące. Gardzącego, niestety.
Mar-Jo, z tym sternikiem to trafiasz w dychę. Też byłabym bliska poparcia lewicy (ja, stary styropian…), ale osoba szefa mnie osłabia.
Skontaktowałam się z tak zwaną Kociarnią i bedziemy wspólnie szukać.
Chwilowo wszystkie trzy koty opuściły ogród.
Acha, Samson jest Samsonem, ale czasem, zupełnie nieswiadomie mówimy na niego Szaman. Żeby nie dostał kociokwiku staram się zwracać do niego używając dwojga imion: Samson – Szaman.
Najzabawniejsze jest to, że kiedyś w Polityce Pilch nazwał psychologów współczesnymi szamanami. Czyli wszystko się, mniej więcej, zgadza.
Sokrates bardzo chętnie zaprasza koty do domu i z całkowitym spokojem obserwuje jak opróżniają jego miskę 🙄
Bardzo mi przyjemnie, Nisiu, że mogłem metaforycznie przybliżyć Ci piękną miejscowość Emmerich, a po prawdzie to cały Okręg Kleve. 😆
Z aktualnymi sympatiami wyborczymi mam podobnie: od PiS-u zbyt wiele mnie dzieli, od Platformy częściowo również, a częściowo mam do niej pretensje o nieudolność, zadufanie i kilka innych rzeczy, SLD mógłbym poprzeć, bo wciąż jęczę, że potrzeba nam silnej lewicy, ale osoba lidera mnie odrzuca… Jak refren powraca pytanie czto diełat’ ?
Jakby tak wziąć część lewicy, część platformy, postawić Tuska na czele, to może jakoś by to wyglądało?
Tusk moim zdaniem wyrabia się na męża stanu.
Podejście do miski, a zwłaszcza obserwowanie zmian w nim, to w ogóle jest dziedzina fascynująca. 🙂
Pręgowana do niedawna rzucała się na żarcie niecierpliwie, natychmiast i bez zachowywania jakichkolwiek form towarzyskich. Ponieważ nikt z rodziny nie interweniował, to uznałem, że widocznie ona z racji hierarchii ma do tego prawo i grzecznie czekałem, kiedy ona zacznie jeść, a dopiero po chwili ja podchodziłem do miski. Aliści ostatnio Kocica jakby wydoroślała i zaczęła zachowywać się stateczniej, co poskutkowało tym, że teraz ona zaczęła czekać, aż ja przyjdę na posiłek. Znaczy, jemy obecnie całkiem równocześnie. Nie ukrywam, że wprawiło mnie to ponownie w zmieszanie i niepewność co do mojego i jej miejsca na drabinie. 🙄
Obawiam się, że wzięcie części Platformy, części lewicy, mogłoby jeszcze zwiększyć i tak już duży nipiesniwydrzyzm. 🙄
SLD jest formacją jako lewica rozpoznawaną, więc niechby już oni tą lewicą zostali. Tylko niechby naprawdę reprezentowali lewicowe myślenie polityczne, a nie skupiali się na mizdrzeniu i patrzeniu, jak tu chociaż trochę miodów władzy zlizać, bez względu na cenę.
A Tusk niechby sobie był szefem Platformy, ale jakoś wyraźniej określonej, niż bycie partią władzy.
Co nie znaczy, że życzyłbym którejkolwiek partii kompletnego spsienia albo całkowitego rozwydrzenia. 😎
Z zainteresowaniem przyglądam się tym sympatykom PiS, którzy od lat są naszymi przyjaciółmi czy też członkami rodziny.
Rozmawiam, słucham i staram się zrozumieć ich motywy.
Zauważyłam, że wiekszość z nich to osoby, w mniejszym lub większym stopniu, sfrustrowane. Coś im w życiu nie wyszło. Nie wyszło faktycznie, lub tylko w ich mniemaniu.
Nie są to wcale osoby źle sytuowane czy marnie wykształcone. Wręcz przeciwnie. Większość może się pochwalić całkiem sporymi dochodami. Wszyscy, o których piszę, mają tytuły naukowe, z belwederską profesurą włącznie.
Łączy ich rozczarowanie życiem. To, że życie nie chce się układać po ich myśli.
Gdyby mój Kot nazywał się Samson, prawdopodobnie czasem (i nie całkiem nieświadomie) mówiłbym do niego per Szampon. 😈
Pogarda i nienawisc moze wyniszczac tylko kogos, kto tylko tym zyje i nie zna milosci, altruizmu, podziwu. Pogarda jest czesto wynikiem naszych ocen etycznych, zas nienawisc jest czesto niezbedna, abysmy nie zobojetnieli na podlosc nikczemnosc i okrucienstwo.
Jotko, czy to nie jest czasem numerek z kodu elektronicznego, z microchipu wsczepianego dzis czesto kotom takze w Polsce? Zadzwon do najblizszej przychodni weterynaryjnej, oni beda wiedziec i maja tez czytniki.
Jotko, ja myślę, że jeżeli chcielibyśmy zrobić „psychologiczny profil wyborcy”, to trzeba by podrążyć jeszcze głębiej. Bo ludzi sfrustrowanych, takich, którym życie nie poszło po ich myśli, na pewno nie brakuje w dowolnym ugrupowaniu politycznym. Może bym tu raczej poszedł po linii „w jaki sposób ludzie obchodzą się ze swoją frustracją”. Np. czy gorzknieją, obwiniają zły świat i szukają wroga, czy mówią sobie „no, trudno, to i owo nie wyszło, ale popatrzmy, co by tu jeszcze można zmienić na lepsze”.
Nie wykluczam, że pewne partie mogą bardziej przyciągać ten czy inny typ osobowości. I na pewno liderzy mają tu olbrzymie znaczenie, bo z osobami łatwiej się identyfikować niż z programami.
Dzięki Heleno, zadzwonię 🙂
Coś w tym jest Heleno – nienawiść, miłość …
Przypomniał mi się wiersz Różewicza: „chleb można opisać głodem …”
Pytanie, czy bez możliwości doświadczania uczuć negatywnych bylibyśmy zdolni do odczuwania tych pozytywnych …
Biblia mówi: „obyś był gorący lub zimny, letniego wypluję” (cytat tylko przybliżony).
Bobiku,
ci których znam obwiniają innych i czekają na tego, kto zrobi z tym porządek. Niestety 🙁
Do robienia pogłębionych analiz mam zbyt mało danych – na szczęście, ale to co mogę bezpośrednio obserwować układa mi się w taki właśnie schemat.
Też przyznaję, że z tymi gorącymi uczuciami coś jest na rzeczy, ale nie wiem, czy w takim sensie, o jakim pisała Helena, nazwałbym je pogardą i nienawiścią. Ja bym raczej mówił o potępieniu i oburzeniu, może nawet świętym gniewie.
Wiem, że w praktyce trudno to czasem odróżnić, ale na własny użytek będę się trzymał mojego rozróżnienia jak pijany płotu. Bo też uważam, że nienawiść i pogarda są uczuciami zatruwającymi. A wynikające z ocen etycznych potępienie i będący jego skutkiem gniew nie muszą zatruwać, tylko służą czemuś, co określiłbym jako „podtrzymanie moralnej pamięci”.
Ale nie zapominajmy też, że tym samym argumentem „podtrzymania moralnej pamięci” posługują się np. zwolennicy smoleńskich teorii spiskowych albo Serbowie broniący Mladicia. To jest bardzo obosieczna broń.
Na szczęście nie wybronili http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9699442,Serbia__Bedzie_ekstradycja_Ratko_Mladicia__Sad_odrzucil.html
Bobiku, a jak mówiłbyś do Kompana? Bo ja podejrzewam, że prędzej czy później stanie się Komikiem.
Jadę po niego!
Nisiu,
sprawdź poczte 🙂
Jotko, ja tez bardzo lubie ten wiersz Rozewicza, zaczynajacy sie chyba od slow Biel najlepiej opisac szaroscia. Czy to nie w tym wierszu jest tez: …opowiadam synowi Hamleta. Wiatr w ciemnych konarach drzew…
Ucieszylam sie ze ktos jeszcze proz mnie to pamieta.
Przypomniała mi się rozmowa z jedną z krakowskich Cioć, której udało się przeżyć Oświęcim. Opowiadała mi o tym, jak kilka lat po wojnie jej matka odważyła się zadać pytanie „czy ty ich teraz nienawidzisz?” (chodziło oczywiście o Niemców). W tym momencie naszej rozmowy Ciocia rozpłakała się i przez łzy oświadczyła, że nie jest w stanie odczuwać nienawiści do Niemców, mimo wszystkiego, co zrobili jej i jej bliskim. Ból, gniew, potrzebę dochodzenia sprawiedliwości – tak, ale nie nienawiść.
Ta Ciocia działała dość aktywnie na rzecz pojednania polsko-niemieckiego i często spotykała się z Niemcami również na tę rzecz działającymi. Nigdy oczywiście nie przestała potępiać zbrodni i zbrodniarzy, ale potrafiła to połączyć z wybaczeniem (była bardzo głęboko wierząca i chrześcijańskie wartości traktowała poważnie). Jedna z takich pięknych postaci, o których poza rodziną i znajomymi nikt nie pamięta, bo na żadne świeczniki się nie pchała.
Heleno,
to jeden z moich ulubionych wierszy 🙂
Szkic do erotyku współczesnego
Tadeusz Różewicz
A przecież biel
najlepiej opisać szarością
ptaka kamieniem
słoneczniki
w grudniu
dawne erotyki
bywały opisem ciała
opisywały to i owo
na przykład rzęsy
a przecież czerwień
powinno opisywać się
szarością słońce deszczem
maki w listopadzie
usta nocą
najplastyczniejszym
opisem chleba
jest opis głodu
jest w nim
wilgotny porowaty ośrodek
ciepłe wnętrze
słoneczniki w nocy
piersi brzuch uda Kybele
źródlanym
przeźroczystym opisem
wody
jest opis pragnienia
popiołu
pustyni
wywołuje fatamorganę
obłoki i drzewa wchodzą
w lustro
Brak głód
nieobecność
ciała
jest opisem miłości
jest erotykiem współczesnym
lato 1963
Trochę się boję, ale zaryzykuję: dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień Bez Papierosa. 😕
Po pierwsze, donosze z opoznieniem, ze trzymam kciuki za w tej chwili chyba juz piszacego egzamin coraska Haneczki, a takze za Haneczke, ktora nie pisze, wiec i denerwuje sie jeszcze bardziej. 🙂
Po drugie, umknela mi cala wczorajszo-dzisiejsza dyskusja na rzecz wolnego poniedzialku – Memorial Day, spedzonego wsrod zieleni i na pierwszych oficjalnych lodach na ulubionej farmie, gdzie te lody sie lize przygladajac sie leniwie pasacym sie krowom. Wiec juz nie bede za bardzo dolewac oliwy do ognia bardzo mocnych osobistych emocji doczepionych do roznych punktow widzenia. W samych emocjach zreszta nie widze nic zdroznego, bo ten kto nie ma emocji albo nie zyje, albo cierpi na dolegliwosc neurofizjologiczna, albo sie oszukuje (to na szczescie najczestsza przyczyna). 😉 Emocje nalezy wiec jak najbardziej miec, ale zdrowo sie wlasnym emocjom przygladac chocby od czasu do czasu, bo pogarda i nienawisc to nie tylko niezdrowe emocje, dla tego kto je ma, ale i dla otoczenia, bo predzej czy pozniej zaczynaja zyc wlasnym zyciem. Do tego tez ograniczaja mocno postrzeganie swiata trzezwym okiem, bo to domaga sie otwartosci i niewywyzszania sie, ktore niestety jest czescia pogardy. No i nie znam zbyt wielu etykow, delikatnie mowiac, ktorzy wlaczaja pogarde i nienawisc do pozadanych postaw etycznych wobec innych. Gleboka niezgode, oburzenie – tak, ale pogarde i nienawisc – nie. Czyli zgadzam sie z Bobikiem, z godziny 14:45. 🙂
A co do odwolywania sie do cytatow biblijnych, to ich jest oczywiscie cale mnostwo, bywaja sprzeczne, i do tego roznie je mozna interpretowac, w zaleznosci od przyjrzenia sie szerszemu i wezszemu kontekstowi. W kazdym razie, oprocz tego fragmentu o byciu zimnym lub goracym, jest tam tez o milowaniu nawet nieprzyjaciol (bardzo radykalny wymog!), o nadstawianiu drugiego policzka, o identyfikacji z osobami pogardzanymi w owczesnym spoleczenstwie (celnicy, prostytutki), i o czujnosci na przypadki krzywdy wobec najmniej uprzywilejowanych, (Kazanie na gorze – prawdopodobnie jeden z nielicznych fragmentow bedacych z cala pewnoscia slowami Jezusa z Nazaretu, wedlug biblistow). Czyli to co pieknie wyrazila Bobika krakowska Ciocia. (Ja tez mialam Ciocie, tyle ze warszawska, ktora takze przezyla Oswiecim, i myslala podobnie do Twojej Cioci. A sytuacja byla jeszcze bardziej skomplikowana, bo ona mogla wczesniej wlasciwie uniknac swego losu, tyle ze nie chciala podpisac Volkslisty – a moglaby, z racji tego, ze czesciowo byla Niemka, do tego utytulowana.)
Zacząłem się zastanawiać, czy pewne pomieszanie pojęć nie nastąpiło za sprawą Herberta. 😉
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
Często dajemy się słowom poetów uwieść, nie myśląc już w ogóle o tym, żeby przeciwstawić im własne „ale”. A przecież kto wie, czy sam Herbert, gdyby uczestniczył w dzisiejszej dyskusji, nie doszedłby do wniosku, że powinien to jakoś inaczej sformułować. 😉
Masz racje, Bobiku. A z poetami rzeczywiscie nalezy raczej rozmawiac niz tylko po prostu dac im sie uwodzic. 😉 No i oddzielac podmiot liryczny od samego poety (a to przychodzi z trudnoscia wielu czytelnikom). Poza tym, choc dychotomie maja swoje miejsce, to osobiscie wole poezje mniej dychotomiczna, wiecej zauwazajaca „po drodze” pomiedzy dwoma najdalej od siebie oddalonymi punktami, takze dlatego ze lepiej, choc mniej dramatycznie, zacheca wlasnie do dalszej rozmowy. No ale i nasza historia troche nas w te dychotomicznosc rzeczywiscie wpychala…
Oj, jestem przekonany, że najlepszym opisem głodu jest opis chleba to zwrot dużo, dużo starszy niż Różewicz, licząc go od samego początku.
Offtopikowo, ale strasznie jestem ciekaw, czy Nisia już tego Kompana przywiozła i jak Szanta na niego zareagowała. 🙂
Kompan pewnie by mi się skojarzył z kompem i wcześniej czy później zrobiłby się z tego Kompek, Kompuć, Komput albo coś takiego. Nie wykluczam nawet, że w chwilach złości mówiłbym „ty Kompatybilu!”, a potem by mi było głupio. 😳
Znałem kiedyś jamniczkę, która miała na imię Giga i można było do niej mówić „oj, ty bajtulo”. 🙂
Mar-Jo, 16.09 – jak dobrze, że można od czasu do czasu udawać przeoczenie komentarza. 😉
Haneczko, donieś, czy można puszczać, bo wkrótce kolację muszę zrobić, a z zaciśniętymi kciukami niewygodnie. 🙂
Zgubiłem się… wlazłem na dzień do pociągu, wyszedłem, a tu topik na topiku, i jeszcze arsze z pochodniami 🙁
Napisała 🙂 Prawdopodobnie dobrze 🙂 Wyzionęła ducha i szare 🙂 Teraz biegnie na szermierkę, żeby wyzionąć kolejnego, a potem do pracy 🙂 Dziękuję 😀
Za każdym kolejnym udanym podejściem odczuwam niezwykłą satysfakcję ze skuteczności blogoczymania. 😆
Cieszę się, że dobrze poszło. 🙂
Tadeuszu, mogę Ci pomóc, wrzucając nowy wpis. Tam będziesz od razu na bieżąco z topikami. 😆
Haneczko, czyli już mogę „Tyskie” wyjąc z lodówki? 😀
U mnie dzisiaj było 42 st. w słoncu!
Bobiku, przeoczenie komentarza… 😀 😀
Zaczynam nadążać!!! Szermierka, to mi się podoba!!! A co??? Bo teraz kobiety to wszystko mogą (tzn. zawsze mogły wszystko i więcej, ale…bo), za moich czasów tylko floret im był przynależny.
Gratulacje!
Teraz to już nawet małżeństwa dwóch szermierek czy dwóch floretów nie u wszystkich wywołują wstrząs. 😆
Jeszcze siedzę w pracy, bo zamykam parszywy miesiąc 👿 Za chwilę pędzę na pozalekcyjne 🙄 Jesteście kochani 😀