Pułapka

wt., 7 czerwca 2011, 22:02

– Jeden jamnik mi dziś powiedział, że wyglądam elitarnie – poskarżył się Bobik i ze zniechęceniem cisnął w kąt spraną, szmacianą smycz w kolorze khaki. – Poprosiłem, żeby mnie nie obrażał, ale on na to tylko się wrednie zaśmiał, pokazał kumplom moją niemarkową obróżkę i razem zaczęli mnie obszczekiwać.
Labradorce zrobiło się głupio. To ona szepnęła kiedyś Bobikowi, że noszenie obróżki od Gucciego jest objawem nadmiernego wypindrzenia i niezbyt przystoi inteligentnemu psu. To przez nią starożytna komórka Bobika znacznie odbiegała od standardów psiej klasy średniej, zwłaszcza tej w wieku poniżej średniego. A kto twierdził, że wejście do księgarni to nie żaden obciach? Kto zapewniał, że słowo salon nie w każdym przypadku musi mieć obelżywe znaczenie? Długo by było wyliczać…
– Może spróbowałbyś nie używać dezodorantu? – poradziła życzliwie.
– Kiedy to właśnie ci… no, elitycy nie lubią dezodorantów! – zniecierpliwił się Bobik. – Mówią, że w nich szkodliwego coś siedzi i lepiej się po prostu myć. I owoce z robalami kupują. I jeszcze na ozdobne budy mówią gargamele, co świadczy o ich pogardzie dla zwykłego psa. Ja nie chcę być taki! Z nich się wszyscy nabijają i mają im za złe.
Zapadła pęczniejąca, niedobra cisza. Labradorka nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Wychowała się w czasach, kiedy z powodu zaliczenia do elity nikt nadmiernie nie cierpiał, a teraz musiała sama przed sobą przyznać, że to, co się porobiło, przerosło jej możliwości adaptacyjne. Mimo najlepszych chęci nie umiała udzielić szczeniakowi żadnej sensownej rady. Spojrzała na stół z leżącą na nim gazetą i jeszcze jedna zbawcza myśl spadła na nią jak ostatnia deska ratunku.
– A gdybyś tak zamiast Miłosza zaczął cytować Herberta, albo jeszcze lepiej Rymkiewicza? I zamiast obroży nosić ryngraf? Może wtedy nikt nie zwróciłby uwagi na to, że się myjesz, nie używasz wyrażeń i wyglądasz nie tak, jak trzeba?
Bobik zastanowił się przez chwilę i ze smutkiem potrząsnął łbem.
– Nie przejdzie – szczeknął grobowo. – Jak się kogoś chce nazwać, to i tak się go nazwie, choćby nie wiem co robił. Jamnik nawet coś takiego wołał, że elityka to on zawsze wywęszy.
Machnął bezradnie łapą i zamilkł. Siedzieli obydwoje z podkulonymi ogonami, w dojmującym poczuciu, że wyjścia z pułapki nie ma. Zza parkanu słychać było dziarskie poszczekiwania jamnika i jego kumpli.