Korzenie
– Mam problem z korzeniami – zawiadomił Bobik, wpatrując się w nostalgicznie pochyloną, przekwitłą kępę astrów.
– Nie za wcześnie na to? – zaniepokoiła się Labradorka. – Powroty do korzeni na ogół zaczynają się w późniejszym wieku.
– Ale ja nigdzie nie chcę wracać – sprostował Bobik. – Mówię tylko, że problem mam. Nabrzmiały i bolesny.
Labradorka gorączkowo zaczęła przeszukiwać zakamarki pamięci, żeby przypomnieć sobie, jakie są zasady pierwszej pomocy w podobnych przypadkach. Nie znalazła wiele, ale i to było lepsze niż nic.
– Kwestia tożsamości czasami bywa bardzo skomplikowana – zaczęła z namaszczeniem. – Zwłaszcza dla takich, którzy nie potrafią się trzymać swojej budy i miota nimi po świecie jak piłeczką tenisową albo frisbee. A ponieważ ty się już z niejednej budy wyobcowałeś, to nic dziwnego, że zacząłeś odczuwać bóle identyfikacyjne i ogólne osłabienie. O, zobacz, nawet w Wikipedii piszą: psy bez poczucia miejsca, posiadanego dziedzictwa i nieprzywiązane do tradycji w danym kraju, nie są w stanie umacniać swej tożsamości. To znaczy, że trzeba cię przywiązać do tradycji i zaraz ci się zrobi lepiej.
– Nie ma mowy! – wściekł się Bobik. – Jeśli tylko psy łańcuchowe mogą się wzmocnić, to ja już wolę osłabienie. Nie cierpię być przywiązany na stałe!
– Zawsze jest coś za coś – spróbowała przemówić mu do rozumu sąsiadka. – Ciągła obolałość z powodu korzeni to też w końcu żadne mecyje.
– A kto powiedział, że ja chcę być ciągle obolały? – szczeknął naburmuszony Bobik. – Wcale nie chcę. I zamierzam sobie poradzić. Tylko nie przy pomocy jakiegś paplania, rozdrapywania i przywiązywania. Jednym cięciem. Jak Aleksander Macedoński. Ciach!
– I myślisz, że to się tak da? – zapytała nieco ironicznie Labradorka.
– Jasne, że się da. Muszę tylko nabrać wewnętrznej gotowości i ustalić termin – zapewnił z młodzieńczym zapałem Bobik.
– Zrobiłam co mogłam – westchnęła Labradorka. – Teraz chyba musisz się zwrócić do fachowca od psich korzeni. Psychologa, albo co…
– Kiedy mnie właśnie fachowiec powiedział, że mam problem! – rozzłościł się Bobik na dobre. – Dentysta. I nie wysłał mnie do żadnego psychologa, tylko do chirurga szczękowego. Podobno prosta operacja może załatwić sprawę. Wystarczy te korzenie trochę skrócić i cały problem zniknie.
Orteq, spieram się o to z panem mężem od czasu, przyznaję, zbyt już długiego. Mam nadzieję, że dożyję tąpnięcia. Pan mąż młodszy, ale pesymista. Ufam ewolucji.
Tapnie, nie tapnie, potargowac mozna. Nawet z mlodszym mezem
+
Jaka jest forma żeńska od “aparatczyk”? No jakze jaka – Jadwiga!
http://www.google.pl/url?sa=t&source=web&cd=4&sqi=2&ved=0CC8QFjAD&url=http%3A%2F%2Fwiadomosci.wp.pl%2Foid%2C7725118%2Cthpage%2C3%2Cwid%2C11315207%2Cmopinia.html&rct=j&q=aparatczik%20i%20&ei=5X9yTtCOPPTYiALR2dXSBw&usg=AFQjCNHYqgvCm49bPvi45NEnmPq0B6H7xA&cad=rja
„Ojciec Kaczorków to normalny komunistyczny aparatczik”
A tu sama forma zenska aparatczyka
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jadwiga_Kaczy%C5%84ska
Żeńska forma od aparatczyka? Może aparatczyczka. Bo chyba nie aparaturka. 🙄
Do ewolucji można mieć jakie takie zaufanie, skoro wytworzyła formę tak rozwiniętą jak pies.
Ale dlaczego zwłaszcza Russel? 👿
Pewnie dlatego ze Russel ma na imie Jack. Jack Russel. Tak sie prawidlowo nazywaja russele. Nisia (00:26) mogla zapomniec o imieniu.
Tu wstawka o Jacku
http://www.youtube.com/watch?v=SXSSrBBZV_8&feature=related
Orteq, podałeś formę w spodniach. Mnie chodzi o Hofmana w pieluchach i spódnicy.
Bobiku, bo on zwłaszcza Nisię wszechobejmuje i obgryza 😆
A tu wstawka o Jack Russel. Terrier puppies. Rozkoszniejszych trzeba poszukac
http://www.google.ca/imgres?imgurl=http://www.puppies4sale.ca/jack_russell_terrier_02_puppies_for_sale.jpg&imgrefurl=http://www.puppies4sale.ca/jack_russell_terrier_puppies.htm&h=362&w=665&sz=17&tbnid=hhFaOX4XVF33YM:&tbnh=65&tbnw=119&prev=/search%3Fq%3Djack%2Brussell%2Bpuppies%26tbm%3Disch%26tbo%3Du&zoom=1&q=jack+russell+puppies&docid=GxLtvqlXHkdAvM&hl=en&sa=X&ei=_YhyTvv8IajRiALEreXnBw&ved=0CEgQ9QEwAQ&dur=2941
Russel dlatego, że go posiadam w liczbie dwa. Szanta jest deczko skundlona – ale nie pod względem charakterku! Rumik jest pies z kwitkiem i pieczątką. Aktualnie obie psinki z mordkami aniołków śpią Szanta w za małym dla niej kojcu Rumika, Rumik na fotelu. Ale niech tylko się obudzą! Najczęściej przeze mnie ostatnio używanym tekstem jest „Rumik, ZOSTAW TO!”. I zaraz potem: „RUMIK, TY CHOLERO!!!”
Ale jak spojrzę na Hofmana i potem na Rumika, to jest szansa, że nie dostanę wrzoda na żołądku. Jak mi Szanta da buziaka, to nawet Prezesa zniosę po stoicku.
Jacki nie Jacki, ale fajne psiacki.
Dobranoc 🙂
http://poldiable.pl/szczenieta.html
Rozkoszne to one wszystkie są, co do jednej sztuki. To z hodowli Rumisiowej (on się nazywał Kompan, ale zmienił imię na cześć Kongregacji Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu, oby żyła wiecznie).
A tu Rumik z Szantą – dwa miesiące temu, teraz urósł ładnie, ale dalej łobuzuje.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/KajtekAMozeRumik
Jeszcze nie śpię. 🙁
Wczoraj, przy linku z Rzeczypospolitej, nie wiedziałam, o co chodzi z tym porównaniem Nergala do zbeszczenia pomnika w Jedwabnem.
Tu jest tekst Pana Nosowskiego, który zmienia optykę mojego spojrzenia; nie wiedziałam, że Nergal po wyjściu z sądu wołał „Heil Satan!”:
http://wyborcza.pl/1,75515,10293981,Wiele_twarzy_jednej_nienawisci.html
Toż ja wiem, jak Russelowi na pierwsze, ale w czym niby ma się wyrażać jego wyższość nad kundlem? 👿
Wyższości ewolucyjnej nad Hofmanem i S-ką rzecz jasna nie kwestionuję.
Picia rumu też nie. 😎
Jaki ten Rumik ma śmieszny, łaciaty brzuszek. 😆
Kundla nie przewyzszy nikto. Bedzie limeryk w temacie!
+
No to ja, Haneczko, sie izwiniajus. To ona zawsze w spodniach figuruje? O innych niz pan Kaczynski senior aparatczykach ja nikagda nie slyszal. Sorrmi bardzo oraz
Jem’excusej laskawie.
Nisiu! Te mlodsiejsze, jak z mojego linku, maja mordki jakby troche pelniejsze. Czy te russele tak majo, ze we wczesnym szczeniecym wieku swoje mordki wypelniajo? A pozniej o nich szybko zapominajo?
Gdy terrierki obszczekuja ludzi po kostkach, to nie zawsze maja przyjemne buzki. Tak ja odnotowalem. Czyzbym sie mylil?
Na Nergala już dziś nie mam siły. 🙁 Zastosuję metodę Scarlett O’Hara i pomyślę o tym jutro.
Bobiku i Haneczko.
Mój kosciół to nie tylko ks. Rydzyk, część duchownych, czy część wiernych, to także wielu wspaniałych ludzi i księży.
Tu jest jeden z nich:
http://www.parafiajasienica.waw.pl/index.php?option=com_joomgallery&func=viewcategory&catid=175&Itemid=80
To jego parafia, na którą został przeniesiony karnie z Otwocka, za nadmierne zaangażowanie w „tematykę żydowską”. Co miesięc jeździ do Treblinki, gdzie modlimy się słowami psalmów, przywozi swoich parafian, postawił na terenie parafii pomnik pomordowanym dzieciom w formie macew, od zawsze jest w Jedwabnem i w każdym miejscu, gdzie trzeba dać świadectwo człowieczeństwa.
Polecam rozważania : „Wsłuchaj się w słowo”
Ja takich wspaniałych osób znam wiele, a jestem w moim kościele, bo założył go znany Żyd Jeshua, który dla mnie jest bardzo ważny, nadaje sens mojemu życiu.
A wszelkie Rydzyki i inne dziwolągi, są dla mnie wielkim bólem, ale nie dla nich trwam w wierze.
Dlatego proszę, Haneczko, nie życz mi upadku mojego kościoła. Odrodzenia w takiej formacji, jaką miał u zarania – tak, ale nie upadku.
I jeszcze tu:
http://www.parafiajasienica.waw.pl/index.php?option=com_joomgallery&func=detail&id=3209&Itemid=80
Bobiku, toż wszystkie moje psy były kundelmany! Pierwszy Rumor jest z papieramy, a i to wygląd ma ulicznika.
Orteq, mój Rumik wozi się za spodniami i w pięty gryzie, ale chyba uważa to z najlepszą zabawę na świecie. Albo i za swój święty obowiązek. To w ogóle straszne Zagryziaki. Bardzo przyjazne, tylko nie lubią jak je się do czegoś zmusza, do pieszczoszek na przykład. Jak chcą, same dadzą buziaka, a jak bierzesz takiego na rączki w środku zabawy, to robi się go od razu pięć sztuk i wszystkie gryzą.
Co do pełnych mordek, to owszem, wszystkie szczeniaczki mają mordki pełniejsze. Pełniejsze zwłaszcza strasznie ostrych ząbków. Jestem nieco mniej posznytowana odkąd Rumik zmienił zębce w gębce.
A tu jeszcze trochę szczeniaczków – Rumik i kolesie w całkiem młodym dzieciństwie:
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/SwiezeRusselki
Oj, cos mi sie zdaje, emtesiodemeczko, zes Ty wpadla w lapy jakiejs wywrotowej sekty. Moze sa to ci Chazarzy co ich podobno Stalin na Polske zrzucil,aby studnie zatruwwali – mowil o tym niedawno ks. Natanek, ktory sam, co tu ukrywac ma jakies takie chazarskie nazwisko jak na moje oko…
Nie jest to z pewnoscia Kosciol wiekszosciowy, jakim go znamy i kochamy.
A takze upraszam aby sie nie znecac nad biednym Kotem Alikiem. Czy to jego wina ze musi miezkac pod jednym dachem z psychopata? Malo ma wstydu w kraju i na swiecie?
Dzień dobry 🙂
Najpierw złapały mnie Żaby a potem jakaś paskudna infekcja 👿
A tu w drogę czas. Trzymajcie kciuki. W południe wsiadam do pociągu, wcale nie byle jakiego, ale wypasionego, relacji Berlin – Warszawa. Nacht Warsaw, of course!
Na Kongres Kobiet, który się zaczyna jutro 😆
Dzisiaj mam kilka spotkań prywatnych.
Na Kongresie panie z Wielkopolski będą siedziały razem, „umundurowane” w szaliki z logo Kongresu i poznańskimi koziołkami.
Sala będzie pełna. Od tygodnia nie ma już miejsc.
Jutro wieczorem koncert Maryli Rodowicz 😆
Byle tylko infekcja trzymała się z daleka 👿
Witam 🙂 Dzień słoneczny i piątek :D. Mam nadzieję na podreperowanie nadwyżek, bo coś ostatnimi dniami oklapłem sercowo. Jotce życzę zdrowia, zwłaszcza że będzie intensywnie na Kongresie. http://www.mpips.gov.pl/dla-mediow/wywiady/art,5575,fedak-o-iii-europejskim-kongresie-kobiet-wywiad-minister-jolanty-fedak-pap-13-wrzesnia-2011-r-.html
Dzień dobry 🙂
Mtesiódemeczko, mówimy o dwóch różnych. Ty o Kościele, ja o instytucji, która z Kościołem nie ma nic wspólnego. Na pewno czytałaś ten artykuł http://wyborcza.pl/1,97737,10263125,Zieja__Stoje_na_rynku_nienajety.html
Orteq, nie sumituj się acan 😉 I trzymajmy się jak najdalej od aparatczyków płci obojga 🙂
w tym akurat użyciu pasuje mi „aparatka”
Dzień dobry 🙂 Mogłaby jeszcze być aparatczyca. Zwłaszcza dla co drapieżniejszych egzemplarzy.
A może to jest właśnie pomysł – od razu różnicować przez nazwę? Aparatka – oschła i służbista. Aparatczyczka – z kokieterią wyzierającą spoza ideolo. Aparaturka – cwana i egoistyczna, ale w jakiś sposób sympatyczna. Aparacica – ciotka rewolucji, która siedzi na kanapie i ma za złe. I tak dalej.
A w ogóle słońce półgębkiem wyziera, więc natychmiast oddaję trochę nadwyżek Irkowi. Irku, odklapnij się jak najszybciej. 🙂
nie, aparatka – niepoważna i mogąca w każdej chwili z czymś szalonym wyskoczyć
Jotko, przekaż od blogu pozdrowienia i wyrazy Kongresowi w ogólności, a profesor Środzie w szczególności (ciekawe, czy w związku z Kongresem znowu mi się przyśni 😉 ).
Możesz też przekazać od nas takie przesłanie, że należyta pozycja kobiet w społeczeństwie nie jest w ogóle sprzeczna z naturą. Są na Ziemi ogromnie (do 4 metrów wysokości i 6 ton wagi!) inteligentne istoty, których społeczności jak świat światem były matriarchalne i dobrze na tym wychodziły. Do dziś zresztą żaden słoń nie wpadłby na idiotyczny pomysł o wrodzonej „lepszości” samców. 😆
No i oczywiście dobrej formy życzym i na relację liczym. 🙂
Okej, foma, zgadzam się na taką definicję aparatki, ale jak wobec tego ma się nazywać ta oschła i służbista? 😉
Aparatka mnie tez pasuje 🙂
Za Meza PK czymalam, choc po cichu. Nadal czymam.
Jotko, infekcje wyrzuc przez okno pociagu – powodzenia i dobrej zabawy!
Irek,
na poprawienie nastroju:
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTGm5_XxuQH_rdPFNNGl4NcrYy6FoPAvzulosbhOUJAJmKOki8jMQ
http://bi.gazeta.pl/im/0/10297/z10297670X,Na-plakatach-atrakcyjne-kandydatki-m-in—Sylwia-Lugowska.jpg
Pies też kandyduje?
Wiem, ze artykuł nie wnosi wiele nowego. Wiem, czyja i czego to wina. Ale takie relacje za każdym razem mną wstrząsają. Szczególnie wzmianka o 15-latce z Ostródy, która urodziła dziecko „żeby był ktoś do kochania”. Jaką musiała mieć rodzinę?
Nie jestem za parytetami. Jestem za dobrą edukacją seksualną i społeczną. Za animowaniem kobiet już dorosłych, ale mających problemy z przerzuceniem się z trybu domowo-żonowo-pracowego na tryb pracowy. Na zachęcanie kobiet do działania na rzecz społeczności. Parytety tego nie załatwią, bo co nam po określonym procencie kobiet na listach jeśli będą to w większości figurantki podnoszące rękę zgodnie z linią partii? Albo zapychacze miejsc nr 15?
Może być jeszcze aparadurka 🙄
Mt7, Haneczka już właściwie powiedziała to, co ja chciałem, więc doszczeknę tak tylko w ramach uwag ogólnych. 😉 Kościół (czy w ogóle religia) należy do takich tematów, przy których czasem szczególnie daje się we znaki szybka, skondensowana formuła blogowego pisania, z konieczności uciekająca się do skrótów myślowych. Trudno by oczywiście było w każdym poście definiować każde pojęcie, żeby uniknąć nieporozumień, więc musimy liczyć na to, że czytający nieco sobie dodefiniują sami, wnioskując np. z kontekstu wypowiedzi czy z „całokształtu” komentatora (to rzecz jasna do zastosowania tylko w grupach, które już dłużej się znają).
Ja np. mam nadzieję, że mojego całokształtu ludzie głęboko wierzący nie muszą się bać. 🙂 A jeśli przestraszyłbym niektórych funkcjonariuszy Pana B. lub instytucje religijne, to w porządku, o to właśnie chodzi strasznemu psu. 😎 Te instytucje i ich funkcjonowanie powinny się zmienić, również w interesie wierzących.
A z Nergalem mam zgryz. Z jednej strony jestem skłonny dawać wolności wypowiedzi artystyczej szerokie ramy, z drugiej strony jakość artystyczna nergalowej prowokacji wydaje mi się nader taka sobie, a okrzyk „heil satan!” po ogłoszeniu wyroku (nie na koncercie przecież!) to już skrajne, durne gówniarstwo. A z jeszcze trzeciej strony (już niezależnie od Nergala) uważam, że nawet marnych, głupich, wątpliwej jakości prowokacji artystycznych nie powinno się ścigać sądownie, tylko karać „socjalnie” – wyrażeniem oburzenia czy niechęci lub przemilczeniem i zapomnieniem (co dla kogoś z ambicjami artystycznymi najbardziej dotkliwe). Ale z czwartej strony, jeżeli „artystyczna” przykrywka służy propagowaniu jakichś obrzydliwych idei i wzniecaniu nienawiści, jawnie w ten sposób przekraczając prawo, to co? Uznać, że artyście wszystko wolno i nigdy nie sięgnąć do środków prawnych? Nawet jeżeli środki socjalne przez długi czas nie skutkują? No, nie przychodzi mi łatwo zajęcie jednoznacznego stanowiska.
Ale przy wszystkich tych zastrzeżeniach i wątpliwościach analogię z napisami w Jedwabnem uważam za nadużycie. To jednak nie jest to samo. No i próba ręcznego sterowania przez biskupów telewizją też mi się podoać nie może.
Alienor, a po co ja miałbym kandydować do Sejmu, skoro już pełnię funkcję satrapy w znacznie przyjemniejszym towarzystwie? 😈
A parytety, przynajmniej przejściowe, popieram, ale mi się teraz strasznie nie chce po raz kolejny wyjaśniać, dlaczego. 😉
Dzięki za podtrzymania i słoneczka :D. A propos parytetów http://www.polityka.pl/galerie/1511904,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2011-r.read
Dzień dobry.
Haneczce bardzo dziękuję za linkę.
Zarejestrowałem się właśnie w kolońskiej komisji wyborczej i z ulgą stwierdziłem, że w tym roku wreszcie jest możliwość głosowania korespondencyjnego. Gyby – tfu, tfu! – coś poszło nie po mojej myśli, przynajmniej nie będę żałował straconego czasu i wydatku na benzynę. 😈
Dzięki za odpowiedzi. 🙂
Całkowicie się zgadzam z Tobą, Bobiku,że „przy wszystkich tych zastrzeżeniach i wątpliwościach analogię z napisami w Jedwabnem uważam za nadużycie. To jednak nie jest to samo. No i próba ręcznego sterowania przez biskupów telewizją też mi się podobać nie może”.
Spać mi się chce, a w perspektywie koncert w operze kameralnej o 19-tej, więc nie pośpię już.
Bobiku, Ty masz może wysoką pozycję w hierarchii, ale przecież psów jest wiele. Może ten właśnie próbuje się przebić do polskiego Sejmu. Od śmierci Saby nie ma tam żadnego znanego psa! Należy to nadrobić!
Tylko czemu Twoi pobratymcy tak się z PiSem bratają… 🙄
Z moich pobratymców bratają się tylko funkcjonalni analfabeci, którzy nie potrafią odróżnić słowa PiS od słowa Pies. 😈
Ale tak w ogóle jakiś sensowny pies w Sejmie rzeczywiście by się przydał. Może Owczarek dałby się namówić? 😀
Też mi jakoś sennie. Może dziś jest europejski, a kto wie, czy nie światowy Dzień Ospałości? 😯
Na pewno jest, Bobiku, potwierdzam stanowczo.
To co wolicie na rozbudzenie? Kawę czy nowy wpis? 🙂
Hop hop,
chyba jest tydzień ospałości. Właśnie powróciłam się z Krakowa miasta, gdzie przez prawie tydzień po południu regularnie kładłam się na sjestę. Od czasu ostatniego urlopu na południu Europy nie pamiętam takiego trybu dnia 😯
Idzie zima, ani chybi 🙁
Jak sennie to najwyzszy czas na limeryk. Lub moze raczej „limeryk”. Odgrzany po trzech prawie latach. Bobik o poblazliwosc jest proszony. Nowy wpis tez moze byc.
Skundlony limeryk
Pewien Murzyn z Chicago, zresztą wykształcony
Na szczyt waadzy się wdrapał, ten burek skundlony.
Moherowym, nad Wisłą, szmaciakom
Padły szczeny na porute takom.
To znowu Moskalowi bedziem bić pokłony?
Tu material zrodlowy:
http://www.youtube.com/watch?v=u96pNpxEbSQ&feature=related
Edytorowie tego klipu wyraznie nie wiedza co klapia. Oni kundli za piesow nie majo!
A ja już się bałem, że zostałem opętany przez demona, bo od kilku dni jakaś dziwna siła popołudniami ciska mną o legowisko. 😯
No, ale skoro to tylko zima idzie, nie mam co zawracać głowy egzorcyście. 😎
Oczywiście, że słowo kundel jest komplementem, nie inwektywą. Choćy nie-wiem-kto twierdził inaczej. A już nazywanie siebie samego kundlem jest dla innych kundli szczególnie ujmujące. 🙂
Podobną scenę obserwowałem na żywo w skansenie z kozłem w roli głównej 😀 http://www.widelec.pl/widelec/1,99759,9860970,Sprytna_krowa.html
Znałam kiedyś konia, który otwierał sobie boks ze skobla, czy może z haczyka, nie pamiętam. W każdym razie szef znalazł dużą śrubę z nakrętką i zamknął mu ten boks na śrubę. Następnego dnia rano wszyscy zobaczyli kompletnie zalane podwórko. Nikiforek odkręcił mordą śrubę, wyszedł z boksu, powypuszczał inne konie i odkręcił kran z wodą.
Był to jeden z najbardziej uroczych moich znajomych, ten Nikifor. Zgrabny wielkopolak, kasztan dużej urody.
Kochał zawody w ujeżdżeniu, bo mógł się popisywać, a kiedy na crossie skakał trudną przeszkodę, obracal się i patrzył, czy ludzie mu brawo biją. Dopiero potem biegł dalej, cały zadowolony. Uwielbiał prowadzić rundę honorową w galopie (często wygrywał zawody) – szedł wtedy do rytmu „Lekkiej kawalerii”, którą na ogół puszczano.
Już dawno go nie ma, ale trudno go zapomnieć – sympatyczka, który lubił ludzi, dzieci, pieszczochy i jabłka z garści dawane.