Popular Tags:

Bałagan

sob., 7 sierpnia 2010, 22:06

– Straszny tu masz bałagan – zauważyła Labradorka, rozglądając się po dawno niewidzianym domostwie Bobika. – Istne pobojowisko.
Szczeniak niechętnie oderwał się od wylizywania resztek bigosu z garnka.
– Pewnie jakaś husaria tędy przecwałowała, albo co – rzucił od niechcenia.
– Jasne! – warknęła Labradorka. – Najlepiej zwalić na husarię. Albo na krasnoludki. Albo kosmitów. Albo… – urwała, przypomniawszy sobie, że wyliczenie wszystkich wrogich, zagrażających domowi Bobika sił właściwie nie do niej należy. – Wziąłbyś po prostu posprzątał, zamiast szukać winnych.
– Tak po prostu posprzątać? – zdumiał się Bobik – Bez ustalenia, co to za drań tak tu narządził? Bez oplucia jego przodka oraz przetrzepania tyłka? Bez powieszenia na nim psów, po uprzednim znalezieniu suchej gałęzi? Czy ty aby nie przesadzasz?
– A co by w tym było złego? – sapnęła Labradorka, odgarniając na bok stertę zapleśniałych kości i sadowiąc się w fotelu.
– Noo… jakoś bym się tak czuł… obco – odparł niechętnie Bobik. – Jak kosmopolita jakiś, albo takie byle zapatero, co tradycji nie szanuje. A tradycja to okropnie ważna rzecz. Słyszałem w telewizji. Bez tradycji nie ma się tych, no, korzeni.
– A co ty, roślina jesteś, żebyś musiał mieć korzenie? – spytała sarkastycznie Labradorka. – Zresztą, mam wrażenie, że z korzeniami trudniej jest sprzątać, niż bez nich.
– Nie pouczaj mnie, jak mam sprzątać! – zezłościł się Bobik. – W końcu mój dom, nie? Jak zechcę z niego zrobić chlewik, to zrobię i żadne tam głosy rozsądku mnie nie powstrzymają. A jak zechcę posprzątać…
Nie dokończył i nerwowo zaczął obgryzać frędzle dywanu. Labradorka przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, po czym zadała jeszcze jedno pytanie:
– Ale o co właściwie chodzi?
Bobik zmarszczył czoło i przyznał:
– Wiesz, chodzi o to, że tak naprawdę ja wcale nie mam ochoty sprzątać. Bałaganienie jest znacznie łatwiejsze. I zwraca uwagę. Gdyby był porządek, to nikt by się mną nie zajmował. A tak, to sama widzisz – jest jakiś ruch w interesie.

Do kraju tego…

wt., 3 sierpnia 2010, 19:15

Do kraju tego… Tam, gdzie teraz,
spienioną falą obłęd wzbiera,
fanatyzm dziarsko pręży szpony,
gdzie tłum skanduje rozjuszony
„łapy od krzyża precz, ubecy!”,
gdzie trudno wyprostować plecy,
bo narodowy garb przygniata
jak w znanych tylko z książek latach,
pogardy bat niewiernych chlasta,
a Żyd obelgą jest i basta…

Do kraju, gdzie podłością wrażą
pomyśleć nie tak, jak ci każą
strażnicy myśli od Maryi,
gdzie prawo wciąż powodem chryi,
kiedy chce prawem być i koniec,
miast iść po jednej słusznej stronie,
gdzie danse macabre, trumienny portret,
Piłsudski, Dmowski et consortes
z zaświatów, gestem dyrygentów,
bełtają ciągle wśród zamętu,
upiorne wywołując echa,
nad jeszcze jedną trumną – Lecha…

Do kraju, gdzie tak mała wola,
żeby Polaka pojął Polak
i gdzie po rozum pójść do głowy,
najlepiej z kołkiem osikowym.
Do kraju, w którym aż się boję
rzec: ten jest też z ojczyzny mojej,
bo wiem, że jam dla niego świnia,
a między nami cień Katynia,
komuchy, krew na rękach, zdrada,
zatęchłych akt zaciekły badacz,
ksiądz proboszcz, kruchta, konfesjonał,
niezrozumienia głucha zona,
z przeciwnych krańców to, co święte,
gdzie żółcią, zamiast atramentem,
spisywać przyjdzie nowe dzieje
widząc z goryczą, że nie dnieje…

Do kraju, gdzie endecki zaduch,
gdzie ponoć moralnego ładu
wyrazem burdy są uliczne,
gdzie szczytem myśli politycznej
zdrowaśka i chocholi taniec…

…komu tak bardzo tęskno, Panie?

Stosunek przerywany

czw., 29 lipca 2010, 04:18

Z gości są ewidentne pożytki. Absorbują, cieszą, zastanawiają, przekonują, proponują, wymuszają i dzięki temu nie pozwalają na tkwienie stale w tym samym. A zwłaszcza jak chodzi o politykę, zmuszają do stosunku przerywanego. Jak jeszcze nie wiecie o co chodzi, to poczytajcie. Ze zrozumieniem.

Raptem trzy dni bez polityki,
a jakże inna perspektywa:
badań cudowne są wyniki
i intelektu rośnie krzywa.

Buldog z jamnikiem się nie gryzą
(ja w każdym razie nie wiem o tym)
dziwnie rozszerza się horyzont,
w uszach radosne brzmią fokstroty,

zęby prostują się znienacka,
kołtun zanika na ogonie,
mina coś bardziej zawadiacka,
choć święty ogień ledwo płonie.

Gdy nic o scoopie żadnym nie wiem,
i znikąd on się nie wynurza,
robak nie musi być w zalewie
i mniej ruchliwe ma odnóża,

nic nie łaskocze mnie niemile,
nie drapie żaden nerw po krtani,
z winem upojne spędzam chwile,
nie będąc – po ki grzyb? – na bani.

No dobra, sąsiad przez płot szczeka,
że chciałby wpaść, bo dość wnerwiony,
lecz nie kraj cały tak go wścieka,
tylko nieważny dość gach żony –

dla społeczeństwa bez znaczenia,
dla mediów – e tam, warte śmichu…
Czy to na serio może wpieniać?
Ma wpływ na rozchód albo przychód?

I ja w tym duchu, dzień już trzeci –
bez polityki, bez nowości –
dyskretnie czyszczę swój klozecik,
by nie odstraszał moich gości,

nie warczę, że coś chlapnął Jarek,
geja zwymyślał ktoś od pedzia,
albo lasciate mi cantare
z niesłusznej strony ktoś powiedział,

teorie zgłębiam naukowe,
przemyśleń mam ciekawych masę,
tu sprawdzę, jakie żarcie zdrowe,
tam, co powiedział Bertrand Russell.

Przemiana iście to niezwykła,
a przy tym jak oszczędza nerwy,
chce wołać się: z psa weźcie przykład
i w polityce róbcie przerwy…

Lecz cóż, że sobą się zachwycę
i myślę, żem jest taki spryciul?
Tak, ja odpuszczę polityce,
lecz ona mnie? A nigdy w życiu!

Narodowy dramat

czw., 22 lipca 2010, 03:17

DZIADOSTWO
część II

CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie…

ANTEK GUŚLARZ
Zespół będzie!
Po wstępnych modłach w kaplicy
staniemy dokoła trumny,
my, smoleńscy harcownicy!
Powiedziemy wzrokiem dumnym
po tych platformerskich dziadach,
co już dawno winny spadać,
czoła im stawimy śmiało…

MEDIA
Kurde, to się będzie działo!

CHÓR
Leć nasz orle w górnym pędzie,
na najwyższej siadaj grzędzie!

ANTEK GUŚLARZ
Pisowe duszeczki!
W was nadzieja – czystych, prawych,
lecz pojmijcie wagę Sprawy:
to nie jakieś z szafy teczki,
czy afera hazardowa,
by móc prztyczka dać łagodnie,
tu o wielkie chodzi słowa,
tu wyjaśnić trzeba ZBRODNIĘ!
Zlatujcie się do Zespołu,
Zespół niech się tutaj zbiera,
czeka nas obfity połów!
Bieżcie w przybytek sejmowy,
będziemy grzebać w papierach,
będziemy ucinać głowy!

CHÓR
Rząd osądzą z PiS-u sędzie,
niezła jatka wkrótce będzie.

ANTEK GUŚLARZ
Rzecz tu powiem kardynalną
i niech się odbije echem,
że coś o wypadku palnąć
jest podłością oraz grzechem!
Zbrodnia, męczeństwo straszliwe –
to są wyrazy właściwe.

CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
tylko Antka brzmi orędzie.

ANTEK GUŚLARZ
Naprzód wy, pomniejsze duchy,
patrzcie, kto ponosi winę:
wśród katyńskiej zawieruchy
ściskał-li się Tusk z Putinem?

CHÓR
Mówcie jasno, mówcie z siłą:
był niedźwiadek, czy nie było?

ANIOŁKI
Do krzyża lecim, do krzyża,
tam niepewność nam nie grozi,
tylko tam duchowa spyża
i przekaz prosto od Bozi.
Pod krzyżem wiemy, że ruskie
uknuły to wszystko z Tuskiem,
że to wszystko przez ich spiski,
nie brawurę, mgłę, naciski.
Ach, wśród innych pobyć deczko,
którzy myślą tak, jak trzeba…

ANTEK GUŚLARZ
Czego potrzebujesz duszeczko,
żeby się dostać do nieba?

ANIOŁEK
Powiem jeszcze raz, niech stracę –
krzyża! I to pod Pałacem!

CHÓR
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
że się kłusem do piekła zbliża,
kto podaje w wątpliwość przebieg
zdarzeń w wersji obrońców krzyża.

ANTEK GUŚLARZ
Aniołki, duszeczki,
ja ten Zespół dla was robię!
Zapalcie pod krzyżem świeczki,
po czym z Bogiem idźcie sobie,
a gazeta tych… nie-gojów
niech zostawi was w spokoju.

CHÓR W BERETACH
Kogo prośba ta nie rusza,
w imię Ojca Tadeusza,
niech pod miotłą tkwi jak mysz –
nie chcecie z Radyjkiem sporu,
bądźcie grzeczni dla upiorów;
a kysz, a kysz!

(Aniołki odlatują pod Pałac)

ANTEK GUŚLARZ
Straszna północ… W tiwi dziennik…
zamknijcie gęby na kłódki
i nie bredźcie, że Męczennik
lubił sobie golnąć wódki.
Hę? Ktoś taką głosi tezę?
Spojrzałbym na niego zezem,
gdyby mi się napatoczył…
Jezu! Właśnie tutaj kroczy,
lok podstępny ma na czole
i pracować chce w Zespole!

CHÓR
Antka ręka zacznie swędzieć,
co to będzie, co to będzie?

ANTEK GUŚLARZ
To najcięższy ze zbrodniarzy,
choć przypadkiem nie ma wąsa,
lecz to ten, co się odważył
z nas kpić oraz się natrząsać
i pytania z grubej rury
słać wciąż do prokuratury.
Tegoż oto piekielnika
cni mężowie oraz damy,
wyzywamy, przeklinamy,
niech nam szybko z oczu znika!

CHÓR
Czy go komuś w kraju braknie?
Zagłosujmy szybko: tak – nie.

WIDMO
Hej, kruki i bulterriery,
że już nie wspomnę o ludziach,
puśćcie mnie tu, do cholery,
też chcę mieć w tym wszystkim udział.

ANTEK GUŚLARZ
Wszelki duch! Jakaż potwora!
Diabelskim cuchnie pomiotem!
Nawet bulterrierów sfora
nie radzi sobie z tym kotem.
W gębie dym i błyskawice,
ozór cały w łgarstwa wieńcach,
za „Nasz Dziennik” chyba chwycę
i przegonię potępieńca.

WIDMO
Dzieci, spokojnie, dzieci,
wszak mnie nie od dzisiaj znacie,
owszem, mam ten swój tupecik,
ale zaraz robić w gacie?
Pytań chciałbym zadać parę,
tu i ówdzie coś wykrakać
po co robić ze mnie marę,
albo złego wilkołaka?

PiSŁANKA
Przebóg, co to za szkarada?
Bez ustanku swoje gada.

CHÓR PiSŁÓW
Nie znałeś litości panie,
hej, sowy, puchacze, kruki
i my nie znajmy litości,
rzućmy w twoją stronę zbuki
zlekceważmy twoje zdanie,
bo za nic ty masz nauki
światłe księdza jegomości.

WIDMO
Nie ma, nie ma dla mnie rady,
czuję się wyrzutkiem zgoła,
sam w stołówce jem obiady,
sam na puszczy muszę wołać.
Tak, słusznie trafiło mi się,
sprawiedliwe zrządzenie Boże,
bo kto nie był ni razu w PiSie,
temu żaden wic nie pomoże.

(znika i ukrywa się w blogosferze)

ANTEK GUŚLARZ
No, spławiliśmy go, koniec,
gdzieś tam pewnie śpi jak suseł,
a my teraz w swoim gronie
odprawimy komplet guseł:
krew na rękach, spisek, zamach,
ruska trumna, polski grajdoł,
rząd, co znowu będzie kłamać,
Bartoszewski w zmowie z Wajdą,
platformersi, podłe zbóje,
pod Pałacem wierne tłumy,
mgła katyńska, co się snuje
i spowija nam rozumy…

CHÓR
Czegóż się uśmiechasz, czego,
co w tym widzisz powabnego?

ANTEK GUŚLARZ
Przebóg! Czy tu nikt nie jara,
o co ja się ciągle staram?
Polskę mamy tu, nie Francję,
Niemcy, Belgię, czy Kanadę,
przeto daję wam gwarancję –
rozumowi damy radę.
Prawych serc zwycięży poryw,
Zespół stworzy słuszny klimat
i rozpełzną się upiory,
których nikt już nie powstrzyma…

CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
co to będzie, co to będzie?