Przełomy perspektywy
– Postanowiłem zostać Krytykiem – obwieścił Bobik i zerknął, czy zrobiło to na Labradorce odpowiednie wrażenie. A ponieważ nie zauważył żadnego podekscytowanego ruchu w okolicach jej ogona, ciągnął dalej.
– Krytyk to ma dobrze. Bierze po prostu całe, szuka w nim dziury i tyle jego roboty. A płacić mu płacą. No i Krytyk to brzmi dumnie. Szanują go. A jak nie szanują, to przynajmniej się boją. To nie to co zwykły, bezkrytyczny Pies.
Labradorka bez szczególnego zainteresowania spojrzała na oddalającego się szybkim truchtem pająka i przewróciła się na drugi bok.
Bobikowi nie pozostało nic innego, niż kontynuacja wątku.
– Najlepiej ze wszystkich ma Krytyk Gastronomiczny, bo naje się za friko i jeszcze powybrzydzać może. Ta wątróbka zbyt wysmażona, ten pasztet za surowy, cięższą podajcie mi kurę… Złoto, nie zajęcie. Tylko trudno się wkręcić, bo duża konkurencja. A już taki Krytyk Literacki trochę się musi nabiegać, żeby znaleźć jakiś smaczny kąsek. Najgorzej ma chyba Krytyk Muzyczny, bo dźwięki strasznie szybko uciekają i trudno je złapać. To tylko niektóre rasy psów potrafią, jakieś charty czy gończe. Ale ja bym się na to nie pisał. Za krótkie nogi.
Przelotne i zakończone szybką rejteradą wzroku zerknięcie Labradorki na jego kończyny upewniło Bobika, że nie pomylił się zbytnio w ocenie swoich możliwości. Nie chciał zakończyć wywodu w tak niesprzyjającym dla siebie momencie, więc postanowił zaszarżować.
– Ja się nie będę bawił w detal, tylko pójdę na całość. Zostanę Krytykiem Wszystkiego. Wezmę się z rzeczywistością za bary i wynajdę w niej tyle dziur, że nie będzie miała innego wyjścia, jak tylko przyznać, że jest marnym dziełem, nadającym się co najwyżej do przeróbki, jeśli nie do całkowitego recyklingu. A jak wygram z samą rzeczywistością, to będę najlepszy. Będę Superdogiem…
Labradorka przerwała coraz bardziej podniecone szczekanie Bobika podniesieniem łba i niezbyt pochlebnym warknięciem.
– Bzdury pleciesz. To nie Krytyk Wszystkiego jest Superdogiem, tylko Krytyk Krytyków.
– O tym nie pomyślałem! – jęknął żałośnie Bobik, poczuwszy się nagle tak, jak po ostrzyżeniu do gołej skóry.
– To prawda, myślenie chyba nie jest twoją specjalnością – przyznała ironicznie Labradorka. – Gdybyś był w tej dyscyplinie wytrenowany, zaraz byś zauważył, czym możesz mnie zagiąć. Przecież od Krytyka Krytyków jeszcze lepszy jest Krytyk Krytyka Krytyków.
– To znaczy… zająknął się Bobik, porażony nagle otwartą przez sąsiadkę perspektywą.
– Tak, to właśnie to znaczy – zgodziła się łaskawie Labradorka. – Jak się raz z tym zacznie, to nigdy nie można skończyć. Dlatego już lepiej być bezkrytycznym.
Ze szpary w podłodze wybiegła zaaferowana mrówka, przemierzyła straszliwą przestrzeń od krzesła do drzwi i zniknęła w czeluściach pobliskiego buta. Labradorka położyła głowę na łapach i zasnęła. Nikt nie zamierzał pomóc Bobikowi w jego zmaganiach z nieskończonością i to akurat w momencie, kiedy wszystkie jego plany na przyszłość legły w gruzach.
Nagle koniuszek bobikowego ogona drgnął i zaczął się rytmicznie poruszać. Nie było wyjścia, Bobik musiał, po prostu musiał sięgnąć zębami po ten rozedrgany kłębek. A potem, kiedy kłębek próbował uciekać, nie dało się za nim nie pogonić, w kółko, i jeszcze, i jeszcze raz w kółko… To też był rodzaj nieskończoności, tyle że wiele łatwiejszy do ogarnięcia.
– A jednak się kręci! – szczeknął Bobik z ulgą i postanowił gonić ogon póki mu starczy chęci do zabawy, nie przejmując się w ogóle tym, że Labradorka może się od tego obudzić i zacząć krytykować.
Dwa słowa- ZABCIA GIGANT I leje jak z cebra 🙁 🙁 🙁
Miłego dnia!
szybko wstawiam wode,niuniu…niuniu…….przepastny ten Twoj kredens,siegam ………
milego dnia!!!
zimno,zimno.
deszczowe grube ciezkie nasiakniete wilgocia chmury
bedzie lalo
brykam
doczytam w przerwie obiadowej
🙂
Rysiu
Niunia jak wroci do kredensika cos dorzuci , ja nie ma jej talentow wiec może to na dobry dzien
Słońce
Nędznymi przedmieściami, gdzie w oknach rolety
Skrywają przed oczami miłosne sekrety,
Gdzie okrutnego słońca bezlitosne ciosy
Godzą w miasta i pola, i dachy i kłosy,
Wędruję pochłonięty dziwacznym ćwiczeniem:
Za rymem uganiając się jak za zbawieniem,
Na słowach potykając się jak na kamieniach,
Czasem na wers trafiając przeczuty w marzeniach.
Ten życiodajny ojciec, w energię bogaty,
Rodzi na łąkach wiersze podobnie jak kwiaty,
Rozpędza nasze troski niczym niepogodę,
A ule i umysły napełnia nam miodem,
Kalekę tak ogrzewa, że aż śnić zaczyna
I śmieje się radośnie jak młoda dziewczyna,
Zbożom każe dojrzewać i bujnie się plenić
W wiecznym sercu, co zawsze pragnie się zielenić!
Kiedy niczym poeta odwiedzić chce grody,
Nawet najlichszym rzeczom dodaje urody,
I wchodzi po królewsku, bez trąb i dworaków,
Zarówno do pałaców, jak i do baraków (Baudelaire)
pytam ja się, prosze szanownej frekwencji, kto do kroćset, zamówił znowu to mokre co kapie z góry i do czego mu to potrzebne i jak długo jeszcze tak zamierza ? 🙁 odpowiedź zwrotnie na cito!
a to z pająkiem coś mi przypomniało:
jak się masz Romeo
jak żona
jak dzieci
podibno nieźle ci się układa
poranna gazeta przy talerzu z owsianką
syn tez się zapowiada
wyrosłeś już z tych smiesznych snów
czasem wspominamy ciebie
ja
i ten pająk, który ciągle jeszcze mieszka za szafą
czasem próbuję odczytać przyszłość
z fusów
stojących piaty tydzień
w niemytej szklance
pająk mówi, że to nie ma sensu
woli oglądać stare zdjęcia
śmieszny pająk
ma reumatyzm
pewnie będzie musiał zostać w domu
ja wychodzę
w lodówce jest zimne piwo
może wpadniesz
Julia
czy Twój pająk Bobiku też ma reumatyzm 🙂 do picia, przy tej pogodzie, może się znaleźć cos ciepłego 🙂
Trzeba isc za glosem Intuicji, Bobik. A ta slusznie Ci podpowiadala od samego poczatku, zebys zostal Krytykiem Gastronomicznym. 😈
A jako Krytyk Gastronomiczny mialbys zawsze zamowiony stolik na dwa koty. I nawet bys nie zauwazyl jak Ci sie robota pali w lapach – zakladajac, ze odwiedzal bys wykwitne restauracje z kims kto sie na pewno zna na miesie, drobiu i rybach i potrafi dobrze doradzic, a takze ma co najmniej 20 lat doswiadczenia na karku. Bo nie kazdy kto JE, potrafi docenic, niestety. 😈
Wiem, ze zrobilbys wlasciowy wybor, kto ma byc Twoim Kotem Towarzyszacym.
A z ta Labradorka to jakas powazna sprawa? 😈
Dzień dobry 🙂 To mokre to chyba jak ruskie – nikt nie prosił, samo przyszło. 👿
Żeby chociaż, jak ruskie, do jedzenia się nadawało. A to nawet i do picia nie bardzo. Za rymami też się nie ma jak uganiać, bo błoto do futra się lepi. I jeszcze częściowa ŻABCIA mi się dziś kroi, a jutro to nawet całkiem spora.
No, na razie niczego pocieszającego nie mogę powiedzieć. Humor po obudzeniu mam jakiś taki… niewypasiony. Nie wiem, czy to od reumatyzmu, czy od czego inszego.
Ale pociesza mnie, że inni zdaje się dziś też tak mają (oprócz Rysia, oczywiście, który bryka bez względu na pogodę). Zawsze milej być zglęzłym w dobrym towarzystwie. 😀
Z tą Labradorką, to ja sam nie wiem jak jest. Ona miła jest, ale strasznie dużo śpi i wtedy ani z nią pogadać, ani się pobawić, ani poobgryzać… I ksiuty jej też szczególnie nie interesują, a ja to czasem lubię poświntuszyć. 😳
Ale jak wiadomo, w praktyce lubi się to, co się ma. 😆
No, spanie to nikomu nie powinno byc wypominane. Spanie oczyszcza umysl, zaostrza apetyt.
A ksiuty, Przyjacielu, sa przereklamowane. Jak dozyjesz moich lat, to sie sam przekonasz. 😈
brawo Mordechaju, co Kot to Kot 🙂 i doradzić umie i o godność zadba 🙂 wszak każdy powinien wiedzieć, że kot to nie sekretarka 🙁
nie mam tylko jasności co ze wspominana tu damą??? doszły mnie pogłoski jakoby kotka ukradła cukier z wyższej półki prezesa 🙁 czy to być może, czy to tylko wredna potwarz 🙁
Bobiku, nie załamuj się, wszystko się jakoś ułoży 🙂
zabieram się za prace 🙁
No tak, do tego wszystkiego jeszcze kawa wyszła i nie powiedziała, kiedy wróci. Wszystko na biednego misia. 🙁
Bobiku
czy chcesz powiedzieć ,że kawa Rysia Ci nie smakuje 🙁
No nie, jakiś marazm na blogu. Zaprawdę, powiadam wam, nie żyjecie tym czym żyje naród. A naród, sądząc z mediów, żyje wyborem Buzka na szefa PE.
Siedzę sobie wczoraj w komputerowni i tylko łapię z dala jakieś relacje w telewizorze. No i słyszę że chyba już przeszli do części sportowej, bo głos komentatora podniósł się o oktawę, relacjonuje coś o szansach Polaka, mówi o trzymaniu kciuków, coś o innych zawodnikach. Sport mi wisi tak samo jak wiadomości, ale myślę ? zobaczę, może jakieś zawody. No i okazuje się że z takim wzruszeniem rozpatrywano szanse Buzka.
Media ledwie ciągną. Dziś już kolejny raz odgrzebano sprawę sprzed kilku tygodni: jakiś ojciec wysłał wieczorem do sklepu trzyletnią córeczkę, ta się zawieruszyła aż ktoś się nią zajął, wziął za rączkę i zabrał na melinę. No i teraz dziennikarz w studio (głos znów wyższy o oktawę) rozważa, czy powinno się zabrać dziecko rodzicom i ile lat mogą dostać za niedopilnowanie.
Nie wiem czy naród to rusza. Przypomniał mi się ksiądz Tischner, który kładąc się wieczorem spać surowo zabraniał aby go budzić, nawet żeby nie wiem co się działo ? chyba żeby zniesiono celibat.
Ryś tylko o wodzie mówił. 😀 A bo ja wiem, co się z tą wodą potem stało i co z niej wynikło? 😉
A potem było jeszcze o jakichś fusach stojących piąty tydzień w niemytej szklance, więc się trochę wystraszyłem i poszedłem szukać własnej kawy. 😉
Ale nie znalazłem. 🙄
To woda na młyn była… wiadomo skąd Ryś nadaje 😉
Rany boskie! Ryś do rewizjonistów i odwetowców przystał? 😯
A może oni go zmusili. Albo to syndrom sztokholmski. 😀
Moja Mama gotuje dzisiaj moje ukochane pierogi z kapusta i grzybami. Obje sie nimi moja Starsza Siostra, ktora bawi u niej z wizyta. Ja musze czekac do PAZDZIERNIKA!
Wszystko mi jakos przelatuje kolo glowy, w ktorej miejsce tylko na myslenie o tych pierogach.
Ale, hej ho, hej ho.
Jotka, czyj jest ten piękny wiersz?
My tez tu szanse Buzka sledzimy z zapartym tchem jak caly Narod, i cieszymy sie jak dzieci, ze zmienil koszulke klubu, co powinno znaczaco podniesc jego szanze w wyscigu . Podobno startuje z nim jakis wloski zawodnik wspierany przez tego mafioza Berlusconiego czy jak mu tam. Ale nasz Trener powiedzial, ze ma do powiedzenia pare slow na ucho Wlochowi i ten sam sie wycofa. Wiec Buzek wtedy bedzie sam biegl do mety i to tez powinno pomoc mu wygrac.
PIRSie, Ty mówisz, że my nie żyjemy tym, czym żyje cały naród, przepraszam, Naród. Po pierwsze – skąd Ty wiesz, że my w ogóle żyjemy? Ja przynajmniej wcale dzisiaj nie jestem tego taki pewien, a i w inne dni ta niepewność mi się zdarza. A po drugie – wczoraj już zostało wyjaśnione, że Naród zanika przez picie Tuska, więc też nie ma gwarancji, że jeszcze żyje.
Jak to mawiał kierownik poczty w Łaziskach Dolnych, najpierw ustalmy przesłanki. 🙄
A jeżeli przypadkiem wszyscy nie żyją, to z umarłych nie mają po co wstawać, bo celibatu i tak nikt nie zamierza na razie znosić. 😀
No tak, juz wczoraj ustalilismy, ze narod znika albo sie podwaja w miare przybywania butelek Tuska. 😉
Bobiku – Krytyka Gastronomicznego jako zajecia raczej Ci nie doradzam. Oprocz tego, ze wyzerka zapewniona w restauracjach, no i moze, ze sieje sie postrach wsrod szefow kuchni, sa jednak pewne wady tego zajecia. Byc moze Mordechaj kiedys przeczytal jakis przywieziony przez Helene egzemplarz New York Times’a z lat 90-tych? Pisywala tam Ruth Reichl, bardzo tu znany Krytyk Gastronomiczny, i jej recenzje byly bardzo ciekawe i pelne informacji dla kazdego kto jadal w restauracjach w Nowym Jorku i okolicach. Ale najciekawszych rzeczy od Ruth Reichl mozna sie bylo dowiedziec dopiero jak przestala jednak byc Krytykiem i zdekonspirowala sie (jest teraz redaktorem naczelnym pisma „Gourmet”). Okazalo sie jaka to ciezka praca – zycie wlasciwie incognito, do tego co chwila trzeba zmieniac peruki, zeby zobaczyc jak restauracje potraktowalyby zwyklego goscia, a nie tylko znanego krytyka. Podobno tych peruk miala calkiem sporo, a poza tym udzielala jednak tylko wywiadow radiowych i dla gazet – nigdy telewizyjnych, zeby nie dopuscic do dekonspiracji. Nigdy nie jadala z wlasna rodzina (co akurat dla niej, w odroznieniu od wspomnianego wczoraj Woody’ego Allena stanowilo jednak problem, bo do rodziny byla jednak przywiazana. Ale przede wzystkim przestala sama gotowac, co bardzo lubila, a na co juz jej przy pracy Krytyka Gastronomicznego nie starczalo czasu… Potem to wszystko opisala w paru ksiazkach:
http://en.wikipedia.org/wiki/Ruth_Reichl
Oczywiscie, mam swoja wizje, Bobiku, Ciebie w blond peruce bez loczkow, do tego przebranego za psice (Reichl testowala jak restauracje traktuja kobiety, zwlaszcza, gdy jadaja same) i jest to wizja nader ciekawa, ale mysle jednak ze dojdziesz jednak do wniosku, ze lepsza domowa miska pelna kaszanki i pasztetowki. 😀
O pozostalych Krytykach pozniej. 🙂 Ide krytykowac wlasne sniadanie i kontemplowac mozliwosc przebrniecia przez deszcz do naszego bipolarnego piekarza. I zazdroscic siostrze Krolika pysznych pierogow…
O, właśnie znalazłem fragment z akt sądowych, który mi potwierdza moje podejrzenia: …do masy spadkowej należy grobowiec i inne przedmioty użytku codziennego… 😯
Trwa nagonka prasowa na Kotke Sugar. Jest tez zaszczuwana przez policjantow, ktorzy na swej stronie Policja pl napisali ze sie od niej nie moga doprosic wynikow obdukcji.
Slusznie tej obdukcji nie wydaje. Jest to prywatna, intymna sfera kazdego kota. Tez bym nie chcial aby mi po komisariatach lataly np. wyniki ostatniego badania moczu.
I ze nie umiala stworzyc portretu pamieciowego tych bandytow spod sklepu. Czego oni jeszcze od niej potrzebuja? Przeciez powiedziuala wyraznie, ze wygladaja jak wyksztalciuchy z PO! Pewnie byli w krawatach i mieli okulary na nosach.
Ale wytlumacz to tym hienom.
Moja teoria jest taka, ze policja wykreca sie od przesluchania na okolicznosc brutalnego moralnego pobicia wszystkich wyborcow Platformy. Potrzebne tu sa jakies rozwiazania systemowe. Moze warto byloby zalozyc bank DNA , gdzie kazdy glosujacy na Platforme mialby swoja kartoteke i liste sklepow w jakich robi zakupy, albo kolo ktorych podstepnie sie kreci .
Czy kwestionujesz, Bobik, ze grobowca sie uzywa codziennie?
Eee, to wykręty. Wiadomo że istnienie jest tylko jednym z pojęć, a więc tak jak inne pojęcia jest iluzją. Ale to nie zwalnia nawet martwych patriotów od trzymania kciuków za Buzkiem.
Okazuje się, że walczymy na wszystkich frontach i pokażemy tym Europejczykom że należy nam się nie tylko to jedno prestiżowe stanowisko ale znacznie więcej. Musimy mieć komisarza od regionów, bo od niego zależy rozdział forsy i wtedy dostaniemy zapewne więcej niż by się nam należało gdybyśmy mieli tylko członka komisji. (Nie wiem czy dziennikarz odróżnia układy mafijne od europejskich ale mniejsza z tym).
Wiadomo, najpierw nas sojusznicy opuścili w ?39, potem oszukali w Jałcie, a my im obaliliśmy komunizm którego się tak obawiali, więc nam się należy.
Mieliśmy świetnego komisarza od regionów, panią Hubner, ale teraz to stanowisko należy się panu Lewandowskiemu. Pani Hubner powinna to zrozumieć, a jak nie to niech zapyta Zyty jak ją brat potraktował.
Bardzo nam się rozwinęła poprawnośc polityczna. Wszyscy z troską pochylają się nad, w tym przypadku nad cierpieniami Kotki, zamiast stwierdzić otwarcie że to mitomanka i skierować ją do psychiatry. Ale, niestety, dotyczy to tylko świeżo upieczonych członków PiS. Niedawno pani redaktor w TVN24 zaprosiła do studia pana Biedronia i pana Korwina-Mikke żeby porozmawiali o prawach homoseksualistów. Pan Mikke zaczął wykładać swoje poglądy o, jak się wyraził, ?homosiach?, wzdragając się używać nazwy gej, bo jak powiedział kojarzy mu się z gównem. Pan Biedroń zapytał panią redaktor dlaczego pozwala Mikkemu go obrażać, a ta stwierdziła że przecież może podać Mikkego do sądu. Niestety, pan Biedroń reprezentuje lewicę, więc nie ma co liczyć na względy w mediach.
Nasz światły kandydat na szefa Europarlamentu, Buzek, zapytany co sądzi o prawach homoseksualistów, długo wił się i gadał banialuki, a dociśnięty przyznał że pewne prawa im się należą, choć on nie pozwoliłby im na adopcję dzieci. Inna rzecz, że Buzek tym razem nie konsultował swojej wypowiedzi z Krzaklewski, więc może jeszcze uzupełni.
Zrobię sobie herbatki i będę dalej donosił.
Co sie u Was dzieje? U mnie od dobrych kilku dni piekna pogoda. Musze za to prawie codziennie podlewac trawe.
Trochę przycichła sprawa postawiona przez pana Schetynę, aby Tusk, kiedy zostanie prezydentem, był dalej szefem partii. Konstytucjonaliści trochę się krzywią, ale w zasadzie wszyscy są za, bo po co być hipokrytą kiedy wiadomo że każdy prezydent skądś się wywodzi i popiera swoich. Ale oczywiście sprawa ma się inaczej w przypadku tych wstrętnych Kaczyńskich. No bo pomyślcie, czy to normalne żeby premier i prezydent byli z jednej partii i w dodatku braćmi? To szkodzi Polsce, bo wszyscy się z nas śmieją.
Już wcześniej było się z czego śmiać, kiedy niemiecka gazeta nazwała braci K. kartoflami, a ci zaraz uruchomili MSZ i kogo się dało, żeby oficjalnie zaprotestować, a nawet wsadzić tych niemieckich dziennikarzy. Po prostu nie rozumieli, żoliborscy inteligenci, jaka jest rola prasy w wolnym państwie. No i trzeba trafu, właśnie teraz inna niemiecka gazeta napisała o Polsce, a Jarosława nazwała ?Grimmigste der Grimmingen, der national-konservative?. Tak nazwała polskiego polityka! Więc rzecznik rządu zapowiedział już oficjalną interwencję w tej sprawie. I to jest dopiero śmieszne.
PA, a u mnie trawa sie sama podlewa, czyli leje bardzo rowno. Rosnie tez niestety szybciej, i trudno znalezc moment na koszenie. Do piekarni brnelam po croissanty przez strugi deszczu, choc przyznam sie, ze i tak podjechalam samochodem, a mimo to przemoklam na trasie parking-piekarnia. Piekarz o dziwo upiekl croissanty, nawet w ten deszcz. Moze sie dostowal do nowego klimatu, a moze po prostu nie zapomnial wziac antydepresantow. 😉
Znowu ktoś czegoś nie zrozumiał. Przecież to było tylko porównanie Braci K. do Braci Grimm. 🙄 Gdzie jest jakiś uczciwy tłumacz!?
Ja też chciałbym wiedzieć, co się u nas dzieje i za co to całe samopodlewajstwo. 🙁 Czy to przypadkiem nie kara za natrząsanie się z najwyższych władz państwowych oraz innych czynników? 🙄
Blond peruka mnie zaintrygowała. Nie wiem, czy nie spróbuję. Zresztą dobrego Chateaubrianda jestem skłonny zjeść w każdym stroju. 😉
Last but not least ❗ Serdeczne pozdrowienia 🙂 dla całego blogu od nadal schorowanej 🙁 Panny Koty.
Moniko, my z zona nie jestesmy tacy wybredni z pieczywem, stad albo kupujemy hurtem chleb i bulki raz w tygodniu, mrozimy w zamrazalniku (na szczescie lodowki polnocnoamerykanskie sa duze i pojemne, czyz nie :)) no i potem stopniowo je odmrazamy, w miare potrzeby. Czasami pieke chleb w maszynie do chleba. Pare razy zrobilem nawet wlasnorecznie croissants, byly przynajmniej mniej tluste. Zreszta, nie wiem, moze Twoj piekarz robi je dobre i jadalne, a ja widziwiam nie znajac materii. 🙂 Dlatego nie narzekam na pogode.
PA, ten piekarz to wlasciwie taki rytual. O lodowkach i rozmiarach oboje wiemy (no i jeszcze Krolik i Wanda), wiec istnieje taka mozliwosc. Ale ja lubie spotykac w piekarni sasiadow, chwile porozmawiac z paniami tam obslugujacymi, dowiedziec sie o stanie zdrowia piekarza (czasem posrednio, a czasem dlatego, ze panie sie troche o niego martwia). Ale jak jestem bardziej zabiegana, to tez odmrazam i pieke, z wielka wdziecznoscia, ze jest taka metoda. 🙂
I jeszcze o lodowkach amerykanskich. W naszym pierwszym wspolnym domu, ktory byl w tez deszczowej Anglii, i to w dosc wilgotnym, bagnistym miejscu, moj maz codzienne rytualnie narzekal na rozmiar lodowki. Tak do konca zrozumialam dlaczego, jak tu troche pomieszkalam (przy wizytach u tesciow myslalam, ze oni sa z sekty survivalistow majac taka duza lodowke, potem okazalo sie, ze to norma). 😀
Bobiku, nie idz ta droga, nie kupuj blond peruki. Porwa Cie i kaza robic w operze za Brunhilde! 😀
„Mniej tluste croissanty”? Pewnie bez masla w ciescie?
Zgroza!
Zyczę zdrowia Pannie Kocie. Dawno już jej nie było…. 🙁
Króliku, tez zazdroszczę twej siostrze pierogów. Jak podła pogoda, to człowiek by zjadł coś konkretnego, np. takie pierogi. 🙄
Moniko, gratuluję udanych zakupów. Trzymam kciuki za twego piekarza by dobre dni go nie omijały/ nie zapominał brać leków. 😎 🙂
PA, a może jak mawiają Rosjanie: Machniom? Ty mi słońce ja ci deszcz? Albo by było sprawiedliwie- ty choć trochę promieni słonecznych bym nie czuła się listopadowo, a ja tobie delikatny, przyjemny zraszacz deszczowy 🙂
Heleno, to mozna zrobic croissanta bez masla?! Juz chyba lepiej z maslem, mimo cholesterolu, niz z margaryna, ktora okazala sie bardziej szkodliwa niz sie to wydawalo. 🙄
PA, zapomnialam dodac, ze w czasach przed dziecmi tez pieklam chleb, czasem w maszynie, a czasem robiony recznie – prawdziwy sourdough z wlasnorecznie przeze mnie zaczetego zaczynu z dzikich drozdzy. Traktowalam to jako ciekawy eksperyment, ktory potem mozna bylo zjesc. 😉
Malgosiu, tu to slonce jest czasami nie do wytrzymania. Poniewaz jest to region wielkich jezior, w lipcu i sierpniu jest tak wilgotno i goraco, ze trudno przezyc bez klimatyzacji w domu i w samochodzie. Moim faworytem byla pogoda holenderska, gdy codziennie nieco siapilo z nieba. 🙂
Heleno, do croissantow wlasnego wyrobu dodaje zamiast masla margaryne na oliwie. Moze to profanacja klasyki, trudno, ja i tak taki nuworysz. 🙂 Masla tez nie uzywam, no moze czasami, gdy odgrzewam makaron. 🙂
Moniko
czy to jakiś nowy rodzaj dyskryminacji psiny , której chwilke nie było , której się Hermesem nic nie wysyłało , a teraz się mówi ,że ona nie zna się na mrozeniu pieczywa ,że tylko za wielkim jeziorkiem sie znają 🙄
PA
ja tez lubię eksperymentowac i piekę roznne pieczywo i powiem Ci na ucho ( niech reszta nie słucha) pycha 😀
dla Ciebie i Rysia
http://www.youtube.com/watch?v=54XRNQ2C2x0
Moniko, mowisz o tym zapomnianym (acz czesto cytowanym) studium uczonych z uniwersytetu Wageningen w Holandii? To zalezy od ilosci i rodzaju margaryny. 🙂 Podobnie jest z tofu, alkoholem i wieloma innymi uzywkami. W moderacji wszystko jest OK. 🙂
Na oliwie mozna robic focaccie. Croissanty wymagaja masla – krowiego czy koziego. Masla!
Zdecydowanie profanacja.
Nie zebym byla wybitnym piekarzem, ale profanacje rozpoznam na szesc tysiecy mil od Zachodniego Londynu.
U nas zaczął się tydzień z pierwszą 100F 🙂 pozostałe dni w granicach 99F uff gorąco
Moniko piszesz tak ładnie o swoich małych sklepikach, coraz częściej słyszę (wczoraj w NPR ale nie mogę znaleźć całości) o niedobrej drodze obranej tu w Ameryce. Nie tylko duże lodówki ale przede wszystkim coraz większe i coraz dalej stojące domy, coraz większe sklepy, w których się idzie jak się wyraził autor od „stacji krzyżowej do stacji krzyżowej” aby wreszcie wylądować przy bezosobowych kasach. Ktoś nawet zechciał przeprowadzić badania częstości i jakości rozmów w dużych i małych sklepikach. No i z korzyścią dla małych co wydaje się oczywiste. W dużych kończy się co najwyżej na pytaniu o plastikową lub papierową torbę. I tak zamykamy się w tych swoich domach-twierdzach, jesteśmy bezosobowi w wielkich marketach, a ponoć jako ssaki niezbędnie potrzebujemy bliskości.
niuniu
jak juz o tym sloncu
http://www.youtube.com/watch?v=cy9-epdDw9E
nie zdradzam tytulu, bo to zabija niespodzianke, jak nie przejdzie ti Ci powiem. 🙂
PA
chyba nie jestem juz na czarnej liscie , hura 😆
Tak tez PA, zalozylam co do tych substancji. I z biochemikiem na pewno nie zaszkodzi… 😀 A o tofu nie wie jednak duzo health nuts i widze ludzi pozerajacych to w duzych ilosciach as if there was no tomorrow. O smaku zmilcze, bo to kwestia gustu. 😉
Niuniu, ja nikogo w ogole nie dyskryminuje, a tym bardziej psin. 🙂 A za Wielkim Jeziorem jednak do piekarni jest zwykle dalej niz w Europie, a do dobrej piekarni czesto jeszcze dalej. Hermesem moge Ci podrzucic troche tych criossantow, nim sie nimi zajmie Zosia i zamienia sie w okruszki. 😀
Wando, tak – te sklepiki moze wroca. 🙂 To jest potrzebne nie tyle ze wzgledow ekonomicznych (choc i tu czytalam interesujace opracowania) ale chocby z punktu widzenia ekologii dobrze byloby nie jechac po kazde male byle co do supremarketu. No i wlasnie ze wzgledu na te „droge krzyzowa do kasy”, jak to swietnie okreslilas. Potrzebujemy kontaktu, uwagi, zauwazenia nas jako pojedynczych i niepowtarzalnych osob, a nie jako klienta na tasmie do kasy. Dla sprzedawcow to tez jest zreszta niedobre, przeciez ciezko zamieniac sie w maszyny…
Moniko, mam nadzieje (jak juz mowimy o szkodliwosciach produktow dnia codziennego) nie pozwalasz jesc swoim corom produktow z tzw. licorice, co jest namietnoscia dzieci polnocnoamerykanskich. Tego jest wszedzie na tony we wszelakich sklepach i sklepikach.
Panno Koto, posylam strawe na ozdrowienie, ale prosze nie wyrzucaj tych skrzydelek, tylko odeslij eksperesowa poczta na adres:
Kot Mordechaj Altruista, Esq.
Zachodni Londyn
zielone drzwi z klapka.
http://www.youtube.com/watch?v=bDWZZ4wxREM&feature=related
Tofu i czosnek przynajmniej hamuja wchlanianie cholesterolu w diecie. Jak sie to upcha z czyms innym, jest OK 🙂
PA, zupelnie tego nie dostaja. One sa wychowane na sklepie Debry, gdzie je wszyscy znaja jeszcze sprzed urodzenia. 😉 A u Debry takich rzeczy nie ma. Jak im czasem ktos proponuje cukierka, to tez sie nie rzucaja, choc to dla nich nowosc. Nie pija tez wszystkich slodzonych napojow – to one sa w duzej mierze odpowiedzialne za nagly wzrost zacgorowan na cukrzyce u dzieci.
Nie cierpię supermarketów 👿 Mam swoje sklepy i sklepiki na ludzki wymiar 😀 No i targ 😀
A ja od zeszlego tygodnia mam pare otwartych juz farm, w tym dwie organiczne. Thoreau, w swojej swiatlosci natchnal mieszkancow Concord (nim jeszcze sie o tym szerzej mowilo) do tego, zeby ogromna czesc miasta przeznaczyc na rozne tereny zielone, a farmy na wieki zostawic farmami. I jesli ktos zakupi te parcele, to moga byc nadal tylko uzytkowane jako farmy. Z czego ja sie ogromnie ciesze. Znam osobiscie ludzi, ktorych owoce pracy pozeram z radoscia cale lato. 🙂
Supermarketów nie lubię, raz na dwa trzy tygodnie pojadę, albo zamawiam przez internet, głownie jakieś proszki i mąka, cukier, czyli to co ciężkie. Na co dzień tylko plac i małe sklepy.
Nie wiem jakbym dała radę po tamtej stronie Wielkiej Wody. Pewnie można się przyzwyczaić. Lodówki mam nawet dwie, ale wątpię czy któraś rozmiarami może się równać z amerykańskimi. W ogóle nie lubię robić zapasów, w zamrażarce mam trochę jarzyn ( ale tylko w zimie) trochę pierogów, kupuje pyszne w małej wytwórni, już zamrożone, lody i lód do whisky i to wszystko. Jedzenia prawie nigdy nie mrożę, choć to pewnie wygodne szczególnie jak się tak jak ja codziennie gotuje. Nie wiem, wydaje mi się że rozmrożone nie jest takie dobre jak świeżo przygotowane
Duza lodowka, zakupy na zapas, gotowanie do przodu jest koniczne, gdy pracuje sie w polnocnoamerykanskim rytmie. Dzien pracy konczy sie o 5 pm, jak nie ma korka w miescie. Wstaje o 6 am. Sklep polski, gdzie kupuje chleb i wedliny jest 5 km ode mnie i musze uzyc samochodu. Warzywa i owoce kupuje sie na targu, gdzie i tak jest wiekszy wybor niz w Polsce. Zreszta, supermarket amerykanski jest lepszy niz polski; jest poza tym konkurencja miedzy kilkoma firmami. Maly sklep, ktory sie ostal w miescie tzw. corner store sprzedaje foliowany chleb (ktorego nigdy nie jadalem), mleko, papierosy, chipsy i losy loteryjne.
Dla nietowarzyskich supermarkety są może jakimś wyjściem. 😉 Ale tak w ogóle to nie bardzo rozumiem, jak można je lubić dłużej niż 2 tygodnie.
Do 2 tygodni można, jak się przyjeżdża z kraju niedoborów do konsumpcyjnego raju. Wtedy supermarket wydaje się jakimś niemal sakralnym, ale i wysoce rozrywkowym Przybytkiem Konsumpcji. Gdzieś po 2, góra 3 tygodniach powinno to minąć. Jak nie mija, to trzeba zmniejszyć lub zwiększyć ilość margaryny w diecie. 😎
Na temat tofu już dawno powiedziałem, co wiedziałem. 🙄 Stoi w wierszykach kulinarnych jako dowód rzeczowy.
Za to czosnek mogę w każdych ilościach. Wbrew powszechnemu mniemaniu wampirów to wcale nie odstrasza, przynajmniej tych blogowych. I całe szczęście! 😆
No wlasnie, Bobiku, ale jak Wanda pisala, i PA tez, w Ameryce czasem naprawde nie ma wyboru, i na te supermarkety jest sie jakos skazanym, albo na bardzo ograniczony w asortymencie „corner store”. Jest sie zmuszanym do nietowarzyskosci. 🙁 Ja bardzo lubilam corner shops w Anglii, gdzie przy okazji zwykle bylo okienko pocztowe, i sporo rzeczy po ktore nie chcialo sie jechac lub isc gdzies dalej. taki sklepik czesto wystepuje w londynskich skeczach Heleny. Ostatnio wiem, ze wlaciciel cierpial z powodu kryzysu…
No a dzieki Tobie wiemy, ze z kolei zakupy w Niemczech trzeba planowac z kartka w reku, i ze to czasem moze przyprawic o melancholie… 🙂
Ja nawet w Kanadzie planuje zakupy z kartka w rece. 🙂
Bobiku, ten czosnek jako lekarstwo to patent niemiecki. Tu jest sprzedawany jako GARLIX. Jest rowniez czosnek bezwonny. 🙂
PA, jak Ci nie wstyd? 😳 Bezwonny czosnek jest absolutną perwersją. 😆
PA, ale czy wpadasz przy tym w melancholie, bo jak nie kupisz w sobote, to w dlugi weekend czeka Cie w domu glod? To juz urok zakupow w krajach niemiecko-jezycznych. 😉
Widzialam ten bezwonny czosnek u Debry. Jest drozszy od kapsulek z wonnym. Na szczescie mnie tam wonny nie szkodzi, najlepiej w wersji naturalnej, nie kapsulkowej. 😀
Moniko, jestem z tych, ktorych niedobory komunizmu doprowadzily na skraj paranoi konsumpcyjnej. 🙂 To moj kompleks. Czy to nie Ty wspominalas W. Allenowe traumy dzieciece? 🙂
Bobik, pomysl, ktos pragnie Cie pocalowac… Sometimes, you won’t get a second chance. 🙂
jeszcze tylko dodatkowo za wczoraj jotka,PIRS
Wasze dowcipy 🙂 😀 🙂 😀 😆 😆
nietoperzyco,z takim sloncem mozna chmury przegnac 😀
Bobiku, 👿 za woda nie stoi nic
Tego sklepiku z Panem Hindusem juz nie ma – od miesiaca. Szyby zamalowane biala farba, klodka na drzwiach i napis „Do wynajecia”. Zniknal tez szewc, do ktorego mialam oddac otrzymana od Jasiuni torebke z krokodyla, gdzie sie slabo trzyma raczka- poczekam az pojade do Gdyni, gdzie mam dobrego szewca. Zniknal moj ukochany sklep z butami, obok z walizkami, zamyka sie z uzywanymi lodowkami (reconditioned) i piecykami, do ktorego oddawalam stary sprzet, nawet sklep z winami na rogu podobno ledwo ciagnie. Zamknal sie sklep elektryczny, ktory dostarczyl kazda zarowke, nawet najrzadziej spotykana jak do oryginalnej lampy Tizio, gdzie Renatka uzupelniala zawsze zapasy, no i sklep z bric- a- brac – Harold’s Place, ktory byl tu od lat kiedy sie wprowadzalam i ktory odwiedzalam co najmniej dwa razy w tygodniu polujac na stare francuskie fajanse i wloska majolike. Co pare miesiecy zawsze cos znalazlam, a to talerz, a to dzbanek. TYlke razy mi sie snilo, ze Harold’s Place sie zamknal, no i stalo sie.
Kryzys.
Aaa, traumy dzieciece PA. 🙂 Traumy dzieciece to co innego… Wlasciwie to teraz nie bardzo nawet wypada nie miec traum dzieciecych. Zauwazylam, ze tworcy, ktorzy nie maja, bardzo sie z tego tlumacza, bo to jednak jakis brak w zyciorysie. 😀
my tu Bobik czy jak was tam zwa nie lubimy takich obcych slow
rewizo,rewizjon…..uwazajcie bo i wam zastosowac mozemy
stockholm 😛
Ogłoszenie!
Chcącego pocałować zatrudnię od zaraz. Zapach baraniny z czosnkiem pożądany. Znajomość języka niekonieczna.
😆
O, Heleno, szkoda sklepu hinduskiego i pozostalych. 🙁 To w ogole teraz nie ma takiego sklepu „pierwszej pomocy” w Twoim poblizu? Bad luck, czyli jednak ten kryzys. 🙁 Concord na pewno ratuje to, ze jest miastem turystycznym, a poza tym mieszkaja tu ludzie, ktorzy wlasciwie zupelnie swiadomie, ze wzgledu na duza spoleczna role tych sklepow, kupuja w nich nawet jak jest troche drozej, zeby tylko przetrwaly (takie troche dobrowolne opodatkowanie, zreszta wiem z NPR, ze gdzieniegdzie naprawde juz organizuje sie sklepy miejskie dodtowane wlasnie z podatkow – byleby ten sklep miec). Ale zdaje sobie sprawe, ze to jest szczegolne miejsce, i juz w innych miastach tak czesto nie jest…
PA jak mozna napchac lodowke pieczywem i po rozmrozeniu nazwac to cos „chlebem”
my tutaj mamy na „kazdym ” rogu piekarnie ze swiezym
pieczywem,setki(moze lekko przesadzam)chlebow i bulek
od bialych do gleboko czarnych,do normalnych do öko
i oczywiscie w supersamach z pulki i prosto z pieca
do tego rogaliki,slodkie drozdzowki,siasto na sztuki i wage
uwielbiam 😳
Jak to Rysiu? Ja słyszałem, że za wodą stoi ta, no… jak jej tam… Ameryka! 😀
Bobik, co Ty chcesz? Jak croissanty bez masla, to i cziosnek bez aromatu. 🙁 😥
Tofu, na szczescie, nie zaleca sie kobietm z rakiem piersi, wiec sa zwolnione. 😆
Oddam traumy dzieciece w dobre poetycko-prozatorsko-kinematograficzne rece . Kto pierwszy sie zglosi, otrzyma wszystko, lacznie z Marynka Landau, ktorej moja Matka rozdawala moje zabawki bez pytania o zgode.
z polki,rysiu
z polki,rysiu
Jeszcze bez baraniny z czosnkiem, bo u nas przed lunchem, ale za to z dubeltowki, Bobiku. Prosze bardzo. 😀 Moze sie z tego zrobi jakis trend? 😆
w super duzych sklepach lubie kupowac jak mam melancholie
staje przed polka z musztarda lub keczupem i po 20 minutach
wiem. to jest dopiero trudne zdecydowac sie !
kazdy inny problem robi sie blady 🙄
Heleno, na pewno sie znajdzie chetny, byleby traumy byly w dobrym stanie i nie zanadto uzywane. 😀
Tofu najczesciej to jest cos, do czego musze sie zmuszac, a zmuszanie jest dla mnie niezdrowe, wiec unikam ze wzgledow zdrowotnych. 😉
Prosze o radę, jestem zdesperowana od wielu miesięcy poszukuje 6ciu krzeseł , takich do stołu w salonie może takie…
http://www.allegro.pl/item654814929_swietne_oryginalne_palisandrowe_krzesla_art_deco.html
Rysiu, o tym momencie w supermarkecie, gdy sie stoi przed polka, i przezywa depresje polaczona z atakiem skrajnego niezdecydowania, napisano juz cala ksiazke. Nie zartuje. Z zakresu wlasnie neuroscience… 🙂
PIRS, bardzo się cieszę, że wiersz Ci się podobał 🙂 a co do autorstwa, to cóż, ja go kiedyś popełniłam i tez go lubię 🙂 szczególnie pająka i wrózenie z fusów z długo niemytej szklanki 🙂
Rysiu, jakbyś miał problemy ze sztokholmem, to służę pomocą a pomówieniami się nie martw:)
Kocie Mordechaju, ja nadal nie wiem co z tym cukrem z wyzszej półki skradzionym prezesowi 🙁
UFF, czy tam u Was za miedzą, za wiekszą i mniejszą wodą też dzwonią nieustannie jakieś przesłodzone głosy, twierdzą, że mają dla Was prezent, za który chcą żeby wpuścić do domu jakiegoś, kiepsko przyuczonego do sztuki psychomanipulacji, prezentera 🙁 brrr, zgroza !!!
Bobiku, ameryka 😀 tak 😀
Zono, te sa niezle, ale trzeba wiedziec, do czego maja pasowac?
Moniko, traumy to nie krzesla art deco. Im wiecej sie ich uzywa, w tym lepszym sa stanie: ciagle swiezutkie, pachnace, prosto z pieca, jeszcze sie para nad nimi unosi.
Jotko, u nas dzwonia, ale mozna sie wpisac na „do not call list” (o ktora swego czasu byla rozroba w Sadzie Najwyzszym i wygrali konsumenci, a nie firmy telemarketerow) i przestaja dzwonic. 😀
Maja pasowa do ciemnego XIX stołu, w dużym salonie ( 40m kw) gdzie jest trochę starych mebli i bardzo dużo książek. I mają być wygodne. Przy tym stole jemy tylko „od święta” , albo jak są goście, na co dzień mamy stół w kuchni. I tego sie obawiam , bo krzesła są az w Opolu, więc nie wiem jak to sprawdzić… Wiem, że marudzę ale nie ma na czym usiąść….
Heleno, zasadniczo masz racje co traum i tego, ze im czesciej uzywane, tym lepsze, ale jak ktos ma je przejac w celach poetycko-prozatorsko-kinematograficznych, to jednak lepiej dla nowego uzytkownika, zeby swiat ich jeszcze nie znal z poprzedniego zrodla. 😀
Rysiu, Wy tam zyjecie w tym quasi-kapitalizmie-socjalizmie. Byl taki Prezydent, ktory chcial Wam za kare przechrzscic owczarka niemieckiego na…. Na szczescie, tylko French fries zostaly Freedom fries. 🙂
Chleb z zamrazarki to koniecznosc of survival. 🙂
Jotko, słyszałam ostatnio o kimś kto mówię, że nalezy do kościoła „staro -protestanckiego kościoła obrzędowców” i jego religia zabrania mu kupowania w promocji czegokolwiek. Dla bardziej nachalny ma wersję: „prosektorium słucham , w czym mogę pomóc”
One sa niezle, jesli sie szuka akurat art deco, choc wymagaja troche pracy od spodu siedzenia. Ladny kolor i gatunek skory i w doskonalam stanie – pewnie bylu obijane na nowo znacznie pozniej. Wypada nieco wiecej niz 200 zl za jedno, co chyba jest dobra cena za ten okres w meblach.
O krzesla art deco jest chyba najtrudniej – znacznie latwiej dostac szafy, komody czy fotele.
jotka,super mily Twoj pajak 🙂
Dzieki, mam jeszcze dwa dni do zakończenia aukcji….
Moje młodsze dziecko, które jest moim artystycznym doradcą gdzieś sie zapodziało i nie mogę jej zapytać.
Zono, to sposob mojej Zosi. Jej religia nie pozwala absolutnie spozywac szpinaku. Nie dopytuje sie, co to za religia, bo uwazam to za nieuprzejme.
A o krzeslach mam podobna opinie do Heleny.
zono,te krzesla takie krakowskie !!!
wracam do kuchni,czosnkowac 🙂
Zono, to jednak zalezy od tego co tam jeszcze jest w pokoju i jak wyglada stol. Moja jedna uwaga, jest taka, ze przez te solidne tylne oparcia one wizualnie „zajmuja duzo miejsca”. POnadto ten idiom art deco jest tak silny, ze nie jestem pewna czy bedzie pasowal do reszty rzeczy w pokoju (nie zebym chciala wszystko miec w tym samym stylu, ale niektore style sa bardzo assertive, a jednym z najbardziej jest wlasnie art deco ). Jesli tam jeszcze sporoi innych mebli, to osobiscie stawialabym na cos wizualnie lzejszego, Zaraz Ci cos podesle.
żono, ja mam pewien patent na natrętów, którzy uważają, że wszystkich mogą fotografować bez pytania i dziwią się bardzo kiedy im mówisz, że nie chcesz być fotografowana 🙁 każą się tłumaczyć – dlaczego? odpowiadam, że należę do sekty kahunów, którzy wierzą, że w ten sposób kradnie się im duszę 🙂 natręt patrzy na mnie z lekkim zdziwieniem pomieszanym z lękiem, ale daje mi spokój 🙂
jeszcze słowo na temat niocenionej Nelly Rokity 🙁 bez pół litra nie rozbieriosz a po połowce to już przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie 🙂
Gdybym kupował te krzesła dla siebie, miałbym następujące wątpliwości: czy czerwonawy odcień drewna (tak przynajmniej na obrazku) będzie mi pasował do innych mebli? Pamiętam ile się napracowałem nad kredensem w takim właśnie odcieniu, który nijak z pozostałymi meblami nie chciał wejść w serdeczny związek. Na szczęście nie był fornirowany, więc dało się to w końcu załagodzić, ale całkiem bezpieczny kolor to nie jest. I druga rzecz, ale to już absolutnie subiektywne – mnie się siedzisko wydaje trochę zbyt masywne w stosunku do oparcia. Przez to krzesła jakieś takie „grube w biodrach” się robią. 😀 Wiem, że taki był zamysł, ale mnie osobiście to nie bardzo przekonuje.
Stan wydaje się całkiem niezły. No i oczywiście lepsze nawet czerwonawe art deco, niż jakieś krzesła z supermarketu. 😉
Odmawiam rozbierania Nelly R.! 👿 Ja tu dziś niosę wysoko sztandar walki z perwersją i mam zamiar konsekwentnie chronić przed nią Naród!
Do rozpicia połówki są w końcu lepsze okazje. 😉
http://cgi.ebay.co.uk/6-OAK-AND-ASH-LADDER-BACK-CHAIRS_W0QQitemZ120429737088QQcmdZViewItemQQptZUK_Antiques_AntiqueFurniture_SM?hash=item1c0a2bf480&_trksid=p3286.c0.m14&_trkparms=65%3A12%7C66%3A2%7C39%3A1%7C72%3A1683%7C240%3A1318%7C301%3A1%7C293%3A1%7C294%3A50
Popatrz na to. Bo one choc „prowincjonalne”, to na tyle jest to latwy do zycia styl, ze bardzo podobne ladderbacki robione sa do dzis i nie powinny sie zanadto klocic z czyms innym w pokoju.
Ponadto dab – ktory latwo sie ustawia kolo innych gatunkow drzewa, bo wlasnie ma w sobie sporo szarosci, a nie czerwonosci.
Ja musze sie przyznac do slabosci do wszelkich ladderbackow, one sa tak architektoniczne. I wciaz je odbieram jako wspolczesne, nawet jak sa z XIX wieku.
ładne Heleno, ale trochę jak dla mnie za bardzo ozdobne.
Uwago Bobika o czerwonym kolorze i miksowaniu go z innymi elementami bardzo cenne, muszę to przemyśleć. Bo przecież jest jeszcze dębowy parkiet… Koszmar.
Nie żebym chciała znów rozpętywać dyskusję w tym temacie, bo niedawno już się takowa niedawno odbyła, ale to chyba ciekawe… Wiec po prostu do poczytania dla zainteresowanych
http://www.rp.pl/artykul/2,320428_Cala__Antysemicki_swiat_antywartosci.html
Moja zona, ktora decyduje autorytarnie w sprawach mebli i innych rzeczy powszechnego uzytku woli cos z taniochy w stylu IKEA. Powinienem sie przynajmniej cieszyc z tego, ze moge wybrac sobie takie ksiazki jakie chce. W sprawach samochodu to tez ja. 🙂 Reszte oddaje bez walki.
Do Ikei PA , nic nie mam, a nawet wręcz przeciwnie, ale w tym wypadku odpada….
IKEA nie do starego, krakowskiego mieszkania. 😉 A te ladderbacki okropnie niewygodne oparcia mają. Zwracam na to uwagę, bo już jednego kompletu krzeseł ładnych, ale z niewygodnymi oparciami się pozbyłem.
Bobik, ja mam nowoczesny dom, stad brak problemu ze zgodnoscia bazy z nadbudowa. Jak zdecyduje sie na kupno sredniowiecznego zamku nad Renem to sie nad tym zastanowie. 🙂
Ja lubie IKEA i lubie starocie, i w ogole eklektyzm. A ze staroci tutejszych jest mi bliski bardzo prosty Shaker style, robiony recznie, przepieknie laczocy rozne kawalki drewna, bo oni budowali na chwale Boza. Teraz za oryginalne meble tego typu dosc duzo sie placi, odkad wiele lat temu „odkryla” je Oprah. I lubie odwiedzac Shaker villages. Jedna jest bardzo niedaleko, w Harvardzie (wsi, nie uniwesytecie), z bardzo pieknym muzeum.
Dzień dobry wieczór,
@Moniko
„… Bobiku, nie idz ta droga, nie kupuj blond peruki. Porwa Cie i kaza robic w operze za Brunhilde! …”
Na rok 2009 w Wormacji /Worms rola już jest obasadzona:
Brü(u)nhilde = Nina Petri 🙂
http://www.fr-online.de/in_und_ausland/kultur_und_medien/feuilleton/1754771_Niebelungen-Festspiele-Nina-Petri-als-Bruenhilde-in-Worms.html
PA, jak kupisz ten zamek, to meble niech sobie tam będą jakie chcą, ale ja się na ochotnika zgłaszam do testowania piwniczki z winami. 😀
Żono, ja łączę stare z nowym 🙂 ponieważ – jak to pięknie ujął Bobik – trudno jest doprowadzić do głębokiego i harmonijnego związku róznych starych mebli, poszłam na kontrast. W jadalni połączonej z salonem, metraż taki, jak Twój, do secesyjnego masywnego kredensu z pomocnikiem dałam w miarę prosty stół i krzesła. Do tego odpowiednia lampa, dywan i komponuje się całkiem dobrze 🙂
Ooo, shakerskie meble to jest klasa sama dla siebie. Dla mnie były modne jeszcze zanim odkryła je Oprah, ale trochę mi było do nich za daleko. 😉
A w ogóle też lubię eklektyzm. I używam. 🙂
KoJaK – to Bobik moze rzeczywiscie w peruke inwestowac, jakby chcial zostac tajnym (u nas teraz taka moda, moze w Europie jeszcze nie) krytykiem gstronomicznym. 😀 A artykul bardzo ciekawy, dziekuje. 🙂
No. tak, Alina jest nieustraszona choc sama dostaje bardzo wiele pogrozek, a co najmniej raz zostala pobita we wlasnej bramie na Zoliborzu. Czekali na nia.
Zaluje, ze Yad Vashem nie przyznaje medali Sprawiedliwych takim jak ona. Bo jej sie naprawde nalezy. 🙁
One nie sa ozdobne. Takie krzesla robione byly przez wiejskich stolarzy od paruset lat. I te wysokie oparcia sa bardzo wygodne, nawet w krzeslach robionych dzis. Wiem, bo mialam wspolczesna wersje – oddalam E. kiedy ona mi zafundowala 4 francuskie t.zw. ludwiki XVI z XIX wieku. Bo wlasnie byly tak wygodne dla niej z bolacym kregoslupem. Sposrod szesciu jakie dostala ode mnie, jedno trzyma w kuchni. Wszystkie maja te plecione siedzenia z poduszkami uszytymi przez moja Mame. Moje „ludwiki” tez maja plecione siedzenia, bardzo wygodne, tez z poduszkami. Ale tamte sa wygodniejsze, bo maja szersze siedzenie i sa wyzsze, wiec mozna sie oprzec calymi plecami. No chyba, ze ktos jest taka kruszyna jak Bobik, to moze miec niskie oparcie.
Ja tez te shakerskie kocham od zawsze, one sa takie wypieszczone i niezwykle eleganckie w swojej prostocie na wiele lat zanim to ogolnie zostalo przyjete. Wzruszajace jest odwiedzac warsztaty stolarskie Shakerow – jakie one byly nieduze i skromne… Co tu duzo mowic, zlapalam sie na tym, ze ja chyba w ogole lubie tych, co troche wyprzedzali swoja epoke…
Och, shakery byly dziko drogie jeszcze zanim odkryle je Oprah – 35 lat temu.
Shakery bardzo kochal sw. p, maz Renaty, znakomity architekt . Ale nigdy-przenigdy nie bylo ich stac na oryginal, choc Andrzej niezle zarabial w firmie Peia i Renata tez pracowala.
Nawet te meble robione dzis sa znacznie drozsze niz cokolwiek innego, choc watpie czy sa robione „recznie”.
Mnie w sklepie shakerskim stac bylo tylko na miotle 😥 A strasznie mi sie podobaly okragle drewniane kosze na brudna bielizne. No, ale ponad 300 funtow!
Heleno, a mnie stac bylo na tacke i pudelko na roznosci. 🙁
Moniko! Prawdziwa okazja na eBayu! Maly koszyczek, oryginalny shaker:
http://cgi.ebay.com/Antique-Shaker-3-finger-Lapped-Sewing-Carrier_W0QQitemZ180349488534QQcmdZViewItemQQptZFolk_Art?hash=item29fdaacd96&_trksid=p3286.c0.m14&_trkparms=65%3A12%7C66%3A2%7C39%3A1%7C72%3A1205%7C240%3A1318%7C301%3A1%7C293%3A1%7C294%3A50
To jest podreczny koszyczek na przybory do szycia.
Wstęp:
w czasach nieboszczki komuny „chodził” taki dowcip – co robią mężowie: Anglik, Francuz i Polak, kiedy zastaną obego pana z własną żoną w małżeńskiej sypialni?
Anglik: sorry i udaje sie na polowanie,
Francuz: o la la, czy mozna się dołączyć ?
Polak: ludzie, ludzie, wam tu głupoty w głowie a tam w sklepie kawe „rzucili” !
Rozwinięcie:
na blogu pogaduchy o krzesłach, zamkach, piwniczkach i innych frymusnosciach a tu szykuje nam się nowe prawo w sprawach in vitro z „deportacją” zamrożonych zarodków do miejsca pochodzenia włącznie (projekt PiS) 🙁
Zakończenie:
???
O tak, jotko, czytalam!
Oni sa kompletnie oblakani! I teraz Gowin bedzie latal za liberala!
Koszyczek piękny, cena też!
U mnie tez eklektyzm rulez. Z Ikei mam już stół i krzesła, ale w kuchni. Współistnieją z góralskim kredensem z modrzewiowego drzewa, którego konserwacja kosztowała dwa razy drożej niż on sam. Ale go b. lubię.
Heleno, ceny sie zgadzaja. Moje pudelko na roznosci jest odrobine tylko jasniejsze, i nie ma uchwytu. Ale ceny sa w ogole glowowbolowe, a pomyslec ze oni sami zyli niezwykle skromnie.
No bo tylko eklektyczne wnetrza maja dusze.
Eklektyzm jest w sercu tradycyjnego angielskiego wystroju wnetrz. bo powstawaly one na przestrzeni ilus tam pokolen.
Wiecie co, to prawda, że dotlenienie uaktywnia te małe szare. Wyszedłem na spacer i co chwilę mi spod łap kickały. Gdyby Jotce jeszcze kiedyś zabrakło, to znam miejsce, gdzie ich jest na pęczki.
Aha, i jeszcze sobie przypomniałem, co miałem Jotce powiedzieć – mnie się ten wiersz też bardzo podobał. 🙂
Zaraz, zaraz, to ja w tej blond peruce za Brunhildę miałbym robić? 😯
Czy ten KoJaK aby nie przesadza? 😀
A właśnie Jotko, czyj to wiersz, mam wrażenie że już go gdzieś czytałam albo słyszałam
Jotka już się przyznała, że to wyrób własny. 🙂
Najbardziej przerażający w tym projekcie , jest fakt ze jego autorem jest lekarz i to ginekolog. Powinni mu odebrać prawo wykonywania zawodu! evil:
o właśnie jest u Olejnik! ( autor poseł B. Piecha)
A tacka tez drewniana? Owalna? Bo pamietam takie, bardzo piekne.
Dranie….
Coś mi się jeszcze przypomniało, a propos PIRSa opisu dystyngowanej rozmowy Korwina-Mikkego z Biedroniem. Dziś w rozmowie telefonicznej dowiedziałem się o człowieku, który musiał praktycznie zamknąć swój blog (polski), tzn. zostawić tylko część wpisową, a usunąć komentarzową, a to dlatego, że nie ukrywał ,że jest gejem i w związku z tym jego blogowicze nie byli w stanie normalnie rozmawiać, ponieważ co chwila przerywał im jakiś post z obrzydlistwami i chamskimi atakami.
Ale tak w ogóle homoseksualiści nie są ani trochę dyskryminowani i zupełnie nie wiadomo, czemu stale się czegoś domagają. 🙄
Ty jestes jak zdrowie! Psychiczne:
http://wyborcza.pl/1,75248,6726045,Litwa__Zakaz_reklamowania_homoseksualizmu.html
przeczytalem polecony przez zone artykul pani Aliny Cala
polecam
http://failblog.files.wordpress.com/2009/05/fail-owned-bird-fail.jpg?w=500&h=479
cos lekkiego
Jotka, a propos kahunów, czy nikt z fotografujących nie zapytał którą z trzech dusz Ci kradnie?
A propos nagabywania przez sprzedawców. Od wielu wielu lat jeżdżę latem w góry do różnych zaprzyjaźnionych górali. Dawno temu chodziły po domach gaździny i oferowały mleko, ser, jagody, maliny itp. Niestety, robiły to rano, gdzieś koło 6. Łapały za klamkę, stukały kiedy zamknięte i wołąły: ?Jajek, sera, malin, jagód nie trzeba??. O 6 rano?!!! Chciałem ukrócić te obyczaje, więc kupiłem duży karton i wielkimi drukowanymi literami napisałem: JAJEK, MASŁA, JAGÓD, MALIN, MLEKA NIE TRZEBA. NIE BUDZIĆ!!!
I zaraz następnego dnia kolejna gaździna zaczęła szarpać za klamkę i oferować te wszystkie wiktuały. Zapomniałem że z czytaniem wciąż wiele osób ma kłopoty.
A problem w końcu rozwiązała władza ludowa, która uporczywie zwalczała taką prywatną działalność.
PIRS 14:30
pan Korwin-Mike jest godny pozalowania
pani redaktor: lepiej przemilcze
Ja też pierwszy raz od dawna oglądałam panią Olejnik i chyba mi znów starczy na jakiś czas. Ta pani ma kłopoty ze słuchaniem i akceptacją tego, co mówią do niej jej goście, a jej poglądy osobiste wyraźnie zaznaczone. Taka manipulacja. Pan Piecha jednak dziś się nie dał przejechać pani Monice i chwała mu. Nie podobało się pani Olejnik nazwanie embrionów embrionami, wolała zarodki (no tak, zarodki są w trawie, którą się kosi, jajkach jedzonych na śniadanie i w wielu innych miejscach, zarodek to takie nic), gdy b. minister wspomniał o filmie „Krzyk” natychmiast mu przerwała, próbowała zbić z tropu pytając ile to aborcji sam osobiście dokonał i próbując drwić ze zmiany poglądów . Pomyślałby kto, że taka pani Olejnik ma niezmienione poglądy od czasów studenckich i jej pierwszych praktyk zawodowych! Może i ma. Ja do tej pory słyszałam ,że tylko krowa nie zmienia poglądów choć nie rozumiem tego zdania bo niby czemu krowie odmówić prawa do refleksji? 😉 🙂
Embriony są wszędzie tam, gdzie są zarodki.
Zarodek to polskie słowo, embrion – obce (z greckiego) i oznacza dokładnie to samo.
W angielskim – embryo, niemieckim – Embryo = Keim, Keimling (zarodek, kiełek)
Dlaczego embrion niesie większy ładunek emocjonalny niż zarodek? Oba stają się płodem od momentu, kiedy można rozpoznać cechy morfologiczne tj. odróżnić np. zarodek ludzki od krowiego lub rybiego. U ludzi w 8 tygodniu od zapłodnienia.
Malgosiu, jesli b. minister chcial sie powolywac na The Silent Scream, to ja bym mu tez przerwala i nie dopuscila do glosu, gdyz niemal wszystkie najwieksze amrerykanskie organizacje medyczne i instytucje naukowe ten film nie tylko wysmialy, ale uznaly za dosc prymitywna i zmanipulowana propagande, nie majaca wiele wspolnego z wiedza medyczna na temat embrionow, Jest on , jednym slowem , od poczatku do konca klamstwem i na wyjasnienia wszystkich niescislosci i przeklaman tego filmu nie starczyloby czasu w zadnym programie. Tu, w dokumencie amerykanskiej fereracji swiadomego rodzicielstwa znalazlam posumowanie wszystkich klamstw zawartych w filmie. Jesli masz do tego cierpliwosc, to prosze, bo jest tego duzo:
http://www.plannedparenthood.org/issues-action/abortion/anti-choice-activity/reports/facts-speak-louder-than-silent-scream-6136.htm
Bobiku, potrzebna mi pilna dostawa tych małych szarych na jutro 🙂
PIRS, wystarczyło żebym powiedziała o kradzieży duszy żeby zniechęcić do jakichkolwiek dalszych pytań 🙂 wiesz, na zasadzie, że głupiego lepiej omijać 🙁 i o to mi chodziło 🙂
a swoją drogą czy nie ciekawy system religijno – filozoficzny?
Bobiku, polecam http://www.polityka.pl/zobacz-takze/Lead01,1906,292118,18/
Sporo się dowiedziałem o problemach homoseksualistów, czego i dlaczego się domagają.
Jotka, tak, bardzo ciekawy system. Ale to niższe piętro wspinaczki.
Swoją drogą ciekawe co byś powiedziała gdyby Cię tak zapytał?
Może on jest hetero
A może jednak homo
Na wszystkich trza uważać, nigdy nic nie wiadomo…
Heleno, no przyznaje, owalna tacka, ale nieduza…
A tu znalazlam cos troche innego, co chcialabym wszystkim czytajacym i sluchajacym po angielsku goraco polecic. Jest to program-wywiad z psychologiem, Michaelem McCullough’em, specjalista od psychologii wybaczania/zemsty. Bardzo ciekawy jest m.in. jego analiza drogi, jaka przeszedl ojciec jednej z ofiar zamachu w Oklahomie kilkanasie lat temu (byl to akt wewnetrznego terroryzmu ze stron przeciwnikow rzadu federalnego) od cierpienia i skoncentrowania na wlasnym bolu do walki o to, zeby nie wykonywac kary smierci na terroryscie, ktory zabil jego corke. McCullough opisuje tez rozne podejscia do wybaczania w odmiennych kuturach i religiach. I przede wszystkim pokazuje, jak bardzo wybaczanie jest potrzebne wybaczajacemu (on mowi wrecz o instynkcie wybaczania), ale tez – kiedy o nie latwiej, a kiedy trudniej.
http://speakingoffaith.publicradio.org/programs/2008/revenge_forgiveness/
Uprzedzam, ze program jest dosc dlugi, wiec jest to raczej zajecie na wolna chwile, zwlaszcza ze nie jest to wersja „psychology for dummies”. Ale jest wart czasu jemu poswieconego.
A teraz sama ide sie zaglebic w polecony przez PIRSa artykul z Polityki.
Moniko, dzieki, DZIEKI!
To fantastyczna rozmowa i fantastycznie zrealizowany program, ktory zostawia strasznie duzo rzeczy do namyslu. Tez namawiam wszystkich aby wykroili sobie godzine na wysluchanie. A moze nawet dwa razy.
A troche sie zmuszalam do wlaczenia programu, bo przecytalam co najmniej dwie ksiazki o „wybaczaniu”.
Ta rozmowa warta jest czterech.
Wybaczcie, ale dziś już nie będę w stanie posłuchać. 😉 Spróbuję jutro sobie czas wykroić, choć ciężko będzie. Robota, tak wiele roboty… 🙁
Ja często zazdroszczę mojemu ludzkiemu bratu, który z wybaczaniem wydaje się w ogóle nie mieć problemu. To znaczy, u niego to nie jest żaden proces, zmaganie się, dochodzenie z trudem, tylko on po pewnym czasie naprawdę już w ogóle jakby nie pamiętał, że ktoś mu wyrządził coś złego. A nawet jeżeli przypomina sobie fakty, to nie ma do nich już żadnego emocjonalnego stosunku i po prostu macha ręką. No, jakiś taki mechanizm ma wbudowany. A ja to się nieraz tyle muszę namęczyć, żeby temu cholernemu jamnikowi od Fischerów wszystkich kłaków nie powyrywać za to, że się zwykle pierwszy dorywa do tych resztek, co je koło szpitala dla ptaków wyrzucają…
Jak dotąd nie powyrywałem. Ale samo to, że czasem mam na to ochotę, zmusza mnie do ciągłych wewnętrznych pieriepałek. Zaczynam się obawiać, że nic, co ludzkie, nie jest mi obce. 🙄
Dobranoc Bobiku,
czuje sie tak samo jak ty. Nic mi w zyciu nie przychodzilo latwo za wyjatkiem szkoly. A to pewnie dzieki dzieki mojej wtedy super pamieci. Natomiast jesli chodzi o charakter, dazenie ku bella persona, to jakos zawsze mi bylo pod gorke. Ale sie wciaz staram. Wiecej Dalajlamy…
Cubalibre,
Dobrze wiem, ze to to samo, tylko że jakos w po polsku w uchu inaczej brzmi. 😉
Aha, sprawdziłam dokładnie bluszcz za domem, a raczej jego kształt liści i to jednak jest ten, który nie rośnie w Polsce. 🙂 Sąsiadka miała rację.
Heleno, alez ja niczego nie napisałam o zawartości merytorycznej. Chodziło mi tylko o „umiejętność słuchania” i dopuszczania niewygodnych dla tej pani tez. Tylko tyle. Zreszta sam Piecha zaznaczył , że od czasu tego filmu dużo się w nauce zmieniło. On nie zamierzał, jak wynikało z jego słów zachwycać sie nad „Krzykiem” tylko próbował odpowiedziec pani redaktor na grubiańskie kpiny, czemu to zmienił zdanie w kwestii wykonywania aborcji! Przeciez mógł po obejrzeniu tego filmu w latach osiemdziesiatych, jako młody lekarz doznać jakiejś reflekscji, czyz nie?
A co do zawartości merytorycznej filmu…..W komercyjnej stacji, w której pracuje pani Olejnik była prezentowana bodajze francuska seria filmów poświeconych życiu płodowemu…..przesłanie – płód żyje, czuje, słyszy, widzi itd. Należy go trajktować szczególnie, jak dziecko. Mimo, że nie można go jeszcze wziac na ryby czy pogadać z nim o chłopakach. 😉 Kiedys pani Jaruga Nowacka też w rozmowie z Piechą wykrzyczała jako argument, że nie dziecko tylko płód bo inny jest kontakt z płodem , a inny z 12-tkiem. Ja się z nią w pełni zgadzam! Ja tez mam inny kontakt z sasiadem, inny z moja Mamą, inny z córką , a np. z moim śp Dziadkiem pod koniec jego życia ze względu na jego chorobę kontaktu w sumie nie miałam bo nikogo nie poznawał.
Oczywiscie rozumiem, że jak to Piecha określił w latach PRL usuwanie ciaż to była taśma i zliczyć az trudno wiec gdzieś jest wiele kobiet , które to zrobiły i im pewnie łatwiej podejsć do tematu, że sobie jakby wrzód wycieły i tyle. Ja to rozumiem. Nie zamierzam wchodzic w spory światopoglądowe. Jakie ja mam zdanie, wszyscy wiecie bo nie ukrywam, nikogo przekonywac nie zamierzam. Każdy ma prawo do innego zdania. CHODZIŁO MI TYLKO O PODEJŚCIE DZIENNIKARKI DO ROZMÓWCY.
Miłego dnia wszystkim. PA chyba się zlitował i podesłał troszkę słońca. W nocy strasznie lało, ale teraz jest pięknie. Zobaczymy jak długo 😐
Rysiu, a może to twoje wypasione przegnały chmury? 😎
Małgosiu
tak to chyba PA dogadał się zHermesem i wysłal słonce wprost do Rysia
Rysiu
teraz noś wypasione skoro masz słoneczko kanadyjskie w gościnie
Dziś pomyslalam ,że za te wszystkie dni gdy byłeś tu sam należą ci się pierogi z truskawkami polane śmietaną , wcinaj
dla reszty też zrobilam , dla tych co nie lubia pierogów są bułeczki maślane świżutkie , masło , miód
Emi
czy Fryga spisuje się coraz lepiej czy potrzebujesz pomocy .Jesli potrzeba pomocy , daj znak ,zaraz biorę AMigo i pędzimy do Ciebie
slonce,slonce
na moich terenych zielonych chmura rozanego zapachu
ten kilometr do S-Bahn jak w starej perfumeri pelen wypas 🙂
Malgosiu,oczywiscie wypasione
niuniu,pierogi z truskawkami pycha,bobikowcy jak sie szybko
nie zjawicie to ja wszystko zjem 😀
super,zapowiada sie piekny dzien
brykanko,fikanko
wode wstawiam (niczego za woda nie ma)
🙂 🙂 😀 😀
u mnie też słoneczko przepiękne 🙂 Bobik najwyraźniej podesłał trochę małych szarych bo mózg jakby otwarty do pracy 🙂 dziękuję Bobiku 🙂
Babko z Gdyni, machałam do Ciebie jadąc do Gdyni, wypatrywałam Cię w Gdyni, wypatruję oczy na blogu i nic 🙁 gdzie jesteś, czy Ci nie daj Bóg bydlatka tak dokuczyły, że nie chce Ci się odzywać 🙁 ? uśmiechnij się świat jest piekny 🙂
PIRS, wszystko zależy kto i jak by pytał 🙂 jakie pytanie taka odpowiedź 🙂
wybaczanie, rozmawianie, nasze ludzkie sprawy 🙂
uczmy się
wyrzucać kamienie
(nie, nie rzucać przed siebie, w cel lub na oślep)
po prostu odrzucać je od siebie
uważnie
żeby nie uderzyć
uczmy się
rozmawiać ze sobą
(nie, nie wymieniać poglądy, przedstawiać racje, argumenty)
po prostu mówić
nawet miłe słowa
na przykład
to dobrze, że przyszedłeś
nie wstydźmy się
uczmy się
cenić samych siebie
(nie, nie łokciami torować drogę do odznaczeń, walić pięścią: ja panu pokażę)
po prostu uwierzyć
że ciebie
mnie
można kochać
można
mimo wszystko
🙂 🙂 🙂
Niunia ma rację! Jedno słowo tylko Babko! Amigo rwie się do pomocy. Pieski sobie razem pobiegają, a ty Babko odpoczniesz. Może znajdziesz czas by z nami pogadac w koszyczku? 🙂
Jotko
z uczuciem , madrze i logicznie , czy czytalaś może Hererta „Zasypiamy w słowach „??
Dużo mi dał do myslenia komentarz Moniki o działaniu podświadomosci. Moja reakcja to taki koronny przykład. Sygnał, skojarzenie, działanie. Tak sobie przy okazji rozważan na ten temat i po obejrzeniu materiału w tv (eksperyment , w którym widz woidzi sztuczkę karcianą, gdzie na końcu jedna karta zostaje z innym kolorem niz pozostałe, ale przy okazji nie dostrzega zmiany koloru ubrań dwojga ludzi pokazujacych sztuczkę, nakrycia na stole i tła) metodą a jakże! skojarzeń przypomniałam pewien dowcip.
Wraca mąż do domu, żona dokładnie ogląda jego marynarkę w poszukiwaniu jakiegoś cudzego (damskiego) włosa. Gdy niczego nie znajduje, mruczy triumfalnie:
– Wiedziałam! Ty nawet łysej nie przepuścisz!
Słońce wciąż świeci….. 🙂
Małgosiu
to ja biegnę w stronę Amiga i z nim razem do Emi , Frygi , a Babka będzie mogla wtedy do woli rozmawiać w koszyczku 😀
Czolem ranne ptaki!
U nas tez przyparza z rana, choc dopiero wybila osma.
Malgosiu, ja przyjmuje wszystko co mowisz i sie zgadzam z Toba, ze metoda ustawicznego przerywania rozmowcy moze byc bardzo iryrtujaca, mnie chodzilo tylko o ten film, ktorego w zadnej powaznej wymianie nie sposob dzis przywodlywac jako argumentu w dyskusji, chyba, ze w charaklterze przykladu zupelnie oczywistej manipulacji emoicjami widza.
Oczywoiscie, ze skrobanek bylo bardzo duzo 40 lat temu i wczesniej, poniewaz w naszej czesci Europy nie bylo dobrych srodkow antykoncepcyjnych, byly bardzi powazne problemy z uzyskaniem przez kogos mlodego rzetelnej informacji na temat zapobiegania ciazy i ja sama pamietam jakis poradnik (bodaj przedwojenny ale wydany tez za PRL), w ktorym jako srodek na antykoncepcje zalecano kapiel w roztworze octu…. Sama tego… 😳
A co do zdolnosci wybaczania, Mnie ono tez przychodzi bez trudu, jak bratu Bobika, ale musze odnotowac chocby cien skruchy za wyrzadzona krzywde. I kiedy taki cien widze, to przechodze nad krzywda do porzadku dziennego i przestaje sie nia zajmowac psychicznie. Bylo, przeszlo, kazdy popelnia bledy.
Ale krzywda czy zranienie unacknowledged, o ta potrafi siedziec latami i ngdy sie nie zmecze jej rozpamietywaniem.
Podoba mi sie Dzien Pojednania, Jom Kipur w zydpowskiej tradycji, ktortego najwazniejszym elementem jest przeproszenie konktretnych osob za konkretne przewinienia. Trzeba do tej osoby pojsc lub napisac i powiedziec wprost – nie powiedziec przepraszam, jesli cie czyms urazilam, nie schowac sie za ogolnik, tylko przepraszam ze cie urazilem, skrzywdzilem tym i tamtym.
Czy wszyscy wierzacy sie do tego stosuja? Absolutnie nie! 😆 😆 😆
Strasznie fajny ten program podeslany przez Monike. Chyba go jeszcze raz przeslucham przy okazji.
Ciekawy tez bardzo artykul w Polityce podeslany przez PIRSA. Dzieki, PIRS.
Ide na kawe i croissanty.
Dzień dobry! Programu nadesłanego przez Monikę jeszcze nie przesłuchałam, ale mam nadzieje że jeszcze dziś si tym zajmę.
Mnie wybaczanie przychodzi raczej bez trudu, po prostu zapominam. Czasem mnie ktoś przeprasza, a ja absolutnie nie pamiętam o co chodziło! Ale jest taka granica, która jeśli ktoś przekroczy, to niestety nie ma odwrotu. Miałam ze dwie takie sytuacje w życiu, absolutne skreślenie i nie mogę się przemóc.
MNie sie tez zdarzylo „skreslenie”. Ostateczne i nieodwracalne, a w chwili kiedy postanowilam „skreslic”, przestalam sie przejmowac i zapomnialam.
Bo problem jest zawsze tylko wtedy, kiedy ostatecznie skreslic jakiejs osoby nie potrafimy.
Az tu nagle kilka miesiecy temu, – list po bez mala trzydziestu latach. Wstrzasajacy. Od tej skreslonej osoby, dawnego, duzo mlodszego kolegi, z ktorym pracowalam w redakcji w Nowym Jorku. Powiadamial mnie, ze dwa dni przedtem mial ostatnia sesje dializy, na jaka sie zgodzil, mieszkanie wysprzatane, pies oddany w dobre rece i jedyne co mu zostalo, to mnie bezwarunkwo i z najglebszego serca przeprosic. I ze nie chodzi o to, ze umiera, bo mial ochote przeporosic mnie od lat, ale dopiero teraz zdobyl moj adres – od Renaty. I ze od dawna jest innym czliwiekiem niz ten, ktorego pamietam. Odpisalam natychmiast.
Ale potem byla juz tylko Cisza.
Wybaczanie to nie dla mnie temat , bo ja jak wiadomo za odpowiednią gratyfikację byłabym skłonna rozważyć możliwość wybaczanie 😉
Moja dziś przysypana papierami , ale mówi tak ,zeby być szczęsliwym trzeba się nauczyc zarówno wybacznia jak i sztuki zapominania .Często bywa tak ,że od drugich oczekujemy by choć zreflektowali się że postąpili niewłaściwie , a sami nie mamy takiego odruchu .W koncu powiedzenie drugiej osobie sorry nic nie kosztuje , ale zbyt wiele osób bierze to ambicjonalnie .
Jednak w psychice człowieka istnieje też taki dziwny mechanizm dzieki , któremu prędzej wybaczamy komuś kto sprawil nam przykrość niż komuś od kogo doznalismy czegoś dobrego ( wybaczenia ).Monika jak wstanie na pewno cos wiecej doda .
Heleno, miejmy nadzieję, że twoja odpowiedź doszła na czas do umierającego…..
Ja z wybaczaniem mam inny problem. Nie chowam uraz, szybko o wszystkim zapominam i każdego staram się usprawiedliwić, wiedząc że sama często jestem w goracej wodzie kąpana i co w sercu to na języku z pominieciem pracy małych szarych. Niestety bywa. Potem znów się coś wydarza i jestem wściekła sama na siebie , że znów dałam się zrobić w balona, że przeciez mogłam przewidzieć.
Co do skreślania to też się zdarzyło, ale okazywało się tylko czasowym. To świeta racja , że przebaczenie najbardziej potrzebne jest osobie przebaczajacej. Oznacza to wielką ulgę. Doświadczyłam po rozstaniu z ojcem mego dziecka. Na początku z chęcią bym go powiesiła nie powiem za co i gdzie, teraz jesteśmy znów przyjaciółmi. Ulga i wewnętrzny spokój. Najcenniejsze.
Oczywiscie! Na 100% prawda!
Najtrudniej chyba przebacza sie tym, w których pokładaliśmy największe nadzieje i dażywiśmy szczególnym zaufaniem….
To tyle refleksji na bieżący temat. Teraz czas na pracę. 🙂
darzyliśmy 😳
Dzień dobry 🙂 Faktycznie te wypasione wreszcie coś pomogły. Trochę świeci. 🙂
Dziś się tu zbyt wiele nie będę pokazywał, przynajmniej do popołudnia, bo mam dużo roboty terenowej. Ale chociaż arabski znowu odkurzę. 😆 Podjąłem harcerskie zobowiązanie, że nauczę się dziś jak jest „poproszę dwa kilo pasztetówki z drobiu”. Bo na wieprzową po arabsku nie mam co liczyć. 😉
Kiedy nie zapominam że jestem krasnalem, problem winy czy wybaczania w ogóle nie istnieje (nikt z Was niestety nie zrozumie tego stanu z opisu, bo nie da się go przekazać, podobnie jak smaku dania). Ale tak nasiąkłem ludzkimi zwyczajami. Powiem tak: jestem wyrozumiały, ale nie jestem tolerancyjny.
Och, Bobiczku. Po pasztet z kurzych watrobek to musisz isc w zupelnie przeciwnym kierunku…. 😆
Jak to Krasnale nie maja problemu z wybaczaniem?
A kto zawodzil w nieboglosy, ze kasza z miski wyjedzona?
No tak, muszę się jakoś przyzwyczaić, że ludzie nie czytają ani nie słuchają uważnie. Przecież tyle razy pisałem że jestem krasnalem a nie krasnoludkiem!
A od strony formalnej: zawodzenie z powodu wyjedzonej kaszy nie musi oznaczać niewybaczania. Wystarczy zresztą nasikać takiemu wyjadaczowi do mleka i jesteśmy kwita.
Nie chce byc rasista, ale za Boga nie odroznie Krasnala od Krasnoludka jak patrze na ilustracje.
Czy Krasnale to sa tylko te co siedza w niemieckich ogrodkach i czasami bywaja porywane?
Uprzedzam, że jak będę pisał coś o wybaczaniu, to z pominięciem kwestii tego jamnika od Fischerów, bo jemu to bym… no!
Fakt, że istnieje takie zjawisko jak trudność wybaczania doznanego dobra. Chociaż nie jest to chyba ten sam mechanizm, co przy wybaczaniu zła. Tu chodzi raczej o to, że niektórzy ludzie odczuwają pomoc, podanie ręki, itp. jako rodzaj protekcjonalizmu, coś co ich ustawia w pozycji gorszego, niższego. Przyjmują to wprawdzie, kiedy są w sytuacji bez wyjścia, ale to poczucie niższości podświadomie cały czas ich drąży i powoduje w efekcie niechęć do dobroczyńcy.
A z wybaczaniem zła to ja nie wrzucałbym wszystkiego do jednego worka. W miarę prosto jest wybaczyć – i to nawet duże świństwo – kiedy ktoś przyjdzie i przeprosi. Tylko że nie zawsze w życiu bywa tak jednoznacznie, że A zrobił brzyda B i w związku z tyn jasne, że to A musi przeprosić. Chyba wręcz częściej zdarza się tak, że zarówno A jak i B są przekonani, że to im właśnie zrobiono krzywdę, a ponieważ obaj mają jakieś argumenty na poparcie tego przekonania, obaj są oburzeni, że ten drugi nie chce się przyznać i wyrazić skruchy.
Niektóre z takich spraw trafiają do sądu, niektóre pod osąd opinii publicznej ale w większości nie ma takiej instancji, która mogłaby tu coś rozstrzygnąć i takie nierozstrzygnięte historie snują się potem po niezaoranych polach stosunków społecznych, zatruwają je smrodkiem, a czasem leżą tamże w postaci min smrodowych i wybuchają w niespodziewanym momencie.
Najlepszym sposobem rozbrajania takich min (albo niedopuszczania, żeby powstały) jest, jakkolwiek banalnie to brzmi, ciągły dialog i nastawienie „audiatur et altera pars”. Bo kiedy pozna się stanowisko drugiej strony można nawet nie zrezygnować z przekonania o słuszności swojego, ale przynajmniej przekonać się również, że B niekoniecznie chciał nam osobiście zrobić coś złego, tylko np. z jego punktu widzenia bronił wyższych racji. Zresztą, Królik powiedział to krócej i ładniej – więcej Dalajlamy. 🙂
Nie każdy jest obdarzony błogosławionym darem zapominania, ja np. mam go tylko w pewnym stopniu. Więc żeby nie zatruwać sobie życia opracowałem sobie taki patent, że jak najdłużej staram się nie dopuścić do powstania trwałego poczucia krzywdy (mówię trwałego, bo pierwsza reakcja jest czysto emocjonalna i niewiele na nią można poradzć, ale potem już można włączyć rozum). Póki tylko mogę staram się sobie samemu tłumaczyć, że większość przewin wobec innych popełniamy z niezrozumienia, impulsu, beztroski, głupoty, chwilowego zaćmienia, itp., a nie ze świadomą intencją zaszkodzenia.
Oczywiście i ten patent ma swoje granice (vide jamnik Fischerów) i stosuję go raczej w sferze stosunków osobistych. Bo w sprawach ogólnych mogę np. zrozumieć, skąd się bierze rasizm, ale nie mam zamiaru go wybaczać. Tu już sobie daję prawo do „świętego gniewu”.
Na odpuszczenie win potrzebne jest pewne oddalenie w czasie i bardzo czesto w przestrzeni, nawet nie koniecznie geograficznej , moze to byc przestrzen psychiczna, kiedy jestesmy juz „gdzie indziej” , w innym punkcie zycia, kiedy mowimy sobie: Bog z nim /z nia, majac na mysli, ze zamykamy jakis rozdzial i do niego nie wracamy, chyba, ze tylko anegdotycznie gdzies tam sie przewija w naszej narracji o sobie.
Mnie te przeprosiny Marka przed smiercia juz nie byly potrzebne, w gruncie rzeczy, bo Mu dawno „odpuscilam” – jest chyba jakas subtelna roznica miedzy „odpuszczeniem” a „wybaczeniem”. Wybaczenie zas, prawdziwe wybaczenie przyszlo wraz z tym listem, ktory dostalam w marcu tego roku. Odtad Jego karta w moim zyciorysie jest kompletnie czysta, nie zostaloa w niej ani jedna plamka. Mysle o Nim z taka jakas siostrzana miloscia.
Mam nadzieje, ze slyszysz to, Marku 😆 😆 😆
ratuuunku !!! mózg mi się lasuje 🙁 za długo nie robiłam przerwy 🙁 w charakterze nagrody pozwoliłam sobie tu zaglądnąć 🙂 a teraz idę do ogrodu dotlenić małe szare 🙂 nie stać mnie chwilowo na myslenie 🙁
Czy probowalas nacisnac „reset”?
Czasami pomaga, czasami klawisz sie zatnie.
Wtedy trzeba wylaczyc na chwile. Pomaga w 99 na sto przypadkow.
http://fakt-opinie.salon24.pl/111081,sroda-nadchodzi-czas-kobiet
Tu masz, jotko specjalnie dostarczony software na zresetowanie.
Żono sąsiada, dziękuje za A.Całą. Jestem po lekturze książki Janion i nie potrafię się zresetować na tryb jakby nic się nie stało.
Wybaczanie dobra to chyba większy problem niż wybaczanie zła. Jak to zrobić, żeby obdarowany nie czuł się obciążony wdzięcznością i żeby mu to nie szkodziło.
W kwestii wybaczania mam podobne poglądy, jak żona sąsiada i Haneczka.
Nie wybaczam pochopnie.Nawet jeśli mnie przeproszono, ponieważ wiem,że często przeprosiny są interesowne.albo wymuszone i mają ratować tylko spokój lub opinię sprawcy.
Ale takich przypadków mam ze trzy, więc żona lepsza!! 😉
*
Małgosiu, w parze,kiedy jest dziecko, nie może być w dluższej perspektywie inaczej , to jest rodzaj nierozerwalnej więzi, no chyba ,że patologia.
**
Bardzo mi wstyd jotko za Gdynię, tak lalo,że nawet nie zauważyłam,że do mnie machasz.
***
A tutaj fragmenty duetu Kota i Lisa, który przed laty napisałam do „Pinokia” Dory Bianchi z Muzyką Doroty Agnoletto:
Kot i Lis:
Nie zrobisz z tygrysa kotka!
Nie zedrzesz z lisa futra!
To będzie nasza psotka!
Do jutra Pinokio!Do jutra!
Na polu cudów nie będzie!
Nie spadnie złoto z drzew,
Zostaną suche gałęzie
I Twój łabędzi śpiew.
Nie będzie złotych cekinów,
Nie będzie góry złota!
Do jutra Pinokio,do jutra!
To będzie nasza psota!
Z trumienką przyjdą króliki,
Dziewczynka umrze z rozpaczy,
Gdy my, dwa chytre zbójniki
Weżmiemy się jutro do pracy! 😡
Dzien dobry
Zbaczajac nieco z tematu. Czy to mozna nazwac „pogromem”?
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/northern_ireland/8104287.stm
Nie mam problemu z przyjmowaniem pomocy, inna sprawa , ze jakoś tak się składa , że moi przyjaciele i rodzina myśli , ze sobie świetnie radze i nie trzeba mi pomagać! Musze ich czasem przywołać do porządku! Kiedy człowiek znajduje się w trudnej sytuacji, to sporządzenie takiej mapy ludzi do których można się zwrócić o wsparcie jest kluczowe. I tego się trzeba trzymać, mówić otwarcie: nie dam rady potrzebuję pomocy. Mówię tu oczywiście o sytuacjach kryzysowych.
Co do wybaczania, to jest jeden problem. Czasem krzywdzą ludzie ewidentnie ze złą wola, pozbawieni empatii w sposób patologiczny,. Niestety psychopaci są wśród nas. Dla mnie to już nawet nie jest kwestia wybaczania, tylko absolutnego odcięcia kontaktów. Zwykle BHP. Te dwa razy kiedy się absolutnie odcięłam. to właśnie z tej półki. Nie jest to łatwe, ale czasem nie ma wyjścia.
Niuniu, ja Ci bardzo dziękuje,że o mnie pomyślałaś, bo teraz bardzo poszkodowana jestem.
Dobrze,że nie lubię sypiać z babką w łóżku,bo tam wszystkie miejsca zajęte :na głowie Decia, pod ręka don Vito, na brzuchu Lulek, a w nogach Fryga.
Podobno jeszcze”gorzej: ma tylko Pani Dorota Sumińska z”Polityki”, bo Jej się wpycha jeszcze jeż „Cholerek”. 😆
Z przyjmowaniem pomocy to i ja nie mam problemu 🙂
BHP jeszcze nigdy nie musiałam stosować. W sprawach drobniejszych jestem strasznie zapominalska 😉
PA2155
Słowo „pogrom’ zdeprecjonowało się w ostatnich czasach i nadużywa się go w nadmiarze,dla dorażnych celów, więc także przy zamieszkach z których przecież Irlandia słynie.Pozdrawiam 🙂
Heleno, nie ma ilustracji pokazujących krasnali. Przeczytaj mój tekst pt. MY, KRASNALE z 15 maja.
PA, okropna historia, ale nie umiem powiedziec czy mozna to zakwalifikowac jako pogrom. POlicja mowi o „spate of attacks” i o trzech zaatakowanych domach. Mowi takze o tym, ze sa to jakies elementy w Belfascie, a nie „community”.
Na moje wyczucie, jesli w danym wypadku ponad sto osob nie czuje sie po tych nawet nielicznych atakach bezpiecznie, to jest to powod do powaznego zaneipkojenia wladz, ale czy mozna to nazwac pogromem? Moze i mozna. Ale ja myslac o pogromie, mysle o czymns takim jak Mlawa parenascie lat temu czy slynny Kiszyniow na poczatku ub. wieku, Kielce po wojnie – kiedy parodniowe ataki na jakas spolecznosc ze strony sasiadow przy kompletnej bezczynnosci sluzb porzadkowych pozostawily uraz na pare nastepnych pokolen.
Tu jednak premier zabiera glos i opinia publiczna zdecydowanie potepia incydenty w trakcie ktorych dioszlo do aktow przemocy.
Ale byc moze sie myle i dla tych rodzin, ktore zostaly ewakuowane, jest to jak najbardziej doswiadczenie pogromu.
I nie mamy prawa (who am I?) im odmawiac nazywania tego pogromem jesli to tak odbieraja.
Jedno wiem na pewno. Kiedy sie uspokoja nastroje i wszyscy powroca do swych domow, sprawa nie bedzie zapomniana. Beda jakies narady policji, wladz dzielnicowych, analizy socjologiczne, przywolywania tych incydentow i ostrzezenia w prasie, bedzie pomoc ze striny wiekszosciowej community, ktos stanie przed sadem i generalnie cala sprawa nie zostanie schowana pod dywan i nie rozejdzie sie po kosciach. Ona bedzie obecna jeszcze dlugo w spolecznym dyskursie. I beda z tego wyciagniete wnioski, podjete jakies dzialania aby w przyszlosci do tego nie dopuscic.
I jest to podstawowa roznica miedzy Belfastem a Mlawa.
A jeden ze starszyzny miasta przemówił: Mów nam o Dobrym i Złym.
A on odpowiedział:
Mogę mówić o dobrym, które jest w was, ale nie o złym.
Gdyż czym jest zło, jeśli nie dobrem udręczonym przez własny głód i pragnienie?
Doprawdy, kiedy dobro jest głodne, wtedy szuka pożywienia nawet w ciemnych jaskiniach, a kiedy jest spragnione, to pija nawet u zatrutych wód.
Jesteście dobrzy kiedy pozostajecie w zgodzie ze sobą.
Ale kiedy nie pozostajecie w zgodzie ze sobą, nie jesteście źli.
Gdyż skłócony dom nie jest jaskinią zbójców; jest tylko skłóconym domem.
A okręt pozbawiony steru może błądzić bez celu wśród niebezpiecznych wysp, a mimo to nie pójść na dno.
Jesteście dobrzy kiedy staracie się dać z siebie.
Ale nie jesteście źli kiedy poszukujecie dla siebie korzyści.
Gdyż dążąc do korzyści jesteś tylko korzeniem, który przywiera do ziemi i ssie jej pierś.
Doprawdy, owoc nie może powiedzieć korzeniowi: „Bądź jak ja, dojrzały i pełny i zawsze użyczający ze swej obfitości”.
Gdyż dla owocu dawanie jest potrzebą, tak jak przyjmowanie jest potrzebą korzenia.
Jesteś dobry, gdy jesteś w pełni świadomy swej mowy.
Jednak nie jesteś zły kiedy śpisz, podczas gdy twój język błądzi bez celu.
Nawet pełna potknięć mowa może wzmocnić słaby język.
Jesteś dobry, gdy podążasz do celu zdecydowanie i śmiałymi krokami.
Jednak nie jesteś zły, gdy podążasz tam kulejąc.
Nawet ci, co kuleją, nie cofają się.
Ale ty, który jesteś silny i rączy, bacz abyś nie kulał przed chromym, poczytując to za życzliwość.
Jesteście dobrzy na niezliczone sposoby, i nie jesteście źli kiedy nie jesteście dobrzy,
Wałęsacie się tylko i próżnujecie.
Szkoda że jelenie nie mogą nauczyć żółwi prędkości.
Wasza dobroć leży w tęsknocie za waszą wielką jaźnią, a ta tęsknota jest w was wszystkich.
Ale w niektórych z was ta tęsknota stanowi potok spieszący ze wszystkich sił ku morzu, niosący sekrety stoków wzgórz i pieśni lasu.
A w innych jest to ospały strumień, który gubi się w zakrętach i kluczy i ociąga się zanim osiągnie brzeg.
Ale niech ten kto bardzo tęskni nie mówi temu który tęskni mało: „Dlaczego jesteś powolny i przystajesz?”.
Gdyż prawdziwie dobrzy nie pytają nagiego: „Gdzie jest twa odzież?” ani bezdomnego: „Cóż się stało z twoim domem?”.
Fragment poematu Kahlila Gibrana „Prorok”
Ciekawe, wczoraj po latach niemyslenia, dlugo myslalam o Gibranie….
Przypomnialam sobie dlaczego. Bo Bobik cos wspomnial o arabskiej poezji i wtedy uswiadomilam sobie, ze procz paru archaicznych starizytnych wierszymilosnych nieczego nie czytalam. I wtedy mysli zawiodly mnie do Kh. Gibrana, ktory choc bardzo arabski, to jednajk chrzescijanin i pisal po angielsku. I potem juz pooooszlo.
Helena, wyciagnalem ten link tylko dlatego, aby zracjonalizowac nasze pewne oceny, ktore goszcza tutaj od czasu do czasu.
W kazdej spolecznosci sa elementy, nie nazwalbym ich nawet kryminalnymi, moze po prostu cos w rodzaju lumpenproletariatu, ktory ulega psychozie chwili. Kazda zmiana ekonomiczna moze byc iskra, powodujaca wybuch. Moze nie jest to zaden dowod, ale widzialem niedawno film S. Frearsa „Liam”, gdzie to jest w pewnym sensie zilustrowane. Tej nienawisci przeciwko innym nie trzeba miec w genach albo w tradycji. Do tego nie trzeba rowniez obecnosci o. Rydzyka lub prof. Nowaka. Spoleczenstwo brytyjskie ma te przewage nad Polakami, ze mialo okazje na doswiadczanie wspolzycia roznych spolecznosci, ras, religii przez kilka ostatnich pokolen. Nie mowiac o przygotowaniu udzielanym Brytyjczykom przez szkole, media. Podobno, nawet kulturalni Japonczycy traktuja innych jak dzieci, separujac ich w metrze lub pokazujac ich palcem jak kuriozum.
Khalil Gibran byl takze utalentowanym plastykiem. Mam wydanie „Proroka” z jego rysunkami, choc one bardzo nieprzyzwoite. 🙂
Tak, zgadza sie. Nie rozmawiamy o genach, ani nawet o tradycji. Raczej o spolecznej dojrzalosci, doroslosci, o odruchach jak sie nalezy zachowac i co robic w klopocie… Masz racje , tego trzeba sie uczyc, choc jest wielu ludzi, ktorzy nie musieli, tylko za przepriszeniem wyssali to z mlekiem matki – ten odruch serca. Ale spoleczenstwio musi sie uczyc. Tak.
Mam wrazenie, ze on konczyl ASP w Ameryce, nie?
Bardzo poiczające fragmenty przytoczyłeś PIRS i tu chciałam
cos dodać.Kiedyś ubolewającemu nad plagą bezdomniści( z róznych powodów) osobnikowi na jakimś formu zdałam pytanie:
_Czy przyjąłbyś pod swoj dach brudnego, cuchnęcego, opitego piwskiem osobnika?Tylko na tę jedną, jedyną mroźna noc?
Bardzo się na mnie oburzył i zawiadomił mnie,że są od tego „odpowiednie instytucje”.Ale żeby wkroczyly te „instytucje” najpierw trzeba powiadomić policję, wiadomo, jak to się kończy-„Matysiakami” i rachunkiem za nocleg.
A ten człowiek np.jest bezdomny,bo jakiś łajdak przypomnial sobie nagle,że jest wlaścicielem domu i szybko powykurzał ludzi z mieszkań podnosząc czynsze itp.
Proszę wziąć pod uwage,że napisałam NP!
W tym”posłaniu” które przytoczył PIRS jest jedna bardzo ważna myśl”nie musisz byc taki, jak wszyscy, nie musisz Nic
ponadto co ludzkie.
Miewam wiele wątpliwości, kiedy ludzie, a celuje w tym sieć
piszą o sobie, jacy są dobrzy.
Dobry w potocznym znaczeniu tego słowa nawet nie wie,że taki jest.Poprostu jest!!
Miałam na V.p pracownię, gdzie w tęgie zimy na moim podeście nocowałi obrzydliwi menele( poddasze bezpieczniejsze , malo kto tam chodzi)Sąsiad, gdy był w domu wzywał policję.Pytałam go, czy nie lepiej,żeby przespali na wycieraczce niż zamarzli w schowku na śmieci?
Pogadałam kiedyś z takim osobnikiem:uciekł z domu z Bialostockiego w Polskę, bo stacił pracę, żona się z nim rozwiodła i zagarnęła mieszkanie.Oderwał się od całego swojego życia.Ci ludzie o dziwo nigdy nie narzekają:jest, jak jest mówią.
I Nawet nie ja, tylko starsza pani mieszkająca piętro niżej wpadła na pomysł i zimą zostawialyśmy na oknie termos z herbatą, kanapki i kubki plastikowe.Nawet termos nie zginął.
to ja znowu o Afryce – tym razem najważniejsze co się wydarzyło, to nie co zrobiła młodzież amerykańska dla Ghany ale co postanowiła zrobić młodzieś ghańska dla siebie, najwyraźniej nie chcą być tylko odbiorcami ale gospodarzami własnego terenu:
Finally, after all the presentations the Ghanaian peers came up and presented their new idea and organization. They created a group called Ghana to Ghana to promote volunteerism in Ghana for local people to contribute time and resources. Ghana to Ghana will be a new organization at the University of Ghana in Legon which will encourage university students to do the kind of work our program and the Aya center accomplished in the last week.
Babko z ręką na sercu nie przyjęłabym 🙁
😯
😆
To znakomicie, Wando! Ide czytac Basie.
Racja Heleno! Społecznej dojrzałości, tolerancji, trzeba się uczyć. Po to są też te wszystkie rządowe programy integracyjne i to nie tylko „oni” mają się integrować z „nami”, ale i „my” z „nimi”. Dotyczy to chyba obecnie całej Europy, bo „wędrówka ludów” nie ominęła żadnego kraju. Polski zresztą też nie. A sytuacja społeczna, bezrobocie, ubożenie tzw. warstwy średniej, nędza, w jakiej żyją najubożsi, to wszystko jeszcze zaostrza konflikty.
A zdrowko Szanownej Panny Koty? czy zupka sie nadala? 😈
„Prorok” jest przepiękny, ale mam wątpliwości, czy ten poziom abstrakcji zawsze da się zastosować w codziennej praktyce. Jak np. uzmysłowić pieskom czy małym dzieciom co to jest dobro i dlaczego lepiej robić dobrze? Chyba najłatwiej poprzez wyraźne przeciwstawienie złu, czyli – tak robić jest grzecznie i wtedy mama się uśmiecha, a tak fuj! i wtedy mama się krzywi. I bez opanowania w szczenięctwie tego rozróżnienia chyba potem nawet trudno wznieść się na wyższy poziom refleksji.
No i bywają, zarówno w życiu osobistym, jak i publicznym sytuacje, kiedy nienazwanie zła wprost, po imieniu, pozwala mu się panoszyć. Jak również takie, w których zetknięcie ze złem tak poraża, że wszelka filozofia milknie i nie jesteśmy skłonni rozważać czym jest zło, tylko wiemy: ono jest.
Adorno wątpił, czy możliwa jest poezja, sztuka po doświadczeniu Oświęcimia. Czy Gibran napisałby „Proroka” po Oświęcimiu? A po Rwandzie?
Takie ciekawe to wszystko, co dotad wszyscy napisali powyzej, ze wlasciwie kazdy komentarz otwiera cale przestrzenie do rozmowy, nie mowiac juz o wierszach…
A ja dzisiaj, troche jak Bobik, jestem lekko przytrzasnieta zajeciami. Wiec teraz tylko tyle powiem, ze to prawda, ze czasem ludzie pisza o sobie, ze sa dobrzy wyraznie na wyrost, mowiac delikatnie, jak to zawazyla Babka. Ale tez kwestia dobroci nie jest tak naprawde tylko dziecinnym pojeciem z ksiazeczek dla dzieci, z ktorego z wiekiem sie wyrasta. W programie zlinkowanym przeze mnie Michael McCulough mowi podobnie o wybaczaniu. Wybaczanie nie jest dla mieczakow, i prawdziwa dobroc, chyba tez nie jest dla mieczakow, ani nie jest objawem jakiegos dziecinnego, niedojrzalego postrzegania swiata. I wlasciwie, co zauwaza tez McCullough, wszystkie wieksze religie w swoich najglebszych zalozeniach, wzywaja wlasnie do zauwazania drugiego czlowieka i do reakcji na jego wspolne czlowieczenstwo. Co nie znaczy oczywiscie, ze religie, i w ogole rozne grupy ludzkie na calym swiecie nie maja swoich Rydzykow i Nowakow (co tez zauwazyl PA), swoich powypaczanych ludzkimi przywarami struktur, bo maja je jak najbardziej. Ale czy sie jest religijnym czy nie, przez myslenie o etycznym odnoszeniu sie do Innych, przewija sie to, co buddysci nazywaja ladnie lovingkindness (pisanego po angielsku jako jedno slowo) – jesli mamy isc po linii inspiracji Dalajlama, wspomnianej tu przez Krolika. U hinduistow mowi sie o wspolczuciu/wspolodczuwaniu (compassion), ktore jest absolutna podstawa tej religii. U chrzescijan jest milosc blizniego, w judaizmie jest wezwanie do solidarnosci i aktywnego zmieniania swiata na lepszy dla wszystkich. Ale ja szczegolnie lubie wlasnie kindness, wcale nie jako slodyczkowate odnoszenie sie do innych, ale jako ich zauwazanie w ich odmiennosci, a jednak i pomimo to, w ich podobienstwie do nas samych (o czym mowi McCullough takze w kontekscie wybaczania).
Dlatego, skoro sie nam wysypaly wiersze, zalacze moj ulubiony wiersz Naomi Shihab Nye (poetki amerykanskiej pochodzenia palestynskiego, wiec troche nam sie powtorzy watek poezji arabskiej, choc Nye nie mozna na pewno zaszufladkowac):
Kindness
Before you know what kindness really is
you must lose things,
feel the future dissolve in a moment
like salt in a weakened broth.
What you held in your hand,
what you counted carefully and saved,
all this must go so you know
how desolate the landscape can be
between the regions of kindness.
How you ride and ride
thinking the bus will never stop,
the passengers eating maize and chicken
will stare out of the windows forever.
Before you learn the tender gravity of kindness,
you must travel where the Indian in a white poncho
lies dead by the side of the road.
You must see how this could be you,
how he too was someone
who journeyd through the night with plans
and the simple breath that kept him alive.
Before you know kindness as the deepest thing inside,
you must know sorrow as the other deepest thing.
You must wake up with sorrow.
You must speak to it till your voice
Catches the thread of all sorrows
And you see the size of the cloth.
Then it is only kindness that makes sense anymore,
only kindness that ties your shoes
and sends you out into the day to mail letters and purchase bread,
only kindness that raises its head from the crowd of the world to say
It is I you have been looking for,
and then goes with you everywhere
like a shadow or a friend.
Babko, masz dobre serce, a tego nie da się wypracować rozumowo. Pasuje tu jeszcze jeden fragment ?Proroka?:
WTEDY przemówił bogacz: Mów nam o Dawaniu.
A on odpowiedział:
Dajesz niewiele, dając ze swego majątku.
To wtedy kiedy z siebie dajesz, dajesz naprawdę.
Bo czym jest twój majątek jak nie rzeczami które strzeżesz i chronisz w obawie, że możesz potrzebować ich jutro?
A jutro, cóż jutro przyniesie nadmiernie zapobiegliwemu psu, zakopującemu kości w nieprzechowującym śladów piasku, kiedy podąża za pielgrzymami do świętego grodu?
A czymże jest lęk przed nędzą jak nie nędzą samą?
Czyż strach przed pragnieniem, kiedy twoja studnia jest pełna, nie jest pragnieniem którego nie można ugasić?
Są tacy, którzy dają okruchy posiadając wiele – dają po to, aby zdobyć uznanie, a ukryta żądza zatruwa ich dary.
I są tacy, którzy mają niewiele i wszystko dają.
Ci wierzą w życie i w szczodrość życia, a ich skrzynia nigdy nie jest pusta.
Są tacy, którzy dają z radością, i ta radość stanowi ich nagrodę.
I są tacy, którzy dają cierpiąc, i to cierpienie stanowi ich chrzest.
A są tacy którzy dają, a dając nie cierpią ani też szukają radości, ani nie dają z myślą o zasłudze;
Dają oni tak jak w tamtej dolinie mirt rozsiewa w przestrzeń swój aromat.
Poprzez ręce takich jak oni Bóg przemawia, i spoza ich oczu przesyła swój uśmiech ziemi.
Dobrze jest dać gdy cię proszą, ale lepiej jest dać nieproszonym, rozumiejąc;
A dla szczodrych poszukiwanie kogoś potrzebującego stanowi radość większą od dawania.
A czyż istnieje coś co warto ci zatrzymać?
Wszystko, co posiadasz, pewnego dnia będzie rozdane;
Dlatego daj teraz, aby pora dawania należała do ciebie, a nie do twoich spadkobierców.
Często mówicie: „Dam, ale tylko tym którzy na to zasługują”.
Drzewa w waszym sadzie nie mówią tak, ani stada na waszym pastwisku.
Dają one, aby mogły żyć, gdyż zatrzymać znaczy zginąć.
Z pewnością ten, kto godzien jest otrzymywać swoje dni i noce, godzien jest też wszystkiego co może dostać od ciebie.
A ten który zasłużył aby pić z oceanu życia, zasługuje na to aby napełnić swój kielich z twego strumyczka.
A jaka zasługa może być większa niż ta która tkwi w odwadze i ufności, a nawet życzliwości otrzymywania?
I kim jesteś, aby ludzie rozdzierali pierś i odsłaniali swą dumę, po to abyś mógł widzieć ich obnażoną godność i dumę niezmieszaną?
Patrz najpierw abyś ty sam stał się godzien być dającym i narzędziem dawania.
Gdyż naprawdę to życie daje życiu – podczas gdy ty, który mienisz się być dającym, jesteś tylko świadkiem.
A wy obdarzani – a obdarzani jesteście wszyscy – nie przydawajcie wagi wdzięczności, abyście nie nałożyli jarzma na siebie i na tego kto daje.
Raczej wznieście się wraz z dającym na jego darach jak na skrzydłach;
Gdyż troszczyć się nadmiernie o swój dług, to wątpić w szczodrość tego, dla kogo szczera ziemia jest matką a Bóg ojcem.
Bobiku, kiedy nasz syn miał około sześciu lat powiedział mi któregoś dnia: ja jestem jak Pan Bóg. Zapytałam go co to znaczy. A on mi odpowiedział: Pan Bóg kocha wszystkich i ja też wszystkich kocham 🙂 czy nie piekne i czy trzeba jeszcze cos dodawać?
E.Stachura pisał: ” życie jest piękniejsze i straszniejsze jeszcze jest”. Ja wolę to w wersji: życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest, ale jest też tajemnicą i może nie wszystko musimy dokładnie rozumieć (od rozumu, logosu), i może rzeczywiście najwazniejsze mozna zobaczyć tylko sercem 🙂 ?
a kwiat lotosu najpiękniej rozkwita na bagnie, róże na gnoju, wot żyźń 🙂 !!!???
jak widzicie wróciłam do krainy żywych 🙂 idę na zasłużony odpoczynek czyli podjeść sobie pysznych czereśni 🙂
PIRS, wczorajsze czytanie z ewangelii – Mateusz 5, 43 – 48:
” …Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ on sprawia, że słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych ….”
Pewnie Gibran jest pod wieloma wzgledami „stariswiecki” i troche pieknoduchowski w najlepszym tego slowa znaczeniu .
Ale tez zlo absolutne istnialo zawsze, takze przed Szoa w poprzednich stuleciach i ogolna suma zla dziejacego sie w tej chwili jednak sie zmniejsza – wedle tego wczorajszego psychologa, a nie zwieksza.
Kiedsys czytalanm co bylo takim bezposrednim bodzcem do skonczenia niewolnictwa ktore wspieralo Brytyjskie Imperium. Jedna z londynskich gazet opisala jak caly statek niewolnikow (ponad 800 osob) przewozonych z Afryki na bodaj Jamajke, zostal zatopiony poniewaz na pokladzie wybuchla jakas epidemia wsrod nich. Wiec nie warto bylo ich wiezc dalej i wszyscy zostali wrzuceni do morza. Szok w brytyjskim spoleczenstwie byl tak potezny, ze w bardzo krotkim czasie Parlament przyjal ustawe zakazujaca handlu niewolnikami. Jeden artykul w prasie! Jak jedno doniesienie na zywo z Afryki w czasie Wielkiego Glodu, kiedy korespondent BBC nie wytrzymal i nieregulaminowo sie rozplakal, a zobaczyl to Bob Geldoff na ekranie swojego telewizora.
Jotko, jak się ma sześć lat, to rzeczywiście niczego nie trzeba dodawać. 🙂
Ale kiedyś przychodzi nieuchronnie taki moment, kiedy się odkrywa, że kogoś tam się nie kocha. A potem jeszcze kogoś, i to nawet bardzo się nie kocha.
Niektórzy przechodzą to całkiem bezboleśnie i niekochanie wszystkich nawet zaczyna im sprawiać frajdę. A u innych powoduje konflikt wewnętrzny i wtedy serce często nie wystarcza, tylko dobrze jest mieć na podorędziu rozum, żeby go poprosić o pomoc. 😉
Pewnie, że zło istniało zawsze, ale co się stale zmienia, to właśnie refleksja nad złem. Dawniej np. z natury rzeczy nie obejmowała ona innych, obcych, pogan, itp., a dzisiaj obcy stał się nieraz centralnym punktem tej refleksji.
Problemu poezji po Oświęcimiu nie należy oczywiście rozumieć dosłownie – to chodzi o ten moment porażenia, kiedy się wydaje, że wszystkie dotychczasowe formy ludzkiej myśli, ludzkiego ducha okazały się niewystarczające, że cała nasza cywilizacja nie potrafiła uporać się ze złem w człowieku, więc trzeba wykazać pokorę, walnąć się w piersi i zacząć od nowa, od wielkiej ciszy.
Co powiedziawszy w wielkim skrócie idę się dać wyprowadzić, żeby jeszcze trochę słońca zachapać. 🙂
Bobiku, oczywiście, że to co napisałam stanowi pewne uproszczenie. Być moze zetknąłeś się z książką Rollo May’a amerykańskiego psychologa egzystencjalnego. Jest on między innymi autorem książki „Miłość i wola”, świetna książka. Stawia on w niej i uzasadnia teze, że miłość jest przede wszystkim kwestią woli. Kwestia decyzji zadanie dla woli. Oczywiście chodzi o miłość rozumianą jako Platoński eros czyli siłę twórczą, w przeciwieństwie do tanatosa, instynktu śmierci, destrukcji. E.Fromm mówiąc o miłości „produktywnej” (inna nazwa dla „twórczej”), mówi o takich jej składnikach jak: wiedza, troska, szacunek.
Mówiąc o logosie miałam na mysli zbytnie uleganie błędowi kartezjańskiemu i zbyt częste w naszej kulturze przesadne komplikowanie. Ewangeliczne „dopóki nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” mozna odnależć w wielu innych tradycjach religijnych i filozoficznych. Buddyjska medytacja ma na celu właśnie uciszenie i opróznienie naszego dyskursywnego umysłu, zrobienie miejsca na to co „przewyzsza wszelki rozum”, co stanowi tajemnicę, wybrańcom pozwala zagladnąć za zasłonę Mai 🙂
a że nie jest to proste a czasem nawet boli, bardzo boli, to już inna bajka 🙂
Cóż, Gibran nie dawał wskazówek jak żyć, ten poemat to była pewna forma ?przekazu?. Te wskazówki dają religie i systemy filozoficzne, a i tak to się w nas przełamuje po swojemu.
Z moich rozmów z wyznawcami różnych religii wynika, że każdy z nich inaczej rozumie wskazania i przekaz swojej religii niż inni współwyznawcy (mało kto zna podstawy swojej religii, nie mówiąc już o ich stosowaniu). Miałem kiedyś ochotę spisać takie poglądy wyznawców ? to jest prawdziwa radocha. Tak jak chciałem kiedyś napisać księgę o medycynie, opierając się na wyobrażeniach, przekonaniach i radach ludzi dotyczących przyczyn chorób i ich leczenia.
Zważywszy bezmiar głupoty ludzkiej, zadziwiające jest jak się to dzieje że ludzkość się rozwija, wciąż jeszcze istnieje i nawet miejscami widać jakiś postęp.
Opowiem Wam pewną historię, ilustrującą jeszcze jeden pogląd na dobro i zło.
Kiedy przez pewien czas mieszkałem w Holandii, zaprzyjaźniłem się z Anglikiem imieniem John. Był to wielki oryginał. Do Holandii przyjechał ze względu na lepsze tam wówczas płace, a kiedy go poznałem pracował w salonie sprzedającym używane samochody. Jego zadanie polegało na czyszczeniu samochodów, dolewaniu benzyny itp. Była to najdłuższa praca w jego życiu w jednym miejscu – pracował już 3 tygodnie. Swoją edukację zakończył w dniu kiedy ukończył 15 lat, bo do tego wieku obowiązany był uczęszczać do szkoły. Wiedzę o świecie czerpał z jakichś brukowców, gdzie przeważały zdjęcia z miejsc różnych przestępstw, oraz z książek o II Wojnie Światowej, w której, jak był przekonany, Wielka Brytania sama pokonała Niemców.
Otóż John zwierzył mi się pewnego dnia:
– Wiesz, ja jestem trochę sadystą i gdybym wiedział że nic mi za to nie grozi to chętnie bym pomęczył ludzi. Na przykład gdyby mi powiedzieli ?zabij tego faceta, dostaniesz za to 1000 guldenów i nic ci się nie stanie?, to bym zabił. Ale gdyby mi powiedzieli żebym zabił ciebie, to bym powiedział ?Nie, 2000 guldenów?. Bo ty jesteś moim przyjacielem.
To chyba tez zalezy od tego od kiedy liczymy „dawniej” . Reflesje nad stosunkiem do Innych, Obcych znajdujemy juz w Biblkii Hebrajskiej, gdzie jest pelno ostrzezen aby traktowac „obcego” nie gorzej niz „swojego” .( A przy okazji – slowo lovingkindness, ktore przytoczyla Monika w konteklscie buddyzmu takze pochodzi z Hebrajskiej Biblii, tak zostalo przelozone na angielski w XVI w. z hebrajskiego – stad dziwna pisownia, a na lacine – misericordia. Czynienie uczynkow lovingkindness jest jednym z podstawowych nakazow judaizmu, tak jak „naprawianie – niedoskonalego – swiata”) .
W Kupcu Weneckim, sztuce ktorej wielu Zydow nie lubi, jest jeden monolog, zawierajacy wszystko co sie da powiedziec o stosunku do Innego, odwolanie sie do najglebszych pokladow czlowieczenstwa i wspolnego wszystkim bolu. I ona sie pojawuia nie raz u Szekspira.
Wiec ta refleksja „zawsze” byla, ale dzis na szczescie zajmuje nam ona wiecej czasu miz dawniej. I czesciej zanajduje swe odbicie w systemach prawnych.
Ostrzegalabym przed pokusa pojscia za dluga filozoficzna tradycja mowienie o Zlu i Dobru jako abstrakcyjnych pojeciach, czy pierwiastkach, istniejacych poza nami. Co prawda mozna mowic o „zlych” wydarzeniach, w ktorych nie widac bylo sladow reki ludzkiej, takich jak trzesienia ziemi czy inne kataklizmy, ale wtedy jednak mowimy przeciez o okropnych konsekwencjach naturalnych zjawisk. Oswiecim, Rwanda, byla Jugoslawia, i wiele innych wydarzen na dlugiej liscie, to cos zainicjowanego i wykonanego reka ludzka, i chyba lepiej tego zla z naszego czlowieczenstwa nie abstrahowac, tylko uznac je za nasze. Ale skoro jest w nas naturalny instynkt do zemsty i okrucienstwa, ale tez i naturalny instynkt do empatii i wspolpracy – to trzeba myslec, CO robic, zeby juz jak sie skonczy te szesc lat, mimo wszystko samemu nie dac sie pociagnac wlasnemu i grupowemu instynktowi w kierunku zemsty, i odczlowieczania Innego, a dac sie pociagnac temu drugiemu, pozytywnemu instynktowi do wybaczania i wyciagania reki do kogos spoza grupy, z ktora sie najbardziej identyfikujemy, a o ktorym tak ciekawie mowi McCullough. To nie przypadek, ze Obcy stal sie centralnym tematem naszej refleksji nad zlem, bo uczenie patrzenia na wszystko takze z drugiej strony to cwiczenie uaktywniajace ten pozytywny instynkt. Nie na darmo zreszta buddysci wlasnie takie cwiczenia w zmianie perspektywy robia podstawa swoich cwiczen duchowych. Na Zachodzie jest tego jednak mniejsza tradycja, ale tez wlasnie refleksja nad obcym nadrabia ten dotychczasowy brak.
Dlatego tak lubie zacytowany tu przeze mnie wczesniej wiersz „Kindness”, bo on w zupelnie nieabstrakcyjny sposob opisuje, jak sie do empatii i wspolczucia dochodzi. Dla mnie to jest wiersz jakos dalajlamowato-buddyjski…
Heleno, to najbardziej ulubiona przez moje dzieci soliloquy u Szekspira, i przeczytalam ja im jak tylko moglam najwczesniej. Ja tez uwazam, ze choc „Kupiec wenecki” jest przez niektorych nielubiany, to jest swietny tekst, ktorego trzeba koniecznie uczyc, wlasnie tlumaczac cala jego zlozonosc. Szekspir tak swietnie sie ukrywa za roznymi postaciami, tak sie roztapia w nich, ze niektorym brakuje w tej sztuce wyraznie i lopatologicznie doczepionego „moralu” – stad wlasnie niechec do tej sztuki.
I zgadzam sie z Toba, ze pojecie lovingkindness jest w judaizmie, i takze w tekstach innych religii. Zawsze mi stoi w pamieci to, co napisal William James o pewnych cechach wspolnych laczacych przezycia religijne. Jest to do dzisiaj aktualne, jak wiele innych jego spostrzezen, ktore zostaly oczywiscie dalej rozwiniete.
A nie, nie, my sie jak najbardziej trzymamy ziemi – jak w tym wierszu, ktory zacytowalas, bardzo zaiste pieknym.
Cos tu mi się nie zgadza,bo Mojzesz prowadząc swój Naród 4o lat przez pustynię nakazał kamieniowac swoich, niektorych wymordować, a wydal też zakaz pomagania obcym.Jest jakaś nowa wersja?
Chętnie się dowiem,pewniem niedouczona?
PIRS ja nie mam dobrego serca, w wypadku tych bezdomnych poprostu wyobraziłam sobie,że ze mną też mogłoby się coś podobnego stać i „ulitowałam się nad sobą”.
**
Twój znajomy z Hollandii dość niskie stawki miał!!
U nas morderstwo na zamówienie to kasa do końca życia.
Albo sznur w kiciu.
No, nie wykluczam… 😆 😆 😆 😆
Obejrzalam w tej chwili krociutki wywiad z S. Baron-Cohenem, na ktory sie zalapal sprawozdawca BBC, ktory poszedl na premiere Bruno, jego nowego filmu, ktory ma juz znakomite recenzje.
Bruno jest tym razem dla odmiany Austriakiem, gejem w blond peruce i pelnym makijazu, dziennikarzem od mody i stylu. Bardzo camp. Na premiere stawil sie w pelnym rynsztunku – czerwonym kabacie podobnym do tych noszonych przez szkocka gwardie, ale bez rekawow, kapeluszu i stringach.
Mowi z ciezkim niemieckim akcentem – vanderful. Na pytanie naszego dziennikarza, kto jego zdaniem w dzisiejszym swiecie jest prawdziwa ikona mody, padla natychmiastowa odpowiedz w stylu tego genialnego satyryka: President of Iran Mahmoud Ahmadinejad, he is ueber cute – sort of Persian George Clooney. 😆 😆 😆
A tu – oficjalna zajawka nowego filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=fAGpmNb2xfQ
Babko, teksty kazdej religii zawieraja rozne czesci, ktore z czasem sie odrzuca z zywej przeciez i zmieniajacej sie tradycji. Nikt nie kaze np. nie wydawac dziewic za maz, bo nie warto, skoro koniec swiata jest bliski – mimo, ze nawolywal do tego Sw. Pawel. Tak jednak rozmawiac nie mozna.
Do tego wiele waznych tekstow teologii chrzescijanskiej, wlaczajac w to pisma Lutra i tekst mszy trydenckiej, zawiera fragmenty wyraznie nieprzyjazne dla obcych (bo jakze np. interpretowac tekst „o perfidnych Zydach”?) Nie mowiac juz o praktyce, w ktorej wyraznie Obcy byl czesto tym, ktorego nalezalo nawrocic, albo dyskryminowac, a nawet fizycznie zniszczyc. A jednak rzadko zadaje sie chrzescijanom na ten temat pytania, uznajac, ze od tamtych czasow tyle sie zmienilo, ze jest to glownie temat dla historykow. To bylo kiedys, a teraz probujemy to wlasnie odwrocic, uczac dzieci i samych siebie, jak zrozumiec tych, ktorzy sa w jakis sposob dla nas Obcy. I to samo powinnismy robic wobec tradycji, z ktorymi sie osobiscie nie identyfikujemy. Dlatego jednak nie widze powodu, dlaczego ktokolwiek musialby Ci tu odpowiadac na pytanie na temat Mojzesza.
Heleno, blond peruka znowu sie nam pojawila, dzien po dniu. Ide ogladac zajawke, zeby zobaczyc, jak mu w tej peruce. 😆
Czy mozemy liczyc na powtorke bezposredniosci zartu”Borata”? Jezeli tak, to Oscar murowany. 🙂
Zastanawiam się, jak tu ugryźć problematykę innego w czasie tych kilku minut, które mam do dyspozycji i czuję się jak ten rabin, któremu kazali streszczać Torę stojąc na jednej nodze. 😆
Oczywiście, że i filozofia i religia zajmowały się tym od dawna. Ale przez innego rozumiano najczęściej bliźniego w sensie abstrakcyjnym, a w praktyce jednak podejście do sprawy było bardzo plemienne czy grupowe. Nawet chrześcijaństwo, które miłość bliźniego postawiło w centrum zainteresowań bardzo szybko zaczęło definicję bliźniego zawężać.”Nie masz Zyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego”, ale pod warunkiem, że są ochrzczeni w Chrystusie. A z nieochrzczonymi – hulaj dusza, jak to nieraz bywało. Zresztą i ochrzczonych można było potraktować stosem, jak myśleli nie tak. Nie będę tu już przypominać, co w XIX jeszcze wieku pisał Hegel o Murzynach, bo to włos na głowie jeży. Tak naprawdę niewykluczająca refleksja na temat obcego, z szerszymi konsekwencjami, to dopiero Buber, Levinas, itd., ale z zastrzeżeniem – bo chyba dopiero w ich czasie możliwa była odpowiednia recepcja. Oczywiście mówię tu o szeroko rozumianej kulturze Zachodu, bo Wschód to jeszcze inna para kaloszy.
Znowu widzę, że musiałem skrócić myślowo, ale trudno. 😉
Rollo Maya w pewnym okresie nie wypadało nie czytać. 😎 Stoi mi na półce, ale przyznaję, że bardzo dawno do niego nie wracałem. Może spróbuję? 🙂
Oczywiscie, on jest znow tak ucharakteryzowany, ze nikt go nie poznaje. To istny kameleon. Ja wywiad Alego G, z prof, Chomskym moge ogladac co tydzien i zawsze leze na ziemi ze smiechu. Chomsky rozmawia z nim nieslychanie uprzejmie, ale nie stawia zadnych wymagan, bo wiadomo – Czarny, to trzeba z nim jak ze smierdzacym jajkiem 😆 .
Bruno mial juz wczesniejsze wcielenia, tez bardzo camp, ale tym razem jest jeszcze chyba lepszy.
Palam do Sachy od wielu lat slepa miloscia. Nikt tak jak on nie potrafi sprowokowac ludzi do odsloniecua prawdziwej twarzy.
Co ja tutaj robię 🙁
Towarzyszysz mi.
Campari z soda?
a z sokiem pomarańczowym można prosić…
Perzeciez wiem, ze dla zony z sokiem pomaranczowym. To sie nazywalo w moim domu „blush”, rumieniec.
Juz wydaje.
Babko 19.03, ależ to właśnie jest dobre serce ? zobaczyć siebie w kimś obcym. A co było z sunią, którą się zaopiekowałaś? Też widziałaś siebie w lesie pod drzewem?
Sumy podane przez mego znajomego to tylko ilustracja tego, jak wiele warta jest przyjaźń. A z tą kasą do końca życia to duża przesada. Podawano ile bierze się za sprzątnięcie kogoś w Polsce ? niewiele. Jeśli tylko to Cię wstrzymywało przed sporządzeniem listy osób do odstrzału, to porzuć skrupuły.
Heleno, zwracam się do Ciebie, bo dzięki Twojemu wpisowi, bodaj u Passenta, trafiłem tu na blog. Czy Wy się wszyscy znacie? Ja poza Panią Kierowniczką nie rozpoznaję nikogo. W dodatku nagle odkrywam że ktoś, z kim wymieniam poglądy, jest czyimś psem lub kotem. Czy masz jakiś przewodnik po blogu Bobika?
Dzięki Heleno, u nas ciągle temperatury raczej na grzańca niż na campari ( choć przyznaje dziś było trochę lepiej) w związku z czym ciągle zapominam kupić.
Pirsie, ja nie jestem niczym psem ani kotem , tylko Żoną Sąsiada! 🙂
Moim zdaniem Bobik taki jakis spis kiedys sporzadzil. Pojde sprawdze.
A ja piszę o kaczuszkach 🙂
Właśnie ostatnio obserwowałam taką kaczą parę – ona zwichnęła nogę, on przy niej wytrwale stał na straży; nie odfrunął daleko nawet widząc takie dwa potwory jak ja i mój pies Kama; zawrócił jedynie bliżej bo ona nie mogła uciec. Miłość? Obowiązek?
Ta lista swiateczna moze byc troche przestarzala, ale tylko troche. Wymaga uzupelnien, no doubt.
https://www.blog-bobika.eu/?p=127
A ja pisze jedna reka, bo w pospiechu gotowania polaczonego z zajeciami zacielam sie mocno w palec. I jeszcze nie moge campari, ale poprosze litosciwa dusze o sok pomaranczowy. Najlepiej polaczony z mango, ale sam tez moze byc. 🙂
PIRSie – my sie znamy, czasem tylko wirtualnie, niektorzy w realu, ale poznajemy sie w rozmowie, i czasem nawet przy tych spotkaniach, poznajemy lepiej samych siebie… A to juz wyzsza szkola jazdy, wlasciwa chyba tylko temu miejscu. 🙂
Heleno, ta lista byla chyba na Boze Narodzenie, i wpis Bobika mial tytul „Lista obecnosci”.
No tak, Helena juz zlinkowala – tak to jest jak sie pisze jedna reka, i to lewa.
Jejku! Czy masz w domu aloes? Plasterek miazszu pod bandaz! To nie tylko pozwala lepiej sie goic, ale takze oczyszcza rane, bo wciaga krew. Rozetnij kawalek wzdluz!
Mam, zaraz zrobie Heleno. Najpierw musialam pocieszyc moj bardzo przejety dzieciniec, ktory rzucil sie mnie ratowac i pocieszac, wiec troche czasu to zajelo. Aloes nawet moj maz trzyma w labie na takie okolicznosci (oni sie tam bawia jak Zosia, ale krzywde tez tymi maszynami mozna sobie zrobic).
Ja się Moniko zacinam notorycznie, Jakiś czas temu Sąsiad zaniósł wszystkie noże do ostrzenia, i sama nie wiem czy to był dobry pomysł….
A teraz dobranoc wszystkim , dłuższa chwile dumałam nad kodem 6+8, więc chyba czas na mnie!
Latwiej sie zaciac tepym nozem niz ostrym. Bo tepy lubi sie zsunac.
Ja musze sobie tez kupic nowy aloes, bo nie mam. Wyrzucilam, kiedy sie zrobil wyjatkowo brzydki. Nie sa to piekne rosliny. Ale pozyteczne.
Moj noz wydawal sie tepy, jak nim cielam kalarepke na zupe, ale okazal sie calkiem ostry, jak zjechal mi na palec. Wlasciwie teraz sie zastanawiam, czy go w zwiazku z tym naostrzyc, czy moze lepiej nie… Czyli podobnie sie waham, jak Zona.
Naostrzyc. Mniejsza szansa zsuniecia sie. Zsuwaja sie zawsze tepe noze.
Ta kalarepa byla tez wykatkowo twarda od wloknistej strony. Ale jednak naostrze.
A ladna roslina gojaca jest nagietek, ale lepiej go stosowac w masci, niz tak wprost z rosliny. Ale na pewno ladniejszy od aloesu, ktory moje dzieci nazywaja ogonem dinozaura.
😆
Rzeczywiscie, przypominaja ogony dinozaura. 😆
A szparagi od paru lat nazywamy „smokami” – tak nazwane przez Matylde ze wzgledu na luski. 🙂
Też uważam, że naostrzyć. Ja się bardzo źle czuję. jak mam wrażenie, że jestem tępy, to i z nożem pewnikiem nie jest inaczej. 😉
Też dziś nawet campari nie mogę, bo dalej tkwię w szponach roboty. I wcale nie wygląda, żeby ona do jutra miała mnie puścić. 🙁
PIRSie, psy na ogół nic nie mają przeciwko określeniu „czyjeś”, ale z kotami lepiej nie ryzykować. 😉 A swoją drogą, jako krasnal nie powinieneś mieć problemów z dogadywaniem się ze zwierzętami, więc chyyba nie ma sprawy, że co chwilę ktoś się nimi okazuje. 😀
Wando, też uważam to za najciekawszy efekt projektu, że ghańska młodzież poczuła się „dźgnięta ostrogą” 😉 i postanowiła że nie chce być gorsza od jankeskiej. 😀
Serio, taka rywalizacyjna motywacja potrafi być całkiem skuteczna, a przy tym doprowadzić do rozwinięcia jakichś własnych, przystających do miejscowej rzeczywistości formuł pracy socjalnej.
Nie powiem, z czym mnie się kojarzą szparagi, zwłaszcza te większe. 😳 Nie powiem, choćbyście mnie tępym nożem…
Ani odrobinki tego campari?
😳 😆 Bobiku 😆 Don’t think of an elephant. 😆
Ja się wychowałem na plakacie antyalkoholowym „Nie zachęcaj! Nie namawiaj! Nie zmuszaj!”. Dlatego normalnie to nie trzeba mnie ani zachęcać, ani namawiać, ani zmuszać. Ale są takie chwile w życiu psa, że nic nie jest normalnie. 😉
Alez to byl plakat antyszpinakowy pewnej znanej mi osoby. 🙂
http://blog.rp.pl/rybinski/2009/06/17/malzenstwa-kozio-ludzkie-zgodne-z-natura/
Zamieszczam, przepraszam, ze zamieszczam, ale jestem tak wstrzasnieta i oslupiala , ze musialam sie podzielic.
W felietonie jest takze link do rysunku Andrzeja Krauzego.
Ja takiego jaskrawego chmastwa i nikczemnosci chyba jeszcze nie widzialam w zadnej gazecie wychodzacej w demokratycznym kraju.
Co sie dzieje z moja Polska, ze cos tak obrzydliwegio moze sie ukazac w wielonakladowym dzienniku, ktory w dodatku chyba w dalszym ciagu nalezy w polowie do Skarbu Panstwa?
Maciek Rybinski, moj dawny dobry kolega z pracy, niewiele juz czym mnie zaskoczy, bo jego caly mozg jest juz od lat przezarty alkoholem, a i urlop od alkoholu w niemieckim wiezieniu tez mu nie mogl dobrze zrobic. Ale co sie stalo z A. Krauze? Jaki redaktor naczelny mogl na cos takiego zezwolic?
Przeczytalam, rysunek i komentarz ponizej krytyki Heleno. Jest mi wielokrotnie smutno i wstyd.
niuniu,ratunku
pruski”ordnung” rozsypal mi sie jak domek z kart
terminy,papiery,po czubek nosa
wiec,niuniu,tylko wstawiam wode na co kto ma ochote(pierogi
wczoraj mniam,mniam) i brykam.fikam
trzymajcie sie cieplo
😀
W kwestii nozy…
Mój tata też zawsze powtarza, jak Helena, by sie nie zaciać, musza być ostre. Chyba racja. W sumie nóż powinien zagłębiać się w obiekcie krojonym , a nie palcach.
Miłego dnia 🙂
Rysiu
poważna sprawa pruski ?ordnung?
Moja na pewno by Ci pomogla
podrzuć jej troszkę tych papierków
ja zaś biorę się do pomocy skoro przyjaciel woła ratunku
szybciutko twarożek, śmietana, szczypiorek , rzodkiewka, chlebek pelnoziarnisty , zapakowalam Ci wszystko i biegnij do pracy
http://www.youtube.com/watch?v=NuxS-9t3tnY
Rysiu,
Trzymaj na nosie wypasione. Na razie działaja. Pięknie świeci. 🙂
Witaj niuniu. Pyszne menu na dziś. 🙂
Malgosiu
czy moglabyś pożyczyć mi jakiś ostry noż w sam raz dla mnie , bym się nie zaciela jak Monika bo zupke będę dziś gotować 😉
Moniko
wczoraj mialam mnóstwo obowiążków , ale skoro wspomniałaś Naomi Shihab Nye to kawałeczek z niej
Dawno przestałam być dzieckiem,
a mimo to dzieci wciąż
są mi bliższe niż dorośli. Cóż takiego
jest w naszym dziecięcym
widzeniu świata, że nadal nas ono
prowadzi, nawet gdy wzrok już nie
dopisuje, nawet wtedy, gdy porażeni
ogromem tragedii i złych wieści
mamy ochotę położyć się i zwinąć
w kłębuszek?
Czy potrafimy sprostać naszym
wyobrażeniom o ideale człowieka?
Jak często sobie pomagamy?
Czy gotowi jesteśmy wysłuchać
bliźnich? Czy nie jesteśmy nazbyt
zainteresowani głoszeniem własnego
zdania zamiast wysłuchiwaniem
opinii innych? Czy w naszych
decyzjach nie kierujemy się zbyt
często chciwością?
Czy nie powinniśmy przynajmniej
raz w tygodniu odkryć jeden
nowy głos?
Ponieważ rękę masz skaleczoną , zrobilam kakao na kozim mleku , do tego bulki maślane , dzem jagodowy , a dla zmeczonego podróżnika goląbki z kapusty wloskiej 🙂
Pirs
nie chodz na skróty , korzystanie ze ściągi to już chyba nie w tym wieku 😉 , musisz sam się odrobinkę napracować by wszystkich poznać , mnie w koncu widziałeś :rooll:
Ja juz wiem ,że jesteś Krasnalem , który radzi sobie w każdej sytuacji , masz szczególne upodobania kulinarne , interesuje Cię mnóstwo rzeczy ,zaryzykowałabym ,że wiedza jest Twoją pasją , masz dystans do siebie i poczucie humoru , lubisz Gibran a skoro tak cos jego na dobry dzień
Przyjaciel
jest twoim zaspokojonym pragnieniem
Jest polem, które obsiewasz z miłością
i z którego zbierasz modlitwę dziększynną
On twoją mocą i schronieniem;
odczuwając głód uciekasz się do niego
i szukasz go by zaznać ukojenia.
Gdy on się zwierza,
otwórz przed nim swą duszę.
Kiedy on milczy,
niech twoje serce nie przestaje go słuchać,
ponieważ w przyjaźni
każda myśl, pragnienie, nadzieja
budzi się w ciszy, a jest dzielona w radości.
A kiedy żegnasz przyjaciela,
nie smuć się, ponieważ jego nieobecność
pozwoli ci zrozumieć,
co najbardziej w nim kochasz.
I niechaj przyjaźń nie będzie niczym innym,
jak wzajemnym odkrywaniem skarbów ducha.
Dzielcie między siebie radość,
przyjazne uśmiechy i gesty dobroci,
ponieważ w ożywczej rosie małych rzeczy
serce odkrywa swój poranek
i doznaje umocnienia
ale co mi tam popatrz jak inni wyglądają
http://picasaweb.google.pl/biala.niunia/Znajomi?authkey=Gv1sRgCOjLs4ihkaGuhgE#5348534202946187970
Hilary Clinton złamała rękę, jest w szpitalu i w przyszłym tygodniu ma mieć operacje łokcia 🙁 współczuję Hilary i żal mi organizatorek kongresu kobiet bo miała w niedziele wystąpić na zakończeniu kongresu 🙁
bilety „tam i nazad” na kolej żelazną kupione, numer w hotelu zarezerwowany, w sobotę skoro świt wyruszam na kongres 🙂
teraz idę się oprać żeby wstydu nie przynieść, potem na uczelnie – wtorkowego egzaminu nikt nie oblał, hura, to lubię 🙂
potem fryzjer i takie tam jeszcze 🙂
„rozdział” po malutku popycham do przodu 🙂
Miłego dnia życzę 🙂
Heleno, nie przejmuj się, na głupotę nikt jeszcze lekarstwa nie wynalazł, takie teksty – MR – świadczą tylko i wyłącznie o autorze, spóść zasłonę miłosierdzia na ludzką niedoskonałość, pamiętając o zasadzie wahadła 🙁 🙂
To więcej niż głupota. To jest obrzydliwe.
Dzień dobry 🙂 Słuchajcie, to są jakieś kpiny z ludzi, zwierząt, i krasnali. Poświeciło wczoraj, w pewnym momencie nawet uczciwie, a dziś wzięło nie powiem co w troki i się zwinęło! 👿
Na dodatek znowu dziś przede mną dzień mocno żabciowy. Mawia się, że jak nie urok to sraczka, ale czy musi być koniecznie jedno i drugie? 😯
Śniadanie dziś ledwo skubnę, ale gołąbków na pewno sobie nie daruję. 😉
Ja z powodu Rybińskiego też czuję rozżalenie, ale takie ogólne, nie tylko o ten tekst. Pamiętam jego świetne – naprawdę świetne! – korespondencje radiowe z Niemiec i pamiętam też, że kiedy później odkryłem, co się z nim porobiło w wolnym już kraju i pod jakimi poglądami zaczął się podpisywać, przeżyłem szok. Mam w jego przypadku poczucie zmarnowanego talentu, choć na pewno wiele osób sądzi wręcz przeciwnie – że oddał go w służbę słusznej sprawie. I pewnie każdy pozostanie przy swoim zdaniu.
Wyciągnąłem z komentarzy jeden fragment, który mi dał do myślenia. Nie mam czasu teraz rozwijać, ale fragment wrzucam:
„Społeczeństwo nasze jest dość homofobiczne, ale elita pozostaje za nim jeszcze dalej. I to cała, pod tym felietonem równie dobrze mógłby się podpisać Niesiołowski, Wierzejski, przedstawiciel NOP, itp. itd. Tyle że ten ostatni przynajmniej ma jakies autentyczne przekonania, a Ryba płynie po prostu z prądem (podobnie jak np. Tusk, swego czasu liberał obyczajowy i ateista, teraz katolik coraz bardziej fundamentalny). Gdyby Rybiński był felietonistą 50 lat temu np. w USA, w miejsce związków homoseksualnych podstawiłby związki mieszane rasowo (czarnoskórzy – biali), reszta fielietonu pasowałaby mu jak ulał.”
Bobiku, a propos tego co wzięło w troki, życie nie jest romansem tylko ciągiem takowych 🙂
Niunia, dzięki za wczorajsze miłe słowa 🙂 kto to jest Moja, nie pojmuję 🙂
wczoraj była rocznica śmierci Jacka Kuronia [*] może dlatego na blogu tyle było o sprawach dobra i zła?
dzisiaj są urodziny braci K., życzę im dokładnie tego samego co Palikot 🙂 🙁
a teraz już łapię miotłę i lecę 🙂
Heleno, podziwiam Twoją świeżość wkurzania się i zdumiewania ?Jak to możliwe??. A także ogromne spektrum wiadomości, które pochłaniasz. Mówiłaś kiedyś o tych objawach swemu lekarzowi?
Niuniu, oczywiście że odkrywanie jest sympatyczne. A w rewanżu ten sam fragment w moim tłumaczeniu:
I przemówił młodzieniec: Mów nam o Przyjaźni.
A on odpowiedział, mówiąc:
Twój przyjaciel to spełnienie twych pragnień.
To pole, które obsiewasz z miłością i zbierasz plon z dziękczynieniem.
To twój stół i ognisko domowe.
Bowiem przychodzisz doń, gdyś głodny i szukasz go, gdy pragniesz spokoju.
Gdy przyjaciel wypowiada swą myśl, nie obawiasz się pomyśleć „nie” ani się ociągasz z „tak”.
A kiedy milczy, twoje serce nie przestaje słuchać jego serca,
Gdyż bez słów, w przyjaźni, wszystkie myśli, wszystkie pragnienia i nadzieje rodzą się
i są dzielone z radością, która nie szuka rozgłosu.
Gdy rozstajesz się z przyjacielem, nie smuć się
Gdyż to, co kochasz w nim najbardziej, może stać się wyraźniejsze, gdy go brak,
tak jak wyraźniej widzi górę wędrowiec, gdy spogląda na nią z równiny.
I niechaj przyjaźń nie ma innego celu jak pogłębienie ducha,
Gdyż miłość, która szuka czegoś innego niż odkrycia własnej tajemnicy, nie jest miłością
lecz zarzuconą siecią, a łowi się tylko to, co bezwartościowe.
I niechaj to, co w tobie najlepsze, będzie dla przyjaciela.
Jeśli musi on znać odpływ twej fali, niechaj pozna też jej przypływ.
Gdyż czym jest twój przyjaciel, abyś miał go szukać dla zabicia czasu?
Szukaj go zawsze, gdy jest czas życia,
Gdyż ma on wypełnić twą tęsknotę, a nie pustkę.
A w słodyczy przyjaźni niechaj będzie śmiech i dzielenie radości,
Albowiem w kroplach małych spraw serce odnajduje swój poranek i pokrzepienie.
Tu kandydatka do” Stowarzyszenia Urżniętych Paluchów.”
Moniczko!Może coś razem stworzymy?
👿 👿 nadali!
dopiero w ubiegłym tygodniu mój najbardzej sfatygowany palec zaczął się goić po zastrzale, zeszła z niego cała skóra.
Pozdrawiam .
Masz racje, PIRS. Nieustannie jestem jednym wielkim znakiem zapytania i co gorsza snie potem o tym po nocach.
Zgadzam sie z Bobikiem w ocenie doniesien Ryby (mysmy tez go tak nazywali) z Niemiec. BYl trzymany w ryzach, mial dwie minuty na opowiedzenie co sie dzieje, nawet pojawialy sie tam elementy komentarza czy interpretacji wydarzen i bylo to ZNAKOMITE. W pewnym momencie przeniosl sie z rodzina do Londynu, ale po roku doszedl do wniosku, ze lepszy socjal w RFN niz zarabianie tu. I wtedy juz byl alkoholikiem, wsiadajacym czesto za kierownice na bani, co zle sie skonczylo w Niemczech, kiedy odebrano mu na dwa lata prawo jazdy, ale on dalej jezdzil po pijaku. W czasie upadku muru berlinskiego nie mozna juz bylo na niego liczyc, bo byl pijany 24/7..Ja autenrtycznie mysle, ze z tym mozgiemn jest cos nie tak – nikt o zdrowych zmyslach nie przepisuje verbatiom artykulow z FAZ, podpisujac je wlasnym nazwiskiem i wierzy, ze nikt tego nie zauwazy.
On naprawde kiedys taki nie byl.
Ta uwaga z komentarzy zacytowana przez Bobika, jest niestety bardzo prawdziwa. I boli mnie strasznie. Mysle, ze ten rysunek moglby sie ukazac w Sturmerze, jakby jeszcze wychodzil. Ta sama finezja „satyry” i mysli. Ta sama pogarda dla ludzi.
Aaaa. PIRS, zapomnialam. Ja tez kiedys w czasach studenckich tlumaczylam Gibrana i ukazalo sie to w londynskich Wiadomosciach (naczelnym byla wtedy Pani Stefa Kossowska) , wyslane bez mojej wiedzy przez mojego profesora z uczelni, ktoremu je pokazalam. Okropnie bylam przejeta, ze to same Wiadomosciu, ktore zawsze byly fiu-bzdziu 😆 😆 😆
Ja w tej chwili mogę wytłumaczyć tylko siebie, że mam pilne zajęcia terenowe i znikam do popołudnia. 🙁
Ale za to po powrocie z jakąż przyjemnością Was będę czytać! 🙂
http://wyborcza.pl/1,75968,6731382,Chamskie_dowcipy_o_gejach_obrazaja_nas_wszystkich.html
A jednak jest jakas reakcja na to chamstwo!
Zaraz poczulam sie lepiej.
Heleno, moje tłumaczenie też ma pewnie ze 30 lat.
Mnie czasem też ?podnosi? kiedy widzę agresywne chamstwo albo głupotę, ale częściej mnie zadziwia zdrowy rozsądek i szlachetność.
No nieee, zdrowy rozssdek i szlachetnosc jednak sie w zyciu znacznie czesciej spotyka, wiec tak nie zadziwiaja. Chyba, ze jakas wyjatkowa, ponadprzecioetna szlachetnosc, no tak, ona owszem… Ale nawet tej wyjatkowej jest jednak wiecej niz takiego chamstwa.
Heleno, to odstępstwa od pewnej normy Cię wzburzają. Problem w tym, co się przyjmuje za normę.
Głupota jest powszechna, nawet jeśli nie w każdej sytuacji się ujawnia, tak to widzę. Ale wystarczy poskrobać i ta cieniutka warstewka schodzi. Nawet u siebie odkrywa się głupotę (Moniko, bardzo trafnie powiedziałaś, że tu poznajemy siebie).
Między nami czasem jest różnica jak między sadystą i erotomanem w tej anegdocie. Otóż sadysta i erotoman przechadzali się i gdzieś w parku zobaczyli piękną dziewczynę.
Erotoman zawołał: Ech, zaciągnął bym ją w te krzaki, zerwał z niej spódnicę, bluzkę, biustonosz, majtki, rzucił ją na trawę?
Sadysta: No, i kopa i w ryj ją.
Ciągle pytasz: jak to możliwe, że w demokratycznym kraju, w XXI wieku itp. Ja raczej patrzę na takie zdarzenia jak na objawy. Nie przesądzają one o tym jak się choroba rozwinie, ale są.
PIRS pytałeś o gości koszyczkowych, podaję linka do bloga, gdzie gościnnie pisuję zastepując zajetą prawowitą autorkę.
Wątpię, czy Ci się spodoba.Prawa strona Wierszoteka.Pozdrawiam.:wink:
http://napadoku.blog.onet.pl/
Dzien dobry
Helena, dobrze, ze wspomnialas ten niby zart Rybinskiego. Juz od wczoraj mam ochote zapytac Cie, co znaczylo zdanie o S. B. Cohenie
„Chomsky rozmawia z nim nieslychanie uprzejmie, ale nie stawia zadnych wymagan, bo wiadomo – Czarny, to trzeba z nim jak ze smierdzacym jajkiem”. Chyba nie zlapalem puenty. 🙂
Zgadzam sie, ze „zart” Krauzego jest niewyszukany i przasny, ale takim samym jest poczucie humoru autora „Borata”.
Nie zatrzymywalbym sie rowniez nad nalogami i przywarami tworcow. E.A. Poe byl alkoholikiek i narkomanem, moj ulubiony pisarz- J. Roth, rowniez nie stronil od kieliszka.
PA2155 🙂 witaj !
😆 Zgadzam się z twoja opinią, mam takie wrażenie,że wśród autorów, czy ludzi znanych, nikt nie miałby prawa do ludzkich przywar.Zawsze powtarzam wtedy:
Czy jeśli ktoś jest autorem kryminałów, to to oznacza,że jest kryminalistą ?I odwrotnie, bywały przecież w literaturze i sztuce takie przypadki. 😆 😆
Wielbimy autorów za dzieło ! : smile:
Twoją*pardon 😳
Zaraz lunie u nas- muszę iść z psami do lasu, chyba zostanę niebawem gajowym 😉
Babko, dlaczego sądzisz że mi się nie spodoba?
To bardzo fajne, kiedy ludzie powierzają sobie nawet swoje blogi do prowadzenia. Pies i Koń mają dobre układy, przynajmniej w chińskim horoskopie, ale i w życiu. U znajomej góralki był fajny koń, a zaprzyjaźnił się z nim pies przybłęda. Kiedy góralka zlikwidowała gospodarstwo i sprzedała konia, pies przeniósł się do sąsiadów, do innego konia.
Zauważyłem że spora grupa Blogowiczów zna się z jakichś blogów specjalistycznych. Przypadkiem zajrzałem kiedyś na blog kuchenny i na zwierzęcy i znalazłem wiele nicków które spotykałem na blogach autorów Polityki.
PA2155. Podzielam pogląd. Różni ludzie mają nałogi. Podaję poniżej test, znaleziony gdzieś w internecie.
Przeczytaj uważnie i dokonaj wyboru
Pytanie 1 Gdybyś znał kobietę, która ma już ośmioro dzieci, z czego dwoje jest głuchych, dwoje ślepych, a jedno upośledzone umysłowo, przy czym owa kobieta jest chora na syfilis, to czy zalecałbyś aborcję?
Zanim przeczytasz odpowiedź na końcu, odpowiedz też na drugie pytanie.
Pytanie 2 Masz wybrać przywódcę dla całego świata. Jest trzech kandydatów:
Kandydat A: Konsultuje się z astrologiem, ma powiązania ze skorumpowanymi politykami, ma dwie kochanki, nałogowo pali i wypija 8 do 10 martini dziennie.
Kandydat B: Został wyrzucony dwukrotnie ze stanowiska, śpi do południa, zażywał opium w szkole i wypija ćwiartkę whisky każdego wieczora.
Kandydat C: Bohater wojenny odznaczony orderem, wegetarianin, nie pali, czasem pije piwo, jest monogamistą.
Który z kandydatów byłby twoim ideałem?
Najpierw wybierz, potem zobacz odpowiedzi (na samym dole).
„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„`
Kandydat A to Franklin D. Roosevelt
Kandydat B to Winston Churchill
Kandydat C to Adolf Hitler
a przy okazji… jeśli odpowiedziałeś „tak” na pierwsze pytanie, to właśnie zabiłeś Beethovena.
PA, Nie dziwie sie, ze nie zlapales puenty, bo moje zdanie bylo zdanie niechlujne 🙁 i za duzy skrot myslowy.
Chodfzi mi o to, ze Chomsky odpowiadajac „czarnemu” dziennikarzowi na kompletnie oblakane pytania, zachowuje sie tak, jak nie zachowalby sie prawdopodobnie wobec „bialego” dziennikarza, traktuje go z duza doza wyrozumialosci, poblazliwosci, troche jak dziecko z learning difficulties. A Chomsky nie do wszystkich dziennikarzy tak sie odnosi. Pamietam jak moj kolega Andrzej L. zwrocil sie do niego o wywiad, i pan profesor zazadal przyslania wszystkich pytan i te ktore mu nie idpowioadaly, zwyczajnie poskreslal. Tutaj natomiast gotow jest odpowiadac na pytanie: Aha, zajmujesz sie jezykiem , to ile ty znasz slow?
Albo kiedy Ali G nie odroznia slowa bi-lingual of bi-sexual, Chomsky mu to uprzejmike wyjasnia. Jest zatem uprzejmy, ale jest w tej uprzejmosci spora doza checi nie urazenia go, bo przeciez Ali G jest „czarny” (choc oczywioscie jego „czarnosc” polega wylacznie na przerysowanej karykaturze, a nie na jakims makijazu z Otella. Co samo w sobie jest znakomite – odbieramy Alego jako czarnego, bo „zachowuje sie jak czarny”) . Podobnie z tych krotkich migawek jego nowegio filmu „homoseksualizm” Brunona, austriackiego gaya polega na karykaturalnym – NASZYM! -wyobrazeniu jak powinien wygladac gej.
Dajac zatem nam tego czego my swiadomie lub nieswiadomie „oczekujemy” aktor zastawia pulapke na nasze reakcje, zachowania, odruchy, nawet mimike twarzy, przestajemy bowiem nad nimi panowac i cieniutka warstwa naszego dobrego wychowani opada, a odslaniamy sie takimi, jakimi siebie nie chcemy znac.
Taki to byl „skrot myslowy”.
Jest jednak spora roznica miedzy „zartem” Krauzego, ktory stawia kompletny znak rownosci miedzy zoofilia a zadaniami srodowisk homoseksualnych o prawa obyatelskie a pulapkami zastawianymi na nas przez Sache Baron-Cohena. Roznica mniej wiecej taka jak miedzy zabawnym napisem w meskim kiblu na scianie a komedia Arystofanesa, choc tam tez padaja brzydkie slowa.
A i jeszcze jedno: Czy E.A. Poe przepisywal cudze opowiadania i sie pod nimi podpisywal? 😆
Helena:
Kontestowalbym Twoje porownanie S. B.C. do Arystofanesa. Za duzy dystans.Pod reka mialbym raczej Toma Greena albo Howarda Sterna, jezeli juz chodzi o genre zartu uprawianego przez Sache. Wyobrazasz sobie reakcje na „Borata”, gdyby zamiast Kazachstanu wspomniano by hipotetycznie inne panstwo?
A w Twoim wyjasnieniu natury zartu kryje sie kilka pulapek ogolnej natury politycznej.
Konczac mysl o Krauzem. Pamietam z PRLu sprawe A. Czeczota i jego karykature na temat R. Filipskiego. Tamta sprawa zakonczyla sie chyba procesem o znieslawienie.
Helena, czy Twoj szef rozpatrywal te ceche A. Rybinskiego, gdy przyjmowal go do pracy?
PIRS:
Ale te Twoje dylematy dotycza spraw z XVIII w. W XX w. poradzil kobiecie badania prenatalne. Poniewaz dotknalem w zyciu nieco profesji medycznej, moge byc nieco jednostronny w tej sprawie. 🙂 Dylematy polityczne przedstawione przez Ciebie dotycza raczej absolutystow. W kazdym przypadku publika wybierajaca politykow wybiera bardziej charyzme i urok polityka niz jego program polityczny. 🙂
Ja myślę, że zoofilia to taki słoń wspomniany przez Monikę. Ostatnio słyszałam od znajomej osoby opowieść o miłości starszego pana do swego psa. Piesek do jedzenia siada na krześle, a przed nim ląduje talerz, z tych samych co ma jego pan, i pan widelcem karmi z talerza pieska bo tak go nauczył i tak okazuje mu wielką miłość i radość ze wspólnego życia. Dla mnie ten rysunek miał właśnie taki wymiar , jeśli chodzi o przedstawienie pana z kozą, nie o całość, a niby- list był ironiczną odpowiedzią na zarzuty o zoofilię. Ale może mam zbyt naiwne podejście do zycia i nie umiem odczytywać ruysunków. Mi skojarzyło się bardziej z oddaniem i przywiazaniem do zwierzęcia nie zaraz seksem z nim.
Co do samej tematyki nie dyskutuję bo nie ma o czym. Wiadomo. Nie smieszą mnie takie „dowcipasy”.
Nie wiedzial o tym i zreszta ciezki alkoholizm nie musi bynajmniej kogos dyskwalifikowac, dopoki nie wplywa na jakosc pracy, na dotrzymywanie terminow, na to czy mozna na danym alkoholiku polegac . We wszystkich mediach alkoholikow jest bez liku, ale nie kazdy zawala prace i popelnia powazne przestepstwa, ktore musi odsiedziec. 🙁
PIRS, test dający do myślenia. Przynajmniej powinien dawac. Dlatego nie biorę dorąk gazetek plotkarskich ani nie oglądam tego typu programów czy nie czytam plotek w internecie.
Kiedyś radnego z jednej z gmin odwołano, bo zamieszczał zdjęcia na portalu randkowym. Zabawne bo kłuło w oczy innych to, że prezentował tam nagi tors. Co komu z tego co kto robi po godzinach? Byle w pracy się wywiązywał z obowiazków. Przypomniało mi się to bo przecież pan Olejniczak swej nagiej klacie m. in. zawdzięcza mandat eurodeputowanego. 😉
Pamietam M. Rybinskiego z felietonow, chyba z ITD. W latach 80-tych sluchalem namietnie audycji Polskiej Sekcji BBC i tez pewnie obil mi sie o uszy. 🙂
Szczegoly jego pracy zawodowej nie sa mi, niestety, znane. Obcuje jedynie z produktem koncowym, z ktorym sie zgadzam lub nie.
Nie , Malgosiu , wymowa tego rysunku jest absolutnie jednoznaczna: zezwolimy na zawieranie „malzenstw” homoseksualnych, a nastepni w kolejce beda zoofile.
Tu nie ma co doszukiwac sie niewinnych intencji. Podobna „argumentacje” slyszalam wlasnie z ust Korwina-Mikkego.
No ja wszystkich samotnych z koza czy psem czy krową nie traktuję jak zoofili…..Wymowa, że następni będą ci, co sa związani uczuciowo ze zwierzęciem swym własnym – tak, zoofile? nie przyszli mi do głowy. 🙁 No chyba, że jeszcze gdzieś jest jakiś tekst czy może sam rysunek był pod jakimś artykułem nt. Tego nie wiem. Ja tylko odnosze sie do rysunku.
Chyba że to ilustracja do wypowiedzi K.M.
No, pewnie wszyscy juz to znaja, ale gdyby sie znalazl ktos, kto jeszcze tego nie ogladal, to tu jest ten slynny wywiad „czarnego dziennikarza „Alego G z prof. „Normanem” Chomskym
http://www.youtube.com/watch?v=UBAyuW0xQ3c
Obawiam się Małgosiu, że Helena interpretuje ten rysunek zgodnie z intencją autora i redakcji. takie poglądy sa dość rozpowszechnione , jak sadze nie tylko w Polsce. Tylko w krajach nazwijmy je demokracji liberalnej , to w biegu publicznym margines, jak jest w tzw ” obiegu prywatnym” tego nie wiem, myślę że bardzo różnie. Inaczej w Skandynawii inaczej we Włoszech, inaczej w Teksasie ( Nawet Basia na swoim blogu wspominała na ten temat) inaczej w Nowym Jorku. Powstaje pytanie, czy to dobrze czy źle że takie powiedzmy otwarcie homofobiczne poglądy trafiają w główny bieg tzw, ( nie znoszę tego określenia!) społecznego dyskursu.
Z jednej strony b. źle bo sa nechwane zwykłą pogardą dla drugiego człowieka ( szczególnie razi, w piśmie jak Rzepa które katolicyzm i JPII wspomina w co drugim artykule), ale z drugiej strony… Nie wiem czy dla życie społecznego, nie jest zdrowiejże z takimi poglądami trzeba się otwarcie konfrontować. A nie tylko słuchać, jakiegoś szeptania po kątach,
Hmm, ja sama bardzo Chomsky’ego szanuje, chocby za jego naprawde nieprzecietny umysl, i za to ze jest wlasciwie ojcem wspolczesnego myslenia o jezyku, i za to, ze w sferze publicznej czesto wyraza poglady plityczne, ktore ida wbrew mainstreamowemu mysleniu. Mozna sie z nim zgadzac, mozna z nim dyskutowac, ale to jest czlowiek formatu jakich malo. I jak oglada sie ten wywiad, to dla mnie jednak Sacha B.-C. wypada slabo i tanio, a Chomsky sie usmiecha z calego zartu. I podobnie jak PA, mam mieszane uczucia na temat S B-C.
Nieprzyjmowanie pewnych pytan w wywiadach jest czesto stosowana praktyka w ogole, i zwykle ustala sie format i ramy rozmowy jeszcze przed wywiadem – to jest raczej zwykla praktyka dziennikarska.
Rybinskiego wystarczy skrytykowac za to, co pisze, i za to co znane publicznie (np. wyroki sadowe, kary itp.), ale jego problemow osobistych raczej bym do dyskusji nie wciagala, bo to oslabia wlasnie argumenty przeciw niemu.
Zart o kozach jest dla mnie niesmaczny, i tutaj akurat slon, jak sie pojawia, to dlatego, ze najczestszym zarzutem wobec zalegalizowania malzenstw homoseksualnych jest ostrzezenie, ze to rownia pochyla, po ktorej zaraz dojdzie sie do zoofilii, albo molestowania nieletnich.
Mnie rowniez zastanawia podwojnosc myslenia. Np. pewien dziennikarz na swoim blogu walczy ostentacyjnie z wszelkimi przejawami antysemityzmu (obojetnie, jak on to definiuje sobie na swoj wlasny uzytek) i jednoczesnie publikuje trzeciorzedne slury antyislamskie i antyarabskie w stylu „Tu Jedynka”. Jezeli uprawiamy PC to z calym bogactwem inwentarza, jezeli decydujemy sie na wolnoamerykanke- let it be, ale we wszystkim.
PA2155. Toż to nie moje dylematy, ani też nie zachęcam do rozmnażania syfilityków! Chodziło mi o to, że przypinamy ludziom automatycznie łatki. Pijacy są różni, i wegetarianie są różni.
A co wybiera publika? Jak można było wybrać Wałęsę na prezydenta? To pytanie retoryczne.
a ja trochę przynajmniej Heleny pobronię, choć wiem że to nie ładnie i nie merytorycznie wyciągać czyjeś słabości. Jedna jest jescze kontekst, a kontekst nazywa się RZepa. Roi sie tam od mralizatorów na kazdy temat ( wbrew obiegowej opinii jest ich tam wiecej niz w Gazecie), o homoseksualistach i aborcji, z złych Niemcach i żydokomunie, o wychowaniu dzieci i ogólnie zdrowiu moralnym polskiej rodziny ( w tym celuje red Bronisław W) Jak się troche tych ludzi zna, to czasem ma się dość. Nie trzeba ich zresztą znac, bo na łamach Rzepy, pare lat temu ukazała sie cała seria kuriozalnych tekstów o zyciu prywatnym niektórych prawicowych publicystów, ktorzy zdradzili rzekomo prawicowe ideały, bo maja nową żonę, albo za duzy dom. Ja Rzepy nie kupuje, ( czasem w ramach masochistycznych praktych popatrzę na internowe wydanie), rozumiem że hipokryzja jest w zyciu społecznym potrzebna, ale bez przesady!
Moniko, a propos równi pochyłej.Coś w tym jest. Jak mówił Mark Twain: Uważajcie, zaczyna się zwykle od morderstwa, a stąd już niedaleko do kradzieży, a potem już tylko krok do kłamstwa!
PIRS:
Zrewanzuje sie podobnym pytaniem retorycznym:
Jak mozna bylo wybrac GWB? I to 2 razy. 🙂
Jest jeszcze sprawa wyboru L.K. Nie wiem, czy nie posiada on wciaz szans na druga kadencje. 🙂
Kandydatka na v-ce prezydenta byla p. Palin, ktora jest przeciwniczka badan prenatalnych i aborcji, chociaz urodzila juz jedno dziecko z syndromem Downa.
Kogo PA masz na mysli?
zona sasiada
moznaby rozciagnac Twoja metode na inne gazety polskie z lepsza przeszloscia niz RZ. Niektorzy nazywaja NYT gazeta komunistyczno-liberalna. 🙂 Wszystko zalezy od beholder’s eye.
zona sasiada
Przejedz sie po znanych blogach i zgadnij. 🙂
Nie wiem jakie blogi czytasz, wiec dlatego pytam.
Ten akurat przestalem, bo nie jestem masochista. 🙂
Rozumiem ze nie chcesz odpowiedzieć. PC czy brak odwagi? Zgadnij!
zona sasiada
Mozesz to interpretowac jak chcesz. 🙂