Zasuwanie zamka
Mało co przyprawiało Bobika o taki rozstrój nerwowy, jak pakowanie rzeczy na wyjazd. Stał właśnie bezradnie przed trzema obrożami, zastanawiając się, która z nich wykaże największą wielkoduszność i nie zrobi mu podczas upału zbyt wielkich pęcherzy na szyi, a przy tym będzie wystarczająco reprezentacyjna, żeby zrobić wrażenie na toskańskich psach. Niby nie były one aż takimi ważniakami, jak psy andaluzyjskie, ale nie należało jednak zapominać o psim przysłowiu „jak cię widzą, tak na ciebie szczekają”.
Niektóre elementy układanki w torbie były oczywiste, a kolejność ich dopychania już nieraz przećwiczona. Miska, freesby, pasztet opolski, zapasowa kość… Ale inne tłoczyły się i przepychały na przekształconym w pole przedurlopowej bitwy łóżku, pokazując swoje najlepsze strony i krzycząc: weź mnie! Weź mnie! A Bobik miał miękkie serce i odmówienie zawsze sprawiało mu przykrość.
Z drugiej strony perspektywa wleczenia przez lotniska Europy torby trzy razy większej od siebie samego nie była tym, od czego najchętniej zaczynałoby się wakacje, nie mówiąc już o tym, jak taki ciężar, wzbogacony o zakupione w drodze butelki oliwy i wina, zatrułby i tak z natury przykry moment ich zakończenia. Coś trzeba było zrobić. A przede wszystkim trzeba było pogodzić się ze smutnym odkryciem, że wszystkich i wszystkiego nie da się zadowolić.
– Muszę się nauczyć trochę a… tej… absorpcyjności – rzucił Bobik trochę w przestrzeń, a trochę w kierunku Labradorki, która na pewno nie podejrzewała go o bliską znajomość z tak trudnymi słowami.
– Chyba asertywności – poprawiła go Labradorka lekko znudzonym tonem. – Zaabsorbowany to ty już od dawna jesteś. Całkiem zresztą niepotrzebnie. Wybór tej czy innej obroży w żaden sposób nie wpływa ani na pogodę, ani na smak Chianti.
– Noo, to niezupełnie tak. – zauważył Bobik, czując, że nieśmiały obłoczek asertywności pojawił mu się gdzieś w okolicach śledziony i wędrował zwolna w kierunku pyska. – Wprawdzie pogody to rzeczywiście nie zmieni, ale może wpłynąć na mój sposób jej przeżywania. Inaczej się przeżywa deszcz pod parasolem, a inaczej bez. Inaczej upał z obrożą uwierającą, niż z miękką. A jak będę się męczył z odciskami, to i Chianti straci dla mnie smak.
Labradorka spojrzała na Bobika z odrobiną szacunku.
– Ciekawa rzecz – powiedziała w zadumie – asertywność wydaje się podnosić atrakcyjność.
– O, to świetnie – ucieszył się Bobik i spróbował przepchnąć obłoczek jeszcze dalej w stronę krtani. – Wiesz, to może jeszcze, zanim wyjadę, porozmawiamy o tych kościach, które ja stale zakopuję pod tym dużym bzem, a ktoś mi je stale odkopuje i…
– Zaraz, zaraz! – przerwała Labradorka. – Widzę właśnie, że asertywność podnosi atrakcyjność tylko do pewnego stopnia. Znaczy, do pewnego stopnia asertywności.
Bobik zamilkł i w roztargnieniu wrzucił do torby spore pęto kiełbasy krakowskiej suchej. Labradorkę było chyba jeszcze trudniej zadowolić, niż wszystkie rzeczy do zabrania razem wzięte. Ale w obliczu bliskiego spotkania z oliwno-brzoskwiniowymi pejzażami i tak nie mógł się tym dłużej zajmować. Toskania była już na zasunięcie zamka podróżnej torby. Postanowił o wszystkim innym pomyśleć… no, nie jutro. Za kilka popojutrzy.
Co tu tak pusto 😯 Wszyscy wyjechali 🙁
Haneczko, może nie przejechali jeszcze z poprzedniego wpisu. 🙂 Tam jeszcze jakichś jadących widziałem. 😉
A swoją drogą okres urlopowy wpływa na frekwencję. Nie zawsze zresztą negatywnie – hotelarze na przykład się cieszą. 😀
Bobiku, jak ja Ciebie dobrze rozumie 🙂 w obliczu rzeczy do zapakowania nie ma we mnie ani sladu asertywności 🙁 targam o co najmniej trzy razy za duży bagaż 🙁 przy każdym kolejnym wyjeździe zaklinam się sama przed sobą na wszystkie świętości, że tym razem … i nic z tego 🙁
Życzę, baaarrrdzo udanych wakacji 🙂 trzymam kciuki za jutrzejsze lądowanie 🙂
Dzien dobry
Mam mieszane uczucia na temat ostatniego sporu. Przylaczam sie do opinii Rysia. Popieram prawo Babki do wyrazania opinii. Potepiam wszystkie wulgaryzmy, cenzure i ataki osobiste. Poniewaz nie byl to pierwszy raz, tym bardziej jest to godne potepienia.
Zycze wszystkim wspanialych wakacji, ale nie jestem pewien, czy spotkamy sie po nich. Dziekuje za wiele milych chwil z ciekawymi ludzmi, ktorych tu spotkalem.
Do widzenia.
Bobiku,
frisbee zostaw w domu, co się będziesz uganiał w upale. Obroża wieczorowa z odblaskiem, spray od komarów tygrysich i jesteś gość 😎
A płetwy? I ponton?
Fajka do nurkowania?
Mokry tytoń ponoć dobry jest do przeganiania szkodników z grządek…
Wpisuje sie pod obecnym wpisem, i troche nie na temat asertywnosci, a moze wlasnie – na temat – w odpowiedzi Helenie, i w reakcji na slowa Rysia, a teraz i PA…
Heleno, ja sama wolalabym do tego smutnego incydentu na blogu nie wracac, ale skoro juz tak sie dzieje, to i ja wtrace swoje trzy grosze. Jotka przeprosila – co ja niezwykle cenie – jednak dopiero, gdy ja zwrocilam jej na to uwage. Chwala jej za to, i bardzo to doceniam, ale tez dobrze byloby wziac pod uwage, ze Ty byc moze chcesz istotnie ja na rekach nosic (kiedys wyrazilas podobny entuzjazm, w innym miejscu, wobec Teresy Stachurskiej, ktorej niestety nie ma juz wsrod nas), ale osoba dojrzala nie moze zakladac, ze WSZYSCY jej entuzjazm podziela. Emocjonalna reakcja (z wulgarnymi akcentami dla emfazy) na brak tego entuzjazmu, chocby bardzo potocznymi slowami wyrazony, to tez pewien test na dojrzalosc. Trzeba sie liczyc z tym, ze inni moga miec inne zdanie, i na blogu, gdzie sa osoby o jakims juz doswiadczeniu zyciowym, a przy tym wyksztalcone, oczekiwanie takiej zgody byloby wlasciwie zaprzeczeniem „zadaniom inteligenta”, ktore polegaja na ogladaniu wzystkiego z roznych stron, a niekoniecznie na dolaczaniu sie od razu do tego lub innego ruchu. Rozumiem, ze chcesz osoby takie jak Jotka nosic na rekach, ale Twoja sympatia dla jej pogladow, i samego sposobu wyrazania przez nia pogladow na sprawy, na ktore mozna miec takze inne – niekoniecznie inne o 180%, ale jednak nieco bardziej zniuansowane zdanie – byc moze jednak jakos rzutuje na to, jak postrzegasz jej zachowanie, a jak postrzegasz zachowanie osoby, ktora sie nie zgadza? Wlasciwie to jest bardzo ludzkie, ja to rozumiem, ale tez wiem, ze szczegolnie wtedy trzeba sie wystrzegac, by nie popasc w double standard, i wymagac od przeciwnikow w dyskusji, zeby byli idealami (jak np. Malgosia), a sojusznikom pozwalac na wiecej…
Zauwaz, ze osoby zupelnie nie biorace na codzien stron w naszych rozmowach podniosly dwa interesujace watki: prozelityzmu – a raczej jego braku np. w buddyzmie (PIRS – hinduizm tez go nie zaklada) a takze – samozachwytu. Bo co dla jednych jest wartym poparcia przedsiewzieciem, do ktorego wszyscy dobrze myslacy powinni sie dolaczyc, dla innych moze tak stuprocentowo nim nie byc – i maja prawo do odrebnego zdania. Zas rozmowa robi sie w sumie ciekawa, gdy osoby o roznym sposobie widzenia swiata rozmawiaja ze soba i staraja sie nawzajem zrozumiec swoj punkt widzenia.
I na koniec – ja bym jednak nie mowila, ze ktokolwiek wcina sie tu w rozmowe, bo rozumiem, ze rozmowa jest wszystkich ze wszystkimi… W kazdym razie ja tak chcialabym ja widziec.
O dyskusjach na temat ubioru poslanek mam podobne zdanie, jak Bobik. W ogole przestanmy tak zwracac uwage na cudzy wyglad…
I jeszcze jedno – Bobik wspomnial, ze zostawia Blog w rekach Samorzadu. Bobiku, jestes bardzo skromny, myslac, ze Samorzad moze to zrobi lepiej niz Ty. 🙂 Ale to mi nasunelo mysl, zeby wykorzystac te burze w szklance wody po buddyjsku wlasnie, czyli w kierunku wzrostu i dojrzalosci. Moze tak zastanawic sie wspolnie nad tym, czego wlasciwie wszyscy oczekuja od naszej wspolnej rozmowy. I zrobic to w sposob pozytywny, tzn. co widzieliby jako dobre (a mysle, ze sporo juz widza), raczej niz co ich u innych denerwuje. Wlasciwie kazde grupowe przedsiewzicie rozciagniete w czasie dochodzi do takiego punktu. Wtedy, jak w szekspirowskiej burzy, cos pozytywnego mozna zrobic nawet ze wzburzonych fal…
Bobiku, bardzo Ci zazdroszczę spacerów po gajach oliwnych i kojących duszę widoków smukłych panien…, znaczy tych, cyprysów. Przyjemności.
Jesli slowo „wcina sie”! bylo niefortunne, to oczywiscie latwo sie z niego wycofuje. I zastepuje je innym: dolacza. Ja prawde mowiac wulgarzymu nie widzialam, choc zagladalam czesto i kiedy zajrzalam, jego juz nie bylo, wiec zostal on wycofany w ciagu paru, lub parunastu minut.
Co do prozelityzmu – mysle, ze kazda proba przekonania kogos do swych racji moze byc uznana za prozelityzm. Nalezaloby calkiem zaniechac prob przekonywania i rozmawiac tylko na takie tematy, gdzie nie ma miedzy nami roznic swiatopogladowych.
Ja raczej nie uciekam od dyskusji, w ktorej ktos nma inne zdanie. Probuje przekonac. Czasem wychodzi, czesciej nie wychodzi, trudno. Nie wszsytko dla wszystkich.
Tak, bardzo sobie cenie takie osoby jak Tereska czy jotka, poniewaz cenie etc, – co powiedzialam w moim poprzednim wpisie. Mozna miec watpliwosci co do tego czy X lub Y robi to tak, jak sama bym chciala by robil, ale nie sposob im odmowic ze chca cos waznego dla ludzi robic – dla ludzi, ktorymni wcale nie musza sie zajmowac. Tereska byla kandydatka do Sejmu z ramienia partii, ktora od poczatku nie miala zadnych szans na wygranie chocby jednego manadatu, a mimo to kandydowala – bo uwazala, ze jest to wazne. Pewnie gdyby sie wpisala na jakas inna partie, mialaby wieksze szanse wyladowania w Sejmie. Ale ona sie zachowala dokladnie tak, jak ja lubie i podziwiam. Ja nie zmienilam zdania o Teresie Stachurskiej, choc moge sie nie zgadzac z niektorymi jej kampaniami. Ale w niej nie ma krztyny cynizmu i przekonania, ze nie warto nic robic bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Albo, ze wszyscy wokol sa zepsuci, nie warci zaufania, robia to dla pieniedzy lub ukrytych, a niezbyt czystych interesow.
Interwencja Babki mnie zabolala, co moge na to poradzic?
I podobnie jak rysberlin, nie potrafie zrozumiec czym MYSMY zawinili, ze sie najpierw rozmawia z nami takim tonem, a potem sie stawia w pozycji skrzywdzonego.
A teraz juz naprawde musze leciec do banku i przerzucac zasoby.
Moniko, bardzo uważnie przeczytałam wszystkie wpisy od momentu mojego opisu kongresu. Jest mi niezmiernie przykro, że jakoś mój wpis, kierowany do Babki o godz. 19:47 został pominięty całkowitym milczeniem. A może warto było odnotować tę moją pierwszą reakcje. Między godziną 19:47 a 20:35 było szereg różnych wpisów. Szkoda, że nikt, z oburzonych na mnie, nie zadał sobie trudu odczytania moich słów z godziny 20:35 w kontekście całości dyskusji. Nie, nie używam na codzień wulgaryzmów, ale też nie uważam, że należy je całkowicie unieważnić. Użyłam wulgaryzmu jako środka wyrazu. Kiedy zorientowałam się, że kogoś tym uraziłam, przeprosiłam. Boli mnie to, że z całej dyskusji toczonej w podanych tu godzinach, najważniejsze stało się to jedno słowo i że mimo powołania się przez Bobika na dyktature PSOletariatu, jest to ciągle wałkowane i to w tak wybiórczy sposób.
Nie ukrywam. Zastanawiam się czy dalsze pozostawanie na tym Blogu nie będzie aby skrzyżowaniem masochizmu ze stratą czasu.
Jest mi smutno. Od listopada ubiegłego roku, kiedy trafiłam na blog Bobika, wydawało sie , że jest to miejsce sieci wyjątkowe.
Ze pomimo różnic w poglądach , temperamentach, zawodach, miejsc zamieszkania udaje się po prostu rozmawiać na temat i ważne i błahe. Niestety zjawisko opisywane jako „dynamika małych grup” dało znać o sobie. Bystry obserwator zauważyłby już od wielu tygodni zwiastuny nadciągającej Burzy. Traz jednak stało się. mamy pierwszy tak poważny kryzys, pierwsze odejścia i zapowiedzi odejścia.
Czy można było temu zapobiec. Moim zdaniem nie, choć Bobik dwoił się i troił. Nie można było.
konflikt miedzy osobami posiadające silne przekonania i równie silne ego musiał wreszcie wypłynąc. Próba sił. Kto wygrał? Nikt. Babka sie obraziła, choc po prawdzie nie miala do tego w mojej opinii wystarczającego powodu. Rozumiem ,ze było jej przykro, ale sama Jotke sprowokowała.( żeby było jasne, wulgaryzmy sa abolutnie nie na miejscu, choc ja nawet nie zdążyłam go przeczytać. Myślę jednak, że Babka od dłuższego czasu nosila sie z myśla o odejściu, a potyczke w sparwie kongresu wykorzystała jako pretekst. Jej parwo, ale mi przykro, po pierwsze z powodu braku Babki, która lubia, a po drugie , ze uruchomiło to dalsze odejścia
.Albo potraktujemy ten blog jako dobro wspólne, albo jego istnienie będzie zagrożone. Dobro wspólne, czyli takie które wymaga opieki, troski, a czasem ugryzienia siew klawiaturę.
Heleno, ja tez bardzo cenie takie osoby jak Jotka i Teresa Stachurska – ich poswiecenie, ich entuzjazm. Ale tez rozumiem, ze inni moga cos widziec inaczej. Kiedys zabawnie opisalas rozmowe o innosci polsko-amerykanskiej i makowcu do odebrania w Brooklynie. I o tym, ze przez te innosc zwiazek sie rozpadl. Ja wlasciwie codziennie zyje z innoscia, to nie jest tylko teoria, to jest po prostu moje zycie rodzinne. 🙂 I wiem, ze tajemnica tego, jak robic, zeby sie cos nie rozpadlo jest wlasnie wezwanie do buddyjskiego cwiczenia patrzenia na sprawy nie tylko tak, jakby samemu sie od razu zareagowalo, ale takze tak jakby na to spojrzala osoba zupelnie inna niz my – pod wzgledem uczuciowym, pod wzgledem kulturowym, z innymi doswiadczeniami zyciowymi. Kiedys sluchalam wywiadu z policjantka amerykanska, a przy tym buddystka, ktora mowila o tym, jak latwiej jej rozladowywac konflikty, gdy nawet w czasie aresztowania stara sie sobie wyobrazic, co osoba aresztowana w tym momencie przezywa, i skad sie wziely u tej osoby jej silne (zwykle negatywne) emocjonalne reakcje. Opowiadala tez o tym, jak nawet po latach osoby, ktore aresztowala podchodza do niej na ulicy malego miasta, w ktorym mieszka, i dziekuja za sposob w jaki je potraktowala w tak nieprzyjemnej dla nich sytuacji. Dlatego wlasnie uwazam,ze rzeczywiscie nie nalezy absolutnie studzic entuzjazmu Jotki, czy Teresy S., nawet jesli sprawy sie widzi inaczej, bo to sprawia im przykrosc. Ale z kolei trzeba uznac, ze inni z powodow wcale niekoniecznie tylko wynikajacych z wad ich charakteru moga tego entuzjazmu nie podzielac. I w ogole, czy nie najtrudniejsza, ale i najciekawsza jest rozmowa takze z tymi, ktorzy widza sprawy inaczej niz my? Slyszec tylko potwierdzenie wlasnych pogladow moze jest i przyjemne, ale sprobowac zrozumiec cudze podejscie jest o wiele bardziej inetresujace. Tak w kazdym razie ja to widze.
Moniko, jak dostaję od tego blogu tak dużo, nie tylko uczę się ale też mam materiał do myślenia, zastanowienia się, wzruszenia.
Oczywiście, kiedy dochodzi do ostrej wymiany zdań, kiedy ktoś zostal urażony zaczyna się robić przykro; najbardziej, kiedy znikają osoby, które zdołało się polubić.
Jakąś metodą jest może napisanie w spokojnych słowach: Zrobiłeś mi przykrość swoim poprzednim wpisem? Czy możesz to ująć jakoś inaczej?
Żono, mnie też jest bardzo smutno. Również uważam to miejsce za absolutnie wyjątkowe. Czułam się tu bezpiecznie, jak między przyjaciółmi. Nie spodziewałam się, że dostanę … no właśnie … można dać w twarz nie używając wulgaryzmów. Za swoją niezręczność przeprosiłam. Sama nie zostałam przeproszona. Nic tu nie ma do rzeczy moje ego. Motywacje są inne. Biorąc pod uwagę niewielką ilość czasu, chcę przebywać z tymi, którzy nie będą mnie traktować zza węgła zimnym prysznicem. Z tymi, którzy uszanują mój entuzjazm, nawet wtedy kiedy sami myślą inaczej.
Wolę przebywać z ludźmi, którzy dopuszczają emocjonalność i potrafią zrozumieć potknięcie, zamiast je wałkować – wybiórczo – w nieskończoność. Mam dostatecznie dużo miejsc, w których mogę prowadzić poważne dyskusje, rygorystycznie przestrzegając form. Mam też dość miejsc, w których mam prawo do okazywania emocji, zabawy, smiechu, wygłupiania się.
To prawda, Blog jest przestrzenią publiczną, ale ten Blog wydawał mi się też przestrzenią prywatną z uwagi na panujące w nim relacje.
Nie obrażam się. Muszę po prostu na nowa przemyśleć argumenty „za” i „przeciw”.
Moniko, ja tu jestem i zwróciłam się bezpośrednio do Ciebie. Nie rozmawiaj, prosze o mnie tak, jakby mnie tu nie było. To podstawowa zasada Buddyzmu.
Bobiku, przyjemności i żebyś miał do czego wracać.
Po co ta swarliwość? Przytyki, wytyki i szpileczki? One mają być ważniejsze niż nasze rozmowy i słuchania? Mamy teraz analizować kilka zdań aż do rozebrania całego blogu? Według schematu: z igły widły, a z wideł snopowiązałkę?
W realu trzeba układać sobie życie z innymi pomimo własnych i cudzych przywar i gaf. Blog to także real, łatwiejsza, ale nie sztuczna rzeczywistość i przecież nie towarzystwo wzajemnej adoracji. Gdybyśmy mieli rozmawiać tylko z tymi, których akceptujemy bez reszty, to na Ziemi zapanowałaby niczym niezmącona cisza. Ja nie odezwałabym się przede wszystkim sama do siebie.
Słuchajcie, Kochani, ja wiem, że przez kilka ostatnie dni nie poświęciłem blogowi tyle uwagi, ile on by akurat wymagał, ale po prostu nie byłem w stanie. Do przedwyjazdowego urwania głowy dołączyły mi się nagłe i niespodziewane problemy i po prostu nie wyrabiałem ani czasowo, ani z byciem uważnym. I ponieważ wyjeżdżam teraz już tego nie nadrobię. Więc jeszcze raz powiem, co myślę i z tym niestety będę musiał Was zostawić.
Jestem za tym, żeby WSZYSCY mogli wyrażać swoje zdanie i dotąd to było możliwe, więc nie widzę powodów, żeby po wyjaśnieniu nieporozumień nie było to możliwe. A jestem przekonany, że są to nieporozumienia i zbyt emocjonalne reakcje, a nie zła wola z którejkolwiek strony.
Nie chcę być sędzią ani Babki, ani Jotki. Osobiście uważam, że ton obu stron był nietrafiony, bo w obu przypadkach to samo można było powiedzieć całkiem inaczej, bez urażania bliźniego, ale to moja opinia, a nie „wyrok”. Oczywiście, że wulgaryzmy nie powinny latać po blogu, zwłaszcza pod czyimś adresem, bo jak ktoś powie pełnym tekstem „życie wydaje mi się dziś do d…” to przyznaję, że szczególnie mnie to nie zgorszy. Oczywiście, że gwałtowne emocjonalne wybuchy nie są objawem dojrzałości. Ale trudno nie zauważyć, że również uwaga „ubawiła mnie ta bosko-naiwna relacja” nie jest merytorycznym sądem, tylko okazaniem lekceważenia i że cały ton postu był bardzo protekcjonalny. Dlatego nie chcę mówić, kto tu był cacy, a kto be, a uważam, że każdy powinien się przyjrzeć własnej wypowiedzi i przeprosić za to, co w niej uznaje za pochopne i nie fair.
Kiedy obcuje się z jakimś gronem dzień w dzień można poczuć się chwilami może zbyt swobodnie, można mieć gorszy dzień, można szybciej napisać, niż się pomyślało. To są rzeczy do wybaczenia, bo nikt z nas nie jest doskonały. Dlatego od początku wprowadziłem zasadę, że jeżeli ktoś czyjąś wypowiedzią poczuł się osobiście urażony, doznał przykrości powinien to zasygnalizować, a druga strona powinna po prostu przeprosić. Bo nawet z prawa do wyrażania swojego zdania powinniśmy dobrowolnie zrezygnować tam, gdzie zaczyna to komuś wyrządzać krzywdę. I to zasygnalizowanie rozumiem właśnie jako „wypowiedź ja”. Nie – „bo ty jesteś taki czy owaki”, tylko – „mnie się zrobiło przykro po tej wypowiedzi”. Jest to wtedy sprawa między dwiema osobami, do której nie musi włączać się cały blog z poparciem lub potępieniem. Nie wiem jak Wam, ale mnie jest znacznie zręczniej, kiedy mam możliwość zwykłego powiedzenia „sorry”, bez poczucia, że stoję przed areopagiem. Może dajmy tym, którzy niechcący urazili innych tę możliwość.
Zupełnie czym innym jest formuła „nie zgadzam się z opinią XY”, ale tym chyba nikt się nie czuje urażony, więc chyba nie ma potrzeby o tym dyskutować.
Jeżeli uważacie, że ja powinienem uderzyć się w pierś z powodu usunięcia wulgaryzmu, będę musiał przemyśleć swoje podejście do sprawy. Zrobiłem to bez zastanowienia, odruchowo, po prostu nie chcąc, żeby on był na blogu i żeby Babka i inni musieli się o niego potykać, ale jeżeli ten mój odruch większość uzna za niewłaściwy, nie mam zamiaru się upierać przy jego słuszności. Nie przemyślałem w porę, to teraz muszę przyjąć zmycie głowy.
Oczywiście jak najbardziej popieram zdanie Moniki, że i konflikt można poprowadzić w rozwojowym kierunku, tylko nie jestem pewien, czy wystarczy ograniczyć się do poszukania pozytywów. Bo jeżeli nie wiemy, czego sobie na blogu nie życzymy, czego nie jesteśmy skłonni zaakceptować, co nas boli, to wcześniej czy później zaczniemy natykać się na miny. Więc może zajmijmy się też wspólnie tym, co niepożądane, ale bez stawiania pod pręgierzem konkretnych osób, tylko opisując zjawiska. A każdy będzie się już mógł sam zastanowić, czy przypadkiem w tym a w tym przypadku nie zgrzeszył i unikać tego na przyszłość.
A teraz muszę już naprawdę wrócić do swojej torby, bo jak mam dołożyć spray od komarów, płetwy, ponton i fajkę, to jeszcze masa roboty mnie czeka. 😎
No tak, jeszcze nie pójdę do torby, bo doczytałem.
Sąsiadka ma świętą rację, że czasem lepiej się ugryźć w klawiaturę, ale sam wiem, że nie zawsze to wychodzi. Ot, nie pomyślał i wykonał. A jak komuś się to zdarzy, to jakie ma inne wyjście, niż odwołanie czy wycofanie się? No, przecież się nie powiesi. Dlatego tu naprawdę warto trzymać się zasady, że przeprosiny załatwiają sprawę.
Ja też bardzo dużo od Was na tym blogu dostaję i bardzo bym chciał, żeby tak było dalej, żebyśmy nawzajem mogli korzystać z tego, co wszyscy tu wnoszą. Nie wałkujmy, proszę, spraw w kontekście osobistym, kto komu ile i w którym momencie, tylko zastanawiajmy się,co możemy zrobić, żeby rozmawiało się lepiej. 🙂
Odbieram emocje, choć niezbyt uważnie śledziłem rozważania na temat Kongresu i późniejszą wymianę zdań. W każdym razie pani Mucha nie jest w moim typie (Dlaczego nikt nie pyta mężczyzn o zdanie? Czy Wy zawsze stroicie się wyłącznie dla koleżanek?).
Myślę że nie idzie o meritum, ale po prostu nawet najmilsi ludzie są czasami wkurzający. Co zrobić?
1. Podejście najprostsze.
Franc Fiszer, kiedy zdarzyło mu się palnąć w towarzystwie jakąś niezręczność wobec pewnej pani, powiedział: Pani, gdyby to było w lesie, udusiłbym panią i nie byłoby gafy.
2. Podejście chrześcijańskie.
Polecam słowa Jezusa ? Mateusz 18:21-22 o odpuszczaniu win nawet do 77 razy. Macie jeszcze 76, więc spoko!
3. Podejście rozsądkowe.
Zadaję sobie pytanie: Czy ja ją/jego (adwersarza) lubię?
a) Tak. No to po sprawie.
b) Nie. No to olewam jej/jego wypowiedź. Najwyżej wymienię poglądy z kim innym. (A propos, Słonimski mawiał, że nie lubi wymiany poglądów, bo zwykle na niej traci. )
PIRS 🙂
Jotko, przepraszam, nie zauwazylam Twojego wpisu, gdy jeszcze pisalam moj (mam nadzieje, ze nie przypisujesz mi tu jakichs dodatkowych intencji). Natomiast w szczegoly jednak, podobnie jak Bobik i Haneczka, jednak juz nie bede sie wdawac, co oznacza, ze detalicznie Ci juz na niego niestety nie odpowiem. Natomiast ogolnie zgadzam sie z opinia Bobika z 16:45. Moze tylko dorzuce, ze jesli juz mamy mowic, czego nie chcemy, to jednak moze juz teraz ogolnie, bo takie wytykanie sobie tego, czy tamtego z cytowaniem wpisow juz wiele dobrego nie wniesie i bedzie robienie z igly snopowiazalki. Mozemy sie tak bawic w nieskonczonosc, raczej z nienajlepszym skutkiem.
Ja sama, podobnie jak Bobik, jestem niezwykle zajeta – mam remont nowo-zakupionego domu, trzy grupy fachowcow, sprzety, ktore nagle wymiarowo nie pasuja do miejsca, gdzie mialy byc zainstalowane (stary dom ukrywa rozne nieregularnosci i niepsodzianki), oraz pod opieka dwojke malych jeszcze dzieci, w tym jedno z tendencjami do wybuchowych eksperymentow. 😉 W takiej sytuacji, oprocz wezwania do wysluchiwania drugiej strony, nieprzypisywania jej zlych intencji (zwlaszcza, gdy sie z nia nie zgadzamy), i wyrazania juz nieco przemyslanych emocji (jak to pieknie okreslila Zona – gryzienia sie w klawiature) juz wiecej nie dam rady teraz dorzucic.
Bobiku, pamietaj jeszcze o kompasie, jak bedziesz te torbe pakowal. I o sunblocku, jesli Cie przed wyjazdem za mocno przystrzygli. 😆
Te krasnale naprawdę mają słuszne podejście do życia. 😆
Moniko, skąd ja wezmę kompas? 😯 Gdybym go miał, to bym już dawno zawsze szedł w dobrym kierunku, a ja przecież ustawicznie błądzę. 😉
PIrsie, oczywiście że kobiety ubierają się dla innych kobiet. 😉 Mało który mężczyzna w ogóle zauważa w co kobieta jest ubrana. jeszcze na chwile w temacie Posłanka Mucha, Nie wiem skąd m. Środa wzieła obraz pani posłanki w podkoszulce, ja ja pamiętam zawsze elegancko, modnie i z gustem ubraną. Wydaje mi sie, że to to ze strony M. Środy były delikatnie mówiuąc małostkowe. W ogóle nie wiem jakie są poglądy p. Muchy w kwestiach feministycznych, bo ona zawodowo zajmuje sie finansowaniem służby zdrowia. Czy ma wpływ na swoja partie? – umiarkowany, jak prawie wszystkie kobiety w w tej i innych partiach. Bez względu na to jak sie ubierają. Zyta Gilowska, miała pewien wpływ w PO ( do czasu) a ubierała , powidzmy b. konwencjonalnie, Aleksandra Jakubowska, tez do czasu miała wpływ w SLD, a ubierała sie dość odważnie.
Jak ktoś , chyba Jarzębina, napisał zajmowanie się strojami polityków, jest trochę nie miejscu. Ale kto nie lubi czasem poplotkować?! Ja lubię!
Nie Ty jeden, Bobiku. Ja tez bladze, nawet z kompasem, wiec moze pobladzmy razem? 😀 A kompas mi wpadl do glowy, bo moj Ojciec absolutnie nigdy nie wyrusza bez kompasu, czym mnie zawsze wzrusza. Poza tym jego bagaz jest zawsze minimalny, ale nawyk pakowania kompasu z harcerskich czasow pozostal. I jak go widze z tym kompasem, to wydaje mi sie, ze widze go jeszcze w harcerskim mundurku… 🙂
Kochani
Pozwolicie ,że ja najpierw powiem coś do Jotki
Jotko ja widzę Cię . Czytam Cie tak jak każdego ,uważnie. Każdego z Was chce poznać jak najlepiej by łatwiej było mi z Wami rozmawiać .Rozmowa jak sama wiesz to słuchanie i dyskusja , a Ty sama sobie zamknęłaś drogę w dyskusji. Nie pisz ,że dostałaś w twarz bo tak nie było .
To słowa Babki : Czytam i oczom nie wierzę !!Czy można się aż tak ekscytować tym, że kobiety chcą zarabiać zgodnie że swoimi kwalifikacjami ze chcą mieć szanse na awans zawodowy
Nadmuchana sprawa, zwłaszcza że tam w tle kandydatki na Prezydenta RP.
Bardzo mnie tak bosko-naiwna relacja rozbawiła.
Skoro jesteś nauczycielem akademickim , to proszę byś rozebrała to zdanie zgodnie z logiką .Tekst przeze mnie wytłuszczony jest jak najbardziej logiczny .Dwa pozostałe zdania traci ironią .To nie jest lekceważenie Ciebie .Powinnaś zauważyć jak często przywoływana jest ironia przez inne osoby .Zatem o co toczymy spór ?? O to jak rozumiemy wypowiedz drugiego człowieka .Ja zrozumiałam to tak , Ty inaczej , ta inność w rozmowie jest bogactwem .
Teraz do Wszystkich
Nie dostrzegliście kilkanaście dni temu wypowiedzi Niuni : Ja zaś się wybieram po młode pędy wierzby by naprawić koszyczek , który w kilku miejscach wymaga ?remontu .? Nie wiem ile mi to zajmie czasu , bo droga wyboista , ale gdy wrócę mam nadzieję że znajdzie się kilka par rak do pomocy
mogłabym powiedzieć że ją zignorowaliście , wyśmialiście , uważaliście za infantylną .Ja jednak tak nie powiem .Nie zgadzaliście się z nią , ale żadne z Was nie podjęło rozmowy z różnych powodów , nie będę w to wnikać .Może warto złapać za te pędy przyniesione przez Niunię.
Na koniec przypomnę przypowiastkę , którą już kiedyś napisałam :
Pewna kobieta śniła, że weszła do nowiutkiego sklepu na rynku i ku swemu zdziwieniu zobaczyła Boga za ladą. -Czy mogę kupić to co chcę?” ” Wszystko, co tylko chcesz”, rzekł Bóg. Ledwie ośmielając się wierzyć własnym uszom, kobieta postanowiła poprosić o najlepsze rzeczy, o których człowiek może tylko marzyć. „Chcę pokoju umysłu i miłości, i szczęścia, i mądrości, i wolności od lęku”. I potem, jakby po namyśle, dodała: „Nie tylko dla siebie, dla każdego na Ziemi”. Bóg uśmiechnął się. „Myślę, że źle mnie zrozumiałaś, moja droga”, powiedział: „Nie sprzedajemy tu owoców, tylko nasiona
Jotko
Ja kiedyś by zakończyć dyskusję( 26-04 15:36) , musiałam zdobyć się na bardzo osobiste wyznanie i tego nie żałuję , choć uważam ,ze dyskusję można było skończyć w lepszej atmosferze .Jeśli masz ochotę na wymiana poza blogowa ze mną weź adres od Bobika , będzie mi miło
Moniko
Twoj Tata jako harcerz wiedzial ,ze kompas to podstwa , ale sądze , że miał go , choć nigdy nie uzywał 😀
Z harcerskich czasów też mam nawyk pakowania minimum. W młodości na miesiąc obozu pakowałam się w wojskowy tornister, i to razem ze śpiworem, menażką i kubeczkiem! Kompasu nie zabieram, ale mapę zawsze. GPS nie mam i trochę sie go boje, ale kto wiem może sie przełamię. Wyznaje zasadę jednego z moich przyjaciół, miłośnika map, że jak czegoś nie ma na mapie to nie istnieje. Kompasu też nie mam, ale jak podróżuje, to bacznie patrzę „gdzie słońce wschodzi i kędy zapada” by się zgubić.
Żono
ja mam to szczęście ,że zauważa 😀
Bobiku , pozbieraj rzeczy które zabrałbyś, gdybyś musiał się spakować do najmniejszej torby, a potem włoż to wszystko do trochę większej-będziesz miał miejsce na zapakowanie wszystkiego co pozyskasz w podróży.
Ja staram sie stosować zasadę aby brać ze sobą tylko tyle,ile moge unieść. Szkoda tylko, że z wiekiem można unieść coraz mniej , a potrzeby coraz większe. Jednak nadmiar rzeczy,które trzeba nosić odbiera przyjemność z podróży. A jak czegoś zabraknie , a na karcie kredytowej pustki, zawsze można sobie przypomnieć czasy młodości,gdy do rzeczy nie przywiązywaliśmy takiego znaczenia.
Babko
jeśli czytasz to , to co powiem jest troszkę naiwne , bo Ty to wiesz , łatwo zburzyć , trudno budować , ale ta radośc gdy sie zbuduje nawet jeśli tylko w wyobrazni .Pamietasz ulubionego przez Monikę Thoreau
Jeśli budowałeś zamki w powietrzu, praca twoja nie jest stracona – to jest miejsce, gdzie winny one stać. Teraz tylko zbuduj pod nimi fundamenty
budujemy fundamenty ??!!
17. 52 errata w ostatnim zdaniu : by sie NIE zgubić!
Dlatego Kaktusie ( i Bobiku) lubię podróżować samochodem, bo wtedy można sobie na więcej pozwolić. A jeśli inaczej niż samochodem, to zasada tylko tyle ile można unieść ( bez kontuzji kręgosłupa) jest całkiem słuszna.
Z tych całych nerw przegapiłem dawno niewidzianego Żużla i inne miłe urlopowe życzenia. Serdecznie dziękuję. Zbiorowo, bo torba wygraża. 😆
Nietoperzyco, jeśli chcemy ( chcesz) coś naprawic to trzeba to robić wspólnie i w miarę jasnym i otwartym tekstem. Wątpię by ktoś z nas świadomie zignorował czy też wyśmiał Niunię.
Mysle , ze mało kto to napisałaś zrozumiał. Po za tym jeśli chodzi o sygnał do remontu to zdecydowanie pierwszeństwo ma tu właściciel koszyczka czyli Bobik. Napisałam co prawda , ze blog to dobro wspólne, ale nie możemy zapominać o tym ze to Bobik jest tu Gospodarzem! Pozdrawiam.
Nietoperzyco, piękny tekst! Gratulacje!
Czytasz uważnie wypowiedzi innych? Należysz do rzadkości, zapewne i także nietoperzy. Każdy rozumie z tej samej wypowiedzi coś innego. A propos, nie zauważyłem komentarzy do tekstu Niuni wyśmiewających ją czy uważających za infantylną – wyczytałaś to między wierszami? 🙂
Tu wskazówką postępowania mógłby być wiersz Leca (?):
?Kocham? szepnęły usta najłaskawsze.
?To cham? usłyszał i odszedł na zawsze.
?To cham? szepnęły usta niełaskawe.
?Kocham? usłyszał, no i wygrał sprawę.
Z tej fraszki czytelniku jedną wywiedź cnotę ?
Mniejsza co mówi, rób co masz ochotę.
Nie, nie wdaje sie w dyskusje – musze sie pakowac, malowac wlosy E i robic rozne jeszcze inne rzezcxy przedwyjazdowe.
Wiec zamiast komentowania, powiem jedynie, ze dla mnie bardzo wazne paragrafy z Dokumentu Zalozycielskiego i Kostytucji tego blogu (Dyktaura PSOletariatu) nosza numeryt 6 i 7. Inne tez sa wazne, ale nieprzerstrzeganie szostki i siodemki z Konstytucji bedzie sie ZAWSZE konczylo lzami.
Kompas jest niepotrzebny w obliczu jadacego do Toskanii SatNavu. Chyba, ze ktos uwaza, ze kompas ma wartosc nostalgoczna taka sama jak nieuzywany od 27 lat reczny mlynek do mielenia kawy, ktory mi zagraca kuchnie i i zbiera tlustawe kurze.
Niech zyje nawigacja satelitarna! Niech zyje Wiek XXI!
Żono
jeśli pozwolisz jednak tym razem ja za Moją odpowiem ( troche snu jej trzeba)
Gdybys chciala zrozumieć mogłaś zapytać jak kazdy .Koszyczek to dobro wspólne. Możesz nie dostrzeglaś ,że Bobik go naprawia już od jakiegos czasu nie proszac o pomoc
Heleno
dla mnie nie paragrafy , a ludzie są wazni , miłej podrózy
żono, ale z takiego samochodowego podejścia do pakowania rzeczy tu w Ameryce wzięły się te samochody kolosy i wyjeżdżanie na wakacje z całym „domem” – no to kiedy wakacje? 🙂
mówię bom winna a kompas i mapę też lubię mieć przy sobie 🙂 raz wybrałyśmy się w góry bez i spędziłyśmy dodatkową, niezaplanowaną noc w niezaplanowanym miejscu 🙁
Wiedzialam ,że tak bedzie raz Mojej dać laptopa 😉
ODEZWA PSA PASTERSKIEGO:!:
zadnych podsmiechujek , czy ktos ma watpliwosci ,że jestem psem pasterskim , no dobrze że nie widzę sprzeciwu
wiadomo co robie kazdego dnia , pilnuje Mojej , ale tu na blogu pilnuje każdej”owieczki” i nie zgadza mi się stan , wiec jestem troszkę znerwicowana , nie wiem czy mam wyruszyc na poszukiwania czy chociaz raz to „owieczki „przyjda do mnie 😉
Nietoperzco, Bobik naprawia blok w permanencji bo go pisze i prowadzi. Ja tam do pomocy, jak ktoś nie prosi sie nie wyrywam. A jak poprosi to bardzo chętnie. Ludzie są ważni, to oczywiste, ale prawo ( paragrafy) też są ważne. Jak mi jakiś regulamin nie pasuje, to po prostu nie przystępuję. Już mi sie to kilka razy w życiu zdążyło i nie żałuje. Albo żałuje, ale pretensje mam do siebie, ze nie doczytałam albo nie przestrzegałam.
Niuniu, mnie nie pilnuj , bo ja sie pilnuję sama.! 🙂
Wando, masz absolutną rację. Wakacje to wakacje. Bagażnik mojego auta ma sie nijak do amerykańskich potworów. Więc umiar jest bardzo wskazany.szczególnie jak podróżują więcej niż dwie osoby!
Żono
przeciez Cie widzę , wiec nie jesteś zaginioną owieczką 😉
tak Niunu, ani zaginiona, ani owieczka!
PA
postaram się tu być gdy wrócisz
http://www.youtube.com/watch?v=OLkABxWn8wU&feature=related
Pirs
miedzy wierszami ,można wiecej wyczytać niz się zdaje 😉
a w ciszy usłyszeć burzę , czy to dziwne ? nie !
Moja też uwielbia Leca , ale teraz prosi by wstukać Maxa Ehrmann
Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść
Niuniu,
O, nie wiedziałem że Dezyderata są tego autora.
Ale nie jestem pewien czy przytoczona przeze mnie fraszka jest Leca, może to Sztaudynger?
Co do uważnego czytania: ten blog zmusza mnie czasem do zastanowienia.
Haneczko, fajnie to sformułowałaś: ?Gdybyśmy mieli rozmawiać tylko z tymi, których akceptujemy bez reszty, to na Ziemi zapanowałaby niczym niezmącona cisza. Ja nie odezwałabym się przede wszystkim sama do siebie.? Zaakceptuj siebie z resztą 🙂
Ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie czytajmy miedzy wierszami, nie chowajmy sie za ezopowy jezyk, rozmawiajmy normalnie, swoimi wlasnymi slowami, starajac sie aby byly jasne i aby docieraly do odbiorcy.
Kiedys powiedzialam tu cos wlasnie ezopowym i zakamuflowanym stylem, bo balam sie powiedziec wprost o co mi chodzi. Wiec powiedzialam, ale boczkiem, chylkiem. Niemal natychmiast zostalam ofuknieta – i slusznie! – przez Monike, ktora powiedziala mi cos takiego: chcesz cos powiedziec, mow wprost.
I tak nalezy ze soba rozmawiac. A nie cytatami literackimi, chocby nie wiem jak slusznymi czy pasujacymi.
Bo nikt tu nie jest krytykiem literackim, a przynajmniej ja nie jestem, aby wychwycil wszystkie niuanse i dokonal pelnej analizy podsunietego, nie swojego tekstu.
Wiec mowie wprost i pelnym tekstem: ja mam dosc, szczerze dosc domyslania sie co Autor mial na mysli, komu chcial wepchnac szpile i w jakiej sprawie, a moze nic nie chcial powiedziec, ot cytat mu sie napatoczyl. To nie posuwa komunikacji o krok.
Co to znaczy, Niunia, ze dla Ciebie licza sie ludzie, a nie paragrafy? Co – w przyblizeniu chocby – chcialas mi zakomunikowac? Czy ze dla mnie ludzie sie nie licza, a tylko paragrafy? Czy tez cos zgola innego: ze nie zamierzasz sie przejmowac jakimis regulami gry ustanowionymi tu przez Gospodarza? A moze to kompletnie nic nie znaczylo, ot, zwyczajnie zgrabna fraza?
A moze cos jeszcze, czego sie nie domyslam?
To sa te pulapki nie mowienia zwyczajnym ludzkim tekstem, tylko cytatami albo wieloznaczynymi krotkimi haslami.
I one sa niebezpieczne, czlowiek sie miedzy nimi porusza jak po zamninowanym polu.
I chce miec poczucie i takie najczesciej tu mam, ze po drugiej stronie sa ludzie, ktorzy chca ze mna wiesc rozmowe, a ja z nimi. A nie patrzec caly czas pod nogi aby w cos nie wdepnac. Ale przerzucac sie literatura.
Co tu sie stalo?
To ja Heleno wprost, bo mnie sie cytaty głowy nie trzymają!
Spakowana? Gotowa do drogi??
Przyszła mi do głowy jedna myśl, a propos osób które z pasja walczą o swoje ideały. z jednej strony gdyby takich nie było, to pewnie dalej mieszkalibyśmy w jaskiniach, ale z drugiej strony…… Ja sie trochę obawiam tych „naprawiaczy świata”, może nawet więcej niz trochę. Bo on często tak naprawiają , że wióry i drzazgi lecą. Intencje maja dobre, a wychodzi……, no własnie często b. niefajnie. Nie jest to w żadnym razie personalna wycieczka do ktokolwiek, tylko temat do zastanowienia. Jak pamiętam siebie sprzed powiedzmy 30 -20 lat, to byłam bardzo radykalna w sądach i działaniu. Teraz mniej, trochę mi tego dawnego entuzjazmu żal, ale coś za coś.
Pirs
Moja ma ” Nie tylko piórka „;-)
najczęściej niezły refleks , ale poniewaz gra tez w szachy
😀
Rozumiemy wszystko, dlatego nie możemy niczego zrozumieć
Szachy! Super. Kiedyś grywałem. Jednak nawet nie-arcymistrzowskie programy szachowe są teraz lepsze ode mnie. Ale ogrywają nawet Kasparowa. Jeden program to nawet przepraszał że wygrał. Hipokryta! 25.06.2009
Pan premier wypowiedział się w Sejmie. Porównał sytuację kraju w kryzysie do statku na morzu w czasie sztormu, a opozycję do typków które w czasie gdy wszyscy dają ręce na pokład ? plądrują walizki. Niestety, nie powiedział po której stronie stoi ZOMO. To dupek!
W wersji ezopowej: to frędzla (po staropolsku).
Naprawianie swiata moze byc rozne. Moj Ojciec naprawial swiat wyprobowujac nowa szczepionke na grozna chorobe, na ktora umieraly setki tysiecy ludzi na calym swiecie. Ja naprawialam swiat wiozac do Polski dwie walizki zakazanych ksiazek, ktore poszly do Latajacej Biblioteki i ludzie mogli je czytac. Albo siedzac po pracy po nocach i tlunmaczac nasluchy do pisma Uncensored Poland. Moja ukochana przyjaciolka w Stanach – ta dopiero wielka naprawiaczka swiata! – jezdzila do Gornego Karabachu i uczyla azerskie kobiety jak sie opiekowac pozostwawionymi grobami Ormian, a ormianskie kobiety jak porzadkowac groby azerskie. Jotka naprawia swiat angazujac sie w walke o prawa czlowieka .
Naprawiaja swiat ci, ktorzy wymyslaja zaplodnienie in vitro, lub opracowujac technologie dostareczania wody do miejsc w ktorych ludzie mra z glodu.
Tak sie odbywa naprawianie swiata – popsutego albo wskutek roboty innych ludzi, albo wskutek skandalicznego partactwa i pospiechu PB.
Heleno, „ofuknieta” to moze za duzo. 😉 Chodzilo mi naprawde o to, ze Ty czasem sie martwisz konkretnie juz o mnie, i wtedy daje Ci dyspense, zebys sie mnie zapytala wprost, czy ja jeszcze zyje (i to moze byc prywatnie, nie musimy sie do siebie skradac). 🙂
Tak zupelnie wprost to trudno mowic na blogu, gdzie oprocz ludzi pojawiaja sie psy, koty, krasnale, nietoperze, kroliki, wampiry, a w koncu i pewnie zabki i zlote rybki (jak jeszcze nie ma, to sie pewnie pojawia). 😉 To wszystko juz powoduje, ze oprocz rozmowy wprost, jest takze zabawa w rozne konwencje literackie. Czasem Kot Mordechaj jedzie Swiftem (co uwielbiam, jak moze zauwazylas), czasem ktos jakims cytatem, ktory dla niego jest wazny, ktos jaka przypowiescia krasnalska. To w sumie nie powinno byc problemem. Dopiero mowienie sobie przykrosci w ten sposob staje sie problemem.
Pare dni temu Jotka przyszla do nas pelna radosci z tego, co zrobila na kongresie, i prawie wszyscy, byc moze nie podzielajac do konca jej pogladow co do metod, ale uznajac waznosc sprawy wyrazili Jotce szczere uznanie. Jedna osoba nie wyrazila, i zrobila tym Jotce przykrosc – widoczna przykrosc. Swoja opinie wyrazila w niezbyt starannie dobranych slowach, choc przeciez czasem przez nas slyszanych w mowie potocznej. Potem polecialo duzo niepotrzebnych i nienajszczesliwszych slow. Potem niektorym zrobilo sie przykro, ze Babka zniknela. Proponuje, zeby juz to wszystko pozostawic, zrozumiec ze i Jotce moze byc przykro, ale tez i Babce. Nie oczekiwac publicznych spowiedzi, przeprosin i tlumaczenia sie, bo sprawa nigdy sie nie skonczy. I dalej ze soba rozmawiac, liczac sie, ze wlasciwie nie ma wypowiedzi zupelnie jednoznaczych, wiec zdarza sie nam wszystkim wpadki. Wulgaryzmow unikac, bo to akurat najlatwiejsza do unikniecia wpadka, i latwo ja z gory rozpoznac. Dowiadywac sie dalej nawzajem, co myslimy o wszystkim, i przy okazji takze – jak upiec kaczke, czym karmic wyglodnialego kota, jaki skandal wlasnie sie odgrywa w wielu krajach, w ktorych mieszkamy, czy patelnie teflonowe sa zdrowe, jaka jest sytuacja na drodze miedzy Warzawa i Krakowem, i przede wszystkim – w obecnej chwili – co sie zabiera do bagazu na urlop w Mediolanie. 😀
A, i jeszcze Bobikowi ktos powinien konieczne nalac relaksujacy koktajl z Johnem Cleese, bo nie mozna sie tak Psu dac stresowac. 😀 Wiec ja juz nalewam, Bobiku. Above all, don’t mention the war. 😆
A pani Nelly Rokita wypowiedziała się, że bezpłodność nie jest chorobą, to sprawa psychiki (!!). Ci co chcą mieć dziecko powinni jej zdaniem po prostu się odprężyć. Dziś pani Środa skomentowała to: właśnie byłam na lanczu z paniąJarugą-Nowacką, byłyśmy odprężone i za 9 miesięcy spodziewamy się dziecka.
😆 😆 😆
Tak, sama dzis rano z zadziwieniem czytalam sensacyjne wyniki badan nad bezplodnoscia pani profesor ginekologii Nelli Rikity. Jest to bardzo wszechstronnie uzdokbiona kobieta, chcialoby sie powiedziec Czlowiek.
Heleno
co to dla Ciebie znaczy normalnie ?? Chcę wiedzieć nie z ciekawosci ,tylko by zrozumieć
za to może Ty wyjaśnisz mi swoje słowa :Tym niemniej mam wielka nadzieje ze nadal beda tu obowiazywaly cywilizowane zwyczaje Kto ustala te zwyczaje , o jakiej cywilizacji mówimy , czy tak wolisz
Ty zachwycasz się Tereska Stachurską , a ja jej nie rozumiem , ale czy to znaczy ze mamy nie rozmawiać , a przerzucanie sie tekstami , lapanie gap na lep(jak tonie dawno ze mną zrobil Pirs) to chyba normalne na blogu literacko -żartobliwym nie sądzisz
Żono
co do ideałów kazdy je ma , kwestia jakimi metodami o nie walczy
Słuchajcie, moi Mili, mam dla Was wszystkich propozycję, która, jak mi się wydaje, ma ręce i nogi. Widzę, że się nazbierało różnych podskórnych pretensji i nieporozumień, które teraz wyłażą bokami. Często takie powiedzenie sobie wszystkiego wprost służy oczyszczeniu atmosfery, bo jak się coś pod spodem kisi, to nie jest dobrze. Ale ja mam z tym akurat dzisiaj duży problem, bo wiem, że przez następne 10 dni nie będę mógł przyjmować swojej części odpowiedzialności za blog ani nawet wyrażać swojego zdania. Bardzo Was proszę, żebyśmy rozmowę o tym, co jest nie w porządku i jak to naprawić odłożyli na czas mojego wyjazdu, a praktycznie od zaraz, bo przez nawał spraw już teraz nie mogę brać w rozmowie udziału na tyle, na ile bym chciał i powinien. Obiecuję, że po powrocie, jak dojdę do siebie, sam zapytam, kto chce dalej rozmawiać na ten temat. A możliwe, że przez ten czas wszystkim nam emocje opadną i będziemy skłonni rozmawiać wiele spokojniej.
Nie chcę nikomu zamykać ust ani udawać, że nic się nie stało, proszę tylko, żebyśmy to odłożyli, bo „patrz pan tylko, jaką mamy sytuację”. 😉
Nie mam wątpliwości, że każdy z nas, jak głęboko odetchnie, potrafi odnaleźć w sobie te pokłady życzliwości, do których nas tu codziennie ciągnęło. Na pewno nawet głęboko szukać nie będzie trzeba. 🙂
Nieraz mi się zdarzało pokłócić z moim ludzkim bratem Czasem nawet hmmm… no, z zębami i pazurami. 😳 Siadaliśmy potem w dwóch różnych kątach i warczeliśmy na siebie. Ale w pewnym momencie obydwaj czuliśmy, że właściwie już wcale tego nie chcemy. Ktoś decydował się wtedy podejść do drugiego i zapytać: „łapa na zgodę?”. I nie zdarzało się, żeby ten drugi odmówił, albo ciągnął dalej „ale ty…”. Co nie znaczyło, że już nigdy się nie pokłóciliśmy, ale przynajmniej w tym momencie czuliśmy dużą ulgę,
No więc ja dziś jestem ten, który pyta „łapa na zgodę?”. Już, teraz, od zaraz?
Jeszcze kilka zdjęć z Ghany:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/GhanaWybor?authkey=Gv1sRgCPqh3Ov84pOyqQE#slideshow/5351340242140496994
I to już koniec tej wielkiej przygody mojego dziecka. Ale za rok szykuje się inna, o której opowiem, kiedy czas się zbliży 🙂 Zdradzę jedynie, że rower, chociaż nie mój, ma mieć niemały w tej przygodzie udział.
Rysiu
jeśli plenipotenci nie byli zbyt wymagajacy
odpocząleś siedząc na balkonie
czytając „Mistrza” na stonie …..jego
„Potęgę smaku” i pomyślaleś
o mnie choć przez mikrosekunde
czy mogłbyś zajrzec do kredensa
W związku z tym, co napisałem powyżej, całym sercem jestem za piękną pythonowską frazą. Above all don’t mention the war! 😆 😆 😆
Wando, uważaj na swój rower. Jak się dowie, że ten inny ma mieć przygody, może też zachcieć i na czym będziesz śmigać przez prerie? 😀
Bobiku
lapy mam cztery , wszystkie dla Ciebie , teraz przepraszam ale obowiązki wzywają , życie
http://www.youtube.com/watch?v=UDC9nvzprMQ
Niunia, te cywilizowane zwyczaje zostaly ustalone: znajduja sie w punkcie 6 i 7 Dyktatury PSOletariatu, a ustalil je Dyktator Bobik . Dlatego do nich odsylalam. Bo one pomagaja zyc, choc sa absolutnie arbitralne. 😆
Ja skladam swoj podpis pod apelem Dyktatora. Enough is enough – jak powiedzial z ekranu telewizyjnego PB do pewnego Davida, bohatera filmu Altmana The Wedding. 😆
Wando, zdjecia sa jak z Nat. Geographic. Pewnie dowiezie wiecej, wiec je pokazuj,
Powiedz Corce, ze bylam utterly addicted to her blog i mam ostre withdrawal symptoms, odkad skonczyla pisac.
Basia! Ta jest tez niezgorsza naprawiaczka swiata!!!
Wando, piekne zdjecia, ksztalty i kolory. 🙂
A tu cos do koktajlu Bobika. 😀 Mam nadzieje, ze nie zdarzy Ci sie taki pilot, jak ten w tym skeczu. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=xJSey8HRUhU
Niuniu, jestem w najwyższym stopniu zaintrygowany ? o co chodzi z tym lepem i gapami???
A moze lekcje wloskiego wedlug Pythonow? Jest tam tez lekki akcent niemiecki… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Q3iAqxNpQ-A&feature=related
a ja się nie zgadzam !!
na co Jarzębinko się nie zgadzasz?
And above all, don’t mention the war… 😀
http://www.youtube.com/watch?v=1k7U-_tJVmw&feature=related
muszę przyznać, że z przyjemnością czytam jak piękną polszczyzną się kłócicie. Ja tak nie umiem . Przychodzi mi do głowy jedno zdanie i tyle… i tak .. przeczytałam wszystko i na serio nie mam pojęcie o co ten raban. Ważne jest aby nie zmuszać nikogo przejęcia poglądów bo ile ludzi tyleż ich / tych poglądów/ 🙂
Ja nie mam w ogóle pamięci do cytatów i zawsze z wielkim zainteresowaniem czytam te zamieszczane przez Was w koszyczku.
Haneczko, ja tez nie bardzo bym chciała gadać sama z sobą. 🙂
Miejmy nadzieje, ze przesilenie minie, bogatsi o refleksję nt tego, co tu się wydarzyło, powrócimy do naszych miłych rozmów. Niunia z Rysiem i Amigiem zadba o bufet, a my będziemy mogli dalej dzielić sie swymi pogladami i przemysleniami. Jeśli wolno mi wyrazić swoje zdanie, to staram sie zawsze tak traktować rozmówcę, jakbym chciała by mnie traktowano. Mam nadzieje, ze nikogo nie obrażam bo i sama nie chciałabym być obrazona. Lubię dyskusje, gdzie są prezentowane różne poglady bo to rozwija, daje do myślenia, wzbogaca. Mnie rozwija, daje do myslenia , wzbogaca. Codzienna rozmowa z ludźmi, którzy by sobie pili z dziobków i przytakiwali, jawi mi sie nudna jak flaki z olejem. W tym nasza siła . W różnorodnosci i jednoczesnym szanowaniu odrębności. Tak było na początku i bardzo bym chciała by zostało 🙂
nie zgadzam się że ja też do tej Toskanii nie jadę.
Jarzebinko,
a co ty chcesz od swojej polszczyzny? 😯
bede udawać że jestem w Maroku 🙂
A jak pogoda w Toskanii? Jeśli tak mokro jak u mnie , to ja sie zgadzam by jechać beze mnie. Jeśli kałuze to juz lepiej własne. 🙂
A tu ja się z Tobą Jarzębino zgadzam w całej rozciągłości.
W Toskanii to mogą być nawet kałuże!!!
Ale nie martw się Jarzębino, prędzej czy później i my pojedziemy do naszej Toskanii albo do Maroka!
Teraz nie pozostaje nam nic innego jak sie cieszyć , ze inni jadą!
muszę poszukać pisaku co go przywiozłam z Sahary dawno temu. Kto będzie wielbłądem ? Swoja drogą to jak oni tam żyją bez wygodnego łózka . ?? Było wtedy ze 40 stopni C. Ale w Maroku nie byłam 🙁
Siedziałam na tarasie. Maciejka odurzała zapachem, kaskada szemrała uwodzicielsko. Sokrates – i tu masz Wando złote rybki i żabki – polował na nie i na fruwające listki. A mnie po głowie platały się słowa starej piosenki: „ci odlatują, ci zostają” … „ja jeszcze z wiosną się rozkręcę, ja jeszcze z wiosną się roztańczę” … i przypomnieła mi się moja własna myśl : przyroda jest mądra, Pan Bóg miłosierny a ludzie przemądzali włączając w to mnie – pokory, pokory, pokory – czym jest pokora ?
PIRS, krasnalu buddyjko – talmudyczny, znasz zapewne tę historyjkę:
w pewnej wiosce, dwoje młodych nie potrafiło zapanować nad swoim wzajemnym pożądaniem, w efekcie czego na świat miało przyjść dziecko, młodzi nie mając odwagi przyznania się swoim rodzinom do wzajemnej skłonności, postanowili zrzucić winę na pewnego świątobliwego mnicha Zen. Kiedy dziecko przyszło na świat, ojciec matki przyniósł je z gniewem mnichowi zeby ten je wychowywał, na co mnich odpowiedział: a więc to tak. I wychowywał dziecko. Po wielu latach matka dziecka dręczona wyrzutami sumienia, wyznała prawdę swojemu ojcu. Ten zawstydzony poszedł do mnicha, przeprosił go i poprosił o to żeby mu oddał wnucze. Mnich odpowiedział: a więc to tak, i oddał dziecko.
I tak to jest: a więc to tak.
Powiedz mi PIRSie gdzie mogę znaleźć Twoją mowę do króla, bo choc nie jestem Śnieżką, to bardzo mnie ona interesuje.
żono sąsiada jak zwykle przemawia przez Ciebie głos rozsądku… Rozpylę sobie na razie olejek lawendowy ma podobny zapach do Pini i przypomina południowe klimaty 🙂
U mnie w iPhonie przewiduja deszcz dla Mediolanu. Ale bez burz – dobre i to. 😉 Tyle, ze iPhone teraz u nas pokazuje deszcz, a wlasnie wyszlo slonce, co moze znaczyc, ze albo sie myli, albo opoznia (przed chwila padalo), albo przewiduje , ze za chwile znowu bedzie lalo… Wysluchalam wlasnie audycji, o tym, jak wazny jest sunblock, i ze trzeba go uzywac w sporych ilosciach, zeby byl skuteczny („tyle ile miesci sie w kieliszku do wodki”, powiedzial lekarz dermatolog), wiec ciesze sie przynajmniej, ze nie mam juz ktorys tydzien potrzeby go uzywac. Ile kieliszkow od wodki sunblocka zaoszczedzilam… 🙂
Jotko – o zlotych rybkach i zabkach pisalam ja… 🙂
Jarzębino, nie bylam na Saharze, ani w Maroku, ani w ogóle w
Afryce. Myślę ,że wygodne łózko jest tam raczej kwestią ceny. Ale ta może być wysoka.
jotko Twoje zainteresowanie religią są godne uwagi . A ja do tych klimatów puszcze sobie film Kamasutra ,może zrobi się cieplej 🙂
Moniko, zwracam honor do kieszeni 🙂
aelż żono ja o Beduinach pomyślałam. Staram się nie myśleć że wszystko ma jakąś cenę 🙂
O a ja może zaplanuję coś południowego na jutrzejszy obiad może ratatouille , albo pesto, bo bazylia wyjątkowo w tym roku dobrze rośnie!
Moniko filtr przeciwsłoneczny też mi na razie nie jest potrzebny. Za to parasol jak najbardziej.
Jarzębino, nic nie wiem o łózkach beduinów. Ale kategoria wygodny, ma sens tylko w połączaniu z kategorią niewygodny. Jak masz całe życie takie samo łóżko, to po prostu śpisz i nie myślisz o tym
miłego pobytu Bobiczku na wczasach. Byłam w Toskanii . Teraz marzę aby pojechać do Portugalii. Ale jak pisałam, cztery litery zbite 🙂 …
jak chcesz to powyję na pożegnanie auuuu!!! Tak po psiu.
ja podobnie jak ty Jarzembino, lubię komfort na wakacjach. Pod namiotem swoje odsłużyłam i teraz wygodne łóżko ciepła woda ( w prysznicu) to podstawa. A czasem marzy mi sie taki prawdziwy luksus, ale na razie tylko marzy…..
czy juz teraz mamy żegnać Bobika czy jeszcze sie pojawi???
miłej nocki lawendowo piniowej.. 🙂
🙂
dobrze Moniko, że się przyznałaś 🙂 bo już zaczęłam się o siebie denerwować. Ale jotka ma trochę racji – nie raz pokazywałam zdjęcie małej żabki 🙂
poza tym akurat dziś też słuchałam tej audycji o sunblock’ach (oczywiście jak zwykle tylko urywka w drodze ) – co zapamiętałam, że te wysokie liczby SPF są ważne, bo badania skuteczności są prowadzone na jakiś ustalonych ilościach na cm2 i gdybyśmy tak chcieli się grubo smarować to wyglądalibyśmy dość komicznie. 🙂
Wando, piękne zdjęcia, szczególnie ten podwójny aligator mnie zachwycił!
Rany boskie! To jak w końcu jest w tym Mediolanie?! 😯 U mnie w komputrze pokazują cudne słoneczko i 30 stopni!
Za cholerę już nie wiem, co do torby, co na grzbiet. 😥
Pojawię się na pewno jeszcze jutro, bo nie lecę o porze, której nie ma, choć i nie bardzo późno. Ale łapką na do widzenia pomacham.
A dziś postaram się w przerwach między odhaczaniem też zaglądać, chociaż na krótkie momenty. 🙂
Religiami imteresowałam się praktycznie od tego momentu kiedy zaczęłam w miarę samodzielnie myśleć. Prace magisterska napisałam na temat zmian postaw wobec religii u młodzieży wiejskiej w toku zdobywania wiedzy szkolnej. Temat i metodologię badań opracowałam sama. Miałam nadzieje to kontynuować, ale okazało się, że w PRL musiałabym to robić z jedynie słusznych pozycji – z jednej albo drugiej strony – wolałam zrezygnować.
Na Saharze nie byłam, ale była na Synaju, w Palestynie. Jadąc kilometrami prze pustynię zrozumiałam, że własnie tam musiała się zrodzić wiara we wszechmocnego i opiekuńczego Boga. A kiedy patrzyłam na zbudowane tam kościoły chrześcijańskie, zrozumiałam na czym polega przemoc kulturowa. Większość tych budowli, choć na szczęście nie wszystkie, stanowi gwałt na krajobrazie Palestyny. I nie chodzi wcale o to, że w większości przypadków jest to po prostu kicz architektoniczny, chodzi o to, że one w najmniejszym nawet stopniu nie liczą się z miejscem, które udziela im gosciny.
ponoć zagrożenie ze strony dziury ozonowej to lipa.Tak na marginesie to pragnę zauważyć, że ilość środków chemicznych zawartych w kosmetykach może być bardziej szkodliwa niż słońce i woda . / mniam/ 🙂 Ciekawe jak Bobikowi jest w okularkach p/ słonecznych, nasmarowany oliwką ? Ide juz spać pa
Ten podwójny aligator to chyba był stempel do tkaniny. Ale ma bardzo mądre przesłanie unity and diversity i to mi się tak dziś z naszym koszyczkiem tak skojarzyło. Ale może jak już wysłoneczniony Bobik wróci to nam coś więcej o tych symbolach zechce powiedzieć – ja miałam tylko to zdjęcie.
A jak już jesteśmy przy dzieciach to też się czymś pochwale:
http://www.europarl.europa.eu/news/public/focus_page/037-47107-026-01-05-906-20090126FCS47097-26-01-2009-2009/default_p001c008_en.htm#
Właśnie przeczytałam, że w wieku 62 lat zmarła Farrah Fawcett, nie udało jej się zwyciężyć nowotworu [*]
Jotko, o krasnalach pisałem w ?My, Krasnale?
https://www.blog-bobika.eu/?p=209#comments 15 maj 09, 17:33, a o Królewnie Śnieżce (tam moja mowa na dworze króla) – tamże, 15 maj 09, 18:23.
Oczywiście bardzo lubię opowieści buddyjskie. Może kiedyś przytoczę jak będzie zapotrzebowanie. Buddyści mają poczucie humoru. To rzadkie.
Właśnie przeczytałem Twoją ciekawą wypowiedź o religii. Na Synaju nie byłem, ale widziałem te pagórki z wierzchołków których nawoływali się przyszły król Dawid i ścigający go król Saul. Czytając o tym myślałem zawsze jak to możliwe że Saul nie złapał Dawida, skoro byli tak blisko? Okazuje się, że te pagórki są jak sinusoida (trochę jak góra Tabor) ? zanim by ktoś zszedł i wdrapał się na następny, można daleko uciec.
Wando, przyznalam sie, ze to ja, bo ja akurat te zabki (moga byc zaczarowane) i rybki (najlepiej zlote, spelniajace zyczenia) jakos lubie, i czekam ciagle, ze moze rzeczywiscie jakies sie tu pojawia. 🙂 I niech zlota rybka zaraz zorganizuje odpowiednia pogode dla Bobika. 😀 A my mozemy sie mylic, bo przeciez jestesmy podwojne krajanki. 🙂
Co do iPhone’a i pogody to zwykle sie sprawdza – u mnie juz sie przestawil na slonce. A wlasnie uslyszalam o nowym programie, ktorzy maja znajomi, i ktory mnie zainteresowal – rozpoznajacym kazdy kolor farby i znajdujacy jej odpowiednik w palecie farb Benjamin Moore. Ed, nasz przyjaciel, ostatnio sprawdzal w taki sposob bardzo ladny odcien farby w bibliotece przykoscielnej, wzbudzajac przy tym podejrzenia dwoch bibliotekarzy. No, ale to ekscentryk, podrozujacy koleja miedzy Bostonem i Concord w jednym bucie…
Jotko, u nas o Farrah Fawcett wspominaja od wczesnego popoludnia. Smutne. I o senatorze Ensignie, o ktorym wczoraj juz wspomnial Krolik. Mam nadzieje, ze rzeczywiscie po dzentelmensku to rozwiaze.
Żono, gratuluję!!! 🙂 a równocześnie cos mi sie przypomniało, z sąsiedniego blogu: „nasza córka w Danii … poczuła się dumna z tego, ze jest Polką” 🙂 jeszcze raz gratuluję obojgu Rodzicom.
A teraz, bydlatka nakarmione, policzone, idziemy spać. Wszystkiego dobrego i tym, którzy odlatują i tym, którzy pozostają, spokojnej nocy, kolorowych snów 🙂
PIRS, przeczytałam 🙂 jutro zrobię to jeszcze raz dokładnie, bo teraz jestem juz nieco senna 🙁 nie wiem czy chciałabym być krasnalem, ale zaprzyjaźnić sie z krasnalem, oj tak, tak 🙂 a pustynia jest cudowna, to cos takiego jak „pusty obłok”, pozornie monotonia a dzieje sie, dla uważnych – czyli krasnali 🙂 – niewypowiedzianie dużo
Zono, teraz dopiero zauwazylam zdjecia Twojej Zosi, i wzmianke o niej. Bardzo piekne (najbardziej podoba mi sie zdjecie „glosujacych nog”). 🙂
Jarzebino, sa naturalne wersje filtrow przeciwslonecznych, i takich uzywam, choc ostatnio mam malo okazji. Z tym, ze wyglada sie w nich lekko bialawo, stad u nas w domu mowi sie na to „kabuki” (od charakteryzacji twarzy na bialo w tym teatrze). Bobik moglby wygladac w takim rodzaju sunblocka calkiem interesujaco… 🙂
No właśnie, Jotko, ja uwielbiam być na pustyni i czuję się tam wspaniale. Moi ziomkowie żartowali że jestem chyba krasnalem pustynnym. Miłych snów! 🙂
Dzięki za miłe słowa pod adresem naszego dziecka nr 2!
Na pustyni nie byłam ( tylko na Błędowskiej!) Byłam w Izraelu, ale nie na południu. Może kiedyś….
Bad news, Bobik. BBC podaje – Mediolan w piatek: Heavy rains, visibility: poor
Pisa – sobota: light showers
A potem juz PIEKNIE!
Ta slaba widocznosc mnie lekko niepokoi. 🙁
Heleno, samoloty teraz i tak lataja wedlug przyrzadow, wiec heavy rains i poor visibility nie sa tak zle, jak np. silne wiatry i burze. Mowie to z doswiadczenia meza, ktory wlasciwie tak lata po swiecie, jak inni jezdza autobusem…
No i iPhone mial racje, co do pogody. I jeszcze zauwazylam, ze deszcze zdecydowanie cieple (czego nie mozna powiedziec o naszych). 🙂
Wiatry na lotnisku sa 4 mile na godzine.
A temperatura ok 26 st C
4 mile na godzine to nic nie jest. A temperatura luksusowa. Tylko pewnie sporo wilgoci w powietrzu, wiec Bobikowi jeszcze bardziej moga sie skrecic dredy (chyba, ze mu bardzo skrocili).
żono-to już mamy drugą blogową Zosię – bardzo mi się podoba młode pokolenie, kiedyś napisałam że nie wiem czy bym była taka odważna jak one, taka otwarta na świat – otrzymałam odpowiedź, że gdybym miała tak wiele do wyboru, tak wiele zaofiarowane to też bym coś znalazła.
Ale to nie tylko o wędrówki po świecie chodzi; Ci młodzi mają taki zaraźliwy zapał i zachłanność życia. Gratulacje dla córki!
Wando, jak juz tak dzisiaj o buddyzmie, to kiedys wysluchalam porad mnicha buddyjskiego na temat medytacji. Opowiadal o roznych jej rodzajach, i gdy doszedl do medytacji chodzacej, to powiedzial, ze najlepiej za reke wziac dziecko, i razem z nim chodzic, bo choc bedzie nas nieco rozpraszac i nawet przeszkadzac, to przekaze nam swoj entuzjazm dla swiata i otwartosc. Cos wlasnie takiego, co zauwazylas w mlodym pokoleniu – zarazliwy zapal i zachlannosc zycia…
Co powiedziawszy znikam na medytacje chodzaca z dziecmi. 🙂
Żono, podzielam Twoje zdrowe podejście: prysznic i wygodne łóżko. Era namiotów minęła, nastała era rozumu.
Izrael zwiedzałem tuż po przeczytaniu książki Hellera ?God knows? i odpowiedniego fragmentu Biblii, patrzyłem więc na kraj innymi oczami. Król Dawid to fascynująca postać. W pewnym momencie znalazłwszy się na ulicy King Shlomo przez chwilę zastanawiałem się, co za Shlomo? aż palnąłem się w głowę ? to przecież król Salomon! Wspaniała podróż! Poprzednio byłem tam prawie 2000 lat wcześniej, cóż, wiele się zmieniło.
Ja zwiedzałam Izrael w towarzystwie mojej izraelskiej przyjaciółki. Nie jest zupełnie religijna, ale podstawową wiedzę ma, bo w Izraelu na maturze zdaje sie egzamin z Biblii.
To było bardzo ciekawe wymieszanie płaszczyzn: judaizmu z chrześcijaństwem ( tu my byliśmy górą, bo jej wiedza , tak jak większości Izraelczyków jest dośc skromna) i historii współczesnego państwa Izrael. Wspaniała podróż.
A teraz dobranoc wszystkim!
Ja tez zycze wszystkim dobrej nocy i do uslyszenia, bo nie wiem czy zdaze sie pozegnac jutro, Jestem wciaz tylko czesciowo spakowana!
Och, tyle wspaniałych rzeczy jest na świecie: dzieci małe i duże, podróże, Monty Python, wygodne łóżko zamiast namiotu… 🙂
Z tego ostatniego chyba wkrótce skorzystam i to z olbrzymią przyjemnością. Dziękuję Wam za wspólny dzień, nawet jeżeli był częściowo dla nas wszystkich dość ciężki, ale przecież kiedy porównamy jego początek i koniec, to widać, że jednak zrobiliśmy krok do przodu. Będę sobie to przez następne 10 dni cenić. 🙂
Michael Jackson tez umarl 🙁
Podobno, bo jeszcze chyba nie potwierdzone 😆
Orzepraszam, bo mordka miala byc 🙁
O rety co za dzień dzisiaj – Michael Jackson też zmarł podało cnn.
minęłam się z Heleną
Heleno, Bobiku, przyjemnej podróży i bawcie się jakbyście pierwszy raz wszystko widzieli.
Jest taka buddyjska książka ?Umysł początkującego?. Mistrz zen, który jest autorem tekstów, zalecał aby utrzymywać umysł początkującego. W umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle eksperta ? parę.
Moja przyjaciółka buddyjska powiedziała mi kiedyś: Kiedy zaczynałem praktykę, nie miałam żadnych kłopotów z siedzeniem w medytacji, niebolały mnie nogi i chciałam osiągnąć umysł początkującego. Po tych wszystkich latach nie osiągnęłam tego umysłu, ale niestety osiągnęłam nogi początkującego 🙂
Dzieki PIRS! Ja zawsze sie bawie w czasie takich podrozy wlasnie jakbym pierwszy raz to widziala 😆
Wlochy to cudowny kraj, a Toskania z niego najcudowniejsza, olsniewajaca i krajobrazami i placami i architektura i tym co jest w srodku tych gmachow – Giotto i bracia Lorenzetii, bialy grobowiec pieknej Ilarii z pieskiem z nogach i marmurowy stol pamietajacy Boccacia. A na pastwiskach biale bawoly z rozlozystymi rogami, dokladnie takie jak je mozna zobaczyc na lakach Alegorii Dobrego Rzadu Lorenzettiego.
Kiedys poszlam na bazar w Pizie i kupilam sobie kuchenny lniany recznik z niebieskim szlaczkiem po brzegach. A nazajutrz zobaczylamn moj nowy recznik na obrazie przedstawiajacym porod sw. Anny. Taki sam, identyczny wisial we wnetrzu przedstawionym na obrazie. A obraz byl z XV wieku.
Piekna jest Piza, o ktorej istnieniu wiedzialam, zanim dowiedzialam sie o istnieniu Warszawy. Arabia Szczesliwa mojego Ojca, ktory studiowal tam medycyne, zanim go Mussolini nie wywalil. Zawsze chcial do niej wrocic i zdazyl tuz przed smiercia, kiedy ten sam uniwersytet oddal mu jego doktorat, ale juz honorowy. Wiec Piza jest moim troche rodzinnym miastem. Bardzo sie ciesze na drugie spotkanie z nia. 😆
To znaczy, jesli zdolam sie spakowac…
Uff, ta dyktatura Bobika jest taka malo autorytarna. Jak bylam studentka to krazylo takie powiedzenie, ze gospodarz przyjecia, poza tym, ze udziela domu, to ma tylko jeszcze jeden obowiazek: rozmawiac z interweniujaca policja. I Bobik to jest wlasnie taki wspanialomysnly pozwalajacy na wiele gospodarz. But enough sucking up, happy Milano, auguri, Bobiku!
To jednak jest Bobikowy dom i jak to w gosciach obowiazuje pewne decorum, co nie znaczy wcale, ze nalezy uczyc sie rzucac nozami w plecy w bialych rekawiczkach! Nie chce moralizowac, ani pouczac bron Boze, ale czasem jest dobrze wyrazac poglad tylko we wlasnym imieniu i nie spodziewac sie ze reszta swiata, albo go podziela albo jest beznadziejna. Pewnie, ze jest jakas tzw bottom line, ale chyba tutaj jakos tych podstawowych roznic, ktorych sie nie daje tolerowac, nie jest za duzo.
Co mnie irytuje najbardziej to odczytywanie jakichs zlych intencji, lekcewazenia, czepialstwa tam gdzie naprawde go nie ma lub przypisywania moralnego smrodku tym co mysla inaczej.
Ja Bobiku zobowiazuje sie byc on my best behaviour podczas twojej podrozy.
Kazdy z nas wypracowal sobie jakis zespol pogladow na podstawie calego zycia nie po to, zeby byc teraz „naprawianym” na jedynie sluszna droge.
Moniko, udanego remontu, ja dokonywalam tego z trzema domami w przeszlosci. Duza satysfakcja. Tez bardzo lubilam moje konszachty z tzw trades people, ktorzy umieli dokonywac cudow!. No, ale nie trafilam nigdy na lyzke dziegciu jak Declan od pieca u Heleny.
Jutro jest week-end, a dzisiaj, po tak dlugim przemowieniu, pino grigio, b. dobre na upaly.
Dziekuje, Kroliku. To moj drugi remont calodomowy. Pierwszy w innym domu w tym samym miescie, osiem lat temu. Ale zawsze to nowa przygoda, i chwilami jest cudownie (moi trades people sa swietni), a chwilami sa kryzysy, bo jak odkrywaja rozne rzeczy, to sie okazuje, ze np. zaplanowana szafka, ktora mieli wbudowac za nic w swiecie sie nie zmiesci, tam gdzie miala byc wbudowana i na gwalt trzeba szukac drugiej. Ostatnio wlasnie mialam duzo tego rodzaju niespodzianek. Na razie jeszcze nigdzie, ani w domu, ani w ogrodku nie znalezli trupa, wiec i tak jest dobrze. Mam nadzieje, ze zdazymy na czas, a potem przeprowadzka…
Acha, mam nadzieje, ze zrobilas sobie duzy zapas tego pino grigio w zwiazku z zapowiadanymi przerwami w jego dostepnosci… 😉
PIRS – tak, zachowac umysl poczatkujacego… „So glad of this as they I cannot be,/ Who are surprised withal…” Szekspir, a moze tylko Prospero, byl buddysta?
Bobiku, Heleno – bon voyage! Lagodnych wiatrow, slonca, pieknych spotkan z przeszloscia i radosci z kazdej chwili… 🙂
Bobik z Helena na sniadanie może pyszne sery będa zajadać , Mordechaj spróbuje kilka łyzek zupy rybnej , potem Chianti i …resztę opowiedzą po powrocie
jedno jest pewne na dzien dobry mozna przywolać tu słowa jak dla mnie najbardziej znanego toskaniczyka a jednak się kreci 😉
Rysiu
„kredens” zapelniony
ja czekam na Ciebie
slonko nie może się zdecydować wyjśc nie wyjść
usmiechnąc się nie uśmiechnąć
dziś twaróg wlasnej roboty do tego
rzodkiewka , szczypiorek , gęsta śmietana
szczypta soli , chlebek razowy i………
mozna z uśmiechem zaczynać dzień
PA
na początek dnia
http://www.youtube.com/watch?v=mPjIC0TRstY
Wando
trzecią Zosie , zapomnialaś o mlodym ale wielce obiecujacym fizyku Moniki 🙂
a zachłannośc życia no cóż to cecha nie tylko młodych ludzi jak pojdziesz na spacer odwiedzić kaczuszki …..jak sadzisz po kim Zosia ma tą zachlanność
PA , Rysiu
nie bylam fanką Michale Jacksona , ale to cała epoka ze wzlotami i upadkami
http://www.youtube.com/watch?v=5gWvBXS2t4A
Pirs
Le roi est mort, vive le roi
czy Krasnal powie coś
Niuniu, gotowy do pomocy! 🙂 Potem lecimy szukać emi.
Tez pomyślałaś o tym, co ja:
http://www.youtube.com/watch?v=C-blEgMyJwU
slonce,slonce.slonce
jak przystoi na koniec czerwca
wstawiam wode,rozsiadam sie przy stole,mmm………
smakolyki
sniadanie z rana jak smietana 🙂 (dowolnie za zona sasiada)
mozna brykac,fikac
nie byl moim idolem,byl jednak BARDZO ISTOTNYM muzykiem
mojego pokolenia
niech spoczywa w spokoju.
Moniko,
Mam nadzieję, że i niczego takiego nie znajda 😀
Bobiku, Heleno,
udanej podróży i wielu wspaniałych wrażeń!!!! 🙂
A teraz żegnam się do jutra bom dziś srodze zajęta. 🙂
gotowym do wyjazdu-spokoju,niedbalego leniwienia z
dobrym jedzeniem i piciem
😀
Moniko!!!!!!
trupy???zwloki stare z przeszlosci z tajemnica???tez nie 😀
Pirs
zapomniałam
mam nadzieję ,ze zastanawiasz się ni tylko wtedy gdy czytasz blog 😉
parafraza Einsteina uczyniona przez Haneczkę gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza mnie rónież się spodobala
skoro jesteś zaintrygowany , poczekam chwilkę
taka chwila moze może się nie trafić tak szybko 😉
Jotko
http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8
Małgosiu
pewnie Monika nie znalazła żadnego trupa
ale czy remont nie jest podobny do pla bitewnego a tam przeciez trup sciel sie gęsto 😉
Amigo
poczekaj tylko prowiant na drogę wezme i ruszamy do Emi ,no dobrze do Frygi też , choc najpierw chyba jej glowe psią trzeba bedzie zmyć i nauczyc tego i owego , a Babka sobie odpocznie z Moją popijając herbatke , chyba ciasteczkami nas poczęstują 😉
PA
która dla Ciebie z jego piosenek byla naj ..??
http://www.youtube.com/watch?v=tyBs6-cmFvQ
lubie biały , uwielbiam czarny , podziwiam szary
do pracy juz czas , hej , ho do pracy by się szło 😉
Dni zwykle idą do przodu, czego nie da się niestety powiedzieć o trupach…
Bobiku Mediolański, miłego tam i równie miłego z powrotem 🙂
Niuniu, dziękuję 🙂 🙂 🙂 przepiękny prezent na dzień dobry, czy pozwolisz, że niczym puchar przechodni, prześlę go Babce?
A teraz nakładam szlaban, no może 3/4 szlabanu na blog i idę pracować. Rozdział musi być skrócony i oddany, nie ma zmiłuj się 🙁 na blog zagladnę jedynie w charakterze nagrody za dobrze wykonaną prace 🙁 🙂
PIRS, mamy sporo do pogadania i już się na to bardzo cieszę, ale: jak wyżej 🙁 szlaban
miłego dnia 🙂
Dzień dobry 🙂 Przyznaję się, że ja też kawałek tego Grechuty w zęby porwałem, bo trudno znaleźć odpowiedniejsze motto na urlop. Ale resztę tak ułożyłem i wygładziłem, że nic nie widać. 😉
Teraz jeszcze zebrałem i włożyłem do torby wszystkie dobre słowa i życzenia od Was. O dziwo, wcale nie stała się cięższa, a nawet jakby jej coś w rodzaju skrzydeł urosło. 😀 Dziękuję!
Jeśli zapomniałem lub nie zdążyłem czegoś powiedzieć lub napisać (kilku maili na pewno), to się kajam, ale po powrocie spróbuję nadrobić.
Z góry dziękuję Samorządowi, który pod moją nieobecność pełnić będzie honory. Życzę Wam Wszystkim, żebyście się dobrze bawili, a może i mnie czasem się uda choć na kilka słów podłączyć. Zostawiam Wam też, na okoliczności techniczne, Pana Administratora, który będzie czuwał z daleka. Gdyby coś nie chciało działać, to można do niego napisać poprzez Urząd Pocztowy nr 1. 🙂
A teraz zgodnie z radą krasnala przestawiam umysł na tabulę rasę… No, już prawie, ale jednak nie całkiem się udało. Nie wymazało mi się przekonanie, że Toskania to słońce, śmiech, pejzaże cudowne, jedzenie w sam raz dla psa, a wino…
No to – komu w drogę, temu Chianti. 😆 😆 😆
Bobiku, Heleno bawcie się dobrze , zdrowo i wesoło!
Lece, papa! Dzieki!
Dopiero teraz doczytałam.
Niuniu,
to ja sparafrazowałam Einsteina 😯 Przysięgam, nieświadomie 😯
Żono, gratulacje 😀 To ten rzadki przypadek kiedy puchnie się z przyjemnością 😀
I Ty też, Heleno?
Nie wiem czemu myślałam, że przenosisz się tylko duchowo. Niech Cię Włochy ucałują wszystkim najlepszym 😀
Haneczko
ale jak pięknie 😀
Niuniu, czy krasnale zastanawiają się czasem? No, chyba po raz pierwszy zastanowiłem się czytając Twoją wypowiedź. Powiem Ci, że chyba rzadko tak się dzieje. Dar bezpośredniego widzenia spraw powoduje, że co wpadnie do głowy to zaraz wydaje się być świętą prawdą. Normalnie tak jest. Ale w świecie ludzi, gdzie dzieje się tyle absorbujących a przy tym zupełnie nieważnych spraw, czujność maleje i czasem się czegoś nie dostrzega albo palnie coś nie na temat. Krasnale traktują pobyt w krainie ludzi jak sen, więc nie przejmują się tym zbytnio.
Ale uważni matematycy to skarb. Chyba trzeba się z tym urodzić. 🙂
juz w pociagu na lotnisko. Sprawdzam tylko czy moge posylac komunikaty 😆
Heleno
moze podesłałabyś uśmiech , trochę słońca , no i to chanti po wyladowaniu 😆
Pirs
jak sen Ci przypomina ….
Sen mi rzekę przypomina
Ciągle zmienną w swoim pędzie
Śnisz, a jesteś jak marynarz
Poddawany jej komendzie
Doświadczenia łowisz w żagle
Wzorem innych poławiaczy
Ale nigdy nie odgadniesz
Co dla ciebie los przeznaczył
I jak toczą się zapasy
Trwają boje i zabiegi
Ażeby nie wypaść z trasy
Lub nie rozbić się o brzegi„Rzeka”
dla Rysia miedzy planipotentami by nie zasnął 😉
Szpara! – krzyczy przez sen cesarz, aż drży nad jego głowę baldachim strusich piór. żołnierze, którzy chodzą wokół sypialni z obnażonymi mieczami, sądzą, że cesarz śni oblężenie. Teraz właśnie dostrzegł szczelinę w murze i chce, by przez nią wdzierali się do twierdzy.
A naprawdę cesarz jest teraz stonogę, która biegnie po podłodze w poszukiwaniu resztek jedzenia. Naraz widzi nad głowę ogromny sandał, który już już ma go zmiażdżyć. Cesarz szuka szpary, w którą mógłby się wcisnąć. Podłoga jest gładka i śliska. Tak. Nie ma nic pospolitszego nad sny cesarzów
Psa nie ma? 🙂
No, to można na początrek parę jabłuszek z ogródka sobie skosztować. Za inne uprawy weźmiemy się później….
Odlot nieco opozniony,przes ten heavy rain na Lotnisku Zlomyslnym -Malpensa.Indeed
A jak jabłuszka zatrute albo kwaśne? Brzuch będzie bolał i sił na inne uprawy nie starczy… Trza od razu za grubą rurę się brać!
Spoko komisarzu, jabłuszka sprawdzone, ok.
Teraz obdzwaniamy panienki na wieczór, trawka wystrzyżona, garden party bedzie udane a i krzaczki mogą być przydatne – wszak temperatura sprzyjająca 🙂
JA TU JEZDEM!!!
OGRODNIK 🙁 🙁 🙁
Ja też pilnuje
WRRRRRRRRRRRRR 🙁
niuniu
odpowiem tylko na pytanie, aby nie byc niegrzeczym i nie ignorowac Ciebie. 🙂
To moj ulubiony MJ
http://www.youtube.com/watch?v=6DYgf_Cl59o
Dobra, ogrodnik się przyda, będzie roznosił drinki. A psinka też może się kręcić, będzie komu rzucić kostki do obgryzienia 😆
żadne roznosił drinki, albo pełen udział w imprezce, albo …
OGRODNIK 🙂 🙂 🙂
No, pewnie znalazloby sie wiecej. U nas od rana wlasciwie caly dziennik o Michaelu Jacksonie. Podobno, choc mial posiadlosci warte wiele milionow dolarow, byl takze w powaznych dlugach. Mam takie uczucia jak wobec poznego Elvisa – talent, oryginalnosc, a jednoczesnie jakies zagubienie, ktore sie na pewno i innym zdarza, ale nie tak publicznie, jak znanym osobom, ktore do tego maja srodki finansowe, zeby powiekszac to zagubienie…
No i u mnie znowu nie potrzeba filtrow przeciwslonecznych. Bardzo na nich oszczedze tego lata…
nigdy specjalnie nie byłam fanką, przeciwniczką zresztą też nie, Michaela, niemniej tak zwyczajnie po ludzku, bardzo mu współczuję [*]
Zagadajcie OGRODNIKA a ja gwizdnę w tym czasie ten rozdział książki, który miał dokończyć. Na pewnio odetchnie z ulgą bo będzie można zwalić na nieznanych sprawców.
PIRS,
widzę, że z Ciebie gość wporzo, wpadnij na imprezkę 😉
PIRS
🙂 🙂 🙂
OGRODNIK
Pirs
ja TU pilnuje ❗
żadnymi kostkami się nie zadowolę ❗ ❗
Pilnuj psinko, pilnuj. Żeby nam trawki do wieczora nie zadeptali i nie zanieczyścili, to dostaniesz w nagrodę solidny kawałek 😆
Zeen, szykujesz imprezkę z latającymi Mroczkami 😉
No to przecież nie tutaj 😯
Campari będzie ?
Trzeba tylko ustalić który to pies ogrodnika. Ale jeżeli namówimy się z ogrodnikiem to i pies weźmie udział w imprezce. Przecież każdy rozumie że chianti pod nieobecność gospodarza przechodzi szkłem, więc po powrocie musiałby je i tak wylać. Ogrodniku! Psie! Macie szansę spełnić dobry uczynek.
PA
http://www.youtube.com/watch?v=ex30DYwQlHU
oczekuję propozycji
OGRODNIK 🙂
Muszę gdzieś lecieć. Przemyślę sprawę. Ogrodniku, co by Ci sprawiło przyjemność?
niuniu
nie prowokuj, pamietam to jeszcze z mojego pobytu w Holandii; chyba rok 1990, Nr. 1 na liscie przebojow Superchannel lub Sky.
On tez pisal takie piosenki, jak zawsze z Quincy Jonesem, dla glodujacych w Etiopii.
http://www.youtube.com/watch?v=k2W4-0qUdHY&feature=PlayList&p=16137489ADE260A2&index=0
nie odwracaj kota ogonem Zacny Krasnalu 🙂
OGRODNIK 🙂
PA
chcesz powiedzieć ,że cięzko mi się oprzeć 😉
http://www.youtube.com/watch?v=latLyAI_mbU&feature=related
Będzie imprezka, rączki już zacieram
Będę na galowo, cały w orderach
Panienki przyjdą, wszystko załatwione
Jak mnie zobaczą, padną jak rażone
Będzie Basieńka co ma osiem sióstr
No a do tego całkiem fajny biust?
Przyjdzie też Ela co tyje i chudnie
A w międzyczasie też całuje cudnie?
I Ewelina będzie drinki trzymać
Będą jak miód, bo zimna jak lód?
Marta co zawsze ma przy sobie koc
I co, że niepiękna, będzie przecież noc?
Jedzie też Jola co zawsze jest schludną
Swymi uroki dzieli zawsze równo
Stereo stoi już przygotowane
Skończymy chyba dopiero nad ranem
Kto żyw, dziś piątek! Pora na zabawę!
Zapraszam wszystkich na wieczorną trawę
Niunia pilnuje by nikt nie nabrudził
Będzie też baczyć by się nikt nie nudził
Będą dziś wszyscy, przyjdzie też komisarz
W piątek wieczorem to mu służba zwisa?
Jak nam się uda dzisiejsza zabawa
jotka ją wspomni w rozdziale: Pitaval?
Jotko
czy nie powinniśmy wypracować wspólnej strategi 😀
co dwie glowy to nie jedna 😉
jestem za!
calom chenciom
pies w Milano swietnie sie sklada pogoda doskonala mam mieso w marynacie
niuie mozna do szopy na szpadle,a ogrodnika do tlumaczenia sie przed policja dlaczego tak glosno!
sprowokowanego PA za DJ ma kawalkow wiele
jestem wiec za!
niunia 12:09
dziekuje
Niunia do szopy 😯
To ja też do szopy 👿
PA 16:56
ON + Richie
to lubie bardzo ,to Lionel
http://www.youtube.com/watch?v=waV741V1MHY
haneczko!!!
niunia warczy
wiec szopa!!!
ty imprezowac albo pozeczki rwac 😀
Też potrafię warczeć 😎
Za to nad ranem może być ciekawie
I elegancko: dumnie kroczą pawie,
I zimną rosą będą dla ochłody
Studzić się głowy nieludzkiej urody…
😆
zono !!!!
nie tylko Campari!
Tata pieska zostawil pod opieka caly barek mozmy laskawie
nie baczac na straty na zdrowiu ulzyc i wypic WSZYSTKO
🙂
to moze byc ciekawe,mala instalacja przestrzenna,hepening
zywe istoty dwie warczace w takt muzyki z szopy na szpadle
🙂
Rysiu
Tu jest taki „sleazy” Lionel.
http://www.youtube.com/watch?v=k7r-Dk2daro
Teksty do jego piosenek pisala jego zona, z ktora sie potem rozwiodl. 🙂
Póki co, jedno nam przyniesie chlubę,
Hasło na dzisiaj: rozwalmy tę budę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
zono,zachecony Zosi zdjeciami z wyborow wygooglowalem
😳 jej „Flickr” 🙄
„moleskine” wypelnione sztuka-smaczne
ciekawa mloda dama
jak napisala Wanda zapal i zachlannosc zycia !!!
Niuniu, ja się obawiam, że na opracowywanie strategii to tu może być już dziebko późno 🙁 non hercules contra plures 🙁 toż to idzie, jak nawałnica jaka 🙁 i co my teraz psinko zrobimy 🙁
cała nadzieja w Zacnym Krasnalu, że pomoże jakiś konsensus znaleźć 🙂
proponuję zatem czekać na powrót Krasnala i „z kulturom i godnościom” nie dać się nijakim prowokacjom, hough !!!
PA,stare-dobre 🙂
zeen 😀 😀
Zeen jak zwykle pięknie rymuje! 😆 😆 😆
Tak po cichu wam zdradzę, ze uwielbiam jabłka… 😎
Dziury w płocie ogrodu Bobik wciąż nie zatkał,
Tak po cichu wam zdradzę, ze uwielbiam jabłka?
😎
To jest kulturalny blog więc powinniśmy utrzymać poziom nawet na balandze. Proponuję wprowadzić parę żelaznych zasad:
1. Trzeźwych nie wpuszczamy.
2. Pijemy wyłącznie zdrowie nieobecnego Gospodarza, pięknych pań oraz tych co na morzu (trudno, Heleno, trzeba było wybrać się łajbą).
3. Żadnych dyskryminacji ? zabawa w szopie na szpadle nie może być gorsza niż w chacie.
4. Na terenie obowiązuje Kodeks Boziewicza, więc ewentualne skargi sąsiadów mogą zostać rozstrzygnię wyłącznie na drodze pojedynku (czy oni posiadają zdolność honorową?) albo niech to zgłoszą do Trybunału Haskiego.
5. Przedłużamy Noc Świętojańską, można sobie puszczać wianki, skakać przez ogień i odpowiadać na zew natury.
6. Ostatni trzeźwy sprząta po balandze.
Proponuję też wystosowac pismo do narodów świata a jego przygotowanie powierzyć Jotce, bo jest w szwungu po skończeniu rozdziału do książki.
Przyjdzie komisarz, wszem pogrozi pałą,
zrobi rozróbę, bo gorzały mało…
PA, Rysiu
to ja Wam takie yutubki ładne wysyłam
a Wy mnie do szopy do szpadla 😯
http://www.youtube.com/watch?v=2KZkklo9LBs
Na razie podrzucam muzyke pod jablonke. Trupa nadal nie znalazlam, tylko pare kolejnych szczegolow, ktore zupelnie nie pasuja. Poszukiwania w toku. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=F5Qx4Y_hUuE&feature=related
PIRS, nie wiedzialam, ze krasnale maja takie doswiadczenie w balangach. No coz, przy wielotysiecznym doswiadczeniu zyciowym znajduje sie pewnie czas na wszystko… 😉
A, zapomniałem o pieśniach. Proponuję zacząć od refrenu z piosenki Laskowika:
Starych nie ma, chata wolna, to będzie bal, to będzie bal?
Moniko, wyraźnie nie czytałaś książki ?101 pożytków z krasnala?. A muzykę podrzuć osobiście; jak mi się zdaje zeen już rozlał w puchary.
niuniu
We „Friends” wystepuje D. Schwimmer. Pierwszy raz widzialem go w innym serialu, bardzo sympatycznym „Wonder Years”. Tam tez byla piosenka, ktora otwierala kazdy odcinek.
Guess what?
http://www.youtube.com/watch?v=-CZRudxD-NQ
No i jednak za Michaela trzeba by wypić
http://www.youtube.com/watch?v=jbgFJ5RIHvc
Rysiu, dzięki za miłe słowa pod adresem mojej Zosi!
czy naprawdę sądzicie, że się Wam to uda bez dogadania się z OGRODNIKIEM ? Aaa? 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=bVUL3taNy2w&feature=fvw
PIRS, to jest osobiscie, ale z doskoku, bo u mnie jeszcze srodek dnia, i zycie remontowe w toku. 🙂
Zono, za Michaela jak najbardziej. U nas teraz wszyscy sie zastanawiaja, kto sie zajmie jego dziecmi i ile odziedzicza (bo tam jest sporo dlugow), a poza tym jak to mozliwe, ze nic nie pomogla nawet obecnosc osobistego lekarza. Do tego jeszcze dochodza teorie, czy przypadkiem wlasnie nadmiar lekow nie byl przyczyna smierci.
Gdy nie ma dzieci
słowa: Kazik Staszewski
muzyka: Kult
album: Ostateczny krach systemu korporacji
Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci
Dom stoi zupełnie pusty nocą kurzą się dookoła rupiecie
Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem
Po schodach na piechotę raczej rady nie damy
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma dzieci w domu – to jesteśmy niegrzeczni
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Trasa bardzo dobrze znana od jednego baru do baru
Poznaje się tych albo owych i mamy troszeczkę kataru
Jeśli wiesz o czym ja mówię. Natomiast zupełnym rankiem
Wychylam patrząc tępo ostatnią bez gazu szklankę, he
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy
Będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni
Jednak jeszcze dzisiaj i jutro, pojutrze i popojutrze
Pozwól nocy kochana, życiu nosa utrzeć
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Tak, wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma w domu dzieci – to jesteśmy niegrzeczni
Jak już ma być balanga to repertuar powinien być 🙂
choć radziłabym sie jednak dogadać z OGRODNIKEM 🙁
Niuniu, czy to filmowa wersja „101 pozytkow z krasnala”? 😀
Cni balangowicze co wciąż żyją ułudą
czy naprawdę sądzicie, że się Wam to uda?
Wszyscyście chyba trafieni bzikiem –
bez dogadania się z OGRODNIKIEM ? Aaa?
Łatwo udowodnić, że każdy poetą
Może być, lecz trudniej chyba być ascetą…
Niuniu
http://www.youtube.com/watch?v=usnJcinmaVE
do muzyki to
http://www.youtube.com/watch?v=BVoOFoNLQWc&translated=1
🙂
Jotko, pytałem co Ogrodnikowi sprawiłoby przyjemność. Przecież nie przyniosę kwiatów lekarzowi (pamiętam napis, który ktoś umieścił przy wejściu na oddział: Kwiatów nie pijemy). Masz szansę na trzy życzenia.
i to
http://www.youtube.com/watch?v=k6Za7zdUHOY&feature=PlayList&p=3160A7D2B587D0EF&playnext=1&playnext_from=PL&index=7
Ogrodnik i pies jego –
tych na bramce mus zmylić mój drogi kolego
za ich nogami trawa
jabłonki, panny, mężatki, powszechna zabawa
sobótka to zaległa
niewiele trzeba się wysilić by i inna legła
a jak legnie na brzuch
radość będzie mieć nie trzech i nie dwóch…
to tez
http://www.youtube.com/watch?v=iks1Y9BkJQc
to
http://www.youtube.com/watch?v=rhCcdLwGeA0
pracowity bylem? no teraz do grila i alkoholu,po polnocy
demolka ogrodu
jak w instrukcji Krasnala sprzata ogrodnik
ide sie przebrac za grzyb (bede lepiej pasowac do ogrodu 🙂 )
😀
Dzień dobry wieczór,
spóźniony balangowicz dobija z paroma butelkami 🙂 😉
PIRS
dnia następnego:
7. Pierwszy trzeźwy organizuje nową dostawę, likwiduje ubytki
Moguncjuszu,swietnie,rozumie zostajemy w ogrodzie
do poniedzialku 😀 😀 😀
na dobry poczatek
http://www.youtube.com/watch?v=b3RQXbtNKfQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=IuzZzCLKkKQ
Moguncjuszu, to ryzykowne, bo może się okazać że nie ma komu zorganizować. Może zamówić gdzieś regularne dostawy?
Zacny Krasnalu, a czy nie pomyślałeś o tym, że po prostu OGRODNIKA należałoby zaprosić, jak się już zamiaruje zrobić mu z ogrodu to z naszej babci domkiem białym ? Aaa?
rysberlin, w ogrodzie co najmniej do poniedziałku!
Pogoda się poprawia!
Antoine de Saint-Exupery (zmienine/poprawione: KoJaK)
..ogrodnik w niczym nie zagraża balandze. Ale jeśli balanga będzie zagrożona, ogrodnikowi karniaka… dwukrotnie.
Jak to, Jotko? Myślałem że to Ogrodnik nas zaprasza.
Rysiu
co Ty masz w tej szklanicy 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Bbm3CgTptSo
Moguncjuszu
zdrowie Marylki 🙂
zeen (20.19)
😆 😆 😆
…a może tak namiary, za którym krzaczkiem ta dziura? 😎 Oj zakradłoby się … 🙄 Może jakie kosztele sie upoluje? Wiem, wiem, nie pora. Ja mam czas. Poczekam, aż dojrzeją……
PIRS,
dawniej, jak byłem czupryniasty, można było w tych sprawach na mnie polegać jak na Zawiszy!
Zawsze byłem tym, który załatwiał, … jak była potrzeba!
Niunia, Ogrodnik, uwaga!
Z wpuszczaniem obcych na cudzy teren trzeba być ostrożnym, bo może się skończyć jak w tym pamiętniku:
Poniedziałek
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy.
Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.
Środa
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów.
Wypuściliśmy, a co tam.
Czwartek
Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów. I pilotów.
Piątek
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana.
Sobota
Do samolotu wpadł SPECNAZ. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
Poniedziałek
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
Wtorek
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. SPECNAZ się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
Środa
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.
Zaprzyjaźnione kraje przysyłają nam swoje pieśni i wyrazy poparcia:
??, ??? ??????, ??? ???????,
????? ???????? ?? ????!
??-????, ????, ??-????, ????,
????? ???????? ?? ????.
???????, ???????, ??????? ???!
? ???? ????? ???????, ??????? ???!
Odpowiedziałem w imieniu nas wszystkich że przyjmiemy ich jeszcze przed wstąpieniem do Unii. Jotko, czy masz już zarys pisma do narodów świata? Jakie chcemy im dać przesłanie?
niunia,
Marylka też pozdrawia i zaczyna się martwić o odpowiednie zakąski i neutralizatory 😉
PA
najsłynniejsza „Babcia” , a gdzie nasza Babka
z poczuciem humoru , tryskajaca energią
jeżdżąca na „gapę ” czy nie powinna się wkupić 😉
http://www.youtube.com/watch?v=vis6dHkil10
KoJaku, pewnych spraw się nie zapomina, podobnie jak jazdy na rowerze.
Cubalibre, to trafna wskazówka żeby nie puszczać spraw na żywioł. Ogrodnik zapraszał no to niech kieruje imprezą. Ogrodniku, poruszono ważną sprawę zakąsek.
Kurcze to chyba jeszcze za wczesnie , jak sądzicie 😉
http://www.youtube.com/watch?v=-UqD-l4CL5g
Proponuję wypić zdrowie Bobika jeszcze przed imprezą. Nie możemy dopuścić żeby się rozchorował skutkiem naszego zaniedbania. Bobiku, najlepszego!
Niuniu, wybierasz za trudne tańce ? patrz punkt pierwszy moich propozycji do imprezy!
http://cosmoshop.wrzuta.pl/audio/33Zhx00aEsF/anita_lipnicka_-_gin_z_tonikiem
Krew ma czerwoną, fartuch ma biały
Pociąg do kwiatów wciąż niebywały
I w narodowych barwach być stale
Można. Lecz chyba dzięki gorzale…
Nie będę dłużej tutaj Wam ściemniał
Błędy lekarzy pokrywa ziemia…
Są owszem tacy, trzeba to stwierdzić
Którym ten stan za długo śmierdzi
Hipokratesa szanują przykaz
Lecz z tego ciągle nic nie wynika…
Zatem niech każdy tutaj się dowie
Że najważniejsze jest NASZE ZDROWIE!
Cubalibre, 😀 😀 😀 😀 😀
Pirs
zakąska 😀
niuniu,takie wygibasy po dziewatym drinku 😀
😳
http://www.youtube.com/watch?v=z905YIHlQwU&feature=related
Jotko, gdzie jesteś? Ten apel do narodów świata nie powinien być za długi. Goście już idą.
przebrany,rozsiadam sie pod krzakiem,butelke mam z soba
nie szukajcie mnie!!!
dostawa
http://www.youtube.com/watch?v=_61_i2M5Zoo
😯
http://www.youtube.com/watch?v=rnVg3jXJfDE
Zacny Krasnalu, pomysłodawcami balangi byli zeen i foma 🙂 a ogrodnik się wkórzył, no bo jak to tak, zamierzją mu ogród … no sam wiesz co, a on z tego nie ma mieć ani odrobinę przyjemności 🙁 no sam przyznaj !!! zatem pospieszcie się i czem prędzej ślijcie mu zaproszenie godne a baczcie na to, że strasznie próżna jest bestia 🙁
ja Wam przez niego podeślę wielką michę sałatki z młodego szpinaku, suszonych pomidorów, sera greckiego i prażonych pestek dyni i słonecznika, do tego spory antałek własnoręcznie wykonanej naleweczki z tarniny 🙂 i spieszcie się żeby się czasem w krzakach sam nie przypiął do antałka 🙂
ja jak wiecie na balangę przyjść nie mogę, no bo muszą być jakieś konsekwencje grafomanii 🙁
poza tym ktoś Wam musi na poniedziałek jakieś remedium przygotować, cobyście mogli wrócić między żywych 🙂 zamówienia możecie składać od zaraz 🙂
podajcie cobyście chcieli przekazać narodom świata a ja to wszystko mową wiązaną postaram się wyrazić 🙂 cgyba nie dędzie za długie, bo dotkliwie odczuwam konsekwencje grafomaństwa 🙁
no to bawcie się dobrze i od czasu do czasu za mnie też wychylcie jakiś stakanek 🙂
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=Qg44qKSbsdQ&feature=related
Cubalibre
generalnie w życiu należy zachować ostrożność! pewien facet tak opowiedał o tym dlaczego zwolnił swoją sekretarke:
budze sie rano w dniu moich urodzin, z przyjemnością myslę sobie, że żona mi złoży życzenia może jakiś prezent dołoży, a tu nic
przykro mi się zrobiło, schodzę na dół do kuchni, myśle: dzieci złożą życzenia, a tu nic, nawet teściowa zwykłe taka pamiętliwa, też nic
markotny pojechałem do pracy, a tam sekretarka wita mnie z uśmiechem, życzeniami i bukietem kwiatów, to był dla mnie pierwszy miły moment w tym dniu
przerwa na lunch – sekretarka mówi: taki piękny dzień, dziś są pańskie urodziny, może wybierzemy się na lunch do restauracji, dlaczego nie, odpowiadam
lunch wspaniały, wino pyszne, pogoda piekna
wracamy do biura a sekretarka mówi: taki piękny dzień, dziś są pańskie urodziny moze pojedziemy do mnie napić sie koniaku, dlaczego nie, odpowiadam
siedzimy w salonie, sekretarka mówi: czy pozwoli pan, że pójdę do sypialni przebrać się? dlaczego nie odpowiadam
po dłuższej chwili drzwi od sypialni otwierają się i do salonu wchodzą moja żona, dzieci, teściowa i sekretarka z tortem a k…. siedzę na kanapie w samych skarpetkach!!!
no i jak tu nie być ostrożnym 🙁
😆 😆
Miły Ogrodniku!
W wirtualnym świecie (a każdy świat jest wirtualny) pojęcia ?mój?, ?ogród?, ?przyjęcie? są tylko umowne, a udział w balandze biorą wszyscy, także ci którzy są przeciw imprezie bądź nawet o niej nie wiedzą. Nikt też nie był pomysłodawcą balangi, bo wszystko tu dzieje się samo, a przywiązywanie się do działań uważanych za własne stanowi przeszkodę. Zaproszenie zostało wysłane jeszcze zanim uśmiechnęłaś się po raz pierwszy.
Twoje zdrowie pijemy nieustająco, myśląc z uznaniem o sałatce i antałku. 🙂 🙂
Jotko
😆 😆
Rysiu, skoro się przebrałeś za grzyba, zapal chociaż lampkę! Zupełnie nie dostrzegam grzybów i mógłbym na Ciebie wpaść.
Wszystkie Wasze dowcipy i wpisy są znakomite i śmieję się serdecznie. Niestety, komputer uparł się kasować mi większość uśmiechów. Więc teraz spróbuję do wszystkich 🙂
🙂
Wytyczne do apelu:
1. Niechaj narodowie wżdy postronni znają,
iż Polacy ich w dużym poważaniu mają
2. Niechaj narodowie wżdy postronni wiedzą,
iż Polacy wpierw stoją, później zasię siedzą
3. Niechaj narodowie wżdy postronni widzą
jak dumni Polacy niczego nie wstydzą
4. Niechaj narodowie po wsze pamiętają
że Polacy wpierw jedzą, zanim się zes….ją
Acha, PIRSie, wszystko wyłożę detalicznie ogrodnikowi, co by już nie marudził 🙂 uważajcie na niego z tym antałkiem, bo pijanica straszna 🙁 dlatego tak się bał żeby go balanga nie ominęła 🙁
w sprawie zakąsek, dalszych dostaw wody życia i ewentualnych środków ratunkowych piszcie na Berdyczów, tam już specjalnych umyślnych do posług dla Was ustawiłam 🙂
pamiętajcie też o liście zamówień na odtruwacze poniedziałkowe i wytyczne do odezwy 🙂
a ja już idę spać żebym wyspana mogła służyć Wam dalszą pomocą 🙂
miłej zabawy 🙂
Pirs
jak nadepniesz na Rysia to bryknie , fiknie i krzywdy mu nie zrobisz 😉 ale światełko przydałoby się bo Ryś chyba czyta , Rysiu co czytasz 🙄
Moguncjuszu
przydałyby sie neutralizatory od Maryli ja mam jutro wykłady z prawa , a chyba bede na lewo 😳
zeen
jesteś pewien co do tych wytycznych 🙂
Jest li szlachetniejsze narodom przesłanie,
niźli wiedza o tem, co poprzedza sr….nie?
niunia,
spróbuj wypośrodkować, w tej sytuacji ani na prawo, ani na lewo,… tylko prosto do celu.
Miłej zabawy, przechodzę do innego wymiaru.
Widzę , ze imprezka sie rozkręca. Dołączam z czerwonym wytrawnym, włoskim ( zostało jeszcze pół butelki) i półmiskiem pierogów z borówkami ( pyszne) Kiedy ten Bobik wraca? 10 dni czy dwa tygodnie? Tak się tylko zastanawiam czy damy radę tak długo zabawić w ogrodzie……
No przeciez dla niektorych jeszcze jasno, wiec musi sie rozkrecac. Ja tez czerwone wytrawne, tyle ze francuskie, Zono, bo to akurat mam w domu. Pierogow nie mam, ale za to tacos z obiadu – bardzo proste w przygotowaniu, zwlaszcza, ze sklada sie to w calosc samemu.
Bobik chyba wraca za 10 dni. W ogrodzie mozna koczowac dlugo, nie zwazajac na niepogode, o ile sa zapasy czerwonego wytrawnego… Po dwoch tygodniach nieprzerwanego deszczu zauwazylam, ze lawki w naszym szacownym parku pokryly sie szacowna plesnia. Przynajmniej przy wytrawnym to nie grozi.
W odezwie do narodow „O co walczymy, dokad zmierzamy”
proponuje punkt o kosztelach Malgosi, koniecznie kosztele… niesmy je przyszlemu swiatu… Malgosiu, a czy posiadasz tez malinowki?
Widze, ze bania siarstej poezji pekla nad zeenem, nie pierwszy to raz…
Poniewaz w tym tygodniu zawiesilam diete, zabieram sie gracko za dzin z tonikiem.
W Mediolanie na lotnisku jest tani autobus do dworca kolejowego w Mediolanie. Unikaj tego dworca noca Bobiku i pilnuj torebki, nie wiem czy Helena zdazyla cie przestrzec…
U nas też znowu pada…. W górach powodzie.
Wino dopite, partyjka scrabbla wygrana. Dobranoc wszystkim
Kroliku, jakos te starsze, pachnace odmiany jablek poznikaly. Kosztele, renety, malinowki… A tu moje ulubione, Cox’s Orange Pippin. Na sama nazwe sie rozmarzam. Od paru lat przekonuje do nich pobliski sad. Moze w koncu przekonam…
http://www.orangepippin.com/apples/coxs-orange-pippin.aspx
Ide sie bronic przed grozaca plesnia wspomnianym wyzej czerwonym wytrawnym. 🙂 Dobrze, ze chociaz jeszcze nie mamy powodzi, choc rzeka w parku zalala juz okoliczne laki.
kroliku, fajnie masz, ze zawiesilas, bo ja dopiero zaczelam – te diety zaraźliwe jakoś czy co?:) Ja czerwone wytrawne uwazam za niezbedny skladnik kazdej diety 🙂
widzę, że party zmogło, więc delikatnie przygaszam lampiony, niech zmordowani odpoczną, w ogrodzie pierwsze promienie słońca niedługo się ukażą i zmęczeni zechcemy sięgnąć do przepastnego kredensu niuni
Śpijcie slodko ogrodowi balangowicze 🙂
Po balandze na pobudzenie zupka ogórkowa z nowoukiszonych ogórków mojej Mamy, do tego młode ziemniaczki , młoda kapustka i kotlecik (a jakze! kto widział sie odchudzać w sobotę?).Wszystko to właśnie dźwiga do ogrodu Amigo. Emi, gdzie jesteś? Brakuje ciebie do kompletu! Nie ociągaj sie, wiem, ze wszystko po tych deszczach super pachnie, ale i jakieś obowiazki sa, no nie? 😉 😀
Króliku, malinówki……rozmarzyłam się! Uwielbiam! Niestey bywaja rzadko 🙁
Moniko, pyszne , takie trochę gruszkowe w smaku, jeśli dobrze skojarzyłam jabłko wspomniane przez ciebie. Nie pamiętam, jak po polsku….
Żono sasiada,
panie prowadza serwisy w jedynce. Dobrze kojarzyłam. Dziś o 6-ej była pani Ewa Rogala. 🙂 O 7-ej też zapewne będzie. 😀
och,moje kosci chyba przysnalem w krzakach
ten stroj grzyba to swietna sprawa,moglem spokojnie czytac
i saczyc alkohol,pamietam wpadla z winem i pierogami zona s.
Monike tez widzialem tylko Wande juz przegapilem wcisniety
pomiedzy krzaki,och te kosci
ogorkowa dzisiaj,swietnie
Malgosiu prosze o dwa talerze 🙂
ide dospac
krolik kicna do drinkow w krzakowej czesci ogrodu nieobecny
diety sa przykre,glupio wyglada lodowka bez zawartosci 🙂
No właśnie! Lodówkom bez zawartości mówimy-NIE! 🙂
PA, na miły początek dnia:
http://www.youtube.com/watch?v=4SSxpez8qu4
Małgosiu
to ja też zupki skosztuje 😀
dorzucę goląbki z kapusty włoskiej w pysznym sosie
biszkopt z truskawkami , bita śmietaną i galeretką
na po południe przydałyby się jakieś szaszłyki
zanim wyjde przygotuję
barek Bobika nadwyręzony
ogród wyglada jakoś……dziwnie
Pirs
czy Krasnale mają nadprzyrodzone zdolności
w kwestii sprzatania 😉
Moguncjuszu
prosto do celu , nie wiem czy mi wyjdzie
http://fajnegry.12tka.com/wp-content/uploads/strzal-w-dziesiatke.jpg
mialem isc dospac,a siedze i czytam
niuniu,dziwnie!swietna demolka byla tak tez wyglada 😀
dostawa do barku!!!!!!!!!!!!!!koniecznie
Jotko
dogladaj wszystkiego pod moją nieobecność 😉
nie daj imprezowiczom za bardzo rozrabiać 😀
ciekawe czy Bobik ustawił tu gdzieś ukryte kamery :shoock: może będziemy w Teraz MY :shoock:
może jakieś male czesanko bym dobrze wygladała 🙄
na początek dnia
http://www.youtube.com/watch?v=-3oS63Zey9g
Rysiu
może kości powinienes rozprostować 😉
http://www.youtube.com/watch?v=OyVjdQXNs9s
PA
gdzieś się ulotnił z imprezki przed czasem a przecież
http://www.youtube.com/watch?v=4ADh8Fs3YdU
foma
bedziesz nam musiał pomóc spacyfikować 😉 Pana Administratora i jakiś nowy wpis wrzucić bo ten będzie jak tasiemiec 😯
zostawcie cos dla mnie w szklaneczce
a teraz neutralizator Marylki i w drogę 🙁
Niuniu, spokojnie 🙂 wszak wiesz, że „sprawy trudne załatwiamy od ręki, niemozliwe w pięć minut” 🙂
zatem biegnij do swoich obowiązków, przyjemności i radości 🙂
miłego dnia 🙂
Achoooj !!! Babko z Gdyni 🙂 Rozpaliłam wielki ogień w kominku. Żeby popiołu było dużo. Posypałam swoją rozpaloną głowę i wszystkie inne grzeszne członki, którymi względem Ciebie zawiniłam 🙁 tak rzetelnie, że aż bydlątka, nie poznawszy mnie zaczęły na mnie warczeć 🙁 sorry, smoły i pierza nie mam 🙁
Moja Mistrzyni na Pensji dla Panienek mawiała, że obrażają się tylko pokojówki. A ponieważ Ty z całą pewnością jesteś Damą, toteż nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłas sie obrazić.
A skoro tak, to ruszaj mi czem prędzej do pomocy, trzeba jakoś ten ogród po balandze do porządku doprowadzić. A poza tym Twoim przyjaciołom jesteś i na inne sposoby potrzebna. Nie wypada zostawiać przyjaciół w potrzebie.
Gdyby jednak Twoje oddalenie się było świadomą decyzją Damy, wtedy rzecz jasna decyzję szanuję i pod żadnym pozorem nie zamierzam naciskać na jej zmianę.
Miłego dnia 🙂 przez umyślnego wysyłam bukiet ogrodowych kwiatów i garnek ciepłej zupy bananowej na ostro 🙂
Babko, słyszysz co do ciebie mówi jotka? Ma rację. Bawmy się razem, może tak pod słowiańskie rytmy? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=n6FVVvb0M_E
Niuniu, trzymam kciuki! 🙂
Rysiu,
Dostawa 🙂 :
http://www.youtube.com/watch?v=DsSDvL9C2W0
Zeen
z tym apelem to trzeba uważać żeby nie wyszło podobnie jak w pewnym sowieckim sowchozie:
konsomolcy wziesli pomnik słusznemu gierojowi i potrzebowali stosownego tekstu na cokole, przewodniczący zawezwał Wanie znanego z umiejętności rymowonia i nakazał mu stosowny tekst ułożyć, dał mu na to wolne od roboty i przykazał, że tekst ma być proletariacki, z jajami
po określonym czasie Wania przyszedł i czyta:
stoit statuja imiejet ch…
ruka padniata
dierżyt granata
zasępił się przewodniczący: no wiesz Wania, niby nie jest źle, po proletariacku, no ale kulturno toże szto nieto nada byt, a ty tu z tym ch…., nie nada, paprobuj jeszczo raz
wraca Wania z kolejnym tekstem i czyta:
stoit statuja
sawsiem bez ch…
ruka padniata
dierżyt granata
PIRS,
a może odezwe sformułować tak:
Kochane Narody Świata i Okolic, my jesteśmy zdrowi i pogodni czego i Wam życzymy, jest nam tu w Bobikowym koszyku dobrze i Wam też życzymy żeby Wam tak dobrze było. Mamy nadzieje, że u Was wszysto w porządku 🙂 ale jakby co, jakby kto, to tylko krzyknijcie, a my zaraz kupą Mości Panowie i wzespół zespół, no wicie rozumicie … a pirze to wiatr rozwieje. Ale i w drugą stronę, jakby co, jakby kto … to takoż i sobie życzymy.
A teraz nie ma się co więcej rozgadywać, bo w stakankach się grzeje, w górę serca!!!
Z poważaniem: Roslinki, Zwierzątka, Skrzaty, Niebożątka i inne Tajemnicze Byty oraz Człowieki z Bobikowego Koszyczka
didaskalia: fanfary i werble, a potem wszystkie chóry i wszystkie orkiersty całego świata i okolic wykonują Odę do Radości
Stoit statuja
Ruka podniata
A w miesto ch…
Dierżit granata
Jotko, myślę że to przesłanie, choć przepełnione radością, jest odrobinę zbyt polityczne. Brakuje mi jakichś elementów ponadczasowych. Z drugiej strony zadałem sobie pytanie, czy ludzkość jest na to przygotowana? Czy doceni na przykład kosztele Małgosi, o których wspomina Królik? Może być tak, że my tu z siebie wyprujemy żyły i serca a nikt tego nie doceni. Ale ponieważ świat jest jednością, więc ta radość która nas przepełniła, zapewne udzieli się światu.
Pamiętam jak memu znajomemu mistrzowi zen zadano kiedyś pytanie: Co zrobić żeby świat zmienił się na lepsze? Mistrz podniósł swój kij i odpowiedział: Widzisz ten kij? Jeśli zmienisz w nim choćby atom, to już nie będzie ten sam kij. Jesteś częścią świata, zmień najpierw siebie.
Małgosiu, czyżbyś już była skłonna wydać mi certyfikat dojrzałości na poziomie najelementarniejszym 🙂
kiedy w czwartek zapytałaś o moją dojrzałość, zwariowana wyobraźnia podsunęła mi widok mojej osoby w postaci fury, góry baaaarrrdzooo dojrzałych serów 🙁 🙁 🙁 a wszysto to w systemie 3D: fonia, wizja, zapach, oplatające mnie zewsząd, zgroza !!!
na próżno resztki małych szarych, idąc w sukurs sponiewieranemu ego, podsuwały widoki szacownych, godnie omszałych flaszek i antałków napełnionych szlachetnymi i dojrzałymi trunkami, wszystko na nic 🙁
totalna inwazja przejrzałych serów 🙁
a reset przestał reagować 🙁
ale, „niech żywi nie tracą nadzieii” bo nie ma takego złego coby się na jeszcze gorsze nie mogło zmienić i z tym optymistycznym akcentem 🙂 chwytam się za kark i do cięcia tekstu odstawiam, wrrr 🙁
jotko,
fura dojrzałych melonów, a nawet tylko dwa – i już wyobraźnia ma lepsze zajęcie 😎
Cubalibre, czyżbyś „pił” do mojej figury 🙁 ?
jotko,
to po prostu moje ulubione dojrzałe aromaty: melony, ananasy, mango, pomarańcze… A teraz jest sezon na melony 😉
Mmmm… melon z porto…
Jotko,
ja jestem tylko skromną Małgosią, nie wydajacą werdyktów, natomiast lubiacą myśleć i zadawać pytania. Nawet nie śmiem wchodzić w twoje wewnętrzne rozważania i skojarzenia. Skupiam się na swych własnych. Jak u Pirsa, „zacznijmy od siebie” 😉
Cubalibre,
„melony, ananasy, mango, pomarańcze?”, aż zapachniało. Bardzo przyjemnie. Jestem na etapie czekania, kiedy to arbuzy osiagną cywilizowaną cenę. Chyba niedługo….mniam mniam, a wtedy arbuz na pół, łycha w dłoń i do ataku 😎
mmmmm….
http://www.fotografia.friko.pl/melony/img7.htm
Hm, pokojowki tez ludzie… Niektore nawet bardzo dzielne kobiety, ktorym inni wiele zawdzieczaja.
Malgosiu, zamiast przejrzalych serow i melonow, chetnie pomysle sobie przed sniadaniem o jakims placku jablkowym. Juz czekam na ten moment, kiedy jablek jest tak duzo, ze nie wiadomo co z nimi zrobic – przeciery, placki, szarlotki… Najlepiej z tych pachnacych starych odmian, ktore poznikaly z polek sklepow w ostatnich latach. A poki co, dzis planuje sobotni placek z jagodami – tez moze byc. 🙂