Śliwka

Słabością śliwki jest wpadanie,
nie tylko w kompot. Nie przesadzam –
w dowolnym Ameryki stanie
w cokolwiek ona wpaść się zgadza.

W odległym kącie Langwedocji,
gdzie cisza, spokój i bławatki,
zjawia się nagle na promocji
prowincjonalnej jakiejś wpadki.

Na targ produktów regionalnych,
gdzieś tam w Torino lub w Milano
wbiega i w sposób dość nachalny
krzyczy: „niech żyje Gran Wpadano!”

Lecz w wielkim świecie też da radę
i także niezłe ma zagrywki
(większość dyplomatycznych wpadek
wszak powodują właśnie śliwki).

Jak widać, kompot wobec tego
to betka oraz pikuś drobny,
bo w mnóstwo wersji wpadanego
jest zacny śliwczy ród zasobny.

I nie odnosi raczej skutku,
gdy ten czy inny owoc biada:
śliwko, przyhamuj, powolutku,
tak ciągle wpadać nie wypada…