Oda do piwa

O, ty, co cię nie mam pod ręką,
chociaż mi ozór przysycha!
O, ty, coś tak straszną jest męką,
kiedy do ciebie się wzdycha!
O, z pianą, ty, albo bez piany,
byle z lodówki czeluści!
W dzień taki, jak sauna rozgrzany,
ochota na ciebie nie puści,
więc by nie zdjęło szaleństwo
rozpalonego czerepu,
decyzję podjąć trza męską
i podrałować do sklepu!