Kalafior

Kalafior, stwór bulwiasty, mołojecką sławę
zawdzięcza paru akcjom, co nawet jaskrawe
czyny pora przerosły i już jako stała
pozycja figurują w roślinnych annałach.
Znawca historii jarzyn, profesor Warzywniak
pisze: „chociaż kalafior wygląda jak sztywniak,
to jego ruchy giętkie i zdolność mimikry
potrafią zaskakiwać wrogów w sposób przykry.
Pewne przymioty ducha, pomyślunek bystry,
byłyby go zapewne zawiodły w ministry,
gdyby nie wielka skłonność do głupich kawałów,
które wszystkim uszami wychodzą pomału.”
Istotnie, na to często nabywcy się skarżą
i nie chcą kalafiora, choćby z niską marżą.

Uważaj więc z tym typem, nie wypuść go z klatki,
bo może ci on kłopot sprokurować rzadki.
Potrafi jedną bulwą zdeprawować zięcia,
a drugą u teściowej spowodować wzdęcia,
kładąc trzecią tymczasem cichutko na schodku,
by ciocię-staruszeczkę obserwować w lotku.
Może do odpływowej przedostać się rury
i siedzieć tam rechocząc: wyjmij-no mnie który!
albo butelkę perfum zarazić swą wonią
dokładnie w tym momencie, kiedy sięgasz po nią.

By jednak sprawiedliwie rozłożyć akcenty,
przyznajmy: choć kalafior wcale nie jest święty,
odpowiednio trzymany, pod przykryciem z masła
i zrumienionej bułki, którą się go zasła-
nia, lub pod tartym serem i pod beszamelem,
potrafi być ludzkości wielkim przyjacielem.