Czy to odpowiedz, czy to jest pytanie

Gdy tego nie wiem, nie wzdycham, nie płaczę,
choć wątpliwości brak bym wolał raczej,
lecz by go zyskać, trza by Jamesa Bonda,
co z pistoletem w każdy kąt zagląda,
żeby dołapać i wyrazić zdanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?

Gdy ktoś post wrzuci o ciężarze głazu,
co chciał powiedzieć, nie poznam od razu,
weźcie, pomóżcie, wszyscy pańscy święci,
wszak jakiś pomysł mi się po łbie kręci,
niech się domyślę, nim mnie chwyci spanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?

Cierpiałem nieraz ku ojczyzny chwale,
i za miliony również, i tak dalej,
ale mnie wcześniej dobre strzegły bogi,
że jakoś kulą nie było u nogi
to, co bez przerwy teraz mam na stanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?

Jak pragnę zdrowia, do piekieł bym zstąpił,
w teren bym pobiegł, choćby i deszcz siąpił,
nawet w Salonie czytał ćmoje-boje,
byle móc wreszcie stwierdzić ze spokojem,
leżąc na trawie, albo na dywanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?

Z nadmiaru myśli mogą siwieć skronie,
więc już bym przestał, rzekł rozterkom – o, nie!
Lecz znów się budzą wątpliwości tycie,
i w swoich zwojach znów zaczynam rycie,
i znó mi kapie jak w zepsutym ktanie:
czy to odpowiedź? czy-li też pytanie?

Kiedym te strofy późną porą składał,
duch caberneta mymi łapy władał,
pełen zdziwienia, sam się nie spostrzegłem,
jak mi zasunął: panie, kup pan cegłę.
Może to zresztą były tanie dranie…
Kupić, nie kupić – oto jest pytanie.