Romantyczność

Słuchaj, dzieweczko!
Ona nie słucha.
No to pomyśl chociaż deczko,
na argument nie bądź głucha,
Powiedz sobie wreszcie sama:
to wypadek był, nie zamach…
Ona nie słucha.

To na prawdy odwłok nagi
nie zwraca wcale uwagi,
to strzela wkrąg zarzutami,
to się łzami zalewa,
coś tylko krzyczy, że wciąż ci sami
są winni, nie żadne drzewa…

Tyżeś to poległ, mój bohaterze?
Ach! Do dziś po tobie szlocham!
W żaden wypadek nie uwierzę,
prawda to zła jest macocha.

Życie straciłeś w tej ruskiej glebie,
już jest po twoim pogrzebie.
Ty już umarłeś? Nie przyjdziesz ku mnie,
pewnie się z tobą rozminę,
lecz zapamiętam, że na twej trumnie
ściskał się Tusk z Putinem.

Ach, jak tam zimno musi być w krypcie!
Umarłeś! Już rok z kawałkiem!
Solą mi proszę, rany posypcie,
z żalu oszaleć chcę całkiem.

Źle mnie w złych ludzi tłumie,
płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie;
Widzę, oni nie widzą!

Mój Boże! Kurrr… się odzywa,
zorza wstaje bez pośpiechu.
Dalej będę nieszczęśliwa,
bo chcę być… Dla ciebie, Lechu!

Tak się dziewczyna z kochankiem pieści,
bieży za nim, głupstwa gada,
insynuacje wyprane z treści
rzuca od baby do dziada.

Zbiega się na to gromada ludzi,
zamglone myśli rozpyla,
razem z nieszczęsną gmatwa się, łudzi,
nowy ma pomysł co chwila.

I ja to słyszę, uszom nie wierzę,
chwilami martwię się szczerze
„Słuchaj dzieweczko!” – krzyknie ktoś z troską,
„cóż masz za dziwne problemy?
Zaufaj mego raportu wnioskom,
tam wszystko stoi, bez ściemy.

Zamiast durnoty przez zęby cedzić,
można się trochę rozluźnić.
Dziewczyna duby smoleńskie bredzi,
a gmin rozumowi bluźni.”

„Dziewczyna czuje – Prezes na to warczy –
a gawiedź i tak wie swoje:
ten bohaterem, kto wraca na tarczy
i wszystkie przegrywa boje.

Pan głosisz prawdy dla PiS-u nieznane,
wierzysz, że człowiek to jest twór rozumny,
a ja tu powiem (choć nie gadam z panem):
miej trumny i patrzaj w trumny!